|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Złączeni magią Czw Mar 15, 2018 5:00 pm | |
| Tu kiedyś będą kp, czy coś
Ostatnio zmieniony przez Lost dnia Pią Lip 06, 2018 6:25 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Czw Mar 15, 2018 5:00 pm | |
| Miał złe przeczucia wobec całego tego przedstawienia. "Synu, będziesz symbolem, przysięgą naszego rodzaju. To twój obowiązek i twoje przeznaczenie." Ale jak w obliczu takich słów mógł się nie zgodzić? Czy właściwie mógł? Jego los przesądziła wiara setek smoków oraz tysięcy, a może i milionów ludzi. Jego własna wiara nie miała znaczenia przy ogromie wiary tylu jednostek. Stał więc na placu dziedzińca pałacu w stolicy królestwa ludzi. Z bezchmurnego nieba lał się żar, a przed nim po horyzont wiwatowały tłumy. Na blankach rozsiadło się kilka smoczych pobratymców, ale to on wraz z ojcem stali na dole u boku ludzkiego króla, gwardii honorowej, wszystkich tych rycerzy i magów, spoglądając na kolorową masę drobnych istnień z góry. Przysięga. Pierwsza w historii ludzi i smoków, łącząca dwa skrajnie odmienne istnienia magicznym paktem. Symbol pojednania w obliczu wspólnego wroga. Czy to mogło się udać? Spojrzał w dół na człowieka, u boku którego przyjdzie mu walczyć. Istotę, z którą połączy go mistyczna więź podsycająca moc. Czy on pomieści w sobie potęgę smoka? Z pozoru nie wydawał się jakiś szczególny. Zapalający Gwiazdy nie znał się wprawdzie na ludziach, ale czy ten o, drobny człowieczek naprawdę był taki potężny? Ludzie zawsze wydawali mu się nieważcy, zbyt delikatni by można było się z nimi liczyć. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że najsilniejsi potrafili obalać smoki swoją magią, pokonywać sprytem, ale gdy patrzył na nich teraz, miękkich, drobnych... nie potrafił sobie tego wyobrazić. Nawet jego kompan - podobno jeden z najpotężniejszych wojowników królestwa był... maleńki. Mógłby zabić go jednym uderzeniem łapy albo nieuważnym zaciśnięciem szczęk. Wbił w niego spojrzenie szafirowych ślepi i westchnął, niechcący wywołując wicher, który roztrzepał białą grzywę człowieczka i zatrzepotał czarnym, paradnym płaszczem, w który był odziany. - Przepraszam - bąknął, jak mu się zdawało pod nosem, ale zagłuszył chropawym barytonem przemowę arcymaga, który właśnie zwracał się do tłumu. - Przepraszam - powtórzył szeptem zwracając się już bardziej do ogółu i powstrzymał kolejne westchnienie, tym razem kierując spojrzenie jak i całą głowę wyżej, ponad zebrany tłum. Wyczuł na sobie karcące spojrzenie ojca. Zapalający był do niego niezwykle podobny. Obaj potężni, pokryci miękkim, błyszczącym, granatowo-błękitnym futrem. Obaj dostojni, podobnej wielkości, sprawiali wrażenie braci. Ludzie mogli nawet nie dostrzegać subtelnych różnic, które ich dzieliły, ale te były i każdy smok widział je jak na łapie. Zapalający nie odwzajemnił spojrzenia. Siedział sztywno, nieprzyzwyczajony do oblegających go niewielkich istnień, które mógłby zmieść z powierzchni ziemi nieumyślnym machnięciem ogona. Wolał nie wykonywać gwałtownych ruchów. W duchu powtarzał słowa ojca. "Gdy już przypieczętujecie swoją więź i on wzniesie do góry miecz, ty zaryczysz ku ich uciesze." O tak, to akurat mógł zrobić. Uśmiechnął się do siebie półgębkiem, a co bardziej trwożliwi, stojący bliżej ludzie odrobinę się zaniepokoili. Cóż, smoczy uśmiech nie był dla nich zrozumiały. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Czw Mar 15, 2018 8:45 pm | |
| Międzygatunkowe małżeństwo aranżowane. Dokładnie te słowa opisywały przemyślenia Xaviera dotyczące tego połączenia. Nie żadna doniosłość, nie wizja olbrzymiej potęgi, nawet nie obawy - które byłyby całkiem zrozumiałe - przed szaleństwem. Nie, czuł się raczej niczym panna na wydaniu, księżniczka, która musi poświęcić się dla dobra królestwa. Nie było to zresztą dalekie od prawdy, chociaż do delikatnej niewiasty brakowało mu wiele. Mógł mieć delikatną urodę, mógł zostać wybrany celowo, ale po pierwsze, nigdy nie żył w pałacu, po drugie zaś, daleko mu było do niepewnej i rozpieszczonej dzierlatki, która drżała przed połączeniem z jakimś obrzydliwym potworem. On widział zbyt wiele, by wizja połączenia z istotą daleką od człowieka mogła go przestraszyć. Wiedział, że wybrano go z konkretnych pobudek - i jego dokonania były tylko częścią wziętych pod uwagę powodów. Gdyby oszalał od nadmiaru mocy, specyfiki połączenia lub... stało się w zasadzie cokolwiek, czego arcymagowie nie przewidzieli, a ciężko, żeby mogli dokładnie znać skutki więzi międzygatunkowej w sytuacji całkowicie bezprecedensowej, pierwszej (znanej) w historii zarówno smoków, jak i ludzkiego królestwa... W każdym razie, gdyby stracił zmysły, nikt nie straciłby zbyt wiele. Smoki ryzykowały znacznie więcej, swojego księcia. Na szali należącej do dwunogich, magicznych istot, był tylko on. Bohater wojenny, z którym nikt nie chciałby się połączyć, niezależnie od tego, jak wielką moc by zyskał. Nikt nie chciał ryzykować utraty życia przy człowieku, który stracił trójkę partnerów. Zamrugał, czując nagły, intensywny podmuch, który nie tylko owinął go płaszczem, ale przesunął wszystkie białe włosy na twarz, pozbawiając wojownika nie tylko dostojeństwa, ale też jakiejkolwiek widoczności. Westchnął ciężko w duchu, nie zmieniając pozycji i poruszając delikatnie palcami prawej, w całości wytatuowanej dłoni, skupiając w nich magię, a potem wypuszczając delikatny, subtelny powiew, układający wszystko do stanu pierwotnego, a nawet zdmuchując z bogato zdobionego, białego stroju ze srebrnymi wykończeniami i kryształami, pył. Nie spojrzał na swojego przyszłego partnera w walce ani razu, skupiony na utrzymaniu sztywnej, żołnierskiej pozycji, prezentując się tak, jak tego od niego oczekiwano - godnie, ozięble i śmiertelnie poważnie. Z idealnym wyczuciem obrócił się i podał błyszczącą od niebieskiej mocy rękę arcykapłanowi, pozwalając mu na rozpoczęcie inkantacji wiążącej jego dar. Gdy długa, nieprzyjemna dla ucha litania dobiegła końca, Xavier przyklęknął, opuszczając głowę na moment, nim wreszcie nie spojrzał w wielkie, szafirowe oczy. To zabawne, ale jego przyszły towarzysz skojarzył mu się w tym momencie z olbrzymią owcą ze skrzydłami, nie niesamowicie potężnym potworem. Minimalnie obrócił głowę, spoglądając z mimowolną ciekawością na dalsze posunięcia arcykapłana, który - siłą rzeczy - musiał dokonać pewnych modyfikacji całego procederu, bo pochwycenie smoczej "dłoni" i następne wymuszenie na nim uklęknięcia wiązałoby się niewątpliwie ze stratami w ludziach. Ku lekkiemu zdumieniu człowieka, wykorzystano... ogon, najpierw do wzbudzenia mocy, a potem owinięcia nim białowłosego wojownika. Nie całego rzecz jasna, jednak na tyle, by poczuł ciepło futra na nogach, a potem siłę mocy, przepływającej po jego ciele i łączącej się z jego własną. Bez namysłu opuścił prawą dłoń i przesunął nią po zaskakująco miękkiej skórze, na chwilę całkowicie przestając słyszeć kolejne słowa arcymaga - a może już nadeszła kolej króla? - i skupiając się na odczuwaniu. To było... Coś innego. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Czw Mar 15, 2018 9:57 pm | |
| Ogon, mało to dostojne, ale podał go, czy raczej owinął końcówką nogi człowieka, powodując, że biedak niemal utonął w futrze. U smoków podobne połączenie przebiegało inaczej, ale co rasa, to obyczaj. Postawił puchate uszy wyłapując słowa inkantacji, a potem zdając sobie sprawę, że towarzysz w końcu zwrócił na niego spojrzenie, odpowiedział własnym. Zamrugał z wolna i nawet się uśmiechnął, odsłaniając kły. W jednej chwili z puszystej owieczki stał się puchatą owieczką z garniturem kłów wielkości ludzkiego ramienia, a to nie wyglądało już ani odrobinę sympatycznie. Inkantacja płynęła dalej, a on gapił się na człowieka z uśmiechem czystej niefrasobliwości, a przynajmniej dopóki nie poczuł czegoś. Ów coś załaskotało go gdzieś w trzewiach, postawiło mu białą grzywę na sztorc i spowodowało autentyczny dreszcz, pusząc pióra na skrzydłach. Mlasnął nieco niezadowolony i cofną łeb jakby zjadł coś nieświeżego. Naraz obecność nieznajomego stała się bardzo... namacalna. Zupełnie jakby wokół człowieczka pojawiła się aura, która wrzeszczała do umysłu smoka "tu jest!". Dziwne to było uczucie, ale chyba takie powinno być. Bo prócz tego nie poczuł nic więcej. łaskotanie ustało już po chwili. Dotyk ręki na skórze ogona był natomiast ledwie wyczuwalny, ale Zapalający zwrócił nań uwagę, przyglądając się istocie z góry z mieszaniną ostrożnego zaciekawienia. "I co? Fajne futerko, nie?" zdawały się mówić wielkie, szafirowe ślepia. W końcu ceremonia dobiegła końca. Pozwolono Zapalającemu odplątać ogon, powiedziano wiele podniosłych słów. Wzniesiono miecz, zakrzyknięto, że od tej pory smoki i ludzie związani są przymierzem i książę mógł sobie ryknąć. Zrobił to, a jakże, z prawdziwą przyjemnością. Wyrzucił do góry łeb i murami pałacu wstrząsnął ryk podobny uderzeniu pioruna. Poniósł się po mieście i okolicznych błoniach, strasząc ludzi i ptactwo. Plac na chwilę umilkł trwożliwie, a po chwili zaskoczonego napięcia podniosła się radosna wrzawa. Smok uśmiechnął się z satysfakcją i nachylił do pyska ojca, który gestem go o to poprosił. - Weź tego swojego lorda na grzbiet w geście dobrej woli i przeleć nad miastem. Zapalający zmarszczył pysk w zniesmaczeniu. - Nie uważasz, że to jednak trochę przesada? - Ludziom się spodoba, to dla dobra nas wszystkich. Książę westchnął i nie oponując już, zwrócił łeb ku niewielkiej sylwetce, której obecność czuł nad wyraz doskonale. Zniżył pysk, niemal trącając białowłosego nosem. Maga owionął smoczy oddech niczym ciepły, południowy wiatr. - Wskakuj. Mamy przelecieć nad miastem. Dla dobra nas wszystkich - zacytował z przekąsem. Obrzucił go pełnym zwątpienia spojrzeniem, a potem zerknął na swój grzbiet. - Podsadzić cię? - zapytał po chwili - bo mały jesteś jak łupinka orzecha. I przesunął ostrożnie puchaty ogon, układając go za plecami mężczyzny, gotowy opleść go nim i usadzić na swoim grzbiecie. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Czw Mar 15, 2018 11:05 pm | |
| To nie było pierwsze połączenie dla Xaviera, ale niewątpliwie wśród wszystkich odczuł je najintensywniej. Wiedział czego się spodziewać, wiedział też, że tym razem mogło być zupełnie inaczej - ale naprawdę ucieszył się z tego, że już był na kolanach, bo siła mocy, która nagle go otoczyła, wypełniła jego ciało i umysł, z łatwością zbiłaby go z nóg. Smok był wielki i potężny - a jasnowłosy poczuł to zarówno przez nowoprzybyłą magię, upajającą go niemal nieograniczonymi zasobami, jak i przez nagłe dostrzeżenie go na poziomie nie tylko świadomym, ale też podświadomym, emocjonalnym i magicznym. Połączenie pojawiło się pomiędzy nimi nagle, tak intensywne, że pozbawiające tchu i przyćmiewające wszystkie poprzednie doświadczenia więzi. Xavier przez chwilę czuł się niemal stłamszony, niezdolny do nabrania powietrza, odzyskania kontroli nad własnym ciałem, bombardowany przez bodźce, których jego ludzki umysł nie potrafił pojąć ani zaakceptować. Nagle dotarła do niego wielkość ryzyka, na jakie się wystawił, zachęcony przez obietnicę najpierw Kapitana, a potem Króla. Utrata kolejnego partnera nagle wydała mu się znacznie mniejszym ciężarem, niż widmo szaleństwa. Na szczęście, po chwili wszystko przycichło, stając się znośnym obciążeniem, umożliwiającym skupienie się na otaczającym ich świecie i dalszemu przebiegowi ceremonii. Xavier wiedział, co powinien zrobić - i wiedział, co stanie się potem, dlatego jedynie przymrużył oczy, ani drgnąwszy przed ryczącym przed nim smokiem. Byli połączeni, byli symbolem i od tego momentu nie mógł już sobie pozwolić na żadne potknięcie, żadną oznakę strachu czy bólu. Więź łącząca człowieka z potężnym potworem musiała być czysta, dająca siłę niezliczonym wojownikom, nie budzącą w nich obawy. Propozycję nieludzkiego władcy usłyszał od razu - i tylko dzięki stalowym nerwom nie zbladł widocznie ani natychmiast nie zaprotestował. Nie bał się oczywiście swojego towarzysza - jego intencje wydawały mu się czyste i wypełnione głównie rozbawieniem, był też niemal pewien, że smok na całej powierzchni swojego ciała był równie miękki, co wygodny, ale... Ale nie miał siodła i mężczyzna z łatwością mógł z niego spaść i rozpłaszczyć się na jakimś bruku. Wspaniały koniec, godny wojownika z jego dokonaniami. - Z pewnością nie widziałeś nigdy łupiny orzecha - powiedział cicho, zerkając przez ramię, a potem skinął głową. Oczywiście, mógł użyć magii, ale po pierwsze, nie był jej siły jeszcze pewien, zaś po drugie... Nie był pewien, gdzie w zasadzie powinien się znaleźć, by natychmiast nie spaść. To na pewno by się ludziom nie spodobało. Dał się owinąć i posadzić bez protestów, zachowując żołnierskie opanowanie, jakby przećwiczyli to już wielokrotnie, a on był pewien lot na smoku tak samo, jak spaceru po polanie. Nachylił się, chwytając za futro najpierw ostrożnie, a potem stopniowo wzmacniał uchwyt, czekając na nieuniknione. Tylko dzięki szokowi nie krzyknął ze zdumienia, gdy potężne cielsko z nim na grzbiecie uniosło się do góry. Widzieć latającego smoka było jednym - znajdować się na nim zaś, było czymś zupełnie innym. W pierwszym odruchu zamknął oczy, zaraz jednak znów je otworzył, by przypadkiem nie zorientował się za późno, że sunie ku bolesnej śmierci. Był pewien, że jego towarzysz potrzebował ogona do lotu, nie zaś do łapania nieporadnych lordów. Nie odezwał się podczas całego paradnego przelotu - przez trzepot skrzydeł i szum wiatru i tak zapewne nie zostałby usłyszany. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Pią Mar 16, 2018 12:00 am | |
| Może i nie usłyszałby bąknięcia, gdyby niemal nie przyklejał pyska do drobnej postaci. Ale też wcale nie uznał słów Xaviera za złośliwe. W ogóle miał małe pojęcie o tym jaki jest jego kompan. - Ależ oczywiście że widziałem. Choć może... - Podrapał się szponem w bok szyi. - Może ty nie widziałeś naszych orzechów. Oplótł mężczyznę ogonem i posadził sobie między skrzydłami. Jego ciężar był śmiesznie niewielki, ale Zapalający nie przejmował się, że nie wyczuje gdyby się zsuwał. Bo wyczułby, choćby przez tę dziwaczną więź. Poza tym, wierzył, że człowiek nie jest głupi i będzie się trzymał. - Przesuń się do przodu i złap za grzywę - poinstruował, a potem wstał. Rozejrzał się wokół i klasnął jęzorem w wyrazie zniecierpliwienia. - Przecież ja ich rozniosę skrzydłami - mruknął. Jego wielkie, ale zaskakująco zwinne ciało przypadło do ziemi, a potem wybiło się ku górze z sarnią gracją. Huk rozkładanych skrzydeł, szelest piór, zaskoczone okrzyki ludzi. Jedno uderzenie i uniósł się ponad ich głowy. Kolejne i wznieśli się ponad blanki, a ludzie w dole maleli z każdą chwilą. Wiatr czesał błękitne futro, targał białą grzywą maga i jego czarnym płaszczem. Zapalający Gwiazdy wyczuł niepokój towarzysza i zaśmiał się chrapliwie. - Nie bój się. Nie pozwolę ci spaść! - zagrzmiał, a potem zaryczał po smoczemu, kołując nad placem. Odpowiedział mu zew jego pobratymców i radosne okrzyki gawiedzi. Zapalający roześmiał się znów, zdając się cieszyć lotem, być w swoim żywiole. Może nie wypadałoby mu nosić na grzbiecie człowieka w innych okolicznościach, ale skoro i tak mieli podróżować w ten sposób, może lepiej by przyzwyczaili się do tego już teraz? Po kilku kołach nad pałacem skierował się nad miasto. Leciał nisko, uderzeniami skrzydeł wywołując wicher, który podnosił kurz z ulic, zrywał czapki z głów i mierzwił włosy. Nie zatrzymał się nawet na obrzeżach, mijając miejskie mury. Potem wzniósł się wyżej i wyżej, aż świat stał się ledwie patchworkiem pół i mozaiką miasteczek. Wtedy wyrównał lot, wspaniałomyślnie pozwalając człowiekowi nacieszyć się widokiem. Wprawdzie nie miał pojęcia czy człowiek cieszył się z tego lotu, czy przywykł, ale Zapalający był wielkoduszny. Dopiero po kilku długich chwilach, w których ciało pasażera mogło zgrabieć od podmuchów chłodnego wiatru, smok zniżył lot i zaskakująco miękko wylądował na jednym ze wzgórz otaczających stolicę. Złożył pierzaste skrzydła z cichym, przyjemnym szumem, wytracając pęd kilkoma nieśpiesznymi krokami. - I jak wrażenia? - zagaił wesoło, wykręcając szyję, by spojrzeć jednym ślepiem na wczepionego w futro czarodzieja. - Jestem pewien, że to pokochasz - dodał z naiwną pewnością kogoś, kto widział w lataniu jedynie przyjemność. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Pią Mar 16, 2018 12:54 am | |
| Leciał. Naprawdę całkowicie realnie leciał na grzbiecie wielkiego smoka, kompletnie pozbawiony jakiegokolwiek panowania nad sytuacją. Gdyby zleciał... Zapewne nie zdążyłby rzucić żadnego zaklęcia, które mogłoby mu pomóc uratować skórę. Był zbyt przerażony zaskoczony, by potrafić skupić swoje myśli na czymkolwiek innym, niż fakt, że pierwszy raz w życiu znalazł się tak wysoko, w tak niebezpiecznej sytuacji, w towarzystwie całkowicie obcej mu istoty - nie tylko pod kątem znajomości, ale i całego gatunku. Tak naprawdę, dlaczego miałby mu uwierzyć? Jaką miał pewność, że ma on wobec niego dobre zamiary? Nie potrafił odcyfrować większości jego emocji, nie był w stanie (przynajmniej póki co) porozumieć się z nim na poziomie telepatycznym, był wobec tego niemal kompletnie bezbronny, zdecydowanie zbyt wysoko, niż mu się to podobało. I im wyżej smok się wznosił, tym bardziej człowiek dociskał się do jego grzbietu - na całe szczęście, bo gdy Zapalający nagle i całkowicie bez ostrzeżenia postanowił wylądować, ruch niemalże pozbawił maga równowagi. Przerzucił nogę przez bok zadowolonej z siebie istoty, sztywnie zsuwając się na trawę i klękając na niej, ignorując plamy z zieleni na bogatej szacie. Czuł, jak przez jego ciało zaczęły przebiegać dreszcze wynikające z szoku i zimna. - Musimy nad tym popracować - wycedził, szczękając lekko zębami, gdzieś na granicy przytomności zastanawiając się, czy trzęsienie się było efektem temperatury, czy traumatycznego przeżycia. Przyjemny szelest skrzydeł koił nerwy, czego jednak nie można było powiedzieć o głośnym, chrapliwym oddechu. Mężczyzna zamknął oczy, owijając się pomiętym i już nie tak dostojnym płaszczem. - Powinienem chyba mieć nałożone zaklęcie ochronne. Albo powinieneś unosić się niżej - powiedział wreszcie, po dłuższej chwili ciszy, obracając wreszcie głowę i spoglądając w olbrzymi pysk, znajdujący się zdecydowanie bliżej, niż jeszcze chwilę wcześniej. Uniósł dłoń i przechylił się, sięgając prosto do wielkiej - na szczęście zamkniętej - paszczy. Położył na niej palce, jakby upewniał się, że stojąca przed nim istota była całkowicie realna. Zamrugał, powracając całkowicie do rzeczywistości. Odchrząknął. - Nazywasz się Zapalający Gwiazdy, tak? Przyszły władca? - spytał ostrożnie, z jednej strony upewniając się, że trafił dobrze - bo, prawdę mówiąc, niewiele pamiętał ze słów arcymaga, zbyt skupiony na ignorowaniu go, bądź odczuwaniu więzi - z drugiej zaś sprawdzając, czy potrafi wyczuć dzięki ich połączeniu moment, w którym smok mówił prawdę. Potrzebował poznać granice tego, co skonstruował pomiędzy nimi królewski czarodziej. Im szybciej, tym lepiej dla niego. Już teraz czuł, że coś było nie tak - i dopiero po chwili zorientował się, co konkretnie. Jego oddech, w jakiś dziwny sposób, próbował dopasować się do wdychania i wypuszczania powietrza przez nozdrza smoka. Ciekawe, czy serce robi to samo...- przeszło mu przez myśl. Czy tak było zawsze, czy to wina nietypowej więzi? |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Pią Mar 16, 2018 4:48 pm | |
| Zaniepokoił się widząc jak człowiek osuwa się na kolana. Biedne stworzenie nie potrafiło dostrzec wspaniałości lotu czy raczej było zbyt przywiązane do ziemi, by w ogóle pojąć piękno dotykania głową chmur? Zapalający musiał jeszcze wiele nauczyć się o ludziach. Miękki nos szturchnął drobną sylwetkę pokrzepiająco. - Brak futra może stanowić problem - zauważył. - Wezmę pod uwagę wysokość przy kolejnym locie. Odetchnął głębiej, umyślnie owiewając zmarzniętą istotę ciepłem swojego oddechu. Tak jak myślał, kruche i nieważkie, a do tego ze skórą cienką jak liść, podatne na chłód niczym za późno zakwitła róża. Zamarł w bezruchu, pozwalając człowiekowi oprzeć się na swoim nosie. Wspaniałomyślnie był mu oparciem. Nie żywił wobec ludzi ani niechęci, ani przesadnej sympatii. Miał jednak poczucie pewnej naturalnej... wyższości wynikającej ze świadomości własnej potęgi i wielkości. Ta świadomość czyniła z niego jednak kogoś bardziej na kształt dobrodusznego opiekuna, nie zaś aroganckiego władcy pragnącego wykorzystać słabsze jednostki. To dlatego zachowywał się wobec swojego towarzysza z troską i cierpliwością. Poza tym, sądził, że inna relacja zwyczajnie by się nie sprawdziła. Jeśli nie będą dla siebie dobrzy, jeśli nie będą się szanować i wspierać, to jaki był sens całej tej ceremonii? Zapalający wprawdzie był sceptycznie nastawiony do więzi, szczególnie z człowiekiem, ale skoro wszystko już ruszyło, co miało się stać, stało się, nie pozostawało nic innego jak się dostosować. Dodatkowo, starał się traktować przebywanie wśród ludzi jako ważną lekcję. Nie każdy smok miał przecież możliwość życia tak blisko tych istot. Wierzył więc, że pomimo ich słabowitości, mógł się wiele od nich dowiedzieć. Poruszył się dopiero, kiedy Xavier odsunął dłoń. Wtedy położył się na trawie w sposób podobny wszystkim czworonożnym istotom. Pysk ułożył na jednej z przednich łap, dzięki czemu mógł patrzeć na świat z perspektywy swojego kompana. Puchaty, smoczy ogon poruszał się z wolna jak u rozleniwionego kota. Przyglądał się kompanowi mrużąc lekko piękne, szafirowe ślepia. Z tej wysokości człowiek nie wydawał się aż taki maleńki. Smok mógł dojrzeć wszystko to, czego nie widział ze swojego zwyczajowego pułapu. Choćby to, że białe włosy mężczyzny przypominały mu jego własną grzywę. Były pewnie dużo bardziej miękkie... - Tak - odparł - choć do zostania władcą, o ile w ogóle nim zostanę, mam jeszcze masę czasu. Ciebie natomiast zwą Xavierem - wymówił jego imię z wyraźnym trudem - wy ludzie, macie przedziwne imiona... Ale! Rad jestem, że możemy w końcu porozmawiać. - Uśmiechnął się, lekko uniósłszy głowę, by kiwnąć nią nieznacznie. - Podobno jesteś bohaterem wojennym? |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Pią Mar 16, 2018 7:05 pm | |
| Xavier, widząc zmianę pozycji u swojego towarzysza, zmodyfikował też i swoją, siadając wygodniej na ziemi i wpatrując się w wielkie stworzenie, skupiony zarówno na jego słowach, jak i tym, co kotłowało się w jego piersi, próbując rozróżnić emocje i bodźce, które składały się na jego odczuwanie Zapalającego. Ciało wreszcie przestało drżeć, ogrzane ciepłym oddechem - i być może uspokojone kontaktem ze stałym gruntem. - Dlaczego sądzisz, że mamy dziwne imiona? - spytał z wyraźnym zaskoczeniem, przekrzywiając głowę, by nadać swojemu spojrzeniu nowej perspektywy. Zastanawiał się mimowolnie, na ile twarz (pysk?) smoka mógł oddawać emocje, które byłyby dla niego zrozumiałe. Spotkał w swoim życiu niejednego przedstawiciela tego gatunku, nie miał jednak okazji zamienić z nim więcej, niż kilku zdań - a co dopiero mówić tutaj o takiej więzi. Nigdy wcześniej nie znalazł się w sytuacji, która wymagała od niego zagłębienia się w psychice kogoś takiego jak młody książę. Wszelkie jego dotychczasowe interakcje ograniczały się do słuchania lub wydawania rozkazów na polu bitwy, nie zaś normalnych konwersacji. Nie wiedział, czego powinien się spodziewać - ale do tego momentu wszystkie reakcje Zapalającego wydały mu się całkowicie naturalne i pokojowe. - To twoje imię jest dziwne. Czemu je otrzymałeś? - Zmrużył oczy, zaraz rozchylając je w zdumieniu. - A może... Kiedy je otrzymałeś? Odpowiada jakiemuś faktycznemu wydarzeniu? - spytał, nie kryjąc się ze swoją niewiedzą. Cała ceremonia odbyła się niedługo po tym, jak wyraził na nią zgodę. Nie został poinformowany o zbyt wielu szczegółach dotyczących życia smoków - i, szczerze mówiąc, wcale go to nie zdziwiło. Jak na tak olbrzymie istoty, były całkiem skryte i niezbyt chętnie dzieliły się z ludźmi swoimi sekretami. Oczywiście, przyjaźnie międzygatunkowe... Lub inne rodzaje relacji... Zdarzały się, ale obdarzony takim zaufaniem człowiek był jeszcze bardziej tajemniczy i lakoniczny, niż sam smok. Xavier był ciekaw, czy z nim będzie podobnie. Doświadczenie z poprzednich połączeń nauczyło go, że niemożliwym było działanie na szkodę swojego partnera, dlatego jednak zakładał, że wszystko, czego się o swoim towarzyszu dowie, nigdy nikomu nie zostanie przekazane. Podobnie, jak w poprzednich przypadkach. Uśmiech był wystarczająco ludzką emocją, by wywołać u niego podobny wyraz twarzy - wprawdzie znacznie węższy i ostrożniejszy, ale wyrażający podobną sympatię. Zaraz potem jednak zgasł. Temat poruszony przez smoka nie był jego ulubionym. - Niektórzy tak twierdzą, owszem. - Przytaknął lekko głową. - Czy wolałbyś nazywać mnie inaczej? Lub życzysz sobie, bym to ja nazywał cię w odmienny sposób? |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Sob Mar 17, 2018 9:26 pm | |
| Zaskoczenie Xaviera zrodziło zaskoczenie w Zapalającym. Smocze ślepia rozszerzyły się lekko. - Nie mają znaczenia - odparł - czy mają? - Puchate uszy skierowały się w stronę rozmówcy na wzór uszu zaciekawionego psiaka. - Być może nie znam wszystkich słów w waszym języku - przyznał bez cienia zakłopotania. Wdając się w rozmowę z Xavierem zauważył, że przyjemnie było skonfrontować swoją wiedzę z jego wiedzą. Mógł dowiedzieć się wszystkiego z pierwszej ręki. Ludzie wprawdzie nigdy specjalnie go nie fascynowali, ale skoro miał okazję i właściwie teraz również obowiązek, chętnie uzupełni braki w swojej wiedzy na temat tego gatunku i, jak się okazało uzupełniał wiedzę Xaviera odnośnie smoków. Zapalający uważał za priorytet stworzenie nie tylko magicznej więzi, ale i porozumienia. Na swoje nieszczęście był jednak lekkomyślny. Leżąc na trawie w ciepłym słońcu poranka, oddając się błahej konwersacji, łatwo było zapomnieć o widmie wojny ciążącej nad kontynentem. Smok właściwie zapomniał również o tym, że być może powinni wrócić na dziedziniec i dopełnić reszty formalności. Uśmiechnął się z satysfakcją jakby swoim pytaniem mężczyzna sprawił mu przyjemność. W istocie tak było, odczuwał dziwną satysfakcję z możliwości podzielenia się smoczymi tradycjami z białowłosym. - Smoki nadają imiona swoim pisklętom biorąc pod uwagę wiele rzeczy. Wygląd młodego, jego zachowanie, a czasem okoliczności w jakich zostało poczęte lub przyszło na świat. Moje imię wiąże się z momentem wyklucia. Podobnie jak imiona dwójki mojego rodzeństwa. Pogodna Noc i Srebrzysty Księżyc - wyjaśnił, lekko pozamiatawszy ogonem trawę. Zauważył też jak uśmiech Xaviera przygasa po usłyszeniu pytania. Zapalający nie wiedział o nim zbyt wiele. Wspomniano mu wprawdzie, że mężczyzna stracił swoich partnerów w brawurowych akcjach, ale nikt nie wdawał się w szczegóły, a smok nie pytał. Naturalnie jednak zrozumiał, że poruszony temat nie jest kompanowi w smak. Zmiana tematu była bardzo wyraźną oznaką niechęci do kontynuacji tego niewygodnego. Zapalający nie pociągnął go więc. - Ależ nie - zaprzeczył, unosząc głowę odruchowo, przez co znów patrzył na człowieka z wysokości kilku metrów. - Dlaczego miałbym? Imiona nas określają. Należą do nas. Nie odbiorę twojego dla własnej wygodny. - Tym razem to smok przechylił głowę w bok na wzór swojego kompana. - Ty natomiast nie musisz zwracać się do mnie pełnym imieniem. Smoki zwykle używają jednego z członów. Możesz nazywać mnie Gwiazdą lub Zapalającym. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Nie Mar 18, 2018 1:59 am | |
| - Mają znaczenia, ale... Nie tak dosłowne. Nie wszyscy je znają i nie używa się ich do opisu sytuacji, czy rzeczy, jak... Jak w twoim imieniu chociażby - odparł mag, dwukrotnie się zawahawszy, jakby nigdy wcześniej nie musiał takich rzeczy tłumaczyć i w tym momencie potrzebował ostrożności, by właściwie opisać niuanse komuś, kto nie miał tej wiedzy. Zresztą, zapewne dokładnie tak było. Im dłużej rozmawiał z Zapalającym, tym bardziej dochodził do wniosku, że odczytanie zachowań i emocji smoka nie będzie tak trudne, jak początkowo się obawiał. Jego towarzysz był dla niego uprzejmy, całkiem przyjaźnie nastawiony i wszystkie jego ruchy coś o nim mówiły - podobnie jak u zwierząt czy ludzi. Xavier musiał jedynie skupić się na tym, by powiązać wszystkie odruchowe reakcje z faktem, iż miał do czynienia z istotą niesamowicie inteligentną, która nie była tak prosta jak przeciętny udomowiony szczeniak. Co jakiś czas pojawiało się w nim subtelne zdumienie dla faktu, iż rozmawiał z czymś - nie, z kimś - pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem, ale był też świadom, że z czasem ta nietypowa sytuacja stanie się dla niego całkowicie naturalna. Im szybciej przejdzie z tym do porządku dziennego, tym lepiej. - Dziękuję, Zapalający. - Uśmiechnął się do niego. - Byłoby w takim razie całkowicie niewłaściwym z mojej strony, gdybym nie odwdzięczył się tym samym. Czy Vary by ci odpowiadało? - spytał, odpowiadając na przekrzywienie lustrzanym gestem, pomimo dzielącej ich odległości - i różnicy w wielkości. Zwrócił uwagę na to, że dla jego kompana wymówienie ludzkiego imienia stanowiło pewien problem - i natychmiast uznał, że powinien coś z tym zrobić. Łączyła ich więź, która była - w zasadzie - wieczna. Nie mógł pozwolić na to, by jego kompan czuł się w relacji z nim niewłaściwie. Nie tylko dlatego, że był z innego gatunku, a ich połączenie miało służyć większemu dobru, ale głównie dlatego, że mieli wobec siebie różne obowiązki. Dla niego zawsze było najważniejsze utrzymanie najlepszych relacji ze swoim towarzyszem - co jednak działało na jego szkodę w momencie, gdy go tracił. Na zawsze. Zamrugał, przywracając się do rzeczywistości, tłumiąc cichy smutek. - Moje oznacza "jasny". Myślę, że jest odpowiednie. - Puścił oko do Zapalającego, pozwalając sobie na rozbawienie, by jak najszybciej uciszyć wszystkie kotłujące się w nim emocje. Wiedział, że będzie mógł je ukrywać tylko do pewnego momentu - nie chciał jednak od razu się nimi dzielić. Na wypadek, gdyby miał go stracić zbyt szybko... Chrząknął, unosząc się gwałtownie z ziemi, czując oplatające go bezlitośnie przygnębienie. - Myślę, że musimy już wracać. Pokazać wszystkim, że więź nadal funkcjonuje i nic złego się nie przydarzyło. Zjadłbym też coś. Wy również musicie pościć przed ceremonią? - mówił trochę szybciej, bardziej nerwowo, by uciszyć nieprzyjemne myśli. Nie. Tym razem miało być inaczej. Obiecali, że już nigdy nikogo nie stracę. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Pon Mar 19, 2018 4:12 pm | |
| Pokiwał głową usłyszawszy wytłumaczenie, ale dalsza część wypowiedzi człowieka przeczyła wyjaśnieniu. Smok nastawił uszu i dwa razy przekręcił głowę, to w lewo to w prawo, niczym pies nie rozumiejący polecenia. W końcu odezwał się zdumionym głosem. - Jeśli oznacza "Jasny", to według mnie jest to całkiem dosłowne znaczenie. I do tego opisujące... coś. - Uniósł łapę i wyciągnął jeden z palców, by dotknąć nim głowy Xaviera. Był to zaskakująco delikatny dotyk jak na istotę tej wielkości. Zmierzwił mu włosy w niewątpliwie pieszczotliwym geście. - Kolor futra. Tak, pasuje. - Uśmiechnął się szeroko. - Vary... - powtórzył za mężczyzną, odsuwając łapę i próbując słowa. Spojrzał w bezchmurne niebo, mrużąc ślepia. Zastanawiał się wyraźnie. Powtórzył imię człowieka kilka razy mrukliwym szeptem. - Jeśli pozwolisz, zostanę przy Jasnym - stwierdził, gdy ostatecznie spojrzał na kompana. Uśmiechał się łagodnie, nie strasząc wielkimi kłami. - Brzmi łagodniej i wydaje mi się, że w swojej przetłumaczonej formie bardziej ci pasuje. To co powiedział być może było sugestią na wyrost, nie znał przecież Xaviera na tyle, by stwierdzić, że łagodność w ogóle do niego pasuje. Był przecież wojownikiem, bohaterem swojego ludu. Zapalającemu jednak wydawał się delikatny. Potęgowało to poczucie związane z więzią - chęć ochrony, dbania o małą istotę, by nie stała się jej żadna krzywda. I może przez więź, a może przez to, ze uważnie obserwował Xaviera, zauważył grymas na jego twarzy. Ludzka mimika była bardzo ekspresyjna, bardziej niż smocza, a jednak wystarczająco podobna, by Zapalający z łatwością wyłapywał samopoczucie rozmówcy. - U nas przebiega to zupełnie inaczej - odparł na wieść o poście. - Zwykle przed rytuałem odbywają się wspólne łowy, a po nim wspólna konsumpcja upolowanej zwierzyny. To tradycja, wątpię by miała większy wpływ na sam rytuał. Z oczywistych względów nam nie było to dane, ale nie jestem głodny. Posilamy się zdecydowanie rzadziej niż ludzie - wyjaśnił, a potem spojrzał w kierunku wzgórz i położonego za nimi miasta. - Tak, masz rację. - Powrócił spojrzeniem do rozmówcy. - Czy po tym jak się posilisz zgodzisz się trochę mi potowarzyszyć? Nikt nie zadbał o to, byśmy lepiej się poznali, sami będziemy musieli nadrobić czas, którego nam nie zapewniono. Ze względu na swoją wielkość nie mógł towarzyszyć mężczyźnie zawsze. Dzisiaj jeszcze ich dzień miał wyglądać pogodnie i bezstresowo, ale z dniem jutrzejszym zobligowani byli do rozpoczęcia treningów, które zwiększą ich szanse w razie potyczki. Stworzyli wieź, ale do perfekcyjnego zgrania było im bardzo daleko. Musieli się siebie nauczyć, tym bardziej, że dzieliła ich nie tylko bariera nieznajomości, ale bariera rasy. Zapalający chciał więc wykorzystać wolny czas, by dowiedzieć się o swoim towarzyszu jak najwięcej wierząc, że dzięki temu później będzie im łatwiej. - Jeśli pozwolisz. - Pochylił głowę, przesuwając ogon w kierunku Xaviera. Gdy wyraził zgodę, ogon zapalającego owinął się łagodnie wokół jego ciała i uniósł bez trudu, sadzając go na grzbiecie. - Będę leciał niżej - zapewnił. Wyprostował się, a potem wziął krótki rozbieg rozkładając skrzydła. Wyskoczył miękko ku górze i uderzył mocno skrzydłami, podrywając ciało ku przestworzom. Po chwili już sunęli gładko tuż nad koronami drzew, strasząc okoliczne ptactwo. Gdy mijali pierwsze budynki, smok zastanawiał się czy nie skorzystać z propozycji ludzkiego króla i nie biesiadować z nimi w ludzkiej formie, ale miał co do tego pewne obawy. Po pierwsze transformacja nie była procesem łatwym i gwałtownym, Zapalający podjął się jej jedynie kilka razy w życiu i to głównie z ciekawości, a po drugie musiałby zapewnić sobie stosowne odzienie. Uznając więc, że więcej z tym kłopotu w porównaniu do zysków, postanowił jedynie odstawić Xaviera na miejsce, a samemu udać się gdzieś, gdzie nie będzie wywoływał przesadnego ludzkiego zainteresowania. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Wto Mar 20, 2018 10:53 pm | |
| Tłumaczenie specyfiki nadawania imion najwidoczniej przerosło zdolności maga. Widział konsternację w zachowaniu smoka, nie potrafił jednak jaśniej mu wyjaśnić niuansów, które dla ludzi były oczywiste. Na przyszłość musiał brać pod uwagę nietypowość ich więzi i bardziej przykładać się do tłumaczenia różnych zawiłości własnej rasy. - Pozwolę - przytaknął bez wahania, chociaż odrobinę zdumiony wyjaśnieniem swojego towarzysza. Zapalający był tak... szczery i prosty w obyciu. Otwarty na swojego kompana, niekryjący się ze swoimi przemyśleniami i wrażeniami, ciekaw nowego świata. Xavier już czuł do niego sympatię. - Wspólne łowy? To brzmi zdecydowanie lepiej niż post. - Pokręcił głową z minimalnym rozbawieniem. Zaraz potem skinął nią potwierdzająco. - Oczywiście. To jest bardzo dobry pomysł. Wręcz... mógłby wziąć jedzenie i zjeść przy Zapalającym. Nie garnął się specjalnie do wspólnej uczty ze wszystkimi, którzy znali jego przeszłość i traktowali jak coś - kogoś - bardzo potężnego, niezbędnego, ale też bardzo nieprzyjemnego. Zupełnie tak, jakby zabił swoich partnerów własnoręcznie i wcale nie cierpiał po każdej kolejnej śmierci. Jakby to on nalegał na nową więź, a nie jego dowódcy. Skinął ponownie, zgadzając się na umiejscowienie go na plecach Zapalającego. Nie mógł powiedzieć, by ucieszył go powrót w powietrze - ale tym razem od razu dokładnie przylgnął do futra towarzysza, bez obaw za nie łapiąc, stabilizując swoją pozycję i osłaniając się w większej części przed chłodem. Resztę załatwiła mniejsza niż poprzednio wysokość lotu i bardziej ostrożny smok. Xavier wrócił do miasta w stanie niemal nienaruszonym, po drodze magią czyszcząc spodnie, jedynie minimalnie ochłodzony. Pokierował swojego partnera w okolice pałacu, przekrzykując trzepot skrzydeł i szum wiatru, szczerze żałując, że nie mieli jeszcze stabilnej telepatycznej więzi. Zdecydowanie musieli nad tym popracować. - Zaczekaj na mnie, dopełnię formalności, wezmę coś z kuchni i zjem w twoim towarzystwie - polecił, zsuwając się trochę zgrabniej z grzbietu Zapalającego i - gdy tylko otrzymał aprobatę - oddalił się umiarkowanie szybkim krokiem. Uporanie się z obowiązkami zajęło mu więcej czasu, niż zakładał, co wprawiło go w delikatną irytację. Był głodny, zmęczony i wciąż niepewny więzi, którą został połączony. Chciał jak najszybciej wrócić do swojego nowego kompana i upewnić się, że wszystko było z nim w porządku. Musiał się upewnić, że podczas jego obecności smok nie znalazł się w żadnym zagrożeniu. Przyspieszył kroku, zmieniając swoje tempo przemieszczania się do lekkiego truchtu, poprawiając wiszący na przedramieniu koszyk z posiłkiem. Musiał go zobaczyć. Już. Teraz. Natychmiast. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Wto Mar 20, 2018 11:40 pm | |
| A więc oboje odczuwali wobec siebie sympatię, a to był doskonały start, przynajmniej według Zapalającego, który nie wyobrażał sobie budowania więzi na czymś innym prócz zaufania i sympatii właśnie. Jasny, jak sam go ochrzcił, był zdecydowanie bardziej rozmowny oraz cieplejszy, niż można było sadzić po jego wojskowej postawie. Wprawdzie istniała szansa, ze mężczyzna zachowuje się bardziej poufale ze względu na więź, ale smok wolał sądzić, ze jego kompan, istota, z którą był połączony właściwie... na zawsze, jest po prostu sympatyczna. Gdy przybyli na miejsce nie zastali już żadnego ze smoków, a tym bardziej ich przywódcy. Mimowolne poczucie opuszczenia zagościło na chwilę w sercu Zapalającego, ale wyparł je, zgadzając się ze swoją powinnością i charakterem swojego ludu. Smoki nie bratały się z ludźmi bardziej niż było to wskazane. Były honorowe, potrafiły zawiązywać trwałe sojusze, a nawet, jak w tym przypadku, przymierza, jednak nawet w ich obliczu nadal byli skryci i niechętni do dzielenia się swoją wiedzą. Zapalający był więc symbolem, namacalną częścią paktu, pośrednikiem i dyplomatą. Nie sądził, że kiedyś właśnie w ten sposób zapisze się w historii tak smoków jak i ludzi, ale zaszczepiono w nim odpowiedzialność, uczciwość i ofiarność, a to znaczyło, że traktował swoje zadanie poważnie. Zapalający zdziwił się słysząc propozycję swojego kompana, ale przystał na nią chętnie. Sądził, że Jasny będzie chciał posilić się ze swoimi pobratymcami. Ojciec wspominał młodemu smokowi, że ludzie lubili celebrować posiłki nie tylko związane z tradycjami, a także każde inne. W pewien sposób Zapalający poczuł się więc wyróżniony. - Będę w ogrodach - zakomunikował. Ludzie pierzchali przed nim. Nawet ci, którzy z zaciekawieniem spoglądali w jego stronę, starali się nie wchodzić mu w drogę. Gdy zdecydował się osiąść w pałacowych ogrodach, zajmując jeden z wielkich, piknikowych placów dla dworzan, nikt go nie kłopotał. Smok położył się, a nawet zamknął ślepia. Czekał. Nawet nie spostrzegł się, kiedy ciepło słońca sprowadziło na niego sen. Zdrzemnął się, ukołysany odległym echem świętujących mieszczan. Gdy więc Jasny załatwiwszy wszystkie sprawy skierował się do ogrodów, mógł zobaczyć, że z jego kompanem wszystko było w porządku. Gigantyczna bestia leżała zwinięta w kłębek w otoczeniu kwitnących krzewów i drzew. Jakby wyczuwając nadchodzącego maga, smok uniósł głowę i ziewnął szeroko, porażając wielkością swojej paszczy. Widząc zbliżającą się postać, uśmiechnął się sennie. - Jesteś już - mruknął miękko i całkiem cicho, pamiętając jak donośny miał głos, szczególnie gdy wokół panowała cisza. Wyprostował się, powoli zmienił pozycję na dostojniejszą. - Usiądź, przyjacielu. - Wskazał miejsce przed swoimi łapami. - Wyglądasz na zmęczonego. Zjedz, odpocznij. Nie przeszkadzał mu natarczywym przyglądaniem się. Głowę trzymał wysoko, patrząc gdzieś przed siebie. Poczekał aż mężczyzna rozłoży się na trawie i weźmie kilka pierwszych kęsów przyniesionego posiłku. Dopiero wtedy odezwał się ponownie, odrobinę pochyliwszy głowę, by móc spojrzeć na rozmówcę. - Nie wiem czy ci powiedziano, ale do tej pory nie związano mnie z żadnym smokiem... ani człowiekiem. - Zaśmiał się cicho. - Wiem jak wygląda to w teorii u nas, wiem mniej więcej jak wygląda to u ludzi, ale... ty to przeżyłeś. Rad będę, mogąc posłuchać jakie to uczucie. - Uszy smoka skierowały się w stronę Jasnego, będąc doskonałym dowodem zainteresowania. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Sro Mar 21, 2018 4:01 pm | |
| Xavier wiedział oczywiście, gdzie był jego towarzysz. Był również świadom jego wielkości, dzięki której nie sposób było go nie znaleźć. Dodatkowo łącząca ich więź ułatwiała - a przynajmniej powinna ułatwiać - odnalezienie go. A mimo to, natychmiast stworzył zaklęcie, poszukujące Zapalającego - a gdy tylko go dostrzegł, pozwolił sobie, zupełnie odruchowo, otoczyć go niewidoczną, niemal niewyczuwalną kopułą magii. Wiedział, że nie powinien tego robić. Ochrona partnera zużywała jego moc, co paradoksalnie czyniło ich słabszymi i bardziej podatnymi na ataki. Przez wyczerpanie własnej magii stracił poprzedniego towarzysza - ale ta świadomość niewiele zmieniała. Nie potrafił powstrzymać własnych potrzeb ani własnych obaw. Potrzebował czasu na uspokojenie się i upewnienie, że smok tak po prostu nagle nie zniknie. Na zaufanie jego sile. Ukazanie wielkiej paszczy wypełnionej ostrymi zębami ukoiło część obaw mężczyzny. Usiadł we wskazanym miejscu, odpowiadając uśmiechem, czując jak nerwy utrudniające mu skupienie się na czymkolwiek powoli zaczęły cichnąć. Zapalającemu nic nie było, znajdował się przed nim, nietknięty, pozbawiony jakichkolwiek obaw, potężny i niesamowicie inteligentny. Nic im nie groziło. Ułożył przed sobą koszyk i wyjął z niego pachnącą apetycznie pieczeń, zawiniętą w jeden z ceremonialnych rodzajów pieczywa, miękki, wciąż gorący i zapełniony ziołami. Przystąpił do konsumpcji bez większej zwłoki, głodny i wciąż odrobinę zdenerwowany. On, w przeciwieństwie do swojego towarzysza, nie oderwał od niego wzroku ani na chwilę, wpatrzony weń z uwagą, dopiero po dłuższej chwili czując, jak jego ciało rozluźnia się z ulgą, a oddech znów zaczyna wyrównywać się z tym należącym do Zapalającego. Przytaknął lekko, słysząc jego pierwsze słowa - zaraz jednak opuściła go ulga, a spojrzenie po raz pierwszy od pojawienia się w ogrodach zabłądziło w innym kierunku, niż leżał smok. Opuścił dłonie, czując jak traci apetyt. - Tak... - mruknął niemrawo. - Masz oczywiście prawo być zaciekawionym... - dodał, gdy cisza zaczęła się zbytnio przedłużać. - Byłem połączony z trójką... swoich. Dobrano nas pod względem potęgi magii, nie zaś znajomości i relacji, jednak nigdy nie miałem problemu z porozumieniem się... Oczywiście więź zwiększyła naszą moc... I umożliwiła telepatyczne porozumiewanie się. Uczyniła nas też wrażliwszymi na własne emocje. Jak być może zauważyłeś, stajemy się bardziej wyczuleni na magię partnera... Łatwiej jest nam do niego dotrzeć, a nawet wesprzeć go własną mocą. Są od tego niestety wyjątki, o czym się przekonałem. - Zaciął się nagle, zupełnie tak, jakby zabrakło mu słów. Odetchnął ciężko. - W sytuacji zagrożenia życia, bądź dużego cierpienia, współdzielimy doświadczenia. Czasami... Zdarza się, że w trudniejszych chwilach ciężko nam stwierdzić, gdzie kończy się... Gdzie są granice mnie, a gdzie zaczynasz się ty. Jasny odłożył resztę pieczeni do koszyka i zamknął go, nadal nie patrząc na swojego kompana. - Łatwiej byłoby mi zapewne odpowiedzieć na konkretniejsze pytania - powiedział bardziej rzeczowym tonem. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Sro Mar 21, 2018 4:47 pm | |
| Zapalający nie zauważył w pierwszej chwili nimbu magii, który otoczył jego ciało. Prawdopodobnie dlatego, że spał, a gdy otworzył ślepia, lekkie rozmycie obrazu i delikatne mrowienie przypisał odbytej drzemce. Lecz obraz się nie wyostrzał, mrowienie nie ustawało, powiązał więc fakty. Musiał przyznać, że człowiek faktycznie posiadał wielką moc, lub, stała się ona tak wielka przez połączenie. Tego nie był pewny, jednak Jasny nie wyglądał na kogoś, komu potrzebne jest dodatkowe skupienie przy utrzymywaniu zaklęcia, czy w ogóle, że ma z czarowaniem jakikolwiek problem. Jak gdyby nigdy nic, usiadł na trawie i zaczął jeść wpatrując się w niego z uwagą. Czuł na sobie wzrok mężczyzny, ale nie mógł stwierdzić czy Jasny przyglądał mu się z ciekawości, czy może popychały go do tego inne emocje. Nie zwrócił mu uwagi, wszak wcale nie przeszkadzała mu jego uwaga. Uśmiechał się łagodnie w przestrzeń, a gry kompan zaczął mówić, słuchał go uważnie. Bez trudu wyczuł, że poruszony temat nie jest dla maga przyjemny. Nie wyobrażał sobie jak to jest stracić połączenie, ale wierzył, że nie mogła być to sprawa prosta. Musiała głęboko wpłynąć na jasnowłosego czarodzieja. Zapalający nawet nie pomyślał, by obwiniać Jasnego o śmierć poprzednich partnerów. Naturalnie uznał, że wszystko było nieszczęśliwym wypadkiem. Kiedy zastanowił się nad tym wszystkim przez chwilę, wyklarowały mu się motywy zachowania człowieka. - Zdejmij zaklęcie - powiedział łagodnie, zniżając głowę tak, że dotknął nosem boku mężczyzny w niewątpliwie pocieszającym geście. - Nie jesteśmy na froncie. Tutaj nic nam nie grozi. Niepotrzebnie zużywasz energię, szczególnie gdy jesteś zmęczony - mówił cicho, nie odsuwając pyska. Niski tembr jego głosu sprawiał zapewne, że Jasny nie tylko słyszał, co mówił, ale też czuł delikatne wibracje. Mogłoby się zdawać, że Zapalający porzucił temat, o który sam zabiegał, ale tak nie było. Po chwili odsunął nieznacznie pysk, opierając brodę o ziemię przed mężczyzną. Nieumyślnie owiewał jego sylwetkę swoim oddechem. - Brzmi podobnie do tego, co odczuwają smoki. Nie musisz opowiadać więcej. Choć sądzę, że emocjonalna więź między moimi pobratymcami jest silniejsza. Bardziej opiera się na zwiększeniu psychicznego połączenia niż magicznego. Dlatego zwykle nakładana jest na partnerów. Smoki wiążą się na całe życie i dopiero, kiedy znajdą odpowiedni materiał na towarzysza, łączą się więzią - wyjaśnił, nawet nie zastanawiając się, że mogło to zabrzmieć niezręcznie w obliczu ich połączenia. Wszak sparowano ich niejako wbrew uczuciom. Zapalający jednak nie myślał o tym w takim kontekście. Przymknął ślepia, zastanawiając się przez chwilę. Jego ogon zaczął powoli przesuwać się po trawie, lekko trącając pobliskie krzewy. - Potrafimy też porozumiewać się telepatycznie bez założonej więzi, a po prostu, za pomocą magii... - mruknął w zamyśleniu, a gdy otworzył ślepia, uśmiechnął się kącikami pyska. - Jeśli pozwolisz, chciałbym podzielić się z tobą moimi uczuciami odnośnie naszej więzi. Chciałbym skonfrontować emocje, sprawdzić czy bardzo się różnią. Maił ochotę sprawdzić też wszystkie limit magii po tym jak zobaczył możliwości towarzysza, ale to postanowił odłożyć na jutro. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Sro Mar 21, 2018 9:22 pm | |
| Xavier niezbyt chętnie pozwolił magii wrócić do siebie, pozbawiając smoka ochrony. Pomimo świadomości, że nic nie mogło im w tym miejscu grozić, nie czuł się komfortowo. Niepokój znów wrócił, tylko odrobinę ukojony dzięki bliskości ciepłego, całkowicie żywego i bezpiecznego, towarzysza. Nie wyglądał na zakłopotanego faktem, iż został przyłapany na utworzeniu magicznej tarczy nad swoim partnerem. Wiedział, że powinien go przeprosić i obdarzyć większym zaufaniem - nie zamierzał jednak tego robić. Potrzeba zapewnienia Zapalającemu absolutnego bezpieczeństwa była silniejsza, niż jakiekolwiek racjonalne myśli. Podniósł głowę z zaciekawieniem, gdy jego kompan zaczął tłumaczyć specyfikę więzi u swojego ludu. Nie zaskoczyła go znacząco różnica w sposobie dobierania partnerów - jego rasie zależało w końcu na potędze i zwycięstwie - czy to podczas wojny, czy przed nią. Ludzie skupieni byli na zupełnie czymś innym niż smoki, a szeregowi magowie musieli dostosowywać się do tego, co narzucało dowództwo. - U nas też niejednokrotnie partnerzy więzi zostają również partnerami w życiu, kolejność jednak jest odwrotna - mruknął, delikatnie wzruszając ramionami. Nie potrafił stwierdzić, czy lepszy był sposób smoków, czy jego własnej rasy - a w jego prywatnym życiu nie zmieniało to wiele. Stracił osoby, do których zdążył się mocno przywiązać, które były dla niego ważne i których utrata bolała go tak mocno, jakby ktoś pozbawiał go części duszy - co zresztą nie było tak dalekie od prawdy. - Przykro mi, że straciłeś tę możliwość - powiedział, wpatrując się w oczy swojego kompana z niewątpliwym smutkiem. Nie chciał pozbawiać Zapalającego niczego. Nie uważał, by smok zasłużył na więź z kimś jego pokroju, będącym nie tylko człowiekiem, ale też osobą skrajnie niechętną wobec kolejnego połączenia i przerażoną wizją zbliżenia się do kogoś w takim stopniu. Zamknął na chwilę oczy. - Co rozumiesz przez "podzielenie się"? - spytał ciszej, a do jego głosu wdarło się ewidentne zaniepokojenie. Nie dlatego, że obawiał się swojego kompana. Przeciwnie, martwiło go raczej to, co sam mógłby pokazać. Fakt, że miał do czynienia z osobnikiem należącym do innej rasy, całkiem młodym, który nie zetknął się jeszcze z wojną... Z utratą partnerów... Nie powinien był patrzeć na niego w ten sposób. Połączyła ich więź, nie było od tego ucieczki. Im szybciej przejdzie z tym do porządku dziennego, tym lepiej. - Ale oczywiście, nie widzę przeciwwskazań. Jedynie... Obawiam się, że będą one odmienne od twoich. Przez moje poprzednie doświadczenia. Nieważne. - Machnął ręką, próbując zbyć własny, niezbyt radosny ton, bardziej energicznym i niemal entuzjastycznym ruchem. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Czw Mar 22, 2018 12:12 am | |
| Pokiwał ze zrozumieniem głową, czy raczej próbował, bo opierając brodę na ziemi, wykonał zaledwie sugerujący to gest. Kolejność odwrotna, ale ostatecznie więź prowadziła do emocjonalnego związku. W pierwszej chwili Zapalający nie wziął tego do siebie, zupełnie tak, jakby to go nie dotyczyło. Dopiero kiedy ujrzał smutek na twarzy rozmówcy i usłyszał pełne współczucia słowa, poczuł się... niezręcznie. Pierwszy raz. Odruchowo smagnął ogonem, mocniej potrącając krzewy. Odwrócił wzrok i odchrząknął. Nastawione do tej pory uszy lekko odchyliły się do tyłu jak u zaniepokojonego zwierzaka. Nigdy nie myślał o więzi z człowiekiem jak o emocjonalnym połączeniu. Pomijał ten aspekt uznając, że wszystkie inne są dużo istotniejsze. Jednak poruszywszy ten temat (co właściwe zrobił sam), poczuł się niekomfortowo. Myśl o takiej więzi wprowadzała go w zakłopotanie, bo przecież do tej pory nie miał okazji jej doświadczyć. - Och, niepotrzebnie - zapewnił pośpiesznie. - Przecież nasza więź nie obliguje nas do niczego. To znaczy... - odchrząknął raz jeszcze. - Możemy zakładać rodziny, wiązać się. Nikt nam tego nie zabronił. A sama więź... - wzruszył lekko barkami sprawiając, że pióra złożonych skrzydeł zaszeleściły miękko. - Cóż, nie jest potrzebna w miłości. Właściwie nie był tego do końca pewien, ale takie stwierdzenie wydało mu się teraz najodpowiedniejsze i najbezpieczniejsze jeśli nie chciał implikować żadnych niepotrzebnych domysłów. Zmianę tematu przyjął z ulgą, szybko odpowiadając na wątpliwość Jasnego. - Chyba źle się wyraziłem. Miałem na myśli opowiedzenie o uczuciach. - Na jego pysk powrócił zwyczajowy, stateczny uśmiech. - Powiem ci, co czuję względem ciebie dzięki więzi i chciałbym, żebyś się odwdzięczył. W ten sposób chcę stworzyć schemat połączenia pomiędzy smokiem i człowiekiem - wyjaśnił. - Podobne połączenia zdarzały się w historii, ale smoki decydujące się na taki krok zwykle nie wracają do stada. I nie dzielą się chętnie swoją wiedzą. Zmuszony jestem więc na własnych uczuciach określić charakterystykę tego, co nas łączy. Być może dzięki swojemu wcześniejszemu wytłumaczeniu, że nie ma pretensji o rzekome odebranie możliwości związania się z kimś innym, uchronił głowę Jasnego od niewłaściwych myśli. Niestety wcale nie uchronił swojej i wszystko nagle zaczynało nabierać dla niego innego sensu. Skarcił się za to w myślach, ale niewątpliwie Jasny mógł wyczuć zakłopotanie swojego towarzysza, które starał się ukryć za fasadą zwyczajowej powagi. - Zastanówmy się... - Spojrzał w niebo, pierwszy raz skupiając się na więzi zupełnie świadomie. Odetchnął kilka razy i pozwolił wszystkim zmysłom wyczulić się na Jasnego. Zamknął ślepia. Po kilku chwilach milczenia, odezwał się, ale nie otworzył oczu, a jego głos był cichy i pełen łagodnego zamyślenia. - Potrafię określić gdzie jesteś z zadziwiająca dokładnością. Jawisz mi się jako płomień w ciemności. Zawsze do ciebie trafię - wyznał. - Czuję twoje zmęczenie, twój niepokój. Jestem świadom odczuwanych przez ciebie emocji, ale muszę się na tym skupić, nie osaczają mnie. A w swoim źródle czuję... - Odruchowo przycisnął łapę do piersi. - Twoją magię, wiem, że mógłbym z niej skorzystać. - Nieobecny uśmiech przeciął jego pysk. - Zabawne uczucie. Jak dodatkowy zapas energii. W końcu otworzył oczy i zamrugał kilka razy, skupiając się na Jasnym w kompletnie namacalnej formie. - Poza tym, mam wrażenie, że jesteś bardzo sympatyczną istotą. W tym momencie mogę powiedzieć, że cieszy mnie twoje towarzystwo. Gdy byłeś oddalony, czułem się tak, jakbym o czymś zapomniał. Zastanawiam się czy to poczucie będzie silniejsze gdy oddalimy się bardziej. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Czw Mar 22, 2018 1:13 am | |
| Xavier też nie był tego pewien. Zapewnienia smoka nie przekonały go do końca. Był niemal pewien, iż Zapalający wraz z nawiązaniem z nim więzi stał się pewnego rodzaju wyrzutkiem. Łącząc się z kimś należącym do odmiennej rasy, ucinał wszystkie powiązania ze swoimi pobratymcami i większość szans na prawdziwe uczucie. Dlaczego ktokolwiek miałby zrezygnować dla niego z więzi, która miała za zadanie połączyć ich znacznie głębiej niż jakiekolwiek obietnice? Jak miałby zdobyć czyjąś uwagę, gdy był na zawsze powiązany z człowiekiem? Jasny nie miał w tej kwestii żadnych złudzeń - ale nie przyszły mu do głowy implikacje, które niewątpliwie pojawiły się w umyśle smoka. Im bardziej skrzydlata istota plątała się w wyjaśnieniach i zakłopotaniu, tym bardziej niewłaściwie czuł się człowiek. Nie chciał swoimi słowami zmuszać go w... jakikolwiek sposób do pogłębienia ich więzi. Nie pomyślał o tym, że miałoby cokolwiek pomiędzy nimi zaistnieć. Nie po jego dotychczasowych doświadczeniach. Nie chciał, ani nie był gotów, na cokolwiek więcej, wychodzącego poza w miarę przyjacielskie relacje. A jednak... Zachowanie Zapalającego dało mu do myślenia. Nagle obaj zrobili się zakłopotani. Kompletnie nierealna sytuacja. Opuścił wzrok na koszyk, czekając aż dziwność sytuacji zniknie pod wpływem kolejnych słów... Tak się jednak wcale nie stało. Intymność mówienia o emocjach, ciepły i cichy pomruk, czyniły ich rozmowę nadal odrobinę niewygodną. Xavier czuł się niemal niewłaściwie, słuchając wypowiedzi swojego towarzysza, opowiadającego o szczegółach więzi z taką swobodą i spokojem. W miejscu, w którym każdy mógł ich usłyszeć. Jasny nie przywykł do tak wielkiej szczerości, unikał jej jak ognia, bo wiedział, jak mogła się skończyć. A jednak... Znalazł się w pałacowych ogrodach, z wielkim, niebieskim smokiem przed sobą. Odetchnął ciężko, unosząc spojrzenie na skupionego kompana. - Dla mnie to trudniejsze. Mam wrażenie, jakby całe moje ciało próbowało się dopasować do twojego. Co jakiś czas łapię się na tym, że oddycham w twoim rytmie, co zapewne na dłuższą metę mogłoby mi zaszkodzić. Czuję cię... I dużo emocji, ale nie potrafię ich jasno określić. Zupełnie tak, jakby było ich zbyt dużo lub... Lub były zupełnie inne od tych, do których przywykłem. Moja magia odruchowo podąża w twoim kierunku, zupełnie tak, jakby naturalne dla niej było przebywanie przy tobie. - Zamilkł na chwilę, ważąc kolejne słowa. - Wiem, że gdybyś znalazł się w sytuacji zagrożenia życia, poczułbym to dopiero w chwili, gdy zdałbyś sobie z tego sprawę - powiedział cicho, zwieszając głowę. - Niezależnie od woli, nie potrafię się z tobą jeszcze porozumieć telepatycznie... ani nie potrafię zobaczyć twojego otoczenia. Czuję cię, ale... Niesamowicie silnie. Nie jestem w stanie ani zobaczyć ogółu... To znaczy, twoich konturów, twojej magii, dotrzeć do ciebie w jakiś sposób... Ale nie umiem też wyłapać szczegółów. Zupełnie tak, jakbym patrzył na jakiś fragment wielkiej układanki z tak niewielkiej odległości, że wszystko się rozmazuje. - Westchnął ciężko, lądując dłońmi na koszyku i nerwowymi ruchami poprawiając znajdujące się w nim jedzenie i chustę. Zamknął na chwilę oczy, nieruchomiejąc. - Czasami mam wrażenie, że to wszystko mnie przytłacza - powiedział cicho, niemal niesłyszalnie. - Ale nie musi to być wina naszej więzi, a... wszystkich pozostałych. - Z trudem powstrzymał głos przed załamaniem. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Nie Mar 25, 2018 9:41 pm | |
| Pozostawiwszy temat uczuć i związków za sobą, smok szybko mógłby wyzbyć się onieśmielenia, gdyby nie zakłopotanie Jasnego. Zapalający zbyt dobrze czuł jak atmosfera pomiędzy nim i rozmówcą staje się ciężka od niezręczności. Ostatecznie więc, gdy mag zaczął opowiadać o swoich odczuciach względem więzi, smok na niego nie patrzył, choć strzygł uszami i to świadczyło o jego uwadze. Był zaskakująco wyczulony na zmiany tonu głosu człowieka, zupełnie jakby znał go od lat. Prawdopodobnie miało to związek z połączeniem. To wyczulenie wcale nie pomagało mu powrócić do naturalności. Zaniepokoił się, słysząc, że Jasny próbuje oddychać w jego rytmie. To było coś z czym nigdy do tej pory się nie spotkał. Mogło stanowić problem, szczególnie podczas snu, gdy człowiek nie panował nad odruchami. Obiecał sobie, by przyjrzeć się temu lepiej i znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Ale to nie była jedyna rzecz, która go martwiła. Smutek pobrzmiewający w głosie kompana gdy wspominał o sytuacjach zagrożenia, również był niepokojący. To było kolejne potwierdzenie, że białowłosy przesadnie martwił się o bezpieczeństwo swojego kompana. Zapalający potrafił się bronić, był szkolony na wojownika od najmłodszych lat. Nie potrzebował niańki. Obawiał się więc, że bardzo ciężko będzie przekonać Jasnego, żeby zrezygnował z nadopiekuńczości. Wysłuchawszy słów mężczyzny, smok odetchnął głęboko. Nie spodziewał się, że będzie musiał borykać się z tak wieloma niedogodnościami - własnym zakłopotaniem, demonami przeszłości swojego partnera i własną niewiedzą odnośnie ludzi. Mimo to, uśmiechnął się, bo czy ze smętnego roztrząsania problemów przyszło kiedyś coś dobrego? - Nasze odczucia różnią się, ale wcale mnie to nie dziwi - stwierdził raźno. - Jestem pewien, że z biegiem czasu staniemy się doskonałymi kompanami pomimo różnic. Smok nie wiedział czy Jasnego przytłaczała świadomość, że nowa więź różni się od pozostałych, czy może wspomnienia wojny i niechybny na nią powrót. Zapalający zdawał sobie sprawę jak wielkim zagrożeniem byli najeźdźcy, jak wiele złego wyrządzili ludziom i jak z biegiem czasu posuwając się wgłąb kontynentu, zagrażają również smokom. Nigdy nie był na wojnie z ludźmi, ale przeżył dwie wojny między stadami, by wystarczająco dobrze wiedzieć jak okrutna jest i jak wielkie może odcisnąć piętno w umyśle. Nie miał zamiaru naciskać kompana, by się zwierzał. Właściwie nie był pewny, czy chciał usłyszeć o okropieństwach wojny, jeśli tego dotyczyły smutki Jasnego. - Dobrze więc, wystarczy o więzi - zarządził, starając się wykrzesać z siebie naturalny entuzjazm. - Może opowiesz mi o sobie. Ile masz lat? Co robisz w wolnym czasie? Masz jakąś rodzinę? - Zasypał go pytaniami, ale w dobrej wierze. Starał się odciągnąć myśli mężczyzny od przykrych wspomnień. Poza tym, faktycznie ciekawiły go informacje o Jasnym. Był przecież jedynym człowiekiem, którego mógł bliżej poznać. Nie wątpił oczywiście, że teraz, mając z ludźmi ciągłą styczność, pozna innych, ale nadal to Jasny był niejako... najważniejszy. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Pon Mar 26, 2018 11:21 pm | |
| Xavier nie chciał tego wszystkiego mówić. To było... Zbyt ciężkie i osobiste. Z jednej strony jednak nie miał ochoty zamartwiać swojego towarzysza sprawami, na które ten nie miał wpływu, z drugiej zaś wolał postawić pewne sprawy od razu jasno. Zarysować trochę kontekst dla Zapalającego, który - raczej - niewiele o nim wiedział. Niedopowiedzenia pomiędzy partnerami więzi nigdy nie mogły skończyć się dobrze. Westchnął ciężko, zmuszając usta do uśmiechu. - Oczywiście, że tak będzie - potwierdził cicho, dzięki czemu jego głos nie załamał się ponownie i brzmiał odrobinę raźniej. Zależało mu na tym, zapewne jak i smokowi, by ich relacja zaczęła się dobrze i taką pozostała. Topienie się we wspomnieniach nie mogło pomóc im, w ich sytuacji. Nie mógł od razu zapomnieć, ale mógł spróbować skupić się na swojej nowej więzi. Towarzysz robił co mógł, by mu w tym pomóc, wypadało wykazać się chociaż minimalnym wysiłkiem, odwdzięczając za dobrą wolę. - Prawie trzydzieści. Pewnie w porównaniu do ciebie jestem jeszcze dzieciakiem - mruknął i tym razem jego usta ułożyły się do znacznie naturalniejszego uśmiechu. Tak naprawdę, nawet jak na człowieka z jego doświadczeniami, też był zbyt młody. Niejeden umarłby już wielokrotnie, albo dopiero rozpoczynał swoją drogę w więzi - a on był już "bohaterem" po trzech partnerach. Wywrócił oczami. Czy naprawdę nie potrafił już ani chwili spędzić bez powracania myślami do tamtych zdarzeń? - W wolnych chwilach... Gdy są naprawdę wolne i nie muszę ich spędzać na ćwiczeniach lub wcale, konstruuję. - Uniósł brew, widząc ewidentny brak zrozumienia w spojrzeniu smoka. Celowo nie wyjaśnił od razu, przedłużając panującą między nimi ciszę, budując napięcie. Fioletowe oczy po raz pierwszy błysnęły figlarnie. - Tworzę różne konstrukcje samą magią. To wymaga dużych jej nakładów i cierpliwości, ale nie będąc na polu walki i nie śpiąc mam nadmiar obu. - Wzruszył lekko ramionami, nie przestając się uśmiechać. - Lubię też pływać. Woda zdecydowanie jest moim żywiołem, znacznie bardziej niż ziemia - nie przepadam za krążeniem po lasach bez celu. A rodzina... Mam młodszą siostrę, zamężną, z dwójką dzieci. Ojciec jest w armii, matka opuściła go przed kilkoma laty, gdy wybrał na swoją nową partnerkę więzi jedną ze ślicznych adeptek Akademii. - Ponownie wzruszył ramionami. - A ty? Chociaż na chwilę zapomniał i dał się wciągnąć w rozmowę. Naprawdę starał się odpowiadać lekko, zachęcając niewerbalnie albo do pogłębienia którejś z kwestii, jeśli zainteresowała jego kompana, albo poprowadzenia rozmowy na inne tory. Nawet ponownie sięgnął do koszyka, wyjmując garść jagód i zaczynając się nimi zajadać. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Wto Mar 27, 2018 1:58 am | |
| Jasny wydawał się nie wierzyć we własne zapewnienie. Zapalającemu zrobiło się z tego powodu odrobinę przykro, dlatego jego uśmiech nieco przygasł. Jednak nic więcej nie świadczyło o tym, że zauważył nieszczerość słów. Obiecał pozostawić temat więzi i zrobił to, choć w duchu czuł, że czekało ich jeszcze wiele mało przyjemnych rozmów odnośnie ich połączenia. Słysząc, że Jasny był stosunkowo młody jak na człowieka, uśmiechnął się kącikami pyska. Oczywiście domyślał się tego, choć kolor włosów kompana mógł być mylący. Zrobiło mu się jakoś lżej na duchu ze świadomością, że mag nie był bardzo stary. Zapalający był pewien, że kiedyś zobaczy jego śmierć, ale wiedza o tym wcale nie sprawiała, że lęk przed tym stawał się mniejszy. Krótkie życie człowieka go przerażało, teraz nawet bardziej, gdy w końcu zetknął się z więzią zupełnie namacalnie. Ucieszył się więc, że Jasny będzie miał więcej czasu, bo dzięki temu odsuwał od Zapalającego widmo bólu po stracie. To, że będzie go czuł wiedział już teraz. Nie musiał nawet bardzo skupiać się na przypuszczeniach. Lęk przed tym był niemal... nie do opisania, co spowodowało, że smokowi kolejny raz zrobiło się niezręcznie. Wolał nawet nie myśleć jak bardzo Jasny cierpiał przez swoją wielokrotną stratę. Na szczęście udało mu się odciągnąć myśli wyobrażeniami rodziny maga, a potem jego samego z gracją przemierzającego głębiny lub też w skupieniu tworzącego magiczne cuda. Dziwne było to, że w wyobraźni jawił się dostojnym, białofutrym smokiem, ale w tamtym momencie Zapalający nie przywiązał do tego uwagi. Słysząc pytanie, drgnął i zamrugał, wyraźnie wyrwany z zamyślenia. Poruszył się, prostując sylwetkę, ale jedynie po to, by ostatecznie usiąść. Owinął ogonem przednie łapy. Jego końcówka kołysała się niespiesznie jak u rozleniwionego kota. - Przykro mi, że twoja matka opuściła ojca. - Brzmiał łagodnie, chcąc go pocieszyć. - U smoków rzadko zdarzają się podobne przypadki i zwykle wywołują wiele emocji w rodzinie takiej pary. To musiało być dla ciebie trudne. Co do mnie... - Przekrzywił głowę, mrużąc w zamyśleniu ślepia. - Jestem długowieczny, jak wszyscy moi pobratymcy, ale przedziały wiekowe u nas na pewno różnią się od tych u was. Myślę, że wśród swoich jestem postrzegany jako młodszy niż ty - zauważył, uśmiechając się lekko. - Nie interesowałem się nigdy przelicznikiem, ale tak mi się wydaje. Jednak jeśli brać pod uwagę jedynie przeżyte lata, to... jesteś wiekowo pisklęciem. Ja właściwie, formalnie nie wszedłem jeszcze w okres dorosłości. Brakuje mi do tego kilku lat. Wiąże się to jednak bardziej z tradycjami niż rozwojem ciała. Jakoś tak naturalnie powróciło do niego wspomnienie rozmowy sprzed chwili, dotyczącej partnerstwa. Czy naprawdę będzie skazany na życie u boku człowieka i nigdy nie znajdzie samicy, która by go pokochała? Do tej pory nie musiał się tym przejmować bo też nie wymagano od niego, by interesował się płcią przeciwną. Do niedawna sądził, że z czasem się z kimś zwiąże. To wydawało się naturalną koleją rzeczy. Jednak wszystko zmieniło się gdy musiał zaistnieć na scenie politycznej jako symbol jedności. Mimo to, jemu poprzednie oczekiwania nie wydawały mu się niewłaściwe w kontekście obecnych wydarzeń. Ale gdy bardziej się nad tym zastanowił... Może Jasny miał rację sądząc, że stracił szansę na szczęśliwy związek? Może po ceremonii dorosłości nikt nawet na niego nie spojrzy? Może dopiero po śmierci Jasnego będzie mógł żyć tak jak smokowi wypadało? Gdy zaczął mówić dalej, wydawał się nieco zamyślony. Uniósł głowę, patrząc w niebo, nieświadomie stając się bardzo, bardzo odległym od niewielkiej sylwetki siedzącej na trawie. - Moja rodzina jest całkiem spora, ale jeśli mam wymieniać jedynie najbliższą, to mam dwójkę rodzeństwa z pierwszego lęgu i dwójkę z drugiego lęgu, ale oni przyszli na świat ledwie kilka lat temu i są jeszcze bardzo mali - powiedział, a jego głos niósł się łagodnym echem wśród ogrodowych alejek. - Oczywiście mam również ojca, matkę, dziadka i kilkoro wujków oraz ciotek. Co do rozrywek... właściwie nie mamy ich zbyt wielu. - Powrócił spojrzeniem do Jasnego, trochę obniżając pysk gdy zdał sobie sprawę, że rozmówcy mogło być niewygodnie prowadzić konwersację z kimś tak różniącym się wielkością. - Mój wolny czas spędzałem na polowaniach, walkach, lub próżnych rozmowach z rówieśnikami. Nic nadzwyczajnego - przyznał, wzruszywszy barkami. - Ty wspomniałeś o pływaniu. - Wzdrygnął się, aż grzywa stanęła mu dęba. - Nie przepadam za wilgocią. Klejące się futro nie jest ani ładne ani przyjemne. I uwierz albo nie, ale nigdy nie nauczyłem się pływać. Próbowali prośbami i groźbami, ale byłem oporny. - Roześmiał się na wspomnienie pisklęcych lat. - Ja za to bardzo lubię latać, jestem w tym naprawdę dobry. A magii używam głównie do zabawy i komunikowania się z innymi. Ewentualnie do tworzenia iluzji, rzadziej do walki, choć radzę sobie.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Wto Mar 27, 2018 2:33 pm | |
| To, z jak dużą gracją poruszał się Zapalający, było dla człowieka na swój sposób magiczne. Obserwował falujące futro i pióra kątem oka, bardzo starając się nie wpatrywać w swojego towarzysza zbyt nachalnie, ale jednocześnie nie potrafiąc się zmusić do całkowitej obojętności. Był piękny, czarująco szeleścił i sprawiał wrażenie jednocześnie bardzo groźnego i niesamowicie... królewskiego. Patrząc na niego, Xavier nie potrafił wyjść ze zdumienia, że rasa smoków nie była uznawana za panującą. Ludzie przy nich faktycznie przypominali łupinki orzechów. ...Miał ochotę go dotknąć. Albo lepiej, znów, tak jak podczas lotu, wtulić się w to przyjemnie miękkie, długie futro. Nie potrafił wyjaśnić tej potrzeby, ale gdy tylko się skrystalizowała w jego umyśle, wydała się nagle esencjonalna. Jakby bez tego nie potrafił znów normalnie oddychać, a skupienie się na słowach towarzysza nagle zaczęło być naprawdę problematyczne. Mimo to pozostał na trawie, w pewnej odległości od łap i ogona smoka, wsłuchując w jego wyjaśnienia, a później krótką historię. Dużo rzeczy wydawało mu się jednocześnie bardzo bliskich i bardzo dalekich, jakby fakt, że dzieliła ich rasa, czynił wszystkie doświadczenia zupełnie odmiennymi, nawet pomimo podobieństwa w różnych kwestiach. Uśmiechnął się uprzejmie, gdy usłyszał współczucie, ale pokręcił przecząco głową. Dla niego odejście matki nie było dramatycznym wydarzeniem, w zasadzie... mógł ją nawet zrozumieć. Po tym, jak połączył się po raz pierwszy, a następnie utracił tę więź... Aż za dobrze rozumiał, dlaczego zdecydowała się na tak drastyczne wyjście. Prawdę mówiąc, był zdumiony, że pozostała przy swoim mężu tak długo. To, że smoki łączyły się w pary, a nie pod kątem potęgi magii, wydawało mu się zdecydowanie rozsądniejsze przez pryzmat własnych doświadczeń. Kilkukrotnie skinął głową zachęcająco, by Zapalający nie przerywał własnej opowieści na zbyt długo. Nie chciał sprawiać wrażenia niegrzecznego, ale też i nie był pewien, co mógłby powiedzieć. Podobnie jak smok, zaczął myśleć o jego przyszłości - może nie tak odległej, potrzebując czasu na uwierzenie w jego siłę i zdolność utrzymania się przy życiu, odrobinę nawet obawiając się tej wiary, ale jednocześnie zastanawiając się nad jego małą tragedią. Dla Jasnego połączenie z istotą innego gatunku nie było żadnym problemem. Nie mogło mieć wobec niego żadnych konsekwencji, oprócz może tego oddechu, który co jakiś czas musiał modyfikować, by przypadkiem nie zrobić sobie jakiejś krzywdy. Dla młodego smoka... To wszystko musiało wyglądać inaczej. ...Był naprawdę piękny. - Woda jest niesamowita. Unosisz się w niej, poruszasz z taką... Płynnością i łatwością. Jakby unosiła cię i jednocześnie chroniła. - Uśmiechnął się lekko, z pewnym rozmarzeniem. - Przypuszczam, że ty podobnie czujesz się w powietrzu. To w końcu ruch twojego ciała cię unosi. Ja... Ja jestem bardziej jak przypadkowy balast. Nieprzyjemne wrażenie. - Wzruszył lekko ramionami, zamykając koszyk i kładąc się na plecach, odrobinę pod kątem do swojego towarzysza, by móc obserwować go nadal. - Jak wobec tego walczysz, Zapalający? - spytał, odrobinę mniej pewnie. Nie chciał schodzić do tego tematu. Nie chciał wracać na front. Każda słabość jego towarzysza będzie mu spędzać sen z powiek. Ale... Wypadało wiedzieć. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Złączeni magią Wto Mar 27, 2018 4:19 pm | |
| Wzdrygnął się raz jeszcze, a nawet zmarszczył pysk. Jego kompan mówił o pływaniu z przyjemnością, ale nagle powiedział coś, co nie pasowało Zapalającemu do tej wypowiedzi. "Zbędny balast"? "Nieprzyjemne wrażenie"? - To w końcu przyjemne, czy nie? - Przechylił głowę w znajomy sposób, wyraźnie okazując niezrozumienie. Jasny czasem mówił o rzeczach w taki sposób, że smok nie potrafił określić wydźwięku. Może było to winą różnic ras i wychowania, ale i tak powodowało pewnego rodzaju frustrację. Zapalający chciał rozumieć, źle czuł się z niewiedzą. Gdy mężczyzna rozłożył się na trawie, smok pierwszy raz miał okazję przyjrzeć mu się z takiej perspektywy. Kontrast czerni, bieli i zieleni wydał mu się niezwykle miły dla oka. Naraz też poczuł przypływ dziwnego rodzaju rozczulenia, które pokierowało jego głową i sprawiło, że gdy padało pytanie, on powoli, jak w transie opuścił pysk i przytknął nos do piersi towarzysza. Odetchnął, najzwyczajniej w świecie wciągając w płuca woń mężczyzny. Już wcześniej czuł specyficzny, właściwy tylko Jasnemu, zapach, ale dopiero teraz odkrywał, że był mu niezwykle miły. - Dziwna ta więź - mruknął, a wibracje głębokiego głosu rozeszły się po ciele maga, czy tego chciał czy nie. Zapalający zamrugał jakby sobie o czymś przypomniał i nieznacznie cofnął pysk. Puchate uszy odchyliły się ku tyłowi zdradzając nagłe zakłopotanie. - Przepraszam, to był... impuls. O czym my...? Ach tak. - Uniósł głowę zupełnie, próbując skupić się na pytaniu. Walka była w jego życiu obecna od pisklęcych lat. Walczył doskonale, był jednym z wojowników stada i z łatwością mógłby pokazać jak doskonale radził sobie z tym żemiosłem, ale chyba nie o prezentację chodziło Jasnemu. Zerknął na niego z góry. - Jak walczę? Zwykle pazurami. - Uniósł do góry łapę, rozcapierzając szpony. Długie jak miecze czarne pazury zalśniły w słońcu. Poruszył palcami, a potem odstawił łapę, kontynuując. - Albo zębami, czasem oddechem. Czasem nawet ogonem no i magią. Bazuję jednak głównie na swojej szybkości - wyjaśnił, a potem jego ogon wykonał żwawszy ruch, a uszy na nowo skierowały się w stronę rozmówcy. - Obawiam się więc, że w przypadku przyjęcia ludzkiej postaci miałbym pewien problem z walką. Może mógłbyś nauczyć mnie posługiwania się bronią ludzi? Zwiesił pysk nad rozciągniętą horyzontalnie sylwetką Jasnego wystarczająco nisko, by tamten poczuł owiewający go ciepły oddech, lecz nie na tyle, by znów wtulać nos w jego niewielkie ciało. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Złączeni magią Wto Mar 27, 2018 4:47 pm | |
| - Och, pływanie jest przyjemne. Tak jak dla ciebie latanie. Ale latanie razem z tobą... Już takie nie jest. Nie mam żadnego wpływu na to, co robisz. Jestem niemal... - Zawiesił na chwilę głos, szukając właściwego słowa. - Bezradny? To nieprzyjemne. - Tym razem to on się wzdrygnął. Zaraz potem znieruchomiał, widząc jak pysk podąża w jego stronę i potem czując część jego ciężaru, ciepła i miękkości. Przymknął oczy, paradoksalnie czując, jak jego ciało się rozluźnia pod wpływem delikatnego pomruku, zamiast napięć się przez nadmierną bliskość groźnej paszczy. Przez chwilę całe to wrażenie nierealności, niemal czaru, tylko się spotęgowało, zamykając człowieka ze smokiem w ich prywatnej przestrzeni, pozbawionej zagrożeń, przeszłości i obcych, którzy niewątpliwie ich obserwowali z zamku. Gdy głowa towarzysza zaczęła się od niego odsuwać, niemal wyciągnął dłoń do góry by go powstrzymać. Ułamek sekundy zawahania, niemego pytania obijającego się w głowie "czy mi wolno?", uczyniło całe pragnienie bezsensownym i przeterminowanym. Mężczyzna westchnął więc cicho i podłożył obie dłonie pod głowę, wsłuchując się w odpowiedź. Zakładając, że Zapalający był faktycznie szybki i zwinny... Oraz miał cztery łapy pełne pazurów i ostre zęby... Tak, był lepiej wyposażony do ewentualnej walki niż niejeden wojownik. Przez krótką chwilę Xavier analizował, ilu teoretycznie ludzi konieczne by było do pojmania smoka i zrobienia mu krzywdy. Niezależnie od tego, co mówiła piękna istota, nie była niepokonana. Nikt nie był. - Będziemy musieli poćwiczyć, zobaczyć swoje możliwości. - Przytaknął lekko głową, świadom że wyczucie partnera podczas bitwy (nawet, jeśli jemu obiecano, iż na nią nie wrócą) nie było proste nawet z więzią. Dlatego właśnie ludzie dobierani byli pod kątem zdolności i potęgi. Przed połączeniem znali już się na tyle dobrze, iż nie potrzebowali dodatkowego czasu na wspólne uczenie się własnych słabych i silnych stron. Zaraz... - Przyjęcia ludzkiej postaci? - powtórzył za smokiem z opóźnieniem, dopiero zdając sobie sprawę z pełni znaczenia tych słów. Aż się uniósł, stykając ramieniem z bokiem jego szczęki, wpatrując w niego z zaskoczeniem. - Możesz się przemienić? - spytał w zdumieniu. To... Wszystko zmieniało. Szkolenie, dopasowanie się, walkę, relację... Wszystko. - Dlaczego w takim razie ceremonia odbyła się w tej postaci? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Złączeni magią | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |