|
| I że cię nie opuszczę aż po grób | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: I że cię nie opuszczę aż po grób Nie Lis 05, 2017 8:34 pm | |
| - Cytat :
- Personalia: Walter Hamilton
Wiek: 40+ Wzrost: 188 Kolor włosów: słoma Kolor oczu: szare Inne:
- Zwykle nosi kilkudniowy zarost. Od święta zdarza mu się ogolić tak, jak należy.
- Jest właścicielem wydawnictwa, osobą znaną w mieście i na ogół szanowaną, choć nie wszyscy traktują go poważnie.
- Ma kilkuletniego syna Davida.
- Jego ukochana żona, Felicity, ma dwadzieścia cztery lata i wcale nie lubi starszych mężczyzn; wyszła za Waltera jedynie dla pieniędzy, kiedy jej wymarzona kariera modelki nie przyniosła oczekiwanych owoców.
- Walter lubi szybką jazdę i zabawy w klubie, ale choć często ogląda się za tyłkami, nigdy nie zdradził żony.
- Trenuje boks; jest przy tym wszystkim po akademii wojskowej.
- Wydaje się niezdolny do uczuć, ale kiedy wchodzą w grę, bywa naiwny, dlatego uczynił żonę współwłaścicielką swoich majątków. Pewnie żałuje.
- Biseksualista z ciągotkami – choć starannie to ukrywa – do młodych osób.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Nie Lis 05, 2017 10:31 pm | |
| Personalia: Rajesh ‘Alex’ Kumari Wiek: Dopiero co skończone 22 lata Kolor włosów: Czarne, ale farbowane na platynę Kolor oczu: Zielone Inne:- Imigrant, urodzony w Indiach, ale rodzice chcieli dać mu lepszą przyszłość i prawie im się to udało. - Biega, jest to jego forma wyżycia się. - W tym momencie nie ma już nikogo bliskiego. - Nie przeklina swojej pracy, ale też i jej nie wychwala pod niebiosa. Klientów stara się oceniać tylko w kwestiach: ‘meh’ albo ‘może być’. - Jest wybredny jeżeli chodzi o jedzenie, potrafi odrzucić potrawę tylko z tego powodu, że nie będzie ładnie wyglądała. W dodatku wiele składników nie lubi. - Zawsze chciał mieć jakieś zwierzę, ale uważa, że byłby fatalnym właścicielem, więc oszczędził tego wszystkim puszystym czworonogom. |
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Nie Lis 05, 2017 10:58 pm | |
| Odziana w grube futro kobieta rozglądała się nerwowo dokoła, przemierzając wilgotną, ciemną uliczkę wśród stukotu wysokich obcasów. Była wprawnie umalowana na pierwszy rzut oka drogimi kosmetykami, a jej nieskazitelna uroda wskazywała na zamiłowanie do operacji plastycznych. Ten cudowny, maleńki nosek nie wyglądał na naturalny, a i usta wydawały się nieco większe niż byłaby skora dać natura. Felicity Hamilton prawdopodobnie pasowała do otoczenia, w którym się znalazła. Zarobiłaby fortunę jako prostytutka, ale nią nie była. W każdym razie nie do końca. Poślubienie faceta, który mógłby być twoim ojcem, dla majątku, nie jest przecież taką formą prostytucji jak wystawanie pod latarnią i wypinanie tyłka dla pięciu kawalerów (lub nie) dziennie. Co więc robiła wśród dziwek? – Och. Zatrzymała się dość gwałtownie w momencie, kiedy jeden z chłopców na stukot obcasów obrócił głowę w jej stronę. Minęła już wielu, widziała wiele, ale ten był pierwszym, który naprawdę mógłby coś zdziałać. Głównie dlatego, że wyglądał tak młodo. Uśmiechnęła się wyniośle i zakręciła. Odrobinę chwiejnie podeszła po bruku do nieco zaskoczonego młodzieńca. Ten spodziewał się pewnie, że piękna kobieta poprosi o papierosa lub ogień, bo czego innego mogłaby chcieć. Ale nie. Felicity przyjrzała się twarzy młodzieńca teraz już z bliska. Chłopak był nieskazitelny. Był przepiękny. Jej mąż na pewno by się za nim obejrzał. Co do tego nie miała cienia wątpliwości. – Dobry wieczór. Jeśli szukasz pracy – przemówiła tonem dość apodyktycznym – to mogę ją dla ciebie mieć. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Nie Lis 05, 2017 11:22 pm | |
| Co ja tu robię… Ach tak, zarabiam na swoją dupę i to w dodatku dupą. – takie, i jeszcze mniej wybredne, myśli nawiedzały Rajesha dość często tuż po kliencie. Chociaż w głównej mierze tuż po miał tylko dwie myśli: czy nie ma gdzieś w widocznym miejscu spermy i czy wziął odpowiednio dużo. Zawsze miał wrażenie, że odpowiedzi na te dwa pytania nie były takie jakich by pragnął. Dość niedawno wyszedł z klubu ramię w ramię z facetem, który szybko w pierwszej, ciemnej alejce kazał mu klęknąć. Nie zdziwiło go to, bo taką mieli umowę. Stówka i mu obciągnie. Nic wielkiego. Dzięki swojemu wyglądowi mógł żądać więcej niż reszta i jedno obciąganko sprawiło, że miał tego dnia na obiad. Wyśmienicie, tyle mu mogło wystarczyć. Mogło gdyby nie zobaczył pewnego nadzwyczajnego widoku. Na ulicy, przy której stały same dziwki trafiła się dama z wyższych sfer. Albo dopiero co tutaj spadła i jeszcze nie wiedziała z czym to się będzie jadło albo… mogła to być dziana klientka. Zarówno pierwsza jak i druga opcja zaintrygowałyby blondyna. Przystanął, bo ciekawość wgrała z głodem. Takie paniusie były… łatwe do zaspokojenia. Bogaci fundatorzy tych wszystkich błyskotek jakimi się obwieszały potrafili tylko trzy razy sapnąć nad nimi i było po sprawie. I już miał ją zagadać kiedy ku jego zaskoczeniu chyba wygrał los na loterii, bo to ona do niego zagadała. Chwała i cześć egzotycznym przodkom! - Dla ciebie podejmę się z miłą chęcią każdej roboty, bo ze mną to co dla ciebie jest niemożliwe stanie się możliwe. – trochę głupi tekst, ale takie lalusie jak ona nie mogą mieć za dużo w głowie a skoro zboczyła aż tutaj to znaczy, że już musi być mokra… zero problemu z spełnieniem obietnicy.
|
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Nie Lis 05, 2017 11:38 pm | |
| Kobieta uniosła dokładnie wyregulowaną brew, wydymając wzgardliwie usta. W odpowiedzi na otwartą mowę ciała chłopaka cofnęła się o pół kroku, dając dzieciakowi do zrozumienia, że nie życzy sobie, aby naruszał jej nietykalność choć palcem. Kto wie, gdzie trzymał wcześniej ręce i kogo (lub czego) dotykał. Ale Walter raczej nie będzie aż tak dociekliwy. Taką miała nadzieję. Trzeba było jak najprędzej doprowadzić do tego rozwodu. Dość już zmarnowała czasu. – Doskonale – rzekła i sięgnęła pod płaszcz. Kilka sekund później wyciągnęła spomiędzy jego połów fotografię, jedną z takich, które ze względu na niewielkie gabaryty można nosić w portfelu. Trzymając zdjęcie w dwóch palcach, pokazała je chłopcu. – Podoba ci się? – zapytała. Facet, którego mu pokazała, był – co by nie mówić – przystojny, nawet jeżeli lata młodości miał już za sobą. Przydługie włosy barwy słomy opadały mu na twarz, przydając całemu temu dojrzałemu wizerunkowi trochę młodzieńczej przekory. Mężczyzna uśmiechał się półgębkiem. Był starannie ogolony; na pierwszy rzut oka zadbany. O takich dziwki się zabijają. Tacy faceci zazwyczaj nie chodzą na dziwki, a jeśli chodzą, to mają naprawdę chore oczekiwania. Widząc spojrzenie dzieciaka, Felicity uśmiechnęła się półgębkiem. – Widzę, że tak. Ty też jesteś w jego typie, tylko jeszcze o tym nie wie. Chcę, żebyś go uwiódł. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Pon Lis 06, 2017 12:07 am | |
| Jedno, powolne podniesienie idealnej brwi w górę i Rajesh już wiedział, że to będzie to coś co będzie go niemiłosiernie wkurwiało u tej kobiety. Pytanie jednak czy powinien tym się przejmować? Czy jeszcze się spotkają? Trzeba było zachować pozory, więc uniósł powoli w górę dłonie jakby w geście poddania się, chociaż tutaj miało to oznaczać, że jej nie dotknie. Niech się cieszy swoją nieskazitelnością. Takie jak ona i tak mają syf w życiu. Zmarszczył brwi kiedy fotografia wyrosła mu tuż przed nosem. - To wszystko zależy od ceny; odpowiednia i będę w stanie nawet go pokochać. – chłopięcy i totalnie bezczelny uśmiech, jakim obdarował kobietę znad fotografii, sprawił, że tej chyba zrobiło się gorzej. Czyżby myślała, że w taki sposób zachęcał klientów? W każdym razie, mężczyzna, którego mu pokazywała był jednym z tych rzadkich gatunków jakie Rajesh nazwałby przystojnymi. Połączenie chłopięcego uroku z dojrzałością to było coś co większość na tej ulicy by zwaliło z nóg. Z drugiej jednak strony, byli i tacy, którzy wiedzieli, że zabójczy wygląd niesie za sobą ciężkie przeżycia, rzecz jasna dla pracującej z tym panem strony. - Och, czyli randka w ciemno! Obłędnie. – dłonią poprawił swoje włosy i spojrzał już zdecydowanie chłodno i wyrachowanie na kobietę. – Pierwszy raz to robisz, no nie? Idź do całodobowej kawiarni na rogu Roosevelt i Lincoln Street. Przyjdę za jakieś dziesięć minut i porozmawiamy o tym. Im dłużej tutaj stoisz tym większe robisz zamieszanie wokół własnej osoby a to gra na twoją niekorzyść, bo coraz więcej osób ciebie zapamiętuje i co gorsza, że ze mną rozmawiałaś. Wezwał taksówkę i szarmancko otworzył dla Felicity drzwi aby do niej wsiadła. Coś też głośno powtórzył, że się narąbała i totalnie pomyliła dzielnice, bo jest przecież bogata i przez to głupia. No cóż, paniusia w drogim futerku już nie mogła siebie i swojej godności obronić, bo taksówka ruszyła przed siebie. Rajash za to podszedł do Lucy, stałej bywalczyni na tej ulicy. Zagadał coś do niej, wypalił fajkę a potem jak zwykle głośno stwierdził, że to nie jego dzień i że idzie do domu. Przeszedł dwie przecznice i dopiero wtedy skręcił w Lincoln Street a potem nieśpiesznie dowędrował do kawiarni. - Można? - z zawadiackim uśmiechem dosiadł się do wcześniej poznanej kobiety, ta jeszcze nie wiedziała, że już na jej koszt zamówił sobie gofry z syropem klonowym. – Mają tutaj wyśmienite słodkości, polecam.
|
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Pon Lis 06, 2017 12:32 am | |
| Felicity siedziała na krześle sztywno wyprostowana i nie przestawała rozglądać się podejrzliwie dokoła. Przywykła w swoim życiu do bardziej ekskluzywnych miejsc niż to, a jej kontakt z plebsem ograniczał się do przypadkowych spotkań na mieście. Dziś pobiła wiele życiowych rekordów. Mimo irytacji zdobyła się na oszczędny uśmieszek. – Śpieszy mi się – odparła – więc załatwmy to jak najszybciej. Położyła zdjęcie na stole kolorową stroną do blatu, nakryła je palcami i przesunęła ku młodzieńcowi. Nachyliła się lekko w jego stronę i rozejrzała raz jeszcze wokół, by upewnić, że nikt nie przykuwa wagi do ich rozmowy. Ale nie, w miejscu takim jak to nikt nie przyglądał im się szczególnie uważnie, nawet jeżeli skąpo ubrany chłopak i bogata kobieta w futrze wartym więcej niż niejedno życie stanowili osobliwy widok. – Oferuję dziesięć tysięcy – szepnęła. Zdziwiła go taką ceną i doskonale o tym wiedziała. Wyprostowała się ponownie i znów wydęła wargi. Było ją stać na taki wydatek. Zyska wiele więcej niż straci. – Będą twoje, jeżeli dostarczysz mi dowody na regularne spotkania – wyjaśniła nieco głośniej. – Nie ma żadnych haczyków. Płacę dużo za banalne zadanie. Zależy mi jedynie na dyskrecji i czasie. Mogę liczyć na twoją... Do ich stolika podszedł atrakcyjny kelner z goframi. – ...pomoc? – Smacznego. – Uśmiechnął się pięknie do Felicity, postawił przed nią talerzyk i odszedł, robiąc użytek z zaokrąglonych bioder. Felicity spojrzała pytająco na dziwkę, marszcząc czoło. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Pon Lis 06, 2017 8:06 am | |
| Gdyby nie to, że to nie on tutaj kręcił i namawiał do złego to przejmowałby się kobiety zachowaniem. Nie pomagała rozglądając się badawczo, mówiąc ściszonym głosem i przesuwając fotografią w taki sposób jakby podawała mu łapówkę. Po prostu nie zachowywała się jak normalny człowiek w kawiarni. Rajesh miał to jednak gdzieś. Był zaintrygowany a przecież jeszcze nie poznał kwoty. O takich akcjach, w jaką właśnie bogata paniusia stara się go wkręcić, już kilka razy słyszał. Ba, to były wielkie sprawy w jego dzielnicy! Co jakiś czas zdarzał się ktoś kto chciał udowodnić, że którąś z poślubionych stron wcale nie kocha tak jak Pan Bóg przykazał. Albo po prostu potrzebowała wrobić „ukochaną” osobę w romans aby zgarnąć wszystko dla siebie. Tak czy siak, na takich sprawach można było dobrze zarobić i się zabawić. No i jak się miało okazać chłopak się nie pomylił. Gdyby tylko coś teraz pił to by się zakrztusił. Dziesięć tysięcy?! Co ona tą forsą sra?! Było to tyle pieniędzy na raz, że Rajesh nie wiedział ile by to zajęło w gotówce miejsca. Wyobrażał sobie jakieś nesesery itp., ale wiedział, że wszystko zmieści się zapewne do większej, papierowej kopert – oglądał przecież filmy, no nie. - Och, ależ dziękujemy. – uśmiechnął się miło do kelnera a potem bezczelnie wychylił się poza stolik aby obejrzeć sobie jego tyły. – To dla mnie. – zabrał kobiecie talerz spod nosa. – Sama rozumiesz, pracowita noc. A przy pracy fizycznej potrzebne są regularne posiłki. Puścił do niej oczko a zaraz po tym oblizał niegrzecznie widelec. Nie miał zamiaru pokazywać na co go stać, chciał jedynie trochę wkurzyć panią idealną. Wiedział jednak, że nie mógł ciągle zachowywać się jak dzieciak, więc w parę sekund zjadł jednego z trzech niewielkich gofrów i wrócił do rozmowy. - Regularne spotkania i foty albo filmy z tego. W zamian dziesięć tysięcy. Wydaje się to być uczciwą kwotą. Mam jednak pytanie, jesteś pewna, że on woli takich jak ja?
|
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Pon Lis 06, 2017 10:21 pm | |
| Felicity pokiwała krótko głową. – Zdjęcia. Filmy. Wiadomości. Świadkowie. Wszystko, co będzie świadczyło o romansie – powiedziała, cedząc powoli słowa. Splotła ze sobą dłonie. Miała dziś dużo szczęścia. Betty miała rację, że w tym środowisku szybko kogoś znajdzie. – Tak. To pewne. Jest pederastą, a ty wyglądasz młodo. – Wykrzywiła pełne wargi w kolejnym nieprzyjemnym grymasie. Brzydziły ją preferencje małżonka i okazywała to wręcz przesadnie. – Nie będzie wybredny. Nie uprawiał seksu od przeszło roku. Kiedy już zwróci na ciebie uwagę, łatwo go naciągniesz na drogie gadżety. Zapewne wiedziała co mówi. Była obwieszona kosztownościami. Same kolczyki musiały kosztować fortunę. Trąciła teraz jeden z nich dłonią o długich, starannie pomalowanych paznokciach. Ileż ten facet musiał wtapiać pieniędzy w jej utrzymanie. Fryzjer, manicurzystka, kosmetyki, ubrania, biżuteria, a taką kobietę pewnie trzeba też zabierać w różne ekskluzywne miejsca. Można było się dziwić, że chce od niego odejść. – Ale nikt nie może o tym wiedzieć – zastrzegła. – I rzetelnie ostrzegam, jeżeli spróbujesz wykorzystać swoją pozycję, to skończy się dla ciebie gorzej niż dla mnie. Trudno byłoby podważać jej słowa, gdy wypowiadała je z taką powagą, bawiąc się niedbale najdroższą obrączką małżeńską, jaką chłopak widział w życiu. – Jeżeli w dalszym ciągu jesteś zainteresowany, wszystkie informacje dostaniesz drogą mailową. Dostaniesz niewielką zaliczkę, ale później będę płaciła już tylko za wymierne efekty twojej pracy. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Pon Lis 06, 2017 11:47 pm | |
| Przez moment zastanawiał się co tak wykrzywiło tą sztuczną twarzyczkę, jego wiek, to czym się zajmuje czy upodobania mężczyzny? - Rok? Co on, szykuje się na przejęcie fuchy od jakiegoś świętego? – wcale ta informacja nie wprawiła go w wielką radość. Nie mógł wierzyć tej kobiecie co do trafności tej tezy, bo kto wie czy aby na pewno jakiegoś chłoptasia nie miał gdzieś na boku? Z takimi to różnie bywało, mógł się naprawdę piekielnie dobrze ukrywać. Miło było jednak się dowiedzieć, że mógł trochę więcej z tego zlecenia urwać, obłowi się na jednej sprawie! A widać, że kobieta się na tym znała, w końcu ona też dawała dupy. Może i jednemu, ale jednak. Sponsoring chyba ostatnio był w modzie. - Kochanieńka, tacy jak ja to kończą jeszcze gorzej niż jakbyś mogła to sobie wyobrazić. – powiedział machając jej widelcem przed nosem. Właśnie kończył swoją nocną, darmową przekąskę. No i w taki sposób jest o stówkę do przodu. - Umowa stoi. Daj jakiś długopis to zapisze ci maila. Mógłby dłużej się nad tym zastanowić, rozpatrzeć co mogłoby go spotkać gdyby wszystko się wydało, jakie konsekwencje będą go czekały. Czy jednak miał do takich spraw głowę? Nie kiedy w grę wchodziło dziesięć tysięcy plus bonusy. Właściwie to może będzie mógł sobie to podpisać pod, jakże by inaczej, zasłużony urlop? - W takim razie, zmywam się. Sama rozumiesz, druga zmiana mnie czeka. – zaśmiał się na jej skwaszoną minę. Najważniejsze mieli ustalone, kobieta miała odezwać się z resztą spraw do ustalenia, nie było więc powodu aby miał tutaj dalej siedzieć i się na nią przyglądać, chociaż denerwowanie jej sprawiało mu niejaką przyjemność. Wstał od stołu, przetarł ostentacyjnie jedynie kąciki ust, nabijać się tym jawnie z statusu kobiety, a następnie rzucił niedbale chusteczkę na pusty talerz. - Nie zapomnij tylko uregulować rachunku, bo będą cię za te całe dwanaście pięćdziesiąt szukać po mieście. – wychodząc przystanął jeszcze na moment obok laluni i nachylił się do jej ucha. – Daj się przerżnąć temu kelnerowi. Nie jest w tym taki dobry jak ja, bo to nie jest jego fach, ale może chociaż na moment dzięki niemu pozbędziesz się tego kija z dupy.
|
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Wto Lis 07, 2017 1:06 pm | |
| Wymienili się również numerami telefonów i już kilka dni później na mailu młodzieńca znalazł się plik z rozpisem dnia ofiary. Ofiara nazywała się Walter Hamilton. TEN Hamilton! Jego rodzina od stu dwudziestu lat prowadziła znane wydawnictwo, którego nazwa wzięła się od tegoż właśnie nazwiska. Chłopakowi trafił się naprawdę niezły kąsek. Aż trudno było uwierzyć, że gość gnił z taką laską, kiedy był kimś takim i wyglądał, a przede wszystkim zarabiał tak. Rajesh dostał adres miejsca pracy szanownego pana, lokalizację sąsiadującej z nim siłowni, w której mężczyzna ćwiczył, i godziny, w których tam przebywał. Poznał markę i numery rejestracyjne samochodu mężczyzny (gość woził się czerwonym Bentleyem Arnage; widać lubił zwracać uwagę), a także adresy miejsc, w których Hamilton jadł bądź bawił się, gdy miał na to czas. Felicity obiecała, że zadzwoni do Rajesha, jeśli tylko mężczyzna będzie się gdzieś wybierał. Najważniejsze były trzy punkty:
Wyd. Hamilton, pn-pt 9.00-16.00 – Lawrence St 153 (przyjeżdża na ostatnią chwilę i parkuje samochód za budynkiem) Siłownia XX, wt, śr, pt, ok. 16.30 – Lawrence Street 34A (przez większość czasu powinien być w sektorze bokserskim) Adres zamieszkania – Bridge Park Drive 14/66 (zwykle spędza wieczory w domu, ok. 22.00 spaceruje z psem po parku i bulwarze obok)
Oprócz tego w mailu pani Hamilton zawarła w mailu cały szereg informacji o upodobaniach swojego małżonka, poczynając od kulinarnych, na seksualnych kończąc. Rajesh wiedział już między innymi, że pan Hamilton ma słabość do kuchni włoskiej, zawsze lubi być górą i nie zdarza mu się odmawiać pomocy, jeśli tylko poprosi o nią dostatecznie ładna osoba, dlatego w jego zakładzie pracy roi się od ślicznych stażystów. Pozostawało wybrać miejsce „przypadkowego” spotkania, dobry pretekst i… zacząć działać. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Wto Lis 07, 2017 1:52 pm | |
| Następnego dnia Rajesh nadal nie do końca wierzył w to, co się działo. Naprawdę dał się namówić, bez zbędnego problemu, na to, że ma kogoś uwieść i dać na to jeszcze dowody? Spod kołdry wyłoniła się smukła dłoń i sięgnęła w stronę nocnej półki. Nie ważne, że poranek już dawno temu minął a normalny, zdrowy, dorosły człowiek nie siedziałby o tej porze w łóżku. Kumari podciągnął się wyżej i w końcu trafił na swój telefon, który wciągnął pod kołdrę. Tak, numer do zadufanej paniusi nadal w niej był. A więc wszystko się potwierdzało, to była prawda.
Trzy dni później miał wszystkie dane w jednym, sporym pliku. Opadł na łóżku, podciągnął jedną nogę do klatki piersiowej. Prawą ręką wpisywał do laptopa hasło, w lewej trzymał miskę z płatkami z mlekiem. Był wieczór, ale on jadł, co i o jakiej porze chciał – taka zaleta bycia dorosłym.
- Lubisz włoskie żarcie, na razie mało przydatna wiadomość. Co tam jeszcze mamy… zabaw dość mało a to słabo wróży. Lubisz ładne, młode tyłeczki – tutaj mamy jakieś możliwości. – mówił do siebie zapychając się płatkami i dalej czytając po raz nie wiadomo już, który wszystkie dane. – Ćwiczysz, sporo ćwiczysz i to w dodatku boks. Szybkie, mocne ruchu. Musisz być dobrze zbudowany pod tą koszulą. – zamruczał sam do siebie. Rajesh długo nie potrafił się zdecydować na to, co mógłby uczynić. Jego wielki plus był w tej sprawie równie ogromnym minusem a chodziło o wygląd. Był aż nazbyt rozpoznawalny, co oznaczało, że może mieć jedno, niewinne podejście. Cokolwiek więcej sprawi, że może być wzięty za psychofana. Musiał postawić na jedną możliwość, która pozwoli, aby pan Hamilton mógł się wykazać. Lubi pomagać, ćwiczy boks… trzeba też go naprowadzić na to, że blondyna nie odstraszają faceci i co najważniejsze – nie może być nachalny. Sms, którego dostał od perfekcyjnej sprawił, że uśmiechnął się niczym chciwy lisek. Ciężkie, ale czy ktoś powiedział, że niemożliwe?
Godzina 22.30 zakończy się biznesowe spotkanie z wszystkimi Junior Managerami, po nim wyjdą na spotkanie do Sliver Snake – Walter lubi rozumieć pracownika na każdym szczeblu i znajdować z nimi wspólny język.
Rajesh jeszcze raz przeczytał tą wiadomość stojąc pod odpowiednim klubem. Sliver Snake jest w tym momencie najmodniejszym miejscem do imprez. Nic dziwnego, że szef wybrał to miejsce na imprezę po spotkaniu z młodzikami, nowymi rekinami biznesowymi jak lubili tacy siebie nazywać. Dwudziestopięciolatek wiedział jak siebie nazywają, bo często lubili go rżnąć, pokazując, jacy są otwarci, bogaci i na jak wiele ich stać. Wystarczyło się tam wkręcić. |
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Wto Lis 07, 2017 7:22 pm | |
| To był piątek, a w dni takie jak ten Silver Snake pękał w szwach. Przychodzili tu lansować się wszystkie te młodziutkie modelki z instagrama, lokalni celebryci, osoby piękne, bogate, nierzadko poszukujące w tym miejscu kolejnych zawodowych okazji i nierzadko gotowe dla tych okazji zrobić naprawdę wiele. Walter był w tym miejscu znany i rozpoznawany. Obsługa kojarzyła go na tyle, by zawsze mógł wymieniać z nimi uściski dłoni i dostać się do baru poza kolejką. Był zresztą jednym ze sponsorów tego lokalu; dzięki temu, jeżeli tylko potrzebował niekonwencjonalnej sali konferencyjnej, przestrzeń użytkowa Silver Snake była do jego dyspozycji. Nic dziwnego, że wystarczyło, by pokazał się przy drzwiach, a selektor zdjął czerwoną wstęgę z ogrodzenia, żeby wpuścić go i jego towarzystwo przed skotłowanymi przy wejściu imprezowiczami. Aby dostać się do środka, Rajesh musiał przyjść odpowiednio wcześnie. To wystarczyło. Z taką buzią i w odpowiednich, markowych ubraniach, na które przecież było go stać, mógł dostać się do środka za jeden uśmiech i kilkadziesiąt dolarów. Potem należało rozejrzeć się za stolikiem, najlepiej w bliskim sąsiedztwie vipowskich wnęk. To akurat było problematyczne, ponieważ wolne krzesła rozchodziły się błyskawicznie. Wtedy po raz pierwszy Rajesh zobaczył swoją ofiarę. Mężczyzna stał tyłem opierał się dłońmi o stół, przy którym zasiadło kilka osób. Na pozór różnych towarzyszy Waltera łączyła jedna cecha: wszyscy byli naprawdę piękni i wyglądali bardzo młodo. Felicity w jakimś stopniu miała rację. To musiał być Walter Hamilton. Odziany w garnitur i swobodny w manierze już z daleka rzucał się w oczy. Bez wątpienia było go stać na wykupienie loży. Prawdopodobnie zebrał zamówienia, a potem w końcu się odwrócił i Rajesh zobaczył jego twarz. Fotografia trochę kłamała. W rzeczywistości mężczyzna był nieco bardziej zarośnięty i nieokrzesany, ale bez wątpienia potrafił uśmiechnąć się w sposób, od którego niektórym siksom miękły kolana. Gdy się zbliżył, a na jego twarz padło mocniejsze białe światło z reflektora przy suficie, okazało się też, że wygląda na mocno zmęczonego – może po prostu życiem – ale i tak wyglądał nieźle jak na swój wiek. Z daleka nie było widać zmarszczek. Stanął przy barze i barmanka mimo sporej kolejki niemal od razu do niego podeszła, uśmiechając się szeroko i dość sztucznie. Nachylił się do niej, wsuwając się między młodą dziewczynę a jakiegoś chłopaka o jasnych włosach. Spojrzał na niego mimochodem, a potem zaczął wyliczać zamówienia. Poprosił o dostarczenie ich do swojego stolika i otwarcie rachunku. Wskazał niedbale dłonią lożę vipowską i obwieścił, że uprawnia siedzące w niej osoby do zamawiania alkoholu na jego koszt. Cóż za hojny gest. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Wto Lis 07, 2017 9:36 pm | |
| Znał lokal i nie był głupi. Ubrał się odpowiednio, niezbyt wyzywająco aby obsługa od razu nie wyczuła jego zawodu, ale i też nie jak na świętoszka przystało, bo w końcu była piątkowa noc – czas szaleństw, picia i jutrzejszych, ciężkich konsekwencji. On jednak miał nadzieję, że obejdzie się bez tego ostatniego. Grzecznie więc stanął w kolejce. Zaczepiały go dwie dziewczyny stojące przed nim i dostał chyba z trzy spojrzenia mówiące jasno co też panowie by z nim zrobili. Nie wzruszyło go to drugie a z kobietami wdał się w przyjacielską rozmowę. Zawsze to lepiej wygląda, jak się wchodzi z ładnymi dziuniami, a poza tym, kiedy Hamilton wchodził głównym wejściem bez kolejki mógł mu się bezczelnie przyjrzeć aby obgadać VIP-a z dziewczynami. Przeciskając się przez ludzi Rajesh miał jakiś tam plan w głowie. Nie było to nic specjalnego. Chciał zagrać trochę na uczuciach. Sztywniara powiedziała, że to może się udać. Poza tym, miał ładną buźkę, jędrny tyłek i stosunkowo niską liczbę, która określała jego wiek w dowodzie co wszystko grało na jeden wielki plus. Najpierw musiał jednak znaleźć jakiegoś przypakowanego, ale głąba a później wolny stolik. Niech przedstawienie się rozpocznie! Białowłosy dopiero około dwunastej w nocy dorwał wolny stolik w takim miejscu, że widział lożę i vice versa. Nie ukrywał długich, pociągłych spojrzeń w tamtą stronę, które miały wskazywać na to, że zazdrościł tym, którzy tam się bawili. Kto w końcu by tego nie robił? Każdy w tym klubie chciałby zostać wybranym przez kogoś z VIP-owskiej loży. Rajesh skupiał się jednak głównie na odgrywaniu delikatnie poddenerwowanego człowieka, takiego który się stresował, ale próbował to ukrywać. Ktoś kto chciałby być pewny siebie w momencie kiedy taki nie był. Zerkał na drzwi wejściowe a potem na telefon, który kręcił w kółko w dłoniach, pociągał łyk piwa i tak w kółko. Trwało to jakiś czas aż później, kiedy wiedział, że został zauważony, zniknął, jakby zrezygnował z tego miejsca i spotkania, które najwidoczniej nie odbyło się i to nie z jego winy. Około godziny drugiej nad ranem ludzie w klubie się już wymienili. Ci którzy byli tutaj jako pierwsi przeszyli do innych klubów lub zakończyli imprezę, ci którzy potrzebowali dogrywki poszli gdzie indziej. Nie inaczej było z chłopakami Hamiltona, którzy albo się już zmyli albo rozproszyli w poszukiwaniu kogoś na tą noc. Szef w końcu chyba też postanowił, z dość znudzoną miną, zakończyć ten wieczór. Szedł właśnie w stronę baru aby uregulować rachunek gdy pewien młodzieniec o egzotycznej urodzie wpadł na niego. Rozbiegany wzrok i mocne wbicie się w nieznajomego mogły oznaczać dwie sprawy; albo się naćpał albo kogoś się obawiał. Kiedy Rajesh wyczuł, że złapał choć chwilowe zainteresowanie Waltera, i tylko wtedy, podniósł przestraszony wzrok. Niby szybko ocenił sytuację i jakby dopiero teraz wpadł na genialny pomysł. - Pomożesz mi? Proszę. Wszystko ci później wyjaśnię, ale teraz… powiedz, że jesteś tutaj ze mną, bo inaczej.. – urwał. Choć starał się być spokojny, bo nie będzie jak pięciolatek łkał, to było widać po nim strach, zachowywał się jakby od Hamiltona odpowiedzi zależało wszystko, jakby w tym momencie tylko on mógł go wybawić. Miał nadzieję, że to przekona staruszka, w końcu grę aktorską miał całkiem niezłą – nie jeden wierzył w to, że sprawił iż Kumari osiągnął szczyt kiedy temu nawet pała nie stanęła. - Co tu kurwa robisz?! Miałeś na mnie czekać! – za plecami Rajesha było słuchać wkurwiony, ciężki męski głos. Jakiś osiłek zdecydowanie mówił do pleców białowłosego zachowując się jakby ten był jego własnością. Wyciągnął swoją dłoń i mocno złapał za jego łokieć. - Chodź tutaj, idziemy stąd. |
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Wto Lis 07, 2017 10:21 pm | |
| Walter miał już wychodzić, kiedy zaczepił go relatywnie drobny młodzieniec. Mężczyzna spojrzał na natręta początkowo z niechęcią, ale jego rysy dość szybko nabrały niejakiej łagodności, gdy zobaczył śliczną twarzyczkę. Pan Hamilton dokonał w życiu wielu rzeczy i wygrał mnóstwo walk, jednak tej jednej nigdy nie potrafił. Ślicznotki bez problemu mogły skraść mu serce jednym spojrzeniem, przynajmniej na chwilę. Ten młodziutki chłopiec bez wątpienia miał w sobie coś, co sprawiło, że Walter nie mógł mu odmówić. Nie, gdy dzieciak wydawał się taki spłoszony. Zauważył go, prawdę mówiąc, dużo wcześniej, kiedy siedział przy tym stoliku i nerwowo się rozglądał. Już wtedy miał wrażenie, że coś jest nie tak. Teraz tylko się w tym upewnił. Nie zdążył jeszcze odpowiedzieć, jak za plecami chłopaka wyrósł nagle rosły mężczyzna o apodyktycznym tonie. Zwrócił się do nieszczęsnego dzieciaka jak do swojej własności. Ojciec? Sądząc po tym świńskim spojrzeniu, niekoniecznie. Plan Rajesha się powiódł i to za pierwszym razem: Hamilton niemal instynktownie stanął między mężczyzną a jego, jak sądził, ofiarą, i skrzyżował ramiona na piersi. – Co jest, kurwa. – Osiłek zadarł prowokująco podbródek. Wyglądał na takiego, co lubi się awanturować. Był niższy, ale przy tym tęższy od Hamiltona. Zapewne wygrałby w pojedynku opartym na sile, ale przecież stali tuż przy barze w klubie pełnym ludzi, w tym także ochroniarzy, którzy bez zawahania staną po stronie stałego bywalca i sponsora. – Czas na ciebie. – Walter wskazał głową drzwi; głos miał niski, ochrypły. – No to przecież idę. Tylko zabieram, co moje. – Osiłek spróbował ominąć Waltera, ale mężczyzna zastąpił mu drogę i położył mu dłoń na ramieniu w ostrzegawczym geście. Nieznajomy strząsnął ją agresywnie i już otwierał usta, kiedy z kolei za jego plecami pojawił się jeszcze roślejszy ochroniarz. – Jakiś problem? – Nie – odpowiedział spokojnie Walter, opuszczając dłoń. – Ten pan właśnie wychodził. Ochroniarz kiwnął głową i popatrzył wyczekująco na awanturnika, który poczerwieniał na twarzy, ale zorientował się już, że nie zdoła wyprowadzić chłopaka z lokalu, dopóki kryje się on za plecami Hamiltona. Gdy tylko skierował kroki do wyjścia, Walter kiwnął ochroniarzowi głową i odwrócił się do młodzieńca, który chyba odetchnął z ulgą. – Wszystko w porządku? – mruknął do chłopca. Sięgnął za pazuchę po portfel, wyciągnął z niego czarną kartę i bez patrzenia podał ją barmance, która obsługiwała go cały wieczór. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Wto Lis 07, 2017 10:39 pm | |
| Ryba połknęła haczyk, teraz trzeba było uważać aby się za szybko nie zerwała. Szybkim i sprawnym ruchem Rajesh został przesunięty już za Hamiltona. Obronny, można było tego się spodziewać po opisie. Wszystko poszło prawidłowo. Stanął w obronie biednego, przestraszonego człowieka, na którego bykiem szedł jakiś bezrozumny typ. Prawidłowa reakcja. Kumari stał z tyłu, wycofując się z pierwszej linii walki, i przyglądał się z wewnętrznym zainteresowaniem. Nie mógł jednak tego okazać, musiał trzymać się ustalonej przez siebie roli. Kiedy Walter już płacił białowłosy jakby z trochę nie dowierzaniem spoglądał za ochroniarzami, którzy wyprowadzali napastnika, jakby nie dowierzał, że to może pomóc, że już będzie po wszystkim. Właściwie to liczył, że starszy pokaże swoją siłę, ale mówi się trudno. - O matko, bardzo chciałem przeprosić. Naprawdę nie chciałem ciebie wciągać to było… - urwał, bo w sumie sam nie wiedział co miał powiedzieć, ale nabrało to nawet odpowiedniego dramatyzmu, więc chłopak był z siebie zadowolony. Dojrzał też kątem oka czarną kartę, ale udał jakby nic nie widział. - Postawię ci drinka. Proszę zgódź się. Musisz. – wyciągnął trochę zużyty skórzany portfel a ręce delikatnie mu się zatrzęsły. Wyreżyserowany ruch. – Musze w jakiś sposób ci podziękować za pomoc, nie może odmówić. Nawijał jak najęty, niczym autentyczna ofiara, która przyczepiła się czegoś tak przyziemnego jak spłata długu poprzez piwo. Każdy jednak wiedział, że ludzie tak już mieli. Chowali się pod przykrywką jakiegoś prostego gestu, który musieli spełnić aby nie myśleć o tym co tak naprawdę mogło się stać. Rajesh nie chciał jednak grać tylko na dobrych uczuciach Hamiltona dlatego posłała mu dość długie spojrzenie swoich pięknych zielonych oczu, które były jednym z jego lepszych atrybutów. Świeciła się w nich też nutka zaciętości, jakby chciał powiedzieć, że bez spłaty długu w formie piwa nie odpuści temu człowiekowi – jeżeli sam Walter tego nie potrzebował, kolejnego alkoholu rzecz jasna, to musiał to zrobić chociażby aby uspokoić skołowanego chłopaczka.
|
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Wto Lis 07, 2017 11:34 pm | |
| Pan Hamilton uniósł leciutko brew. Kiedy chłopak wyciągnął ten poprzecierany portfel i zaczął mamrotać coś o drinku, rozbawił go… i kupił – za bardzo niską cenę. Mężczyzna wyciągnął rękę i powstrzymał nerwowe gesty chłopaka. Rajesh był doskonałym graczem i musiał mieć pełną świadomość, że męska duma nie pozwoli Walterowi przyjąć od niego żadnego napoju i nie chodziło nawet o status materialny. Nawet gdyby nie miał przy sobie złamanego funta, prędzej pozwoliłby sobie postawić fiuta niż drinka. Tak już działali faceci i ktoś, kto znał te zasady, mógł bez problemu odegrać dobrotliwego i szczodrego, nie wydając przy tym pensa. – Schowaj to, chłopcze. Mężczyzna uśmiechnął się lekko, a w kącikach jego oczu pojawiły się wyraźne zmarszczki. Odebrał od kelnerki swoją kartę, wciąż patrząc w duże oczy chłopca. Zawahał się i w końcu jej nie schował. – Czego się napijesz? – zapytał powoli. Karta w jego dłoni przykuła spojrzenie prawie każdej osoby w ich bezpośrednim otoczeniu. Wyraźnie podniecone dziewczęta szeptały teraz coś za plecami Waltera, ale ten chłopak – mężczyzna od razu to zauważył – wydawał się kompletnie nie zwracać na to uwagi. Kolejne błyskotliwe zagranie, które znów zdawało się nie obudzić czujności Hamiltona. Kiedy chłopiec nieśmiało wymamrotał coś w odpowiedzi, Walter nachylił się raz jeszcze do kelnerki i poprosił o dwa napoje, dla siebie już tylko wodę z miętą i lodem. Przytrzymał stanowczo nadgarstek chłopca, gdy ten podjął próbę zapłacenia za to wygniecionym banknotem. – Powiedziałem, żebyś to schował – przypomniał, nim puścił dłoń młodzieńca, który wydał się spłoszony lub zakłopotany tym gestem. Może był zbyt gwałtowny i obudził w nim przykre skojarzenia. Skoro już obudził się w nim dobry Samarytanin, Walter chciał z młodzieńcem porozmawiać o całym tym zajściu. Nie zostawi przecież ślicznego i przestraszonego chłopca w potrzebie. Schował kartę, zgarnął zamówienia i przeszli do loży VIP. Widząc, z kim idzie, ochroniarz nie zatrzymał młodzieńca. Zasiedli przy pustym już stoliku, z którego kelnerka zgarniała właśnie ostatnie kufle. Mężczyzna napił się, a potem nachylił lekko w stronę chłopca. – Chcesz się odwdzięczyć? Wyjaśnij, co to było – polecił tonem nieznoszącym sprzeciwu, wskazując podbródkiem w kierunku wyjścia. Teraz, w przyjemnym półmroku, tego zmęczenia Hamiltona wcale nie było widać tak mocno. Widać było za to rozmaite znamiona wieku: zmarszczki przy oczach i ustach, nieco luźniejszą skórę szyi, pasma siwizny wśród jasnych włosów. Co innego Rajesh. On był nieskazitelny. Wyglądał jak anioł w tym błękitnym świetle. Są jednak tacy, którzy lubią młode wino, i tacy, którzy preferują dojrzałe. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Sro Lis 08, 2017 9:24 am | |
| Męska duma była czymś fantastycznym, łatwym do manipulowania. O ile w ogóle się ją miało. U Rajesha raczej była na poziomie pełzania, czasami coś mu się tam tliło, że może nie powinien tego robić, że to haniebne. A potem wszystko wracało do normy i pozwalał facetowi dojść sobie w ustach za dodatkowe trzy dychy opłaty. Chłopcze, głos Hamilton miał obłędny a w połączeniu z tym słówkiem, które stawiało Rajesha od razu na odpowiednio niższej pozycji, mógł oczarować. Gdyby tylko nie to, że kto, jak kto, ale białowłosy znał się na takich słówkach, czarach, pozycjach i tym podobnym rzeczom. - Piwo. – nie podał żadnej nazwy. Już sam wybór alkoholu wskazywał na jego młodość i nieznajomość tego, co mogłoby być lepsze. Prawdą jednak było, że o to właśnie Rajeshowi chodziło. Miał grać ładnego chłopca, młodego i takiego, któremu można łatwo zaimponować, bo przecież mało widział w życiu. - Ja zapłacę, mówiłem przecież.. – urwał czując dłoń na nadgarstku, stanowczy i mocny chwyt. Zdecydowanie Walter był facetem, który wiedział, czego chciał a w tym momencie był zainteresowany poznaniem Kumariego za cenę nawet taniego piwa. Przyjął alkohol i podziękował. Został puszczony przodem, co nawet mu się podobało, niech mężczyzna napatrzy się na to, co może mieć. Kilka raz chłopak próbował skręcić w złą stronę, udając, że nie wie gdzie idzie, tylko po to, aby Hamilton mógł go dotknąć i delikatnie nakierować na prawidłowe miejsce. - To była… ogromna pomyłka. – kiedy się zawahał, co było oczywiście wyreżyserowane, nie spuszczał oczu z Waltera. Przyglądał mu się uważnie jak to by zrobiła każda osoba, która dopiero, co poznała człowieka, który ją wybawił. On jednak nie zapoznawał się z jego twarzą a sprawdzał różnice z fotografią. Zdecydowanie nadęta paniusia dała mu fotkę sprzed kilku lat. Ale to nic, Hamilton nadal miał to coś a czym dłużej w siebie się wpatrywali Rajesh mógł zauważyć również zainteresowanie w jego oczach. Dobrze, bardzo dobrze. Oderwał spojrzenie zielonych tęczówkę od mężczyzny i spojrzał się na swoją butelkę z piwem. – To chyba nazywają się błędy młodości. Posłuchałem znajomego abym zapisał się na pewien portal… i płacę teraz za tą głupotę. Musiał jeszcze bardziej faceta zainteresować. Atakował go mężczyzna, więc jaki to był portal? Oczywiście można było się łatwo domyśleć. Nawet wśród młodzików zdarzają się osoby niepewne z przyznaniem się do swojej orientacji a delikatny rumieniec na tej pięknej oliwkowej cerze wskazywał, że czegoś musiał się trochę wstydzić. A wstyd był dobrym do utrzymywania tajemnic. |
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Sro Lis 08, 2017 4:27 pm | |
| Mężczyzna wyraźnie starał się zachować równie poważną minę jak chłopiec, ale w końcu nie wytrzymał i parsknął. Pokręcił lekko głową, kwitując w ten sposób naiwność dzieciaka, nie był jednak szczególnie zdziwiony. Są tacy ludzie, od których ich preferencje czuć z daleka, i ten młodzieniec, zadbany i delikatny, do takich właśnie, według Waltera, należał. Chłopiec nie musiał nic mówić, mężczyzna już wszystkiego się domyślił Nie, żeby mu to przeszkadzało. Gdyby był młodszy i nieżonaty, pewnie nawet by się skusił, ale lata zabawiania się już minęły. Felicity wpadłaby w furię, gdyby dowiedziała się, że rozmawia z przypadkowym chłopakiem, nie wspominając nawet o czymś więcej. – Na takich portalach nie znajdziesz normalnych ludzi, mały, a z taką buźką musisz być wyjątkowo ostrożny – mruknął i uśmiechnął się kącikiem warg. Przez chwilę wyglądał, jakby flirtował z chłopcem, nachylony ku niemu i patrzący wprost w jego duże oczy; zaraz jednak wyprostował się, zwiększył między nimi dystans i położył na blacie dłoń, którą szpeciła ta droga, połyskująca w barwnych światłach reflektorów obrączka. Miał ładne, równo przycięte paznokcie, długie, szczupłe palce, smukłe nadgarstki, a przy tym grube przeguby, które widać było nawet pod garniturem. Zaspokoiwszy ciekawość, zmienił temat na bardziej neutralny. Zapytał chłopca, co myśli o lokalu i jego zmienionym wystroju, przy okazji dowiadując się, że młodzieniec nie był tu nigdy wcześniej. Pochwalił się, że to on był fundatorem remontu, i zażartował, że zamówił te rury na parkiet z nadzieją, że będą intensywnie wykorzystywane; stwierdził, że były, ale zawsze przez nieatrakcyjne osoby. Potem omówili muzykę. Przyznał, że dzisiejsza była kiepska i zapytał, co młodzieniec miałby ochotę usłyszeć. Trochę się popisywał tym, co mógł. Był widocznie jednym z facetów, którzy lubili być chwaleni i podziwiani. W domu pewnie nie dostawał zbyt wielu komplementów. Gdy chłopiec nieśmiało podsunął mu piosenkę, mężczyzna kiwnął krótko głową i zamachał na kelnerkę, która kręciła się obok, przecierając blaty. Poprosił ją, aby przekazała didżejowi zamówienie, a kiedy odeszła, znów nachylił się do pięknego młodzieńca. – Jak masz na imię? – zapytał w końcu, a potem, gdy dzieciak mu odpowiedział, sam się przedstawił. – Walter. Wiedział, że wywarł dziś na nim wrażenie. Dzieciak swoim onieśmieleniem i przydługimi, schodzącymi niekiedy w mniej stosowne rejony spojrzeniami, bezustannie łechtał jego ego. – Co robisz? Uczysz się jeszcze? – zagaił, pozwalając sobie w końcu na swobodną, choć wciąż dominującą pozycję; wyciągnął nogi pod stołem i oparł się wygodnie łokciem o blat. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Sro Lis 08, 2017 5:05 pm | |
| Chryste, jak on na początku przestraszył się tego śmiechu. Myślał, że wszystko się wydało, że głupia rura go okłamała, że od roku nie miał nikogo, że tak naprawdę Hamilton wyrywał ludzi na pęczki i dzięki temu potrafił odróżnić nawet tak wprawne kłamstwo - jakiego dopuszczał się teraz Rajesh - od czystej prawdy. Nic jednak takiego się nie stało. Chodziło o rzekome użycie strony do randkowania dla gejów. I to trochę oburzyło młodego, tym bardziej, że tam też potrafił znaleźć sobie klientów i niekiedy byli o wiele lepsi od tych z klubów czy ulicy. - A gdzie mam kogoś znaleźć? Tutaj? – parsknął, pokazując trochę pazurki. – Myślisz, że w klubie łatwiej będzie sobie kogoś poznać? Marzenia. Specjalnie to powiedział, jakby trochę pokazując, że w to nie wierzy, dzięki czemu od razu odrzucał Waltera, jako idealną zdobycz. Jaki facet lubi dostawać wszystko na tacy zanim jeszcze zdąży o tym zamarzyć? Musiał przykuć bardziej zaciekawienie starszego a widząc jak ludzie na niego ciągle lecą wiedział, że to będzie dobrym posunięciem. Zapewne jeszcze dzisiaj, kiedy będzie leżał w swoim wielkim, drogim łóżku, będzie myślał o tym jak pewien młokos jakimś cudem mógł mu odmówić zanim jeszcze cokolwiek zaproponował. Rozmowa im się kleiła. Pomimo różnicy wieku potrafili się dogadać. Od początkowych dziwnych tematów poprzez te bardziej już zagłębiające się w nich samych. - Alex. – uśmiechnął się trochę nieśmiało, jakby już samym komplementem było, że ktoś taki jak Hamilton mógł chcieć poznać jego imię. Mówił o klubach, w jakich był i co mu się w nich nie podobało, o muzyce, która zawsze była za głośna do rozmów – dzięki czemu mógł się przysunąć na powrót do Waltera. Wspomniał też o jakiś śmiesznych sytuacjach klubowych, aby rozluźnić sytuację. Zamówił drugie piwo, kiedy kelnerka była obok nich, i sam za nie zapłacił chcąc pokazać niezależność i po raz kolejny pazurki, że nie czeka aż ktoś mu coś postawi. - O matko! To ta piosenka! Naprawdę ją puścili! Jesteś niesamowity! Zaczął nucić, kiedy Walter zadał niezbyt miłe pytanie. Praca. Studia. Ból i męka – zdaniem Rajesha. Miał jednak i na to odpowiedź, zwykłą, przeciętną. - Nic nadzwyczajnego. Siedzę na słuchawkach w jednej z większych firm. Możliwe, że nawet kiedyś do ciebie dzwoniłem i rozmawialiśmy. – zaśmiał się, ale nie pozwalał wchodzić zbyt bardzo w ten temat jakby pokazywał, że nie było to dla niego nic wygodnego. – A ty? Czym się zajmujesz? |
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Sro Lis 08, 2017 8:07 pm | |
| To prawda, rozmawiało im się zastanawiająco dobrze jak na tę różnicę wieku. Rajesh miał zdolność dogadania się z każdym, ale pan Hamilton nie był trudnym rozmówcą; okazał się charyzmatyczny, lubił dowcipkować i nie zapadała między nimi niezręczna cisza. Ani się obejrzeli, a na pogawędkach zeszła im niemal godzina, w czasie której Hamilton zdążył wspomnieć dzieciakowi oszczędnie, że pracuje w przedsiębiorstwie zajmującym się publikacją między innymi czasopism, ale informacje, które podawał, były dwuznaczne i błahe w kontekście tych, które Rajesh dostał od Felicity. Mężczyzna wyraźnie wolał rozmawiać o młodzieńcu niż o sobie, wypytywał więc o jego zainteresowania, pasje; w końcu ta rozmowa zaczęła niebezpiecznie przypominać rozmowę kwalifikacyjną, ale wciąż nieoficjalną, w przyjaznej, luźnej atmosferze. To pewnie odchylenie zawodowe. Rajesh musiał bardzo uważać, żeby czegoś nie palnąć. Niejednokrotnie zmuszony był przypominać sobie, co powiedział wcześniej, by nie pojawiły się podejrzane sprzeczności. Trudno było powiedzieć, czy Walter robił to specjalnie, na pewno jednak nie był facetem, którego można było zwieść półsłówkami. Gdy Rajesh już myślał, że temat jego pracy został zaniechany, w najmniej spodziewanym momencie Hamilton znów do niego nawiązał i wrócił, niejako wymuszając podanie kolejnych szczegółów, które trzeba będzie chyba zacząć notować. – A masz jakieś doświadczenie w pozowaniu? – zapytał jakiś czas później zupełnie mimochodem, odchylony i rozpostarty na krześle jak pan i władca. Ta fryzura, symetryczna, plastyczna i gładka buźka, przemyślany ubiór to nie były cechy szarej myszki i Walter był wprost pewien, że chłopak zajmuje się czymś jeszcze. Czymś, co jest związane z nieskazitelnym wyglądem. A jeżeli nie, to się marnował. – Masz plastyczną twarz – stwierdził, bo co mu szkodziło. Potarł w zamyśleniu podbródek, jakby coś przyszło mu właśnie do głowy. – Teraz jest szał na takie typy. Próbowałeś czegoś w branży? |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Sro Lis 08, 2017 8:57 pm | |
| Młody starał się dać znać, że chłonął każde Waltera słowo jak gąbka, spijał je z jego ust. Musiał być zainteresowany tym co mówił, bo to była ważna część jego roli. Każdy samiec alfa chciał imponować i zdobywać. Na razie byli przy fazie pierwszej i szczerze mówiąc, Rajesh pragnąłby przejść do tej drugiej, w której czułby się o wiele lepiej. Hamilton jednak jakby na złość zgrywał niewiniątko. Przecież miał przed sobą pięknego chłopaka, dość inteligentnego, z pazurem, ale i takiego, któremu imponował. Co jednak najważniejsze, dobrze wiedział po wstępie, że białowłosy jest zainteresowany mężczyznami. A ten nic, nawet dłoni mu na udzie nie położył. Może za bardzo się stawiał i udawał niewinnego chłopaczka? Z drugiej strony, jeżeli nie zainteresuje go czymś innym niż swoim wyglądem to będzie jak ten cały tłum wgapiony w Hamiltona albo co gorsza, zostanie na jedną noc a tutaj tego byłoby szkoda. W branży? Kochanieńki, moja branża mnie uwielbia!, myśli krążyły mu wokół niegrzecznych sapnięć i jęków. Musiał się jednak trochę opanować. Chociaż zastanawiał się jakby to było gdyby tak teraz przełożył nogę przez Waltera kolana, usiadł na nim okrakiem i wpił mu się w usta. Ciekawe jakby staruszek zareagował… Musiał jednak szybko otrzeźwieć, Hamilton w końcu ma żonę, więc nie byłby zadowolony z tak jawnych numerów przed publicznością w klubie. - Masz na myśli modeling? – zapytał z zainteresowaniem słysząc, że jest całkiem ładny. – Kiedyś koś mi proponował, jakiś agent na ulicy chciał mnie zagarnąć, ale pomyślałem, że to jakiś przekręt więc się wykręciłem od tego. Pewnie jednak tak pomyślałeś z powodu moich włosów. Wszyscy mi mówią, że się przez nie zbytnio wyróżniam, ale ja to chyba lubię. Z naturalnymi wyglądam bardzo pospolicie. Tobie za to pasują twoje. Taki odcień blondu – wystawił delikatnie dłoń aby na dosłownie moment zanurzyć dłoń w jego włosach – to nie jest coś co się często zdarza. Wycofał się w parę chwil z odchrząknięciem. Ludzie patrzyli a wnioskując po Hamiltona zachowaniu na pewno nie chciał być zapamiętany z tego, że zabawiał się z jakimś młodym chłoptasiem przed setką ludzi.
|
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Czw Lis 09, 2017 1:43 pm | |
| Mężczyzna od razu, zanim jeszcze chłopiec zdążył wyciągnąć w pełni dłoń, odchylił się, unikając dotyku. Zabawne, chwilę temu ten chłoptaś twierdził, że w klubie takim jak ten nikogo nie znajdzie, a teraz ewidentnie z nim flirtował. Pan Hamilton, zanim poślubił Felicity, zdążył zdobyć bogate doświadczenie w rozlicznych sytuacjach towarzyskich – miał w końcu swoje lata – i wiedział, co oznaczają przydługie spojrzenia. Wiedział, co oznacza taki „przypadkowy” dotyk. Znał tę mowę ciała. Należało to uciąć. Uniósł dłoń z obrączką. – Domyślam się, że chciałbyś zaliczyć dziś jeszcze udaną randkę, ale nie ze mną. Jestem żonaty – wyjaśnił z niejakim rozbawieniem. Nie dałby sobie teraz wmówić, że chłopiec z nim nie flirtował. Musiał przypadkiem narobić mu jakichś nadziei. Rozejrzał się. Jeszcze tego brakuje, żeby ludzie zaczęli plotkować. Zainteresowanie chłopca pochlebiło mu, ale nie mógł sobie na nie pozwolić. Zrezygnował z tematu, który zaczął. Jak przed chwilą siedział nachylony ku młodzieńcowi, tak teraz całkiem się zdystansował. – Czas już na mnie, chociaż rozmawiało się przyjemnie. W dwóch łykach wypił resztę wody, po czym podniósł się i wygładził marynarkę. Rajesh musiał szybko coś wymyślić, jeżeli nie chciał, żeby jego dziesięć kafli przepadło bezpowrotnie. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Czw Lis 09, 2017 4:59 pm | |
| Zabolało. Poczuł się jakby ktoś przywalił mu prostym i mocnym uderzeniem w brzuch. Nie chodziło o jego na pewno w tym momencie zszargane emocje, bo przecież został przyłapany na flircie itd. Tym się nie przejmował, w końcu to jego wyimaginowana postać – którą odgrywał – tym się będzie załamywać. Jego zabolał ten unik z tego powodu, że… jak w ogóle śmiał tak zrobić? Jak mógł uciec od jego dotyku tylko z tego powodu, że ma jakiś głupi pierścioneczek na palcu?! Ile do niego ludzi przychodziło i przed wejściem do pokoju zdejmowali obrączki, drugie tyle ludzi pozostawało w nich. Pomagał się wyżyć i zapomnieć o tej drugiej stronie a ten staruch trzymał się tej sztywniary jakby to była jego prawdziwa miłość w życiu. Proszę cię, kogo próbujesz okłamać? Cofnął się nie kryjąc zawodu. Co gorsze, facet mu uciekał a on nie wiedział jak miał się zachować! - Czyli aż taki jesteś słaby? – powiedział głośno i nawet z lekką postawą buntu a może raczej niezadowolenia? Musiał jakoś w końcu przykuć uwagę starszego, byle tylko nie wyszedł w takim momencie! – Chcesz mi powiedzieć, że jestem ładną i ciekawą osobą, ale masz na tyle słabą wolę, aby uciec przede mną i możliwe, że kolejnym spotkaniem ze mną? Myślałem, że jesteś silniejszy, że jesteś… inny. Inny od tych wszystkich ludzi tutaj, ale jak widzę, zwiodłem się. Tak, podobasz mi się. Nie oznacza to jednak, że od razu mam się na ciebie rzucić, rozbić ci małżeństwo i zrobić coś jeszcze gorszego. Wydajesz się być ciekawą osobą, z którą można naprawdę pogadać o wszystkim. No ale wszystko potwierdza moją początkową tezę, w klubach nie ma czego szukać. Lekka gorycz oraz prychnięcie pokazujące, że oczywiście ma rację. Dobrze, to powinno zadziałać. Powiedzenie komuś w wieku Hamiltona, że jest słaby, bez własnej woli i w dodatku pospolity… musiało zaboleć. Tym bardziej, że gdzieś tam w starych kościach Waltera musiał kryć się prawdziwy waleczny bokser, (bo w końcu ćwiczył często boks) oraz całkiem niezły Casanova – rysy twarzy nie kłamią. No i zawsze kusiło bardziej, kiedy wiedziało się, że się podobało drugiej stronie. Było to otwarte zagranie, a przy takich naprawdę ludzie szybciej i częściej przechodzili do czegoś więcej niż jak ukrywali swoje uczucia. |
| | | Rotten BeautyChameleon
Data przyłączenia : 27/09/2017 Liczba postów : 119
Cytat : Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie, stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi, trzeba być miernotą. Oscar Wilde
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób Czw Lis 09, 2017 6:14 pm | |
| Walter odwrócił się wpół kroku przez ramię i roześmiał się. To nie było subtelne zagranie, wprost przeciwnie, należało do tych perfidnych. Może podziałałoby na jakiegoś młokosa, ale z dojrzałymi, znającymi swoją wartość facetami chłopiec chyba niewiele miał do czynienia. – Jesteś jednym z tych niegrzecznych chłopców, hm? – mruknął, nie kryjąc rozbawienia. Wyciągnął z kieszeni tym razem srebrną, ozdobną papierośnicę. – Widzę, że jesteś. Odwrócił się i ruszył dalej, ale wprawne oko Rajesha dostrzegło ten bardzo subtelny, łatwy do przeoczenia przywołujący gest. Tak. Walter machnął na niego, żeby dzieciak poszedł za nim. Wylądowali w zamkniętej palarni, gdzie mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem do dwojga swoich podpitych pracowników, wybrał pusty kąt sali i oparł się nonszalancko o ścianę, podkurczając jedną z nóg. – Wyjaśnijmy to sobie: nie jestem zainteresowany takimi chłopcami. Ale mogę mieć dla ciebie propozycję, jeśli chcesz. Otworzył papierośnicę i poczęstował Rajesha Treasurerami. Nawet jego papierosy nie mogły być zwyczajne – musiały mieć srebrne filtry i zdobienia. Jeżeli chłopak się poczęstował, chwilę później mężczyzna, trzymając w ustach drugiego, niezapalonego jeszcze papierosa, odpalił mu go niemniej ozdobną zapalniczką. Chwilę później zaciągnął się dymem i wypuścił jego chmurę przez nos. – Dobrze, ile masz lat? – zapytał ochryple, nim przeszedł do rzeczy. Niedbałym gestem wyciągnął wizytówkę. – Odezwiesz się, jeżeli uznasz, że chciałbyś zostać modelem. Na dniach zajmiemy się kalendarzem, który, podejrzewam, doskonale się sprzeda. Ale nie próbuj uwodzić fotografów. – Drwił z niego, ale chyba nie złośliwie. – W większości też są żonaci. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: I że cię nie opuszczę aż po grób | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |