Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nightcall.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyWto Sie 01, 2017 12:38 pm

First topic message reminder :

Nightcall. - Page 3 35971

***

Występują:
James Adler - ........
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyWto Kwi 07, 2020 9:07 pm

James Morrison doskonale wiedział co robił. Chciał się przyjrzeć bliżej temu całemu Adlerowi mającemu tupet ładować mu się z buciorami w kompetencje już pierwszego dnia podczas feralnej konferencji prasowej. Agent miał wystarczająco dużo problemów ze swoim podopiecznym, by przejmować się jeszcze drugim aktorem, nad którego wizerunkiem najwyraźniej nikt nie panował. Nie zamierzał pozwolić, by to, czymkolwiek owo TO było, zaszło za daleko. Nie był aż tak głupi, by nie zauważyć, że filmowy partner Vane’a wywołuje w nim niezdrowe emocje, nie znał jedynie ich źródła, co nie stanowiło jednak większej przeszkody; miał Doriana tak bardzo w garści, że mógł zmiażdżyć go jednym ruchem. Znał jego wszelkie grzeszki, których ukrywaniem się parał od jakiegoś czasu, i, do popełniania których sam miał znaczący wkład.
           Zmrużył oczy przypatrując się Adlerowi przygotowywanemu przez sztab specjalistów do sceny, a potem jego grze. Mężczyzna bez wątpienia był doświadczonym aktorem, doskonale radził sobie pod ostrzałem kilkunastu kamer, w mig pojmował najdrobniejsze gesty reżysera i dostosowywał się do nich. Zachowywał się jakby był sam, jakby nie wpatrywało się w niego kilkadziesiąt par oczu, jakby nie istniał nikt poza nim. I Dorianem.
           Morrison poczuł coś nieprzyjemnego w chwili wejścia Vane’a. Dlatego że to było takie…
Oni nie grali.
To wszystko się rozgrywało naprawdę pomiędzy nimi. Nie umiał tego określić, ale Dorian nigdy nie grał w ten sposób. Na planie poprzednich filmów zostawiał duszę gdzieś z boku i stawał się kimś innym, doskonale to robił, ale tym razem… zabrał na plan samego siebie. Nie był postacią, był sobą, z tym swoim udręczonym wyrazem twarzy, kącikami ust opadającymi mimo lekkiego uśmiechu, ze spojrzeniem kruszącym najgrubszy mur.
     — Po prostu uznałem, że chciałb… — odchrząknął cofając się pół kroku, bardziej udając dystans niż rzeczywiście go narzucając, gdy ręka Jamesa sięgnęła ku jego twarzy.
To tak znajome. Ileż razy łapał go za twarz, by powstrzymać słowotok, wycisnąć na krzyczących ustach spokój, zmuszając je do wzięcia oddechu.
     — …Uznałem, że powinien pan wiedzieć o niezgodnościach w rachunkowości — wycedził powoli jakby ważąc każde słowo. Złapał swego filmowego przełożonego za przegub ręki i zacisnął na niej palce. — W mojej umowie nie było nic o tuszowaniu tego typu spraw.
Starał się być szorstki i odpychający, dokładnie jak ktoś, kto w poprzedniej (jeszcze nie granej, chwała Bogu, scenie) dał się przelecieć byłemu kochankowi i zarazem szefowi na firmowej imprezie integracyjnej.
     — Możemy renegocjować warunki umowy, wiesz — Jeden nieznaczny ruch i kciuk szefa znalazł się w ustach stażysty, który bardzo zwinnie wciągnął go głębiej w usta, wysunął i i owinął językiem przez cały czas patrząc Jamesowi w oczy.
No dalej. Pamiętasz jak to było.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptySob Kwi 11, 2020 9:05 pm

Jego brew drgnęła.
Ciężko powiedzieć czy zamierzony efekt, czy przypadkowy. Reakcja na palce Doriana, zaciskające się na jego przegubie. Ostrzegawczo. Jak pomarańczowe światło. Jak „r” w rugby. Jak wczucie się w rolę, wcielenie w pewną postać. Jak połowiczne wyjście z siebie, stojąc jak na jakiejś pieprzonej linie.
Granice się zacierały, a dwa światy mieszały. Przeszłość z teraźniejszością. Historia ich postaci, z ich własną. Dorian grał kogoś, kogo James zerżnął w scenariuszu, co okazało się być niefortunnym zbiegiem okoliczności, bo – litości – mieli teraz razem pracować. Brzmiało znajomo, prawda?
Tak cholernie znajomo, że James miał lekki problem z rozdzieleniem tej spragnionej części siebie od pełnego profesjonalizmu.
Wczoraj Dorian mu odmówił. Dzisiaj patrzył tak wyzywająco, jakby chciał udowodnić, co mu przeszło przed nosem. Długie włosy, niebieskie oczy, zadarty policzek. Smutne, zmęczone oczy z jakimś wewnętrznym uporem, zgrzytem i chaosem, lekko zapadnięte policzki i wąskie wargi. Kiedyś Dorian był całym jego światem. Światem, który zostawił za sobą, zakopał – Chryste, pogrzebał – tak głęboko, że miał nadzieję, nigdy do niego nie wracać. Światem, który teraz zdawał się wyciekać mu spomiędzy palców, zostawiając bez kontroli.
Wykrzywił lekko wargi, patrząc na niego z góry. Miał być opryskliwy i szyderczy, ubrany w kpinę, poczucie wyższości i ogromną pewność siebie, a jednocześnie pragnienie tak ogromne, jakby miał obedrzeć go nie tylko z ciuchów, ale i ze skóry.
Sam nie wiedział czy chętniej by go przeleciał, rozszarpał czy zostawił. To była tak popieprzona sytuacja, że najchętniej napiłby się znowu, śmiejąc histerycznie, bo przeszłość go dopadła. Dopadła go w postaci tego słodkiego chłopaka, z którym łączyło go wszystko i nic. Głównie nic, bo Dorian aktualnie uśmiechał się słodko do swojego agenta, nie potrafiącego się nawet nim zająć.
Nie kochał go. Dorian nie mógł go kochać.
- Możemy robić wiele rzeczy, słonko – nacisnął palcem na jego usta, obserwując pracę warg. Zasysających jego palec, okrążający delikatnie językiem opuszek. Doriana szczęka pracowała na tyle, aby kamerzysta uchwycił co ten robił. Próbując wciągnąć szefa w swoją grę, nieświadom, że na końcu ten rozpieprzy go na milion małych kawałków, których nikt nie będzie w stanie poskładać.  – Ale nie jesteś na tyle dobry, aby renegocjować warunki umowy – przyciągnął bliżej jego szczękę do swojej, nie czując się najlepiej w tej roli.
Głównie z faktem, że w jakiś chory sposób go to kręciło. Jakby karał nie tylko postać Doriana, ale jego samego. Za to podłe odrzucenie, którego nie potrafił znieść jak duży chłopiec, którym był.
To była kurewsko cienka granica.
A bagno zaczynało powoli dosięgać jego kolan, a nie tylko kostek. Oddech zmieniał się, wzrok przeskakiwał między wargami, a oczami Doriana. Chciało mu się rzygać, bo nikt, nigdy, nie doprowadził go do tego miejsca, gdzie widział czerwień, a jednocześnie… Jednocześnie dlaczego go to kręciło, skoro… Nie rozumiał.
- Cięcie! Stop, stop! – reżyser krzyknął. – Jesteście za intensywni, to nie jest wstęp do porno.
- Scenariusz to zawierał – James podniósł głowę, tłumacząc się z miejsca, jak żałosny, mały chłopiec, dalej nie mając odwagi zrobić pewnych rzeczy. Jak przyznać się do ogromnego pragnienia przed światem.
- Wiem, wiem. Ale nikt nie chce oglądać tak bezpośredniego romansu gejów, musicie być delikatniejsi. Adler, mniej zaciętości.
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyNie Sty 24, 2021 10:31 pm

Praktycznie odskoczył od Adlera, gdy głos reżysera wbił się w jego przepełniony zielenią oczu umysł. Stop, kurwa, dość, znowu ich ponosiło, a to był dopiero początek. Ale czy nie mieli grać pożądania?
     — Jak tak dalej pójdzie, to widz wyłączy film, bo zdąży sobie zrobić dobrze do tego momentu — Łysawy, nieco nerwowy producent, który zainwestował w film grube miliony dolarów wychynął zza pleców reżysera łypiąc i na Jamesa i na Doriana mało przychylnym spojrzeniem. — Musicie być subtelniejsi. Chcę zobaczyć chemię, ale bez tego bagażu, który mi tu, do kurwy nędzy, fundujecie. Ty — wskazał na nieco speszonego Vane’a — Przestań grać kurwę. To, że nią jesteś, nie oznacza, że masz się tak zachowywać. Za drzwiami jest żona twojego pracodawcy, w każdej chwili ktoś może wejść do tego cholernego biura. Jak wybuchnie skandal, to obaj macie przejebane, ty bardziej, bo jesteś nikim, masz się bać przynajmniej do połowy filmu, a ty… — Producent podrapał się po szczęce przypatrując się Jamesowi. Ten przynajmniej wiedział jaką rolę grał i sprawiał wrażenie kogoś, kto chociaż zajrzał do scenariusza i rzucił okiem na wszelkie wskazówki i porady — Przeleciałeś wczoraj swojego podwładnego najebany na imprezce integracyjnej, a potem wystawiłeś za drzwi, żeby dla odmiany bzyknąć żonę. Wiesz, że zrobiłeś błąd, nie chcesz, żeby gnojek sobie za dużo wyobrażał, więc przestań patrzeć na niego jakbyś się w nim po tym jednym numerku zakochał. To tak nie działa, nie jesteście parą. Chcesz go, ale jak rzecz. Możesz go mieć i w każdej chwili możesz wyrzucić bez żalu.
           Na planie zapadła cisza. Słowa mężczyzny dziwnie nieprzyjemnie brzmiały w głowie Doriana. Były tak zaskakująco trafne, że niemal postanowił nie przychodzić więcej do pracy na trzeźwo. A w zestawieniu z wczorajszą wymiana zdań w restauracji hotelowej, były zaskakująco bolesne.
Skinął głową zdając sobie sprawę, że zaciskał szczęki tak mocno, że aż dziwne, że nie ukruszył zębów.
Profesjonalizm.
           Będą mieli ten pierdolony profesjonalizm.
           Wysępił pięć minut przerwy na szybkiego papierosa i dwa szoty ukryty w swojej garderobie. Nikt nie musiał wiedzieć.
           Gdy ponownie stanął przed Adlerem, był gotów. Powtórzył dokładnie swoje ruchy i słowa, ale już bez tego zacięcia, bez pewności. Jak ktoś, kto nie wiedział na jakim gruncie stoi.
Poruszył lekko ustami bezgłośnie wymawiając słowo rugby.
     — Nie byłbym tego taki pewien… — wyszeptał wysuwając twarz z mocnego uścisku. Sięgnął do kieszeni po telefon, który po chwili uniósł do twarzy swego szefa. — Nie chcę pokazywać twojej żonie wiadomości od ciebie, na których piszesz jak bardzo chcesz się ze mną… pieprzyć — dodał, a łamiący się głos nie był wcale grą. Zdecydowanie odrobina alkoholu odrobinę go rozluźniła i pozwoliła na rozgraniczenie prywaty od grania. Bo przecież zaledwie wczoraj sami o tym rozmawiali, a wspomnienie odbierało Dorianowi zmysły i zdrowy rozsądek. Mimo to przetrwał do końca sceny cierpliwie kręcąc kolejne duble o tyle spokojnie, że sceny nie obejmowały już więcej kontaktu fizycznego.
A już na pewno nie takiego, w którym czułby oddech Adlera na swojej twarzy.

           Do ilu granic musieli się zbliżyć? Czy ten film wart był drapania starych ran?
Momentami Dorian miał nieprzyjemne wrażenie, że ktoś wykopał z jego życia zarys najgorszego koszmaru i postanowił odtworzyć na wielkim ekranie. Nikt, po prostu nikt nie mógł wiedzieć, jak bardzo poszczególne sceny miały złamać mu serce.
     — Mam na ciebie ochotę jak na ciebie patrzę — James Morrison, nie Adler, pochylił się nad Vane’em. — Możemy przećwiczyć tę scenę wieczorem, i jak dla mnie, możesz być kurwą — Agent uśmiechnął się złowieszczo udając, że nie zauważył spiętych ramion i spanikowanego spojrzenia.
     — Muszę poćwiczyć tekst na jutro, bo mamy sporo kwestii — odparł siląc się na obojętność, będąc w pełni świadomym tego, że co prawda tutaj James nie odważy się podnieść na niego ręki, ale nie zawaha się przed niczym za zamkniętymi drzwiami. I wcale nie musiał używać do tego siły, bo doskonale potrafił skopać Doriana samymi słowami.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyPon Sty 25, 2021 8:45 pm

Subtelniejsi.
James zacisnął na moment zęby, wcale nie chcąc wypluwać z siebie zbyt wiele emocji, bo tego nie było w scenariuszu. Mieli być kochankami na chwilę, dosłownie przygodę. Na krótkie wykorzystanie, niepoprawne pożądanie, a emocje były czymś na samym końcu. Jego zadaniem było odsuwać je jak najdalej, nie tylko w życiu, ale i na planie.
Tymczasem tonął w swoim własnym emocjonalnym szambie i niebieskich oczach, przypominających studnie.
Mógłby do niej wpaść, gdyby stracił czujność.
Na razie niebezpiecznie lewitował nad krawędzią, ale to była cienka krawędź. Cholernie cienka, niebezpieczna krawędź, przez którą mógł spaść na dno, niekoniecznie prosto do serca Doriana (który go odrzucił), a na bruk.
- Świetnie – wyprostował się, odsuwając od Doriana. Przez chwilę wyglądał na obrażonego i rozwydrzonego dzieciaka, ale marszczył brwi w pozornym skupieniu. Na szybko ogarniając swoje emocje najlepiej jak umiał, wpychając je głęboko wewnątrz siebie. Mając cichą nadzieję, ze równie głęboko co swoje uczucia sprzed kilkudziesięciu lat. Kiedy zerwał związek, swoje dotychczasowe znajomości, pakując wybrany dorobek. Materialny. Całą resztę zostawił za sobą, nie oglądając się i nie zwalniając.
Bał się, ze krótkie zawahanie zamieni się w coś gorszego – sentymentalizm i zatrzymanie.
Po krótkiej przerwie nie tylko Dorian wrócił odmieniony. James co prawda był trzeźwy i spokojniejszy, ale bardziej… Twardy. Hardy. Niedostępny i pewny siebie.
Vane (Doriaaaan, miękko wyszeptane do jego ucha o poranku, kiedy leżeli na materacu, a wargi błądziły po karku równie leniwie co palce po biodrze i pośladku), go odtrącił. Nie chciał go. To nie była ta sama sytuacja co sprzed lat, ale zostawiała pewien gorzki posmak, który wykorzystał.
To było niepoprawne. Prawie nieprofesjonalne i James nie wiedział czy przypadkiem nieetyczne. Na pewno perwersyjne, bo nie potrafił wymazać słodkich jęków i ciemnych, rozpalonych oczu, z pamięci, ale był zły. Na wpakowanie się w gówno, pragnienie więcej. Wściekły. Na samego siebie, bo nie tylko chciał, ale i nieudolnie próbował dostać to z powrotem. Wkurwiony.
Obiekt jego westchnień nie tylko nim gardził, ale i wybrał kogoś starszego i niebezpiecznego.
Cicha furia nie była w jego stylu, ale przez lata nauczył się panować nad emocjami. I teraz przelewał je na swoją postać… Tylko dlatego, ze mógł.
Między jednym dniem kręcenia, a drugim, Adler brał udział w głupiej zabawie.
Nie powinien promować filmu podczas kręcenia, ale konferencja wywołała zamieszanie, ludzie w Internecie krzyczeli, a producenci zdecydowali się wykorzystać jego, a nie Do-Vane’a, kurwa. Stąd krótka zabawa z internautami. Pięć pytań. Pięć, idiotycznych pytań, na które miał żartować. Krótki filmik, na którym ładnie wyglądać. To miało być proste i łatwe zadanie, ale oczywiście po raz kolejny musiało mu coś wpaść do tego durnego łba.
- To było pięć pytań, ale dużo z was jest ciekawych czy… „Nie obawiam się o jakość filmu i konsekwencje płynące z grania homoseksualistę z Dorianem Vanem” – oderwał się od ekranu, podnosząc głowę, aby spojrzeć prosto w kamerę. Ubrany był w lekko prześwitującą, czarną koszulkę i obcisłe spodnie. Siedząc na wysokim krześle, w mocnym świetle, prezentował się nieskazitelnie. – Podczas ostatniej konferencji padło podobne pytanie, więc ktoś nie odrobił pracy domowej – mrugnął okiem, aby złagodzić efekt. – To film – zaśmiał się, przechylając nieco głowę. – Naszą, jako aktorów, pracą jest wcielanie się w różne role. Nie byłem w wojsku, a zostałem doceniony za rolę jeńca. Nie jestem fanem przemocy i zdecydowanie nie znęcam się nad kobietami, a dostałem nominacje do Oskarów za właśnie taką postać. Teraz ja, czy Dorian – nawet brew mu nie drgnęła na to potknięcie -  mamy kolejne zadanie. Czy obawiam się konsekwencji? To moja praca. Czy boję się pracy z Vane’m? Znałem Doriana ze studiów, o czym można przeczytać w Internecie, a ze szkoły filmowej wyciągnąłem jeden wniosek – niekoniecznie osoby uzdolnione są doceniane. Pamiętam go… I był dobry. Naprawdę dobry. Nie będę w żaden sposób negatywnie nastawiony do swoich współpracowników, niezależnie od ich przeszłości. Ten film jest szansa nie tylko aktorską, ale i poruszeniem pewnych tematów… O których dowiecie się, jeśli go obejrzycie – uśmiechnął się po raz kolejny, zanim nie pożegnał z publicznością przez kamerkę, przerywając połączenie online.
Następnego dnia, kiedy przychodził na nagrywanie kolejnej sceny, Vane mógł się tylko domyślać, jak bardzo wkurwiony był zespół PR, bo właśnie obalał image czarnej owcy tej produkcji.
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyWto Sty 26, 2021 6:54 pm

Co to ma być?? — Podirytowany głos agenta wdarł się w przyjemną ciszę wypełnioną tylko szumem wody płynącej spod prysznica. Nie spiesząc się w najmniejszym stopniu, Dorian spłukał z siebie pianę i pewne oznaki słabości na myśl o koledze z planu, po czym opuścił kabinę nie dbając o takie drobnostki jak ręcznik czy choć częściowe wytarcie ciała.
Zajrzał do salonu z zaciekawieniem, gdzie James klnąc i popijając bourbon oglądał coś na YouTube.
     — Widziałeś to? — spytał retorycznie na widok Vane’a, ale nie czekał na jego odpowiedź, bo odwrócił laptopa puszczając po setny filmik, na którym Adler odpowiadał na pytania. — No i co? — po pięciu minutach James spojrzał na kochanka najwyraźniej oczekując jakiejś odpowiedzi czy komentarza.
Jak no i co?
           Dorian nawet pod groźbą kary śmierci nie byłby w stanie odpowiedzieć, o czym mówił Adler. Jasne, słyszał głęboki, seksowny tembr jego głosu, ale za cholerę nie potrafił stwierdzić czy przedstawiał teorię względności czy opowiadał o sposobach uprawy ziemniaka.
Mógł za to powiedzieć, że przed kamerą James prezentował się (niestety) bosko, że koszulka podkreślała każdy mięsień nie pozostawiając wyobraźni zbyt dużego pola. A Dorian był ciekaw czy wciąż mały pieprzyk pod prawym obojczykiem znajduje się na tej samej wysokości czy na ramieniu nadal ma tę niewielka bliznę z czasów, gdy się pokłócili i zaliczyli dość poważną bójkę ze sobą, z finałem w łóżku… Chociaż nie, łóżko było tylko ostatnim etapem, wcześniej zaliczyli podłogę, kanapę, schody oraz blat w kuchni.
     — Nie mam pojęcia o co ci chodzi — stwierdził Vane beztrosko sięgając po ręcznik, by wytrzeć ociekające wodą włosy, a następnie po ubrania. — To jakiś stary wywiad czy co?
     — Taaa, stary. Z wczoraj.
           Wczoraj?
           Dorian zmarszczył brwi. Mieli za sobą dość ciężki dzień filmowy pełen dubli, wkurwów i spięć, bo cala ekipa zapadła nagle na równoczesny PMS. Naciski ze strony pracy okazały się o tyle kłopotliwe, że na jakimś serwisie plotkarskim znalazł się niewielki wycinek trzymanego w tajemnicy scenariusza, a odpowiedzialnego za ów incydent nie udało się wciąż namierzyć. W każdym razie skończyli dość późno, ale przecież Dorian nie interesował się zajęciami Jamesa oraz tym co robił i z kim.
Pochylił się nad laptopem i po raz kolejny odtworzył filmik tym razem próbując się skupić na słowach. I nic nie mógł poradzić, że drgnął słysząc własne nazwisko wypływające z ust mężczyzny oraz nagła tęsknotę za tym, by zostało wyszeptane do jego ucha.
     — Przecież nie mówi o mnie nic złego, wręcz przeciwnie. Nie zasługuję na to co powiedział, wiesz o tym. Ale to miłe z jego strony, że mówi, że jestem dobry. — powiedział możliwie najobojętniejszym tonem, na jaki było go stać.
     — Właśnie o to chodzi. Ty nie jesteś dobry, tylko kurewsko dobry, jesteś pierdolona gwiazdą tego filmu. Prowadzisz we wszelkich rankingach, a każda informacja o tobie jest na wagę złota odkąd wyszedłeś z odwyku. Napędzasz ten film. Generujesz koszty, które zwrócą się pięćdziesięciokrotnie. Jesteś ryzykiem, ale taka twoja rola, masz być. A tu jakiś pajac próbuje ułagodzić twój wizerunek i samemu zabłysnąć.
     — Jezu, przecież nie powiedział nic złego. W dupie mam opinie o mnie, staram się robić to co mam robić, najlepiej jak potrafię, żeby pokazać ludziom, że jeszcze się do czegoś nadaję… Idę się przejść, a ty się lepiej zajmij przeglądaniem kontraktów reklamowych.
Vane założył buty kierując się do wyjścia. Jedyne czego chciał, to samotny spacer pod osłoną nocy i oglądnięcie filmiku jeszcze kilka razy, by w nieskazitelnej twarzy i boskim uśmiechu odnaleźć jakąś skazę. Pamiątkę przeszłości. Znaku, że czegokolwiek żałował.
     — Nie możesz zostać w cieniu… Moment… graliście wcześniej ze sobą… Znaliście się prywatnie? W ogóle czemu wasze tematy ciągle się zestawia ze sobą?
     — A skąd mam wiedzieć? — Dorian uśmiechnął się lekko i opuścił hotelowy pokój.

           Nie mieli czasu, by obgadać temat. Jasne, wywiad komentowali wszyscy, ale Dorian mijał się na planie z Jamesem, czas na granie w wynajętym biurze zaczynał się kurczyć, a było sporo wątków z innymi postaciami, tak więc przez te parę dni widywali się jedynie przelotem. A po paru dniach, gdy James wpadł na palącego na schodach Doriana, zdążyła się zrobić z tego grubsza afera, ponieważ zainteresowanie prasy zaczynało słabnąć.
     — A tak naprawdę nie boisz się konsekwencji grania homoseksualisty z Dorianem Vane’em? — spytał bez problemu łapiąc zielone spojrzenie. Uśmiechnął się przy tym lekko. — Nie boisz się, że ucierpi twój święty wizerunek i ktoś odnajdzie jakieś podteksty? Już i tak mamy całkiem niezły fandom, płodny literacko z bardzo wybujałą wyobraźnią. Polecam, niektóre rzeczy nawet lata temu do głowy by nam nie przyszły… — powiedziałby więcej z premedytacją czekając na jakieś oznaki słabości u Jamesa, ale rozmowę, a właściwie monolog, przerwała im zjawiskowa Amelie Perkins natychmiast kradnąc uwagę dla siebie.
Jutro po zdjęciach u mnie w lofcie. Będzie impreza integracyjna, aktorzy, producenci trochę obsady… Zapraszam… bez osób towarzyszących oczywiście — Uśmiechnęła się uroczo i nie dało się nie zauważyć, że mówiła to głównie do Doriana. Cóż, Adler oficjalnie był przecież zajęty, a oni oboje wyraźnie przypadli sobie do gustu. Choć zdecydowanie nie na tej samej płaszczyźnie.
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyWto Sty 26, 2021 9:00 pm

Ten filmik… Ten idiotyczny, parominutowy wywiad, zrobił cholernie absurdalny szum. To było pięć pytań. Sześć z bonusowym o Dorianie Vane.
Nowej (starej) gwieździe. Wracającym feniksie, który po latach walczenia ze słabymi produkcjami, swoimi nałogami i głównie samym sobą, wracał na duzy ekran. Nie pojawił się zwiastun, a poza krótkim wyciekiem ze scenariusza, widzowie nie posiadali więcej informacji niż tych znalezionych na imbd. Nie mieli niczego.
A jednak o produkcji było głośno.
James Adler uważany był za totalnego heteroseksualistę,  ideała kobiet. Wysoki, umięśniony z czarującym uśmiechem i zielonymi oczami, wyglądał jak mokry sen. Był lekki, a jednocześnie zadziorny, uprzejmy, ale i szybki. Kamery go kochały, nie tylko za ładną twarz, ale to jak się nosił. Jak się z nim rozmawiało. Nie miał w sobie tego chłodnego, profesjonalnego dystansu, a jednak czuć było jego strefę prywatną, jakieś granice i sposób w który oddzielał swoje zycie zawodowe od prywatnego.
Jednocześnie dawał to niesamowite, namacalne wrażenie, bycia totalnie i kompletnie autentycznego.
Czy w ten sam sposób uśmiechał się do swojej dziewczyny jak do fanek? Czy naturalnie prowadził rozmowę, dużo śmiejąc i żartując? Czy ta jego szarmancka strona naprawdę tak ładnie współgrała z pewnym zdecydowaniem?
Tak. Kobiety go uwielbiały.
Padające nagle wyobrażenia i jakieś… Dzikie fantazje, ze łączyło go coś z Dorianem, spadło nagle i nieoczekiwanie. Chociaż oczywiście powinien się tego spodziewać, ludzie łączyli członków z One Direction i postaci z Incepcji, więc czemu nagle nie mieli łączyć innych? Od lat temat gejów był coraz bardziej popularny, ludzie coraz mniej gryźli się w język i krępowali, szczególnie w Internecie dającym złudzenie anonimowości.
To nie było tak. Plotki nie miały znaczenia. Promocja filmu się kręciła gadaniem takich głupot.
W ten sam sposób odpowiadał sobie, jak i swojej dziewczynie. Agentce. Ale głównie samemu sobie.
Zacisnął lekko szczękę, obracając się w jego stronę.
- Bawi Cię to? – odwrócił się w jego stronę, z dłońmi wsuniętymi w kieszenie spodni. Dalej był ucharakteryzowany, co prawda już w swoich ciuchach, ale z włosami zaczesanymi do tyłu i makijażem. Mocniej zarysowanymi kościami policzkowanymi, ukrytymi cieniami pod oczami. – Prawie imponuje mi to, ze pamiętasz prawie cały wywiad na pamięć… I wiesz o tym co się pisze. W tych… Opowiadaniach krztusisz się od mojego kutasa czy nie masz odruchu wymiotnego? – uśmiechnął się kącikiem ust, az delikatnie mrużąc oczy. On sam, ten James którego Dorian tak dobrze znał, mieszał się z postacią filmową. – Założę się, ze dali ci dołeczki na plecach. Mają dobrą intuicję.
Stary James, nowy Adler.
James Adler, a może Brian Adams?*
To było kurewsko skomplikowane.
Był wulgarny, a nie szarmancki. Mimo to kiedy ostatnio próbował być miłym.. Dorian powiedział „nie”. Umiał być manipulacyjną suką, bo właśnie próbował innej strategii. Albo był cholernym desperatem, kimś kim umiał  być w przeszłości na zupełnie inny sposób niż Dorian.
Tę dziwną atmosferę przerwała Amelie.
James wrócił do swojej naturalnej wersji, ale kiedy ta znikła i on się odwrócił.
Mówił mu co myśli na ten temat, a bezsilnośc pozostawiała w nim ogromną frustrację.
Dorian nie był jego, ale ten brak ich poprzedniej dynamicji, po której nie zostały nawet ruiny, męczył go równie mocno co chłodna strona w łózku i brak męskich perfum na poduszce.


*nie pamiętam jak się nazywała jego postac :c
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptySro Sty 27, 2021 3:06 pm

Dorianowi tylko cudem udało się zachować kamienną twarz na słowa Jamesa. W środku po prostu skamieniał, może to dlatego. Przez dłuższą chwilę bał się nawet oddychać, bo myśl, że Adler mógł za nim... Tęsknić? Wydawała się bardziej niż absurdalna. Ani przez moment nie rozważał jego propozycji sprzed kilku dni i zaczepek na poważnie, mieli ten etap za sobą.
           Od flirtów i rzucania się na siebie dzielił ich gruby mur... Mur wielu lat, złamanych obietnic i kolejnych upadków. Ale kiedy James mówił w taki sposób, jawnie rzucając mu wyzwanie, prowokując, wyciągając na światło dzienne pragnienia, nie potrafił pozostać na nie obojętny.
           Ale był, do diabła, aktorem. I o ile w swoich rolach doskonale potrafił wkładać siebie, tak w życiu równie dobrze potrafił grać kogoś kim nie był. Przynajmniej chwilowo, póki emocje nie zrywały się ze smyczy. Ale o niczym, co działo się za zamkniętymi drzwiami, z dala od ciekawskich oczu, James już nie musiał wiedzieć. Tak samo jak wtedy, lata temu nie wiedział jak bardzo to rozstanie połamało Doriana i jak bardzo nie potrafił wciąż poskładać się w całość.
Póki co było dobrze, nie widywali się zbyt często poza planem, a te krótkie chwile rozmów z łatwością dało się zagrać wedle potrzeb.
           Na widok zbawczyni, dzięki której dostał chwilę na wymyślenie odpowiedniej riposty, uśmiechnął się. Nie był to jednak uśmiech, który James dobrze znał, nie obejmował oczu. Dorian się nie śmiał, rozciągał usta w przekonującym udawaniu i zwykle to wystarczało.
Obiecał Amelie obecność na imprezie i puścił jej oczko, gdy jej dłoń niby to przypadkiem przesunęła się wzdłuż jego pośladków. O tak, najwyraźniej był jej kolejnym celem, na planie każdego filmu miała zwykle jednego lub dwóch kochanków, w zależności od czasu, jaki zajmowało kręcenie. Nigdy nie oglądała się za siebie, zawsze świetnie się bawiła i nawykła do dostawania czego chce, nie potrafiła przyjąć odmów. Zresztą któż by jej odmówił?
Była doskonałym wyborem na postać kobiecą, gdyby panowie zawiedli, zawsze pozostawały jej gorące romanse. A Vane widział w tym świetną okazję na odwrócenie uwagi od siebie w pojedynkę, a przyciągnięciu jej w duecie z panną Perkins.
     — Jeśli cię interesują takie rzeczy, to sam sobie poczytaj. — Dorian wzruszył ramionami, gdy tylko Amelie oddaliła się od nich zmysłowo kołysząc biodrami, pewna, że obie pary oczu kolegów z planu podążają za nią krok w krok, póki nie znikła w budynku. — Nie interesują mnie fantazje napalonych nastolatek, bo miałem już to wszystko. Więc nie wiem czym tu się tak zachwycać, skoro najwyraźniej nie było powodu — dodał ze złośliwą premedytacją wbijając tym samym szpilę Jamesowi. Że podchodził do tego lekko i lekceważąco, dawał do zrozumienia, że w jego odczuciu James podchodził do tego podobnie wybierając karierę, porzucając go i zrywając kontakt.
           Nie wydawało się, by stosunki między nimi mogły się kiedykolwiek poprawić.
           Nie chciał słuchać odpowiedzi, więc zanim Adler zdołał jakoś zripostować jego słowa, odwrócił się na pięcie i zostawił go za plecami, dla podkreślenia braku chęci do kontynuacji rozmowy dodatkowo odbierając telefon od swojego agenta.  
Cześć, kochanie.

           James Morrison nie był zachwycony brakiem zaproszenia na imprezę do Amelie Perkins. Doskonale wiedział o zapędach tej modliszki oraz o tym, że zagięła parol na Doriana. Sam wypychał go w jej ramiona, wiedząc, że choćby przebzykał ją na każdy możliwy sposób, to i tak aktor wróci do niego. To był biznes, czysty interes i promocja filmu. A to wymagało pewnych ofiar i poświęcenia.
Świętobliwy Dorian nie był zbyt ciekawy, więc romanse na planie były jedynym ratunkiem, by utrzymać jakoś zainteresowanie.
Dlatego był zły, nie z powodu zazdrości, a ze względu na fakt, że nie mógł go kontrolować.
     — Wyglądasz jak mała dziwka, a nie samiec alfa — warknął spoglądając krytycznie na Doriana w jego garderobie, bo po intensywnym dniu zdjęć nie mieli czasu pojechać się nawet przebrać. Blada twarz podkreślała cienie pod oczami, ale idealnie współgrała z ciemnymi, zaczesanymi w tył włosami. Vane wyglądał dziwnie pociągająco tak niedoskonały i znudzony. — Pamiętaj, że tym razem to ty przejmujesz stery, a nie rozkładasz nogi i wypinasz dupę — mruknął przyciągając Vane’a do siebie i całując mocno i władczo, ściskając go za krocze i wkładając do kieszeni marynarki foliowy woreczek z białym proszkiem —Na wszelki wypadek — uśmiechnął się patrząc jak zawołany przez kogoś z ekipy Dorian pakuje się do samochodu podesłanego przez Amelie.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyPią Sty 29, 2021 5:20 pm

To odbijanie piłeczki było zabawne, kiedy obaj byli jeszcze zakochani, a jeden drugiego przekrzykiwał w błahych kwestiach. Czyja kolej na zrobienie kolacji albo prania. Czy prześwitująca koszula to za mało, czy jednak za dużo. Który dzisiaj z nich będzie obciągał i szybciej pozbawi drugiego rozumu.
Potem przypominało to szarpaninę. Nie było dyskusji w temacie kolacji albo prania, a pretensje o nie zrobienie jednej z tych rzeczy. Kuszące ciuchy były powodem do zazdrości, a nie dumy. Seks był próbą wygrania dyskusji albo zapomnienia o wszystkim innym.
To przestawało być przyjemne, ale było typowe dla par. Oficjalnych czy nie.
Teraz to po prostu… Zgrzytnęło.
Zabolało.
Milczenie było w tym momencie jedynym wyjściem.
Ten brak odpowiedzi i tak zawsze denerwował Doriana bardziej niż jego krzyki.

Impreza nie odpowiadała mu z paru względów. Najpierw miał kłótnię z Dorianem, a potem swoją dziewczyną. Agentka dalej nie do końca wybaczyła mu ten pechowy wywiad, chociaż producenci już odpuścili. Miał on dużo wyświetleń, a prasa szalała na punkcie jego profilu, więc wychodzili na plus. James wolałby aby doceniono to, że stara się złagodzić negatywny wizerunek Vane’a, ale w rzeczywistości wiedział, że nie do końca powinien to mówić.
Dobór aktorów był kontrowersyjny, on – złoty chłopiec i przyszły laureat Oscara, pieprzony Dorian Vane – wrak człowieka z wielkim potencjałem. Jego słowa? Ta nagła potrzeba bronienia wraka? Dla nikogo nie było to dobre, bo wzbudzało jeszcze więcej emocji. Różnych. Mieszanych. Nie tylko ciekawość, ale i tych negatywnych.
Naprawdę nie powinien tego mówić. Co nie zmieniało niczego.
I tak by to powtórzył.
Wchodząc na imprezę, ubrany w odwagę i charyzmę, tak naprawdę bardziej zirytowany niż przejęty całą sytuacją, od razu zabrał butelkę piwa, lawirując między ludźmi. Impreza miała być kameralna – dla najbliższych ludzi z planu, ale w rzeczywistości przyszło prawie 50 osób. James prawie połowy nie znał, przy ¼ potrzebował chwili na przypomnienie imienia, a pozostała reszta byli to ludzie, których nie chciał widzieć, których lubił, i do których należał Dorian, posiadający zupełnie inną kategorię.  
James nie umiał go określić. Co chwilę na siebie wpadali, Vane go ewidentnie próbował unikać, a on był coraz bardziej podminowany. Nie lubił, kiedy coś tak bardzo przelatywało mu między palcami, szczególnie po tych gorzkich słowach i kolejnym idiotycznym śnie z czarnymi włosami, niebieskimi oczami i szczupłymi, kościstymi biodrami.
Prawdopodobnie był żałosny.
Żałosny i napalony, zajebiste połączenie.
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyPią Sty 29, 2021 7:48 pm

Dorian naprawdę cieszył się, że mógł choć na jeden wieczór (noc) wyrwać się z chciwych objęć Jamesa Morrisona. Nie żeby mu one aż tak wadziły, gdyby nie chciał z nim być, gdyby nic z tego nie miał, to nie byliby ze sobą. Ale od jakiegoś czasu, od pierwszego dnia kręcenia, gdy w paradę wszedł drugi (pierwszy?) James, miał dosyć agenta. Jego obecność go irytowała, a to co Vane’a w nim pociągało – w tym momencie zaczynało drażnić.
             Ciekawe dlaczego?
           Bo nie miał tych zielonych oczu.
           W samochodzie razem z Amelie czekał na niego Alex, kolega z planu, ochoczo częstując Doriana trawą, z której ten ochoczo skorzystał.
Łatwiej było wbić się w tłumek, który, choć większy niż zakładali, wciąż był niewystarczający, aby móc unikać pewnych osób. Dorian poprawił włosy przeczesując je dłonią. Dziś niesforne, żyjące własnym życiem loki, zaczesał i ułożył na gładko do tyłu, pozwalając, by pojedyncze kosmyki wyrywały się z ułożonej fryzury, nadając jego twarzy jakiś drapieżny wyraz. Pasowało mu takie uczesanie, podkreślało kości policzkowe, mocno zarysowaną linię szczęki, nieco spiczasty nos. No i wyraźnie zarysowane usta z tymi opadającymi kącikami, które wyjątkowo dzisiaj wędrowały w górę dosyć często.
           Może to skręt wypalony w samochodzie i kolejny na balkonie, podlany wypitym naprędce piwem w łazience razem z Amelie, a może ulegnięcie jej urokowi i przelizanie się z nią za zamkniętymi drzwiami, ale Dorian miał całkiem niezły nastrój. Tym lepszy, że ponura mina Adlera odrobinę go cieszyła.
           Namieszał mu w głowie wystarczająco, choć raz to on miał bardziej spierdolony humor. Nie zamierzał zmieniać tego stanu rzeczy i unikał go z coraz większą starannością. Tym bardziej, że impreza zaczynała się rozkręcać w najlepsze. Nie mieli z sobą telefonów ani żadnych innych urządzeń, to był jedyny warunek. I gwarancja dobrej zabawy, gdy na stoły wjechały mocniejsze używki, z którymi niektórzy nawet nie zamierzali się kryć.
           W willi Amelie na zewnątrz był ogromny podświetlany basen, jacuzzi oraz ogromna ilość miejsca. Nie trzeba było długo czekać, by ktoś zachęcony brakiem jakiegokolwiek sąsiedztwa (czy to w ogóle miało znaczenie?) oraz ciepłą nocą rzucił hasło o przeniesieniu imprezy na zewnątrz.
Zrobiło się luźniej.
           Dobiło kilka kolejnych osób, ale ich obecność była jak kropla w morzu.
           Dorian nareszcie uwolnił się od towarzystwa panny Perkins, która w mało pozostawiającej dla wyobraźni pozycji kleiła się do jakiegoś, tak na oko, co najmniej dwa razy starszego od Doriana mężczyzny.
Vane nie zamierzał zaprzątać sobie nią głowy.
           Ściągnął marynarkę, bowiem noc była naprawdę ciepła. Pod nią miał białą, choć nie nazbyt przesadnie elegancką koszulę, a na niej… szelki tworzące stylizację sprzed co najmniej dwóch dekad. Podwinął rękawy i zrobił sobie drinka, którego opróżnił niemal duszkiem.
     — Masz — Alex klepnął go w plecy i poczęstował kolejnym jointem, ale zanim zdołali zapalić, ktoś go gdzieś wyciągnął, i Vane został sam. Noo, prawie sam, w tej części ogrodu.
Muzyka zakłócała myśli, ale myśli nie były mu do niczego potrzebne. Zapalił swój prezent i ruszył do przodu te kilka kroków w stronę obserwującego go Adlera.
     — Nie zauważyłem cię wcześniej — skłamał zaciągając się dymem, który przez dłuższą chwilę przytrzymał w płucach — Czemu się nie bawisz? Z kijem w tyłku będziesz na Oscarach. Nawet ja nie mam takiej ponurej miny — roześmiał się, ale nie był to przyjemny dla ucha dźwięk. Zupełnie jakby nie pamiętał jak się to robi, i usiłował na siłę wpasować się do klimatu imprezy.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptySob Sty 30, 2021 9:59 pm

Kręcił się pomiędzy ludźmi.
Może niekoniecznie z kwaśną miną, ale zdecydowanie brakowało mu tej codziennej werwy. Charyzmy, przyjemnej dla oka lekkości i szarmanckiego uśmiechu. Starał się, aktorskie zdolności mu pomagały, ale dla wprawionego oka pewne pęknięcia były widoczne.
Ktoś tutaj znał jego wszystkie sztuczki.
Obserwował latami jak stawiał piedestały, jak budował mury obronne. Widział to wszystko, co dla obcych ludzi nie było widoczne, tylko dlatego, że był podczas stawiania kroków i tworzenia barier, a teraz wyciągał z ich przeszłości (i jego wnętrza) kolejną rzecz.
Dorian doskonale wiedział, że James miał parę warstw, ale w gruncie rzeczy był naprawdę dobrym człowiekiem. Prostym. Chciał pewnych rzeczy, walczył o nie, miał swój kręgosłup normalny, ale był cholernie ludzki. Może dlatego tak ciągnęło Vane’a do Jamesa.
Może od zawsze chodziło o to popychanie go w którąkolwiek stronę, wzbudzanie emocji, doskonalenie, a jednocześnie wysysanie najlepszych rzeczy. A może po prostu przemawiała przez niego irytacja i desperacja. Jego ego nie było wybitnych rozmiarów, ale tutaj nie chodziło o dumę czy reputację.
Dorian zwyczajnie nie miał prawa dotykać pewnych rzeczy, a jednak to robił.
- Naćpałeś się i zapijasz to alkoholem – skomentował, odwracając się w jego stronę. To nie była jego sprawa. – Jesteś parę kroków przede mną – mimo to wyciągnął dłoń do jego skręta. Kiedyś to robili nałogowo. Nie tylko palili, ale wymieniali się dymem, wypuszczając go i wdychając. Przez krótką chwilę oddychając wspólnym powietrzem, jakby byli jednością.
W tym lekko zamroczonym umyśle, wydawało się to jedyną konkretną myślą. Jakby przeznaczeniem.
Odchylił głowę do tyłu.
Gdyby ktokolwiek ich widział, oboje byli udupieni. Dorian nie miał na niego najlepszego wpływu. Zauważył to już wcześniej, ale teraz wracał do tego samego punktu. Jak bezdomny pies na stare śmieci.
Po kolejnym wdechu, odwrócił się w jego stronę, robiąc krok. Stali blisko. Między nimi było mniej niż trzydzieści centymetrów, a James z premedytacją wydmuchał wszystko w stronę ust Doriana. A potem zaśmiał się i cofnął o krok, opierając przedramionami o barierkę.
- Pieprzyłeś tutaj kogoś? Ten dźwiękowiec wygląda seksownie. Założę się, że pod koszulką ma sześciopak – zaczął konwersacyjnie. On sami miał na sobie koszulę, tę samą co na wywiadzie, lekko prześwitującą z podwiniętymi rękawami, wpuszczoną idealnie dopasowane spodnie.
Odpowiadał na głupią grę. Dosłownie jak szczeniak.
Przy tym cofał ich do wspomnień, bo w tej pozycji byli wiele razy. We dwóch, pozornie w przyjacielskich pozach, a jednak wymieniając między sobą intymne zdania. Wtedy co prawda gadali o pieprzeniu Doriana po imprezie, ale ten dźwiękowiec (Ben), był zamiennikiem.
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyNie Sty 31, 2021 2:36 am

James Adler wyglądał niepokojąco dobrze.
To była nagła konkluzja, która sparaliżowała jego nerwy. A miał zamiar je dziś trzymać na wodzy. Nie zapowiadało się na to jednak, bowiem mężczyzna zbyt dobrze wiedział, które (i tak nadwyrężone) struny szarpnąć, by zepchnąć Doriana do pozycji defensywnej; nieistotne jak ten próbował tego uniknąć. Znali się zbyt dobrze, a pewne rzeczy wcale się nie zmieniały wraz z wiekiem.
A już na pewno nie zmienił się James. Wciąż był tym samym zaczepnym chłopakiem, w którym się zakochał wiele lat temu, wciąż prowokował i w przeciwieństwie do Doriana, wystarczały mu do tego same słowa. Wywołujące cała lawinę skrajnych emocji, od niezrozumienia, przez rozbawienie aż po złość. To bolało, ale Vane umiał sobie z tym radzić. Przecież przez te wszystkie lata tak doskonale mu to szło. Te wszystkie depresyjne stany, załamania i uzależnienia, kliniki odwykowe, awantury i skandale. D o s k o n a l e.
Skrzywił się, gdy dym otulił jego twarz i odsunął odrobinę, bo przypomniał sobie, jak zaciągali się, by za chwilę wyszarpywać dym z płuc drugiego, za każdym razem kończąc na szaleńczych, niecierpliwych pocałunkach.
Nie naćpałem się, to tylko trawa. I jeden czy dwa drinki. — skwitował oskarżenie — Czyżbyś się martwił o mój image? — dopytał kpiąco, po czym dodał — i tak w kolejnym wywiadzie zrobisz ze mnie genialnego aktora bez skaz, złote dziecko i pretendenta do Oscara.
Uniósł lekko brew, a przez jego twarz przemknął ledwie dostrzegalny uśmiech. Brakowało mu tego przekomarzania się i nawet jeśli zmienił się kaliber i emocje, to wciąż było to znajome. Takie na miejscu. Wiedział, że mógł sobie pozwolić przy nim na więcej niż przy innych, bo jakkolwiek James był dupkiem kierującym się w życiu wygodą i egoizmem, tak Dorian musiał mu to oddać - zawsze był dyskretny. I nigdy go jeszcze w tej kwestii nie zawiódł. Mogli się słownie szarpać ze sobą, ale Adler był wkurwiająco poprawny w swojej kreacji dla ludzi. On nie tracił nerwów i zawsze wiedział jak się zachować, jak ze wszystkiego wybrnąć i jak uratować Dorianowi dupę.
Co jednak nie oznaczało, że Vane miał zamiar mu darować podobne teksty, i wtedy w restauracji, jak i teraz.
Już mówiłem, że jeśli kręcą cię takie rzeczy, to sam je rób, a nie podpowiadaj innym. Zresztą, nawet jeśli z kimś się pieprzyłem, to co cię to obchodzi? Jestem w luźnym, nieoficjalnym związku, mogę dać dupy połowie obsady i i tak nikt się nie zdradzi — mruknął z bierną agresją, ale wciąż na tyle cicho, by nikt nie zdołał usłyszeć o czym tutaj, w zaciszu ogrodu, rozmawiali. — Bardziej jestem ciekaw co skłoniło ciebie do ustatkowania się, na dodatek z kobietą, bo z tego co pamiętam one nigdy cię za bardzo nie pociągały. Chyba że przypomina ci mnie i dymasz ją od tyłu, po ciemku, wyobrażając sobie mnie — Wulgarność była wpisana w jego styl bycia, potrafił robić to równie dobrze, co Adler, gdy raz za razem nawiązywał do seksu. Po tym, co odwalił lata temu, nie miał zbyt wielkich praw do interesowania się tą sferą życia Doriana.
A jednak ten wciąż tam z nim stał zamiast obrazić się i odejść nie wdając w podobne pyskówki.
Po cholerę zaczynasz takie tematy? To nie jest dla mnie przyjemne i wcale nie chce do tego wracać, a przynajmniej nie dopóki ktoś mi nie załatwi kolejnego drinka — spojrzał na Jamesa wyczekująco. Tak, to o niego chodziło, Dorian rzucał mu małe wyzwanie zastanawiając się nad jego reakcją. Zwycięży rozsądek czy chęć kontynuacji rozmowy?
Snop kolorowego światła uderzył w nich wyciągając z cienia ostre rysy twarzy, zarys ich ciał. Impreza za ich plecami zaczynała się rozkręcać mimo bardzo późnej pory. Ekipa filmowa wiedziała jak się bawić mając w kieszeni dzień przerwy od kręcenia, gdzie mogli doprowadzać się do porządku po całej nocy chlania i ćpania. Dzikie wrzaski zakomunikowały im, że właśnie zaczęły się dzikie tańce przerywane skokami do basenu bez żadnych ubrań.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyWto Lut 02, 2021 8:18 pm

Tylko trawa. Jeden lub dwa drinki.
Pocałunek albo obciąganie.
Nic się nie stało, kochanie, liczysz się tylko Ty.
- Nie martwię się o Twój image - poprawił go, nie dając się wciągnąć w pułapkę swoich myśli. Zamiast tego wpatrując się zielonymi oczami na Doriana powoli wypalającego się na jego oczach. Trzymającego w dłoni “tylko trawkę”, która była narkotykiem, po paru porcjach alkoholu, w niezdrowej, toksycznej relacji. Dorian powinien być na odwyku od każdej z tych rzeczy. - Od tego jesteś Ty i twój agent. Facet, sorry - przypomniał sam sobie, ze stał przed nim facet, który był w związku. Który go nie chciał i nie akceptował ich (nie było żadnych nich).  
Który odepchnął go od siebie, do czego miał pełne prawo, bo tak samo zachował się James parę lat temu. Zamykając za sobą drzwi, na swoich własnych zasadach, po indywidualnej, samodzielnej decyzji.
Może od początku nie było “ich”.
A może po prostu nie umiał zaakceptować tego, że coś zniknęło z jego pola widzenia, będącego planem awaryjnym.
Oparł się łokciami o barierkę za swoimi plecami. Wypuszczają dym w powietrze, chociaż miał ochotę trzymać go w sobie tak długo, póki się nie udusi, co było pokrętne. Jamesa od zawsze ciągnęło do mocniejszych używek, takich, które robiły z nim coś więcej, niż tylko rozluźniły. Do takich, co nie tylko odpowiadały za inny stan, ale otwierały przed nim inny świat.
- Obaj wiemy, ze jesteś dobrym aktorem - wykrzywił lekko wargi, minimalny ruch kącików. - Nie trafiałeś tylko na dobre pozycje. Może pora zmienić agenta?
Tak znajomy. Tak… Podobny.
To był ten sam uśmiech, którym obdarzał go Dorian, kiedy drażnili się ze sobą. Kiedy ten opierał łokcie o blat stołu, pochylając się. Kiedy kusił i czarował. Kiedy miał w sobie tyle wszystkiego, a jednocześnie dalej uwodził.
Adler ten sam uśmiech, te same małe zmiany, powtarzał po nim godzinami. Uczył się od nim, tak samo jak Dorian trzymania postawy i ramy, widocznie tylko postaci, a nie samego siebie.
Vane był tak cholernie dobry, ze James zbudował się nieco na nim, chociaż pozornie było odwrotnie.
Tak doskonały, ze jego gra aktorska była ponad marne, kiczowate pozycje, ale to aktor był na pierwszej linii i zawsze obrywał. Nagle ze słabego filmu, powstawała szopka, bo Dorian był… Za bardzo.
I za mało Twój.
- Wiesz, że mój seksualizm nie ma konkretnych ram - wywrócił oczami, prostując się. - Czy nawet to zapomniałeś. Albo… Nie słuchałeś? - zmrużył lekko oczy, uśmiechając się inaczej. Być może Vane był tak skupiony na jego ustach i palcach, ze nie pamiętał drobnych wzmianek o wystających kościach, zgrabnym tyłku i ładnej twarzy. James leciał na penisy i cycki, ale to było za mało.
Poza tym, mówiąc brzydko, Margot była cholernie dobrą dupą. Za same długie nogi i ostrą szczękę, mogłeś jej wybaczyć płeć. Chociaz tak, James od zawsze leciał zawsze na facetów, ale to się wiązało z tym co oni nieśli.
- Chodź. Zrobię ci tego drinka - zaproponował, kładąc dłoń na dole jego pleców, popychając go lekko przed siebie. Bardziej w dominującym, niz agresywnym geście, podnosząc wyżej podbródek.
To było wyzwanie.
Był ciekaw czy Dorian ucieknie, bo tak bardzo nie chciał aby James go dotykał. Czy za bardzo utonie we wspomnieniach, kiedy wymienili podobny dotyk.
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyCzw Lut 04, 2021 12:44 am

Dorian lekko zmarszczył brwi zerkając ukradkiem (a przynajmniej miał, nadzieję, że ukradkiem, że nie było widać, iż w rzeczywistości pożerał go wzrokiem) na lekko pochylonego Jamesa. Na ramiona, na których wyraźnie opinała się koszula, które wyglądały na mocne i silne, które mogły być oparciem i schronieniem, które mogły go... Stop.
Nie idź tą drogą, Vane. Prowadzi donikąd.
W hotelu czekał na niego jego facet, partner i kochanek, jedyny odbiorca tego typu myśli. Nie powinien był pozwalać myślom płynąć w tym kierunku, nie powinien pić, jeśli alkohol rozluźniał jego samokontrolę i mocne postanowienie... Czego?
To James go zostawił, to on go porzucił, a Dorian odchorowywał to latami. Dlaczego wystarczyło kilka spotkań i pocałunki na planie, by uchyliły się dawno zamknięte drzwi?
Spalili mosty, nie było do czego wracać. Słowa, które padły wciąż były wyryte zbyt głęboko, by dało się o nich zapomnieć.
Nie martw się, pamiętam to zbyt dobrze. Jak mnie wkurwiałeś opowiadając o facetach i kobietach, które wpadły ci w oko. Ale nie sądziłem, że pójdziesz w tę stronę. — prychnął, choć w jego głosie pobrzmiewało lekkie zainteresowanie — W zasadzie nie jestem kimś kto powinien cię z tego rozliczać, bo sam się nie ujawniłem. Po prostu to ciekawe. Ty zawsze byłeś... Bardziej otwarty — Nawet się uśmiechnął. Ot, konwersacja dwojga starych znajomych. Wciąż na bezpiecznej płaszczyźnie. James wcale nie musiał wiedzieć, że Dorian śledził każdą plotkę na temat byłego kochanka, nie musiał wiedzieć jak go nosiło, gdy usłyszał o zaręczynach wciąż wmawiając sobie, że to tylko na pokaz, że nie przetrwają. A jednak Adler wytrwał. I nie tylko wytrwał, ale miał kogoś nowego, z kim był od dawna, na dobre i na złe i co gorsza najwyraźniej... Chciał z tym kimś być przez resztę życia. Ta pigułka była już zbyt gorzka do przełknięcia, więc zaczął omijać wszelkie wzmianki o nim szerokim łukiem. I nieźle mu szło, przynajmniej do oficjalnego ogłoszenia obsady filmu.
Z całą pewnością uwadze Jamesa nie umknęło drgnięcie i spięte mięśnie Doriana w reakcji na jego wręcz władczy dotyk.
Jak wtedy, setki razy, gdy trzeba mu było dodać otuchy, przepuszczając w drzwiach. Niezauważalne dla ciekawskich oczu szczegóły, a tak ważne dla nich obu.
Było minęło.
Musiał włożyć sporo siły w to, aby się rozluźnić i przywdziać na twarz firmowy uśmiech, zwłaszcza gdy wyszli z intymnego półcienia.
Impreza trwała w najlepsze, wyraźnie było widać, że większości gości puściły już hamulce. Właściwie i Adler i Vane wydawali się jedynymi w miarę trzeźwymi osobami. Przeszli wzdłuż ogrodu kierując się w stronę domu, w którym mogli znaleźć alkohol bez ograniczeń.
Nasze gwiazdeczki! — rozchichotana Amelie w boskiej, czerwonej sukience nie pozostawiającej zbyt wiele dla wyobraźni zawisła na szyi Doriana. Ten odruchowo złapał ją w pasie i pozwolił by jej uszminkowane usta przycisnęły się do jego własnych — Jak się bawicie? Jest świetnie, nie? Dobrze, że jutro nie ma zdjęć, będzie można dojść do siebie. James, skarbie, co tak stoisz? Rozchmurz się, masz — wcisnęła do rąk mężczyzny na wpół wypitą butelkę jakiegoś napoju, który okazał się dość mocno zaprawiony wódką. Zwolniwszy obie ręce, mogła nimi przesunąć po brzuchu Doriana i niżej. — Obrażę się, jak będziecie tak zamulać, jeszcze pomyślę, że zbieracie dowody na nieobyczajne zachowanie.
Gadała i gadała, ale do Doriana niewiele docierało. W innej sytuacji, gdyby nie było tu Jamesa, gdyby nie grał w tym filmie, byś może uległby jej urokowi. Amelie była piękna, ale było w niej coś brudnego, rynsztokowego i zepsutego. A Dorian lubił zepsucie, lubił odkrywać najmroczniejsze zakamarki, tajemnice i upodobanie do upadku. To były tereny, w których poruszał się bezbłędnie.
Ale to nigdy nie kończyło się dobrze, gdy dwie osoby tego pokroju zderzały się ze sobą.
Katastrofa wisiała w powietrzu.
Korzystaj z wolności, póki możesz — Uśmiechnął się złośliwie, a widząc, że Adler nie kwapi się do picia, ponad ramieniem Amelie sięgnął, by zabrać mu butelkę i sam opróżnił połowę jej zawartości. Jego żołądek zareagował natychmiastowo, ale zignorował to. Miesiące odwyku, trzymania się w ryzach. Och, jebać to.
Wiedział, że za kilka chwil będzie tego żałował, że jutro obudzi się z kacem, bolącą głową i wyrzutami sumienia, ale w tej chwili miał to gdzieś. Chciał się upić, chciał się pieprzyć, chciał o nim zapomnieć. Amelie. Amelie. Amelie.
A nie te pierdolone zielone oczy, których spojrzenie wypalało mu dziury w skórze.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyPią Lut 05, 2021 6:34 pm

Bardziej otwarty.
Mhm… James widział w tym ogromny przytyk, a jednocześnie wytłumaczenie. Mógł byc otwarty, ale tak naprawdę mało kiedy padało głośne, oficjalne “jesteśmy parą”. Z Do… Dorianem byli razem przez parę lat - to nie był szybki seks czy krótki romans, a związek. Z krwi i kości połączenie ciał, umysłów i serc. Może i ckliwe, ale potrafili dogadać się na tylu płaszczyznach, ze było to wręcz chorę.
Z czasem okazało się, ze jednak różnili się. Potem te różnice zaczęły przeradzać się w coś innego, bardziej zgniłego i paskudnego, ale Adler przeciął pępowinę już w zupełności. Mocno zawczasu.
Ich relacja może i miała tendencję spadkową, ale to nie był kryzys. To nie było coś, czego nie daliby rady rozwiązać rozmową, czasem, cierpliwością i wytrwałością.
Ta brudna kalkulacja, co się opłacało dla kariery Adlera, a co nie, było gorsze niż skok w bok. Nie zrobił tego pod wpływem chwili, a zaplanowanych ruchów. Wiedział co robił i jakie mogą być tego konsekwencje… A i tak to zrobił.
Dorian przekonał się bardziej niż inni, ze pod tą szarmancką otoczką, potrafił być skurwielem. Materialistą.
Co nie oznaczało, że i jego to nie gryzło. Nie raniło i nie zabijało od środka.
Bywały chwilę, kiedy cięzko było patrzec w lustro (co i tak go nie powstrzymało, jak zawsze).
- Zaskakujące jak pewne rzeczy się obracają, co? Ja skończyłem z kobietą, a ty z agentem - pokręcił głową. Nie sądził, ze Dorian wejdzie w coś takiego. Romans z kolegą z planu to jedno, ale wchodzenie do łóżka komuś, kto miał władzę nad twoimi kontraktami? Kto miał być doradcą i wsparciem?
Koleś był skurwielem w zupełnie innym tego znaczeniu. Nie jak Adler, a jak… Ktoś gorszy.
James tak sądził. Nie zakładał tylko, ze on sam, dużo wcześniej, połamał Doriana w miejscach, które nie powinny się łamać
Cofnął się o krok, kiedy nagle obok nich pojawiła się znana kobieta. Robiąca sobie od razu miejsce obok Doriana, jakby ten do niej należał. Moze i tak było. Moze oboje byli na tyle pogubieni i samotni, ze przyciągali się, chociaż Vane’a nie kręciły kobiety, a ją pewnie bardziej kręcił ten lekki obłęd w oczach, niż faktycznie ciało bruneta.  
A co kręciło Jamesa Morrisona w Dorianie? Jego niewątpliwa, trochę androgyniczna uroda, talent, możliwość wyciśnięcia z jego pieniędzy? Podatność na używki i na wpływy? Ładny, melodyjny głos czy jednak fizyczność? Adler do dzisiaj pamiętał te zasnute przyjemnością spojrzenie, niebieskie oczy wpatrzone w niego znad powiek, kiedy policzki zasysały się, a on brał go głęboko. Do dzisiaj śnił o wygiętym kręgosłupie, wypiętych pośladkach i zaciśniętych na poduszcze pięściach, białych knykciach i jękach.
Pamiętał to.
Świeże wspomnienie, jak sprzed paru dni. Pielęgnowane tak mocno w pamięci.
Oblizał wargi.
Mając przez chwilę wrażenie, że w drinku nie tylko był alkohol, chociaż to było absurdalne. W takim tempie nie zadziałałby żaden narkotyk, poza tym jednym. Na dwóch nogach.
James zaśmiał się cicho,
-  Nieobyczajne zachowanie? Nie o to chodzi w tej całej imprezie? - uśmiechnął się, opierając przedramieniem o szafkę obok. - Ci w basenie mają trochę inne zdanie. Dziwię się, ze jesteś… Sucha - mrugnął do niej okiem, ale nie lustrował jej wzrokiem. Miał narzeczoną i Doriana obok.
- Nie mogę zniszczyć kreacji… Przynajmniej do 23. A potem już wypada - spojrzała na Doriana. Jego chętnie zobaczyłaby nago. Zerwała z niego ciuchy.
- To lepiej się szykować - James wychylił się o po alkohol. Uśmiechając szelmowsko do butelki, za plecami Amelii nie spuszczając wzroku z Doriana, kiedy otoczył wargami szyjkę, biorąc dwa duze łyki, az grdyka się ładnie i wyraźnie poruszyła. Prosto dla jego oczu.
Wpatrując się swoimi, teraz prawie czarnymi.  
- Potrzebujemy trochę więcej tego, więc jeśli wybaczysz… Złapiemy się bardziej… Coz - zaśmiał się znacząco.
Cóż. Pijani. I wymięci. Totalnie wymięci.
James balansował na stopach, pochylając się nieco do przodu, śmiejąc się po raz kolejny.
- Chodź, jeszcze jedno - pociągnął Doriana za koszulkę do kuchni. Idąc do niej tyłem.
Ewidentnie przycpany ekstazy.
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyNie Lut 07, 2021 8:23 pm

Dorian roześmiał się oddając butelkę Adlerowi, a nawet nie tyle oddając co pozwalając mu na to, by mężczyzna mu ją odebrał, a potem dał mały pokaz wszystkiego co mogli mieć. Vane doskonale wiedział, że James go prowokował, zapewne nieco poirytowany faktem, że niegdyś wiecznie napalony chłopaczek, w tym momencie nie wydawał się zainteresowany niczym, co mogli sobie ofiarować.
Ale jednak Dorian doskonale zdawał sobie sprawę z każdego ruchu, z każdego drgnięcia mięśni i jeśli nie śledził tego wzrokiem, to tylko dlatego, że paraliżował go strach prze ulegnięciem temu wszystkiemu. Bo wiedział, że jeśli spojrzy, jeśli pozwoli sobie na chwile słabości, to przepadnie.
I nie, ecstasy było niczym w porównaniu z takim uzależnieniem.
Ale ja nie… — Zmarszczył brwi w próbie protestu, ale nie zdążył nawet dokończyć, bo James pociągnął go za sobą. Oglądnął się na Amelie, która nie wydawała się zbyt przejęta zabraniem jej oparcia, bo nie zdążyli jeszcze wejść do środka, a już oplatały ją czyjeś ramiona. Była trochę jak on.
Zniszczona i zagubiona.
Śmiechem i flirtem zakrywała fakt, że każdego wieczora modliła się o to, by rankiem już nie otworzyć oczu. Zupełnie jak Dorian od ponad dekady. Od dziesięciu pierdolonych lat, gdy musiał żyć bez niego. Od piętnastu, gdy spotkali się na planie serialu. To nie mijało. Nigdy nie mijało. Dawało się uśpić, ale potem budziło. Tym razem jednak Vane nie miał co liczyć na ponowne zamknięcie tych drzwi, nie, kiedy musiał je otwierać każdego dnia na planie poddając się tym miękkim ustom i delikatnym, choć stanowczym dłoniom. To było jak ciągle otwieranie zasklepiających się ran. Niby tylko grali, ale scenariusz zbyt był podobny do tego, który napisało im życie. Który odgrywali raz po raz, każdego dnia od ponad dziesięciu lat.
I ani w życiu ani w filmie nie było happy endu.
Dorian wiedział, że połamane serce będzie musiał dać sobie jeszcze parę razy podeptać.
Ale nie teraz!
Teraz ktoś odpalił jakąś cholerną muzykę z lat 80 i 90. Teraz ktoś wskoczył do basenu. Ktoś coś krzyknął. A Dorian poczuł, że może trochę więcej.
Poszedł za Jamesem do kuchni, w której jedynym oświetleniem były kolorowe ledy okrążające ściany kuchni gdzieś na wysokości pasa, nadające pomieszczeniu klimat z lat dopasowanych do muzyki.
Bez większego problemu znaleźli taką samą butelkę, jaką dała im Amelie, i również ta była napoczęta.
Vane pociągnął z niej mocno.
I tak był już na równi pochyłej. W tym momencie nie obchodziły go żadne konsekwencje, a jeśli miał się zabrać za wyrywanie Amelie, to musiał się jakoś znieczulić.
…Znieczulić? To nie był tylko alkohol.
Dorian był w tej kwestii starym wyjadaczem. Doskonale znał to uderzenie ciepła, narastającą euforię. Moment, w którym kształty i zmysły zaczynały się wyostrzać.
Kiedy przestawał się przejmować, a stawał się dusza towarzystwa.
Nawet jeśli opłacał to tygodniami ciężkiej depresji, to dla kilku chwil szczęścia… Było warto?
Dla Jamesa.
Uśmiechnął się do niego, z głośników zadudniło „Forever young”, a biodra Doriana ruszyły lekko do rytmu, gdy kręcił się opróżniając zawartość butelki bez najmniejszego oporu.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyPon Lut 08, 2021 8:41 pm

Kiedy Dorian przeżywał dołek, James wręcz emanował energią. To nie była euforia pozwalająca skoczyć z krawędzi, brakowało mu też optymizmu, ale patrzył węziej. Płyciej. Rozkoszował się tym. Podskakiwał na stopach, wychylając się zaraz po butelkę.
Dzielił ją z Dorianem.
Lzejszy o emocjonalny bagaż, bolesne wspomnienia i ogromny żal do którego nie miał prawa.
Nacpany.
Magnetyczny. Czarujący. Wyciągający się w jego stronę, z cieniem uśmiechu, kiedy po raz kolejny oblizywał wargi, a potem wsuwał język między policzek, a zęby, wypychając go delikatnie. Niekoniecznie wulgarnie, ale sugestywnie. Jakby smakował swoje dziąsła.  
Jakby smakował Doriana, pocałunek z planu i smak jego spermy sprzed kilku lat.
Był szurnięty.
Szurnięty i lewitujący ponad ziemią, prawie beztroski, z rozszerzonymi źrenicami i zgubioną zielenią.
- Pobaw się ze mną, Niebieski* - wychylił się w jego stronę, opierając dłonią o blat za plecami Doriana. Przekrzywiając lekko głowę, nie tracąc szerokiego uśmiechu, juz palcami chcąc go macac. Dłonią przesunął po jego boku, zanim nie złapał go za dłoń i nie okręcił wokół, zaraz wciskając się w niego na moment. - Niebieski-niebieski. Twoje pieprzone oczy  - zaśmiał się po raz kolejny.
Bleu. Niebieski.  
Niebieski. Niebieski. Niebieski.
Niebieski Dorian, czy James czujący się niebiesko?
Niebiańsko.
- Nie bądź taki. Lubiłeś mnie takiego. Lubiłeś być taki. Możemy być tutaj razem, hmm? Jeśli tylko byś zechciał - wyszeptał do niego nisko, erotycznie. Trzymał Doriana za przegub, co najmniej jakby trzymał go za fiuta, będąc na kolanach, modląc sie o lepsze jutro. Może był. Może się modlił. Może ten nadgarstek był najlepszą rzeczą, jaka go dzisiaj spotkała.- Chodź! - pociągnął go w stronę drzwi obok. Piwnicy. Prawdopodobnie z winami, albo z czymś więcej. Z czymś lepszym. - Chodź, chodź, chodz! -  ciągnął go, prawie spadając ze schodów. Niemalże skręcona kostka była poważnym powodem do śmiechu, chociaż i nawet głupawka go nie zatrzymała. - Chodź do mnie -  zatrzymał się w przy regale, opierając barkiem o metalową, chłodną ścianę. Az cicho wzdychając, patrząc na niego błyszczącymi, kocimi oczami. - Zastanawia mnie! -  rzucił bez kontekstu, sięgając po butelkę.
Badając swoim ciałem wszystko wokół.
Wszystko tylko nie Doriana.
Jeszcze nie.
Wychylił się w jego stronę, dalej z butelką w dłoni. Nie ćpał na tyle, aby nie ogarniac, ale efekt był szybki. Mocny. Równie szybko i mocno z niego spadnie, ale na razie znajdował się na wozie, a nie pod nim. Na razie ujeżdżał konia, a nie z niego spadał.
Zaśmiał się cicho.
- Zastanawia mnie czy ze mną zagrasz? - przesunął palcem po jego wargach.



*Blue (niebieski), slang - osoba, która zostawiła cię załamanego (złamanego). Czuć się zdruzgotanym, smutnym.
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptySro Lut 10, 2021 3:06 pm

To zawsze Dorian taki był. Lekkomyślny i szalony. Nigdy nie przejmował się konsekwencjami, przynajmniej nie do momentu, w którym nadeszły. James jednak zawsze był tym, który twardo stąpał po ziemi, tym, który ściągał na nią bujającego w obłokach Vane’a, któremu czasem myliły się sny z rzeczywistością.
Jego zachowanie było zupełnie inne, nowe. Nie tego się Dorian spodziewał. Nie po tym jak się rozstali! A teraz, po tylu latach całkowicie bez kontaktu…
Już od pierwszej chwili, gdy się spotkali, od momentu, którym dostali do rąk scenariusze i od chwili, gdy spotkały się ich oczy. Ich dłonie i usta pod czujnym okiem kamer... Już wtedy nie mieli odwrotu. Między nimi wciąż było coś, co nie potrafiło się wybić podczas młodzieńczego romansu, a teraz próbowało na siłę przedrzeć się przez skorupę i dojść do głosu. I zabawne, że pierwszy ulegał ten, który zrezygnował z tego wszystkiego.
Albo Dorian zwyczajnie był nieco odporniejszy na chlanie i ćpanie.
Nawet nie próbował się opierać zbyt pochłonięty oburzeniem na zaciskającą się na przegubie chłodną dłoń, która ciągnęła go w bliżej nieokreślonym kierunku. Szedł za nim z jasno sprecyzowanym zamiarem sprowadzenia Adlera do parteru.
Och… Nie w tym sensie do parteru…
Dorian oblizał wyschnięte usta w reakcji na wizualizację Jamesa między jego nogami. Co do kurwy.
Naćpałeś się — prawie się roześmiał ignorując mrukliwe słowa pozornie bez znaczenia. Muzyka docierała nawet tutaj, do pogrążonej w półmroku piwnicy, choć dziwnie zniekształcona. Bardziej dudniły ściany, niż dało się rozróżnić jakieś słowa, ale nie przeszkadzało to Dorianowi poruszyć biodrami w mało przyzwoitym tańcu. Podobał mu się zachwyt w oczach Jamesa. Podobał mu się James.
Naćpany, pijany, wolny od jakichkolwiek barier. Kiedyś kochał go takiego, pogrążonego w tańcu i zabawie. Zatraconego w nim.
No właśnie, lubiłem. Ale jesteś już dużym chłopcem z narzeczoną i ustabilizowanym życiem. Pamiętasz? Powiedziałeś, gdy odchodziłeś, że przy mnie nie znasz jutra. — Dorian pochylił się lekko próbując nie jęknąć gdy chłodny palec przesunął się po jego wargach. Zupełnie jakby trzepnął go prąd, jeśli rozchylił usta, to zupełnie bezwiednie i natychmiast cofnął się asekuracyjnie chwytając za butelkę. Pociągnął kilka(naście) łyków, praktycznie ją opróżniając. Dotąd się hamował. Teraz? Teraz już nie musiał, znaleźli się w innym wymiarze.
W co chcesz grać? — zapytał przymykając oczy i kiwając się lekko w rytm stłumionej muzyki. Doskonale wiedział, że James nie spuszcza niego oczu, więc pozwalał mu patrzeć. Zapamiętywać. Przypominać sobie.
Byle nie dotykać, bo palce Adlera nadal pozostawiały piekące ślady na skórze.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyPon Lut 15, 2021 7:52 pm

- Wcale nie – odpowiedział ze śmiechem, beztrosko. Kłamiąc w żywe oczy, ale patrząc na jego wzrok, mógł trochę nieogarniac. Miał do tego prawo. Vane widział go parę razy na haju, w gruncie rzeczy obaj się czasami bawili na granicy, sprawdzając jak daleko się posuną albo Potęgowali… Wrażenia dotyczące niektórych aspektów ich relacji. Seks na haju był niesamowity, szczególnie jeśli łapałeś odpowiednią falę. Mimo to James nie był fanem narkotyków. Nie był święty, ale miał nad tym kontrolę.
Dawał się ponosić na swoich warunkach. W gruncie rzeczy nawet teraz będąc całkiem uporządkowanym. Łamiącym zasady i naginającym granice przyzwoitości, ale to był dalej on.
- Jestem dużym chłopcem? – podłapał od razu, odrzucając od siebie całą resztę. Łapał to co chciał, nie dając się pociągnąć na dno.
Oczywiście, ze był duzy. Dorosły. Odpowiedzialny. Miał piękną narzeczoną, obiecującą karierę i żadne skandale nie były mu na rękę. Tak jak kiedyś powiedział – z Dorianiem daleko nie zajdzie. Obaj by się stoczyli, a na pewno osiwiali. Było dobrze, ale było tez źle. Vane zwyczajnie… Był ponad jego.
Szczerze powiedziawszy James zwyczajnie się go… Obawiał.
- Pamiętasz, ze jestem duży, czy podoba ci się to, ze jestem wysoki? – zaśmiał się. Brakowało uroku i polotu tym tekstom, ale jego śmiech był zaraźliwy, uśmiech szczery, a błyszczące oczy przyciągały. Nawet jeśli te głupoty do Ciebie nie przemawiały, Adler zwyczajnie roztaczał wokół siebie taką energię, ze miałeś ochotę z nim utonąć – w dobrej zabawie, śmiechu i… Wszystkim, co ci oferował.
Ciemne spojrzenie przesunęło się po jego sylwetce, a palce po raz kolejny wyciągnęły w jego stronę. Chciał go dotykać. Potrzebował tego. Nawet przez ubrania, przez te niepotrzebne, dzielące ich warstwy.
Zrobił krok w jego stronę, nagle zmieniając śmiech z rozbawienia, na realny głód.
- W grę – powtórzył, patrząc na jego wargi. – Prawda albo wyzwanie – najgorsza i najgłupsza gra. Niebezpieczna, bo Dorian mógł mu kazać się pieprzyc w formie wyzwania, oczywiście nie w ten fajny, fizyczny sposób, a zwyczajnie spierdalac i nigdy więcej się nie dotykać. – Prawda czy wyzwanie? – stał tak blisko niego, ze prawie oddychali tym samym powietrzem, a jego palce bezwiednie zaciskały się na koszulce.
Grali w to za dzieciaka. Grali w to na studiach. Grali w to między sobą, kiedy wyzwanie brzmiało jak „pieprz mnie mocniej” a prawda „kocham Cię. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała”.
To była ich gra. A James miał ochotę zagrać jeszcze raz.
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptySro Lut 17, 2021 11:56 pm

Uśmiechnął się unosząc jeden kącik warg w odpowiedzi na pytanie Jamesa. Miał mu słodzić do tego? Że zawsze był wysoki i…duży? Czy mu się podobał? Niezaprzeczalnie oraz nieprzerwanie. Zawsze. Wtedy, przez te lata i teraz. Zwłaszcza… teraz, W tym momencie, gdy stał naprzeciwko niego wpatrując się w niego tymi zielonymi, lekko zamglonymi w tym momencie oczami.
I chociaż Dorianowi wystarczyłoby wyciągnąć rękę, złapać go za kark i przyciągnąć do siebie, by złączyć ich usta w pocałunku, to zaczynał ulegać tej duszącej atmosferze słodkiej gry. Nie mogli uciec od siebie i to było najlepsze. Mogli wydłużyć oczekiwanie w nieskończoność, bo tutaj, w tej półciemnej piwnicy z winem, nie było nikogo przed kim musieliby się chować.
Przez moment Vane wyglądał jakby nie docierał do niego sens słów Adlera. James naprawdę zamierzał grać? I to na dodatek w coś tak dziecinnego?
Masz tyle opcji, a wybrałeś grę? — Dorian zmarszczył brwi. Nie obawiał się konsekwencji, nie było niczego, czego by nie zrobił i nie było niczego, do czego by się nie przyznał. Jego życie było otwartą księgą, przetrzebioną przez brukowce i wścibskich dziennikarzy. Nie było pytania, na które nie udzieliłby odpowiedzi.
A co najlepsze sam wiedział, jakie zadać, jeśli przyjedzie jego kolej.
Jeśli?
Sięgnął po butelkę i ulegając basom obijającym się o ściany piwniczki, zaczął pić poruszając się w rytm jakieś trudnej do rozróżnienia muzyki. Nie była ważna, póki wyznaczała kierunek. Póki pozwalała się bezpiecznie oddalić pod pretekstem tańca.
Był już pijany. Jeśli początkowo nie odczuwał działania alkoholu i prochów, tak teraz mógł z cała wyrazistością (albo wręcz jej brakiem), że krążyły w jego żyłach dodając animuszu i pewności siebie. Nakręcając. Łamiąc bariery i zwalniając hamulce. To nie James miał tu być tylko Amelie. To miała być gorąca plotka nazajutrz. Nowa, gorąca para.
A nie odgrzewany kotlet w postaci pary byłych kochanków, którym wystarczyło parę spojrzeń, by pieprzyć się nawzajem we własnych głowach.
No? — Zatrzymał się podwijając rękawy koszuli. Wziął jeszcze jeden łyk i oblizał wilgotne wargi w dość jednoznaczny sposób. — Bo chyba nie stchórzysz? Prawda. Jeśli ma dla ciebie jakąś wartość — Puścił Jamesowi oczko odkładając butelkę. I uciekając z zasięgu jego rąk.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyCzw Lut 18, 2021 7:55 pm

Tak, wybrał grę.
Co miał mu zaproponować? Dziki seks? Pocałunki za szafką, jak jacyś gówniarze? Chciałby. Naprawdę mocno chciałby się dobrać do tego szczupłego, kościstego ciała, wykończonego przez narkotyki, niezdrowy tryb życia i stres. Nawet trochę go kręciło, ze akurat tutaj.
James zawsze pilnował swojej prywatności, ale to nie oznaczało, ze zawsze trzymał ręce przy sobie. Zwykle był bardziej ostrożny. Nie dawał się wciągnąć w takie sytuacje, a tym bardziej nie organizował ich, bo były one niebezpieczne dla jego kariery. Tej samej, której poświęcił wiele czasu, relacji i swojego życia.
Dla tej samej poświęcił swój związek z Dorianem, pozornie zamykając za sobą drzwi, ale zostawiając klucz w zamku. Może gdyby zgubił go, spalił wszystkie zdjęcia, usunął ze swojego życia każdy, nawet najmniejszy szczegół przynoszący mu na myśl cholernego Vane’a, by się tutaj nie znalazł. Może żaden z nich by właśnie nie bawił się w podchody, tylko żył swoim zżyciem.
Nie wiedział czy o tym marzył. Nie miał pojęcia czego chciał, chociaz uganiał się za tym jak szczeniak.
Przyglądał mu się wygłodniałym wzrokiem, nie mogąc przestać do niego lgnąc. Dorian się odsuwał, uciekał przed dotykiem, zarówno ewidentnymi skokami w bok, jak i tym subtelnym bujaniem na boki. Tak czy inaczej – uciekał. A James jak głupi podążał za nim.
- Prawda – zaśmiał się, opierając dłonie o ścianę za plecami Doriana, trochę go do niej przyciskając, ale głównie po prostu trzymając w klatce stworzonej z własnych ramion. – Jeśli jesteś gotowy, to prawda – przytaknął, powtarzając się po raz drugi, a potem trzeci, póki nie poruszył się, przysuwając do niego i odsuwając, bujając. – Wziąłeś rolę z myślą o tym, ze będziemy mieli okazję po raz kolejny być razem?
To nie było najlepsze pytanie, ale miał ich mnóstwo. I zamiast tego zamierzał zażądać tego samego dla siebie - prawdy (zamiast wyzwania).
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyCzw Lut 18, 2021 10:36 pm

Biskość Jamesa niemal zwaliła go z nóg. Rozchylił usta, ale nie dlatego, by wziąć kolejny łyk. Próbował  nabrać powietrze, ale powietrze nagle zaczęło być przesiąknięte zapachem Adlera. Jego oddechem muskającym szyję aktora, powodującym niekontrolowane dreszcze. Starał się nie myśleć o tym, że nie miał praktycznie drogi ucieczki, nie bez konfrontacji fizycznej, której tak chciał uniknąć.
Chciał?
Kilka kosmyków wyrwało się spod eleganckiego uczesania Jamesa i opadło na jego twarz pogrążając jego twarz w dodatkowym cieniu. Dorian miał wrażenie, że nagle cofnęli się o te wszystkie lata. Do ich pierwszych spotkać, do chwil, gdy mogli więcej. Kiedy uwodzili się wzajemnie bez żadnego bagażu, kiedy świat stał przed nimi otworem.
Byli tak blisko siebie, że nie musiałby się nawet zbytnio nachylać, by rozpalone powietrze z jego ust zamienić na ciepłe, miękkie wargi. Wiedział, że będą się całowali setki razy na planie. Ale to nie będzie to. Nigdy nie odtworzą tej chwili, gdy stali najebani w półciemnej piwniczce, uginając się pod ciężarem swoich grzechów i pragnień.
Opuścił lekko głowę, by nie ulec instynktom, i wsunął ręce do kieszeni nie wykazując żadnej interakcji z bezwstydnie obłapiającym go Jamesem. Jak na Doriana – dość konsekwentnie forsował wizerunek trudnego do zdobycia i chociaż gdyby chodziło o kogokolwiek innego, to już stałby z wypiętym tyłkiem albo klęczał między jego nogami, tak teraz…
James zamierzał zagrać, ale Vane prowadził również swoja grę. Nawet jeśli dotyczyła staczania się po równi pochyłej i polegała na drażnieniu i niechybnym skoczeniu w przepaść.
Wziąłem rolę, bo dobrze płacili, bo chciałem udowodnić, że Złota Malina to tylko potknięcie i stać mnie na dużo więcej. Chciałem udowodnić, że stanąłem na nogi i potrafię grać. A Ty… Prędzej miałem ochotę zwiać po ogłoszeniu obsady, Partner… — Dorian uniósł nagle i głowę i lekko zmrużył oczy starając się brzmieć jak najbardziej szczerze — Partner nie miał znaczenia, na nic nie liczyłem z twojej strony — powiedział lekko chrapliwym głosem, który mógł znaczyć wszystko i nic. Był tak blisko, że prawie muskał wargi Jamesa swoimi przez ułamek sekundy, a później znów cofnął głowę i wyprostował się. — To teraz ja. Czy przez te wszystkie lata… — Głos Vane’a wyraźnie zadrżał, a on zawahał się na moment najwyraźniej odrobinę zmieniając kierunek swojego pytania. — Myślałeś czasem o mnie? — Myślałeś, żałowałeś… Co za różnica? Było tyle pytań, które chciał zadać Jamesowi. Jedno wciąż obijało się o jego czaszkę, ale bał się odpowiedzi.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Freeman.Don't Fuck With Me Seme
Freeman.

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 38

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptySro Lut 24, 2021 7:39 pm

Faktycznie pieniądze za film były nie najgorsze. Nie gadali tutaj o finansach, nie było żadnego oficjalnego ogłoszenia ile poszło na produkcję, a ile ona zarobiła, ale bez wątpienia to James dostawał większe pieniądze. Skoro on dostawał taką sumę, Dorian po słabych i kiepskich produkcjach, nagle musiał dostać fajną sumę na stolik.
Gorzej wyjdzie na nie próbowaniu, niż faktycznym próbowaniu. Dostał Złotą Malinę za najgorszego aktora, w tym momencie niżej pozostawało jedynie całkowite odcięcie go od jakiejkolwiek ról. Jeśli spieprzy ten film, nikt nie da mu drugiej szansy, ale jeśli przejdzie ją pozytywnie… Drzwi otworzą się przed nim po raz kolejny.
To była jedna z tych sytuacji, kiedy obaj mogli pójść na dno. Będą ze sobą porównywani. To nie była damska i męska rola, ale dwie męskie. Stali tutaj prawie na równi.
- Nie myślałeś o mnie? – zapytał, chociaż to nie była jego kolej na pytanie. Nawet nie zadał precyzyjnego pytania, ale teraz to Dorian był tym bardziej trzeźwo myślącym. Zabawne jak czasem rolę się odwracają… A jednocześnie są takie same.
Ile razy Vane prowadził go pijanego? Ile razy to James się staczał, bo Dorian trzymał jakikolwiek poziom, kiedy Adler dotykał podłogi.
Teraz był inny. Sztywniejszy. Poważniejszy. I tak samo głupio.
Kiwnięciem głowy (a właściwie dwoma) zachęcił go do mówienia, po raz kolejny pochylając się w jego stronę, nie mogąc zachować opanowania. Potrafił być oazą spokoju, często trzymał się naprawdę w mocnych ryzach, ale po alkoholi i narkotykach, zaczynał płynąc. Kiedyś śmiali się, ze dotrzymywał tylko Dorianowi towarzystwo, aby nie czuł na barkach ciężaru czystej i zielonego. Oczywiście prawda była inna. Wcale nie był świętym, złotym chłopcem.
A potem zaśmiał się prosto w jego twarz, az lekko mrużąc oczy, zanim nie otworzył ich szeroko, robiąc chwiejny krok w jego stronę.
- Zatrujesz? Zartujesz – śmiał się dalej, ale zanim Dorian zdążył wybudzić się z szoku i przywalić mu w tę przystojną gębę, James paplał dalej. – Czasem? Budziłem się w nocy myśląc, ze jesteś obok! – krzyczał mu prosto w twarz, jakby nie stali blisko, jakby Dorian go wcale nie słyszał. Każdego. Pieprzonego. Słowa. – Ale nie byłeś! Nie było cię tam! Spałem z Twoją koszulką, tą luźną, tą moją. Dalej mam ją w szafie! – ogłosił, bo kiedyś Dorian zabrał mu koszulę, z czarnego, przewiewnego materiału, którą James niechcący zabrał podczas pakowania się. – Dalej ją mam – paplał z rozbawieniem, nie potrafiąc ściszyć głosu, jak wpadł w ten głupi nastrój. – I mam Ciebie! Teraz obok! Nie puszczę Cię – zaśmiał się, obejmując go w końcu mocno.
Gadał głupoty.
Musiał, prawda?
Powrót do góry Go down
DemyanOpportunist Seme
Demyan

Data przyłączenia : 28/06/2017
Liczba postów : 132
Nightcall. - Page 3 IHmsY52

Cytat : I don't want to be at the mercy of my emotions. I want to use them, to enjoy them, and to dominate them.

Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 EmptyPią Lut 26, 2021 8:01 pm

Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Zresztą, sam nie wiedział, czego oczekiwał po swoim pytaniu. Ale nie był gotów na to, co usłyszał. Poczuł jak po raz kolejny pęka mu serce i choć chciał powiedzieć tyle rzeczy, nie potrafił się zmusić do wydobycia głosu. Wpatrywał się w butelkową zieleń oczu mężczyzny lekko pochylonego nad nim i nie potrafił mu się oprzeć.
Nie był trzeźwiejszy. Potrafił jedynie dłużej wytrzymać, bo latami tęsknoty przeszkolił swój organizm w najrozmaitszych używkach.
     — Zaczynasz być ckliwy — wytknął filmowemu (i byłemu) partnerowi unosząc lekko brew. — A twojej narzeczonej jak wytłumaczyłeś fetysz spania z koszulką? — Ta kwestia była naprawdę interesująca, choć nie aż tak paląca w tym momencie. Drgnął lekko i spojrzał na dłonie oplatające go w pasie zdecydowanie i gwałtownie, choć z pewną dozą czułości i delikatności. Tak jak zawsze robił to James. Nie znosząc sprzeciwu, ale pokazując jednocześnie, że to bezpieczne.
     — To nie jest dobry pomysł, James —Dorian przeciągnął językiem po dolnej wardze, po czym przygryzł ją uśmiechając się połową ust. — Już kiedyś mówiłeś, że mnie nie puścisz i… — Chyba jednak rzeczywiście był odrobinę trzeźwiejszy, bo usłyszał trzaśnięcie drzwi, niepewne kroki i chichot wyraźnie najebanych osób. Wyśliznął się z ramion Adlera w ostatniej chwili, a swoje zakłopotanie ukrył za butelką, którą przechylił po raz kolejny. Jeśli tak będzie dalej, to nie tylko zaliczy zgona, ale i wizytę na pogotowiu. Miał to gdzieś, szczerze powiedziawszy. I tak usłyszał zbyt wiele. I tak chciał o tym zapomnieć. W żaden sposób mu to nie pomagało, miał ochotę zacząć wyć, chciał walnąć Jamesa, pobić go, a potem się z nim pieprzyć przełykając jego spermę, pot i krew. Chciał, żeby Adler rżnął go tak, jakby jutra miało nie być.
           A tymczasem stali w tej piwniczce z winem; on, James, Amelie i ten koleś, u którego wcześniej siedziała na kolanach. Sytuacja była co najmniej krepująca, ale dziewczyna jako pierwsza odzyskała głos.
     — Ups. Nie wiedzieliśmy, że tu już zajęte. — rozchichotała się nerwowo nie wiedząc jak inaczej zareagować i jak ocenić sytuację. Niby nic nie zauważyła, ale powietrze było tak naelektryzowane i gęste, że nietrudno było o jakieś domysły.
     — Nie zajęte — Dorian puścił oczko aktorce — James chce mi podstawić kaskadera w scenie, w której dostaje w ryj i próbuję mu to wype… wyp… wysryi… wy-per-swa-do-wać.
     — No co ty, James! Poza tym Dorian na pewno nie uderzy mocno.
     — Chcecie?
Towarzysz Amelie wskazał na białą kreskę, którą właśnie usypał na kawałku plastikowej podkładki, podczas gdy pozostali prowadzili jakąś dziwną dyskusję na temat filmu. Dorian nie wahał się nawet sekundy, wziął od mężczyzny zwinięty w rulon banknot i wciągnął.
     — Nie ma za co — Facet roześmiał się, a Vane razem z nim.
Chwilowo nie był zdany tylko na Adlera i to było dobre. Starał się nawet na niego nie patrzeć, choć wiedział, że za chwilę znów zostaną sami, i że już nie da rady dłużej udawać.



Fabułka poleciała na inne forum i tam będzie kontynuowana.

_________________
Nightcall. - Page 3 Tumblr_nruxo8B9Lq1r3yz06o1_540
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Nightcall. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nightcall.   Nightcall. - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Nightcall.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Zona scriptum :: Okruchy Życia-
Skocz do: