Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Life imitates art

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Life imitates art    Life imitates art  EmptyCzw Lip 06, 2017 12:46 am

Life imitates art  XcvWK5k

    X jest malarzem. Widzi świat inaczej, wszystko odczuwa mocniej, ma skłonności depresyjne, czasem nie potrafi się postawić. Właśnie wynajął nową pracownię, aby rozpocząć pracę w nowym miejscu na spokojnie. Szkoda tylko, że wybrał miejsce trochę niefortunnie. Tworzył tam już inny artysta - Y, arogancki rzeźbiarz, który miał mieć to miejsce tylko dla siebie. Ba, płacił nawet większą cenę za wynajem, aby tak było! Próbuje więc wygonić intruza z miejsca, które miało być jego i tylko jego. Przecież to nie może być takie trudne. Prawda?


x - ven
y - philantropist


Ostatnio zmieniony przez veneziane dnia Czw Wrz 28, 2017 11:46 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyCzw Lip 06, 2017 1:26 am

Life imitates art  BM8eXQO

Maxime Yves Beringèr
WIEK 24 lata POCHODZENIE Binche, Belgia ZAJĘCIE artysta malarz

    WYGLĄD
    Max nie jest brzydki, nie jest odpychający. Nie wygląda jak lalka, nie przedstawia typowego kanonu urody. Daleko mu do Deppa czy Pitta. Na swój sposób jest nietuzinkowy, a przez to interesujący. To tylko przysparza mu zmartwień.Na czym polega ta niezwykłość? Maxime ma 183 centymetry wzrostu, jest przy tym tak szczupły, że balansuje wciąż na granicy chudości. Jest zieloonokim blondynem. Czasem jednak jego oczy okolone długimi, choć dość rzadkimi rzęsami wydają się ciemniejsze niż są w rzeczywistości. W innych przypadkach zaś wyglądają na szare bądź niebieskie. Niezależnie jednak od światła nie tracą one na przenikliwości, zdają się spoglądać wgłąb człowieka, jednak w dziwnie łagodny sposób. Brwi ma ciemniejsze niż włosy. To znaczy - ogół włosów, ponieważ w osobliwy sposób (pomimo słońca) u nasady wydają się one innej barwy niż na pozostałej ich długości co sprawia, że niekiedy wygląda, jakby ich jasny, lniany kolor był uzyskany z farby. To nie jest jednak prawda. Nieco je zapuścił. Poniekąd proste, w niektórych miejscach jednak wywijają się na różne strony. Zazwyczaj do tyłu. Z przedziałkiem po środku jego fryzura przypomina niemal tę Johna Smitha z Pocahontas Disneya. Poza tym oczywiście nie ma z nim nic wspólnego.Idąc dalej, Max ma dość ostre rysy. Wysokie kości policzkowe, ładne, niemal dziewczęce usta, charakterystyczny pieprzyk na lewym policzku. I nos. Ten cholerny nos, którego nie cierpi z całego serca i jest głównym powodem jego kompleksów. Choć wąski, wciąż jest duży i garbaty. I chociaż dodaje mu charakteru, Max nie rozpatruje go w tych kategoriach. Ma też kolczyk w jednym uchu - małe, złote kółeczko.

    RESZTA
    - nie ukończył szkoły;
    - maluje głównie akty (należy też do tych artystów, którzy często wpadali w romanse z modelkami);
    - ma katastrofalnie słabą głowę;
    - jest bezpłodny, co również zawsze wpływało na jego postrzeganie siebie;
    - ma młodszą siostrę - Saskię, którą kocha nad życie;
    - drugą, Ophelie, nienawidzi z całego serca;
    - swój pierwszy raz przeżył z nauczycielką malarstwa;
    - nigdy nie określał swojej orientacji;
    - prawdopodobnie cierpi na depresję już od wielu lat, ale nigdy nie poddał się żadnemu leczeniu;
    - popełnił w życiu kilka sporych błędów, w tym zadarcie z nieodpowiednimi osobami, dlatego nie podpisuje swoich prac - nie chce być rozpoznany i odnaleziony;
    - w życiu zajmował się nie tylko malarstwem, robił też zdjęcia, kręcił amatorskie, undergroundowe filmy;
    - inspiruje się Andym Warholem... przynajmniej tak mówi, ponieważ jego prace nie mają z nim nic wspólnego;
    - bieda aż piszczy
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyCzw Lip 06, 2017 2:16 am

Life imitates art  Tumblr_nxl3couWpd1s2lrfeo1_1280

Rémi Fabien Delacroix

Wiek || 25 lat
Wzrost || 177 cm
Pochodzenie || Vichy, Francja




Dodatkowe informacje


❥ Absolwent Wyższej Szkoły Sztuk Pięknych w Paryżu

❥ Jedyne co robi w życiu to rzeźbiarstwo. Uwielbia rzeźbić nagie ciała, tak jak to robiono w Starożytnej Grecji

❥ Uważa ludzkie ciało za największą inspirację

❥ Nie rozumie tworzenia tematów tabu i zakrywania nagości

❥ Często chodzi nago po mieszkaniu

❥ Czuje, że w jakimś stopniu jest Włochem. To przez zamiłowanie do ludzi i aktów z nimi

❥ Pieniędzy jak lodu na Grenlandii

❥ Chodzące szczęście, czasem pomagają w tym psychotropy (ale cii)

❥ Uwielbia być sam, kiedy tworzy. Dlatego zapłacił potrójnie za nową pracownię, by nikt mu nie przeszkadzał.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyCzw Lip 06, 2017 9:54 am

- Ja naprawdę potrzebuję tej pracowni. – Ułożył smukłą dłoń na ramieniu mężczyzny, który już zamierzał go wyminąć i udać się w swoją stronę. To go zatrzymało. A może to ta desperacja w głosie chłopaka, który uczepił się go jak rzep psiego ogona i męczył tak już z dobre piętnaście minut, nie dając się spławić. Tak czy inaczej, jego działania odniosły skutek. Właściciel budynku przystanął i zmierzył blondyna spojrzeniem od stóp do głów wzrokiem wyraźnie mówiącym: Myślisz, że stać cię, chłopcze? Ten zrozumiał od razu. Sięgnął do swojego szmacianego plecaka przewieszonego przez jedno ramię, aby wyciągnąć z niego plik pieniędzy związany gumką recepturką i pokazał go mężczyźnie, unosząc tak, aby mógł zobaczyć, że wcale nie jest on mały. Bynajmniej jednak mu go nie podał, jakby chcąc z kolei powiedzieć: Nie ma mieszkania, nie ma pieniędzy. Mężczyzna westchnął teatralnie.
Belg nie dawał za wygraną, jednak dopiero teraz zaczął mówić jego językiem.
- Słuchaj pan. Powiem panu ostatni raz… – Właściciel wyciągnął palec, jak wujek, dający swojemu bratankowi cenną, życiową radę. Maxime odetchnął zniecierpliwiony i przełożył ciężar ciała na jedną nogę, opuszczając dłoń z pieniędzmi. – Żeby potem nie było. Mam już u siebie jednego artystę. Rzeźbiarz. Nie pogadasz z nim. Chociaż może wy, artyści, mówicie jakimś swoim językiem i wam się uda. No, ale mnie się nie udało. Arogancki, nieprzyjemny, a uparty niemal jak pan. Żeby potem nie było spięć. – Podkreślił. – Ostrzegałem! – Uniósł palec wyżej i pomachał nim na boki. Przejmował się jakby mówił o końcu świata. Przez chwilę przypominał Begowi jakiegoś pseudoproroka, który wczuł się w swoją rolę trochę za bardzo. Max uśmiechnął się nieco tym rozbawiony i ujął jego dłoń w swoją tak, aby ją opuścić i przekręcić wnętrzem do góry. Potem wcisnął w nią pieniądze i poklepał ją jeszcze nieco bezczelnie. Uśmiech nie schodził z jego ust.
- Spokojnie. Przecież my, kosmici-artyści, mamy swój język. – Powiedział uszczypliwie, zabrał ręce i przełożył plecak bardziej przez ramię. – A jeśli jednak okaże się zawodzić, nie będę wchodził mu w drogę.
- No… jak pan chcesz. – Wymamrotał właściciel, przesuwając palcami po pieniądzach. Już czuł tę zadymę, jak jego klient się dowie. Przeklęty Belg, że też musiał się uprzeć. Teraz będzie musiał się użerać z tym całym Francuzem. Niemal się bał, w końcu nie wiadomo, do czego facet jest zdolny. A przecież pracuje z rzeźbiarstwa, to i siłę ma.
Mężczyzna westchnął znów głęboko nosem i uniósł wzrok na twarz tego przeklętego Belga, który teraz patrzył na niego z jakimś dziwnym zadowoleniem, trzymając obiema rękami pasek od swojego plecaka przełożonego przez ramię. Przez chwilę wydał mu się jakiś dziwnie smutny.
Ech, artyści.
- No dobrze, chodź pan za mną. – Powiedział, kiwnął ręką i ruszył wgłąb domu, gdzie mieściły się pokoje przeznaczone na pracownię. Maxime od razu ruszył za nim.


Swoje rzeczy przyniósł jeszcze tego samego dnia. Właściciel już go opuścił, ledwo wybąkując pod nosem pożegnanie. Oczywiście jeszcze z pięć razy powtórzył żeby nie było, że nie ostrzegałem!, grożąc swoim tłustym paluchem. Wkrótce potem wyszedł i malarz miał okazję nacieszyć się ciszą. Aroganckiego, okropnego rzeźbiarza jeszcze nie było, przynajmniej tak mu się zdawało. Postanowił to więc wykorzystać na swoją małą, błyskawiczną przeprowadzkę. Z mieszkania swojej znajomej, która mieszkała nieopodal (i od której zresztą dowiedział się o tej pracowni) przyniósł sobie swoją składaną sztalugę, wielką kasetę z farbami oraz potrzebnymi do rozcieńczania ich czy nakładania przyrządami, małe krzesełko oraz karimatę, na której mógłby się tu czasem zdrzemnąć.
Jakoś głupio było znów nazywać się bezdomnym.
W mieście był zaledwie od trzech dni. Natomiast cztery dni temu rozstał się z kobietą, która właściwie go utrzymywała, czym non stop raniła jego dumę i poczucie godności. Ich związek był bardzo skomplikowany i toksyczny, ale to dopiero te cztery dni temu czara się przelała. Nakrycie dziewczyny w łóżku z chłopakiem, którego uważał za kumpla, było zdecydowanie zbyt bolesne. To nie tak, że on był święty. Po prostu tego było już za wiele. Po wszystkim czuł, że nie może tam zostać. Uruchomił parę swoich kontaktów i w ten oto sposób wylądował tutaj.
Usiadł na swoim niewielkim stołku, który chybotał się na boki i westchnął głęboko nosem. Fala melancholii i poczucia beznadziejności była jak tsunami, które uderzało w niego raz za razem, gdy tylko miał chwilę pomyśleć. Zalewała go, ogarniała, topiła tak, że wydawało się, że świat jest skąpany w jej chłodnych, ponurych barwach. Czasem nie miał siły wypływać na wierzch.
Chwilę przesuwał palcami po wnętrzu swojej dłoni, wpatrując się w nią bezmyślnie. Za paznokciami miał jeszcze ślady farb olejnych, które trudno było mu domyć, nieważne ile by szorował. Zresztą, on ogólnie często chodził cały w farbach. Wystarczyło rozmazać coś palcami, następnie zapomnieć, że to w ogóle miało miejsce. Rach-ciach, tęcza na policzku gotowa, a przecież nie ma to jak farby, których nie da się zmyć wodą.
Siedział tak dosłownie chwilę. Potem wstał i postawił na niewielkiej sztaludze niemal nieproporcjonalnie duże płótno. Przez chwilę wyglądała, jakby zaraz miała się przewrócić. Max miał jednak wszystko pod kontrolą.
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyNie Lip 09, 2017 5:11 pm

Jak co tydzień, zabalował na całego. Impreza ostro zakrapiana rumem i whisky, okraszona dodatkowo dymem papierosowym oraz słodkim zapachem marihuany, to było coś, czego potrzebował. Plusem wczorajszej sytuacji był fakt, że nie wylądował w innym mieście, a co za tym szło, miał blisko do domu. Dochodzenie do siebie nie trwało długo, ale wystarczająco żeby słońce przestało grzać jak pojebane. Kac morderca trzymał ostro, a po wzięciu trzech tabletek przeciwbólowych, cierpienie nie ustępowało. Rzeźbiarz zaczął myśleć, że może być to spowodowane zakłóceniem aury jego dotychczasowego życia. Coś zaczęło psuć pewne elementy cudownej, samotnej układanki. Jakby jedna ze sfer egzystencjalnych Rémiego została zbrukana, doszczętnie zdeptana, przeżuta i wypluta za jednym zamachem. Ostatecznie porzucił tę ideę i zajął się szukaniem swoich rzeczy w mieszkaniu znajomego, bo co za dużo pesymizmu, to niezdrowo.
Nieświeży, w okularach przeciwsłonecznych wędrował miastem, po drodze zahaczając o ulubioną kawiarnię. Tam zakupił czarną, mocną kawę i pączki. Naładowany cukrem oraz kofeiną udał się do samotni, w której miał zamiar trochę popracować nad nowym projektem, który przyszedł mu do głowy zaraz po przebudzeniu. Tryskał optymizmem, odliczając kolejne metry zbliżające go do sanktuarium rzeźbiarstwa. Już widział każdy detal, każdy mięsień i kość policzkową, które wyłaniały się z bezpłciowego bloku. Planował pozycje, twarze, gesty. To miało być jego największe dzieło, arcydzieło.
Otworzył drzwi i czołgając się na górę, odczuwał coraz większą niepewność. Coś mu nie pasowało. Wtem, zaczął słyszeć dziwne dźwięki, obce dźwięki. Obudził się z artystycznego transu i z prędkością gazeli uciekającej przed stadem lwic, przeszukiwał każde najmniejsze pomieszczenie. Ktoś chciał go okraść? Zabrać jego cały dorobek i opchnąć na ebayu za kilka setek? Nie mógł na to pozwolić! I wtedy trafił na coś, czego się nie spodziewał.
-Coś za jeden i co tu robisz? To moja pracownia. Zresztą, jak cała ta chata. Wypad, pókim dobry i nie zadzwoniłem po policję! - zmarszczył brwi, przyglądając się wszystkiemu, co nie było jego. Sztaluga, jakieś farby, płótna. Takim czymś można odrestaurowywać pokoje, a nie przedstawiać sztukę. A on na razie remontu nie potrzebował. Gość na pewno nie był złodziejem, ale wyglądał marnie. Może jakiś menel, poszukujący swojego kącika? O nie, nie, to nie był przytułek dla bezdomnych. Remi nie bez powodu dopłacał właścicielowi za wynajem. Najważniejszym była cisza i spokój, którą podobno miał zapewnioną, póki okaże odpowiednią sumkę.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyNie Lip 09, 2017 5:54 pm

Słysząc obcy głos tak znienacka, drgnął, a jego serce poderwało się do szaleńczego galopu. Przestraszony, odwrócił się właściwie momentalnie, zupełnie mimowolnie zwilżając wargi. Dopiero wtedy odetchnął. Chociaż nie wiedział czy powinien. Skończyła się słodka swoboda i najwyraźniej miał zaszczyt poznać tutejszą „legendę”. Niemal uśmiechnął się pod nosem na samą myśl.
Przez cały ten czas kiedy właściciel opowiadał mu o rzeźbiarzu, każde jego słowo wydawało mu się przesadzone, zdecydowanie podkoloryzowane. Chyba do końca nie wierzył, że może zetknąć się z osobą, dla której jego obecność może być naprawdę niepożądana. Albo chociaż miał nadzieję, że łatwo uda im się dogadać, przecież Max nie miał wcale złych zamiarów. Ba, mogliby iść na jakiś kompromis! A potem go usłyszał i miał wrażenie, jakby cała ta jego nadzieja była tylko zwykłym balonikiem pełnym powietrza, lecz nie zawiązanym, który nagle został puszczony z uścisku – nagle zmalała, a potem padła całkowicie.
Mimo wszystko, z uporem maniaka, postanowił próbować. Po co robić sobie wrogów tak na wstępie? Poza tym, wyznawał zasadę, że nie należy człowieka oceniać od razu, trzeba dać mu szansę. Dopiero potem można być na niego złym, nie chcieć mieć z nim nic wspólnego i tak dalej. Max Beringèr poleca.
- Właściwie, mam ten pokój wynajęty, więc policja średnio tu pomoże. – Powiedział na typowy dla siebie, dość cichy sposób i uśmiechnął się do mężczyzny lekko. Mimo wszystko, poczuł się pod presją. Może to wzrok tego mężczyzny, może chodziło o ton, a może o to, że po prostu widział, kto tu jest silniejszy. To było jednak na swój sposób irracjonalne i w myślach powtarzał sobie tylko magiczne „Ogarnij się, debilu”. Mantra najlepszych.
Nieco nerwowo sięgnął jakąś szmatkę, leżącą nieopodal i otarł ręce, choć miał je właściwie czyste. Ot, przyzwyczajenie, głupi odruch Naprawdę nie miał pojęcia czym się tak stresował.
Jestem Max. Ty musisz być tym rzeźbiarzem.– Dodał zaraz i skierował się w kierunku mężczyzny, wyciągając do niego rękę. Kiedy to mówił, w jego głosie zabrzmiała szczera chęć ugodowego rozwiązania sprawy, a delikatny uśmiech właściwie nie schodził z jego ust. Widać było jednak po nim również to, że się nieco krępuje. Nawet, jeśli za nic nie chciał tego okazać.
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyPon Lip 10, 2017 1:53 am

Przetwarzał każdy wyraz, wypowiedziany przez intruza. Trochę mu to zajęło z powodu stanu, w jakim się znajdował, ale zrozumiał najważniejsze: ktoś wbił mu się do sanktuarium, a właściciel nie ma z tym żadnego problemu. Tak po prostu oddał jeden z pokoi? A może ta kanalia go przekupiła? Albo zastraszyła? Albo zabiła i zgwałciła? Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym mroczniejsze scenariusze pojawiały się w jego umyśle. A tajemnicza postać zdążyła do niego podejść i wyciągnąć rękę. Szczęście, że nie miał w niej noża! Gdyby tylko chłopak uśmiechał się do Remiego w mniej irytującej go sytuacji, to może by zmienił ton, ale niestety, zakłócenie porządku, ciszy i spokoju, to coś zupełnie niewybaczalnego.
-Mam w dupie to, jak masz na imię. Idę to wyjaśnić. A ty nie ruszaj się stąd i lepiej nie przeprowadzaj się do kolejnego pokoju. Kategorycznie zabraniam, zrozumiałeś? - zagroził, przy każdym zdaniu machając palcem przed oczami nieznajomego, czy jak mu tam, Maxa. Zmierzył go jeszcze od dołu do góry, a następnie udał się do swojej pracowni. Czuł się w tym miejscu o wiele bezpieczniej. Otoczony pięknymi rzeźbami był w o wiele bardziej komfortowej sytuacji, niż ta przed chwilą.
-To jest, jakiś skandal... - burczał do siebie, szukając w tym czasie telefonu po torbach. Znalazł go w kilka minut, co było jak na niego bardzo szybkie. Czasem zdarzało mu się gubić kilka przedmiotów, ale nie tym razem. Choć na chwilę uśmiechnął się do niego los. Wystukał numer na dotykowej klawiaturze i zadzwonił do właściciela. Tego grubego, głupiego ciecia, który nie poinformował Remiego o czymkolwiek. Najzwyczajniej w świecie go oszukał.
Pierwszy raz połączenia nie odebrano. Drugi raz to samo. Dopiero za trzecim razem udało mu się dotrzeć do głąbowatego gospodarza.
-Co to za matactwo?! Czemu w moim gniazdku jest jakiś koleś?! A co z moją kasą?! Gdzieś ty go znalazł i czemuś żeś go przyprowadził tutaj?! Umawialiśmy się inaczej, nie dam się zrobić w chuja stary! - krzyczał rozeźlony do telefonu, od rozmówcy słysząc tylko "ale proszę się uspokoić", "bez nerwów" oraz "wiedziałem, że tak będzie", wszytko poprzedzane bezradnym wzdychaniem.
-Zapłacił bardzo dużą sumę, większą od twojego dodatku. - wyjaśnił Pan Domu, kiedy Francuz dał mu dojść do głosu, tj. musiał przestać wrzeszczeć, bo zabrakło mu tlenu.
-Jak to większą? I co to ma do rzeczy?! Nie miało tu być nikogo i obiecywałeś, że póki płacę dodatkowo, nie będzie tematu o kimś więcej! No jaja sobie robisz w tej chwili! - zrobił się cały czerwony na twarzy, wszystko ze złości. Emocje targały nim niesamowicie. Najchętniej wyrzuciłby delikwenta przez okno, razem z jego płótnami i niepotrzebną nikomu sztalugą.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyPon Lip 10, 2017 2:53 pm

Opuścił rękę i westchnął cicho. No tak, w zasadzie czego się spodziewał. Dzień dobry, panie Max. Bardzo miło pana poznać. Proszę usiąść, tutaj jest broszurka naszej pracowni, ma pan może ochotę na drinka? 
Pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Wiedział, że nie będzie łatwo. Proroctwo się spełniało, teraz tylko musiał przekonać tego faceta, że nie jest taki zły. Albo chociaż, że może udawać, że jest tutaj w zasadzie sam i każdy z nich będzie robił swoje. 
Cierpliwie zniósł więc jego krzyki, patrząc na niego nieco z góry. W sumie nieco go rozbawił. Kategorycznie zabraniam. Boże, ten facet musiał mieć naprawdę ogromne mniemanie o sobie, że mówił tak do nieznajomych. Przecież Max mógłby robić, co chciał, koniec końców i on tu teraz miał swoje miejsce. Rodzice jednak wychowali go na miłego chłopca, więc postanowił być grzeczny. Poza tym nie chciał od niego zarobić w pysk, biorąc pod uwagę jak kruchy był Max, skutki byłyby opłakane. Jeszcze by go zabił czy coś.
- Oczywiście, jaśnie panie. – Odparł więc, nie mogąc się powstrzymać i przysiadł na stołku, czekając, aż wybuchowy rzeźbiarz wróci. Pokręcił znów głową. Skąd się biorą tacy ludzie? 
W czasie oczekiwania przeniósł się na podłogę, aby przejrzeć skrzynkę z farbami, wyciągnąć na wierzch te, które miał używać w najbliższej przyszłości. Miał zacząć dzisiaj, ale jakoś nie opuszczało go wrażenie, że będzie musiał to przełożyć. 
Szczególnie, gdy słyszał głos rzeźbiarza niosący się po pokojach. Ostatecznie byli tu tylko oni i może rzeźby, które tworzył nieznajomy. Przez chwilę Maxowi przeszło nawet przez myśl, żeby być wrednym i po prostu wbić mu do pracowni na chama. Najlepiej któregoś dnia, przy pracy, mówiąc „No cześć, co robisz?”, ale uznał to za kiepski pomysł na samobójstwo. Uśmiechnął się tylko pod nosem do swoich myśli. I tak był ciekawy, co właściwie tworzył i czy nie jest to kolejny artysta pokroju „jestem tak świetny, że tylko ja dostrzegam swój geniusz, dlatego ludzie mnie nie doceniają”. 
W końcu jednak wstał i przeczesał palcami gęste blond włosy, wzdychając ciężko. On to zaczął, więc powinien coś z tym zrobić. Zrobiło mu się żal właściciela. Odchrząknął więc głośno, tak, aby mógł to słyszeć rzeźbiarz i stanął w drzwiach, nie wychodząc jednak z pokoju. 
- Możemy spróbować się dogadać. Nie zauważysz nawet, że tu jestem. Naprawdę. – Powiedział znów głośniej, opierając się bokiem o framugę drzwi i krzyżując ramiona na piersi. – To nie jego wina, to ja po prostu pilnie potrzebowałem miejsca do pracy i schronienia. 
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyWto Lip 11, 2017 2:15 pm

Rozmowa z właścicielem nie dała pozytywnych efektów. Ba, zdenerwowała go jeszcze bardziej. Jedyne co mężczyzna miał mu do zaoferowania to uspokojenie się i przemyślenie sprawy. Dla Remiego to był po prostu żałosny, nieśmieszny żart. Tak bardzo starał się o samotność, a los nadal mu kogoś przyprowadza. Jak żyć? Zakończył połączenie i z powodu nerwów, rzucił telefonem o ścianę. Ten roztrzaskał się na kilka kawałków, ale wciąż nie wyglądało to najgorzej. Podszedł do porozrzucanych elementów i złożył je w jedno. Najbardziej ucierpiał ekran, ale wszystko da się naprawić. Wszystko oprócz zszarganych nerwów Francuza. Słysząc głos niechcianego lokatora, nie wytrzymał.
-Pierdol się! - wyjaśnienia go nie obchodziły. Nie rozumiał dlaczego ten fagas tak naciskał na wynajem akurat tej pracowni. Akurat w tym mieście. Akurat w tym kraju. Dlaczego nie mógł pojechać gdzie indziej? Tego miejsca nawet nie było w ogłoszeniach. Remi zabronił gospodarzowi szukać kolejnych najemców, bo mógł zapłacić więcej niż ktokolwiek nowy. A tu proszę, jakaś zmiana. Chłopak nie wyglądał na bogatego, co było jeszcze bardziej niezrozumiałe.
Trzasnął drzwiami swojej pracowni i usiadł na stołku, rozmyślając nad przyszłością. Jak bardzo upierdliwy będzie "sąsiad"? Ile wytrzyma? A może by spróbować go wykurzyć? To nie był najgorszy plan! Zachwycony piękną ideą aż podniósł się z siedzenia. Chodził po pokoju w tę i we w tę, zastanawiając się co mogłoby najbardziej zdenerwować malarza. Nie będzie mu przecież niszczył płótna, artyści tak nie robią. Ale mógłby wymyślić coś bardziej wyrafinowanego. Kunszt wypędzania niechcianych gości miał całkiem dobrze opanowany, a nadzieja umiera ostatnia. Pierwszym punktem planu było rozeznanie. Jak jegomość ma na imię, to jedyne co o nim wiedział. Wziął głęboki wdech, następnie wydech i otworzył drzwi. Nie szedł tam do niego, rozmowa na odległość musiała wystarczyć.
-Czemu tak ci zależy na tym miejscu, Max?- spytał głośno. Nie było tam żywej duszy poza nimi, dlatego komunikacja w ten sposób była zwyczajnie prosta.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyWto Lip 11, 2017 7:53 pm

Niemal się roześmiał, słysząc tę niemal oczywistą odpowiedź Francuza. Z jednej strony naprawdę zaczynał go bawić. Przypominać takiego zgredka, który łazi, macha palcem, wygraża i bez sensu wrzeszczy. O dziwo jednak wyglądał na całkiem młodego, przez co nieco burzył jego wyobrażenia. Ale wszystko przed nimi! Jeszcze kiedyś będzie miał to sześćdziesiąt lat, a wtedy obrazy z umysłu Maxa przeistoczą się w rzeczywistość. Prawie zaczął żałować, że tego nie zobaczy. To mogłoby być naprawdę zabawne. Drgnął, słysząc dźwięk roztrzaskiwanego telefonu i podrapał się po policzku.
Oh-la-la. Facet musiał naprawdę wpaść w szał. Mimo wszystko, Belg nie zamierzał ustępować. To miejsce było dla niego na tę chwilę jedynym ratunkiem i tego się trzymał. Nie będzie teraz wszystkiego wywracał do góry nogami, tylko dlatego, że zakłóca jakiemuś facetowi feng shui czy co to tam było. 
W końcu odepchnął się od drzwi, dając mężczyźnie chwilę i znów zajął się sobą. Ułożył swoją torbę, sprawdził jeszcze swoje pędzle, czy nie będzie musiał kupić nowych. Wtedy ponownie usłyszał głos jegomościa (ponieważ Pan Artysta Rzeźbiarz nawet nie raczył się przedstawić), podniósł się i ponownie podszedł do drzwi. Czuł się jak ci sąsiedzi rozmawiający przez balkony. Tylko pomiędzy nimi nie było żadnej dziury, którą musieliby pokonać. Może poza tą w sympatii. 
Max założył włosy za ucho i zmarszczył lekko brwi. 
- Nie lubię się zwierzać. - Powiedział wymijająco i uśmiechnął się znów lekko. Nie miał zamiaru mówić mu o swoich problemach, zresztą część z nich była widoczna gołym okiem, jak choćby to, że finansowo na pewno mu się nie powodzi. - Poza tym nawet nie znam nawet twojego imienia, nie wiem jak mam się do ciebie zwracać. Chyba, że w ogóle mam do ciebie nie mówić, to też jest wyjście. - Wzruszył ramionami i westchnął cicho, opuszczając luźno ramiona, jakby w geście poddania. - Ja naprawdę nie mam złych zamiarów. Nawet, jeśli będę tu z modelką albo modelem, będziemy cicho. Zero muzyki, narzucania się tobie, tylko czysta praca. Zrobimy z tego prawdziwy dom sztuki. - Powiedział, znów próbując jakoś przemówić do niego, przekonać, że życie w symbiozie jednak jest możliwe. Ogólnie, chyba próba rozmowy była już jakimś znakiem, że jest postęp. Facet coś rozwalił, nie zaatakował go dłutem, chyba można uznać to za dobrą wiadomość.
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyWto Lip 18, 2017 3:27 am

Prawie wymiotował zapewnieniami malarza. Nie przemawiały do niego teksty o zrobieniu z tego miejsca "prawdziwego domu sztuki". Chciał żeby był to dom rzeźbiarstwa, jego dom rzeźbiarstwa, tylko jego. Płacił za niego od wielu miesięcy, tak dobrze żyło mu się samemu. A ten chłopak wszystko psuł i jeszcze śmiał proponować życie w harmonii. Wolne żarty.
Zrezygnowany poszedł do pokoju nowego lokatora. Musiał robić dobrą minę do złej gry, póki nie wymyśli genialnego planu pozbycia się go w trybie natychmiastowym.
-Ech, jestem Remi. Pasuje ci?  Teraz wiesz jak się nazywam, możesz mi powiedzieć po co ci akurat ta pracownia. Właściciel mówił mi przez telefon, że cię ostrzegał przede mną i moją niechęcią do innych ludzi, a ty uparcie stałeś przy swoim. Albo mi powiesz, albo nie będzie między nami miło. Będzie jeszcze gorzej niż teraz, a zapewniam, że jestem najbardziej upierdliwym i okropnym gnojem, jakiego kiedykolwiek będziesz w stanie poznać. - powiedział, tym razem wyciągając rękę do blondyna, aby symbolicznie powitać go w nowym miejscu. Stwierdził, że zagra cudownego gospodarza i niesamowicie przyjaznego gościa, żeby później myszka wpadła w pułapkę kotka i uciekła do innej nory, z dala od tego miejsca. Sfera komfortu musiała wrócić do poprzedniego stanu, bo inaczej rzeźbiarz był zmuszony do nowych obliczeń, by jego yin i yang działało jak trzeba. Bez balansu we wszechświecie nie mógł pracować, nie tworzył pięknych, docenianych prac. Jego skupienie traciło na mocy, przez co zanikały umiejętności w fachu. Tak przynajmniej myślał i tego się trzymał.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyCzw Lip 20, 2017 1:38 pm

- Remi. Ładnie. - Powiedział nawet i uścisnął dłoń Francuza. Poniekąd nieco zaskoczony przyjął tak wielką osobistość w swoich ekstremalnie skromnych progach. Dopiero kiedy Remi tu wszedł, dotarło do niego ze zdwojoną siłą, jak biednie to wszystko wygląda. Mata do spania, jakiś jasiek, torba z kilkoma ubraniami na krzyż, skrzynka na farby i składana sztaluga. Może to i lepiej, może facet się nad nim zlituje czy coś. Haha, dobry żart. 
Odsunął się w drzwiach z założonymi rękami, patrząc na mężczyznę czujnie. Chwilę bił się w myślach czy powinien mówić mu o swoich problemach, ale jego, no cóż, poniekąd groźby przekonały go, aby nie robił sobie dodatkowych problemów. 
- Powiedzmy, że mam tu zleceniodawcę, który mówił, że chce mnie mieć pod ręką. To zlecenie może uratować mi życie. Poza tym ja też chciałem spokoju i anonimowości. Nie macie tu zbyt wiele pracowni, a jeśli już jakieś macie, to nie spełniały moich warunków. - Przysiadł na swoim taborecie przed sztalugą i wzruszył ramionami. Mówił teraz szczerze, spokojnie, bez żadnej uszczypliwości wobec rzeźbiarza. Na chwilę spuścił wzrok gdzieś na ścianę, dopiero potem przeniósł go z powrotem na pana artystę. Oczywiście przemilczał parę rzeczy, jak na przykład to, że bardzo mu zależało na zaszyciu się w jakiejś niewielkiej, rzadko uczęszczanej pracowni, żeby nikt nie wiedział, gdzie jest. To, że mu nie ufał, było oczywiste. Kiedy o tym pomyślał, zaczynał się bać, że facet może mu naprawdę zaszkodzić i dziękował Bogu w to, że nie podał mu swojego nazwiska. Facet mógł się go pozbyć łatwiej niż mu się wydawało. I to tak na amen. Będzie musiał porozmawiać jeszcze z właścicielem. Obaj byli podejrzani. Im szybciej uwinie się ze swoim zadaniem, tym lepiej.
- Zrobię tu swoje i sobie pójdę gdzieś indziej, wyjadę pewnie z miasta. Będziesz miał święty spokój. - Uśmiechnął się znów lekko. - Tylko wytrzymaj tę chwilę. Jestem pewien, że taki artysta jak ty nie potrafi zostać pohamowany przez byle malarza w swoim artystycznym powołaniu. - Dodał zaraz, aby połechtać jeszcze jego ego. Tonący brzytwy się chwyta.
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyPon Lip 31, 2017 5:22 am

Jego plan wykurzenia malarza nagle jakby stracił na wartości. Usłyszał, że chłopak wykona tylko jedną pracę i wypieprza. Czy mogłoby być coś piękniejszego? Raczej nie. Remi nie musiał się głowić nad tym, co zrobić żeby blondyn zrezygnował, nie musiał walczyć ze swoim sumieniem. Idealnie! Uśmiechnął się szeroko, bo nie dość, że będzie miał go z głowy bezproblemowo to dodatkowo został obdarzony komplementem! No proszę, jednak znalazły się plusy sytuacji.
-Hm, niech będzie. Wykonasz swoje zlecenie i znikniesz z mojego życia. To bardzo dobry układ. - odpowiedział, podchodząc bliżej. Stanął tuż za Maxem i położył dłonie na jego ramionach, lekko zaciskając palce.
-Tylko widzisz, musimy pozbyć się jednego, małego szkopułu. Otóż, nie mogę pracować jeśli to miejsce nie ma idealnego układu feng shui. Czuję, kiedy coś zaburza moją aurę kreatywności. Teraz robi to ten pokój. Musimy poukładać twoje pierdoły tak, by komponowały się z moimi pierdołami w pokoju obok. Jasne? - spojrzał na sztalugę, mrużąc oczy. Ona była pierwszym elementem, który należało przestawić. Kompletnie nie pasowała kompozycyjnie, a dodatkowo była w złym miejscu jeśli chodzi o oświetlenie.
-Ech, jesteś jak taka mała, zagubiona kulka. Jesteś leworęczny czy praworęczny? Ach, właściwie to nie robi to różnicy. I tak zasłaniasz sobie połowę płótna stawiając ten drewniany pachołek w tym miejscu. - tupnął, by dosadnie przekazać co oznaczało "to miejsce".

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyPon Sie 07, 2017 12:35 pm

Słowa rzeźbiarza odnośnie wykonania zlecenia i zniknięcia z jego życia, co było bardzo dobrym układem były zarazem tak niemiłe i tak pożądane, że Max miał ochotę się roześmiać z tego strasznego absurdu. Oczywiście nie dodawał, że zlecenie to było cyklem obrazów, a nie tylko jednym, nie chcąc znowu rozjuszać bestii. Ten mężczyzna dosłownie go załamywał i bawił jednocześnie. Cieszył się jednak, że pan artysta pogodził się z jego obecnością w swoim rzeźbiarskim sanktuarium.
Drgnął lekko, czując jego dłonie na swoich ramionach. Poczuł dziwny dreszcz przebiegający po jego plecach i musiał przełknąć ślinę. Dopóki niższy od niego człowiek trzymał się w miarę z dala, był spokojny. Teraz, znając jego charakterek i czując jego palce na swoim ciele, zrobił się czujny i jakiś spięty, a jednak nie odwracał się, jakby bojąc się wykonać jakieś gwałtowniejsze ruchy. Jeszcze zrobi coś nie po jego myśli, okaże się, że facet ma przy sobie dłutka i coś mu zrobi. Wyobraźnia malarza naprawdę szalała, podobnie jak jego serce. Nawet, jeśli słuchając go, znowu miał ochotę się roześmiać.
Dlatego też na wzmiankę o idealnym układzie feng shui kąciki ust Belga drgnęły w uśmiechu, którego nie potrafił powstrzymać, jakkolwiek bardzo by się nie starał.
Jasne, jasne. – Przytaknął od razu, nie chcąc się kłócić, chociaż zdaniem Maxa wszystko było zaplanowane dokładnie tak, jak lubił i tak, jak być powinno. Możliwe, że po prostu kiedy rzeźbiarz wyjdzie, znów poustawia sobie wszystko po swojemu albo chociaż trochę poprzesuwa. Teraz starał się być ugodowy.
Lewo… - Zaczął, już chcąc odpowiadać, kiedy mężczyzna w zasadzie uznał jego odpowiedź za nieistotną. Dlatego też znów natychmiast się zamknął, wziął głęboki wdech i odgarnął jasne włosy za ucho, aby mu nie przeszkadzały.
Malowałeś kiedyś? Podobno każdy rzeźbiarz musi być przynajmniej świetnym rysownikiem. Jak jest z tobą? – Spytał, faktycznie ciekawy. W końcu faktycznie większość rzeźb potrzebuje doskonałych szkiców. Jeśli zajmował się rzeźbiarstwem realistycznym – tym bardziej, a dobre odwzorowanie natury wcale nie było znów takie proste. Do tego tak się rządził po, notabene, jego pracowni, że Maxa faktycznie zainteresowało czy mężczyzna miał jakąś artystyczną przeszłość niezwiązaną ze swoim fachem. Może był większy niż malarzowi się to wydawało?
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyWto Sie 22, 2017 4:24 am

Weszli na tematy, które mężczyzna uwielbiał, czyli tematy o nim, jego twórczości i jego geniuszu artystycznym. Kto nie chciałby pochwalić się dotychczasowymi umiejętnościami? Narcystyczny rzeźbiarz ustawiał się pierwszy w kolejce do bycia adorowanym i wysłuchiwanym. 
-Ach, stare dzieje. Uczyłem się w szkole plastycznej, potem poszedłem na studia. Dostałem się na uniwerek w samym Paryżu! Wiadomo, Francja, prestiż, świat mody i artyzmu. Cudowny kraj, cudowne miasto, cudowny styl. - westchnął tęskno, na samą myśl o wieży Eiffla nocą, przy romantycznej kolacji na tarasie z nowymi pomysłami siedzącymi na wygodnej kanapie w jego głowie.
-Mogę pokazać ci, co kiedyś rysowałem. Właściwie to każdy projekt należy wytworzyć najpierw w głowie, a później na papierze, aby móc go idealnie wyrzeźbić, wiesz? Te najświeższe schematy też powinny się gdzieś pałętać... - odsunął się i podreptał wesoło do wyjścia z pokoju malarza. 
-Za mną Max! Pora na wycieczkę po znakomitym miejscu, jakim jest ta wielka, kilkupokojowa pracownia! Zapinaj pasy, bo będzie jazda! - krzyknął entuzjastycznie, wykonując piruety. Czekał niecierpliwie aż jego nowy współlokator ruszy szanowne cztery litery, by mogli zacząć oprowadzanie, jak po muzeum narodowym. Pierwszym przystankiem było pomieszczenie, którego ściany ozdobione zostały kartkami z przeróżnymi szkicami, nagłymi pomysłami, pojedynczymi elementami ciała. Remi przepełniony był dumą, wchodząc do środka. Kochał wszystkie projekty i każdy z osobna. Została mu jeszcze jedna, golutka ściana do zapełnienia. Reszta była ułożona chronologicznie od lewej do prawej, a z góry na dół układała się w dzieła, które po części udało mu się wcielić w życie.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptySob Sie 26, 2017 11:47 am

Pasja, z jaką rzeźbiarz mówił o… samym sobie w zasadzie coraz bardziej Maxa bawiła. Delikatny uśmieszek nie schodził więc już z jego ust, dlatego też postarał się, aby miał on bardziej życzliwy niż rozbawiony wyraz. Nie chciał, żeby jaśnie pan artysta pomyślał, że może nie podchodzić do niego poważnie albo coś w tym stylu. Nie, nie, podchodził. Podchodził do niego absolutnie poważnie.
Tak, wiem. – Powiedział w odniesieniu do tego skromnego opisu Francji. – Kiedyś tam przez chwilę mieszkałem. – Dodał wyjaśniając i na chwilę wracając wspomnieniami do owego czasu. Były one całkowicie inne od tego, co wyobrażał sobie Francuz. To w Paryżu po raz pierwszy zasmakował życia bezdomnego i w Paryżu poznał swojego najlepszego przyjaciela, dzięki któremu ponownie miał okazję docenić dach nad głową. Robiło mu się przykro, kiedy o tym myślał, bo ich drogi skutecznie się rozeszły już jakiś czas temu. Wolał więc tego zanadto nie rozpamiętywać i skupić się na postaci gadatliwego rzeźbiarza.
Coś na ten temat słyszałem. – Odparł nawet nieco nieśmiało, uśmiechając się delikatnie i ruszając za mężczyzną posłusznie. Określenia, jakich używał oraz cały jego entuzjazm sprawiały, że naprawdę musiał powstrzymywać śmiech, ale już przynajmniej wiedział, jak się z nim obchodzić. Chwalić, chwalić, jeszcze raz chwalić. Nie pyskować, nie kłócić się i może jeszcze trochę chwalić, a wtedy będą mogli żyć we względnej symbiozie.
Kiedy tylko weszli do pokoju, Maxime rozejrzał się po nim uważnie.
Wow. – Wydał z siebie, wyraźnie zaskoczony w bardzo pozytywny sposób. Ilość szkiców na pewno robiła wrażenie niezależnie od ich jakości, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Poczuł wobec mężczyzny uznanie, bo zapełnione ściany wyraźnie wskazywały na to, że nie próżnował. Sam uważał, że robił dużo, ale nigdy tego nie sprawdzał w tak rzeczowy sposób. To był namacalny dowód prawdziwej pasji. A poza tym, szkice wydały mu się naprawdę dobre. Powoli, jak gdyby niepewnie podszedł do jednej ze ścian, chcąc przyjrzeć się każdej kartce po kolei. – Od jak dawna przywieszasz tu prace? – Spytał, zaledwie na chwilę odrywając wzrok od szkiców, aby rzucić pytające spojrzenie w stronę Remiego.
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptySob Wrz 02, 2017 4:36 am

Uśmiechnął się szerzej, widząc jakie wrażenie zrobiło na chłopaku to pomieszczenie. Duma prawie zaczęła się wylewać z niego na boki, bo niecodziennie pokazywał innym zaczątki swoich rzeźb, zwykle tylko efekt końcowy. A skoro pierwsze kroki były tak docenione, to oznaczało, że i cała struktura musiała być genialnym dziełem.
-Od samego początku. Przez pierwsze parę tygodni trzymałem szkice w kupkach, ale męczyło mnie rozkładanie ich i układanie jeden po drugim za każdym razem, więc wymyśliłem takie oto rozwiązanie.- podszedł do ściany i ściągnął jeden z obrazków ukazujący twarz. Nie było to arcydzieło. Oczy były nieco nierówne, kształt szczęki mało dopracowany, a usta przesunięte za bardzo na lewo, ale Francuz patrzył na to jak na dzieło Da Vinciego. 
Całość z tego segmentu przedstawiała postać nagą kobietę, okrytą materiałem jedynie w miejscu intymnym. Postać trzymała jedną ręką tkaninę, drugą zaś odgarniała długie włosy z twarzy. Patrzyła ze skupieniem w dół. Remi przejechał delikatnie po szkicu głowy owej persony palcem, po czym zerknął na współlokatora.
-Pokój dzięki nim jest oryginalnie ustrojony, a ja mam świetny widok na moje poprzednie dzieła. Niektóre sprzedawałem i nie mam do nich dostępu, dlatego te składanki przypominają mi o nich. A ta urocza panienka od zawsze była moją inspiracją. Moją pierwszą. Moją najpiękniejszą, mimo okropnych umiejętności. Za każdym razem, kiedy widzę postęp w rzeźbieniu, tworzę ją na nowo, by sprawdzić czy może wyglądać jeszcze piękniej. - odpowiedział po chwili namysłu, odwieszając kartkę na miejsce. To miejsce go wyciszyło. Ponadprogramowy entuzjazm nieco opadł, a ton głosu z aroganckiego i głośnego zmienił się w, niezwykle jak na rzeźbiarza, spokojny.
-No ten...tam gdzieś mam nawet kompozycję lwa, bo miałem kiedyś okres, w którym szkicowałem pomysły na fontanny. Ale wiesz, to nie to samo. Posągi ludzkie...to jest to. Te emocje na ich twarzach, gesty, subtelność. Ach, mówię ci Max, cudo.- poklepał go po ramieniu i poszedł w stronę drzwi, chcąc udać się do kolejnego pokoju.
-Zapewne nie możesz już doczekać się, by zobaczyć jak TO przeniesione zostaje do świata rzeczywistego. A uwierz, mam się czym pochwalić. Może potem ja pooglądam twoje prace, tak żeby było po równo, hah!- wyszczerzył się. Właściwie to blondyn zaczął go ciekawić. Malarstwo było mu obce, dlatego z miłą chęcią poznałby możliwości artystyczne kogoś, kto ma spędzić z nim w jednej pracowni jeszcze trochę czasu.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyWto Wrz 05, 2017 8:42 pm

Wysłuchiwał jego słów i wciąż oglądał z wielką uwagą szkice. Niestety, to całkiem typowe, że wielu artystów, którzy są strasznymi wręcz bucami, w rzeczywistości wiele osiągają i znał pełno, naprawdę pełno tego przykładów. Powoli, oglądając każdą choć odrobinę zarysowaną kartkę do ich grona zaczął zaliczać także i Remiego. Widać było, że w to, co robił, wkładał mnóstwo serca, czasu no i… no cóż, zwyczajnej pracy. W końcu jeden z tych buców, których uznaje się za wielkich artystów, na przykład Albrecht Dürer, którego prace miały swój udział nawet w powieściach Dana Browna, sam mówił, że talent w istocie jest tylko jednym procentem w równaniu na artystycznego geniusza. Pozostałe składniki to ciężka harówka i wiedza, a Francuz – przynajmniej jeśli stało się przez ścianą prac – wydawał się mieć dość dużo jednego i drugiego. Nawet z tym jednym procentem trzeciego.
Jak będziesz miał wystawę, powinieneś to powiesić właśnie w ten sposób. Robi ogromne wrażenie, nawet jeśli można wychwycić czasem jakieś błędy. – Obejrzał się na mężczyznę i podszedł bliżej, aby przyjrzeć się pokazywanej mu przez niego pracy. Tym razem nie obawiał się już, że rzeźbiarz napadnie na niego z dłutem, wręcz przeciwnie.
Wydawał się taki spokojny, że aż nie śmiał mu przerywać. Tylko raz po raz delikatnie skinął głową, aby dać mężczyźnie pewność, że Max słucha go bardzo uważnie.
Wierzę na słowo. – Odparł i uśmiechnął się lekko, czując jego dłoń na swoim ramieniu. Nie oponował, a skierował się od razu za rzeźbiarzem do następnego pomieszczenia. Faktycznie był ciekawy, co jeszcze zobaczy. W końcu jak dotąd, mimo wszystko, zrobił na nim wrażenie. Nawet, jeśli osobiście uważał go za co najmniej ekscentrycznego.
Mężczyzna znów go nieco rozbawił swoimi słowami, a przez to uśmiechnął się nawet trochę szerzej. Widok, jak uśmiech ten nagle zgasł musiał być naprawdę ciekawy.
Malarz zmieszał się niemal od razu po usłyszeniu, że Remi chciałby oglądać także to, co natworzył Belg, bo… to nie było takie proste, a ciężko było się do tego przyznać. Miał wrażenie, że facet od razu go przekreśli, uzna za kogoś niegodnego siebie, niegodnego pracowania w jednym miejscu. Nawet, jeśli nie razem. Coś takiego było trochę wbrew temu, czego chciał teraz Maxime, bo w końcu szło już tak pięknie. Już tak się dogadywali!
Sięgnął za siebie i podrapał delikatnie po karku, zaraz się po nim przecierając jak człowiek wyraźnie skrępowany. Musiał się wręcz zebrać na odwagę, aby wreszcie odezwać.
To będzie trudne. – Powiedział i uśmiechnął się zakłopotany. – Nie mam przy sobie żadnego swojego malarstwa, bo moje prace są dość duże, a kiedy tylko je skończę, oddaję je do galerii, żeby kolega spróbował je sprzedać. Potem tylko przyjeżdżam i dostaję od niego pieniądze albo słyszę, że będę musiał radzić sobie bez nich. – Wytłumaczył po chwili. – Tak jest, więc… Mam parę szkiców, ale to też nic wielkiego. Może skupmy się na twoich pracach. – Zaproponował nieśmiało.
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptySro Wrz 13, 2017 4:20 am

Zatrzymał się nagle, jeszcze zanim przekroczył próg pokoju. Odwrócił się do malarza i z prędkością światła znalazł tuż przed nim. Złapał jego poliki w obie ręce i zaczął wpatrywać nieprzerwanie w oczy blondyna.
-Co ty w ogóle mówisz? Plujesz mi tymi bluźnierstwami w twarz.- powiedział bardzo, ale to bardzo poważnie. Nie docierał do niego fakt, jak można zajmować się sferą artystyczną tylko po to, żeby było co do gara włożyć. To kłóciło się z jego koncepcją sztuki, jak i całego świata. Nie mieć ani jednej zachowanej pracy? Absurd. Zawsze znajdzie się obraz, rzeźba czy fotografia, która jest tą jedyną, której nigdy by nie sprzedał, przynajmniej tak było zdaniem Remiego. On nigdy by nie wydał swojej Muzy jakiemuś podrzędnemu kustoszowi galerii sztuki tylko po to, by kupić za wypłatę ziemniaki i mięso na kotleta. To by uwłaczało jej majestatowi. Gdyby dowiedziała się, na co idzie jej poświęcenie, Remi musiałby przepraszać ją przez wieki, a przecież galerie mają określone godziny otwarcia.
-Max, przestań rozprowadzać po TEJ pracowni herezje. Niemożliwe, żebyś nie miał czegoś pięknego przy sobie. Każdy artysta musi mieć czym się pochwalić, chociażby przed przyjaciółmi na dobrze zakrapianej imprezie. Pokaż mi te szkice, bo nie ręczę za siebie i jak wparuję do twojej części i wynajdę jakieś cudeńko, to dostaniesz pasem po gołej dupie, jak mały chłopiec, który okłamał swoją mamę po tym, jak zjadł ostatnie ciastko ze słoika, czy to jest jasne i klarowne?- powiedział to wszystko na jednym wdechu, robiąc się czerwonym na twarzy jak pomidor. Odsunął się na moment, trzymając rękę na głowie mężczyzny. Musiał się uspokoić, bo jeszcze chwila i zrobiłby mu krzywdę za kopanie dołów pod pięknem sztuki. Ta zniewaga krwi wymaga, ale jeszcze nie teraz. Po namyśle złapał blondyna pod pachę i powędrował do jego pokoju. Miał zamiar zmusić go do pochwalenia się czymkolwiek, co ze sobą przywiózł. 
-No, wygrzebuj te swoje malarskie cuda!- popchnął go lekko w stronę rzeczy, które ten ze sobą przyniósł. Francuz wpadł na genialny pomysł. Gdyby prace jego nowego kolegi okazały się fenomenalne, mogliby połączyć siły i stworzyć cudowną, pełną inspiracji galerię i zarabiać na niej w przyzwoity sposób. Idealny plan, potrzebujący jedynie dopieszczenia i formalności jak na przykład zgoda tego drugiego, chociaż kto by się przejmował sprzeciwami, skoro idea była na co najmniej wyższym poziomie.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptySob Wrz 16, 2017 12:27 pm

Przez chwilę stracił orientację co się dzieje i zaskoczony oraz nieco zagubiony wbił wzrok zielonych oczu w mężczyznę. Dłonie na jego policzkach były tak niespodziewane, że aż na chwilę zamarł, nie wiedząc zupełnie jak się zachować. W dodatku ta powaga, no jak nic zaraz mu facet coś zrobi. A zapowiadało się tak dobrze.
Poczuł się niemal zawstydzony i zaraz spuścił spojrzenie, jak gdyby nie mogąc mu dłużej patrzeć w oczy. Nieważne, że w sumie nic nie zrobił, że faktycznie sztuka była dla niego sposobem na zarobek (nie, żeby nie chciał tego zmienić, po prostu nie mógł). Nie sądził, aby Remi miał to zrozumieć, nawet gdyby mu wytłumaczył swoją beznadziejną sytuację, to bagno, w którym niemal już zatonął. Artysta bez szkoły, bez domu i z ogromnymi długami. Przecież jest pięknie.
No… niech ci będzie. – Odetchnął w końcu, czując się wręcz zmuszony do obnażenia się z prac. Nie przeszkadzało mu to przed innymi, ale ten rzeźbiarz wydawał się mieć wobec niego tak wielkie wymagania, że na samą myśl w Maxie odzywały się kompleksy. A co, jeśli nie uzna jego prac za wystarczająco dobrze? Powie „i TO ma być sztuka?” po czym wyrzuci go na bruk? W sumie nie mógłby, ale mógłby mu się naprzykrzać resztę czasu. To również nie była zbyt optymistyczna opcja.
Na dłoń na jego głowie zareagował jedynie uniesieniem brwi, a potem uśmiechnął się delikatnie, widząc jak się wycisza.
Szkice. – Poprawił go jeszcze po drodze dość nieśmiało, kiedy znów znaleźli się w pokoju tymczasowo przeznaczonym dla jego malarskich działań. Założył jeszcze włosy za ucho, podszedł do swojej torby niepewnie i westchnął głęboko. Czuł się, jakby miał zaraz odbyć się jakiś sąd ostateczny, a nie zaledwie ukazanie swoich prac koledze po fachu. Chociaż też nie do końca.
W końcu wyciągnął spory szkicownik, który wyglądał trochę jak obita w skórę, ciemna, rozpadająca się książka. Jedna część okładki zdawała się już odpadać, a do tego w środku było pełno niezależnych kartek. Wbrew temu, co myślał Max, patrząc na ścianę w pracowni Francuza, jego szkiców nie było wcale tak mało. Chwilę się wahał, zanim w końcu wyciągnął szkicownik w jego stronę.
Nie ma tego wiele, malarstwa to tam parę akwarelek może, ale… - Westchnął głęboko i potarł czoło. – Wszystko, co namaluję, staram się oddawać na sprzedaż. – Wyjaśnił, jakby to miało to usprawiedliwiać. Nie, żeby usprawiedliwiać naprawdę było co. Niewielkich malarskich szkiców było naprawdę wiele, potraktowanych zresztą bardzo wrażliwie i na indywidualny sposób. Kreską przypominał trochę secesyjnych twórców, zresztą ze względu na ilość aktów mógł spokojnie przywodzić na myśl Klimta.
Patrzył tak na niego wciąż nieco zdenerwowany, zdecydowanie zawstydzony, obejmując się ramionami i czekając na werdykt.
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyNie Wrz 17, 2017 4:24 am

Szkice, malunki, cokolwiek. Remy chciał zobaczyć, cóż takiego jego nowy współlokator potrafił zmajstrować. To, że był gorszy od Francuza miało łatkę faktu ostatecznego już na starcie. Rzeźbiarz żył w przekonaniu, że definitywnie prace jakiegoś podrzędnego malarza nie są w stanie przebić jego perfekcyjnego kunsztu, nad którym zachwycają się najsurowsi krytycy sztuki.
-Sacrébleu!- krzyknął, gdy złapał rozpadający się notes, który był rzekomym szkicownikiem pełnym pomysłów. Nie wierzył własnym oczom. Jak artysta, człowiek będący ponad zwykłymi, szarymi jednostkami, mógł korzystać z tak okropnych narzędzi? Szkice zawsze były początkiem przygody, a jeśli start miał się tak mizernie, to Remy bał się o efekty końcowe. Toż to niedorzeczne. Aż mu się zrobiło żal chłopaka. W ciszy, uważając by nic nie zniszczyć, zaczął przeglądać cóż Max był w stanie zrobić z kartką papieru i kawałkiem grafitu. Przy każdym szkicu zatrzymywał się na minimum dwie minuty, by dogłębnie mu się przyjrzeć, określić go jakoś. Nie pozostawił żadnego bez kategorii. Jedne były lepsze, inne niedopracowane, ale każdy popełnia błędy. 
-Cóż...- zaczął, po delikatnym zamknięciu szkicownika. Obchodził się z nim jak z co najmniej stuletnią książką. Jeden fałszywy ruch i wszystko mogło runąć na ziemię albo rozlecieć na tysiące kawałków.
-Żałuję, że nie widziałem twoich obrazów. To jest ładne, może trochę niedopracowane, mało finezyjne, ale ładne. Brakuje w tobie...jakby to nazwać...pewności. Pociągnięcia bez wiary, chwile zawahań...za dużo myślisz, za mało marzysz. Za bardzo skupiasz się na zdobywaniu pieniędzy za swoje prace. No i jeszcze ten rupieć. - westchnął ciężko. Taka osoba miała z nim pracować w jednym miejscu. A co jeśli zabierze mu energię i miłość do sztuki, a zastąpi je smutkiem i zagubieniem? O nie, nie można na to pozwolić.
-Czy ja mam cię zabrać na zakupy, żebyś w końcu mógł normalnie funkcjonować w naszym świecie? Ta twoja sztaluga pewnie też jest stara jak świat. Kiedy ją skonstruowali? Za czasów Juliusza Cezara? Nie, nie, nie. Musisz mieć nową sztalugę, nowy zeszyt i zapewne jakieś lepsze pędzle. A ja w końcu wydam pieniądze na coś innego niż alkohol i narkotyki. Dobry deal, nie uważasz? - poklepał chłopaka po ramieniu, chcąc wysłuchać jego opinii na temat udania się na wspólne zakupy.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyNie Wrz 17, 2017 11:14 pm

Kiedy tylko Remi wziął szkicownik w swoje dłonie, Max zaczął przesunął dłonią po swoim karku i spuścił wzrok na ziemię, wyraźnie bojąc się werdyktu, jaki padnie na jego dzieła. Bo choć był naprawdę dobry w tym, co robił, często jakoś w to wątpił. Wtedy trochę zbyt emocjonalnie podchodził do swoich prac.
Nawet nie próbował konkurować z rzeźbiarzem, a jednak czuł straszny respekt.
Tak, wiem. – Odparł tylko nieco zawstydzony sposobem, w jaki przechowywał swoje małe dzieła. Przynajmniej było widać, że coś robił, prawda? Że nie trzymał szkicownika tylko dla trzymania go, ale że prac w nim zrobionych było tak wiele, że wręcz z niego wypadały.
Uniósł na niego wzrok dopiero wtedy, kiedy Remi znów się odezwał. W jego oczach pojawiła się niepewność, jakby zaraz miał dostać jakieś słowne baty za to, co właśnie zobaczył rzeźbiarz. Niemal był przekonany, że tak będzie i tylko czekał, aż padnie cios.
Dlatego wydał się nieco zaskoczony, usłyszawszy pierwsze słowa mężczyzny. Uniósł brwi i opuścił ręce, po chwili uśmiechając się delikatnie.
Czasami tak jest. – Odparł. – Wiesz, nie stać mnie na to, aby nie chałturzyć cały czas. – Powiedział i wyciągnął ręce, aby ostrożnie zabrać mu szkicownik i odłożyć gdzieś na bok, gdzie będzie sobie grzecznie leżał do czasu, aż Maxime znów będzie chciał dodać kolejną kartkę z kolejnym ciekawym szkicem. Przyjął krytykę z godnością, nie wykłócając się z mężczyzną. Nawet, jeśli nie całkiem się z nim zgadzał.
I wtedy Francuz zaskoczył go po raz kolejny. Kiedy malarz się wyprostował i odwrócił w kierunku Remiego, na jego twarzy pojawiło się niemal bezkresne zdziwienie, które szybko wymieszało się z zakłopotaniem.
Jezu, Remi. – Powiedział niepewnie i cicho, jak niemal zawsze zresztą. Często trzeba było wytężać słuch, żeby w ogóle dowiedzieć się co mówił. – Nie musisz na mnie wydawać pieniędzy, przecież ja dam sobie radę. – Odparł. Choć propozycja była kusząca, średnio podobało mu się posiadanie długu u rzeźbiarza. Byłoby mu głupio coś od niego brać. Dotąd płaciła za niego za wszystko jego dziewczyna i to sprawiało, że tym bardziej czuł się jak śmieć. Poczuł się od tego wolny, że weźmie los w swoje ręce i znów ma stać się czyimś dłużnikiem? – Nie będę cię przecież wyzyskiwał, daj spokój.
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyPią Wrz 29, 2017 4:14 am

Uśmiechnął się szeroko, by powstrzymać nerwowe drganie kącika ust. Dlaczego ten chłopak był typowym okazem osoby "wiesz potrzebuję pomocy, ale jej nie chcę"? Remiego zaczynało męczyć to wzbranianie się przed czymkolwiek. A to nie pokaże prac, a to nie zgodzi się na nowy asortyment malarski. Jakby mu proponował seks, to też by się nie zgodził? Francuz westchnął cicho, zaciskając mocno palce na ramieniu nieśmiałego koleżki.
-Nie odmawiaj mi, Max. Proponuję ci genialny układ. Słuchaj, własnie w moim cudownym umyśle zaplanowałem ci życie na następne pięć, góra dziesięć lat. Bez nowego sprzętu nie spełnisz marzeń! Bez niego nie będziesz mógł skupić się na artystycznym brzmieniu swych dzieł. Będziesz męczył się i frustrował z powodu wypadających kartek z notesu, zniszczonego włosia w pędzlach...kto chciałby tak żyć? Na pewno nie my, prawda? My żyjemy po to, by upiększać świat, prawda? - przeniósł rękę z ramienia na głowę artysty, patrząc gdzieś w przestrzeń.
-Wyobraź to sobie...dzięki mojej ofercie możesz zmienić życie. Powiększysz dorobek malarski, nie będziesz wiązał końca z końcem, założyły własny biznes. Stworzymy najpiękniejszą z galerii po tej stronie globu. Twoja magia płótna i moja ręka boga rzeźbiarstwa będą rozpoznawane przez najbardziej szarego człowieka, przechadzającego się ulicami Paryża. Krytycy nie będą wiedzieli, co mają począć. Pierwsze strony gazet, później może hollywoodzki film o początkach naszej przygody. Co ty na to, Max? - rozkręcił wyobraźnię do niemożliwego poziomu. Zdecydowanie przesadzał z wizją udanej przyszłości, ale taki już był. Zapewne narkotyki zeszłej nocy jeszcze go trzymały, ewentualnie można stwierdzić, że był po prostu szalony. Widział wszystko co opisywał "przyjacielowi". Czuł już zbliżającą się dumę, która będzie rozpierać ich obu za parę lat, gdy osiągną szczyt artystycznych możliwości. Dezaprobata nie wchodziła w grę. Maxime musiał zauważyć geniusz tej idei i zgodzić się na nią. Z drugiej strony dziwactwa Remiego mogły skutecznie odstraszyć przymusowego współlokatora, więc obie opcje zdawały się kuszące: albo blondyn zgodzi się na współpracę, albo zrezygnuje z pracowni. Trzecia opcja była niemożliwa w tym przypadku, o ile to Belg nie miał jakiegoś asa w rękawie.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptySro Lis 01, 2017 5:55 pm

Czując zaciskające się palce na jego ramieniu, wiedział już, że w zasadzie na propozycję Francuza prawidłowa odpowiedź jest tylko jedna. Poczuł wtedy nawet nieco ból, no bo jak to tak, takiego chuderlaka tak ściskać? Toć takiego to w rękę walnąć, a się już łamie! Zresztą, nie chciał go znowu denerwować. Już, już zaczęli dochodzić do porozumienia, kiedy Max miał zaprzepaścić wszystko przez swoją dumę. W sumie logiczne, ale cóż…
Co nie zmienia faktu, że uniósł brew, słysząc o tych „pięciu, góra dziesięciu latach”. Dopiero co rzeźbiarz chciał się go pozbyć, co za zmiana. Poniekąd miał rację, dobry warsztat to podstawa, w końcu jak mu to dość dosadnie powiedział jakiś kolega po fachu „z gówna bata nie ukręcisz”.
Z drugiej strony ponownie strasznie go rozbawiło to, że facet brzmiał jak reklama Mango. Brakowało tylko asystenta, z którym mógłby mówić „Czy wiesz, co będzie, jeśli Max dostanie nowe narzędzia?” „Nie wiem, powiedz mi, Remi” itp., itd. Zacisnął usta, żeby powstrzymać uśmiech.
Boga rzeźbiarstwa. Dobry Boże.
W końcu malarz wziął głęboki wdech i przeczesał włosy palcami, chwilę się namyślając. Poniekąd, ten facet naprawdę mógł wyciągnąć go z całego tego bagna, w jakie wpadł. Prawdopodobnie nie tylko miał pieniądze, ale też znajomości, dzięki którym Max mógłby się naprawdę mocno wybić i w końcu móc zarabiać na siebie naprawdę wiele. Może z czasem pospłacać nawet te cholerne długi, które jak dotąd rujnowały całe jego życie.
Dziwactwa rzeźbiarza nie tyle go odstraszały, ile bawiły. Przynajmniej jak dotąd. Nie wiedział, jak to będzie w przyszłości, ale jak dotąd oferta miała w sumie więcej plusów niż minusów. Nawet, jeśli jej przedstawienie było bardzo mocno podkoloryzowane.
Niech będzie. – Powiedział w końcu z westchnieniem i nawet uśmiechnął się do drugiego artysty. – Ale oddam ci pieniądze, jak tylko zarobię. – Dodał po chwili. W głowie pojawiła mu się też szatańska myśl, aby zacząć przemawiać do niego podobnym językiem. – W końcu nie chcemy chyba, żeby nasza wspaniała współpraca była budowana na długach i poczuciu zobowiązania, mamy czuć napełniające nas natchnienie i czysty, artystyczny geniusz, prawda? – Zabrzmiał bardzo poważnie, patrząc na niego z pewnym przejęciem w zielonych oczach.
Powrót do góry Go down
PhilanthropistSadistic Seme
Philanthropist

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 352
Life imitates art  Tenor

Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi."
Wiek : 26

Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  EmptyPią Lis 10, 2017 3:32 am

Nareszcie nadszedł ten moment, w którym malarz rozumiał wizję przyszłości. Jego słowa wskazywały na to, że przekonał się do planu niezrównoważonego psychicznie rzeźbiarza i aprobował wciskanie pożyczki. Patrząc na sytuację od strony Remiego: lepiej być nie mogło. Uradowany wyściskał blondyna, a po chwili złapał jego głowę i ucałował jej czubek. Bogactwo i przedstawienie światu wspomnianego geniuszu artystycznego były na wyciągnięcie ręki, wystarczyło tylko przywiązać spławik, zarzucić przynętę i cierpliwie czekać aż marzenia się spełnią.
- Świetnie! To...czekaj, która godzina - wyszedł na dosłownie kilka sekund, by przyjrzeć się zegarowi wiszącemu między drzwiami sąsiadujących pokoi. Wrócił do Maxa podekscytowany.
- Mamy jeszcze tyle czasu! Idziemy na obiad, a potem na zakupy. A potem na drugie zakupy - pociągnął go w swoją stronę, łapiąc pod ramię. Pewnym krokiem ruszył do wyjścia z budynku. Był nakręcony jak katarynka. Normalnego, szarego człowieka mogłoby to zdecydowanie zrazić, jeśli nie przerazić do poziomu wzywania policji i pogotowia, a nuż to sprawa nielegalnych środków psychoaktywnych.
Już miał łapać za klamkę, ale coś go powstrzymało. Odsunął się od kolegi po fachu i zaczął dotykać po ubraniu. 
- No tak, ale jestem głupi. Jak możemy iść kupować pędzle, skoro nie wziąłem portfela. Zaraz wracam -uśmiechnął się przepraszająco do chłopaka. Musiał przyznać, że zdarzało mu się rozkojarzyć, pogubić coś, zniszczyć...ale po jakimś czasie wszystko wracało do normy. Zajmowało to godziny, czasami dni, miesiące, jednakże potrafił pozbyć się wszelkich niedogodności i powrócić do stanu wyjściowego.
Poszedł do swojej głównej pracowni. Słychać było brzdęki, szuranie, dźwięk tłuczonego szkła. Po kilku minutach skierował się do drugiego z pomieszczeń. Tym razem obyło się bez niepokojących pogłosów. Wniebowzięty powrócił do malarza, chowając po drodze portfel do tylnej kieszeni spodni. 
- Ruszajmy! Ku przygodzie, mon ami - otworzył drzwi i ruchem ręki wskazał, żeby Max wyszedł pierwszy.

_________________
If everyone cared and nobody cried
If everyone loved and nobody lied
If everyone shared and swallowed their pride
Then we'd see the day when nobody died
Life imitates art  <font color=
Life imitates art  14e164149737f8fd871478068265
Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c:


Ostatnio zmieniony przez Philanthropist dnia Nie Lis 26, 2017 3:36 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Life imitates art  Empty
PisanieTemat: Re: Life imitates art    Life imitates art  Empty

Powrót do góry Go down
 
Life imitates art
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Music is my life
» Life can be way sweeter with just a little bit of sugar

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: