Pokażę ci jak się ruszać

First topic message reminder :

Historia miłosna z wątkiem fantastycznym

X to młody chłopak, który zaczyna podbój świata mody. Y to światowej sławy tancerz. Na potrzeby pokazu mody Y zostaje poproszony o udzielenie paru lekcji chłopakom mającym brać udział w show. Magiczne rasy są raczej rzadkością. Y jako ten bardziej doświadczony jest w stanie zapanować nad swoją mocą ale jak poradzi sobie X którego moc właśnie przy tancerzu się przebudziła?

Siła Cyana trochę go przerażała. Ale tylko trochę. Mimo, że był jakąś mieszanką bez problemu mógłby miotać nim jak lalką. Musiał naprawdę byś przy nim ostrożny. I nie chodziło o lęk przed uczynieniem jemu lub sobie krzywdy ale o poznawanie swoich mocy. Chłopak się dopiero ich uczył.
- Szkoda, że nie mogę brać prysznica będąc cały czas w tobie. Mały Brac czuje się opuszczony. Zdecydowanie za bardzo podoba mu się w objęciach twojego tyłeczka.
Gładził pośladki które przed chwilą tak ochoczo go przyjęły.
Udało im się w końcu zejść z łóżka i trafić pod prysznic. Pozwolił by Cyan wszedł pierwszy i dostosował wodę pod siebie. On mógł kąpać się w zimnej bo jego ciało i tak zawsze wytwarzało mnóstwo ciepła. Podszedł do niego i wtulił nos w jego szyję. Starał się po zapachu rozpoznać cokolwiek. Nie był w stanie. Odurzało go to.
- Jeśli chcesz pójdę z tobą do lekarza. To specjalista genetyk. Po małej próbce krwi lub śliny, nawet włosa będzie w stanie ustalić jaką mieszanką jesteś. Niestety badania są płatne.
Nagryzł jego szyję i polizał. Oczywiście nie miał kłów by go zranić. Mógł zostawić na nim za to swoje ślady.

- To dobrze, bo najwyraźniej czujemy to samo - Cyan zaśmiał się głośno w odpowiedzi na słowa Febbre. Lubił seks, ale robienie tego z Braciem było jak kochanie się po raz pierwszy. Wszystko oszałamiało swoją nowością i intensywnością. I nie chciał, żeby to się skończyło. Kiedykolwiek. Uświadomiwszy to sobie, chłopak delikatnie przygryzł dolną wargę. To było niebezpieczne. Cholernie niebezpieczne.
Nie mógł jednak długo się nad tym zastanawiać. Nie, kiedy to apetyczne, gorące ciało tancerza znajdował się tak blisko. Puścił ciepłą wodę, a chwilę potem zarzucił ramiona na szyję mężczyzny.
- Będę wdzięczny - odrzekł, a w jego głosie wyraźnie zabrzmiał uśmiech. - Pieniądze akurat nie są problemem.
Zamruczał, czując na swojej wrażliwej skórze pieszczotę. Wodził dłońmi po doskonałym ciele Braca, jego wilgotnej skórze, pod którą wyraźnie rysowały się wyćwiczone mięśnie. Pod wpływem temperatury zapach mężczyzny stał się znacznie silniejszy. Ayersowi zakręciło się w głowie. Zanim zorientował się, co właściwie robi, już przyciskał usta do szyi nachylającego się nad nim kochanka, by wkrótce przesunąć po niej wprawnym językiem i delikatnie, niemal czule, wbić kły w pulsujące słodydzą miejsce.
Jęknął, gdy przyjemność uderzyła w jego tętnice. To było jak haj w sekundę. Nie był głodny, tylko łakomy, dlatego też oderwanie się po krótkiej chwili od Braca nie stanowiło wyzwania. Rozanielonym spojrzeniem lśniących oczu wodził po jego twarzy, by ostatniecznie złożyć na jego ustach miękki i głęboki, wilgotny pocałunek. Chłopak wplótł palce w jego wilgotne włosy i przylgnął mocniej do jego gorącego ciała. Nie potrafił się powstrzymać, nie wiedział, jak się kontrolować. Nie chciał. Pragnął go, pragnął tej bliskości. Im krótszy dystans ich dzielił, tym Cyan chciał go zmniejszyć.

Wiedział, że jest syty nie mniej po takim maratonie mógł zgłodniej. Był nowo przebudzonym wampirem więc trochę lęku było w tancerzu. Gorszą opcją było go teraz odrywać. Wraz z tym ugryzieniem przyszła też fala przyjemności. Wzrok chłopaka go hipnotyzował. Dosłownie. Musiał bardzo uważać by się nie zatracić co było cholernie ciężkie kiedy jego ciało reagowało tak ochoczo. Członek znów staną. Nie był to co prawda ten właściwy stan, ale krew napłynęła do narządu. Zaczął unosić nogę chłopaka aż oparł ją o swoje biodro. Robił to powoli i ostrożnie. Był tancerzem i wiedział jak zachować balans przy takich rzeczach. Ich członki wciśnięte były między ciała, które coraz silniejszym splotem były otoczone. Palcami Brace pieścił wnętrze jego tyłka. Podtrzymywał pół wampira drugą ręką. Dotykał go i pieścił nie mogąc wyrwać się z tej hipnozy. Walczenie z nią było teraz ponad jego siły. Oddychał przyspieszenie i nierówno. Zresztą... czy miał powody by walczyć skoro to czego pragnął chłopak było tym samym czego pragnął i on.

Cyan absolutnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co robił. Po prostu tak pragnął Braca, że nieświadomie mu to sugerował, na nadnaturalny, wampirzy sposób. Nie potrafił tego trzymać w sobie i nie wiedział, do czego był zdolny. Zwyczajnie upajał się zapachem mężczyzny, jego dotykiem, bliskością jego silnego ciała.
Posłusznie dał się poprowadzić, zmieniając pozycję. Wplótł palce we włosy tancerza i westchnął mu do ucha, owiewając je swoim chłodnym oddechem, gdy poczuł, jak palce Febbre znajdują drogę między jego pośladkami. Mimowolnie zaczął poruszać biodrami, prosząc o więcej i pozwalając, by na wpół twardy członek kochanka ocierał się coraz mocniej o jego ciało.
Ayers nie pozostawał bierny i ustami pieścił każdy skrawek ciała tancerza, jakiego dosięgał - szyję, wargi, szczękę, ucho. Sprawnym językiem połaskotał delikatnie jego płatek, zagłębiając się weń, zasysając na chwilę, by w końcu przygryźć bardzo delikatnie - na tyle, by ledwie skaleczyć i pozwolić, by krew subtelnie pobudziła jego zmysły, a jad dostał się do systemu Braca.
Model nie myślał. Odrzucał rozsądek oddając się przyjemności. Czuł drżenie każdego przyciśniętego do niego mięśnia, słyszał, jak krew przepływała w żyłach Febbre, jak pompowały ją jego tętnice, jak szybko biło jego serce. Mimo to był daleki od stracenia kontroli i rozszarpania szyi mężczyzny. Zupełnie inne rzeczy go zajmowały.

Ich trzeci raz razem był dla Braca jak czarna dziura. Przebudził się z tego hipnotycznego wpływu słysząc jęk dojścia kochanka tuż przy swoim uchu. Zaraz dopadło go zmęczenie mięśni. Dopiero wychodząc z jego tyłka zdał sobie sprawę, że on też musiał dojść. W dodatku uprawiali seks bez zabezpieczeń...
Razem z nim opadł na kolana w brodziku.
- Jesteś niebezpieczny. Pod każdym względem.
Nie czuł standardowego wirowania w głowie związanego z utratą krwi. Nie czuł też wyssania z sił życiowych. Chociaż zdecydowanie czuł się zmęczony.
- Ustalmy coś skarbie. Jeśli mamy być razem to proszę nie kąsać we śnie.
Dodał z uśmiechem i już czyści wrócili do łóżka.