Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 O jeden raz za dużo...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyPią Lis 05, 2021 1:57 pm

Wielu mogłoby powiedzieć, że profesor Thorne prowadzi sielankowe wręcz idealne życie.
Amerykański sen!
Aiden również kiedyś tak uważał, że poznając swoją licealną miłość złapał pana boga za nogi. Dawniej mu się wydawało, że musi nastąpić jakiś znaczący moment, by wszystko mogło się posypać jak domek z kart, ale gdy samemu zaczęło się doświadczać drobnej przemocy czy to psychicznej, czy fizycznej, zawsze się myśli, że to tylko teraz, a potem będzie lepiej. I rośnie to jak kula śnieżna, a my wcale nie stajemy się mądrzejsi z czasem. Aiden mimo kolejnych lat, gdy czasy były lepsze i gorsze, wciąż trwa przy ukochanym mężu mając nadzieję, że ponownie wrócą tylko te dobre chwile.
Być może mieliby szansę uporać się ze swoimi demonami, gdy pan profesor nie poznał...



O jeden raz za dużo... 3f9a641d6661a2422abbb7b4ba76aba7

Aiden Thorne

38 lat | rudowłosy | zielone oczy | mała ilość piegów na twarzy i trochę na ramionach | 180 cm i 83 kg | atletycznej budowy | profesor literatury | zamężny

- Profesor literatury na miejscowym Uniwersytecie, który w międzyczasie pracuje nad otrzymanym grantem od ministerstwa kultury.
- uwielbia swoją pracę i kontakt z młodym pokoleniem.
- ubiera się gdzieś na granicy stylu eleganckiego i casualowego. Przepada za golfami nie tylko dlatego że dobrze maskują tajemnice przed wścibskimi oczami.
- dawniej był aspołecznym introwertykiem, ale od momentu poznania przebojowego Williama, który zawsze wszędzie go ze sobą ciągał nieco się zmienił, choć nadal nie jest duszą towarzystwa.
- nie jest typem sportowca, ale bardzo lubi pływać i biegać wieczorami.
- lubi gotować, choć robi to całkiem przeciętnie (według swojego męża, który nie raz narzekał, że zupa była za słona).
- okulary nosi do czytania lub w pracy, na codzień ich nie potrzebuje.
- biblioteka od młodzieńczych lat była jego azylem, od zawsze najlepiej czuł się wśród książek.
- uwielbia zwierzęta, choć przez alergię Williama nie może sobie na żadne pozwolić.
- wyszedł za swoją licealną miłość Williama Thorna, który jest wybitnym architektem.
- razem z mężem mieszkają w pięknym nowoczesnym domu projektu samego Williama.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
DelusionSkype & Chill
Delusion

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 287
Cytat : I'm a runaway, catch me
Wiek : 31

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyCzw Lis 11, 2021 8:48 pm

O jeden raz za dużo... 048ff09fb422dbcc46810fea5cb0a403
Luther Fergusson
38 lat | 183/85 | ciemne, naturalnie niesforne włosy | orzechowe oczy | oliwkowa, opalona cera | właściciel kociej kawiarni | zodiakalny lew

- Od sześciu lat prywatny człowiek Merowinga – odratowanego z nielegalnej hodowli sfinksa oraz od trzech miesięcy Pizzy – wciśniętej mu przez siostrę kremowej znajdy ze śmietnika
- Koneser dobrej lektury przy winie, ale tylko w wolnym czasie, którego ostatnio ma coraz mniej
- Ubiera się wygodnie i różnie zależnie od okazji
- Kawaler po dwóch związkach
- Amator letnich wypadów pod namiot i spontanicznych wyjazdów „na weekend” jeżeli jest taka okazja
- Posiada dyplom z ukończenia dwóch kierunków – budownictwa i zarządzania
- Wielki amator szarpanej wieprzowiny i włoskiej pizzy
- W kawiarni nie boi się żadnej pracy – robi za kelnera, baristę, sprzątacza i kierownika jeżeli jest taka potrzeba
- Współpracuje z lokalnym schroniskiem wspomagając adopcję kotów. Gdy któryś znajdzie kochający dom, uzupełnia brak w zespole nowym czworonogiem
- Starszy brat Sofii i Oliviera, syn Eleny i Marcusa Fergussonów.
Powrót do góry Go down
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyCzw Lis 11, 2021 9:42 pm

Było środowe popołudnie, słońce powoli chyliło się ku linii horyzontu, a Aiden swoim zwyczajem przesiadywał w bibliotece po zajęciach. Miał ten mały przywilej bycia tutaj tylko dlatego, że William dostał lukratywny kontrakt poza miastem i był zmuszony do tygodniowego wyjazdu. Cieszył się, że jego małżonek spełniał się w pracy, ale nie potrafił odepchnąć od siebie pewnego rodzaju ulgi, że będzie miał trochę czasu dla siebie, że nie będzie musiał spieszyć się do domu zaraz po zajęciach, by gotować obiad dla zmęczonego męża.
Teraz była chwila dla niego, by mógł zanurzyć się w swoim świecie jeszcze bardziej niż robił to podczas zajęć ze studentami. Był tylko on i jego ukochane książki. Jak tylko miał możliwość pojawiał się w bibliotece uniwersyteckiej, która być może była jedną z największych i najlepiej wyposażonych w mieście, a wciąż świeciła pustkami. Zawrotnie rozwijająca się technologia i świat cyfrowy wcale nie pomagał, ale to w żadnym razie nie przeszkadzało profesorowi, który był wręcz zachwycony tym, że może przebywać, pośród pełnych książek regałów, całkiem sam.
Zatrzymał się w połowie alejki i zastygł w średnio wygodniej pozie z pochyloną głową nad wybraną pozycją. Był to jego bardzo brzydki nawyk, że gdy tylko wciągnął się w lekturę, to nie potrafił się od niej oderwać, a tym bardziej zmienić nawet pozy choćby była najmniej wygodna na świecie. Wyglądał jak rasowy pracownik biblioteki – ubrany w czarny golf (doskonale zakrywający wszelkie ślady po Williamowej złości), proste ciemne spodnie, do tego lekko rozczochrane włosy i kwadratowe okulary, które zawsze zakładał do czytania.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
DelusionSkype & Chill
Delusion

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 287
Cytat : I'm a runaway, catch me
Wiek : 31

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptySob Lis 13, 2021 3:51 am

Ten dzień miał coś w sobie. Nie był zodiakarzem, ale lubił sobie raz na jakiś czas poczytać horoskop w lokalnej gazecie. Spisane przez nisko opłacanego stażystę na kolanie przepowiednie codzienne brzmiały mądrze – najprawdopodobniej był to student literatury, bądź jakiegoś języka – jednak i nieprawdopodobnie. Podług nich miały go czekać wielkie zmiany, dlatego powinien przygotować się na skok na głęboką wodę. Złym doradcą miały być wątpliwości, dlatego powinien je odłożyć do kieszeni i kierować się pierwotną intuicją, ponieważ Jowisz w Baranie nie zawaha się przed strąceniem go ze sceny. Otwartość na to, co nieoczekiwane, empatia i coś czerwonego powinny być jego atutami.
W kawiarni spędził całą poranną zmianę i urwał się w okolicach godziny 17:30. Nie działo się zbyt wiele, a i tak mieli zamykać w ciągu trzech kolejnych godzin, dlatego mógł sobie zorganizować wieczór po swojemu. Zaopatrzony w wygodne buty, portfel i plecak poszedł więc spełnić swój obywatelski obowiązek i punktualnie zwrócić to, co nie należało do niego. Już w czterech ścianach biblioteki, lżejszy o słodki ciężar niedawnych, emocjonalnych uniesień przeglądał kolejne pozycje pośród klasyków literatury angielskiej, gdy jego uwagę zwrócił doskonale wkomponowany w tło mężczyzna z naręczem książek w dłoniach, przemierzający alejkę pomiędzy półkami zgrabnie jakby się tu urodził. Poruszał się i zachowywał tak naturalnie, jak gdyby spijał dawno zapomnianą wilgoć tuszu z papieru i oddychał zapachem obwolut. Luther przez chwilę poczuł się niczym źle napisany antagonista, który z butami wkracza w spokojne dotąd, zamknięte życie jakiegoś ducha, jednak jak mówił horoskop – to nie był dzień na wątpliwości, a on bardzo, bardzo potrzebował pomocy. Prawdziwy facet nie pyta się o kierunek. Na szczęście zasada ta nie obejmowała biblioteki.
- Przepraszam. Cześć, przepraszam! – ręką machnął w kierunku Aidena, uśmiechając się czarująco i kiwając głową. - Dzień dobry, czy mają Państwo może coś w podobie Steinbecka? Szukam, ale nic ciekawego nie wpada mi w oko. Byłby Pan tak uprzejmy i mi pomógł? – Przejście pomiędzy regałami z książkami zagrodził dokładnie pośrodku tak, by Aiden nie zdołał go wyminąć bez uniesienia wzroku. Nie trudno było go pomylić z pracownikiem, zwłaszcza że zapomniał zdjąć z szyi zawieszki z plakietką, teraz odwróconą frontem ku niemu.
Powrót do góry Go down
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptySob Lis 13, 2021 9:05 pm

Mężczyzna akurat powoli odpływał do swojego własnego świata coraz bardziej zanurzając się w interesującej go książce. I byłby utonął, przepadając kompletnie dla świata zewnętrznego, gdyby nie pewien jegomość. Brutalnie wyrwano go z objęć bezpiecznej lektury i wyrzucono jak rybę na brzeg. Zmieszany, jakby rzeczywiście zabrakło mu tchu, jakby naprawdę ostatni oddech został wyrwany z jego piersi. Wzdrygnął się ni to z przestrachu, ni zaskoczenia, które wyraźnie wymalowało się na twarzy rudzielca, gdy podniósł wzrok na osobę, która mu przeszkodziła. Przytrzymał się regału, by nie stracić równowagi w międzyczasie usiłując nie wytrącić sobie książki z ręki, z którą balansował w palcach jak linoskoczek z tyczką w cyrku.
Zmieszał się, chrząknął wyraźnie niezadowolony.
Nie lubił, gdy mu się przeszkadzało, zwłaszcza tutaj w bibliotece ostatnim bastionie mądrości, spokoju i literackiej sztuki. Brzydki grymas szybko jednak znikł z jego twarzy, ledwie się na niej pojawił, by już po chwili nie było po nim choćby najmniejszego wspomnienia. Aiden nie przywykł, by długo się na kogokolwiek gniewać i z natury był raczej spolegliwym człowiekiem.
- Dzień dobry. – musiał przetworzyć otrzymane informacje, które nie do końca mu pasowały. Z jednej strony absolutnie nie miał problemu z doradzeniem, wszakże czuł się tutaj jak ryba w wodzie, ale z drugiej strony zaszła pewna pomyłką, którą należało jak najszybciej poprawić.
- Nie jestem pracownikiem biblioteki, ale jeśli szuka pan czegoś podobnego… to mogę podejrzewać, że obsługa mogłaby mieć problem z poleceniem czegoś. – nie był to w żadnym przypadku zarzut w ich stronę, zwyczajnie pracowało tutaj wiele niedoświadczonych osób, które ani nie posiadały specjalistycznej wiedzy, ani szczególnie nie interesowały się ogromnym asortymentem jaki można było tutaj nabyć.
- Zależy czego pan tak naprawdę szuka. Czy interesują pana reportaże, powieści zgłębiająca społeczne problemy czy coś bardziej natury filozoficznej? Jest wielu doskonałych pisarzy, których dzieła mógłbym polecić. – poprawił okulary na nosie, które niesfornie zsunęły mu się ciut za bardzo, podczas jego małych akrobacji.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
DelusionSkype & Chill
Delusion

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 287
Cytat : I'm a runaway, catch me
Wiek : 31

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptySob Lis 13, 2021 10:23 pm

Najwidoczniej przyłapał go na ukradkowym paleniu w szkolnej toalecie, a przynajmniej coś podobnego odczytał z jego twarzy. Jakby obdarł go właśnie z długo pielęgnowanego, brzydkiego sekretu, który ten starał się ukryć przed całym światem. Mieszanka rozmaitych uczuć wywołała dość interesujący pokaz grymasów na jego twarzy, finiszując delikatnym, zdystansowanym uśmiechem. Wytrącony cudzym głosem z równowagi potrzebował chwili, by wrócić do siebie.
- Ach, doprawdy? Wproszę mi wybaczyć, oczy już chyba nie te. Dałbym sobie rękę uciąć, że dobrze trafiłam i teraz biegałbym bez ręki. - On dla odmiany zmieszany nie był wcale, bowiem jako człowiek miał pełne prawo do wszelkich gaf i potknięć, zwłaszcza jeżeli te nie nosiły znamion złośliwości. Aiden nie był większych rozmiarów kobietą posądzoną o bycie przy nadziei, by w jakikolwiek sposób musieć to odchorować, dlatego w oczach Luthera wszystko było w jak najlepszym porządku, a i zdawało się, że dostanie to czego chciał niezależnie od swojej pomyłki. Podszedł bliżej i przystanął naprzeciw mężczyzny, promieniejąc pogodą ducha przez każdy por na swojej skórze.
- Ostatnio rozsmakowałem się w odnajdywaniu siebie przez przygody i ryzykowne decyzje. Powieści opisujące  rozwój osobowości i człowieka z raczej pasywnym wpływem czynników zewnętrznych. Nie pogardzę też społecznymi problemami, jeżeli pomijają one kwestie polityki i powstały do końca wieku dwudziestego - określił nawet dość precyzyjnie, poważnie podchodząc do tematu wyboru. Lubił czytać, ale nie lubił marnować czasu na złą lekturę, zwłaszcza że nie miał czym szastać jeżeli o to chodzi. - Współcześni autorzy niekoniecznie do mnie przemawiają - wyjaśnił zaraz, jak gdyby mógł zostać źle zrozumiany. Dziecko w jego głowie lubiło przygody, on zaś lubił po prostu sylwetkę ludzką. Nie był w ogóle skomplikowany. - Dlatego wskazałem Steinbecka. Myślałem, że będzie Pan miał rozeznanie w tym, co ostatnio pojawiło się w bibliotece jako bibliotekarz, którym jednak Pan nie jest. – Z zaciekawieniem spojrzał na książkę, którą rudowłosy przed chwilą pochłaniał z takim oddaniem.
Powrót do góry Go down
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyNie Lis 14, 2021 10:02 pm

No właśnie... mężczyzna był jak promyk słońca, a może nawet i cała ognista kula, która przy bliższym spotkaniu wręcz oślepiała swoją poświatą. Ledwie powstrzymał się, by nie przysłonić sobie wzroku dłonią, gdy tylko się do niego zbliżył. Nieznajomy emanował czymś takim, co było kompletnym przeciwieństwem Aidena i jego krzykliwa osobowość potrafiła onieśmielać, choć to co właśnie czuł profesor raczej leżało na drugim biegunie. Nawet William nie był podobny, choć zdecydowanie był zwierzęciem salonowym o niemożliwej charyzmie i przebojowej osobowości, natomiast nieznajomy miał w sobie coś zupełnie innego. Coś co z jednej strony intrygowało, a z drugiej wyjątkowo frustrowało pana Thorna i wcale nie chciał zbyt blisko podchodzić, co by się właśnie nie sparzyć.
- Tak... byłoby to dość przykre doświadczenie. - skwitował krótko i nieszczególnie przyjaźnie żart dotyczący ręki. On zawsze początkowo był bardzo wycofany w stosunku do nowych osób, a momentami wręcz nieprzystępny i naprawdę trudno było przebić się przez te wszystkie zasieki. Luther miał jednak przewagę nad wieloma innymi osobami, ewidentnie cokolwiek więcej wiedział na temat literatury, a to sprawiało, że Aiden nagle jakoś łaskawiej na niego spojrzał.
- Rozumiem... - zadumał się wyraźnie z powrotem uciekając wzrokiem w nieznane, tym razem jednak ponad ramieniem nieznajomego, by móc przejrzeć całą bibliotekę swego umysłu i wygrzebać z niej co ciekawsze kąski. - Tak naprawdę, to mógłbym panu przygotować sporą listę z samymi najciekawszymi pozycjami. Możliwości jest tak wiele, że aż trudno zdecydować się na coś konkretnego. - ledwie widocznie na jego jasnej karnacji wykwitły rumiane plamy zawstydzenia. Czuł się winny, że nie mógł ot tak rzucić mu dwóch czy trzech nazwisk, polecić od razu najlepszego możliwego tytułu, który już pierwszymi wersami, by go oczarował. Był cholernym profesorem literatury, a jednak nie potrafił z taką łatwością wskazać kilku ciekawych tytułów.
- Tak wiele możliwości... Jądro ciemności Conrada, Obcy lub Dżuma Camus, po prostu Orwell, Dziennik Anne Frank, Lolita Nabokova, Wielki Gatsby Fitzgeralda, ale przede wszystkim Wyspa lub Nowy Wspaniały Świat Huxleya... a to tylko kilka wybitnych utworów. Przepraszam, ale wybranie jednego jest bardzo trudne, gdy możliwości jest tak wiele. - o wiele łagodniejszy nieco przepraszający zarówno uśmiech, jak i wzrok spoczął na twarzy mężczyzny. Nieco pewniej chwycił swoje książki w taki sposób, że Luther wreszcie mógł dostrzec tytuł dzieła - Na Zachodzie bez zmian Erich Maria Remarque.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
DelusionSkype & Chill
Delusion

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 287
Cytat : I'm a runaway, catch me
Wiek : 31

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyCzw Lis 18, 2021 12:31 am

Wpatrywał się w niego z zakłopotaniem. Aiden, chociaż przemiły i pomocny, potraktował go jednak jak najzwyklejszego laika, sycąc głód pytania naprędce wytypowanymi propozycjami. Nie przeczył – wszystkie one były światowej sławy, kanoniczne, mocno osadzone w interesującym go czasie, stylu i tematyce, ale przez to szeroko znane i łatwo dostępne. Nieco oklapł, nie przestając jednak pogodnie się uśmiechać, by nie wywrzeć na rozmówcy złego wrażenia. - Obawiam się, że znam je już, niektóre nawet zbyt dobrze. – Nie były to w żadnym razie złe propozycje, nie. Gdyby był takim noobem, za jakiego się uważał, pewnie odnalazłby je jako nawet na nowo interesujące, na ich obu nieszczęście jednak był molem książkowym z pierwszego tłoczenia. Zamiast kawy na śniadanie, spijał słowa, wygłodniale kontemplując ich ułożenie w zdaniach. Po raz pierwszy było mu jednak z tego tytułu autentycznie przykro, co zadziwiło jego samego.
- Ma Pan za to fantastyczny gust, bo najwyraźniej bardzo podobny do mojego – stwierdził, przechodząc niejako do obrony. Teraz już finalnie zdał sobie sprawę ze swojej pomyłki. Mężczyzna, chociaż najwyraźniej urodzony pomiędzy półkami pełnymi książek, zdecydowanie nie był pracownikiem tego przybytku, co jednak nie ujmowało mu ani trochę. Miał przyjemny głos i już na pierwszy rzut oka dał się polubić, chociaż jego introwertyczne wycofanie wyszło z niego przy pierwszej okazji. Luther był... połowiczny. Czasami miał ochotę wtopić się w tłum ludzi, czasami zostać pozostawiony samemu sobie, dlatego też świetnie czuł się w każdym towarzystwie.
- Czy to czasem nie Remarque? – Zerknął z niefałszowanym zaciekawieniem na pozycję wciąż przetrzymywaną w rękach Aidena, chcąc nieco zboczyć z tematu siebie samego. Ta pozycja przyszła mu dość ciężko, choć zabrał się z nią stosunkowo niedawno, wysłany na kilka dni urlopu przez swoich pracowników. Miał brzydki zwyczaj pracowania ponad siły kiedy trzeba było, a że ostatnio odeszło z jego kawiarni dwóch tymczasowych pracowników, często zostawał by wspomóc resztę. Przynajmniej aż do zatrudnienia najnowszego nabytku kawiarni
Powrót do góry Go down
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyNie Gru 05, 2021 8:48 pm

Oczywiście, że ocenił go znacznie niżej niż mógłby, ale jako profesor literatury i codzienny gość biblioteki nazbyt dobrze miał bolesną świadomość ile osób realnie czyta i zna się na tej prawdziwej literaturze. Biorą pod uwagę fakt, że nawet studenci na kierunkach związanych z czytelnictwem czy wymagających znajomości wielu dzieł, wcale nie palili się do ich zgłębiania czy choćby posiadania podstawowej wiedzy na ich temat... Nie spodziewałby się, że przypadkowy mężczyzna spotkany po raz pierwszy w bibliotece będzie miał o wiele większą wiedzę niż niejeden z jego studentów.
- Nie spodziewałem się, że mógłby znać je wszystkie, nawet jeśli są to najbardziej znane dzieła. - umknął spojrzeniem w bok czując jak na jego twarzy pojawia się rumieniec zażenowania paląc go nieprzyjemnym uczuciem wstydu. - W dzisiejszych czasach poziom czytelnictwa drastycznie się pogorszył. - trochę się usprawiedliwił, a trochę stwierdził fakt, którego był niestety boleśnie świadomy. Jako dumny bibliofil był nieopisanie zły na dzisiejsze społeczeństwo, które nie potrafiło docenić jakości książek i wartości jakie były w nich zawarte.
- T-tak. - spojrzał podejrzliwie na mężczyznę, gdy ten zbił go z pantałyku tym niby niewinnym zagadnięciem i tak ekspresową zmiana tematu. Nie był przygotowany, że w tak krótkim czasie to on stanie się obiektem rozmowy i cała uwaga skupi się właśnie na jego osobie. - Ostatnio zagłębiłem się w jego twórczość i przyglądam się pewnym schematom, które mógłbym poruszyć na zajęciach. Większość jego utworów może być trudna do przebrnięcia i są dość wymagające. - podczas całego swojego wywodu spoglądał na książkę, jakby to właśnie z nią prowadził konwersację, a nie z nieznanym mężczyzną, którego obecność peszyła go.
- Który tytuł miał pan przyjemność czytać? - wreszcie podniósł na niego wzrok z wyjątkowym zainteresowaniem, jakby w tym jednym momencie nic innego nie miało znaczenia. Luther mógł go onieśmielać, ale w przeciwieństwie do Williama wykazywał żywe zainteresowanie książkami, do tego tymi, które Aiden tak bardzo cenił. To była przyjemna nowość, której się zdecydowanie nie spodziewał.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
DelusionSkype & Chill
Delusion

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 287
Cytat : I'm a runaway, catch me
Wiek : 31

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyPią Gru 24, 2021 12:21 am

- Na zachodzie bez zmian. - Skinął głową w kierunku dzierżonej przez Aidena książki. - Miałem też przyjemność zgłębić Nim nadejdzie lato, ale przyznaję się bez wykręcania, że lektura mi ciążyła. Miłość skazana na porażkę mnie pokonała. No i...- Jego uśmiech, ponownie pełen zakłopotania rozlał się szerzej po twarzy, gdy przymykał oczy jakby już szykował się do snu. Obudzona w nim pasja literackiego gawędziarza pozostała z nim jeszcze przez chwilę, gdy opowiadał wciąż nieznajomemu mężczyźnie dlaczego nie lubi szybkiej jazdy. Ani przez sekundę nie pomyślał, że nawiązanie, chociaż tak oczywiste, może nie każdemu wydać się zrozumiałe. Nie zawsze przejmował się tym, gdzie poniosą go słowa, dlatego fajnie było ulżyć sobie w konwersacji, która być może już nigdy się nie powtórzy. Perspektywa piekielnie smutna, ale przecież nie odrealniona.
- … Dlatego uważam, że niektóre motywy powinny być nieco bardziej neutralne, chyba, że pisze się do szuflady. – Wzruszył na koniec ramionami. Jego przygoda z panem Erichem skończyła się właśnie na tej powieści. Ciężko było mu oczekiwać czegoś więcej po tym, jak się wymęczył. Jakkolwiek bowiem nie zraziłby się do słowa pisanego, szacunek do literatury nie pozwalał mu przerwać. To także był powód lęku przy sięganiu po nową pozycję – bez czyjegoś polecenia nie miał pojęcia, czy pomysł się przyjmie, czy może odreaguje go podłym nastrojem przez kolejne kilka tygodni. Nie żeby był krytykiem... Nie miał ku temu żadnych kompetencji, ni aspiracji.
- A Pan? Wspomniał Pan o zajęciach. Prowadzi Pan kółko literackie, a może naucza? – Zupełnie nieintencjonalnie nie pozwolił Aidenowi na długo zejść ze świecznika. Stali tak może od ośmiu, dziesięciu minut, ale nie wydawało się, jakby mieli szybko skończyć. Luther odkaszlnął w dłoń i ze szczerym zaciekawieniem wyczekiwał odpowiedzi swojego towarzysza. Czekały go dwa scenariusze dzisiejszego końca dnia – albo mimo wszystko wróci do kawiarni i zostanie tam aż zdrowy rozsądek go nie odnajdzie, albo wróci do siebie i zanurzy w głębi rozmowy z własnymi kotami.  Nie było to takie złe, ale powtarzane codziennie narosło do rangi odbierającego chęci obowiązku. Nikt nie lubił obowiązków.
Powrót do góry Go down
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyCzw Sty 20, 2022 5:09 pm

Pokiwał głową ze zrozumieniem, bo nawet jeżeli cenił autora, to zgadzał się, że jego tematyka czy nawet sam styl pisania nie należał do najprostszych. Zwłaszcza gdy poddawał się filozoficznym przemyśleniom i metafizycznym odniesieniom, którymi usiłował tłumaczyć rzeczywistość. Czytało się to z fascynacją, ale jednocześnie wymagało niemałej pracy od czytelnika.
- Doskonale pana rozumiem, Remarque ma wyjątkowo wymagającą twórczość, która jest niezwykła, ale zdecydowanie nie są to książki na jeden wieczór. – wielu jego kolegów mogłoby się z nim nie zgodzić, prawdopodobnie stwierdziliby wręcz, że bluźni, ale on nigdy szczególnie się tym nie przejmował. Tak samo jak potrafił otwarcie mówić o tym, że nie znosi Joyce’a i jego rzekomo wybitnego Ulyssesa, który jego zdaniem był zwyczajnie napompowanym dziełem intelektualisty, który chciał pokazać inny, że jest od nich lepszy.
- Mam wrażenie, że wiele osób nie docenia prostych dzieł, które mogą wydawać się banalne i być napisane przez każdego, ale nie zawsze chodzi o kwiecisty język czy zawiłą fabułę, a dostrzeżenie pewnych subtelności w świecie. – przyklejano mu również łatkę heretyka wśród literaturoznawców, ale nieszczególnie się tym przejmował i jakimś cudem jego studenci również. Pełna sala wykładowa mówiła sama za siebie, tka jak i lista rezerwowa osób, które nie zdążyły się zapisać na zajęcia.
- Kiedyś mieliśmy tutaj w bibliotece klub czytelniczy, ale się nie przyjął. Jestem profesorem literatury na tutejszym uniwersytecie. Prowadzę też własne badania jak uda mi się zdobyć dofinansowanie. – odwaga nie na długo zagościła na obliczu Aidena, bo gdy tylko ponownie miał się obnażyć przed kimś nieznajomym, to czym prędzej umknęła gdzieś w cień, by ustąpić miejsca nieśmiałości. Nieszczególnie lubił ani umiał opowiadać o sobie, gdy zbyt wiele osób skupiało na nim uwagę, nawet gdy była to tylko jedna osoba, a już zwłaszcza o tak przenikliwym spojrzeniu.
- Przepraszam, byłem nieuprzejmy. Aiden Thorne. – dopiero teraz stwierdził, że najprawdopodobniej powinien się przedstawić już na początku.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
DelusionSkype & Chill
Delusion

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 287
Cytat : I'm a runaway, catch me
Wiek : 31

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyCzw Lut 24, 2022 11:32 am

- Miło mi Pana poznać, Panie Thorne. Luther Fergusson. – Zwyczajem jak najbardziej normatywnym, ludzkim, zupełnie nie poufałym wyciągnął ku rozmówcy dłoń, promieniejąc w obliczu tego małego konwenansu. Chociaż Aiden miał minę jakby nagle spłoszyły go na drodze światła nadjeżdżającego samochodu, miał nadzieję, że to nie jego natarczywość była mu niemiłą. Zwykle był wycofanym obserwatorem, dlatego mowa ciała odsłaniała przed nim więcej niż przed większością normalnych ludzi, chociaż nie potrafił tego wykorzystać w odpowiedni sposób. Ostatnio nauczył się być pesymistą w kwestii samooceny, bo chociaż raczej niczego mu nie brakowało, na własne barki brał ciężar wszystkich negatywnych reakcji. Przez jego umysł przegalopowała obawa, że odstręczył towarzysza jakimś nieuważnym słowem, ale szybko zdusił ją i postanowił, że poczeka nim się wycofa. Dwa razy w zupełności mu wystarczą – po powtórce uzna swoją porażkę i ją zaakceptuje, wyplątując się z przemiłej pogawędki i wracając do swojego ułożonego życia.
Może zrobi sobie wolny weekend i zabierze koty do rodziców?
- Nawet jako laik zgadzam się z Panem w zupełności. Czasami nieskomplikowana bajka dla dzieci potrafi nieść więcej niż samozwańcze wielkie dzieło uznanego już autora. Czy śpieszy się Pan na zajęcia? Może zaproponuję kawę? - Nie, nie była to randka, nie był to flirt, nie było zauroczenie. Rozmowę z Aidenem prowadziło się lekko i przyjemnie. Mógł być znakomitym materiałem na dłuższą znajomość i lokatą uczuć, jednak był mały szczegół, który powinien blokować (i zapewne blokował) wszystkim potencjalnych zainteresowanych. Nie dało się ukryć, że w tym wyścigu zaspali na starcie i medal obrączki oddać musieli mądrzejszemu szczęściarzowi. Niezależnie od tego, czy była to piękna żona, czy też przystojny mąż, barbarzyństwem byłoby pchać usta na tereny już okupowane. Dlatego też kawa nie nosiła znamienia podrywu – on po prostu zdecydował, że jeszcze nie chce musieć wracać do swojego życia.
- Biblioteka ma małą kawiarenkę na froncie i kilka automatów z tyłu – poinformował, jakby Aiden wcześniej nie manifestował znakomitego obeznania z terenem.
Powrót do góry Go down
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptySob Lut 26, 2022 10:27 pm

- Mnie również... – pozwolił, by mężczyzna zdecydowanie za długo czekał na jego reakcję, ale nim Luther zdążył zabrać rękę, rudowłosy podjął ryzyko i odwzajemnił gest, ściskając jego dłoń. Próżno jednak było szukać entuzjazmu w głosie profesora, gdy wypowiadał słowa, lecz kierowały nim zdecydowanie inne emocje niż mogły się wydawać jego towarzyszowi.
Widocznie się wahał, zastanawiając się czy dobrym pomysłem byłoby udać się z nieznajomym do kawiarni. W przypadku Aidena obawy oscylowały wokół o wiele bardziej skomplikowanego problemu niż zwykłe „nie znam tego człowieka”, „nie wiem czy mnie interesuje” i tym podobne. Do powrotu Williama było jeszcze trochę czasu i na jego szczęście nikt ze świty męża nie zapuszczał się w takie… miejsca. To znaczy do królestwa profesora, którym był Uniwersytet i jego rozległe włości.
- N-nie… nie spieszę, ale musiałbym najpierw zanieść książki do gabinetu. – spojrzał nieporadnie i jakby z automatycznym zażenowaniem na naręcze książek, od których ciężaru zaczynało mu powoli być niewygodnie. Zasadniczo przyszedł tutaj po nie i miał w planach zagłębić się w ich lekturze tutaj, by dopiero pod osłoną nocy zabrać do domu lub gabinetu.
- Może pan na mnie poczekać w kawiarni, nie chcę pana ciągać tylko po to, bym odniósł książki. Niedługo dołączę, nie jest to tak daleko. – spojrzał na niego ukradkiem uśmiechając się z wyraźnym zakłopotaniem. Nie lubił stwarzać problemów, zwłaszcza nauczony doświadczeniem, że obciążanie innych swoimi sprawami może prowadzić do bardzo nieprzyjemnych konsekwencji.
- Automaty nie posiadają zbyt dobrej oferty, doradzałbym raczej kawiarnię. – uznał, ze warto wypowiedzieć się w tej kwestii, skoro już jest stałym bywalcem i faktycznie doskonale orientuje się w topografii terenów uniwersyteckich. Nie raz już przetestował wszelkie dobrodziejstwa automatów, ale nic nie dorównywało dobrze parzonej kawie w profesjonalnej kawiarni. Ta należąca do biblioteki być może nie była najwyższych lotów, ale zdecydowanie stała wyżej w hierarchii niż automatowa.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
DelusionSkype & Chill
Delusion

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 287
Cytat : I'm a runaway, catch me
Wiek : 31

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyNie Lut 27, 2022 2:23 pm

- Ach, tak, naturalnie. – Brakowało jedynie, by stuknął się wnętrzem dłoni w czoło, gdy wreszcie zwrócono mu uwagę na to w jak nieprzyjemnych warunkach przetrzymuje swojego rozmówcę. Zreflektował się też niezbyt szybko, dając mu tyle czasu, ile wymagało wypowiedzenie dalszych słów i głębsze odczucie ciężaru w dłoniach, nim przysunął się i odebrał go mężczyźnie. W szkole i na uniwersytecie zawsze był wzorowym studentem; nie jeden raz przenosił ciężary z sal do gabinetów i z powrotem.
- Pozwoli Pan, profesorze Thorne, że pomogę. Nie chciałbym się narzucać, ale jeżeli mogę... – sugestywnie uciął zdanie, pozwalając mu dopowiedzieć resztę we własnych słowach. Wycofał się nieco i czekał na aprobatę, na dezaprobatę, na cokolwiek. Jeżeli miał poczekać – trudno. Jeżeli był to sposób na spławienie go i szybką ucieczkę – oh well. Jeżeli mógł być komuś przydany – w każdym miejscu i o każdej porze. Empatii nie było końca, a do tego mogli dalej rozmawiać. Niekoniecznie o literaturze. O pierdołach pokroju dobrej kawy.
- W porównaniu z kawą z automatu wszystko smakuje jak we włoskiej kawiarni, ale tutaj piłem ją tylko raz, więc nie potrafię się na ten temat wypowiedzieć. Zaufam Panu w tej kwestii. – Obdarzył Adiena szczerym, ciepłym uśmiechem, jaki zwykle kierował jedynie do swoich kotów. Nie znał drogi, więc nie mógł poczynić ani kroku. Jak piesek na spacerze, krok w krok podążył więc za nowym znajomym, kilkukrotnie odmawiając mu oddania książek, nim dojdą do celu. „To przecież żaden problem” - parował, przyciskając woluminy do ciała, gdy ten po nie sięgał. Aiden chyba nie był przyzwyczajony do tego, że nie musi czegoś koniecznie robić sam. Na studiach pewnie był typem osoby, która jako jedyna mogła w pełni szczerze podpisać się pod projektem grupowym. On z kolei w kawiarni nosił kartony ze świrkami, puszkami, kawą czy chemią kuchenną, dlatego taki spacerek nie był żadnym większym osiągnięciem. Patrząc na to ze strony lutherowego egoizmu – czuł się nawet nieco lepiej z myślą, że być może komuś ulżył.
Nie wszedł jedynie do samego gabinetu. Z szacunku do przestrzeni prywatnej innych osób nie decydował się na przestąpienie progu bez wyraźnej zachęty. Stanął trzy kroki od drzwi i wysunął książki w kierunku mężczyzny.
- Faktycznie nie było tak daleko. Jeżeli potrzebuje Pan czasu, teraz już mogę iść i poczekać. Zaproszenie wciąż jest otwarte, ale proszę się nie zmuszać, jeżeli nie ma Pan czasu, czy ochoty. Zrozumiem.
Powrót do góry Go down
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyPon Lut 28, 2022 9:22 pm

Ledwie zorientował się gdy Luther pochwycił w swoje objęcia jak uczynny rycerz wyzwalający królewnę ze szponów smoka. Choć Aiden wcale nie czuł się jak dama w opałach i prawdopodobnie w innej sytuacji stanowczo, by zaoponował, tak teraz poddał się bez walki. Otworzył usta, by cokolwiek powiedzieć, złapać mężczyznę w uwięzi słownych okowów, ale i tego zaniechał jedynie wzdychając ze zrezygnowaniem.
- Proszę za mną. – powiedział wreszcie i oderwał się z miejsca, jakby zdążył do niego przyrosnąć podczas tej krótkiej wymianie zdań. Czasami, gdy wynurzał się po wielu godzinach z zakamarków bibliotecznych czuł się jakby ktoś przesadzał stare drzewo w zupełnie nieznane mu tereny. Na domiar złego dziwnie się czuł, gdy początkowo szedł przodem czując na karku wzrok towarzysza, dlatego szybko zrównał się z nieznajomym, ukradkiem spoglądając w bok, usiłując się upewnić, że jego twarz nie wykrzywia grymas niezadowolenia czy przeciążenia spowodowanego niesionymi książkami.
- Bardzo dziękuję, nie zajmie mi to długo, tylko odłożę książki na biurko. – ugiął się pod ciężarem, gdy przejmował go od mężczyzny i szybko pomaszerował do blatu, gdzie ulokował wyszukane dzieła.
- Możemy iść do kawiarni. – zakluczył drzwi, sprawdził klamkę na wszelki wypadek i ponownie ruszyli.
Na całe szczęście w pomieszczeniu nie było zbyt wielu ludzi, dzięki trwającym zajęciom i bliskości biblioteki, do której w dobie wszędobylskiego internetu, mało kto zaglądał, a już zwłaszcza studentów.
- Niestety nie jestem stałym bywalcem, by móc coś polecić. – uśmiechnął się przepraszająco zanim podeszli do kontuaru. Sam zamówił Americano, zapłacił i ruszył na poszukiwanie stolika, przy którym zajął miejsce. Wybrał najbardziej oddalony w ładnym wykuszu, gdzie nie było ich widać od razu po wejściu do kawiarni.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyPon Lut 28, 2022 9:22 pm

Ledwie zorientował się gdy Luther pochwycił w swoje objęcia jak uczynny rycerz wyzwalający królewnę ze szponów smoka. Choć Aiden wcale nie czuł się jak dama w opałach i prawdopodobnie w innej sytuacji stanowczo, by zaoponował, tak teraz poddał się bez walki. Otworzył usta, by cokolwiek powiedzieć, złapać mężczyznę w uwięzi słownych okowów, ale i tego zaniechał jedynie wzdychając ze zrezygnowaniem.
- Proszę za mną. – powiedział wreszcie i oderwał się z miejsca, jakby zdążył do niego przyrosnąć podczas tej krótkiej wymianie zdań. Czasami, gdy wynurzał się po wielu godzinach z zakamarków bibliotecznych czuł się jakby ktoś przesadzał stare drzewo w zupełnie nieznane mu tereny. Na domiar złego dziwnie się czuł, gdy początkowo szedł przodem czując na karku wzrok towarzysza, dlatego szybko zrównał się z nieznajomym, ukradkiem spoglądając w bok, usiłując się upewnić, że jego twarz nie wykrzywia grymas niezadowolenia czy przeciążenia spowodowanego niesionymi książkami.
- Bardzo dziękuję, nie zajmie mi to długo, tylko odłożę książki na biurko. – ugiął się pod ciężarem, gdy przejmował go od mężczyzny i szybko pomaszerował do blatu, gdzie ulokował wyszukane dzieła.
- Możemy iść do kawiarni. – zakluczył drzwi, sprawdził klamkę na wszelki wypadek i ponownie ruszyli.
Na całe szczęście w pomieszczeniu nie było zbyt wielu ludzi, dzięki trwającym zajęciom i bliskości biblioteki, do której w dobie wszędobylskiego internetu, mało kto zaglądał, a już zwłaszcza studentów.
- Niestety nie jestem stałym bywalcem, by móc coś polecić. – uśmiechnął się przepraszająco zanim podeszli do kontuaru. Sam zamówił Americano, zapłacił i ruszył na poszukiwanie stolika, przy którym zajął miejsce. Wybrał najbardziej oddalony w ładnym wykuszu, gdzie nie było ich widać od razu po wejściu do kawiarni.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
DelusionSkype & Chill
Delusion

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 287
Cytat : I'm a runaway, catch me
Wiek : 31

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptySro Mar 16, 2022 10:43 pm

Luther był Włochem. Włosi mieli ten brzydki zwyczaj pijania wszędzie i o każdej porze najzwyczajniejszych, mocnych espresso. Świeżo zaparzonych, aromatycznych, z finalną goryczką na końcu języka. Wziąłby taką, gdyby uboga oferta bibliotecznej kawiarni nie poskąpiła mu możliwości wyboru, wobec czego musiał zadowolić się zwyczajną, małą czarną. W porównaniu była ona bardziej subtelna, zupełnie jak jego towarzysz, gdy zasiadając przy stoliku wyglądał jakby starał się zmaleć w oczach.
On z kolei zasiadł wygodnie, rozlewając się na krzesełku naprzeciwko jak we własnej kuchni. - Coś nas zatem łączy, profesorze, bo i ja rzadko tu bywam. Raczej interesuje mnie wnętrze biblioteki, nie okoliczne przybytki, ale skoro nadarzyła się okazja. – Posłał mu znad filiżanki ciepły uśmiech, by chociaż trochę zachęcić go do rozluźnienia się. Przecież nie gryzł i nie był taki straszny. - Na którym uniwersytecie Pan wykłada? – Kiedy już tu razem siedzieli, nagle nie wiedział o czym mógłby z Aidenem porozmawiać. Wymiana zdań o literaturze toczyła się zupełnie sama, ale już przerwali ten wątek. Mógł niby do niego wrócić, ale nie chciał też być monotematyczny. Z drugiej strony nie znał mężczyzny, nie miał więc możliwości zapytania ani o małżonka, ani dzieci, ani weekendowy wyjazd na ryby. Odstawił filiżankę na spodek i założył nogę na nogę, opierając łokieć o kolano, o dłoń zaś własną, w pełni skupioną na rozmówcy twarz. Słuchał uważnie. Nie był z rodzaju tych ludzi, co jedynie potakują by udać zainteresowanie – on naprawdę lubił „wiedzieć”.
Powrót do góry Go down
7.Don't Fuck With Me Seme
7.

Data przyłączenia : 28/05/2017
Liczba postów : 234
Cytat : Oh! Despicable me.
Wiek : 33

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyPon Mar 28, 2022 8:07 pm

Kawa była tak uniwersalna i sprawdzała się niemal zawsze. Nawet jeżeli umawiano się na cokolwiek innego, to przeważnie padało to odwieczne: „chodźmy na kawę”. Dałby sobie głowę uciąć, że wszyscy herbaciarze świata za każdym razem dostawali mikrozawałów, gdy ktoś im proponował bluźnierstwo w postaci tego napoju, zamiast ich zdaniem czaju nadrzędnego nad nieskomplikowanym płynem w postaci… po prostu kawy. Na szczęście Luthera, Aiden pijał obydwa napoje i wcale nie był wybredny w tej materii, czy byłaby to herbata, czy jednak kawa, zapewne równie chętnie przystałby na tę propozycję. Czyli z małym entuzjazmem i widocznym zażenowaniem spowodowanym niewiedzą jak się zachowywać.
Zdziwił się jednak, że po zajęciu miejsca przy małym, kawiarnianym stoliku nagle spłynęło na niego błogosławieństwo tego miejsca, które w zaskakująco subtelny sposób rozluźniało klientów i wprawiało w przyjemnie swobodny nastrój. Szczerze wątpił, by był to czar i charyzma jego towarzysza, choć któremu nie dało się odmówić interesującej i w jakiś sposób pociągającej aury, to jednak w Aidenie wywoływał onieśmielenie. Kawiarnia natomiast wprawiała go w spokój, który kładł się przyjemnym aksamitem na ramionach i otulał jak najdroższy przyjaciel.
- Prawdę mówiąc większość naszych wykładowców, jak i studentów chętnie przychodzi tutaj aniżeli do biblioteki, która… no cóż, powinna być ich głównym miejscem zainteresowania. – westchnął nieco nieroztropnie przywołując na swojej twarzy odrobinę niezadowolenia wymieszanego z zawiedzeniem.
- Przede wszystkim wykładam na Uniwersytecie im. Medei Holland, ale zdarza mi się mieć gościnne wykłady w innych miastach, gdy mam na to czas. – pytanie uznał za takie z typu grzecznościowych i z takim przekonaniem odpowiedział na nie w sposób zamknięty, tak by mężczyzna nie czuł potrzeby ciągnięcia tematu. Aiden również nie uważał, by było to coś o czym chciałby realnie dyskutować dłużej niż było to konieczne. Nie był to temat ani interesujący, ani szczególnie porywający.
- Muszę się panu do czegoś przyznać. – zaczął miękko, a gdy pierwsze chwile jego odwagi minęły nastąpiła wymowna cisza, jakby rozmówca zamierzał się wycofać z rozpoczętej konwersacji.
- Czasami czuję się jak Doktor Jekyll i pan Hyde. Zwłaszcza, a może przede wszystkim w temacie czytelnictwa. Czuję się, że jednocześnie mam twarde stanowisko, a zarazem nie bardzo wiem czy jestem jego tak pewien. Czy jako profesor literatury powinienem obstawać za czytaniem książek w ilościach dużych, czy jednak dawać swobodę i usiłować pokazać ich piękno? Czy powinienem potępiać drastycznie spadającą liczbę osób czytających, czy usiłować znajdować nowe metody i popierać inne media? Pan również uwielbia czytać więc zastanawiam się jakie ma pan stanowisko w tej materii. Jak się pan zapatruje na pędzącą cywilizację, zmianę nośników przy zdobywaniu wiedzy i gdzie w tym wszystkim leży czytelnictwo.

_________________
O jeden raz za dużo... 51mUoKq
Spis wątków | Seven deadly sins | Poszukuję
Powrót do góry Go down
DelusionSkype & Chill
Delusion

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 287
Cytat : I'm a runaway, catch me
Wiek : 31

O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... EmptyPon Kwi 11, 2022 10:25 pm

Każdy pielęgnował swoje własne zwyczaje, rytuały i nawyki. Ilu ludzi na świecie, tyle było dróg interpretacji i chociaż tacy konserwatywni dziwacy jak on do bibliotek wybierali się wąchać tusz i spijać słowa zamknięte pomiędzy oprawami, reszta mogła mieć odmienne, choć równie istotne powody. Rozumiał to i rozczarowanie Aidena przyjął cokolwiek stoicko, zastępując jeden uśmiech kolejnym. Nie jemu było osądzać postępowanie nieznanych mu ludzi, dlatego też nie miał zdania. Sam całkiem niedawno na witrynie kawiarni wywiesił kartkę głoszącą, że „za rzeczy osobiste (w tym książki, telefony, laptopy, itp.) wniesione na teren lokalu odpowiada osoba wnosząca”. Czasy się zmieniały. Kiedyś filiżankę kawy celebrowało się w towarzystwie – dzisiaj coraz więcej ludzi pojawiało się w pojedynkę, by spożytkować to jako czas „dla siebie”. Kilkoro klientów także wnosiło książki, by zgłębiać lekturę, i od czasu do czasu, pogłaskać jednego z kotów wylegującego się na stoliku obok. Pouczeni o tej zasadzie ani razu nie zająknęli się, gdy kilka kartek zamokło podczas nieostrożnego upijania łyka. Wypadki przecież chodziły po ludziach. Zwłaszcza po tych, którzy się o nie na każdym kroku sami prosili.
- Rozumiem, to interesujące... – Ton głosu Aidena nie sprawił, że Luther od razu pojął jego intencje. Był wszak tylko normalnym człowiekiem, zogniskowanym na swoich potrzebach, zachciankach i odczuciach. Nie mógł jednak dalej tematu ciągnąć, bowiem zaradny towarzysz w mig rozpoczął nowy wątek, zdając się być nim o wiele bardziej zaaferowany. Fergusson jak tresowany piesek podjął piłeczkę, unosząc brwi wysoko na czoło i pochylając się ku rozmówcy z wyraźnym zainteresowaniem. Filozoficzny wywód o rozterkach profesora nie był tym, czego się spodziewał i w pierwszej chwili nie wiedział co mógłby mu odpowiedzieć. Zawahanie ukrył za filiżanką, upijając łyk kawy ze wzrokiem spuszczonym na blat stolika. Temat podjął dopiero po krótkiej chwili zastanowienia.
- Jestem raczej zwolennikiem wolnej woli i samostanowienia o sobie. Osobiście źle czułbym się, gdyby czytanie zostało na mnie wymuszone i nie spoglądałbym wtedy w książki z ułamkiem uwielbienia, jakim je darzę. Rolą nauczyciela jest do pewnego wieku przystosować do życia w społeczeństwie, ale chyba przede wszystkim rozpalać i krzewić zamiłowanie do tematu, którym się zajmuje, czyż nie? Przymus przyniesie niechęć i zaowocuje dalszym, drastycznym ubytkiem w czytelnictwie, pozostawienie samym sobie byłoby krokiem neutralnym, lecz nacechowanym negatywnym podejściem. Czasy się zmieniają. Kiedyś nie rozumiano konieczności naładowania telefonu, bowiem podpięty do źródła prądu nie posiadał baterii. Teraz znam osobę, która w swoim niewielkim mieszkaniu walczy z nastoletnią córką o pierwszeństwo do gniazdka, ponieważ chce naładować sobie buty. Zmiana nośników i cywilizacyjny postęp są nieuniknione, czy tego chcemy, czy nie. Niezależnie, czy prowadzą do zagłady pewnych zachowań, trzeba je zaakceptować. Z książkami jest jak z grami video – niezależnie od tego, jak źle się im życzy i jak mało się w nie wierzy, czytelnictwo nie wymrze, póki trwa ta „zła” cywilizacja. Powieści i felietony są miłą odskocznią dla wielu, więc chyba nie ma się co martwić. Nie dożyje Pan czasów, w którym przyszłość Pańskich zainteresowań byłaby niepewna, a czy nie lepiej zostać zapamiętanym z czułością, a nie niechęcią? – Czy o to chodziło Aidenowi? Czy tego oczekiwał?
Luther ponownie ukrył się za filiżanką, zasłaniając nią i usta, teraz dla odmiany będąc tym zakłopotanym. Jego rozmówca był inteligentnym, charyzmatycznym człowiekiem. - Nie czytałem tej noweli, dlatego nie do końca wiem jak odnieść się do tego nawiązania... Przepraszam.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



O jeden raz za dużo... Empty
PisanieTemat: Re: O jeden raz za dużo...   O jeden raz za dużo... Empty

Powrót do góry Go down
 
O jeden raz za dużo...
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Dwanaście lat minęło - jak jeden dzień!

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Zona scriptum :: Okruchy Życia-
Skocz do: