Kowboj

First topic message reminder :



Kowboj - X pochodzi z małego miasteczka, w którym wszyscy się znają. Swoją odmienną orientację ukrywał bardzo skrzętnie. Zgodził się na występ nago dla gejowskiego magazynu z sąsiedniego stanu przekonany, że dystans zapewni mu anonimowość. Niestety tak się nie stało. Magazyn trafił w ręce kolegów ze szkoły. X zauważył jak na lekcji przeglądał go Y, chłopak w którym się zawsze podkochiwał. Gdy zobaczył jego zdezorientowane spojrzenie uciekł. Uciekł z miasteczka, stanu. Uciekł żeby nie robić problemów rodzinie. Zamieszkał w dużym mieście i z pozującego do zdjęć stał się dziennikarzem. Duże miasto dało mu wolność w byciu sobą. Nikt nie oceniał go przez pryzmat upodobań seksualnych. Pewnego dnia poproszony zostaje o zrobienie reportażu w dziedzinie związanej z jego młodzieńczymi latami. Podczas niego spotyka Y, który wcale nie chce pozwolić by znów mu uciekł.

X - uciekinier - Amantis
Y - kowboj - Smok

- Wcale nie powiedziałem, że chce być przez ciebie adorowany. - powiedział Ali ściągając z twarzy maseczkę i siadając na łóżku.
- Chce stąd jak naszybciej wyjechać. - mruknął nie patrząc w jego stronę. Taka odpowiedź także było częścią jego akcji "odwrót".
Jak Chris będzie dla niego niemiły łatwiej będzie się od niego odciąć.

- Nieee? Prysznic raz. Już pierwszego dnia robiłeś wszystko bym oglądał cię nago. Wszystkie te dziwne akcje po drodze. No i wczorajsza noc. Chcesz powiedzieć, że włazisz do łóżka wszystkim facetom, a szczególnie tym, którzy broń bożę, żeby cię adorowali? Ali... Patrz na mnie jak do ciebie mówię do cholery!
Warknął i odwrócił go twarzą do siebie. Gdy tylko spojrzał w jego oczy wiedział, że to strach. Widział to często u zwierząt. Alistair szukał drogi ucieczki. Sam nie wiedział, dlaczego to zrobił, ale jego ręce wystrzeliły i objął dziennikarza całując intensywnie. Dopiero kiedy obojgu brakowało już oddechu puścił go i wstał.
- Kłamiesz. Nie wiem po co. Chcesz mnie. Chcesz moich ramion. Boisz się tego jak cholera. Zrozum w końcu, że jesteś dorosłym facetem. Nie zamierzam zamykać cię w klatce ani zmuszać do zostania tutaj. Jeśli tak bardzo boisz się czegoś dobrego co może być między nami to... to ja nie będę cię powstrzymywał. Wracaj do swojego życia gdzie dupa jest drogą do sukcesu a miłość kupuje się za pieniądze. Wracaj do ludzi którzy cię gwałcą, molestują i nie dbają o ciebie.
Im więcej mówił tym bardziej był wściekły. W końcu zamknął się i zacisnął pięści. Spojrzał mu prosto w oczy i zanim zdążył odpyskować powiedział.
-Wracaj do swojej norki króliczku. Widać nie dorosłeś jeszcze do poważnych związków.
Wyszedł zamykając za sobą delikatnie drzwi. Nie mógł go zmusić. Nie był dla niego nikim ważnym. Jeśli przerażała Silvera opcja poważnego związku z kimś takim jak on to... czy było o co walczyć? Chris dostał już od życia po dupsku i nie zamierzał dać się dalej kopać. Nie zamierzał też zmienić swojego nastawienia do Alego.

Słowa Chrisa raniły okrutnie. Joe nie miał odwagi powiedzieć mu tak przykrych słów, nawet jeśli uważał tak samo jak Chris.
Wstał z łóżka i nie mając zamiaru dać mu ostatniego słowa ruszył za nim.
- Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że kim ty jesteś? Może zrobiłem w życiu dużo błędów i nie jestem ideałem. Ale ja w przeciwieństwie do Ciebie nie wytykam ci twojej bezpłodności, ślepego oddania rodzinie ani tego, że chyba jednak nie jesteś taki wspaniały skoro żona cię zdradziła! - wystrzelił popychając go w złości na ścianę. - A by najmniej nie zrobiłbym bym tego, gdybyś nie zaczął mnie oceniać. - warknął na niego mając ochotę dać mu w twarz.
- Wolę swoją norkę niż twój kurnik. - syknął dźgając go palcem w klatkę piersiowa.

- Masz rację. Ale wiesz czemu? Bo to ja ci o tym powiedziałem. Do bezpłodności, zdrady żony i protekcjonalizmu rodzinnego potrafię się przyznać. Walczę z tym każdego dnia. A czy ty walczysz? Czy walczysz o swoją godność? Dumę? Czy walczysz o siebie Alistair?
Tym razem to on zaczął napierać. Nabrał powietrza w płuca przez co jego klatka piersiowa się uniosła wydając się jeszcze większa. Co gorsza prawie szeptał pochylając głowę do Alistaira i mówiąc do niego. Korytarz nie był szeroki więc po chwili to dziennikarz stał przy ścianie chociaż Chris nawet go nie dotknął.
- Wiesz, nawet nie zacząłbym na ciebie patrzeć w ten sposób gdyby nie te nagie zdjęcia. Można więc powiedzieć, że za to też ponosisz odpowiedzialność. Chociaż, nie za fakt, że interesują mnie faceci. Mój biseksualizm to moja rzecz.
Oparł ręce o ścianę po bokach głowy Alistaira. Obaj byli bardzo rozemocjonowani. Chris uważał, że jeśli to dalej potrwa będzie gorzej. Musnął jego usta swoimi i obserwował go z wpół przymkniętych powiek.
- Chcesz być w moim kurniku, a ja nie zamierzam cię zamieniać w kurę.
Kolejne delikatne muśnięcie ust. Uśmiechnął się lekko.
- Nie wiem czemu żona mnie zdradzała, pewnie to po części moja wina. Tak samo jak bezpłodność. Mam to na swoje życzenie. Wiesz czego zabrakło w moim małżeństwie? Partnerstwa. Ja dawałem ona brała i tak w kółko. Chcę cię, ty chcesz mnie, ale jeśli to miałoby się udać to obie strony muszą być gotowe wejść w to całe, z całym tym swoim bagnem z przeszłości. Jestem gotów wejść w nowy związek, ale nie dam się znów wodzić za nos i nie zdzierżę kolejnej zdrady. Nie będę też za wszelką cenę biegał za tobą jak twoi fani z miasta. Nie jesteś moim idolem ani dziwką Alistair. Możesz być moim partnerem ale następnym razem zanim zaczniesz mnie podrywać upewnij się, że jesteś na to gotów. Bo teraz nie jesteś.
Nie odsunął się. Czekał na kolejny atak, wybuch, cokolwiek... a może liczył, że się podda i zauważy problem?

- Nic o mnie nie wiesz. - powiedział patrząc na niego spod rzęs oczami, które całe iskrzyły od emocji.
- Jestem dziennikarzem, co z natury czyni mnie ciekawskim. Po zobaczenia pornoli na twoim komentarze chciałem sprawdzić czy faktycznie jesteś bi.
Nie wiedział wtedy, że Chris tak bardzo zakręci mu w głowie swoją osobą. Dotykiem, pocalunkami. Kiedy ten znowu musnął jego usta, ugryzł go w wargę.
- Każdego dnia, odkąd matka umarła, nie robię nic innego tylko walczę.- warknął odsuwając się od niego rozemocjonowany. - Czasem wychodzi mi to lepiej a czasem gorzej. Dzieje się tak dlatego, że nie ma osób które nie mają słabości. Ja zostałem sam w miejskiej dżungli i przetrwałem. A uwierz mi, że strach przed wylądowaniem na ulicy, przed głodem jest gorszy niż bycie... Miłym dla osoby, której się nie lubi. I przestań patrzeć na mnie z góry, do cholery. Dla ciebie coś jest czarne albo białe, a życie ma też wiele odcieni szarości! - syknął mając zamiar uciec przed jego spojrzeniem i schować się w łóżku. Odciąć się od problemów poprzez zabawę w w internecie.

- A jak mam na ciebie patrzeć? Z dołu? - Chris wiedział, że to jest jego szansa żeby pokazać Alistairowi, że nie jest tępym byczkiem. Przesunął ręce ze ściany na boki mężczyzny i zsunął je aż do jego bioder kiedy klęknął przed nim. Spojrzał na niego z dołu z uśmiechem kradnącym serca a później przytulił go tak by twarzą znaleźć się trochę powyżej bioder.
-Tak lepiej?- Zapytał. Nosem podciągnął mu bluzkę i pocałował go w brzuch. - Ale nie mogę całować cię w usta.
Powiedział. Chciał skutecznie odciągnąć myśli Alego od ucieczki. Chciał żeby był jego. Żeby walczył dla nich.
-Zostałeś dziennikarzem, ale reportaże jak ten, to nie jest coś co chciałbyś robić. Co chcesz robić?
Nie przestawał całować jego brzucha i zsunął mu niżej spodnie.

Kiedy Chris opadł przed nim na kolana, Ali zastygł w bezruchu zszokowany jego zachowaniem.
Nikt wcześniej nie zachowywał się w stosunku do niego w taki sposób i blondyn nie wiedział jak zareagować.
Czując jego usta na brzuchu, dotyk rąk w okolicy bioder, cierpliwość Chrisa.. Nie mógł nie zacząć twardnieć od tych pieszczot.
- Skąd wiesz, że chciałbym robić coś innego? - spytał zaciskając ręce na jego ramionach, które to położył tam w pierwszym, obronnym odruchu.

- Intuicja.
Chris nie wiedział do końca dlaczego tak myślał. Alistair podchodził bardzo energicznie i emocjonalnie do pracy ale widząc go z dronem i jak zachwycał się przyrodą w samotniku czuł, że chce działać więcej niż robić reportaże o nowoczesnym kowboju.
-Chcesz robić pracę, która zmieni spojrzenie, zmieni świat.
Zsunął mu spodnie poniżej pośladków i ugniatał je całując coraz niżej. Gdyby nie bielizna Silvera ocierał by się teraz policzkiem o jego członka.

Pokiwał lekko głową na boki. To nie do końca tak było.
- Chce mówić o tym co się dzieje. Na żywo. - to było dla niego najbardziej ekscytujące. Występować na żywo, bez dubli i scenariusza.
- Uh, co ty robisz? - spytał jakby budząc się z letargu. - Jesteśmy na korytarzu. A co jak Joe... Chris! - szepnął napinając się. Dostał rumieńców na policzkach od tego jak zajmował się nim kowboj.

- Czyli Live.
Ugryzł go lekko w delikatną skórę.
-Joe podsłuchiwał pod drzwiami od początku i jak przestaliśmy się drzeć wrócił do łóżka. Widziałem cień pod jego drzwiami. Jestem w moim domu i mogę robić co mi się podoba gdzie mi się podoba.
Zsunął mu bieliznę odsłaniając członka i otarł się o niego ustami.
- Tutaj też nakładasz maseczki? Pachnie owocowo. Zobaczymy jak smakuje?
Bez ostrzeżenia wziął go do ust i zaczął oblizywać. Jeszcze żadnemu facetowi nie robił laski, patrząc jednak na zarumienionego Silvera, który wręcz błagał go spojrzeniem nie mógł tego nie zrobić.

- O matko. - wyrwało mu, gdy wziął go do ust. Pomijając fakt, że na pytanie odnośnie maseczek w miejsca intymne zarumienił się jak dorodne jabłuszko.
- Kurwa. CHRIS. - syknął przez zacisniete zęby uciekając biodrami w tył, mimo że nie na wiele mu się to zdało, bo przecież tuż za nim była ściana.
- Fuck. Mm.. Oszalałeś... - jęknął pochylajac się, tym razem do przodu i opierając się o niego całym ciężarem ciała.
Co on chciał tym osiągnąć? Całkiem zamieszać mu w głowie?

Intensywność wytrysku trochę go zaskoczyła. Uciekł więc do łazienki by opłukać usta, ale wrócił na tyle szybko żeby Ali nie uciekł mu z miejsca. Znów przygwoździł go do ściany pocałunkiem. Później trzymał jego twarz i delikatnie gładził policzki kciukami.
- Na tym polega związek, na dawaniu i braniu. Nie chcesz, w porządku. Chcesz, musisz walczyć o to tak samo mocno jak ja. Z bólem i do utraty tchu. Żaden z nas nie jest idealny Ali, jesteśmy dorosłymi facetami z bagażem syfu w głowach. Związek jest ciężki, dwóch facetów dodatkowo obaczony społeczną krytyką. Jeśli to ma się udać to musimy walczyć razem, a nie ze sobą. Pod paroma względami nie różnię się od innych zboczeńców w twoim życiu. Podobasz mi się, chcę zanurkować w twoim tyłku i zdecydowanie jak oblizujesz usta myślę o lodzie, którego mi zrobiłeś dwa dni temu. Są jednak inne rzeczy. Uwielbiam patrzeć jak się śmiejesz z Joe, chociaż jestem zazdrosny że przy mnie nie idzie ci tak łatwo. Lubię twój zapach. Gdy widzę podniecenie w twoich oczach mam ochotę zrobić naprawdę milion niegrzecznych rzeczy i to wcale nie po to żeby samem u mieć przyjemność ale żeby dać ją tobie. Fajnie mi gdy mam cię w ramionach nawet gdy to chwila lub śpimy w jednym łóżku. To proste rzeczy Alistair. To mogę ci dać. To mogę ci obiecać. Żadnej ściemy, ukrytych motywów czy grania na dwa fronty. Zawsze byłem prostym facetem. Ugh, dobra bo to brzmi słabo. Al, Chcę być z tobą. Chcę żeby to było jasne. Z TOBĄ, nie twoją dupą. Związek jednak to dwie w pełni zaangażowane osoby, a nie jedna, i nie na pół gwizdka. Teraz pójdziemy do mnie. Przytulimy się jak wczoraj i pójdziemy spać. Może być?
Gadał i patrzył mu w oczy czasami ocierając się lekko ustami o usta Silvera. Na koniec puścił go wraz z przedstawieniem swojej propozycji na resztę nocy.

Pod wpływem jego pocałunku nogi się pod nim ugieły. Cholera, ten facet tak na niego działał, że tracił głowę.
Wysłuchał jego tyrady unosząc wysoko brew w geście niedowierzania. Kto tak pyta się o chodzenie ze sobą? Chyba tylko Chris.
- Mieszasz mi w głowie. Nie podoba mi się to. - powiedział, gdy już był pewny, że głos mu nie zadrży. Odgarnął włosy z twarzy i spojrzał na niego spod rzęs.
- To nie ma sensu. Jak Ty sobie to wyobrasz? Będziemy mieszkać osobno i z daleka od siebie? Widywać się w weekendy?
Zamknął na moment oczy i przelknął ciężko śline. Nie mógł zebrać myśli w logiczna całość.

- Usiądziemy rano i sprawdzimy nasze kalendarze. Omówimy to na spokojnie a nie w środku nocy na korytarzu. Idziemy do łóżka Silver.
Wziął go za rękę i pociągnął za sobą. Pchnął go później na swoje łóżko i przygniótł swoim ciałem całując. Zanim jednak podniecenie wzięło nad nim górę przesunął się i przytulił do niego.
- Zamknij oczy i po prostu połóż się spać Alistair. Omówimy wszystko rano.

Jęknął czując na sobie jego ciężar. To zawsze go podniecalo podczas seksu. Gdy czuł obezwładniający ciężar męskiego, silnego ciała.
Położył mu ręce na ramionach, ale nim zdążył odpowiedzieć na pocałunek, ten się skończył. Spojrzał na niego nieco nieprzytomnie, bo nie doszedł jeszcze do siebie po ostatnim orgazmie.
- Nie możesz mówić mi kiedy mam spać. - mruknął w swoim Alistarowym stylu.
- Ani w ogóle mówić co mam robić. - dodał burkliwie zupełnie jakby dalej był obrażony na Chrisa.

Chris uśmiechnął się szeroko a w jego oczach błysnął zawadiacki błysk.
- Nieeee? A co byś chciał robić o tej porze?
Ręka która obejmowała Alistaira szybko znalazła się na tyłku chłopaka i wjechała pod jego bieliznę sięgając nagich pośladków. Nie miał odwagi sięgnąć do jego odbytu. Nie bez wyraźnej chęci na takie pieszczoty.

- Siedzieć na instagramie albo oglądać, aj. Seriale. - obrócił się w jego stronę, przez co dłoń Chrisa utknęła między jego nogami.
- Jesteś pewien, że z Twojej strony to nie tylko zwykłe pożądnie? Sprawdźmy to. - powiedział niespodziewanie i zjechał swoją ręką na wybrzuszenie w spodniach mężczyzny.
- Ta gra trwa za długo. Sprawdźmy czy naprawdę jesteś bi.-mruknął gryząc go lekko w brodę.
Nie było sensu dłużej się opierać, czas rozładować napięcie między nimi. Może, gdy to zrobią sytuacja między nimi stanie się bardziej klarowna.

Chris spojrzał na niego i na chwilę zmarszczył brwi w zamyśleniu.
- Nigdy nie pieściłem tyłka żadnego faceta. Mam nadzieję, że będziesz dla mnie wyrozumiały.
Uwolnił dłoń z pomiędzy jego nóg i sięgnął do szafki nocnej po gumki i żel intymny. Zapalił lampkę by przeczytać datę produkcji. Te, które kupił w markecie gdy byli razem na zakupach zostały w łazience, a nie chciał wychodzić z łóżka. Gdy okazało się, że produkt jest zdatny szybko ściągnął z siebie ciuchy zostając jak go pan bóg stworzył. Oparł głowę na zgiętym ramieniu i w całej okazałości położył się przed Alistairem. Jego ciało było pięknie napięte od mocnych łydek przez zgrabny mocny tyłek i wąską talię aż po szerokie plecy. Był mokrym snem nie jednej osoby. Co więcej żaden kawałek tego ciała nie został zrobiony sztucznie albo na siłowni. Wszystko wypracował w polu, na rodeo i ciężką pracą na farmie.
- Wyskakujesz sam z ciuchów czy ci pomóc?
Zapytał z typowym dla siebie kowbojskim akcentem.

- Gumki? - spytał unosząc brew do góry. - Boisz się, że jestem chory? Czy może to ty nie chcesz mnie czymś zarazić?
Ściągnął koszulkę i spodnie. On w przeciwieństwie do Chrisa wybierał inna drogę do dbania o swoje ciało. Już nie był tylko chudym nastolatkiem... z ładna pupa. Za pomocą jogi i zdrowego żywienia ukształtował gibkie, jędrne i gładkie ciało. Wypielęgnował, nawilżone, widać było że poświęca mu sporo uwagi. To w końcu było jego narzędzie pracy.
Ali zawsze wyglądał tak, jakby miał wyskoczyć z ciuchów i reklamować bieliznę albo kostiumy kąpielowe. Dlatego tak wielu chciało go mieć dla siebie.
Położył się płasko i podniósł odrobinę biodra do góry, czekając aż Chris usunie z niego ostatni element odzienia.
- Sam się przygotuję. - dodał wkładając do ust pierwszy palec.

- Jestem czysty jak łza proszę pana. Chodziło mi o twój komfort. Większość lasek które brałem w drugą dziurkę wręcz domagała się gumek.
Pomógł mu ściągnąć bieliznę ale na hasło "sam" zrobił minę zbitego psa.
- Ale ja chcę... - Zaprotestował patrząc na niego gdy wkładał palec do ust. - No weź, będzie fajnie. Przecież nie potrzebujemy się spieszyć. - Przekonywał by pozwolił mu zająć się swoim tyłkiem.

- Jak będzie bolało, to pożałujesz. - odpowiedział przekrecajac się na brzuch by sięgnąć po szklankę wody. To było zagranie mające pokazać kowbojowi jak piękny i cenny ma przed sobą tyłek. I lepiej żeby tego nie spieprzył.
Zerknął na niego przez ramię, spod rzęs.
- Ja wolę bez nich. Nie chcę czuć lateksu tylko skórę. - mruknął w końcu odkładając szklankę na miejsce.

Chris kiwnął mu głową na znak zrozumienia. Nie chciał gumek. Okej. Gumki trafiły do szuflady.
- Żel? Czy ślina?
Zapytał pokazując na opakowanie. Gdy uzyskał odpowiedź uśmiechnął się szeroko jak dziecko na gwiazdkę. Pochylił się i pocałował jego pośladek, a później delikatnie ugryzł.
-Będę delikatny i posłuszny... przynajmniej w tej kwestii.
Powiedział przytulając go mocno. Naparł jednym palcem na jego tyłek i zaczął naciskać na zwieracz. Był wręcz zadziwiająco powolny, ale jego dłoni nie można było porównać do tych Alistaira. Wypielęgnowane kontra zniszczone pracą.

- Żel. - padła szybką odpowiedź, nawet nie musiał się długo zastanawiać.
Jęknął pod wpływem jego ciężaru a chwilę potem sapnął, gdy włożył w niego pierwszy palec.
- Słyszałeś kiedyś o kremie do rąk?-fuknął na niego mimo, że szorstkość jego dłoni była.. Podniecajaca.
- W jakiej kwestii nie masz zamiaru być posłusznym?

- Zobaczymy.
Odparł z śmiejąc się lekko i ugryzł go w ucho. Pozwolił palcu wejść głębiej i zaczął naciskać ściankę na której gdzieś powinna być prostata. Chris nie miał doświadczenia ale bardzo lubił czytać, i czytał dużo w kwestii zaspokajania mężczyzn jako że nie miał w tej kwestii doświadczenia czymś chciał nadrabiać. Wycofał dłoń tylko po to by zwiększyć ilość żelu i poślizg. Drobnymi pocałunkami częstował szyję Alego i nagryzał jego uszy.
- Bardziej w przód, w tył, prawo, lewo.
Pytał jednocześnie naciskając ścianki w jego tyłku

- Chris. - warknął na niego unosząc odrobinę biodra do góry, bo to rozciąganie już zaczynało go frustrować.
- To trwa stanowczo za długo. - jęknął wzdychając cicho po ugryzieniu go w kark.
Kark to był jego najsłabszy punkt, więc po zaledwie kilku pieszczotach w tym miejscu jego penis był już twardy jak kamień.
- Przestań się bawić.. M.mm.. Bogowie, Chris!