|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: American Beauty Sro Lis 22, 2017 3:47 am | |
| First topic message reminder :American Beauty Raz go nakryłeś z taka małą, o Jezus, co za ciało! X jest przykładnym mężem i ojcem od jakichś dwudziestu lat. Ma dobrą pracę, kochającego męża, dwójkę praktycznie dorosłych już dzieci, piękny dom. Od jakiegoś czasu ma jednak wrażenie, że jego życie zrobiło się cholernie nudne, a on powoli popada w marazm. Z jednej strony wszystko wydaje się idealne, znajomi zazdroszczą mu takiego życia, takiej miłości, niesprawiających problemów dzieci. Czego, więc może mu brakować? Mężczyzna odsuwa od siebie te myśli do czasu, gdy w swoim domu nie natyka się na przyjaciela swojego syna... Chłopak ma perfekcyjny uśmiech i figurę. A co gorsza, wydaje się nie być zupełnie obojętny tatuśkiem. Anthony Threvor lat: 42 wzrost: 183 cm status społeczny: mąż i ojciec - z zawodu jest księgowym; - z powodu świetnie gotującego męża i siedzącej pracy, szybko obrósłby sadełkiem, więc dwa razy w tygodniu chodzi na boks i czasami biega; - to ten roztrzepany typ, który nie wie, gdzie ma kluczyki od samochodu, albo zapomina kluczy od domu; - niestety pali, czego jego mąż od dwudziestu lat próbuje go oduczyć; - ma dwójkę dzieci, 17-letniego Noah i 15-letnią Camille; - jest tą połową rodzicielskiego duetu, która nie ma pojęcia na jakie zajęcia po szkole chodzą jego dzieci, ale w ten tajemniczy sposób ma z nimi świetny kontakt; - zawsze myli imiona przyjaciółek swojej córki i nigdy nie pamięta, która to która; - wbrew pozorom seks w jego małżeństwie wciąż jest i wciąż jest niezły; - nie ma dużej wady wzroku, ale to już stara dupa i musi zakładać okulary do czytania; - to on pomaga dzieciom przy pracach domowych; - ma taki układ z mężem, że każdy z nich ma swój weekend w miesiącu, gdy mogą odpocząć od rodzinnego życia i np wyjechać do letniskowego domku w górach; _________________ I am your dirty little secret.
Ostatnio zmieniony przez Yellow dnia Wto Gru 26, 2017 3:30 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Wto Gru 26, 2017 1:30 pm | |
| I pomyśleć, że dzisiejszego dnia już naprawdę nie miało zdarzyć się nic ciekawego... Colin uśmiechnął się szerzej, z właściwą sobie rozkoszą, cofając dłoń z cennym artefaktem przed łapą właściciela - na naprawdę niewielki, ale z pewnością drażniący dystans. Ojczulek mógł zawsze zadziałać szybciej, wyrwać własność, trzasnąć jeszcze krnąbrnego małolata w tył głowy i wrócić do auta, by zabrać syna bezpiecznie do domu. Ale nie zrobił żadnej z tych rzeczy. Przesunął za to ciepłymi opuszkami palców po wychłodzonej skórze Colina, a w ślad za jego dłonią szybko pobiegł szlak gęsiej skórki; tym razem wywołanej już nie tylko zimnem. - Ładnie prosisz, Thony, ale fant odkupuje się za-da-niem - przeliterował mrukliwie, mrużąc jasne ślepia i kładąc swoją dłoń na dłoni mężczyzny, chłodnymi palcami zataczając łaskoczące kółka na skórze jego nadgarstka. - Jesteśmy sami. Poddaj się. Niczego już w życiu nie będziesz żałował z taką przyjemnością. Jego niski pomruk sprawił, że powietrze pomiędzy nimi zawibrowało obiecująco. A chemia aż trzaskała wyładowaniami, biegnącymi od ich stóp, aż do skrzyżowanych ze sobą spojrzeń. Nie trzeba było więcej słów, zadanie zakopano głęboko między wierszami i najdrobniejszymi ruchami ciała; główne instrukcje zawierając jednak w porywach - takich jak dłoń Colina, która wystrzeliła nagle w kierunku karku mężczyzny i szarpnięciem przyciągnęła go zdecydowanie do gorących ust młodzika. Poddaj się.. Portfel pacnął smutno koło ich nóg, kiedy chłopak drugą ręką objął starszego mężczyznę w pasie i dwoma, nie szczególnie zgrabnymi, ale szybkimi krokami przygwoździł mężczyznę do ściany tuż obok drzwi - nie przestając spijać zeń (miał nadzieję) ostatnich moralnych barier przed tym co zamierzał z nim zrobić. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: American Beauty Wto Gru 26, 2017 5:20 pm | |
| Mógł mu zabrać po prostu swój portfel i wyjść stąd, tyle, to była przecież jego własność, dzieciak nie miał prawa jej zatrzymać. Ale tatusiek najwyraźniej sam tak bardzo nie chciał tu zostawiać chłopaka samego, że podświadomie zrobił dokładnie to, co pchnęło ich dalej. I co zapewne zaraz pchnie ich jeszcze dalej. - Colin, to nie jest właściwe - zaprotestował, jednak sam w swoim głosie nie umiał się doszukać tego zdecydowania, które powinno tam być jak amen w pacierzu. Gdy szatyn wpił się w jego wargi, wcale go nie odepchnął, raczej przyjął ten pocałunek z pomrukiem jakiejś dziwnej ulgi, jakby sam nie miał już siły walczyć z tym, co było między nimi i co narastało z taką prędkością, że musiał w końcu pęknąć. Uległ. Uległ temu cholernemu szczylowi, czując jak każda pieprzona komórka jego zniecierpliwionego ciała nasyca się pożądaniem i poczuciem winy jednocześnie. Tylko, że w takiej mieszance to pierwsze zawsze wygrywa. Odpowiedział zdecydowanie na pocałunek, sięgając dłońmi do brzegu jego dresów, żeby wsunąć zaraz palce pod miękki materiał. - Mark wyszedł? - spytał jeszcze, przyciągając biodra chłopaka bliżej swoich i zaciskając palce na jego cudownym tyłku. - Nie tutaj, Noah może mnie szukać. Pchnął Colina lekko do tyłu, żeby się cofnął, a potem chwycił jego dłoń i pociągnął go w stronę łazienki, gdzie zamknął zaraz za nimi drzwi. To co robili było niedorzeczne. Nawe w collegu mimo tego, że miał dużo rzeczy na sumieniu, chyba nigdy nie był to seks w kiblu... A jednak nie rozwlekając specjalnie, na nowo wpił się w jego usta, wsuwając pośpiesznie dłoń w spodnie dzieciaka i spojrzał mu w oczy, zaciskając palce na jego penisie. Chciał widzieć jak działa na chłopaka jego dotyk, jak to elektryzujące spojrzenie zachodzi delikatną mgiełką. _________________ I am your dirty little secret. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Wto Gru 26, 2017 11:03 pm | |
| Warknął cicho, przygryzając dolną wargę Thonego i czując jego palce wbijające się w sprężystą skórę jego ponętnego zderzaka, zakręcił powoli biodrami, ocierając się o swoją ofiarę. Jego plany na ten wieczór absolutny... chuj strzelił.
Colin kiwnął głową w odpowiedzi, mając jęzor zajęty zdecydowanie lepszymi rzeczami - jak naprzykład napięta skóra na szyi przygodnego kochanka. Dopiero kolejne skupisko słów wybiło go nieco z transu, na spółkę z niewielkim odepchnięciem od ich miłosnej ścianki. Na szczeście to drugie miało być tylko chwilowym remedium na strach przez nakryciem. Drzwi od kibla miały być teraz ich jedynym wybawieniem, bo upity przyjemnością i podnieceniem, cichy śmiech Hetfielda zdecydowanie za mocno zwracał uwagę ewentualnych widzów, którzy mogliby się tu jeszcze kręcić. Ale na to też było wybawienie - mianowicie knebel w postaci otumaniającego pocałunku. Chłopak przywarł nagimi plecami do plastikowej, cienkiej ścianki i na chwile wzdrygnął się od kontaktu z jej zimnem. Chichot i niewybredne komentarze, które pchały się młodemu na usta zostały zastąpione przez mlaskanie, zduszone pomruki i w końcu sykniecie gładko przechodzace w jęk. Anthony przeskakiwal kolejne bazy jak żabka i właśnie dotarł do trzeciej. Hetfield rozwarł powieki do połowy i posłał mężczyśnie powłóczyste spojrzenie, ocierając się z lubością o jego ciepłą dłoń, rozgaszczając już lekko nabrzmiałym gorącem w pierścieniach jego palców, a miękkim jęzorem we wnętrzu jego ust. Szarpnął z niecierpliwościa za spodnie kochanka, placami chwileczke walczac ze sprzaczką paska i w ostateczności drapieżnie szarpnąć za odpięty już ochlap czarnej skóry. Paznokciami przesunął po cudownej wypukłości w ciemnych jeansach Anthonego i po tym chwilowym spowolnieniu wręcz rzucił się na jego rozporek. - Od przodu - sapnął i na moment urwał pocałunek, by rozedrgany zbliżyć wargi do ucha meżczyzny. - W plecaku mam lubrykant i gumki. Czerwony, na ławce na prawo od drzwi... - szepnął i przejechał językiem po płatku jego ucha. - Szybko. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: American Beauty Czw Gru 28, 2017 12:11 am | |
| Prawie się obawiał, że tępo jakie nadawał może być dla chłopaka zbyt szybkie, jednak ten dzielnie dotrzymywał mu kroku, swoim własnym pośpiechem odrobinę zbijając przyszłego kochanka z tropu. Pośpiechem i zaskakującym przygotowaniem. W końcu na boga, co te dzieciaki nosiły teraz w plecakach? Uniósł zaskoczony brwi, nie do końca przekonany pomysłem wyjścia teraz do szatni w tym stanie, ale gorący szept przy uchu, zmotywował go do działania. Wrócił po chwili z tym co było im teraz najbardziej potrzebne i od razu wpił się w usta chłopaka, jakby przez ten krótki moment zdążył się stęsknić. - Rozbieraj się - nakazał, prosto w jego wargi, zsuwając dresy i bokserki odrobinę z jego bioder i poczekał aż Colin ściągnie je do końca. Obdarzył szatyna krótki całusem i nabrał na palce trochę żelu. Zaśmiał się cicho, nie mogąc uwierzyć w to co robią, na szczęście pożądanie wygrało zanim zdążył rozpatrzyć opcję odwrotu. Sprawnie okręcił dzieciaka tyłem do siebie i zaczął całować go po karku, żeby zdusić protest w zarodku. Wsunął tubkę z żelem chwilowo do tylnej kieszeni spodni, żeby mieć wolną rękę i móc nią powędrować w kierunku spragnionego pieszczot penisa chłopaka. - Może być trochę zimny - zamruczał z ustami za jego uchem, powoli pieszcząc jego męskość i - bo o tym właśnie mówił - ostrożnie wsuwając w niego palce zimne od żelu. _________________ I am your dirty little secret. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Czw Sty 18, 2018 9:33 pm | |
| Tak. Tak, tak, tak, tak, tak, taaak. Tylko to miał w głowie Colin, prężąc się i na zmianę przywierając to odsuwając się od zimnej ścianki kabiny toaletowej. Dzielnie dotrzymywał tempa, dzielnie czekał aż kochanek wróci doń z podręcznym, dwuprzedmiotowym zestawem Małej Puszczalskiej Szmaty, by potem jeszcze dzielniej i z jeszcze większą pasją wpijać się w wargi Thonego. W końcu też miał prawo się stęsknić. Ciarki aż pospinały mięśnie na jego plecach, poganiane rozpalającym szeptem, który żarem równomiernie opiekł jego napuchnięte od pieszczot wargi. Skwapliwie wykonał polecenie, strząsając z bioder ledwo trzymające się na nich spodnie oraz bokserki i kiedy parka znalazła się na wysokości jego kostek, po prostu skopał je bardziej na bok. Na szczęście, nim chłód kompletnej nagości na dobre zdążył prześlizgnąć się po jego ciele, sprawne dłonie kochanka obróciły go w miejscu i pozwoliły przylgnąć plecami do swojego ciała. Tylko na chwilę, ale wystarczającą, by młodszy mógł wyczuć, że Anthony jest równie podekscytowany co on. Hetfield uśmiechnął się do siebie z satysfakcją, przymykając oczy i rozluźniając się pod pocałunkami. Rozsunął szerzej uda, wygiął smukły grzbiet w zachęcający łuk i oparł delikatnie dłoń na przedramieniu kochanka – akurat wtedy, kiedy ten zaczął mu elektryzującymi ruchami z wolna odbierać dech. - Szybko go rozgrzeję – sapnął obscenicznie, ale wbrew temu na moment spiął, się kiedy w całym tym gorącu znalazło się miejsce na chłodny i śliski czynnik, o który sam tak zabiegał. Aż złapał się krańca kabiny od góry i początkowe syknięcie gładko przeszło, w pełen podniecenia stęk. Może to tylko wyobraźnia, ale ten chyba brzmiał jak „Thony”. Nie trzeba było długo czekać, aż subtelnym szarpnięciem bioder upomniał się, że w ich obecnej chwili tracenie wcześniej osiągniętego tempa nie działa na korzyść. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: American Beauty Czw Mar 29, 2018 4:58 pm | |
| Nie mieli niestety czasu na zbędną w tym momencie delikatność. Z takim arsenałem w plecaku Colin nie mógł być prawiczkiem, po za tym chciał tego tak samo bardzo jak i on sam, więc nie powinna mu się stać żadna krzywda. Wyciągnął z kieszeni przygotowaną sobie wcześniej prezerwatywę, pieszczoty i pocałunki przerywając tylko na moment, gdy otwierał mały pakuneczek zębami. Miał nadzieję, że dzieciak zgodzi się z tą odrobiną ostrożności w tej przesiąkniętej ryzykiem sytuacji i nie będzie miał mu za złe zabezpieczenia. Dzieciaki w dzisiejszych czasach szlajały się gdzie chciały, bez kontroli. A on miał męża... Zsunął spodnie do połowy tyłka i szybko założył prezerwatywę. Złapał Colina pod podbródkiem i przekręcił jego głowę w swoją stronę, żeby móc go pocałować. Bez zbędnych słów i ceregieli, Anthony nie był jednak typem romantyka, wsunął się w niego powoli, mrucząc mu cicho w wilgotne wargi. Wzdychając odczekał chwilę, zanim zaczął się poruszać i puszczając szyję chłopaka, złapał go obiema dłońmi w pasie. Opierając czoło na jego karku i wdychając słodki zapach młodej skóry i seksu, jakim Colin był teraz przesycony. _________________ I am your dirty little secret. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Pią Kwi 06, 2018 12:58 am | |
| Colin nie mógł być jedynym człowiekiem na ziemi, które podniecało rozrywanie paczki prezerwatyw zębami. Ostatni sygnał dominacji lekko zaprawiony pieprzną dzikością. Dosłownie pieprzną. Nawet jeśli to nie rozbuchane libido, ale ostatki dojrzałej trzeźwości umysłu skłoniły Thonego do ucieczki w stronę gumowego zabezpieczenia. I na całe szczęście była to tylko chwila, ledwie moment oczekiwania na to, aż wrócą gorące wargi, gładkie, duże dłonie i oddech lejący się po równie ciepłej skórze, katowanej przez biegające w te i na zad dreszcze. Sapnął, automatycznie rozsuwając nogi szerzej, kiedy poczuł u drzwi wyczekiwanego gościa, dodatkowo mogąc wpić się w jego wargi i kosztować jak soczysty owoc. Naparł dłonią na ścianę kabiny i wyszedł mu naprzeciw, z rozkoszą i głębokim pomrukiem z miejsca biorąc go głęboko w rozgrzane wnętrze i poruszył ciałem płynnie, wolną ręką przesuwając niemal czule po umykającym policzku Thonego. Tuż przed tym nim na nowo nie oparł się przedramionami chropowatą, zimną, plastikowa ściankę, stękając ciszej i przygryzające dolną wargę do białości – szaleństwo zaistniałej sytuacji wystarczyło mu na razie aż nadto, na krzyki rozkoszy przyjdzie jeszcze czas w nieco bardziej intymnym otoczeniu. Kiedy czarujący dżentelmen nie będzie w chwili bliskości zmuszał syna do nudzenia się samemu w aucie. Jego gorący oddech osiadał z wolna coraz bardziej wilgotnym nalotem na najbliższych połaciach ściany, kiedy szarpnięciami bioder wychodził naprzeciw ruchom Pana Threvora, z już czując jak każde zderzenie ich ciał odbija mu się echem w katedrze głowy. Oddech miał przyspieszony i urywający się za każdym razem, kiedy słodki tatuś zdecydował się uderzyć weń mocniej i ostrzej podkręcić elektryzujące doznania. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: American Beauty Nie Kwi 15, 2018 11:46 pm | |
| To przyśpieszał, to zwalniał, dawkując dzieciakowi przyjemność z niemałą wprawą i przedłużając odrobinę mimo tego, że stanowczo powinni się śpieszyć. Zniecierpliwiony Noah może w końcu uznać, że wpadnie pomóc tatuśkowi w szukaniu tak trudnego do odnalezienia portfela. Anthony wiedział jednak, że nie może obiecać Colinowi powtórki upojnych chwil w szatni. Nie mógł więc absolutnie ograniczyć się do krótkiego i niedbałego numerku, który pozostawiłby po sobie zaledwie uciążliwy niedosyt, albo wręcz niesmak. A może właśnie szczególnie z uwagi na tą drugą opcję chciał pokazać, że facet w jego wieku wciąż może stanąć na wysokości zadania. Pan Threvor - niestety trzeba to przyznać - jest, jak się okazuje, mężczyzną dosyć próżnym. Przyciągnął chłopaka bliżej siebie obejmując go w pasie i sięgając znowu do podbrzusza Colina, żeby wreszcie przyspieszyć naglący ich koniec. Schował usta w zagłębieniu jego szyi, zduszając tym samym swoje własne westchnienia i pomruki, bo nie był wcale cichym kochankiem. Doszedł całując go po raz kolejny i nie wycofał się z pieszczot, stanowczo unieruchamiając mu biodra, póki dzieciak nie wymruczał mu prosto w usta ostatnich jęków. _________________ I am your dirty little secret. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Wto Kwi 24, 2018 7:40 pm | |
| Dłonie ślizgały mu się po chropowatej powierzchni grubej plastikowej ściany. Może i nie było to najromantyczniejsze miejsce na ziemi na takie schadzki, ale w tragikomiczny sposób idealnie pasowało do kompletnie nieakceptowalnego aktu, do którego doprowadziły zwierzęce żądze wychodzące daleko poza trywialną różnicę wieku czy stan cywilny. Colin sapał i postękiwał nawet nie specjalnie kryjąc się z przyjemnością, po każdym pchnięciu wychodząc naprzeciw przygodnemu kochankowi i z sykiem przyjmując go w całości – wraz z ciepłem, które przy okazji rozlewało się po wystawionym na chłód ciele. Czasem gasił rumieńce przytulając policzki do ściany i następnie odrywając je szybko i na moment przylegając łopatkami do torsu Thonego, którego oddech rozlewał się na ramieniu młodszego mężczyzny i ciekł wzdłuż pleców wyzwalając tylko więcej ciarek. Colin syknął znowu, kiedy szarpnięciem oderwano go od ściany i sięgnął jedną ręką za siebie, prawie łapiąc tatuśka za kark i gładząc go palcami, nie pozwalając namiętnym ustom oderwać się do gorącej skóry. - Jeszcze… – wysapał, przymykając zamglone oczy i uśmiechnął się szerzej, triumfalnie wręcz, drugą ręką sunąc po wciąż otulonym jeansem udzie. Wierzgnął cały, prawie ujeżdżając tego byczka na stojąco i rozsunął uda szerzej, pozwalając Panu Threvorowi z uporem maniaka i chirurgiczna precyzją trafiać we właściwe miejsce. Właśnie w taki sposób jak mała ździra lubiła najbardziej. I aż bezwiednie wspiął się na palce, kiedy całe ciało zadrżało w posadach od dopieszczającego go od środka orgazmu. Choć zacisnął szczęki to zduszony jęk uleciał w stronę sufitu, odbił się od niego i spłynął na rozgorączkowanego młodzika jak jakaś łaska uświecająca. Wtedy też przekornie naparł na gorące ciało tuż za nim i wystarczyło pół kroku w tył, by przygwoździł go plecami do ściany, pochylając się ponad ramieniem i wpijając w jego usta. Łapa, która trzymała Anthonego blisko teraz sunąc po potylicy mężczyzny mierzwiła przyjemnie jego miękkie włosy. Wytrwałemu zawodnikowi należało się kilka minut na uspokojenie oddechu. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: American Beauty Sro Kwi 25, 2018 9:18 pm | |
| Przyparty do ściany, osunął się na podłogę, wraz z chłopakiem w objęciach, przytrzymując go, żeby nie stała mu się krzywda. Wciąż oddychał ciężko, mrużąc oczy i delikatnie głaszcząc dzieciaka po policzku. Boże drogi, nie pamiętał już kiedy ostatni raz przeżył coś takiego ze swoim mężem... Poczucie winy, strach, że zostaną złapani, niemoralność tego wszystkiego i adrenalina. To była mieszanka prawie nie do zniesienia. A do tego wszystkiego cudowne ciało Colina, wijące się przed nim, tak niemożliwie gorące i chętne... - Muszę iść - wydusił z siebie w końcu. Nie miał pojęcia ile czasu już tu spędził, wydawało mu się, że minęły godziny. Długie, boskie godziny z tym cholernym małym diabłem. Spojrzał mu w oczy, uśmiechając się łagodnie i po raz ostatni ucałował chłopięce usta. - Co ty ze mną zrobiłeś... - ciche przyznanie się do tak wielkiej słabości, z trudem przeszło mężczyźnie przez usta, gdy wstawał, żeby w pośpiechu oporządzić spodnie i koszulę. - Błagam cię, nie odwiedzaj mojego syna przez kilka dni, pozwól mi trochę... Ochłonąć - dodał jeszcze, już z dłonią na klamce. Może i zostawiał go tu samego, w dosyć brutalny sposób, ale konsekwencje pozostania w szatni przez chociażby minuty, mogły okazać się zbyt wielkie do uniesienia dla nich obu. _________________ I am your dirty little secret. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Nie Maj 06, 2018 12:39 pm | |
| Kontrolowane osuwanie się na zimną podłogę dodatkowo pokryło jego łopatki gęsią skórką i kiedy tylko osiągnęli metę Colin ostatni raz uniósł biodra i opadł na mężczyznę powoli z obscenicznym, triumfalnym pomrukiem. Zwyciężył na pełnej linii i przekonywało go do tego każde głaśnięcie na policzku, każdy ciężki oddech, który opadł gorącą mgiełką na jego ramię i na sam koniec samo przyznanie się do porażki jego ofiary. Chłopak uśmiechnął się szeroko i dał przyciągnąć do krótkiego pocałunku pieczętującego prawdziwość i nieodwracalność zdrady cichego, ale rwącego brzegi Pana Threvora, który natychmiast po urwaniu pieszczoty trwożnie zabrał się do przywracania garderoby do stanu jak najbardziej niezdradzającego poprzedniego wysiłku. Sam Hetfield, najwyraźniej kompletnie nieskrępowany swoją nagością, odsunął się pod ścianę kabiny, opierając się o nią plecami i przeciągając jak zadowolony kocur na gorącym dachu. Ani cienia współczucia czy poczucia winy. - Niczego nie mogę obiecać – wymruczał szczęściem dosłownie setne sekundy zanim do toalety nie przedarł się odgłos otwierania drzwi do szatni. - Tato? – Głos Noah był aż nadto wyraźny. – Tato jesteś tu? Tata dwa ciągle wydzwania, bo kolacja nam stygnie. Zgubiłeś się czy jak? – Był już w środku. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: American Beauty Sro Maj 16, 2018 10:21 pm | |
| Nie mógł mu już odpowiedzieć ani słowa, na to bezczelne zachowanie, zamiast tego odetchnął głębiej, starając się powściągnąć w zarodku, kiełkującą w nim panikę. Sprawdził jeszcze czy w tylnej kieszeni spodni na pewno wciąż ma portfel, żeby nie musiał tu przypadkiem wracać. Wyślizgnął się z łazienki, na szczęście był szczupły, bo nie mógł otworzyć zbyt szeroko drzwi, żeby Noah nie zobaczył przypadkiem siedzącego w środku Colina. Był zgrzany i zasapany, wyglądał bardziej jakby biegał, a nie szukał portfela. - Już, już, znalazłem - podszedł do syna, z zakłopotaniem przeczesując dłonią włosy i czym prędzej wyciągnął go z szatni. - Musiałem zjeść w pracy coś nieświeżego - palnął jedyną wymówkę jaka mu przyszła do głowy, gdy tylko był pewny, że jego przeuroczy młody kochanek nie usłyszy ani słowa. W domu szybko wymigał się ze wspólnej kolacji z rodziną, udając, że źle się czuje i od razu wskoczył pod prysznic. Musiał z siebie zmyć zapach Colina i jego dotyk, bo miał wrażenie, że inaczej szybko by zwariował... *** Co za idiotyczny pomysł. Naprawdę cholernie idiotyczny. Dlaczego on się w ogóle na to zgodził? Mógł od razu przewidzieć, że wyjazd drużyny, w której był zarówno Colin jak i jego syn i on jako opiekun, to wariactwo, to zwykłe wariactwo. Wcześniej chyba mu się jeszcze wydawało, że nie ma możliwości, by w hotelu, w którym będą także inne dzieciaki, rodzice i trener - mogło wydarzyć się coś niestosownego. Ale dzisiaj nie był już niczego pewien. Przede wszystkim nie był pewien samego siebie, tego jak będzie się teraz zachowywał przy tym pieprzonym, ślicznym i tak niemożliwie bezczelnym dzieciaku... W autokarze na szczęście siedział z przodu wraz z Markiem i Colin nie miał zbytniej możliwości nawiązania z nim kontaktu, ale był pewien, że chłopak znajdzie na to sposób później. I z jednej strony tak strasznie chciał móc znowu go dotknąć, a z drugiej miał nadzieję, że dla szatyna szybki numerek w szatni to już za wiele doznań i zwyczajnie da mu spokój... _________________ I am your dirty little secret. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Nie Cze 03, 2018 8:12 pm | |
| I kto by pomyślał, że zwykły kibel w męskiej szatni może kojarzyć się z tak intensywnymi doznaniami? Na pewno nie Colin – zwłaszcza, że dotąd nie był kiblową dziwką. Niemniej tamta sytuacja wymagała zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń od obu kochanków – zwłaszcza przez widmo niewinnego Noah siedzącego na parkingu dwieście metrów dalej. Odkąd Pan Threvor w pośpiechu wyślizgnął się z kabiny toalety minęło pięć dni pełnych pracy i przygotowań na wycieczkę. Kapitan drużyny nie miał za dużo wolnych chwil na ewentualne wydębienie numeru do Thonego i zasypywanie go SMSami z dziedziny NSFW. Panował więc względny spokój, bo młodzik nawet nie nawiedzał Noah w domu. Wiadome było tylko jedno – Hetfield na pewno nie miał dość, wręcz przeciwnie jego żarłoczny apetyt rósł w miarę jedzenia, aż nie dobrał się do obiadu zostawiając same kosteczki. Dlatego na jego gładkiej buźce szybko pojawił się niebezpieczny uśmiech, kiedy dostał od trenera spis wszystkich uczestników i… opiekunów. Wraz z numerami telefonów w razie szybkiej potrzeby kontaktu. Nie mógł dostać Jego numeru łatwiej i nie omieszkał wpić go sobie w pamięć IPhone’a.
Wczesnym popołudniem stał u boku trenera niedaleko wejścia do autokaru. Mark odhaczał na liście kolejnych zawodników, których rodzice przywozili i pomagali wpakować walizki do bagażnika, a w tym czasie Col czekał na Noah i zagadywał innych kumpli wiszących z otwartych okien i wyglądających na parking. Panów Threvorów podrzucił na miejsce drugi z ojców Noah, na pożegnanie przelotnie muskający ustami policzek przystojnego męża, który przez najbliższe trzy dni miał pilnować ich latorośli wraz z kumplami, po czym odjechał bez zbędnych pożegnań. Hetfield nie poczuł zazdrości, ani satysfakcji, pod tym względem był martwy w środku, nie obchodziło go czy Anthony jest szczęśliwy i spełniony w swoim związku – był obmierzłym hedonistą. Kumpla przywitał ich sekretnym uściskiem dłoni i o dziwo nie szukając nawet kontaktu wzrokowego z jego ojcem wlazł tuż za młodym do autokaru i obaj zajęli sobie miejsca na tyłach. Chciał by jego obiad choć przez chwilę poczuł się bezpiecznie.
Do hotelu dotarli akurat na kolację. Zawodnicy rozsiedli się do stolików, a opiekunowie i trener zajęli największy z nich, najbliżej bufetu. Mark po ugaszeniu głodu przekazał kilka zasad swoim podopiecznym odnośnie nie opuszczania obiektu samemu w nocy, zakazie spożywania alkoholu i palenia czegokolwiek, zakazie wędrówki ludów po ogłoszeniu ciszy nocnej i przesiadywania w nieswoich pokojach i wielu, wielu innych. Rozdał przy okazji klucze do trzyosobowych pokoi i zaznaczył, w którym pokoju jest on i pod którymi numerami znaleźć można każdego z opiekunów. Aż do godziny nocnej dzieciarnia wręcz biegała od pokoju do pokoju i raz nawet Noah odwiedził tatę by wydębić trochę drobnych, bo chciał iść z Colinem na gofry, które sprzedawali jeszcze na parterze obiektu. Aż w końcu, kiedy wszystko się uspokoiło, do pokoju Pana Threvora zapukał sam… Mark. Trener odczekał swoje, aż gospodarz otworzył drzwi i uśmiechnął się do niego ze zmęczeniem. - Idziemy z chłopakami na jedno szybkie piwo przed jutrzejszym meczem. Wyjeżdżamy dopiero o dwunastej więc do tej pory będziemy jak nowonarodzeni. Piszesz się? |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: American Beauty Sob Sie 25, 2018 1:40 am | |
| To był zaskakująco trudny dzień. Jeszcze do dnia dzisiejszego i pory dotarcia do hotelu, był przekonany, że świetnie sobie radzi z dzieciakami i naprawdę dobrze się sprawdzi jako jeden z opiekunów. Jednak ostatnie kilka godzin w autokarze i ponad dziesiątka rozwrzeszczanych nastolatków (a trzeba zaznaczyć, że jego przykładnie wychowany syn był jednym z grzeczniejszych) mocno nadwyrężyły tę pewność siebie niewiadomego pochodzenia. Dzięki bogom, że był tam z nimi Mark, który potrafił uciszyć całą hałastrę w kilka sekund, nawet bez podnoszenia głosu. Inaczej banda podlotków zjadłaby ich na śniadanie, popijając przemyconymi z krótkiego postoju, piwami. Zapowiadał się cudowny wyjazd, prawdopodobnie najgorsze trzy dni jego życia... Albo najlepsze. Ale to zależy już od chłopca, którego imię wszyscy znają... Wybicie ciszy nocnej było wybawieniem, chociaż wątpił by cała jedenastka grzecznie pozostała w swoich pokojach aż do rana. Kończył właśnie sprawdzać listę pokoi i ulokowanych w nich chłopców i póki co każdy znajdował się właśnie tam, gdzie powinien i nawet znacząca większość wyglądała na wyszykowanych już do spania. Nie łudził się jednak za bardzo, dobrze wiedział, że najzabawniej jest, gdy ci się wydaje, że przechytrzyłeś opiekunów przebierając się w piżamę, a gdy tylko pójdą spać i tak odwiedzisz kolegów. - Noah, Colin...? - zapukał do drzwi ostatniego pokoju, błogosławionej i jedynej na wyjeździe, dwójeczki, którą jego syn dzielił ze swoim najlepszym kumplem. - Pogramy jeszcze chwilę i idziemy spać - Noah siedział na swoim łóżku, tasując karty i zajadając się chipsami, których nie wolno mu było jeść przed snem. Zmemdlił na języku reprymendę, przenosząc wzrok na rozciągniętego obok Colina, półnagiego i z mokrymi włosami. Mimowolnie przesunął wzrokiem po całej jego sylwetce, nagle jakoś pochmurniejąc. - Okej, ale nie siedźcie za długo, bo się nie będziecie jutro do niczego nadawać... Zawinął się stamtąd najszybciej jak mógł i z racji faktu, że dopełnił wszystkich swoich wieczornych obowiązków, udał się od razu do swojego pokoju.
Thony stanął w uchylonych drzwiach jak przyłapany na gorącym uczynku, uczniak, próbując zasłonić kłębiący się w pokoju gęsty dym. Nie chciał otwierać okna, żeby ciężki, lekko ziemisty i charakterystyczny zapach nie rozniósł się po całym dziedzińcu, więc Mark na pewno od razu wyczuł, że to co pali to bynajmniej nie jest tytoń. - Ja dzisiaj odpadam - próbował powściągnąć błąkający się po jego ustach, rozbawiony uśmiech. - Dopalę tylko i kładę się spać... _________________ I am your dirty little secret. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Sob Sie 25, 2018 10:10 pm | |
| Marka na chwilę zatkało, ale prędko jego twarz rozciągnął poczciwy uśmiech. Mrugnął jednym okiem. - Jasne. Ale jeśli będziesz chciał się dołączyć albo zgłodniejesz to będziemy w pubie „Pod Muszelką”. Nie jest specjalnie daleko, więc jakbyś miał problem z chłopakami to śmiało dzwoń. Miłego wieczoru. – Machnął mu jeszcze subtelnie dłonią na pożegnanie i tyle go było. Dołączył do stojących przy szczycie schodów opiekunów i razem zeszli w dół – nie byli tam jednak wszyscy, w hotelu zostawali więc Thony i Marcus – ojciec jedynego rudzielca w drużynie.
- I po makale! – Rzucił Col głośniejszym szeptem, rzucając karty na stół i zerkając triumfalnie na pozostałą piątkę chłopców. Oczywiście kilkadziesiąt minut po ostatnim obchodzie Pana Threvora rozpoczęły się cichutkie roszady i Hetfield zwiedził trzy pokoje, spalił pół peta i zakończył grając w makao w czteroosobowym pokoju. Po drugiej wygranej podniósł się jednak i pokazowo rozciągnął, ziewając przeciągle. Dochodziła północ. - No, laseczki, dupy pod kołdry, bo jutro wielki dzień. Chce, żeby wszyscy byli rumiani i wyspani, jasne? – Rozkazał, uśmiechając się szelmowato. Noah z nim nie było, poszedł do pokoju szybciej i musiał już spać – w końcu jak zawsze ciężko znosił podróże autokarem. ...jeszcze nigdy wcześniej Colinowi tak bardzo nie odpowiadała ta opóźniona z zapłonem choroba lokomocyjna kumpla. Wyszedł z pokoju z jednym dodatkowym lokatorem i rozdzielił się z nim na korytarzu. W większości pokoi światło było już widocznie zgaszone – w tym w jego własnym. Pozostałe dwa, z których było jeszcze słychać szmery rozmów, rozgonił kilka minut, przepędzając chłopaków jak bydło na przydzielony im kwadrat. Dopiero jak zarządził ogólny spokój, każdego nakrył kołderką, pogłaskał po główce i cmoknął w czółko życząc słodkich snów doszedł do wniosku, że to czas na to, by sam podporządkował się swoim rozkazom najmniej. Nie zapukał do upragnionych drzwi od razu. Najpierw dopalił przygaszonego papierosa na balkonie wspólnym, przylepionym do korytarza, oglądając panoramę małego miasteczka, którego drużynę futbolową mieli już dzisiaj wgnieść w ziemię. Chciał odczekać jeszcze przynajmniej kilka minut, by upewnić się, że wszyscy jego podkomendni zrozumieli, że mają zostać w łóżku, bo to, co będzie się działo nie jest przeznaczone, ani dla ich oczu, ani uszu. I kiedy doszedł już do wniosku, że ryzyko jest na najniższym dostępnym stopniu ostrożnie zapukał trzy razy w drzwi pokoju Pana Threvora. I to opierając się nonszalancko o ścianę przy futrynie, nie kłopocząc się z tym, że jest półnagi. Ani tym, że jest niepoprawnie późno i powinien spać. Cóż, spać się właśnie wybierał, ale nie obiecywał, że sam. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: American Beauty Sob Sie 25, 2018 11:07 pm | |
| Stanowczo nie powinien palić tego skręta, zwłaszcza jeżeli zostawał w hotelu tylko on i jeszcze jeden opiekun. Gdyby - chroń ich panie od złego - coś się stało, wszyscy opiekunowie powinni być w stanie jak najbardziej trzeźwym, a on dodatkowo palił właśnie substancję, której posiadanie nie było legalne. Ale skoro Mark i reszta mogli pójść na piwo, zostawiając tu dzieciaki same, no cóż, czuł się w pełni usprawiedliwiony. Najwyraźniej nie tylko jego wymęczyła dzisiejsza podróż autokarem. Chociaż byli też tacy, których dzisiejszy dzień nie zmęczył ani trochę, albo zwyczajnie na nogach trzymała ich adrenalina związana z myśleniem o czymś nader zajmującym... Skończyło się w końcu na tym, że nie spalił nawet całego skręta, przygaszając resztę, z zamiarem zostawienia jej sobie na wypadek trudniejszych wieczorów niż ten dzisiejszy. A gdy zrobiło się już na tyle późne, że wszystkie dzieciaki powinny już dawno spać, uchylił okno, bo w pokoju było tak gęsto od dymu, że w końcu nie dałby rady zasnąć i poszedł wziąć prysznic. Wyszedł właśnie z łazienki, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Tym razem na szczęście był już ubrany do spania w luźne dresy i spraną koszulkę z nazwą jakiegoś starego rockowego zespołu, który kojarzyli tylko ludzie w ich wieku. Bez zawahania otworzył drzwi, myśląc, że to zapewne Mark, albo któryś z dzieciaków chciał się o coś spytać. Nie spodziewał się, że będzie to właśnie ten dzieciak... - Colin? Co ty tutaj robisz, dlaczego jeszcze nie śpisz? - syknął półszeptem, prawie od razu wciągając chłopaka do środka, na wszelki wypadek, gdyby na korytarzu kręcił się ktoś jeszcze. Owszem, był opiekunem, a Colin kapitanem drużyny, mógł przyjść do niego z jakimiś ważnymi pytaniami dotyczącymi wyjazdu, albo powrotu, albo czegokolwiek. Ale uśmiech szatyna jasno wskazywał, że nie chodziło absolutnie o grę w futbol i nie chciał by ktokolwiek go tu widział. _________________ I am your dirty little secret. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Sob Sie 25, 2018 11:21 pm | |
| Drzwi otworzyły się dość szybko, najwyraźniej Thony nie został wyrwany z łóżka. I kiedy tylko pojawił się w przejściu Col od razu zaserwował mu rozbrajający, kochany uśmiech numer pięć i zdążył wymruczeć jedynie: - No wit... – ...kiedy złapano go za nadgarstek i wciągnięto do środka pokoju. Pokoju po brzegi pachnącego zielskiem. I to na dodatek nie najgorszego sortu. Drzwi kliknęły zamykane za plecami Cola i chłopak uśmiechnął się tylko szerzej. - No proszę. Myślałem, że to ja dopuszczam się największego złamania regulaminu na tym wyjeździe, ale Pan, Panie Threvor całkowicie mnie pobił. – Zacmokał pod nosem i bez ostrzeżenia zarzucił mężczyźnie dłonie na ramiona, łagodnie przyciągając go do siebie. - Nie przyzwyczaiłem się do przegrywania, więc muszę zgrzeszyć dużo bardziej. Nawet bardziej niż Pan czekający tutaj na mnie w tej seksownej koszulce. Zachichotał pod nosem i nachylił się, zbliżając do mężczyzny i zaciągając jego zapachem, końcem nosa sunąc po wrażliwej, napiętej skórze szyi. Czuł zapach żelu, szamponu i nagrzanej ciepłą wodą skóry. I zielska, całej masy zielska. Starał się jednak skupić na łagodniejszych aromatach otaczających wdzięczną figurę, która trafiła w jego objęcia - akurat kiedy jego nos zahaczył o cudownie wykrojoną linię szczęki i kilkudniowy zarost, o który w następstwie otarł się ustami. |
| | | YellowControl freak
Data przyłączenia : 25/07/2017 Liczba postów : 128
Cytat : "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność." Witkacy Wiek : 30
| Temat: Re: American Beauty Nie Sie 26, 2018 12:06 am | |
| - Colin, nie powinno cię tu być... - oczywiście nie dane mu było dokończyć, bo chłopak od razu rzucił mu się na szyję, a on w sekundę pożałował, że jednak ma na sobie tę "seksowną koszulkę" i nie może od razu poczuć dotyku jego nagiej skóry. Ale nawet mimo tego, że nie spodziewana bliskość chłopaka, jego zapach i dotyk na czułej szyi, były wręcz zwalające z nóg, wciąż starał się być tym starszym głosem rozsądku, którego im obu stanowczo brakowało. - To nie jest dobry pomysł, dzieciaku, ktoś może przyjść w każdej chwili - niby mówił jedno i niby złapał szatyna w pasie, próbując go od siebie odsunąć, ale mimowolnie przymknął oczy, chowając nos w jego włosach i nie potrafił go jednak od siebie odepchnąć. Po za tym czy ktoś kiedykolwiek myślał trzeźwo po zakopceniu całego pokoju zielskiem? - Lepiej żebyś zdążył wrócić do swojego pokoju zanim wróci Mark i reszta - wymruczał mu w końcu do ucha, poddając się i popchnął chłopaka w stronę łóżka, zmuszając go od razu do przyjęcia pozycji leżącej. Szybko ściągnął z siebie koszulkę i przypierając Colinowi ręce do materaca, przylgnął ustami do jego warg, wpijając się w niego z zachłannością godną spragnionego pustelnika. _________________ I am your dirty little secret. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: American Beauty Nie Sie 26, 2018 10:11 pm | |
| Oczywiście, że nie powinno go tu być. Oczywiście, że ktoś mógł ich zobaczyć albo usłyszeć. Oczywiście, że zachowywali się nieodpowiednio i nieodpowiedzialnie. I na sam koniec: Oczywiście, że Colin nie żałował. Gratulował sobie wewnętrznie cierpliwości w tej materii – w końcu odczekał grzecznie i sam uspokoił resztę chłopaków, więc w jego mniemaniu zapracował sobie na uchybienie w regulaminie dobrego zachowania! - wodząc miękkimi ustami po łaskoczącym i kłującym go zaroście. Dał jednak mężczyźnie bez przerywania wypowiedzieć kilka formułek właściwych dobremu rodzicowi i dojrzałemu opiekunowi, by we własnej głowie Thony mógł myśleć, że przynajmniej próbował powstrzymać ich przed tym gwałtem na przepisach. I na relacjach: tata kolegi – kolega syna. Czekał aż ostatnia linia oporu połamie się z trzaskiem. - Lepiej żebym ze zmęczenia musiał wracać tuż przed świtem – mruczał bezczelnie wychodząc mężczyźnie naprzeciw i zaśmiał się nieco głośniej, pchnięty na łóżko i przygwożdżony doń jak martwy motyl do korkowej tablicy. Wydawało mu się, że zerwana z ciała kochanka koszula opada na podłogę w zwolnionym tempie, a zanim zetknęła się z drewnianymi panelami Colin zdążył przy pocałunku prawie wyssać Panu Threvorowi duszę. A może już to zrobił? Wszak dojrzały dżentelmen jakby nie był sobą. Pochwycił ustami ruchliwy język mężczyzny i zassał się na nim obiecująco, uginając jedną nogę w kolanie i wsuwając ją Thonemu między rozchylone uda, ocierając się o niego niemal całym podbrzuszem, kiedy oderwał biodra od materaca. Stanowczo dało się odczuć, że jest pobudzony. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: American Beauty | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |