|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Unicorn in Your Dream Nie Sty 14, 2018 1:36 am | |
| X jest najemnikiem od jakichś trzystu lat, może nawet trochę dłużej, nigdy się nad tym nie zastanawiał. I to nie tak, że jest złym gościem, zwyczajnie, jest robota, którą ktoś musi wykonać i zdarza się tak, że najlepiej by było, gdyby nikt się o tym nie dowiedział, a on jest w tym najlepszy. A przynajmniej lubi, kiedy ludzie tak mówią. Zwłaszcza, kiedy mówią to ludzie mający duże pieniądze. Na przykład zwierzchnik Zakonu Płaczących Braci, który ma swoje własne porachunki, o których braciszkowie nie mają pojęcia. A przynajmniej większość z nich. Dla X jednak nie jest to istotne, dopóki płaci. Zwłaszcza, że po wykonanym zadaniu ma zwyczaj zatrzymywać się na terenie zakonu, gdzie przez kilka tygodni naładowuje się dobrą energią. Bracia wcale nie płaczą, opiekują się roślinami, które dzięki ich magii wzrastają i cieszą oko, a w przypadku X także żołądek. Y jako mały chłopiec, straciwszy rodziców został oddany pod opiekę Braci, którzy szybko polubili dzieciaka, a cały Zakon stał się jego placem zabaw. Pewnego dnia spotkał tajemniczego mężczyznę w skórzanych ubraniach, których wcześniej nigdy nie widział i po krótkiej wymianie zdań uciekł, zostawiając w głowie X wspomnienie o prześlicznym dzieciaku o burzy złotych loków. Kilka lat później najemnik po długiej wyprawie znów wraca po zapłatę i po raz kolejny chce zostać na jakiś czas, pławić się w wygodzie i dostatku. Idąc do swoich kwater spotyka młodego chłopaka, o długich, złocistych lokach i chyba najpiękniejszej buzi jaką w życiu widział... I nie zamierza przepuścić tej okazji.X- veneziane Y- Shael Livio | Najemnik | 278 lat/ wygląda na 32 Wygląd: Gdy na niego spojrzysz, najpierw zobaczysz jego groźne oczy. Takie przenikliwe, niekiedy przerażające, czarne jak dwa węgielki. Zdaje się, że nie są zdolne przeoczyć każdego twego ruchu. Jak oczy drapieżnika, który czai się w mroku, aby wbić w twą skórę swe stalowe kły aż po rękojeść. Lecz gdy wyłoni się z ciemności, nie mając wobec ciebie złych zamiarów… Livio nie jest osobą urodziwą, a przynajmniej nie urodziwą w sposób banalny. Wąskie usta rzadko układają się w uśmiechu, a jego policzki są dość mocno zapadnięte. Ma też spiczasty podbródek, który bynajmniej nie dodaje mu łagodności – podobnie jak niezbyt jasne, zwyczajne brwi, które ukazują jego emocje równie rzadko, co usta. Cała ta surowość jego wyglądu niezwykle kontrastuje z cichym, słodkim jak miód głosem - nieco chrapliwym, prawie że nigdy nie podnoszonym (nie było takiej potrzeby, gdy przemawiało za niego ostrze bądź silny uścisk dłoni na szyi). W dodatku jego włosy są stosunkowo jasne i cienkie. Pofalowane, jak gdyby wcześniej były splatane w luźne warkoczyki opadają luźno aż na jego kark. Aby nie wpadały mu do oczu, Livio związuje przednie kosmyki z tyłu głowy na elficką modłę. Ma też zadarty, nieco perkaty, niewielki nos. Niekiedy również zostawia sobie zarost, jednak zazwyczaj prędzej czy później się go pozbywa. Uniknął na twarzy jakichkolwiek znamion swej niebezpiecznej pracy – na ciele jednak nie udało się to do końca. Umięśnione, opalone ciało ma wiele blizn. Od drobnych, po ciągnących się przez dłuższe odcinki niemal jak po batach, rozmieszczone w różnych miejscach. Livio jest też smukły, średniego wzrostu. Choć jest zdecydowanie umięśniony, nie rzuca się to w oczy tak długo, jak nie zobaczy się jego ciała. Charakter: Niepytany, zazwyczaj milczy. Gadatliwość absolutnie nie leży w jego naturze. Jednakże celność uwag – już tak. Mężczyzna jest niezwykle inteligentny, choć zazwyczaj myślący w sposób nadzwyczaj prosty. Nie jest wykształcony, a jego ostatnia próba nauki czytania zakończyła się wraz ze zniknięciem osoby, która miałaby go uczyć. Jego bezpośredniość zaostrzyła wówczas konflikt. Bolesna, brutalna, wykorzystywana z niezwykłą łatwością, jak gdyby Livio nie był w stanie zrozumieć wagi swoich słów. Są to jedynie pozory, ponieważ blondyn rozumie wszystko doskonale i często całkowicie instynktownie. Nie przekłada tego jednak na swoje emocje, ale na rozum. Poza objaśnianiem wszystkiego w sposób logiczny, nie pokazuje się od strony uczuciowej, przez co wydaje się całkowicie z niej wyprany. Livio zazwyczaj tego po prostu do siebie nie dopuszcza. Bardzo trudno przebić się przez ten mur milczenia i brutalności, odpychania od siebie wszystkiego, co miałoby wzbudzić w nim uczucia – nawet, jeśli jego lojalność jest porównywalna z lojalnością psa. Był taki od zawsze, a wszelkie próby otwierania się nie kończyły się dobrze. Przez jedną z nich jego życie trwa zdecydowanie dłużej, niż zapewne miało. Poczucie pustki i beznadziejności jest gdzieś w środku niego, podobnie jak morze bólu, którego doświadczył w przeszłości. Doświadczył i nie zatrzymał się, stał się tylko bardziej bezwzględny niż był na początku. Ponieważ życie nie jest łatwe i trzeba sobie radzić samemu. Żyć według ściśle wyznaczonych zasad i nie dawać za wygraną. Nie poddawać się. Ci, którzy sobie nie radzą, są słabi i dlatego nie powinno się okazywać im przesadnej litości. Każdy ma takie same szanse. Informacje dodatkowe: - Jego długowieczność jest efektem związku z magiem, który zapragnął dać ukochanemu podobną długowieczność do tej, którą miał sam. Konflikt interesów sprawił, że mężczyźni się rozstali. Od tamtego czasu nie wdawał się w bardziej poważne relacje. - Jest niezwykle zwinny, porusza się bardzo cicho, niemal jak kot. - Niegdyś oczkiem w głowie była mu jego siostra, jednak zmarła dość tragicznie dawno temu. - Często odwiedza zakon i jest z nim blisko związany. - Od jakiegoś czasu nie może wybić sobie z głowy młodzieńca…
Cirion | 19 lat Wygląd: Cirion nigdy nie mógł narzekać na to, w jaki sposób został obdarzony przez matkę naturę. Już od najmłodszych lat jego jasne włosy, w lekko miedzianym odcieniu blondu przyciągały spojrzenie wszystkich dookoła. Od spotkanych na targu kobiet, które niejednokrotnie nie mogły się powstrzymać przez zanurzeniem palców w miękkich lokach, po dzieci, z którymi miał okazję się bawić za młodu. Obecnie jego włosy układają się w luźne loki do ramion, których nie obcina właśnie z powodu loczków, które krótsze byłyby nie do opanowania. Cała jego postać jest w ciepłych barwach, łącznie z cerą o złocistym odcieniu i jasnymi, brązowymi oczami. Ma ładnie skrojone, jasne wargi i bardzo wąski, nieco zadarty nos, którego szczerze nie znosi, o czym nikomu nie wspomina wychodząc z założenia, że dopóki komuś nie powie o swoim kompleksie, ten go nie zauważy. W lecie, kiedy spędza więcej czasu na słońcu, na jego twarzy pojawiają się jasne piegi, zwłaszcza na nosie i wysoko na policzkach, zaś w prawym uchu posiada trzy, złote kolczyki, zawsze schowane pod włosami, ponieważ za murami Zakonu obwieszanie się biżuterią nie jest mile widziane. Jest przeciętnego wzrostu, o bardzo smukłej budowie ciała i długich nogach. Na jednej z nich, wysoko na udzie, tuż pod lewym pośladkiem ma niewielkie znamię o nieco ciemniejszej barwie niż jego skóra. Charakter: Odkąd pamiętał, zawsze znajdował się w centrum uwagi. Wiecznie otoczony przez Braci, którzy chuchali i dmuchali na jedyne dziecko w Zakonie, jednocześnie nie bardzo wiedząc, jak sobie z tym dzieckiem poradzić. W konsekwencji, mimo, że Cirion wychowywał się w bardzo konserwatywnym i restrykcyjnym środowisku, otczony ścisłymi zasadami i prawami, zwykle dostawał to, czego chciał. Łatwo było przymknąć oko na drobnego, złotowłosego aniołka, który o coś pięknie prosił. Z biegiem lat jednak przekształciło się to w coś, co złośliwi mogliby nazwać rozpuszczeniem dzieciaka i poniekąd była to prawda. Wiedział na co mógł sobie pozwolić i wiedział, że było to zdecydowanie więcej niż inni przebywający na terenie Zakonu. Jednocześnie jednak był bardzo ciekaw wszystkiego i chętnie się uczył, zwłaszcza skupiając się na technikach hodowli roślin pod konkretne receptury, nad czym obecnie spędza niemal każdą wolną chwilę. Informacje dodatkowe:- Jako niemowlę został znaleziony pod drzwiami Zakonu. Bracia wzięli go z myślą oddania pod opiekę komuś bardziej do tego odpowiedniemu, jednak dni mijały, a chłopak nadal pozostawał między nimi, aż w końcu nikt nawet nie myślał o tym, żeby go gdziekolwiek oddawać. - Nie lubi czytać i siedzieć z nosem w książkach. Zdecydowanie chętniej spędza czas w ogrodzie, mając szczególne zamiłowanie w roślinach zielnych i przygotowywaniu ich pod odpowiednie receptury innych z Braci. |
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Nie Sty 14, 2018 3:42 pm | |
| - Cirion, podaj mi nasiona. - starszy mężczyzna wyciągnął do niego wyraźnie spracowaną dłoń, w kilku miejscach naznaczoną drobnymi przebarwieniami od słońca. Wiekszość Braci pracujących przy eliksirach miała podobne plami wywoałane przez odczynniki. Przez nieuwagę można było się ochlapać, a te nawet po wytarciu pozostawały na skórze, powodując jej odbarwienia pod wpływem słońca. Na szczęście nie były one trwałe, dlatego młodzieniec nie przejmował się kilkoma drobnymi plamkami na wewnętrznej stronie swojej dłoni. Zwykle nie zajmował się takimi rzeczami, jednak dzisiaj pomagał bratu Losarielowi i nic nie mógł na swoją niezdarność dającą o sobie znać od samego rana. Sięgnął kilka nasion i położył je delikatnie na niewielkiej, złoconej wadze, odmierzając dokładnie podaną w przepisie ilość i następnie podając je starszemu mężczyźnie. Nagle jednak aż podskoczył słysząc głośny, niosący się po dziedzińcu i sięgający aż tej niewielkiej pracowni dźwięk dzwonów, oznajmiających przybycie kogoś do Zakonu. - Goście! - jęknął, niemal ruszając do drzwi, jednak skarcony spojrzeniem przez staruszka, przestąpił z nogi na nogę. W Zakonie nie działo się wiele, w zasadzie, naprawdę trudno było o cokolwiek poruszającego, czy wywołującego jakiekolwiek emocje. Nawet jedyne książki dostępne tutaj, były związane z zielarstwem, hodowlą roślin, czy recepturami. Słowem – nic do czytania. Z resztą, czytać nie lubił, być może dlatego, że jedyne książki jakie miał pod ręką przez całe życie były właśnie tego typu. - Nie obraź się chłopcze, jednak nie sądzę, żeby byli to goście do ciebie. - zauważył mężczyzna, rozcierając nasiona w moździerzu wraz z kilkoma czerwonymi liśćmi, którym Cirion już nie poświęcił większej uwagi, skupiając się na oknie pracowni, z którego może zobaczyłby kto przyjechał. - Wiem. - bruknął, wyraźnie urażony taką uwagą. Jasne, że goście nie byli do niego. Nie był tutaj ani osobą decyzyjną, ani żadnym autorytetem, nikt nie przyjeżdżał tutaj z nim porozmawiać, co nie zmieniało faktu, że każdy gość był dla niego na wagę złota, jako że nie działo sie tutaj zwykle zbyt wiele. Czasem nawet udało mu się zamienić kilka słów z podróżnymi, którzy zatrzymywali się u Braci przed dalszą podróżą, zwłaszcza, że jak się bardzo postarał, ciężko było mu czegokolwiek odmówić, o czym przekonał się już dawno temu. - Mogę iść? Proszę, proszę? - spytał, przygryzając wargę i wbijając te sarnie oczy w starca, który zmierzył go spojrzeniem spod ciemnych brwi i w końcu machnął ręką. - Wróć tu później. - mruknął tylko, jednak chłopaka już nie było w pomieszczeniu. Wybiegł na dziedziniec, jak zawsze od razu kierując się w stronę ławek pod rozłożystymi, kwitnącymi na biało drzewami. Tam miał dobry widok na to, kto wchodzi przez bramę, tak jak teraz, kiedy mógł przyglądać się mężczyźnie o całkiem znajomej sylwetce, witajęcemu się z jednym z Braci, którzy zajmowali się zakwaterowaniem. Uniósł brwi, wyraźnie zaciekawiony, mając wrażenie, że wiedział, kim był ich dzisiejszy gość.
Ostatnio zmieniony przez Shael dnia Nie Sty 14, 2018 8:16 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Nie Sty 14, 2018 7:40 pm | |
| Zeskoczył z konia jeszcze przed bramą, a przy tym skrzywił się nieznacznie, kiedy ból nogi dał mu się we znaki. Być może i był wręcz nieprzeciętnie zwinny, jednak to nie znaczyło wcale, że nigdy nie zdarzało mu się przysłowiowe potknięcie. Przez około trzysta lat miał do nich wystarczająco wiele okazji. Teraz przez jedno z nich nieznacznie kulał, prowadząc konia za wodze. Na jego twarzy ból nie odbijał się w żaden sposób. Stukot kopyt na kamiennym bruku zlał się wkrótce z dzwonami. Livio był już tu na tyle znany, że traktowano go już niemalże jak jednego z nich. Procedura powtarzała się dosłownie przez wieki, kolejne przyjazdy, z szacunkiem kiwał kłaniał się zakonnikom, kiedy ci zwracali na niego uwagę. Nie miał powodu, aby zachowywać się wokół nich inaczej. Zapewniali mu odpoczynek, rekonwalescencję, jak również spory zarobek. Część z nich zapewne nie wiedziała nawet kim jest, jednak jego obecność tu była jak rytuał, który zdarzał się raz na jakiś czas i nigdy nie było wiadome kiedy dokładnie. Podobnie jak każda związana z nim czynność. – Nie zabawię u was długo. – Powiedział do Zakonnika swym cichym, nieco ochrypłym głosem, kiedy tylko się przywitali. – Będę potrzebował czegoś, co pomoże mi wyleczyć nogę. Młodszy z zakonników, którego jeszcze nie znał, podszedł do niego i zaproponował odprowadzenie jego konia do stajni. Livio, jak zwykle bardzo oszczędny w słowach, skinął jedynie głową, a potem przekazał wodze do dłoni chłopca, chwilę jeszcze odprowadzając go spojrzeniem. Zaraz potem powiódł wzrokiem po reszcie dziedzińca. Być może to pewnego rodzaju skrzywienie zawodowe sprawiało, że lubił mieć pod kontrolą całe swoje otoczenie. W innych warunkach mogło go to słono kosztować. Przywykł do tego tak bardzo, że choć wiedział, że w zakonie jest bezpieczny, robił tak za każdym razem przy swoim przybyciu, jednak na tyle dyskretnie, że było to trudne do wychwycenia. O ile nic go nie zatrzymywało. Kiedy jego spojrzenie spotkało się z innym, na chwilę zamarł w bezruchu. Widok chłopca, nawet w oddaleniu, zazwyczaj działał na niego tak samo. Z jakichś dziwnych, trudnych dla niego do wytłumaczenia powodów, tak trudno było mu od niego oderwać wzrok. Delikatny podmuch wiatru zepchnął kosmyk włosów na jego twarz. – Zapraszam. – Głos Brata przywołał go nieco do rzeczywistości. Z pewnym ociąganiem odwrócił uwagę od pięknego młodzieńca i bez słowa ruszył za zakonnikiem w kierunku budynku, aby tam udać się do swojej kwatery. Ta chwila wystarczyła, aby zmącić mu znów myśli, przenosząc je do brązowych oczu, pięknych, złocistych loków i tej niewinności, jaką w sobie zawsze miał. Pewnych obrazów nie udało mu się wymazać z pamięci do tamtej chwili. |
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Nie Sty 14, 2018 8:49 pm | |
| Siedząc tutaj, naprawdę nie spodziewał się, że w jakikolwiek sposób zwróci na siebie uwagę, zwłaszcza, że przecież był tak daleko od bramy. Kiedy jednak ich spojrzenia się spotkały, zamarł na moment, przygryzając wargę w zamyśleniu. Znał go. Pamiętał, że już nie raz tutaj bywał przez te kilkanaście lat, jakie spędził w Zakonie, jednak za każdym razem mężczyzna wyglądał tak samo. Oczywiście, jakieś drobne zmiany miały miejce. Inne ubrania, fryzura czy zarost, ale nic prócz tego, co naturalnie czyniło go jeszcze ciekawszym. Już dosłownie chwilę później ich dzisiejszy gość zniknął mu z oczu, a chłopak aż sapnął na to, rozglądając się za kimkolwiek, kto mógłby coś wiedzieć. Widząc przy bramie białą szatę, zerwał się z delikatnej ławeczki, od razu podążając w tamtym kierunku, tak godnie jak tylko potrafił. Po drodze poprawił jeszcze włosy, upewniając się, że zasłaniają kolczyki i wygładził na sobie beżowy płaszczyk, narzucony na zupełnie niestosowne, wykorzystywane tylko do pracy w ogrodzie wąskie spodnie i koszulę. - Dzień dobry! - uśmiechnął się pięknie, stając tuż przed mężczyzną odzianym w biel, który zmierzył go spojrzeniem od góry do dołu. Biel była przeznaczona dla tych, którzy pracowali w budynku przy przepisywaniu ksiąg, czy dokumentów, oraz przy administracji i innych sprawach, które w najmniejszym stopniu go nie interesowały. Według Ciriona znaczenie miało tylko to, że najpewniej zaraz oberwie za niestosowność ubioru, bo przecież nie jest w ogrodach. - Dawno nie dostałeś od Zwierzchnika rózgą po palcach, co? - Cirion uśmiechnął się na tę uwagę, odczytując ją jako brak niebezpieczeństwa. - W lewym skrzydle. - zakonnik dodał jeszcze, domyślając się, co sprowadza tutaj tego chłopaka. Jak zawsze potrzebował dreszczyka emocji, a dopóki nie rozrabiał, wszystkim było na rękę, aby miał jakieś zajęcie. Blondyn za to po rzuceniu krótkiego "dziękuję!" i najbardziej dworskim ukłonie jaki potrafił z siebie wykrzesać, od razu popędził do lewego skrzydła na piętrze przeznaczonym dla gości, zwalniając dopiero, kiedy zobaczył jednego z niżej postawionych Braci, który odprowadzał podróżnego do jego komnat. Stanął, przez chwilę nie bardzo wiedząc, co dalej i w końcu decydując się na wycieczkę do kuchni. Kilka minut później z powrotem był w skrzydle dla gości, tym razem z miską gorącej wody. W końcu po długiej podróży zawsze dobrze było się wykąpać, a wodę w mniejszych łaźniach grzano dopiero wieczorem. Sam nie mógł wyjść z podziwu nad tym, jaki wspaniały był to pomysł. Zapukał do drzwi, do których Brat odprowadzał gościa, trzymając przed sobą parującą misę.
Ostatnio zmieniony przez Shael dnia Nie Sty 14, 2018 10:49 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Nie Sty 14, 2018 10:30 pm | |
| – Dziękuję. – Powiedział cicho do zakonnika, kiedy tylko ten odprowadził go do odpowiednich drzwi. Brat w odpowiedzi pokłonił się krótko i odszedł chwilę potem długim korytarzem. Najemnik od razu zamknął za sobą drzwi. Momenty samotności były tymi, kiedy Livio mógł odpocząć, choć tak naprawdę nigdy nie przestawał być do końca czujny. Ile razy zdarzyło się, że ktoś chciał wykorzystać taką okazję, aby spróbować targnąć na jego życie wiedząc, że mają konflikt interesów? To sprawiało, że nawet wówczas był dość ostrożny. Jego praca obfitowała wręcz w różnego rodzaju skrzywienia. Powoli ściągnął z siebie wierzchnie okrycie w postaci czegoś na kształt materiału owiniętego wokół jego ramion tak, że luźno opadał na plecy, spięty klamrami na ramionach i zdobionego w proste, ale całkiem ciekawe wzory, wijące się wyszywanym pasem biegnącym na całej jego długości. Odrzucił go na pobliskie łóżko. Dopiero wówczas, pozbywszy się części ciężaru, usiadł na najbliższym krześle, opierając głowę o zimną ścianę, która była tuż za nim. Wykorzystał tę chwilę, aby odetchnąć. Choć był bardzo wytrzymały, teraz zmęczenie zaczynało częściowo dawać mu się we znaki. Zamknięcie oczu koiło. I tak jak zupełnie nie miał w zwyczaju się zamyślać, teraz znów zupełnie oderwał się od rzeczywistości. Powrócił myślami do dziedzińca, do złotych loków w cieniu drzew. Teraz i tak nie widział go zbyt dobrze. Ale wcześniej, te lata temu, kiedy niemalże rósł na jego oczach... Nigdy nie miał z nim dłuższej styczności i nigdy nie zadawał o niego pytań. Pamiętał tylko obrazy, jednak były tak wyraźne, jak gdyby to było wczoraj. Był przekonany, że nigdy wcześniej nie widział tak pięknej istoty i nieustannie mąciło mu to w głowie. Tak drażniąco mąciło, jak raczej nie robiło nic innego. A przecież nie był na takie rzeczy podatny. On? On, który... Z rozmyślań wyrwało go pukanie tak niespodziewane, że Livio zerwał się na równe nogi, a dłoń szybko złapała rękojeść sztyletu. Puścił ją jednak jak tylko przypomniał sobie gdzie jest i że nie ma powodów do obaw. Razem z tym spokojem powrócił ból nogi. Wziął głęboki wdech, kiedy znów kulejąc podszedł do drzwi, aby je otworzyć. To – czy też może raczej ten, którego za nimi zastał, sprawił, że w czarnych oczach na chwilę odbiło się zaskoczenie. Ze wszystkich osób w całym zakonie, tej spodziewał się najmniej. – Ty. – Sapnął przez ból nogi. Choć zdziwienie wciąż go nie opuszczało, praktycznie w ogóle było go po nim widać. – Wejdź. – Odsunął się nieco, robiąc mu miejsce w przejściu. Czy to możliwe, żeby chłopak czytał mu w myślach? Ta myśl była na swój sposób niepokojąca i… zawstydzająca. Ale jak inaczej wytłumaczyć, że przyszedł do niego akurat on?
|
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Nie Sty 14, 2018 11:10 pm | |
| Aż zrobił krok do tyłu na to sapnięcie, przez chwilę mając wrażenie, że zaraz drzwi zostaną mu zatrzaśnięte przed nosem, albo zwyczajnie zostanie zaprowadzony do kwater Zwierzchnika z uprzejmą prośbą o wychłostanie za kręcenie się po obiekcie. Zakon Zakonem, a ludzie ludźmi i nie da się ukryć, że kilka razy oberwał, chociaż nigdy nie niezasłużenie. Ciężko było być grzecznym dzieckiem, nie mając za bardzo nic do roboty, zwłaszcza, kiedy większość dorosłych naprawdę nie wiedziała jak sobie ze znudzonym dzieciakiem poradzić. Właściwie, zdecydowanie łatwiej poradziłby sobie z drzwiami zatrzaśniętymi przed nosem, niż z tym, co się stało. Mimo, że zdarzało mu się robić podobne rzeczy, zwykle tylko przekazywał rzecz, którą wymyślił sobie, że koniecznie musi przynieść, a następnie wracał do pracy. Przez chwilę mógł wtedy popatrzeć na gościnne kwatery i na nowych ludzi, którzy przy odrobinie szczęścia później chcieli zamienić z nim porozmawiać o tym, co działo poza Zakonem i poza miastem. Uwielbiał słuchać opowieści o przygodach, jakie spotykały podróżnych, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie wydawały się być ekscytujące. Dla niego niesamowita była nawet opowieść o zwykłym spacerze w górach, bo sam nigdy na takowym nie był. - Przyniosłem wodę. - powiedział, tak, jakby nie było to oczywiste, nadal jednak stojąc przed drzwiami, nie będąc przekonanym, czy faktycznie powinien wchodzić do środka. Skarcił się w myślach, właściwie, to w ogóle nie powinno go tu być. Powinien siedzieć z Bratem Losarielem w pracowni, a urządzał sobie wycieczki w poszukiwaniu nieznajomych mężczyzn. Skoro jednak zaszedł aż tutaj... Może tylko na chwilkę? Uniósł spojrzenie na twarz mężczyzny, chwilę się w nią wpatrując, jakby próbował go wybadać, czy faktycznie nic się nie zdanie, jeśli pozwoli sobie na trochę więcej i ostatecznie wyminął gościa, zanosząc misę z gorącą wodą na stolik z ciemnego drewna stojący w pobliżu okna. Ukradkiem rozejrzał się po pomieszczeniu, pierwszy raz mając okazję przyjrzeć się gościnnym kwaterom od środka. Były wyposażone trochę lepiej niż te, w których mieszkali bracia. Nieco większe i zdecydowanie bardziej przestronne. W jego własnym pokoju było tylko łóżko, szafka i biurko, oczywiście, poza rzeczami, które sam tam naznosił, jak cała masa roślin, czy walające się wszędzie kolorowe kamyki, znajdywane podczas prac w ogrodzie. Nie zmieniało to jednak faktu, że ten pokój był zdecydowanie ładniejszy, jak przystało na pokój gościnny. - Wspólna kolacja będzie o siódmej. - dodał jeszcze, jakby w tej sytuacji było jeszcze za mało niezręczności. Stał z boku pokoju, wciąż skacząc dyskretnie spojrzeniem od delikatnych zasłon przy wysokim oknie, przez duże łóżko zaścielone równo bielutką pościelą, aż po leżący na stole talerz z owocami i dzban z wodą, które najwyraźniej któryś z braci zdążył przynieść, wiedząc, że do kolacji jeszcze ładnych parę godzin. - I chyba powinienem już iść. - dodał jeszcze, ruszając w stronę wyjścia, wybitnie nie wiedząc, jak powinien zachować się w cudzych, prywatnych komnatach. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pon Sty 15, 2018 1:52 am | |
| Słysząc to niezwykle odkrywcze wyjaśnienie swojej obecności pod drzwiami Livia, najemnik skinął lekko głową. – Widzę. – Odparł jak gdyby chłopak nie był wystarczająco speszony swoimi działaniami. Dopiero potem, jakby w napływie olśnienia związanym z dobrym wychowaniem, dodał: - Dziękuję. Widząc jego wzrok, jakże badawczy, dodatkowo wykonał gest dłonią, zapraszając go, aby nie stał tak w progu i patrzył na niego w taki sposób. Na pewien dziwaczny sposób go to onieśmielało, nie wiedział jak dokładnie się zachować. Mało kto raczej tak uważnie przyglądał się jego twarzy. Teraz, choć wciąż bynajmniej nie kipiał ekspresją, nie wydawał się wcale taki groźny, a raczej… nieco zaintrygowany obecnością młodzieńca. Był uważny i zaciekawiony jak zwierzę, które musiało oswoić się z nową sytuacją, a jednocześnie nie chciał, żeby chłopak się do niego zrażał, nie chciał go przestraszyć. Kiedy tylko blondyn wszedł do środka, mężczyzna zamknął za nim drzwi. Zaraz potem znów wbił w niego spojrzenie, równie badawcze jak to, którego sam doświadczył. Miał go teraz tak blisko, mógł przyjrzeć mu się dokładniej. Był jeszcze piękniejszy niż wydawał się z daleka. Taki dojrzały, a jednak taki młody. Wyrósł na wspaniałego młodzieńca. Stanął na zdrowej nodze, przekładając na nią ciężar ciała. Nie ruszał się za bardzo, jakby bał się go spłoszyć. – Wiem. – Odparł, mając oczywiście na myśli kolację. I nie wątpił, że chłopak również wiedział, że Livio miał tego faktu świadomość. Nie wiedział, co miał zrobić, aby go nieco ośmielić. Z jakiegoś powodu w relacjach międzyludzkich był nieporadny jak dziecko. Tak bardzo chciał jakoś go tu zatrzymać, jeszcze chwilę dłużej, ale nawet nie wiedział co powiedzieć. Ten jeden raz w życiu przeklinał własną małomówność, próbując znaleźć jakikolwiek sposób na to, aby zagaić rozmowę. Rozwiązanie przyszło samo, jak tylko młodzieniec zdecydował się wyjść. – Nie. – Powiedział Livio dość stanowczo, zupełnie mimowolnie. Zaraz potem jego głos znów złagodniał, równie dziwnie słodki, co cichy i mrukliwy. Czuł, jakby chłopak mu się wymykał, szansa przelatywała pomiędzy palcami. – Dotrzymaj mi jeszcze chwilę towarzystwa. – Dodał i wskazał krzesło. – Usiądź. Chciałbym z tobą porozmawiać. – Wyjaśnił, patrząc na chłopaka uważnie, mając cichą nadzieję, że ten się zgodzi, zawróci i przystanie na jego propozycję. Że i tym razem go nie spłoszył. – Nie zrobię ci nic złego, nie martw się o to.
|
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pon Sty 15, 2018 7:16 pm | |
| Nie? No to koniec. Przynajmniej tak właśnie poczuł się na początku, dopiero teraz poświęcając chwilę uwagi zamkniętym drzwiom, zaraz jednak znów przenosząc spojrzenie na mężczyznę. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że już kiedyś go widział. Musiało to być dawno temu... Gdyby kiedyś podszedł do niego tak blisko, na pewno by go zapamiętał, wcześniej jednak nie zdarzało mu się zbyt często napastować gości swoją osobą. Pewnie kiedyś widział go z daleka, może nawet kilka razy... To znaczy, że Bracia go znali. A to z kolei znaczyło, że nigdy nie zrobił nic, za co mógłby zostać wyrzucony za drzwi. To go trochę uspokoiło i wyraźnie nieco się rozluźnił, tym bardziej na dźwięk głosu mężczyzny. Wcześniej nie skupiał na nim uwagi, bo zwyczajnie był zbyt zajęty oglądaniem wszystkiego, ale teraz, kiedy już mniej więcej wiedział, na czym stoi, ten głos zrobił na nim wrażenie. Był przyjemnie mrukliwy i zadziwiająco delikatny. Zupełnie mu nie pasował do tej twarzy i w ogóle całej sylwetki, która była ostra i napięta. Chyba pierwszy raz w życiu tak się poczuł na sam dźwięk, pomimo że przecież nie był to pierwszy mężczyzna z ładnym głosem, który do niego mówił. Może bardziej w tym wszystkim chodziło o sam sposób, w jaki słowa były wypowiadane? Zwykle jak ktoś się do niego zwracał, była to prośba, nagana, albo pieszczotliwe droczenie się, ale nie... Nie tak. Przygryzł wnętrze policzka, chwilę się zastanawiając i w końcu usiadł na krześle. - Mnie naprawdę nie powinno tu być. - zauważył, jednocześnie sięgając po drobny, czerwony owoc z tacy stojącej na stole i chwilę obracał go między dwoma palcami, próbując zająć czymś ręce. - I nie martwię się. - dodał jeszcze, zdecydowanie bardziej stanowczo, jednocześnie jednak posyłając mu uważne spojrzenie, jakby faktycznie spodziewał się jakiegoś podstępu. Nawet jeśli do rozmowy dążył, to nieczęsto zdarzało mu się, żeby ktoś pierwszy ją proponował. Wśród tych przypadków jeszcze rzadziej zdarzało się, żeby rozmowa była związana z czymś przyjemnym. W pokoju rozległo się pukanie do drzwi, na które od razu się podniósł z krzesła jak spłoszone zwierzę. - Przepraszam, mógłbym wejść? Przyniosłem gorącą wodę do kąpieli. - usłyszeli zza drzwi, a Cirionowi zrobiło się niemal niedobrze, zaś na przekór odczuciom żołądka, na jego twarzy pojawił się siarczysty rumieniec. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pon Sty 15, 2018 8:42 pm | |
| Z pewną ulgą, a jednocześnie zdenerwowaniem obserwował, jak chłopak przechodzi na wskazane mu krzesło. Owszem, Livio powiedział, że chce z nim porozmawiać, jednak zupełnie nie miał pojęcia o czym. To sprawiało, że mimowolnie nieco się stresował. – Nic się nie stanie. Najwyżej będę cię krył. – Odparł, obserwując, jak młodzieniec sięga sobie owoc. Każdy jego ruch był dla niego niezwykle ciekawy, nie mógł go przegapić. W zasadzie, nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, robiąc to zupełnie machinalnie. Mimo wszystko nie był nachalny. – Mam nadzieję. – Powiedział. Choć i to nie za bardzo odbiło się na jego twarzy, ta stanowczość go zaskoczyła. Na pewno nie tego się spodziewał, ale... ewidentnie działało to na jego korzyść. W oczach Livia tylko zyskiwał, intrygował go coraz bardziej. Gdy tylko rozległo się pukanie, najemnik spojrzał w stronę drzwi, a potem przeniósł wzrok na misę, którą już miał. Ostatecznie jednak swój wzrok zatrzymał na postaci chłopaka. Chwilę milczał, jak gdyby próbując sobie wytłumaczyć całą tę dziwną sytuację. Bo dlaczego chłopak miałby wyręczać kogoś z jego obowiązków? Z jego zachowania jednak wywnioskował dostatecznie wiele, aby wyjaśnienia zostawić na później. – Nie jestem teraz odpowiednio ubrany. Zostaw misę pod drzwiami. Wezmę ją lada moment, Bracie. – Rzekł w końcu, jednak nie spuszczał spojrzenia z przestraszonego chłopca. Na szczęście, zakonnik za drzwiami nie drążył. Jego odejście poprzedziło szczęknięcie misy o kamienną posadzkę. Livio odczekał stosownie długą chwilę, aby mieć pewność, że zakonnik oddalił się wystarczająco, aby nie słyszeć tego, co mówią. Ułożył sobie też palec na ustach, jakby dając chłopakowi znak, żeby i on jeszcze na chwilę zachował milczenie. Nasłuchiwał. – Jak ci na imię, chłopaku? – Spytał w końcu. |
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pon Sty 15, 2018 9:43 pm | |
| Przez chwilę poważnie zastanawiał się nad iście heroicznym sokiem przez okno, w celu uniknięcia konsekwencji tej sytuacji. Cirion w ogóle starał się unikać jakichkolwiek komplikacji, często przysparzając sobie nowych i unikając problemu tak długo, aż ten stawał się zbyt duży, by sobie z nim poradzić, ostatecznie zwalając się na niego z taką siłą, że zwykle sam już nie był w stanie sobie z nim poradzić. Taki charakter. Teraz również miał ochotę od problemu, czym prędzej uciec, zwłaszcza że jeszcze chyba i chyba zapadnie się pod ziemię ze wstydu. Jedynym co powstrzymywało go od taktycznego odwrotu, było uważne spojrzenie mężczyzny utkwione w jego osobie i Brat stojący do niedawna po drugiej stronie drzwi. Po szybkim przemyśleniu wszelkich za i przeciw postanowił milczeć, nie próbując się z niczego tłumaczyć. Był jeszcze jakiś cień szansy, że wszystko zostanie uznane za pomyłkę kogoś w kuchni i nie będzie musiał rozwodzić się nad swoją obecnością tutaj. Kiedy usłyszał szczęknięcie misy i ucichający dźwięk kroków, nabrał powietrza, jakby chciał coś powiedzieć, wypuszczając je, kiedy mężczyzna kazał mu zostać cicho. Posłał mu tylko urażone spojrzenie, nie odzywając się na razie jednak. Przez tę chwilę jednak miał okazję jeszcze raz mu się przyjrzeć. Miał wrażenie, że cała jego sylwetka jest napięta, nawet kiedy stał na pozór rozluźniony, w miejscu, gdzie nic nie powinno mu grozić. Chyba że mężczyzna był spięty przez coś innego niż niezmiennie czyhające wokół niebezpieczeństwo. - Cirion. - odpowiedział na pytanie po krótkim walce z samym sobą. Ostatecznie odrzucił pomysł skłamania w sprawie swojego imienia. Był wszak jedynym około dwudziestoletnim chłopakiem z sięgającymi ramion włosami w kolorze blond, więc nawet jeśli nie był to mocno specyficzny opis, każdy i tak będzie wiedział o kogo chodzi. - Głupio wyszło. - dodał jeszcze, wzruszając ramionami jakby na usprawiedliwienie całej tej sytuacji. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pon Sty 15, 2018 11:44 pm | |
| Skinął głową. Poniekąd jego imię było mu już znane. Słyszał je nieraz, jednak nigdy nie zapamiętał go z całym przekonaniem, że zrobił to dobrze. Nigdy go nie wymawiał, nigdy nie zastosował, a więc i zanadto nie zawracał nim sobie głowy. Mogło dotyczyć każdego. Mimo wszystko, nie czuł się zaskoczony. Jego kolejne słowa sprawiły, że poczuł się niemal rozbawiony. Mignęło to w jego niezwykle ciemnych oczach, a kącik ust uniósł się delikatnie w nieznacznym uśmiechu, który zniknął równie szybko, jak się pojawił. – Więc, Cirion… Czy potrafisz mi wytłumaczyć tę sytuację? – Spytał, wzrokiem wskazując misę z wodą. Jej stygnięcie było teraz dla Livia czymś zupełnie nieistotnym. Mając takiego gościa, musiał skupić się na nim. Nie wiadomo, kiedy znów będą mieli okazję jakkolwiek być sam na sam – o ile w ogóle kiedykolwiek znów to nastąpi. Natomiast o rozbieraniu się przy nim nie było raczej mowy. Ciało najemnika, chociaż był z nim całkowicie pogodzony, było oszpecone w niejednym miejscu. Obawiał się jego odrazy. W końcu postanowił usiąść. Powoli przeszedł na łóżko, wciąż nieco kulejąc. Skrzywił się zupełnie mimowolnie, siadając. Ból był dość ostry przez to, że nadal dość świeży. Musiał o tym porozmawiać z odpowiednimi zakonnikami. Od razu uniósł wzrok z powrotem na młodzieńca, przyglądając mu się znów uważnie. – Usiądź. – Polecił mu znów. – Może tak łatwiej będzie ci tłumaczyć tę sytuację. – Dodał po chwili, a kącik ust znów drgnął w delikatnym uśmiechu. Sytuacja ta wydawała mu się dziwna, ale na swój sposób zabawna. Zapewne w innych okolicznościach widziałby już w danej osobie zagrożenie, ale ten chłopak swoimi reakcjami dowodził mu, że jest całkowicie niegroźny.
|
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Wto Sty 16, 2018 12:12 am | |
| Na ten cień uśmiechu wykwitły na twarzy mężczyzny, sam pozwolił sobie na zdecydowanie szerszy, nieco przekorny uśmiech. Został przyłapany i trzeba było wyjść z tego z twarzą, tym bardziej że o dziwo, jeszcze nikt nie zwrócił mu uwagi na temat jego zachowania. - No tak... - skrzywił się delikatnie, marszcząc lekko zadarty nos, kiedy wpatrzył się w miskę z wodą, jakby była ona temu wszystkiemu winna. - Wystarczy, jeśli powiem, że nie rozegrałem tego dobrze? - spytał, znów się uśmiechając ładnie i zakładając włosy za ucho w perfekcyjnie wyuczonym geście zakłopotania, jednocześnie nie zastanawiając się nad tym jakoś specjalnie. Przez lata zwyczajnie pewne gesty i zachowania weszły mu w nawyk, kiedy zauważał, że one zwyczajnie działają. Tylko czasami, w wymagających tego sytuacjach, zdarzało mu się z pełną premedytacją zagrać to, co powinien okazać, jednak tym razem nie było takiej potrzeby z bardzo prostego powodu. Nie czuł zagrożenia, a jedynie rosnące zainteresowanie, przez które nieświadomie starał się być jak najłatwiejszy do polubienia. - Chyba powinien pan zobaczyć się z medykiem... - zauważył, jakże błyskotliwie, patrząc teraz na nogę schowaną pod materiałem spodni. Mimo spędzenia całego życia w tym miejscu, na leczeniu znał się mocno przeciętnie. Potrafił co prawda wybierać i przygotowywać rośliny, a także same mikstury, jednak ich stosowanie zwykle go omijało, podobnie jak cała procedura rekonwalescencji. Z wyjątkiem tych sytuacji, kiedy sam musiał być takowej poddany, jednak na całe szczęście nie zdarzały się one aż tak często. Przynajmniej już teraz. Zamiast usiąść na krześle, podszedł bliżej łóżka, na którym siedział mężczyzna, kucając na tyle blisko, by móc z bliska zobaczyć, czy może na materiale nie widać krwi, lub czegoś innego, równie ekscytującego. Nagle zaczął żałować, że nie ma pojęcia o opatrywaniu czegokolwiek. - Powie pan, co się stało? - spytał, unosząc wyraźnie zafascynowane spojrzenie na jego twarz, i chwilę patrząc tak na niego z dołu, zanim znów wrócił do nogi, nie przejmując się tym, że prawdopodobnie nie wykazał się najlepszym wychowaniem. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pią Sty 19, 2018 5:08 pm | |
| Choć nie można było zaprzeczyć, że chłopak tak zakłopotany wydawał się naprawdę rozkoszny, Livio raczej nie dawał ponosić się swoim emocjom nawet w stopniu nieznacznym. Obserwował więc wszystkie jego gesty praktycznie nie zmieniając mimiki. Uśmiechnął się tylko znów delikatnie, ledwo zauważalnie. – Nie wyjaśni to do końca celu, a on interesuje mnie najbardziej. – Odparł. Nie zamierzał mu tak łatwo odpuścić ani samemu się domyślać, bo to mogłoby go prowadzić donikąd. Szczególnie przy tym chłopaku, który teraz okazywał się nikim innym, jak małym łobuzem. Zbyt mącił mu w głowie swoją osobą, żeby najemnik ufał swoim myślom pod tym względem. Poza tym… nurtowało go to za bardzo, a skoro chłopak był taki śmiały, żeby coś takiego robić, Livio liczył, że będzie miał również dość odwagi, aby to wytłumaczyć. – Wiem. Taki mam zamiar. – Westchnął cicho, nie dlatego, że zirytowała go jakoś ta uwaga, ale dlatego, że w sposób naturalny wspominanie o bólu sprawiało, że był on tylko bardziej odczuwalny. Chłopak zaskoczył go ponownie, kiedy zamiast wykonać jego polecenie, podszedł bliżej, aby zobaczyć, co sprawiało mężczyźnie tyle cierpienia. To nieposłuszeństwo, swoją drogą, było nieco denerwujące. Livio nie cierpiał, gdy ludzie nie robili tego, co do nich mówił. Potrafił być wtedy naprawdę okrutny i chyba tylko ta niezwykła słabość, jaką miał wobec tej nieprawdopodobnej istoty od lat sprawiała, że jakkolwiek mu to wybaczał. – Livio. – Powiedział, układając machinalnie dłoń tuż przy miejscu, które przeszyte było bólem. – Mam na imię Livio. Nie mów do mnie „pan”. Nie lubię tego w rozmowie. – Dodał po chwili i również spuścił wzrok na swoją nogę. – Raniono mnie. Na szczęście miałem trochę materiału, żeby zatamować krew, ale nie powinienem zwlekać ze zmianą opatrunku. – Po chwili znów uniósł na niego wzrok z pewnym zaciekawieniem. – A ty? Znasz się na opatrywaniu?
|
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pią Sty 19, 2018 6:58 pm | |
| Powstrzymał się przed przewróceniem oczami na pytanie o cel jego działań. Nie widział potrzeby drążenia tego tematu, jednak ostatecznie tylko wzruszył ramionami, dochodząc do wniosku, że chyba nic mu nie ubędzie, jeśli powie, chociaż po części, o co chodziło. - Nudno tu jest. - przyznał, bardziej skupiając się na miejscu, które mężczyzna zakrył dłonią, uniemożliwiając mu dojrzenie ewentualnej krwi, jeśli przesączyłaby się ona przez materiał prowizorycznego opatrunku. - Podróżni zawsze mają ciekawe rzeczy do opowiedzenia. O tym, co ich spotkało albo skąd pochodzą, czym się zajmują, gdzie chcą dotrzeć... - uśmiechnął się lekko – Chciałbym kiedyś móc sam to wszystko zobaczyć. - odchrząknął cicho, mając wrażenie, że trochę się zagalopował. Zawsze jak mówił o tych przygodach, których nigdy nie miał okazji przeżyć, mimowolnie czuł ekscytację, jakby sam brał w nich udział. Odkąd pamiętał, zawsze w takich sytuacjach słyszał, że powinien zająć się nauką, zamiast myśleć o tym, co też mogłoby go spotkać na jakichś nierealnych wyprawach, dlatego teraz nieco zakłopotany zamilkł, chcąc jakoś zmienić temat. Uniósł spojrzenie na jego twarz, dopiero słysząc to westchnienie, przez chwilę mierząc go badawczo, chcąc się upewnić, że nie była to reakcja na jego osobę. Ktoś, kto był zirytowany jego obecnością, raczej nie będzie chciał już więcej rozmawiać. - Livio. - kiwnął głową, sprawdzając, jak brzmi to imię w jego ustach i jednocześnie czując się jakoś nieswojo, mówiąc po imieniu do wyraźnie starszej od siebie osoby. - Raniono? - spytał, tym razem wyraźnie żywiej, aż unosząc się nieco – Czemu ktoś ranił... Cię? - zerknął na niego pytająco, czy na pewno tak ma się do niego zwracać. Na następne pytanie aż westchnął ciężej, teraz zły na siebie, że nigdy nie był na tyle zainteresowany tematem, żeby zacząć uczyć się na medyka. Zawsze uważał, że zdecydowanie ciekawsze jest przygotowywanie roślin leczniczych i medykamentów, aż dotąd. Bo teraz, gdyby wiedział jak opatrzeć tę ranę, mógłby ją zobaczyć. Wydął wargi, wyraźnie niezadowolony. - Umiem zmienić opatrunek i przygotować maści na stłuczenia oraz wspomagające gojenie. - uśmiechnął się przepraszająco – Jednak obawiam się, że to nie wystarczy. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Sob Sty 20, 2018 2:50 pm | |
| Odpowiedź chłopaka dość go usatysfakcjonowała. Co prawda oczywiście rozmijała się z tym, co zasugerował jego najwyraźniej chory już umysł, ale była wiarygodna. Poza tym niosła za sobą wiele informacji, które Livio wyczytał spomiędzy wierszy, a każda z nich była na wagę złota. Mężczyzna kolekcjonował je jak inni kolekcjonowali okazy roślin – lubił wiedzieć jak najwięcej w bardzo różnych tematach. A szczególnie tego chłopaka. Rozumiał więc, że Cirion nie opuszczał zakonu, a więc pewnie niewiele wiedział o prawdziwym życiu. W jego słowach brzmiała taka piękna, młodzieńcza naiwność, piękna wiara w przygody… Nie miało to absolutnie nic wspólnego z codziennością Livia, która wypełniona była zgorzknieniem i walką o życie. Nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek czuł taką ekscytację – a może po prostu minęło już zbyt wiele czasu. Mimo wszystko, skinął lekko głową. – Nie masz możliwości wyjścia stąd? – Spytał znów, naprawdę ciekaw. Widząc to zdziwienie na twarzy chłopaka oraz jego ożywienie faktem, że ktoś mógł celowo chcieć zrobić krzywdę mężczyźnie, ten mimowolnie odsunął od siebie myśl, że mógłby się tą historią jakkolwiek z nim podzielić. Uchylanie rąbka tajemnicy ze swojej strony mogło źle się skończyć, biorąc pod uwagę jak mroczną był postacią i jak złe czyny robił. To mogłoby poskutkować ucieczką chłopaka, a tego nie chciał. Podejrzewał, że to mogłoby wywołać małe zamieszanie, poza tym nie chciał tracić w jego oczach (przynajmniej jeszcze bardziej, nie miał złudzeń co do tego, że nie był zbyt przyjazną postacią) w razie, gdyby to nie miało być ich ostatnie spotkanie. Mówienie więc o tym, co mu się stało i w jaki sposób wydało mu się zwyczajnie nierozważne. – To długa historia, chłopaku. – Odparł więc, nie zwracając uwagi na jego niepewność, kiedy zwracał się do niego per „Ty”. Tak było lepiej. Nie był żadnym panem, żeby tak do niego mówić. – Zmianę opatrunku umiem nawet sam. – Przyznał, dopiero po chwili reflektując się, jak nieprzyjemnie mogło to zabrzmieć. – Ale taka zmiana opatrunku będzie już przydatna sama w sobie. Moje materiały się skończyły. – Uniósł wzrok na chłopaka. – Masz dostęp chociaż do bandaży? Maść na gojenie również może się przydać. Nawet, jeśli to niewiele pomoże, pewnie spotkam się z medykiem dopiero po kolacji. Do tego czasu muszę sobie jakoś radzić. – Przesunął znów dłonią po swojej nodze powoli.
|
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Sob Sty 20, 2018 5:03 pm | |
| - Mogę wyjść do miasta. - wzruszył ramionami, najwyraźniej uważając, że dalsze tłumaczenie nie jest konieczne. Może i było to zwykłe tchórzostwo i ktoś inny zwyczajnie spakowałby się i odszedł stąd, ale on spędził całe życie w tym miejscu. Nie wyobrażał sobie nawet, że mógłby ot tak wyjść i odejść. Niby gdzie? Na kolejne słowa mężczyzny z kucek przeszedł do klęczenia przy jego nogach i pokręcił lekko głową. - Nawet w dużym skrócie? Cokolwiek? - spytał, wyglądając na lekko urażonego. I nie było co się dziwić, rzadko kiedy ktoś mu odmawiał. Zwykle bez większych problemów dostawał to, czego chciał, jak nie od jednej osoby, to od kolejnej. Teraz jednak nie była to sprawa pokroju dodatkowego kawałka ciasta, o który mógł się zwrócić do kogokolwiek w kuchni, ale historii tego konkretnego mężczyzny, który nie chciał mu nic powiedzieć. - Dostęp. Mam. Jasne, że mam. - uśmiechnął się pięknie, od razu podrywając do góry i ruszając w stronę drzwi – Zaraz wracam! - rzucił jeszcze, nawet na moment nie zwalniając i nie dając mężczyźnie okazji do żadnej reakcji, bo dosłownie chwilę później już był po drugiej stronie drzwi. Może nie miał takiego dostępu do bandaży, jaki mieli medycy, ale zdecydowanie wiedział, gdzie się je trzyma i jak się do nich dostać. A skoro Livio najwyraźniej nie miał nic przeciwko temu, aby to on się zajął jego raną, albo chociaż popatrzył, jak zajmuje się nią mężczyzna, nie miał zamiaru zmarnować takiej okazji. Bandaże, podobnie jak maści znalazł bez problemu, z wprawą chowając wszystko pod cienkim, brązowym płaszczykiem. Pewnie z igłami i nićmi byłby większy problem, ale na szczęście ich nie potrzebował. No, a przynajmniej nie umiałby zaszyć żadnej rany, a robienie tego samemu przez rannego chyba też nie było najlepszym pomysłem. Zwłaszcza że na terenie znajdowały się osoby, które potrafiły zaszyć ranę w dosłownie kilka chwil i to tak, że potem ciężko było dostrzec bliznę. Kilka minut później już pukał do pokoju mężczyzny, starając się opanować lekką zadyszkę, jakiej dostał po drodze. Kiedy w końcu wszedł do środka, znów uśmiechnął się ładnie, od razu zdejmując płaszcz i zostając w samych wąskich spodniach i jasnej, luźnej koszuli. Zrobiło mu się cieplej przez całą tę wyprawę, a tak, przy okazji miał większą swobodę ruchów, kiedy wyciągał wszystko z wewnętrznych kieszeni. - Przyniosłem wszystko, co udało mi się – podwędzić – znaleźć. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Nie Sty 21, 2018 2:39 pm | |
| Do miasta. Livio nieznacznie uniósł brew, słysząc to, ale już nie drążył, wyczuwając u chłopaka pewną niechęć do rozwijania tego tematu. A to potrafił zrozumieć doskonale. I mimo wszystko, miał nadzieję, że i chłopak miał tę umiejętność opanowaną. – Nie. – Odparł krótko, dając mu do zrozumienia, że nie ma co liczyć na to, aby najemnik podzielił się tą historią. Zachwyt nad chłopakiem to jedno – to zaś, że jego sekrety były naprawdę mroczne, to drugie. Nawet słabość do chłopaka nie sprawiała, że Livio był skłonny się nimi dzielić. Szczególnie własnymi. Nie odpowiedział nie tylko dlatego, że chłopak nie dał mu na to szansy, ale też dlatego, że uznał to za całkowicie zbędne. Odprowadził go tylko spojrzeniem i westchnął cicho, znów patrząc na swoją nogę. Określenie, że „trochę go wciąż bolała” byłoby sporym eufemizmem. Podczas nieobecności chłopaka zdjął górną partię ubrań, zostając w samej koszuli. Zdjął też buty i podwinął spodnie do kolan, odsłaniając prowizoryczny opatrunek o ciemnoczerwonych plamach z zakrzepniętej już krwi. Rana była w górnej części jego łydki, tym bardziej bolało więc każde zgięcie nogi. Przełożył też misy bliżej łóżka, uznając, że może się to przydać przy przemywaniu rany. Wodą jednej z nich opłukał sobie twarz, szyję i tors. Pofalowane kosmyki przylgnęły nieco do jego skroni. Zamknął oczy, czerpiąc z tego chwilową, niewielką przyjemność. Drgnął mimowolnie, słysząc pukanie. Potrzebował paru sekund, żeby przypomnieć sobie, że prawdopodobnie stoi za nimi Cirion. – Wejdź. – Powiedział i podszedł do łóżka, wciąż nieco kulejąc. Siadając, przyjrzał się uważnie wszystkiemu, co przyniósł chłopak. Wydawało się wystarczyć, przynajmniej do wieczora. – Dziękuję. – skinął głową i sięgnął z łóżka sztylet, który leżał obok niego po tym, jak się rozebrał. – Podejdź z tym wszystkim bliżej. Zachęcił go jeszcze gestem, a sam odgarnął kosmyk za ucho, aby nie wchodził mu w oczy. Po jeździe konno jego blond włosy spłowiałe przez słońce były zmierzwione, jednak nie nimi teraz się przejmował. Zdecydowanym ruchem przeciął bandaż, który i tak był już bezużyteczny i powoli odsłonił ranę. Niestety materiał przylgnął przez zakrzepłą krew do ciała. Najemnik syknął z bólu i zatrzymał się. Nie była na tyle rozległa, co głęboka. Mogła być zadana ostrzem, albo strzałą. – Przybliżysz mi tu świecę? – Spytał, unosząc wzrok znów na Ciriona.
|
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Nie Sty 21, 2018 3:48 pm | |
| W to, aby nie pokazać po sobie nawet cienia irytacji, włożył całą silną wolę i opanowanie, jakie posiadał. A nie było ich za dużo. Właściwie, to rzadko kiedy z nich korzystał, dlatego teraz był z siebie niesamowicie dumny, że na już drugą odmowę zareagował tylko lekkim wydęciem warg. Wycieczka po bandaże ułatwiła całą sytuację o tyle, że zdążył ochłonąć za drzwiami, a już wewnątrz pokoju jego myśli zostały porwane przez coś znacznie ciekawszego, czym była zmiana opatrunku. Jeśli Livio nie chce mu powiedzieć, co się stało, przynajmniej będzie miał okazję popatrzeć na ranę i może samemu do czegoś dojść. Zanim jednak podszedł bliżej, jego spojrzenie przyciągnęła sylwetka mężczyzny, który teraz, w samej koszuli i z mokrymi włosami wyglądał zaskakująco... Dziko? Sam nie wiedział jak to określić. Już wcześniej pierwsze, co przychodziło mu na myśl, to „surowy” jednak teraz, z podciągniętą nogawką, zakrwawionym bandażem i mokrymi włosami sprawiał, że chłopak zapatrzył się chwilę dłużej, niż powinien. Otrząsnął się dopiero poproszony o podejście bliżej i jak rzadko, wykonał polecenie całkiem machinalnie, stawiając wszystkie rzeczy w zasięgu jego dłoni. Sam przycupnął sobie tuż obok jego nóg, nie myśląc nawet o tym, że mógłby usiąść na łóżku. Zresztą, z podłogi miał lepszy widok na wszystko, co się działo. A obecnie bandaże zostały bardzo sprawnie rozcięte nożem, który wydawał mu się być ostrzejszy niż jakiekolwiek ostrza w kuchni, czy nawet te do podcinania krzewów. - Rany... - wyrwało mu się i chwilę jeszcze wpatrywał się w sztylet, do którego ukradkiem wyciągnął dłoń, dotykając zaledwie rękojeści opuszkami palców. Miał na tyle rozumu, by podejrzewać, że jeśli Livio to zobaczy, natychmiast schowa ostrze, lub zwyczajnie go zruga, jednak nie mógł się powstrzymać przed dotknięciem wyrobionej od trzymania rękojeści skóry. - Może... Nawilżyć czymś? - spytał lekko zachrypniętym z podekscytowania głosem i odchrząknął cicho, kontynuując już normalnie – Jest maść, po której powinno łatwiej odejść, bez zrywania skrzepu... - dodał jeszcze, biorąc do ręki niewielki słoiczek i otwierając go, by dla pewności powąchać, czy na pewno jest to odpowiedni pojemnik. Kiedy wyraźny zapach znajomego ziela o silnie nawilżających właściwościach upewnił go, że dobrze wybrał, wstał, chwilę później wracając ze świecą i krzesłem, na którym ją postawił, mniej więcej na wysokości rany. Nie dając mężczyźnie okazji do zaprotestowania, otworzył słoiczek i nabrał trochę, wyciągając rękę do rany, by delikatnie nałożyć maść w miejscu, gdzie materiał przylegał do niej. - Nie powinno boleć... - powiedział jeszcze cicho, chcąc jakoś przerwać ciszę, jaka nagle zapadła. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pon Sty 22, 2018 12:10 am | |
| Nie zauważył jego wzroku. Nie miał prawa znać jego myśli. I pewnie sam nie wiedział, jak wiele było w nich racji. Jak na swój sposób nieokiełznany musiał się wydawać w oczach drugiej osoby. Miał postawę kogoś, kto w każdej chwili może wyrządzić krzywdę, tak, żeby człowiek nawet dobrze tego nie zarejestrował. Coś w nim ostrzegało o niebezpieczeństwie, budziło pewien respekt. Być może było to też jego ciało, które pod bielą luźnej koszuli odsłaniało mięśnie, tak wyrzeźbione, że wciąż wydawały się spięte. Być może był to jego wzrok czy gesty, trudno było to jednoznacznie ocenić. Jak miał to w zwyczaju, za wykonanie jego polecenia, Livio podziękował jedynie skinieniem głowy. Nie przeoczył tego, jak chłopak dotknął jego sztyletu, choć takie mógł sprawiać wrażenie. Nie uniósł nawet wzroku. – Ostrożnie, chłopaku. Nie chcemy opatrywać też ciebie. – Powiedział tylko spokojnie, równie mrukliwie co zawsze. Wszystko potem stało się jakby obok niego, choć przecież to jego dotyczyło. Ta bezkompromisowość Ciriona wciąż go zaskakiwała. Ledwo odbiło się to w jego oczach, kiedy wreszcie na niego spojrzał, chcąc cokolwiek powiedzieć, zasugerować czy zaprotestować. Biorąc jednak pod uwagę to, co robił młodzieniec, wszelkie jego słowa były całkowicie zbędne. Był pewny siebie tak bardzo, że Livio postanowił mu zaufać. W końcu był jednym z zakonu, przez te wszystkie lata musiał tu coś robić, a nie sądził, aby bracia dali mu zbyt wiele czasu do psot. Nawet, jeśli na łobuza wyglądał. Podciągnął nogawkę trochę wyżej, dając mu to nieme przyzwolenie do działania. Obserwował przy tym jego dłonie bardzo uważnie. Wtedy, kiedy odkręcał słoiczek i kiedy zbliżał ją do jego nogi. Mimo wszystko, nieco się tego bał. Być może zbyt pochopnie wierzył młodzieńcowi, może tak naprawdę maść nie sprawi tego, co miała… Dopiero kiedy wypuścił powietrze nosem, uświadomił sobie, że je wstrzymywał. Ból znów przeszył jego nogę, jednak wynikał bardziej z naruszania bolącego go obszaru niż przez maść. Zaczęła działać dość szybko. Materiał zaczynał powoli zsuwać się z nogi. Towarzyszyło temu dziwne zimno, które delikatnie uśmierzało ból. – Czasem nie da się uniknąć bólu. To normalne. – Odparł spokojnie i sięgnął materiał, aby zaraz namoczyć go w ciepłej wodzie. Schylanie się jednak wymagało większego zgięcia nogi, a przez to znów wziął głęboki wdech. – Dasz radę ją również przemyć? – Spytał więc chłopaka, wbijając znów w niego czujne spojrzenie, jak gdyby chcąc wyczytać z jego twarzy absolutnie wszystko. Czy widział kiedykolwiek taką ranę, czy miał doświadczenie, czy umiał sobie z czymś takim poradzić. Livio mógł. Jednak skoro już był ktoś, kto zaoferował mu pomoc, grzechem byłoby nie skorzystać. |
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pon Sty 22, 2018 7:20 pm | |
| Starał się jak najdelikatniej nakładać maść i jednocześnie unosić kolejne milimetry starego bandażu, który zaczynał się odlepiać od zaschniętej rany. Mimo wszystko w paru miejscach pojawiły się niewielkie krople krwi, kiedy skrzep został naruszony. Wątpił jednak, by mężczyźnie sprawiło to odczuwalny ból, ponieważ maść dawała złudzenie przyjemnego chłodu, który łagodził uczucie dyskomfortu. Przynajmniej tak miało być w teorii i tyle wiedział o tym specyfiku. Wiedział jeszcze jak go zrobić, jednak samo użycie widział może ze dwa razy. Właśnie z tego powodu, czuł się naprawdę z siebie dumny, że udało mu się załatwić sprawę tak sprawnie, że niemal sam sobie uwierzył, że wie, co robi. Na uwagę mężczyzny o bólu, uniósł na niego spojrzenie tylko na krótką chwilę, zaraz wracając do rany. Ciężko było mu skomentować to w jakikolwiek sposób, więc zrezygnował w ogóle. Ból nie był czymś, z czym spotykał się na co dzień. Może fizyczny, jednak wciąż nieporównywalny z tak głęboką, poszarpaną raną, jaką właśnie próbował opatrzyć. Zdarzało mu się zedrzeć sobie skórę, zaciąć się nożem lub mocno obić, czy oberwać rózgą, miał jednak wrażenie, że nie o takim bólu mówił Livio, co odrobinę go zakłopotało. Bo co miał odpowiedzieć? Zamiast odpowiedzieć cokolwiek, uśmiechnął się tylko lekko, odbierając od niego mokrą szmatkę. - Dam radę. - odparł, po raz kolejny przekonując samego siebie, że faktycznie da. Ponieważ nigdy nie widział takiej rany i nie miał doświadczenia. Wiedział, że musi być delikatny i że nie powinien naciągać skóry w żaden sposób, dlatego, zamiast wycierać zaschniętą krew, przykładał szmatkę, chwilę czekając, aż wilgoć pomoże usunąć smugi wokół rany, a następnie na samej ranie. Przez dłuższą chwilę milczał, ostrożnie oczyszczając miejsce, które znajdywało się wcześniej pod bandażem, oraz dalszy obszar, który chciał zakryć nowym. - Czy zanim zaczęło boleć... - zawahał się na chwilę, nie wiedząc jak wyrazić swoje myśli – To, co się zdarzyło, przed bólem, było warte tego? Zrobiłby... Zrobiłbyś, to jeszcze raz? - spytał, nie precyzując dokładnie, czy chodziło mu o sposób, w jaki mężczyzna dorobił się głębokiego skaleczenia na nodze, czy o coś zupełnie innego, bardziej abstrakcyjnego. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Wto Sty 23, 2018 12:46 am | |
| Choć ból się pojawiał, Livio z pewną ulgą zauważał, że maść zaczynała działać dopiero po chwili, kojąc nieco jego nerwy. Być może nie całkowicie, ale wystarczająco, aby blondyn przestał się krzywić czy wzdychać przy każdym ruchu. Opłacało się zaufać temu chłopakowi. W pewien sposób czuł przez to dumę, jak gdyby satysfakcjonowało go, że nie było mowy o tym, aby Livio tak żywo zainteresował się osobą, która nie była tego warta. A chłopak miał w sobie zapewne znacznie więcej. Ciekawił go coraz bardziej, coraz bardziej najemnik miał ochotę go poznać, choć wciąż nie miał pojęcia od czego zacząć. Imię było dobrym początkiem, ale chyba kiepsko sprawdzał się jako koniec. Nie odpowiedział również na jego słowa i tylko poddał się jego ruchom, delikatnie wyciągając nogę w jego stronę, dając mu przez to do siebie częściowo lepszy dostęp. Nie wtrącał się, a jedynie oparł na dłoniach na łóżku za sobą, obserwując chłopaka z góry. Czasem tylko brał znów głębszy wdech, kiedy coś zabolało albo zapiekło, ale działo się tak dość rzadko. Nie odzywał się również, nie wiedząc nawet specjalnie co powiedzieć. To budziło w nim zakłopotanie, ale nie umiał sobie z tym odpowiednio poradzić. To zaś sprawiało, że częściej zaciskał wargi z tego powodu niż z bólu. Wtedy nagle odezwał się chłopak i Livio wbił w niego znów spojrzenie ciemnych, czujnych oczu nieco zaciekawiony. Pytanie wydało mu się bardzo dziwne, bo Cirion nie miał raczej pojęcia, czym mężczyzna się zajmował. Może miał na myśli to konkretne zdarzenie? Albo ogół, to, że Livio najwyraźniej był gotów na niebezpieczeństwo i był z nim na jakiś sposób związany. Pewnie zdradzał go jego spokój, z jakim znosił silne obrażenia. Dla innych raczej nie były tak normalne. Na chwilę dezorientacja odbiła się na jego twarzy. – Hm. – Mruknął, zamyślając się nieco. Wybrał wersję bardziej rozległą, cofnął się wspomnieniami wieki wstecz, kiedy był młodym chłopakiem, może nawet w jego wieku. Już wtedy jego ręce były splamione. – Nie mogę wyobrazić sobie inaczej. Czy było warto, czy nie, teraz wydaje mi się to jedyną słuszną drogą, którą mógłbym iść. – Odparł spokojnie po chwili namysłu.
|
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Wto Sty 23, 2018 2:01 am | |
| Bez słowa przemywał delikatnie ranę, płucząc materiał kilka razy, kiedy zamiast ścierać zaschniętą posokę, zaczynał pozostawiać czerwone ślady. Ciężko było mu uwierzyć, że mężczyzna stracił tyle krwi, zwłaszcza że kiedy wciąż i wciąż miał czym się zajmować, odnosił wrażenie, że było jej zdecydowanie więcej niż w rzeczywistości. W końcu jednak miejsce wokół rany było czyste, a on, znów nie pytając o zgodę, sięgnął kolejny słoiczek, otwierając go i wąchając krótko. Odłożył go, stwierdzając, że nie jest to to, czego szukał i otworzył następny, znów krótko schylając się do niego, i kiedy jego nos popieścił delikatny, nieco kwiatowy zapach, dopiero spojrzał na Livio. - Uśmierzy ból, ale nie zasklepi cudownie rany. - odparł tonem, jakiego nauczył się od starszych Braci – Musisz zobaczyć się z medykiem. - dodał jeszcze, zachowując już dla siebie uwagę, że sam nie miał nawet dostępu do naprawdę cennych mikstur i maści, które najpewniej zostaną zaaplikowane w tym przypadku. Nie było to dla niego tak istotne, jak sam fakt, że został poproszony o pomoc, a to znaczy, że może jednak uda mu się cokolwiek wyciągnąć z gościa, który wydawał się zaskakująco małomówny. Podobnie jak w ciągu następnych minut, kiedy zajmował się opatrunkiem, w końcu wiążąc go na jego nodze na tyle, o ile potrafił. Nie odzywali się, a przez zmierzch i światło świecy Cirionowi wydało się to wszystko przytłaczająco... Intymne. Odsunął się nieco, uśmiechając lekko i zbierając wszystkie skarby, które naznosił wcześniej. - Nie o to pytałem. - pokręcił lekko głową, zerkając na niego z dołu – Kiedy wynoszę z kaplicy wino używane do odprawiania obrzędów, dostaję rózgą po dłoniach. I boli. Jednak w końcu robię to po raz kolejny, mimo że wiem, że znów będzie bolało. - uśmiechnął się psotnie, posyłając mu krótkie spojrzenie – Byłem ciekaw, czy to, o czym mówiłeś, też takie jest. - wzruszył ramionami, zawijając wszystko w płaszczyk i tym razem już go nie zakładając, w nadziei, że uda mu się prześlizgnąć niezauważonym. Wziął jeszcze świecę i odstawił ją na miejsce, stając w końcu na środku pokoju. - Chyba powinienem iść. - rzucił, patrząc na zegar, który jasno wskazywał, że za kilkanaście minut podana zostanie kolacja. W której robieniu nie brał udziału, czego prawdopodobnie Bracia nie omieszkają mu przypomnieć, kiedy upomni się o deser. - To... Do zobaczenia? - rzucił, idąc tyłem w stronę drzwi, z nadzieją, że może faktycznie to nie była jego ostatnia odbyta z Livio rozmowa. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Czw Sty 25, 2018 7:58 pm | |
| Czasem zerkał na swoją ranę kontrolnie, jak gdyby chcąc sprawdzić jak się zmieniła, odkąd ją zabandażował. Poza tym nie udzielał się wcale. Chłopak wydawał się naprawdę wiedzieć co robi. Skupienie na jego twarzy oraz kompletny brak odrzucenia wobec rany paskudnej, ogromu krwi sprawiało, że Livio stawał się spokojniejszy, a chłopak sprawiał wrażenie nawet dość profesjonalnego. Tak, jakby robił to już kilka razy i był to dla niego tylko kolejny przypadek. – Po kolacji. – Odparł, a potem odchrząknął cicho, gdy spostrzegł, że ochrypł delikatnie. Jak gdyby jego głos nie był wystarczająco mrukliwy i bez tego. Potem zamilkł znowu. Bo cóż sensownego miałby do powiedzenia? Chciałby coś mieć. Lęk zakorzeniony gdzieś z tyłu głowy, że chłopak straci nim zainteresowanie przez to, że Livio nie mógł mu zaoferować nic poza widokiem krwi i ran kłutych nie opuszczał go ani na chwilę. Jednocześnie jednak nie mógł sobie odmówić przyjemności, jaką czerpał z obserwowania refleksów na złocistych włosach, jego oczu, dłoni tak pięknych i nieskalanych. Skórą, która nie składała się z tak licznych blizn, jak jego własna. Przypominał mu teraz istotę nadprzyrodzoną. Skupił się na jego pięknie tak bardzo, że przez chwilę zapomniał o bólu i własnym zdenerwowaniu. Nie czuł tej przytłaczającej intymności, raczej narastającą fascynację. W mroku czuł się najlepiej. Dlatego też odsunięcie się chłopaka sprawiło, że najemnik poczuł w duchu pewien żal, którego jego mimika nie zdradziła właściwie wcale. Jedynie nieco się wyprostował. Na jego słowa, uśmiechnął się nieznacznie pod nosem. – Pytasz więc, czy to, za co mnie tak pokarało, jest podniecające i przyjemne, a przez to warte grzechu? – Spytał, patrząc na niego wciąż uważnie. Rozmasował delikatnie nadgarstki, które od ciągłego opierania się na nich zdążyły nieco rozboleć. – Na swój sposób tak. – Odparł. Wstał chwilę potem i powiódł wzrokiem za spojrzeniem chłopaka prosto na zegar. Nawet nie wiedział, że minęło tyle czasu. Powinien się przygotować, aby wyglądać godnie, kiedy znów spotka się z zakonnikami. Nie chciał zwracać na siebie uwagi. – Tak. – Odparł, zaraz znów wbijając w chłopaka spojrzenie czarnych oczu. – Do zobaczenia, Cirionie.
|
| | | ShaelSkype & Chill
Data przyłączenia : 28/11/2017 Liczba postów : 266 Cytat : It's been lovely but I have to scream now
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Czw Sty 25, 2018 10:20 pm | |
| Przygryzł wnętrze policzka na tę odpowiedź, mając naprawdę na końcu języka pytanie, co mogło być tak przyjemne, tak pobudzające i gotujące krew w żyłach, by warte było głębokiej, krwawiącej przy każdym spięciu mięśni rany. Trudno było mu sobie wyobrazić taki ból, a tym bardziej coś takiego właśnie. Nie wiedział, czy byłby w stanie dla czegokolwiek zgodzić się na takie cierpienie i to tym bardziej zafascynowało go w mężczyźnie. Chciał wiedzieć. Musiał wiedzieć, co się wydarzyło. Dopiero kiedy usłyszał swoje imię, wyrwał się z zamyślania, zaraz posyłając mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było go stać i ścisnął nieco mocniej tobołek z medykamentami, nie chcąc, by cokolwiek po drodze wypadło. Ostatni raz jeszcze na niego spojrzał i kiwając głowa na „do widzenia”, umknął z pokoju, zamykając za sobą delikatnie drzwi. Budząc się dziś rano, absolutnie nie podejrzewał, że ten dzień tak się skończy, że w ogóle tak się rozwinie! Był wieczór, jednak wczesny i miał nadzieję, że uda mu się dzisiaj jeszcze, choć na chwilę złapać Livio po kolacji. A właściwie to już po tym, jak ten zobaczy się z medykami, co niestety może zająć dłuższą chwilę. Wydął wargi w zamyśleniu, kiedy już po odniesieniu wszystkiego na miejsce, wszedł do swojego małego pokoju, zamykając drzwi za sobą niezbyt mocnym kopniakiem. Chwilę stał, w końcu z westchnieniem zdejmując z siebie ubrania, które nosił zwykle na co dzień, do pracy w ogrodzie i w pracowniach. Zamiast wąskich spodni i koszuli, wsunął na siebie skromny, zielony zestaw z przedłużaną tuniką, którą zwykle nosił na posiłki i której szczerze nie znosił. Wolał strój roboczy, który dawał swobodę i możliwość wejścia, na jakie drzewo tylko by sobie wybrał. Strój roboczy jednak był według Zwierzchnika niestosowny, dlatego teraz dreptał na kolację w czyściutkim, choć odrobinę już spranym ubraniu. Jako że sam jeszcze ślubów nie przyjmował i Bratem nie był, nie musiał nosić długich do ziemi, ciężkich szat, jakie obecnie mieli na sobie wszyscy wokół niego. Tym razem jednak Ci wszyscy byli tylko masą podobnych twarzy i kształtów, kiedy tak dyskretnie, jak umiał, próbował wypatrzeć Livio przy stole. I kiedy tylko mu się to udało, bez cienia skrępowania usiadł w jego pobliżu, po drugiej stronie stołu. - Nie było cię przy nakrywaniu. - usłyszał za sobą i cudem ukrył irytację, która odbiła się na jego twarzy tylko ściągnięciem brwi. Nie miał czasu teraz na tłumaczenie się! - Byłem... - zaczął, zerkając na nowo dziś poznanego mężczyznę – Byłem zajęty. Robiłem ważne rzeczy. - dodał jeszcze, jakże wyczerpująco. |
| | | venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream Pią Sty 26, 2018 7:51 pm | |
| Kiedy tylko chłopak zamknął za sobą drzwi, Livio podszedł do swojego worka, w którym trzymał cały swój bagaż. Nie było tego wiele. Zaledwie inny komplet ubrań niż ten, który miał na sobie i może jakieś dwa małe sztylety, gdyby te, które miał uległy zniszczeniu bądź zagubieniu. Livio nie był najbogatszy i była to raczej kwestia wyboru. Nie potrzebował wiele, czasami żyjąc wręcz w ascetycznych warunkach. Przepych i elegancja odpychały go, sprawiały trudności w przystosowaniu się. Teraz jednak nie miał wyboru. Szybko ściągnął z siebie brudne rzeczy, a potem przemył spoconą, brudną i opaloną skórę w czystej wodzie. To pozwoliło mu się nieco odświeżyć. Przynajmniej na tyle, aby nie wyglądać jakby dopiero co wrócił z podróży. Każdą kolejną rzecz ubierał również tak, aby wyglądać na w miarę zadbanego. Mocniej zaciskał sznurki wiążące koszulę, a potem klamry zapinające wams. Poza koszulą, wszelkie jego ubrania były w kolorze brązu lub czerni, nie pozbawione oszczędnych, geometrycznych ornamentów. Teraz już dość poniszczone, nie odejmowały mu pewnego uroku. Kiedy był gotowy, schował jeszcze tylko sztylety (ostrożności nigdy za wiele, zresztą bez nich czuł się już… niekompletny), a potem skierował się do refektarza. Wciąż kulejąc, trzymając się blisko ścian powoli dotarł na miejsce. Rozejrzał się za Cirionem zupełnie mimowolnie, początkowo nawet nie zdając sobie sprawy z tego, kogo właściwie szuka. Uświadomienie sobie tego sprawiło natomiast, że mężczyzna zganił się w myślach. Nie powinien tak szaleć na punkcie kogokolwiek, a na pewno nie jakiegoś chłopaka, który prawdopodobnie niedługo złoży śluby. Poza tym jest taki czysty, taki niewinny, nawet, kiedy w jego oczach widać łobuzerskie iskry… Wziął głęboki wdech. Był na siebie tak zły, że miał ochotę się upić. Zajął jedno z miejsc przy stole. Jakkolwiek nie chciał się wyróżniać, w „normalnym” ubiorze i tak był jednym z nielicznych. Przez chwilę patrzył w stół w zamyśleniu, kiedy ktoś usiadł po drugiej stronie. Blondyn uniósł na niego wzrok, przez chwilę nie ufając własnym oczom. Dopiero kiedy usłyszał głos w kierunku Ciriona, uwierzył, że nie zwariował do końca. – To moja wina. – Powiedział. – Poprosiłem Ciriona o przysługę. Nie wiedziałem, że ma inne obowiązki. Przepraszam. – Dodał, patrząc na postać za chłopakiem.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Unicorn in Your Dream | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |