|
| Autor | Wiadomość |
---|
CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: win or die Wto Paź 30, 2018 8:48 pm | |
| Lawsen Yelshire Lawsen to przywódca grupy rabusiów, którzy zwą się Komediantami. Z dumą głosi, że jest synem kurwy i lorda Burzy, choć nie ma żadnych dowodów na swoje pochodzenie, nikt nie odważy się mu zaprzeczyć. W młodości rzeczywiście był giermkiem, ale pomimo kilku zwycięstw w turniejach, nie nadawał się na rycerza, dlatego szybko porzucił swojego opiekuna na rzecz weselszego życia. Komedianci to prawdziwa zbieranina szaleńców i świetnych wojowników, którzy własne pragnienia przedkładają nad wszelkiego rodzaju zasady moralne. Obecnie uznał las w pobliżu Królewskiej Przystani za swoją własność i niepodzielnie rządzi na trakcie prowadzącym do stolicy. W obliczu niedawno zakończonej wojny i chaosu powodowanego połączeniem Siedmiu Królestw i zbliżającą się koronacją ich nowego króla nikomu nie udało się pozbawić go władzy. Słynie tyleż samo ze swojego sprytu, co bezwzględności, tyleż samo chciwy, co ambitny. Na koncie ma nie tylko uwiedzenie pięknej córki lorda Tully, ale również morderstwa, rozboje i gwałty. Jest prawdziwym koszmarem kupców, troskliwych ojców i bezradnego rycerstwa. Prostaczkowie widzą w nim diabła wcielonego, głupcy lekceważą, strażnicy mają utrapienie, a podekscytowane damy plotkują jednakowo o jego haniebnych, choć bez wątpienia imponujących wyczynach oraz wielkości przyrodzenia. I byłby z niego niezły Robin Hood, gdyby nie to, że całe zrabowane bogactwa zatrzymywał dla siebie, a cudze fortuny przepuszczał na dziwki i alkohol. _________________ Underneath it all we’re just savages Hidden behind shirts, ties and marriages
|
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: win or die Nie Lis 11, 2018 3:23 pm | |
| Ser Darcy Lannister Złote włosy sięgające do połowy ramion, wyraźnie zarysowane kości policzkowe i linia szczęki, prosty nos, błękitne, bystre spojrzenie, 188 cm wzrostu – och, już nawet sama aparycja mężczyzny zdaje się niemo krzyczeć, do jakiego rodu przynależy. Darcy nie miał w życiu ciężko, a jego zamiłowanie do pięknych panienek i wytrawnych trunków, którymi truje się uparcie na wszelkiego rodzaju bankietach, zdaje się być niemalże tak duże, jak miłość związana z wojaczką. Chłopak został rycerzem w wieku zaledwie dwudziestu dwóch lat. Odsłużył swoje jako giermek, jednakże sukcesy w licznych potyczkach i ważnych dla Siedmiu Królestw bitwach zaowocowały tym, że został pasowany dość wcześnie. I nie tyle była to zasługa czarujących słówek wyszeptanych na uszko temu, komu trzeba, ile naturalnego talentu. Darcy, pomimo wręcz książkowej urody, jest zaprawiony w boju i choć nadal znajduje czas na odcinanie się od rzeczywistości w bibliotece, otoczony grubymi tomiszczami dotyczącymi historii i nauki, to walka jest jego największą kochanką. Nieustannie trenuje czy raczej katuje się treningami, co nie do końca cieszy jego drogą matkę, która widzi w nim przyszłego młodego lorda i niezbyt przemawia do niej ciągłe narażanie życia przez syna. Co innego ojciec – Darcy to jego oczko w głowie, pierworodny i jedyny syn, potem były już tylko córki w liczbie trzech. Młody paniczyk korzysta z tego, co daje mu życie i nie odmawia sobie okazji do zabawy. Ma oczywiście całkiem sporo wad, chociażby wrodzoną opryskliwość, przekolorowaną impertynencję, nadmierną pewność siebie czy przerośnięte ego, ale z drugiej strony ma ku temu powody. Och, całe mnóstwo. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: win or die Nie Lis 11, 2018 9:24 pm | |
| Nikt nie mógł przejechać przez te lasy bez jego wiedzy. Zdawałoby się, że nawet ptaki są na jego usługach. A trzeba było przyznać, że wielu zmierzało do stolicy z okazji zbliżającej się koronacji. Kupcy, którzy hojnie obdarowywali go swoimi towarami, naiwni prostaczkowie i nadęci lordowie. Każdy w Siedmiu Królestwach chciał zobaczyć smoki. Właściwie Komedianci byli wdzięczni nowemu władcy i co noc mogli mu płacić daninę z krwi oraz poczętych bękartów. Wystarczyło jedynie odpowiednio opłacić patrole strażników, by wybierali inne ścieżki i nie wchodzili sobie w drogę. Ostatecznie, żołnierze też byli prostymi ludźmi, których niedawna wojna pozbawiła nie tylko dobytku, ale również wiary w opiekuńczą rolę arystokracji. Tej nocy Lawsen zamierzał zdobyć coś więcej niż złoto czy słodkie wino. Wczoraj doniesiono mu, że na granicy lasu pojawił się niewielki oddział, którego żołnierze nosili czerwone tarcze ze złotym lwem. Z informacji od właścicielki gospody Pod Wesołym Prosiakiem wynikało, że dzielny dziedzic dumnego rodu Lannisterów zmierza na zabawę koronacyjną. Lawsen bardzo martwił się, że ta feta chłopaka ominie. Gdy tylko zaczął zapadać zmrok, zorganizowali zasadzkę. W ciemności ciężko było stwierdzić, skąd nadciągnął atak. Strzała po prostu przeszyła gardło strażnika jadącego obok ser Darcy’ego, a z jego ust popłynęła krwawa piana, plamiąc mundur. Następna przeznaczona była dla białego ogiera młodego dziedzica. W tej samej sekundzie okazało się też, że są otoczeni ze wszystkich stron. Wydawało się, że las ożył i powstał przeciw nim, ponieważ w chłodnym świetle gwiazd ciężko było dostrzec napastników i jednoznacznie określić ich liczbę. Muzyka świerszczy ucichła, zastąpiona uderzeniem stali o stal. _________________ Underneath it all we’re just savages Hidden behind shirts, ties and marriages
|
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: win or die Nie Lis 18, 2018 8:27 pm | |
| Nie tak miało być. Zupełnie nie tak. Ten trakt, ten las były teraz jedną z najczęściej uczęszczanych dróg, co było oczywiście związane ze zbliżającą się koronacją. Z jednej strony można było przewidzieć, że dzięki temu staną się istnym rajem dla bandy bandytów. W końcu nawet on nie był tak naiwny, żeby wierzyć w zapewnienia przejezdnych i karczmarzy. Jego rodzina również nie zamierzała puścić go samodzielnie. Darcy, rzecz jasna, nie wątpił w siebie ani w swoje możliwości i był przekonany, że może wyruszyć w podróż sam, ewentualnie z jednym, zaufanym gwardzistą. Tym razem otrzymał swój mały, własny oddział, a pani matka nie chciała słyszeć słowa sprzeciwu. ...Oddział, który miał zostać zaraz wymordowany, a on niewiele mógł na to poradzić. - Paniczu Da... - zaczął jego przyboczny, lecz nie zdołał dokończyć, jako że zaczął się krztusić. Chłopak obrócił się w jego stronę i odruchowo chwycił za rapier przy swoim boku. Nie miał na sobie ciężkiej zbroi, takowa nie nadawała się na długą podróż, jedynie skórzany napierśnik, nakolanniki, wysokie buty do jazdy konnej, hełm, pas z rapierem przy boku, a resztę ekwipunku przy siodle. - Kurwa mać, to zasadzka! - zaklął okrutnie, patrząc w ciemność. Nie zdążył wyjąć z miecza - jego ukochany ogier, zwierzę, które darzył większą miłością niż większość znanych osób, dostał w pierś i jęknął żałośnie, gdy ugięły się pod nim nogi, a po błyszczącej, śnieżnobiałej sierści spłynęła strużka krwi. Sekundę później zarył pyskiem w piachu, zrzucając młodego Lannistera z siodła. Ten upadł na plecy, krzywiąc się z bólu, ale podniósł od razu i wyjął broń z pochwy. Wiedział, że nie mieli szans. Nie, kiedy oprawcy ukrywali się w mroku, ale i tak miał ochotę rozszaprać ich na strzępy. Tymczasem bardziej rozsądne byłoby przygotowanie się na nadchodzącą rzeź. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: win or die Nie Gru 02, 2018 6:48 pm | |
| Z mroku w kierunku panicza swobodnym krokiem zmierzał rosły mężczyzna, który praktycznie nie miał na sobie stalowego pancerza. Proste ubranie nie mogło mu zapewnić żadnej ochrony i dowodziło nonszalancji, niebezpiecznie graniczącej z szaleństwem. Okazało się jednak, że nie potrzebuje lśniącej zbroi. Gdy od tyłu spróbował zaatakować go jeden z przybocznych przyszłego lorda, zareagował natychmiast, a wierny sługa skończył ze sztyletem precyzyjnie i zabójczo szybko wbitym w grdykę, tuż pod hełmem. Na widok Darcy’ego wyciągnął jednak krótki miecz z pochwy przy lewym biodrze. Zakręcił nim niedbałego młynka w powietrzu. – Rzuć broń, to może nie wyrżniemy wszystkich twoich ludzi – zaproponował, ukazując z szerokim uśmiechu zęby. Jak na potwierdzenie jego słów z mroku pomknęła kolejna strzała, trafiając precyzyjnie w łączenia pancerza jednego z rycerzy. Mężczyzna upadł na kolano, a następnie został pozbawiony głowy przez… kobietę. Dziewczyna z dzikim, głośnym śmiechem rzuciła się na kolejnego przeciwnika. – Dalej lwie. Schowaj pazury. Wokół nich panował chaos. Nie tylko ludzie Lannisterów ginęli tego wieczoru, ale las i ciemność dawały rozbójnikom ogromną przewagę. _________________ Underneath it all we’re just savages Hidden behind shirts, ties and marriages
|
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: win or die Pią Gru 07, 2018 2:40 pm | |
| Nie lubił takich decyzji, jak chyba każdy w jego sytuacji. Wybieraj – duma czy… życie? Ale nie tylko o jego własny los się rozchodziło, jako że w jego dłoniach spoczywało właśnie życie pozostałych członków oddziału. To chyba go przekonało. Jednak nie robił sobie złudnej nadziei. Nawet jeśli bandyci wiedzieli, kim on jest (och, był przekonany, że są tego doskonale świadomi. Po co organizowaliby cały ten teatrzyk?), to ludzie Lannisterów raczej obchodzili ich w równym stopniu co zeszłoroczny śnieg. Choć z tym śniegiem to i tak śmieszna sytuacja. Kiedy obok nóg wylądowała mu głowa towarzysza, z którym jeszcze przed chwilą beztrosko rozmawiał, skrzywił się i rzucił broń, choć nie bez grymasu. Zagryzł zęby, żeby nie pyskować; był w położeniu dość rozpaczliwym, więc po co dolewać oliwy do ognia? Bywał nierozsądny, ale nie aż tak. – Mogłeś, o szanowny panie… Jak powinienem się do ciebie zwracać? W każdym razie wystarczyłby posłaniec i zaproszenie na herbatkę. Wierz mi, proszę, fatygowanie się tutaj w tak nieprzyjemną noc było totalnie zbędne – odpowiedział poważnie, choć z nutą szyderstwa w głosie, po czym uśmiechnął się bez cienia szczęścia. – Poddaję się. Oszczędź moich ludzi. – Tak. Gadanie. Ale chociaż spróbował. Zerknął kątem oka na swojego wiernego przybocznego, zachowując kamienną minę, mimo że w środku wszystko w nim drżało. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: win or die | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |