|
| Autor | Wiadomość |
---|
MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Appreciate the Art Sro Lis 22, 2017 3:32 pm | |
| Wszystko to kłamstwo zrodzone w głowie szaleńca - tak było w Beacon Mental Hospital i tak samo będzie teraz. Wszystkie te trupy, krew, monstra, maszyny, miasta i droga wyglądająca jakby przebiegała na wskroś Piekła to tylko seria obrazów podawanych mózgowi tak, by otumanić zmysły. Tak, by odbiór bodźców odbierano na najwyższym poziomie; jakby naprawdę wbijało się sztylet w głowę obrzydliwego, zmutowanego trupa, naprawdę przyciskano spust broni i odczuwano odrzut, naprawdę przez błąd systemu otrzymywało nadludzkie zdolności i naginano sztucznie stworzony świat pod własne widzimisię, i ostatecznie jakby naprawdę można było... umrzeć. Podjęto drugą próbę stworzenia Utopi, zadeptując własne błędy oferowano podpiętym pod STEM ludziom cuda na kiju i upojną egzystencję za połowę ceny, a teraz wszyscy albo pozbawieni zmysłów snują się po przestrzeni próbując stłumić niegasnący głód, albo leżą rozwleczeni nawet w kawałkach przez kilka przecznic. I w to wszystko wrzucono jeszcze weterana poprzedniej wersji systemu: detektywa Sebastiana Castellanosa, przed którym postawiano zadanie odnalezienia swojej córki, której śmierć w pożarze upozorowano kilka lat temu tylko po to, by na podstawie jej kompatybilnego mózgu stworzyć Czyściec do którego wysłano jej ojca. Brzmi jak jakiś chory, spierdolony żart, prawda? Dla niego też.
Soupy Sebastian - Envira Snoby Stefano - Maleficar |
| | | EnviraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 73
Cytat : "You eating stars!" "You are all made of stars. "
| Temat: Re: Appreciate the Art Sro Lis 22, 2017 7:11 pm | |
| SEBASTIAN CASTELLANOS 41 lat | 182 cm | 79 kg | detektyw i sierżant w KCPD • Jest osobą, która wierzy, że czasem musisz "nagiąć zasady", by rozwiązać daną sprawę. • Ożenił się z detektyw Myrą Hanson, a owocem tego małżeństwa była córeczka, Lily, która pięć lat temu zginęła w pożarze domu. Tragedia odcisnęła głębokie piętno na Sebastianie, jakie spotęgowało się tylko po tym, gdy jego żona zaginęła. Bezsilny i pogrążony w rozpaczy, Sebastian stracił chęci do pracy i popadł w alkoholizm. Na ratunek przybył mu wtedy jego partner i przyjaciel, Joseph Oda, który uratował karierę detektywa poprzez zgłoszenie go do Wydziału Wewnętrznego. • Sprawa w szpitalu psychiatrycznym Sebastiana była punktem zwrotnym w jego życiu. Wtedy też detektyw po raz pierwszy miał styczność z maszyną STEM, jaka przeniosła go do świata z najgorszych koszmarów, gdzie musiał stawić czoło z Ruvikiem. I choć Sebastian wyszedł z tej walki zwycięsko, to przez kolejne trzy lata próbował odnaleźć informacje o Mobius, organizacji, jaka miała stać za stworzeniem maszyny. • Po tych trzech latach, kontakt nawiązała z nim jego była partner, Julie Kidman, która pracowała dla Mobius. To od niej dowiedział się, że jego córka żyje i jest przetrzymywana właśnie przez tę organizację. Chcąc uratować Lily, Sebastian zgodził się na podłączenie go do nowej wersji STEM, trafiając tym samym do upadłego raju - miasteczka Union. • Praktyczny. Do innych ludzi podchodzi z rezerwą. Nie chowa w sobie niechęci do danej osoby, mówiąc bez ogródek, co myśli o niej lub jej poczynaniach. Mimo tego, Sebastian potrafi troszczyć się o najbliższe mu osoby. • Jest dobry w walce wręcz oraz potrafi posługiwać się różnymi typami broni. • Jest palaczem. • Zdecydowanie nie jest fanem sztuki pewnego włoskiego artysty.
Ostatnio zmieniony przez Envira dnia Pią Lis 24, 2017 11:52 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: Appreciate the Art Sro Lis 22, 2017 7:53 pm | |
| STEFANO VALENTINI32 lata // Włoch \\ 178 cm // 65 kg \\ (dawniej) Fotograf wojenny // (obecnie) ARTYSTA Urodzony i zdeklarowany artysta. Ciężko znoszący jakikolwiek przejaw krytyki. Snobistyczny i zapatrzony we własne racje. Gdzieś w drodze ku stworzeniu idealnego dzieła zgubił swoją moralność i nic nie staje mu na przeszkodzie, by używać innych ludzi jak produktów, dopiero wtedy - przynajmniej w swojej głowie - nadając ich egzystencji sens i pozwalając im być częścią czegoś większego i zdecydowanie piękniejszego. Posiada moc uchwycenia chwili śmierci w specjalnie przygotowanym do tego wycinku rzeczywistości i zapętlić ją w nieskończoność bez możliwości przerwania. Powołuje też do życia monstra, które sam tworzy. Najbardziej dumny jest ze swojej Obscury - kroczącego, trójnogiego potwora z aparatem zamiast głowy. Przed UNION:
Za normalnego życia Stefano pracował jako fotograf wojenny, uwieczniający dla potomnych horror związany z masowymi ludobójstwami. Stracił oko, kiedy udało mu się uwiecznić moment śmierci człowieka, którego rozerwał wybuch - ten, sam który trafił i jego. Od tego czasu rozpoczęła się niezdrowa fascynacja Velentiniego motywem śmierci, a raczej konkretną chwilą tuż przed nią oraz dreszczykiem emocji związanym z wiedzą, iż właśnie za chwile model utraci to wszystko, co zostało w pamięci aparatu - poczynając od ciała, a kończąc na duszy. Stefano wymknął się śmierci jedynie z pamiątką w postaci blizny na prawej stronie twarzy i braku gałki ocznej - co zakrywał długą grzywką. Pomimo swojego artystycznego szaleństwa, nigdy nie spotkał się z aprobatą; wszyscy uznawali, że jego dzieła są zbyt odważne - aż do przesady! - obrzydliwe, niepotrzebnie bestialskie i krwawe. A on, nie mogąc pogodzić się z niezrozumieniem i krytyką, zamknął się w sobie i podjął poszukiwanie lepszego miejsca, gdzie będzie mógł spokojnie oddawać się upiększaniu wszystkiego, co miał dookoła siebie. Świeżo upieczony seryjny morderca, rzeźbiący w ciałach swoich modelek i wciąż pozostający niezdemaskowany, skontaktował się w końcu z organizacją Mobius, która oferowała wybranym wzięcie udziału w tworzeniu bezpiecznej Utopii. Ze względu na brak artystów Stefano dostał się na główną listę i z diabelską precyzją udało mu się przejść przez wszystkie testy psychologiczne, bez ujawniania psychopatycznych zapędów. Tak fotograf Valentini dostał się do upojnego miasteczka Union. Po UNION: Wielki umysł Stefano pozwolił mu w krótkim czasie zacząć mieszać w stabilnym obrazie rzeczywistości. Brak oka na własne życzenie zastąpił maleńkim obiektywem aparatu i naruszając stabilność źródła całego świata zaczął bardzo powoli i skrupulatnie przewracać go do góry nogami, rozpoczynając krwawą maskaradę z jej mieszkańcami, którzy po utraceniu kontaktu z Mobius, byli zdani na jego łaskę. Lub na jej brak. Rdzenny system STEM, oparty na poprzedniej wersji obsługiwanej przez mózg Pana Victoriano, nadal posiadał pewną pamieć, która niczym worek tylko czekała, aż zgrabna ręka artysty obleczona w skórzaną rękawiczkę zagrzebie w nim i wyciągnie to, co może uznać za przydatne. I uznała potworzycę z czterema rękami, która nadawała się na polepszenie jej wyglądu, oraz na... Pewnego bohatera, który położył poprzedniemu światu kres. Niezdrowa mania na punkcie detektywa Castellanosa zaczęła iść na równi z dziką potrzebą badania zjawiska śmierci. Z czego tę drugą miał na wyciągniecie ręki, a tego pierwszego... Musiał jakoś zwabić. Dlatego też pozbierał rozrzucone niczym fotografie szczątki wspomnień jego i odnalazł tam małą, uroczo niewinną istotkę w różowej piżamce... Trawioną ogniem. Od tego rozpoczął się jego fortel - otworzył tylko jedną drogę z powrotem do ziszczonego Union i ten konkretny tunel nazwał: "Lily Castellanos". Mobius od razu łapiąc połączenie najpierw wysłał do jego świata ekipę wykwalifikowanych agentów, a następnie zrozumiał żądania psychopaty trzymającego ich dzieło w szachu i postanowili nieprawdopodobnym kłamstwem ściągnąć do siebie dawnego wroga i postawić przed nim propozycję nie do odrzucenia. Wmówili mu, że jego córka wciąż żyje i jest Źródłem, na którym oparto cały nowy świat STEM, ale utracili nad nim kontrolę i zgłosili do niego, licząc, iż udręczonemu ojcu uda się ściągnąć własne dziecko na miejsce. I przy okazji zabić tego, który rzekomo ją porwał... |
| | | EnviraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 73
Cytat : "You eating stars!" "You are all made of stars. "
| Temat: Re: Appreciate the Art Czw Lis 23, 2017 12:46 am | |
| Sebastian przemierzał puste korytarze ratusza w tej nienaturalnej ciszy, jaka tylko bardziej zwiększała jego czujność. Desperacko szukał śladów mężczyzny, tego samozwańczego artysty, który według zdobytego sygnału, miał Lily. Wiedział, że ten gdzieś tutaj się szwendał, dowodem było to gigantyczne oko, czy bardziej obiektyw, wiszący tuż nad budynkiem. To tak jakby ten gość zwyczajnie sobie z niego kpił, pomyślał zirytowany. Wtedy nagle kilka lamp się włączyło, rzucając światło na wiszące obrazy. Sebastian podszedł ostrożnie do jednego z nich, by potem skrzywić się z obrzydzeniem na to, co widział. Musiał szybko uratować swoją córkę z rąk tego chorego psychopaty, ale wpierw należało się zająć transmiterem, inaczej Union czekała kompletna destabilizacja. Zacisnął zęby i z determinacją ruszył do przodu. Przez ten czas nie tylko zobaczył inne "dzieła", ale i lokacja zaczęła się zmieniać, a droga powrotna przestała być możliwa. I tak nie miał z niej skorzystać. Dopóki nie zrobi co trzeba i nie wsadzi kulkę między oczy tego artysty. W pewnym momencie doszedł do końca korytarza, gdzie na zawieszonym tam lustrze krwią wymalowano duży napis, głoszący hasło: "Wychwalaj sztukę". Możesz sobie co najwyżej wychwalić mój tyłek. Dobrze wiedział, jaki był cel tej wiadomości. ― Mam zagrać w twoją małą gierkę? Niech ci będzie. Jeśli to pomoże mi ciebie znaleźć... I tak, pomimo chaosu oraz drogi zagrodzonej paskudnymi rzeźbami oraz makabrycznymi obrazami, Sebastian dostał się do pokoju z transmiterem. Mężczyzna zamarł, przez chwilę sądząc, że coś usłyszał. Jego dłoń machinalnie powędrowała w stronę pistoletu. Zaczął iść naprzód, rozglądając się przez ten czas ostrożnie, by wreszcie stanąć tuż przed maszyną. Świetnie. Teraz wystarczyło tylko ją aktywować, a do tego właśnie miał komunikator od agenta Mobiusa. ― No to zaczynamy ― rzucił do siebie, sięgając za pasek. Wtedy to usłyszał. Ciche skrzypnięcie drzwi, które sprawiło, że Sebastian wstrzymał gwałtownie oddech, automatycznie sięgając do swojej kabury. W końcu się pojawiłeś, draniu. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: Appreciate the Art Czw Lis 23, 2017 9:42 pm | |
| Świat STEM był idealnym miejscem dla leniwego i przygłuchego Boga - jak otwarte radiowe słuchowisko nastawione na łapanie wszystkich fal ludzkich głosów, by bez zmieniania ich w kakofonię doprowadzić wprost do uważnych uszu. Zwłaszcza ostatnio, kiedy większość ludzi przestała myśleć o swoich potrzebach i oddała dzikiemu, pierwotnemu pożądaniu mięsa, atmosfera oczyściła się i każda, nawet najdrobniejsza myśl była widoczna jak zapałka odpalona w ciemnej piwnicy. Tym razem zamiast modłów czy błagań o litość, była to fala złości podrasowanej ogromną siłą – niesplamionej strachem; do czasu spokojnej, ale tylko czekającej na odpowiednią chwilę, by wybuchnąć i zmieść Unity z powierzchni ziemi. Właściciel tych myśli sam nie zdawał sobie sprawy, że jest dla tej Anty-utopii gorszym zagrożeniem, niż ten na którego tak zaciekle polował. Były glina był tak zapatrzony w swój jasno określony cel, że nie zauważał jak łatwo udaje mu się przeskakiwać przez bariery, którym nie sprostała cała grupa(!) wykwalifikowanych ku temu członków Mobius. Kolejny wielki umysł, który chyba bezwiednie sprzątał miasto z czegoś, co uważał za ścierwo, które zasłania mu drogę do kolejnego przystanku na trasie ku… Chyba oczyszczeniu. Piękna to była i chwalebna droga bohatera – tak pogrążonego w ciernistym labiryncie, łaknącego odkupienia i przebaczenia, że po drodze nie sięgnął po nic mocniejszego niż kawa. Częściej mówił do siebie, niż do innych, a każde z jego słów trafiało do obiegowego radia i wplątywało w ciemne włosy jedynego, który to radio słuchał. I nie uszło jego uwadze żadne: „Rozpierdolę twoją sztukę”, „Chory draniu” czy „Mam zagrać w twoją małą gierkę?”. Zwłaszcza to ostatnie spłynęło po uszach jak gęsty miód. Sebastian przyszedł tu, specjalnie do niego. Czyszcząc podziemia miasta ze zmutowanych szczurów – byłych ludzi – brnąc w morzu krwi, samemu nierzadko nią brocząc, zaciskając zęby i na złość wszystkim uparcie nie umierając. Specjalnie dla Niego…
Fair było więc przejść te kilka kroków, by odpowiedzieć na jego zew. A mniej fair nacisnąć guzik ulubionego polaroida, który wyrwał najbliższy odcinek rzeczywistości naokoło fotografowanego – oraz jego samego! - i zatrzymał w nim czas nagle obciążając członki ofiary niewidzialną setką nieistniejących kilogramów, zagęszczając powietrze dookoła niego i sprawiając, że cały obraz widoczny przed niezamkniętymi oczami przesycał się soczystym kobaltem - ...zupełnie jak u tych wszystkich ofiar, których flaki były rozrywane w nieskończoność w różnych zakamarkach tego świata. Czyli to był… koniec? - Sebastian Casteijanos – niski, wibrujący tembr, z wyraźnie słyszalnym włoskim akcentem, rozbrzmiał za plecami unieruchomionego detektywa. Ten głos był aż denerwująco przepełniony pewnością siebie. Stefano ruszył spokojnym krokiem w stronę swojej ofiary, pozwalając mężczyźnie wyraźnie słyszeć niesione echem postukiwania obcasów eleganckich męskich butów – zupełnie jak pająk, który widząc rozpaczliwie szamoczącą się ofiarę podczas zbliżania do niej, stara trącać jak największą ilość ramion sieci. - Nie udawaj tylko, że się tego nie spodziewałeś. Słyszałem twoje niewybredne komentarze na mój temat już od samych schodów. Wybacz, że jak przykładny gospodarz nie wyszedłem przywitać cię szybciej, ale musiałem zająć się uprzednio pewną damą, która była pierwsza w kolejce – kontynuował, zbliżając się i postukując kantem aparatu o swoje ramię, przerywając tę bezwiedną manierę, dopiero kiedy sam wniknął w stworzony sześcian i przystanął tuż za plecami bruneta. Wyciągnął wtedy zza paska nóż myśliwski i wysunął go ponad ramię detektywa, układając gładkie ostrze tak, by zatroskany ojciec widział jedno ciemne i wpatrzone w niego oko czyhającego tuż za nim drapieżnika. - Taki piękny… Piękniejszy niż we wspomnieniach. Wiedziałem, że ściągnięcie cie tu było jedną z lepszych decyzji. W sam raz nadajesz się na kolejną rzeźbę…. Wciąż myślę nad jej tytułem. Masz jakieś pomysły? Byłbym gotów je rozpatrzyć; w końcu dobrze wiesz co lubię, pozwoliłem ci pooglądać niektóre z dzieł, kiedy biegłeś tak wytrwale moim śladem. Aż przyjemnie było patrzeć. |
| | | EnviraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 73
Cytat : "You eating stars!" "You are all made of stars. "
| Temat: Re: Appreciate the Art Pią Lis 24, 2017 6:58 pm | |
| Nie padł żaden strzał, a sam Sebastian w jednej chwili poczuł przytłaczającą aurę, która otoczyła jego ciało, sprawiając, że ruch stał się niemożliwy, choć świadomość umysłu pozostawała taka sama. Znał to uczucie choć w swojej znacznie mniejszej sile, gdy pchany ciekawością wchodził do przezroczystego sześcianu, by przyjrzeć się ofiarom wiecznej śmierci. Zamiast jednak być tym faktem przerażony, detektyw klął w duchu fakt, że dał się tak łatwo złapać temu psychopacie. Gorączkowo zaczął myśleć nad planem, by wyrwać się z tej patowej sytuacji, dopóki nie usłyszał głosu, który od razu spowodował gwałtownie napięcie mięśni u mężczyzny. Jego ciałem zatrzęsło, co nie było przejawem strachu, a bezskuteczną próbą sprzeciwienia się sile, która go ciągle otaczała. ― Wymawia się Castellanos, dupku ― poprawił wyraźnie rozdrażniony tą wręcz wylewającą się pewnością siebie w tonie psychopaty. Jego ręka ciągle była zaciśnięta na chwycie. Gdyby tylko mógł ją teraz wyciągnąć i zakończyć to... Sebastian drgnął na słowo "dama", od razu mając przed oczami swoją córeczkę. Ona tam gdzieś była, przestraszona i trzymana przez tego psychola. Przed oczami widział te wszystkie wspomnienia dotyczące pożaru, echem odbijał mu się wzywający o pomoc głos Lily. Pamiętał to uczucie załamania, bezradności, które w końcu doprowadziły do jego upadku. A teraz, gdy dano mu szansę to naprawić, to przez swoją lekkomyślność, skazał siebie na łaskę artysty. Nigdy tak bardzo nie chciał nikomu zaserwować kulki, jak właśnie jemu. Znów zaczął stawiać się sile, podwajając wcześniejsze wysiłki. Łypał ze wściekłością na oko, które odbijało się w ostrzu, a jakie wydawało się z niego głośno szydzić. Był zmuszony na słuchanie tych bzdurnych monologów. ― Przyjemnie było też je rozwalać ― odezwał się ochryple. ― Chcesz tytuł? "Pseudoartysta z przedziurawioną głową". Takie coś bardzo chętnie bym to sobie oprawił w ramkę i powiesił nad kominkiem. Skończ z tym artystycznym pierdoleniem. Gdzie ona jest?! Gdzie jest Lily?! Wiem, że ją masz. Przysięgam, jeśli ją skrzywdziłeś... ― Jego głos trząsł się od rosnącego gniewu. Nie chciał nawet dopuszczać takiej opcji, że artysta zdążył co zrobić jego małej dziewczynce. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: Appreciate the Art Pią Lis 24, 2017 8:59 pm | |
| Obserwował go wciąż, nieznacznie bawiąc się w przechylanie ostrza noża, pozwalając szamoczącej się ofierze wyrzucić z siebie nadmiar toksyn. Nawet jeśli szamotanie się było w przypadku Sebastiana i jego nieprzyjemnej sytuacji raczej kwestią umowną – jego odbijający się rykoszetem od ścian sarkazm był w tej chwili jego jedyną bronią. Sarkazm i inne twory niewyparzonego jęzora. Aż kiedy ochrypły ton opuścił spierzchnięte wargi byłego gliny, spłynął dreszczem po karku fotografa i sprawił, że jego mózg na chwile zawojował widok czerwonego języka wystawionego spomiędzy tych rozpalających ust… I tego jak poduszeczka tego mięśnie jest niespiesznie przecinana wzdłuż przez ostrze, jak otwiera się niczym rubinowy pączek róży i puszcza gęsty sok na zarośnięty podbródek… Jak plami koszulę… Ciemne oko mordercy zwęziło się niebezpiecznie, jeszcze przez chwilę doskonale widoczne w odbiciu ostrza, póki Stefano nie cofnął noża z powrotem za plecy ofiary. - Robisz się monotematyczny. Lily, Lily, Lily… Po tym wszystkim co zrobiłem, by cie tutaj ściągnąć powinieneś okazać mi nieco więcej zainteresowania – zabrzmiał tym razem jak obrażone dziecko. Z tym, że dzieci nie mają kosy, której tępą stroną ostrza przesunęłyby właśnie najpierw po łopatce starszego mężczyzny, a potem subtelnie po jego boku, będąc już bardzo blisko rozcięcia koszuli. Nie był to jednak ruch kogoś, kto grozi śmiercią, wszystko było tak subtelne jakby miało wręcz detektywa… nakręcić. - Nie chcesz chyba w końcu, żebym zrobił się zazdrosny... Jeszcze dotąd można by pomyśleć, że jest po prostu ekscentryczny i sili się na elegancje podczas ostatniej zabawy upatrzoną myszką, ale kiedy jego chłodne usta przywarły do odsłoniętego karku Sebastiana ostatnia barykada padła. Nad głową detektywa pojawiło się kolejne, skrajnie różne od poprzednich, niebezpieczeństwo. Obleczona w rękawiczkę dłoń wsunęła się na bok sparaliżowanego mężczyzny i prześlizgnęła samymi końcami palców po jego torsie - od brzucha w górę, aż do mostka, za którym tłukło się mocne i pełne blizn serce. |
| | | EnviraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 73
Cytat : "You eating stars!" "You are all made of stars. "
| Temat: Re: Appreciate the Art Sob Lis 25, 2017 8:45 pm | |
| Och, okaże mu zainteresowanie. Kiedy opróżni cały magazynek w jego stronę. Wzdrygnął się, czując, jak artysta przesuwa ostrze po nim. Robił to jednak w sposób wyjątkowo subtelny, a Sebastian zaczął się zastanawiać, o co tak naprawdę chodziło mężczyźnie. Przecież mógł się pozbyć detektywa, teraz, kiedy był kompletnie unieruchomiony przez ten jego aparat. Albo miał on w zwyczaju bawić się swoją ofiarą. Popapraniec. Już wystarczało, że utkwił w patowej sytuacji. ― O co ci chodzi- ― zaczął detektyw, będąc już kompletnie zirytowany tym wszystkim. Drgnął gwałtownie, gdy poczuł jak wargi artysty dotykają jego karku, powodując, że przebiegł go nieznany dreszcz. To kompletnie zbiło Sebastiana z tropu, nie mając pojęcia co się właśnie dzieje. Dłoń psychopaty wędrowała po jego torsie, powodując, że mięśnie momentalnie napinały się od tego nagłego dotyku. Z niepokojem pojął, że na horyzoncie pojawiło się niebezpieczeństwo, jakie wcześniej w ogóle by nie brał pod uwagę. Gorączkowe myśli napływały do jego głowy, oddech znacznie przyśpieszył. Myślał o tej sytuacji, o Lily, Kidman, Myrze, Beacon, a na sam koniec o całym Mobiusie, który wciągnął go w to wszystko. ― Nie dotykaj mnie, świrze! ― syknął, znów próbując się szamotać, znów bez żadnego efektu. Zacisnął zęby, próbując zachować spokój. ― Czego ty, do kurwy nędzy, chcesz ?! |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: Appreciate the Art Nie Lis 26, 2017 1:43 pm | |
| Nawet w sześcianie zamrażającym rzeczywistość istniały niedociągnięcia, na których podstawie Sebastian mógł głośno wyrażać swoje racje oraz… ledwie spinać przyjemnie mięśnie, które tańczyły pod jego skórą oraz warstwami przesiąkniętych krwią ubrań. W strefie kompletnego zastoju nawet sapnięcie czy lekkie drgnienie odbijało się wibracjami mogącymi zaburzyć strukturę Union po drugiej stronie miasta, która trzymała się już chyba tylko na ślinę i słowo honoru. - Nie udawał głupiego, Sebastianie – mruknął prosto z mostu. - Wciąż nosisz na palcu obrączkę i spłodziłeś śliczną córkę; na pewno zdajesz sobie sprawę do czego prowadzi pewien charakterystyczny rodzaj pieszczot. Możesz spróbować oszukiwać się i zamykać na takie doznania, ale ja ci w tym niestety nie pomogę. Wręcz przeciwnie... Zanim jego pierś przyjmie na siebie zapewne zawartość około trzech magazynków (jeśli dotąd właściwie przełożyć na tę jednostkę mierniczą poziom nienawiści detektywa) zamierzał sam upomnieć się o swoją dawkę uwagi w zdecydowanie mniej – przynajmniej dla niego – bolesny sposób. Niestety dbałość o komfort ofiary nie została wliczona w kalkulacje tego projektu i została przełożona na budżet dla następnego. Może. Dwa rzędy równiutkich zębów fotografa zamknęły pomiędzy sobą wrażliwy płatek ucha mężczyzny, podczas gdy nożownik zupełnie na ślepo przesunął ostrzem po boku bruneta do przodu… potem nieco wyżej... i nacisnął końcem na mostek mężczyzny – powoli i nieubłaganie zatapiając narzędzie w jego skórze. Krew zaczęła przesiąkać przez ciemny materiał koszulki, kiedy stal weszła w ciało na dosłownie trzy milimetry i zaczęła przesuwać się w dół. Jak masło odpruwając guziki koszuli i stopniowo coraz mocniej rozsuwając jej poły. Krew lała się wolniej niż powinna, ale sięgnęła już paska spodni, akurat kiedy i sam nóż dokończył dzieła, cofając się i zostawiając otwartą ranę ciągnącą przez cały brzuch aż do piersi. - Idealnie. Na razie nie będzie mi więcej potrzebny. O ile będziesz grzeczny oczywiście. – Głos Stefano rozbrzmiał tuż obok ucha detektywa, kiedy morderca oparł się podbródkiem o jego ramie i wsunął nóż do pochwy na miejscu tylnej kieszeni swoich spodni. - Tego się nie spodziewałeś dając położyć w wannie i podpiąć do systemu, co? – parsknął przesuwając obleczonymi w rękawiczkę palcami po podbrzuszu Sebastiana i rozsmarowując tam świeżą, jasnoczerwoną krew. Nigdy nie należał do cierpliwych, już i tak długo wytrzymał czekając, aż myszka podąży tropem kota i znajdzie się w Ratuszu, przyległ więc do pleców Castellanosa i sięgnął dłonią pomiędzy jego uda – powoli i elektryzująco, podrapując gruby materiał jeansu. - Zadbali o to, żebyś wszystko czuł zupełnie tak jakby działo się naprawdę. Z tym, że ja dodatkowo mogę przeciągnąć taką przyjemność w nieskończoność... – Druga z jego dłoni przesunęła się ciasno po brodzie mężczyzny i subtelnie zadarła jego głowę, eksponując gęsią, pokrytą lekkim zarostem szyję. Dopiero tam artysta-skurwiel upierdolił go tak mocno, że krew spłynęła też na kołnierz koszuli. |
| | | EnviraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 73
Cytat : "You eating stars!" "You are all made of stars. "
| Temat: Re: Appreciate the Art Nie Lis 26, 2017 10:17 pm | |
| Niestety Sebastian wiedział doskonale o tym. Próbował jednak wręcz desperacko zaprzeczyć temu faktowi, skupić się na czym innym, jak na myśleniu o upierdoleniu tych rąk, które przesuwały się po jego ciele. Złość pomagała mu zachować w miarę przytomny umysł, pozwalając mu pamiętać o rzeczach, dla których tutaj w ogóle był. Wzdrygnął się, gdy poczuł zęby, co jednak było niczym przy nagłym ukłuciu od noża. Sebastian syknął, czując doskonale jak ostra końcówka przebija się delikatnie przez jego skórę. Nóż przesuwał się powoli, a detektyw czuł ten ruch, ten ból i pieczenie, a na sam koniec ciepło od strużki krwi, wydobywając się z rany. Zacisnął mocniej zęby, próbując uspokoić oddech. ― Zapomnieli wspomnieć o jednym niewyżytym artyście z chorymi fantazjami- ― wychrypiał, by zaraz z niepokojem zarejestrować dotyk na swoimi podbrzuszu. Znów chciał się szarpnął, ale słabiej niż poprzednio. Takie wierzganie tylko sprawiało, że tracił energię, która na pewno będzie mu potrzebna później, o ile na koniec artysta nie zechce poderżnąć mu gardła. Teraz jednak stwierdził, że było to mało prawdopodobne. Skurwiel za dobrze się bawił jego kosztem. Wziął gwałtownie wdech, gdy nagłe ciało przylgnęło do niego z tyłu. Ręce przesunęły się do jego podbrzusza, a niepokój wzrastał w miarę z tym dotykiem. Artysta miał tutaj rację, STEM rzeczywiście zaprojektowano tak, że idealnie odzwierciedlał wszystko. Detektyw przeklął w myślach, czując, że jego ciało zaczyna mu się przeciwstawiać. Mięśnie drżały, reagując na te powolne ruchy, a ciepło zaczynało wzbierać się w tej niższej partii, jakby z utęsknieniem czekał na coś takiego. Jego głowa została lekko odchylona w tył ...I wtedy poczuł ten nagłe ukłucie w szyję. ― Pierdolony-! ― wyrzucił z siebie, czując tępy ból. ― Przeklęty popapraniec, zboczony skurwysyn- Ze swoją popierdoloną sztuką! ― rzucał co rusz słowami, wzmacniając swój gniew, co pozwoliło mu niejako odzyskać trzeźwość umysłu. ― Przyrzekam, że sam ci tym nożem pochlastam gardło! |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: Appreciate the Art Pon Lis 27, 2017 9:33 pm | |
| Wybuchł niekontrolowanym, odrobinę rozczulonym śmiechem i nagle złapał bruneta mocniej za szyję, tłamsząc jego oddech już w gardle. - Cicho. Nie psuj chwili, rozkojarzasz się, a w końcu nie o to w tej zabawie wychodzi – oblizał wargi ze świeżej juchy, czując na języku jej charakterystyczny, rdzawy posmak. Był jak partner w tańcu, który musiał przypomnieć swojej partnerce, że nie powinna skupiać się na myśleniu o swojej nienawiści do tego sportu, tylko grzecznie dać się prowadzić i obracać, a po wszystkim ucałować dłonie, które dały jej tyle przyjemności… Oh, kogo on oszukiwał? Przecież właśnie całą tą buntowniczością Sebastian ściągnął na siebie najwięcej jego uwagi. - Pytałeś czego ja tak właściwie chcę… Sam nie wiem. Będziesz musiał pomóc mi zdecydować którą część ciebie będę łaknął najbardziej. Charakterystyczny szczebiot zamka w ciszy ratuszowej sali potrafił zmrozić krew u tego, który wyjątkowo nie chciał, by badano go tak dogłębnie. - A poza tym… Nie groź mi, Sebastianie. To nie uchodzi, zwłaszcza w chwili, w której wydaje mi się, że gorsze rzeczy zrobiłbyś mi gdybym teraz przestał – sapnął mu wprost do ucha, wsuwając dłoń w jego spodnie. Przez barierę skórzanych rękawiczek nie mógł zapoznać się z gładkim materiałem cienkiej bielizny, ale nie potrzebował bezpośredniego kontaktu wrażliwych opuszków, by stwierdzić, że jego kompan ma twarde nie tylko odzywki. - Mam cie~ – zaćwierkał rozkosznie, mocniej przywierając do pleców bruneta i zlizując krople krwi nazbierane w miejscach, w których nacisnął zębami zbyt mocno. Czuł jak przylegające do niego ciało drży mimo ogromnej siły, która każe mu pozostać w miejscu, jak przepompowuje krew tam, gdzie detektyw bardzo nie chciał, zabierając cenne racje juchy jego mózgowi – niezbędne by w pełni nienawidzić swojego oprawcy. - Oh, Seb~ – znowu go przygryzł, zanurzając dłoń głębiej i rozmasowując jego gorące ciało okrężnymi ruchami. I choć zaczął subtelnie i niemal czule, jego dłoń wyrywała się i zachowywała coraz bardziej drapieżnie i niecierpliwie. W końcu docierając skórzaną rękawiczką pod cienki, już prawie przyklejający do ciała materiał i przy akompaniamencie gorącego pomruku jej właściciela, pomogła detektywowi uporać się z ciasnotą między udami. Opuszki palców ślizgały się po sprężystej skórze, pozwalając by poniosła je zarówno ułańska fantazja, jak i pociąg do ostrości i prędkości - prędko narzucając unieruchomionemu kochankowi wariackie tempo. |
| | | EnviraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 73
Cytat : "You eating stars!" "You are all made of stars. "
| Temat: Re: Appreciate the Art Pią Gru 01, 2017 11:06 pm | |
| Sebastian mógł co najwyżej zdecydować, jaką bronią rozwalić artystę. Detektyw zbladł momentalnie, słysząc charakterystyczny dźwięk rozsuwanego zamka. Oto ostateczna bariera padła, a on nic nie mógł z tym zrobić. Najgorsze było jednak to, że ciało zaczynało odpowiadać na te pieszczoty, co było odczuwalne przez rosnącą ciasnotę w spodniach. Tak bardzo chciał coś odpowiedzieć, ale wątpił, czy w takim stanie będzie mógł z siebie wycisnąć jakieś sensowne zdanie. Zamiast tego wciągnął gwałtownie powietrze, gdy artysta wsadził ciepłą dłoń. Chciał uciec od tego dotyku, jego ciało zadrżało znów z wysiłku, jak po raz kolejny zaczął zmagać się z przytłaczającą go siłą. ―N-nie ― udało mu się wykrztusić i zaraz ciche westchnięcie wyleciało z jego ust. Mokra bielizna odlepiła się od twardego członka, który zaraz został sprawnie objęty skórzaną rękawiczką. Coraz trudniej było dla detektywa powstrzymywać się od wydawania dźwięków. Ciche westchnięcia, pomruki zaczęły odbijać się echem w tym zamkniętym sześciościanie. Jego frustracja mieszała się z niechcianą przyjemnością, gdy z każdym momentem ruchy artysty nabierały coraz to większego tempa. Z jego ust wyszedł głośniejszy pomruk, którego nie był w stanie zatrzymać, a noszone spodnie stały się strasznie niekomfortowe, wręcz bolesne dla Sebastiana. |
| | | MaleficarOpportunist Seme
Data przyłączenia : 20/05/2017 Liczba postów : 523
Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce. Wiek : 32
| Temat: Re: Appreciate the Art Wto Gru 05, 2017 12:36 pm | |
| - Nie? – wymruczał z lubością, mrużąc ciemne oko. To coś wstawione w miejsce drugiej ślepi, zmyślnie skryte pod gęstą grzywką, poruszyło się z cichutkim mechanicznym sykiem – całe szczęście Sebastian zapewne nie był w wstanie tego usłyszeć w szumie własnych, wyjątkowo brudnych myśli, których obecność zdradzały reakcje jego ciała. Wszystko skotłowało się w napięcie, które z subtelnego naprężyło wszystkie mięśnie Sebastiana jak struny niebezpiecznego instrumentu nafaszerowanego po same zęby bronią i nabojami – z czego za te ostatnie mogły uchodzić chociażby jego słowa. Ale tym razem wyszło tylko jedno; krótkie i wyjątkowo słabe, załamane wstydliwie czymś silniejszym w tej chwili od płynnej nienawiści toczącej się wartko po żyłach detektywa. Jego bunt zdechł przygnieciony eleganckim męskim obcasem, kiedy morderca otarł się o jego plecy bardziej niż jednoznacznie i przytulił zimny policzek do broczącej krwią rany po ugryzieniu. Sebastian chciał. Oczywiście, że chciał. A przynajmniej jego ciało chciało, kompletnie nie konsultując tej gorącej decyzji z mózgiem – dlatego z gardła wyrywały się westchnienia, a oczy przymykały się bezwiednie, kryjąc czekoladowe tęczówki za ciężkimi powiekami. Dlatego Stefano nawet przez cieniutki materiał rękawiczek z miękkiej skórki czuł jak dzięki śladowej ilości wilgoci aż dziecinnie łatwo ślizga mu się po wrażliwym narzędziu, którym zniewolił sobie miejscowego Terminatora. Zniewolił przynajmniej na kilka toczących się powoli minut – o ile w tym miejscu czas w ogóle miał znaczenie. Musiało Sebowi tego bardzo brakować… Tak gładko się poddał; gdyby mógł się ruszać to podsunąłby się bliżej pieszczącej go dłoni, czy najpierw zadał śmiertelny cios? Zbyt niebezpiecznie było próbować i psuć chwilę słodkiego triumfu, zwłaszcza kiedy Stefano pomógł detektywowi pozbyć się nieprzyjemnej ciasnoty spodni. Jego wolna dłoń ślizgnęła się wtedy jak zimna jaszczurka po torsie byłego gliny i złapała za szlufkę jego jeansów, zsuwając gruby materiał z gorącej skóry biodra. - Wygodniej, prawda? – zaćwierkał z lubością, bezczelnie zerkając poprzez ramię bruneta na jego częściowo nagie ciało. Różowy ochłap jęzora ślizgnął się po jego bladych wargach obscenicznie, kiedy obserwował jak dłoń powoli przesuwa się w górę męskości molestowanego kochanka i dociera do zaróżowionej apetycznie główki, subtelnie zataczając na niej okrąg palcem wskazującym. Zwolnił wtedy tylko na chwilę, moment, w którym katując Sebastiana karmił własne żądze głodne wizualnych atrakcji. - Piękny. Tak jak myślałem. A teraz równie pięknie dla mnie zagra. Aż żałował, że nie ma przy sobie aparatu. Zrobiłby zdjęcie w chwili, w której jego dłoń na nowo rusza w szalonym pędzie i sprawia, że detektyw mocniej zaciska powieki, mocniej przygryza białą już wargę, jak musi nabierać głębszych wdechów, wypuszczając je tylko częściowo i niemal krztusi się przez kłótnie tego czego łaknął, a czego nie mógł zrobić. Oh, Pan Valentini nazwałby tę fotografię: „Triumf upodlenia”. Miałaby ona formę naśladującą dawne fotografie zrobione Polaroidem, z czego białą ramkę naokoło faktycznego obrazu zlepiłby z podniecenia, które kilka oddechów później opuściło rozgorączkowane ciało detektywa. Wreszcie. Z głośniejszym stękiem, które nieprzyzwoicie opuściło gardło samego Stefano, Pan Castellanos przegrał. A może wygrał? A koniec tej walki obwieściła lekka biel, która pokryła miękką skórkę eleganckiej rękawiczki - kilka jej kropel zawisło nieruchomo w skrawku rzeczywistości pozbawionym czasu – zupełnie jak flaki po kolei zabijanych pracowników Mobius’a. Niezbyt malownicze porównanie, ale na nic innego nie było stać tego popierdolonego psychopate, który pomógł oddychającej głośno ofierze wyprostować głowę i podnosząc własną dłoń poruszał palcami pokazując mu jego własna spermę osiadłą na brunatnym materiale. - Widzisz, Seb? To twój orgazm. Zapamiętaj kto ci go dał – wyszeptał mu do ucha, a wtedy granice niebieskiego sześciościanu zaczęły się sypać, gubiąc na podłodze sypkim pyłem. A Stefano zaczął cofać się o kilka kroków. - Ale koniec tego dobrego. Byłeś bardzo niegrzeczny wobec mojej sztuki, więc muszę cie ukarać, żebyś nie myślał, że wszystko ujdzie ci na sucho. Czy raczej… na mokro – zaśmiał się pod nosem i oblizał jeden palec ze spełnienia, spoglądając na drżące plecy policjanta. Castellanos mógł poczuć jak do jego członków ociężale, ale jednak wraca życie. - Tak się w końcu wychowuje niegrzeczne dzieci. Bariera sześciościanu padała zbliżając się do centrum, w którym zatopiono ofiarę, a w tym czasie całe światło w sali zmieniło się na czerwone. Po korytarzach ratusza przepłynął niemal zmysłowy jęk, który wyjątkowo mocno nie należał do człowieka… I był zlepiony jakby z kilku głosów. |
| | | EnviraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 73
Cytat : "You eating stars!" "You are all made of stars. "
| Temat: Re: Appreciate the Art Sro Sty 31, 2018 6:30 pm | |
| Przegrany. Tym był właśnie teraz. Nie tylko przegrał walkę z artystą, ale i z własnym ciałem. Ciałem, które przez te lata było pozbawione przyjemności, co najwyżej naprzemiennie zżerane przez stres, depresję oraz złość. Pozbawiony możliwości przeciwstawienia się, Sebastian mógł tylko czekać na koniec. Westchnięcie ulgi mimowolnie wyszło z ust mężczyzny, gdy ciasny materiał spodni zniknął z jego członka. Z drugiej strony pogłębiło to uczucie zażenowania oraz same doznanie, jakie artysta nieustannie sprawiał mu ręką. Zadrżał, słysząc szept artysty, a walka pomiędzy jego umysłem i ciałem stawała się trudniejsza. Każda kolejna próba odpowiedzenia czegoś kończyła się fiaskiem, słowa nie chciały przejść przez gardło w przeciwieństwie do innych dźwięków, które Sebastian starał się tak bardzo zatrzymać, a jakie i tak częściowo ulatywały z jego ust. Ruchy na jego członku były coraz bardziej nie do zniesienia i detektyw mógł ze zgrozą mógł stwierdzić, że oto zbliżał się do swojego ostatecznego upokorzenia. Parę chwil później jego mięśnie się rozluźniły, by mogło nadejść oczekiwanie spełnienie, gdy Sebastian doszedł boleśnie w dłoni artysty. Oczywiście tego widoku mu nie zaoszczędzono i detektyw niechętnie uchylił powieki, patrząc wprost na to, co uczyniło go przegranym w tej walce. Pieprzony drań. Nie zapomni. Dopóki się nie zemści. Fotograficzne więzienie zaczęło się rozpadać, by wreszcie wypuścić Sebastiana. Ten padł na ziemię i łapiąc szybko oddech, starał się przywrócić siebie do porządku. Nie miał dużo czasu. Pomieszczenie skąpało się w czerwonej poświacie, a do jego uszu docierały niepokojące dźwięki. Świetnie. Nie dość że artysta go wykorzystał i zwiał, to jeszcze zostawił mu pewnie w prezencie kolejne przebrzydłe stwory. Nie zamierzał dać się zabić, dopóki jego ręce nie zacisną się na szyi psychopaty. Uniósł się ociężale z podłogi, zapinając pasek. Szybko podszedł do transmitera, który wcześniej nie zdążył aktywować. Po chwili komputer obwieścił mu rozpoczęcia sekwencji uruchamiania. Odgłosy stawały się coraz wyraźniejsze. Sięgnął po broń i odbezpieczając ją, zaczął nasłuchiwać. Musiał wiedzieć, skąd nadejdzie atak. A nadszedł on... z sufitu, który z wolna wyłonił się z mroku. Trójnogiego potwora, który zamiast głowy posiadał aparat. Dźwięki, jakie z siebie wydawał, był mieszanką kobiecych głosów, co wcześniej zmyliło Sebastiana. Szybko postarał się znaleźć za najbliższą ścianą. Stwór jednak nie poleciał go od razu szukać, tylko pechowo zajął się transmiterem. Rozległ się błysk, a detektyw po chwili mógł zobaczyć podobny sześcian, w którym jeszcze parę minut temu tkwił. ― Kurwa. ― W innych sposób nie dało się skomentować tej sytuacji.
Półtorej minuty. Półtorej minuty, które zmieniło się w dziesięciominutową walkę z kolejnym wynaturzeniem Union. Jak się okazało, pokonanie go nie było trudne: strzały prosto w obiektyw załatwiały sprawę, by w końcu dać możliwość transmiterowi szansę na uaktywnienie się. Po spełnionym zadaniu, Sebastian jak najszybciej opuścił tamto miejsce, skupiając myśli na jednym: zabiciu artysty. Tylko teraz musiał go znaleźć. A to okazało się prostsze niż mógł przypuszczać. Wystarczyło... spojrzeć w górę, by ujrzeć ten olbrzymi obiektyw z mackami, skupiony na konkretnym budynku. Skurwiel. On po prostu sobie z niego kpił! Sebastian zacisnął zęby, chwytając za komunikator. ― O'Neil? To ja. Będę potrzebować twojej pomocy. I nowych ubrań ― dodał, patrząc na swoją poniszczoną koszulę... i spodnie. Nie zadręczaj się tym, Seb. Nie teraz. Skup się na zadaniu. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Appreciate the Art | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |