|
| Ave, Caesar, morituri te salutant | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Lip 02, 2017 4:17 pm | |
| First topic message reminder :Ambitny lanista z niewielkiego Terentum pragnie zakosztować daru Bacchusa przy stole samego cesarza. Wie, że czeka go długa droga, którą musi przebyć ze schylonym karkiem i szerokim uśmiechem, pozyskując przychylność patrycjuszy. Potrzebuje jednak wojownika, który będzie krwawił na arenie, podczas gdy on będzie toczył równie niebezpieczne boje na salonach. Prawdziwy czempion zapewni mu wstęp na organizowane przez cesarza igrzyska. Choć by zwrócić uwagę władcy, lanista musi najpierw wykazać się w swoim mieście i uzyskać prawo do występu na większych arenach, które pozwolą mu okryć się upragnioną sławą. ______________ Pan i władca, lanista - Cimci. Niewolnik, gladiator - Siódmy. __________________________________________ godność Lucjusz wiek między 17 a 18 lat. wzrost 173 cm. waga 71 kg. kolor włosów ognisty rudzielec. kolor oczu prawe całkowicie białe i zamglone (nic na nie nie widzi, dlatego zakrywa je przepaską), natomiast lewe jest niebieskie. znaki rozpoznawcze czarna przepaska na prawym oku, rozsiane po całym ciele piegi. rodzina Hector – ojciec, kochający mąż i troskliwy, acz wymagający ojciec, dowódca rzymskiego legionu, zmarł w wojnie z Germanami. Yagrika – matka, Słowianka uwolniona z niewoli przez Hectora, zakochała się w nim i zamiast wrócić w rodzinne strony zgodziła się za niego wyjść, zamordowana przez łowców niewolników. trochę o nim– od urodzenia nie ma widzenia w prawym oku, stąd nie odczuwa z tego powodu jakiejś wielkiej straty i jest to dla niego jak najbardziej naturalne. Oko zakrywa opaską tylko, dlatego że większość osób nie czuje się komfortowo, gdy jest zmuszona patrzeć się zamglone, prawie białe oko. – ojciec co prawda nie wychowywał go twardą ręką, co mógł zawdzięczać nadopiekuńczej matce, ale gdy tylko miał okazję szkolił go i trenował, ucząc walki, wzmacniając chłopaka i pokazując mu jak ma przetrwać w trudnych warunkach, żeby się zahartował i potrafił sobie poradzić w życiu. I o dziwo Lucjusz bardzo to lubił, więc nawet podczas długiej nieobecności ojca sam trenował razem ze służącymi, doszkalając się i wymagając od siebie więcej niż powinien. – Doskonale posługuje się długim, jak i krótkim mieczem, trochę gorzej jeśli idzie o walkę wręcz. Nie jest przesadnie silny i zazwyczaj w tężyźnie fizycznej ustępuje o wiele większym i lepiej zbudowanym mężczyznom, natomiast nadrabia to szybkością i niezwykłą zwinnością, a także sprytem. – Zaraz po walce i jeździe konnej jego ulubionym zajęciem było czytanie wszelkich dzieł największych filozofów. – Niekoniecznie przepadał za cotygodniowymi naukami zielarstwa, które prowadziła mu matka, a on niechętnie uczył się o właściwościach kolejnych chwastów. Nigdy szczególnie nie ciągnęło go do jakiejkolwiek zieleniny, toteż przeważnie wybrzydzał czy marudził, natomiast gdy był starszy udawał, że słucha, gdy myślami był gdzieś indziej. – Do niewoli trafił trochę przez przypadek, a trochę przez słowiańskie korzenie matki, ponieważ gdy wybrali się na wyprawę w góry w celu znalezienia konkretnych ziół zostali napadnięci przez bandytów. Nikt im nie chciał uwierzyć, że są prawowitymi obywatelami Cesarstwa Rzymskiego ze względu na egzotyczny wygląd. Matkę najpierw chcieli sprzedać do burdelu, ale zarżnięto ją na oczach Lucjusza, gdy próbowała uciec. Chłopak natomiast został sprzedany handlarzom niewolników. __________________________________________ Godność Quintus Larcius Auctoritas Wiek 28 Wzrost 180 cm Waga 85 kg Kolor włosów czarne Kolor oczu ciemny brąz Rodzina Prima piękna małżonka Quintusa. Kobieta poślubiona z rozsądku raczej niż z miłości. Nieco starsza od lanisty, ale posiadająca wpływy w Terentum. Niezwykle przebiegła i zazdrosna. Attius kilkuletni syn Quintusa. Po śmierci ojca zajął się prowadzaniem szkoły gladiatorów, która należała od kilkudziesięciu lat do jego rodziny. Zamierza w końcu nadać jej znaczenie. Quintus nie chce tylko przeżyć, on chce zaistnieć. Pragnie zdobyć nie tylko majątek, ale również sławę. Ma zdecydowanie więcej ambicji niż oporów moralnych. Od urodzenia wiedział, że zostanie wpływowym lanistą. Był przekonany, że jego gladiatorzy będą występować na arenach Kapui. Żądał szacunku, w miejsce lekceważenia, które zwykli okazywać mu możni patrycjusze. Czekał tylko na dzień, w którym uda mu się to osiągnąć, bo nigdy nie zwątpił, że w końcu wyszkoli prawdziwego herosa. Na razie jednak musiał zyskać znaczenie na arenach rodzimego Terentum. Był dużo surowszym i bardziej wymagającym panem niż jego ojciec. Marcus bratał się z gladiatorami, jawnie okazywał im sympatię, a pod koniec życia wolał spędzać czas z potężnymi niewolnikami niż na wystawnych ucztach. Jego zachowanie traktowano z przymrużeniem oka i uznawano jedynie za nieszkodliwe wariactw, wynikające z podeszłego wieku. Quintus jednak nie był tak wyrozumiały wobec wybryków swojego ojca. Szeptano nawet o tym, że to on pozbył się niewygodnego staruszka. Godność Verus Wiek 24 Wzrost 189 cm Waga 90 kg Kolor włosów blond Kolor oczu zielone Najpotężniejszy przedstawiciel szkoły Larcius. Od roku nieustannie reprezentuje ją na arenie. Obdarzony miłością widowni. Był bliskim przyjacielem Marcusa, który przed śmiercią pragnął darować mu wolność. Nawet po dużej ilości wypitego wina trudno wyciągnąć z niego coś poza obscenicznymi żartami i przekleństwami. Uwielbia towarzystwo łatwych kobiet i ciągle zakochuje się w nowych dziwkach. Cieszy się szacunkiem pośród innych gladiatorów ze względu na swoją niezwykłą siłę i odwagę. Słynie ze swoich skrajnie niebezpiecznych wyczynów na arenie, które zaskarbiły mu sympatię tłumów. To w nim Quintus widzi szansę zyskania sławy.
Ostatnio zmieniony przez 7. dnia Sob Wrz 02, 2017 10:09 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Pon Lip 17, 2017 10:33 pm | |
| Verus leżąc w piasku po prostu parsknął śmiechem. Gromkim i szczerze ubawionym. Ostatecznie efekt był przecież tak naprawdę komiczny. Mężczyzna nie wyglądał na szczególnie dotkniętego porażką, bo też trudno ją traktować poważnie, gdy pochodzi z takich drobnych rączek. Najwięksi mężowie ginęli nie na polach bitewnych, ale otruci albo zasztyletowani przez takie ślicznotki. Wydawało się, że tylko ktoś taki mógł go pokonać. – Zaklaskałbym, ale nie mam jak – wydusił w końcu z siebie, wesołym tonem i puścił mu oczko. A Lucjusz musiał sobie uświadomić, że nie był w stanie zaszkodzić jego sławie. To jakby kurwa dała mu policzek. Jeden z gladiatorów również zarechotał i podszedł do związanego. – Trzeba było patrzeć na ręce, a nie dupę – zagadnął, uwalniając wojownika kilkoma sprawnymi ruchami. Wywołał tylko kolejną salwę śmiechu Verusa, który wsparty na jego ręce podniósł się z ziemi. Rechot zamilkł jednak, gdy lanista podszedł do barierki balkonu. Zmrużył lekko oczy, gdy ostre promienie słońca po poraziły. Zerknął na zadowolonego z siebie chłopaka, któremu posłał jadowity uśmiech. Nie lubił jego buty. Może nie każdego z tych dzikusów da się oswoić, ale wszystkich można zmusić do posłuszeństwa. Pochylił się, by szepnąć coś służącej. Ta energicznie pokiwała głową i zbiegła na dół, by przekazać strażnikowi jego decyzję. – Będziesz dzisiaj służył panu przy kolacji. W nagrodę. Oznajmił tamten z wyraźną, złośliwą satysfakcją, a następnie bat znów uderzył w piasek. – Wracać do ćwiczeń.
_________________ Underneath it all we’re just savages Hidden behind shirts, ties and marriages
|
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Wto Lip 18, 2017 5:35 pm | |
| A przecież młodemu nie zależało na zniszczeniu sławy Verusa, nic mu do niej. Jedyne na czym mu zależało, to wydostanie się stąd jak najszybciej, nic ponad to. Ale jednak gdy raz za razem traktowano go jak dzieciaka, któremu trzeba dać fory, to górę brała męska duma, bardzo urażona duma. - Nie potrzebuję poklasku, to zostawię tobie. – mruknął i zwrócił twarz w stronę balkonu, zadzierając głowę do góry. Zmarszczył nos. Nie rozumiał o co chodziło laniście. Przecież sam chciał tego pojedynku, sam chciał, żeby Lucjusz się wykazał i szukał dziwadła, jak to uroczo ujął jeszcze na targu, a teraz gdy młodzieniec specjalnie dla niego stroił sztuczki cyrkowe, ten był niezadowolony. Niezadowolenie pogłębiło się, wywołując brzydki grymas na ładnej buźce. - Jak widać mam plany na wieczór, panowie wybaczą. – skinął jeszcze lekko głową w stronę Quintusa i odszedł w stronę pozostawionego drewna, by wrócić do, pozostawionego na czas walki, zajęcia. Nie szczególnie ucieszył się na widok kłody, ale mając już jako tako opracowany system noszenia tego cholerstwa nie jojczył już tak bardzo w myślach, jak robił to wcześniej. Czas o dziwo upłynął mu stosunkowo szybko i zanim się obejrzał, słońce chyliło się ku horyzontowi, a strażnicy zaganiali wszystkich z powrotem do ich kwater, tym samym opróżniajac plac treningowy. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Sro Lip 19, 2017 6:44 pm | |
| Jedną z zalet tej nagrody był fakt, że Lucjusz otrzymał nowe, czyste ubranie i mógł w końcu zdjąć z siebie podarte, cuchnące szmaty. Poza tym miał obowiązek obmyć ciało z kurzu i natrzeć je wonnymi olejkami, by cieszyć oczy panów. Gdy wszedł do sali, w której dwaj mężczyźni spożywali kolację, nikt nie zwrócił na niego uwagi. Pewnie stanie się to, gdy zabraknie wina w kielichu. W gościu Quintusa Lucjusz z trudem mógł rozpoznać jednego ze znajomych swojego ojca. Mężczyzna również był dowódcą wojskowym w sile wieku. Widzieli się jednak tylko parę razy i wątpliwe, by ten w niewolniku rozpoznał syna Hectora. A chłopakowi nie było wolno zwrócić się do niego bezpośrednio. Zresztą panowie pogrążeni byli właśnie w żywiołowej dyskusji na temat lokalnej polityki i niewiele skosztowali z uginającego się od potraw stołu. Lucjusz nie dostał wieczorem posiłku, a kontrast między pożywną, ale pozbawioną smaku breją, którą otrzymywali gladiatorzy a barwnymi, nieziemsko pachnącymi potrawami był okrutnie widoczny. Quintus wykonał zamaszysty gest dłonią, opisując jedną z walk na arenie, kiedy z jego kielicha kilka kropel wina spadło na posadzkę. Wyglądało na to, że zrobił to specjalnie, ponieważ zupełnie nie pasowało do jego eleganckich, wyważonych gestów. Spojrzał na sekundę w kierunku Lucjusza. To powinno wystarczyć, by ten zrozumiał, że ma posprzątać i Quintus nie musiał polecenie przerywać swojej historii. Inaczej pewnie każe mu to zlizać. Jak każdy pan nie lubił niewolników, którzy nie chcieli zająć należnego im miejsca. Pragnął posłusznego kundla, a nie człowieka. _________________ Underneath it all we’re just savages Hidden behind shirts, ties and marriages
|
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Sro Lip 19, 2017 8:07 pm | |
| Z zadowolonym pomrukiem przyjął wszystkie pieszczoty. Kąpiel w orzeźwiającej wodzie, nacieranie olejkami i zmianę ubrań. Była to jednak jedyną przyjemna rzecz związana z tym wieczorem, czego Lucjusz miał świadomość. Nie przyszedł tu odpoczywać, nawet o tym nie myślał, nie w towarzystwie tego mężczyzny. Zastanawiały go jednak nienawistne spojrzenia służących, które niczym palące języki ognia prześlizgiwały się po jego ciele. Dlaczego ktokolwiek miał sądzić, że chciał tu być, służyć temu... Zapowietrzyło go, gdy rozpoznał sylwetkę Marcusa. Na jedną chwilę stracił oddech i znów miał dwanaście lat, znów dumny ojciec przedstawiał go swoim przyjaciołom, w tym Marcusowi. Nie bywał w ich domu często, ale Lucjusz miał pamięć do twarzy. I nie rozumiał co tutaj robił. Bo z tego co pamiętał, a pamięć miał bardzo dobrą, każdy dowódca i spora część żołnierzy, gardziła igrzyskami, nie honorową walką i zabawianiem tłumów. A najbardziej gardzili lanistami, więc co on tu właśnie robił i dlaczego z tym leniwym spokojem rozmawiał z Quintusem o polityce? Zacisnął dłonie w pięści. Czy coś mu umykało? Ocknął się dopiero w chwili, w której pan domu przypadkiem wylał trochę wina na posadzkę. Przyjrzał się szkarłatnym kroplom i bez słowa sprzeciwu zajął się problemem, uprzednio zaopatrzony w specjalną szmatkę. Ktoś tam mu przebąknął po drodze, że ich pan nie lubi czekać i lepiej, żeby reagował szybciej niż wolniej. Jak tylko posprzątał, wrócił na swoje miejsce w kącie, ponownie wlepiając wzrok w wybrane miejsce na przeciwległej ścianie. Chciał mieć ten wieczór jak najszybciej za sobą, a stawianie się rozkapryszonemu paniczowi raczej nie przyspieszyłoby tego procesu. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Sro Lip 19, 2017 8:31 pm | |
| Przy sprzątaniu chłopak musiał zbliżyć się do mężczyzn, dzięki czemu udało mu się przyciągnąć uwagę Marcusa. Szybko mógł jednak zrozumieć, że ten nie rozpoznał w nim syna swojego znajomego, ale w sposób oczywisty zainteresował się jego niezwykłą urodą. – Używasz takich chłopczyków, żeby myli ci podłogi? – Uważałbym na twoim miejscu – Quintus uśmiechną się szeroko, obserwując jak dowódca wojskowy lekko przechyla się na swojej kanapie, by lepiej zobaczyć młodzieńca. – Nie uciekaj – Marcus wydał to polecenie, gdy Lucjusz spróbował ponownie ukryć się w kącie, następnie wskazał mu miejsce u swojego boku, ale na ziemi. Łaskawie rzucił na nie jedną z licznych, obszytych złotą nicią poduszek. – Dlaczego miałbym uważać? Przypomina nimfę leśną. – Verus przegrał z nim pojedynek. Chłopak potrafi tak zawrócić w głowie, że nawet wielcy wojownicy pozwalają mu ze sobą wygrać, żeby zyskać względy i to jednego dnia. – Verus pozwolił mu wygrać? – A w jaki inny sposób taki wychudzony kundel mógłby odnieść nad nim zwycięstwo? – Nie mam pojęcia, ale chciałbym, żeby ta nimfa zwyciężyła nade mną – zmysłowy uśmiech wykrzywił wargi mężczyzny, który w Lucjuszu dostrzegał teraz tylko obiekt do zaspokojenia swoich żądz. _________________ Underneath it all we’re just savages Hidden behind shirts, ties and marriages
|
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Sro Lip 19, 2017 8:59 pm | |
| Przyjrzał się poduszce, następnie leniwie podniósł wzrok na Marcusa. Nie potrafił kokietować, rzucać zalotnych spojrzeć czy poruszać się w ten rozbujany sposób, dzięki czemu mężczyźni gubili spojrzenia za jakimiś egzotycznymi tancerkami brzucha. Miał ładną buzię, pięknie wyrzeźbione ciało i niewyparzony język, który wyjątkowo nie podobał się jego panu. Nie chciał siadać koło dowódcy, ale nie bardzo miał wybór, dlatego ledwie widocznie westchnął i ruszył we wskazanym kierunku, siadając na rzuconej poduszce. Czuł się trochę jak piesek kanapowy, idealna ozdoba i zabawka na ten jeden wieczór, która miała w jakiś sposób umilicz czas i nacieszyć oczy. Szkoda, że ta zabawka była wyjątkowo bystra, a jej mechanizm samozachowawczy nieco szwankował. - Wygląda Pan na dowódcę, a jeżeli się nie mylę, to zapewne doskonale Pan wie, że X rzymski oddział jest dowodzony przez Tytusa Aureliusza, jednego z najznamienitszych dowódców, uhonorowanego tym tytułem przez samego cesarza. Wspomniany przeze mnie oddział złożony jest wyłącznie z takich nimf leśnych, które w wyjątkowo wymyślny sposób mordując wrogie armie, które również nie doceniają ich zdolności. – powiedział, oczywiście że bez pytania i oczywiście, że spodziewał się kary od Quintusa. Nie żeby cokolwiek sobie wyobrażał, ale aż korciło go, by dać im obu do myślenia. Co prawda wątpił, by ktoś taki jak Quintus wiedział o tym niszczycielskim oddziale nazywanym, nieco złośliwie, Nocne Wiedźmy, ale był niemal pewien, że Marcus o nich słyszał i zapewne nawet poznał sławnego Tytusa. Zwłaszcza, że sam Lucjusz miał tę przyjemność poznać jednego z bardziej podziwianych dowódców armii rzymskiej. - Verus jest zbyt wielkim narcyzem, by pozwolić mi wygrać. Nawet jeśli ta walka była po prostu śmieszna. – a tego nie mógłby przełknąć i zapewne nigdy nie darowałby Verusowi, gdyby rzeczywiście kiedykolwiek pozwolił mu wygrać z jakiś idiotycznych pobudek, w sumie nic nie było usprawiedliwieniem dla czegoś takiego. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Sro Lip 19, 2017 9:05 pm | |
| Quintus skrzywił idealnie wykrojone wargi, słysząc, jak jego kundel zaczyna szczekać, zamiast się łasić. Zamierzał zareagować, ale wtedy Marcus machnął pobłażliwie dłonią. – Nie karz go. Uwielbiam takich niepokornych chłopców – ciężka dłoń spadła na ramię Lucjusza i niedbale się po nim przesunęła, by załaskotać w szyję, jakby rzeczywiście był głupiutki, za głośnym zwierzątkiem. Chłopiec z miny swojego pana wyczytał, że ten nie był zadowolony z obrotu sprawy, ale nie mógł sprzeciwić się kaprysowi wyższemu stanowiskiem rzymianinowi. Ukarze go, gdy tylko Marcus opuści wille, ale do tego czasu Lucjusz był bezpieczny. – Jak sobie życzysz, Marcusie – Quintus skinął minimalnie głową i poszukał ukojenia w słodkim alkoholu. Nim wargi dotknęły naczynia, spojrzał wprost na młodzieńca. – Dałeś Verusowi dupy, a on dał ci wygrać. Może jest narcyzem, ale jest też mężczyzną i ma swoje potrzeby. – Przyjemność sprawiło mu wygłoszenie tej krzywdzącej uwagi. Nie ważne, że była nieprawdziwa. Była prawdopodobna i to wystarczyło. – To interesujące. W łożu jesteś równie waleczny? – Marcus uszczypnął go w podbródek. Lucjusz tak bardzo chciał im pokazać, że jest wojownikiem, a oni i tak brali go za zwykłą kurwę. _________________ Underneath it all we’re just savages Hidden behind shirts, ties and marriages
|
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Sro Lip 19, 2017 9:26 pm | |
| Nie mógł słuchać tego co mówił Marcus. Nie mógł znieść sposobu w jaki go traktował. Nie mógł bo inaczej zapamiętał tego wspaniałego dowódcę, o którym nie tylko wiele słyszał od swojego ojca, ale miał przyjemność z nim rozmawiać, gdy ten zechciał go trochę poduczyć ze strategii. Serce mu krwawiło, gdy ten sam mężczyzna zachowywał się jak pierwszy lepszy zboczeniec, który nie pamięta, że w jego okazałej willi na przedmieściach czeka piękna i życzliwa żona, która być może i zdaje sobie sprawę z rozwiązłości męża, ale uprzejmie przymyka na to oko. Nie potrafił choćby na niego patrzeć, tylko do tego robiło mu się niedobrze, a gdy tylko mężczyzna go dotknął zatrząsł się mimowolnie, mając ochotę odepchnąć tę rękę, która kilka lat temu pokazywała mu jak władać mieczem. Dzięki temu o wiele lepiej przełknął gorzkie słowa swojego pana, których w normalnych okolicznościach nie potrafiłby znieść, nie gdy Verus był dla niego kimś, kto jako nieliczny z tu obecnych wiedział czym jest honor. Tak bardzo pragnął go o to zapytać, dowiedzieć się czy był to żart, specjalnie uknute działanie, forma jakiegoś idiotycznego zakładu z innymi gladiatorami, ale doskonale wiedział, że to pytanie mogłoby zranić uczucia wojownika. Mówiłoby, że Lucjusz mu nie ufa, a przecież chciał mu ufać, był jedyną życzliwą mu osobą i nie chciał tego stracić. - Najmocniej przepraszam, że przeszkadzam, ale przyjechał dostawca jedzenia i prosi o spotkanie. – śniady młodzieniec schylał się naprawdę nisko, gdy przemawiał do Quintusa, następnie wyprostował się, ale wciąż nie podnosił na niego wzroku. Pan domu niekoniecznie był uradowany z takiego obrotu spraw, dlatego mruknął coś nieprzyjemnego pod nosem, ale podniósł się ze swojego siedziska i przepraszając Marcusa wyszedł razem ze służącym. - Zależy do kogo zechciałbyś mnie porównać, bo jeżeli do swojej pięknej żony, to zapewne byłbym o wiele waleczniejszy od pokornej Telimeny. Nigdy nie sądziłem, że przyjaciel mojego ojca kiedykolwiek spojrzy na mnie w ten sposób. Nie gdy siedem lat temu opowiadałeś mi o sztuce wojny i uczyłeś władać mieczem, Marcusie. – odtrącił wreszcie jego dłoń i z jątrzącym się gniewem w ostrym spojrzeniu, zwrócił wzrok na mężczyznę, już bez strachu, odrazy czy czegokolwiek, nawet zapomnianej, dziecięcej fascynacji sprzed siedmiu lat. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Lip 30, 2017 10:28 pm | |
| Na twarzy Marcusa zagościł wyraz konsternacji. Przyjrzał się uważniej buźce kurewki, choć pewnie jego kalectwo powinno od razu dać dowódcy do myślenia. Nie wyglądał już na rozbawionego, rubasznego żołdaka. Cofnął dłonie i lekko się skrzywił, jakby sekundę temu włożył je w łajno. Jeśli Lucjusz oczekiwał poczucia winy, to dostrzegł jedynie niechęć. Na sekundę zapanowało to krępujące milczenie. Marcus był strategiem i teraz niczym na polu bitwy, oceniał, z jakiego ruchu wyciągnie największe korzyści. Wynik tych rozważań, okazał się niepomyślny dla młodzieńca. – Nie mogę ci pomóc – oznajmił bez odrobiny skrępowania czy skruchy. Nie był zadowolony z tego obrotu sprawy. Tak naprawdę nawet nie chciał się w to mieszać. Zawsze bliżej mu było do polityka niż szeregowego żołnierza. Uznał, że wraz ze śmiercią Hectora, stracił wobec dzieciaka wszelkie zobowiązania. Gdy tylko Quintus wrócił, Marcus podniósł się z miejsca. – Udam się na spoczynek – oznajmił, poprawiając szatę. Gospodarz lekko uniósł brew, zdumiony zmianą, jaka zaszła w zachowaniu jego gościa. Uwadze Quintusa nie umknął niezadowolony grymas wojskowego i niechętnie spojrzenie, rzucone na pożegnanie niewolnikowi. Zasiadł z powrotem pośród wygodnych poduszek, mierząc uważnym spojrzeniem swojego podwładnego. – Co tym razem zrobiłeś?
_________________ Underneath it all we’re just savages Hidden behind shirts, ties and marriages
|
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Pią Sie 04, 2017 7:36 pm | |
| Nie chciał jego pomocy, po prostu nie mógł znieść tego zachowania. Nie potrafił zrozumieć jak ktoś kogo brał za honorowego wojownika zachowywał się w ten sposób, gdy spraszany był w gościnę przez zamożnych. Nie rozumiał tego i żal mu było Telimeny, jego pięknej i cudownej, naprawdę cudownej żony, która niczego nieświadoma żyła w zdobnym opakowaniu jakim było ich domostwo i co rusz obdarowywana pięknymi podarkami przez łagodnego Marcusa żyła w przekonaniu, że jej mąż jest wspaniałym człowiekiem. Nie był. Nie chciałaby przyjąć pomocy od kogoś takiego, kto bez skrupułów zdradziły swoją ukochaną żonę. A mimo to zasępił się. Smutek wdarł się na ładną twarz Lucjusza znacząc ją mało urokliwym ułożeniem ust. - Nic szczególnego. Być może był zmęczony podróżą. – odparł bez przekonania, ale nie dało się usłyszeć zadziorności czy buńczuczności w jego głosie. Siedział trochę jak sierota na tej jednej poduszce ze złotym obszyciem, przyglądając się swoim dłoniom. Nie potrafił zrozumieć jak to się wszystko stało. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Sob Sie 05, 2017 10:35 pm | |
| Smutne miny nie robiły dobrego wrażenia na Quintusie. Wyraz niezadowolenia na twarzy mężczyzny tylko się pogłębił, ale nie przerodził w gniew. Powoli napił się wybornego wina, mając nadzieję, że słodycz alkoholu będzie w stanie choć odrobinę poprawić mu nastrój. – Jak miałeś taką minę, to nic dziwnego, że nie miał ochoty cię tknąć – mruknął, znad złotego pucharu. Napój Bachusa wyostrzył mu dowcip. A skoro jego drogi, bogaty przyjaciel odszedł, to musiał zadowolić się nędznym towarzystwem kalekiego przybłędy. Zmierzył go jeszcze raz spojrzeniem, próbując sobie przypomnieć, dlaczego wydał na niego pieniądze. Wydawał się wojowniczy, ale niestety nieustannie całą swoją energię skupiał na walce z panem, a nie przeciwnikami na arenie. Jeśli zamierzał dalej trwonić siły na te dziecinne bunty, to należało się go jak najszybciej pozbyć. Tym bardziej, że w swoje kretyńskie zabawy może wciągnąć innych niewolników. – A na drugi raz, jak ktoś chce ci wsadzić kutasa do ust, to nie kłap nimi bezsensu, tylko jak przystało na grzeczną kurwą, obciągnij mu tak dobrze, żeby jeszcze wrócił błagać cię o więcej. W twojej sytuacji powarkiwaniem, patrzeniem spode łba niczego nie osiągniesz. Zapomnij o dumie albo w ciągu tygodnia zdechniesz. Udzielił mu tej bezlitosnej, dobrej rady. Wypowiadanie tych słów nie sprawiło mu szczególnie dużo satysfakcji. Kopanie leżącego było niezbyt pasjonującą igraszką. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Sie 06, 2017 3:22 am | |
| Nie był to pierwszy raz gdy musiał przełknąć własną dumę. Z nieprzyjemną goryczą palącą go gdzieś w okolicach żołądka przyglądał się niby obojętnie mężczyźnie i miał szczerą ochotę skoczyć mu do gardła. Nie mógł zrozumieć jak ktoś mógł być taką jadowitą żmiją, pełną nieprzetrawionej żółci, plującą jadem zdolnym wytruć połowę populacji Europy. I z przyjemnością masochisty odpowiedziałby mu, że uprzejmie dziękuję za radę i zapewne skorzysta, skoro radzi mu taki ekspert lub coś w tym stylu, by podkreślić jak bardzo gardzi tym chamem. Nie zrobił tego. Choć aż go telepało w środku i ledwo siedział na tej przeklętej poduszce, która w żadnym wypadku nie mogła być wygodna po dłuższym czasie, ale siedział i nie narzekał, wlepiając wzrok w wypolerowaną posadzkę, z której najprawdopodobniej można by śmiało jeść. - Mówiłeś panie, że kupiłeś mnie na arenę, stąd sądziłem, że będzie Ci szkoda marnować mój czas na zabawianie tych gości, gdy mógłbym trenować do walki lub odpoczywać. A na arenie nijak nie przydadzą mi się zdolności… oralne. – nie wytykał mu tego złośliwie, niemal z prawdziwym szacunkiem zwracał się do niego uprzejmie, prawie że grzecznie, dodając nawet do wypowiedzi tytuł swojego właściciela. Nie sądził jednak, że w jakikolwiek sposób mu to pomoże. Quintus wyglądał na osobę, która potrafiła znaleźć dziurę w całym i dla własnej satysfakcji wynajdowała takie zwroty i elementy wypowiedzi, których mogłaby się przyczepić i uprzykrzyć życie innym. Być może było tak jedynie w stosunku do Lucjusza, który nie zechciał lizać mu butów i stawał okoniem, gdy raz po raz starano się go upokorzyć w każdy możliwy sposób. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Sie 06, 2017 5:42 pm | |
| – Marnować twój czas? Wyłapując właśnie to jedno, niefortunne sformułowanie i wypowiadając je z nutą rozbawienia. Rozsiadł się wygodnie na kanapie, bawiąc pucharem w dłoni. Nie zamierzał pozwolić niewolnikowi zająć wygodniejszej pozycji. Lucjusz naprawdę nie miał pojęcia, gdzie jest jego miejsce. – Z twoim czasem mogę zrobić co chcę – odchylił głowę do tyłu, opierając ją o miękkie poduszki i przymykając oczy. Upały wyraźnie męczyły mężczyznę i przyprawiały go prawdopodobnie o całkiem fizyczny ból. A to zapewne wprawiało go w ten podły nastrój. Wylegując się na kanapie całymi dniami ma się czas na wymyślanie złośliwości. Wziął głębszy oddech i dopił niezbyt eleganckim gestem cały alkohol ze swojego kielicha. – Miałeś walczyć na arenie, ale możesz mi na niej przynieść tylko wstyd. Mnie i mojemu domowi. Verus pozwolił ci się pokonać, ale inny przeciwnik nie będzie tak zapatrzony na twój tyłek. Uniósł dłoń, jeśli Lucjusz znów spróbował zaprotestować i powtórzyć, że pokonał gladiatora samodzielnie. Quintus nie zamierzał wierzyć, że jakiś chuderlawy, na pół ślepy przybłęda pokonał jego najlepszego wojownika. – Udowodnij mi, że nie jesteś kurwą podczas treningów. Bądź posłuszny i przestań patrzeć na mnie, jak na swojego oprawcę. Mogłeś skończyć dużo gorzej.
|
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Pon Sie 07, 2017 6:25 pm | |
| Ledwie powstrzymał się od wywrócenia oczami, gdy Quintus niczym rozkapryszone i wyjątkowo niepokorne dziecko, zaczął łapać go za słówka. Nie twierdził, że sam był okazem dojrzałości, ale nie mógł tego powiedzieć o swoim panie, który momentami zachowywał się jak pieciolatek. Na myśl, że mógłby bezmyślnie wykonywać jego rozkazy i słuchać go bez zająknięcia, aż go przeszły ciarki. Wzbudzał w Lucjuszu jeszcze większy wstręt niż zdeprawowany i uwikłany w politykę Marcus. - Oczywiście, mój panie. – niemal cedził te słowa przez zaciśnięte zęby. - Będę ciężko trenować, byś mógł docenić moją walkę. – ale tak naprawdę, to miał gdzieś jego szacunek, bo jedyną osobą, której szacunku pragnął był zapatrzony w siebie Verus. Nie rozumiał dlaczego w ten irracjonalny sposób ciągnęło go do tego nieokiełznanego dzikusa, ale jak tylko ten zwalisty mężczyzna pojawiał się w pobliżu Lucjusz się uspokajał. Natomiast sztywno siedząc na ozdobnej poduszce naprzeciwko Quintusa miał jedynie ochotę zwymiotować, choć wcale tego nie pokazywał, nadal spoglądając na podłogę, jakby nauczył się pokory i chciał pokazać swemu panu, że jest takim grzecznym sługą. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Sie 20, 2017 12:12 pm | |
| Wydawał się usatysfakcjonowany odpowiedzią chłopca, choć tylko nierozważny głupiec uwierzyłby choć w jedno wycedzone przez niego słowo. Nie miało znaczenia, co myśli niewolnik, ważne aby był mu posłuszny. Quintus wstał z kanapy, choć zrobił to z wyraźnym trudem. Jego ruchy były ociężałe. Widać, że upały nie służyły mężczyźnie. Podszedł do klęczącego na poduszce młodzieńca i ujął jego twarz w swoje dłonie. Podniósł jego głowę i bez chwili zawahania pocałował te miękkie usta, których tak bardzo pragnął Marcus. Wiedział, że dzieciak najchętniej rzuciłby mu się do gardła, ale nie mógł tego zrobić, co dodawało smaku tej pieszczocie. Quintus w ten sposób manifestował swoją bezwzględną władzę. Odsunął się od ślicznej buźki, ciekawe czy chłopcu uda się zapanować nad grymasem niechęci. Dopiero później oddalił się w kierunku drzwi. – Na arenie jest bezpieczniej niż na salonach. Tam przynajmniej wiesz, kto wbija ci nóż. Możesz iść odpocząć. Jutro czeka cię trening. Zostawił go samego w ogromnej sali. Gladiatorzy zapewne w tym czasie, jak każdego wieczoru byli już w połowie hucznej i pozbawionej skrępowania zabawy. Dla nich przecież każdy dzień mógł być tym ostatnim, więc wykorzystywali go do końca. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Pią Wrz 01, 2017 10:37 pm | |
| Poruszył się niespokojnie, gdy zarejestrował ruch po drugiej stronie stołu. To Qunitus postanowił wstać. Miał nadzieję, że to koniec głupiej audiencji u pana, ale najwyraźniej bardzo się pomylił, zwłaszcza, gdy zauważył, że mężczyzna zmierza w niewłaściwym kierunku, tak jakby zapomniał gdzie znajdują się drzwi do jego sypialni. Mimowolnie spiął się, gdy w końcu stanął przed nim. Bardzo nie chciał pokazywać przed nim oznak słabości i wbrew pozorom nie obawiał się, że oberwie w twarz lub inną część ciała. W końcu nie bał się bólu, a wszelkich knowań, które potrafiły zaboleć o wiele bardziej od fizycznej szkody. Spodziewał się wszystkiego, tylko nie pocałunku. Być może właśnie oniemiały z wrażenia nie zrobił absolutnie nic na tę niechcianą pieszczotę. Pozwolił sobą rozporządzać jak szmacianą lalką, gdy Qunitus unosił jego podbródek i smakował ust. Prawdą też było, że skradł jego pierwszy pocałunek, choć to nie miało najmniejszego sensu w obecnej chwili. Zapewne miał idiotyczny wyraz twarzy, gdy mężczyzna się odsunął i na niego spojrzał. Miał ochotę jebnąć sobie w twarz za tę chwilę osłupienia, ale zaraz po tym zapadły mu jego słowa w pamięci „Na arenie jest bezpieczniej niż na salonach. Tam przynajmniej wiesz, kto wbija ci nóż.” Nadal nim gardził, ale przez chwilę miał wrażenie, że Qunitus tak naprawdę jest taką zdradziecką i podłą żmiją, bo nie potrafi nikomu zaufać i wbrew pozorom jest przeraźliwie samotnym człowiekiem. Długo się nad tym jednak nie zastanawiał, szybko puścił to w niepamięć i udał się do najbliższego służącego, by ten odprowadził go na dół, tam gdzie jego miejsce. Być może jeszcze nie znał się na tych wszystkich intrygach, ale wątpił, by wizyta u Quintusa w jakikolwiek sposób pozwoliła mu zyskać w oczach innych gladiatorów. Nie chciał, by i oni uważali go za dziwkę, która raz daje jednemu, a raz drugiemu. Mimo to postanowił dołączyć do imprezy, co prawda na chwilę obecną nie był duszą towarzystwa, ale pamiętał jeszcze nauki ojca i jego uwagi o tym, że jeżeli nie wpasowujesz się w towarzystwo lub się od niego odgradzasz, to znaczy, że coś kręcisz. Dlatego mimo niechęci wszedł do pomieszczenia wypełnionego głośnymi śmiechami i zapachem alkoholu. Jakiś radosny osiłek wcisnął mu kufel z piwem i komentując jego zgrabny tyłek. Nie zwracał na to uwagi, uśmiechnął się, podziękował za piwo i usiadł na skraju ławki, by móc przyglądać się zadowolonym mężczyznom. Nie sądził, że to powie, ale dopiero teraz do niego dotarło, że właśnie tutaj czuł się o wiele swobodniej niż tam na górze, wśród tych wszystkich ładnych rzeczy, usługujących niewolników i dobrego jedzenia. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Wrz 03, 2017 9:46 pm | |
| Niewielką salę wypełniało wiele niemalże nagich, silnych, męskich ciał. Zabawa była nieskrępowana. Pełna wulgarnych żartów, przekleństw i pierwotnej radości. Prawdopodobniej najsubtelniejszym komplementem było tu klepnięciem w tyłek. Główny temat dyskusji stanowiły walki i tęsknota za rodziną. Nie każdy gladiator był niewolnikiem, niektórzy z nich przyszli walczyć, aby utrzymać swoje rodziny i teraz tęsknili za ramionami żon. Prostota i szczerość tego miejsca stanowiły idealny kontrast dla skomplikowanego świata salonów. Verus siedział przy stole, a tuż za nim stał usługujący chłopiec. Drobne dłonie młodzieńca wędrowały od karku na ramiona mężczyzny, niosąc ulgę jego spracowanym mięśniom. Nie wyglądało, by dla młodego niewolnika był to przykry obowiązek. W jego ruchach była czułość. Czasem śmiał się głośno targając gladiatorowi kudły, Lucjusz nie był w stanie z powodu gwaru poznać powodu jego rozbawienia. Widział za to, jak nieznajomy czasem nachyla się, by pocałować ogorzałą od słońca, połyskującą olejkiem skórę. Niejednokrotnie palce gubiły się i zsuwały na szeroką pierś. Gladiator przegrywał właśnie cały swój zysk w kości, gdy dostrzegł młodzieńca. Machnął w jego kierunku kuflem i podniósł się gwałtownie z miejsca. – Jest mój zwycięzca! – Przekrzyczał gwar, skupiając na sobie uwagę zebranych. – Wypijmy jego zdrowie! Reszta zebranych również podniosła puchary i wszyscy jednocześnie uczcili chłopca łykiem mocnego alkoholu o koszmarnym smaku. Ten dostrzegł, że ów służący chłopiec posłał mu w tamtej sekundzie pełne niechęci spojrzenie i wniósł toastu. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Wrz 03, 2017 10:02 pm | |
| Jeszcze nie zdążył przywyknąć do nieco barbarzyńskiego sposobu zachowania, ale nie zmieniało to faktu, że podobała mu się swoboda z jaką zachowywali się gladiatorzy. Czuł się jak w domu, nawet jeżeli w żaden sposób nie przypominało to jego rodzinnych stron, ale ta poniekąd ciepła atmosfera i niewymuszona radość ze wspólnej zabawy była przejmująca, jak i zaraźliwa. Nie musieli długo czekać, aż Lucjusz wchłonie klimat dzisiejszego spotkania. Uśmiechnął się najpierw delikatnie, czując lekkie zawstydzenie tym toastem, tym miłym przywitaniem, którym obdarzyli go wszyscy tutaj zebrani. No, może nie wszyscy, ale nie zamierzał przejmować się jakimś nieznanym zazdrosnym chłopczykiem, który najwyraźniej za wiele sobie wyobrażał. - Następnym razem uważniej się przyglądaj... byle nie mojemu tyłkowi! - rzucił żartobliwie w nawiązaniu do tego jeszcze za dnia powiedział mężczyzna koło którego postanowił usiąść, a który pomógł Verusowi wstać z piachu po przegranej. - Zdrowie Verusa! Tego, który potrafi sobie zjednać serca tylu braci! - zakrzyknął energicznie mając nadzieję, że nie palnął jakiegoś głupstwa. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Wrz 03, 2017 11:01 pm | |
| I tym razem wszyscy na sali wznieśli kufle do góry, by wykrzyknąć imię czempiona tutejszej szkoły. Verus zaśmiał się serdecznie i głośno. Był w doskonałym nastroju dzięki kilku piwom i staraniom chłopca od masażu. Klepnął miejsce u swojego boku, sugerując, by Lucjusz przy nim usiadł. Gdy młodzieniec spróbował to uczynić, poczuł jak duże dłonie łapią go za biodra i natychmiast sadzają na kolanach mężczyzny. Verus zadbał o to, żeby przy gwałtownym ruchu nie wylać nawet odrobiny piwa, a następnie uśmiechnął się szelmowsko i nie zamierzał łatwo wypuścić ślicznej zdobyczy. Był dużo silniejszy od drobnego młodzieńca. Większość wojowników i tak straciła już nimi zainteresowanie, na rzecz opróżniania kufli na ich cześć. – Jeśli chodzi o twój tyłek – nachylił się, by móc konspiracyjnie szeptać do Lucjusza. – To skoro jest na co popatrzeć, to sobie patrzę – znów wybuchnął śmiechem, potrząsając kudłatym łbem. Był bezpośredni i miał w sobie tę pierwotną, pociągającą energię, co w połączeniu z wilczym błyskiem w oku dawało zaskakująco ujmujący efekt. Nie był to elokwentny komentarz, ale w jego szczerość młodzieniec nie mógł wątpić. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Wrz 03, 2017 11:24 pm | |
| Zasadniczo mógł odmówić Verusowi, ale wcale tego nie chciał. Wręcz przeciwnie, pragnął być najbliżej jak się dało, bo gdy tylko pojawiał się tuż obok tej nieokiełznanej silnej bestii czuł się tak jak podczas opowieści swojej matki o jej rodzinnej wiosce, tak jakby w magiczny sposób się tam przeniósł. Czuł spokój. Lubił to uczucie, lubił gdy w ten kojący sposób wpływał na niego mężczyzna, nawet gdy tamten przeważnie rozwodził się nad jego urokami, to wciąż sama energia bijąca od niego dawała wiele dobrego. Dlatego nie protestował, gdy silne dłonie wciągnęły go na kolana i oplotły w żelaznym uścisku. - Może jeszcze chcesz mieć monopol na niego? - podchwycił żarty, spoglądając zaczepnie na mężczyznę. Nigdy przecież nie twierdził, że był grzecznym chłopcem. Szybko upił kilka większych łyków alkoholu chcąc zagłuszyć wspomnienia z wieczoru u Quintusa. - Spotkałem u Quintusa przyjaciela mojego ojca. - Verus nie musiał go nawet słuchać, wystarczyło, że pozwalał mu chłonąć swoją obecność i przyjemne bijące od niego ciepło. - Ktoś kto od dziecka był dla mnie wzorem okazał się pozbawionym honoru skurwysynem. - zapił to gorzkie wspomnienie piwem. Chciał się upić i zapomnieć, a że ze względu na swój wiek nie był przyzwyczajony do alkoholu, to już po tym niecałym kuflu alkoholu zaczynało mu całkiem przyjemnie szumieć w głowie. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Nie Wrz 03, 2017 11:46 pm | |
| Przygarnął go do siebie opiekuńczym gestem. Objął ramieniem, a chłopak czuł twarde mięśnie pod rozgrzaną skórą. Verus dawał przyjemne poczucie bezpieczeństwa. Był jak oswojony niedźwiedź. Popijał piwo, pozwalając chłopakowi się wygadać. Sam w tym czasie mógł po prostu cieszyć nim oczy. Machnął ręką w kierunku mężczyzn, z którymi niedawno grał w kości. Zostały tam jego pieniądze, które jednak nigdy nie miały dla gladiatora specjalnej wartości. Cenił honor i sławę. – Tylko obiecajcie, że wydacie je na kurwy – mruknął do pozostałych wojowników, którzy w zdumieniu zagarnęli gotówkę. Nie ociągali się jednak, tylko energicznie kiwali głowami, składając te absurdalną przysięgę. Nic dziwnego, że wszyscy uwielbiali tu niesfornego dzikusa. Poprawił Lucjusza na swoim kolanie. – Na drugi raz po prostu ostrożniej dobierz sobie autorytet – mrugnął go niego próbując rozbawić chłopca. W tym samym momencie w tłumie dostrzegł niewolnika, który obdarował go tak cudownym masażem. Młodzieniec obrzucił ich niechętnym spojrzeniem, ale Verus nie znał się na tak subtelnych komunikatach. Uchwycił chłopca i posadził na drugim kolanie, naprzeciw odrobinę już pijanego Lucjusza. – No już, Diogenesie. Z taką miną nie wyglądasz ładnie! Nie obrażaj się. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Pon Wrz 04, 2017 12:05 am | |
| Przyglądał się zabieranym pieniądzom, które i dla niego nie miały wartości, choć to poniekąd brało się z czegoś innego. Po pierwsze nigdy za nic nie musiał płacić, nie tak naprawdę. Bo gdy czegoś chciał, to mu to zwyczajnie dostarczano, prawdą też jest, że nie był rozpuszczonym gnojkiem spędzającym całe dnie na kolorowych poduszkach, ale jednak nie odczuł na sobie wartości pieniądza. Po drugie od dziecka wtłaczano mu, że są ważniejsze wartości od złota - honor, prawdomówność i lojalność wobec najbliższych. Zwłaszcza matka przywiązywała do takich rzeczy wagę, wszakże pochodziła z takich rejonów, gdzie pieniądze nie odgrywały żadnej roli, jedynie handel wymienny. - My się chyba jeszcze nie znamy, Lucjusz jestem. - uśmiechnął się przyjemnie, bo miał szczerą nadzieję, że chłopak robi takie miny tylko ze względu na nieznajomość go, a nie bezpodstawną i idiotyczną zazdrość o coś co nie istniało. - Właśnie! Verusie, wytłumaczysz mi pewną rzecz? Jak starszy kolega? Zawsze mnie zastanawiało, że większość mężczyzn nie ma problem ze spaniem z różnymi kobietami. Wydawało mi się, że seks jest o wiele przyjemniejszy, gdy dwóch ludzi łączy uczucie, a nie tylko czysto fizyczny pociąg. Wiesz, jestem jeszcze młody i niedoświadczony, a ty wiesz już sporo. - zaśmiał się na koniec i zaczkał. Zasłonił na chwilę usta dłonią, nabrał powietrza i odczekał dłuższą chwilę. Miał nadzieję, że czkawka minie równie szybko, co się pojawiła. - Mmm... pachniesz słońcem i piaskiem. - westchnął, gdy zaciągnął się zapachem mężczyzny, ale zaraz dotarło do niego co powiedział i miał ochotę sobie jebnąć w twarz. Nic jednak nie powiedział, zamiast tego uśmiechnął się radośnie i pociągnął spory łyk alkoholu. |
| | | CimciInnocent Uke
Data przyłączenia : 29/06/2017 Liczba postów : 730
Cytat : next day same bullshit
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Wto Wrz 05, 2017 12:40 pm | |
| Diogenes obserwował te pijackie zaloty chłopca ze złośliwym rozbawieniem. Doskonale wiedział, jak wyglądało bycie ulubieńcem jednego z gladiatorów. Daleko było tym układom do romantycznych fantazji młodzieńca. Przeczesał dłonią kudły Verusa, który zdawał się być zachwycony towarzystwem dwójki ślicznych niewolników. Nawet Diogenes nie potrafił obrazić się na tego dzikiego mężczyznę. Niewierność leżała w jego naturze, tak jak walka. O wszystko obwinił Lucjusza. – Skarbie, ty naprawdę nic nie wiesz o seksie – gladiator skwitował naiwną wizję chłopca, który gdyby się z kimś przespał zrozumiałby, że nie potrzeba do tego nawet odrobiny miłości. – Chodźcie. Coś wam pokażę. Zsadził młodzieńców ze swoich kolan i objął dwoje ramionami, dociskają do swoich boków. Zabrał ich z pełnego ludzi i hałasu pomieszczenia. Poprowadził korytarzem do niewielkiej sypialni. Jako czempion zasłużył na wyróżnienie, które pozwoliło mu nie dzielić pokoju z innymi niewolnikami. Wielki mężczyzna wyszczerzył się zawadiacko, a Lucjusz nie miał już żadnych wątpliwości, po co został tutaj przyprowadzony. Verus z trzymanymi chłopcami zwalił się na łóżko… a następnie zasnął. Pił zdecydowanie dłużej niż młodzieniec. A teraz zamiast się dobierać do dwóch swoich zdobyczy, zdrowo spał. Przy okazji natomiast przygniótł ich, utrudniając ucieczkę z sypialni.
_________________ Underneath it all we’re just savages Hidden behind shirts, ties and marriages
|
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant Czw Lis 02, 2017 9:58 pm | |
| Właśnie nie rozumiał i to było w tym wszystkim najgorsze! Nie mógł pojąć dlaczego tak bardzo łaszą się do tych wszystkich wstrętnych kurtyzan, nawet jeżeli niektóre były cokolwiek przyzwoite z twarzy, to wciąż. Tak samo gdy Marcus usiłował się do niego dobrać, miał wtedy ochotę zwymiotować. Zasadniczo nie chodziło nawet o ten drobny niuans jakim była płeć, którą dzielili, ale wizja Marcusa jako najwierniejszego przyjaciela ojca i mentora Lucjusza. To niemal tak jakby miał się przespać z własnym ojcem. - No właśnie nie wiem, przecież sam to powiedziałem. – uniósł brwi zdezorientowany. Naprawdę nie rozumiał po co Verus powtarza oczywistą oczywistość, którą wpierw sam stwierdził. Nie zamierzał się jednak z nim spierać, zamiast tego niemo otworzył usta do krzyku, gdy wielkolud zdecydował się go porwać niczym łasy na księżniczkę smok i zawlec do swojego leża, gdzie mógłby ją przetrzymywać dla okupu. Ale zamiast wykorzystania urodziwej, płomiennej księżniczki postanowił zapaść w głęboki sen sprawiedliwego, tym razem dając księżniczce szanse na ucieczkę… innym razem. I nawet jeżeli księżniczka miałaby ochotę dzielnie walczyć ze swoim oprawcą to znużona po całym dniu równie szybko zasnęła, by następnego dnia wstać z samego ranka. Miał to szczęście, że obudził się jako pierwszy i o dziwo już bez przytrzymującej go ciężkiej dłoni Verusa. Ogromny jak niedźwiedź, ale zwinny jak srebrzysty wilk, o którym mu opowiadała matka, był równie czarujący podczas snu, jak i za dnia. Zamiast jednak przyglądać się śpiącemu, szybko wymknął się z sypialni, ale tylko po to, by przynieść dwa talerze z jedzeniem – jeden dla Verusa, drugi dla chłopca, który nie raczył mu się przedstawić, a sam wrócił do reszty gladiatorów, bo gdy tylko usiłował wymknąć się z jedzeniem, zaraz ktoś go zatrzymał i zarządzał wspólnego posiłku. I tak zamiast poczekać, aż mężczyzna się obudzi, usiadł razem z równie potężnymi gladiatorami do wspólnego śniadania. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Ave, Caesar, morituri te salutant | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |