|
| Autor | Wiadomość |
---|
YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Desert Flower Pią Maj 11, 2018 11:15 pm | |
| Desert FlowerX jest hersztem grasujących na pustyni rozbójników, którzy napadają na karawany i są postrachem pustynnych traktów. Y jest młodym chłopakiem, ukrywającym się na pustyni w przebraniu kobiety. Który niestety wpada w oko bandzie rozbójników. Zostałby zapewne zgwałcony, albo zabity za oszustwo. O ile w sumie nie oba. Gdyby nie wstawił się za nim X, który chcąc uchronić kobietę przed takim losem... Postanawia ją poślubić. Y powinien się cieszyć, nie zostanie zabity, a bycie żoną przywódcy to też fajna zabawa. Gorzej jak przywódca w czasie nocy poślubnej zażyczy sobie tego, co mu się należy i każe mu się rozbierać... Y - Ratatosk X - Yellow _________________ I am your dirty little secret. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: Desert Flower Pią Maj 11, 2018 11:17 pm | |
| Alatanprzed świtemrola: Herszt napadającej na karawany bandy rozbójników przyjaciele nazywają go Kadir, co znaczy honor (ale też delikatność) klik - bardzo ważny jest dla niego honor, nie tylko jego własny, czy przyjaciół, ale zwyczajnie ludzi, których spotyka na swojej drodze. Uważa, że nawet w obliczu śmierci, honor jest czymś, co każdy człowiek powinien wciąż posiadać, żeby móc godnie umrzeć; - Alatan nie ma problemu z okradaniem ludzi, ale nie pozwala zabijać tych, których okradli. Stąd dwuznaczność imienia, którym jest nazywany i jego sarkastyczny podźwięk; - ma młodszego brata i siostrę, która się nim opiekuje. Połowę części zrabowanych przez niego łupów, przesyła zawsze dla nich, żeby mieli za co żyć; - kuleje na prawą nogę, ale robi się bardzo nerwowy, gdy ktoś śmie przy nim o tym wspominać; - wśród rozbójników krąży legenda, że kuleje przez starą ranę w prawym boku, która (mimo, że wygojona) wciąż mu doskwiera. Ranę podobno wiele lat temu zadał mu biały tygrys pewnego władcy, którego córkę próbował uwolnić z niewoli srogiego ojca. Herszt podobno wciąż kocha tę dziewczynę, której uratować mu się nie udało i dlatego inne kobiety nie mają dla niego znaczenia. Sam Alatan powtarza zawsze, że to brednie. Z resztą niewielu jest takich, którzy odważyli się go spytać czy to prawda; - jednak na jego prawym boku rzeczywiście widnieje dość spora blizna, po nieładnej szarpanej ranie; _________________ I am your dirty little secret. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Desert Flower Nie Maj 13, 2018 6:48 pm | |
| Aziza – przybrane imię żeńskie szanowana, cenna, miłowanaImad Awad Ibn Adil Quasim – jego prawdziwe imię wsparcie filar; nagroda, wynagrodzenie - Jest synem wodza jednej z grup Beduinów. - Został wysłany aby zaręczyć się (w sposób tradycyjny dla jego wioski) z kobietą, której rodzina jest wysoko postawiona, ale jest z innej wędrownej wioski. - Wędruje pod przebraniem kobiecym, tradycja mówi, że nikt z innej wioski nie może wiedzieć/widzieć jak obcy mężczyzna zbliża się do wybranki z racji tego, że niejako ma ją wykraść z jej rodzinnej miejscowości. Pod postacią przebrania może dotrzeć łatwiej do wybranki. - Jego podróż okazała się totalnym fiaskiem, w trakcie powrotnej drogi złapała jego niewielką karawanę burza piaskowa. Pozostał z wyprawy tylko on i dwójka zaufanych sług. - Jego wioska musiała się przenieść i oddala się od nich z każdym dniem. - Podróżują na wielbłądach, ale tylko jego chroni przed piekącym słońcem i piaskiem małe zabudowanie z materiałów. - Z powodów tradycji nadal nosi długie włosy - puszczone luzem sięgają mu praktycznie pośladków, są grube i czarne. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: Desert Flower Sro Maj 16, 2018 9:01 pm | |
| Ostrożnie ściągnął cugle, zwalniając krok zdyszanego konia. - No już, malutki, spokojnie... - mruknął zwierzęciu do ucha, pochylając się nad jego szyją i delikatnie gładząc jej bok. Konie nie nadawały się do wypraw po pustyni, nie wytrzymywały temperatur, ich kopyta grzęzły w piasku. Było mu szkoda tych pięknych stworzeń, zgrzały się, zdyszały, bał się, że padną jeżeli nie zrobią postoju. Ale potrzebowali ich dzisiaj do szybkiej jazdy, żeby przegoniły karawanę na którą napadali. Zsiadł ze swojego konia i zakrzyknął na swoich towarzyszy, żeby poszli w jego ślady i napoili spragnione i przemęczone zwierzęta. Poprawił torby zawieszone na bokach wierzchowca, klepiąc go uspokajająco. Taki ładunek, plus ciężar dorosłego mężczyzny to było dla niego zbyt wiele, ale musiał przyznać, że nawet on nie przewidział tego jak bogate będą ich dzisiejsze łowy. - Kadir - wyższy od niego mężczyzna zsiadł z konia tuż obok, patrząc na bruneta z pobłażliwy uśmiechem. Tylko w jego ustach to słowo nie brzmiało jak obelga, mimo, że wypowiedziane zostało z dosadną kpiną. Powściągnął uśmiech jaki podpowiadała mu sympatia do tego człowieka, ale nadal śmiały mu się oczy. Nie mógł go specjalnie faworyzować, gdy widzieli to inni. Po prostu nie mógł nic na to poradzić, że imię Naima idealnie oddawało jego rolę w tym świecie. Pociecha, ułatwienie, spokój. -Zsiadajcie z koni. No dalej, nie ma czasu! Resztę drogi idziemy pieszo - odpowiedziały mu niezbyt zadowolone pomruki, bo żaden z mężczyzn nie odważył się na więcej. - Konie muszą odpocząć, bo inaczej będziecie nieść to wszystko na własnych plecach. Oaza jest już niedaleko.
Rzeczywiście dotarli do niej niedługo potem, Alatan cały czas ich popędzał. Chciał dotrzeć do ich obozu jeszcze przed zmierzchem, ale obawiał się, że mogą nie mieć wystarczająco czasu. -Rozpakujcie konie i zaprowadźcie je do wodopoju, niech nabiorą sił - wręczył komuś swojego konia, rozglądając się dokoła i mrużąc oczy w palącym słońcu. Oaza była niewielka, a przy wodopoju zebrała się garstka kobiet, piorących swoje stroje i nabierających wody. Dwie były starsze, o ile się nie myli, wnioskując po ich ciężkich ruchach i postawie. Dwie - zajmujące się wodą, wydawały się młode, piękne. Żadnego mężczyzny w zasięgu wzroku, to, że były tu same nie wróży dobrze. Spojrzał po swoich towarzyszach, rzucając w stronę Naima krótkie spojrzenie. Na razie żaden z nich nie zwracał jeszcze na nie uwagi... Zawołał na jednego z mężczyzn, żeby podał mu torbę z kobiecymi ubraniami i biżuterią, którą ukradli. Każdy towar jest dobry na sprzedaż czy wymianę. Podchodząc do praczek otworzył ją, pokazał im zawartość. - Nie zdążymy wrócić do domu na czas, a potrzebujemy jedzenia. Dam wam to wszystko w zamian jeżeli nas ugościcie... _________________ I am your dirty little secret. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Desert Flower Pią Maj 18, 2018 10:02 pm | |
| - Od początku mówiłem ojcu, że to nie ma żadnego sensu. No ale musiał się uprzeć i postawić mnie w tak głupiej sytuacji. Bo mnie to niby naprawi. – mruczał sobie pod nosem, przedrzeźniał ojca i jęczał kiedy powoli jego mała karawana włóczyła się smętnie w stronę rodzinnej wioski. Nie chciał myśleć co będzie z tego jak się ojciec dowie co zrobił. - Albo raczej czego nie zrobiłem. - Panie! Czy coś mówiłeś? – odezwał się głos zza zasłon a Imad na to głośno westchnął. Teraz jak już zaczął mówić sam do siebie to na pewno wezmą go za pomyleńca. Powoli odsłonił materiał i zmrużył oczy przystosowując się do nagłej jasności jaką zalały go promienie słońca. Zaraz po tym wychylił na moment głowę i uśmiechnął się do Aliego zapominając, że przez chustę ten nie mógł tego uśmiechu zauważyć. - Nic specjalnego nie mówiłem, zastanawiałem się tylko jak wytłumaczę ojcu, że wracam bez narzeczonej. Ali z surowym wyrazem twarzy przytaknął na tą odpowiedź i popędził wielbłąda aby przenieść się na czoło karawany. Imadowi pozostało tylko po raz kolejny na to westchnąć i schować się z powrotem przed słońcem i poprzeklinać swój beznadziejny los. Dokładnie miesiąc temu zostało mu oświadczone, że się zaręcza z wybranką wybraną mu przez ojca. Staruszek niby się o niego martwił, że nie potrafił sam żadnej kobiety sobie przywłaszczyć, więc postanowił mu „pomóc”. I pomoc skończyła się tak, że jego syn wszystko spartolił, dziewczyny rodzina powiedziała stanowcze nie a on musiał się włóczyć z powrotem przez pustynię obijając sobie dupę od wielbłądziego garba. Ach, nie powinien przecież jeszcze zapomnieć, że był w damskich ciuszkach, bo tradycja i tak dalej. Chociaż Imad między sobą a Allahem mógłby przyznać, że wyglądał w nich całkiem nieźle.
Jeżeli ktoś myślał, że palące i piekące słońce jest najgorsze na pustyni to jeszcze nie miał do czynienia z burzą piaskową. Wiatr, bijący po twarz piasek, wyczuwalne każde ziarenko dosłownie wszędzie. Kiedy tylko Ali, najbliższy z sług odnotował możliwość rozpętania się tego piekła od razu zaczęli się do niego przygotowywać. I chociaż byli ludem żyjącym na pustyni to i tak ponieśli straty.
Przed kobiety wyszła jedna z nich, najwidoczniej została wybrana jako ta, która mogła nawiązać kontakt z obcymi. Nie było to dziwne, najstarsza z wszystkich, ale jeszcze na tyle chodliwa, że mogła pomagać. Reszta dziewczyn stanęła za nią, w bezpiecznej odległości, i tylko wyciągały szyję aby zobaczyć co też obcy chcieli im podarować. - Dziękujemy za dary. Poczęstujemy was chlebem, winem i daktylami. Nie mamy jednak tego zbyt wiele a nasi mężczyźni niedługo powinni wrócić z czymś więcej. Prosimy jednak abyście pozostali po drugiej stronie oazy. Jasmina wszystko przygotuje i pozostawi wam przy dużym kamieniu. Kiedy starsza kobieta przekazywała informację młode szeptem, ale z zadowoleniem wymieniały swoje poglądy. Jedna już zauważyła chustę, która musiała jej mocno przypaść do gustu. - Zobacz, taka sama jak tamtej kobiety co jechała w obstawie. Była przepiękna, prawda? Mam nadzieję, że babeczka pozwoli mi ją wziąć. - Ciekawa czy tamta karawana przetrwała tą wczorajszą burzę.. Mówili, że dadzą sobie radę, ale zabierać kobietę w taką podróż po pustyni.. - Ach widać niektórzy myślą, że jak mają pieniądze to wszystko uda im się przezwyciężyć. - Albo może.. naprawdę chciał się jej pozbyć? - Ciii! Allah by na to nie pozwolił! |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: Desert Flower Pią Cze 01, 2018 10:00 pm | |
| Ah te baby, zawsze plotły trzy po trzy. Z westchnieniem pokręcił głową na dziewczęce szeptania. Allah by na to nie pozwolił. Obawiał się, że takie kwestie raczej Allaha nie interesują. Nie o to chodziło, że Alatan nie wierzył w ich Boga. On po prostu - najzwyczajniej w świecie - nie był ślepy, wiedział, że jeżeli to Bóg panował nad tym wszystkim co działo się na świecie, zsyłał na ludzi głównie złe rzeczy. - Dziękujemy bardzo za waszą hojność - skłonił głowę przed starą kobietą, w geście wyrażającym szacunek. Jego skrzywione lekko usta nie wyrażały jednak zadowolenia. Miał nadzieję, że starucha nie będzie aż tak hojna by zaoferować im wino, wystarczyłaby woda. Ale w ich kulturze absolutnie się nie odmawia, gdy ktoś chce nam coś podarować. To oznaczałoby wrogość, a oni wrócą do domu dopiero jutro późnym wieczorem i potrzebują pomocy tych kobiet. Niestety wino szybko zaczynało szumieć w głowie... - Zapewniam, że moi towarzysze nie będą się do was zbytnio zbliżać, nie musicie się nas obawiać - mówiąc to, odstawił skrzynię na piachu i po ostatnim ukłonie zakrzyknął na pięciu mężczyzn, żeby skierowali się na drugi brzeg.
Godziny miały, robiło się coraz ciemniej, a mężczyźni, o których mówiła kobieta wciąż nie przyjeżdżali. - Nie uważasz, że już dosyć tego wina? - Naim przykucnął obok niego, spoglądając w stronę ogniska i podśpiewujących głośno mężczyzn. Młodsze kobiety kręciły się wciąż przed namiotami, wyraźnie nie śpiesząc się ze swoją pracą. Może umykało to oczom pilnującej ich staruchy, ale na pewno nie jego towarzyszy. _________________ I am your dirty little secret. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Desert Flower Pią Cze 01, 2018 10:37 pm | |
| Jedna z panien coś wesoło zaszeptała do drugiej kiedy zobaczyła jak przywódca kłania się przed babeczką z czarującym uśmiechem. Zdecydowanie Jasmin wolałaby nie tylko przynieść im daktyle i wino, ale także posiedzieć z nimi przy ogniu i posłuchać ich opowieści. Od kiedy pamiętała mieszkała przy tej niewielkiej oazie wraz z kilkoma innymi rodzinami. Nie było ich dużo, jedyni dołączali, inni odchodzili. Ona pozostawała, ale miała nadzieję, że ktoś może w końcu ją stąd zabierze i pokaże jej coś więcej niż stary, wielki kamień, niewielkie jeziorko, parę palm i wszechobecny piasek. Przybysze pozwalali jej poznać świat poza tym miejscem dlatego do nich lgnęła nie bacząc na przeciwskazania starszej kobiety. - Powiedz, jak daleko zawędrowaliście? Byliście kiedyś w mieście? – zadawała coraz więcej pytań a każde zbliżało ją w stronę jednego z obcych mężczyzn. Nie zauważyła ile już wina wypili, ona chciała się tylko dowiedzieć czegoś nowego. I kiedy już praktycznie siedziała między nimi przy ognisku dało się słyszeć, że ktoś przybywa od drugiej strony oazy. To ją spłoszyło, chciała odejść. Do wodopoju nagle zajechały dwa konie i cztery wielbłądy a każdego dosiadał mężczyzna. Młodsi wiekiem chociaż ewidentnie zmęczeni podróżą - musieli iść pieszo - szybko zabrali się do nakarmienia i rozsiodłania zwierząt. Nagle zrobiło się gwarno i głośno a starsza kobieta widocznie przekazywała informacje wodzowi, bo nie spoglądając mu prosto w oczy wskazywała dyskretnie dłonią na drugą część oazy, byli jedynymi osobami, które w tym całym nieznacznym zamieszaniu nie poruszały się.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Desert Flower | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |