|
| How to train your guardian demon | |
| Autor | Wiadomość |
---|
VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: How to train your guardian demon Sob Lip 22, 2017 9:56 pm | |
| ... or do they? Handel nielegalnym towarem to niebezpieczna zabawa, handel żywym nielegalnym towarem - tym bardziej. A kiedy w grę wchodzą istoty nadnaturalne... nie może nikogo dziwić, że wierni pomagierzy postanawiają sprawić ich szefowi prezent: idealnego ochroniarza w postaci krwiożerczego demona, który dopilnuje by żadna konkurencja czy niedoszła ofiara zrobiły mu krzywdę. A fakt, że ów demon tkwi w ciele przystojnego młodzieńca, który nie jest w ogóle świadom owego opętania? To tylko dodaje sytuacji smaczku. A że mogą być problemy z opanowaniem demona? Szef sobie poradzi, na pewno. W końcu jako starszy mężczyzna nadal króluje w profesji, gdzie inni giną młodo. Szef - Philantropist Demon/opętany - Varyesha _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: How to train your guardian demon Sro Lip 26, 2017 3:46 am | |
| There is no such thing as liberty. You only change one sort of domination for another. All we can do is to choose our master.KIRILL DRAGUNOV✝ 49 lat, 188 cm wzrostu, Rosjanin, kawaler
✝ Przywódca Krwawych Smoków (ros. кровавые драконы)
✝ Zajmuje się handlem żywym towarem, artefaktami oraz różnego rodzaju bronią
✝ Nie bawi się w prowadzenie sieci burdeli ani rozprowadzanie narkotyków, to nie jego klimaty
✝ Mieszka w ściśle strzeżonej willi otoczonej murem z drutem kolczastym, a jedynymi pomieszczeniami bez kamer są jego prywatna łazienka oraz sypialnia.
✝ Codziennie wieczorem jeździ do wielkiego magazynu na obrzeżach miasta, w którym składowane są zdobycze jego mafii
✝ Jest w czołówce najcenniejszych głów mafijnych "do odstrzału"
✝ Dowodzi swoją grupą ponad 20 lat i nie zamierza z tego rezygnować, kiedy wrogowie wprowadzają na tron młokosów mających ledwo osiemnaście.✝ Na co dzień ubiera garnitury, a kiedy zbliża się misja zamienia elegancję na skórę
✝ Poza garniturami uwielbia chodzić w futrach. Ma ich całą szafę, w różnych kolorach
✝ Nie jest fanem psów czy kotów, dlatego ma w domu tresowanego niedźwiedzia brunatnego
✝ Jest bezwzględnym, trzymającym emocje w próżni egoistą. Tego nauczyły go lata w szemranym biznesie
✝ Nigdy nie ucieka z pola walki, jeśli następuje napad na jego ładunki
✝ Często praktykuje rzucanie nożami, w te martwe jak i żywe cele
✝ Nadużywa alkoholu (jak chyba każdy Rosjanin) oraz nałogowo pali mając nadzieję na raka płuc (ewentualnie trzustki) The question isn't who is going to let you, it's who is going to stop you _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Ostatnio zmieniony przez Philanthropist dnia Sro Lip 26, 2017 5:02 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: How to train your guardian demon Sro Lip 26, 2017 4:58 am | |
| Ilmari Kaamos21 lat, 172 cm, 65 kg, Fin, singiel (Ex)student folklorystyki nordyckiej na Uniwersytecie Helsińskim. Zapalony badacz historii istot nadnaturalnych, wielki miłośnik legend i mitów europejskich. Adept w zaklęciach ochronnych i barierach. Wychowywany przez brata, wyprowadził się z domu na studia. Jego dość androgyniczny wygląd często mu przysparzał kłopotów, ale Ilmari zawsze wychodził z nich zwycięską ręką. Albo nogą. Od trzech lat cierpi na... dziwną przypadłość: ma zaniki pamięci. Nic nie wynikło z badań neurologicznych, jego mózg jest zdrowy jak należy. Ale często gubi godziny, dni, ostatnio nawet miesiąc zgubił. Od roku... cóż. Ucieka. Jego dziwna przypadłość (której nadal nie rozumie) ściągnęła na niego jakieś kłopoty. Poważne kłopoty. Poważne kłopoty rodzaju 'uzbrojeni ludzie próbują mnie albo zastrzelić albo schwytać'. Póki co szczęście mu dopisuje, ale w każdej chwili noga może mu się powinąć. Lubi truskawki, wino i owocowe drinki, nie cierpi wódki i zapachu tytoniu. Relaksował się czytając albo słuchając muzyki - teraz nie ma na to czasu. BezimiennyWiek nieznany, pochodzenie nieznane, wygląd dopasowany do cielesnej powłoki. Odpowiedzialny za zaniki pamięci swojego nosiciela, a także za wszystko, za co teraz próbują go pochwycić różni gangsterzy. On także ukrył wspomnienie zawierające powody swojej bytności w tym ciele - schrzanione zaklęcie z elementem polimorfii i spętania. Efekt? Dwa byty w jednym ciele, jeden kompletnie nieświadomy pasażera, drugi - pasażer - pragnący tylko znaleźć metodę na wyrwanie się i ucieczkę. Wzięty wojownik i mag, włada żywiołami ognia i powietrza. Adept telepatii, niezwykle wyczulony dar prekognicji. Osłabiony przez związanie z materialną, w dodatku ludzką powłoką - ale i tak w porównaniu z większością ludzi jest maszyną do zabijania. Agresywny, porywczy, o mentalności zupełnie innej niż ludzka. Więcej instynktów niż inteligencji. Gotów zaszlachtować każdego, kto mu się nie spodoba. _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: How to train your guardian demon Sob Lip 29, 2017 4:01 am | |
| - Szefie, będą za godzinę- usłyszał za plecami drżący głos nowego rekruta. Młody chłopak ledwo skończył zdanie, a już został przybity za ramię do ściany. Został trafiony trzema nożami kalibru 22, wykorzystywanymi do rzucania w tarczę treningową. Podszedł do niego właściciel owego sprzętu. Kirill zmierzył młokosa wzrokiem, a z jego wyrazu twarzy trudno było cokolwiek wyczytać. Po chwili przesunął ostrzem po skórze na szyi dzieciaka. -Naucz się pukać, Kostia. Kilka centymetrów i trafiłbym w tętnicę - odpowiedział głębokim, zachrypniętym głosem. Nie był to ton karcący, ani rozbawiony ton psychola, który właśnie znalazł nową ofiarę do zarzynania. Nie było czuć nic. Żadnej emocji. -Idź po Grigorija. Niech przyniesie raporty z załadunku - rozkazał, wyciągając w tym czasie noże z ręki chłopaka. Zaraz po tym sięgnął do kieszeni po czarną chustkę i zaczął je dokładnie wycierać, aż srebrna stal wróciła do nieskazitelnej postaci. W tym czasie Konstantin pobiegł co sił w nogach po prawą rękę Szefa. Czarnowłosy, ogolony mężczyzna uśmiechnął się jedynie na informację, poklepał biednego, przerażonego rekruta po plecach i poszedł do pieczary, zabierając ze sobą teczkę pod pachą oraz wiadro z rybami w jednej z rąk. Zapukał trzykrotnie, stojąc już pod drzwiami. -Wejść - po tych słowach nacisnął klamkę i pewnym krokiem wtargnął na terytorium Kirilla. Zaczął od podania wiadra, z prostej przyczyny - nadeszła pora karmienia. Nie Szefa, a jego pupila, czyli ponad dwu i pół metrowego niedźwiedzia brunatnego. Siwy mężczyzna złapał w dłoń pierwszą rybę i podszedł do zwierzęcia. Wbrew pozorom nie była to dzika, nierozumna bestia. Wielkie bydlę przywitało się z Panem przybiciem piątki, za co dostało pierwszą zdobycz. Później grzecznie usiadło na swoim posłaniu i czekało przy wielkiej misce, aż zostanie napełniona. Oczywiście marzenie się spełniło, pokaźna ilość wylądowała przed nosem niedźwiedzia, a ten szczęśliwy zaczął zajadać. -Mów - zwrócił się ku kompanowi po załatwieniu najważniejszej sprawy. - Co mamy i w jakiej ilości tym razem? - dopytał zniecierpliwiony. Ciekawił go każdy kolejny transport, nowe gatunki, specjalne okazy. Interesował się wszystkim, co było związane z zyskiem oraz jakością. -Mamy dwa fauny ze Szwecji, podobno młode i energiczne, poza tym kilka nimf z północnych jezior, niezłe sztuki dla fanów chłodnych stosunków, tuzin chochlików, tych niebieskich, lepszych...- mówił Grigorij, odczytując kolejne miejsca z listy. Zatrzymał się przy ostatnim punkcie i zamrugał zdziwiony. - Ostatniej paczki nie opisali, psia krew. Jest tylko napis "prezent" - nie bardzo wiedząc co więcej mógłby dodać, spojrzał na Szefa. Ten, znudzonym wzrokiem wpatrywał się w okno. Machnął ręką, aby jego prawa ręka wyszła, zostawiła go samego. Czuł, że coś jest nie tak. To jedno słowo było bardzo niepokojące. Dlaczego jego mafiozi coś przed nim ukrywali? Czym jest ów prezent? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Minęła godzina, będąca dla Kirilla niesamowitą męczarnią. W dokach zaczęło się wypakowywanie towarów. Nie obchodziły go te, które mieli przywieźć, miał gdzieś wszystko oznaczone i pokazane, poza tajemniczą paczką. I wtem, pojawiła się. Wielka, metalowa klatka, która posiadała tylko jeden, mały otwór z przodu. -Na Trigława i Swaroga...coście przywieźli? - spytał, w końcu okazując jakieś emocje. Nie był to strach, a zaskoczenie. Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. - Po co wam to? I dlaczego nie uzgodniliście tego ze mną? Borys, mów - rozkazał stojącemu najbliżej klatki mężczyźnie. -A widzi Szef. To dla Szefa. Była okazja w Finlandii. Dobra cena, stary dziad mówił, że takiego towaru to nie znajdziemy nawet w Australii. I niech się Szef nie martwi! Nie braliśmy na krzywy ryj - stuknął palcami w metalowe drzwi klatki - Sprawdziliśmy jak to działa. I powiem Szefowi, będzie Szef zadowolony. Tylko Wania już z nami nie wrócił, trzeba było kogoś poświęcić, da? -W dupie mam twoje wytłumaczenia, co to kurwa jest i po co mi to? -zwykle spokojny Rosjanin był rozdrażniony zaistniałą sytuacją, aż miał ochotę udusić wszystkich, którzy brali udział w przewożeniu tajemniczego ścierwa. Podszedł bliżej zapakowanego prezentu. -Otwórzcie mi to - nakazał, krzyżując ręce na piersi. -Haraszo, Szefie. Tylko bez nerwów - przynieśli cztery wielkie, stalowe klucze i zaczęli otwierać paczkę. Kłódka po kłódce spadała na ziemię, wydając przy tym charakterystyczny brzdęk. Doczekał się. Otworzyli cudowny pakunek. W środku znajdował się przykuty łańcuchami, nieprzytomny chłopak. Klamry trzymające go na uwięzi znajdowały się na jego szyi, rękach, nogach oraz brzuchu. -Chyba sobie żartujecie w tym momencie. -Szefie, słucha Szef. To jest taki, no powiedzmy, ochroniarz. Bo Szef nie kryje się, kiedy nas napadają, a my chcemy dbać, żeby nikt nie postrzelił. No to mamy o, jego. -Przecież to dzieciak. Mógłby być co najwyżej dziwką. -Jak się obudzi, to zobaczymy co Szef powie. A, no i ważna rzecz - mężczyzna podał Kirillowi pudełko. - Jak już się ocknie, niech to Szef zniszczy na jego oczach. Wtedy będzie pod pełną kontrolą. -A jak ja go mam niby okiełznać, jak nie będzie chciał współpracować? Niedźwiedzia wytresowałem, ale ta enigma? -Szef da radę...wytrzymały, twardy i tak dominujący chłop jak Szef, to nikt nie jest. Będzie dobrze. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Ostatnio zmieniony przez Philanthropist dnia Sob Maj 12, 2018 10:30 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: How to train your guardian demon Pon Lip 31, 2017 3:03 am | |
| Żeby w pełni pojąć tę jakże piękną scenkę, należy się cofnąć o dwa tygodnie, do pewnego ponurego, deszczowego wieczoru. Nasz bohater, okutany w lichą bluzę, z kapturem naciągniętym na płowe kosmyki i z plecakiem zawierającym jego cały dobytek, właśnie przebiegał przez pusty placyk w południowej dzielnicy Helsinek, kierując się w stronę portu by tam wkraść się na jakiś statek, kiedy drogę mu zagrodziła grupka ubranych na czarno drabów. Za nim też się pojawili, osaczając go skutecznie. Chłopak próbował walczyć, ale postrzelili go czymś, jakąś strzałką... świat mu zgasł momentalnie.
Bezimienny z kolei tak łatwo nie dał się wyeliminować. Dawka środka usypiającego była za słaba dla niego, ale wygodnie wyłączyła człowieka z kontroli, więc rzucił się na parszywych dwunogów. Rozszarpał czterech zanim oberwał po raz pierwszy, kolejnych dwóch padło jego ofiarą nim znowu rozległ się strzał z wiatrówki i kolejna strzałka wbiła w jego ramię. Zaskrzeczał wściekle i wyrwał ją, wbijając igłę w oko okolicznego osiłka i oczywiście załatwiając na miejscu. Druga strzałka już została na miejscu, podobnie jak trzecia. Po próbie skoku na kolejnego napastnika, demon po prostu padł jak podcięte drzewo, nieprzytomny. Nie widział więc tego, jak zakuwają jego ciało, wciągają do czekającego wygodnie vana i odjeżdżają, zostawiając trupy. Łup był ważniejszy, takie cudo sprzeda się za grube miliony!
Pech - czy przypadek - chciał, że zanim skandynawscy bossowie zwietrzyli nowy towar, swoje łapska położyli na nim Rosjanie. I to nie byle kto - Krwawe Smoki, bardzo zainteresowane nabyciem wynaturzenia na ochroniarza dla ich ukochanego szefa. Twardo negocjowali, nawet żądając demonstracji - handlarz nie miał nic przeciwko, demon się akurat wybudził, więc rozwalił ciężkimi kajdanami łeb najbliższemu Rosjaninowi, nim dostał taserem i kolejną strzałką. Kumple zabitego wcale się nie wściekli - wręcz przeciwnie! Zapłacili dwa razy tyle ile ostatecznie miała wynosić cena, do tego zażądali obroży kontrolnej z czarem aktywowanym przez zniszczenie klejnotu. Szef go zgniecie i to małe diablę paluszka na nim nie będzie mogło położyć z zamiarem wyrządzenia krzywdy! No i będzie zmuszone wykonać każdy rozkaz! Starannie przygotowany prezent został załadowany na ciężarówkę, razem z innymi towarami, i szybko przewieziony do Sankt Petersburga, gdzie czekał czarterowy samolot. Wszyscy dbali o nowy nabytek, zwłaszcza o prezent, pilnowali żeby pił i jadł coś, jak trzeba to wmuszali w niego... przed najdłuższym lotem znowu go uśpili, żeby nie szalał. I powieźli szefowi, żeby go uradować! ---I wracamy do magazynu--- Ciche pomruki, towarzyszące rozmowie Borysa z Szefem, zostały ucięte jak nożem przez niski, chrapliwy jęk. Jasnowłosa, do tej pory zwieszona nieco głowa poruszyła się nieco, jakby jej właściciel próbował ją podnieść, ręce i nogi również się nieco poruszyły... nowy 'ochroniarz' Szefa się budził. I był człowiekiem w tym momencie, jak widać. - Aha, Szefie! No bo on to ma w głowie siebie i tego drugiego, tego właściwego ochroniarza, i ten drugi wychodzi tylko jak ten pierwszy śpi albo... albo w innych warunkach, ale to nie jest takie hop-siup, tak nam tamten stary powiedział - Borys dodał pospiesznie i się wycofał nieco, żeby Szef mógł sam obejrzeć najnowszy nabytek. Chłopak był śliczny, solidnie kobiecy z wyglądu, jako dziwka zawsze może służyć!
Ilmari z trudem rozkleił oczy. Co się kurwa... co? Nic nie pamiętał, wiedział, że walczył z kimś, że uciekał, że go otoczyli... potem dostał czymś w ramię... a potem nic, czarna plama, aż do teraz. Żołądek mu się skręcał, całe ciało bolało... rozejrzał się niemrawo. Słyszał wokół siebie... rosyjski. Dobrze, rozumiał go jako tako, może się zorientować... co? Szef? Ochroniarz? Towar? O co niby chodziło?!
Szorstka dłoń złapała go za włosy i pociągnęła jego głowę do góry, tak że mógł patrzeć wokoło swobodniej. Jakiś... magazyn... czy coś... przyciemniony, wielki... grupa osiłków, a naprzeciwko... To musiał być ten szef, innego wyjścia nie było. Starszy, siwy już mężczyzna, ubrany nienagannie, potężnie zbudowany... gdyby nie sytuacja, może Ilmari nazwałby go pociągającym. Ale teraz? Ni chuja. Zatem zignorował gadającego coś do niego Ruska i wbił spojrzenie w tego całego Szefa. - Kusipää! Anna minun mennä! - odezwał się chrapliwie po fińsku, stwierdzając że nie zrobi im przyjemności i nie zdradzi że rozumie rosyjski. Ton jego głosu jasno sugerował, jakie czynności w tym momencie sugerował albo jakimi epitetami obdarzał tego typa w gajerku. - Venäjä häpy! - Siedź, gówniarzu, nie pyskuj Szefowi, wiem co powiedziałeś! - jakiś inny Rusek się wtrącił, podchodząc i zdzielając go w brzuch. Szlag... Ilmari zagryzł wargi prawie do krwi, po czym spojrzał na napastnika. - Haista vittu! - wycedził tylko i splunął mu pod nogi. Rusek tylko się roześmiał nieprzyjemnie i rzucił do kompanów że trafiło się im małe diablę, akurat by Szef miał z nim sporo rozrywki jak już go sobie oswoi. Ilmari zawarczał cicho, ale jako że to był jego normalny, ludzki głos, nikt się nawet nie spiął. Skurwysyny...
"Dupku! Wypuść mnie! Ty rosyjska pizdo!" "Pierdol się!" _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: How to train your guardian demon Pon Lip 31, 2017 5:23 am | |
| Z jednej strony ucieszył się, że jego nowa zabawka w końcu postanowiła wrócić do żywych, z drugiej zaczynała go boleć głowa od jego krzyków. Dodatkowo w języku fińskim, czyli jednym z niewielu, których nie rozumiał. Stojący obok towarzysz przetłumaczył mu, co niewyparzony język małej bestyjki miał do zaproponowania. Kiwnął tylko głową w zrozumieniu, wciąż stojąc w ciszy i obserwując jak chłopaki dokuczają skutemu okazowi. Jego to nie bawiło, wciąż zastanawiał się na tym, w co go jego kamraci wpakowali. -I to jest ta łagodna wersja? - dopytał, podchodząc do pudła, na którym znajdowała się butelka wódki. Odkręcił ją i pociągnął z gwintu spory łyk, dla zwilżenia gardła. Wrócił przed oczy prezentu, podchodząc krok bliżej. -Da, szefie! Uśpić go, żeby Szef zobaczył tę ostrzejszą stronę?- spytał Borys, chętny na dzielenie chłopaka w głowę czymś cięższym. -Niet, Borys. Nie teraz - ukucnął przed agresywną zdobyczą i złapał go mocno za szczękę, żeby nawet nie myślał pluć mu w twarz. Oglądał go z lewej, z prawej. Puścił go, podnosząc się.-Wyjmijcie go z tej klatki i skujcie. Chcę mieć to bydlę na smyczy, pod pełną kontrolą - rozkazał, odchodząc na drugi koniec magazynu. Musiał sprawdzić co jeszcze przywieźli ci idioci. Po pół godzinie wrócił, zastając ładnie przewieszonego metalem chłopaka. Dostał do ręki smycz w postaci stalowego łańcucha. Obejrzał dokładnie, czy aby ręce, szyja i nogi mają dobrze zapięte klamry. -Horoszo. Przejdziemy do drugiego pomieszczenia - skierował się do hali znajdującej się zaraz obok, ciągnąc za sobą jasnowłosego. Miejsce było prawie pusta. Znajdowały się w nim maksymalnie cztery skrzynie, a poza nimi jeszcze dwa stoły bilardowe, jakby chłopakom nudziło się bez dostaw. Popchnął "zabawkę" na sam środek i wyjął z kieszeni pudełko, w którym był ów kamień mający uchronić Kirilla przed rozszarpaniem. Nakazał chłopakom przysunąć skrzynie i przypiąć do nich łańcuchy odpowiadające za ręce oraz nogi. Ten od szyi nadal trzymał w ręce. -Obudźcie go, a potem spierdalajcie i zamknijcie za sobą drzwi. Nie chcę tu rozlewu waszej krwi, towarzysze - zarządził. Do jeszcze-nie-demona podeszło dwóch mafiozów. Jeden trzymał plastikową rurę, a drugi asekurował. W jednym momencie facet pierdolnął młodego Fina w tył głowy z całej siły. Kiedy ten tracił przytomność, cała ruska kompania uciekła ile sił w nogach, zasuwając za sobą metalowe wejście. - Это время для забавы* - na wszelki wypadek przygotował nóż, którym broniłby się przed atakiem bestii, jeśli sztuczka z kamieniem nie zadziała.
*Czas zacząć zabawę. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Ostatnio zmieniony przez Philanthropist dnia Sob Maj 12, 2018 10:33 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: How to train your guardian demon Pon Sie 21, 2017 5:01 am | |
| Illi ledwo dawał radę pojąć, co się wokół niego działo, niby rozumiał rosyjski, niby wiedział co mówili i tak dalej, ale... ta cała sytuacja... to wszystko wydawało się być po prostu snem, durnym koszmarem, z którego się niedługo obudzi, zwinięty gdzieś w zaułku Helsinek. Bo to przecież niemożliwe, żeby wszystko się spieprzyło tak nagle, tak szybko, w taki sposób! Nigdy w życiu nie przewidywał, że trafi w łapska rosyjskiej mafii, i to nie jako zakładnik czy coś, tylko jako pieprzony... towar! Jako żywa broń! Nic dziwnego, że próbował się stawiać porywaczom, nigdy nie był dłużny w wymianie jobów, chociaż oberwał za to jeszcze parę razy to w brzuch z pięści, to w twarz z plaskacza... jednak nieważne jak się szarpał, nie było sposobu na ucieczkę z ciężkich kajdan, a do tego ta smycz, jak dla psa... kiedy ten cały ich szef wrócił, Ilma spojrzał na niego spod blond grzywki, z rozciętymi ustami, ale wciąż z buntem w złotych oczach. - Venäjä häpy, anna minun mennä! Paskamainen hirviö! - znowu dostał w twarz za wyzwiska, ale nie zamierzał się ot tak zamknąć. - Kohta katutte se! - A weź już zamknij dziób, gówniarzu! - jeden z przydupasów głównego Ruska, ten co rozumiał fiński, dał mu jeszcze na do widzenia raz na odlew, a potem popchnął za ich szefem. Chłopak nie miał wyboru, ciągnięty za łańcuch mógł albo iść... albo, jak podejrzewał, być ciągniętym po nagim betonie. Bo ten cały szef wyglądał na takiego, co by się nawet nie spocił przy tym... więc potykając się co jakiś czas przez ciężar kajdan, poszedł za nim. Trzeba wybierać walki, cierpliwie... Nie zdradził się, że wie co planują z nim zrobić. Ale nie rozumiał też sporej części. Jaki 'ten drugi'? Jaka 'łagodna wersja'? Czy te rosyjskie kundle wiedziały coś na temat jego... przypadłości? Coś konkretnego? I chcą kogoś budzić? Próbował się stawiać kiedy go na nowo przykuwali, oczywiście, a na rurkę patrzył jak każdy normalny człowiek by robił - z niedowierzaniem i z pewną dozą niepokoju. Zanim go zdzielili, spojrzał jeszcze na tego głównego-
Rosyjska pizdo, wypuść mnie! Bydlaku zasrany! Pożałujecie tego! ******* Borys i reszta błyskawicznie zostawili Szefa samego z bydlakiem. Wiedzieli że się prezent spodoba, na pewno, jak tylko Szef zobaczy jaki to mały szatan, to jak nic dostaną premię! Teraz zostało tylko czekać, aż ich kochany naczalnik zrobi z bestyjką porządek, i będzie można wracać do domu, na dobre, rosyjskie żarcie i rosyjską wódkę! Tylko że... Minęło pięć minut. Dziesięć. Piętnaście. Dwadzieścia. A za masywnymi drzwiami cisza. A przeca niemożliwe, żeby to bydlę ot tak skapitulowało, toż rzucało się na wszystko! Soldaty popatrzyli po sobie niepewnie... dobra, czas tam zajrzeć. Borys zapukał do drzwi - nauczony bardzo dobrze - i odsunął ciężki metal z pomocą towarzyszy. - I co, Szefie? Nic? - Rosjanin podrapał się po głowie zafrasowany, widząc nadal nieprzytomnego dzieciaka i wyraźnie zirytowanego Szefa. - Widać jeszcze obaj zmuleni byli środkami odurzającymi, na tego drugiego to dawka potrójna zeszła, to i się jeszcze nie obudził... ale niech Szef po prostu poczeka, my damy znać jeśli zacznie się ruszać, w razie czego znowu mu damy po łbie, nie ominie Szefa żadna zabawa! - wszyscy co do jednego mieli na pyskach szczenięce uśmiechy, oni wiedzieli że nie ma co się denerwować, wszystko będzie charaszo! I mieli cholerne szczęście, że Kirył najwyraźniej postanowił im dać kredyt zaufania, bo nikt nie oberwał nożem, ani pięścią w pysk czy w żołądek, Szef po prostu popatrzył po nich i wyszedł z pomieszczenia. Oczywiście, zaraz Kolia i Wołodia zasunęli drzwi, dla bezpieczeństwa, a reszta w liczbie sztuk czterech i Borysa pilnowała nieprzytomnego gówniarza. Mieli wielką ochotę go obudzić... manualnie, tak ze wsparciem fizycznym, bo mimo wszystko ta durna bestia im krzyżowała szyki, i Szef się irytował... w półmroku widzieli siebie nawzajem bez problemu, tak samo i zdobycz, byli czujni- Coś z łomotem spadło w przeciwległym kącie pomieszczenia. Odruchowo wszyscy poderwali broń, spojrzeli w tamtą stronę- ---PO DRUGIEJ STRONIE WRÓT--- W ułamku chwili cały hangar, do tej pory pełen przeróżnych odgłosów pochwyconych i przetrzymywanych stworzeń, ogarnęła martwa cisza. Ludzie nie wiedzieli co się dzieje, ale ci bardziej wrażliwi na... nadnaturalne czynniki... oblali się zimnym potem. Wszystkie istoty przykuliły się, zamarły w przerażeniu, wpatrzone w jedną stronę - na ciężkie, metalowe wrota, za które niedawno został wyciągnięty pochwycony chłopak, a zza których dosłownie kilka minut temu wrócił boss organizacji. Ciszę przerwały nagłe odgłosy pandemonium za wrotami. Wrzaski, pokrzykiwania, łomoty, trzaski, serie z karabinków... szybko w to wplotły się agonalne jęki i krzyki, zaskakująco głośne odgłosy rozrywania, łamania, miażdżenia... strzały ucichły błyskawicznie, opętańcze wrzaski jeszcze przez chwilę się ciągnęły, ale po paru kolejnych łupnięciach i obrzydliwych mlaśnięciach wszystko ucichło. A potem rozległo się szuranie, jakby coś ciężkiego było ciągniętego po podłodze. A potem coś zaczęło drapać we wrota. Powoli, leniwie, specjalnie robiąc jak najwięcej zgrzytliwego hałasu. _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: How to train your guardian demon Wto Sie 22, 2017 4:30 am | |
| Trzeba przyznać, był zły. Cholernie zły, że jego plan nie zadziałał. Obiecywany demon nie obudził się, nie pokazał na co go stać. Kirył w tym momencie nie wiedział, co myśleć o całej ochroniarskiej akcji. Środki odurzające? Pierdolenie o Szopenie, po prostu spieprzyli na całej linii i wydali pieniądze na niewypał. A jeśli go wykiwali? Co jeśli w kalendarzu tak naprawdę widnieje pierwszy kwietnia, a jego chorzy towarzysze porwali niewinnego dzieciaka tylko po to, żeby się bezkarnie poznęcać nad słabszymi? Westchnął ciężko, nie odpowiadając na wywód Borysa. Zmierzył go jedynie wzrokiem i opuścił tę część magazynu. Miał o wiele ważniejsze sprawy na głowie od jakichś pseudo bestii, czy innych pierdół, którymi zawsze zawracano mu dupę. Zrezygnowany poszedł dalej przeglądać klatki z nowymi nabytkami, liczyć je i sprawdzać czy jest wszystko, co miał na liście, kiedy nagle...stało cię coś niepokojącego. Wszyscy zamarli w ciszy. Szef zdezorientowany patrzył po każdej zdobyczy, która z przerażeniem odwracała się w stronę hangaru nieudanego demona. -Bozhe moy -rzucił teczki na ziemię i pobiegł do wielkich, metalowych drzwi, słysząc strzały i krzyki. To nie było normalne. Mężczyzna tracił kontrolę nad czymś, w co wątpił jeszcze parę minut temu. Za wrotami ginęli jego ludzie, to oczywiste. Opanował emocje jak najszybciej, biorąc głęboki wdech. Musiał dostać się do środka nie zważając na okoliczności, chłopaki nie mogli tak po prostu dać się rozszarpać! Mieli wszystko. Broń, umiejętności, nawet magiczne przedmioty, a jednak dźwięk łamanych kości utwierdzał Kiryła w przekonaniu, że to za mało. Kretyni obudzili niebezpieczny "prezent". Szef wyjął z kieszeni pudełko z kamieniem i czekał. Przygotowywał się mentalnie do spotkania z bestią, która wydawała się być gorsza od jakiejkolwiek, jaką spotkał w całym życiu. Przez myśl przeszło mu pytanie "co jeżeli bibelot nie zadziała i zginie z powodu głupoty swoich ludzi?". Chciał pożyć jeszcze paręnaście lat, bo czuł, że bez niego historia rosyjskiej władzy na polu mafijnym zakończy się w trybie natychmiastowym. Drapanie było sygnałem, po którym bez wahania rzucił tajemniczym kryształkiem o ziemię, dodatkowo wieńcząc jego rozłam na kawałeczki, podeszwą ciężkiego buta. Po tym zabiegu szybko nakazał otworzyć drzwi, samemu stojąc przed nimi, zupełnie bezbronny, mając do dyspozycji gołe ręce. Stal unosiła się, a przed siwowłosym ukazała się postać. To nie był ten sam chłopaczek, którego kazał zakuć w kajdany. Jego wygląd diametralnie się zmienił. Mógłby analizować całą jego aparycję, ale uwaga Rosjanina przeniosła się na ledwo żyjącego Borysa. Zacisnął zęby, czując jak wzbiera w nim gniew. Nigdy, przenigdy nie odpuszczał tym, którzy ranili jego "rodzinę". - Vy chertovski sobaka...-wycedził, bez namysłu kopiąc bestię w klatkę piersiową. Działał pod wpływem impulsu. Nawet, jeśli miał być to jego ochroniarz, musiał dać mu lekcję pokory i nauczyć co może, a czego nie, niekoniecznie w pacyfistycznym stylu.
I jak to mówił Borys: Szef da radę. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: How to train your guardian demon Pon Sie 28, 2017 10:00 pm | |
| Demon miał używanie. Głupi ludzie uwierzyli, że się nie obudził, bo nie przejął ot tak od razu kontroli nad swoim nosicielem - podstawowa zasada każdego łowcy! Wpierw poznać teren, a dopiero potem polować! Idioci, nadawali się tylko na pożywienie... albo i nawet na to nie. Kiedy odciągnął ich uwagę od siebie manipulacją powietrza i strąceniem jakiegoś głośnego żelastwa, od razu przystąpił do akcji. Wyrwanie łańcuchów z ciężkich skrzyń było śmiesznie proste dla kogoś o jego sile, długie sznury żelaza przydały mu się potem w dekapitacji czy rozrywaniu ofiar na strzępy... ich śmieszna broń tylko przeszkadzała w półmroku, ich oczy nie dawały rady tak szybko się przystosowywać po jasnych rozbłyskach wystrzałów - a on dzięki tym błyskom tylko wiedział, gdzie ma się rzucić w następnej kolejności. Paru zostawił żywych, ale niezdolnych do atakowania. Ludzie często wahali się przed zaatakowaniem go, jeśli zostawiał kogoś żywego i miał go ze sobą... nauczył się tego już jakiś czas temu. Zgarnął więc tego co najwięcej gadał, teraz pozbawionego ręki, połowy nogi, i sporej części twarzy, i pociągnął do wrót hangaru. Te zaczął drapać - ostrzegając i informując o swojej obecności, rzucając wyzwanie tym podłym robakom na zewnątrz.
Wrota w końcu zaczęły się unosić... jedna z obroży które miał na szyi, ta węższa, skórzana, rozgrzała się na moment i zacisnęła nieco mocniej, ale zignorował to. Teraz miał co innego w głowie... puścił półprzytomnego człowieka, gotowy rzucić się na kolejne ofiary. Jednak nim to zrobił, jego uwagę przykuły połyskujące okruchy pod stopą czekającego najbliżej człowieka. Nie wiedzieć czemu, niepokoiło go to... zasyczał groźnie, słysząc w odpowiedzi przerażone skamlenie innych ofiar, i spiął się uważnie, z rękoma i kostkami wciąż w solidnych kajdanach (ciężar zwiększał siłę uderzenia, tylko mu pomogli). Jedno spojrzenie w zimne, jasnobłękitne oczy, i wiedział, że to będzie jego główny cel-
Ale coś go... zatrzymało. Unieruchomiło. Obezwładniło wręcz - na samą myśl o rzuceniu się szarowłosemu człowiekowi do gardła. O w ogóle zaatakowaniu go. Dlatego też nie usunął się z zasięgu, nie uniknął kopniaka, tylko przyjął go w pełni na tors - co posłało go spory kawałek z powrotem w głąb usianego makabrą pomieszczenia, tak że aż się przeturlał. Zaraz się jednak poderwał, warknął wściekle, ryjąc pazurami w twardym podłożu jakby to była miękka tkanka. Znowu chciał się rzucić na swoją nową ofiarę, ale obręcz gorąca go osadziła, tak że aż się zatoczył lekko. Nie myślał wiele nad tym, jego instynkty od razu podpowiedziały mu nowy cel - jednego z ludzi zbierających się za plecami tego z przodu. Tych mógł zaszlachtować, nie zdążą go nawet tknąć, nie uśpią go znowu!
********
- Wi-widzi Szef?... - słaby głos dobył się od zmaltretowanego Borysa. Soldat był ledwo przytomny, ale uśmiechał się najszerzej jak mógł z paskudnymi ranami po pazurach przecinającymi jego twarz. - Do-dobry zakup... teraz-teraz Szef mu rozkazuje, musi posłuchać... - jego kompani go dopadli, dwóch osłaniało od demona, dwóch zaczęło go wyciągać z zasięgu walki, demon znowu warknął wściekle i skoczył jak pantera na swoje ofiary- _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: How to train your guardian demon Sob Wrz 02, 2017 5:12 am | |
| Wszedł głębiej do hangaru. Rozejrzał się. Ujrzał ciała zabitych kompanów. Porozrywane, wyniszczone, wyglądały jak szmaciane lalki. Kirył nieraz spotkał się z drastycznym widokiem śmierci, ale nigdy nie była to śmierć jego najbliższych, jego chłopaków. Spojrzał w stronę Borysa, który ledwo co wypowiadał kolejne słowa i w tym momencie go olśniło. Przez to wszystko zapomniał, do czego służyło rozkruszenie magicznego kamienia. Rozkazy. Zwrócił się w stronę demona, który w tej sekundzie zaczął szarżować na mężczyzn wyciągających Borysa z pobojowiska. -Sidit, sobaka - nie krzyczał, ale powiedział to na tyle głośno, by echo rozniosło się po całym magazynie. Głos miał surowy, pewny, bez jakiegokolwiek zwątpienia w to, co mówił. Pamiętał o czym rozprawiali jego kompani. Ważna była dominacja. Gdyby był ciepłą kluchą, możliwe, że nawet moc kamienia nie zdołałaby powstrzymać bestii przed atakiem. Widząc, że nakaz zadziałał, a demon zatrzymał się i klapnął dupą na podłogę, odetchnął z ulgą. Borys i reszta soldatów była bezpieczna. -Gorsze to od ukraińskiej swołoczy. Tawarisze, wypad - mężczyźni zmyli się jak najszybciej mogli wraz z wymęczonym Borysem. Kirył zamknął drzwi hangaru za ostatnim, by nie narażać reszty załogi jak i zdobyczy na kolejne zgony. Podszedł powolnym krokiem, po drodze zabierając łom z jednej ze skrzyń. Zwykle służył do otwierania mniejszych przesyłek, teraz jednak miał inne zadanie. -Skoro się obudziłeś, nauczymy cię kto tu jest szefem, сука - przesunął chłodnym narzędziem po szyi poczwary. Chwilę zastanawiał się od czego zacząć, miał przecież tyle możliwości. Pełna kontrola nad sytuacją prowadziła do bardzo oryginalnych pomysłów w głowie Rosjanina. -Na plecy - rozkazał ostatecznie, czekając aż ten położy się na posadzce. Butem odsunął jego rękę od ciała, by była wyciągnięta.-Lekcja pierwsza. Nie podnosimy łapy na żadnego ze Smoków - uderzył metalem z całej siły w jego przedramię. Po chwili powtórzył cios na zgięciu łokcia i zakończył razem w okolicy barku. Wyraz twarzy miał ten sam, chłodny, bez żadnej emocji. W środku jednak gotowało się w nim jak w garze Lucyfera. Miał ochotę zaciukać demona w tej chwili, ale z drugiej strony był świadomy tego, że jeszcze mu się do czegoś przyda. Podszedł do jednej z mniejszych skrzynek i wyjął z niej młot. Nie zwykły młotek, który można znaleźć w pudełku z narzędziami, ale jakieś siedem razy większy okaz. -Lekcja druga. Nie skaczemy na żadnego ze Smoków. Nie szarżujemy w ich stronę jak wygłodniała lwica - wrócił do chłopaka i zamachnął się, by zadać po pięć ciosów w jego kości piszczelowe oraz kolana. Odliczanie rozpoczęte, zdążył wcześniej policzyć ile trupów pozostawił po sobie potwór i w jakim stanie. Jeden soldat, jedna nauka. A Kirył miał w tym miejscu pokaźny arsenał różnorakiej broni białej i nie tylko. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Ostatnio zmieniony przez Philanthropist dnia Sob Maj 12, 2018 10:32 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: How to train your guardian demon Pon Wrz 25, 2017 9:36 pm | |
| Był w połowie skoku, akurat opadł żeby się odbić ponownie i z impetem wpaść na głupich ludzi, żeby podzielili los swoich idiotycznych kompanów- Zimny, stanowczy głos w zrozumiałym (!) dla niego języku wydał rozkaz. A jego ciało... po prostu zareagowało. Zamiast pięknego, lamparciego susa, wyszedł podryg ropuchy, gdy białowłosy demon nagle stracił kontrolę nad ciałem. Nie... nie do końca to. Nie do końca tak. Nadal je czuł, nadal wiedział że może nim władać jak chce, ale... Rozkaz. I fala gorąca od skórzanej obroży. I... magia. Lepkie, paskudne uczucie, oblewające go, więżące jeszcze bardziej... zasyczał wściekle, ale nieważne jak się starał, mógł się tylko okręcić w miejscu, podążając spojrzeniem za rosłym człowiekiem - tym, który wydał ten rozkaz. Ten cholerny rozkaz...
Szybko zostali sami w pomieszczeniu. No... nie do końca, ale dwóch nieprzytomnych i nadal żywych ludzi nie można było wliczać w obecnych. Bezimienny nadal podążał spojrzeniem za rosłym mężczyzną, było jasne że pragnie się na niego rzucić bardziej niż cokolwiek innego... syczał ostro w odpowiedzi na każdy tekst, pokazując że rozumie co się do niego mówi ale nie zamierza się słuchać... dotyk metalu pod brodą wyrwał nawet z niego nieludzki, przyprawiający o ciarki warkot. A potem padł kolejny rozkaz. Demon tylko skrzeknął, kiedy jego ciało posłusznie klapnęło na plecy, próbował dojrzeć co człowiek planuje, nie chciał odsuwać ramienia- Pierwszy cios wyrwał z niego przeraźliwy skrzek bólu, wysoki, praktycznie niemożliwy dla ludzkiego gardła. Białowłosy szarpnął się, próbował uniknąć kolejnych razów, łamiących kości i stawy, ale pieprzony rozkaz trzymał go w miejscu - pozostawiając na łasce i niełasce mężczyzny. Szlag by to! Magii też nie mógł użyć, cholerna obroża każdą próbę odczytywała jako zamiar ataku na szarowłosego i negowała wszystko! Nie zdążył ochłonąć po połamaniu ramienia, tylko splunął krwią - musiał się zajechać kłem kiedy się szarpał w próbach ucieczki - w mężczyznę na tekst o lekcji... A potem człowiek wyciągnął młot. I na cel wybrał jego nogi... ********** Za ciężkimi, stalowymi wrotami soldaci doprowadzali wszystko do ładu powoli, z priorytetem ustawionym na uratowanie Borysa. Przyprawiające o ciarki wrzaski i skrzeki bólu, dobrze słyszalne na zewnątrz (cholerstwo miało mocne gardło i płuca) tylko im dodawały skrzydeł - Szef sobie radził, tak jak to przewidywali! No bo kto miałby sobie poradzić z takim diabelstwem, jak nie Szef! Byli pewni, że już on sobie ustawi nowego ochroniarza jak należy. A że od razu konieczne są argumenty siłowe? Cóż, diabelstwo samo zaczęło, było nie atakować... _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: How to train your guardian demon Sro Wrz 27, 2017 1:04 am | |
| Kolejne, coraz głośniejsze skrzeki zaczęły go irytować. Nie odsunęły go jednak od pomysłów na kolejne tortury, które chciał sprezentować nowemu ochroniarzowi, w ramach podziękowania za poturbowanie pokaźnej ilości jego towarzyszy. Rzucił młot na ziemię. Zdjął skórzaną kurtkę, którą położył na jednym z drewnianych pudeł, bo zaczęła mu ciążyć, o ograniczaniu ruchów nie wspominając. -Leżeć - nakazał demonowi, po czym podszedł do wrót hangaru i otworzył je. Przejechał wzrokiem po żywych członkach załogi, którzy z jednej strony byli przerażeni odgłosami dochodzącymi z wewnątrz, a z drugiej byli najszczęśliwszymi osobami na świecie. - Waterboarding - powiedział chłodno, rozsuwając mocniej metalowe drzwi. Nie trzeba było dodawać nic więcej. Dwóch chłopa od razu pognało do innego pomieszczenia, po chwili ciągnąc ze sobą ławę, przechyloną o dwadzieścia pięć stopni. Trzeci poszedł po wiadra, które napełnił wodą. Przyniósł trzy, bo nie wiedział jak długo szef będzie pastwił się nad niebezpiecznym osobnikiem. Wszystko w kilka minut znalazło się przy potworze. - Przenieście i przywiążcie - rozkazał soldatom, samemu na moment opuszczając miejsce. Demon wciąż był pod wpływem poprzedniego polecenia, więc nie mógł nawet drgnąć. Zostało mu warczenie i skrzeczenie. Choć pewnie trudno byłoby mu jakkolwiek atakować ze złamanymi kończynami. Kirył wrócił, pchając przed sobą wielką skrzynię na kółkach. Na niej znajdowały się szczypce z kablem podłączanym do owego pudła. Na razie jednak postawił ją nieco dalej. Podszedł do związanego pasami ochroniarza i pochylił się nad nim, jednak nie za blisko, bo przybliżanie się na zaledwie kilka centymetrów byłoby błędem, który mógłby przyprawić mężczyznę o brak ucha lub kawałka policzka. -Lekcja trzecia, sobaka - po tych słowach narzucił suchą, czarną szmatę na twarz istoty. Nie wiedział dokładnie, czy to wywoła ten sam efekt, co na zwykłych ludziach, ale chętnie to sprawdzał. Sięgnął po wiadro z wodą i zaczął lać ją na ów materiał. Miało to wywołać efekt podtopienia, które w rzeczywistości nie miało prawa bytu. Metoda wykorzystywana między innymi przez Amerykanów w dawnych latach, kiedy przesłuchiwali terrorystów. Wykorzystał dwa pojemniki na podtapianie. Trzeci zostawił na wszelki wypadek. Podniósł ruchomą część ławy, by demon znalazł się w pozycji siedzącej. Jego kompani tylko patrzyli, nie wierząc własnym oczom. Szef nigdy wcześniej nie używał tak pokaźnego arsenału tortur na jednej osobie. Kirył nakazał podłączenie i przysunięcie skrzyni. Do niej przyczepił kable od szczypiec. Włączył sprzęt, który zaczął dosyć głośno buczeć. Założył grube rękawice, dla ochrony własnej i wziął w ręce dwie pary szczypiec, które zaraz przycisnął do czaszki jego "ofiary" na około dwie sekundy. Powtórzył czynność jeszcze kilkukrotnie, wyżywając się na bestii. jego twarz nie zdradzała jednak trzymanego wewnątrz gniewu. Skończył. Odłączył wszystko, na koniec wylewając pozostałe wiadro z wodą na całe ciało chłopaka. -Dostałeś cztery lekcje, mam nadzieję, że wystarczyły. A jak jeszcze raz podniesiesz łapę... - nie dokończył. Zrzucił go z ławy na ziemię i splunął. Przeniósł wzrok na towarzyszy. -Opatrzyć rannych, spalić zwłoki i posprzątać ten syf. TO zamknąć, potem przenieść do chałupy. Na dziś koniec wrażeń - zabrał kurtkę ze skrzyni, narzucił na ramiona i opuścił magazyn, udając się do willi. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Ostatnio zmieniony przez Philanthropist dnia Sob Maj 12, 2018 10:31 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: How to train your guardian demon Czw Paź 12, 2017 12:28 am | |
| Chłopaki bardzo szybko podzielili się pracą. Kiedy Szef był w takim nastroju, lepiej robić bez durnych pytań, bo oberwanie w pysk będzie najmniejszym zagrożeniem! Borys oraz cudem żyjąca dwójka ocalałych (w porę ich znaleźli, amulety leczące zadziałały, będą żyć! I pewnie jeszcze nie raz wódkę pić, twarde chłopy, nawet takie diabelstwo ich długo nie powstrzyma) trafili pod troskliwą opiekę, zwłoki do spalarki (po pozbieraniu ich kawałków i odmówieniu krótkich modlitw, oczywiście, na pewno trafią do nieba, umarli dla Szefa!), reszta towaru na swoje miejsca by Szef mógł jutro to przepatrzeć do końca... dwóch najodważniejszych podeszło z lekkim niepokojem do leżącej nadal na zimnym betonie, nieruchomej postaci, z głową wciąż owiniętą mokrą szmatą. Żadnego dziwnego poruszenia, żadnego znaku życia poza chrapliwym oddechem... w końcu jeden się przeżegnał, splunął przez lewe ramię i ściągnął czarną szmatę. - Oż job tvaju- ty patrz! Sobaka spasowała! - oczom Rosjan ukazało się nieprzytomne oblicze nie demona, tylko jego nosiciela. Blondyn był w okropnym stanie, czemu się nie dziwili, zasłużył sobie to i Szef mu wpierdolił zdrowo. Połamane kończyny, tortury, rażenie prądem... - Ej. Szef wyłączył to czartowskie ścierwo tylko rozkazami i swoją siłą. Żadnych usypiaczy, żadnej dodatkowej magii, tylko jego wola! - popatrzyli po sobie, po czym pokiwali poważnie głowami. - Nic dziwnego, że nikt mu nie podskakuje. Jak pieprzone demony nie mogą się z nim równać! - Da! A jak go sobie oswoi, to tym bardziej nikt łapy nie ośmieli się podnieść! Inaczej demon się z nimi pobawi, hehehe! - Swołocze, może by tak to tu ogarnąć? - jeden trącił czubkiem glana jedną z pogruchotanych nóg, wyrywając z bladych ust nieprzytomnego Fina chrapliwy jęk. - Bo zostawiony taki połamany to nawet muchy nie skrzywdzi... - A co jak się obudzi? - Nie obudzi się, durny. Użyjemy tego spieprzonego klejnotu, tego co to trzeba podawać narkozę do niego bo ból gorszy od użarcia tych mrówek z Ameryki Południowej, tych, no... - No no, jarzę. Dobre to, poskładamy to ścierwo do kupy, będzie mógł Szefa chronić, ale ani się nie obudzi, ani lekcji nie zapomni! Jak zaplanowali, tak i zrobili. Po użyciu mocy artefaktu do poskładania kości nowego ochroniarza w całość, zapakowali go z powrotem w jego klatkę, załadowali na transport, i powieźli do willi. Ranni towarzysze już na pewno tam byli, Mira pewnie skakała nad nimi... albo i nie, z nią wszystko możliwe. Oni zainstalują to diabelstwo w jego nowym domu i będą mogli udać się na zasłużony odpoczynek! ********* Kiedy Ilmari się ocknął po raz kolejny, pierwsze co zarejestrował to ból. Cholerny, pulsujący w całym ciele, ale nie tak mocny by nie mógł się ruszyć... drugie zostało zarejestrowane zimno. Leżał na czymś twardym, dość zimnym... rozkleił z trudem oczy. Widział przed sobą coś niewyraźnie, zamazanie, jakąś ścianę czy co?... coś go uciskało na szyi, nie za mocno, ale zdecydowanie niewygodnie... coś miał też chyba na nadgarstkach... ból znowu napłynął falą i chłopak zaskomlał cicho, próbując zmienić pozycję, ale to wcale nie pomogło. Coś zagrzechotało metalicznie, zabrzęczało dziwnie, kiedy chciał się przewrócić na plecy, więc zamarł i skupił się na ile mógł, by w końcu ogarnąć gdzie jest, co się z nim stało, co się dzieje w ogóle... głowa mu pękała, jak nic pozostałość po oberwaniu rurką, ale... co działo się z nim potem, że jedna ręka i obie nogi rwały go jakby przebiegł maraton co najmniej i skręcił obie kostki? Dlaczego próba rozprostowania palców posłała przez niego falę dreszczy? Tak w ogóle to wszystkie chyba mięśnie miał obolałe, jakby się przećwiczył, przepracował... zamknął oczy, przeczekał kolejną falę bólu i tym razem udanie przekręcił się na plecy. Widział już lepiej swoje otoczenie w trochę słabym świetle, więc spróbował się rozejrzeć... _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: How to train your guardian demon Nie Paź 15, 2017 3:30 am | |
| Jeżeli Szef wracał do willi samotnie, oznaczało to szybki i udany transport, bez potrzeby jego nadzoru albo bardzo nieudany dzień, po którym on musiał odpocząć a chłopaki posprzątać. Mira, gospodyni domu, nigdy nie potrafiła strzelić, która wersja przytrafiła się tym razem. Słysząc drzwi zamykane w ciszy domyślała się, iż mogło być wspaniale lub koszmarnie. Niepewnie wychyliła się z kuchni, gotowa przywitać Kiryła szerokim uśmiechem i talerzem blinów, jednak odczytała aurę niesioną przez mężczyznę i już wiedziała, że to byłby najgorszy moment na poczęstunek. Podeszła do niego, od razu głaszcząc czule po srebrnej czuprynie. -Moy prekrasnyy mal'chik, zaraz wszystko przygotuję. Idź zjedz trochę, jeszcze cieplutkie pielmieni są w garze.- odsunęła się, by Dragunov mógł zdjąć kurtkę, a zaraz potem buty. Nie wyglądał jej zdaniem najlepiej, jakiś taki zmizerniały. Emocje musiały z niego zejść w trakcie powrotu do domu, więc zapewne powoli dopadało go zmęczenie. -Nie jestem głodny. - dostała w odpowiedzi poważnym, chłodnym tonem. Chłopaki nieźle musiały mu zajść za skórę, niecodziennie zachowywał się w taki sposób w stosunku do Miry. Przy towarzyszach co prawda utrzymywał rolę silnego, bezwzględnego Szefa żeby nie weszli mu na głowę, ale kobieta ogrzewała jego malutkie, wyniszczone serduszko, czego mu było trzeba gdy wracał z miejsca brudnej roboty. Była jak matka, która opiekowała się wszystkimi mafiozami i każdego traktowała jak młodego, uroczego i niewinnego chłopca. Zawsze mieli coś ciepłego do jedzenia, wyprasowane ubrania, wypolerowane noże, naładowane magazynki. Kobieta niczym dobra wróżka krzątała się po całej chałupie, byleby jej mal'chiki nie musieli zajmować się tak przyziemnymi sprawami. Westchnęła ciężko, zostawiając Kiryła na jakiś czas. Mężczyzna poszedł do jednego z dwóch pokoi dziennych. Znajdował się tam barek, z którego wyjął butelkę wódki. Usiadł na miękkiej, szkarłatnej kanapie, wpatrując się w płomienie syczące w kominku naprzeciwko. Łyk za łykiem opróżnił naczynie z trunku, zamyślony. Cała sytuacja, która wydarzyła się w magazynie, skłoniła go do pewnych refleksji. Powinien zdecydowanie lepiej panować nad gniewem. Z drugiej strony, jeśli nie ukarałby odpowiednio demona, ten nie szanowałby go w kolejnych dniach, może miesiącach służby. Dragunov obwiniał się za śmierć paru kompanów. Kolejnych kompanów. Zginęli tylko dlatego, że zachciało im się załatwić ochroniarza. Przecież on sobie bardzo dobrze radził bez kolejnej kuli u nogi! Raz na ruski rok postrzelił go osobnik z innej grupy, ale taki nie pożył potem za długo. Po co to wszystko? Uważają, że jestem za stary żeby się bronić tak świetnie, jak kilka lat wcześniej? Przewrażliwione psy. I właściwie to...jak to jest z tym magicznym dupkiem, że w normalnej wersji nie rozumie ni chuj po mojemu, a bestia reaguje na rosyjski. Będę musiał to sprawdzić jak tylko go tu przywiozą. -Wszystko gotowe, możesz iść odpocząć, słoneczko. - z przemyśleń wyrwał go głos Miry. dokończył butelkę, odstawiając ją na hebanowy stolik. Skinął kobiecie głową, udając się do pokoju połączonego jednoskrzydłowymi drzwiami z jego sypialnią. Tam znajdował się już nowy manekin, zbudowany z drewna, obity grubą warstwą miękkiego materiału. Na metalowej podstawie leżało otwarte, skórzane opakowanie, w którym znajdowały się noże o głowniach różnego rodzaju. Od Kukri, przez Warncliff, aż do Tanto. Przesunął dłonią po odkrytej części każdego z nich, ostatecznie wybierając typ Clip Point. Ćwiczenie miało na celu odprężenie i wyrzucenie z Kiryła resztek gniewu, jakie pozostały mu po nieprzyjemnym spotkaniu. O ile zwykle pomagały cięcia w brzuch i głowę lalki ćwiczebnej, tym razem w połowie "treningu" mężczyzna rzucił ją na ziemię i pochylony nad nią zaczął wbijać z całej siły nóż w materiał, dochodząc nieraz aż do drewnianej podstawy. Dźgał, dysząc przez zaciśnięte zęby. Cała złość ulatywała z każdą minutą z każdym kolejnym ciosem. To mógłby zrobić z demonem, gdyby nie lata praktyki nad kontrolą emocjonalną. Wrzasnął dziko na całe pomieszczenie, kończąc "zabawę" po dobrej godzinie. Wbił narzędzie w sam środek głowy manekina i podniósł się z kolan. Udał się do najbliższej pokojowi łazienki, w której przygotowana była kąpiel z kostek lodu. Mira zadbała o wszystko. Rozebrał się i nagi wszedł do wielkiej wanny, zanurzając się w przyjemnym chłodzie. Leżał tak ponad godzinę, na moment zasypiając w przyjemnej, otaczającej go ciszy. Żadnych śmiechów, wrzasków, tylko spokój i samotność. Czasami zadawano mu pytanie, dlaczego nie ma żony ani potomka. Te dwa czynniki zniszczyłyby jego rytuał, a w furii mógłby zrobić im krzywdę. Wyszedł z łazienkowego sanktuarium czysty, pachnący i co najważniejsze ukojony. Narzucił na siebie jasny, cętkowany szlafrok i udał się do sypialni, w której miał zamiar oddać się objęciom Morfeusza. Był to pokój, w którym królował przepych. Tylko on, jeden jedyny ukazywał prawdziwe bogactwo, jakiego dorobił się Kirył. Ściany pomalowane zostały na kolor miedziany. Na dwóch równoległych znajdowały się pozłacane świeczniki w kształcie pnącza róży, przy kwiatach której miejsce miały żarówki. W owej komnacie były dwa, małe okna, gdyż Szef nie przepadał za ogromem ilości światła, szczególnie jeśli przeszkadzałoby w fazie snu, ale z racji chęci utrzymania perfekcji oraz świeżości powietrza, okna występowały w parze. Na samym środku stał najważniejszy element - duże, dębowe łoże ozdobione jedwabnym, brązowym baldachimem. Pościel wykonano z prawdopodobnie z satyny, której kolor podchodził pod palisander ozdabiany złotymi wzorami. Zaraz obok miejsca do spania Rosjanina można było dostrzec pokaźnych rozmiarów posłanie w podobnych barwach. Miejsce to wyznaczono dla pupila mężczyzny, wspominanego wcześniej niedźwiedzia, który w tej chwili wpatrywał się w obiekt leżący na drewnianej podłodze, po drugiej stronie pokoju. Kirył sięgnął z biurka, stojącego naprzeciwko łóżka, paczkę papierosów i podszedł do skutego chłopaka, widząc że wrócił do ludzkiej formy. Jaka szkoda. -Nie wierć się, suko. Jeszcze wykitujesz od nadmiernego ruszania odwłokiem. - zapalił fajkę, obserwując kolejne poczynania wciąż zamroczonego "prezentu". Gestem ręki uspokoił misia, by zdezorientowany przypadkiem nie podbiegł i nie zaatakował tej kupki nieszczęścia. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: How to train your guardian demon Pon Lis 06, 2017 11:47 pm | |
| Poruszył się jeszcze odrobinę, próbując chociaż trochę ogarnąć gdzie jest... znajomy już mu, chrapliwy głos sprawił, że znieruchomiał. Zrozumiał słowa, na szczęście jego reakcja mogła być uznana za coś normalnego dla osoby oszołomionej, obolałej, i w nieznanym otoczeniu. Starał się dojrzeć jak najwięcej pomimo bólu głowy i oczu... pomieszczenie, w którym był, urządzone było z przepychem, pokazywało zamożność właściciela bardzo dobrze. Ilmari powoli skleił sobie głos z twarzą... aha... ten starszy, siwowłosy, ten co całej reszcie rozkazywał. Czyli zdecydowanie nie powinien po sobie pokazać że cokolwiek rozumie po rosyjsku. Oby tylko o tym pamiętał... w tym stanie może być ciężko. Niski, groźny pomruk gdzieś z boku ściągnął jego uwagę, odwrócił w tamtą stronę głowę z trudem... gdyby mógł, pewnie by się zaraz przykleił do ściany, sparaliżowany strachem. Na okazałym i mięciutkim posłaniu siedział zwalisty grizzly, patrząc na niego uważnie małymi, inteligentnymi oczkami. Między nim a pewną śmiercią z łap lub pyska zwierzęcia stał tylko ten Rosjanin... na wszystkich przodków, co się tutaj działo? Gdzie on trafił?... **** Trzy wymierzone stuknięcia zaanonsowały przybycie kolejnego gościa. Grigorij wszedł spokojnie do sypialni Szefa, niosąc solidne wiadro z rybami - kolację dla Katiuszki oraz wszystkie dokumenty jakie zdołał zdobyć w krótkim czasie na temat tego nieszczęsnego "prezentu". - Privyet, Szefie. Przyniosłem rybki dla twojej ulubienicy i to co dałem radę wycisnąć póki co na temat tego czegoś - machnął ręką w stronę przykutego do ściany chłopaka. Drobne poruszenie ściągnęło jego uwagę... z natury nie był za bardzo podejrzliwy, ale coś mu teraz kazało się przyjrzeć tej małej swołoczy. Słyszał już od innych kamratów, co to małe gówno odwaliło... potrzebowali każdej informacji, by ułatwić Szefowi opanowanie bestyjki. - Chłopaki go uleczyli tym schrzanionym amuletem, więc kości ma całe, ale nadal czuje wszystko jak powinien. Po paru dniach przejdzie samo, ale do tej pory będzie jak szczeniaczek, nawet jeśli wylezie ta striga z niego - pomachał papierami i wręczył je Kiryłowi. - Chcesz by ktoś go wykąpał? - kątem oka dostrzegł dziwne drgnięcie ze strony chłopaka. Fin ich obserwował, czasami przerzucając uwagę na niedźwiedzicę, i wydawało się że... Grigorij lekko uniósł palec tak, by skuta swołocz tego nie widziała ale Szef zrozumiał niemy sygnał, i kontynuował. - Normalnie, żaden zwierzak by nie chodził w ubraniach, kto to widział... - i znowu poruszenie, tym razem mocniejsze. Ciche skamlenie dało znać, że pewnie znowu biedactwo odczuwało cały ten paskudny ból... och, jaka szkoda. Ale to go tym bardziej rozproszy... - Ja go może rozbiorę, co, Szefie? - odstawił wiadro i ruszył w stronę chłopaka. Położył mu tylko dłoń na ramieniu, niczego nawet nie chwytając... a ten zareagował od razu, wczepiając palce w materiał spłowiałej koszulki, chcąc się bronić przed... no właśnie. Czarnowłosy uśmiechnął się z satysfakcją. - Rozumiesz jednak po rosyjsku, eh, blyat? To ułatwi sprawę, prawda, Szefie? _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: How to train your guardian demon Pon Lis 13, 2017 3:08 am | |
| Grigorij był jedyną osobą, której dawał wchodzić do sypialni, ale teraz nawet jego obecność przyprawiała Kiryła o ból głowy. Jedyne o czym marzył to położyć się i nie wstawać, póki nie będzie musiał. Harpagan spowodował tyle szkód, że w głowie się nie mieściło. Rosjanin miał dosyć magicznych amuletów, kryształów, artefaktów i tajemniczych prezentów na długo. Postanowił już, że zarządzi by informować o każdym nieprzewidzianym wcześniej elemencie dostawy, jeśli ktoś nie chce stracić głowy. Mimo niechęci wiedział, że będzie musiał przeczytać wszystko, co chłopcy znaleźli o bestii w ciele słabego, młodziutkiego Fina. Przeniósł pogardliwy wzrok na leżącego na podłodze osobnika, kiedy otrzymał papiery. Zachowanie jego kompana obudziło ciekawość. Czyżby to była odpowiedź na nurtujące go pytanie, o rozumienie przez demona innego języka poza fińskim? Jak się okazało - tak. Bez wysiłku dowiedział się, dlaczego bydlak wykonywał polecenia zadane po rosyjsku. Kirył westchnął ciężko, masując skroń. Po chwili wyjął z ust papierosa, strzepując popiół na nieszczęśliwca przed sobą. Nie wiedział co o nim myśleć. Po co mu taka żałosna istota? Świetnie radził sobie bez ochroniarza, który jak na razie tworzył tylko problemy. - Zabierz go stąd zanim wezmę coś cięższego i zabiję gnidę. - odpowiedział chłodno. Rzucił kartki z informacjami niedbale na biurko. Nie miał sił by w danym momencie przyswajać tego, co zawierały. W środku znów cały wrzał ze złości. Dzieciak wszystko utrudniał, nawet jeśli nie ruszył choćby jednym palcem. - Zaraz przyślę po niego chłopaków, Szefie. - mężczyzna podrapał się po brodzie, nie chcąc wywołać erupcji wulkanu niewłaściwym słowem. Odsunął się od wywłoki, następnie sięgając po wiadro by wyręczyć przywódcę w karmieniu niedźwiedzia. Ryby wylądowały w pięknie zdobionej misce, a Grigorij wycofał się z pustym pojemnikiem do drzwi. - Dajcie tę sukę Starej na oporządzenie. Przynajmniej nie będzie mi zawracała dupy przez najbliższe parę godzin. A jak już go ogarnie, niech szmaciarz leży przed drzwiami. Wystarczająco mi krwi napsuł i nie chcę widzieć jego mordy w sypialni. - nakazał po namyśle siwowłosy, przenosząc się na łóżko. Zgasił wykończona fajkę w popielniczce stojącej na komodzie przy łóżku. Wyjął następną i podpalił, wtłaczając w płuca przyjemny dym. - Tak jest, Szefie. Śpij spokojnie. - Grigorij kiwnął głową na pożegnanie i zniknął za drzwiami. Nie minęło więcej niż pięć minut, a do pokoju weszło dwóch rosłych mafiozów, którzy wynieśli bestyjkę w trybie natychmiastowym i zanieśli go nikomu innemu jak Mirze. Nie odezwali się ani słowem do Dragunova, bo wiedzieli, że mogą stać się żywymi tarczami dla noży Szefa. Katyusha natomiast nie bała się swojego pana nawet wtedy, kiedy był chodzącą bombą zegarową. Po zjedzeniu kolacji w postaci tłustych ryb podeszła do łóżka i wsunęła łeb pod wolną rękę Kiryła, piszcząc cicho z prośbą o pogłaskanie. Nie odmówił. Była jego oczkiem w głowie. Załamałby się nerwowo gdyby coś jej się stało, dlatego starał się rozpieszczać ją najlepiej jak potrafił. Jego "mały" skarb zawsze mógł czuć się dopieszczony. Prawdziwą tragedią byłoby, gdyby w nowym ochroniarzu niekontrolowanie obudził się demon i zranił ukochane zwierzę Szefa. A jeśli by zabił? Najpewniej rozbroiłby tym Pana na tyle, że Rosjanin pierwszy raz w życiu poczułby się słaby i bezsilny. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VaryeshaI will bite you
Data przyłączenia : 10/07/2017 Liczba postów : 124
Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate Wiek : 36
| Temat: Re: How to train your guardian demon Czw Lis 30, 2017 7:20 pm | |
| Ilmari rozumiał teraz piąte przez dziesiąte, znowu przytomność mu umykała, ale starał się skupić jak się dało. Jego życie zależało w końcu od tego... chociaż chciał się sam skląć na czym świat stoi, dał się nabrać na taki dziecinny podstęp, zdradził się z tym że rozumie rosyjski... to mogła być dla niego metoda ochrony, udawanie że nie ma pojęcia co do niego mówią i unikanie w ten sposób reperkusji. Ale o, poszło. Nawet nie próbował się odzywać, protestować jakkolwiek na zasłyszane plany wobec niego, napięcie w pomieszczeniu było niemal namacalne. Chciał żyć... przetrwać jakoś... wydobrzeć, odzyskać siły, a potem uciec. Był dobry w uciekaniu, stąd też by dał radę zwiać. Ale wpierw musi rozgryźć tę bandę gangsterów, zwłaszcza tych na samym szczycie, poznać ich nawyki, zwyczaje, stopień zabezpieczenia budynku. A nie zdoła tego zrobić, jeśli całe dnie będzie spędzał półprzytomny, skatowany za jakieś przewinienie, mniej lub bardziej wydumane przez jego oprawców. Dwójka drabów wyciągnęła go z sypialni sprawnie i szybko, trzymając go pod pachami i unieruchamiając jego ręce, rozłożone szeroko. Nie dali mu szansy stanąć prosto, pewnie by i tak nie zdołał się utrzymać w pionie przez cały ból. Nie orientował się którędy go ciągną do tej całej Starej, bardziej był zajęty oddychaniem w miarę równo, wiedział jednak że zeszli po paru kondygnacjach schodów, przeszli parę solidnych drzwi, zrobili więcej zakrętów niż można się było spodziewać. Ale w końcu został z metalicznym łoskotem upuszczony jak jakiś worek na zimną, kamienną podłogę, bezceremonialnie, nikt się nie przejmował czy walnie głową o kamienie czy nie... - Bozhe moy, a to co? - niski, chrapliwy, ale wyraźnie kobiecy głos był pełen zaskoczenia, niedowierzania... ale i zaniepokojenia. Ilmari nie miał siły by nawet głowę podnieść i się rozejrzeć, więc po prostu pozostał w pozycji kupki nieszczęścia, pozwalając by rosyjski przepływał wkoło niego. - To ta sobaka co poharatała Borysa i innych i zaszlachtowała pięciu naszych soldatów – jeden z niosących demona wyjaśnił uprzejmie, nie mając zamiaru wylądować po złej stronie chochli Miry. Albo, co gorsza, Pani Priekrasnej. - Daaa? To półprzytomne, wymęczone, chudziutkie biedactwo? - emerytowana Smoczyca, teraz pani na włościach w willi i przybrana matka nawet dla Szefa, założyła ręce pod wciąż imponującym biustem. - Chcecie mi wmówić, że toto coś wywołało tę rozróbę przez którą mój mal'chik był taki wściekły? - Samą prawdę mówimy, Mira! - wtrącił się drugi. - Nie byliśmy tam, ale ci co pojechali tam z Szefem do rozładunku towaru wszystko opowiedzieli! Ten piekielnik sam jeden na strzępy rozszarpał pięciu silnych, rosłych chłopa w uzbrojeniu taktycznym i z bronią palną, gołymi rękami to zrobił. Borys i dwóch innych cudem to przeżyło. Chciał też na Szefa się rzucić, ale nie mógł, Szef go magicznie usadził na dupie i nauczył moresu, a przynajmniej lepiej dla sobaki żeby się nauczyła już, bo drugi taki wyskok nie skończy się połamanymi nogami i ręką i podtapianiem – czubkiem okutego w stal buta soldat mocno trącił blondyna w bok, przewracając na plecy i pokazując w całej okazałości. Smoczyca tylko sarknęła lekko i podeszła bliżej, kucając bez strachu przy Finie. - Biedny mal'chik... widać, że długo przed czymś albo kimś uciekał, patrzcie jaki jest brudny i chudy... nie, ciężko mi uwierzyć że on ot tak to wszystko zrobił. Ale Kirył nie wpada w taką furię z byle powodu... - A, no bo widzisz, Mira, ten gieroj ma w sobie demona – pierwszy z soldatów machnął lekko ręką. - Borys i reszta kupili go na targu w Helsinkach, tamtejsi go złapali zanim zdołał zwiać na południe, gdzieś do Polszy czy coś. Jak ten tutaj jest nieprzytomny, a przynajmniej w większości przypadków, to ten demon wyłazi i robi rozpierdol. Jak się oswoi i nauczy co i jak, będzie idealnym ochroniarzem dla Szefa, nikt nie będzie podejrzewał takiej ślicznej fińskiej dziwki że może gołymi łapami rozerwać chłopa na dwoje, eh? - zarechotał nieco głupawo. Mira wyraźnie nie była pod wrażeniem ani opowieści, ani sytuacji. Westchnęła ciężko i zaczęła głaskać chłopaczka po głowie. - I co ja mam z nim zrobić, a? Czemu go do mnie przytargaliście? - Bo Szef strasznie jest na niego wkurwiony, Grigorij mówił że na razie nawet na oczy go nie chce widzieć za to co odjebał w magazynie – wyjaśnił soldat nr 2. - Masz go ogarnąć, nie wiem, szlauchem wykąpać, przebrać w jakieś odpowiedniejsze szmaty, a potem zabieramy go z powrotem na górę. Będzie spał pod drzwiami sypialni Szefa, pod kamerami, przykuty do ściany by nie próbował zwiać. - Aech... no dobra, zajmę się mal'chikiem, ale rano sobie porozmawiam z Kiryłkiem na temat traktowania niewinnych nastolatków, porwanych z własnego kraju bez słowa wyjaśnienia... - obaj soldaci aż się nieco cofnęli na ton głosu kobiety. Zapowiadało się grubo... spojrzeli po sobie, po czym czym prędzej się zawinęli z królestwa Miry, zostawiając jej półprzytomnego szczeniaka. Po pół godzinie dwóch innych przyszło zabrać go z powrotem na górę. Wyglądał o wiele lepiej, czysty, ubrany w trochę za duże i nieco znoszone, ale cieplejsze i całe portki i koszulkę, zdecydowanie bardziej przytomny. Siedział skulony na podłodze, sącząc herbatę z wyszczerbionego kubka, i słuchał jakiejś opowieści Miry z czasów, kiedy była aktywnym Smokiem. Było jasne, że nie chciał się stąd ruszać, nawet próbował udawać że znowu nie rozumie rosyjskiego, ale kiedy go złapali za ręce i pociągnęli do góry nie próbował się szarpać. Nie odzywał się przez całą drogę z powrotem na górę, usiłował obserwować najlepiej jak mógł, dostrzec jak najwięcej szczegółów które mogą mu pomóc w późniejszej ucieczce. Usadzony obok drzwi do sypialni Kiryła i przypięty za metalową obrożę do ściany niezbyt długim łańcuchem, został pozostawiony samemu sobie. Zwinął się tylko ciasno, w dostatecznej odległości od drzwi by nie dostać nimi albo by się ktoś o niego nie potknął, i czekał na sen. Przewidywalnie, nie przyszedł on prędko, ale wreszcie wykończony wszystkimi przejściami Fin usnął niespokojnie. Wolał nie myśleć, co mu przyniesie nowy dzień... _________________ Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~ |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: How to train your guardian demon | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |