Gniew ojca

imię: Joshua Clay

Wiek: 40 lat

Wzrost: 200 cm

Wygląd:

Historia: Wywodzi się z dość typowej, ubogiej rodziny. Wychowywany tylko przez matkę, o samym ojcu nie wie zbyt wiele. Więc delikatnie ujmując, start w życie miał niezbyt ciekawy. Właściwe gdyby nie siłownia, to pewnie skończyłby w jednym z lokalnych gangów, handlując czymś nielegalnym. Bo kto by chciał pracować jak żuczek w jakiejś fabryce, skoro alternatywa jest tak pociągająca. Całe szczęście został zarażony bakcylem kulturystyki. Od młody lat, zamiast biegać z gnatem, każdą wolną chwile poświęcał na rzeźbienie swego ciała. Ostatecznie ustatkował się. Wygrywając kilka nagród zyskał pewną reputacje i sam mógł zostać trenerem, co przynosiło niezłe zyski. Kupił matce dom, a i zaczął inwestować.

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiejsza noc dla Josha była czymś oryginalnym. Nie zwykł przesiadywać w klubach, zwłaszcza tych bardziej ekskluzywnych. Była to strata czasu, a poza tym alkohol nie pasował do żadnej diety i przy okazji wypalał szare komórki. Stał więc na tak zwanej bramce, pilnując co by moczy mordy nie robiły dymu. Czego nie robi się dla znajomych. Oczywiście małym bonusem było to, że był trochę znany w branży, więc cześć ludzi przyjdzie tylko po to, żeby go zobaczyć. Ku jego zaskoczeniu, najczęściej był zaczepiany przez młode kobiety, które spokojnie mogły być jego córką. Starał się zbywać każdego uprzejmiej, pozwalając nawet dotknąć swojego bicepsa. Puszczała jednak mimo uszu zaproszenia do domu, czy nawet klubowej toalety. Nie chciał żeby jeden wybryk zniszczył jego reputacje. Menadżer widząc, że pan wielki, znów jest oblegany przez motylki, które tym razem były dość agresywne, zawołał go siebie. Joshua z wielką ulgą, poszedł w stronę baru, późnej przechodzą na zaplecze.