|
Autor | Wiadomość |
---|
ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Lis 04, 2018 8:48 pm | |
| Nie idź tą drogą, powiedział mu jeszcze usłyszawszy, że na życie prywatne ma mało czasu. On też miał go mało i bardzo by chciał, żeby to mogło się zmienić. Na ile on sam dbał o to, by nie mieć go za wiele a na ile faktycznie nie mógł ukraść dla siebie dodatkowych chwil… To była zagadka. Czasem lepiej było się czymś zająć, niż siedzieć bez sensu w mieszkaniu. Jasne, że zdarzało mu się wychodzić, spotykać z ludźmi, z kobietami, ale czasem miał wrażenie, że to jest wydmuszka. Bez sensu, bez celu, żeby zrobić coś innego niż zazwyczaj. Zazwyczaj takie myśli nachodziły go w gorszych emocjonalnie okresach, w innych okolicznościach po prostu korzystał z życia i wcale nie miał skrupułów. Wątpliwości egzystencjonalne zawsze przychodziły z opóźnieniem. Trochę go zaskoczyło, że nie został zmieszany z błotem, na co w tamtym momencie czuł, że zasłużył. Takie wyznanie w ogóle nie miało prawa zostać wypowiedziane, ale skoro już pozbył się godności, to tylko wzruszył ramionami, jakby to był problem pokroju przypalonego naleśnika. Ot, nie ma o czym gadać, dzień jak co dzień. - To jest ostatnia rzecz o jakiej chciałbym dziś gadać. I wbrew pozorom to mi nie siedzi na psychice w sposób, w jaki mógłbyś przypuszczać. To po prostu, jakby to określić… periodyczna niedogodność w pracy, zupełnie bez znaczenia. Ale zapytałeś, to odpowiadam - tym razem nie wahał się sięgnąć po bursztynową odwagę w płynie. Nie potrzebował go ze względu na tę właściwość, bardziej traktował to jak plaster na rzeczywistość. - Ja jestem już jakiś jeden lub półtora kieliszka od tego celu i dobrze mi z tym. To chyba ty musisz się spiąć, jeśli chcesz mnie dogonić - uśmiechnął się spokojnie, bez wyzwania, jakby zupełnie zapomniał, że przed chwilą osiągnął poziom zera absolutnego i tamte zdania wcale nie padły. - I nie potrzebuję też żadnego innego terapeuty, nie przychodziłem do ciebie na terapię - pokręcił głową z rozbawieniem na chwilę zamykając oczy i czując, że błędnik trochę nie nadąża za gwałtownymi ruchami. Miłe to było uczucie. Eh Josh, gdybyś ty wiedział ile rzeczy w twoim wyglądzie za bardzo mi pasuje. A mogłem jak człowiek po prostu zaprosić cię na wyjście zamiast bawić się w podchody. Przynajmniej oszczędzilibyśmy sobie sporo czasu, ale z drugiej strony przynajmniej mogłem na ciebie patrzeć. Posłuchać. Zrobić sobie przerwę od życia. Tłumacząc zależności między pacjentami a terapeutami, tak jak podejrzewał Dave, Josh wchodził w swój ton wykładowcy, jakby takie rzeczy należało jak najdokładniej wyjaśniać. Robił tak czasem na ich spotkaniach i David domyślał się, że tak robić się powinno. Żeby pacjent wszystko zrozumiał tak, jak powinien i żeby nie było niedopowiedzeń. Przestrzegł go na dzień dobry przed takimi gadkami, ale o dziwo jednak mu nie przeszkadzały. Przyzwyczaił się do nich i traktował je jako integralną część samego Josha. Może nawet ten robił to bezwiednie, tym bardziej nie mógł mieć do niego pretensji. W tamtym momencie chciał tylko sobie posiedzieć i go posłuchać. Mógłby mówić o czymkolwiek, o rzeczach najwyższej wagi jak i o totalnych bzdurach a on chciał się tylko otulić jego głosem i podryfować w aksamitnej czerni. Nawet przestał zwracać uwagę na gwar i muzykę wokół, chociaż te loże były na tyle zamknięte, że było tu - jak na bar - względnie cicho. Tym bardziej że stojący nieco dalej, poza zasięgiem ich wzroku Edgardo pilnował, żeby nikt im w pobliżu tej względnej ciszy nie zakłócał. - Nie chcę, żebyś przejmował tym, co ci powiedziałem, w porządku? To nieistotne. To nie powód przez który tu jestem - rzekł podnosząc głowę i otwierając oczy, bo jeszcze trochę a naprawdę by odpłynął. - Napijmy się więc za spotkanie. Za udany nowy tydzień. - wzniósł pękaty kieliszek. Nie chciał, by Josh naprawiał jego problemy, bo oczywiście, że je miał. Nigdy nie mówił, że jest inaczej, ale każdy człowiek miał problemy. To był taki nieciekawy skutek uboczny życia. Tylko że już dawno nauczył się sobie z nimi radzić. Nie siadało mu to na psychice, bo gdyby tak było, to nie mógłby być Caporegime. Gdyby miał słabą psychikę to kto wie, gdzie by skończyli z siostrą. Może ona nie miałaby teraz kochającego narzeczonego, nie mieszkała w ładnym domku na słonecznej Florydzie, tylko umierała na syfilis w jakimś burdelu. Może przesadzał, ale chociażby ze względu na to nigdy nie żałował swoich wyborów.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Lis 04, 2018 9:41 pm | |
| Josh nie wyobrażał sobie aby miał kogoś zmieszać z błotem za taką informację. Jak tak można byłoby postąpić? Z wypowiedzi Davida wychodziło jawnie, że on tego nie chciał, że to była przemoc. To było karalne! Ludzie jednak nie chcieli tego zgłaszać, bo było zbyt kompromitujące. Chore. Kompromitujące powinno być dla tej drugiej strony a nie dla osoby pokrzywdzonej. Z drugiej jednak strony, psycholog ciągle nie był do końca przekonany, że to mogło być stu procentową prawdą. Po prostu, kiedy patrzyło się na takiego pewnego siebie, męskiego i silnego faceta to ciężko było sobie wyobrazić, że był ktoś inny kto mógłby go zmusić do czegoś takiego… jak gwałt. Bo tym było to o czym właśnie Evans się dowiedział. Ciężko było mu odpowiedzieć na pierwsze Dave’a słowa. Jakoś tak głupio było mu przytaknąć i powiedzieć, że jasne, że przecież nie ma o czym gadać. Takie podejście jeszcze bardziej zakorzeniało w nim wątpliwości. W takich momentach najlepiej pominąć to milczeniem i postanowił z tego skorzystać. - O nie! To ja jestem sporo za tobą! Powinienem chyba ciebie dogonić. – zaśmiał się i jakby chciał pokazać szczerą chęć wypił połowę drinka co sprawiło, że opróżnił szklankę. W taki oto właśnie sposób w przeciągu krótkiego okresu czasu wyzerował trzy szklanki. Jak tak dalej pójdzie to się okaże, że wcale nie jest za bardzo do tyłu. Przesunął się na kanapie, bo była ona ustawiona w podkówkę, więc można było dostać się na druga stronę po niej, aby znaleźć się bliżej Davida. Położył na jego ramieniu dłoń i na moment mocniej go ścisnął. Wydawać się by mogło, że chciał go wesprzeć na duchu i niczym dobry kumpel coś mu poradzić. Tak naprawdę przez dobre pół minuty szeptał coś jakby do siebie a gdyby nie krążący w Linewooda alkohol to mógłby poczuć delikatne zimne mrowienie pod jego palcami. To był impuls, nagły pomysł, który wydał mu się przecież tak bardzo genialny! Rzuci zaklęcie obronne, ten kto będzie w sposób seksualny próbował podnieść na Davida dłoń, a kiedy on tego nie będzie chciał, poczuje ból. W tym samym czasie Josh też poczuje co się dzieje. To było jedyne rozwiązanie, które pozwoliłoby mu sprawdzić czy ten człowiek kłamie czy nie, prawda? Szkoda tylko, że owo zaklęcie delikatnie balansowało na granicy możliwości bycia wyczutym przez jego rodzinę. Musiał bardzo uważać a po alkoholu było to ciężkie. Nie miał też dużo czasu na rzucenie magii, bo przecież wyglądałby zbyt podejrzanie dla Dave’a. Podjął się piekielnie ciężkiego zadania i jak na złość nie mógł podświetlić runów aby były widoczne i by w ten sposób mógł je skorygować gdyby coś źle zrobił. Po tak długim czasie nie bawienia się magią to go wyczerpie. Chyba szybciej zezgonuje niż Linewood. - Myślę, że to nie jest nieistotne, ale napijmy się za ten nadchodzący tydzień. Aby był jeszcze lepszy od poprzedniego! – i uniósł szklaneczkę w górę, ale nic w mniej nie miał. Zaśmiał się sam do siebie. - Puścisz mnie? Pójdę sobie zamówić kolejnego, bo tym już raczej nowego tygodnia nie przekupimy. I już było po wszystkim. Pod obojczykami, poprzez ramiona i kończąc na plecach (tworzyło to jeden krąg) biznesmen miał na swoim ciele niewidzialne runy, który miały go od teraz strzec od niechcianego dotyku przesiąkniętego chęcią wykorzystania go seksualnie. Jeżeli kłamał to nic nie zmieni to w jego życiu. Jednak jeżeli było inaczej, wtedy zapewne narobi się zamieszania. Kto by się jednak tym przejmował? Na pewno do niczego nie dojdzie.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Pią Lis 09, 2018 12:52 pm | |
| W jakimś sensie była to prawda. Chociaż z boku jego skomplikowane relacje z szefem mogły wyglądać jakby wszystko - lub prawie wszystko - było w porządku i chociaż Constantino nie używał przemocy by sobie ulżyć, to groźba cierpienia i śmierci zawsze wisiała w powietrzu a to Kodeks Karny zaliczał już do definicji gwałtu. Pół biedy, gdyby ta groźba wisiała tylko nad nim, z tym by sobie poradził, ale za nic w świecie nie chciał, by brudne macki zemsty dosięgnęły jego siostrę. Dlatego po prostu robił to, czego od niego oczekiwano; przywdziewał uśmiech, wyłączał wewnętrzne emocje na tyle, na ile potrafił i grał w tę grę, której zasady z biegiem czasu płynnie się zmieniały. Sińce, które dostawał w prezencie były bardziej manifestem chorej chęci dominacji szefa nad wszystkimi i wszystkim, niż koniecznością zatrzymania go w miejscu i zmuszenia go do poddania się woli tamtego mężczyzny. Niemniej jednak były one gorzką pigułkę i symbolem ujmy, dlatego zawsze zakrywał je jak tylko się dało. Z pewnością jednak nie był to temat o którym David chciałby dyskutować. Ten, kto powinien się czuć upokorzony to jedno a kto faktycznie się tak czuł to drugie. Co prawda kiedyś miał z tym znacznie większy problem na tle mentalnym, ale całe szczęście dla niego że miał wytrzymałą psychikę i że z czasem z konieczności człowiek zdolny jest przyzwyczaić się do wszystkiego. Wdzięczny był Joshowi za nie drążenie tematu a nawet pominięcie go milczeniem. Najgorzej, kiedy ktoś zmuszał cię do skupiania się na rzeczach, których ignorowanie dobrze ci szło i dopiero wywlekanie tego na światło dzienne powodowało problem. Zdaje się, że właśnie tym jego kompan do kieliszka zajmował się zawodowo. Na szczęście miał na tyle przyzwoitości, by nie “terapiować” go po godzinach. Faktycznie nie poczuł ani zimna ani mrowienia, nie wiadomo czy przez alkohol, który całkiem udanie grzał od środka, czy przez to, że bardziej skupił się joshowym zachowaniu nie do końca będąc pewnym, czy tamten się przypadkiem nie zawiesił. Z drugiej strony po paru kieliszkach czas stawał się jeszcze bardziej abstrakcyjnym konstruktem, więc gdyby został zapytany, nie byłby w stanie ze stuprocentową pewnością odpowiedzieć, czy Josh siedział tak z ręką na jego ramieniu trzy sekundy czy trzy minuty zanim się odezwał. Czy to w ogóle było istotne? Znacznie milej było nie zwracać uwagi na szczegóły i oddawać się temu przyjemnemu stanowi lekkiej nieważkości. Ah tak, ten tydzień z pewnością nie może być gorszy od minionego, więc toast można już uznać za spełniony. - Ja się chętnie z tobą podzielę - odpowiedział i upił kapkę armagnacu po czym pochylił się i przyciągnął go do siebie żeby go pocałować. Tak jak Josh odnalazł w sobie impuls, tak samo pod wpływem impulsu (dość ochoczo wspomaganego procentami) zadziałał Dave, bo racjonalnym zachowaniem tego nie można było nazwać. Żaden racjonalny, poważny mężczyzna się tak nie zachowywał i szczerze powiedziawszy nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się zrobić niczego tak irracjonalnego. Nawet szlajanie się po dachach po pijaku z Acem miało więcej sensu. Spodziewał się, że dostanie w twarz; jeden raz więcej nie zrobiłby mu różnicy a jeśli miałoby się tak zdarzyć, to nie powiedziałby, że przeprasza i żałuje. Przez tyle miesięcy bawienia się w kotka i myszkę, szukania jakichkolwiek oznak zainteresowania innych niż zawodowe i małych sukcesów, jak chociażby wizyta w Nomadzie, nawet ognie piekielne nie zmusiłyby go do skruchy. Nawet gdyby Josh w trybie natychmiastowym opuścił to miejsce i miałby go nigdy więcej nie zobaczyć, co w takim wypadku mogło wyjść obojgu na dobre. Bo oczywiście pan psycholog miał pełną swobodę ruchów i mógłby się bez problemu odsunąć gdyby poczuł, że jego strefa osobista i etyka są właśnie naruszane w - bądź co bądź - niespodziewany, może dla niektórych karygodny sposób.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Pią Lis 09, 2018 4:47 pm | |
| Nie miał pojęcia skąd ten pomysł aby sprawdzić swojego byłego pacjenta. Nadal się martwił? Poczuł jakąś więź? A nawet jeżeli to co później? No bo jeżeli kłamał to nie było co tego wszystkiego drążyć. Na sesjach mogliby się zastanowić po co mówił takie głupoty, dlaczego zasłaniał się czymś takim. No ale co jeżeli nie kłamał? Co się okaże, że to wszystko było prawdą? Oczywiście chciałby mu pomóc, ale jakby mógł to zrobić? W końcu Dave nie wyglądał na typa, który nie potrafiłby się bronić. Plus, jeżeli wszystko miało być prawdą to był w mafii, a on myślał, że to środowisko jest raczej bardziej homofobiczne. Josh przy swoim wybryku nie wziął jeszcze jednego pod uwagę, tego, że jeżeli to było prawdą to runy go poinformują, ale i w tym samym czasie pokarzą się. Świecące znaki na ciele mogą kogoś piekielnie przestraszyć. Jest też duże prawdopodobieństwo a nawet pewność, że będzie drążył skąd to ma i szukając informacji w końcu natrafi na jego rodzinę albo ich popleczników. W końcu rodziny magiczne – w szczególności te z starymi rodowodami – są niczym te mafijne, uwielbiają trzymać władzę w garści. Na początku nie zrozumiał o co chodziło z tym podzieleniem się. Tym bardziej nie rozumiał kiedy widział jak David się ku niemu pochyla, złączył ich usta i pocałował w taki sposób, że odrobina płynu trafiła do jego ust. Nawet po wszystkim było widać, że nie rozumie. -Och. – nie do końca wiedział co miał więcej powiedzieć. Powoli zaczynało do niego docierać, że właśnie został pocałowany i to przez faceta. I dwie myśli pojawiły mu się w głowie. Po pierwsze, dawno się nie całował. Ogólnie dawno z nikim nie był. Dziewczynę miał chyba na studiach. Głównie było tak z tego powodu, że musiał sam o siebie zadbać, nie miał rodziny, która by go utrzymała więc musiał zapierniczać na dwóch zmianach i robić studia w tym samym czasie. Kiedy pojawił się Thomas było trochę łatwiej a w końcu stanął na nogi, ale i tak nie miał czasu na randki. A przynajmniej tak sądził. Po drugie, właśnie pocałował go mężczyzna i wcale go to nie zdegustowało. - Niezbyt dobry jest ten alkohol. Powiedział coś, cokolwiek co mogło chwilowo zagłuszyć ciszę. W głowie miał za to pustkę. No bo jak to, z facetem i nie coś złego? Czy to ten alkohol to sprawił? Czy może tak to właśnie odczuwał? Może… może to wolał? Nigdy o tym nie myślał! Im dłużej krążył wokół takich myśli tym robił się bardziej czerwony na twarzy. Nie szalał z wściekłości, nie krzyczał co się stało, nikogo nie bił. Był skołowany i wyglądało, że myślał o tym co się stało. Pytanie, czy warto dać mu się nad tym zastanawiać czy może lepiej działać dalej i kuć żelazo póki gorące? |
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Pon Lis 12, 2018 3:27 pm | |
| Spodziewany prawy sierpowy nie nadszedł i to było zaskoczenie na które nie do końca był przygotowany. Jasne, nadzieja nadzieja, ale statystyki wypadały zdecydowanie na jego niekorzyść. Co zaś zaskoczyło go bardziej i widać to było na jego twarzy to moment, w którym Josh najzwyczajniej i najspokojniej w świecie wygłosił swoją opinię o wódce. Brwi Dawida podjechały do góry i siedział z takim wyrazem twarzy jakieś pięć sekund nim zaśmiał się szczerze, zupełnie zbity z tropu. - No tak, przepraszam. Chyba jednak nie dorastam do twoich gustów. Josh w kolejnej sprawie miał rację; środowisko mafijne nie było specjalnie tolerancyjne, jeśli chodziło o orientację. Może nie aż tak nienawistnie usposobione jak to włoskie, szczególnie jego sycylijski odłam, ale mimo wszystko lepiej było nie pokazywać publicznie swojego zainteresowania tą samą płcią. Zainteresowanie Dave’a w osiemdziesięciu procentach przechylało się na stronę kobiet, więc nie miał problemu żeby wyjść z którąś na bankiet czy aukcję czy jakąkolwiek taką imprezę z gatunku tych, na których bardzo chciałby nie być. Ciężko było nie docenić uroku pięknej kobiety a już szczególnie takiej, która chciała spędzić z tobą noc. Zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie w większej mierze było to spowodowane tym, że wyglądał na kogoś ważnego skoro pojawiał się w ważnych miejscach, ale kto by się tym przejmował? Życie daje ci cytryny, to zrób z nich lemoniadę. Tylko kilkukrotnie zdarzyło się, że jakiś chłopak czy mężczyzna przykuł jego uwagę i chociaż gdy był młody wydawało mu się to jakieś dziwnie nie na miejscu, to nic nie mógł na to poradzić i finalnie po prostu wzruszył ramionami godząc się z sytuacją. Ponoć taki się już rodzisz, nie? Czemu dyskryminować jedną płeć tylko ze względu na sztucznie wytworzoną opinię społeczną? Benevetti natomiast również głupi nie był i doskonale znał realia. Co prawda jemu uszłoby to płazem ze względu na pozycję, ale w niestabilnych czasach lepiej nie robić sobie wrogów z tak błahych powodów, dlatego nikt o jego małych wybrykach nie wiedział a Dave był ostatnią osobą, która by o tym powiedziała. Ci, którzy stali bliżej bossa dobrze znali jego temperament i niejednemu z nich się kiedyś oberwało, choć akurat w rankingu “ulubionych” osób David konkurencję zostawił daleko w tyle. Nikt więc nigdy taktownie nie poruszał tematu uszkodzeń ciała po spotkaniach z szefem. Jednak chyba jeszcze nigdy nie czuł tak dużej chęci poznania kogoś, nie tylko przespania się z nim lub nią i do widzenia. Autentycznie chciał poznać jego prywatną stronę i w jakiś sposób należeć do jego świata inaczej niż tylko na płaszczyźnie pacjent-terapeuta. Trochę go ten zupełny brak reakcji Josha (a właściwie dość osobliwa reakcja) zbił z pantałyku. Ludziom zazwyczaj coś się podoba albo nie, są zadowoleni albo oburzeni, pozwalają na coś werbalnie czy niewerbalnie albo nie. W tym wypadku Joshua wydawał się być trochę odrealniony, jakby się nad tym zawiesił i Dave wcale nie wiedział, czy można to uznać za dobry znak. Może włączyła się jego natura terapeuty i chciał zostać neutralny nawet jeśli mu się to nie podobało. Ta lekka, wewnętrzna konsternacja Dave’a trwała jednak moment, bo po pierwsze nie miał ochoty zastanawiać się nad tym dłużej a po drugie chyba nie do końca był gotowy tak łatwo odpuścić. Trochę chciał a trochę nie chciał wykorzystywać faktu, że byli po alkoholu, ale na litość, Josh wypił tylko trzy drinki. Kim trzeba być, żeby upić się tak, by nie myśleć po trzech drinkach? Jako terapeuta był człowiekiem asertywnym, co dobitnie mu pokazał za każdym razem jakość uprzejmie odmawiając my wyjścia na miasto, więc i tym razem też by to zrobił. Jego nie-do-końca trzeźwe ja było o tym przekonane. Uśmiechnął się raz jeszcze na joshowe słowa, bo ta reakcja była bezcenna, i nachylił się nad jego uchem, uprzednio zakładając mu za nie włosy. - Jeśli chcesz, możemy kontynuować toast u mnie - powiedział cicho, prawie muskając ustami płatek ucha, palcami zaś sunąc po jego szyi. - Może znajdę w barku coś, co będzie ci bardziej odpowiadać - dodał i krótkimi pocałunkami wyznaczył linię po żuchwie, by skończyć na szyi. Cóż, pierwszy raz można było być wziętym z zaskoczenia, drugi już nie. Albo się zgodzi, albo nie, albo odwzajemni zainteresowanie, albo nie, w każdym razie miał do niego tyle szacunku, żeby nie zmuszać go do niczego wbrew jego woli.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Wto Lis 13, 2018 1:05 pm | |
| Linewooda śmiech trochę wybił go z rozmyślania. Pierwszy raz widział aby ten mężczyzna się śmiał i to w dodatku tak głośno! Podobno zadowoleni ludzie wyglądają najlepiej, bo z uśmiechem każdemu było do twarzy. Dave był ogólnie przystojnym mężczyzną, więc dodatkowo uśmiech podbił jego walory wyglądowe. Było to dziwne, może Joshua tak pomyślał po tym pocałunku? A może już dawno gdzieś tak o nim myślał – jako o przystojnym facecie – tylko nie do końca zdawał sobie z tego sprawę? Czy podświadomość płatała mu figle czy tylko chciał mieć jakąś wymówkę na to co właśnie myślał? W głowie mu się mieszało. Pragnął zwalić to wszystko na drinki, ale nie do końca mógł. Nie był na tyle pijanym aby kompletnie nie wiedzieć co robi. Tak, w głowie mu szumiało i ciężko myślało, ale nie był aż tak tragicznie. Chociaż powinien był się przyznać, że jego wcześniejsze dwa drinki były z podwójną ilością alkoholu to wypił ich zaledwie trzy. W szybkim tempie, więc jeszcze totalnie uderzyć w niego nie mogły. A może właśnie mogły? - Do gustów się nie dorasta, je się po prostu ma. – jego głos nie brzmiał tak pewnie jak wcześniej. Chociaż odpowiadał Davidowi to nadal myślał na temat tego co zrobił. Spowolniony mózg chciał nadążyć za wszystkim, tym bardziej, że Josh był typem myśliciela. Lubił rozważać różne sprawy w swojej głowie, ale taką? Tej nie do końca potrafił ogarnąć. Z drugiej strony było coś w nim co trochę go kusiło. Jakiś głosik, który mówił, że powinien spróbować, że trzeba szaleć w życiu. No bo już doszedł do wniosku, że Dave w jakiś sposób mu się podobał. Nie byli też na stopie pacjent-terapeuta… Poczuł jak ciepłe powietrze okala jego ucho, jak słowa delikatnie wpływają do jego ucha a leniwe, drobne pocałunki błądzą po jego skórze. Nie mógł jawnie zaprzeczyć, bo podobało mu się to. W pewien sposób naprawdę mu się podobało, że to ktoś o niego się stara, że to jemu składano propozycję. O matko! Był podrywany! Jak się odpowiadało na takie sprawy?! Rumieniec i błądzący gdzieś w bok wzrok sprawiały, że łatwo było się domyśleć, że Josh nie bywał w takich sytuacjach zbyt często. Był trochę sztywny, właściwie wcale się nie ruszał. Czyli pan rzekomy mafioso potrafi być czuły i delikatny? - Możemy spróbować znaleźć coś lepszego u ciebie. Nie, Linewood się nie przesłyszał. Evans zgodził się na kontynuowanie tego dalej pomimo tego, że było widać do czego dąży druga strona. Dawało to zielone światło. Okularnikowi serce biło w zawrotnym tempie kiedy wstali. Założył płaszcz i szybko rozejrzał się po barze. Nigdzie nie widział Thomasa, może skorzystał z podpowiedzi i zabrał dziewczynę do siebie? Dlaczego on nie mógł także skorzystać z własnego pomysłu? |
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Lis 17, 2018 2:59 pm | |
| Nieczęsto się zdarzało, że coś rozbawiało go tak bardzo i tak spontanicznie. Ludzie z którymi miał do czynienia na co dzień nie należeli do najzabawniejszych na świecie, więc siłą rzeczy i on się trochę do nich upodobnił. Jeśli miałby być szczery, to żarty, które rzucali jego koledzy po fachu były bardziej gorzkie i niesmaczne niż śmieszne. Ale cóż, jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one, więc odpowiadał na te wszystkie prześmieszki zdawkowym uśmiechem. Czasami w którymś z barów lub klubów zdarzało mu się porozmawiać z osobami, które były tak cudownie prawdziwe pod wieloma względami. Na pewno nie wolne od trosk i problemów życia codziennego, ale z pewnością jeszcze nie stłamszone przez otaczający je świat i całe okrucieństwo, które potrafi zaserwować. Potrafiły szczerze się cieszyć i nie udawać kogoś, kim nie były. Może dlatego lubił siadywać z barach, bo od czasu do czasu znajdowała się jakaś dusza, która odrywała go od szarej codzienności. Nie przytrafiało mu się to często, bo zazwyczaj ludzie w takich przybytkach nie byli chętni do dzielenia się radościami, których nie mieli, ale czasem można było spotkać jakąś perełkę. - A według mnie czasami się dorasta, chociaż niektórzy powiedzieli by, że gusta się zmienia. To chyba jest jakaś forma dorastania, ewolucji - znów mu się zebrało na jakieś filozofie, które były zupełnie zbyteczne i nie na miejscu, ale profesor armagnac miał na ten temat inne zdanie. Właściwie to mogło być jego zdanie, nie Dave’a, bo ten ostatni nie poświęcił nawet chwili na przemyślenie go. Ciekawie ile razy zdarzyło mu się palnąć coś głupiego. Zakłopotanie i rezerwa Josha były rozbrajające w połączeniu ze słowami, które wypowiedział. Trochę jak dziecko, które jest obrażone na rodzica i udaje, że nic go nie obchodzi, ale na pytanie czy chce cukierka niby obojętnie się zgadza. Ucieszyły go te słowa, chociaż może w inny sposób niż sądziłby na początku ich „znajomości”. Bo o ile jeszcze parę miesięcy wstecz widział w nim tylko przedmiot pożądania, tak przez ten czas spożytkowany na sesjach zmieniło się jego podejście do osoby Evansa i teraz po prostu chętnie spędziłby z nim czas ot tak. Tylko że bez tej całej otoczki dociekania do jego rzekomych problemów, bez patrzenia przez pryzmat psychologii, bez konwenansów i powściągliwości a zwyczajnie, jak dwójka kumpli. Do tego rzecz jasna było im daleko, ale od czegoś przecież trzeba było zacząć budowanie, prawda? Uśmiechnął się na jego odpowiedź i bez słowa wzniósł w górę swój kieliszek, którego pozostałość osuszył jednym łykiem i wstał, by wyjść zza stołu a tym samym dać taką możliwość Joshowi. Nieznacznie się zachwiał, ale tylko raz, nim przyzwyczaił się do nowej pozycji którą przyjął najwidoczniej zbyt szybko. Niesprecyzowane uczucie, które zasiało swoje ziarno wraz ze zjawieniem się Josha, znów się pojawiło, tyle że tym razem jakby nasilone a wtórowała mu jakaś paradoksalnie ciężka lekkość w klatce piersiowej. A może to był tylko alkohol? Jakby nie było, przypadkowe spotkanie, które w pierwszym momencie było dla Davida bardziej gorzkie niż słodkie, biorąc pod uwagę wydarzenia minionych tygodni, pozwoliło mu zapomnieć o nich nawet lepiej niż cała butelka wódki. Jakby w ogóle nigdy nie istniały a rzeczywistość nie zaleje go nazajutrz brudną falą problemów. Gdyby nie był po kilku głębszych, pewnie zganiłby siebie za tak szczeniacką ekscytację, ale na szczęście nie był. Poza tym nigdy tak naprawdę jej nie przeżył, bo co innego bezosobowe pożądanie a co innego prawdziwe zainteresowanie. Gdy Josh już ubrał się w płaszcz, puścił go przodem, na krótki moment kładąc dłoń na dole jego pleców. Mógł sobie pozwolić na to tylko dlatego, że nikt tego nie zobaczy. Nawet ochroniarz, który stał loże dalej odwrócony do nich tyłem. Odwrócił się dopiero na na słowa swojego szefa. - Ed, jedziemy do domu, później masz już wolne - powiedział zapinając marynarkę. Nie miał ze sobą żadnego okrycia wierzchniego, bo kursując tylko między samochodem a budynkami nie było mu potrzebne. - Jasne, szefie. Jutro przyjechać po południu? - Tak, jak zawsze - przytaknął machinalnie nawet nie zastanawiając się, co jest jutro, zawieszając spojrzenie na idącym do wyjścia kompanie. Czy obawiał się, że Edgardo może sobie coś pomyśleć i że z tego powodu będzie miał później jakieś kłopoty? Nie, ani po pijaku ani na trzeźwo. To był jeden z tych ludzi, którzy nie wtrącali się w nie swoje sprawy i wykonywali swoją robotę, chwała im za to. Więcej takich osób by się przydało, gdyby ktoś pytał go o zdanie. Widocznie miał niebywałe szczęście, że trafił na takiego człowieka już lata temu, kiedy ani on nie był jeszcze caporegime ani Ed szoferem. Ochroniarz ruszył przodem, wyprzedzając Josha, który w pewnym momencie się zatrzymał, czekając na nich. David dołączył do niego i razem poczekali chwilę przed klubem aż zjawi się ich transport, co on sam spożytkował na szybkiego papierosa. Tak, podrywał Josha i tak po prawdzie to od czasu do czasu starał się to nienachalnie robić podczas ich spotkań, ale rezultaty nie były wymierne. Były wręcz żadne. Miał przeczucie, że już lepiej poszłoby mu z jego sekretarką. Jasne, że nie mógł go za to winić, w końcu profesjonalizm i te sprawy, ale miał nadzieję, że jednak w końcu się ugnie. Może trzeba było właśnie czegoś takiego, by w końcu to zrobił. Spojrzał w bok na swojego towarzysza i jego wyraz twarzy znów przyprawił go o lekki uśmiech. Już słyszał tę wewnętrzną batalię, nie wiedział do końca na jaki temat, ale widać było, że Josh się z czymś boryka. Ni to źle, ni to dobrze. Czasami lepiej było za dużo nie myśleć a po prostu czuć. Tym bardziej, że przecież nie robili niczego złego, przynajmniej w jego przekonaniu. Czemu ludzie nie mogą miło spędzić wieczoru? - Nie będziemy długo jechać, nie mieszkam daleko - powiedział gdy pochylił się w jego stronę, być może chcąc wyrwać Josha z jego zamyślenia. A żeby sobie w tym pomóc, w przelocie musnął ustami płatek jego ucha, bo na nic więcej nie mógł sobie pozwolić. Nie w miejscu publicznym. Samochód podjechał i Dave otworzył Joshowi tylne drzwi, zanim szofer zdążył wysiąść. Sam siadł z przodu uznając, że tak będzie najbezpieczniej, bo bardzo się wstrzymywał, żeby go do siebie tak po prostu nie przyciągnąć, nie patrząc na ludzi ani na miejsce. Przez krótką chwilę mógł się cieszyć ułamkiem swojej „nagrody” a teraz znów musiał czekać i czekanie było najgorsze. Nie należał do najbardziej cierpliwych ludzi i czekanie było dla niego jedną z najbardziej frustrujących kar, nawet jeśli niezamierzonych. Tak, spróbował deseru, który był na wyciągnięcie ręki a mimo to nie mógł do niego sięgnąć. Poza tym nie chciał też, żeby Josh czuł się niekomfortowo i dał mu trochę przestrzeni, oczywiście na tyle, na ile można się było tak nie czuć. Nie było jednak innego sposobu i obydwoje musieli jakoś przeżyć tę - jak dla Dave’a - wlokącą się podróż, która nie mogła w istocie trwać więcej niż piętnaście minut. Może dziesięć? Nie przypomniałby sobie, za bardzo pochłaniały go inne myśli kiedy bez udziału woli, bezgłośnie wybijał palcami rytm jakiejś lecącej cicho w radiu piosenki. Kiedy bezlitosne minuty jazdy w końcu minęły, znaleźli się na Manhattanie. Z uwagi na kompletny brak miejsc parkingowych w okolicy, samochód wjechał na podziemny parking jednego z mieszkalnych wieżowców. Było to rozwiązanie o tyle wygodne, że nie doskwierał chłód młodej nocy i z tego poziomu łatwo było dostać się windą do mieszkania. No, nie całkiem bezpośrednio, bo wpierw panowie podjechali na parter, gdzie czekała ich przesiadka do jednej z ośmiu wind odbijających chromowanymi drzwiami blask wyłożonego jasnym trawertynem holu. Jeśli ktoś miałby czas i chęć rozejrzeć się dookoła, z wysokiego sufitu zwieszało się kilka srebrnych kandelabrów idących aż od lobby z portiernią, przez którą przechodziło się wchodząc głównym wejściem. Wnętrza ożywiały trochę stojące tu i ówdzie kwiaty doniczkowe, ale widać było, że projektant cenił sobie minimalizm. Dave wyciągnął jakąś kartę, którą przyłożył do czytnika przy szóstej windzie a ta stanęła przed nimi otworem w przeciągu może pięciu sekund. Kolejne piknięcie i już sunęli bezgłośnie w górę. Bezpieczna strefa, z dala od wzroku innych osób. Taka, w jakiej chciał się z nim znaleźć prawie że od początku ich spotkania. Jednak czuł, że Josh czuje się trochę - albo bardzo - nieswojo, więc zamiast miliona rzeczy, które chciałby z nim zrobić, obrócił się do niego z uspokajającym uśmiechem. Postąpił krok naprzód i obejmując jedną ręką w pasie, przyciągnął do siebie. Z tym samym uśmiechem studiował chwilę jego twarz, przesuwając wzrokiem po oczach za okularami, nosie, by finalnie zatrzymać się na ustach. - Jesteś spięty - powiedział bez wyrzutu, wolną dłonią odgarniając blond kosmyki z jego twarzy. - Niepotrzebnie, czasem dobrze jest przestać rozmyślać. Dzisiaj jesteśmy tylko ty i ja. Przestań rozmyślać, zacznij… odczuwać - ostatnie słowa wypowiedział mu niemalże w usta, nim złączył je w pocałunku, palcami pieszcząc jego kark. Nie krótkim, nie niezdecydowanym, ale pełnym pasji i jakiejś utajonej tęsknoty. Silnym, ale delikatnym. Nie chciał go czymś przestraszyć, ale nie do końca potrafił się opanować i tylko krótkie „dzyń” oznajmiające jego piętro sprawiło, że musiał go puścić. Winda otwierała się bezpośrednio na mieszkanie, teraz tonące w mroku, które niedoskonale rozpraszał poblask miasta za oknami. Oknami wychodzącymi na Central Park. Na wprost jedno, duże pomieszczenie stanowił salon z aneksem kuchennym, w prawo odbijał korytarzyk z trzema parami drzwi; pierwsze po lewej prowadziły do gabinetu, po prawej do łazienki, natomiast te na samym końcu do sypialni. Dave nie potrzebował jakichś zbytków, więc mogło dziwić, że mieszkał w takim miejscu, ale przyczyna była dość banalna - mieszkanie nie należało bezpośrednio do niego, tylko do szefa. Zostało mu udostępnione, tak jak i inni członkowie mogli wedle woli wbrać podobną opcję. Można powiedzieć, że to była taka pula operacyjna. On natomiast płacił tylko za swoje rachunki, co wychodziło mu na zdecydowany plus, bo dzięki temu mógł odkładać pieniądze w razie, gdyby udało mu się w końcu znaleźć ten jeden, jedyny artefakt dla siostry, na którym mu tak bardzo zależało. - Znajdę ci w magicznym barku coś na rozluźnienie. I nie, to nie będzie DRD- zapewnił z rozbawieniem. _________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Lis 17, 2018 6:44 pm | |
| Josh nie był do końca pewien tego co właśnie robi. Nie potrafił też sam przed sobą stwierdzić co nim kierowało. Alkohol? Ciekawość? A może pustka jaką miał już od dłuższego czasu w sercu jak i w łóżku? W normalnej sytuacji, a raczej w takiej gdzie Dave byłby dla niego totalnie obcym facetem, którego widzi po raz pierwszy, Evans był pewien, że odmówiłby i kazał się do siebie nie zbliżać. Nawet pomimo alkoholu we krwi. Tylko miał takie wrażenie… jakby tego mężczyznę znał, jakby wiedział, że sobie nie żartuje, że nie chce wyrwać byle kogo. Nie miał pojęcia skąd takie myśli mu przychodziły do głowy, może dlatego, że spotykali się tak długo na sesjach? Może stąd się brało poczucie, że znał tego człowieka. Tak, na pewno to było to. Ale skąd w ogóle przypuszczenie, że powinien posunąć się z facetem w taką stronę?! Wychodząc z baru, zagłębiony w swoich myślach, parł przed siebie do przodu. Dopiero pod samymi drzwiami głównymi zauważył, że był sam. Lęk zawitał do jego głowy z myślą, że może David robił sobie tylko z niego żarty i teraz siedzi dalej przy stoliku rozbawiony. Na całe szczęście – dla psychiki Josha – Linewood pojawił się szybko tuż obok niego a zachowanie tuż przed wejściem do auta wskazywało na to, że wcale sobie z niego nie żartował. - Mhm. – przytaknął dość nieobecny na to, że długo jechać nie będą. Chryste Josh, uspokój się! To są normalne sprawy w tych czasach! Każdy ma prawo do prób. Najwyżej nauczysz się na błędach. Takie myśli nie opuszczały go kiedy jechali autem. Poza tym, zdawał sobie sprawę, że ta nauka może być taką, za którą zapłaci bardzo dużo. Po pierwsze, Dave był jego pacjentem. I pomimo że teraz już tak nie jest to nadal to było trochę mało etyczne. Po drugie, był bogaty na co wskazywała ilość barów jakie posiadał, szofer i drogie auto. Tacy mogą naprawdę wiele, nikt mu nie zabroni donieść na niego do rady etyki zawodowej i straci licencję przez jeden eksperyment. Po trzecie, nadal miał w głowie słowa Thomasa, że może być z mafii albo się z nią zadawać a to nigdy nie wróżyło dobrze. No i do cholery był mężczyzną! Znowu, nim się obejrzał stali już w holu czekając na prywatną windę. Wszystko w budynku było wykonane z klasą i w wysokim stanie. Kunszt, który wskazywał na to, że mieszkali tutaj bogaci ludzie, ale nie epatował tym na tyle aby było to kiczowate czy kolące w oczy. Winda podjechała i weszli do niej a zaraz po tym poczuł jak Davida dłoń okoliła jego biodra. Nie został też dopuszczony do głosu, bo jego usta musiały zająć się inną czynnością niż mówienie, jakby w ten sposób były pacjent chciał dać mu znać czym ma się zajmować zamiast myśleniem. I po raz kolejny musiał sobie przypomnieć dlaczego tutaj jest, dlaczego zgodził się na to – Linewood był cholernie dobry w całowaniu się. Już prawie wyparowywało mu wszystko z głowy kiedy winda delikatnie podskoczyła, byli na miejscu. - Jestem lekarzem, który zajmuje się tylko tym, także ciężko jest wyplenić ten nawy… wow. – przerwał kiedy weszli a w pomieszczeniu nadal było ciemno. Stanął przy ogromnej szybie przypatrując się jak daleko sięga zieleń Central Parku i jak dookoła niego wyrastają różne wieżowce. Nie było co tego porównywać z widokiem jaki on miał w sowim mieszkaniu. Oderwał wzrok od szyby aby przez ramię spojrzeć na Dave’a z niesmakiem. - Wiadomość, że w ogóle mogłeś pomyśleć teraz o DRD wcale mnie nie pocieszyła. Wrócił wzrokiem do podziwiania krajobrazu za oknem, który o dziwo uspokajał go. Może to co teraz robił było głupie i niestosowne, ale coś go ciągnęło do tego wszystkiego. Nie potrafił teraz z myśli wyrzucić informacji, że mężczyzna szykujący dla niego drinka był przystojny, inteligentny i dobrze całował. Mógł się założyć, że nie jedna kobieta na niego leciała, a i zapewne mężczyźni też na pewno go lubili. Wszystko jest dla ludzi, prawda? Prawie podskoczył przestraszony kiedy tuż obok jego twarzy pojawił się drink. Spojrzał na szklankę z ciętego kryształu, w której nie było zbyt dużo alkoholu, ale był bardzo aromatyczny i mocny. Upił drobny łyk a jego zwilżone wargi odbijały delikatnie światło w półmroku w jakim stali. Poczuł Davida wargi na swojej szyi i dłoń w okolicy brzucha. - Może to jest trochę dziecinne, ale podobam ci się? Dlaczego ja?
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Lis 17, 2018 10:08 pm | |
| - Jesteś przede wszystkim człowiekiem, a każdy zasługuję na przerwę - odparł wchodząc w głąb mieszkania i zapalił dwie lampy podłogowe stojące w salonie, żeby chociaż widzieć po co sięga do barku. Nie chciał zalewać wnętrz ostrym światłem, bo sam lubił widok na park i też uważał, że był w pewien sposób relaksujący. Wyciszający. Pewnie dlatego, połowicznie przy oknach stała wielka narożna kanapa z której można było wygodnie podziwiać płuca Manhattanu. Po godzinach wśród ludzi, korków i hałasu, to była prawdziwa oaza spokoju. Dlatego też, chociaż to była kolejna ujma na godności i honorze, zgodził się wziąć to mieszkanie, przynajmniej tymczasowo. Kolejny symbol poddaństwa względem szefa. Nie dbał jednak o to póki dzięki temu mógł spokojnie zbierać fundusze. Podszedł do nowoczesnego w formie, eleganckiego barku i z witryny wyciągnął szklankę, z dolnej zaś części butelkę z płynem o miodowej barwie. Ludzie którzy pili drinki takie jak gin z tonikiem, z jego obserwacji albo nie lubili słodkich rzeczy, albo nie przepadali za smakiem alkoholu samym w sobie. Ciężko mu było jednoznacznie skreślić którąś z opcji nawet po degustacji armagnacu, jako że ten był i niesłodki i mocno alkoholowy. Pigwówka zaś powinna być dobrym kompromisem; trochę cierpka przez owoce, trochę słodka przez cukier i dobrze zrobiona nie miała w sobie tego wyraźnego smaku spirytusu, chociaż była mocna. Niepopularna w Stanach z racji tego, że pigwy słabo przyjmowały się w tych rejonach, ale do znalezienia. Bardzo smaczna i aromatyczna rzecz, z którą trzeba było uważać, bo można się było nawalić nie wiedzieć kiedy. Podśmiał się na uwagę o DRD, nalewając nieco nalewki dla Josha i po chwili namysłu sobie też wlał trochę, ale jednym łykiem osuszył szklankę. Tak dla wspomożenia wewnętrznej siły, by trzymała go w ryzach. - Masz rację, jakbym chciał, to już dawno bym to zrobił, miałem okazje. Ta wiadomośc powinna ukoić twoje nerwy a ty mówisz, że jesteś niepocieszony - podsunął mu szkło, wyrywając go z kontemplacji nocnych widoków. Sam przesunął się za niego, zdjął z niego płaszcz, który odłożył na kanapę i dopiero objął drobniejsze ciało by móc nacieszyć się jego bliskością. Przymknął oczy wciągając w płuca zapach jego włosów i ta tak bardzo trywialna rzecz sprawiła mu dużą przyjemność. Zupełnie jakby nigdy w życiu tego nie zrobił, ale tym razem było… inaczej. Na tak wielu płaszczyznach, że aż sam nie chciał się przed sobą przyznać. Nie zachowuj się głupio. Jednak nie mógł nic poradzić na mimowolny uśmiech, który wpłynął mu na usta, gdy przez ramię Josha spoglądał nie wiedzieć czy na widok, czy na ich częściowo widoczne w szkle odbicie. Zaraz jednak, nie mogąc się powstrzymać, przechylił głowę i obdarował cudownie miękką szyję tamtego kilkoma pocałunkami, jedną rękę trzymając opartą na jego biodrze, drugą błądząc leniwie po ciele. Coś go aż dławiło w piersi od powstrzymywanych pragnień, bo najchętniej zdarłby z niego ubranie, które nie pozwalało w pełni nacieszyć się jego ciałem, ale na pewno z ich powodu nie zrujnuje ani sobie ani jemu tego wieczoru. Chciał, by Josh poczuł się swobodnie, by spłynęło z niego napięcie, może niezręczność. Rozumiał, że to może nie była standardowa sytuacja, że tak nagle, po prostu idziesz do domu byłego pacjenta, ale tak jak powiedział, czasami trzeba było sobie zrobić przerwę od życia. Od racjonalizmu, nawet od myślenia. Czemu nie pozwolić sobie na chwilę przyjemności? Przerwał pocałunki i oparł policzek o bok jego głowy, ale nadal go nie wypuścił, palcami znacząc delikatne, leniwe szlaki bo jego udach, brzuchu, klatce piersiowej. - Nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć ci na to pytanie. - Gdyby to była jednorazowa przygoda, tak dla wątpliwego ukojenia duszy i zaspokojenia ciała, odpowiedź byłaby prosta: bo cię pożądam. Nic więcej, żadnych zbędnych dodatków w stylu uczuć, tylko dwójka ludzi i żądza. A w tym wypadku to było bardziej skomplikowane, chociaż z początku nie sądził, że takie będzie. Z początku to była challenge. Żeby zdobyć jego zainteresowanie, żeby się z nim umówić, finalnie pójść z nim do łóżka. Na jedną noc, może kilka. Tylko że się pokomplikowało. - Tak, cholernie mi się podobasz. Już od pierwszego momentu, kiedy zobaczyłem cię w Seven coś mnie strzeliło. Nie wiem dlaczego, bo po prostu jesteś seksowny? I podoba mi się twój sposób bycia, twoja osobowość, to jak się uśmiechasz? Tak, uśmiech mógł być tym impulsem który ruszył mnie wtedy z kanapy. Twoja energia. Nigdy nie przychodziłem do ciebie na terapię. Przychodziłem, żeby się spotkać z tobą - dodał, tym razem ewidentnie patrząc już na joshowe odbicie w szybie. Może byłby trochę mniej wylewny, gdyby Josh zapytał go o to na przykład podczas spotkania w gabinecie albo w dowolnych innych okolicznościach w które nie był zaangażowany alkohol. Sytuacja jednak była inna, wcale nie gorsza i Joshowi dostała się cała prawda, nie tylko kawałek. - I nawet gdybym miał cię nigdy nie dotykać tak jak teraz, to i tak nie nazwałbym tego czasu zmarnowanym.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Lis 17, 2018 10:52 pm | |
| Josh cicho parsknął śmiechem kiedy już stanął przy szybie. Czy naprawdę dało się nie myśleć? Czy ta funkcja miała możliwość wyłączenia? Dla niego to było nie do pomyślenia. Zawsze miał głowę pełną pomysłów, przemyśleń i odpowiedzi. Może to była kwestia tego, że często nie mógł przy ojcu powiedzieć to na co miał ochotę i potem mógł jedynie rozegrać takie spotkania w swojej głowie kiedy leżał już wieczorem w łóżku. Nigdy też nie rozumiał jogi i tego pięknego stanu medytacji gdzie podobno nie ma się nic w głowie. Co to oznacza? Czym było owe nic, które mieli w głowie? A jeżeli to tam mieli to czy czasami to nie oznaczało, że coś tam mieli, czyli nie było to puste? Tak, jeden semestr spędził na takich ćwiczeniach i się bardziej umordował niż na tenisie, który wybrał w kolejnym półroczu. - Chyba za mało dbam o swoje dobro. Albo za bardzo ufam ludziom. – wziął szklankę i tuż po pierwszym łyku nadal przytrzymał ją przy ustach, nie pił a jedynie o nie ją opierał. Starał się powyłączać niepotrzebne strumienie myślenia, skupić się jedynie na wędrujących dłoniach po jego ciele. O dziwo, wcale to nie było takie trudne. Kiedy napięcie seksualne wzrasta, chęć myślenia maleje – jakże proste i dość oczywiste odkrycie. Liczyło się jednak dla niego to co usłyszy na kolejne swoje pytanie. Jaka będzie odpowiedź? Czy zawiedzie się? Szok, speszenie i rozbawienie wymieszały się w nim co było widoczne na jego twarzy. Też teraz przyglądał się odbiciu Davida w szybie, potrzebował tego aby zrozumieć o co w tym ich spotkaniu chodziło. - Czyli byliśmy na takich pół randkach? – ta myśl rozbawiała go najbardziej. Jakoś sama mu wpadła do podpitego mózgu i zakotwiczyła się tym wymuszając jego śmiech, ten który podobno tak sobie Linewood u niego cienił. Również to pomogło mu się chociaż trochę odprężyć w tej całej sytuacji. Myśl, że wstępował na nieznane mu drogi tylko z powodu fanaberii swojego byłego pacjenta czy bogatego typa sprawiała, że czuł się lepiej. - To jest zupełnie niesprawiedliwie. Oczekiwałem jakiejś odpowiedzi, która pozwoliłaby mi na swobodne wycofanie się a tym czasem ty jeszcze bardziej ciągniesz mnie ku sobie. – chwila szczerości, która wyrwała mu się sama spomiędzy ust, bo odpowiedziała za niego chyba jego własna podświadomość. Speszył się tym i dokładnie ten moment wybrał na opróżnienie na raz całego trunku. Przymknął na chwilę oczy a później opuścił powoli dłoń z szklanką w dół. Nadal jednak nie otwierał powiek, bo musiał się przyznać do czegoś – co zapewne było już całkowicie jasne – co teraz sprawiało, że czuł się jak dziwak, chociaż nie było w tym niczego dziwnego. - Bo wiesz, ja… jeszcze z żadnym facetem. Nigdy. – chciał dodać, że też już całkiem długo był bez kobiety, ale to nie przeszło mu przez usta.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Lis 17, 2018 11:39 pm | |
| David fuknął cicho z rozbawieniem, słysząc określenie terapii pół-randkami. Jakaś pokrętna logika w tym była, tyle że… - Jeśli chcesz to tak nazwać, chociaż w takim razie to były najdziwniejsze randki w moim życiu - bo jak można było nazwać nawet pół-randką coś, co angażowało w to tylko jedną stronę? To jakby nazwać tak wykład na uniwersytecie, w takim wypadku studencie byli na równie udanych połowicznych randkach co Dave. - Już prędzej mieliśmy ją w Nomadzie. Wtedy w końcu opuściłeś trochę gardę. Nie było to co prawda przełomowe spotkanie, bo tak naprawdę to ono doprowadziło do zaprzestania tej całej „terapii”, choć właściwie… Gdyby nie to, prawdopodobnie nie byłoby ich tu dzisiaj. Więc może? - Wolałbym jednak zabrać cię na prawdziwą randkę, jeśli będziesz chciał. Nie jestem w tym ekspertem, ale obiecuję, że się postaram. O ile będzie jakieś „później”. Ale nawet gdyby Josh jutro zmądrzał i osądził, że fajnie fajnie, ale tak naprawdę to trzymaj się, to i tak nie będzie żałował. Nawet gdyby Josh wyszedł za minutę, to owszem, byłby zawiedziony, sfrustrowany prawdopodobnie też, bo nikt nie lubił jak mu się gwałtownie odbierało coś, na co liczył od długiego czasu, ale powtórzyłby to znowu. Jakieś to podejście wydawało mu się w jego podtopionym umyśle nazbyt ckliwe, ale z tym nie walczył. Szkoda energii. - A co, tak bardzo chciałbyś się wycofać? Jeśli tak, to nie będę cię siłą zatrzymywał - odpowiedział spokojnie i chociaż to miał być zapewne żart, to coś go ukłuło w środku. Żarty żartami, ale mówią, że w każdym takim żarcie jest ziarno prawdy. Naprawdę chyba po alkoholu robił się przewrażliwiony a może to tylko jakiś podświadomy efekt kilku męczących tygodni. Nie zdziwił się zbytnio na jego wyznanie, bo chociaż zakładał, że etyka zawodowa miała tu sporo do powiedzenia, to Josh nigdy nie dał mu odczuć nawet poza pracą, że jest nim w jakikolwiek sposób zainteresowany. To finalnie go skłoniło do zaprzestania swoich wysiłków, bo ile można wkładać jałowego trudu? Dziś, wcześniej w barze po prostu impulsywnie zaryzykował nie licząc na żaden efekt i tu się mile zaskoczył, ale zachowanie Josha nie pozostawiało wielu wątpliwości. Chyba tylko to trzymało jeszcze w ryzach wszystkie jego żądze, które nieznośnie paliły go od środka. To trzeba było rozegrać inaczej. Właśnie tak, by nie wprawiać go w zakłopotanie które i tak aż nadto było widoczne na jego twarzy. Puścił go i przeszedł, by stanąć przed nim. Odebrał od niego pustą szklankę i położył na jednym ze stoliczków stojących akurat pod bokiem, po czym wziął jego dłonie i oparł sobie na klatce piersiowej. - Nie przejmuj się, mówiłem ci, że najlepiej rozmyślanie zepchnąć na drugi plan. Zdaj się na dotyk, niech ci sprawia przyjemność. Słuchaj, patrz, czuj. Nie bój się. Chciałbym w takim razie sprawić, jeśli mi pozwolisz, żebyś miał miłe wspomnienia.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Lis 18, 2018 1:14 pm | |
| - Najdziwniejsze nie oznacza najgorsze. – uśmiechnął się nadal o tym myśląc. Teoretycznie było to zapewne błędne pojmowanie ich spotkań, ale dość zabawne. Chodziło mu o to, że Dave spotykał się z nim dla niego, w sensie lubienia go. To było mimo wszystko inne od jego spotkań z pacjentami, którzy spotykali się z nim nie dla samego spotkania z nim a raczej rozwiązania problemu. Chodziło o to jakie było założenie owego spotkania. - Wtedy? Wtedy… - nie do końca chciał nazywać wszystko po imieniu, bo Linewood mógłby w tym momencie się na niego obrazić. To był jego mały eksperyment, który był przeprowadzony na rzecz psychologii a nie jego samego. - Wtedy było trochę inaczej. Chciałem spróbować czegoś nowego. Na wspomnienie o prawdziwej randce najpierw zrobił wielkie oczy a potem uśmiechnął się. Nie odpowiedział ani tak, ani nie. Nie potrafił tego teraz zrobić, bo nie do końca wiedział do czego teraz dążą i co z tego wyjdzie. To było jednak miłe, że David mu to proponował, chociaż jak wyglądała randka dwóch facetów? Elegancka restauracja i oni w garniturach? Trochę dziwne. Wyjście do pubu na piwo i aby obejrzeć mecz? Niezbyt mieszczące się w pojęciu randki. I oto co się działo kiedy przestawał myśleć, plótł głupoty. A może nie do końca głupoty. Po prostu… sam nie wiedział o co mu chodziło. Czuł, że bezpieczniejszą opcją byłoby wycofanie się. Jakoś tak mu podpowiadały konwenanse. - Nie o to mi chodziło. To byłoby zwyczajnie prostszą opcją. Tak mi się wydaje? Nie wiem, sam już nie wiem. - mieszało mu się w głowie i teraz raczej słyszał szum alkoholu, który dotarł do jego krwioobiegu i miło go rozgrzewał. - Prostsza opcja nie zawsze jest najlepsza, prawda? Przez ułamek sekundy przed oczami stanął mu ojciec a następnie ucieczka z rodzinnego domu. Prościej byłoby przyjąć świat taki jakim był, pozostać na wyznaczonej mu przez los ścieżce. On jednak wybrał trudniejszą, zagmatwaną drogę, ale wcale jej nie żałował. Może teraz też nie będzie? Otworzył oczy kiedy jego własne dłonie opierały się o ciepłą, szeroką i umięśnioną klatkę piersiową Linewooda. Speszył się na myśl, że ten podchodził do tego tak poważnie, dość szarmancko i dostojnie. To było dziwne, zdawało mu się jakby wcale nie różniło ich zaledwie pięć lat – w karcie pacjenta miał podany wiek – a całe wieki. A co jeżeli to było jego przeznaczeniem? Dobrze wiedział, że niektórym życie zostało odgórnie nakreślone i dola zawsze sprawi, że przejdą to co muszą. Może jego stronienie od ludzi w życiu prywatnym było związane z tym, że czekał właśnie na kogoś takiego? A może po prostu był tak bardzo pijany, że w sumie nie powinien już więcej myśleć o takich głupotach. - Dobrze. – zgodził się a następnie nachylił do przodu aby złączyć ich usta. Niech będzie tak jak Dave mówi, przestanie myśleć, zda się na to co czuje.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Pon Lis 19, 2018 2:00 pm | |
| Niby tak, niby najdziwniejsze nie oznacza najgorsze, ale pod pewnymi względami te spotkania można było uznać za najgorsze. Tylko pod pewnymi, bo plusów też miały całkiem sporo, ale bywały momenty kiedy czuł się paskudnie, bo mimo swoich starań nie udawało mu się przełamać tej niewidocznej bariery między nimi. W te dni ich spotkań Dave był mniej skory do rozmowy i to Josh musiał w dużej mierze zajmować się mówieniem. Albo siedzeniem w ciszy, jeśli by nie chciał a co jemu by nie przeszkadzało. Czasem dobrze było sobie z kimś posiedzieć w ciszy. Osobiście nie miał z tym problemów i nie czuł potrzeby przerywania “niezręcznej ciszy”, z kimkolwiek by się znajdował. Dla niego nie była niezręczna, była po prostu ciszą. - To nie ma znaczenia. Nie wiem, z jakich powodów się zgodziłeś, ale to zrobiłeś i w końcu naprawdę rozmawiałeś. - Może dla Josha to był eksperyment, może wcale nie chciał uznawać tego spotkania za “luźne”, może zrobił to z litości, bo o ile Dave sobie mgliście przypominał, wtedy był nie do życia po kolejnym wybuchu złości szefa. Nawet jeśli to było z litości, to dobrze że Josh nie dał mu tego do zrozumienia. Chyba nic go bardziej nie wkurwiało niż litość pod jego adresem. W każdym razie, mimo swojej kondycji, był w stanie o niej zapomnieć i z zainteresowaniem słuchać tego, co mężczyzna miał mu do powiedzenia. Zapamiętać rozbawiony wyraz jego twarzy, swobodny ton głosu. To było tak bardzo niepasujące do tego kim był i kim myślał że jest, że w pewnym momencie zaczął się zastanawiać, co on właściwie robił. Dlaczego się tak zachowywał i co chciał osiągnąć? Przecież to było niedorzeczne. Jednak gdy śmiech Josha ponownie wyrwał go z zamyślenia uznał, że pieprzyć przyszłość. Chciał po prostu móc widzieć radość na jego twarzy. Czemu nie mógłby chcieć czegoś takiego? - Shhh, nie było pytania - odparł cicho, bo niepotrzebnie to powiedział. Niepotrzebnie burzył wszystko słowami, które i tak nie oddadzą sensu splątanych ze sobą emocji. Gdyby Josh chciał uciec, to nawet by się nie zgodził, żeby z nim jechać. Ale czuł, że zapewnienie możliwości wycofania się i brak przymusu mogą być w jakiś sposób ważne. Mimo, że tak naprawdę nie znali się za dobrze, David nie chciał go skrzywdzić. Nawet w jego podlanym procentami umyśle wszystko mogło być nie ważne, odsunięte na dalszy plan, traktowane z przymrużeniem oka albo nieistniejące, to jedno postanowienie trzymało się wyraźnie gdzieś na wierzchu. Tylko czy ty właśnie go nie skrzywdziłeś już pierwszego dnia, gdy pokazałeś się w gabinecie? Będąc furtką do świata, którego nie powinieneś pokazywać ludziom? Słowa Josha i jego delikatny ruch ściągnęły jego myśli do teraźniejszości, bo po pijanemu miał tendencję do krótkotrwałego odpływania w inne rejony. No, może nie po pijanemu per se, bo do tego brakowało mu ledwie kieliszka czy dwóch bo cała podróż i sytuacja go trochę przewietrzyła, ale na rauszu też mu się zdarzało. Nie zastanawiając się dłużej nad nieistotnymi rzeczami, które klinem próbowały się wbić w nastrój, odwzajemnił pocałunek, który był lepszy niż słowa. Kolejny raz przyciągnął go lekko do siebie, jakby dystans ich dzielący był czymś niepożądanym. Nie chciał z tego zrezygnować przez kilka dobrych chwil, dając im szanse tyllko na krótkie, splatające się ze sobą oddechy. Nie wiedział, czy to jeszcze pozostałości po pigwówce czy po prostu słodycz jego ust, ale w tamtej chwili potrzebował zarówno jej jak i tego miłosnego tańca języków, dotyku jego skóry. Może i Josh nie miał doświadczenia z mężczyznami, ale sprawi, że te bariery pękną jak tylko jego kochanek przestanie wreszcie analizować te wszystkie aspekty. Odsunął się od niego niechętnie pewien, że gdyby tego nie zrobił, to nie zachowałby samokontroli na długo. I tak już gdzieniegdzie w zaporze zaczęły pojawiać się pęknięcia. Ujął go za rękę i pociągnął z salonu, korytarzykiem do sypialni, z której okien roztaczał się taki sam piękny krajobraz. - Może powinienem powiedzieć to po twojemu: tu i teraz, terapia Gestalt. Więc bądź dla mnie tu i teraz - poprosił nawet nie zastanawiając się nad tym, co mówił. Kiedy jak filip z konopii wyskakują jakieś dawno zasłyszane lub przeczytane informacje to wiedz, że grany był alkohol. Normalnie pewnie nigdy by sobie czegoś takiego nie przypomniał a wiedział o tym tylko dlatego, że kiedyś wysłał siostrę na terapię w obawie, że może nie poradzić sobie z przejściami z dzieciństwa i się tym tematem pobieżnie zainteresował. Jakieś czternaście lat temu. Naprawdę chciał, by Josh odrzucił wszystkie społeczne uprzedzenia i konwenanse i żeby one nie zaburzały mu tej jednej z najbardziej ludzkich pragnień - przyjemności. Dwoma ruchami poluzował i ściągnął krawat, marynarkę odrzucił w bliżej nieokreślonym kierunku nie przejmując się nią więcej i ponownie zbliżył się do Josha, delikatnie zdjął mu okulary które położył na jednej z komód a jego samego zablokował między sobą a ścianą, wsuwając kolano między jego uda. Na atencję znów zasłużyły jego usta, potem szyja, którą obdarzał gorącymi pocałunkami. Dłonie wsunęły się pod ubranie, nieśpiesznie badając fakturę skóry, łapiąc każde napięcie mięśni i chłonąc ofiarowane ciepło. Może i dzieliły ich wieki, może nie. Tak naprawdę Dave po prostu dostosowywał się do partnera albo partnerki - jeśli od początku było wiadomo, że coś zwyczajnie iskrzy, to nikt się nie bawił w delikatność. Jeśli druga strona wolała spokojniejsze tempo, też w porządku, potrafił to uszanować. Szanował odmowy, szanował kobiety, zachowywał się tak może na przekór środowisku w którym żył. A może jednak podświadomie wyniósł coś z domu, może miał to w genach. W każdym razie dobrze wiedział, że można komuś zrobić niemałą krzywdę, tym bardziej jeśli chodziło o nowe sytuacje. To była odpowiedzialność, na którą nie do końca był przygotowany, bo w dzisiejszych czasach to dość nieprawdopodobne, ale nie rozmyślał nad tym. Chciał po prostu sprawić mu przyjemność, nacieszyć się jego ciałem, tymi pocałunkami, i chociaż z jednej strony było mu mało, z drugiej nie chciał tego kończyć.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Pią Lis 23, 2018 5:50 pm | |
| W końcu naprawdę rozmawiał. Ciekawiło go o co dokładnie chodziło w tej wypowiedzi Davidowi. Na pewno mówił więcej, ale czy było to aż tak różne od tego jak zachowywał się na ich sesjach? Czy takie nieformalne spotkanie aż tak dużo w nim zmieniało? Na pewno starał się być luźniejszy, mniej profesjonalny. Nie uznałby jednak tego za jego prawdziwe odkrycie siebie w rozmowie. Dave miał jeszcze sporo do poznania w nim. Nie był do końca pewien co miał robić, ale chciał zrobić ten jeden krok w przód, pokazać, że naprawdę o tym myślał i partner nic sobie nie wyobraża. Choć przez alkohol krążący w jego żyłach mógł podejmować właśnie najgorszą decyzję życia – lub też i najlepszą, kto wie? – to starał się pokazać w jakiś sposób swoje zaangażowanie w tą sytuację, chociaż jak na razie była dla niego jedną wielką abstrakcją. Ciężko było mu przejść nad tym wszystkim do stanu, który można by nazwać normalnym, ale pociągnięcie za dłoń sprawiło, że wyszedł z niektórych dziwnych myśli, co na pewno było dobre. I nagle z szoku jego mina zamieniała się w delikatny, ale jasno zarysowany uśmiech. - No proszę, czyżby ktoś się przygotowywał przed spotkaniami? Przeszli próg i przez moment zerkał na to co było za oknem, ale nie mógł sobie długo na to pozwolić z racji tego, że jego okulary zniknęły mu z nosa. Przez krótką chwilę – kiedy miał zamknięte oczy - mogło się zdawać, że przyzwyczaja wzrok do ich braku, ale tak naprawdę musiał stłamsić swoją magię, która lubiła ukazywać się właśnie poprzez rozjaśnienie i podbicie koloru tęczówki. Czasami ludzie opisywali jakby coś się poruszało im w oku, jakby zamiast kolorowej, stałej części mieli falującą, bystrą, krystalicznie czystą wodę lub mrożący śnieg z lodem. Teraz, kiedy otworzył oczy, miały stały, normalny, szaro-niebieski kolor. Pierwszy raz to ktoś jego przyparł do ściany i wymusił postawę gdzie musiał stać w rozkroku. Zapewne gdyby nie pocałunki to teraz patrzyłby się zdziwiony w dół niczym dziecko, które po raz pierwszy odkryło swoje miejsce intymne. Z całą pewnością mógł jednak stwierdzić, że Linewood całował obłędnie. Dało się wczuć, że miał w tym wprawę i że wiedział co robi. To idealnie rozpraszało jego mniej lub bardziej skoncentrowane myśli, które pragnęły gadać o czymkolwiek aby zagłuszać ciszę. A przecież obecna cisza była jak najbardziej na miejscu, nie powinno być nic w niej krępującego. Josh mógłby się nawet pokusić o stwierdzenie, że to właśnie przerwanie jej głupim tekstem mogłoby być o wiele bardziej krępujące. Dlatego starał się skupić na ruchach partnera. Czuł jak ten podwija i wyciąga jego koszulę z spodni, jak wkłada pod nią dłoń i błądzi nią wszędzie spragniony dotyku skóry. Usta nie pozostawały w tyle starając się nadgonić z zapoznawaniem górnej części ciała, takiej jak usta, szczęka, szyja czy obojczyk. Z racji tego, że przy zdejmowaniu krawata Dave musiał odpiąć górny guzik Evans postanowił w wolnej chwili powoli zacząć go rozbierać i w taki sposób każdy kolejny guzik od góry był systematycznie rozpinany i w parę chwil starszy stał z rozchełstaną koszulą. Było co podziwiać, nawet on jako facet potrafił to stwierdzić.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Gru 01, 2018 3:37 pm | |
| Bywały momenty, lub raczej osoby, dla których Dave potrafił odpuścić swoje egoistyczne i momentami może zbyt porywcze podejście do spraw i ludzi, jakiego nabawił się przez te wszystkie lata w Organizacji. Osoby, które były dla niego w jakiś sposób ważne, czyniły jego życie znośnym a nawet radosnym, bo choć nie mógł narzekać na brak towarzystwa, to w znacznej mierze większość tych spotkań nosiła znamiona jałowości. Były wybrakowane. Zupełnie jakby każdy z nich grał jakąś rolę w z góry ustalonej sztuce o mniej lub bardziej sztywnym scenariuszu. Byłeś z ludźmi, ale jednocześnie obok. Mówiłeś, ale nie rozmawiałeś. Słyszałeś, ale nie słuchałeś. Ping, proszę, oto kolejna podbita karta, odbębniłeś swoje, możesz iść do domu. Chociaż mieszkała daleko, - dzięki Bogu; sam ją tam wysłał - centrum jego życia była Gia. Jeśli miało to w jakiś sposób jej pomóc albo zapewnić spokój, w imię tego gotów był znieść dosłownie wszystko. I znosił. Nie byłby fair, gdyby powiedział, że życie w taki sposób to samo cierpienie, oczywiście, że nie. Podliczając wszystko, miało całkiem sporo plusów z których ciężko byłoby mu zrezygnować a że minusy? Życie każdego ma jakieś minusy, prawda? Życie to w ogóle był debet, który się dostawało na dzień dobry i musiałeś się nieźle postarać, żeby wyjść na plus. Chwila nieuwagi i znów jesteś na minusie. Było wąskie grono kolegów, przy których nie czuł, że musi uważać na każde słowo. Z którymi dało się obejrzeć mecz baseballu przy dobrej IPIe a nawet jeśli była nie dobra, to w takich momentach wydawała się najlepsza. Ludzie, którym zawsze był w stanie spróbować pomóc, z którymi mógł porozmawiać o wielu sprawach nie musząc stawiać przed sobą muru obronnego, przyjmować ostrożnej i powściagliwej postawy. Ale jednak oni wszyscy byli zamknięci z nim w tej samej klatce. Niektórych rzeczy wciąż nie można było robić a o niektórych sprawach rozmawiać. Wierzyłeś im, ale gdzieś w środku, głęboko, jak drzazga tkwiła myśl, czy gdyby doszło do jakiejś podbramkowej sytuacji, to czy by cię nie wystawili? Czy na pewno możesz być ich pewien? I byli też ludzie, którzy po prostu pojawiali się i znikali, ale nie sposób było być dla nich szorstkim czy obojętnym. Nie wiadomo, co w nich takiego było, że tak oddziaływali, ale byli miłą odmianą w codzienności. Josh był właśnie takim człowiekiem, wobec którego David nie potrafił przejść obojętnie i nie był w stanie powiedzieć dlaczego. Z samego początku może i owszem, może kłębiły się w nim dość samolubne i egoistyczne myśli nie zakładające niczego więcej poza wygraną w swoim własnym wyzwaniu. Zwrócić uwagę, zaciągnąć do łóżka. Wygrać i znaleźć sobie jakieś kolejne wyzwanie w tym popierdolonym życiu. Z czasem okazało się, że przestał myśleć w ten sposób, nawet nie wiedział kiedy. Kiedy Josh z wyzwania zmienił się w kogoś, kogo chciałby poznać. Z kim chciałby się widywać. I nawet teraz, kiedy w zasadzie mógłby na mentalnej karteczce odznaczyć swoją wygraną i przypiąć ją na ścianę chwały, potrafił zrezygnować z postawienia siebie i swoich potrzeb na pierwszym miejscu. Tym razem na pierwszym miejscu stał ten niepozorny, młody mężczyzna o zaróżowionych od alkoholu policzkach, który próbował się odnaleźć w nowej dla siebie sytuacji. Który wzbudził w nim zainteresowanie bynajmniej tylko czysto fizyczne. I ta noc była dla niego. Na dobre wspomnienia. Bo prędzej czy później zawsze kończyło się tak samo. Miał ochotę w ogóle go nie puszczać, udem bezczelnie ocierając o jego krocze, mógłby przy tej ścianie dłońmi i ustami wybadać każdy centymetr jego ciała, ale uznał łóżko za bardziej sprzyjające tym zachciankom, więc gdy tylko Josh mimochodem uporał się z rozpięciem jego koszuli, odwrócił się razem z nim o sto osiemdziesiąt stopni, żeby za klika kroków wylądować na łóżku. Tu było zdecydowanie wygodniej i miał większe pole manewru. Przez chwilę przyglądał mu się z trudnym do sklasyfikowania wyrazem twarzy, gdy tak zawisł nad nim, z połami koszuli opadającymi swobodnie wzdłuż ciała, ale trwało to tylko moment nim machinalnie ściągnął ręce za plecy i paroma ruchami zdjął koszulę, wywracając rękawy na lewą stronę, bo nie trudził się z rozpinaniem mankietów. Ta wylądowała gdzieś na krawędzi łóżka i jeszcze zanim dotknęła pościeli, straciła zainteresowanie właściciela. Po chwili dołączyła do niej koszula Josha, bo bariera w postaci ubrań wydawała się być nie do zniesienia i wymagała natychmiastowych działań. Przez następne minuty jego dłonie i usta udowadniały Joshowi, że choć sytuacja może i jest dlań nowa, ale z całą pewnością może być przyjemna. A nawet przyjemniejsza niż cokolwiek, czego do tej pory doświadczył. Nie spiesząc się, z pieczołowitością obdarzał go pocałunkami od ust, sukcesywnie schodząc niżej, czując rytm jego serca, lekkie spięcia mięśni reagujące na pieszczoty; ciało bezwiednie tak słodko odpowiadające i domagające się więcej. Te wszystkie reakcje sprawiały mu dziwną przyjemność, nawet jeśli to on był głównie stroną aktywną. To jednak wystarczyło, by spodnie szybko okazały się się niepożądaną częścią garderoby, nie wspominając już o tym, że spodnie od garnituru nigdy nie należały do najbardziej komfortowych. Musiał jednak póki co je zostawić, bo czuł, że były one jedyną barierą przed tym, żeby za szybko nie posunąć się za daleko. Spodnie Josha, jednakże, to było co innego, więc gdy tylko natrafił na tę przeszkodę, pozbył się jej równie łatwo jak koszuli. Chyba w najwyższy czas, bo pomimo wypitego alkoholu męskość Josha prężnie uwypuklała się pod materiałem bielizny. Dave znalazł sobie miejsce pomiędzy jego udami, całując i drażniąc tę wypukłość przez materiał, palce zaś doceniały krzywizny jego brzucha i bioder. Trwało to chwilę, dając obietnicę i zostawiając pole wyobraźni, nim w końcu zsunęły się, tym samym całkowicie pozbawiając młodszego mężczyznę odzienia. Owszem, David całkiem nieźle całował i całkiem nieźle operował językiem, więc gdy wziął go w usta, z zadowoleniem przyjął to szczególnie seksowne wygięcie pleców. Ale nie pozwolił mu na spełnienie zbyt szybko, od czasu do czasu zmniejszając intensywność okazywanej czułości. Chciał, by Josh nie myślał o niczym innym, o tym, że to może dziwne, że może społecznie naganne, że co on w ogóle robił i całkowicie zaakceptował tę bliskość. Żeby czuł się z tym dobrze, ośmielił się, żeby chciał więcej. Tym bardziej, że to trochę było jak narkotyk, szczególnie, gdy próbowało się po raz pierwszy. Kiedy ciało kochanka zdecydowanie pokazało, że już więcej nie wytrzyma, chociaż nie miał tego w zwyczaju, to nie odsunął się, kiedy Josh wzleciał na krótką chwilę na skrzydłach do nieba. Właściwie to nawet się nad tym zastanawiał. Przełknął nasienie i jedyne, co przyszło mu na myśl, to to, że nie było to tak okropne jak pamiętał. Tak wiele zależało od człowieka i sytuacji. Uśmiechnął się do siebie i podciągnął na łóżku, kładąc na boku, przodem do Josha i przyciągając jego rozpalone ciało do siebie. Dał mu trochę czasu na odpoczynek, wypełniając go leniwymi pieszczotami, samemu rozkoszując się każdą chwilą z tej nocy. Nie było pracy, nie było mafii, nie było problemów i świata zewnętrznego. Jedynie oni zamknięci w ścianach sypialni, otuleni przez chłodny półmork i własne pragnienia. Podejrzewał, że połączenie tych rewelacji z alkoholem to może być dla terapeuty za dużo jak na jeden wieczór i gdyby był na tyle zmęczony by usnąć, nie miałby mu tego za złe. Owszem, byłby niepocieszony i musiałby przełknąć swoje żale pod prysznicem, ale miło się zdziwił, gdy ten odpowiedział na jego czułości i to śmielej niż za pierwszym razem. Boże, nigdy by nie pomyślał, że tak bardzo może go boleć w kroku, to było niemal nie do zniesienia. Zadbał o to, by podczas zbliżenia Josh czuł się najbardziej komfortowo, jak tylko był w stanie. Żeby się nie bał, rozluźnił i sam tego chciał, nawet jeśli nie do końca wiedział czego. Zdawał sobie sprawę, że za pierwszym razem mogło to być dziwne i niekomfortowe na wielu poziomach, dlatego nie przerywając pieszczot, z użyciem lubrykantu przygotował go na siebie palcami. Odczuł, jak drobniejsze ciało spina się w odruchu na nieznane, ale po chwili poczuł inny rodzaj dreszczu, gdy znalazł prostatę. I niech ktoś by spróbował mu wmówić, że ten męski punkt G był tam przypadkiem i wbrew naturze. Stwierdziwszy, że Josh zrelaksował się wystarczająco, odsunął się na chwile od kochanka żeby ściągnąć spodnie oraz bieliznę i niemal nie jęknął z ulgą. Sięgnął do szafki nocnej po gumkę i wylał sobie jeszcze trochę nawilżacza na dłoń. Nie chciał, żeby Josha na dzień dobry po wstaniu zmroziła świadomość, że coś mu leci po udach, to zdecydowanie za pierwszym razem mogło być lekko traumatyczne. A mogło i nie, wszystko zależało od człowieka. Dave wolał jednak nie ryzykować i nie psuć tego wszystkiego taką drobnostką, dlatego gdy już trochę niecierpliwie rozprowadził lubrykant po członku, uniósł nieco joshowe biodra i mimo wcześniejszej niecierpliwości, wszedł w niego zaskakująco powoli, dając mu czas na oswojenie się z sytuacją i co ważniejsze - sobie. Miał niebywałą chęć by parę razy szarpnąć biodrami i zakończyć swoje słodko-gorzkie męki, ale nie, to było niedopuszczalne. Nachylił się przy tym nad nim, jedną ręką nadal trzymając go pod plecami, drugą opierając koło jego głowy i po raz setny chyba tej nocy połączył ich usta w pocałunku. Nie chciał się od niego odsuwać, nie chciał czuć chłodu świata, tylko jego ciepło, jego ciało, które wywoływało u niego niespodziewane reakcje. Albo na starość robił się ckliwy, albo naprawdę Josh miał jakieś specjalne miejsce nie wiedzieć dlaczego. Kochali się niespiesznie, chociaż ze sporą dozą namiętności, jakby byli kochankami, którzy spotkali się na nowo po wielu latach rozłąki i którzy celebrują każdą chwilę wspólnej nocy. Księżyc wędrował po niebie a oni osłaniali się przed rzeczywistością żarem swoich ciał, oddechów, westchnień i żadne z nich nie myślało o nadchodzącym dniu, o powrocie do obowiązków, do wszystkiego. Było właśnie TU i TERAZ. I było dobrze. Wychylające się zza horyzontu słońce zastało ich wtulonych w siebie, śpiących spokojnie, nieświadomych wstającego dnia. I w przypadku niektórych - nieznośnego kaca. David jednak, wstając w nocy, zahaczył o kuchnię i wziął stamtąd po szklance wody i aspirynie, chociaż po krótkim namyśle dla Josha wziął trzy, także poranny zostaw czekał na nich na szafce, gotowy jeśli nie ukoić to chociaż zmniejszyć skutki wieczornych toastów. _________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Gru 02, 2018 1:07 pm | |
| Josh zawsze pragnął wierzyć w ludzi, ale rodzina tłumiła w nim tą naiwność. Kiedy rodziłeś się jako ktoś ważny nagle twoje myśli i czyny stawały się ważne, nawet jeżeli miałeś dziesięć lat i gówno wiedziałeś o świecie. Twoje słowo mogło mieć władzę sprawczą, a twój wybryk sprawić, że coś ważnego się nie powiedzie. Przekonanie się o tym na własnej skórze potrafiło boleć. Są jednak tacy, którzy w tym wszystkim potrafią się odnaleźć a taki świat ich nie przeraża a wręcz podnieca. Josh tego nie chciał, ale od kiedy ktoś taki ma coś do powiedzenia w swojej sprawie? I skończyło się na tym, że przestawał ufać komukolwiek. Kiedy jedno twoje własne słowo może zostać użyte przeciwko tobie to nie chcesz z nikim rozmawiać aby krzywda ci się nie stała. Tracisz dzieciństwo na marzenia dorosłych. Tracisz siebie. Tracisz swoje życie. Nawet po zrozumieniu tego wszystkiego, po ucieczce od rodziny, spadku i władzy ciężko było Joshowi zaufać komukolwiek. Nadal był w swoim świecie poszukiwany, każdy więc mógł być przeciwko niemu. I może właśnie dlatego, że w życiu osobistym nikomu nie potrafił zaufać to na zawód wybrał sobie profesję gdzie zaufanie jest fundamentem? Może dlatego tak bardzo lubił swoją pracę i potrafił się jej oddać. W niej był lekarzem, pomocą, wsparciem i dobrą radą. Wszystkim tym czego jemu samemu brakowało. Dzięki temu coraz rzadziej odczuwał pustki w życiu osobistym, tym bardziej, że poznał też Thomasa. W jakiś sposób zdawało mu się, że zapełnił swój czas tak, że niczego mu nie brakowało, wszystko było na odpowiednim miejscu. Czasem, z rzadka, przychodziły momenty zwątpienia, kiedy siedział w pustym mieszkaniu, zupełnie sam i nie miał co z sobą zrobić. Kiedy nie miał siły na pracę, na sen było za wcześnie a picie w samotności przynosiło tylko udrękę. Wierny Tom przychodził z odsieczą i w pewnym momencie Evans zauważył, że czasami nie chodzi o to aby rozmawiać, ale by mieć kogoś obok siebie, kogoś kto ciebie zrozumie. Zdawało mu się, że tym razem będzie podobnie, że zgadza się na to z powodu pustki, która przez brak zrozumienia i przyniesienia pomocy na sesjach Davida powiększyła się. To wszystko… chyba miało być próbą zasklepienia dziury, którą pacjent nagłą rezygnacją z jego usług tylko powiększył. Kiedy jednak przeszli do sypialni, stracił najpierw okulary, potem koszulę a następnie wylądował na łóżku, to zrozumiał, że nie chodziło tylko o to. On tego chciał. To było dziwne, bo nigdy nie myślał o facetach, nigdy go nie pociągali. A raczej nie zwracał na nich takiej uwagi jak na kobiety. Wiedział o takiej możliwości, ale zamykał ją przed sobą. A teraz to co było zamknięte Dave powoli otwierał z każdym muśnięciem jego ciała, zdjętą częścią ubrania i jękiem jaki wydobywał z psychologa. To było tak ciężkie do ułożenia w głowie – tym bardziej kiedy miało się w niej promile – że w pewnym momencie Josh zrobił to co Linewood proponował mu od samego początku, zaczął odczuwać. Niczego się nie spodziewał, niczego nie zakładał. Pozwolił starszemu rządzić, sprawiać by mógł poczuć już to co było mu kiedyś znane jak i te zupełnie nowe doznania. Tak na przykład wzięcie go w usta, sprawiło, że jęknął zaskoczony z przyjemności. Nie spodziewał się tego i miał nadzieję, że nie będzie musiał tym samym się odwdzięczać, bo na razie nie był na tego typu rzeczy gotowy. Miał na tyle przyzwoitości w sobie, że nie położył dłoni na Davida głowie aby przy szczytowaniu nie docisnąć go mocno do swojego krocza, w zamian za to znęcał się nad prześcieradłem, które tak kurczowo trzymał w zaciśniętych pięściach, że na długo pozostało w tych miejscach mocno pomarszczone. Wsuwający się w niego palec sprawił włączenie się paniki, z którą Linewood także całkiem nieźle sobie poradził. Pieścił go ustami po szyi, odnalazł prostatę i sprawił, że Evans mógł poczuć nowe doznania, które wcześniej były dla niego nieosiągalne. I na końcu sam seks. Nie było łatwo w dziewiczy tyłek wziąć w pełnej gotowości Dave’a. Łzy zakręciły mu się w oczach i musiał poprosić o chwilę, która na pewno dla drugiej strony była słodką katuszą, aby mógł się przyzwyczaić. Partner wynagrodził mu jednak wszystko. Zdawało mu się, że to wszystko trwa całe wieki, że już jest u szczytu, ale brunet robił coś takiego, że oddalał to aby mógł czuć o dziwo całkiem przyjemny ból. To nie było wykorzystanie, to było świadome przeniesienie partnera w krainę rozkoszy. Josh nigdy w życiu, z żadną partnerką nie czuł się tak jak teraz. Piękny, doceniony, wyuzdany, seksowny, namiętny, jakby był jedynym na tym świecie a całe otoczenie poza tym łóżkiem nie istniało. Końcowe spełnienie sprawiło, że praktycznie zemdlał wykończony całym dniem, alkoholem, napięciem, stresem i nieziemskim seksem. Usnął w obcym mu mieszkaniu, równie obcym łóżku, pod kołdrą i ramieniem faceta, który sprawił, że świat mu się odmienił. A przynajmniej tak było w nocy, bo rankiem pierwsze co poczuł to okrutny ból głowy i taką suchość w gardle jakby ktoś mu Saharę przeniósł do niego. Przedzierające się przez szczelinę w zasłonach światło odbijało się od ściany i już to sprawiło, że jeszcze bardziej pulsowało mu w głowie. Delikatnie poruszył się, aby sprawdzić na ile może sobie pozwolić by nie wybuchła mu bomba z opóźnionym kacowym zapłonem, kiedy zdał sobie z kilku rzeczy sprawę. Po pierwsze, coś go przygniatało, było to ciężkie i ciepłe, wielkości człowieka. Po drugie, to zdecydowanie nie było jego łóżko, nie zgadzał się też kolor i zapach pościeli. Po trzecie..! Otworzył szeroko oczy, w głowie zawyły syreny i pisnął chociaż zdążył sobie zasłonić usta zanim stał się zbyt głośny. Przypominał sobie urywki tego co wczoraj zrobił, na co się zgodził i co… odczuwał. Nadal z zakrytymi ustami dłonią odwrócił się powoli aby upewnić się czy to prawda. Tak, obok niego leżał śpiący David Linewood, jego były pacjent. Mężczyzna. I oni.. wczoraj… razem. Teraz doszło też do niego, że jego biodra były w dość niecodzienny stanie. Czuł jakby były nieważkie, ale tylko do momentu kiedy się nie poruszał. Co miał teraz zrobić?! Co ludzie robili normalnie w takich momentach? Nie, zaraz. Ludzie chyba normalnie w takich sytuacjach nie bywali. Odjął dłoń od swoich ust. Najpierw musiał się zastanowić czego potrzebował. Ubrania, woda, okulary, woda, jakieś leki przeciwbólowe i woda. I najlepiej aby mógł to znaleźć, zebrać razem i wyjść zanim Dave się obudzi. Zaczął się powoli przesuwać w bok, jeszcze kawałeczek i odrobinę. Zerkając na półkę nocną zauważył aspirynę i wodę. Był w domu. To na pewno pomoże. Pociągnął mocniej kołdrę za sobą, nie chciał się odkrywać i świecić golizną, bo właśnie dopiero teraz zaczął wstydzić się swojego ciała.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Gru 02, 2018 5:55 pm | |
| David zdecydowanie lepiej znosił skutki picia i wiedział, że ten dzień będzie jedynie… niewygodny. To ten stan, kiedy nie jesteś jeszcze skacowany, głowa niby cię nie boli, ale czujesz się jakby wszystko było niewygodne. Nie masz ochoty zbytnio się ruszać, głębsze zastanawianie się nad rzeczami cię męczy, ale oglądać telewizji też nie masz ochoty i właściwie to nie chcesz robić niczego. Ale niczego w dosłownym tego słowa znaczeniu też nie chcesz robić. Po prostu, chcesz osiągnąć stan, który żadną miarą nie jest ci dany, ale jesteś w stanie całkiem sprawnie funkcjonować. Niemniej, aspiryna z rana to zdecydowanie dobry pomysł by choć trochę tę niewygodę zmniejszyć. Nie obudził się od razu, w każdym razie nie wtedy, gdy Josh osiągnął moment uzmysłowienia sobie co tu się działo minionej nocy. Właściwie nie potrafił by stwierdzić co go obudziło, bo zazwyczaj sen miał dość mocny. Nie żałował jednak, bo gdy otworzył oczy ujrzał gramolącego się trochę niezdarnie w stronę szafki Joshuę. Poobserował go trochę z tłumionym uśmieszkiem, nie ruszając się, bo zwyczajnie nie miał ochoty a ten punkt widzenia mu odpowiadał. Biedny, wyglądał trochę jakby przejechał po nim walec, ale nie można było odmówić seksowności tej zmierzwionej fryzurze i ogólnie temu, że był w jego łóżku. - Buzi na dzień dobry dostanę? - zapytał dość cicho, kiedy Josh już popił białe tabletki. Miał w pamięci co tamten mu mówił i na sesjach i na spotkaniu i nawet wczoraj odnośnie tego, jak złym mariażem był on i alkohol, a dokładając jego wygląd i zachłanność z jaką opróżniał szklankę nie trudno było zgadnąć, że kac już do niego zawitał. Podniósł się przy tym nieznacznie i oparł policzek na dłoni, ale skrzywił się na moment i syknął, szybko wracając do wcześniejszej pozycji, bo zapomniał o - teraz już wielobarwnym - sińcu. Nie zmąciło to jego dobrego humoru, mimo ogólnego poczucia dyskomfortu i szybko zapomniał o tym szczególe. Widać codzienność jeszcze nie zdołała się do niego dobić i zepsuć mu dnia. Gdy na jego słowa Josh się wzdrygnął, z trudnem zdusił w sobie śmiech, nie chcąc bombardować jego czaszki dźwiękami, które w tamtym momencie z powodzeniem można było uznać za wroga numer jeden lub dwa, zaraz po piaskach pustyni w przełyku. On sam rzadko bywał skacowany, bo żeby do tego doszło musiałby się urżnąć tak, by urwał mu się film. Jakkolwiek czasami ta perspektywa wydawała się pociągająca, za każdym razem wyrzucał sobie, że skutki takich decyzji były zdecydowanie nie warte chwilowego zapomnienia i że nigdy więcej tego nie zrobi. Nigdy nie dotrzymał danego sobie słowa. Czasem po prostu bywały momenty, kiedy nie dało się inaczej. Ale za nic nie chciałby nie pamiętać takiej nocy, więc szczęście, że dziś była niedziela i musiał jako tako funkcjonować, bo po południu czekało go raportowanie. Czy on w ogóle miał coś przygotowane? E, lać na to. Później się będzie martwił. Teraz miał przed sobą coś znacznie bardziej interesującego. Ktoś musiałby być ślepy, żeby nie docenić tych wspaniałych krzywizn młodego ciała, tych potarganych włosów, które na każdej sesji, zawsze, były starannie uczesane. Profesjonalne. Zobaczenie takiego Josha było warte wiele. Wyobrażenia nawet temu nie dorównywały a w połączeniu z tymi słodkimi jękami rozkoszy, które noca pieściły jego uszy… Potrząsnął lekko głową, sam do siebie, i wrócił do rzeczywistości, bo drążenie dalej tego tematu i rozpamiętywanie było niebezpieczne.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Gru 02, 2018 8:34 pm | |
| Gdyby był wytrenowany i wypił o wiele mniej to także pewnie nic by mu teraz nie było. Ba! Czułby się nawet dobrze z delikatną suchością w gardle. On jednak nie był typem, który wylewał za kołnierz. Wieczorem lampka wina – tyle mu wystarczyło a i nawet tego nie miał na co dzień. Profesjonalnie zajmował się ludźmi i ich problemami. Naprawdę cenił sobie profesjonalizm. Kto by mu zaufał gdyby następnego dnia z rana śmierdział alkoholem? Albo gdyby siedział z przekrwionymi oczami? W dodatku niektórzy u niego byli z powodu partnerów, którzy potrafili za dużo wypić. To byłoby dopiero niekomfortowe spotkanie, on po imprezie i taka osoba. Musiał być profesjonalny w tygodniu, ale z weekendami bywało inaczej. Jak widać na załączonym obrazku. Powoli przesuwał się bliżej półki i ciągnął za sobą pościel. Starał się robić to bezszelestnie, głównie tylko dla siebie. To u niego w głowie był taki chaos, że teraz nawet mały kotek by tupał. Poza tym, również nie chciał obudzić Davida. Osiągnięcie celu ucieszyło go na tyle, że podniósł się na łokciu co sprawiło mu ból zarówno w głowie jak i w biodrach. Wyciągnął rękę, pozwalając pościeli zjechać niżej, i dorwał się najpierw do jednej szklanki. Opróżnił ją zapominając o połknięciu leków. Dopiero później wziął od razu dwie białe tabletki i kiedy druga szklanka była sucha usłyszał za sobą głos. Wzdrygnął się i naprawdę o mało a upuściłby szklankę. Zamarł w bezruchu zastanawiając się co ma zrobić. Naprawdę nie wiedział do końca co miał odpowiedzieć i nie sądził – jakoś nie potrafił w to uwierzyć – że facet leżący tuż za nim mówił na serio. W końcu – po miliardzie minut, a przynajmniej tak to Josh odczuwał – odstawił szkło na półkę i bardzo powoli odwrócił się, leżąc na brzuchu, głową w stronę Davida. I to był błąd. Patrząc na jego gołą klatkę i wystające biodra, bo praktycznie ściągnął z niego całą kołdrę, zawstydził się. Filmowo zaczął się czerwienić, rumieniec rozpoczął swoją wędrówkę od policzków, przez uszy i szyję. I równie powoli jak odwracał się tak też naciągnął na siebie kołdrę. Wyglądało jakby działał w zwolnionym tempie, ale jego gesty były na tyle ciekawe, że partner nie miał chyba ochoty mu przeszkadzać w rozśmieszaniu go. - Ja.. ja muszę chyba iść. Powinienem się śpieszyć. – plótł głupoty, co mogło zaskoczyć albo po prostu rozbawić. Zachowywał się niczym nastolatka, która sama nie wie jak trafiła na żenującą scenę. Próbował przemieścić się pod kołdrą bardziej na brzeg łóżka i kiedy poczuł, że od dołu dotarło do niego zimne powietrze zrozumiał, że to był koniec materaca. Zjechał stopami na ziemię i już wstał kiedy w kolanach zrobiło mu się miękko i bez gracji z głośnym ooops!, opadł tyłkiem na podłogę co skwitował głośnym, nieprzyjemnym syknięciem. Po prostu nie spodziewał się, że będzie mógł mieć tak miękkie nogi po tym co robili wcześniej, gdyby wiedział o tym efekcie ubocznym to postarałby się mieć w nich więcej siły by go udźwignęły. W dodatku, upadek na tyłek sprawił, że czuł się jeszcze bardziej zażenowany, bo… miał takie wrażenie jakby nadal czuł w sobie Davida. W powietrze wzniosła się nagle jego prawa ręka – zanim Linewood zdążył się ruszyć – i ściągnął na siebie całą pościel tak, że teraz było widać tylko jego lewą stopę oraz ogrom materiału opierający się o łóżko. - Nie zwracaj na mnie uwagi. – jęknął. |
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Gru 02, 2018 9:15 pm | |
| Nie tylko Josh miał tu swoje pierwsze razy. Dave’owi bowiem pierwszy raz zdarzyło się, żeby ktoś zachowywał się z rana w taki sposób, jak robił to Josh. Nie chciał, żeby ten pomyślał o nim jak o bucu, który się z niego naśmiewa, ale naprawdę nie mógł powstrzymać chociażby delikatnego uśmiechu na poły zdziwienia na poły rozbawienia. Jakby oglądał coś bardzo osobliwego i był ciekaw co się wydarzy dalej. Nie, oczywiście że nie chciał bardziej go speszyć albo sprawić, żeby pomyślał, że powody jego zakłopotania są realne i że ma się czego wstydzić albo czym przejmować. Leżał sobie więc ze spokojem, nie reagując jakoś szczególnie na tę sztukę w trzech aktach, może po prostu musiał poczekać aż Joshowi włączy się mózg. - Na moje oko to teraz właśnie nie powinieneś się śpieszyć - odparł i zanim zdążył go ostrzec o krawędzi łóżka, młodzieniec leżał już na podłodze. Skrzywił się trochę, jakby za niego, bo po dźwięku sądził, że łupnął dość mocno. Ale ok, w porządku, nie będzie mu się narzucał i da mu chwilę spokoju żeby sobie wszystko poukładał. Podśmiał się więc cicho i pokręcił głową, wstając z łóżka po drugiej stronie. Machinalnie poprawił bandaże na nadgarstkach które podczas nocy się trochę poluzowały. Oczywiście od początku nie miał intencji ich ściągać, ale w tym momencie równie dobrze mógłby ich nie mieć. Bo o ile szyja i nadgarstki były częściami ciała, które ze względu na widoczność zakrywał, o tyle nie był w stanie zakryć śladów na swoich biodrach, które w świetle dnia były dość dobrze widoczne a które z powodzeniem zdołał ukryć mrok nocy. - Zostań trochę, dobrze ci to zrobi. Nie będę cię podglądał, chociaż nie powiem, że nie żałuję. Zostawię ci ręcznik w łazience gdybyś chciał wziąć prysznic a ja idę do kuchni zrobić herbatę. Mi pomaga, jeśli chcesz dołączyć to zapraszam, bo do jedzenia cię teraz raczej nie będę namawiał - powiedział ze swobodnym rozbawieniem do kupki pościeli na podłodze nie wiedząc, czy bardziej chce mu się śmiać czy dziwić. Taki obraz pana terapeuty w porównaniu do tego opanowanego i pewnego siebie jaki prezentował w gabinecie był naprawdę wart zapamiętania. Zostawił go samego ze sobą dając mu szansę na pozbieranie myśli i przy okazji siebie. Bez jego obecności może tamtemu będzie łatwiej jakoś się poskładać i nie będzie się tak śpieszył do wyjścia jakby się paliło. Zahaczył o łazienkę, wyciągnął z szafki świeży ręcznik który zostawił z boku umywalki, samemu zgarniając szlafrok żeby bardziej nie wprawiać gościa w zakłopotanie jeśli zechciałby do niego dołączyć. Bo miał nadzieję, że w końcu to zrobi, ale jakby miał ochotę cały dzień zostać w łóżku, to też oczywiście pasowało. Uczucie dyskomfortu, które opuściło go magicznie podczas obserwowania całej tej scenki powróciło z całą mocą. Do popołudnia przejdzie mu na tyle, by nie zwracał na to zbytniej uwagi, ale póki co wcale nie czuł się jak młody bóg. Włączył elektryczny czajnik i czekając aż woda się zagotuje, wypił szklankę wody popijając wyciągniętą z szafki aspirynę. Zapomniał już o tym, że zostawił sobie jedną na stoliku, tak bardzo zaabsorbowało go joshowe zachowanie.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Gru 02, 2018 10:08 pm | |
| To co wyprawiał… sam wiedział, że nie miało żadnego sensu. To jego wiercenie się, głupie odpowiedzi i nagłe peszenie nagością. To co Dave miał zobaczyć już zobaczył, co usłyszeć już usłyszał. Gorzej być nie mogło. A przynajmniej do momentu kiedy spadł z łóżka. Teraz już chyba zaliczył dno, i to dosłownie. Schowany pod kołdrą poczuł jak szybko robiło mu się gorąco, chociaż nie wiedział czy to z powodu braku powietrza czy rumieńców jakimi na pewno się zalał. Piekielnie źle było być blondynem w takich momentach, zbyt łatwo przychodziły mu rumieńce koloru głębokiej czerwieni. Nie poruszył się ani przez moment kiedy słyszał jak partner schodzi z łóżka, stoi tuż obok niego a potem wychodzi. To co starszy mówił na pewno miało sens i było o wiele mądrzejszym posunięciem niż jego poranne wybryki. Jeszcze Linewood pomyśli, że zachowuje się tak na co dzień. Odkrył głowę i głośno nabrał świeżego powietrza. Musiał się ocucić a prysznic byłby na to idealny. Rozejrzał się po pokoju. Na ziemi, dookoła łóżka, znalazł ich ubrania. Przez to, że zgarnął pościel łóżko był teraz zupełnie puste, ale żywe wspomnienia z poprzedniej nocy nawiedziły je tak szybko, ze Evans znowu się zakłopotał. Naprawdę to zrobił. Z swoim byłym pacjentem. Z facetem. Oparł czoło o materac. - I nie było mi źle. – powiedział szeptem do samego siebie zastanawiając się co to zmieni w jego życiu. Zgarnął z podłogi wszystkie ciuchy, które były jego i które mógł tutaj znaleźć. Nie do końca pamiętał rozkład mieszkania, tym bardziej, że chodzili po nim po ciemku, więc nadal okutany w pościel przeszedł korytarzem aż zobaczył uchylone drzwi a za nimi prysznic. Zrzucił z siebie materiały przed łazienką, aby nic nie zamokło, i wskoczył do pomieszczenia zamykając się w nim. Spędził tam dwadzieścia minut zastanawiając się nad ciągiem wydarzeń z dnia poprzedniego. Zimny prysznic trochę mu w tym pomagał i chociaż złożył w sporej części wczorajszą historię to nadal nie wiedział jaki powinien być tego finał. - Em, - przerwał ciszę stając niedaleko Davida, tuż po tym jak najpierw odniósł pościel z korytarza do sypialni, i podwinął jedną nogawkę – widziałeś gdzieś może moją skarpetkę? Znalazłem tylko jedną. – powoli podniósł wzrok, już zza okularów, na Linewooda zastanawiając się co dalej. Nie uciekał, ale co miał zrobić teraz? - Ja.. to nie jest dla mnie coś normalnego. Ja taki nie jestem, że wiesz, znajduję kogoś i tak od razu, że na raz. Broń Boże nie chciał aby starszy pomyślał, że go wykorzystał i teraz powie mu papa. Nie był z takich, co chyba podkreślał jeszcze poprzedniego wieczora. Problem jednak był, że to był jego pierwszy raz z facetem i tym bardziej nie wiedział co miał z tym zrobić. Jakie kroki po seksie mężczyzny z mężczyzną są najbardziej odpowiednie? |
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Pon Gru 03, 2018 7:19 pm | |
| Przez czas w którym Josh doprowadzał do porządku chyba bardziej umysł niż ciało, David rozwiązał poważny dylemat jakim był wybór między podwójnym espresso a gorącą herbatą. Stanęło na tym, że pomimo wielkiego zapotrzebowania na coś, co było w stanie naładować mu akumulatory, po kawie w tym momencie chyba by wysiadł, więc została druga opcja. Na tę pierwszą przyjdzie czas później. Czekając na wodę, wrzucił do dwóch szklanek po torebce herbaty i podszedł do lustra w salonie, odbandażowując sobie szyję. - Niech cię diabli - mruknął krzywiąc się ze złością i badając palcami brązowo-żółty ślad wyraźnie układający się w kształt dłoni. Jeszcze z tydzień i w końcu się go pozbędzie, ale za każdym razem, kiedy musiał na to patrzeć klął pod nosem. Obwinął się z powrotem, ściśle zapinając zapinki i to samo zrobił z bandażami na nadgarstkach. Właśnie gasił papierosa o balustradkę francuskiego balkonu który znajdował się w części kuchennej, kiedy do salonu wkroczyło to zahukane, małe jestestwo. Uśmiechnął się i odbił płynnie od framugi żeby zamknąć drzwi. Chłodne powietrze trochę mu pomogło, ale do normalności było mu jeszcze daleko. - Josh, przestań się tak stresować - powiedział ze spokojnym uśmiechem, jakby cała sytuacja w ogóle nie robiła na nim żadnego wrażenia i nie była niczym nienormalnym. Przeszedł wzdłuż ciągu szafek, pstryknął czajnik i nie musiał długo czekać aż woda ponownie się zagotowała, po czym zalał druga herbatę. Jego własne już była do połowy wypita i choć nie wiedział, czy Joshua będzie miał na nią ochotę, przesunął kubek przez wyspę, bliżej gościa a sam oparł się przedramionami o blat. - Cieszę się, chociaż i tak nie musiałbyś mi się tłumaczyć, jesteśmy dorośli. Może zamiast wstydzić się sam nie wiem czego, chyba nie siebie bo w istocie wiele osób mogłoby ci pozazdrościć, po prostu przyjemnie spędzisz ten poranek. No, prawie poranek, bo już niemal południe. Wyprostował się i z niewymuszoną swobodą obszedł wyspę. Naprawde nie widział powodu, by dwoje dorosłych ludzi miało się czegokolwiek wstydzić. Spędzili razem noc? No to co. Jeśli było dobrze, to świetnie. Wszystko jedno czy on albo Josh mieli w zwyczaju zapraszać do siebie przygodnych ludzi czy nie. Oczywiście on sam nie chciał, by to było przygodne, ale i tak już miał co zachować we wspomnieniach. - Za dużo myślisz, wiesz? Czasem mi się zdaje, że sam siebie analizujesz - stanął przed nim, rozciągnął usta w trochę szerszym uśmiechu i wziąwszy go pod brodę przesunął kciukiem po jego wargach, nachylając się nieznacznie. - Dobrze jest czasem odpuścić i po prostu żyć - dodał, zabrał dłoń i pocałował go krótko, po czym przeszedł obok kierując się do sypialni. - Chyba że to była najgorsza noc twojego życia i nie chcesz spędzić tu ani sekundy dłużej, to nie będę cię siłą zatrzymywał - rzekł nie wiedzieć czy żartem, czy serio. - Co do skarpetki to nie, przykro mi. Zupełnie nie pamiętam tego fragmentu historii. Na pewno jest w sypialni, pójdę poszukać. Może jest za komodą. Albo na żyrandolu, kto wie? -dopowiedział z rozbawieniem odwracając się przez ramię i puszczając mu oczko, zanim zniknął w korytarzyku.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Sob Gru 08, 2018 10:13 pm | |
| Dość szybko wyciągnął ręce w stronę kubka co pomogło mu w skupieniu się. Jakby brakowało tego, że stresował się tym co się wydarzyło to jeszcze miał okropnego kaca. Nie wiedział co mógłby ani co powinien z sobą zrobić. Możliwość zaplątania palców na gorącej ceramice wprawiła go w radość. Chociaż mógł się przestać przejmować co począć z rękoma, to czuł się zażenowany swoją postawą i to się wzmacniało kiedy tylko Dave mówił, że nie powinien się tłumaczyć. W takich sytuacjach Josh odczuwał jak potrafił być staromodny. Delikatnie zarumienił się na słowa, że nie miał czego się wstydzić. To było… miłe. Jako facet nigdy wcześniej nie zwracał zbytnio uwagi na komplementy jakie były wysyłane pod jego adresem, bo mimo wszystko to on zazwyczaj musiał nimi szastać aby zainteresować partnerkę lub jej dogodzić. Okazuje się jednak, że kiedy były szczere – a takim zdawał się być ten komplement w ustach Linewooda – to naprawdę potrafiło cieszyć. Dziwne, choć przyjemne uczucie, na pewno mógłby do tego przywyknąć. Zdziwił się, że było już tak późno. Na kacu nigdy nie było mu jakoś łatwo się ogarnąć, ale żeby spać u kogoś obcego w mieszkaniu bez skrupułów? I od razy uderzyła w niego myśl, co się stało z telefonem? Wczoraj pozostawił Thomasa samego sobie w barze. Wierzył, że przyjaciel dobrze się zabawił – równie dobrze co on sam – ale ile razy musiał do niego dzwonić, bo nie dał znaku życia? Brunet potrafił wpadać w paranoje obawiając się, że Josha odnalazła jego rodzina, gdyby tak było ich kontakt by się urwał a dla takich jak on, tych którzy wybrali sobie swojego pana, byłoby to ciężkie. Evans obiecał sobie, że jak tylko pożegna się z Davidem to zadzwoni do Thomasa aby go uspokoić, chociaż mógłby się założyć, że ten koczuje u niego w oknie czekając na niego. Pogrążony w szybkiej gonitwie myśli, co było bolesne z powodu kaca giganta, nie zauważył nawet kiedy Dave do niego się zbliżył. Nawet odruchowo odwrócił się w jego stronę pozostawiając szklankę z herbatą na wyspie kuchennej. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo masz rację. – odpowiedź także była czymś co się samo pojawiło, akurat tym razem Josh tego nie przemyślał. Chociaż nie było co się kryć, mocno analizował swoje posunięcia. Głównym powodem takiego zachowania było to, że w życiu codziennym musiał sporo uważać po tym jak uciekł od rodziny. Nie mógł się zdradzić i ciągła analiza i kontrolna samego siebie sprawiła, że do dzisiaj nikt go nie odkrył. Nie mógł jednak zdać sobie sprawy z tego, że to jedno poluzowanie swoich dotychczasowych zasad i to zbliżenie i spotkanie Davida wiele zmieni w jego życiu. Wodził wzrokiem po zadowolonej twarzy Linewooda, jakby z niej uczył się czegoś nowego. Słuchał słów jakie wypowiadał, jak były powiedziane lekko i bez przejmowania się. Brunet wierzył w to co mówił i podobało mu się to. Naumyślnie wodził Evansa czekając aż króliczek pochwyci przynętę i wpadnie w sidła. A okularnik na razie nie miał siły z tym walczyć i poddał się pocałunkowi pozwalając po raz kolejny oszołomić siebie techniką i przyjemnością jaka za tym szła. - Sprawdzałem podłogę i pod łóżkiem. – odpowiedział po chwili zawieszenia się wchodząc ponownie w głąb korytarza i idąc ufnie za byłym pacjentem. - I o matko! W żadnym razie! Było niesamowicie. Inaczej niż dotychczas, ale niesamowicie. – oczywiście szczerość przypłacił rumieńcem, ale chyba już obaj byli do tego przyzwyczajeni. A skoro starszy ciągle powtarza, że nie ma się czego wstydzić to czemu tego nie powiedzieć na głos?
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Gru 09, 2018 6:51 pm | |
| Było coś w tym, kiedy Josh oblewał się rumieńcem jak dzięcielina. Nie mógł powiedzieć, że było to urocze, bo ten przymiotnik według niego zarezerwowany był dla rodzaju żeńskiego, nie dla faceta, ale było to coś w podobie. Atrakcyjne? Dobre słowo, ale też nie do końca oddawało to uczucie, które opanowywało Dave’a ilekroć to widział. Było to a swój sposób seksowne i nie miałby nic przeciwko, gdyby się budził co rano z takim widokiem przed oczyma. Może właśnie dlatego, że w swoim życiu nie spotykał takich osób a jeśli już, to bardzo przelotnie i przy okazji. Nigdy nie miał z nimi dłużej do czynienia bo jego świat nie był tym, do którego dopuszczano takie osoby. On sam też nie powinien za bardzo go opuszczać i choć nikomu nic do tego co robił w życiu prywatnym, to jednak wszystko było ze sobą w jakiś sposób powiązane. Miał ochotę się podśmiać, kiedy Josh zareagował taka nieudawaną szczerością, przynajmniej tak mu się wydawało. Nie wyśmiewał się z jego zakłopotania, które na pewno brało się w dużej mierze z tego, że po prostu był taktownym człowiekiem i potrafił czuć się u kogoś niezręcznie. Nie przyjmował zdarzeń podrzucanych przez życie jako “oh, ok. Spoko” tylko przesiewał je przez sito norm i zachowań obowiązujących powszechnie w społeczeństwie. Może gdyby jemu kiedyś dano taką szansę, też by się tak zachował. Dlatego starał się wprowadzić jak najlepszą atmosferę, wolną od zażenowania i niestosowności. Jemu nie przychodziło to z trudem, Josh musiał tylko bardziej się na pewne rzeczy otworzyć. - No, to przynajmniej tyle dobrego. - odetchnął i teatralnie, zamaszyście wykonał gest jakby ścierał sobie wierzchem dłoni pot z czoła. - Czyli mogę w takim razie liczyć, że cię jeszcze zobaczę? Wszedł do sypialni i rozejrzał się bez specjalnej uwagi. Z żyrandolem żartował, ale mimo wszystko spojrzał w górę, chociaż zgodnie z przewidywaniami nie dyndała na nim żadna samotna skarpetka. Stanął w nogach łóżka i skoro ani na podłodze niczego nie było ani pod łóżkiem, odwrócił się przez swoje lewe ramię i spojrzał w stronę szerokiej komody na której stały różne dekoracyjne bibeloty, które były z nim od samego początku jego rezydowania a do istnienia których nie przykładał specjalnej wagi. Były to były, skoro on ich nie musiał wycierać z kurzu, to niech sobie stoją. Nie znaczyło jednak, że to mieszkanie było zupełnie bezosobowe. Miał kilka zdjęć siebie z siostrą albo jej samej bądź z narzeczonym. Na tej czy owej półce w salonie i gabinecie stało sobie coś, co nie wyglądało specjalnie, ale w ten czy inny sposób miało dla niego wartość sentymentalną, na ścianach miał plakaty czy chociażby drogi mu winyl jazzowy Blue Note z autografem Hanka Mobleya. Oczywiście nie zdobytego osobiście, ale liczył się fakt. Niby żartował, że joshowa część garderoby może znajdować się na komodzie, ale jednak tam zajrzał i o dziwo znalazł zaginioną skarpetę za jakimś wazonem z suszem. Kto by pomyślał. Wręczył mu ją i sam zaczął zbierać swoje ciuchy z podłogi. - Bo widzisz, może i już to mówiłem, ale nie chcę, żebyś pomyślał, że zaprosiłem cię bo miałem tylko taki kaprys - powiedział podnosząc koszulę, która złożył niedbale i odłożył na bok, bo i tak będzie wędrowała do prania. - Chciałbym móc spędzić z tobą trochę więcej czasu i cię poznać. Tak prywatnie. Wiem, że takie rzeczy raczej mówi się zanim zaciągnie się kogoś do łóżka, ale jakoś nie było okazji, więc mówię to teraz. Jeśli wolisz to potraktować jako jednorazową przygodę, to postaram się to uszanować - chociaż na pewno szybko się z tym nie pogodzi. Sądził, że może skoro dostał czego chciał, chociaż w części, to będzie jakoś… lepiej? Łatwiej? Bardziej obojętnie? A było wprost przeciwnie. Inaczej niż w przypadku kilku krótkich znajomości, które miał a które były w porządku. W tym wypadku zupełnie nie chciał rezygnować z możliwości zasypiania i budzenia się przy Joshu, patrzenia na jego twarz, nawet na to zakłopotanie dyktowane chyba strachem, że o czymś nie ma pojęcia i może zrobić coś nie tak. Chciał spędzać z nim poranki i wieczory, słuchać tego, co miał do powiedzenia. Dotykać jego ciała i duszy. Wcale mu mniej nie zależało i w pewnej chwili nawet zaczął sobie wyrzucać, że zachowuje się trochę irracjonalnie. I szczeniacko. Tyle tylko, że racjonalizm nie zdołał wypędzić tego ciepłego i ciężkiego uczucia, które zagnieździło mu się w klatce piersiowej. Czy to przez ten armagnac? A może po prostu cieszył się, że ma chwilę oddechu od pracy i jego zmęczony umysł zaczął sobie to odbijać w jakiś zupełnie abstrakcyjny, irracjonalny sposób. Podniósł marynarkę i spodnie, z których wyciągnął telefon mrugający na niego oskarżycielsko diodą. Wyciszył go wcześniej tamtego wieczora, bo miał absolutnie dość całego tego bagna i po prostu chciał mieć spokój, ale to bagno zawsze cię dogoni i na dodatek podtopi, jeśli będziesz je ignorował zbyt długo. Wybudził ekran i widocznie nie spodobało mu się to, co zobaczył, bo nagle jakby ta miękka, miła bańka pękła i do pokoju wdarł się chłód. Nawet jego postawa i wyraz twarzy się zmieniły, choć mogło się wydawać, że wcale nie poruszył żadnym mięśniem. Teraz bardziej przypominał codziennego siebie a w tej codzienności nie było miejsca na ckliwość i jakieś szczeniackie marzenia o ciepłej przyszłości. - Przepraszam, muszę zadzwonić i pójdę się ubrać - odłożył zmaltretowane ubranie na fotel i nadal trzymając w dłoni telefon, wyjął z garderoby świeżą koszulę, granatowe spodnie od garnituru oraz bieliznę. Przeszedł jeszcze na drugą stronę łóżka i wyciągnął z szuflady szafki nocnej blister z białymi proszkami. - Jeśli cię boli, to weź połowę tabletki, powinno szybko pomóc. -Nie sprecyzował co miałoby go boleć, czy głowa czy siedzenie, ale cokolwiek by to nie było, jego magiczny środek do walki z brutalną rzeczywistością na pewno sobie poradzi. - Przepraszam, niedługo będę z powrotem. Rozgość się - z tymi słowami na ustach poszedł do łazienki a mijając go jeszcze lekko zmierzwił mu włosy.
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Gru 09, 2018 8:19 pm | |
| Ufnie powędrował za Davidem do jego sypialni aby przyglądać mu się jak szuka jego nieszczęsnej skarpetki. Było w tym coś rozczulającego. Dorosły facet pomaga drugiemu dorosłemu facetowi znaleźć zaginioną część garderoby. Normalnie każdemu by to wisiało albo powinien usłyszeć, że niech sam sobie poszuka. Wyższy był na tyle dżentelmenem, że nie miał problemu uczestniczyć w poszukiwaniach zaginionej skarpetki. - Tam już patrzyłem. – podpowiedział delikatnie speszony kiedy Linewood zaglądał ponownie za szafkę. W końcu przyłączył się aby nie stać jak kołek w progu drzwi. Nie odpowiedział jeszcze na poprzednie pytanie i to trochę zawisło między nimi w powietrzu. Dave chciał się z nim znowu spotkać. Na stopie prywatnej. Było mu z tego powodu przyjemnie na sercu, że chyba i dla drugiej strony nie miało być to jednorazowym wyskokiem. Źle się czuł kiedy wykorzystywał ludzi, w szczególności w taki sposób. Jednak czy był gotowy na spotkania z mężczyznami? Albo chociaż z tym jednym, konkretnym facetem? A może pytaniem było na ile różniły się takie spotkania od tych damsko-męskich? Nie zdążył ani sobie ani Linewoodowi odpowiedzieć, bo odnalazł się poszukiwany fragment jego ubioru. Uśmiechnął się na to. - Dzięki ci wybawicielu. – chciał dalej kontynuować, ale zauważył zmianę atmosfery. Zrobiła się ciut bardziej napięta, chociaż ani jedno słowo nie padło, ani jeden ruch nie został wykonany. To było dziwne, ale wyczuwalne. - To ja poczekam. W kuchni. Nie uciekł niczym Kopciuszek pozostawiając, w tej wersji bajki, skarpetkę tylko wrócił do kuchni gdzie jego herbata zdążyła już przestygnąć. Trochę zaniepokoiły go leki, które dał mu Dave, bo były to jedne z tych mocniejszych. Nie wziął ani jednego, ale dawało to sporo do myślenia. To plus te wszystkie bandaże, o których nie wspomniał na głos, ale oczywiście je zauważył. Właśnie kończył pić swoją podwójnie gorzką herbatę kiedy do pomieszczenia wszedł brunet w świeżym garniturze. Było widać, że był już głową w pracy, ale dosiadł się do Josha obk na wysokim, stołku barowym. Nic nie mówił i blondyn nie do końca wiedział czy to było specjalne posunięcie aby w końcu on coś powiedział czy wszedł już tak bardzo w tryb praca. Zdecydowanie wolał tego Davida z poranka. - Czy mogę rozumieć, że nadal chcesz zaprosić mnie na randkę? – stukający palec o filiżankę wskazywał na to, że się denerwował. - Bo jeżeli tak to chciałbym się na to zgodzić. Mam nadzieję, że mógłbym lepiej ciebie poznać. Co ciebie bawi, kim jest kobieta z zdjęć i co się kryje za bandażami. Chciałbym wszystko. Tylko nie wiem jak wyglądają randki dwóch facetów. – ostatnie zdanie trochę zluzowało jego drętwą wypowiedź.
|
| | | ChrisDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 23/07/2017 Liczba postów : 76 Cytat : Don't get angry, don't discourage, take a shot of liquid courage. Call a doctor, say a prayer, choose a god you think is fair.
| Temat: Re: Bądź tylko mój Nie Gru 09, 2018 10:29 pm | |
| Zamknął za sobą drzwi i przez parę chwil miał serdeczną ochotę pizgnąć telefonem o ścianę, ale takie ochoty miewał często, więc nie było to czymś nadzwyczajnym. A mogłeś poczekać do popołudnia, na cholerę patrzyłeś na ten telefon? Jednak spojrzał i jeśli teraz nie oddzwoni, męczyło by go to dopóki by tego nie zrobił. Zasianego w umyśle ziarna nie tak łatwo jest się pozbyć. Odłożył ubrania na pralkę, puścił wodę pod prysznicem i dopiero kliknął „zadzwoń”. Nie podejrzewał Josha o to by zechciał podsłuchiwać pod drzwiami, ale takie rzeczy weszły już mu w krew. Po pierwsze dla dobra samego Josha, który mógłby usłyszeć coś za dużo a po drugie praca musiała zostać stanowczo odcięta od jego sfery prywatnej. Nie mógł tak całkiem zignorować kilku telefonów, ale przynajmniej mógł to załatwić szybko i dopiero później się wszystkim przejmować. Poza tym jeszcze drzemała w nim ostrożność, która budziła się przy każdym aspekcie związanym z robotą. Eby nie powiedzieć czegoś nieodpowiedniej osobie, żeby ktoś czegoś nie usłyszał, żeby nie było problemu. Bo, umówmy się, nie mógł jeszcze ręczyć za Josha. Może nigdy nie będzie w stanie. Dlatego te dwa światy nie mogły się nigdy zetknąć. - Ciao Frankie, cosa è successo? - zaczął zrezygnowany, bez większego entuzjazmu. Bo, o tym że coś się stało, był przekonany. Nikt do niego towarzysko w niedzielę rano nie dzwonił. Właściwie to chyba dzwonił też i wieczorem? Ale, co za różnica. Miał lepsze rzeczy do roboty niż słuchanie o jakichś kolejnych problemach. Jakby cały ostatni miesiąc uwziął się na nich i nic tylko rzucał im kłody pod nogi uznając codziennie, że nadal na mało i że trzeba dowalić jeszcze trochę. Tak dobrze było o tym zapomnieć chociaż na kilka godzin, tak bardzo dobrze. I to bez pomocy żadnych psychotropów. Trochę swojego wkładu miał w to alkohol, ale to się oficjalnie nie liczyło. - Dobrze, ale trochę wolniej, mógłbyś? - westchnął i przejechał dłonią po twarzy tym razem pamiętając o kontuzjowanym policzku i brwi. Nie, naprawdę nie był gotowy na dzisiejszy dzień, po co w ogóle ruszał się z łóżka? Czy nie mógłby sobie zrobić przerwy od życia? Pewnie mógłby, chociaż na trochę, ale nie w świetle ostatnich problemów i napiętej sytuacji. Może jak to wszystko się ustabilizuje. - Tak kurwa, niech ci będzie że mam kaca, dziwisz się? No właśnie. A teraz z tą wiedzą bądź tak dobry i się streszczaj. -Nie miał ochoty wdawać się w żadne szczegóły, bo chociaż Frankie był jedną z nielicznych osób które były normalne i z którymi łączyła go długa znajomość, to dziś naprawdę chciał tylko złożyć raport i arrivederci, spadam do domu. Zamknął oczy i słuchał, masując nasadę nosa, już wiedząc, że z jego chytrego planu wyjścia z domu tylko na dwie godziny będą nici. Jak nic wszystko poprzeciąga się do nocy. - A masz pewność, że to był ktoś z Colombo? Nie możemy jechać na twoich przypuszczeniach, bo jak to wszystko pierdolnie, to nie muszę ci mówić co będzie. Nie, to nie jest mój rewir, pogadaj z Vento niech wyśle tam chłopaków. Albo niech wam psy powiedzą. Co? Nie, nie wiem. Poza tym dobrze by było, żeby do czasu spotkania z szefem coś ustalić, więc pytaj się ludzi, którzy bardziej pomogą. Mówię, wyślij swoich chłopaków. Jak dla mnie to nie Colombo a nawet jeśli, to jakiś szczyl po prostu przegiął. Tak. Tak. Jasne, bardzo zabawne. Do później - rozłączył się i stał chwilę z telefonem w opuszczonej ręce czując, jak nieokreślone uczucie niewygody zmienia się w ból głowy. Odłożył telefon, zdjął szlafrok i bandaże po czym wszedł w końcu pod ten prysznic, który ani trochę nie pomógł mu zebrać myśli. Im bardziej próbował tym bardziej mu to nie wychodziło, więc w końcu zostało tylko wypełniające go uczucie frustracji. Po jakichś dziesięciu minutach zakręcił kurek, wytarł się, umył zęby i ubrał, żeby dołączyć do siedzącego w kuchni Josha. Tępe pulsowanie w głowie było na tyle irytujące, że nawet nie zauważył kiedy minęło tych kilka chwil w ciszy jak i tego, że takie zachowanie nie było najbardziej gościnnym. Dopiero kiedy blondyn się odezwał drgnął i wrócił do rzeczywistości. Tej, z którą nie musiał się mierzyć bo ta była domowa i zdecydowanie mniej kolczasta niż ta, która będzie czekała go w pracy. Dźwięk jego głosu jakby trochę odczarował atmosferę pozwalając Davidowi się rozluźnić. Przechylił głowę na bok spoglądając w jego stronę i sięgnął po swoją na wpół wypitą - teraz już zimną - herbatę. W jakiś sposób, powoli, to miłe ciepło znów zaczęło się rozprzestrzeniać dookoła, pomagając skupić się na tu i teraz. - Tak, nadal chciałbym cię zabrać na randkę, nawet nie jedną. Cóż, żyjemy w Nowym Jorku nie gdzieś w zaścianku gdzie to każdego szokuje, więc randki dwóch facetów mogłyby wyglądać całkiem podobnie. Jednak ty wykonujesz zawód zaufania publicznego a ja… jestem kim jestem, więc nie będę ci kłamał, że to będzie najprostsze. Ale coś wymyślę. Sądzę, że po prostu trzeba się powstrzymać od afektów w miejscach publicznych. Co jak dla mnie będzie największą przeszkodą - odpowiedział z lekkim uśmiechem i wziął łyk z filiżanki. Tak, gdyby byli dwójką zwykłych facetów to nie byłoby problemu. Gdzie być wolnym jak nie w NJ? Tylko że tacy zupełnie zwykli nie byli, więc będą się mierzyć z pewnymi murami na swojej drodze. - No dobrze, jedno pytanie na raz. Jeśli chodzi o zdjęcia -odchylił się na krótko w tył, żeby spojrzeć na jedną z fotografii - to moja siostra Gianna. Mieszka na Florydzie, więc chociaż nie musi użerać się z tą paskudną zimową pogodą - zerknął przez okna, gdzie ciężkie, ciemne chmury snujące się po niebie zapowiadały rychły deszcz. Znowu. A to dopiero początek jesieni. Najlepiej byłoby wziąć wolne od życia w takie dni i tylko leżeć na kanapie nic nie robiąc. Najpewniej znudziłoby mu się po tygodniu, ale człowiek zawsze tęskni do tego, czego nie może mieć. Pytanie o bandaże zignorował z taką łatwością, jakby w ogóle nie padło, zamiast tego po prostu dalej szedł w temat. Co komu może zaszkodzić pogadanka o rodzinie. - A ty, masz rodzeństwo? Rodzinę w mieście?
_________________ Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel Is just a freight train coming your way.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bądź tylko mój | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |