|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Bądź tylko mój Sob Kwi 07, 2018 4:24 pm | |
| Mafia, magia, przeznaczenie, skomplikowane związki i zapewne wiele, wiele więcej.
Współtworzą: Chris & Ratatosk
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Kwi 07, 2018 4:27 pm | |
| Andragast Cryfder III von Veturson, 27 l.
- Nigdy nie używa prawdziwego imienia, zawsze przedstawia się jako Joshua Evans.
- Ma 177 cm wzrostu i jest szczupłej postury.
- Blond włosy, niebiesko-szare oczy.
- Nosi okulary, ale nie ma jakiejś ogromnej wady.
- Pochodzi z magicznej rodziny, od dokładnie TYCH von Vetursonów.
- Ma młodszego o dziesięć lat brata.
- Nie zgadza się z swoją rodziną w sprawie sprzedawania artefaktów magicznych ludziom, którzy nie posiadają mocy. Myśli, że to jest nierozważne i że kiedyś to wszystko odwróci się przeciwko nim.
- Po zakończeniu liceum pewnego dnia odmówił załatwienia jednej sprawy dla ojca co skończyło się tym, że okropnie oberwał. Postanowił uwolnić się od rodziny. Spakował się i uciekł. Od tego momentu praktycznie nie używa mocy aby rodzina nie mogła go odnaleźć.
- Radzi sobie całkiem nieźle. Skończył studia i jest teraz psychologiem. Cztery miesiące temu otworzył swój własny gabinet.
- Wynajmuje sam małe mieszkanie – pokój, salon połączony z kuchnią i łazienka z wanną. Zawsze musi mieć wannę. Wanna to podstawa dobrej łazienki.
Ostatnio zmieniony przez Ratatosk dnia Pią Lis 02, 2018 4:32 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Kwi 07, 2018 6:21 pm | |
| David Ardovino, lat 32, Amerykanin włoskiego pochodzenia (w drugiej linii) Jeden z najmłodszych Caporegime rodziny Bonnano* wchodzącej w skład Komisji Pięciu Rodzin mafii Wschodniego Wybrzeża. Rodzina ta, jako jedna z nielicznych - adaptując się do zmieniającego się świata - weszła między innymi na nowy teren handlu magicznymi artefaktami, tworząc siatkę umagicznionych współpracowników niemal na całym świecie. - Ma silną osobowość i chociaż czasem bywa porywczy podczas załatwiania interesów, to potrafi zachować stoicki spokój nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach (jak na przykład w obecności swojego szefa)
- Nie przeraża go wizja bólu, przez co zachowuje jasność myślenia, dlatego parę razy sprawdził się świetnie na dość niebezpiecznych misjach
- Nauczony pokory względem swojego pracodawcy, niekoniecznie okazuje ją innym
- Drażliwy na punkcie śladów na ciele, jakie czasem zostawia mu Boss
- Całkowicie odcina pracę i układy ze swoim szefem od życia prywatnego, choć te wcinają mu się w życie prywatne bez skrupułów o każdej porze
Urodził się w niezbyt zamożnej rodzinie zamieszkującej kamienicę czynszową na Lower East Side w Nowym Yorku, tam też uczęszczał do szkoły wraz ze swoją o trzy lata młodszą siostrą Gianną. Życie może niespecjalnie ich rozpieszczało, ale z najpotrzebniejszych rzeczy nigdy im niczego nie brakowało. Dave jednak, napatrzywszy się na to, że można żyć lepiej, snuł dziecięce plany o jego przyszłości jako przedsiębiorcy i o tym, że kiedyś będzie zarabiał na tyle dużo, by zabrać swoją rodzinę do prawdziwego domu z nieograniczoną ilością ciepłej, bieżącej wody. Zawsze był dobry w kombinowaniu, czasem niekoniecznie zgodnie z literą prawa ale hej, taki w końcu był LES, trzeba było się dostosowywać. W wieku trzynastu lat poznał Ace’a, pomniejszego dealera starszego od siebie może o jakieś pięć lat i by pomóc trochę rodzicom - oczywiście w absolutnej tajemnicy, co wymagało nie lada zdolności ninja - wszedł w ten interes. W swojej naiwności nadal uważał, że to tylko doraźna sprawa, bo chciał w przyszłości pójść do szkoły handlowej i zostać prawdziwym businessmanem (a na taką szkołę też przecież trzeba było zarobić). Być może w końcu dopiąłby swego, ale plany to jedno a życie to drugie. Kamienice na LES czasy świetności dawno miały za sobą a może nawet wcale ich nie miały, kto by się w końcu przejmował jakimiś tam imigrantami tłumnie ściągającymi w dawnych czasach do Ameryki, spełniać swój sen. Wiele instalacji zostało położonych dużo później, najczęściej własnym sumptem i niekoniecznie z poszanowaniem zasad BHP, ale żyć przecież jakoś trzeba było. Od czasu do czasu coś się psuło, ot, normalka. Siedemnasty listopada dwa tysiące pierwszego roku - dla wielu po prostu data, ale dla rodziny Ardovino znamienna. Część gazet pisała później o nieszczęściu ludzi, którzy muszą żyć w takich warunkach i o konieczności pomocy, bo to przecież w dwudziestym pierwszym wieku niedopuszczalne; część obwiniała za to tylko głupotę mieszkańców, którzy bawili się w specjalistów od instalacji, zamiast takowych zatrudnić. Wszystkie jednak zgodnie podały liczbę ofiar śmiertelnych czadu, który zaczął ulatniać się nocą z pieca w jednym z mieszkań. 9. W tym rodzice Gii i Davida, zaczadzili się niemal wszyscy na piętrze poza tą dwójką, sąsiadką zza ściany, która praktycznie niezależnie od porę roku miała w domu pootwierane okna oraz ojcem i jego synem, którzy wspólnie pracowali na nocną zmianę w jednej z fabryk. Rodzeństwo miało szczęście, bo ich pokój znajdował się najdalej od źródła zagrożenia a na dodatek obydwoje lubili do bardzo późna, wbrew nakazom rodziców, siedzieć na mikroskopijnym, kratowanym balkonie od którego odchodziły schody przeciwpożarowe. Zorientowali się w sytuacji dopiero, gdy zaczął się cały zamęt, ale wtedy dla ich rodziców było już za późno. David doskonale wiedział, że nie będą w stanie mieszkać tu sami, bo chociaż czynsz był relatywnie niski, to po pierwsze on tyle nie zarabiał by starczyło i na to i na resztę wydatków a po drugie byli niepełnoletni. Najpewniej wywieźliby ich do jakiegoś domu dziecka albo rodzin zastępczych, rozdzielili i nigdy więcej by się nie zobaczyli. Rzecz jasna to było tylko myślenie piętnastolatka, który akurat przechodził czas buntu przeciw światu, ale jednego był pewien - nie chciał wylądować ani wśród zgrai dzieciaków ani u żadnych rodziców zastępczych. Wykorzystując zamieszanie w kamienicy, zgarnął do plecaka kilka najpotrzebniejszych i cennych rzeczy i uciekł z pochlipującą siostrą zanim któraś ze służb zdążyła się zorientować. Jego samego bardzo dotknęła ta tragedia, ale starał się sobie wmówić, że czas na smutek będzie później a teraz musiał znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Zrobił to, co pierwsze przyszło mu do głowy, czyli zwrócił się o pomoc do Ace’a. Nie myślał dalekosiężnie, chciał tylko, by mieli się na chwilę gdzie zatrzymać i by sam mógł pomyśleć nad tą beznadziejną sytuacją. Ułożyć jakiś plan. Cokolwiek. Nie do końca pamiętał szczegóły wydarzeń, które zadziały się później. Może nie chciał pamiętać tego, co się stało, może sam był zbyt przytłoczony żalem i tym wszystkim. Nie wiedział jak to się stało, że finalnie stanął przed bossem Benevettim prosząc go o pomoc dla siostry i siebie i obiecując mu pracować dla niego tak dobrze i tak długo, jak tylko będzie umiał. Całkiem dobrze szło mu dealowanie, nikt nigdy go nie złapał ani nie wychujał, pieniądze oddawał Ace’owi a sam dostawał jakąś działkę. Oczywiście wszelkie zyski szły ostatecznie właśnie do bossa Benevettiego. Z tego wydarzenia też nie pamiętał wiele, przede wszystko to, że był niesamowicie zestresowany i miał wrażenie, że ta bryła lodu z żołądku nigdy mu się nie rozpuści. Bo wiedział, że jeśli nie dostanie skądś pomocy, sam nie zdoła utrzymać siebie ani siostry i zgarną ich jakieś służby od dzieci a to było niedopuszczalne. Wszystko, byle by zostać razem. Młody rzecz jasna zaczynał jako zwykły żołnierz, zajmując się właśnie handlem prochami, powoli zapoznając się z twardymi zasadami panującymi w organizacji. Zamieszkał z Gią w małym mieszkanku, ale zdecydowanie bardziej schludnym, niż ich ostatnie dwupokojowe i trochę obdrapane lokum na East Side. Opiekował się siostrą jak najlepiej potrafił, ona pod nowym nazwiskiem wróciła do szkoły, naturalnie innej niż ta, do której razem uczęszczali, David zajął się pracą na rzecz dona Constantino, oprócz dealowania czasami robiąc za chłopca na posyłki w sprawach, które były poniżej godności szanowanych członków mafii a które musiały być zrobione. Trzy lata później uczestniczył w pierwszej strzelaninie gangów, w której niestety zginął Ace, ale wjechanie na terytorium wroga było ryzykiem, które podjęli. I za które jeden z nich zapłacił. Naturalną koleją rzeczy chłopak zajął miejsce tamtego biorąc na siebie odpowiedzialność zarządzania przynależnymi do nich dzielnicami i tak powoli zaczęła się jego wędrówka w górę. Stety i niestety sam szef zaczął zwracać na niego większą uwagę i prócz osobistego chłopca na posyłki David stał się niejako przybocznym, który ma się zjawiać na widzimisię tamtego, na którym można też wyładować swój gniew lub nawet wziąć do łóżka, gdy stwierdzi chwilowo, że żona mu się znudziła. Constantino Benevetti wszak znany był ze swojego wybuchowego charakteru i dość brutalnej natury. I chociaż dla Dave’a na początku było to dość trudne, z czasem nauczył się to traktować jako część życia i nie przywiązywać do tego większej wagi, spokojnie znosząc humory swojego szefa. Najważniejsze, że mieli gdzie mieszkać, za co żyć a w końcu i to, że jego siostra mogła spełniać swoje marzenia i pojechała na studia do Paryża. Oczywiście z biegiem lat była świadoma, że zarabiane przez jej brata pieniądze pochodzą z wątpliwie legalnych źródeł, ale sam David nie poruszał nigdy tego tematu, więc i wyrzuty sumienia można było jakoś uciszyć. Pracował z oddaniem dla szefa, aż w końcu jego pomysły i strategie na dalsze przedsięwzięcia Rodziny uczyniły go jednym z Caporegime, co przy okazji dało samemu Benevettiemu dobrą wymówkę do tego, by Dave mógł być w jego pobliżu. Jakkolwiek mógł robić, co mu się podobało, tak jednak pewne struktury i wartości musiały pozostawać nienaruszone, bo gdyby to się zachwiało, doprowadziłoby to do kolejnej wewnętrznej wojny a ta nikomu - a już szczególnie jemu - nie była potrzebna. Na co dzień zajmuje się nadzorowaniem ekskluzywnych klubów i pilnowaniem "zrzutni" oraz dostarczaniem pieniędzy z nich bossowi. *Istnienie Rodziny Bonnano jako jednej z Pięciu Amerykańskich Rodzin mafijnych jest faktem niekwestionowanym, reszta nazwisk, postaci i terenów działania już niekoniecznie. _________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Kwi 07, 2018 7:10 pm | |
| Kiedy wyglądało się przez okno pogoda zdawała się rozpieszczać przechodniów. Wiał delikatny wiaterek, niebo było niebieskie a kilka białych obłoczków nie zasłaniało słońca, które świeciło długimi, jasnymi promieniami. Tyle tylko, że to co na pierwszy rzut oka było bajką w praktyce nie musiało nią być. Siedzący w gabinecie Joshua zdawał sobie sprawę, że słońce nadal bywało za wysoko aby móc porządnie człowieka ogrzać a ten delikatny wietrzyk w rzeczywistości był nadal na wskroś mroźny. Mimo wszystko w powietrzu było czuć wiosnę, do życia budziły się kwiaty, trawa powoli zaczynała się zielenić. - Teraz może być już tylko cieplej. – wymruczał pod nosem. - Mówił pan coś, panie doktorze? – leżący na kozetce pacjent był w średnim wieku mężczyzną, któremu ostatnio się przytyło. Nadal jednak uważał się za przystojniaka godnego Casanovy. - Nie panie Bennett, proszę dalej kontynuować. Tym razem okularnik skupił się na pacjencie. Był to ósmy z kolei i ostatni na ten dzień. Z tego powodu ciężko było Evansowi skoncentrować się na czymkolwiek innym niż myśli, że niedługo będzie koniec a z racji piątku będzie mógł wyjść do baru i się napić.
- Mówię ci Thomas, niektórzy ludzie mają jedynie wybujałą wyobraźnię a nie problemy. Dwóch mężczyzn siedziało przy barze w lokalu gdzie nie było parkietu do tańczenia a w środku można było palić. Był to raczej lokal typowy dla mężczyzn, do napicia się czegoś mocniejszego czy męskiej rozmowy. Joshua lubił tutaj przychodzić z Tomem wysokim brunetem o wręcz czarnych oczach. - Nie mogę mówić o swoich pacjentach, ale czasami mam aż ochotę podnieść się i potrząsnąć nimi tylko po to aby przejrzeli na oczy, że żona go nie zdradza, że kochanka też jest tylko człowiekiem i pragnie mieć własną rodzinę a nie kraść komuś męża, że przyznanie się do tego, że jest się innej wiary czy orientacji wcale nie sprawi, że świat się skończy. – kolejne ciężkie westchnienie skwitowało całą okularnika wypowiedź. - Ben, poprosimy jeszcze raz to samo. – pierwszy raz od kiedy tutaj weszli Thomas odezwał się swoim niskim głosem wskazując na dwie puste szklanki, w których niedawno była whisky. Ciemnowłosy zawsze zastanawiał się dlaczego w takich miejscach Josh wybierał trunek, którego nie lubił. Co było złego w tym, że chciał napić się ginu z tonikiem? Kolega zawsze spławiał go machnięciem ręką, bo przecież nie raz mu tłumaczył, że wizerunek też się liczy a mężczyzna powinien pić whisky, bo to prawdziwie męski trunek. Nie ważne, że to mu chyba najmocniej uderzało do głowy.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Kwi 07, 2018 8:39 pm | |
| David nieczęsto miał okazję cieszyć się urokami sprzyjającej aury, bo zwyczajnie nie miał na to czasu. w ciągu dnia monitorował wykonalność wszelkich przedsięwzięć na podległym sobie terenie, okazjonalnie też zajmował się wyszukiwaniem wszelkich śladów przydatnych im artefaktów i - kiedy na takowy w końcu trafił - planowaniem tego, w jaki sposób mogą wejść w jego posiadanie. Wieczory zazwyczaj spędzał w klubach, gdzie niekiedy nawet mimo niesprzyjającej pracom umysłowym muzyce, potrafił w jakimś stopniu odpocząć. Naturalnie wolał przebywać w miejscach spokojniejszych, jak chociażby ten mniejszy z ich przybytków i prowadzony chyba tylko siłą rozpędu, bo nie przynosił niestworzonych zysków jak inne, w których lubili pokazywać się uchodzący za modnych tego miasta. Tutaj przychodził albo naprawdę odpocząć, albo popracować w neutralnym otoczeniu przy kieliszku wina z Cabernet Sauvignon. Kiedy miał wyjątkowo zły wieczór (a takich ostatnimi czasy sporo mu przysparzał szef swoimi fanaberiami), kończył z Armagnakiem. Dzisiejszy wieczór należał do umiarkowanych, chociaż David z pewnością był zmęczony minionym tygodniem, a w trzech czwartych pusta lampka wina powoli obracała się w palcach czarnowłosego. Często lubił sobie po prostu siedzieć w bocznej loży i obserwować przychodzących do lokalu ludzi. Nie ukrywał się specjalnie, ale też nie siedział na zupełnym widoku. Czasami grał rolę dobrego gospodarza i kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu stałych bywalców z tego czy innego klubu kojarzył, zamieniając z nimi słowo czy dwa, ale przeważnie po prostu nienachalnie był obecny, gdyby okazał się potrzebny. No i od czasu do czasu musiał sprawdzać księgi rachunkowe, bo nie chcieli mieć na pieńku z urzędem podatkowym, postarać się o jakieś niestandardowe zaopatrzenie, rozwiązywać problemy pracowników, czasami pretensje gości. Westchnął bezgłośnie zastanawiając się mimo woli nad tym, co miał jutro do zrobienia, kiedy do rzeczywistości przywróciło go imię. Jego imię wypowiedziane przez kobietę siedzącą obok z szerokim kieliszkiem do martini w ręku. Chociaż w lokalu przeważali mężczyźni, kilka kobiet również było w zasięgu wzroku. - Hej, jesteś tu jeszcze? - zapytała z nutą niezadowolonego wyrzutu, że śmiał nie poświęcać jej uwagi. - Tak, słucham cię - odpowiedział zdawkowo i wychylił resztę zawartości kieliszka. Ta odpowiedź chyba jednak jasnowłosej piękności nie usatysfakcjonowała, tak samo jak bezczelny brak adoracji ze strony Davida, więc tylko fuknęła, wstała i odeszła na drugą część sali. Dave wywrócił oczami, westchnął tym razem nie całkiem bezgłośnie i sam ruszył do kontuaru, zapinając jedną ręką marynarkę. Cóż, może następnym razem, chociaż nie prosił się o towarzystwo. Kiedy szedł, starł z ciebie całkiem wrażenie zmęczenia, jakkolwiek przelotne by ono nie było, i przybrał standardową maskę człowieka, którego nic nie rusza. Pracownicy nie mogą widzieć twoich słabości. - Jeszcze jeden, szefie? - zapytał Ben, który właśnie zakręcał whisky, nalawszy ją do szklanek dwóch mężczyzn siedzących nieopodal. -Tak, poproszę - odpowiedział odstawiając kieliszek na kontuar i przysiadł połowicznie na wysokim krześle. - I popielniczkę. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni i spokojnie wyciągnął paczkę fajek. - Nie będzie panom przeszkadzać? - zapytał z czystej kurtuazji i dopiero spojrzał w bok, wprost na jasnowłosego mężczyznę.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Kwi 07, 2018 9:11 pm | |
| - Thomas, za rzadko się odzywasz. Masz przepiękny głos a pozwalasz mi trajkotać w nieskończoność o nieznośnych pacjentach. – Josh naprawdę uważał towarzysza głos za przepiękny, chociaż był dość niski a czasami potrafił być trochę jakby skrzekliwy. Zdecydowanie był nietuzinkowy a możliwe, że właśnie z tego powodu wyższy odzywał się mniej niż przeciętnie to robił człowiek. - Dziękuję. – dał dyskretnie znać, że ma to pójść na jego rachunek a następnie przeniósł wzrok na kolegę. Podsunął mu trunek i z dyskretnym uśmiechem, który mógł zrozumieć tylko naprawdę dobry znajomy, dał mu znać, że może dalej kontynuować swoją tyradę. Evans już taki był, lubił słuchać ludzi, ale po całym tygodniu ciągłego przyjmowania wszystkiego do siebie potrzebował co nieco z siebie wyrzucić. Znowu Thomas idealnie nadawał się do roli słuchacza, bo nie lubił zbytnio gadać. No i wybierali zawsze to miejsce, które miało swego rodzaju duszę a nie gdzieś gdzie trzeba było się przekrzykiwać przez zbyt głośną muzykę. I już okularnik miał zacząć ponownie coś mówić kiedy w pół zaczerpnięcia powietrza przerwano mu. Powoli odwrócił się - jako że mężczyzna usadowił się po jego prawicy - i spojrzał na eleganckiego, zapewne nie aż tak dużo starszego od nich faceta. Na pierwszy rzut oka bardzo zadbany, ale wprawne oko psychologa widziało w nim swego rodzaju nutkę zmęczenia. Pytanie tylko, było to fizyczne czy psychiczne? Thomasowi za to zdecydowanie nieznajomy nie przypadł do gustu. Kiedy tylko przysiadł się po drugiej stronie przyjaciela od razu zmrużył oczy i zlustrował go porządnie. Zwierzęcy instynkt podpowiadał mu kłopoty, a taki instynkt rzadko się mylił. - Ależ skąd. W końcu sami wybraliśmy ten lokal wiedząc jakie tutaj panują okoliczności. – Joshua grzecznościowo uśmiechnął się odpowiadając za ich obu. - Myślę, że częścią tego unikatowego klimatu, jaki ma ten bar, jest ten delikatny zapach papierosów i cygar. Trzeba było przyznać, że w pomieszczeniu nie było siwo od dymu, pomimo tego, że zawsze można było znaleźć chociaż jedną osobę, która paliłaby w środku.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Kwi 07, 2018 10:24 pm | |
| Dave skinął głową z lekkim uśmiechem na ustach, wyrażając tym samym podziękowanie, zapalił papierosa zatrzymując wzrok na jasnowłosym nieznajomym może odrobinę za długo, niż to było uznane za grzeczne, ale nic nie mógł na to poradzić. Dawno mu się nie zdarzyło, żeby mu się ktoś tak spodobał już po pierwszym rzucie oka. Zdecydowanym minusem sytuacji jednak było to, że tą osobą był mężczyzna, więc istniało jakieś osiemdziesiąt do dziewięćdziesięciu procent prawdopodobieństwa, że był hetero. Nawet współcześnie nie mogłeś sobie tak po prostu, otwarcie podrywać drugiego faceta a już napewno nie, będąc członkiem mafii. Dopiero po chwili napotkał niezbyt przyjazne spojrzenie drugiego mężczyzny, na które miał ochotę odpowiedzieć paskudnym uśmiechem, ale zrobił to tylko wewnętrznie. Takie spojrzenie aż się prosiło o jakieś wyzwanie, obojętnie na jakim polu. Aktywowało w Davidzie dziecięcą chęć do zrobienia na złość, ale bynajmniej nie robiło na nim wrażenia. Za mało się postarał. - Tak, ale nie każdemu może pasować siedzenie w towarzystwie palacza. W każdym razie miło słyszeć, że przyjemnie się tu przebywa. Muszę pamiętać, by zakazać wietrzenia - dodał trochę żartem na tamtą ostatnią uwagę o klimacie miejsca. Ujął nowy kieliszek z winem podany mu wraz z popielniczką przez barmana i wniósł lekko w stronę mężczyzn w geście toastu. - W takim razie, zdrowie gości. Proszę sobie nie przeszkadzać - posłał jeszcze młodzieńcowi przeciągłe spojrzenie w oczy okraszone półuśmiechem i upił łyk wina, po czym odwrócił się przodem w stronę kontuaru. Szlag by to, gdyby był tu sam, bez tego mrukliwego typa… Byłoby dużo prościej. Duuuużo prościej. Nawet uśmiechnął się pod nosem, strząsając popiół do popielniczki, kiedy wyobrażał sobie jak ten wieczór mógłby się skończyć. Ale się nie skończy, niezależnie od wszystkiego musisz mieć klasę. Musisz się zachowywać, bo ludzie patrzą i widzą więcej, niż ci się wydaje. Zawsze oceniają, dokładnie tak, jak ty. Cóż, może jeszcze trafisz tu kiedyś na niego w bardziej sprzyjających okolicznościach. Bywał tu już wcześniej? Możliwe, że go nie zauważył? Nie, ciężko byłoby nie zauważyć kogoś takiego. Z takim uśmiechem, z takimi rysami. Żesz kurwa, ty to masz szczęście w życiu.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 08, 2018 11:33 am | |
| Evans nie czuł się zmieszany tym, że ktoś za długo wpatrywał mu się w oczy albo po prostu przyglądał. Pacjenci nauczyli go cierpliwości w tej kwestii, bo wręcz uwielbiali zatopić swój wzrok godny Kota w butach z Shreka i tym samym wypatrując idącej od niego porady, która powiedziałaby im jak mają żyć. Nie na tym jednak wizyty u niego polegały, pacjent powinien sam znaleźć odpowiedź na swoje problemy, on mógł jedynie go naprowadzić na pewne pomysły. Dlatego kiedy nieznajomy w niego się wpatrywał Josh miał ochotę coś powiedzieć. - Nie no, nie wpadajmy w nadmierną przesadę. Tak jak jest, jest idealnie. Thomas za to po raz kolejny poruszył się niespokojnie na stołku. Do tej pory siedział prawie niczym rzeźba z marmuru, która jedynie ożywała w momencie kiedy chciała wlać w siebie więcej alkoholu. To zaniepokoiło trochę Josha, zaczynał wyczuwać niepokój płynący od przyjaciela. - Zdrowie! - Zdrowie. – Tom od razu wypił do dna to co miał i dał znać barmanowi, że chce dolewke. - A jak dzieciaki? – specjalnie zagadał o tym co mogłoby ich rozmowę przekierować z powrotem na tor sprzed przybycia intruza. - Ach, myślę, że nie zrezygnuję z pomocy w szkole tak łatwo. Z dzieciakami lubię najbardziej rozmawiać. To jest niesamowite, że kiedy dorośli by się już dawno poddali one nadal walczą, bo chcą właśnie być widziane jako dorośli. – ciężkie westchnienie Josha mogło nakierować słuchacza na to, że niektóre dzieciaki musiały mieć naprawdę ciężko w życiu. - Poza tym, po otwarciu własnego gabinetu nie mam jeszcze zbyt dużej ilości klientów a szkoła z racji bycia bogatą całkiem nieźle płaci. Właśnie! Jeszcze nie zobaczyłeś! Dostałem je dopiero wczoraj, moje własne wizytówki. Miał w portfelu cały ich plik, najwidoczniej jeszcze nie zakupił sobie wizytownika przez co kilka mu się wysypało. - Nie zdążyłem się upić a już robię syf. – schodząc z krzesła zaśmiał się i schylił aby pozbierać to co rozsypiał. Uważał jednak aby nie pobrudzić żadnej z karteczek.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 08, 2018 2:47 pm | |
| Davidowi daleko było do spojrzenia Kota w butach a jeszcze dalej do oczekiwania, że ktoś powie mu, jak żyć, albo jak rozwiązać swoje problemy. Przede wszystkim sam sobie układał swoje życie i był święcie przekonany, że robił wszystko najlepiej, jak się dało a z rozwiązywaniem problemów nigdy nie miał większych trudności, bo wystarczyło czasem tylko trochę pomyśleć i pokombinować. Gdyby tego nie potrafił, daleko by w mafii nie zaszedł. Z pewnymi małymi wyjątkami, był z tego życia bardzo zadowolony a wybory, których dokonywał były jedynymi słusznymi. Zazwyczaj. Słuchał trochę mimochodem tej toczącej się rozmowy, bo też i na tym polegała jego praca, na gromadzeniu informacji i ciężko było wyłączyć ot tak nawyk, nawet jeśli nie był specjalnie zainteresowany. Nie to, żeby teraz nie był. Może usłyszy coś przydatnego, co pomoże mu później znaleźć tego człowieka? Nie chciał rezygnować tak po prostu, nie byłby chyba sobą. Nawet jak się nie uda, wolał mieć poczucie, że próbował. A może jednak lepiej dać sobie spokój, może szkoda zachodu, w końcu i tak nie miał za wiele czasu, po co go jeszcze marnować? Wewnętrzne dywagacje nad papierosem przerwało mu poruszenie z boku i szelest papieru. Odłożył fajka do popielniczki i schylił się, by pomóc nieznajomemu pozbierać małe karteczki. Nie był to odruch do końca altruistyczny, normalnie pewnie nawet by się nie obejrzał, ale to była zbyt doskonała okazja na zdobycie danych, by z niej nie skorzystał. Jako dzieciak był całkiem dobry w podwędzaniu różnych rzeczy, nie raz zdarzyło mu się zgarnąć coś ze straganu na bazarze w sposób całkiem niezauważony przez otoczenie. Ot, taka mała umiejętność, którą ćwiczył sobie z Ace’m, według którego nigdy nie wiadomo, co ci się mogło w życiu przydać. Nie, by próbował okradać własnego szefa, było kilku takich spryciarzy, co to myśleli, że nikt się nie zorientuje, ale mógł sobie przecież dorabiać na boku na różne sposoby.. Tym sposobem niepostrzeżenie jedna z wizytówek wylądowała w rękawie koszuli, resztę oddał właścicielowi z lekkim uśmiechem, może trochę flirciarskim a może to było tylko wrażenie. Chciał coś powiedzieć, ale w tej chwili zadzwonił mu telefon. No właśnie i tyle było z jego wieczornego relaksu. Wyprostował się, zaciągnął jeszcze raz papierosem, który właściwie już dogorywał w popielniczce, po czym go zgasił i dopiero odebrał. Skinął jeszcze Benowi, siedzącej przy barze dwójce niedbale zasalutował i ruszył w stronę wyjścia. - Dobrze, sprawdzę to. Tak, będę tam za jakieś dwadzieścia minut, bierz poprawkę na korki w piątkowy wieczór. No do kurwy nędzy co ja, wróżka jestem? Nie wiem, zajmij się tym dopóki nie przyjadę. Głos i postawa zmieniły mu się diametralnie, kiedy rozmawiał z jednym ze swoich podkomendnych. Tu trzeba było krótko i stanowczo, zawsze stanowczo. Schował komórkę do kieszeni i wyciągnął z rękawa wizytówkę, kiedy był w drodze do auta. Joshua Evans. Psycholog. No proszę. Uśmiechnął się jeszcze raz pod nosem i wsiadł do czarnego Mercedesa. Będziemy mieli ciekawy poniedziałek.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Pon Kwi 09, 2018 9:18 am | |
| Nie miał z sobą aż tyle wizytówek aby faktycznie potrzebował pomocy w ich sprzątaniu. Thomas nawet nie ruszył się aby pomóc, bo sam Josh tego nie wymagał. Dlatego delikatnie zdziwił się kiedy zobaczył obcą rękę podającą mu to co rozsypał. Delikatny, grzecznościowy uśmiech ponownie wypłynął na jego usta. - Dziękuję. Nie miał jednak zamiaru kontynuować z mężczyzną dalej rozmowy, w sumie kiedy się tylko wyprostował do tamtego zadzwonił telefon. Blondyn usiadł z powrotem na swoim miejscu. - Jakieś takie… minimalistyczne. Bez szału. - Nie jestem grafikiem aby pokazywać na kartce 90x50 mm jakie cuda potrafię zrobić. Chodzi właśnie o minimalizm, który przekaże spokój i doświadczenie.
Resztę weekendu, poza piątkowym wieczorem, miał tylko dla siebie, co było całkiem przyjemne po ciągłym słuchaniu obcych ludzi problemów. Odespał wyjście z Thomasem, ugotował sobie obiad i obejrzał jakiś nowy serial, który wyszedł na Neftlixie. Lubił ten weekendowy spokój i zawsze w poniedziałkowy ranek marzył aby móc go przedłużyć o jeszcze przynajmniej ten jeden dzień. Nie mógł tego zrobić z uwagi na pacjentów, ale i z powodu stanu swojego konta. Brutalna rzeczywistość czasami dobijała, ale… pieniądze są bardzo potrzebne aby móc przeżyć. - Cześć Gabi, mam coś nowego na dzisiaj? – na recepcji, która obsługiwała trzy różne, prywatne gabinety, siedziała ruda kobieta, na oko studentka. - Witam, nie, na razie bez zmian. Zaczyna pan za godzinę od Pana Davidsona.. – kobieta wyliczyła pięć nazwisk i tyle samo różnych godzin oraz czas na przerwę lunchową. - ..ostatni na dzisiaj jest Timmy, jego wizyta kończy się o szesnastej. - Dziękuję. Poinformuj mnie kiedy pan Davidson przybędzie. Z zadowoleniem blondyn wkroczył do swojego gabinetu. Nadal jeszcze nie był przyzwyczajony, że dorobił się czegoś małego, ale swojego. Dwójka pozostałych psychologów, którzy przyjmowali w gabinetach obok, była naprawdę sympatyczna. Kate znał wcześniej z studiów, była o rok wyżej od niego i to przez nią dostał propozycje pracowania tutaj. James za to był podobny w charakterze do Thomasa – totalny mruk, ale miał naprawdę ciepłe rysy twarzy i coś takiego w sobie, że człowiek od samego początku pragnie usiąść i opowiedzieć mu całe swoje życie. Za każdym razem kiedy Josh myślał o swoim życiu po odejściu od rodziny stwierdzał, że nie było lekko, ale na pewno było warto. Mógł żyć po swojemu i robić to co uważał za słuszne.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Kwi 14, 2018 4:29 pm | |
| W przeciwieństwie do większości ludzi, dla niego weekend - poczynając od piątku wieczór po poniedziałek rano - zazwyczaj oznaczał więcej pracy. Wiadomo, że strudzeni pięcioma dniami korpo życia ludzie nareszcie czuli się wolni i mogli schować swoją godność do kieszeni, uprzednio utopiwszy ją w litrach napojów wysokoprocentowych tudzież innych używkach. Piątek faktycznie był dość długi i chociaż czas płynął tak samo jak zawsze, jemu zdawało się, że jak na złość płynie zdecydowanie wolniej niż zazwyczaj. Złośliwość rzeczy martwych, huh? Sobotę na szczęście ułożył sobie w dużej mierze tak, by większością mniej istotnych rzeczy za dnia zajęli się inni. Zdolność zarządzania zasobami ludzkimi w końcu też była ważną umiejętnością. Dzięki temu mógł na spokojnie, w domu, ułożyć sobie listę najistotniejszych rzeczy do zrobienia na kolejny tydzień i naturalnie złapać trochę oddechu. Spodziewał się, że niedziela nie będzie najprzyjemniejszym dniem tego tygodnia, bo wtedy właśnie zwyczajowo raportowali szefowi wszystko sprzed sześciu dni, ale o dziwo była nawet całkiem przyjemna. Obyło się bez żadnych - jak to nazywał szef - niefortunności a na dodatek przyjechało kilka wartościowych artefaktów, które miały zostać przeznaczone do zmodyfikowania ich broni. Zadaniem tym od bez mała półtora miesiąca zajmował się Ethan, jeden z pozostałych Caporegime i na ten dzień zapowiedział swój przylot, ściągał je bowiem z Peru. Dave miał w tym swój skromny udział, bo to on zajmował się odnajdywaniem śladów rzeczy, na których szefowi zależało z tych czy innych powodów, oraz kontaktował się i dogadywał z miejscowymi przedstawicielami szarej strefy. Takie transporty wymagały naprawdę dużo uwagi i planowania oraz dania w łapę odpowiednim osobom. Sam rzadko wybywał na poszukiwania magicznychwytworów, miał wystarczająco pracy na miejscu a jeśli już wyjeżdżał, to w kwestii bardziej przyziemnych spraw, takich jak chociażby przemyt narkotyków albo broni. Słowem - same niedzielne plusy. Może to słoneczna pogoda i wizja nowych, lepszych zabawek wszystkich nastroiła, ale było nadspodziewanie luźno. Co prawda na niego spadło odeskortowanie artefaktów w bezpieczne miejsce i zaraz potem zaczął swój coniedzielny, wieczorny objazd klubów, ale przynajmniej w dobrym humorze. W poniedziałek koło godziny dziesiątej zadzwonił pod numer podany na przywłaszczonej wizytówce. Przedstawił się jako David Linwood - co może było zbytkiem ostrożności, ale prowadząc takie życie jak on, nigdy nie wiadomo, - zapytał kobietę o miłym głosie o termin wizyty, odpowiedział że nie, jeszcze u nich nie był i dostał zaskakującą odpowiedź, że doktor może go przyjąć jeszcze dziś o szesnastej piętnaście. Spodziewał się, że wolne terminy przedstawiały się trochę później w czasie, ale w sumie to było mu nawet na rękę. Poprosił zatem o zapisanie, podziękował za wszystko i się rozłączył. Hm, no proszę. Poniedziałki, statystycznie rzecz biorąc, były dla niego najspokojniejsze. Ludzie grzecznie maszerowali rano do pracy, na mieście mało się działo to i on mógł na luzie zająć się bieżącymi sprawami, albo odespać weekend, co zazwyczaj robił. Dziś jednak miał na tyle dużo do zrobienia z rana, że spał może ze trzy godziny. Nic ważnego, jakieś pierdoły, ale zabierały czas. A później to już nie opłacało się kłaść, więc potrójne espresso i znów można było normalnie funkcjonować. Na miejscu zjawił się o szesnastej. Ubrany w grafitową marynarkę i czarną koszulę bez krawata, wszedł do przyjemnego, neutralnego hallu w którym stało kilka foteli, jakieś rośliny w donicach i recepcja. Podszedł do tej ostatniej i posłał siedzącej za kontuarem dziewczynie swój uśmiech amanta razem z powitaniem. Przedstawił się i podziękował, kiedy oznajmiła, że zaraz zapowie jego przyjście, on więc siadł sobie na fotelu i zlustrował otoczenie. Troje drzwi, obrazy raczej z gatunku sieciówkowych, okno wpuszczające światło. Tak, tak mógłby sobie wyobrażać hall przed gabinetem psychologa, wszystko jak w książce. Chyba powinien przemyśleć jakąś strategię, bo wcale a wcale nie czuł potrzeby jakiejś psychologicznej analizy, ale z drugiej strony może raz trzeba było pójść w coś bez planu? Terapii tak czy inaczej nie planował, ale przy czynniku ludzkim ciężko było zakładać jakiś liniowy plan. Sięgnął po jakieś czasopismo, odprowadzając wzrokiem jakiegoś gościa, który wyszedł z jednego z gabinetów. Może i był trochę za wcześnie, ale nauczony doświadczeniem życiowym wiedział, że dużo lepiej było być wcześniej, niż później. Spokojnie przeczekał więc mijające minuty, póki ładna pani z recepcji nie zaprosiła go do pokoju, wskazując drzwi po swojej prawej. Skinął jej głową odkładając magazyn, posłał kolejny uśmiech i z takim samym wszedł do gabinetu, gdzie siedział spotkany w piątek mężczyzna. -O proszę, jaki ten świat jest mały - powiedział z rozbawieniem, jakby nie spodziewał się tu tamtego i zamknął za sobą drzwi. - Pan z Seven..., prawda? Miło spotkać ponownie, mam nadzieję że wieczór się panom udał. _________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Kwi 14, 2018 6:25 pm | |
| Wizyty trwały zazwyczaj po około 45 minut maksymalnie do godziny. Do południa okularnikowi czas zleciał naprawdę szybko, miał wrażenie, że jedni wychodzą a za nimi wchodzą już kolejni ludzie. Pacjenci wchodzili i obierali sobie miejsce, które uważali za wygodne. Evans nigdy nie zmuszał ich do zajmowania leżącej pozycji na kozetce, co często było propagowane przez amerykańskie seriale. Kiedy wchodziło się do jego gabinetu można było zauważyć tuż po lewej stronie trzyosobową, brązową, skórzaną, wygodną kanapę podsuniętą pod samą ścianę – to z niej najczęściej pacjenci lubili korzystać. Naprzeciwko kanapy było sporej wielkości ciemnobrązowe biurko, przed którym stały dwa czerwone fotele. Po lewej stronie od biurka było spore okno – otwierane ku górze – a pod nim stała słynna kozetka. Pomiędzy kanapą a biurkiem, na przeciwnej ścianie od okna, stały obok siebie dwa, wysokie, otwarte regały – jeden był zapełniony książkami a drugi różnego rodzaju zielonymi roślinami. Gabinet ogólnie dawał odczucie miejsca zarówno bezpiecznego jak i wygodnego. Czasami poprzez zielone rośliny, czerwone fotele i beżowe ściany można było pomyśleć, że urządzał je jakiś wariat, ale w gruncie rzeczy wszystko tutaj było jedną wielką całością i gdyby zabrać chociaż jedną rzecz nagle by się za nią tęskniło. Po lunchu, który Josh zjadła w kawiarence naprzeciwko ich kamienicy, wrócił z nową energią. Przyniósł sekretarce kawę – taki ich mały zwyczaj, że co jakiś czas raczyli się dobrą kawą – i już chciał ruszyć z powrotem do gabinetu kiedy kobieta go zatrzymała. - Zadzwoniła nowa osoba, pan… – pogrzebała w dokumentach i wyciągnęła karteczkę - … pan David Linwood. Zapisałam go na szesnastą piętnaście. O godzinie punkt szesnastej drzwi od gabinetu otworzyły się. Stanął w nich najpierw mocno wytatuowany mężczyzna i odwrócił się jeszcze w stronę pomieszczenia, z którego dopiero co wyszedł. -… i pamiętaj Timmy, to nic strasznego. Z tego co opowiedziałeś bardzo dobrze sobie poradziłeś. – radosny głos pana psychologa odprowadził małego, może z dziewięcioletniego chłopca, który wyszedł i uwiesił się na ręce panu wytatuowanemu, któremu sroga mina przerodziła się w pełen ciepła uśmiech. Po zamknięciu drzwi Evans sprawdził, że nadal miał siedem minut aż tu nagle coś zastukało w jego okno. Czarny, sporych rozmiarów kruk wpatrywał się jednym okiem w pomieszczenie a dokładniej mówiąc w Josha, który właśnie otwierał okno. - Chryste, Thomas, mówiłem ci, korzystaj z telefonu! – kruk coś zaskrzeczał. - Jasne, cieszę się tylko, że to rejon mieszkalny, więc większości osób nie ma o tej porze w domu, ale na pewno muszą sobie myśleć, że psycholog postradał wszystkie zmysły, że rozmawia z zwierzęciem. – zdecydowanie niezadowolony kruk coś cicho kraknął a potem przeszedł się po całym parapecie. - Nie, mam jeszcze jednego pacjenta, dopisał się dzisiaj rano. Możemy zobaczyć się.. – urwał, bo w tym momencie do środka wszedł pan Linwood. Okularnik szybko trzasnął oknem w dół słysząc jak kruk napuszył się a potem zaczął wymachiwać skrzydłami i głośno krakać. - Bardzo przepraszam, zwierzęta potrafią być nieobliczalne. Zapraszam do środka. – podszedł do pacjenta i podał mu dłoń. W tym też momencie został uraczony powitaniem jakiego się nie spodziewał. Nie kojarzył człowieka i naprawdę dłuższą chwilę zajęło mu odszyfrowanie gdzie się wcześniej poznali, nawet pomimo tego, że dostał dokładną nazwę lokalu. - No proszę, jaki ten świat jest mały. Jak już wcześniej mówiłem, lokal jest naprawdę przemyślany i miło spędza się w nim czas. Proszę wybrać sobie wygodne miejsce – delikatnie machnął ręką wskazując tym każde możliwe siedzisko a sam sięgnął po notes i długopis – i niech mi pan powie, co pana do mnie sprowadza?
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Kwi 14, 2018 7:29 pm | |
| David spojrzał za okno na ptasiego przybysza i lekko uniósł brwi. Kruk faktycznie wyglądał jakby wstąpił w niego jakiś demon, ale mało rzeczy chyba byłoby go w stanie zdziwić. Widział w życiu nieco więcej niż przeciętny mieszkaniec miasta, nawet takich w które statystycznemu Johnowi Doe ciężko byłoby uwierzyć. Szybko jednak stracił zainteresowanie fauną i swoją uwagę skupił na doktorze. Odwzajemnił uścisk i rozejrzał się z zainteresowaniem po gabinecie. Mówią, że w życiu trzeba zbierać nowe doświadczenia, prawda? Stonowane wnętrze, ale takie prawdopodobnie miał być z założenia. On sam może zrobiłby trochę ciemniejsze ściany, albo przynajmniej obłożył do jakiejś wysokości drewnem, ale nie był specem od psychologii. Wiedział tylko tyle, by móc to wykorzystywać w negocjacjach a wiedza była raczej nabytą w praktyce niż wystudiowaną z książek. Na prośbę o znalezienie sobie wygodnego miejsca miał ochotę odpowiedzieć: Może na kanapie, z tobą, ale naturalnie zostawił to dla siebie. Zamiast tego uśmiechnął się lekko i zajął miejsce, które wybierało najwięcej pacjentów, bo chyba każdy lubił kanapy. Rozpiął marynarkę i nieznacznie rozłożył ręce. - Nie wiem, może chciałem po prostu porozmawiać z kimś normalnym? Nie sądzę, bym miał jakiś problem, więc myślę, że może pan odłożyć te analizatorskie narzędzia - odparł, podbródkiem wskazując na notes, znów zostawiając dla siebie prostą odpowiedź:Ty. Nie był przecież jakimś pieprzonym Tonym Soprano, żeby się zwierzać ze swojej pracy albo problemów z niej wynikających. I tak gdyby ktokolwiek się dowiedział, że rzekomo chodzi na wizyty do psychologa… Powiedzmy, że nie byłoby to mile widziane. Dlatego między innymi podał inne nazwisko. Nie sądził, by ktokolwiek od nich chciał za nim węszyć po mieście, ale przezorny zawsze ubezpieczony. To był sposób myślenia, którego nie potrafił wyłączyć. - Nie mam zbyt wielu okazji, żeby porozmawiać o jakichś mało istotnych rzeczach i się tym nie przejmować. Rozmowa z nieznajomym ponoć jest łatwiejsza, chociaż uważam, że może być równie niezręczna, skoro nie ma się jakiejś wspólnej płaszczyzny. Bruderszaft jest dobry na przełamanie lodów, pewnie dlatego najwięcej znajomości zawiera się w barach, prawda? Właściwie to nie lubię mówić, jestem dobry w działaniu z ciszy. Pewnie nie nakłoni tego młodego mężczyzny do porzucenia swojego profesjonalnego sposobu myślenia o nim jak o pacjencie, a przynajmniej nie od razu. Może mimo wszystko to jednak będzie dobra odmiana pobyć z kimś spoza półświatka a z czasem kto wie, może go do siebie przekona? Musi tylko przeżyć te kilka pierwszych wizyt, które będą prawdopodobnie nad wyraz sztuczne. No cóż, miał kilka masek na stanie, którymi znakomicie operował, więc czym to się miało różnić od jego pracy? Nie mogło w tym być nic trudnego. Z szefem sobie radził to i teraz sobie poradzi. Pikuś.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 15, 2018 9:50 am | |
| Thomas, tak ten sam spokojny Thomas, którego wcześniej David widział w barze, w swojej pierwotnej formie nie był już tak bardzo oszczędny w słowach. Miał też bardzo dobrą pamięć do twarzy, w szczególności kiedy jego instynkt podpowiadał mu, że z tym człowiekiem może być problem. Nie inaczej było z mężczyzną z baru, więc kiedy go teraz ujrzał.. nie było zmiłuj. Odstawił popisowy numer z nawiedzonym zwierzęciem w nadziei, że skoro osoba już na tyle miała problemu, że musiała przyjść do psychologa to będzie wierzyła w złe omeny – ludzie z problemami szybciej wierzą w takie przesądy. Niestety, jak dało się zauważyć, jego genialny występ został zamieciony pod dywanik zwany nieobliczalne zwierzęta. W dodatku Josh, kiedy sięgał po notes, posłał Thomasowi długie i dość niemiłe spojrzenie, więc kruk wiedział, że tym razem musi się wycofać. Odwrócił się i odleciał, ale nie na długo. Po kwadransie jak gdyby nigdy nic wrócił na ten sam parapet, spokojnie na nim cupnął i mimochodem, kiedy już nikt na niego nie zwracał uwagi i zapewne był wzięty za totalnie innego kruka, poobserwował co się działo w pomieszczeniu. Joshua delikatnie uśmiechnął się widząc, które miejsce przybysz wybrał. Także kanapa, niech i tak będzie. odwrócił jeden z czerwonych foteli i trochę przysunął w stronę Davida. Usiadł na nim wygodnie – trochę to było wyreżyserowane, bo doświadczenie nauczyło go, że kiedy on czuje się wygodnie pacjenci trochę odpuszczają z swoim stresem i napięciem – i otworzył zeszyt. - Myślę, że nazwanie analizatroskim narzędziem zwykłego notesu jest delikatną przesadą. – uśmiechnął się ciepło pokazując, że oczywiście nie nabija się z człowieka tylko zwraca uwagę na wyolbrzymienie tak zwykłej rzeczy jaką jest kilka spiętych razem kartek. - Nie masz się czym stresować w związku z tym zeszytem. Widzisz, mam całkiem niezłą pamięć, ale jeżeli przeprowadzasz z ludźmi przynajmniej osiem rozmów dziennie co w pracującym tygodniu daje ich czterdzieści – każda z innym, i wszyscy chcą abyś pamiętał szczegóły… Notesy czasami się przydają. Możesz jednak myśleć, że jak to często w filmach pokazują, będę tylko sobie coś tutaj bazgrolił, jakieś słoneczka, kwiatuszki albo listę zakupów na jutro. Zaśmiał się chcąc rozluźnić pacjenta i atmosferę, ale zdał sobie sprawę z tego, że nie było tutaj żadnego napięcia. Powód przyjścia do niego też był trywialny. Czyż takie sprawy nie załatwiają ludzie w barze? Podobno nawet pogawędka z barmanem jest lepsza niż z psychologiem.. Czasami jednak ludzie mówią, że nie mają problemów, że przyszli się tylko przekonać jak to jest u psychologa i chowają wszystko co złe w sobie a dopiero po kilku sesjach otwierają się. - No dobrze, to może zacznijmy od początku. – na moment zamknął zeszyt, ale nadal trzymał go na kolanach, co oznaczało, że nie zrezygnował z niego całkowicie. - Nazywam się Joshua Evans, skończyłem studia na wydziale psychologii na nowojorskim uniwersytecie. Urodziłem się także w tym mieście, więc mogę powiedzieć, że Nowy Jork jest moim miastem. Pracuję już prawie trzy lata w zawodzie. Teraz twoja kolej, opowiedz coś o sobie. Jak do mnie trafiłeś? Czym się na co dzień zajmujesz? O czym chciałbyś tak normalnie, bez analiz porozmawiać? Bruderszafta niestety nie zaproponuję, po pierwsze picie go herbatką albo zwykłą wodą to chyba przesada, a po drugie nadal jestem w pracy a ty jesteś moim pacjentem. – kolejny przyjemny acz profesjonalny uśmiech.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 15, 2018 1:36 pm | |
| Jedynym złym omenem w jaki wierzył, był całkiem specyficzny wyraz twarzy szefa, gdy tamten próbował uchodzić za opanowanego, ale wewnętrznie coś się w nim zaczynało gotować. Wielu ludzi mogło nie dostrzegać takich niuansów, ale Dave zdecydowanie zbyt wiele czasu spędził w towarzystwie tamtego, by nie dostrzegać oznak nadciągających problemów. Czasem prawie widział czarne chmury zawieszone nad szefem. Mooże więc, gdyby na środku pokoju zmaterializował się demon, uznałby to za… nienaturalny problem, który trzeba było rozwiązać a gdyby dodatkowo ów demon wyrzekł jakąś niejasną przepowiednię to wtedy mooże uznałby to za zły omen, ale między Bogiem a prawdą chyba wolałby już demony od swojego przełożonego. - Tak, skrót myślowy. Chodziło mi o zapisywanie pewnych obserwacji lub haseł, które później być może poddawałbyś analizie. A zresztą, w końcu pewnie się od ciebie tego wymaga, mimo różnych próśb z jakimi przychodzą do ciebie ludzie, uznajmy więc sprawę notesu za nieistotną - machnął luźno dłonią dając do zrozumienia, żeby Josh sobie nie przeszkadzał. -Nie stresuję się tym. Nawet bym wolał, żebyś sobie zapisywał listę zakupów zamiast haseł kluczowych i bynajmniej nie zależy mi na tym ani tego nie wymagam, żebyś pamiętał jakieś szczegóły. Możesz potraktować to jako… nieco przymusową rozmowę, to prawda, skoro wynajmuję twój czas, ale za to wolną od trudu skupiania się na mojej psychice. Ma się stabilnie, nawiasem mówiąc. Przedstawiony powód może faktycznie brzmiał trywialnie, ale nie zamierzał walić prosto z mostu, że przyszedł by się z nim zobaczyć z powodów innych niż formalne (wyszedłby wtedy na psychola-stalkera a to nie wróżyło by dobrze jakiejkolwiek dalszej relacji) a poza tym chyba naprawdę chciał mieć jakiś łącznik z normalnym światem. Z ludźmi w barze rozmawiał, owszem, ale o czym można rozmawiać z uhahanymi imprezowiczami? Barmani natomiast pozostawali jego podwładnymi, więc siłą rzeczy byli zdystansowani i uprzejmi. Ktoś mógłby powiedzieć, żeby poszedł do jakiegoś innego klubu, tylko że niespecjalnie miał na to ani chęci ani czas. Z kolei tych kilku jego lepszych znajomych, z którymi mógł pogadać przy piwie też tkwiło w mafii, więc to nigdy nie było tak, że ktoś z kimś był na sto procent szczery. Zawsze była jakaś obawa, że ktoś kiedyś kogoś komuś sprzeda i tak to się kręciło. Siostra czasem co prawda dzwoniła, ale jej to już w ogóle nie mógł mówić większości rzeczy. Tylko jedna osoba znała całą prawdę o jego życiu, ale to i tak nadal był krąg podziemia. Chciałby czasem zwyczajnie zamknąć głęboko siebie z szarej strefy i chociaż poudawać normalnego człowieka. I żeby inni go za takiego uważali. Albo może po prostu zacząć mieć życie, choć to zawsze wiązało się z ryzykiem. - Tak, założyłem coś takiego jak wydział psychologii, ale nie byłem do końca pewien - odparł, ale w tonie, który zdecydowanie nie sugerował nabijania się z niego albo uznawania tej informacji za nieważną. - Ale w ogóle czemu psychologia? Spotykanie się z mnóstwem ludzi, którzy mówią tylko o sobie, czasem pewnie jakieś zdrowo pokręcone rzeczy a ty to musisz później wszystko przetrawić. Wydaje się to męczące. Nie miałeś nigdy tak, że chciałeś zacząć krzyczeć a mimo to musiałeś trzymać ten doktorski uśmiech pełen zrozumienia? Tego też nawiasem mówiąc nie wymagam. Jeśli masz ochotę krzyczeć, to śmiało. Co do mnie, to mam po drodze z pracy, więc wyszukałem po prostu optymalną lokalizację i jestem. Zasługa Google’a, można mu dziękować. Powiedzmy że jestem businessmanem, prowadzę kilka lokali, nic zbyt ekscytującego. Głównie papierkowa robota, trochę jeżdżenia to tu, to tam. I nie przygotowałem się na dziś, następnym razem postaram się zrobić listę tematów do przegadania bez analiz jak je tylko wymyślę, przepraszam. Póki co uznajmy to za dobry początek. Bruderschaft herbatą faktycznie zakrawa na bluźnierstwo i prawda, bądźmy profesjonalni, ale jeśli kiedyś poczułbyś potrzebę wypicia go po godzinach pracy, to ja stawiam.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 15, 2018 2:29 pm | |
| - Tak, uznajmy ją więc za nieistotną. – przytaknął pozostawiając zamknięty notes na swoich kolanach czyli nadal pod ręką. To czego czasami klienci sobie życzyli nie dało się spełnić. Ludzie nie zdawali sobie czasami z sprawy po co do niego przychodzą, ich mózg im podpowiadał, że potrzebowali pomocy, nakierowania czy rozmowy, ale chcieli zawsze prowadzić ją na własnych zasadach a czasami właśnie wyjście poza kręg tego co znane było najlepszą metodą. Chociaż Evans nie zapisywał niczego w swoim notesie, aby na razie nie rozdrażniać lub zasmucać klienta, to nadal go oceniał. Analiza rozpoczęła się od momentu pierwszego umówienia na wizytę. Spotkanie natychmiastowe, jeszcze tego samego dnia – problem może być już taki, że człowiek nie daje sobie rady, równie dobrze pacjent mógł dostać załamania, bo inny lekarz prowadzący nagle wjechał na wakacje albo na przykład samotny ojciec, któremu czas odpowiada, bo tuż po wizycie pojedzie po dziecko do szkoły. Dobra, to może były bardziej domysły niż analiza, ale zawsze pomagały przygotować się na różne ewentualności. Prawdziwe obserwacje rozpoczęły się z pierwszym postawionym przez Davida krokiem w tym pomieszczeniu. Elegancki, zadbany mężczyzna około trzydziestki. Garnitur, wstępnie oceniając, raczej z wyższej półki. Pewny siebie krok, równie pewne siebie słowa. Brak zawahania się, chęć ustalenia własnych zasad i podporządkowanie wszystkiego pod siebie. Samiec alfa. Ludzie raczej ciężko otwierający się, nie mówią w ogóle albo mówiący głośno o sprawach jakie uważają za sukces lub po cichu o jakiś drobnych błahostkach – nigdy o tym co źle zrobili lub gdzie zawinili. - Lubię myśl, że mogłem komuś pomóc, zmienić jego nastawienie tylko poprzez to, że posłuchałem albo pokazałem inną opcję. – cicho prychnął śmiechem kiedy usłyszał o zdrowo porąbanych pacjentach. Rozsiadł się wygodniej w fotelu. Wiedział, że u człowieka tak pewnego siebie i dominującego jak jego obecny klient będzie musiał się więcej na starać z zdobyciem zaufania, dlatego mógł zacząć od zwykłej rozmowy, niech Dave czuje, że idzie po jego myśli. - Pierwszą zasadą jest to, że nie rozmawiam z klientami o innych klientach. Drugą zaś to, że nic nie wychodzi poza ten gabinet. Mimo wszystko jestem tylko człowiekiem, więc oczywistym jest, że i ja czasami mam ochotę machnąć na to wszystko ręką, krzyknąć czy rzucić zeszytem przez pokój i powiedzieć dość. Trzeba jednak czasami patrzeć na przyszłe skutki jakie mogą wypłynąć z tego zachowania. Raz, nie pomogę pacjentowi. Dwa, chwilowe zwątpienia to rzecz ludzka, jeżeli jednak pokarze je w pracy to stracę zaufanie. Mówisz, że jesteś biznesmenem, prowadzisz też bar. Pomyśl, jak by wyglądało kiedy jeden z barmanów rzuca szklanką i mówi, że ma dość klientów i tego czego zamawiają. Pewnie byś od razu go zwolnił, nawet pomimo tego, że dobrze sobie radził w pracy dotychczas. W końcu ważna jest renoma. Evans w głębi przyjął rozgadanie się Dave za coś pozytywnego. Cisza była najgorsza na wizytach, czasami ciężko było ją przełamać. - Pozostańmy przy profesjonalizmie, nie spotykam się z klientami poza gabinetem a w nim nie pijam alkoholu. – uśmiechnął się. - Mówisz, że chcesz porozmawiać na jakieś luźne tematy.. co powiesz o filmie? Oglądałeś ostatnio jakiś ciekawy film? Jakie gatunki lubisz? Albo, czy jest może jakiś film, który wywarł na tobie ogromne wrażenie?
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 15, 2018 4:44 pm | |
| Wiedział, że prosił o niemożliwe. Psycholog był od tego, żeby analizować i nic nie dało się na to poradzić. Miał tylko nadzieję, że może jednak da radę go przekonać, żeby nie brał tego wszystkiego tak na super poważnie, żeby nie mówił wszystkiego tylko z myślą o uzyskaniu jakiejś reakcji lub informacji. Mogło się to okazać niemożliwe, ale cóż, trzeba było w życiu próbować. - Nie, nie, nie, źle się zrozumieliśmy - ja wcale nie chcę, byś opowiadał o swoich pacjentach i ich sprawach. Obowiązuje Cię tajemnica zawodowa a zresztą nie mam potrzeby słuchania o problemach innych pacjentów. Chodziło mi bardziej o to, że gdybyś miał zły dzień, to nie krępuj się wyrażania emocji. Nie przeszkadzałoby mi, gdyby mój barman rzucał szklankami na zapleczu przy innych ludziach. Oczywiście, gdyby je później odkupił - dodał z półuśmiechem. - Rzucanie przy klientach to zupełnie inna sprawa. Co do jednego Joshua z pewnością się nie mylił - David lubił trzymać wszystko pod kontrolą. To też był jeden z nawyków, trudnych do pozbycia. Wynikało to po części z charakteru pracy a po części pewnie z tego, że szef sprawował kontrolę nad nim i wcale mu to było nie w smak. Pocieszeniem było to, że gość kiedyś umrze albo go zabiją. Może się wtedy co prawda zrobić nieprzyjemnie na mieście, ale już chyba nawet to byłby w stanie znieść z uśmiechem. - Do adnotacji, że nic nie wychodzi poza gabinet chyba powinna być dołączona gwiazdka: o ile pacjent nie przyzna się do przestępstwa lub zdrowie albo życie tegoż lub innych osób jest zagrożone, prawda? Chciałbym poznać statystyki ile osób myślało, że nakaz zachowania poufności jest bezwzględny. Oczywiście nie życzę ci niczego takiego w karierze. Naczytałem się kryminałów. Naoglądałem się kryminałów. Teoretycznie więc mógłby mu mówić o sobie i o tym, co robił z pominięciem szczegółów, które i tak nie byłyby dla niego istotnie. Istotne co najwyżej mogłyby być dla federalnych. Nie wiedział też jaki był zakres wiary doktora, nawet gdyby się przyznał do działania w mafii, ale wolał tego jakoś nie sprawdzać. Zostawiamy pracę za życiem prywatnym. Na słowa tamtego, że nie spotyka się z klientami poza gabinetem tylko rozłożył i złożył ręce. - W każdym razie zaproszenie aktualne. Znam dobre miejsca w mieście gdzie można zapomnieć o trudach pracy a jak się człowiek postara, to może też zapomnieć minione dwa dni, ale to nie jest warunek konieczny. Warte przemyślenia! - powiedział zachęcająco ni to w tonie żartu, ni nie. Hm. Jak złamać psychologa, żeby nie był taki profesjonalny. Kolejna rzecz do wpisania na listę na ten tydzień. - Tutaj chyba dochodzimy do ściany, bo nie mam za wiele czasu, żeby oglądać filmy. Czasem włączam telewizor ale zazwyczaj zasypiam w połowie filmu. Są nieśmiertelne klasyki, które kiedyś chyba każdy widział; Pulp Fiction, Ojciec Chrzestny, Szeregowiec Ryan... Ja lubię Lot nad kukułczym gniazdem. A ostatnio oglądałem coś o facetach w garniturach w służbie Królowej Brytyjskiej, czy coś takiego. Nie wiem, co to było dokładnie, bo zdaje się, że przespałem połowę filmu i kilka kolejnych. Chciałbym mieć moc wydłużania doby.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 15, 2018 5:53 pm | |
| Pan Linwood zdecydowanie był ciekawym przypadkiem. Chociaż Evans nakreślił sobie już niejako jego charakter i jakim jest typem, to nadal nie potrafił go do końca zrozumieć. Miał lepiej czuć się jako słuchacz a jednak gadał sporo. Niby próbował coś dowiedzieć się o jego klientach a jednak potem zaprzeczał i mówił, że wcale nie o to mu chodzi. Trochę blondyn czuł się jakby był sprawdzany. Może to jest jakiś typ od komisji etyki? No ale kto mógłby się na niego poskarżyć? Nikogo na pewno nie molestował, nie krzyczał, nie narzucał swoich opinii, nie bił. Był ogólnie miłym typem. Prawda? - Nawet lekarz, prawnik czy ksiądz w razie wiedzy, że komuś ma się stać krzywda może przerwać swoje milczenie. Naszymi zadaniami jest bronić ludzi, wszystkich a nie tylko tych, których znamy lub którymi się zajmujemy. Statystycznie jednak biorąc psycholog więcej nasłucha się o zdradach małżeńskich i mobbingu w pracy niż prawdziwych kryminałach. Poza tym, mam całkiem sporą grupkę niepełnoletnich podopiecznych. Dzieciaki potrafią w dzisiejszych czasach być dla siebie naprawdę wredne. – nie zdradzał żadnych dokładnych spraw, nie mówił o nazwiskach, więc był spokojny o tą wypowiedź. Zdjął okulary aby przeczyścić je o swoją koszulkę a potem założył je na nos. - Czasami przychodzą chwilę gdzie każdy ma ochotę zapomnieć nawet cały tydzień, ale gorszym jest to, że po takim wymazywaniu pamięci następne dni są katorgą. Ale dziękuję za zaproszenie. Hmm, nie musimy rozmawiać o filmach. Może opowiedz o miejscu, do którego najbardziej chciałbyś pojechać? Albo gdybyś miał taką możliwość to z jaką słynną osobą chciałbyś zjeść kolację? Lub możesz po prostu opowiedzieć mi o jakimś swoim hobby. – widać, że pan psycholog miał wiele trywialnych tematów w rękawie, zawsze był przygotowany aby trochę rozgadać osobę. - Możesz też sam podać temat na jaki chcesz porozmawiać, nasza rozmowa zależy tylko od ciebie.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 15, 2018 7:49 pm | |
| Gadał sporo, prawda, ale głównie ze względu na to, że trochę głupio byłoby zaczynać znajomość od milczenia. To też nie do końca było tak, że nie lubił mówić, ale zazwyczaj okazywało się, że lepiej jest milczeć. Nie podejrzewał pana psychologa o powiązania z wywiadem, ale jego zdolność do swobodnej konwersacji trochę zardzewiała. No i zwykle się składało tak, że to inni mieli bardzo dużo do powiedzenia a jemu to nie przeszkadzało. - Wiem, szlachetne to bardzo. Mam szacunek do takich altruistycznych zawodów, bardzo to… ideologiczne. Jakby przekonanie, że można zmienić świat naprawdę działało. Chociaż gdyby spojrzeć od tej strony, że każdy człowiek to osobny świat, jak chyba pisał Exupéry to może. Dobrze, nie ważne.- zakończył to stwierdzenie uśmiechem mówiącym, że nie było tematu. Nic mu do tego, jakie idee przyświecały ludziom. Może istniało jednak jakieś grono ludzi z dobrą wolą, i dobrze. Może w takim razie ten świat w jakiejś mierze się równoważył. - W dzisiejszych czasach? Dzieci zawsze potrafiły być wredne, takie są dzieci. Każde pokolenie chyba lubi narzekać na “dzisiejsze czasy” albo “dzisiejszą młodzież” a przynajmniej ja słyszę od czasu do czasu takie rozmowy tu i ówdzie. Hipokryci. Przeniósł spojrzenie za okno, na budynki po drugiej stronie ulicy. Zdawało się, że nic ciekawego w nich nie zobaczył, więc wrócił spojrzeniem na rozmówcę. Mogło się wydawać, że przy tym rysy twarzy mu nieco złagodniały. Ja bym chciał czasami zapomnieć połowę swojego życia, jest taka szansa? - To akurat zależy od tego co się pije i jak się pije a nawet jeśli kac się zdarzy, to też są sposoby. Podzielam jednak zdanie, że życie byłoby bez tego przyjemniejsze. Nie mógł pić często, bo jego zadania wymagały jasnego umysłu, ale od czasu do czasu mu się zdarzało. Zazwyczaj gdy miał serdecznie dość tego całego burdelu i było mu wszystko jedno, co szef ewentualnie zechce z nim zrobić. Czasem po prostu były takie dni, że kilka głębszych było nieodzownych. A jak wspaniale działały z Demerolem! Jak złoto. Wtedy to można było zapomnieć o ubiegłym dniu. - Nie śledzę wieści ze świata celebrytów, niespecjalnie znam się na tym co, kto, kiedy i z kim. Nie mam raczej takich chęci. Jeśli miałbym wybierać, to chciałbym spotkać Herbiego Hancocka i pogratulować mu talentu oraz podziękować za jego muzykę. Niby nic straconego, ciągle daje koncerty, ale wiadomo. Trzeba mieć kiedy. O tak, jazz zdecydowanie potrafił podnieść go na duchu i w domu miał całkiem ładną kolekcję. Pomagał mu się też skupić, więc często leciał gdzieś w tle, wysączał się z salonu do całego mieszkania. - Miejsce, nie wiem. Chyba gdzieś, gdzie jest ciepło, woda jest czysta i gdzie mogę siedzieć pod palmą i nic nie robić. Właściwie każde miejsce, gdzie nie będę musiał nic robić będzie takim, do którego chciałbym pojechać. Załóżmy, że może Filipiny, podobno jest tam ładnie. To takie “plany na przyszłość” z metką “nigdy”. A Ty? Gdzie chciałbyś pojechać, kogo spotkać? Bo ja wiem, że ta rozmowa zależy ode mnie, ale nie przepadam za monologami. I tak, wiem, że taka jest specyfikacja twojego zawodu, ale też chętnie bym posłuchał. Tak zwyczajnie.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 15, 2018 8:13 pm | |
| Wyczuwał nutkę niedowierzania kiedy mówili o sprawie prawników czy lekarzy oraz nostalgii kiedy było wspomnienie o dzieciakach. Może został niedawno oszukany przez kogoś kto pracował właśnie w zawodzie gdzie zaufanie powinno być na piedestale? I czyżby za młodu został skrzywdzony? Czasami nawet głupie prześmiewanie się dzieci z ciebie potrafi z tobą pozostać aż do dorosłych lat. Zanotowałby to sobie, ale zdecydowanie jego pacjent nie chciałby tego widzieć. Później będzie musiał usiąść i pomyśleć nad tą ich rozmową. - Zapewne od zawsze dzieci potrafiły ranić mocno przy użyciu słów. Trzeba jednak brać pod uwagę to, że w dzisiejszych czasach mają co do tego większe pole do manewru. Internet sprawił, że wszystko może dziać się na żywo, pozostać na zawsze i każdy może to zobaczyć. Raz pojawiona się rzecz w sieci nigdy nie ginie i dzieci nie zdają sobie z tego sprawy aż do momentu kiedy jest już za późno. Teraz często osoba, która prześladuje inną osobę jest w jakimś stopniu także stroną pokrzywdzoną. – nie mógł mówić dokładniej o sprawach, które teraz miał, ale chociażby Timmy, miał tylko dziewięć lat a już potrzebował pomocy psychologa. Kiedyś zdecydowanie mniej tak młodych dzieci trafiało do takich jak Josh. - Muzyka to zdecydowanie przyjemny dodatek w życiu. I nie powinieneś planów od razu spisywać na straty. Plany są niczym marzenia, trzeba je pielęgnować i starać się je zrealizować a kiedy to się uda poszukać czegoś nowego. Dążenie do celu, który jest ustawiony daleko w przyszłości, który jest przyjemny dla ciebie jest czymś co potrafi pozytywnie napędzać. I nawet jeżeli ten plan może nigdy, z różnych powodów, nie dojść do skutku to fajnie jest przynajmniej sobie wyobrazić jakby to było gdyby się udało to zrealizować, prawda? Poczuć gorący pasek pod stopami, zobaczyć zachodzące słońce nad oceanem, słyszeć jakąś egzotyczną muzykę w tle. – uśmiechnął się, bo sam mógłby bardzo łatwo wciągnąć się w rozmyślanie na temat podróży. - Ja? Hm, pomyślmy… Chyba.. nie, w sumie nie wiem z kim zechciałbym zjeść kolację, ale chciałbym móc spędzić chociaż jeden dzień z królową brytyjską. Nie chodzi o to, że pragnę zobaczyć jej pracę, ale chciałbym móc odkryć jak zachowuje się poza protokołem. Czy jest podobno do nas, normalnych obywateli czy jednak nigdy nie wychodzi z swoje roli? No i na wakacje chciałbym pojechać na Hawaje – to taka bliższa realizacji podróż albo Wietnam, podobno mają niesamowitą kuchnię.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 15, 2018 9:02 pm | |
| - Tak, narzędzia teraz są zdecydowanie wymyślniejsze, ale nadal większość rzeczy dzieje się na ulicach, chociaż może powinniśmy rozgraniczyć grupy społeczne, jeśli mówimy o metodach. Mogę spekulować, ale jestem prawie pewien, że ktoś już przeprowadził takie badania w ramach swojej pracy dyplomowej czy czegokolwiek innego. - zatrzymał się jednak nad jego kolejnym stwierdzeniem, kwitując je chwilą ciszy, jakby przetrawiał informację. - “Osoba, która prześladuje inną osobę jest w jakimś stopniu także stroną pokrzywdzoną”... Ja wiem, że zawód psychologa wymaga pokrętnej logiki, ale jakoś ta teoria do mnie nie przemawia. Zdawało mi się, że zło to zło, niezależnie jakimi sposobami rozprzestrzeniane i takimi rzeczami się nie można wykręcać. Ale, co on tam wiedział. Nie zajmował go problem przemocy na ulicach dopóki nie była to przemoc wymierzona w jego ludzi i interesy; wtedy wykazywał żywe zainteresowanie. Nigdy nikogo nie zabił i miał nadzieję, że do tego nie dojdzie, jakkolwiek paradoksalnie by to brzmiało, ale było wiele innych sposobów na danie nauczki i przekazanie wiadomości komu trzeba. - Och, wolę się pozytywnie zaskoczyć, niż rozczarować. Jeśli o mnie chodzi, to nie snuję dalekosiężnych planów, nigdy nie wiadomo, co w międzyczasie wyskoczy. To jest tak, że ja sobie układam plany a znienacka wyskakuje życie i daje mi baseballem po nerkach jak jakiś Babe Ruth. Po prostu korzystajmy z tego, co leży w najbliższej przyszłości. Ale rozumiem koncept, jest całkiem atrakcyjny. Daje nadzieję i pewnie jakiś sens. Tak, jasne. Miło było sobie pomarzyć, ale po co sobie coś takiego robić? Tym bardziej jak się wiedziało, że nie było w tym żadnego sensu. Musiał skupiać się na rzeczach realnych a realna była praca. Może kiedyś, jeśli dane mu będzie przejść na emeryturę a nie zgnije w kiciu, to sobie posnuje jakieś marzenia. Chociaż emerytura sama w sobie brzmiała jak marzenie. - Hawaje też brzmią dobrze. Wietnam leży kawałek od nas, ale póki co rekomenduję mocno Saigon Shack na Macdougal Street, to w Greenwich Village. Dają tam najlepsze wietnamskie jedzenie w mieście a przynajmniej ja tak sądzę a możesz mi wierzyć, zjadłem już w życiu trochę pho i bun or com, jakkolwiek się to wymawia. Polecam odwiedzić. - pokiwał głową z przekonującym uśmiechem. Powodem dla którego to wiedział był prozaicznie prosty fakt - te dania były szybkie i bywały na wynos, więc często raczył się jakimiś azjatyckimi potrawami z lepszym lub gorszym skutkiem. Ale Saigon Shack był rewelacyjny. Niespecjalnie po drodz, ale wart stania w korkach.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 15, 2018 9:42 pm | |
| - Uwierz mi, to nie jest aż tak bardzo pokrętna logika jakby mogłoby się zdawać. Coraz młodsze dzieci dostają coraz to nowsze telefony. Mają dostęp do całej technologii, od małego z nią obcują. Szybciej uczą się jak odblokować tablet czy znaleźć ulubioną grę niż alfabetu. Kiedy trafiają do podstawówki nie potrafią pisać czy czytać, ale wiedzą jak dostać się do internetu czy nagrać coś na telefonie. Nie rozumieją jednak jak rządzi się internet, że w nim nic nie ginie i ile można zrobić krzywdy publikując niektóre zdjęcia czy filmy. Są ofiarami dzisiejszych zdobyczy technologii. Tutaj już nie wystarczy zwykłe przepraszam i podanie sobie dłoni na znak zgody. – to brzmiało okrutnie, ale tak bywało. Oczywiście, dzieci krzywdzą, mówią nieodpowiednie słowa, biją, płaczą. To się w ogóle nie zmieniło. Technologia jednak sprawiła, że krzywda mogła do ciebie powracać w nieskończoność a tego dzieci nie są w stanie zrozumieć a kiedy to pojmują.. różne są tego konsekwencje zarówno dla pokrzywdzonej osoby jak i krzywdzącej. Bo jak będziesz się czuć z wiedzą, że coś co miało być głupim żartem – który przerodził się w znęcanie się nad słabszym – teraz może mieć konsekwencje, które będą ciągnęły się nawet i przez życie a to wszystko przez ciebie. - Rozumiem, każdy ma swój sposób na planowanie i swoje własne marzenia oraz sposób ich realizacji. Ja mogę tylko życzyć aby wycieczka na Filipiny się odbyła i była udana. A miejsca nie znałem, ale na pewno wypróbuję jak to będzie tylko możliwe. Josh skierował swój wzrok na zegarek znajdujący się na jego nadgarstku. Minęło czterdzieści pięć minut. Jak na pierwsze spotkanie tyle powinno wystarczyć. Miał też jakieś nowe punkty zaczepienia na temat nowego pacjenta. - Myślę, że to będzie na tyle na dziś. Minęło nam czterdzieści pięć minut i poruszyliśmy nie tylko mało istotne tematy. – wstał i wyciągnął jeszcze raz dłoń w stronę Linwood’a aby uścisnąć ją, tym razem na pożegnanie. - Oczywiście zapraszam ponownie. Datę i godzinę można umówić w recepcji. Poczekał aż Dave wyszedł i usiadł za biurkiem otwierając notes. Notatki były proste, kilka rzeczy wypisanych od myślników, o których nie chciał zapomnieć. Na przykład, chciałby w przyszłości zapytać się o dzieciństwo i rodzinę, miał wrażenie, że tam mogło (jak u większości ludzi) kryć się coś ciekawego. Warto też było porozmawiać o pracy, nie ma możliwości spełnienia swoich planów tudzież marzeń przez to, że myśli, że bez niego firma się zawali? Czy jest jakiś inny powód, dla którego wakacje są kłopotliwe? Zdecydowanie widział kilka szarych obszarów, które przydałoby się uzupełnić. Analizę przerwało mu ponowne stukanie w szybę. Josh jednak machnął na Thomasa ręką karząc mu odlecieć.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 22, 2018 7:11 pm | |
| Nie miał na co dzień styczności z dziećmi, to też niespecjalnie orientował się, co się obecnie działo. Może gdyby poruszał się komunikacją miejską, miałby lepszy ogląd na sytuację i mógłby bez wahania przyznać panu doktorowi rację, po obserwacji tych wszystkich dzieci i nastolatków przyklejonych do ekranów smartfonów. Rzecz jasna widział zahipnotyzowanych telefonami ludzi na ulicach, ale nie wgłębiał się w temat jakoś szczególnie. Sam korzystał z technologii, naturalnie, jak inaczej człowiek może pracować w ówczesnym świecie, ale nie siedział z upodobaniem godzinami na tym, na czym tam ludzie siedzieli; w mediach społecznościowych nie istniał i w ogóle starał się w internecie nie istnieć z powodów oczywistych. Jedyne co przeglądał dość regularnie to serwisy informacyjne oraz nieco bardziej szarą część internetu, gdzie mógł tropić ślady przydatnych magicznych zasobów tudzież ponadnaturalnych usług, które bywały przydatne przy niektórych problemach. - W porządku, ale chyba można wyszczególnić samą chęć wyrządzenia krzywdy, środki i ich zasięg to sprawa drugorzędna. A zresztą, nie mnie to oceniać, zdaje się na twoją opinię w tym względzie, na pewno masz większe doświadczenie w tej dziedzinie - zakończył zgodnym uśmiechem z gatunku takich, które to psycholog mógłby posłać pacjentowi a nie na odwrót. - No proszę, rzeczywiście - aż sam spojrzał na zegarek, bo - rzadka rzecz - nie zauważył, jak szybko to zleciało. Widocznie tak było, gdy chciałeś z kimś spędzić więcej czasu i nie modliłeś się w duchu, żeby móc już wyjść z pomieszczenia. - Pewnie tobie nie minęło to tak szybko jak mnie, ale dziękuję. I za życzenia też - podniósł się z kanapy i uścisnął wyciągniętą dłoń. Pożegnał się zostawiając Josha w gabinecie i podszedł do recepcji by uregulować należność i umówić następną wizytę. Tak samo za tydzień, jeśli wolne, dziękuję. Poniedziałki to był dobry czas, największe prawdopodobieństwo wolnego popołudnia. Musiał przyznać, że chyba trochę jednak zwariował, by robić aż takie rzeczy, by się z kimś umówić. A nawet nie wiedział, czy obrana droga będzie odpowiednia i czy w ogóle jakakolwiek droga będzie odpowiednia, wszak obiekt pożądania mógł okazać się hetero. Serio David, naprawdę już tak ci się w życiu nudzi? Nie łatwiej było po prostu jakoś zagaić w barze, zamiast odstawiać całą tę szopkę? Chociaż może zbieranie nowych doświadczeń nie było takie złe, inaczej nigdy już by się nie dowiedział, jak jest u psychologa. Nie, by spędzało mu to sen z powiek. Kolejne dwa spotkania przepłynęły równie szybko (przynajmniej dla Davida) i - jak mu się zdawało - rozmawiali o równie mało istotnych rzeczach. Zapytany, w sposób z którego nie tak łatwo mógł uciec odpowiedzią (punkt dla Josha), o dzieciństwo, jakoś nie ukrywał wypadku w kamienicy, ale obstał przy wersji, że później z siostrą zamieszkali z wujkami. Wszystko się zresztą spinało, dzięki wujkowi zaczął pracę i dalej jakoś się potoczyło (punkt dla niego). Nie miał nigdy problemów z wymyślaniem logicznych historyjek na poczekaniu, wyglądając do tego tak, jakby to, co mówił to była święta prawda; dobry bajer to też była część jego pracy. Jednak kiedy za trzecim spotkaniem Josh zapytał - dość kulturalnie i nienachalnie, trzeba mu było to przyznać - o bandaże na nadgarstkach, które wystawały spod mankietów koszuli i wyglądające na jeszcze dość świeże otarcie na policzku, zbył to stwierdzeniem “ryzyko zawodowe”. - Nie wszyscy ludzie, z którymi się spotykam należą do najmilszych - powiedział wtedy i więcej do tego nie wracał. Reszta spotkania minęła na dyskutowaniu o mniej istotnych rzeczach, chociaż Dave czuł się tamtego dnia dość zmęczony. Przyzwyczaił się jednak do tych cotygodniowych wizyt na tyle, by ich nie odpuszczać. Przy kolejnych okazjach okazało się nawet, że są w stanie trochę poprawić mu humor, chociaż jak ognia unikał odpowiadania na pytania o jakieś swoje pomniejsze urazy, których nie dało się zamaskować ubraniem. Kiedy już nie mógł (albo nie chciał) wymyślić kolejnej historyjki, po prostu mówił, że nie chce o tym rozmawiać i przerzucał się z entuzjazmem na jakiś inny temat. Bywał w lepszym bądź gorszym humorze, z większą lub mniejszą ilością energii, ale któregoś poniedziałku zjawił się w gabinecie w czarnych okularach i dość sporych rozmiarów siniakiem na prawej kości jarzmowej. Okulary włożył tylko dlatego, że ludzie jakoś lepiej reagowali na siniaki, niż na czerwone białkówki, więc oszczędzał im po prostu tego widoku. No, może też dla własnego zdrowia, bo przy ostrym świetle czuł dyskomfort w prawym oku. W każdym razie, nie było to nic, co nie zniknie za jakiś czas, więc gdyby nie światło, to nie zwracałby na to uwagi. Jednak większym wyzwaniem było swobodne poruszanie się. Wszedł do środka i jak nie on, nawet się nie przywitał, po prostu bez słowa siadł na kanapie, ale po chwili całkiem niespodziewanie się na niej położył i widać było, że przyszło mu to z niejakim trudnem. Patrzył w górę i leżał tak w ciszy dobrych kilka minut. Jedną ręką obejmował żebra, drugą wsparł na niej i trzymał się dłonią pod żuchwą, jakby nad czymś myślał. Albo spał. I po prawdzie był tak zmęczony, że byłby w stanie tu zasnąć. - A gdybym ci powiedział, że pracuję dla mafii a mój przełożony ma problem z kontrolowaniem gniewu i trzymaniem rąk przy sobie? - zapytał w końcu przerywając ciszę i odwrócił głowę w stronę doktora, jakby spojrzeniem którego tamten nie mógł dojrzeć, chciał rzucić mu wyzwanie. Dziś zupełnie nie miał ochoty pałać entuzjazmem i życzliwością ani starać maskować zmęczenia, jak czasem robił to tu wcześniej i często robił w pracy.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Kwi 22, 2018 9:25 pm | |
| Nie było co się okłamywać, Joshua myślał, że to pierwsze spotkanie z panem Linwood’em było także ostatnim. Przypuszczenia brały się stąd, że mężczyzna nie chciał niczym się dzielić a niekiedy zdarzały mu się osoby, które przychodziły tylko raz pod pretekstem zobaczenia jak to jest u psychologa lub kiedy dział kadr wysłał kogoś do niego na badania z firmy. Mężczyzna zdawał się idealnie wpisywać w pierwszą grupę, dlatego zobaczenie go w grafiku na wręcz następny cały miesiąc – co poniedziałek na godzinę szesnastą – sprawiło, że Evans uśmiechnął się pod nosem. Może wcale nie był taki zły w te klocki? Kolejne spotkania były mocno mieszane. Raz rozmawiali tak naprawdę o niczym, mogli – i nawet to robili – debatować przez poł godziny na temat pogody w krajach, które znajdowały się na drugiej stronie półki. Niekiedy jakimś taktycznym i bardzo gładkim pytaniem udało mu się wyciągnąć z pacjenta coś więcej. Brak rodziców, poważny wypadek, mieszkanie u wujostwa. Przyjmował wszystkie informacje jako te prawdziwe, bo przecież czemu ktokolwiek miałby mu kłamać, facetowi, który był tutaj aby tylko wysłuchać i pomóc. - Niestety, nie wszyscy ludzie są przyjemni. Taka już nasza natura, że każdy z nas jest zupełnie inny. Ale z racji bycia dobrym pacjentem dostaniesz prezent. Proszę bardzo. Na osłodę życia. – Josh z wręcz promiennym uśmiechem na twarzy wystawił pięść w stronę Davida niemo tym samym prosząc aby wystawił otwartą dłoń, bo ma dla niego niespodziankę. Ową niespodzianką był truskawkowy cukierek z płynnym nadzieniem. Zazwyczaj miewał w biurku jakieś łakocie – nie za dużo, starał się nie obżerać – dla najmłodszych, dzielnych pacjentów. Zmartwił się jednak kiedy podobne wydarzenie powtórzyło się a Dave nadal nie chciał o tym rozmawiać. Nie mógł go jednak do niczego zmuszać, z czasem na pewno się otworzy. W tak kiepskim stanie nie przyjmował jeszcze nikogo w tym gabinecie. Z zmartwieniem zmarszczył brwi kiedy widział, że klientowi ból może sprawić nawet położenie się. Palce delikatnie go zaświerzbił, więc potarł kciukiem opuszki. Mógłby mu pomóc, chociaż zaleczyć oko a z odpowiednim artefaktem wyleczyć wszystkie rany. Nie mógł jednak tego robić, musiałby użyć zbyt dużo magii i zajęłoby to zbyt dużo czas – mogliby go znaleźć a tego chciał uniknąć za wszelką cenę. To go odróżniało od całej jego rodziny, oni widzieli tylko kasę i siłę, on chciał po prostu pomagać. A z każdym swoim pacjentem potrafił się zżyć, nawet z tak małomównym na swój temat jakim był David. Podszedł do niego z szklanką wody i ukucnął tuż przy kanapie. Kiedy dostał delikatny znak ręką, że napój był nie potrzebny tylko westchnął. - Pytasz mnie jako psychologa czy człowieka? – w końcu powoli wstał i odstawił na stoliku, obok kanapy, szklankę a sam usiadł w fotelu. Widział też po Linwood’a minie, że nie wiedział jaka była różnica między jednym na drugim. - Hipotetycznie przyjmując, że pracowałbyś dla mafii, tak? Jako psycholog dopytywałbym się dlaczego wybrałeś taką ścieżkę kariery, co ciebie skłoniło aby pracować dla takiego szefa i czemu nie możesz się bronić. Jako człowiek odpowiedziałbym abyś zerwał z tym wszystkim, bo mafia to nigdy nic dobrego. Było widać po doktorze, że niezbyt wierzył pacjentowi, że należy do mafii. Z jakiego powodu tak się działo? Sam Evans nie wiedział. Dobra, to by może i tłumaczyło czemu pojawił się kilka razy pobity, ale mafiosa na psychoterapii? Nawet jeżeli miałby taką potrzebę to nie powinni mieć jakiś prywatnych psychologów? - Jeżeli jednak faktycznie pracowałbyś dla mafii to z jakiego powodu twój szef miałby mieć w stosunku do ciebie tak ciężką rękę? Zawiniłeś czymś? Czy wszystkich tak kara? – może i nie brzmiał jakby w to wszystko wierzył, ale opowiadanie historii poprzez metafory lub porównania często pomagały pacjentom, którzy na przykład nie czuli wstydu do siebie samych, bo mieli wrażenie jakby opowiadali o kimś innym. Taki przypadek jak z opowieściami pt. bo mojej koleżanki koleżance przydarzyło się coś takiego...
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Pią Kwi 27, 2018 8:14 pm | |
| - Powinieneś wiedzieć, że nie oczekuję od ciebie odpowiedzi psychologa, to chyba zaznaczyłem już na pierwszym spotkaniu - powiedział zwracając twarz ponownie ku sufitowi i potarł dłonią zdrowy policzek. Tak, oczywiście że prośba była irracjonalna, ale nie zaszkodziło o tym przypomnieć. Może kiedyś jednak szanowny doktor się do niej przychyli. Po usłyszeniu jakże światłej rady odnośnie zerwania z tym wszystkim, zaczął się śmiać. Tak bardzo, że aż musiał mocniej ścisnąć się za żebra i czym prędzej próbować się uspokoić, ale próby te spełzały na niczym. W tej sytuacji śmiech ten może i był zupełnie nie na miejscu a przez to sprawiał wrażenie obłąkanego, ale naprawdę dawno nic go tak nie ubawiło, jak teraz. - Zerwać, tak po prostu. Tak, to prawda, to chyba rzeczywiście nigdy nie przynosi nic dobrego. Pozwól mi tylko powiedzieć, że tego się nie wybiera. Nie poznałem jeszcze człowieka, może poza jakimiś małymi dilerkami, którzy robiliby to, bo tak im się nagle zachciało. Bo duże pieniądze, bo w sumie to za nic, bo za pięć lat złożą wypowiedzenie i pójdą sobie gdzie indziej. To tak nie działa. Śmianie się najwyraźniej go zmęczyło, bo znów przeleżał w ciszy kilka minut. Chciałby sobie tu w spokoju zasnąć i obudzić się dopiero jutro. - Sam powiedziałeś, że taka nasza natura, że każdy z nas jest inny. Skąd miałem wiedzieć, dla kogo bezpośrednio będę pracował? Niektórzy zostają na swoim jednym stanowisku do śmierci i mogę ci powiedzieć że nie, nie planowałem takiej „kariery”. - podjął po chwili przerwany wątek, jakby w ogóle się nie urwał. Płacił mu za słuchanie? Więc dobrze, niech słucha. Niech myśli sobie co chce, ale niech słucha, było mu to już obojętne. Omerta nie omerta, po prostu tego dnia miał już potąd i szefa i tego wszystkiego. - Nie, on mnie nie karze a jeśli już, to z rzadka, bo unikanie podpadania mu opanowałem prawie do perfekcji. On się po prostu wyżywa. Nie, nie pytam za co. Czasem to jest jasne, słyszę dużo rzeczy, czasem nawet nie chce mi się myśleć o przyczynie. Zakładam, że przemoc go w jakiś sposób kręci. Zresztą, jest mi to naprawdę obojętne, niech sobie robi, co chce. -położył dłoń na czole i wsunął palce we włosy, odchylając trochę głowę. - Po prostu nie mam sił na ten bullshit. Jak masz jakąś złotą radę jak szybko osiągnąć zen czy naładować swoje czakry, to jest właśnie ten moment, kiedy powinieneś jej udzielić. Naprawdę było mu obojętne, że szef miał potrzebę pokazania mu gwiazd za dnia, to było nieistotne. Część pracy, nie przywiązywał do niej żadnej wagi, ale przez to wszystko i gorzej mu się pracowało nad zleceniami i gorzej mu się funkcjonowało w ogólnym kontekście. No i jakoś nie był skory wypowiedzieć na głos, że szef sobie z niego zrobił jakąś awaryjną kurwę, jak mu się w domu nie układa, czy cokolwiek. Na której sobie można wypróbować jakieś spaczone fantazje. Nie, to nie było coś, co mówiło się na głos nawet, kiedy - jak dziś - było mu najzupełniej obojętne, czy Josh zrobi coś z tymi informacjami, czy nie. Może trochę mu wewnętrznie ulżyło, że to przyznał. Że przyznał to komuś całkiem normalnemu, spoza kręgu moralnych degeneratów. A może mu się tylko wydawało, może to wcale niczego nie zmieniło.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bądź tylko mój | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |