|
| Studium w Szkarłacie [Sherlock Holmes] | |
| Autor | Wiadomość |
---|
QuayetSkype & Chill
Data przyłączenia : 20/07/2017 Liczba postów : 7
Cytat : "Wolność ma jedynie początek. I to właśnie dlatego tak często się kończy."
| Temat: Studium w Szkarłacie [Sherlock Holmes] Czw Lip 20, 2017 5:28 pm | |
| Londyn, lata 80. XIX wieku. Labirynt dusznych, wąskich, zabłoconych, uliczek. Płynie nimi ciżba najbardziej prostackich a zarazem najuboższych ludzi znad rzeki. Przepychając się wśród bezrobotnych robotników najniższych kategorii, tragarzy okrętowych, ulicznych złodziei węgla, bezwstydnych kobiet, obdartych dzieci i wszelkiego rodzaju mętów i szumowin nadrzecznych - przybysz z trudem toruje sobie drogę. Odrażające widoki i wonie uderzają nań z wąskich zaułków odchodzących w prawo i w lewo, ogłusza go turkot naładowanych ciężko wozów wiozących wielkie sterty towarów ze składów, które wznoszą się na każdym rogu.Charles Dickens "Oliwer Twist""My mind rebels at STAGNATION."KARTA POSTACI{ Sherlock Holmes }detektyw-konsultant Niezwykle inteligentny dwudziestoparolatek parający się zawodem detektywa-konsultanta. Wysoki i dobrze zbudowany, Holmes wygląd swojej sylwetki zawdzięcza amatorskiemu zainteresowaniu boksem oraz ćwiczeniom szermierki. Choć wydaje się być ignorantem w sprawach obowiązującej mody, jego ubranie jest prawie zawsze odpowiednio dopasowane, schludne i czyste, nie licząc oczywiście tych drobnych momentów, w których decyduje się na wystąpienie w samym szlafroku bądź w przebraniu starszej kobiety. Bardzo często podczas prowadzenia śledztwa Holmes zmienia nie tylko wygląd zewnętrzny, ale również swoje usposobienie, przez co dla wielu ludzi pozostaje człowiekiem zagadkowym i tajemniczym. Jednego dnia potrafi leżeć na fotelu i tępo wpatrywać się w przestrzeń, gdy jednak natrafi na możliwość rozwiązania zagadki natychmiast wstępują w niego niespożyte siły witalne i całymi dniami żyje tylko porządkowaniem kolejnych faktów. Jego myśli, dla osoby postronnej zgoła chaotyczne i nieuporządkowane, w rzeczywistości następują po sobie w logiczny i prawidłowy sposób, tworząc w zadziwiającym tempie ciąg faktów prowadzących do rozwiązania postawionych przed nim zagadek. Holmes jest spostrzegawczy, oczytany, na swój sposób ambitny, przede wszystkim jednak - uparty i niezmordowany, dzięki czemu wiele spraw doprowadza do końca. Jego niesamowity umysł potrzebuje możliwości ciągłego rozwoju i pracy, dlatego podejmuje się tylko interesujących go spraw, resztę słusznie uważając za zbyt banalne. W tych rzadkich momentach, kiedy nie nadarza się okazja, by zajął czymś umysł, sięga po używki - głównie morfinę lub kokainę. Pobudzając w ten sposób swoje zmysły studiuje uważnie nauki jego zdaniem niezbędne podczas procesu dedukcji, to jest: matematykę, chemię, politykę, kryminologię oraz kryminalistykę, medycynę, biologię, geologię. W wielu sprawach wykazuje niesamowitą zdolność kojarzenia i łączenia zapamiętanych wcześniej faktów, w innych wydaje się być kompletnym ignorantem. Równie często jak podziw i fascynację wzbudza w ludziach pogardę i niechęć. On sam jednak odnosi się do innych arogancko i cynicznie, więc brak jakichkolwiek przyjaciół nie jest efektem ludzkiej zazdrości jego niesamowitych zdolności umysłowych, a raczej jego braku wielu umiejętności społecznych. Innych ludzi traktuje jako ciekawe obiekty badań poświęcając im uwagę tylko wtedy, kiedy uzna ich przypadek za godny bliższego przyjrzenia się. Taka postawa nie przysparza Holmesowi popularności wśród współpracowników ze Scotland Yardu, którzy często niechętnie proszą go o pomoc, uczciwie przyznając mu pierwszeństwo w rozwiązywaniu spraw kryminalnych. |
| | | KotożercaI will bite you
Data przyłączenia : 20/07/2017 Liczba postów : 5
Cytat : Almost only really counts in horsehoes and handgrenades
| Temat: Re: Studium w Szkarłacie [Sherlock Holmes] Czw Lip 20, 2017 5:51 pm | |
| "Elementary, my dear Watson!"KARTA POSTACI{ John H. Watson }doktor medycyny, były lekarz Wojskowej Służby Zdrowia Emerytowany medyk wojskowy. Podczas wojny w Afganistanie został ciężko ranny. Przeżył dzięki pomocy swojego towarzysza broni i został przewieziony do Anglii, tym samym na zawsze kończąc swoją służbę, pomimo stosunkowo młodego wieku (około 28 lat). Ze względu na swój zawód, jest bardzo inteligentny i ma szeroką wiedzę na temat wielu dziedzin życia i nauki. Bystry, oczytany, czasami również ciekawski. To wszystko może się kłócić z faktem, iż często bywa zbyt porywczy i naiwny, zdarza mu się najpierw działać, później myśleć. Nie dostrzega również szczegółów, często uznając je za mało istotne, albo przynajmniej mniej ważne niż ogół. Jeśli o wady chodzi, wypadałoby jeszcze napomnieć o jego nerwowości, która objawia się m.in. nietolerancją hałasu. Jest leniwy, zazwyczaj budzi się o bardzo późnych godzinach, a co najgorsze: pali machorkę, najpodlejszy gatunek tytoniu, charakteryzujący się dość nieprzyjemnym zapachem. Za to trzeba przyznać, że potrafi się zachować i zjednywać sobie ludzi, a także ma powodzenie u kobiet, chociaż od powrotu z Afganistanu cierpi z powodu samotności, próbując znaleźć jakiś punkt zaczepienia i nawiązać znajomości, które pomogłyby mu w stanięciu na nogi. Póki co jego jedynym i najwierniejszym towarzyszem jest szczenię buldoga o wdzięcznym imieniu Gladstone. ~*~*~*~ Minął już jakiś czas od kiedy wrócił do Anglii. Zdążył nabrać sił i doprowadzić się do porządku po przebytym tyfusie i długim powrocie do zdrowia. Fizycznie czuł się jak nowo narodzony, jednak wciąż było parę spraw, które musiał pozałatwiać. Przede wszystkim, nie mógł dalej szwendać się po wątpliwej jakości londyńskich hotelach, jeśli nie chciał skończyć na bruku w mniej niż dwa tygodnie. Niech Bóg błogosławi rządowi, który dał doktorowi dziewięciomiesięczny urlop i jedenaście szylingów dziennie, lecz w takim wypadku nie mógł pozwolić sobie na zbytnie szaleństwo. Musiał wybrać: poszukać jakiegoś skromniejszego lokum lub stoczyć się. Tutaj wybór był oczywisty. Szczęśliwy traf chciał, że już w dniu podjęcia decyzji spotkał swojego dawnego znajomego, asystenta Stamforda ze szpitala św. Bartłomieja. Watson chyba nigdy nie był tak szczęśliwy na jego widok, co nie było spowodowane wielką przyjaźnią z mężczyzną, lecz samym faktem spotkania znajomej twarzy wśród oceanu ludzi w Londynie. Od razu zaprosił asystenta na śniadanie do restauracji "Holborn", gdzie od słowa do słowa, przy kieliszku wina zaczął się temat tego, co John chciał ze sobą zrobić teraz, gdy sytuacja wymusiła na nim potrzebę jakiejś zmiany. Okazało się, że Stamford mógł mieć lekarstwo na problemy Watsona. Teraz szli korytarzami szpitala na spotkanie z człowiekiem, który równie desperacko szukał mieszkania, a nawet miał jedno upatrzone, lecz sam nie był w stanie na wynajem go. W międzyczasie asystent próbował przybliżyć doktorowi postać owego mężczyzny - Sherlocka Holmesa. Brzmiało to nieco tak, jakby próbował zniechęcić Watsona do tego planu, tłumacząc mu, jak bardzo specyficzny był pan Holmes, lecz były wojskowy postanowił przymknąć oko na to, co słyszał. Nie tylko dlatego, że desperacko szukał jakiegokolwiek współlokatora, aby móc wraz z nim wynająć mieszkanie o połowę taniej oraz nieco zmniejszyć swoje poczucie samotności w wielkim mieście. Zastanawiało go też to, co słyszał. Skryty dziwak, zafascynowany medycyną, biologią i chemią, zacięty naukowiec. Brzmiało to iście intrygująco, także nawet jeśli nie dobiliby targu, wciąż chciał chociażby poznać tak barwną osobowość, jaką był rzeczony mężczyzna. Gdy otworzyli drzwi do laboratorium chemicznego, od razu uderzył ich charakterystyczny zapach odczynników, pomieszany w bliżej niezidentyfikowaną, mdłą mieszankę. Nie pomagały nawet uchylone okna, przez które wpadało światło słoneczne, oświetlające całe pomieszczenie. Na długich stołach stała cała gama probówek, retort i zlewek z różnokolorowymi substancjami, a także palniki, chwytaki i wszystko, czego mógł zapragnąć chemik do swoich badań. W laboratorium znajdowała się tylko jedna osoba, otoczona tym zestawem szkieł i odczynników, pochłonięta pracą. - Dzień dobry, panie Holmes - przywitał się Stamford, prawdopodobnie próbując zwrócić na siebie uwagę pracującego mężczyzny. - Doktorze Watsonie, pan Sherlock Holmes. Panie Holmes, doktor Watson - przedstawił ich sobie, gdy ten już przerwał pracę. Lekarz wyciągnął w jego stronę rękę, pragnąc się przywitać z człowiekiem, o którym tyle się nasłuchał w ciągu ostatnich paru godzin. |
| | | QuayetSkype & Chill
Data przyłączenia : 20/07/2017 Liczba postów : 7
Cytat : "Wolność ma jedynie początek. I to właśnie dlatego tak często się kończy."
| Temat: Re: Studium w Szkarłacie [Sherlock Holmes] Czw Lip 20, 2017 5:52 pm | |
| Tymczasem Holmes miotał się po laboratorium niczym dzikie zwierzę w klatce - skakał do szafek, przeskakiwał stołki, trzaskał zużytymi przedmiotami o blat. W jego szaleństwie jak zawsze była metoda - w możliwie najszybszy sposób pozbywał się przeszkód z drogi oraz ignorował to, czym nie potrzebował dłużej zaprzątać swojego umysłu. Niemal całą swoją uwagę poświęcał zadaniu, którego się podjął, ale nawet w tym stanie zaangażowania w sprawę i wyobcowania ze świata nie pozwalał by umykały mu otaczające go szczegóły. Umysł Holmesa pracował na najwyższych obrotach, umiejętnie rysował bowiem na pierwszym planie problemy i wymagania przeprowadzanego eksperymentu, jednocześnie w tle pracując jeszcze ciężej, dostrzegając i zapamiętując kolejne elementy. To właśnie dzięki temu Holmes usłyszał wyraźnie kroki na korytarzu, kiedy skakał do szafki przy oknie żeby sięgnąć siarczan sodu. Kiedy zamykał szafkę, jego umysł zarejestrował mimowolnie, że kroki należą do co najmniej dwóch osób - jedna z nich idzie dziarskim, szybkim krokiem, druga niejako goni tę pierwszą, co może być spowodowane posiadaniem drewnianej nogi. W tym momencie Holmes zatrzymał się i cicho zaśmiał z tego jak niesforny potrafi być momentami jego umysł. Oczywiście, że to nie mogła być drewniana noga. Tąpnięć obcasa słyszał cztery, a piąty stukot musiał być niczym innym jak drewnianą laską. Holmes pokręcił głową i wrócił do przeprowadzania eksperymentu dokładnie w chwili, w której do laboratorium wkroczyło dwóch mężczyzn. Jedno szybkie spojrzenie pozwoliło Holmesowi potwierdzić wcześniejsze domysły jak i wyciągnąć kolejne wnioski. Nie pozwolił sobie na chwilę przerwy, którą uważał za zbyteczną w tym momencie. Jednym z mężczyzn był nikt inny jak jego znajomy Stamford, asystent ze szpitala św. Bartłomieja. Drugim natomiast był emerytowany żołnierz, który niedawno powrócił z Afganistanu, sądząc po lasce, z powodu odniesionej rany. Był co prawda zajęty, kiedy jednak Stamford uczynił tę grzeczność i przedstawił Holmesowi owego dżentelmena nie wypadało dłużej zajmować się eksperymentem. Wstał i podszedł do doktora Watsona wyciągając ku niemu dłoń. - Bardzo mi miło - rzekł Holmes i uśmiechnął się przyjaźnie. - Jak widzę wrócił pan z Afganistanu - dodał, nie mogąc się powstrzymać, gdy Watson odwzajemnił uścisk. Bardzo lubił efekt, który wywoływały jego stwierdzenia na temat oczywistych rzeczy. Oto stał przed nim człowiek o wyglądzie lekarza w wyprostowanej i pewnej siebie postawie żołnierza, opalenizna zaś świadczyła o niedawnym powrocie z tropików. Uścisk dłoni natomiast był mizerny jak na postać o takim wyglądzie co świadczyło o niedawno przebytej chorobie. Oczywistym zatem było, że miał przed sobą lekarza wojskowego, który wrócił z tropików po wielu trudach, gdzie nabawił się choroby najprawdopodobniej w wyniku zadanej wcześniej rany w lewe ramię, które starał się ukrywać nieco z tyłu, żeby nie dać poznać wciąż nieodzyskanej pełnej sprawności. Słowem, to wszystko mogło stać się tylko w Afganistanie, a cały proces myślowy Holmesa w tej sprawie nie trwał nawet dłużej niż sekundę, ponieważ jego umysł znów wrócił na temat rozważania przeprowadzanego eksperymentu. Osoby w laboratorium stały się w tym momencie zbędne, gdyż nie pobudzały już jego umysłu do działania. Wrócił więc do przeprowadzania doświadczenia, na pozór nie czyniąc tego w niekulturalny sposób, a jedynie mimochodem sięgając po pipetę i odpowiednią zlewkę. Wyglądało to jakby od dłuższego czasu czekał na reakcję gości, choć w rzeczywistości mogły minąć ułamki sekundy. Tyle jednak wystarczyło, by umysł Holmesa popędził znów w szaleńczym tempie do zlewek, pipety i wody z odrobiną krwi. |
| | | KotożercaI will bite you
Data przyłączenia : 20/07/2017 Liczba postów : 5
Cytat : Almost only really counts in horsehoes and handgrenades
| Temat: Re: Studium w Szkarłacie [Sherlock Holmes] Czw Lip 20, 2017 5:53 pm | |
| Watson nie chciał oceniać nowo poznanego po pozorach, jednak z początku miał wrażenie, iż Stamford mocno podkoloryzował swoje opowieści o niemalże szalonym geniuszu bijącym trupy, aby badać powstawanie siniaków na skórze zmarłego. Oto przed nim stał nie wymizerowany, obłąkany naukowiec z rozczochranymi włosami i białymi plamami po kwasie na rękach, lecz zwykły, przystojny i zadbany mężczyzna, po prostu bardzo ambitny i inteligentny. Och, jak bardzo potrafią mylić pozory! Lekarz przekonał się o tym już w chwili, gdy zaraz po uściśnięciu sobie dłoni (co naukowiec zrobił nieco silniej, niż Watson przewidywał, ale to był zapewne efekt jego zmęczenia chorobą), ten zaskoczył go swoim śmiałym stwierdzeniem, co zapewne było doskonale widać na twarzy doktora. - Mnie również miło pana poznać, ale... - w tym momencie zerknął pytająco na Stamforda, ale ten tylko uśmiechał się lekko, jakby chciał powiedzieć "a nie mówiłem?". - Skąd pan to wiedział, u licha? - zapytał, dalej nie kryjąc swojego zdumienia. Stamford nie mógł mu tego powiedzieć, bo przecież ciągle z nim był, a prócz niego mało kto w Londynie znał Watsona i wiedział, że ten wrócił z wojny. Skądkolwiek wzięła się ta wiedza u Holmesa, wprawiło to Watsona w takie zastanowienie i konsternację, że Stamford musiał zabrać za niego głos: - Przybyliśmy tu w pewnej sprawie - zagaił. - Mój przyjaciel szuka lokum, a z tego co pamiętam, pan również szukał współlokatora. Zgadza się? - zapytał wprost. Tymczasem Watson obserwował narzędzia w dłoniach Holmesa, a jego myśli na chwilę uciekły od potrzeby znalezienia sobie mieszkania na rzecz mężczyzny, który zdawał się mieć wiele asów w rękawie. - Nad czym pan pracuje, jeśli można wiedzieć? - spytał, wskazując swoją laską na tajemnicze zlewki z nieznaną zawartością. Ciekawość wzięła górę, a że sam również miał ogólne pojęcie o chemii, postanowił wdać się w krótką, acz mądrą rozmowę, bowiem brakowało mu tego niezwykle na froncie i w ciągu ostatnich dni, kiedy tułał się bez celu w samotności. Zwykłej rozmowy z drugim człowiekiem, a skoro w pakiecie dostawał możliwość poznania tak błyskotliwego umysłu, o jakim słyszał plotki, nie miał zamiaru z tego rezygnować. |
| | | QuayetSkype & Chill
Data przyłączenia : 20/07/2017 Liczba postów : 7
Cytat : "Wolność ma jedynie początek. I to właśnie dlatego tak często się kończy."
| Temat: Re: Studium w Szkarłacie [Sherlock Holmes] Czw Lip 20, 2017 6:19 pm | |
| Zajęty przeprowadzanym eksperymentem, zbył pytanie machnięciem ręki, uznając, że nie będzie tłumaczył osobie uczonej, tak oczywistych rzeczy. Zbędna strata czasu, na którą Holmes nie mógł sobie pozwolić. Kilka kropel odpowiedniego roztworu i na twarzy detektywa-konsultanta zagościł promienny uśmiech. Sherlock podskoczył z radości wydając przy tym dźwięk podobny do zwycięskiego Indianina, wydającego z siebie osobliwy krzyk. Uspokoił się dopiero słysząc słowa Stamforda, po których to rzucił doktorowi Watsonowi krótkie, badawcze spojrzenie. Sądząc po stanie paznokci i charakterystycznym zapachu jego potencjalny współlokator był palaczem, co akurat Holmesowi nie przeszkadzało szczególnie, gdyż sam był wielbicielem używek. Delikatne drżenie rąk podpowiedziało mu także, że doktor Watson jest człowiekiem nerwowym, a sierść na nogawkach spodni, że pies ma zapewne służyć ukojeniu w tym nerwowym stanie. Nie zdążył jednak sklecić odpowiedzi, gdyż Watson zadał pytanie o projekt, co było dużo ważniejsze niż sprawa współlokatora. Uśmiechnięty Holmes zaprosił doktora by nachylił się nad zlewkami. - Oto nowy test na wykrycie plam krwi - oznajmił niezwykle zadowolony z siebie. - Poprzednie testy nie były idealne, ten jednak wykorzystuje odczynnik, który reaguje tylko i wyłącznie z hemoglobiną. Niezależnie od tego, czy plama jest świeża, czy ma już parę dni, czy wygląda jak błoto lub sos pomidorowy, dzięki temu można niezawodnie określić czy dama plama jest zabrudzeniem powstałym od krwi! Czyż to nie cudowne? - uśmiechnął się jak dziecko, które otrzymało cudowny prezent pod choinkę. - Co do poszukiwanego przez pana lokum, musi pan wiedzieć, że często przeprowadzam eksperymenty i z tego powodu jest sporo chemikaliów w domu.Cóż jeszcze... Czasem popadam w depresję, całymi dniami milczę. Proszę nie brać tego do siebie, ani się nie obrażać, po kilku dniach mi przechodzi. A pan, jakie ma wady? Myślę, że dobrze by było gdyby dwaj mężczyźni poznali się lepiej zanim zdecydują się zamieszkać razem. |
| | | KotożercaI will bite you
Data przyłączenia : 20/07/2017 Liczba postów : 5
Cytat : Almost only really counts in horsehoes and handgrenades
| Temat: Re: Studium w Szkarłacie [Sherlock Holmes] Sob Lip 22, 2017 7:55 pm | |
| Najwidoczniej naukowiec był zbyt zajęty swoim odkryciem, aby odpowiedzieć na pytanie Watsona, który z początku przyjął to z pewnym zirytowaniem, aby następnie machnąć na to wyimaginowaną ręką. Miał wrażenie, że jeszcze zdąży się dowiedzieć, z jakim diabłem Holmes zawarł pakt i jak poszerzyło to jego horyzonty. Niemożliwym przecież było, aby taki umysł mógł trzymać swoje tajemnice w nieskończoność, zwłaszcza, że już teraz można było wróżyć mu przyszłą sławę. Wystarczyło spojrzeć na tę twarz, która nawet nie kryła ciekawości świata i pasji, wysłuchać tego radosnego okrzyku, aby wiedzieć, iż nie miał do czynienia z byle laborantem, lecz z najprawdziwszym geniuszem w trakcie pracy. Gdyby wiedział, że mężczyzna w tym samym czasie dodatkowo rozpracowuje również niego samego, prawdopodobnie jego zachwyt nie miałby końca. Doktor schylił się nad szkłem laboratoryjnym, aby przyjrzeć się odkryciu Holmesa. Jego wzrok padł na zlewkę, w której pływała ciemnoczerwona ciecz i na której dnie spoczywał ceglasty osad. - Fascynujące... - szepnął, wcale nie kryjąc zdumienia. Jeśli ten człowiek miał rację, oto miał przed sobą odkrycie wywracające do góry nogami wszystkie metody kryminologiczne i medyczne na odnalezienie kropel krwi, które nieraz były niezbędne w rozwiązaniu istotnych spraw. - Czy mógłby pan zaprezentować, jak to działa? - poprosił, wpatrując się w mężczyznę jak dziecko, które wyczekuje, aż iluzjonista pokaże mu tajemnicę jednej ze swoich sztuczek. Szybko jednak przeszli do konkretów. Watson wysłuchał wszystkich wad, ciesząc się skrycie, że Holmes informuje go o nich przed faktem, zamiast powoli ujawniać je w trakcie mieszkania. Był bardzo tolerancyjny, lecz zawsze lepiej być uprzedzonym. Nie wiedziałby, jak zareagowałby na fakt, że z samego rana w ich mieszkaniu nagle pojawiło się dziwne zadymienie lub wybuchy spowodowane chemicznymi eksperymentami współlokatora. - Nic z tego mi nie przeszkadza - zapewnił go. - A ja... Popalam machorkę. Mam szczeniaka buldoga, nie znoszę hałasu i bywam nerwowy. Wstaję, kiedy uznam to za stosowne, najczęściej o wyjątkowo dziwnych godzinach, a do tego jestem leniwy. Poza tym mógłbym wymienić jeszcze parę wad, które niewątpliwie posiadam, gdy jestem zdrowy, lecz obecnie te są najważniejsze ze wszystkich - odparł po chwili zastanowienia. |
| | | QuayetSkype & Chill
Data przyłączenia : 20/07/2017 Liczba postów : 7
Cytat : "Wolność ma jedynie początek. I to właśnie dlatego tak często się kończy."
| Temat: Re: Studium w Szkarłacie [Sherlock Holmes] Nie Lip 23, 2017 2:32 am | |
| Pokiwał głową z zadowoleniem, że Watson wykazał zainteresowanie jego odkryciem. Czuł się mile połechtany podziwem doktora. Na jego prośbę o powtórzenie eksperymentu, Holmes jakby stracił rezon i chrząknął sfrustrowany. - Pozwoli pan, że pokażę to innym razem, gdyż właśnie skończył mi się odczynnik - mruknął, czując, że brzmi to jak tania wymówka. Szybko więc zmienił temat. Zaczął sprzątać po przeprowadzonym eksperymencie, słuchając Watsona i tylko potakując, gdyż ten potwierdzał tylko to, co Holmes już sam zdążył zauważyć. Gdy jednak doktor wspomniał o nietolerancji hałasu, detektyw-konsultant zatrzymał się wpół drogi do zlewu i odwrócił się w stronę potencjalnego współlokatora. - Czy grę na skrzypcach uważa pan za hałas? -zapytał i uniósł brwi w oczekiwaniu na odpowiedź. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Studium w Szkarłacie [Sherlock Holmes] | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |