Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Przecież znamy się od lat...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptySob Kwi 07, 2018 10:04 pm

W dzisiejszych czasach zdarza się, że informacja jest warta więcej niż to, co skrywają skarbce banków. Co byś zrobił, gdybyś wiedział, że każdej nocy obejmujesz mężczyznę, którego dłonie jeszcze kilka godzin wcześniej obejmowały szyję niewinnej osoby, mordując ją?
Zapłaciłbyś za tę informację miliony, aby tylko mieć pewność...
A może przypłacisz ją życiem?



Przecież znamy się od lat... Tumblr_o48885crW41s8rk6co1_1280

Ryan Donell
26 lat, oficjalnie architekt

Od lat jego dnie wyglądały niemal tak samo. Kiedy zostawał sam w domu, bo partner szedł do pracy, on oficjalnie zasiadł za biurkiem i tworzył skomplikowane projekty nowych budynków. Miał nawet przygotowany do tego zupełnie oddzielny pokój w ich wspólnym mieszkaniu i jak zgodnie razem ustalili – tylko on miał dostęp do tego miejsca, aby nie wprowadzać w nim zbytecznego bałaganu.  
Był pedantem. I ta cecha bardzo mocno przydawała się w pracy, którą faktycznie wykonywał... Właściwie tylko dlatego jeszcze go nie dopadli. Mógł dokonać mordu własnymi rękoma, a oni dalej nie wiedzieli, kim był. Nie mogli go namierzyć.
Wiadomo – zlecenia trafiały się w różnych terminach. Gdy ich brakowało, faktycznie zajmował się architekturą, nie chcąc siedzieć na miejscu w zupełnym bezruchu. Wówczas brak adrenaliny prowadził do znudzenia, a to z kolei kończyło się awanturami, w trakcie których rzucał przedmiotami w stronę partnera, totalnie siebie nie kontrolując.
Całe szczęście, że tego dnia na brak zajęć nie mógł  narzekać. Szybka egzekucja jednej z rodzin zamieszanych w przestępstwa podatkowe. Policja nie była w stanie im nic udowodnić, a samego Ryana ta sprawa zupełnie nie interesowała. Ważne było, że za ich śmierć płacono mu odpowiednio dużo.
Z samego rana wszyscy zginęli w swoich łóżkach od prostego postrzału w głowę.
Nigdy nie udawał, że cokolwiek było wypadkiem bądź samobójstwem.
Po zakończonej pracy nie kontaktował się ponownie ze zleceniodawcą, dobrze wiedząc, że prędzej czy później potwierdzenie wykonania polecenia zostanie obwieszczone w wiadomościach. Pozostawało czekać na drugą turę przelewu i tyle, po sprawie.
Bez krzty wyrzutów sumienia mógł wrócić do domu, żeby zająć się swoimi standardowymi obowiązkami, planując przywitać partnera po pracy szykownym obiadem. Pieczeń była idealnym pomysłem.
Szybkie zakupy, relaks w wannie, gotowanie i czekanie. Policjant wracał o różnych porach – wszystko zależało od ilości obowiązków w danym dniu.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptySob Kwi 07, 2018 10:18 pm

Przecież znamy się od lat... Large

Boris Mirslev,
lat 32.

Ciemność. Cichy szum, czerń, w której niemal tonął i nagły, nieoczekiwany dźwięk przypominający klakson. Stop, wróć, bo to jest klakson. Szarpnięciem głowy zdał sobie sprawę, że właśnie tamuje ruch na środku jezdni, stojąc dłużej aniżeli planował, puszczając na pasach kobietę z dzieckiem. Oburzeni kierowcy za nim doprowadzali go do świata żywych. Nie był na nic zły. Zawinił. Bo kto normalny odpływa w aucie, jeszcze nie myśląc o tym co pochłonie po powrocie do domu a przypominając sobie kolejno miejsca zbrodni. Ten skurwiel wciąż kroczył po świecie; gdzieś niedaleko, bezkarny, wolny, nieuchwytny. I na nic Borisowi zdało się miano najlepszego, młodego śledczego. Jakby nie patrzeć jeszcze nie siwiał. Jebany tytuł. Nic mu nie dawał; w niczym nie pomagał, był wciąż oddalony od uchwycenia tego skurwiela daleko tak samo jak na początku. Gdyby tylko wiedział.. Ale nie wiedział.
Dzisiejszego dnia wrócił o dziwo szybko; oprócz prywatnego śledztwa nie zadziało się nic ciekawego. Póki co nowych ciał nikt nie odnalazł. Póki co mógł zamknąć za sobą drzwi do mieszkania.
Zapach domowego obiadu przyjemnie pieścił jego zmysły. Mirslev bardziej od swojej roboty kochał domowe żarcie; od domowego żarcia zgrabny tyłek i całą resztę partnera. Kochał go, tak, kurwa mać, kochał. Zakochał się w tym, z pozoru spokojnym, architekcie bardzo szybko. Długo natomiast walczył. I wywalczył. Ubóstwiał go, więc starał się o nim nie zapominać, choć bywały dni, gdy wracając do domu rzucał w najciemniejszy kąt swoje znoszone ciuchy, chwytał za butelkę whiskey i znikał za drzwiami swojego kącika. Obydwoje takowali mieli. I jednemu i drugiemu służył do prywatnej pracy. Śledczy na początku znajomości obiecał sobie brać jak najmniej roboty do domu. Niestety służąc społeczeństwu tak naprawdę jest się w robocie cały czas. W każdej minucie oraz sekundzie życia.
-Cześć. -rzucił spokojnie, wręcz mrukliwie, powolnym krokiem wkraczając na teren kuchni, gdzie aktualnie przebywał obiekt pożądania. Uśmiechnął się półgębkiem, odkładając portfel wraz z telefonem na kuchenny blat.
Od lat nic się nie zmieniło. Pożądał go jak na początku; pociągał go jak nikt inny; wylewał ciepło na skostniałe serce policjanta. Cały ten czas.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptySob Kwi 07, 2018 10:37 pm

Ryan był w pełni świadom swojej seksualności i atrakcyjności. Tę pewność siebie, którą emanował dodatkowo podbudowywał Boris, nie ukrywając swojej fascynacji. Jawne adorowanie przez partnera pozytywnie wpływało na samoocenę. Donell natomiast bardzo dbał o ciągłe podsycanie ognia między nimi i choć pozornie pracował w domu, to nigdy nie witał kochanka w rozciągniętym dresie, uznając to za cholernie niepociągające. Zwykłe jeansy i ciemna koszula były zdecydowanie lepszą opcją i jednym z wielu sposobów na zadbanie o ich relację.
Bardzo się na niej skupiał, analizując jej aspekty, dbając o to, aby nigdy nie stała się mniej zadowalająca niż na samym początku istnienia.
- Mm... – zwrócił się w jego kierunku, podgryzając marchewkę. Odłożył warzywo na blat z ciemnego marmuru i spokojnym, nieśpiesznym krokiem podszedł bliżej. Analityczny umysł od razu zaczynał pracę na wyższych obrotach, chcąc wyłapać wszystkie emocje z mimiki jego twarzy i gestów, aby określić mniej-więcej przebieg tego wieczoru.
- Po prostu cześć, tak? – właściwie wymruczał, przechylając lekko głowę w bok, mrużąc oczy w bardzo typowym dla siebie, drapieżnym geście.
Powolnym ruchem wyciągnął przed siebie dłoń, żeby pogładzić jego policzek pieszczotliwym gestem, który zaraz przerodził się w coś bardziej stanowczego, choć wciąż pozbawionego pośpiechu. Zacisnął lekko palce na podbródku policjanta, jednocześnie uśmiechając się zupełnie pogodnie.
- Po prostu cześć mi nie wystarczy – westchnął, przysuwając się bliżej, aby w końcu musnąć jego usta swoimi, zaczepiając wargi Borisa przez krótką chwilę. I już miał pogłębić pieszczotę, nadając jej bardziej namiętnego wyrazu, kiedy odezwał się piekarnik tym swoim wkurwiającym dzwoneczkiem. Ryan posłał w jego kierunku ostre spojrzenie pełne szczerej dezaprobaty, po czym westchnął cicho, ruszając w jego stronę.
- Co słychać w pracy, Boris? – zapytał, sięgając po rękawice kuchenne, zajmując się posiłkiem.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptySob Kwi 07, 2018 11:07 pm

Dobrze wyćwiczony w niektórych dziedzinach mógł bez problemu przejść w tryb aktorstwa. Nie dać po sobie poznać niczego; ani tego jaki był zmęczony, ani swoich nerwów. Dziś postawił na szczerość. Pozwolił mu wyczytać zmęczenie widniejące na twarzy; poznać nerwowość w postaci zamglonego spojrzenia. Dziś nie ukryje prawdziwego stanu swojego organizmu.
-Tak, po prostu cześć. -szepnął złośliwie. Całe marne powitanie pozwalało mu wierzyć, że dotrze do jedzenia zanim jeszcze pozwoli ponieść się swemu szczeniackiemu ja i nie przyciśnie go boleśnie do pobliskiej ściany. Dać upust emocjom - tego chciał.
Za to go kochał. Delikatność w połączeniu z stanowczością; piękny uśmiech i czujny, pewne spojrzenie, kocie ruchy, inteligencja. Ich związek nie należał do przejedzonych. Potrafili wzajemnie się szokować, dając drugiemu coraz nowsze doznania. A Boris pomimo pochłaniającej go pracy starał się poświęcać kochankowi odpowiednią ilość czasu. Nawet jeśli czasem nie wracał na noc - następnego dnia wynagradzał mu stracony czas.
Nim zdołał zareagować chwilowa bliskość oraz ciepło warg; zniknęły. Boris uniósł z niesmakiem brwi ku górze, obserwując jak partner oddala się w stronę piekarnika. W porównaniu do niego wyglądał nijak. Jeansy i zwykła, czarna bluzka na krótki rękaw. Co jednak nie odejmowało mu seksapilu a ledwie go samego irytowało. Marzył mu się prysznic i wspólny czas razem.
-Mamy nowego na stanie. Młody, głupi i niedoświadczony. Martin już wziął biedaka w obroty; żal mi chłopaka. -mruknął z rozbawieniem. Rzadko mówił coś z ładem na temat pracy. Żadnych szczegółów prowadzonych śledztw nie zdradzał; właściwie nigdy nie mówił o pracy dłużej niż minutę i to jeszcze podrzucał jakieś marne ciekawostki związane z robotą. Nauczył się milczeć.
Szybko zmniejszył dzielącą ich odległość, przyklejając się do jego pleców, nim ten zdołał się w ogóle oddalić od piekarnika. Zamknął go w stanowczym uścisku splecionych dłoni; układając policzek na ramieniu. Wbrew pozorom Boris przepadał za czułostkami. Innymi słowy: był wielkim niedźwiedziem chętnym do ciepła.
-Po posiłku weźmiemy prysznic. -odparł szeptem, jednocześnie dając mu do zrozumienia, że on nie prosił. On postanowił. Tak, czasem dominował aż ponad normę, choć starał się robić wszystko w granicach zdrowego rozsądku.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptySob Kwi 07, 2018 11:28 pm

Kluczem ich związku był fakt, że po prostu siebie lubili. Poza tym, że bezapelacyjnie obdarzali się miłością, to po prostu przepadali za spędzaniem ze sobą czasu, rozmowami, seksem. Nie byli tylko kochankami, ale również i przyjaciółmi, choć obaj skrywali przed sobą nawzajem różne sekrety, tajemnice.
Pracę.
Sięgnął po pieczeń i już miał odstawiać naczynie na przygotowaną deskę, kiedy Boris objął jego ciało. Stanowczy, ale w żaden sposób szorstki czy zimny. Fakt, że partner pozostawał wobec niego czuły nawet, jeśli był ewidentnie dominującą stroną tego związku, zawsze wywoływał przyjemne ciepło w okolicach serca.
- Weźmiemy – przyznał. Mógłby z czystej przekory zaprzeczyć, wymyślając do tego jakąś swoją historię, ale nie chciał.
Ryan nie współczuł swoim ofiarom. Nie miał litości, dokonując kolejnych zbrodni. Nie odczuwał wyrzutów sumienia, nawet jeśli oni wszyscy niczemu nie zawinili.
Ale wystarczył mu jeden rzut okiem na szczerze zmęczoną twarz Borisa, żeby wytrącał z siebie cały ten chłód i egoizm, gotów zrobić wszystko, aby tylko umilić wieczór partnerowi.
Zupełnie tak, jakby w jego głowie siedziały dwie zupełnie skrajne osobowości – jedną napędzała miłość, a druga nie była możliwa do jakiegokolwiek określenia, zdefiniowania.
- Im szybciej zjemy, tym szybciej pójdziemy się kąpać – powiedział sugestywnie, jednak nie odsuwał się, dopóki uścisk ramion mężczyzny sam nie zelżał. Dopiero wtedy przeszedł z pieczenią do przygotowanych talerzy i nałożył na nie posiłek, żeby zaraz podać go na stół w jadalni.
Bez telewizora, komórek i laptopów – tę zasadę sam wprowadził i potrafił ją bardzo surowo respektować. Kolacja, którą przecież samodzielnie przygotował, miała być zjedzona we dwoje. Mogli milczeć, ale brak rozpraszaczy zmuszał ich do skupienia się na sobie.
- Smacznego – odezwał się, zajmując swoje miejsce u boku Borisa, odruchowo zwracając się w jego kierunku. - Zrobię ci dziś masaż. Wyglądasz na wyczerpanego – przyznał, zaczepiając jego dłoń swoją, zaraz jednak skupiając się na posiłku.
- Sąsiadka z dołu znów miała pretensje o psa, którego nie mamy... - mruknął między kolejnymi kęsami, czując potrzebę zajęcia myśli policjanta czymś innym, odciągnięcia ich od pracy. - Ktoś powinien jej uświadomić, że to jej własny kundel brudzi przed wejściem do budynku... – westchnął, bardziej tą sprawą rozbawiony niż zdenerwowany. - Zobaczysz, niedługo ubzdura sobie, że mamy dzieci i jej przeszkadzają, na bank – dodał pogodnie między kolejnymi kęsami.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 12:01 pm

Nikły uśmiech przebiegł przez jego wargi. Właściwie pierwsze co powinien zrobić po wejściu do mieszkania miało mieć miejsce w łazience. Wiecznie nie wracał spocony i śmierdzący z kilometra, aczkolwiek szybki prysznic po pracy dawał mu lepszy dyskomfort psychiczny. O ile w jego pracy psychika kiedykolwiek odpoczywała. Na karku miał ledwie trzydzieści dwa lata; wystarczyły by swoje w życiu przeżył oraz zobaczył. Bardzo szybko został uznany za dobry materiał na śledczego a szybciej sprawdził się w swej roli. Poza tym to właśnie jego łapały się różnorodne sprawy. Zwyczajnie je przyciągał. Stop. Koniec o pracy. Przynajmniej teraz.
Rozluźnił uścisk, dając mu swobodę w dalszych ruchach. Spokojnie, krótkie splecenie ciał wystarczyło mu do samego prysznica. Spojrzeniem odprowadzał ciało partnera, nawet jeśli zostało mu po omacku dochodzić do swojego miejsca przy stole. Wytrzyma każdą niedogodność.
-Wzajemnie. -kiwnął głową. Poczekał aż Ryan usiądzie obok i dopiero wtedy zabrał sie za posiłek. Gotował cudnie. Wiedział jak trafić w gust śledczego. Nieco zamroczony łypnął na niego z malującym się prostym uśmiechem na twarzy. -Masaż brzmi obiecująco. -odparł a w wypowiedzi nie dało się dosłyszeć żadnych podtekstów. Ot, prosta odpowiedź. Przecież nie wszystko wiązało się z seksem.
Był mu wdzięczny za zmianę tematu. Odkąd związał się z nim bardzo mocno pilnował samego siebie aby nie palnąć niczego na głos związanego z sprawą. Co za tym idzie: wkurwiał się na siebie, że miewał przed nim tajemnice. Niestety tajemnica zawodowa do czegoś zobowiązuje i choć czuł się wstrętnie, nic nie wskóra.
Z rozbawieniem nasłuchiwał kolejnej nowiny o ich rzekomym psie. No tak. Odkąd zamieszkali razem Pani Hagen siadła dosyć mocno na nich. Ciężko powiedzieć czy ze względu na ich związek, czy po prostu nie miała komu uprzykrzać życia i trafiło na nich. Grunt, że dawała o sobie znać każdego kolejnego dnia i czasem bardzo wkurwiała.
-Żartujesz? Przecież jej cudowny psiak nigdy nie był, nie jest i nie będzie niczemu winny. Niedawno zwróciłem jej uwagę i co? Zbeształa mnie. Zostałem zjechany oraz wyśmiany przez starszą kobietę. Rozumiesz? -zapytał z czystym przejęciem. Przecież nie miał piętnastu lat a tamtego dnia stał na baczność i pokornie przyjmował opieprz. Oblizał usta zanim powiedział coś dalej.
-Ja jej dam, żeby nasz Madeleine i Joshua jej przeszkadzali. -rzucił z rozbawieniem, wsuwając kolejną porcję dania do warg.
Pochłonął obiad w całości. Podziękował kulturalnie za posiłek i pozmywał po sobie oraz ewentualnie co jeszcze mógł. Nie jest małpą, potrafi dbać o czystość. Ogólnie obiad przebiegł z rozmową. Boris starał się nie dopuścić do ciszy, mówiąc o neutralnych rzeczach, byleby poczucie winy go nie przygniotło.
-Co dzisiaj robiłeś beze mnie? -zagadnął, zdając sobie sprawę, że nie zapytał o to odkąd wszedł. Najedzony, gotowy do obiecanego prysznica oraz masażu. Tak mu się wydawało.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 12:20 pm

Madeleine i Joshua, słodkie. Ryan bardzo przyszłościowo myślał o ich związku, traktując tę relację z pełną powagą. Widział z nim przyszłość, chciał żeby byli razem do samego końca. Czasami tak bardzo pragnął się z nim zestarzeć, że zapominał kim był i czym się zajmował. Nie dopuszczał do siebie myśli, że pewnego dnia zostanie wsadzony za kratki na dożywocie. Jego dożywocie miało być przyjemnym życiem u boku policjanta i inna opcja nie wchodziła w grę.
- Pracowałem – odpowiedział. Ryan należał do osób, które raczej nie mówiły wiele. Przekazywał informację, nie rozbudowując jej przesadnie. Przywykli do siebie przez te lata na tyle, żeby podobnego typu rozmowy były dla nich standardem. - Miałem trudny projekt. Jutro będę go kończył. Potem zakupy, obiad, porno – dodał, nieco pośpiesznie kończąc zmywanie po obiedzie, chcąc jak najszybciej udać się pod prysznic.
Gdy wszystko było już gotowe, odwrócił się w stronę partnera, opierając się pośladkami o blat za sobą. Posłał mu krótki uśmiech, po czym sięgnął dłonią swojej koszuli, aby rozpiąć wszystkie guziki po kolei. Materiał odsłonił smukły, ale umięśniony tors naznaczony rzędem tatuaży. Malunki te były tylko częściowo traktowane przez niego symbolicznie – w większej mierze ich zadaniem było zasłonięcie blizn po wypadku, którego doświadczył w trakcie jednego zlecenia. Wykonano je w taki sposób, że tylko pod dotykiem można było wyczuć charakterystyczne zgrubienia. Poza tym były praktycznie niezauważalne.
Bardzo dbał o swoją atrakcyjność i wolał, żeby partner miał przed oczami estetyczne zdobienia.
- Więc prysznic? – upewnił się i nie dając mu szansy na reakcję, odszedł w stronę łazienki, tracąc po drodze kolejne warstwy ubrań. Przed samym wejściem obejrzał się przez ramię, chcąc mieć pewność, że Boris podąża za nim. Posłał mu krótki uśmiech, po czym wszedł do pomieszczenia, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Nim mężczyzna do niego dołączył, Ryan był już zupełnie nagi, stojąc pośrodku pomieszczenia bez krzty skrępowania.
Zwrócił się w jego kierunku, jednocześnie odkręcając wodę, aby stała się przyjemnie ciepła nim się znajdą pod jej strumieniem.
- Masturbowałem się dziś, myśląc o tobie – przyznał, przechylając głowę w bok, uśmiechając się zadziornie.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 2:43 pm

Jedynym tematem, którym omijali była praca. Odpowiadali zdawkowo; Boris nie pytał. Sam niewiele mówił a i nauczył się nie cisnąć partnera. Nawet jeśli uważał, że ma zwykła pracę i kilka więcej faktów czym dokładnie się zajmował, nie powinno stwarzać problemów. A jednak nie pytał. Z zrozumieniem kiwnął głową, uznając, że zakończyli temat. Uśmiechnął się ledwie głupio na wspomnienie o porno. Wiek to tylko liczby.
Uwielbiał pewność siebie kochanka. To jak wykorzystywał swoje atuty, rozsiewając urok. Mącił w głowie śledczego; wystarczyło rozpiąć pierwszy guzik od koszuli aby zwrócić uwagę brodacza. Swoja drogą raz na jakiś czas powinien dokładnie się ogolić. Skrzyżował dłonie na piersi, unosząc brwi ku górze. Uwielbiał jego ciało, z czułością gładził kolejna bliznę, które choć chowały się za tatuażami, znał ich rozkład na pamięć. Raz zapytał; więcej tego nie zrobił. Milczał. Twardo stojąc w miejscu przyglądał się jego poczynaniom. Od rozpinania guzików koszuli, po pozbywanie się odzieży w trakcie kroków do łazienki. Jak zaczarowany ruszył za nim. Przystanął dopiero w wejściu do łazienki. Bóg mu świadkiem, że gdyby nie resztki człowieczeństwa to rzuciłby się na niego niczym wygłodniałe zwierzę. Ja pierdole, jak niewyżyty.
-Doprawdy? Używałeś tylko rąk? -zapytał mrukliwym głosem. Bezwstydny, jasna cholera, wiedział co powiedzieć i co zrobić.
Oderwał na krótko spojrzenie od ciała architekta na rzecz samego siebie. Rozpoczął od koszulki aż i on skończył w całkowitym negliżu. Był dobrze zbudowany; umięśniony ale nienapompowany, raczej opalony niż blady, wytatuowany, co narobiło trochę sporów jeśli chodziło o pracę ale szybko o tym zapomniano. Dokładnie tak jak Ryan i on posiadał blizny. Każda pamiętliwa, niemal każda z inną historią. Wszystkie go czegoś nauczyły.
W mgnieniu oka zminimalizował odległość pomiędzy nimi, stając tuż przed nim z rękoma luźno opuszczonymi wzdłuż ciała. Otarł policzkiem o jego ramię w trakcie przesuwania nosem od ramienia do szyi, ażeby wyłapać zapach drugiego ciała. Mieli brać prysznic, prawda? Z rączkami.. przy sobie.
-Pokaż mi gdzie się dotykałeś. -szepnął a szept ten był rozkazem.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 3:00 pm

Emanował pewnością siebie niezwykle mocno, ale tylko do pewnego momentu. Nogi zaczynały być jak z waty, gdy ciało partnera znajdowało się tak blisko, a głos pełen był potrzeby dominacji. Wówczas w głowie Ryana budziła się chęć poddania.
Bycie uległym wynikało z potrzeby, a nie tylko pragnienia. Jego umysł analizował wszystko, nieustannie pracując na zwiększonych obrotach, skupiając się na najdrobniejszych nawet elementach otoczenia. Spokój odzyskiwał tylko wtedy, gdy siła Borisa odbierała mu zdolność racjonalnego myślenia, a głowa koncentrowała się na przyjemności. Doznawaniu i odczuwaniu.
I ta słodka perwersja w słowach...
Wszystko to zamykało jego myśli w klatce, pozwalając mu skupić się na tym, co było w danym momencie. Nic więcej. Liczyli się tylko oni dwaj.
Kiedy ciało partnera przylgnęło do niego, Ryan nieco nerwowo przełknął ślinę, opierając dłonie na jego ramionach, luźno zsuwając się w dół, do dłoni. Objął ręce policjanta w nadgarstkach, żeby naprowadzić te silne, stanowcze dłonie na własne pośladki.
- Dobrze wiesz... – wyszeptał mu do ucha, zaczepiając skórę w tymi miejscu wargami. - Że nie tknąłbym tego, co należy do ciebie... – dodał zaraz. To była bardziej jego niż Borisa zasada. Mógł się masturbować. Jego potrzeby seksualne były tak szerokie i wybujałe, że praktycznie każdego dnia gdzieś w tle przewijał się jakiś film pornograficzny. Ale odkąd związał się z policjantem, własne pieszczoty skupiał tylko na członku, resztę pozostawiając jego pełnej dyspozycji. To było cholernie niewystarczające, ale jednocześnie czyniło ich zbliżenia czymś znacznie bardziej wyjątkowym.
Sprawnie wsunął dłoń między ich ciała, żeby przemknąć palcami po torsie Borisa, zsuwając się w dół na podbrzusze. Bardzo lubił jego ciało. Nieidealne, naznaczone bliznami, ale tak cholernie seksowne, bardzo męskie.
Zatrzymał się przy członku i nie od razu objął go, aby zaoferować przyjemną czułość. Najpierw w drażniącej pieszczocie przesunął po nim samymi opuszkami palców, drażniąc w ten sposób, zaczepiając.
- Chcesz mnie, Boris? – wyszeptał, pragnąc to usłyszeć, odchylając się przy tym lekko, aby spojrzeć mu w oczy. Oczekując odpowiedzi, objął jego męskość dłonią, zaczynając ją drażniąco spokojnie masować, sunąc dłonią po całej długości.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 4:07 pm

Bardziej od patrzenia na zgrabne ciało partnera uwielbiał mieć nad nim kontrolę. Widzieć uległość w pięknych oczach, czuć jak bardzo nad nim góruje. Bywało, że zwykłe dni Boris miewał w sobie więcej uczuć oraz emocji aniżeli architekt. Dopiero w zbliżeniu role delikatnie się odmieniały, bo ten pierwszy tracił ochronny mur a drugi jakby przybierał na silę i stawał się władczym, wysoko stojącym facetem.
Ręce chętnie znalazły się na pośladkach; w końcu kto tego nie lubi? Automatycznie też ręce zacisnęły się na nich. Szelmowski uśmiech rozciągnął wargi. Takie nagrody po ciężkim dniu lubił.
-Grzeczny chłopiec. -wymamrotał pochwałę niekoniecznie tego świadom. Mało istotne. Istotne było to jak spodobała mu się ta zasada. Wyznaczenie terenu co należy do kogo. Sama myśl, że partner masturbując się omija tylne tereny doprowadzała go do gorączki. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Odbierał sobie najlepszą część przyjemności. Zostawiał ją dla niego. Niemal podobny do masochistycznego czynu.
Prawdziwa idea prysznica poszła się jebać. Zapomniał o lejącej się wodzie; swej chęci zmycia całego dnia. Zwinne palce skutecznie odwróciły uwagę śledczego od tego co planował. Wręcz z niecierpliwością czekał na uścisk na członku. A ten nie nadszedł od razu. Postanowiono pobawić sie nim. W akcie niezadowolenia wbił paznokcie w prawy pośladek partnera. Pytał. Pytał o wiadome.
-Chcę widzieć jak nogi Ci się uginają i to jak wijesz się pod mym dotykiem. Chcę słyszeć twe słodkie jęki oraz błagania o więcej. Chcę widzieć na twej twarzy rozpacz pomieszaną z niebiańską przyjemnością. Chcę byś mi uległ. -palec zwinnie prześlizgnął się pomiędzy jego pośladkami. To był jeden szybki czyn nim nie naparł dłonią na jego brzuch i pchnął, zmuszając do wejścia pod ciepły strumień. Dotyk na członku zanikł. Sam sobie zgotował ten los, wytrzyma.
Sam niespiesznie ruszył jego krokami, stając znów naprzeciw niego pod strumieniem wody. Układając dłonie na biodrach partnera, okręcił go tyłem do siebie, niespiesznie dociskając do siebie. Cóż, najwidoczniej uznał, że dzisiaj się pobawią dłużej. Ulokował łapy na brzuchu kochanka.
-Dotknij się. Teraz. -zażądał, przejeżdżając nosem po jego ramieniu, w które wgryzł się z lekka. Chciał dzisiaj widzieć. Zapragnął zostać obserwatorem, tak długo, na ile pozwolą mu własne pragnienia.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 4:20 pm

Cholernie lubił być tak nazywany... Pragnął zawsze być jego grzecznym chłopcem choć przecież poza sypialnią obraziłby się za podobne określenie jego osoby. Te wszystkie perwersje, na jakie sobie pozwalali, zostawały tylko i wyłącznie między nimi, co potęgowało intymny wymiar tej tej relacji.
Przy nim mógł być bezwzględnie sobą, ale pozwalał sobie na to tylko w łóżku, ulegając mu.
Już niemal westchnął, czując dotyk w tak intymnych rejonach swojego ciała, kiedy nagle Boris cofnął dłoń i wepchnął go pod prysznic. Cudem zachował równowagę, zwracając się do niego tyłem. Aby nadać sobie nieco więcej równowagi, oparł się jedną ręką o kafelki przed sobą, spoglądając na niego przez ramię, nerwowo podgryzając dolną wargę. Nieświadomie wysunął biodra w kierunku partnera.
Przyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż jego ciała, a dłoń wolno sięgnęła jego własnego członka, aby objąć go i zacząć stymulować tak jak lubił – skupiając uwagę na główce, drażniąc ją kciukiem.
- Jak chcesz, żebym się dotykał? – wyszeptał, starając się złapać jego spojrzenie. Wypuścił z uścisku męskość i przeszedł dalej, wsuwając palce pomiędzy swoje pośladki, aby samymi opuszkami zaczepić wejście. Niby łamał zasadę, ale jednak wciąż oczekiwał jasnego przyzwolenia na przejście w tej pieszczocie dalej, zagłębienie się w swoim własnym wnętrzu. Obaj dobrze wiedzieli, że to sprawia mu większą przyjemność niż pieszczoty na męskości.
- Boris... Mogę? – szepnął niespokojnym głosem. Im bardziej był nakręcony, tym mniej w nim było racjonalności, a więcej szczerego uginania się pod swoimi pragnieniami. Był gotów zrobić wiele, żeby w końcu uzyskać przyjemność. Boris już niejednokrotnie mógł się przekonać, że w odpowiednim stanie niemal każde jego pragnienie czy rozkaz mogą zostać zrealizowane.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 5:56 pm

W trakcie seksu Boris pokazywał wiele twarzy. Raz akceptował wyłącznie czułość, innym razem uznał, że trochę brutalności nikomu nie zaszkodzi a rozmaici ich związek. Kolejnym razem torturował kochanka nie tyle fizycznie co psychicznie. Co rusz pokazywał nowe ja, aż w końcu wszystkie je wykorzystał i teraz ustalając swą własną kolejność, ujawniał je na nowo. Faktem jednak było, że nigdy nie zrobił mu prawdziwej krzywdy. Nigdy.
-Powoli i leniwie. Chcę żebyś błagał mnie o spełnienie. -odparł mrukliwie. Czuł jak usta wyginają mu się w złośliwym uśmiechu. Wiedział jak szybko będzie w stanie doprowadzić partnera do błagania i zamierzał to wykorzystać.
Patrzył co wyprawia z dłonią przez ramię, napawając się widokiem zwykłego dotyku. Ja pierdole, przecież jemu wystarczyło żeby Ryan przejechał ręką po torsie i już włoski stawały dęba.
-Zastanowię się. -rzucił ani trochę nieprzekonany. Cofnął sie o krok trafiając w sam środek strumienia, byleby mieć lepszą widoczność do pełnego i profesjonalnego teatru. Kusiło go wręcz boleśnie aby nie przeciągać i bez tortur dla samego siebie, czy kochanka, dać upust emocjom. Aczkolwiek zaplanował coś całkiem innego. Przejechał dłonią po twarzy oraz włosach, które zaczesał do tyłu.
-Obróć sie przodem do mnie. Masz się dotykać, pamiętasz? Czemu więc zabrałeś dłoń z swego członka? -mruknął cichym, spokojnym głosem. -Sutki, one wymagają dotyku. Nie pomyślałeś o tym? -zapytał, cmokając z niesmakiem. Doprawdy znalazł się pedant.
Ten człowiek zajął mu całe myśli. Boris przez samo patrzenie na niego zapomniał czym jest zmęczenie; nie pamiętał co było powodem do nerwów. Właściwie liczył się on i to co właśnie powinien zrobić.
-Jesteś taki piękny, wiesz? Och, doskonale wiesz. I wiem jak lubisz wykorzystywać ten fakt przeciwko mnie. A ja lubię, kiedy to robisz. -mruknął z uśmiechem, a właściwie uśmieszkiem i w dodatku krótkim. Wciąż czekał na show. Przejechał lubieżnie językiem po dolnej wardze, kącik ostatecznie przygryzając.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 6:10 pm

W Borisie było coś niezwykłego. Coś, co bardzo mocno gasiło wszelkiego rodzaju bunt Ryana, prowokując go do uległości. W tej relacji nie musiało być żadnej fizycznej przewagi ani przemocy – wystarczyło, że policjant jasno określał swoje oczekiwania, a Donell chciał je spełnić, aby choć raz jeszcze zostać nazwanym grzecznym.
Odetchnął, zwracając się przodem do policjanta, przylegając plecami do zimnych kafli za sobą. Zwykle spokojny, stawał się coraz mniej opanowany, a jego gesty zyskiwały na gwałtowności. Sięgnął dłonią swoich ust, zaczepiając wargę opuszkami palców, żeby następnie zejść niżej, dotykając sutków. Zacisnął na nich palce, lekko wbijając paznokcie, co wywołało niespokojne westchnienie szczerej przyjemności. To miejsce w jego ciele było bardzo wrażliwe, obaj o tym wiedzieli.
Obserwował kochanka spod przymrużonych powiek, rejestrując moment w którym woda zmoczyła jego włosy, nadając mu rozkosznego uroku.
- Doprowadzasz mnie do szału, Boris... – szepnął, drugą dłonią sięgając swojej męskości, żeby objąć ją palcami i zacząć masować pełnymi wyczucia, ale stanowczymi ruchami. Sam widok nagiego partnera był pobudzający.
Nerwowym gestem przygryzł dolną wargę, powstrzymując westchnienie. To była jego ostatnia bariera – jęki. Nie wydawał ich praktycznie wcale przez sam początek związku z Borisem. Potrzebował dużo czasu, aby się przełamać i kompletnie poddać przyjemności.
Jęki, westchnienia i błaganie o przyjemność. Wiedział, że Boris to lubi, ale sam czuł opór. Bez odpowiedniego podejścia policjanta, zawsze ciężko było mu się przełamać.
Zsunął dłoń z członka na swoje jądra, obejmując je z wyczuciem, żeby zacząć masować, mocniej przygryzając wargę, nieświadomie raniąc ją. Jego pieszczoty były zgodne z oczekiwaniami – powolne, mozolne, a przynajmniej na początku. Z czasem dłoń zaczynała się wyrywać spod kontroli, chcąc więcej, bardziej.
- Nie patrz tak tylko mnie zerżnij... – westchnął ze zniecierpliwieniem, ale to jeszcze nie był głos pełen rozpaczliwej przyjemności.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 8:52 pm

Boris tak jak partner wiedział gdzie dotknąć aby pasowało. Znali się nie od dziś; dane było im poznać drugiego człowieka nie tylko od strony psychicznej ale i fizycznej. Stąd wiedział gdzie i jakie blizny miały swe umiejscowienie. Lata razem robią swoje. Tak samo lata w robocie powinny go nauczyć wszystkiego. Na przykład tego, że wracając do domu nie zawsze pozostanie w nim do następnego dnia. Wielokrotnie zdarzało mu się ledwo zrzucić jednego buta a ktoś nagle go wzywał. Praca na okrągło.
-Możesz mi wyjęczeć to. -mruknął z rozbawieniem, przechylając z lekka głowę. Zmuszony zrobił niemy krok w przód. Woda uporczywie dostawała mu się do oczu i odbierała pełną możliwość widzenia. A jako obserwator potrzebował tego zmysłu jak nigdy wcześniej.
Podobało mu się co widział. Czyli nic nowego w tym przypadku. Czekał jedynie na błagania i jęki. Dostanie je jeśli cierpliwie poczeka. Doskonale pamiętał początki seksu; to jak zastanawiał się czy aby na pewno partnerowi się podoba. Czasem cisza i niewzruszony wyraz twarzy doprowadzał go nie tylko do niepewności ale i furii. Dopiero z czasem wszystko się zmieniło.
Ostatecznie ulokował spojrzenie na twarzy architekta. Szukał w niej zmian; niby co ciekawsze działo się poniżej pasa a Boris podniecał się patrząc na jego twarz. Zabawne. Westchnąwszy cicho odruchowo przejechał dłonią po swym torsie, dokładnie unikając domagającej się części ciała.
-Nie, za wcześnie, nie błagasz mnie jeszcze. I ruchy mają być leniwe, pamiętasz?
Jednym krokiem zbliżył się do niego, wówczas wtedy długo nie wytrzymał i zacisnął dłoń na jego biodrze. Opanuj się, człowieku. Nachylił się nad piersią Donell'a, najpierw ledwie muskając skórę nosem, następnie chwytając pomiędzy zęby sutek. W tym czasie dłoń z biodra przesunął na podbrzusze kochanka.. i zastopował słysząc walenie do drzwi a zaraz po nim nawoływanie go.
-To są kurwa żarty. -wysyczał, gdy wyodrębnił jeden znany mu głos partnera zawodowego. Jeszcze nigdy nie zjebano mu tak humoru jak dziś. Bowiem zazwyczaj udawało się, że przerywano mu w mniej istotniejszych rzeczach. Nigdy w trakcie pieszczot czy seksu. Kurwa nigdy.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 9:08 pm

Brak dźwięku nie wynikał ze wstydu. Nie umiał określić, dlaczego tak się działo i właśnie przez to pokonanie tej bariery trwało bardzo długo.
Czując jego usta na swoim torsie, odwrócił głowę w bok, pozwalając sobie na ciche, przeciągłe westchnienie szczerej przyjemności. Rozkoszne... Już wyciągał dłoń do jego włosów, chcąc przeczesać je albo nawet szarpnąć, kiedy nagle zabrzmiało pukanie. A właściwie walenie do drzwi.
Momentalnie wzrok Ryana odzyskał cała przytomność – stał się surowy, ostry, zupełnie tak jakby był w stanie zaatakować osobę, która przerwała im przyjemność. Syknął pod nosem jakieś niewyraźne przekleństwo i zachował się praktycznie tak samo jak w kuchni – stanowczym ruchem złapał go za podbródek, żeby spojrzeć mu w oczy.
- Idź tam. Otwórz. I każ im wypierdalać, nim ja to zrobię – warknął. Nie był zadowolony. Właściwie był cholernie rozwścieczony.
Wysunął się spomiędzy ściany a partnera, opuszczając kabinę prysznicową. Gdy się denerwował lub złościł, cały emanował tym uczuciem – nad tą emocją nie był w stanie zapanować. Zawsze był cholernie temperamentny, co zwykle definiowało ich kłótnie.
Sięgnął po świeżą bieliznę i czym prędzej naciągnął ją na biodra, zwracając się zaraz w stronę Borisa, chcąc go pogonić samym spojrzeniem. Kiedy w końcu mężczyzna opuścił łazienkę, żeby otworzyć drzwi, Ryan ruszył za nim, nie kłopocząc się dalszym ubiorem, planując przecież zaraz dokończyć ich zabawę.
Skąd mógł wiedzieć, że to ktoś z pracy? A nawet jeśli, miał w głębokim poważaniu ten fakt, bardzo mocno roszcząc sobie prawa do czasu prywatnego Borisa. Nie przejmował się nawet tym, że na posterunku mogą nie wiedzieć o preferencjach swojego współpracownika. Stanął w przedpokoju, krzyżując ręce na piersi, czekając na jakieś racjonalne wytłumaczenia ze strony nieproszonego gościa.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 9:34 pm

Przecież nie planował nikogo spraszać. Nie planował im niczego przerywać. Po to wrócił do domu aby odpocząć; a przy okazji zająć się partnerem. Kurwa no, pół dnia o nim myślał. Szarpnięty za szczękę zmuszony został do kontaktu wzrokowego. Tego się obawiał. Wkurwionego kochanka. Westchnął ciężko, przegrany opuszczając wzrok. Cały czar poszedł się jebać. Chyba bardziej od wkurwienia zaczynał czuć bezradność na własną robotę. Nie od razu wyskoczył z kabiny aby się ubrać - odczekał parę chwil analizując czego od niego chcą i czy zdoła się wymigać. W pierwszej chwili zamarzył sobie poczekać aż te gnidy dadzą za wygraną i sobie pójdą. Jak dziecko.
Pod naporem spojrzenia łaskaw był wyjść. W ślad po nim naciągnął na tyłek bieliznę a za nią ukochane dresy a przez ramię przerzucił sobie małej wielkości ręcznik. Wolał samemu rozprawić się z intruzami. Nie żeby wstydził się architekta czy coś.. Wszyscy znali orientację Borisa. Nigdy się z nią nie ukrywał, więc nie powinni być zszokowani jeśli zobaczą ich razem. Stanął tak żeby gość nie widział środka a napiete ciało gospodarza.
-Ja pierdole, Boris, gdzie Ty masz ten jebany telefon? Dzwonimy kurwa i dzwonimy i nic. Mógłbyś łaskawie nosić go przy dupie? -intruz nazywał się John Leqis, dwa lata starszy od Borisa; partner w robocie, jednocześnie najlepszy kumpel. Poruszony niesioną wiadomością jeszcze nie zauważył Ryana i popychając śledczego wszedł do środka, uznając, że najstosowniej będzie rozmawiać w środku. -O matulu moja, nie w porę? -na jego twarzy zarysował się mały szok na widok półnagiego kochanka. Ach, no tak. Drugim gościem był młodziak, o którym zdołał wspomnieć całkiem niedawno. Speszony stanął za ciałem Johna, ukradkiem spoglądając na Borisa.
-Jakbyś zgadł. Jestem po robocie, nie zauważyłeś? Czego chcesz? Mów raz dwa i wypad. -warknął zły właściwie na samego siebie. Humorki to on ma.
-Nie, nie jesteś po robocie. Musimy jechać. Wszystko opowiem Ci po drodze. -zakomunikował a Mirslev wiedział, że nie ma wyjścia. Spojrzał krótko na ukochanego.
-Ryan możemy pogadać? -pytanie padło a on nawet nie czekał na odpowiedź, krocząc w kierunku wspólne sypialni.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 9:49 pm

Może kiedyś już nawet spotkał tego gościa... Nie był pewien. Trzymał się z daleka od pracy Borisa i to nie dlatego, że ta go nie interesowała. To był przez nich ustalone już dawno temu, dobra zasada, dzięki której mogli rozmawiać o innych rzeczach niż robota.
- Cześć – rzucił w kierunku przybyłych, choć jego głos zabrzmiał raczej jak bardzo uprzejme wypierdalać.
Stojąc przed nimi w samych bokserkach, nie czuł się w żaden sposób skrępowany. Znów emanował tą cholerną pewnością siebie, która mogłaby przytłoczyć niejednego kozaka. Niewiele musiał robić, miał to po prostu w sobie i właśnie dzięki temu, że był w swojej pewności siebie całkowicie naturalny, mogła mieć ona faktyczny wpływ na innych.
Nim ruszył za partnerem do sypialni, zgarnął z kuchni paczkę papierosów i zapalniczkę, czując nagłą potrzebę posmakowania nikotyny. Od dawna walczył z nałogiem, ale były momenty, w których ulegał.
Zamknął za nimi drzwi sypialni, opierając się o nie z ironicznym, niechętnym uśmiechem migoczącym w kącikach ust.
- Pamiętaj, że oni ci nie obciągną – mruknął, wsuwając papierosa w usta, żeby zaraz odpalić go, nie zważając ani na miejsce, ani na Borisa. - Idź. To pewnie ważne. Ja się sobą zajmę – dodał po chwili, brzmiąc już nieco łagodniej.
Ryan miał bardzo trudne usposobienie. Nie dość, że bywał bardzo egocentryczny i egoistyczny w miłości, to jednocześnie miał w sobie bardzo dużo niekontrolowanego chłodu, którym niejednokrotnie zupełnie przypadkowo policzkował partnera.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 10:19 pm

Klamka zapadła. Skoro John pofatygował się pod same drzwi, oznaczało, że sprawa jest pilna i cała jego. Nawet jeśli z góry nie dostał rozkazu, obecność kumpla mówiła sama za siebie. Wiedział na co się piszę startując do tej a nie innej roboty. A i Ryan wiedział zanim w ogóle zaczęli się spotykać. Wolał dać mu jasno do zrozumienia, iż wielokrotnie albo nie wróci na noc lub nocą zostanie wezwany do sprawy. W sypialni niemal od razu dopadł do szafy, wybierając z niej czyste ciuchy. W miarę udało mu się wymoczyć; starczy. Najadł się; starczy.
-Jasne. -syknął pod nosem. Takimi tekstami raczej mu nie pomagał. Na jego szczęście samo walenie do drzwi wystarczyło aby całe podniecenie z niego uszło. Cały ten czas stał do niego tyłem, bo jeśli powinien się streszczać to pójdzie szybciej jeśli najpierw się ubierze.
-Nie planowałem tego, taka mam pracę. -rzucił, odwracając się dosyć szybko, nim jeszcze poczuł papierosa. Nienawidził ich. Lecz ty razem odpuścił sobie kazań. Po co mają rozstawać się skłóceni? Westchnąwszy przystanął naprzeciw niego, ignorując smród odpalonego peta. -Nie czekaj na mnie, wrócę jak najszybciej się da. I zrozum mnie, nie mam innego wyjścia. -odparł zrezygnowany. Na obojętność partnera, na własną niemoc. Skradł mu krótki acz mokry pocałunek, po nim szybko zwijając manaty, by nie ponieść się pokusie.
-Idziemy. -dało się jeszcze usłyszeć nim trzaśnięcie drzwiami nie rozeszło sie po mieszkaniu. Dla obydwu Panów najwidoczniej widok Ryana stał się ciężki do przetrawienia. Niemal do samego auta milczeli, wymieniając się krótkimi spojrzeniami. Boris doskonale wyczuwał świdrujące od od czasu do czasu spojrzenia. Debile. Właściwie jeden debil, drugi mógł nie mieć pojęcia o jego orientacji.
W drodze dostał pełen pakiet informacji. Kolejne ofiary, prawdopodobnie sprawcą jest on. Ten, który wciąż pozostawał nieuchwytny. Ten, którego Boris nie potrafił odnaleźć. Nie dawał, kurwa,rady. Pracował każdego dnia coraz ciężej, nocami zdarzało mu się analizować i nie sypiać. Praca siedziała w nim dwadzieścia cztery na dobę.
Cała akcja zaczęła się po dojechaniu na miejsce. Adrenalina, nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyNie Kwi 08, 2018 10:39 pm

Boris na miejscu zbrodni zobaczył tak zwaną czystą robotę. Egzekucja. Bez wkładu emocjonalnego, szybka zbrodnia. W takich przypadkach znalezienie sprawcy należało do cholernie trudnych zdań – mógł być zupełnie niepowiązany z tą rodziną, a mając czysty umysł w trakcie dokonywania mordu, dbał o każdy szczegół.
Martwi zostali w łóżkach, wszyscy z postrzałem w głowę i nic więcej. Żadnego śladu.


Ryan nie kontrolował tego swojego popieprzonego egoizmu, choć jednocześnie karcił siebie w myślach, gdy tylko orientował się, że znów ranił mężczyznę swoim sposobem bycia. Zostając samemu w pokoju, a później i w mieszkaniu, rzucił w kierunku siebie samego kilka ostrych przekleństw, cudem powstrzymując się przed rzucaniem przedmiotami.
Czasami rzucał w Borisa, a skoro go nie było, to w co miałby celować? W siebie samego? Ciężkie zadanie.
Wiedząc jednak, że nie był wsparciem dla partnera, a problemem, nie lubił siebie.
Dopiero po kilku wypitych piwach i kolejnych papierosach rozluźnił się na tyle, aby samodzielnie dokończyć to, co zaczęli w łazience. Dzięki temu wszystkiemu rozluźnił się na tyle, żeby wejść do pustego łóżka i zasnąć z głową na poduszce Borisa.
Potrzebował go znacznie bardziej niż czegokolwiek innego... Zostając samemu na noc, obawiał się, że tak już właśnie będzie.

Gdy Boris wrócił, w mieszkaniu znów panował idealny porządek - to na czystość przełożył całe swoje zdenerwowanie. Wchodząc do sypialni, mógł zastać Ryana jeszcze śpiącego, choć zupełnie nagiego w ich wspólnym łóżku. Nieczęsto bywał w tym miejscu ubrany.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyPon Kwi 09, 2018 9:51 pm

To co ujrzał po dojechaniu na miejsce zbrodni było.. czyste. Wręcz pedantycznie zaplanowane. Właśnie tego nienawidził w tym typku o nieznanej twarzy: nie tego, że zabijał (o zgrozo jak to brzmi) a jego pieprzonej profesjonaliści. Boris mógł napotkać się na zmasakrowane ciało, lecz nie znajdzie wokół niego żadnych śladów. Żadnych, jebanych, śladów, które pomogą mu zrobić minimalny kroczek. Mierzył się z kimś albo bardzo sprytnym, albo inteligentnym, albo oprawca jest największym szczęściarzem jaki stąpał po ziemi. Irytowała go własna niemoc; kręcił się w kółko a meta coraz bardziej się oddalała. Oficjalnie mu przydzielono sprawę; oficjalnie straci ją jeśli nie zacznie robić postępów. Dwa dni temu go oświecono. Nie mógł na to pozwolić. Ma przeżyć porażkę? Nigdy. Ego mu nie pozwalało.
Wszyscy jednoznacznie po trzech godzinach stwierdzili, że mieszkanie zostało od góry do dołu przejrzane. Żadnych śladów. Tylko jeden nie był przekonany i nakazał raz jeszcze sprawdzić. Tym sposobem narobił sobie wrogów co go gówno obchodziło. Jeśli miało sie okazać, że za pierwszym razem coś przeoczyli... ale nie przeoczyli. Wszystko sprawdzone idealnie. Jebany pedant.
Do domu wrócił nad ranem. Jako jedyny siedział najdłużej w swoim zajebany kantorku - tak lubił zwać swoje biuro. Łudził się, że przeanalizowanie tego co dotychczas udało mu się zebrać, odkryje nowe drzwi. Śmieszne. Całego dobytku pozbył się jeszcze w przedpokoju, rzucając kurtkę na wcześniej ściągnięte buty. Ominął wszystkie pomieszczenia, idąc tam, gdzie prawdopodobnie mógł znaleźć partnera. Nie mylił się. Nagość w akompaniamencie łuny księżyca sprawiała, że Borisowi włosy stawały na rękach. Piękny. Ale nie pragnął go budzić; zapragnął ułożyć się obok, chowając ciało w stalowym uścisku. Po cichu pozbył się warstw odzieży, pozostając w samej bieliźnie. Powinien pomyśleć o prysznicu.. Rano. Opuszkami palców musnął nagie, ciepłe ramię kochanka, a w ślad za nimi poszły wargi. Od muśnięcia przeszedł do dwóch pocałunków, ostatecznie kładąc się obok, ostrożnie nakrywając jego ciało.
I nie przeszkadzał mu zapach alkoholu pomieszany z papierosami - a jeszcze było czuć. Sam bywał nie lepszy. Poza tym był w stanie wybaczyć mu wiele. Zaślepiony miłością zrobi wszystko aby go zatrzymać. Westchnąwszy cicho przyłożył głowę do poduszki, zmęczony acz czujny wzrok zatrzymując na odkrytych plecach partnera.
-Co ja by bez Ciebie zrobił? -zapytał szeptem, choć pytanie to rzucił w nicość nocy.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyPon Kwi 09, 2018 10:04 pm

Profesja, którą trudził się w rzeczywistości, nauczyła go niezwykłej czujności, ale jednocześnie i ukrywania jej. Obudził się już wtedy, gdy zamek w drzwiach został przekręcony, a Boris wszedł do mieszkania. Nie zdradził się jednak, dalej tkwiąc z twarzą wtuloną w poduszkę, nasłuchując kroków. Już po samym stawianiu nóg mógł rozpoznać, czy to na pewno on.
Mając pewność, że tak, zamknął oczy, oddychając spokojnie, pozornie wciąż śpiąc. Dopiero w momencie, kiedy policjant odezwał się, Ryan wyciągnął ręce nad głowę, przeciągając się w ten sposób z niskim pomrukiem, przypominając w tej chwili rozleniwionego kocura. Odwrócił się w jego kierunku i przysunął bliżej, chowając nos w zagłębieniu jego szyi. Bezwstydnie zaciągnął się zapachem ciała kochanka, zaraz muskając delikatną skórę wargami. Znów zamknął oczy, rozluźniając się jego objęciach.
To nie było seksualne – kierowała nim niewinna potrzeba przebywania blisko. Wyczuwał jednak, że coś jest nie tak. Ostatnimi czasy jego policjant martwił się znacznie bardziej, nieustannie gdzieś odpływając myślami, analizując. A to przecież było domeną Ryana.
- Ej – szepnął, odsuwając się, żeby spojrzeć mu w oczy. Posyłając krótki uśmiech w stronę partnera, przesuwając opuszkami palców po jego policzku, zaczepiając brodę. - Wiesz, że możesz mi powiedzieć, jeśli zechcesz? – zapewnił, brzmiąc bardzo ciepło. To było nietypowe dla jego osoby. Nawet w miłości zachowywał dystans, będąc chłodnym. Niewiele rzeczy mogło wzbudzić w nim faktyczną czułość. A i sam Boris był już przyzwyczajony do ciągłego przebijania się siłą przez wykreowany wokół Ryana mur. Każdego dnia na nowo.
- Możesz, ale nie będę cię zmuszał – dodał, wracając na swoje miejsce z nosem przytulonym do szyi mężczyzny i ręką luźno przerzuconą przez jego bok.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyWto Kwi 10, 2018 9:20 pm

Znał na tyle dobrze partnera, że nagły ruch wcale go nie zdziwił. Podświadomie czekał na ten moment. Powinien najpierw wziąć ten piekielny prysznic.. Zamknąwszy oczy pozwolił sobie na krótką chwilę zapomnienia. Poddał się tej bliskości, oczyszczając umysł, co długo niestety nie trwało. Wspomnienia z miejsca kolejnej zbrodni powróciły niczym siarczysty policzek. Odruchowo zacisnął dłoń na jego biodrze, w miarę szybko się opamiętując. W geście przeprosin ciepłymi wargami musnął czoło kochanka.
-Wiem. - dało sie słychać ciche lecz prawdziwe. Jeśli miał komuś mówić o tym co go trapiło, to tylko architektowi. Czego i tak nie robił, bowiem uważał, że nie powinien okazywać swych słabości. Dla niego ma być w tych kwestiach idealny; ciepły, czuły, uśmiechnięty a zarazem męski, dominujący, stanowczy i bez ciągłego użalania się nad sobą. Z wieloma wadami, lecz bez tej znaczącej; żadnego pokazywania swych słabości.
Niestety nie mógł niczego mu powiedzieć. Ani o sprawie ani o tym co go wewnętrznie trapiło. Bo co powie? Przyzna się do własnej bezużyteczności?
-Uśmiechaj się tak częściej. - odparł cicho. Do końca nie przemyślał wypowiedzianych słów. Ot kochał ten piękny uśmiech, a widywał go dosyć rzadko. Powiedział na głos jedno z swych skrytych pragnień. Ile to razy zastanawiał się czy dobrze wszystko robi, czy aby na pewno jest mu z Borisem dobrze.. Z czasem przyzwyczaił się do sposobu bycia Ryana. Nauczył się go od A do Z i podchodził z wielkimi pokładami cierpliwości. A to opłaciło mu się.
Trzymając go ciasno w ramionach utwierdzał się w przekonaniu jak bardzo go kochał. Dorosły facet oszalał z miłości. Zabawne.
-Wiesz co? Czasem wydaje mi się, że nie nadaję się do pracy w policji. I to co dotychczas osiągnąłem jest zwykłym fuksem. - mruknął niezrozumiale, bardzo, najbardziej, bo wchodził na ten zakazany temat o swych słabościach.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyWto Kwi 10, 2018 9:32 pm

Właściwie nikt nie był dla niego ważniejszy niż Boris. Kiedyś myślał tylko o sobie i skupiał się na swoich odczuciach, wszystkich innych mając w głębokim poważaniu. To się zmieniło tamtego wieczoru, gdy pierwszy raz się spotkali.
Pracował nad sobą, ale efektywne zmiany były cholernie trudne do osiągnięcia.
-Mhm… – mruknął, krótko całując skórę przy lekko wystającym obojczyku. – Gdyby to było tylko fuksem, prędzej czy później ktoś by cię odstrzelił. Fortuna jest wredna, Boris – stwierdził, brzmiąc naprawdę pewnie. Wiedział, jakie stanowisko jego partner zajmuje. Zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności, która szła za tą pozycją i oczekiwaniami góry wobec jego kolejnych śledztw. I zauważył, że ostatnio jest coraz trudniej.
Nie był ślepy, a jego analityczny umysł wyjątkowo mocno upodobał sobie Borisa jako obiekt do badania.
Uniósł się lekko, opierając głowę na ręce, aby móc spojrzeć mu w oczy. Wolną dłonią łagodnym gestem przeczesał jego włosy, uśmiechając się ciepło, choć krótko.
- Wiesz… Einstein, gdy utknął w swoich projektach, zaczynał robić rzeczy zupełnie niezwiązane ze sprawą, aby w ten sposób nakręcać swój mózg. Podjął wtedy pracę w urzędzie patentowym.  Ostatecznie na rozwiązanie wpadał, nie analizując problemu samego w sobie - opowiadał, głównie po to, żeby właśnie odwrócić uwagę Borisa od sprawy, koncentrując ją na czymś innym. Zwykle niewiele mówił, ale potrafił nadawać jak katarynka, żeby tylko skupić myśli partnera na danym momencie i swojej osobie, odcinając go w ten sposób od pracy. – Pojedźmy na weekend gdzieś. Może właśnie tego potrzebujesz? Mógłbyś nawet zabrać coś ze sobą. Coś związanego z pracą. Ale nie za dużo. Tam odprężyłbyś się, dał odpocząć głowie… I może akurat, mm? – och, gdyby tylko wiedział, czego dotyczyły rozterki Borisa! W życiu by go nie wspierał i mu nie pomagał, absolutnie.
Przysunął się bliżej, przytulając policzek do jego policzka, nieświadomie znów przypominając łaszącego się kocura.
- Daj sobie odpocząć – szepnął.
Powrót do góry Go down
VinqesI will bite you
Vinqes

Data przyłączenia : 07/04/2018
Liczba postów : 15
Przecież znamy się od lat... Original

Cytat : Zginę przez Ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem.

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyWto Kwi 10, 2018 10:09 pm

Racja. Racja? Czy aby na pewno? Zdarzało się wiele przypadków, z których wychodził cało mimo gorącej atmosfery. I szczęście nie miało tu wiele do gadania. Boris wykazywał się wtedy wypracowanym spokojem, doskonałym refleksem oraz pozwalał aby umysł robi z ciałem co zechciał. Czyli racja. Nie fuks pozwolił dojść mu do wysokiej i szanowanej pozycji. Czyli nie jest z nim w sumie najgorzej. W pewnym sensie. Bo jakby nie patrzeć mając na koncie wiele rozwiązanych spraw, nadal nie potrafił złapać jednego, jedynego mordercę. Nie i chuj.
-Myślisz, że i będzie pasowała praca gdzieś w ogrodzie, wśród masy kwiatów? - zapytał z czystym rozbawieniem. W jego przypadku podejmowanie innych prac było nierealne. Jedna praca pożerała go żywcem, a druga wyssie z niego całą resztkę życia. Gdzie w tym miejsce na architekta? A może jakieś hobby? Nie. Odpada. Również potrzebowałby dodatkowego czasu a gdyby go miał w zapasie, nie wracałby nocami do domu.
Pomysł z zagadywanie go wypalił. Samo to, że partner mówił więcej niż zazwyczaj działało na Borisa i odwracało uwagę od trapiących myśli. Korzystał z chwili, mając nadzieję, że następny taki raz powtórzy się w miarę szybko.
-Weekend?
Pytanie, czy da radę wyskoczyć gdzieś razem bez nawoływania go po godzinie poza domem. Taki wypad brzmiał świetnie. Sama myśl o dwóch dniach razem napawała go chęcią do dalszego działania. A zapał osiadał wraz z myślami o nieprzewidywalnej pracy. Pomyśli. Wspomni o dwóch dniach urlopu. Może ktoś się nad nim zlituje.
Zamknął oczy, przesuwając leniwym ruchem dłonią po jego całych plecach. Tym sposobem uspokajał samego siebie a i drażnił go dotykiem; dwie pieczenie na jednym ogniu.
-Wyrwę się z roboty na dwa dni. Przyda nam sie odpoczynek, masz rację. -odparł, zanim nie wcisnął go w siebie stanowczym gestem, ucinając dalszą rozmowę na rzecz pożerającego go snu.

_________________
Tik
Tak
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Przecież znamy się od lat... 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... EmptyWto Kwi 10, 2018 10:25 pm

Lubił być obejmowany w ten sposób. Czuł się zupełnie tak, jakby Boris odgradzał go od świata, chowając po prostu w swoim uścisku. Bez słowa zamknął oczy, poddając się tej słodkiej przyjemności, rozkoszując się bliskością.
O ile bywał chłodny, to ten dystans w łóżku znikał. Wówczas łaknął jego bliskości i ciepła, całkowicie redukując przestrzeń między nimi.
Spał spokojnie. On – morderca. Ofiary nie śniły mu się po nocach, nawet jeśli przed śmiercią błagały o litość. Chyba tylko dzięki temu był w stanie trwać w tym zawodzie przez całe długie lata, udoskonalając siebie samego w fachu.
Nad ranem zawsze wstawał pierwszy, żeby wziąć prysznic jeszcze przed partnerem i przygotować mu kawę. Kiedy Boris budził się, Ryan witał go już w pełni ubrany, wyszykowany, przygotowując pośpiesznie jakieś kanapki na cały dzień partnera w pracy.
Żegnał go namiętnym pocałunkiem w przedpokoju i odprowadzał wzrokiem aż do samej windy. Nim zajął się własnymi obowiązkami, zawsze odczekiwał okrągłą godzinę, chcąc mieć pewność, że Boris nie wróci za moment po zapomniany portfel czy klucze.
Mając już pewność, że został zupełnie sam, przyjmował kolejne zlecenie i czynił odpowiednie przygotowania do wykonania go. W tym przypadku sprawa była równie prosta jak ostatnio – zginąć miała młoda kobieta, która o tak wczesnej porze najpewniej jeszcze spędzała czas w domu. Uduszenie.
Posługując się ciągiem fikcyjnych kont, dostarczono mu stosowną część wynagrodzenia. Działał tylko wtedy, gdy widział już okrągłe sumy uzupełniające jego rachunek. Przed przelewem nie robił nic. Gdy jednak już klamka zapadła, śpieszył się, aby mieć sprawę jak najszybciej z głowy.
W końcu tyle obowiązków było przed nim!

Minęły raptem cztery godziny pracy Borisa, gdy dostał telefon.
- Dzień dobry, czy pan Boris Mirslev? – odezwała się kobieta po drugiej stronie słuchawki. – Pański partner poprosił o poinformowanie pana o wypadku, który miał miejsce. Pan Ryan Donell znajduje się w szpitalu przy State Avenue. Prosił przekazać, żeby się pan absolutnie nie martwił, jego stan jest stabilny, ale zatrzymamy go na obserwacji. Nie oczekuje pańskich odwiedzin, rozumie, że jest pan zapracowany – mówiła spokojnie, rzeczowo, jasno przekazując informacje, które miały być dostarczone Borisowi.
W tym samym czasie na posterunku pojawił się wysoki, ciemnoskóry mężczyzna, wyraźnie zdenerwowany.
- Chcę zgłosić próbę zabójstwa! – zawołał od razu. – Chciał ją zabić! Dusił ją! Goniłem go, ale nie złapałem! – zakomunikował jeszcze nim ktokolwiek podjął się próby przesłuchania go. – Sprawdźcie szpitale! Sprałem go!
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Przecież znamy się od lat... Empty
PisanieTemat: Re: Przecież znamy się od lat...   Przecież znamy się od lat... Empty

Powrót do góry Go down
 
Przecież znamy się od lat...
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: