Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 I hate this... but I love you

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
VaryeshaI will bite you
Varyesha

Data przyłączenia : 10/07/2017
Liczba postów : 124
I hate this... but I love you Tumblr_or32kpxVEH1wp0o4po1_500

Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate
Wiek : 36

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyNie Lip 16, 2017 11:42 pm

[WARNING - semi-incest, duuużo wulgaryzmów, fetish galore, brutalność, szczegółowe opisy znęcania się i inne przyjemności]



I hate this... but I love you 190mkfas1fluqjpg


Aktorzy: dwójka przyrodnich braci, których ojciec jest bardzo bogaty i wpływowy, różne matki, dwa różne charaktery... brzmi normalnie, nieprawdaż? Mamy dobrego syna - posłusznego, pracowitego, niezwykle bystrego, osiągającego same sukcesy w nauce i w socjecie. Pupilek rodziców, zawsze pierwszy przedstawiany gościom, wychwalany, pokazywany, stawiany na świeczniku... a co z drugim bratem? Buntownik, wiecznie w jakichś tarapatach, nieposłuszny, wierzgający na każdą próbę kontrolowania go, ignorujący słowa rodziców, nienawidzący ograniczeń społecznych, nakazów, zakazów... i swojego idealnego brata.

Fabuła: rodzice dorosłych już naszych braci giną w wypadku. Spadek, jak się okazuje, zapisali im obu - ale w bardzo, bardzo nietypowy i perfidny sposób. Mają obaj w zgodzie zająć się całym majątkiem, mogą korzystać z pieniędzy i wpływów, ale jeśli któryś spróbuje bratu zrobić krzywdę - od razu oboje stracą wszystko. Impas, i to poważny. Bo tak dwa różne charaktery zmuszone są do współpracy, i to bliskiej... a kiedy konflikty narastają, temperamenty się wzburzają, a do gry wkracza alkohol - wiele masek może spaść, wiele iluzji może zostać rozdartych, wiele uczuć może w końcu dojść do głosu. Czy idealny brat naprawdę jest taki idealny? Czy brat-buntownik naprawdę tak głęboko nienawidzi swojego przeciwieństwa?...

Uczestnicy:
aniołek - Varyesha
buntownik - Maleficar

_________________
I hate this... but I love you Coollo10
I hate this... but I love you Line
Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~
Powrót do góry Go down
MaleficarOpportunist Seme
Maleficar

Data przyłączenia : 20/05/2017
Liczba postów : 523
I hate this... but I love you YWxfLcZ

Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce.
Wiek : 32

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyPon Lip 17, 2017 11:36 pm

I hate this... but I love you HfH1bbp
LYSANDER CAVENDISH
21 lat || 182 cm || 76 kg || homoseksualny || wolny || bezrobotny

~ jego matka była Egipcjanką, którą ojciec poznał podczas jednej z licznych podróży,

~ jego ciemna skóra jest pokryta połączoną i nierównomierną plątaniną znamion, z których najwięcej znajduje się na torsie oraz przedramionach, ale sięgają też jego twarzy. Jest to nie tyle sam biały tatuaż, co... skaryfikacja zalana białym tuszem dla lepszej widoczności,

~ od małego brzdąca sprawiał problemy wychowawcze i był na każdym kroku przyrównywany do starszego brata, który układał się w rękach rodziców jak ciepła plastelina i ostatecznie skończył jako dobrze ułożony - czy też ulepiony - młody dżentelmen. I faktycznie zyskał tym w oczach staruszków i innych dorosłych poklepujących go z dumą po ramieniu, ale wraz z tym niesamowitym darem przyszedł też kolec nienawiści wbijany gdzie tylko się da przez rudą żmiję,

~ nikt prócz Cyrusa nie wie, że bunt młodszego z braci to coś więcej niż uroki dorastania, ale niepokojące zapędy sadystyczne. To on był gałęzią, która poharatała małemu C. jego śliczną buźkę i jako dodatkową opłatę wzięła jedno z oczu. Od tamtego momentu ulubionym owocem Lysandra jest liczi, które często je na oczach białowłosego,

~ nigdy nie poczuł nad sobą mocnego bata, więc zakorzeniło się u niego poczucie bezkarności. Dodatkowo ciężko go podejść czy zaskoczyć, bo ma diabelnie szybki refleks,

~ często wybywa z domu na całe noce i nikt nie potrafi odpowiedzieć co dokładnie robi i jak zarabia. Czasem wracał z siniakami, raz z pieniędzmi, raz z błyskiem w oku, który gości w jego spojrzeniu cholernie, cholernie rzadko. Podobny Cyrus po raz ostatni widział obojgiem oczu.

.  .  .

I hate this... but I love you NQKWiOl

_________________
I hate this... but I love you Dvoq0GC


Ostatnio zmieniony przez Maleficar dnia Czw Lip 20, 2017 8:22 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
VaryeshaI will bite you
Varyesha

Data przyłączenia : 10/07/2017
Liczba postów : 124
I hate this... but I love you Tumblr_or32kpxVEH1wp0o4po1_500

Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate
Wiek : 36

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyCzw Lip 20, 2017 12:27 pm

I hate this... but I love you Aeacae5e98bf00bc3b1f5868ece5f9b6
CYRUS CAVENDISH
23 lata || 176 cm || 60 kg || ??? || Wolny || Freelancer

~ swoją urodę i koloryt zawdzięcza matce, pierwszej żonie ojca, pochodzącej z północnych regionów Szwecji
~ stracił matkę jak nie miał nawet dwóch lat; ojciec wkrótce ożenił się ponownie - z poznaną na pewnym wyjeździe Egipcjanką, która wkrótce dała mu drugiego syna - Lysandra
~ przykładny, cichy, spokojny, idealny syn - taki, którym rodzice zawsze chętnie się chwalili na wszelakich rautach i balach
~ ma na ciele sporo mniejszych i większych blizn, z których jedna, najgorsza, przecina jego twarz - oficjalnie zyskał ją po tym, jak ułamana gałąź drzewa spadła na niego, poharatała mu buzię i wyłupiła lewe oko, kiedy miał zaledwie dziewięć lat; a nieoficjalnie... to tajemnica
~ wielu uważa, że nie ma w ogóle emocji i jest aseksualny, bo nie reaguje na wdzięki ani kobiet, ani mężczyzn
~ z jego intelektem, wykształceniem, oraz reputacją nieodżałowanych rodziców znalezienie stałego zatrudnienia byłoby dla niego pestką, ale preferuje wolność freelancera; poza tym, przepastna fortuna którą odziedziczyli z bratem wystarczy na lata nawet hulaszczego życia, a Cyrus bierze zlecenia, bo lubi po prostu pracować
~ pomimo wielu kłótni, bójek, przeróżnych plotek, nigdy nie powiedział złego słowa na temat swojego brata, nieważne jakimi epitetami prywatnie i publicznie 'obdarowywał' go czerwonowłosy

_________________
I hate this... but I love you Coollo10
I hate this... but I love you Line
Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~
Powrót do góry Go down
VaryeshaI will bite you
Varyesha

Data przyłączenia : 10/07/2017
Liczba postów : 124
I hate this... but I love you Tumblr_or32kpxVEH1wp0o4po1_500

Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate
Wiek : 36

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyPią Lip 21, 2017 11:43 pm

- Milordzie? - głos jednej ze służących przerwał mu lekturę. Cyrus wsunął zakładkę między strony i spojrzał na kobietę.
- Tak, Lily? - posłał jej uśmiech, ale był on równie bezosobowy i pusty jak zawsze.
- Milordzie, kiedy wróci Panicz Lysander?...
Ach. Tak... istotnie, kiedy. Białowłosy spojrzał na duży, stojący zegar - było dawno po północy, a Lysandra ani widu, ani słychu. A opuścił rezydencję jeszcze przed kolacją, spokojnie sześć godzin temu...
- Nie wiem, ale mój brat jest dorosłą osobą i potrafi o siebie zadbać. Idźcie spać, Lily, ja na niego poczekam. Poprosiłbym tylko o więcej herbaty...
- Tak jest, Milordzie! - kobieta dygnęła zgrabnie i opuściła pokój. Cyrus sięgnął po książkę, ale tylko udawał że czyta. W jego myślach był aktualnie tylko jego brat: porywczy, dumny, agresywny... piękny. Wolny... potrząsnął lekko głową i westchnął cicho. Napięcie między nimi narastało już od dłuższego czasu, jak nic miarka się niedługo przebierze i nastąpi wybuch... musieli koegzystować, musieli współpracować, takie było życzenie ich rodziców w testamencie. Ale Lysander wolał się kłócić, wolał robić wszystko na przekór, buntować się w najgłupszych kwestiach... białowłosy potarł lekko skroń. Jak mieli się kochać, skoro jego brat odtrącał każdą z jego prób załagodzenia konfliktów między nimi? Jak mieli żyć razem, skoro... skoro Lysander nie rozumiał i nie widział najbardziej oczywistych rzeczy?...

Cyrus podniósł się z fotela i zaczął krążyć po dużym salonie. Może to i dobrze, że ten konflikt zbliżał się do apogeum? Może w końcu zdoła porozmawiać z bratem jak równy z równym? Może nie zostanie stłamszony, zanim nie wytłumaczy mu pewnych kwestii? Zagryzł lekko wargi i wyjrzał przez duże okno na niknące w ciemnościach ogrody. Dzisiaj to muszą rozwiązać... inaczej się pozabijają...

_________________
I hate this... but I love you Coollo10
I hate this... but I love you Line
Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~
Powrót do góry Go down
MaleficarOpportunist Seme
Maleficar

Data przyłączenia : 20/05/2017
Liczba postów : 523
I hate this... but I love you YWxfLcZ

Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce.
Wiek : 32

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyNie Lip 23, 2017 2:43 pm

Spoglądał z zaciekawieniem na swoje palce. Mijane latarnie uliczne, których blask wlewał się przez boczną szybę samochodu, cyklicznie oświetlały jego twarz, równie szybko gasnąc. Kiedy na przemian nadchodziły chwile jasności i chwile ciemności, krew cieknącą po jego palcach na przemian robiła się rubinowo czerwona i czarna jak smoła. Kto by pomyślał, że ludzkie włosy mogą być tak ostre, że przy gwałtownym ruchu rozcinają skórę...? Choć raczej nie wszystkie – filigranowej budowy chłopak, który umilił mu większość wieczoru, miał czuprynę pełną zdrowych, lśniących, płowych włosów. Niestety były cholernie grube i ostre, nieprzyjemne w dotyku, nadające się tylko do oglądania. Nawet kiedy ich końce szurały po jego podbrzuszu i udach, Lysander czuł się tak, jakby po ciemnej membranie okalającej jego ciało ślizgały się ostrza małych sztylecików – a to psuło całą atmosferę. Ostatecznie więc uroczy Zwierzak dostał zapłatę mimo niewypełnienia zadania, a brak orgazmu do kupy z wydarzeniami ostatnich dni – śmiercią rodziców i kretyńskim testamentem – pogłębiał tlącą się w rudowłosym agresję i chęć umoczenia furii w głębokich szklanicach z kolorowymi drinkami.
Skończyło się na tym, że jego motocykl pozostał pod opieką barmanów na tyłach lokalu, a on wracał do domu taksówką, z wywalczoną oślim uporem butelką wódki u boku, co chwila rozdrapując sobie tworzące na palcach strupy krzepnącej krwi. Ostatni łyk przed krótkim spacerem upił, kiedy auto zatrzymało się przed wielką bramą rezydencji i kierowca podał cenę. Rudzielec ze znużeniem cisnął w niego zwitkiem banknotów i eleganckim krokiem pijanego wydostał się z klatki na kółkach, po czym zadzwonił domofonem wiszącym obok furtki. Ochronie i ich pilnej kamerze nawet nie musiał się przedstawiać – wpuszczono go bez zwłoki. Pozostało jeszcze minąć diabelsko długi podjazd, z dwóch stron otoczony stojącymi na baczność, rozłożystymi drzewami, oraz kończący się zgrabną pętelką prowadzącą do głównego wejścia.
Wielkie drzwi ustąpiły przed nim równie łatwo co brama i Lysander Cavendish wkroczył do domu, bez zdejmowania butów kierując się w stronę salonu, by wsadzić już niepokojąco ciepłą wódkę do wiaderka z kawałkami lodu, który już czekał w barku. Po drodze średnio skutecznie próbował zsunąć z siebie ramoneskę i nie wyszarpnąć przy tym za dużo kudłów. I próbował nie rozdeptać przy tym krążącego po salonie brata.
Na widok zgrabnej, długonogiej i białowłosej łani, której peleryna z jasnych kosmyków z pewnością była miękka jak aksamit, na ciemnej gębie młodszego z braci wykwitł wstrętny uśmiech.
- Już dawno po dobranocce, a ty nadal tutaj...? – parsknął i cisnął ramoneską o oparcie sofy, kierując się w stronę barku, lekko chwiejnym krokiem.

_________________
I hate this... but I love you Dvoq0GC
Powrót do góry Go down
VaryeshaI will bite you
Varyesha

Data przyłączenia : 10/07/2017
Liczba postów : 124
I hate this... but I love you Tumblr_or32kpxVEH1wp0o4po1_500

Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate
Wiek : 36

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyNie Lip 23, 2017 9:53 pm

Dostrzegł przy bramie światła samochodu - czy to Lysander? Ale przecież on wziął motocykl... chyba że znowu pojechał pić, w takim układzie można tylko było dziękować niebiosom że nie wracał sam tylko ktoś go podwiózł albo złapał taksówkę. Przesunął dłonią po twarzy, odwracając się od okna salonu i wracając do krążenia po nim. Jak to miał rozegrać? Jeśli brat był podpity, to będzie zdecydowanie bardziej agresywny i nieprzewidywalny, może się na niego rzucić już od progu, a może po prostu zignorować... musieli dzisiaj porozmawiać, zdecydował o tym i nie zmieni postanowienia. W głowie układał już słowa i argumenty, starał się przewidzieć każdą ewentualność...

Był tak bardzo pochłonięty myślami, że ciężkie kroki, zwiastujące powrót brata, usłyszał dopiero tuż przed jego wkroczeniem do salonu. Zdążył zejść mu z drogi, odsuwając się w okolice biblioteczki. Zacisnął wargi w wąską linię i przyglądał się, jak zdecydowanie wstawiony Lysander rozbija się po pokoju. Chciał mu pomóc się rozebrać, ale... w tym stanie, rudowłosy mógł równie dobrze mu pozwolić, jak i zdzielić przez twarz za samo zbliżenie się do niego.

Kiedy młodszy mężczyzna skierował się do barku, białowłosy wziął głęboki oddech, wyprostował się na całą swoją wysokość, wyprostował barki...
- Lys... - zaczął cicho, ale potem kaszlnął lekko i zaczął ponownie, tym razem głośniej i wyraźniej, chociaż i tak zdecydowanie łagodniej niż zwykł mówić jego brat. - Lysander, musimy porozmawiać. To nie może się tak ciągnąć... - ruszył w jego stronę, planując wykorzystać szybko topniejące zasoby odwagi zanim rudzielec mu ucieknie albo zrobi się agresywny. - Nie możemy tak dłużej fun- ty krwawisz? - dopiero teraz dostrzegł ciemniejsze ślady na podszewce ramoneski oraz ciemne smugi na granatowych jeansach brata, wyglądające dokładnie tak, jakby ktoś wycierał w nie pokrwawione palce. Od razu jego plany się zmieniły, stanowczość została zastąpiona przez niepokój i troskę.

Nie myśląc o możliwych konsekwencjach, podszedł do Lysandra i złapał go za jedną dłoń, by zobaczyć czy to jego krew czy niekoniecznie.

_________________
I hate this... but I love you Coollo10
I hate this... but I love you Line
Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~
Powrót do góry Go down
MaleficarOpportunist Seme
Maleficar

Data przyłączenia : 20/05/2017
Liczba postów : 523
I hate this... but I love you YWxfLcZ

Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce.
Wiek : 32

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyCzw Lip 27, 2017 8:06 pm

Spodziewał się, że Cyrus po śmierci matuli gładko wejdzie w jej rolę – że będzie się martwił i troszczył na siłę, i przede wszystkim będzie myślał, że jest mądrzejszy od brata i że robi to dla jego rzekomego dobra. Był to jeden ze stosunkowo krótkiej listy powodów dla których Lysander odkładał termin powrotu do domu najdłużej jak się dało. Rudzielec już widział w zalanej alkoholem wyobraźni jak długie, jasne ręce oplatają smukłą kibić i młody mężczyzna drży i płacze nad tym, co może akurat w tej chwili dziać się jego młodszemu braciszkowi w wielkim mieście późną nocą. I chyba nie było to aż tak dalekie od prawdy, skoro w salonie zatopionym w niegasnącym świetle żarówek spotkał swoje małe przekleństwo, które dotąd najwidoczniej nie zamierzało się kłaść jak reszta służby...
Sądził, że zbędzie go krótkim dogryzieniem, po czym utoruje sobie tym samym cisze aż do poranka i czystą drogę do barku, sprytnie choć trochę już wyświechtanie, ukrytym w globusie. Na tym jednak jego zgadywankowa dobra passa się skończyła, bo białowłosy podniósł cichy i prawie-zdecydowany bunt, który złamał się szybko jak licha zapałka – to porównanie ma też drugie zastosowanie: zapał Cyrusa do kłótni równie szybko zapłonął, co zgasł.
- Tak – rzucił z nerwami wyrywając łapę z rachitycznej klatki smukłych palców blondyna. - ”Fun”... co? Zgaduje, że dążyłeś do czegoś światłego i potrzebnego do omówienia właśnie, kurwa, teraz. Właśnie w tym momencie.
Warczał, pochylając się do barku po przyjemnie wychłodzoną butelkę swojego ulubionego Goldenwassera, w którym w alkoholu utopione były cieniutkie płatki złota, które falowały przy przelewaniu. I śmiesznie lepiły się do języka. Już miał wydobyć to cudeńko z klatki dla procentów, kiedy na moment zamarł i zerknął na brata spode łba – to jedno spojrzenie wystarczyło, by zmienił zdanie i wyciągnął z barku... Rum. Bardzo tani rum. Najtańszy w mieście - który miotał jak szatan.
- Albo mam lepszy pomysł. – Zamknął barek z trzaskiem i oparł się o niego bokiem, stając w twarzą w twarz z godnym zamiennikiem jego matki. Sięgnął do kieszeni spodni i najpierw wydobył stamtąd lekko pogniecionego skręta, którego wsunął sobie między spierzchnięte wargi, a potem (tym razem z tylnej kieszeni) zgarnął elegancką zapalniczkę Zippo. - Zamkniesz się. – Odpalił skręta i zatrzasnął srebrne cudeńko, zaciągając się z lubością. Specyficzny zapach, skryty w dymie wyciekającym mu z ust, w bliskiej odległości kręcił w nosie; Lysander nie pozwolił jednak Cyrusowi się odsunąć i dosłownie wcisnął mu w mostek ciężką butelkę ciemnego rumu. - ...albo to wypijesz i pozwolę ci mówić dalej. Nie zamierzam zamieniać z tobą nawet słowa więcej póki nie skazisz swoich cnotliwych 'usteczek' najgorszym alkoholem, jakie to miasto ma do sprezentowania.

_________________
I hate this... but I love you Dvoq0GC
Powrót do góry Go down
VaryeshaI will bite you
Varyesha

Data przyłączenia : 10/07/2017
Liczba postów : 124
I hate this... but I love you Tumblr_or32kpxVEH1wp0o4po1_500

Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate
Wiek : 36

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyPon Lip 31, 2017 12:03 am

Lysander zawsze był nieprzewidywalny. Nie można było przewidzieć co zrobi, kiedy, na jak długo zniknie, kiedy wróci... ale za każdym razem, kiedy znikał na długie godziny bez śladu życia, Cyrus nie mógł się nie martwić. To był w końcu jego brat, co z tego że przyrodni, co z tego że... taki a nie inny, że wzbudzał w nim uczucia zgoła nie braterskie... a może właśnie dlatego, że te uczucia się nim kłębiły, nie mógł się nie martwić. Dlatego po chwili zawahania był gotowy kontynuować swoją mowę, żeby może wreszcie przemówić rudzielcowi do rozsądku.

Ale ten miał inne pomysły, oczywiście. Najpierw grzebał w barku, szukając czegoś, i kilka razy zmieniał zdanie; potem zapalił to... to coś, jak nic to były narkotyki, i nie pozwolił mu odetchnąć czystym powietrzem (miał za sobą ciężki fotel, przed sobą brata, po prawej globus-skrytkę na alkohol, ale wyślizgnąć się nie mógł), a potem - potem-

- Chyba żartujesz! - odepchnął go od siebie minimalnie, ale wystarczająco żeby się wyślizgnąć z mini-trójkąta bermudzkiego i odsunąć na bezpieczniejszą odległość. Nie żeby to w jakiś sposób miało przeszkodzić Lysandrowi, jeśli postanowi się na nim wyżyć... brat był od niego o wiele szybszy i zwinniejszy. - Chcę porozmawiać z tobą poważnie, na trzeźwo, bez ogłupiaczy typu narkotyki czy alkohol! - znowu podniósł głos, tym razem nawet bardziej niż wcześniej. Powoli zaczynał tracić cierpliwość... bardzo powoli, ale jednak... zacisnął mocniej dłonie. - Nie możemy tak funkcjonować dłużej!

_________________
I hate this... but I love you Coollo10
I hate this... but I love you Line
Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~
Powrót do góry Go down
MaleficarOpportunist Seme
Maleficar

Data przyłączenia : 20/05/2017
Liczba postów : 523
I hate this... but I love you YWxfLcZ

Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce.
Wiek : 32

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyCzw Sie 03, 2017 10:53 pm

Pijany Cavendish miał w sobie jeszcze mniej cierpliwości niż zwykle – zapewne kiedy indziej po prostu pozwoliłby temu tchórzowi pierzchnąc i udał się na przegrywową noc z butelką do swojego pokoju, pozwalając się odprowadzić pełnej wyrzutów litanii członka rodziny, ale dziś nie była taka noc. Dziś był jak krwawy bożek, który wymagał bezkompromisowej ofiary dla zaspokojenia potężnego głodu. I strachu. Rodzice nie żyli, życie się sypało, przyszłość nie tyle nie malowała się kolorowymi barwami, co nie malowała się... wcale, jakby w ogóle jej nie miał. Był bardzo zły i jeszcze bardziej przerażony – a to wybuchowa mieszanka, której odrzut był gotów strzaskać meble, kiedy Cyrus jednym nierozważnym krokiem wręcz wpadł na granice wytrzymałości Lysandra.
- Pij to, ty durna szmato! – wypalił bez ostrzeżenia, opuszczając odpalonego skręta na dywan. Z rąk leciały mu też inne rzeczy – na przykład ciśnięta przed siebie zapalniczka, która minęła blondyna na centymetry i z głośnym trzaskiem rozbiła szkło w witrynie pełnej eleganckiej zastawy. Zastawę na centralnej półce też pobiła, a już zwłaszcza spory talerz na drewnianym stojaku, na którego porcelanowej powierzchni odmalowano scenę spotkania dwojga kochanków w ogrodzie. Na tym destrukcyjne zapędy rudzielca się nie zakończyły, bo udało mu się jednym krokiem pokonać utworzony przez Cyrusa dystans i złapać chudzielca za fraki tuż pod szyją. Nie wiele brakowało, a rozbiłby ciałem brata resztę zastawy, kiedy jebnął nim o mebel tak, że blondyn mógł wyraźnie poczuć resztki tkwiącego w ramie szkła, które wgryzły się w jego skórę mimo cienkiej bariery z ubrań.
- Jasne, że nie możemy tak dłużej funkcjonować, wstyd mi, że jestem tak blisko spokrewniony z tak mizernym i nieśmiesznym żartem, jak ty – warczał, z twarzą przy twarzy swojej ofiary. Wsuwając mu kolano między uda przyszpilił go mocniej do witryny, podczas gdy ręce na moment zajęły się nerwowym odkręcaniem butelki. - Będziesz robił dokładnie to, co ci mówię – zawsze i wszędzie. Jak mówię ci, że masz pić, to nie ważne czy jest to ambrozja, olej silnikowy czy kwas – pijesz to, dziękujesz i błagasz o jeszcze. Rozumiesz? Otwórz usta. – Złapał brata za szczękę i umiejętnie wciskając palce w jego policzki zmusił go boleśnie do minimalnego rozwarcia szczęk i to wystarczyło by przytknąć wylot butelki do jego warg, i przechylić ją, by wlała się palącą zawartością wprost w jamę ustną brata. - Taak... Przełknij wszystko. Spróbujesz coś wypluć, a pożałujesz, że się urodziłeś.

_________________
I hate this... but I love you Dvoq0GC


Ostatnio zmieniony przez Maleficar dnia Czw Sie 31, 2017 5:34 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
VaryeshaI will bite you
Varyesha

Data przyłączenia : 10/07/2017
Liczba postów : 124
I hate this... but I love you Tumblr_or32kpxVEH1wp0o4po1_500

Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate
Wiek : 36

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyPon Sie 21, 2017 5:02 am

Nagły wrzask Lysandra sprawił, że białowłosy się wzdrygnął odruchowo. To nigdy nie wróżyło nic dobrego... ale nie planował się poddawać, nie w takim momencie. Chociaż stawianie oporu, kiedy rudowłosy był zły albo pijany, nigdy nie prowadziło do niczego dobrego, ale Cyrus po prostu musiał to rozwiązać. Mieli, do cholery, mieszkać razem, mieli współpracować, jeden o drugiego miał dbać! Fortuna fortuną, ale ich relacje były tutaj najważniejsze! Zwłaszcza że mieli już tylko siebie na tym świecie!
Szarpnął się w bok kiedy coś śmignęło tuż obok jego głowy, odruchowo się odwrócił na odgłos tłuczonego szkła - to będzie paskudne do posprzątania - i przez to nie zdołał nic zrobić, kiedy Lys złapał go za kołnierz i wręcz nim rzucił o drzwiczki gabloty, dociskając od razu też do niej boleśnie. Poczuł bardzo dobrze jak pozostałe odłamki szkła go kaleczą, oby to nie było nic poważnego-
Jego myśli odciągnęły wywarczane słowa rudzielca. Nie umiał od niego oderwać wzroku, był jak zwierzyna, pochwycona przez drapieżnika, sparaliżowany po części strachem, po części niedowierzaniem że to się działo... kiedy jego usta zostały siłą otwarte, próbował jeszcze walczyć, wyrwać się, ale każdy nieostrożny ruch powodował że odłamki szkła raniły go jeszcze mocniej. Szlag... palenie alkoholu w ustach niczemu nie pomogło. Musiał odruchowo przełknąć, przez co paskudny w smaku i odorze rum spłynął do jego żołądka palącym strumykiem. Drugi łyk też został na nim wymuszony, próbował brata odepchnąć żeby przestał, raz że tak mocny alkohol to nic dobrego, dwa, nie jadł nic od dość długiego czasu - a picie na pusty żołądek to prosta droga do zatrucia alkoholowego-
W końcu, cudem jakimś, udało mu się zaprzeć i pchnąć Lysandra na bok, tak że mógł się odtoczyć od mebla do którego był dociskany, kaszląc przejmująco i przeplatając to sapnięciami z bólu. Oby w jego plecach nie utkwiły jakieś odłamki, to by było paskudne, zwłaszcza w tej sytuacji... obejrzał się na brata - po części obawiając się, co zobaczy na jego twarzy, po części czując narastający gniew, ba - furię wręcz. Gdzieś po drodze zarejestrował, że pewnie to przez dym ze skręta tak nagle mu puszczała kontrola, alkohol jeszcze nie miał czasu zacząć działać, ale to pewnie też od siebie coś dołoży.
- Lys... ty cholerny idioto... chcesz mnie zabić?... - wychrypiał, kiedy w końcu miał jako taką kontrolę nad oddechem i zdrętwiałymi od rumu ustami.

_________________
I hate this... but I love you Coollo10
I hate this... but I love you Line
Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~
Powrót do góry Go down
MaleficarOpportunist Seme
Maleficar

Data przyłączenia : 20/05/2017
Liczba postów : 523
I hate this... but I love you YWxfLcZ

Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce.
Wiek : 32

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyCzw Sie 31, 2017 8:12 pm

Nie dało się ogarnąć słowami satysfakcji jaką czuł - rozpływającej się jak miód po jego kościach wychłodzonych wieczornym powrotem do domu. Nic – ani ogień, ani kołdra, ani napalona suka z klubu, z którego dopiero co wrócił - nie było w stanie rozgrzać go w kilka sekund tak mocno, jak widok czerwieniącej się twarzy jego własnego brata, który właśnie krztusił się wlewanym mu w gardło alkoholem. Czy Lysander słysząc charakterystyczny bulgot, wydobywający się z gardła Cyrusa, odsunął szyjkę butelki? Nie, zdawało się, że nawet przechylił szkło mocniej, by więcej palącego płynu spadło jak z rynny wprost między dziewicze wargi blondyna. Nieważne, że rum wypływał mu kącikami ust, moczył koszule i wpływał za kołnierz, lepił kosmyki włosów do szyi i policzków. Nieważne, że próba zaczerpnięcia wdechu kończyła się bolesną i palącą potrzebą wykaszlenia płynu z dróg oddechowych. Nieważne, że podłogę eleganckiego salonu poza mozaiką odłamków szkła zaczynała znaczyć rubinowa farba krwi. To wszystko było nieważne, liczyło się to, że Lysander znowu dostał i zrobił to co chciał – i nawet odepchnięty tylko odsunął się o dwa szybkie kroki, nie ściągając zadowolonego spojrzenia z przygarbionej figury zanoszącego się kaszlem Cyrusa. Karminowe wargi wygięły się w stanowczo zbyt szerokim uśmiechu i rudzielec oparł się nonszalancko bokiem o fotel.
- Co, drapusia? Spokojnie, nałykaj się powietrza, bo zaraz druga runda - może tym razem wejdzie jak woda. – Zaśmiał się okrutnie, nawet nie czekając z komentarzami, aż ofiara będzie w pełni gotowa się odgryźć. W końcu rum nie obszedł się łagodnie ze strunami głosowymi nadając delikatnemu mężczyźnie zadziornej chrypki, a dodatkowo skazując go na męczenie się z pulsacyjnie zaciskającymi się i spuchniętymi od środka obręczami gardła. Musiała go palić nawet przełykana ślina. Lysander sam pociągnął łagodnego łyka wprost z butli i trzymając ją za szyjkę, zakręcił denkiem kółko. - Ja, zabić? Mojego ukochanego braciszka? Śmiesz sobie żartować, Sir Cavendishu. Po prostu pomagam ci szybciej dojrzeć, tak żebyś pokazał mi, że masz jaja bez ściągania spodni. Chyba, że faktycznie mam sam sprawdzić czy są prawdziwe, jak w przypadku twojego oka... – przypomniał, odrywając się leniwie od fotela. Jego ciałem, mimo pozornie powolnych ruchów, co jakiś czas szarpały dreszcze sygnalizujące duży napływ dodającej mu sił adrenaliny wciskanej wprost do rwącej rzeki krwiobiegu. Znowu miał w oczach to, czego Cyź miał pełne prawo bać się od dziecka. - I „idioto”? Jesteś całkowicie pewien, że to powiedziałeś, czy może się przesłyszałem?

_________________
I hate this... but I love you Dvoq0GC
Powrót do góry Go down
VaryeshaI will bite you
Varyesha

Data przyłączenia : 10/07/2017
Liczba postów : 124
I hate this... but I love you Tumblr_or32kpxVEH1wp0o4po1_500

Cytat : Lasciate ogne speranza, voi ch'entrate
Wiek : 36

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyPon Wrz 25, 2017 11:51 pm

Powoli jakoś dochodził do siebie, łapał powietrze, palenie w przełyku się stabilizowało... ale furia wcale nie malała. Ba, narastała! Cyrus nigdy nie miał styczności ani z alkoholem, ani z narkotykami, więc jego pierwsze spotkanie z nimi, w takich okolicznościach, na takich warunkach, z nim w takim stanie... cóż. Normalnie nic dobrego by z tego nie wyszło. A tutaj?
Kochany, grzeczny, uładzony Cyzio zniknął jak sen złoty - nie na zawsze, ale na dostatecznie długo. Jak bańka mydlana prysła jego samokontrola, jego bariery, za którymi chował... no właśnie. Co takiego?...
Spojrzenie bladobłękitnego oka spokojnie można było nazwać bazyliszkowym. Cyrus wyprostował się powoli, zastanawiająco stabilnie, ściągając z siebie wierzchni sweter i narzutkę. Na szczęście odłamki wszystkie w nich siedziały, nic w jego plecach nie zostało... nie, żeby teraz się tym przejmował. Ba, miał w dupie fakt, że jego koszula stopniowo coraz bardziej kleiła się do jego pleców - i to nie przez pot. Uśmiechnął się pogardliwie, praktycznie odbijając grymas obecny na twarzy brata.
- Idiota, półgłówek, baran, matoł, pojeb... mam wyliczać dalej, braciszku, czy już wybrałeś swój nowy epitet? - spytał słodziutko, podchodząc do czerwonowłosego powoli, pozornie potulnie, póki nie znalazł się w zasięgu łapsk Lysandra. Z jednej strony - zagrożenie dla niego, z drugiej... heh. Lys był w jego zasięgu.
Młodszy Cavendish był zawsze roślejszy, silniejszy, bardziej rozbrykany, w przeciwieństwie do swojego brata, który wolał chować się w cieniach, delikatniejszy, mniej energiczny... nie oznaczało to jednak, że był bezbronny. O nie. Albo że miał wolniejsze reakcje od niego. Tak, szybkością i zwinnością mu nie dorównywał - na co dzień. Teraz? Po zastrzyku adrenaliny, THC i bardziej niż solidnej dawki alkoholu, białowłosy był tylko rozmazaną plamą, kiedy rzucił się na brata, popychając go w tył, na oparcie kanapy, i bez zahamowań ładując mu pięść najpierw w brzuch, a potem drugą w twarz, celując bardziej w usta niż w nos.
- Ślepy, pozbawiony wszelkiego domysłu skurwysyn, to do ciebie najlepiej pasuje! - zawarczał wściekle, zamierzając się do kolejnego ciosu. W połowie ruchu jednak zrezygnował ze swoich zamiarów, zamiast tego złapał Lysandra za brodę mocno i... przycisnął swoje wargi do jego, ignorując lepkość krwi cieknącej z rozcięcia. Po chuj miał język strzępić, do tego zakutego łba tylko argumenty fizyczne docierały...

_________________
I hate this... but I love you Coollo10
I hate this... but I love you Line
Wszechstronny i wszechwładny. Try me, peasants~
Powrót do góry Go down
MaleficarOpportunist Seme
Maleficar

Data przyłączenia : 20/05/2017
Liczba postów : 523
I hate this... but I love you YWxfLcZ

Cytat : Jeżeli ktoś żywi do mnie uczucie, którego nie da się przekazać w słowach, może przekazać je w gotówce.
Wiek : 32

I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you EmptyCzw Lis 09, 2017 8:08 pm

Atmosfera w bogatym i stopniowo coraz bardziej zniszczonym salonie gęstniała jak śmietana. Albo jak zsiadłe mleko, które mokrymi grudami pokrywało ściany, szyby okien i nagie odcinki skóry dwóch pojedynkujących się kogutów. Grudami poskładanymi z gorącego dyszenia, wściekłych spojrzeń, bólu pochodzącego z napiętych mięśni i ostatecznie z niezdrowego podniecenia wywołanego całym tym niszczycielskim poruszeniem.
Lysander myślał, że tylko on tak ma – zwykle to był tylko on. Ten bawiący się najlepiej właśnie wtedy, kiedy inni bawili się najgorzej, albo doznawali nierzadko nieodwracalnej krzywdy. Zapalony fan krwi, brutalności, tłuczonego szkła, mocnego i kiepskiego alkoholu, mocnych i kiepskich papierosów, oraz mocnych i… Mocnych kochanków. Zawsze białowłosych - absolutnie zawsze - właśnie takim lubił pakować chuja do gardła tak głęboko, że czuł jak mięśnie machinalnie zaciskają się, w następstwie krztusząc każdego z tych biedaków. Dopiero wtedy orgazm był najlepszy - zrodzony w złości i chorej satysfakcji. I nawet teraz – w tym durnym salonie – krew huczała rudzielcowi w uszach tak głośno, że byłby mu stanął, gdyby miał przed sobą wijącą się na rurce, odurzoną narkotykami, białowłosą szmatę. A miał pokrytego krwią, wciąż ubranego, białowłosego braciszka.
...i przysiągłby, że w jego spodniach zrobiło się znacznie ciaśniej.
I nagle niebezpiecznie wysoki poziom zadowolenia nie malał mimo obrzucania go wyzwiskami.
- Wciąż taki grzeczny… Nawet kiedy znowu i znowu dostajesz wpierdol aż do krwi, besztasz mnie gorzej niż mamusia – zakpił, choć musiał przyznać, że spodobał mu się ten subtelnie niebezpieczny uśmieszek, który przeciął niewinną buźkę braciszka jak blizna. Ten obraz wypalił się przyjemnie w czaszce rozhukanego rudzielca, odbił się wręcz jak kawałek sztuki rzeźbiony zgrabnym dłutem utalentowanego rzeźbiarza. Oczywiście jeśli założyć, że dłutem była pięść Cyrusa, która kilka razy wybiła na skórze Lysia swoje racje. Długowłosy wybuchł śmiechem, choć cios w brzuch na kilka sekund dosłownie wycisnął mu ze świstem powietrze z płuc.
- Ty, kurwa, idioto! – Chyba aż za dobrze się bawił, bo przez jego ton przebijał się humor i niezdrowa fascynacja, która zalśniła również w jasnych oczach.- No dawaj, mocniej! Tak długo na to czekałeś, w ko... - ...ńcu to ciekawy rodzaj zemsty za te wszystkie lata nieustającego stresu i napięcia, dokończyłby zakrwawiony i rozciągnięty na nieuprzejmie potraktowanej kanapie, ale barykada z ust zakończyła jego zjebany monolog i zastąpiła go wachlarzem zduszonych, kompletnie nieartykułowanych dźwięków. Warknął wprost między wargi napastliwego kochanka i wyrwał się bez opanowania w jego stronę, wręcz wgryzając w jego usta i dołączając do szaleńczego pocałunku. Szarpnął mocno za białą, zbrukaną krwią koszulę Cyrusa i dwa perłowe guziczki uderzyły o jego brzuch, wyrwane ze swoich dotychczasowych miejsc.
- Ściągaj to... – sapnął, wmasowując językiem własną krew w ochłap jęzora braciszka, wręcz siłą nie pozwalając mu z siebie zejść. Teraz już było za późno, mały, anielsko cudny szmaciarz był już Jego.

_________________
I hate this... but I love you Dvoq0GC
Powrót do góry Go down
Sponsored content



I hate this... but I love you Empty
PisanieTemat: Re: I hate this... but I love you   I hate this... but I love you Empty

Powrót do góry Go down
 
I hate this... but I love you
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» love-hate
» Do you love me?
» I still love you
» Please, love me
» Love looks not with the eyes

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: