Cześć.
Wiecie, co to jest tombak? To sztuczne złoto. Mało wartościowy stop tanich metali, mający jednak to do siebie, że niewiele go nieraz od prawdziwego złota różni, przynajmniej powierzchownie. Jest żółty, zdaje się elegancki, odbija światło. A mimo to nie ma praktycznie wartości. Takimi lubię czynić moje postaci – lubię, kiedy są złożone, pozornie ładne, a w istocie zepsute, albo odwrotnie, światu pokazujące ponurą maskę, a o sercach prawdziwie złotych. Lubię fałsz i wszystko, co jest jego skutkiem, lubię ukrywanie zepsucia za kurtyną z jedwabiu, marmurowe kolumny podtrzymujące strop upadającego gmachu, perskie arrasy kryjące pęknięcia w mahoniowej okładzinie ścian, strzyżone żywopłoty zapuszczające korzenie w truchło.
A przede wszystkim – lubię historię. A zatem!
Po pierwsze – od początku, czyli prehistoria. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek był na tyle odważny, ale osadzenie wątku w czasach przed czasem to niezwykle pociągająca możliwość. Zapomniani bogowie, paprocie potężne niby drzewa, szamani, kult cielesności, życie w ludzkich stadach, szycie ubiorów ze skór, polowania na wielką zwierzynę. Pierwotność, prostota, brud, krew i agresja, być może z elementami wizyjnej – powtórzę się: szamańskiej - mistyczności. Wolę dawać ogólniki i skojarzenia, niż narzucać komuś od razu gotową fabułę.
Dalej – starożytność. Malowane pysznie kolumny z piaskowca w pałacach nad Nilem, morskie podróże i filozoficzne dysputy Greków, surowe prawa i brudne bezprawie na brukowanych drogach wiecznego Rzymu. Od czasu do czasu interwencja któregoś z dziesiątków bogów, mitologia, chimery w Tebach i poszukiwanie herosów…
Fałszywa pobożność średniowiecza? Włoski renesans? Kto by nie chciał puknąć terminatora w warsztacie florenckiego malarza, ryzykując siedmioletnią banicję? Gdy idzie o motywy typowo historyczne, otwarty jestem na naprawdę wiele motywów i mnogość czasów, w jakich osadzimy akcję. I ja wiem, że to brzmi sztywno, może to kwestia tego, jak bardzo lubię romantyzować dawne dzieje.
Z chęcią wskakuję też w niektóre gotowe uniwersa: uwielbiam młodzieżowe sytuacje, które mogą przydarzyć się tylko w gwarnych murach Hogwartu, pierwsze randki w Hogsmeade albo wykorzystywanie Pokoju Życzeń do niecnych celów.
I jakby… serio. Ja tylko brzmię jak skończony sztywniak, a tak naprawdę, jak już zdarzy mi się jakaś fabuła, to posika się ze szczęścia. Spróbujmy!