|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Life imitates art Czw Lip 06, 2017 12:46 am | |
| First topic message reminder : X jest malarzem. Widzi świat inaczej, wszystko odczuwa mocniej, ma skłonności depresyjne, czasem nie potrafi się postawić. Właśnie wynajął nową pracownię, aby rozpocząć pracę w nowym miejscu na spokojnie. Szkoda tylko, że wybrał miejsce trochę niefortunnie. Tworzył tam już inny artysta - Y, arogancki rzeźbiarz, który miał mieć to miejsce tylko dla siebie. Ba, płacił nawet większą cenę za wynajem, aby tak było! Próbuje więc wygonić intruza z miejsca, które miało być jego i tylko jego. Przecież to nie może być takie trudne. Prawda?
x - ven y - philantropist
Ostatnio zmieniony przez veneziane dnia Czw Wrz 28, 2017 11:46 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
venezianeDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 534 Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette
| Temat: Re: Life imitates art Nie Lis 19, 2017 1:41 am | |
| Wciąż nieco speszony, jednak powoli zaczynał oswajać się z dziwnym sposobem bycia mężczyzny oraz wymyślał własną instrukcję obsługi, do której musiał się stosować w jego towarzystwie. Mówić tak jak on, nie kłócić się i próbować manipulować za pomocą wyżej wymienionych. Trzeba przyznać, że zapowiadało się wyśmienicie. Był trochę zaskoczony, czując nagłe objęcia silnych ramion, a potem dłonie i usta na swojej głowie, co odbiło się ewidentnie w jego spojrzeniu, które mówiło niewiele więcej niż „co tu się przed chwilą stało?”. Uśmiechnął się jednak, a już chwilę potem ruszał razem z mężczyzną w kierunku wyjścia. – Tak, tak, obiad tu jest ważny. – Odparł, dziwnie dopiero teraz uświadamiając sobie własny głód. Świadomość ta musiała dotrzeć aż do żołądka, bo ten nagle zaczął pracować, czego efektem była symfonia burknięć, która rozległa się wkrótce potem. Maxime niemal uderzył się w czoło z zażenowania. Zamiast tego pogładził się po brzuchu, sycząc „ćśś”. Na szczęście i malarz nie był do końca normalny, więc – nawet, jeśli nie do końca wciąż rozumiał – to chociaż tolerował zachowanie rzeźbiarza. Nawet więcej, zaczynał czuć wobec niego pewną nieśmiałą sympatię. To istotne przy wspólnym podbijaniu świata sztuką. – Co się stało? – Spytał i spojrzał na niego badawczo, kiedy tylko się zatrzymali, a Remi zaczął się macać, wyraźnie w jakimś poszukiwaniu. Kiedy tylko sprawa się wyjaśniła czego, Belg uśmiechnął się do niego. – Spokojnie, nigdzie się stąd nie ruszam. – Odparł i oparł się o ścianę tuż przy drzwiach. Sam miał przy sobie swój telefon, portfel w kieszeni… Choć nie był do końca pewien czy jest mu tak potrzebny, bo był praktycznie pusty. No, może starczyło mu na zakup chleba, może trochę szynki i wody, jakiejś tubki farb, ale to by było na tyle. Był biedny jak mysz kościelna. Nawet w butach, które miał na sobie, była dziura. Zmarszczył brwi z uśmiechem, słysząc te dziwne dźwięki i już pomyślał, żeby może pójść sprawdzić, czy wszystko w porządku, kiedy rzeźbiarz nagle wyłonił się z pomieszczenia. – Będziesz musiał mnie poprowadzić. Pewnie znasz to miejsce jak własną kieszeń. – Stwierdził i wyszedł pierwszy, od razu kierując się na ulicę. Wsunął jeszcze dłonie w kieszenie spodni, nie wiedząc, co zrobić z rękami i chwilę poczekał na drugiego artystę.
|
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Life imitates art Pią Gru 29, 2017 2:08 am | |
| Wyszedł zaraz za blondynem, nie zapominając o zamknięciu drzwi na trzy zamki. Martwił się o stan pracowni bardziej, niż o stan własnego zdrowia. Gdyby ktoś choć spróbował włamać się do środka, pewnie zatrudniłby całonocnych ochroniarzy i powstawiał do każdego z pomieszczeń kamerę. Na szczęście ta przed wejściem wystarczyła jak dotąd. Dołączył do Maxa, łapiąc go za lewe ramię. - Znam to miejsce lepiej od własnej kieszeni. Bo na ulicy nic nie gubię, a w spodniach już tak! - odpowiedział z szerokim uśmiechem, prowadząc go chodnikiem przy głównej ulicy. Przeszedł kilkanaście metrów, by zaraz skręcić w wąską uliczkę, prowadzącą między kamienice. Przez całą podróż nie odezwał się do malarza ani słowem, skupiony na tym, by nie zaprowadzić go w złe miejsce. Przemierzał kolejne alejki aż dotarł do upragnionego budynku z żółto-zielono-czerwonym neonem nad wejściem. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w podświetlony napis, jakby jego system zawiesił się i próbował naprawić wykryty błąd. - To tutaj! - wykrzyknął uradowany. Weszli do środka. Od samego początku wchodzących atakował słodki zapach palonej marihuany. Wnętrze stylizowane było na drewnianą, jamajską knajpkę, pełną żywych kolorów, kwiatów i nastrojowych, przygaszonych światełek tworzących aurę szczęścia i relaksu. Remi pociągnął towarzysza do najbliższego stolika, ozdobionego pięknym, wielobarwnym bukietem. - Usiądź sobie, ja pójdę po karty i zaraz wracam! - zostawił Maxime'a samemu sobie. Powędrował do barmana, od którego porwał dwie książeczki z menu lokalu, przy okazji zamawiając równie kolorowe co całe bistro drinki. Bezalkoholowe, by nie zgorszyć artysty. Wrócił do niego po krótkiej konwersacji z zaprzyjaźnionym mistrzem mieszanych napojów wysokoprocentowych. Usiadł naprzeciwko blondyna, wręczając mu kartę. - Jeśli jesteś wege, to nie ma co się martwić. Jakoś od połowy zaczynają się dania bezmięsne. A, jak chcesz zapalić to wal śmiało. To też można zamówić _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Life imitates art | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |