|
| Autor | Wiadomość |
---|
Słodka SzarlotkaChameleon
Data przyłączenia : 21/02/2020 Liczba postów : 16
| Temat: Przykro mi Czw Mar 19, 2020 2:54 pm | |
| Reminder:
Oznaczenie beta nie brzmiało co prawda tak dumnie, jak alfa - szczególnie dla syna poważnego polityka, ale dawało względnie stabilną pozycję w stadzie i X nie miał nic przeciwko niemu. Bycie betą było bezpieczne, żadnych wygórowanych oczekiwań i żadnych krzywych spojrzeń po kątach. Okazało się jednak, że wynik testu X nie był miarodajny (czyżby ściągał?!), co dosyć dobitnie udowodnił Y pewnego dnia po lekcjach w szkolnej szatni. Od tego momentu życie Y i X musiało zostać przeorganizowane przez wzgląd na nierozerwalną więź, która tak nieoczekiwanie ich połączyła. |
| | | Słodka SzarlotkaChameleon
Data przyłączenia : 21/02/2020 Liczba postów : 16
| Temat: Re: Przykro mi Czw Mar 19, 2020 3:38 pm | |
| Lorett Cold / 17 lat / beta omega Świadomość wracała powoli, niczym stutonowy pociąg, ostatkiem sił wtaczający się na końcową stację. Na samym początku zaczął odczuwać drżące z wysiłku mięśnie i kłucie w rozkołatanym sercu, które za wszelką cenę próbowało nadążyć za jego przyśpieszonym, urywnym oddechem. W normalnej sytuacji - 70 uderzeń na minutę... teraz musiał mieć 130. Jęknął cicho. Jego pozycja była więcej, niż niekomfortowa. Coś wpijało mu się w brzuch, tuż pod jego żebrami. Coś przylegało do jego pleców: ciepłe, twarde ciało, którego tożsamości nie był w stanie zidentyfikować. Coś... takie coś... ktoś? Ciepły oddech i piekący, nieznośny ból, który niczym wstrząs rozlał się po całym jego ciele, uruchomiając lawinę. I tak w jednym momencie umysł postanowił scalić się z oszalałym ciałem i podjął pracę na najwyższych obrotach, eksplodując tysiącem pytań. Gdzie? Z kim? Dlaczego? Nieświadomie powiódł dłonią do miejsca, które przypieczętowało jego przeznaczanie. Które miało być jego piętnem grzechu i symbolem miłości, chlubą i krzyżem, zaszczytem przynależności do kogoś i... plakietką. Już do końca życia będzie dzierżył ten odporny na upływ czasu symbol, że jest omegą. Podniósł się na łokciach, uważając na to, aby dłonie nie rozjechały mu się na mokrym od potu materacu. Czuł się brudny, wyczerpany, a przede wszystkim śpiący. Przerażało go to, jak bardzo instynktowne zadziałało jego ciało. Jak pragnienie dotyku wyłączyło mu jakikolwiek zdrowy rozsądek. Tak nie powinno być. Zsunął się wolno na podłogę, gdyż nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Po raz pierwszy... dosyć nieśmiało, postanowił zerknąć na swojego partnera. Na swoją alfę. Bo w istocie, tak jak Lorett należał obecnie do niego, tak on... przynajmniej w jakimś stopniu, należał do Lorett. - Nie mogę wstać - uznał po chwili, gdyż nic bardziej górnolotnego nie przychodziło mu do głowy. Westchnął w końcu ciężko, jakby ciężar konsekwencji niedawnego stosunku już spadł na jego barki. - Niech to szlag... - Potarł zmęczone oczy, na końcu całkiem mocno ściskając nasadę nosa. Ojciec nie będzie zadowolony. |
| | | LiriellChameleon
Data przyłączenia : 22/08/2019 Liczba postów : 345 Wiek : 25
| Temat: Re: Przykro mi Sob Mar 21, 2020 1:40 am | |
| Nathan Rochester / 17 lat / alfa Mgła, która otulała umysł Nathana, rozpływała się powoli. Czuł, jak jego ciało drży jeszcze od orgazmu, który dopiero co przeszył jego ciało. Miał wrażenie, jakby błogość płynęła w jego żyłach, zmuszając go do położenia się na śliskim materacu, który zdawał się być teraz najwspanialszym królewskim łożem. Zamruczał cicho, obejmując mocniej w pasie drobniejsze ciało. W ustach miał dziwny posmak, jak gdyby krwi, chociaż był pewien, że nie przygryzł języka, ani nie rozciął wargi. Wiedział, że coś jest nie tak, a właściwie czuł. Jakiś drobny głos z tyłu jego głowy cicho krzyczał, jak gdyby był w innym pomieszczeniu, a jednak nie pozwalając mu po prostu odpocząć po intensywnym wysiłku. Uchylił powieki, spoglądając na jasną czuprynę i jej właściciela. Lorett? Co on tutaj robił? Właściwie dlaczego byli tak blisko siebie? ... Nadzy? Zmrużył brwi, starając się poskładać to wszystko do kupy. Widział krew ściekającą po karku, która i tak już była cała rozmazana na plecach chłopaka. Nie chciał wypuszczać go ze swoich ramion. Coś w środku niego krzyczało, żeby go przytrzymać przy sobie, objąć mocniej i już nie wypuszczać. Jego ręce jednak jakby same się rozluźniły, wypuszczając omegę. Jego omegę. Zrozumienie całej tej sytuacji przyszło w ciągu jednej chwili. Umysł Nathana był kompletnie pusty i ten po prostu wpatrywał się w nagiego chłopaka, który próbuje wstać. Rozejrzał się, szukając ich ubrań. Koszula Loretta leżała tuż obok. Podniósł ją i podał omedze. Co miał mu powiedzieć? Powinien go objąć? Wesprzeć? Powiedzieć, że nic się nie stało? - Czy masz kogoś, żeby po ciebie przyjechał? - spytał i od razu wiedział, że to jest najbardziej bucowaty tekst, jaki mógł teraz użyć. Jednak bał się, że ponownie rzuci się na chłopaka. Wciąż czuł jego zapach i feromony, które mąciły w głowie i sprawiały, że nie potrafił się skupić na dłużej. |
| | | Słodka SzarlotkaChameleon
Data przyłączenia : 21/02/2020 Liczba postów : 16
| Temat: Re: Przykro mi Sob Mar 21, 2020 9:58 am | |
| Słowo wdzięczności nie wypłynęło z jego ust, gdy przyjmował biały podkoszulek, bynajmniej nie dlatego, że był niewychowany... nie czuł jednak, aby był to czas na wzajemne uprzejmości. - Tak - odparł głucho, próbując założyć t-shirt, ale chaos panujący w jego ruchach skutecznie mu to uniemożliwiał. Materiał plątał się zdradliwie w jego palcach, szepcąc mu do ucha to jeszcze nie koniec, chcesz więcej. Jakże był teraz żałosny! Ile razy patrzył z politowaniem na te wszystkie omegi, które w obliczu żądzy potrafiły oddać się w pierwszym lepszym zaułku? A później widział swoją mamę, piękną, dumną, zawsze opanowaną i silną kobietę, był pewien, że każda omega mogłaby taka być, gdyby tylko chciała... że wszystkie instynkty da się opanować. Teraz? Teraz sam był jedną z tych omeg, z majtkami spuszczonymi do połowy kolan, siedzącą na brudnej podłodze, drżącą z zimna panującego dookoła i strachu przed tym, co będzie dalej. Został ugryziony i tego już nie dało się odwrócić. Tak samo jak nie dało się posklejać rozbitej w drobny mak dumy. - A właściwie nie - zdradziecki głos wydobył się spomiędzy jego warg, wprawiając go w osłupienie. Nie był pewien, dlaczego sprostował swoją wypowiedź, bo w istocie, nie miał kto po niego przyjechać. Ojciec był w pracy, a mama nie miała prawa jazdy. Co prawda, gdyby po nią zadzwonił, zapewne nie miałaby żadnych oporów, aby wziąć jeepa z garażu i podjechać pod szkołę, a ojciec chętnie zapłaciłby za nią każdy mandat, który załapała by po drodze, ale... na wszystkie świętości, przecież nie mógł pokazać im się w takim stanie! Mimo wszystko, to przecież nie była sprawa Nathana. Powinni się rozejść i przemyśleć to, co się stało. Dlatego kłamstwo było logiczne, więc dlaczego? Coś w jego sercu buntowało się okrutnie przed okłamywaniem Rochestera, jakby największą zbrodnią była nieprawda, wisząca pomiędzy nimi. - Dam sobie radę, muszę tylko pójść pod prysznic. - stwierdził na tyle lekko, na ile było go stać, jakby niedawny stosunek nie był niczym niezwykłym i jakby nic wielkiego się nie stało. Pomóc panu pozbierać te rozsypane jabłka? Ach, nie. Nie, dziękuję. Poradzę sobie. Tyle tylko, że jedno z jabłek chyba porządnie rozkwasiło się na podłodze. Taki pech. Kiedy tylko w końcu uporał się z koszulką, Lorett spróbował wstać i wtedy coś niespodziewanie przesunęło się w jego wnętrzu i spłynęło po jego udach. Zebrało mu się na mdłości. To było tak obrzydliwe, lepkie, brudne, podnie... Wróć! Zagryzł mocno dolną wargę i zacisnął powieki. Ciało, ach zdradliwe ciało, czy nie ma już dla ciebie żadnych świętości, ni cnót które należałoby ocalić? |
| | | LiriellChameleon
Data przyłączenia : 22/08/2019 Liczba postów : 345 Wiek : 25
| Temat: Re: Przykro mi Nie Mar 22, 2020 10:29 pm | |
| Kiwnął potakująco głową. Chociaż tyle, że ktoś mógł zjawić się po chłopaka i zabrać go do domu. Nathan wiedział, że sam nie jest w stanie go odprowadzić, a nie wyobrażał sobie puścić go samego w tym stanie do domu. Podniósł się powoli i zebrał swoje ubrania. Nie wiedział, co powiedzieć. Cisza między nimi była strasznie niezręczna. Czy był zły na chłopaka? Nie. Jeszcze. Może jednak będzie bardziej zdenerwowany na siebie? W końcu powinien był się powstrzymać. Jak w ogóle doszło do tego, że stracił nad sobą kontrolę? Już na zajęciach czuł się dziwnie rozkojarzony. Później razem z Lorett zostali dłużej, żeby poskładać sprzęt, poszli do szatni i wtedy wiedział, że było już za późno. Jak mógł być tak głupi i nie rozpoznać tego szybciej? - Co? - powtórzył, słysząc zmianę stanowiska. To zdecydowanie wszystko komplikowało. Nie wierzył w lekki ton głosu chłopaka. Nawet jeśli nie znali się jakoś dobrze i nie byli ze sobą szczególnie blisko, to Nathan nie wierzył, żeby ten ot tak potraktował ich połączenie. Borze szumiący. To był jego partner. Na zawsze. Nathan wiedział, że jeszcze to w pełni do niego nie dotarło. Wiedział o tym, a myśl, że Lorett stał się jego omegą, tłukła mu się w głowie. Mimo to, nie czuł tego, jakby jakaś jego część automatycznie to wypierała. - Jasne. Idź się wykąpać, posprzątam tutaj - powiedział, ubierając się. Nie był aż tak brudny, jedynie sporo spocony, ale z tym to już poczeka do domu. Musiał dać komuś znać, co się stało, zanim ktoś ich tutaj znajdzie. Mama pewnie była jeszcze w pracy, ale ojciec powinien o tej godzinie być już w domu. Nathan podszedł do swoich rzeczy i wygrzebał z nich telefon. |
| | | Słodka SzarlotkaChameleon
Data przyłączenia : 21/02/2020 Liczba postów : 16
| Temat: Re: Przykro mi Pon Mar 23, 2020 10:30 am | |
| Zdjął z wieszaka lnianą torbę, w której trzymał rzeczy do przebrania po wf'ie i poszedł pod prysznic. Całe szczęście szkoła wygospodarowała trochę miejsca na kabiny, bo sam nie wiedział, co zrobiłby, gdyby ich nie było. Ciepła woda uspokoiła jego drżące ciało, ale myśl o tym, że nawet nie wie, jak powinien się wyczyścić, wprowadzała go w stan podobny do początków histerii. Spróbował podskoczyć kilka razy, prosząc w duchu, aby wszystko z niego wyleciało, a na samym końcu zaśmiał się nerwowo sam z siebie, bo nie dość, że nic to nie pomogło, to jeszcze absurd całej sytuacji był na tyle ogromy, że jego nastoletni umysł już nie potrafił sobie z nim poradzić. Skakał tak długo, aż nie poślizgnął się na mokrych kafelkach i chyba tylko cud sprawił, że w ostatniej chwili złapał się za kurek od zimnej wody, który łaskawie postanowił nie oderwać się od ściany. - Jak ja mam to zrobić? - zajęczał, czując zdradziecki szloch, czający się w jego gardle, który tylko czekał na odpowiedni moment, aby się uwolnić. W końcu wyjął z torby niewielki ręczniczek, którym zamierzał się wytrzeć... chyba jednak nie miał wyboru i musiał wykorzystać go do innych celów.
Lorett brał prysznic szmat czasu. Siedział tam na tyle długo, że nawet nie był pewien, czy po powrocie do szatni, Nathan będzie na niego czekał. Chyba wolałby jednak, aby Rochester sobie poszedł. - Wolałbym - powtórzył na głos z naciskiem, kiedy jakaś część jego jaźni zbuntowała się przeciwko tej myśli. W końcu to nie było tak, że koniecznie coś musiało się teraz zmienić, prawda? Nie znał szczegółów dotyczących więzi pomiędzy alfą i omegą, bo jako beta nigdy się tym nie interesował. Związek jego rodziców przywodził mu na myśl małżeństwo, jak każde inne, a wszystkie filmy romantyczne, w których omegi nie mogły opuścić swojej alfy na krok, wydawały mu się mocno przesadzone. Zresztą on właśnie opuścił Nathana, poszedł się wykąpać, więc to był najlepszy dowód na to, że to całe bezgraniczne przywiązanie było bujdą! Może gdyby nie zwolnienie z wychowania do życia w rodzinie, które miał od rodziców, czułby się bardziej wyedukowany. Jego mama uważała jednak, że Pani Apple ma więcej niż konserwatywne poglądy i traktuje wszystkie omegi z wyższością, dzięki czemu Lorett w każdy czwartek mógł się cieszyć nieco dłuższym spaniem. Oby tylko nie wyszło mu to bokiem. - Bez paniki, poczytam sobie w domu. W internecie jest wszystko. Naciągnął mocniej rękawy szaro-niebieskiej bluzy, która luźno okalała jego ciało. Wraz z początkiem października zrobiło się strasznie zimno, a Cold... paradoksalnie nie przepadł za uczuciem chłodu. Fakt, że nie miał się czym wytrzeć po wyjściu spod prysznica tylko potęgował wszędobylskie dreszcze, skaczące po jego ciele od kolan, aż po sam czubek głowy. Tylko w łydki i stopy jakoś było mu ciepło. Objął się nieco ramionami i popchnął butem uchylone drzwi szatni, aby ewentualnie sprawdzić, czy Nathan ciągle tam jest i zabrać resztę swoich rzeczy. |
| | | LiriellChameleon
Data przyłączenia : 22/08/2019 Liczba postów : 345 Wiek : 25
| Temat: Re: Przykro mi Pią Mar 27, 2020 5:23 pm | |
| W tym czasie, kiedy Lorett brał prysznic, Nathan zadzwonił do swojego ojca. Nie chciał zawiadamiać szkoły, bo wiedział, że zaraz wszystko się rozniesie. Jasne, nie ukryją tego co zrobili, bo w końcu ludzie zauważą, że Lorett ma cholerną bliznę na karku. Albo, że ich zapach się zmienił. Ojciec, David, odebrał niemal od razu, a Nathana po prostu zamurowało. Nie wiedział, co powiedzieć. Wiadomo jednak było, że stało się coś złego. Nie potrafił przyznać na głos, co właśnie zrobili. Borze drogi, czy nie mogliby tego jednak jakoś ukryć? Może rodzice by się nie dowiedzieli jednak? - Halo? Nathan? Stało się coś? - słyszał w komórce zmartwiony głos ojca. Przełknął ciężko ślinę. - Lorett jest omegą - powiedział w końcu, czując, jak niewidzialna ręka jeszcze bardziej zaciska się na jego sercu. - I miał gorączkę. U-ugryzłem go - pod koniec jego głos lekko się załamał. - Co? Nathan, nie żartuj sobie nawet. - Nie żartuję. Przyjedź do szkoły. Proszę. Nie mam pojęcia co ja mam teraz zrobić. Lorett się poszedł kąpać, ale ciągle go czuję i boże, tato, po prostu przyjedź. Nathan zamilkł, czekając na jakieś słowa ojca. Cisza się jednak nieznośnie przedłużała. - ... Tato? - Zaraz przyjadę. Jest tam ktoś z wami? - Nie. Zajęcia się już skończyły. Jesteśmy w szatni. - W szatni? Dobra. Już idę do samochodu. Po prostu bądźcie gotowi, zaraz przyjadę. I nie rozłączaj się lepiej. Zabierzcie swoje rzeczy i czekajcie na mnie. Nathan zebrał swoje rzeczy i wciąż trzymając ojca na słuchawce posprzątał bajzel, który zrobili. Kiedy więc Lorett wyszedł z łazienki, Nathan czekał na niego, siedząc na ławce. - Mój tata zaraz tutaj będzie. Podwiezie cię do domu - powiedział, nawet nie pytając Loretta o zdanie. Puszczanie go w tym stanie pieszo przez miasto nie było rozsądnym pomysłem. Poczekał, aż Lorett się spakuje, po czym skierował się z nim w stronę wyjścia ze szkoły, a następnie parkingu. Nie odzywał się. Nie potrafił nawet spojrzeć chłopakowi w twarz. Czuł tak ogromny wstyd i zawód swoją osobą, ale również złość na Loretta. Po chwili podjechał do nich David. Był on wysokim, silnym alfą z słomianymi włosami, dokładnie jak te Nathana. Wsiedli do samochodu. Ani syn, ani ojciec się nie odzywali. Po całej drodze ciszy dojechali na osiedle. David zaparkował przed domem. - Odprowadzę cię do domu, Lorett. Wiem, że to nie jest daleko, jednak mimo wszystko - powiedział miękko David, wysiadając z samochodu. - A ty idź do domu. I weź prysznic lepiej - zwrócił się do Nathana. Chłopak spojrzał ostatni raz bez słowa na Loretta. Powinien coś powiedzieć? Objąć go? Przeprosić? Sam nie wiedział. Uchylił usta, jakby chciał się odezwać, jednak w końcu odwrócił się i poszedł do domu. - Chodź, Lorett. Czy twoi rodzice są w domu? |
| | | Słodka SzarlotkaChameleon
Data przyłączenia : 21/02/2020 Liczba postów : 16
| Temat: Re: Przykro mi Pią Mar 27, 2020 7:15 pm | |
| Kiedy był w samochodzie, rzeczywistość zdawała się zwalniać złośliwie, wydłużając każdą chwilę do niemożliwej wręcz nieskończoności. Do pokonania mieli dystans zaledwie kilku kilometrów, ale po wyjechaniu na obrzeża miasta każdy sygnalizator świetlny migał im diabelnym, czerwonym światłem, jakby naigrawając się z ciszy panującej w samochodzie. Lorett czuł się skrępowany obecnością ojca Nathana, ale tak długo, aż ten taktownie milczał, sytuacja zdawała się tkwić w patosie. Bezpiecznym i stabilnym. Mimo wszystko każdy dźwięk, czy też westchnienie ze strony pana Rochestera przyprawiało blondyna o mikro zawał serca, jakby jego spokojna i zapewne pozorna teraźniejszość, w której David nie chce rozmawiać o tym, co się stało, miała zostać zburzona przez zdecydowanie mniej spokojną i bardziej prawdopodobną przyszłość, w której padnie zapewne wiele oskarżeń i przykry słów. Lorett obecnie nie chciał się na nikogo obruszać za to, co się wydarzyło. Chciał ochłonąć i przemyśleć sprawę... poradzić się rodziców jak zawsze, gdy miał jakiś problem, o którym mógł im powiedzieć. A o tym przecież mógł, a nawet musiał. Jego chcenie zostało jednak bezpowrotnie zdeptane przez dźwięk butów Nathana, który zwyczajnie wysiadł z samochodu i bez słowa przemaszerował przez podjazd, aby zniknąć w zaciszu własnego domu. Tak po prostu. Irytacja uderzyła w Lorett znienacka i młody Cold mógłby usprawiedliwiać się tym, że była to iście nierówna walka, ponieważ został zaatakowany w okolicach serca, a nie rozumu. Nie miało to jednak większego znaczenia, gdyż uczucie rozlało się w nim i sprawiło, że zamknął drzwiczki od samochodu pana Rochestera zdecydowanie mocniej, aniżeli to było konieczne. - Jasne, do zobaczenia... - mruknął do zamkniętych drzwi i mógłby przysiąść, że gdyby tylko klamka do nich przytwierdzona była zdolna to zrobić, to zwyczajnie pokazałaby mu fucka. Blondyn poprawił plecak przewieszony przez ramię i ruszył w stronę własnego podwórka. Mógł zobaczyć czubek wiekowego dębu, pod którym latem rozstawiali stół i wyprawiali grilla. Dopiero po chwili zorientował się, że wypadałoby poczekać na Davida, a przede wszystkim odpowiedzieć na jego pytanie. Przystanął, przybierając ubolewającą minę. - Przepraszam pana. Mama jest w domu, ale jeśli mogę pana prosić, niech pan jej jeszcze niczego nie mówi. Ja... chciałbym sam. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Przykro mi | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |