David nie wyglądał zbyt zdrowo. Włoch nie potrafił się zdecydować, czy szarość jego skóry i dziwne zachowanie wynikały ze światła i nowego otoczenia, czy po prostu jego pracodawca miał jakieś problemy. Może powinien się o to zapytać? Tylko, z drugiej strony, Anglik nie był zbyt chętny do konwersacji. Jakby był... zastraszony?
Nie, bez przesady. Jego zachowanie musiało wynikać z nowości sytuacji, nie było sensu analizować sytuacji, która była dla niego nowa. Pojawił się w zupełnie nowym miejscu, z obcym człowiekiem pod dachem, na pewno potrzebował czasu, by się w tym wszystkim odnaleźć. Nie był też przecież u żadnego przyjaciela, nic dziwnego, że był odrobinę bardziej zamknięty. No, i po długiej podróży. Potrzebował pewnie odpocząć. A ten niezdrowy, szary odcień... Cóż, najwidoczniej nie złapał wiele słońca w swoim życiu. Tak się zdarza.
Te, i inne myśli przetaczały się przez głowę przystojnego Włocha, gdy leżał na łóżku, zamyślony, teoretycznie ze spojrzeniem skierowanym w gospodarza, ale praktycznie gdzieś daleko poza rzeczywistością. Muzyka w dużych, zielonych słuchawkach przyjemnie szumiała w jego uszach, nadając tło jego rozmyślaniom, a jednocześnie nie dekoncentrując. Gdyby nie fakt, że w pewnym momencie zmieniła się na utwór, który aż za bardzo kojarzył mu się z jego (już byłą) dziewczyną i zamrugał, by przywrócić się do rzeczywistości, nawet nie dostrzegłby, że Anglik się do niego odezwał. O usłyszeniu, rzecz jasna, nie było mowy.
Zsunął słuchawki z uszu i spojrzał pytająco na Davida.
- Prego? - spytał odruchowo w ojczystym języku, zaraz się poprawiając. - Słucham? - Uśmiechnął się przyjaźnie. - Potrzebujesz czegoś, coś ci przynieść jeszcze?
Nie brzmiał, ani nie wyglądał na człowieka, który ma jakiś problem z obecnością drugiej osoby, nawet niemal mu obcej, w - jednak dosyć niewielkiej - swojej przestrzeni.