Krok w przód

First topic message reminder :


Krok w przód - X i Y uczęszczają do tej samej akademii tanecznej. Jeden z nich skrycie po godzinach zarabia tańcząc w masce na ulicy. Drugi widząc go przypadkiem zakochuje się w nieznajomym.

X - Smok - Timothy Igle
Y - Amantis - James Carter

- Ja mam mieszkać z tobą? - spytał robiąc duże oczy. Czy mu się wydawało czy on się przesłyszał?
- Nie żartuj. - dodał marszczac brwi i wkładając między nich ręce by zwiększyć dystans.
- I moment, skąd wiesz kim jest mój współlokator?
Znowu się lekko skrzywił próbując poukładać sobie w głowie to co właśnie usłyszał.
Założył ręce na piersi i spojrzał na Tima oceniająco.
- A może ja też nie dbam o higienę?

Tim się podniósł i spojrzał na zegarek.
- Dbasz, i to bardziej niż inni których znam, A twój współlokator to ten dupek z Mercedesem, który dostał akademik bo tatuś zapłacił, a mamusia jest mistrzynią tańca towarzyskiego. George Hudson. Wiem wszystko o wszystkich. Mam od tego ludzi porcelanko. - Miał ochotę go pocałować, ale zamiast tego sprzedał mu pstryczka w nos.
- Miki wyprowadza się za tydzień w piątek. Masz trochę czasu żeby uprzedzić swojego współlokatora i załatwić formalności.
Nie mówił mu, że coś później zrobi. Zamiast tego zebrał swoje rzeczy i pognał przed siebie. Na trening z mademoiselle nie można było się spóźnić. Nienawidził baletu... Parę minut później Carter mógł obserwować jak Tim wraz z innymi dzieciakami z nowoczesnego trenują podstawowe figury baletowe. Jednemu z chłopaków rozwiązała się baletka i po kolejnym wymachu poleciała w odtwarzacz. Płyta przeskoczyła i grupa zaraz podjęła się tańca do muzyki współczesnej. Co więcej bezbłędnie odtwarzali choreografię z teledysku. Blokowali w ten sposób nauczycielkę w zmierzaniu do zmiany muzyki. W końcu kobieta się poddała. Stanęła na z skrzyżowanymi ramionami i z pobłażliwym uśmiechem kiwała głową.
- Dość dzikusy. Dość. Do domu.
Posłała ich. Nie była tak surowa jak dla swoich klas. Młodzież zniknęła, a ona wciąż uśmiechając się szła wyłączyć muzykę.

James słuchał go z mieszanymi uczuciami, ani na chwilę nie spuszczając z niego oceniającego spojrzenia. To co mówił Tim było prawda, naprawdę jego współlokator był irytującym dupkiem. Ale czy Igle nie będzie jeszcze gorszy? Dużo o nim wie a to mu się nie podobało.

- Porcelanko, nie bierz z nich przykładu. To banda dzikusow. - powiedział nauczycielka widząc, że Jimmy musiał obserwować ich występ.
- To co pokazali było łatwe powtórzenia. Balet daje więcej wyzwań i ma w sobie więcej gracji. - odpowiedział chłopak pochylajac się żeby założyć baletki.

Tim znów schodził z drogi Jamesowi. Czasami widywali się na korytarzu. Miki był na ostatnim roku i założył grupę taneczną, z którą Tim startował w zawodach strett dance. Powtarzali więc nowe ruchy zawsze na przerwach i w okienkach. Teraz wylatywał bo dzięki wygranym wszedł na szczyt popularności i ściągnięto go na kontrakt taneczny. Jego ojciec był baletmistrzem w balecie narodowym zaś matka choreografem dla światowych gwiazd. Niezależnie czy chodziło o współczesny czy tradycyjny czy balet, Miki był dobry. Najzwyczajniej zgarnął Tima przy wejściu i stwierdził "mieszkasz ze mną". Później się dowiedział, że obaj mają podobne podejście do czystości i to wystarczyło.
Po namowach Tima do eliminacji nagrywali klip tematyczny. Teraz dogrywali elementy. James przechodził akurat niedaleko gdy Miki mówił im o planach na eliminację.
- Czekajcie. - Miki odwrócił się do Jamesa. - Ej, Carter! Tak do ciebie mówię! Chodź tutaj.
Ponieważ chłopak się ociągał sam do niego podbiegł.
- Miki jestem Miki Trewor. Tim mówił, że proponował ci wejście na moje miejsce. Mam parę akcesoriów do tańca towarzyskiego i baletu. Dobrze by było gdybyś wpadł zobaczyć te rzeczy. Jak będziesz chciał coś ci zostawię. I tak nie mogę zabrać wszystkich gratów. A mam w pokoju chociażby drążek poprzeczny.
Jeśli James nie wiedział o jakiego Mikiego chodziło Timowi, to teraz mógł go poznać osobiście.

- Nie powiedziałem, że się zgadzam. - mruknął James wzdychając lekko. Zerknął na stojącego z tyłu Tima jakby się zastanawiał czy to jest dobry pomysł.
- Drążek w pokoju? - powtórzył unosząc do góry gustownie brew. To go zainteresowało.
- Nie wiąże przyszłości z towarzyskim, ale miło że proponujesz. - powiedział bujając się lekko na piętach. Zerknął na zegar na dziedzińcu.
- Kończę za trzy godziny. Przyjdę obejrzeć pokój żeby ocenić czy faktycznie warto.

Wszystkie pokoje w akademikach były ustawione tak samo. Ciężko więc było zmieścić cokolwiek ze sprzętu. Miki i Tim Wsadzili jedno biurko na szafę i przestawili łóżka dzięki czemu po środku pokoju mieli kawałek placu, a pod ścianą przykręcony mógł zostać drążek poziomy do ćwiczeń baletowych.



Miki wrócił więc do Tima z wiadomością że będą mieli gościa za 3 godziny. Skończył omawiać i wrócili do pokoju. Panowie jako, że należeli do tych czystych mieli porządek. Tim z racji swojego emocjonalnego podejścia do wizyty Jamesa zajął się materiałami na studia nr 2. Chociaż spostrzegawczy Miki wyczuł, że coś jest na rzeczy to nie pytał. Powtarzał układ do swojego dyplomowego show.

James po lekcjach poszedł się najpierw umyć, a bynajmniej mnial taki zamiar, ale jego współlokator powiedział, że nie może teraz wejść do pokoju, bo ma gościa.
Sapnięcia słuchać było, aż za drzwiami.
- To nie jest tylko twój pokój, dupku! Stać cię na wynajęcie pokoju w hotelu jak chce ci się bzykać! - krzyknął wkurzony, bo to nie była pierwsza taka sytuacja.
Do pokoju Mikiego i Tima przyszedł więc z torbami, zmęczony i w okropny humorze.
- Nie miałem do was telefonu, żeby przełożyć wizytę więc się pofatygowałem. - powiedział kładąc torbę przy wejściu.

Otworzył mu roześmiany Miki ewidentnie pakujący się powoli.
- Spoko, jak chcesz możesz wskoczyć pod nasz.
Wskazał łazienkę domyślając się, że po ciężkim dniu marzy o prysznicu. Tim tylko na chwilę odwrócił się na krześle żeby się przywitać i wrócił do referatu na zajęcia. Pokój był czysty. Nie śmierdział potem chociaż przebywało w nim 2 facetów dających sobie codzienny wycisk fizyczny.
- Moje biurko jest złożone za szafą. Jak będziesz chciał wrócić do klasycznego układu to ci pomożemy, ale wtedy będziesz musiał zrezygnować z drążka. Tima i tak zazwyczaj nie ma do późnego wieczora bo ma tą swoją szkołę więc nam jedno wystarczało.
Miki wziął się za pokazywanie pozostałych sprzętów. Tim w między czasie zrobił sobie przerwę.
- Chcecie coś do picia?
- Zrobisz mi kawę?
- Jasne. James? Chcesz coś? I tak idę do kuchni.
Chłopak mógł zobaczyć, że Miki i Tim to naprawdę całkiem zgrani współlokatorowie. Co więcej obaj dbali o czystość w pokoju. Było to coś co wyróżniało ich w gronie pozostałych chłopaków.

- Dzięki, spasuje. Później i tak idę do kawiarni. - odpowiedział obserwując spokojnie pokój. Niby taki sam jak jego, ale była tu jakaś inna atmosfera.
Czuł się tu dobrze, mimo że Tim zdawał się trzymać go na dystans. Co było dziwne zważywszy na to, że przecież to Indianin zaproponował mu wspólne mieszkanie.
- Co do biurka, to bardziej przyda mi się drążek. Mnie też praktycznie nie ma. Wracam tylko na spanie i prysznic. - mruknął zerkając w kierunku łazienki.
- Czesto nie ma mnie też przez większość nocy. - zakończył postanawiając skorzystać z propozycji Mikiego i wziąć jednak ten prysznic. Czuł, że się klei.

- Tim mówił, że pracujesz wieczorami w klubie. Nogi dostają w dupę co? - Miki był przekonany, że James jest kelnerem. Tim chociaż powiedział koledze, że jego nowy współlokator pracuje w klubie to nie wyjawił jeszcze w jakim charakterze. Carter mógł jednak być pewien, że jeśli odmówi przeprowadzki, Tim zabierze kolegów na taniec gogo w weekend.
Igle wrócił z ciepłymi napojami. Zdziwił go dźwięk prysznica.
- Carter?
Spytał zdziwiony.
- Tak, jego współlokator chyba znów bzyka. -Tim tylko wzruszył ramionami. - Podoba ci się?
- Kto? - Kiedy Miki wskazał głową drzwi łazienki westchnął ciężko. - Jest spoko.
- Nie wiedziałem, że jesteś gejem.
- Nie jestem. Sypiałem z laskami i było mi dobrze, ale nie zaprzeczę, że faceci też mnie kręcą. Ale tylko niektórzy. Sorry Miki.
-Cholera, a już myślałem, że wyrwę indiańca. - Zaczął się śmiać. On ze swojego łózka widział, że drzwi są lekko uchylone i podejrzewał, że Carter słyszał wszystko. Jego zdaniem James powinien mieć pełen wgląd w sytuację jeśli zamierzał się przeprowadzić.

James zesztywniał słysząc, że pracuje w klubie. Dopiero po chwili zrozumiał, że ten nie wie jako kto tam pracuje. Posłał mu krótkie spojrzenie i skorzystał z zaproszenia, potrzebował prysznica.
Kiedy wyszedł miał nieprzenikniony wyraz twarzy. Nie spodobało mu się to co usłyszał. Nie miał ochoty na romans z Indianinem, mimo że był on szalenie atrakcyjny.
Jego głównym celem było teraz zostać najlepszym tancerzem w szkole. A potem zdobyć najlepsze sceny taneczne w kraju, później przyjdzie czas na romansty.
- Dzięki chłopaki. Tego mi było trzeba. Daj mi swój numer telefonu, to dam wam znać do jutra czy się decyduje. - powiedział kierując swoje słowa do Mikiego.

Zapisał mu swój numer na kartce. Odprowadził go do drzwi i wyszedł z nim zamykając je na chwilę.
- Tim nie jest zły. Na pewno nie będzie ci przeszkadzał w prysznicu czy odpoczynku i nie ściągnie nikogo na bzykanie. Jest poświęcony tańcowi współczesnemu nie mniej jak ty baletowi. Naprawdę to niesamowity gość. I mówię to ja. Facet, który jedzie w Europę tańczyć dla Rihanny. Zadzwoń do czwartku. W piątek z samego rana wylatuję.
Gestem salutowania pożegnał się z nim i wrócił do pokoju.
- Po co za nim poszedłeś?
- Bo chcę żeby się tobą zaopiekował.
Odpowiedziało mu parsknięcie. Później Tim opowiedział o zniszczonych od baletek stopach i o ironio utwierdził tylko w przekonaniu Mikiego. Wieczorem razem wyszli na próbę do starej salki. Do piątku zostały trzy dni a Tim wciąż niepewny tego jak ma traktować Cartera wolał trzymać dystans.

" To nie jest dobry pomysł. Zostanę w swoim pokoju." napisał w końcu porcelanka, po jednym z wieczorów podczas którego był gwiazda wieczoru.
Siedział wciągnięty na kanapie i odpoczywał, bo tego dnia dał z siebie 210 % a musiał jeszcze dojść do akademika.
" Dzięki za propozycję. Powodzenia. Jestem pewien, że Tim znajdzie sobie kogoś innego."

Miki spał. Tim za to uczył się do egzaminu w szkole wieczorowej. Gdy zobaczył na jego wyświetlaczu nazwisko Jamesa wziął telefon i odczytał wiadomość. Odłożył telefon. Miki powinien odpisać samodzielnie. On jednak musiał z nim pogadać. Najlepiej od razu. Przerwa od nauki też się przyda. Ubrał się i poszedł pod drzwi pokoju. Gdy zapukał otworzył mu współlokator chłopaka z jakąś laską. Wiedział, że skoro go nie ma tam, a uczelnia jest zamknięta to musi być w klubie. Ruszył więc pod klub. Nie palił. Nie wiedział też którym wyjściem wyjdzie. Czekał więc siedząc na betonowym murku. James wyszedł i nawet go nie zauważył. Bujał biodrami nawet bardziej niż normalnie.
Pewnie to efekt szpilek (pomyślał Tim)
- Hej. - Przywitał się zachodząc go od tyłu.

James podskoczył chwytając się za serce, gdy ktoś go zaatakował tak z nienacka.
- Boże! Chcesz żebym dostał zawału?! - jęknął masując klatkę piersiowa i patrząc na niego z wyrzutem.
- Co ty tu do diaska robisz? I to o tej godzinie? - spytał wyciągając swój telefon by sprawdzić czy faktycznie jest tak późno jak mówił.
- znowu byłeś popatrzeć? - spytał podpierając się pod boki.

- Aż tyle kasy nie mam na sprzeniewierzenie. Zresztą muszę mieć kasę żeby w razie czego wpaść w weekend.
Powiedział spoglądając dość znacząco. Było ciemno więc mógł nie zauważyć tego spojrzenia. Nie mógł jednak nie wychwycić specyficznego tonu wypowiedzi. Szli chwilę w milczeniu.
- Parę lat temu jedna dziewczyna dorabiała w ten sposób. Popytałem. Zaczęli traktować ją jak dziwkę. Dostawała propozycje. Nachodzili ją. Prawie została zgwałcona. Dlatego się przeniosła. Jest na zdjęciach w kronice, ale nie ma na liście absolwentów.
Powiedział. W powietrzu zostało pytanie "czy ty nie boisz się ujawnienia?" nie wypowiedział go jednak. Było to kolejne ostrzeżenie. Powiedział mu o tym Miki gdy wspomniał o wypadzie do baru go go i o tańczących tam dziewczynach.

Zatrzymał się w połowie kroku, czy on mu groził?
Wyminął go i stanął naprzeciwko niego dźgając go mocno palcem w klatke piersiowa.
- Nie będę miał problemów jeśli nikt się o tym nie dowie. - wycedził przez zacisniete zęby.
- Powiedz mi, Timmy. - mruknął napierając na niego z widocznymi ognikami wkurzenia w oczach. - czy ty próbujesz mi zasugerować, że... Przez przypadek możesz wydać mój sekret? - spytał mroząc groźnie źółtozielone ślepia.

- Nie, mówię ci tylko, że jeśli nie przeprowadzisz się do mnie w miejsce Mikiego zacznę razem z kolegami być częstym gościem w klubie go go. A po pijaku... cóż... różne rzeczy się mówi po pijaku...
Wzruszył ramionami tak obojętnie i lekko jak na wiele rzeczy w swoim życiu.
- Nie wiem o co się wkurzasz. Dałem ci czas aż Miki się wyprowadzi. Do końca piątku jeszcze... ponad 24 godziny.
Złapał go za dłoń i odsunął ją od swojej klatki piersiowej. Zdaniem Tima, zły, wyglądał mega seksownie. Chciał go pocałować. Dystans był lepszym pomysłem.

Aż się zapowietrzył słysząc ta... Groźbę?
- Jak śmiesz mnie szantażować?! - syknął niedowierzając temu co słyszy. Przecież to był jakiś absurd!
- Jeśli myślisz, że po wprowadzeniu się do ciebie, nagle magicznie się w tobie zakocham... To jesteś w pieprzonym błędzie! - warknął uderzając go wolna ręką w ramię.
- Żebyś potem nie był zaskoczony! - dodał pokazując na niego zęby, zupełnie jakby chciał go ugryźć.

Gdy wspomniał o zakochaniu Tim poczuł jakby dostał w brzuch. Czy jego uczucia były tak oczywiste? Tak widoczne?
- Raczej liczę na to, że ja się szybko odkocham bo z twoim charakterem może pójść tylko w jedną stronę. - Odparł już do jego pleców i ruszył za nim odprowadzając go pod same drzwi. Ponieważ nic nie było słychać a światło się paliło Carter otworzył szeroko drzwi i obaj z Timem mogli zobaczyć jak współlokator tancerza na jego ( nie swoim) łóżku posuwa swoją dzisiejszą panienkę. Dziewczyna miała knebel w ustach, ale nie wyglądała jakby miała coś przeciwko temu. Tima trochę wmurowało. Pościel skotłowana, posklejana spermą. Wszędzie zapach seksu.
- Może jednak kimnij się u mnie co? I tak zarywam nockę bo mam egzamin jutro.
Zaproponował ale było mu totalnie głupio.

Miarka się przebrała. James podszedł do swojego współlokatora i z całej siły przyłożył mu w twarz. Aż go ręką zapiekła, ale to nie miało teraz znaczenia.
- Ty kretynie, jak śmiesz bzykać się w moim łóżku?! - krzyknął na pół akademika.
Okazało się, że porcelanka ma całkiem niezłe uderzenie. Kto by pomyślał?
Szybko zleciały się sępy rządne sensacji, laska schowała się pod jego pościelą i chyba chciała krzyczeć, ale miała knebel w ustach.

Tim był równie zaskoczony co zwabione krzykami towarzystwo. To on podszedł do dziewczyny, wyciągnął jej knebel i wskazał łazienkę gdzie mogła się schować. Nie była z ich szkoły na szczęście. Zanim otumaniony bzykaniem i uderzeniem pańczyk zaczął rzucać groźby stał już między nimi i złapał go za rękę zanim ta wyruszyła nawet w kierunku Cartera.
- Chodź James, kimniesz się u nas. Zostaw tego śmiecia. Nie warto ryzykować urazu. - Tim nie wiedział kiedy pojawił się Miki ale był mu wdzięczny. Miki, chociaż kumplował się z nimi "tymi gorszymi" to wciąż należał do śmietanki towarzyskiej szkoły. Podczas gdy między tymi dwoma dochodziło do utarczki słownej spojrzał na chłopaków stojących w drzwiach. Matew i Roger stali najbliżej i z tego co widział parę razy rozmawiali z Jamesem ( a ten nie chciał ich zabić spojrzeniem) uznał więc, że będą bezpieczną pomocą. Jego ingerencja prawdopodobnie skończyła by się buntem z racji wcześniejszego szantażu.
- Miki?
Chłopak odwrócił się od "śmiecia". Jego spojrzenie padło na chłopaka.
- Moja szafa jest już pusta. Nie będziesz przecież przebywał z tym zerem. - Powiedział do Jamesa. - Chłopaki już poszli po dozorcę.

Miał rację. Nie mógł spać nim w pokoju, bo mogło się to źle skończyć. Warknął pod nosem, Wyminął swojego współlokatora i zaczął pakować ciuchty i swoje drobiazgi. Całe szczęście nie miał dużo rzeczy i nie zajęło mu to długo. Z odraza spojrzał na swoje łóżko, aż musiał po hamować odruch wymiotny.
No kurwa! Jak można być taka świnia?
Wściekły wyszedł na korytarz i dopiero tam zatrzymał się na moment.
Szlag by go.
Spojrzał na Tima. Głupek postawi na swoim. Prychnął na niego , jakby to była też jego wina.

Tim po prostu dał mu klucze od pokoju. On wróci z Mikim jak już ustalą całość.
- Wiesz która szafa jest pusta. Czuj się jak u siebie.
Powiedział wciskając mu klucz i wrócił do pokoju, do Mikiego. Reszta w końcu się rozeszła. Zostali tylko ci mający służyć za światków gównianego zachowania i ci którzy mieli za zadanie zatrzymać zarówno dziewczynę jak i śmiecia w pokoju. Dozorca pojawił się po dobrej godzinie. Chociaż to Tim był bezpośrednim świadkiem wszystkiego to Miki opowiadał. Z jakiegoś powodu współlokator miał większy posłuch od Indianina. Całość z napisaniem skargi trwała więc dobre dwie godziny. Gdy Miki i Tim wrócili do pokoju starszy marzył o powrocie do łóżka zaś na Tima czekała reszta historii Anglii.
- Pewnie go nie wyjebią. Szkoda. - Skomentował Igle wchodząc.
- Niestety trzeba mieć co najmniej trzy przewinienia i brak poprawy. To potraktują jako dwa, ale to dopiero pierwsza skarga. Lepiej się pilnujcie z Carterem. Ten gość to podły gad. Podrzuci wam trutkę przed egzaminami albo coś gorszego. - Ostrzegał Miki który sam musiał walczyć z podobnymi łajzami na pierwszym roku.

Dalej zdenerwowany tancerz siedział na parapecie okna i palił fajkę. Gdy się stresował potrzebował sobie zapalić, bo to była jedyna przyjemność na którą sobie pozwalał od czasu do czasu.
Musiał chorobliwie pilnować wagi więc unikał słodyczy i pustych kalorii, na seks nie miał czasu, alkohol też tuczył więc zostawały fajki.
- Niech mnie pocałuje w dupę. - powiedział gasząc fajkę i odwracając się w ich stronę. W ciemności jego żółte oczy wyglądały jak oczy kota. - Jeśli będzie trzeba sam podrzucę mu narkotyki byle tylko wyleciał.