|
| Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. | |
| Autor | Wiadomość |
---|
VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Nie Lip 30, 2017 6:15 pm | |
| U c z e s t n i c y: Venceslaus & Philanthropist. M i e j s c e: Wielka Brytania, rok 1880, połowa wieku XIX, epoka wiktoriańska. F a b u ł a: Były to czasy niesamowicie piękne, ale i trudne dla społeczeństwa. Rewolucja przemysłowa sprawiła, że mieszkańcy tych czasów przestali powoli nadążać nad nadchodzącymi zmianami. Dodatkowo w Anglii nie było już tak bezpiecznie - sporo pogłosek krążyło pośród ludzi o przeróżnych morderstwach czy niewyjaśnionych od dawien dawna zagadek. Jednak był jeden człowiek, detektyw, który chciał rozwiązać sprawy niewyjaśnione sprzed laty. Natomiast bogatej sławy szlachcic nie zamierzał mieszać się w sprawy rządu i plotek, jeśli nie było to konieczne. W końcu nie chciał zniszczyć reputacji rodziny śmiesznymi pogłoskami. Jak potoczą się losy naszych bohaterów w czasach, w których przyszło im żyć?
|
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Nie Lip 30, 2017 9:17 pm | |
| ~Theodore Mallory~ o Trzydziestoczteroletni mężczyzna, mający sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, z zawodu detektyw. o Jego życie nigdy nie było tak ciekawe, jak Sherlocka Holmesa. Wręcz przeciwnie, przez wiele lat pomagał w jakichś nudnych, prawie nic nie znaczących sprawach. Odkąd trafiło się morderstwo, odzyskał chęć do życia i pracy.o W mieście jak i poza nim ma wiele znajomości, które przydają mu się w sytuacjach bez wyjścia.o Jest bardzo inteligentny i spostrzegawczy. Zawsze ma przy sobie monokl, który tak naprawdę jest szkłem powiększającym, bo zwykłe lupy są niemodne i niepraktyczne.o Od zawsze lubił tworzyć mechaniczne różności. Można go nazwać wynalazcą hobbystą. Ma w domu małą pracownię, w której potrafi zamknąć się na cały dzień jeśli do głowy wpadnie mu genialny pomysł.o Można go nazwać alkoholikiem, on natomiast twierdzi, że jest koneserem.o Jego największą słabością jest strach przed zamknięciem w małym pomieszczeniu. Gdyby nie miał przy sobie partnera, nie rozwiązałby niektórych śledztw. o Czasami spędza czas w melinach, w których organizowane są walki na gołe pięści. Zdarza mu się w nich uczestniczyć oraz zakładać się o wygraną innych._________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Nie Lip 30, 2017 9:20 pm | |
| × × × Aloysius Anderson Abergavenny × × × × należy do szlacheckiej, dość znanej i szanowanej rodziny × na karku ma już okrągłe 35 lat × jest wdowcem. Żona zmarła podczas porodu zaś samo dziecko nie żyło dłużej niż dwa tygodnie × mierzy metr 95 wzrostu, natomiast jego waga jest odpowiednia względem jego ciała × posiada długie, sięgające poza ramiona bardzo jasne włosy, a jego oczy to odcień zimnego błękitu × jest osobą konsekwentną i surową × idąc za tropem mody, uznał, że okazywanie emocji nie jest tak bardzo potrzebne, wręcz stwierdził, że pokazywanie ich to czysta ludzka słabość × jak na szlachcica przystało, perfekcyjnie opanował posługiwanie się szablą, tak samo jak szermierkę oraz walkę wręcz × w wolnym czasie lubi rysować/malować i czytać × potrafi grać na skrzypcach oraz fortepianie × zna się na dobrych manierach, w zasadzie to nie przystoi mu zachowywać się nagannie, więc zasady savoir-vivre ma również opanowane do perfekcji × broń palna od zawsze była jego słabością, niemniej teoretycznej wiedzy na ten temat mu nie zabrakło × posiada dziwne fetysze, którym nie pozwala wyjść poza obręb swojego umysłu × w jego rodzinie krążą różne choroby psychiczne, niemniej niewiele osób o tym wie |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Pon Lip 31, 2017 5:24 am | |
| Wstał wcześnie rano, jak to miał w zwyczaju, czyli o godzinie dwunastej. Obudziło go bowiem głośne walenie do drzwi. Zirytowanie, spotęgowane niewyspaniem zmusiło go do ruszenia dupy i sprawdzenia, kto chciałby dostać kulę w łeb, za przeszkadzanie w odsypianiu trudnej nocy. Otworzył, a jego oczom ukazał się przyjaciel. Nie był on jakiś bliski, nic z tych rzeczy. Theodore nie spoufalał się z wieloma ludźmi, bo to mogło spowodować niemałe kłopoty. Był to mężczyzna mający około czterdziestu lat, ubrany w nienagannie wyglądający, dopasowany strój, o który mógłby pokusić się jedynie osobnik z wyższych sfer. -Witaj przyjacielu! Jakże miło cię dziś zastać! Byłem wczoraj i dwa dni temu, a ciebie nie było. Gdzieś ty się podziewał. - wyminął mężczyznę, lokując się w salonie jak we własnym domu. Rozsiadł się na czerwonej kanapie wygodnie i pomachał trzymaną w ręce kopertą. - Wiesz co tu dla ciebie mam? -Mam nadzieję, że akt mojego zgonu. - odpowiedział Theodore, masując palcami głowę. Kac? Bardzo możliwe. Musiał czym prędzej napić się świeżej herbaty, to zawsze pomagało. -Nie żartuj. To zaproszenie! Dzisiaj dwie towarzyszki mojej siostry wyprawiają jej przyjęcie zaręczynowe. Ba, przyjęcie, uroczysty bankiet! Sir William chce się jej oświadczyć. - zaczął, rzucając zaproszenie na zagracony stolik. -Musisz się tam pojawić. Jesteś prawie jak rodzina! Wiesz ile będzie osób? A ile alkoholu i pięknych panien, czekających na uwiedzenie przez nas? - starał się wykorzystywać najbardziej kuszące argumenty. -A ty przypadkiem nie masz żony i dwójki dzieci? - spytał detektyw, nalewając herbatę do dwóch filiżanek. Zaraz potem przeniósł się z nimi na kanapę, jedno naczynie podając przyjacielowi. -Mam. Ale czego Sarah nie zobaczy, tego jej serduszku nie będzie żal. A ja mam dosyć darcia się tych nieusłuchanych pomiotów Lucyfera. Przynoszą mi wstyd gdziekolwiek z nimi idę. A ona je rozpieszcza jak tylko może, skandal! Mówię ci, skandal...-mamrotał, marudził, paplał cały czas, a Theodore słyszał, ale nie słuchał. Kiwał głową raz po raz. Nareszcie nastała ta chwila, Christopher musiał opuścić jego mieszkanie z powodu ważnej sprawy. -Ale na pewno cię zobaczę? -Masz moje słowo -Świetnie. To do bankietu, mój przyjacielu! - pożegnał się i pobiegł przed siebie. Szatyn spojrzał na otwarty list, wzdychając ciężko. Jak mus to mus. Kilka godzin później był już na miejscu. Ubrany w brązowy frak, z laską w ręce wszedł do sali głównej, rozglądając się po gościach. Nie było ich jak na razie wielu. Jak zawsze przyszedł za szybko. Na jego szczęście a może i nieszczęście, nie miał do rozwiązania żadnej zagadki. Nikt nie zaginął, nikogo nie zgwałcili ani nie okradli przez ostatnie dwa dni. Nudził się niemiłosiernie. Z braku laku dołączył do rozmowy grupki mężczyzn. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Pon Lip 31, 2017 9:22 am | |
| Czasami chciałby wstawać tak wcześnie jak niektórzy. Niestety jego obowiązki stanowczo mu to zabraniały, przez co przyjemność spania do dwunastej była tylko nielicznym marzeniem. Monotonia, w której czasem się znajdował przerastała go na wylot, niemniej nie dawał tego po sobie poznać. Żył tak jak przyszło mu żyć - ciężko musiał pracować na to co miał. Ale czy mu to przeszkadzało? W końcu gdyby tylko chciał, w każdej chwili mógłby zmienić swoje jakże monotonne życie i ubarwić je nieznanymi przygodami czy zagadkami. Nazwisko jego rodziny zawsze było mile widziane przy pomocy, nieważne kim była ta osoba. Kiedy wybiła godzina szósta na zegarze, panicz Aloysius był zmuszony wstać. I nawet jeśli chciałby zrobić sobie te dodatkowe dziesięć, piętnaście minut drzemki, to jego służba zadbałaby oto, aby jej w ogóle nie było. I choć pobudka była całkiem przyjemna, poranna gazeta przynosiła same dobre wieści, to informacja o kolejnym wyprawianym bankiecie, na którym koniecznie musiał być, przyprawiały go o widoczne mdłości. Całe szczęście, że nie jadał śniadań, to przynajmniej nie zwróci tego, co właśnie spożył. Po porannej gazecie oraz przepysznej czarnej kawie musiał zająć się pracą. Intensywne godziny spędzone nad rozmowami, papierkami oraz spotkaniami sprawiły, że czas mijał naprawdę szybko. Nawet nie zauważył, kiedy nadeszła pora, gdzie powinien szykować się do kolejnego bankietu. Który to już w tym tygodniu? Trzeci, czwarty? I na ironię losu na każdym były jakieś zaręczyny.
Wieczór tego dnia nastał wyjątkowo szybko. Niebo było przejrzyste, a księżyc oświetlał wszelakie drogi i dróżki dla osób zbłąkanych i zapomnianych. Bankiet zaczął się już jakiś czas temu, a Aloysius'a dalej tam nie było. Dopiero głośny stukot kopyt oświadczył o obecności któregoś szlachcica i był to nikt inny jak panicz Abergavenny. Kareta zatrzymała się przed rezydencją, w której było robione skromne przyjęcie z okazji kolejnych zaręczyn. Wyszedł z niej, kierując się ku drzwiom i na całe szczęście nikogo nie dziwił fakt, że nie miał przy sobie żadnej partnerki w takim wieku. W końcu został zapamiętany jako wdowiec. Wchodząc do środka, od razu został zaatakowany przez gospodarzy tego domu, którzy go gorąco przywitali i przedstawili mu parę nowych twarzy. Między innymi był to Theodore, przy którym bardziej skupił swoją uwagę niż przy innych. Był na tyle skłonny, że rzucił mu niezauważalny uśmiech, silnie ściskając jego dłoń na przywitanie. Ich kreacja również niewiele się od siebie różniła, tyle co kolorem i brakiem laski. Jego strój był po prostu czarny z niewielkimi elementami brązu czy bieli. Również na razie nie mówił nic więcej, bo ciągle był komuś przedstawiany, przez co nawet nie dało się skupić na jednej, konkretnej osobie. Czasem słyszał śmieszne, wręcz niestosowne docinki odnośnie swojej osoby, kiedy ktoś poczuł się w jakimś stopniu zagrożony. Czyżby nazwisko Aloysius'a budził respekt pośród zebranych gości? To zabawne. |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Pon Lip 31, 2017 10:57 pm | |
| Poznał wiele osobistości, o których słyszał przeróżne historie, lecz nie dane mu było poznać ich wcześniej. Jedną z takich osób był niejaki pan Abergavenny. Popularny wśród tłumów, jak na razie nie powodował u Theodora większego zachwytu. Arystokrata jak arystokrata. Uprzejmy, dobrze wychowany i poważny. Nic specjalnego. Jednakże, wydawał się jedną z niewielu osób, z którymi detektyw mógłby pogadać przy drinku i nie zanudzić się na śmierć. Mężczyzna zniknął mu na jakiś czas z pola widzenia, a z powodu samotnego stania przy alkoholach, Mallory został osaczony przez grupkę pięknie wystrojonych niewiast. Młode, głupie, zafascynowane dojrzałym, przystojnym mężczyzną. Poczuł się nieswojo, był atakowany miliardem pytań o pracę, o to jakie ma teraz zagadki do rozwiązania, o to czy złapał kiedyś mordercę i jak to jest czuć presję wywieraną przez Scotland Yard. Dziobki kobiet wesoło klekotały, a Theodore wzrokiem szukał szybkiego wyjścia z sytuacji. Wtem, wpadł na genialny plan. -Muzyka! - krzyknął do orkiestry, która na ten rozkaz jak automat zaczęła grać walca. Młodzi panowie od razu podchwycili rytm i zabrali na parkiet część fanek. Niestety, to nie pomogło w stu procentach. Cudem spławił dwie ostatnie, proponując im przypudrowanie nosków przed porwaniem do tańca. Podziałało. Zaczął wierzyć, że ma dar przekonywania, choć prawda była taka, że to one nie grzeszyły inteligencją. Czym prędzej nalał sobie whisky w szklankę i wyszedł na zewnątrz odetchnąć. Przez to zamieszanie zapomniał o długowłosym mężczyźnie, z którym chciał wymienić parę zdań. Zajrzał przez okno do sali balowej. Wdowiec wciąż był ciągany od grupki do grupki. Jedna stała przy otwartym oknie. Kolejny wspaniały pomysł? Jakże by inaczej! Podszedł do wspomnianego okna. Nie sięgał ręką, więc aby zwrócić uwagę na siebie, szturchnął arystokratę laską. Oczywiście jej rączką, a nie ubrudzonym dołem, żeby nie narazić się na skarcenie. Niekonwencjonalna metoda przekonywania do rozmowy miała jeden minus - mógł zostać uznany za kretyna i bezczelnego, infantylnego niedołęgę. Cóż, warto czasem zaryzykować, byleby nuda nie doskwierała tak bardzo. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Pon Sie 07, 2017 11:44 pm | |
| On znał wielu ludzi i czasem zastanawiał się, czy nie poznał ich na tyle, aby już więcej nie wchodzić z nikim w żadne spoufalania. Niestety na jego nieszczęście wręcz musiał trzymać sztuczny uśmiech na swoich ustach, tylko po to, aby zrobić pierwsze dobre wrażenie. W końcu to one jest najważniejszy, a jako że zawsze będzie kojarzony z wdowcem, który również stracił i dziecko, często ludzie będą mu współczuć. Było to strasznie irytujące, ale nie mógł powiedzieć złego słowa o kimś, kto robił to z czystej grzeczności i uprzejmości. Tak zostali wychowani. Nawet nie wiedział jak czas niesamowicie mu się dłużył pośród tych wszystkich ludzi. Niemniej wiedział, że musiał tutaj być ze względu czystych interesów. Wiedział, że jeśli niektórzy wezmą parę głębszych, to chętniej otworzą się na propozycje, które ma do zaoferowania Aloysius. W zasadzie to na takich bankietach pobieżnie ustala się wszelakie interesy, a gdy uroczysty bal się skończy, dnia następnego dogadują dzień spotkania, by móc obgadać to bardziej dokładniej i zwiększmy sensem. W ten charakterystyczny głos rozniósł się na sali, który świadczył o tym, że własnie to był ten moment na wszelakie tańce z ukochanymi. Popatrzył na piękne wystrojone panie w najdroższych kreacjach, które przepięknie wyglądały u boku prowadzących ich mężczyzn. Jednak nie wszyscy mieli okazję pójść do tańca. Na sali znalazło się parę wyjątków, chociażby Ci, którzy rozmawiali o rzeczach ważnych i ważniejszych. Do takich osób należał niejaki długowłosy szlachcic, który śmiał się z drętwego żartu rzuconego przez "lidera" grupki pod oknem. Wszystko byłoby na swoim miejscy, gdyby nie fakt, że nagle poczuł szturchnięcie. Obejrzał się za nim, a widząc sprawcę tego zdarzenia, zmarszczył z początku brwi w niezrozumiałym geście. Było to dość nietypowe zachowanie, wiedząc, że większość osób boi się odezwać do niego, dlatego szybko przeprosił i pożegnał grupę ludzi, z którymi obecnie rozmawiał, pozwalając sobie zaczerpnąć świeżego powietrza. To trochę trwało zanim zdążył znaleźć się przy mężczyźnie albo on przy nim, bo przy oknie stać nie zamierzał. A skoro już go zaczepił, to raczej będzie na tyle skłonny, aby podejść do niego. - Ma pan tupet, aby zwracać na siebie uwagę taki sposób - w zasadzie to go zaintrygowało, więc do przewidzenia było, że zwróci na niego swoją zasłużoną uwagę -Jak się pan nazywał? Mallory? Pan Mallory, tak? Sporo czytałem o Panu w gazetach. Sukces to jednak nie jest pańska dobra strona. A może się mylę? - zagaił, już na samym początku pokazując swoją dołującą dosadność w słowach. Nie lubił się patyczkować, a też nie zamierzał nikomu ubliżać. |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Pią Sie 11, 2017 12:14 am | |
| Nie zmuszał mężczyzny do przeciskania się przez całą salę i wychodzenia na dwór, w końcu to on prosił się o uwagę. Pognał do arystokraty, unikając przy tym jakichkolwiek ludzi, niczym gazela uciekająca przed stadem wygłodniałych lwów na sawannie. Kiedy już zetknął się z nim twarzą w twarz, a nie przez okno, poczuł się o wiele bezpieczniej, wszak bez jakiegokolwiek zajęcia był bardziej podatny na zaczepki. Nie lubił być zaczepiany, szczególnie jeśli chodziło o sprawy typu zdrady męża czy zagubienie kota, a te zdarzały się często. Ludzie myśleli, że skoro jest detektywem, to będzie wykonywał za nich brudną robotę. Nie czuli tego, co on. Ta praca nie była zwykłym źródłem zarobku. To innowacyjna forma rozwijania umiejętności poznawczych, tak lubił nazywać to Theodore. Pomoc innym i zwiększający się fundusz to jedynie dodatki.
Nierzadko mylili go również z policjantem, a to zupełnie odmienne rzeczy, bo policja ma o wiele mniej inteligentnych i rozgarniętych oficerów. Bycie policjantem nie jest rozwojowe. Jest nudne i przytłaczające, przynajmniej w Wielkiej Brytanii.
-Dokładnie Theodore Mallory, panie Abergavenny. Miło słyszeć, że takiej personie jak panu, chciało się czytać artykuły o mnie. A sukces jest zależny od sytuacji. I od gazety. W jednej napiszą jedno, w innej drugie. Prawda leży u źródła. A mnie się zdarzyło tylko kilka razy wypowiedzieć w danej sprawie, a czytałem już przeróżne rzeczy w naszych papierowych przyjaciołach, pełnych prawdy jak i fałszu na temat rzeczywistości. - odpowiedział, uśmiechając się po chwili do rozmówcy. Nie miał powodu, dla którego musiałby udawać poważnego i spiętego. Chciał się zrelaksować przy miłej wymianie zdań, a radosny wyraz jego twarzy nie powinien odstraszyć. Za to jego problemem był długi jęzor i niezamykająca się gęba. Mógł rozwijać monolog ile wlezie, co raczej nie było jego dobrą cechą.
-Zgaduję, że tak jak ja, nie jest tu pan z zamiłowania do bankietów? Mnie na ten przykład, zmuszono żeby tu przyjść. Wręcz wciśnięto mi zaproszenie. Ach, tak to jest kiedy ma się takich znajomych jak Christopher McNally. Narwany i można rzec, napalony na każdą biedną niewiastę, która miała zjawić się dzisiejszego wieczora. Ja zostałem skuszony dobrym alkoholem. Za to pan tu pewnie w interesach, jak większość arystokratów dyskutujących w zabawnie rozstawionych grupkach. - po tym wywodzie rozejrzał się. Panienki tańcowały z młodzikami, dojrzalsi "biznesmeni" tylko co jakiś czas przechodzili od kółka zainteresowań do kółka zainteresowań. Upewniając się, że nic się nie zmieniło, a do uroczystych zaręczyn jeszcze czas, wrócił wzrokiem do towarzysza, słuchając jego odpowiedzi. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Nie Sie 13, 2017 3:19 pm | |
| Prawda, nie zmuszał go do tego skoro to on potrzebował uwagi szlachcica, niemniej poczuł się w obowiązku, aby wyjść do niego będąc już zaczepionym. Wcale nie dlatego, że nie miał najmniejszej ochoty siedzieć w środku, a pragnął tylko zaczerpnąć odrobiny świeżego powietrza. W końcu mógł na niego poczekać w sali lub po prostu odwrócić się w jego kierunku. Dlatego też spotkali się w połowie drogi, znajdując się jeszcze na dworze. Wprost wybornie. I to nie tak, że nie szanował jego zawodu - było wręcz odwrotnie. Lubił rozwiązywać wszelakie zagadki, w końcu rodzina Abergavenny jest głównie znana z tego, iż pomaga policji w schwytaniu różnych złych przestępców, przez co detektyw powinien dobrze znać nazwisko wdowca. Nie szanował go jednak za sposób wykonywania pracy. Zdążył trochę poczytać o nim w gazetach, zauważał wiele błędów, które popełniał podczas wykonywania swoich zagadek, a ludzie też trochę plotkowali. Zdążył usłyszeć o nim trochę złego jak i dobrego. Był w sumie zaskoczony, że ktoś taki gościł dzisiejszy bankiet - uważał, że osoba jego pokroju nie powinna mieć miejsca w tak ważnym wydarzeniu dla szlacheckiej rodziny. Ale skoro został zaproszony, to być może był ich ważnym przyjacielem. Nie mógł więc pozwolić sobie na złe słowo o jego osobie, niemniej tylko takie cisnęły się mu na język. Kogo w ogóle darzysz dobrym słowem, o panie Aloysius? Na pewno nie tych, którzy na to zasłużyli. - Nie trudno dostrzec pańskie nazwisko w porannej prasie. Nie sądzi jednak pan, że mówienie czegoś takiego z pańskich ust jest dość niestosowne? Nie chciałbym pana urazić, panie Mallory, jednakże śmiem zauważyć, że nie miał pan do czynienia z poważnymi śledztwami. I nie odnoszę się teraz tylko i wyłącznie do tego, co piszą gazety, bo szczerze mówiąc, przynajmniej z tego co udało mi się usłyszeć i sam zauważyć, nie mają za bardzo o czym pisać, panie Mallory. Więc mówić o prawdzie i fałszu jak o-... - w ten jego zdanie przerwał dobry znajomy Theodore'a, który ściągnął go na owe przyjęcie. Był już dość wstawiony, co dało się zauważyć po jego niechlujnych ruchach. Zaczął się również kleić do detektywa, mówiąc jakieś mało zrozumiałe rzeczy, po czym odszedł sobie w pogoń za jakaś ładną lalunią, która to właśnie wracała z tarasu na salę. Aloysius tylko odkaszlnął w zamkniętą dłoń, w żaden sposób nie komentując tak niestosownego zachowania. Widać było, że Anderson zaliczał się do tej spiętej grupy ludzi, którzy nie darzy uśmiechem byle kogo. Jedynie w formie grzecznościowej. Nic dziwnego, że teraz był nieco zgorszony zaistniałą sytuacją. - Nie mam pojęcia na czym skończyłem swoje zdanie, więc musi mi pan wybaczyć, ale nie dokończę go - odparł w geście przeprosin, cicho wzdychając. Chyba nie najlepszym pomysłem było jednak opuszczać salę. Spojrzał się ku niej, by po chwili wrócić chłodnym spojrzeniem na swojego towarzysza. - Znam po prostu swoje obowiązki i wiem, że powinienem tutaj być. Jak jest natomiast z panem? - dobrze wiesz, że zaraz pożałujesz tych słów - Widać, że obowiązki nie są pana mocną stroną. Trochę to przykre. Żyjemy w końcu w tak ciężkich czasach... - tutaj westchnął teatralnie, odgarniając swoje włosy z ramienia i poprawiając białe rękawiczki - Tak, zdążyłem poznać pana kolegę. W każdym razie będę powoli wracać do sali. Wypadałoby być przy zaręczynach przyszłej panny młodej - odparł spokojnie, odwracając się na pięcie, by ruszyć w kierunku wejścia na salę. Będąc tam skusił się na kieliszek czerwonego wina, chcąc zniknąć gdzieś w tłumie tylko dlatego, aby nie dorwał go ten rozgadany detektyw. Czuł się przy nim trochę osaczony. Tak to jest kiedy przez długi czas nie ma się kontaktu z jakąś ludzka cywilizacją. Przez to bardzo łatwo jest zapomnieć jak to być człowiekiem. |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Pon Sie 14, 2017 4:46 am | |
| Wiedział, że nie jest idealnym detektywem. Nie siedział przecież w książce kryminalnej, której bohaterowie przeżywają przygody i rozwiązują co chwila sprawy morderstw. Londyn nie był tak ciekawy, jak mógłby to opisać jakiś naćpany autor. Bądź co bądź Theo lubił swoją pracę, bo dawała mu korzyści majątkowe, a pieniądze z rozwiązanych spraw mógł wykorzystać na wynalazki. Budowa kolejnych maszyn była o wiele bardziej absorbująca od rozwiązywania zagadek, mimo tego, że lubił czasem wykorzystać umysł do czego innego niż obliczenia i zapisywanie parametrów poszczególnego dzieła. Abergavenny jednak zmieszał go z gównem z najbardziej zapyziałej wsi, wytarł w niego odbyt kota, kręcącego się w najbrudniejszych ulicach Glasgow, a na koniec rzucił w najgłębszą kałużę po ulewie, z której tworzyło się piękne błoto. Nie sądził, że ktoś może być tak bezpośredni i arogancki. Ech, arystokraci. O zachowaniu przyjaciela wolał nie wspominać. Uwłaczał on swojemu stanowi społecznemu, cóż można więcej powiedzieć. Żałosne, dziecinne i nieodpowiedzialne. Mallory nie miał siły, aby go powstrzymywać przed kolejnym flirtem. Spojrzał tylko bez słowa na rozmówcę. A raczej byłego rozmówcę, który wspomniał o zaręczynach, czyli głównym powodzie zebrania najbogatszej śmietanki tej części Wielkiej Brytanii. -Ach, właśnie. Nie można tego przegapić. - skomentował tylko i speszony udał się do środka. Tam zgarnął szklankę ze szkocką whisky i ulotnił się gdzieś w kąt, wciąż dochodząc do siebie po krytyce ze strony arystokraty. Nudziło go całe to przedstawienie. Brawa, pierścionki, wzdychanie niewiast. Nie wiedział nawet, jaki był sens tego, że tu przyszedł. Wpadł na pomysł, by pozwiedzać resztę budynku. Tam zapewne było o wiele ciszej. Wszedł po schodach na wyższe piętro, podziwiając obrazy na ścianach, pięknie ozdobione meble i inne ciekawe detale. Przy okazji znalazł barek wypełniony przeróżnymi alkoholami, a jako koneser nie mógł odpuścić skosztowania przynajmniej jednego z win. Wziął butelkę, z którą udał się w bardziej ustronne miejsce - do otwartego pokoju. Tam otworzył ją i nie pieszcząc się z kieliszkami, wziął łyka prosto z gwinta. Pięknie spędzony czas. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Czw Sie 24, 2017 12:02 am | |
| Nie ukrywał, że za bardzo mógł pocisnąć po nowo poznanym gościu. Zawsze tak miał przy pierwszych kontaktach - w takich chwilach z opresji ratowała go żona, która uroczym uśmiechem przepraszała za zachowanie męża, szybko opowiadając jakąś zabawną historię, z której wszyscy się śmiali. Teraz jednak jej nie było, przez co on sam musiał podchodzić do ludzi i przepraszać za swoje nadęte zachowanie. Robił to wyjątkowo rzadko, ale od czasu do czasu mu się zdarzało. Dlatego kiedy tylko wszedł do sali, poczuł się trochę zmieszanym. Z pewnością za surowo go potraktował, ale czy to ważne? Raczej nie będą mieli ze sobą więcej wspólnego - oby nie mieli. Przynajmniej takiej myśli był mężczyzna, do czasu aż znowu nie zaczęli go wyłapywać, zagadując go odnośnie różnych interesów. Znowu się zaczynało. Sztuczna mimika, sztuczne gesty i śmiechy. Tylko po to, aby upodobać się całej reszcie, aby plan wypalił. I nie tylko on tak robił. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że ten rozgadany detektyw był jedyną osobą na tej sali, z którą mógł pogadać o wszystkim i o niczym. Nawet jeśli nie szlachcic nie był zbyt rozmowną osobą, to zawsze mógł posłuchać, co ma do opowiedzenia Theodor. Czy aż tak bardzo zgorzkniałeś na stare lata, że musisz zachowywać się jak bufon? Najwyraźniej. Westchnął do siebie bezradnie, nawet nie zauważając kiedy jego kieliszek z winem stał się pusty. Czując pewien niedosyt alkoholu, natychmiast rozpoczął poszukiwania za wspomnianym wcześniej alkoholem. Kątem oka zauważył jak Theo podążał schodami ku górze, a widząc jego znudzoną i trochę przybitą minę, pokręcił lekko głową. Aż tak to w niego uderzyło? Bez chwili wahania udał się za mężczyzną, chcąc pozostać jednak niezauważonym. Dopiero po chwili wszedł do pomieszczenia, w którym znalazł się detektyw, a widok, który zobaczył, utwierdził go w przekonaniu, że nie było warto za nim iść i go przepraszać. A chciał zrobić ten jeden jedyny wyjątek. - Może jednak nie będę przeszkadzał... - odparł krótko, starając się nie wypuścić ze swoich ust kolejnej krytyki, która cisnęła mu się na język. Już dość powiedział, więc nie musiał mówić więcej, skoro nawet czuł poczucie winy - Chyba że zechcesz poczęstować mnie jednym kieliszkiem wina - dodał jeszcze, zanim całkowicie wyszedł z pokoju, w którym chciał się upić mężczyzna. Może nie zrobił najlepszego pierwszego wrażenia na sobie, ale musiał pokazać trochę respektu, aby brano go poważnie. Po prostu przyznaj, że tak beznadziejnie, to dawno Ci nie poszło. |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Czw Sie 24, 2017 3:19 am | |
| Nie zdążył zamoczyć gęby drugi raz, gdyż w pokoju pojawił się wielki pan arystokrata. Ten sam, który przed kilkunastoma minutami wbił go swoją bezpośredniością w ziemię i doprawił wszystko przejechaniem po kręgosłupie społecznym detektywa karocą z co najmniej setką koni pociągowych w zaprzęgu. -Zapraszam serdecznie, chyba, że wolisz nie upadać tak nisko, siedząc przy winie z beznadziejnym przypadkiem, jakim jestem ja. - wytarł usta rękawem, nawet nie patrząc w jego stronę. Powoli godził się z faktem, że gorszego dna nie osiągnie. Może kiedyś trafi się sprawa, która udowodni, że jego umiejętności są wystarczająco dobre, by choć raz go prawdziwie pochwalić. Jednak w Londynie nie zapowiadało się na nic ciekawszego od rabowania banku lub błyskotek królowej. -W sumie...pić z alkoholikiem to jak podawać sznur samobójcy, czyż nie? To zabawne. Ludzie zwykle mają gdzieś osoby uzależnione od procentów, bo ich problem jest za bardzo powszechny. W każdym barze jest przynajmniej dwóch takich, którzy wydają zarobione pieniądze na kolejne flaszki. - uśmiechnął się smutno, po chwili przecierając twarz dłonią. Odważył się i ostatecznie przeniósł wzrok na mężczyznę. Wyciągnął butelkę w jego stronę, by ten podstawił kieliszek. Nie widział problemu w jego obecności, ale wciąż czuł dyskomfort i czekał na kolejną obelgę lub iście inteligentną docinkę, uświadamiającą kolejną wadę w jego charakterze. -Wiesz, czasami mam wrażenie, że gdyby mnie nie było, nic by się nie zmieniło. Tacy mordercy, nawet oni w jakimś stopniu zmieniają społeczeństwo, mają na nie wpływ. Arystokraci i ich interesy potrafią zniszczyć innym życie jednym posunięciem. A zwykły piekarz może uratować życie głodującemu dziecku. A ja...nie mam nawet planów na dalsze lata. Tworzę w pracowni jakieś niepotrzebne wynalazki, nie mam pieniędzy na ich skończenie, zarabiam robiąc głupoty, które później komentowane są w gazetach, a nieprzychylne spojrzenia bardziej inteligentnych powodują, że tracę pozytywne nastawienie do życia. - rozgadał się, nie ma co. Nie wiadomo czy to ten mieszany alkohol, czy stan emocjonalny przyczyniły się do jego rozległych przemyśleń, ale nie przykładał do tego większej wagi. Wygłupił się już za pierwszym razem, gorszego wrażenia na Abergavennym na pewno nie zrobi, więc nie miał się o co martwić. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Nie Wrz 24, 2017 9:24 pm | |
| Nie wiedział jeszcze, na ile chce mu przeszkodzić w samotnym picu, ale uznał, że mężczyzna i tak nie będzie miał mu tego za złe, jeśli będzie chciał polepszyć ich stosunki. A może szanowny pan Detektyw nie miał najmniejszej ochoty widzieć go na oczy po tym, co zrobił? Nie spodziewał się, że mężczyzna okaże się na tyle miękki, iż będzie chciał zapić gorzkie żale gdzieś na boku. Gdyby nie zgorzkniała natura szlachcica, zapewne zrobiłoby mu się go lekko żal. Ale tylko lekko. - A nie wiem. Jedyny wyjątek mnie nie zbawi, a możliwe uratuje moje beznadziejne zachowanie względem Ciebie - bo w końcu to nie tak, że naprawdę tak myślałeś. Ale on nie musi o tym wiedzieć. Zamyślił się na moment widząc jego bezradną minę. Pokręcił za chwilę głową, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi i oparł się o biurko, stojąc niedaleko mężczyzny. Podsunął mu kieliszek pod trzymaną butelkę, subtelnie sugerując, aby mu nalał. Przynajmniej to wychodziło mu dobrze, bez gorzkich słów czy pretensji. - A jesteś alkoholikiem? - spytał, spoglądając na niego w ten sam sposób. Ale spokojnie, bez większych nerwów. Kiedy doczekał się momentu aż jego kieliszek był pełny, upił śmiały łyk alkoholu, odstawiając naczynie na biurku. Powrócił spojrzeniem na Theodora, słuchając jego wywodu - Wiesz, widocznie mają powody, aby tak robić. Bez nich raczej nie sięgnęliby po coś takiego jak alkohol. Albo mają za dużo wolnego czasu. Bo kiedy Twój czas jest ciągle zajęty, nie masz chwili, aby sięgnąć po głupi kieliszek wina, chyba że do obiadku lub na tego typu bankietach - odparł, zastanawiając się, czy tym razem co powiedział nie zawierało w sobie złośliwość lub cokolwiek innego. Nie, tym razem udało mu się odpowiedzieć normalnie na dialog, nie szukając w tym zbędnej zaczepki. Chwycił odstawiony wcześniej kieliszek, dzielnie dalej starając się słuchać jego lamentu. Najwyraźniej potrzebował tego, chociaż nie wiedział, czy Anderson był odpowiednią osobą do podobnych wyżaleń. Nigdy nie wiedział, kiedy skończy mu się cierpliwość i zacznie rzucać milionami obelg, które doprowadzą tylko do kłótni. A kłócić na razie się nie chciał. - Wiesz, wtedy myślałem, że udowodnisz mi, iż się mylę. Postawisz mi argumenty, które zmienią mój światopogląd na daną sytuację, robiąc przy tym zawziętą i ciekawą dyskusje - wcale go tym nie dobijasz, wcale - Niemniej sądzę, ze miałeś pecha do spotykanych akcji. Wiesz. W Londynie było wiele ciekawych zbrodni i wyjątkowo ciężki, czasem nie obeszło się bez wsparcia finansowego ze strony szlachty - czyli w tym przypadku mnie - więc jeśli tylko uda Ci się trafić na odpowiednie dobrą akcję, sądzę, że potrafił byś się tam wykazać, a nuż widelec nawet zmienić los całego kraju? - uśmiechnął się lekko, jakby przynosiło mu to pewną trudność, ale przynajmniej było widać, że tym razem się starał i nie chciał zmieszać go z błotem jak ostatnio. - Robisz wynalazki, co? A co takiego konstruujesz? Umiałbyś opisać to słowami? - spytał, wykazując się małym zainteresowaniem pod tym kątem. Na razie nie przeszkadzało mu smutne lamentowanie. Pewnie zrobi mu się nieco lepiej, kiedy poczuje, że ktoś go minimalnie wspiera. Mógł go trochę rozumieć - może nie pod kątem bogactwa czy pracy albo sławy, którą chciał zyskać, ale rozumiał go. Też miał parę lat temu problem, z którym ciężko mu było. Nikogo nie obchodził fakt, że jego żona miała zagrożoną ciążę, a podczas porodu nie dość, że kobieta poroniła, to w dodatku i zmarła z wycieńczenia. I nikogo nie było, aby go wesprzeć czy mu pomóc. Może mężczyzna właśnie tego potrzebuje? Tego minimalnego wsparcia?
W końcu to nie jego wina, że jest chujowy. <-- To jest zdanie od usera, dziękuję za uwagę. |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Nie Paź 01, 2017 4:41 am | |
| Dlaczego on w ogóle rozmawiał z osobą, która była inspiracją do wyobrażeń, o coraz bardziej ambitnych metodach samobójstwa? Zwisanie z Mostu Westminsterskiego, będąc obwiązanym na szyi grubym sznurem, nie brzmiało już tak zachęcająco. Musiałby wpaść na coś subtelniejszego, aczkolwiek potwornego w swej prostocie. Coś, o czym pisaliby artykuły w gazetach, a naśladowcy ścigaliby się, by powtórzyć ten czyn jak najdokładniej. Oryginalne morderstwa były już przerabiane, ale nikt nie wpadł jeszcze na to, jak zaciekawić ludność wielkiego miasta odebraniem życia samemu sobie. W tym momencie jednak nie miał do tego głowy. Użalał się nad sobą, jego racjonalne podejście wyparowało. Umysł zgasł jak świeca po kilku godzinach bezustannego palenia. Czy to przez wpływ alkoholu, czy perfekcyjne dobicie jeszcze jakiś czas temu przez arystokratę, powód nie był do końca ważny, ponieważ oba czynniki były jedynie zapalnikiem uwalniającym ciemniejszą stronę charakteru mężczyzny. Tę przytłaczającą, smutną. Widział w sobie istotę żałosną, beznadziejną, za jaką uważali go bardziej spostrzegawczy. Nie czuł się jednak na siłach, by zrobić cokolwiek z problemem, który siedział głęboko w nim. Czasem słyszał od znajomych, bo przyjaciółmi właściwie nazwać ich nie mógł, że dramatyzuje. Jaka była prawda? Do dziś on sam nie miał możliwości jej określić. Pierwszy raz od lat prowadził szczerą, pełną realnych emocji rozmowę. Zazwyczaj jeździł na bankiety, udając tego zabawnego, wiecznie uśmiechniętego, nie zważającego na obelgi detektywa od siedmiu boleści. Nikt, nawet ci siedzący na najwyższych stołkach, nie wbił go w ziemię jak Abergavenny i tego samego wieczora nie wysłuchiwał w pokoju, oddalonym od głównej zabawy. Istny fenomen. Na dodatek, poruszył temat poprawiający Theodorowi humor. Mężczyzna spojrzał na szlachcica z błyskiem w poczerwieniałych oczach. -Oczywiście. Mogę opisać ci każdy, nawet najbardziej szalony, pomysł. Tylko na to nie wystarczyłoby nocy. Może skupię się na jednym. - zamilkł na moment, by wybrać spośród gamy ten projekt, który najbardziej zaciekawiłby wymagającego rozmówcę. -Robiłem już wiele, modyfikowałem część projektów innych szalonych marzycieli, ale...Bardzo ważnym dla mnie przedsięwzięciem, jest stworzenie mechanicznych zwierząt. Nie mogę patrzeć na te żywe, wykorzystywane przez cyrk. Gdyby tak uwolnić je i zastąpić metalowymi podobiznami, nie cierpiałyby z powodu ciasnych klatek i bicza nad głową. Tak samo zoo. Widziałeś to londyńskie? Nie sądzę, że zwierzęta czują się w nim dobrze. Mogliby skonstruować im wielkie pole z odpowiednim biomem, odgrodzone od ludzkości ze względu na bezpieczeństwo i dać im żyć. A tak? Między innymi...dzieci chodzą oglądać ciasne więzienia i rzucają w ssaki różnymi przedmiotami. Tak się nie godzi. - wyjął z kieszeni płaszcza ołówek z grubym grafitem. Bezmyślnie urwał kawałek swojej jasnej koszuli i rozłożył go na łóżku. Zaczął szkicować podobiznę lwa, zawierającą elementy zautomatyzowane. Zadbał o tyle detali, na ile pozwalał mu nierówny materiał, poziom trzeźwości oraz powierzchnia. Najważniejsze były ostrzejsze zakończenia zgięć kończyn, grzywa, która już na obrazku miała sprawiać wrażenie blaszanej, dorysowane zębatki, które miałyby znajdować się wewnątrz idei wcielonej w życie oraz pudło naszkicowane na samym środku korpusu. Ten ostatni element szczególnie oznaczył i obrysował kółkiem. Od oka wyciągnął linię robiącą za znacznik, prowadzący do rozrysowanej lornetki operowej. -Najlepiej byłoby użyć tego samego napędu, który chciał wykorzystać Siegfried Marcus dziesięć lat temu, gdy przedstawiał prototyp pojazdu mechanicznego. poruszającego się dzięki benzynie. Szkoda, że nie nadawał się do codziennego użytku, bo to bardzo by mi pomogło. Muszę wpierw popracować nad udoskonaleniem źródła mocy. Od zeszłego miesiąca kontaktuję się z konstruktorem z Niemiec, który również pracuje przy stworzeniu czegoś lepszego. I jesteśmy już coraz bliżej sukcesu. - wyjaśnił prosto, bazgrząc przy tym na wymiętej tkaninie. W przypływie pozytywnej energii uśmiechnął się do arystokraty i wyciągnął do niego rysunek, by obejrzał go z bliska. Miał nadzieję, że chociaż dzięki swojej pasji nie wyjdzie na kompletnego pechowca i beznadziejną łajzę. Chciał pozbyć się łatki, którą nałożył na niego Aloysius. Liczył na...dostanie drugiej szansy w jego oczach. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Nie Paź 08, 2017 10:07 am | |
| Nie wiedział, że w oczach detektywa był inspiracją do tego, aby się zabić. Miało to swoje złe, jak i dobre strony. Był czyjąś inspiracją — to była ta dobra strona. Złą był fakt, że musiał nią być dla samobójców. Przecież nie chciał źle. Przynajmniej nie świadomie. Nie musiał go aż tak karcić za błędy, które teraz starał się naprawić. I mógłby mu powiedzieć, że znajdzie dla niego takie morderstwo, które przyniesie mu wieczną chwałę, niemniej brzmiałoby to co najmniej tak, jakby był jakimś psychopatą. A przecież był tylko zwykłym arystokratą, który zgorzkniał na stare lata. Widział ten obraz nędzy i rozpaczy i w żaden sposób nie potrafił mu pomóc. Nie znał go, więc nie wiedział, co mogło go wprawić w dobry nastrój. Dodatkowo nie nadawał się do roli pocieszacza, bo jak dobrze wiemy, to dzięki niemu pan Mallory popadł w lekki przytłaczający nastrój. I mógł nawet rozumieć jego stany depresyjne. W zasadzie szlachcic wcale nie miał lepiej, tyle że był typem człowieka, który ukrywał swoje uczucia. Nie wiedział, czy byłby wstanie pokazać coś więcej poza oziębłością, oschłością i zgorzkniałością, którą na co dzień się prezentował. Ale nieważne jak bardzo zdołowany Theodor był, temat wynalazków udało im się podłapać na tyle szybko, że odniósł wrażenie, iż nagły zły nastrój przeszedł detektywowi, a on sam w zaciekawieniu słuchał tego, co miał mu do powiedzenia. Może detektywem faktycznie był marnym, ale wynalazcą był wspaniałym. Przynajmniej ciekawie opowiadał o tym, co miał w głowie. Dodatkowo robił to wszystko w dobrej wierze. — Jasne, chętnie wysłucham chociaż o jednym wynalazku, który chciałbyś stworzyć — albo już tworzysz. W każdym razie zamienił się w słuch, kiedy zaczął opowiadać o mechanicznych zwierzętach, które zastąpiły by te w Zoo, patrząc mu jednocześnie na ręce, kiedy na kawałku podartej koszuli zaczął coś na szybko szkicować. Pomysł niegłupi, ale z drugiej strony mało opłacalny — Naprawdę masz ciekawy i konkretny pomysł. Jedynym minusem tego wszystkiego jest to, że będzie widać przy tym metalowe części. Gdyby było można je w jakiś sposób zakryć, zasłonić, najprawdopodobniej ten pomysł mógłby się sprzedać. Wiesz, ludzie jednak woleli patrzeć na coś żywego, ale jeśli faktycznie zrobicie to dobrze... — nie kończył zdania, aby mężczyzna mógł sobie je dokończyć w myślach. Popierał ten pomysł jak najbardziej, jednak znał ludzi i wiedział, że wolą nacieszyć oko czymś żywym, bardziej namacalnym. Ale to nie zmienia faktu, ze chociażby takie modele zwierząt mogą chociaż w cyrku zastąpić dręczone zwierzęta, które niejednokrotnie giną po występach w cyrku ze zwykłego wycieczenia organizmu. A gdyby na ich miejsce wsadzić plan Theodora, nie ginęłyby zwierzęta, które niczym nie zawinęły. — No to moje najszczersze gratulacje. Gdybyś potrzebował drobnej pomocy finansowej na ten wynalazek, mógłbyś do mnie napisać. Chętnie go wspomogę, bo robienie czegoś takiego w dobrej wierze zawsze jest opłacalne — oznajmił, obdarowując mężczyznę lekkim uśmiechem. Wziął do ręki materiał, aby szczegółowo przyjrzeć się szkicowi, który narysował. Nie wierzył, że ludzie potrafią być na tyle zdeterminowani, aby dążyć do czegoś takiego. Oddał mu materiał, zawieszając na mężczyźnie spojrzenie — Czemu więc w pełni nie oddasz się wynalazkom, skoro masz tak bogate i ciekawe pomysły, które mogą zmienić i co najważniejsze usprawnić świat? — odpowiedź była banalnie prosta — nie każdy wynalazek się przyjmie, nieważne jak dobry będzie. Niemniej szlachcic chciał poznać zdanie mężczyzny na ten temat. Był ciekaw, czemu nie postawił wszystkiego na jedną kartę, a zajął się również zawodem detektywa, przy którym nie cieszy się szczególną popularnością. Przynajmniej na razie. |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Czw Paź 19, 2017 3:44 am | |
| Z załamanego, depresyjnego okazu nędzy i rozpaczy, Theodore zmienił się nagle w najszczęśliwszą osobę na świecie. Wystarczyło dać mu się wygadać na temat najważniejszego z pomysłów, jakie zrodziły się w jego małej głowie. Był zadowolony z faktu, że jego rozmówca nie stał biernie, jedynie słuchając, a podpowiedział mu fenomenalne rozwiązanie problemu sprzedaży sprzętu, który miałby powstać w najbliższych latach. Teraz należało pomyśleć nad materiałem, który mógłby przysłonić wszelkie metalowe elementy i nadać mechanicznym zwierzętom wyglądu oryginałów oraz pewnego rodzaju duszę. Nie byłyby zwykłymi maszynami, które poruszają się tak jak zagra im stwórca, a tworami podobnymi do żywego pierwowzoru prawie w stu procentach. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko słysząc, że jego szlachetna idea mogłaby być wsparta finansowo przez tak ważną osobę jak Aloysius. Mając sponsora o szerokiej skali wpływów, mógłby skończyć pierwsze prototypy prawie dwa razy szybciej niż planował. To ułatwiłoby dojście do wszelkich poprawek, pomogło w budowie kolejnych modeli, aż w końcu doszliby do istnej perfekcji i ukończyli niebywały wynalazek, zmieniający życie biednych, maltretowanych zwierząt. Wstał, by sięgnąć po wino. Chwila łykania czerwonego trunku pozwoliła mu na zebranie myśli, by odpowiedzieć na pytanie arystokraty. Podszedł do blondyna, kładąc po chwili dłoń na jego ramieniu. -Bo potrzebuję pieniędzy. Moje detektywistyczne doświadczenie nie opiera się może na samych wielkich zbrodniach, ale nawet te żałosne historyjki przynoszą spory zysk. Bez pieniędzy nie mogę nic zrobić. Bez nagród od tych buców i ich głupich żon nie miałbym jak kupić zębatek i innych potrzebnych elementów do budowy - zamilkł, by zwilżyć gardło winem. - Poza tym...oni nie przejmują się problemami społecznymi tak jak ja. Gdybym wytłumaczył im źródło mojego pomysłu na metalowe zwierzęta, wyśmialiby mnie i pierwsze co zrobili to poszli do cyrku oglądać bite słonie. Dlatego chcę, żeby to była konstrukcja na większą skalę, niezależna, która nie zastąpi prawdziwych zwierząt z powodu łaski bogatych panów, a wygryzie interes cyrkowy, zniszczy go, tak jak oni niszczą te biedne stworzenia. Rozumiesz, prawda? - spojrzał niepewnie na twarz mężczyzny. Prawdopodobnie mógł go urazić, bo nazwał gdzieś w tym wywodzie jego grupę społeczną bucami, ale może Abergavenny nie identyfikuje się aż tak z resztą bandy i nie weźmie tego za bardzo do siebie? _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Nie Lis 05, 2017 11:59 am | |
| Nie spodziewał się, że trochę zmiany we własnym charakterze może sprawić, że humor tego człowiek nagle obróci się o 180 stopni. Z osoby, która w żadnym stopniu go nie ciekawiła był przed nim ktoś, kto przykuwał jego całą uwagę, a nawet nie mógł sobie odmówić delikatnego uśmiechu na twarzy, gdy widział go w takim stanie. Choć nadal odczuwał pewien dyskomfort w jego towarzystwie, to dzięki alkoholowi potrafił przełamać barierę, która była dla szlachcica niezwykle ciężka i dla niektórych niezrozumiała. Jednak nie mógł mówić o jego głupocie, kiedy pomysł, który mu przedstawił wydawał się naprawdę niezły. Parę poprawek, pomoc finansowa i z pewnością prototypy zwierząt gdzieś na pewno się przyjmą. Nie wierzył w to, że zoo czy cyrk będzie chciało zastąpić mechanizm żywymi zwierzętami, ale wierzył, że gdy pomysł będzie już gotowy, to na pewno gdzieś się sprzeda. Było to zbyt genialne, aby tego nie wykorzystać i oboje wiedzieli to aż za dobrze. Chociaż kto wie? Jeśli mężczyzna z mechanizmu zrobi prawie w 100% żywe zwierzę, to jego marzenie naprawdę będzie mogło się spełnić. Nie szkodziło mu z finansować pomysł, który może okazać się kompletną klęską lub wynalazkiem wszech czasów. Zawsze było pewne ryzyko, że nowo powstały sprzęt nie przyjmie się na tyle dobrze, na ile było to planowane. Ale bez ryzyka nie ma zabawy, nie? A gdy ludzie usłyszą, że wynalazek sfinansował nikt inny jak Aloysius, bardziej przychylnym okiem będą na to patrzeć. Spojrzał na niego uważnie, gdy ten pokusił się o wino. Pił ten trunek jakby był zwykłym sokiem porzeczkowym, a arystokrata nie mógł nadziwić się temu widokowi. Zaraz jednak niespodziewanie między nimi doszło do kontaktu fizycznego, którego Anderson cały czas unikał. I nawet jeśli było to zwykłe położenie dłoni na ramieniu mężczyzny, to i tak cały zesztywniał, unosząc brwi w niemałym zdziwieniu czy niepokoju. Nie pozwolił na długi kontakt, bowiem po chwili ujął jego rękę i grzecznie odsunął, wysłuchując jego słów. Tak, wiedział, że potrzebuje sfinansowania. — Czyli nie robisz tego z pasji tylko dla pieniędzy? — spytał z dozą ciekawości w głosie, ale szybko ciekawość, którą miał wymalowaną na twarzy przemieniła się w konsternację i nieporozumienie — Sądzę, że powinieneś bardziej trzymać język za zębami i ograniczyć nieodpowiednie słownictwo w obecności szlachty — odparł, ograniczając się do surowego skarcenia go, chociaż na język cisnęły mu się słowa, których Theodor nie chciał słuchać — I skąd wiesz, że własnie tak by zrobili? Nie znasz ich tak samo jak nie znasz mnie. Parę chwil wcześniej wrzucałeś mnie do tego samego worka — zapewne również myślałeś, że jestem tym, który nie udzieliłby pomocy finansowej dla Twojego pomysłu, bo jestem tacy jak oni. Ale nie masz pojęcia, że większość z nas musi grać. Udawać kogoś, kim nie jesteśmy, aby zachować pewien wizerunek wśród społeczeństwa. Byliśmy do tego przygotowywani od najmłodszych lat. Jestem ciekaw jakbyś Ty się zachowywał, gdyby wpajali Ci konkretne zasady od najmłodszych lat, a pojęcie "dzieciństwo" byłoby Ci kompletnie obce — dało się zauważyć, że nieświadome słowa detektywa uraziły szlachcica na tyle, że musiał na ten temat zrobić mały wywód. Nie było w tym nic dziwnego, bowiem on nigdy nie doświadczy tego, co każdy szlachcic musi znosić każdego dnia. Nie mogą wybrać sobie miłości życia, zawsze musi to być odpowiednia partia. Nie mogli wspinać się po drzewach, szaleć na podwórku czy bawić się w domu. Obowiązywała ich etykieta, której ściśle musieli się trzymać od najmłodszych lat. I nawet teraz, kiedy niektórzy żyli w żałobie, nie mogli pozwolić sobie na żal czy smutek. Musieli trzymać gardę wysoko i nadal dumnie stąpać po tej nieczystej planecie — taki był ich obowiązek, który niejednego doprowadziłby już do szału. |
| | | PhilanthropistSadistic Seme
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 352
Cytat : "Jesteś geniuszem. Jednostką istniejącą po to, by świat cię nienawidził. Dlaczego, zapytasz? To proste. Jesteś jednym z nielicznych, którzy wyróżniają się z tłumu szarych ludzi." Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Wto Lis 14, 2017 1:24 am | |
| Ach, jednak przejął się poalkoholowym bełkotem Theodora. Detektyw wysłuchał go uważnie, ale nie czuł się skarcony, właściwie to słowa blondyna mało go obeszły. Wiedział jak wygląda życie szlachciców. Obracał się wokół tej grupy społecznej już jakiś czas, a żywym przykładem był jego cudowny, nieokiełznany przyjaciel. Nieraz widział jak perfekcyjnie mógł on przywdziewać maskę obojętności. Na oficjalnych spotkaniach nie dało się go poznać, dopiero wieczorami, na luźniejszych bankietach mógł być w stu procentach sobą. Było to doprawdy fascynujące zjawisko, na tyle fascynujące, że zagłębiając się w temat arystokracji, łatwo można było odróżnić aktorów od prawdziwych buców. Mallory bez słowa wyszedł z pokoju, by zaraz wrócić z dwoma kolejnymi butelkami napełnionymi winem. Jedną wręczył Aloysiusowi. - Masz. Może to trochę ostudzi twoje nerwy. - uśmiechnął się delikatnie do mężczyzny i wrócił na łóżko.- Wiesz, nie chciałem cię urazić. Nie musisz na mnie naskakiwać. Chodziło mi raczej o tych, którzy są draniami z natury. Przypominam, że ludzie są różni, a ja nie wkładam wszystkich arystokratów do jednego worka. Wybieram po prostu pracę u tych, którzy nie przykładają większej wagi do pieniądza oraz potrzebujących i grają szczodrych jaśniepanów przed gazetami. - wyjaśnił spokojnie, otwierając trzymane naczynie z trunkiem. Pociągnął z gwinta porządny łyk, po czym ustawił szklaną flaszkę na podłodze. Nie uważał Abergavennego za złą osobę, wręcz przeciwnie. Początkowo wydawał się po prostu zimnym, oschłym Błękitno-krwistym. Teraz dodatkowo pokazywał swoje prawdziwe oblicze biednego, skrzywdzonego mężczyzny, którego ranią słowa obcych osób na temat jego warstwy społecznej. - Mógłbym ci opowiedzieć o "dzieciństwie" ludzi z niższych sfer, ale po co. Przecież mamy tu o wiele lepszą zabawę niż narzeczeni na dole, czyż nie? - ułożył się wygodniej na łóżku i podłożył ręce pod głowę, wpatrując w kompana do picia. Wolał nie zaczynać historii swojego życia "od pracy do pracy przez pracę" i brak chwili na gry i zabawy, ale to niepotrzebnie ochłodziłoby ich stosunki, a tego nie chciał. Nie chciał również licytować się "kto miał w życiu gorzej" tylko spędzić czas z osobą o bardzo interesującym charakterze i podejściu do życia. _________________ If everyone cared and nobody cried If everyone loved and nobody lied If everyone shared and swallowed their pride Then we'd see the day when nobody died Posty środa-czwartek. Nareszcie mam czas c: |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. Wto Gru 05, 2017 10:16 pm | |
| Nie potrafił inaczej zareagować. Może i po raz kolejny zachował się jak chuj, ale wiedząc i widząc jak wygląda takie życie, denerwowało go takie mówienie. I na całe szczęście mężczyzna nie wziął tego do siebie aż tak dosłownie, bo nie chciał mieć go znowu na sumieniu. Nie oto mu chodziło, aby go pogrążyć, a obronić dobre imię większości szlachciców. Jasne, zdarzały się przypadki, które rzeczywiście życiowo byli nieogarnięci, ale ich było naprawdę niewiele. Niefajnie się poczuł, słuchając tego z ust detektywa. To wszystko. Dlatego delikatny uśmiech wpełzł na jego twarz, kiedy Theodor wrócił z butelkami alkoholu, aby rozluźnić nieco napiętą sytuację. To była dobra myśl i po raz kolejny w myślach pochwalił mężczyznę za błyskotliwy pomysł. Z pewnością przyda się szlachcicowi odrobiny więcej alkoholu, aby móc nieco rozluźnić swoją napiętą osobowość. — Ale tych jest naprawdę niewiele. Jasne, z charakteru może i owszem. Ale większość z nich naprawdę lubi pomagać i wspierać takie akcje jak Twoja. Lub wiele inne. Czasem jednak nie mogą sobie na coś takiego pozwolić, by nie stracić dobrego imienia. Sam rozumiesz — nie każdego stać na coś podobnego. Mnie akurat stać, nie mam większych wydatków, nie utrzymuję rodziny, więc nie szkodzi mi wydać pieniędzy na projekt, którzy może, ale nie musi okazać się kompletną porażką. Bo wiesz. Pomysł może i jest dobry, ale szanse bywają różne, aby project przyjął się w 100%. Mam nadzieję, że tym razem nie uraziłem Cię i nie ostudziłem Twojego zapału do pracy — oznajmił, tym razem jawnie pokazując, że nawet się odrobinę zamartwił tym, co właśnie powiedział. To była rzeczywistość i chciał mu ją uświadomić, ale niekoniecznie zniechęci do dalszych działań. W przerwie od mówienia, nalał sobie kieliszek wina, upijając parę łyków cierpkiego napoju. Spojrzał z powrotem na twarz mężczyzny, nie chcąc wierzyć w to, że tacy ludzie na ziemi jeszcze istnieją. Czasem szkoda, że przez brak pieniędzy wiele wspaniałych pomysłów idzie na marne. Nie chciał, aby i tym razem zaistniała podobna sytuacja, dlatego zależało mu na sfinansowaniu jego pomysłów. Z jego gardła wydobył się krótki śmiech. — Masz rację. Wracając do rozmowy... Gdybyś dostał dobre śledztwo, sądzę, że nie zarobiłbyś na tym groszy, a nawet przysporzyłoby Ci to sporo dobrej zabawy. Po prostu miałeś pecha co do zadań, które dostawałeś jako detektyw i tyle — odparł, zabierając butelkę z alkoholem ze sobą i usiadł niedaleko Theodora, aby móc lepiej słyszeć to, co chciał mu ewentualnie powiedzieć. Znudziło mu się już podpieranie ściany, a bliższy kontakt z nim nie wydawał mu się już aż taki zły. Z pewnością mógł to zawdzięczać procentom, które powoli zaczynały działać. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Milczenie to już tylko krok do dochowania tajemnicy. | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |