Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Far, far away...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
YellowControl freak
Yellow

Data przyłączenia : 25/07/2017
Liczba postów : 128
Far, far away... Tumblr_o3re31sr4y1s0nfdyo3_500

Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy
Wiek : 29

Far, far away... Empty
PisanieTemat: Far, far away...   Far, far away... EmptyCzw Paź 26, 2017 12:22 am

Far, far away...
W życiu X istnieją dwa światy. Jeden to ten zwyczajny, jaki znacie. W nim się urodził i wychował. Drugi znajduje się po drugiej stronie lustra, w którym żyją wszystkie wymyślone dotychczas historie i baśnie, tam stają się prawdą. To w tym świecie X przebywa większość czasu, mimo że jest on o wiele mniej przyjazny i bardziej niebezpieczny niż ten, który pamięta z dzieciństwa. X jest jednak tak zwanym Poszukiwaczem. To właśnie oni znają wszystkie tajemnice magicznego świata i są w stanie znaleźć wszystko, poczynając od pantofelka Kopciuszka, a kończąc na gęsi, która znosi złote jaja. Są to jednak nieliczni, którzy nie boją się wyruszyć na ich poszukiwanie.
Od niedawna X zajmuje się nowym zleceniem, które przydzielił mu nie kto inny jak sam Czarny Freddy, jedna z postaci, której w tym świecie boją się wszyscy.

Y jest zwyczajnym mężczyzną, który zna tylko normalny świat, w którym jeżdżą samochody i latają samoloty, a magiczne rzeczy zdarzają się tylko w filmach albo książkach. Pewnego dnia w swoim życiu trafia jednak na X, nie mając pojęcia czego ten dziwny mężczyzna może od niego chcieć. I to co niestety się okaże, zapewne nawet przez myśl by mu nie przeszło...

X - Yellow
Y - Fleo

_________________
I am your dirty little secret.
Powrót do góry Go down
DuchFlaming Uke
avatar

Data przyłączenia : 20/10/2017
Liczba postów : 81

Far, far away... Empty
PisanieTemat: Re: Far, far away...   Far, far away... EmptySob Paź 28, 2017 2:55 pm

Far, far away... 40b2ba10
znamię Alice, mniej-więcej


początek

*  *  *


Alice. Nie Al, nie Alex, chociaż i tych zdrobnień używali jego znajomi, ale Alice. Durne imię, przez które był narażony na szykany. Najgorzej było za dzieciaka. Kto to widział, żeby chłopca nazywać Alice? Co jego matka miała w głowie?
No tak... nie miała nic, skoro co chwilę pakowała się w kolejne związki z pijakami, dla których, po czasie, stawała się niczym więcej, niż workiem treningowym.
Odkąd zostawił ich ojciec, kiedy Al miał 6 lat, zrobiła z ich domu przytułek dla upośledzonych życiowo pijaków. Może myślała, że będzie umiała im pomóc, może chciała naprawiać świat? W oczach swojego syna stała się zwykłą wariatką. Ile razy można dobrowolnie wchodzić w to samo bagno?
Próbował ją z tego wyciągnąć, pomóc jej znaleźć faceta z normalną pracą, żeby nie musiała utrzymywać całego domu z marnej pensji pielęgniarki, ale ona się nie zmieniała. Alice robiło się po prostu niedobrze, kiedy oglądał jej zsiniałą twarz i słuchał głupich tłumaczeń o tym, że siniaków nabawiła się w szpitalu, bo któremuś z pacjentów puściły nerwy. Matka nie budziła już w nim żalu, ani współczucia, tylko niesmak.
Któregoś dnia był tak obrzydzony, że zabrał swoją torbę i wyszedł z domu, szukać dla siebie czegoś lepszego, niż praca na nocki w McDonaldzie, ciągnięta równocześnie z końcową klasą liceum. Znalazł mieszkanko, gdzie udało mu się wynająć pokój. Nie było to mieszkanie marzeń, ale dało się żyć. Miał szafkę, łóżko i biurko, dostęp do łazienki i malowanie ścian w planach, a to wszystko, czego potrzebował na tą chwilę.
Chłopak, mimo środowiska w jakim dorastał, był ambitny. Chciał zdać egzaminy, dostać się na studia. Marzyła mu się uczelnia artystyczna. Wcześniej, kiedy nie składał tych cholernych burgerów, miał czas na zajęcia dodatkowe. Uwielbiał teatr, gimnastykę, taniec. Niby mało męskie zajęcia, ale nigdy nie czuł się bardziej sobą, niż wtedy, kiedy stawał na scenie.
Cóż, przyszła dorosłość i szara rzeczywistość i musiał porzucić sen, znaleźć pracę i zacząć się utrzymywać, bo matka ledwo wyrabiała.
Wiadomo, mógł złapać lepszą posadę, ale chciał dokończyć szkołę, a za nocki w macu i stypendium dawał radę.

Niedawno wszystko zaczęło się zmieniać. Zaczynało mu coraz mniej zależeć na szkole, coraz częściej sięgał po wódkę, czy skręta, i nie miał oporów przed zażywaniem prochów i połykaniem tabletek w każdym możliwym kształcie i kolorze. Powoli się staczał.


*  *  *

~lustrzany świat~


Czarny Freddy, ciemnoskóry i okropnie bogaty mężczyzna, przed którym drżało pół świata, siedział w ogromnym fotelu, obitym białą skórą, i kulał w pacach jajo z czystego złota. Fotel był wielkości połowy kanapy, mógłby pomieścić trzech dorosłych mężczyzn, ale Freddy zajmował całą jego powierzchnię. Mężczyzna był ogromny i...straszny.
Wbijał czarne oczy w złote jajko i krzywił się delikatnie. -Myślałem, że będą większe.- powiedział i odłożył jajo na kupkę innych, podobnych jaj. Machnął ręką, a młoda dziewczyna dygnęła nerwowo i ścisnęła mocniej kurę, którą trzymała w ramionach. -Znajdźcie mi gęś, albo łabędzia. Te kurze jaja są mniejsze niż przepiórcze.- zagrzmiał. Dziewczyna skinęła głową i czmychnęła z wielkiej komnaty, zostawiając Czarnego i jednego z Poszukiwaczy samych.
Pomieszczenie, w którym byli, było bogato zdobione, pełne ślicznych mebli i dzieł sztuki. Zewsząd spoglądały na nich postaci z obrazów, czy rzeźby.
Freddy kochał się w jasnych kolorach, wszystko było w odcieniach bieli, nawet szaty owijające cielsko czarnoskórego i kamyki w pierścieniach zdobiących tłuste palce.
Niby wszyscy się go bali, ale było w nim też trochę dobra. W końcu zapewniał dobre życie swoim utrzymankom. Miał coś na kształt haremu, składającego się głównie z młodych mężczyzn. Cóż, nikt tu nikomu nie zagląda do łóżka, a już na pewno nie Freddiemu. A jeśli już- nikt nie miałby odwagi, żeby to skomentować.
Nikt nie wiedział co tak naprawdę dzieje się w pałacu Czarnego, ale wiadomo było, że w haremie są ludzie niezwykłej urody. Każdy z nich był praktycznie nieskazitelny, w końcu Freddy lubił otaczać się pięknem.

Zwrócił w końcu spojrzenie na Poszukiwacza i sięgnął dłonią do półmiska z winogronami. Zerwał jeden owoc i wsunął do ust.
-Wiesz kogo szukasz?- zapytał Czarny i oderwał kolejny owoc. -David!- odwrócił się, a z poduszek ułożonych na podłodze wstał młody chłopak. Podszedł szybko do fotela Czarnego. -Pokaż mu jeszcze raz.- grube paluchy znowu wsunęły winogrono do ust, a David podszedł do niskiej kolumienki. Ustawił na niej misę i zaraz wlał do niej wody.
Davida znali wszyscy, głównie przez piękny głos. Jeśli miałeś szczęście i Freddy zapraszał cię na bale, na pewno już go słyszałeś. Krążyły plotki, że Czarny wykastrował chłopca, żeby uniknąć zmiany jego głosu podczas dorastania.
Chłopiec miał skórę w kolorze miodu, teraz pokrytą ozdobnymi wzorami wymalowanymi złotą farbą.
-...- przywołał Poszukiwacza gestem i pozwolił spojrzeć mu w misę. Wlepiał w niego smutne, ciemne oczy, jakby prosił o pomoc.

W tafli wody odbijała się wizja tego drugiego świata. Było ciemno, choć migały kolorowe światła. Ktoś klęczał nad toaletą i chyba wymiotował. Chłopak, może dwudziestoletni, w końcu podniósł się znad toalety i wytarł usta. Miał jasną skórę i jasne włosy, czyli coś, co Czarny Freddy sobie ceni. Na twarzy miał charakterystyczne znamię, może skupisko piegów, albo pieprzyków, tuż przy samym oku. Dzięki temu nie dało się go pomylić z nikim innym.
-Alice.- zagrzmiał głos Freddiego -Będzie cudowną, nową ozdobą. Mieszka sam, biedaczek... Mam nadzieję, że spodoba mu się tu, w moich skromnych progach.- zaśmiał się i rozgryzł kolejne winogrono.
David zacisnął usta i odwrócił wzrok, jak winny pies.


Ostatnio zmieniony przez Fleo dnia Sro Lis 01, 2017 4:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
YellowControl freak
Yellow

Data przyłączenia : 25/07/2017
Liczba postów : 128
Far, far away... Tumblr_o3re31sr4y1s0nfdyo3_500

Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy
Wiek : 29

Far, far away... Empty
PisanieTemat: Re: Far, far away...   Far, far away... EmptySro Lis 01, 2017 3:18 am

Far, far away... Tumblr_oto14v4jcm1ucchxoo1_250
Daniel Folchart
znany jako Rudy

Daniel wychował się w dobrym, przykładnym domu. Jego rodzice byli nauczycielami, którzy wymagali od niego o wiele więcej niż od swoich uczniów. Im więcej miał lat tym mniej mu się to podobało i bardzo młodo zaczął stwarzać problemy. Wiadomo jak to zawsze wygląda, złe wyniki w nauce, imprezy z przyjaciółmi, awantury w domu. Szybko odkrył też narkotyki, zioło, piguły, kwas. Kwas do teraz lubi najbardziej ze wszystkich...
Żeby było zabawniej, lustro odkrył zupełnie przypadkiem i na trzeźwo, gdy któregoś dnia uciekł z domu i szukał miejsca na nocleg. Nie od razu uwierzył, że to wszystko jest prawdziwe i realne... Dopiero, gdy ledwo udało mu się uciec z życiem przed rusałkami, które próbowały utopić go w jeziorze, zimnymi, pokrytymi łuską dłońmi, o skórze zimnej jak trup - dotarło do niego jak niebezpieczne... I fascynujące jest to miejsce.
Czasami wraca do swojego rodzimego świata, gdy potrzebuje informacji na temat baśni. Woli jednak by jego dawna rodzina myślała, że już dawno nie żyje.


* * *


Nie miało dla niego specjalnego znaczenia czyje polecenia wykonuje. Czy chodzi o rzeczy dobre, czy złe. Czy zdobywa dla nich magiczne przedmioty, istoty, ludzi, czy kilka sentymentalnych drobiazgów. Liczyło się to ile płacą, a był jednym z nielicznych, którzy wiedzieli o istnieniu przejścia do drugiego świata - o ile nie jedynym, więc liczył sobie naprawdę słono. Nie był chciwy, poszukiwania oznaczały adrenalinę, która czasami okazywała się koniecznością. Dlaczego nie mieliby mu przy okazji dobrze za to płacić?

Zacisnął usta, żeby nie wykrzywić się z niesmakiem na widok kolejnego winogrona ginącego w tych obrzydliwych, czarnych ustach. Brzydził się Czarnym Freddym. Nie bał się go, chociaż wiedział, że tak naprawdę nic nie byłoby wstanie nawet jego uchronić przed gniewem mężczyzny. Ale brzydził się nim do tego stopnia, że czasami nawet nie mógł na niego patrzeć...
Odwrócił wzrok i przeniósł piwne oczy na tego ślicznego chłopca. To była jedyna osoba, do której czuł w tym świecie jakieś cieplejsze uczucia. Właściwie każdy kto chociaż raz usłyszał jak śpiewa nie umiałby go nie kochać. Puścił dzieciakowi perskie oko i podchodząc do kolumny, uchwycił misę, muskając palcami delikatną skórę na dłoni chłopca. Szybko spojrzał na pojawiający się na wodzie, mętny obraz, nie mógł znieść tego błagalnego wzroku. Zabrałby go stąd, gdyby tylko mógł... Ale wiedzieli, że nie mógł.
- Panie - skłonił głowę, gdy mówił do Freddy'ego, żeby na niego nie patrzeć. - Żeby go tu sprowadzić będę potrzebował trochę więcej czasu... - zastanowił się chwilę. - Miesiąc. Musisz mi dać miesiąc. Ale zapewniam, że nikt nie przyprowadzi ci go szybciej.
Chłopak, którego Czarny sobie zażyczył, nie miał dla niego najmniejszego znaczenia. Był po prostu kolejną ładną rzeczą, którą władca sobie zażyczył. I tyle. W jego haremie znajdowało się już kilku chłopców, których on dla niego zdobył i każdemu żyło się tu jak w bajce. Zupełnie inaczej niż w świecie, z którego ich zabrał. Dostał za nich dużo złota i innych kosztowności. Ale tym razem planował zażyczyć sobie czegoś innego... Kogoś innego.

_________________
I am your dirty little secret.
Powrót do góry Go down
DuchFlaming Uke
avatar

Data przyłączenia : 20/10/2017
Liczba postów : 81

Far, far away... Empty
PisanieTemat: Re: Far, far away...   Far, far away... EmptySro Lis 01, 2017 4:31 pm

Czarny mężczyzna wydął i tak wielkie już wargi. Zamyślony wyglądał jeszcze bardziej obrzydliwie- jak ogromna żaba, wlepiająca małe oczka w soczystą muchę. Minęły co najmniej trzy minuty całkowitej ciszy, kiedy Freddy mlasnął i wrzucił do paszczy kolejne winogrono. Sok trysnął na jego brodę, zostawiając na niej kilka błyszczących kropelek.
-Miesiąc to bardzo długo.- powiedział i podniósł się z wielkiego fotela. Szata zsunęła mu się z wielkiego ramienia, odsłaniając obwisłe fałdy skóry. Zaczął przechadzać się kilka kroków. -Ale ufam ci, Rudy. I na twoje szczęście, nie znam nikogo innego, kto wie jak dostać się do tamtego świata.- przeciągał wyrazy, jak znudzony dzieciak. -Więc dam ci ten miesiąc.- dodał i uśmiechnął się dobrodusznie, jakby właśnie wyświadczył Poszukiwaczowi przysługę.
David stał obok zaklętej misy i wpatrywał się w odbicie przyszłej zabawki Czarnego, chyba też nie mogąc patrzeć na swojego Pana.
-Zostaje nam kwestia wynagrodzenia. Wiem, że nie jesteś zbyt tani.- usadził się znów w fotelu, najwyraźniej zmęczony tym krótkim wysiłkiem. Poprawił sobie szatę i sięgnął znowu do stołu, tym razem zabierając z talerza pieczony kawał mięsa. Wgryzł się w nie, zupełnie nie przejmując się, że nie wypada jeść w takiej sytuacji. -Czego oczekujesz w zamian? Mogę dać ci dodatkowe pół normalnej ceny za zlecenie.- chrupnęło, kiedy Czarny wgryzł się w kostkę i zaczął przeżuwać chrząstkę.
David mimowolnie cofnął się trochę, a złote bransolety na jego kostkach zadzwoniły cicho.
Freddy uniósł wzrok na ten dźwięk i uśmiechnął się do chłopca. -Chodź.- przywołał go gestem do siebie.
Chłopak, nadal ze spuszczoną głową, podszedł bliżej i zajął miejsce na poduszce pod fotelem, tam, gdzie spoczywały gołe stopy Czarnego.
Znowu podniósł wzrok i wbił go w Poszukiwacza, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł tego zrobić przy Czarnym. Zacisnął powieki dopiero, kiedy wielkie łapsko zatopiło się w jego włosach i pogłaskało je, jakby głaskało pieska.
Chłopak tkwił tu od dawna, na oko miał może szesnaście lat, więc któryś z Poszukiwaczy musiał go dostarczyć do pałacu jako małego chłopca.
Freddy przerwał pieszczotę i odłożył ogryzioną kostkę na stół. -Półtora normalnej kwoty, jeśli dostarczysz go szybciej, zapłacę ci więcej.- na żabie usta wpełzł kolejny dobroduszny uśmiech.
Powrót do góry Go down
YellowControl freak
Yellow

Data przyłączenia : 25/07/2017
Liczba postów : 128
Far, far away... Tumblr_o3re31sr4y1s0nfdyo3_500

Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy
Wiek : 29

Far, far away... Empty
PisanieTemat: Re: Far, far away...   Far, far away... EmptySob Lis 11, 2017 12:37 am

Miesiąc to wcale nie było tak dużo czasu. Nie z jego perspektywy. Tak naprawdę to było minimum i nie pozostawiało prawie szans na to, żeby wrócił przed upływem wyznaczonego terminu. Jedyną szansą było to, że droga w obie strony przebiegnie bez żadnych przeszkód, a oni będą jechali na skróty. Co znaczy przez tereny, na które nikt normalny by się nie zapuszczał, więc oczekiwanie braku komplikacji, to naprawdę pobożne życzenia.
- Pozwolę sobie utrzymać moją cenę na razie w tajemnicy... Panie - kolejny raz skinął mężczyźnie lekko głową. - Jeżeli przyprowadzę ci chłopaka wcześniej, dasz mi dokładnie to czego sobie zażyczę...
To było bardzo ryzykowne posunięcie, a minuty dzielące go od odpowiedzi ciągnęły się niczym godziny. Co gorsza Freddy nie śpieszył się z odpowiedzią. Serce waliło mu już tak mocno, że wydawało mu się, że słychać je nawet na drugim końcu sali. Zaczął się nawet zastanawiać nad tym, żeby po prostu wykraść stąd chłopaka. Gdyby uciekł z nim do tamtego świata, nikt już by ich nigdy nie znalazł. Ale Freddy miał swoich ludzi wszędzie. Obawiał się, że nie dotarliby do lustra, a ich śmierć nie byłaby szybka, za to bardzo bolesna. Wróci za miesiąc, a wtedy zabierze go do swojego wcześniejszego życia, pokaże mu wszystko, zaopiekuje się nim...

_________________
I am your dirty little secret.
Powrót do góry Go down
DuchFlaming Uke
avatar

Data przyłączenia : 20/10/2017
Liczba postów : 81

Far, far away... Empty
PisanieTemat: Re: Far, far away...   Far, far away... EmptyCzw Lis 30, 2017 2:09 am

Cisza przedłużała się, aż rozciągnęła się aż do kilku minut. David wpatrywał się przez ten czas w Poszukiwacza. Miał tak okrutnie smutny wzrok, że serce się krajało. Prawie podskoczył, kiedy rozległ się tubalny śmiech. Czarny wybuchnął tak głośnym śmiechem, że echo niosło się po sali. Aż musiał złapać się za podskakujący brzuch.
-...czego sobie zażyczysz...- nie mógł wydusić całego zdania, tak bardzo go to rozbawiło. Czarne, bezduszne oczy utkwione były w mężczyźnie. -Skoro to twoja cena...to jesteśmy umówieni.- otarł łezkę z policzka i trzepnął Davida w ramię. Chłopiec odsunął się, jak oparzony. -Odprowadź pana i przynieś więcej wina.- głos jeszcze drżał mu od śmiechu.
-Tak, proszę pana.- odpowiedział i zerwał się z poduszek. Podszedł do Daniela, ale nie spojrzał na niego.
-Do zobaczenia za mniej niż miesiąc, Poszukiwaczu.- po głosie można było poznać, że Czarny zupełnie nie wierzy w Daniela -Jeśli się spóźnisz, to nie dostaniesz żadnej zapłaty.- nagle zrobił się poważny. -Miej na uwadze to, że jeśli nie zdążysz, będę bardzo niezadowolony.
David oglądnął się na Daniela i skinął mu lekko głową, pospieszając go, żeby poszedł za nim. Nie odwrócił się dopóki wielkie wrota się za nimi nie zamknęły, i nie odcięły ich od spojrzenia Czarnego.
Chłopiec objął się ramionami i przyspieszył kroku, prowadząc Daniela na korytarz.
Przy sali roiło się od strażników, ale tu byli całkiem sami. Korytarz był ciemny, oświetlały go tylko świeczki w lampionach pod sufitem.
-Nie powinieneś był tego mówić.- powiedział w końcu -On to zapamięta.- David odwrócił się do Daniela i spojrzał mu w twarz. -Wytknie ci każdy błąd. Wiesz, że on jest...że ma twardą rękę i lubi karać.- zacisnął usta, patrząc na mężczyznę z troską zmieszaną z wyrzutem.
Powrót do góry Go down
YellowControl freak
Yellow

Data przyłączenia : 25/07/2017
Liczba postów : 128
Far, far away... Tumblr_o3re31sr4y1s0nfdyo3_500

Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy
Wiek : 29

Far, far away... Empty
PisanieTemat: Re: Far, far away...   Far, far away... EmptyWto Gru 26, 2017 1:20 am

Wzdłuż kręgosłupa spłynął mu zimny, nieprzyjemny dreszcz. Śmiech Freddy'ego był rzeczą przerażającą, bo tak naprawdę nigdy nie oznaczał czegoś dobrego. Czarny był pomylonym sadystą, wszyscy o tym wiedzieli. On też. Zdawał sobie sprawę z tego, co robił z ludźmi, których Poszukiwacze czasami mu dostarczali... Już dawno zastanawiał się czy nie przestać dla niego pracować. Jednak nikt nie płacił tak dobrze jak Freddy. I tylko tutaj mógł spotkać Davida... Z resztą, mógł się oszukiwać, że może odejść w każdej chwili, jeżeli tylko będzie chciał. Ale Daniel był naprawdę jednym z lepszych Poszukiwaczy, był gęsią znoszącą złote jaja, której okrutny władca nie wypuści szybko ze swoich tłustych palców.
Przez całą drogę jaką prowadził go chłopak, miał wrażenie, że czuje na swoich plecach świdrujące spojrzenie małych oczek Czarnego. Nawet teraz miał wrażenie, że mężczyzna go obserwuje i obawiał się, że to śliskie i nieprzyjemne uczucie będzie mu towarzyszyło dopóki nie dostarczy swojego zamówienia.
- Nie mogę już patrzeć na to jak on cię traktuje - odparł półszeptem z wściekłością i ostrożnie sięgnął dłonią do twarzy Davida, delikatnie głaszcząc jego policzek. - Wrócę przed czasem. A wtedy cię stąd zabiorę. Przysięgam...
Mówią, że miłość jest ślepa, a zakochani to głupcy. I on też był jednym z nich, naiwnych, zakochanych głupców. Byli już tacy, co próbowali przechytrzyć Czarnego Freddy'ego i źle skończyli. Bardzo źle. Jednego z nich osobiście mu dostarczył, na własne oczy widział karę jaka na niego spłynęła. I od tamtej pory często nie mógł spać. W tej krainie noce były bardzo ciemne, a blady księżyc wpadający do klitki na poddaszu, w której mieszkał, ciągle przypominał mu te puste, martwe oczy...

_________________
I am your dirty little secret.
Powrót do góry Go down
DuchFlaming Uke
avatar

Data przyłączenia : 20/10/2017
Liczba postów : 81

Far, far away... Empty
PisanieTemat: Re: Far, far away...   Far, far away... EmptySro Kwi 25, 2018 11:53 pm

Chłopiec położył dłoń na wierzchu dłoni Daniela. Nigdy nie doszło między nimi do niczego więcej, niż do przyulenia i jedynego niewinnego pocałunku w policzek, ale odkąd się znali czuć było chemię. Coś iskrzyło za każdym razem gdy się widzieli i obaj doskonale zdawali sobie z tego sprawę. David widział w oczach Poszukiwacza uczucie, którego nie potrafił opisać słowami, ale był pewien, że czuje dokładnie to samo.
Przesunął dłoń Daniela trochę bliżej ust i pocałował lekko jej wnętrze.
-Wiesz, że On na to nie pozwoli. Nawet jeśli mu się znudzę nie zrobi tego, o co prosisz. Wolałby mnie zabić, niż pójść tobie na rękę.- szepnął, ale nie wydawał się być smutny. Pogodził się z myślą, że będzie służył Freddiemu póki ten nie postanowi się go pozbyć. -Nie narażaj mu się. Cieszmy się tymi wspólnymi chwilami, które możemy spędzać tutaj. Umrę, jeśli On coś ci zrobi.- odsunął dłoń Daniela od siebie, nie puścił jej jednak. -Wróć i poproś go o coś, co może ci dać. Złoto, klejnoty... Po prostu bądź ostrożny. Tylko o to cię proszę.- złote bransolety zabrzęczały kiedy podnosił ręce do twarzy Poszukiwacza. David obejmował jego policzki przez chwilę, aż w końcu zbliżył twarz do jego twarzy. Przycisnął łapczywie usta do warg Daniela. Całował go tak, jakby nic poza nimi nie istniało.
Oderwał się po kilku minutach, a może po całej wieczności, z oczami błyszczącymi od łez i ciężkim oddechem.
-Uważaj na siebie, mój Akashi.- moje niebo.
Nie dał mu czasu na odpowiedź. Odwrócił się i zniknął w ciemnym korytarzu pobrzękując ciężkimi bransoletami.
Powrót do góry Go down
YellowControl freak
Yellow

Data przyłączenia : 25/07/2017
Liczba postów : 128
Far, far away... Tumblr_o3re31sr4y1s0nfdyo3_500

Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy
Wiek : 29

Far, far away... Empty
PisanieTemat: Re: Far, far away...   Far, far away... EmptySob Maj 12, 2018 12:04 am

Nie chciał wypuszczać jego drobnej dłoni z uścisku swoich silnych i szorstkich rok, ale David wymknął mu się w końcu, ze stanowczością, której nie mógł się sprzeciwiać. Przesunął palcami po swoich wargach, wciąż czując, że delikatna skóra piecze od duszonego przez długi czas pożądania, które bardzo powoli i skrupulatnie zżerało go od środka. Westchnął, odgarniając rękaw koszuli i pocierając złotą bransoletę, którą zawsze nosił na prawym nadgarstku. Robiło mu się niedobrze ilekroć tracił Davida z oczu. Freddy widział wszystko co działo się w jego pałacach, ale ta bransoleta - najcenniejsze co posiadał - za każdym razem przez kilka minut mogła ochronić ich przed ukrytymi w ścianach szpiegami. Zawahał się zanim wyszedł, chciał iść z powrotem do sali, w której siedział Czarny, wymusić na nim obietnice, że odda mu chłopaka, jakoś go zaszantażować... Ale wiedział, że to wszystko nie ma sensu. Że jedyne co może zadziałać to jego plan. Już od dawna czekał na rzecz, na której okrutnemu królowi zależałoby na tyle, że miałby prawo zażyczyć sobie właśnie tego, co planował.
Praktycznie wybiegł z pałacu, nie miał czasu już dłużej zwlekać, więc wskoczył od razu na konia, dużo wcześniej przygotowany do drogi.

***

Wiedział, gdzie go szukać, bardzo dokładnie przygotował się do tej wyprawy. Wiedział dokładnie jak żyje ten dzieciak i gdzie, jakie są jego zwyczaje i przyzwyczajenia. Znalazłby go nawet z zamkniętymi oczami.
Wszedł do klubu, po chwili kierując się w stronę baru. Głośna muzyka i migające różnokolorowe światła zdekoncentrowały go na moment. Rzadko bywał po tej stronie lustra, a już szczególnie nie w takich miejscach. Mimowolnie zerknął w stronę jednej z pokrytych lustrami ścian. Wyglądał jak każdy normalny człowiek w tym świecie, może jedyne co go wyróżniało to tatuaże, chociaż w dzisiejszych czasach już nie tak bardzo. Zamówił sobie piwo, nonszalancko opierając się łokciami o bar i rozglądając po dużej z sali, z nadzieją szybkiego odnalezienia swojej ofiary.

_________________
I am your dirty little secret.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Far, far away... Empty
PisanieTemat: Re: Far, far away...   Far, far away... Empty

Powrót do góry Go down
 
Far, far away...
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: