|
| Autor | Wiadomość |
---|
JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Kneel before me Wto Sie 01, 2017 6:42 pm | |
| ✷ Sztuka od małego była jego pasją. Nikogo nie zdziwiło, gdy zdecydował się na studia artystyczne i postanowił związać swoje życie z aktem tworzenia. Rodzice ostatecznie, choć niechętnie, pogodzili się z jego wyborem i faktem, że jedyny syn nie pójdzie w ślady ojca i nie zostanie lekarzem. Miał wszystko, czego zapragnął. Może to właśnie sprawiło, że stoczył się na samo dno, a w momentach zwątpienia czy nudy szukał pocieszenia w ramionach prostytutek i narkotykach. Częściej w tych drugich. Nie można było odmówić mu talentu ani urody. Jego dzieła były równie piękne, co on sam. Nigdy nie miał też problemu z uzyskaniem odpowiednich kontaktów i choć z reguły trzymał wszystkich na dystans, w tym jednym konkretnym przypadku było inaczej. Nie liczył się z konsekwencjami, lgnął do niego jak ćma do światła, był jego inspiracją. I jest nadal, mimo że natura ich relacji przekroczyła już dawno wymiar artysty i mecenasa. Chłopak zaczął potrzebować go niczym powietrza. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: Kneel before me Wto Sie 01, 2017 6:44 pm | |
| Oliver Ruelle Wiek: dwadzieścia cztery lata Wzrost i waga: 188 cm, 79 kg Profesja: malarz O nim: Czarne oczy, porcelanowa cera i srebrnobiałe włosy to połączenie, które sprawia, że na Olivera ciężko nie zwrócić uwagi. Nawet pomimo faktu, że mężczyzna jest trochę za szczupły i sprawia wrażenie totalnego ignoranta. Gbura. Daleko mu do wesołego sangwinika, który zawsze otacza się gromadką znajomych. Ruelle ma znajomych, oczywiście, że tak, lecz nie są to osoby, z którymi chcieliby go widzieć jego rodzice. Może to właśnie z tego powodu blondyn zerwał kontakty z rodziną już jakiś czas temu. Utrzymuje się sam. Choć mogłoby się wydawać, że artyści nie mają łatwo, tym uzdolnionym nie powodzi się wcale tak źle. Szczególnie tym rezolutnym, niemającym problemów z pozyskaniem sponsorów, dzięki którym mogą dalej zatracać się w ramionach swej pasji. W tworzeniu. On kocha malować. Szczególnie ludzi. Akty. I inne groteskowe, rachityczne, wynaturzone postacie. W zależności od nastroju. Jest uzależniony od opium. Uważa, że tylko wtedy jest w stanie tworzyć cuda, a jaki byłby z niego artysta, gdyby dla inspiracji nie był w stanie poświęcić samego siebie? Oliver pogodził się z tą świadomością już dawno temu. Woli utratę zmysłów i wieczne lawirowanie na cieniutkiej granicy pomiędzy jawą i snem. Nie boi się potknięcia równoznacznego z upadkiem w przepaść. Jest na to zbyt zadufany w sobie. Państwo Ruelle doskonale wiedzą, że ich jedyny syn ma ze sobą problemy. Oferowali mu nawet terapię, tyle że Oliver tylko ich wyśmiał. Ciekawostki:• ma w sobie coś z rysia. Nie chodzi tu nawet o tę wiecznie rozczochraną, jasną czuprynę czy ostre rysy twarzy. Młody Ruelle nawet porusza się wdzięcznie, z gracją typową dla przedstawicieli kotowatych. Jest też równie kapryśny. • potrafi dniami nie wychodzić ze swojej pracowni. Utrata kontaktu ze światem zewnętrznym nie jest dla niego jakkolwiek bolesna. Kiedy zaczyna tworzyć, nie liczy się dla niego nic więcej. Paradoksalnie – potrafi wyjść z domu i wrócić do niego tydzień później, tracąc czas na balangi, wkręcanie się na wymyślne bankiety czy wizyty w domach publicznych • zazwyczaj przyodziany w stonowane barwy, w których zdecydowanie przeważa czerń. Oliver przepada także za ekscentrycznymi dodatkami, takimi jak chociażby ciężkie pierścienie na niemal każdym z palców, dzięki którym sygnet rodowy traci na znaczeniu • nie tylko opium pełni istotną rolę w jego życiu. Także meskalina, kokaina, konopie i innego rodzaju używki. |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: Kneel before me Pon Sie 21, 2017 5:01 am | |
| Wiek: 35 lat Wzrost/waga: 197 cm/102 kg Profesja: arystokrata (podwójny tytuł - diuk Montmorency i markiz Sauvignon); wysoko urodzony mecenas kultury i sztuki - w szczególności muzyki i malarstwa Charakter: W socjecie wszyscy wiedzą, że diukowi de Montmorency nie wchodzi się w drogę. Zimny, wyrachowany, czasami wręcz nieczuły, swoich wrogów wykończy bez litości. Nie jest też łatwo być jego sprzymierzeńcem - często mała błahostka może zaważyć na tym, czy nie przestanie dopuszczać kogoś do swojego otoczenia. Paradoksalnie jest dość ekscentryczny - i to łączy się z jego pasją: sztuką. Wobec tych, których objął swoim patronatem, jest bardzo wymagający i rygorystyczny, ale równocześnie potrafi zainspirować i pokonać przeszkody w procesie twórczym. Majątku ma wystarczająco dużo, by sobie pozwolić na właściwie wszystko - nie ma jednak zbyt wielkich zapędów politycznych. Dobrze mu jest tam, gdzie aktualnie jest. Nie należy jednak popełnić tego błędu i założyć że nie potrafi się poruszać w politycznym bagienku - nie utrzymałby swojej pozycji i wpływów gdyby nie spryt i bezwzględne wyrachowanie oraz umiejętność plecenia sieci. Nie kryje swoich preferencji seksualnych, chociaż ostatnimi czasy jest bardzo powściągliwy i koncentruje się tylko na jednej osobie - jednym ze swoich podopiecznych. Nie ma w tym jednak prawdziwego uczucia - Louis, w dzieciństwie zwany naprzemiennie aniołem i demonem przez swój koloryt, ma za nic przywiązanie do innych ludzi - oczywiście, jeśli ktoś do niego jest tak przywiązany, to bardzo dobrze, tylko lepiej dla jego planów. Nie ma nic przeciwko używkom, sam chętnie z nich korzysta, ale nigdy nie pozwala sobie na uzależnienie. Nic - i nikt - nie będzie go kontrolować. Trivia: - kocha koty, ma w swojej głównej posiadłości siedem mruczków przeróżnych ras - jego ulubieńcem jest czarny leśny kot norweski o jakże wdzięcznym mianie Belzebub. - krążą plotki że własnoręcznie zamordował swojego ojca, żeby w młodym wieku przejąć swoje dziedzictwo oraz tytuły arystokratyczne. To jest oczywiście nieprawda... wynajął do tego mordercę, którego potem sam zabił (idiota nie podejrzewał że nastolatek może go przechytrzyć), żeby zniszczyć wszystkie dowody. - często podróżuje na różne wystawy i koncerty, ale niezbyt lubi rauty czy bale. Pojawia się jednak na tych najważniejszych, żeby nikt nie zapomniał kto stoi za sukcesem lub upadkiem wielu z błękitnokrwistej socjety. _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: Kneel before me Sob Sie 26, 2017 12:05 am | |
| Znowu przesadził. I choć był boleśnie świadomy tego faktu, nic sobie z tego nie robił. W porządku, miał dość pokaźne luki w pamięci po ostatniej nocy, ale skoro jakoś trafił z powrotem do mieszkania i nawet zdołał zamknąć za sobą drzwi na klucz – nawet na skraju świadomości pamiętał o niektórych nawykach – nie mogło być z nim aż tak źle, prawda? Siniakami na przedramionach jakoś się nie przejmował, mimo że nie miał pojęcia, skąd się tam wzięły. Były świeże, musiał dorobić się ich niedawno. Nie miał pojęcia, która godzina. Chyba nawet nie chciał wiedzieć. Nie miał na dziś planów, nie licząc pracy. Wczoraj zabalował, więc dziś nie mógł sobie pozwolić nawet na chwilę zwłoki. Chciał go zadowolić i jedynie ta potrzeba sprawiła, że łaskawie zwlókł się z łóżka, zjadł wątpliwej jakości posiłek, zapalił i zaszył się w swojej pracowni. Tylko tam potrafił zapomnieć o świecie zewnętrznym. Nie potrzebował go, bo tworzył swój własny mały świat w tym przestronnym, zawalonym sztalugami i płótnami pomieszczeniu. Duże okna wpuszczały do środka odpowiednią ilość światła, pomimo że w pozostałej części domu panował raczej przyjemny półmrok, do którego Oliver zdążył przywyknąć. Tym razem tworzył coś… normalnego. Klient zaoferował rozsądną cenę, więc Ruelle był gotów dostosować się do jego poleceń i zrezygnować z wszelkich udziwnień. Ale ten obraz nie mógł się równać z dziełem, nad którym pracował już od kilku miesięcy. Och, z tamtym nic nie mogło się równać. Ta myśl przywołała inną. Przypomniała mu o Louisie. Cholera, gdyby tylko nie myślał już o nim wystarczająco często! Nie miał kontaktu z mężczyzną niemal od tygodnia. To dlatego skończył wczoraj w domu publicznym i naćpał się do nieprzytomności. To było lepsze niż przyznanie przed samym sobą, że zwyczajnie tęskni. |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: Kneel before me Pon Lis 06, 2017 1:42 am | |
| Powóz poruszający się po wysypanej żwirem drodze prowadzącej do niedużej (jak na jego standardy) posiadłości nie był najcichszą metodą lokomocji, ale znając jego podopiecznego i jego skupienie przy pracy, pewnie nawet kanonada dział by go nie oderwała od szkicu czy obrazu... kiedy pojazd się zatrzymał przed schodkami, a drzwiczki zostały otwarte, mężczyzna wysiadł statecznie, naciągając czarne, jedwabne rękawiczki i przyjmując swoją ulubioną laskę od przybocznego. Gestem odprawił powóz, zamierzał tutaj zabawić zdecydowanie dłużej... Oliver zapewne już wstał, ogarnął się po wczorajszych ekscesach (och, Louis doskonale wiedział, co jego mały protegowany wyrabia... bardzo dobrze o tym wiedział, i w szczegółach) i teraz ślęczał nad czymś w pracowni. Przewidywalne... Drzwi zostały przed nim otwarte, ale nawet nie spojrzał na lokaja. Służba miała przykazane by poza dostarczaniem żywności czy materiałów artystycznych Oliverowi, pilnowania go z cieni, oraz dbania o czystość domostwa poza częścią wydzieloną na atelier, nie przeszkadzali młodemu malarzowi i dali mu pełną swobodę poruszania się. Dlatego też Ruelle mógł sądzić, że poza nim nikogo w domu nie ma... Louis dotarł do atelier i bez pukania, ale cicho otworzył drzwi doń prowadzące, zamykając je też za sobą na klucz. Prawie tydzień go nie było tutaj... był ciekaw, co też takiego wytworzyła wyobraźnia jego podopiecznego w tym czasie. Napomykał parę razy o jakimś wyjątkowym dziele, czymś, co prawdopodobnie będzie warte swojej wagi w złocie. Arystokrata cierpliwie znosił tę aurę tajemnicy, nie dopytywał się, nie wnikał... ale tym razem postanowił odkryć ten sekret. Czy się Oliverowi podobało, czy też nie... A mówiąc o Oliverze - siedział przy niedużych sztalugach i tworzył coś zawzięcie. Louis nie zamierzał mu przeszkadzać, skoro był tak zatopiony w akcie tworzenia że nawet nie usłyszał otwieranych drzwi... zamiast tego, po cichu ruszył wokół pracowni, oglądając ukończone, porzucone w jakimś momencie, albo tylko naszkicowane dzieła, mentalnie je katalogując by wiedzieć na co nakierować młodego malarza, co warto dokończyć bo się sprzeda, co dokończyć do jego kolekcji... a co pójdzie na rozpałkę. _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: Kneel before me Pon Lis 06, 2017 9:35 pm | |
| Tworzenie na kacu nigdy nie należało do czynności przyjemnych. Nieważne czy był to kac czysto fizyczny, czy moralny – choć ten drugi przypadek młodego Ruelle nie dotyczył. Panicz miał zdecydowanie przerośnięte ego i nie dostrzegał, że czasem przesadza, że czasem powie za dużo i być może kogoś zrani. Albo inaczej, on właściwie był tego świadomy, tylko że nie zamierzał przejmować się głupotkami. W końcu najważniejszą personą w jego jakże interesującym życiu był, niespodzianka, on sam. – Pieprzone pejzaże… – westchnął pod nosem, przechylił głowę na bok i spojrzał na swoje jeszcze nieskończone dzieło krytycznie. Bardzo krytycznie. Malował z pamięci i wiedział, że obraz jest niemal doskonały. Po prostu miał kaca, więc niesamowicie denerwowała go każda, najmniejsza nawet skaza. Tych wiele nie było. Oliver był bowiem perfekcjonistą, nawet wtedy, gdy wyglądał i zachowywał się jak skacowany kocur. Co zaś się tyczy nieszczęsnych pejzaży – narzekał, ponieważ wolałby skupić się teraz na innym obrazie. Och, ile by teraz dał, żeby narysować jakiś lubieżny akt! Pochłonięty do reszty wyłącznie sobą, nie usłyszał Louisa. Dopiero kiedy odwrócił się z zamiarem rzucenia wszystkiego w diabły i zaparzenia sobie mięty, czy raczej wydania odpowiedniego rozkazu odpowiedniej osobie, dostrzegł go. I znieruchomiał. Ruelle uśmiechał się często, temu nie dało się zaprzeczyć. Tyle tylko, że przeważnie był to uśmieszek zadziorny i ironiczny. Teraz uśmiechnął się w podobny sposób, ale szczerze i promiennie. Pomimo tych podkrążonych oczu i nieładu na blond głowie wyglądał całkiem nieźle. Choć nie tak nieźle jak majestatyczna postać, która znajdowała się właśnie w pracowni i podziwiała jego prace. – Już się bałem, że o mnie zapomniałeś. Rozważałem nawet urządzenie jakiejś dzikiej orgii. Wtedy pewnie byś się łaskawie ruszył i mnie odpowiednio ukarał, de Montmorency – zaczął leniwie. Że niby mu nie zależało. Tak jakby serce nie zaczęło bić mu mocniej na sam widok mężczyzny. Odłożył sztalugę na bok i wytarł dłonie w fartuch, który szybko z siebie zrzucił. I tak, miał na sobie tylko wygodnie, lniane spodnie. Był w tej posiadłości praktycznie sam, a służba nie miała prawa zwrócić mu uwagi nawet wtedy, gdyby biegał sobie w totalnym negliżu. Zrobił krok w stronę przybysza. A potem następny, w trakcie którego otaksował go bezczelnym spojrzeniem. – Jak minęła ci podróż? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kneel before me | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |