|
| Bardzo magiczne poszukiwania | |
| Autor | Wiadomość |
---|
ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Bardzo magiczne poszukiwania Pon Lis 06, 2017 7:42 pm | |
| Urban fantasy. Bohaterowie: pan magiczny (M) i pan niemagiczny (N). Świat: ludzie dzielą się na magicznych i niemagicznych. Ci pierwsi ukrywają się przed tymi drugimi, udając przeciętnych obywateli. Korzystają z magii w ukryciu, a za ujawnienie się grozi śmierć. Tych z "darem" jest znacznie mniej niż zwyczajnych ludzi (a nie wszyscy są go świadomi). Część terenów jest ukryta przed "niewtajemniczonymi" dzięki zaklęciom - i w tych miejscach można z mocy korzystać bez ograniczeń. Ogólny konflikt: Wśród magicznych ludzi uformowała się grupa, która porywa wszystkich z mocą we krwi i ją wykorzystuje dla własnych celów. Magia: w tym świecie pochodzi od krwi. Jest dziedziczna, chociaż czasami nie przechodzi z pokolenia na pokolenie, a przeskakuje kilka generacji, nim znów się w kimś nie ujawni (przez co magiczni muszą z ludźmi współżyć, a co gorsza - monitorować ich).
Aby użyć mocy, muszą przelać krew. W zależności od zaklęcia, wykorzystanie jej jest różne. Może wystarczyć ukłucie w palec, a może być konieczna równowartość całej krwi w przeciętnym, dorosłym człowieku. Każdy mag może wykorzystywać różną krew, tzn. nie musi "pobierać" jej od siebie - teoretycznie może uwięzić drugiego i wykorzystywać jego moc. Może też wykorzystywać zmagazynowaną posokę - zamkniętą w specjalnie zabezpieczonych naczyniach (co jest przydatne w przypadku pojedynków, bądź walk, gdy nagła duża utrata własnej krwi mogłaby zabić skuteczniej, niż zaklęcia przeciwnika). Relacja postaci: w skrócie - antypatia i powolne nabywanie zaufania z obu stron. M powinien być zaplątany w tę sprawę właśnie ze względu na swoje zdolności, pozycję w społeczeństwie, natomiast N zaangażowany osobiście - stracił bliską mu osobę. Żaden z nich nie będzie mógł się wycofać, ale nie będą musieli się z tej przymusowej współpracy cieszyć. Punkt wyjścia: Po zaginięciu brata N, policja zaczyna dochodzenie. M zjawia się na posterunku (gwoli ścisłości - włamuje, ukryty pod zaklęciem), żeby sprawdzić, ile wiedzą i zatuszować wszelkie ślady związane z magią. N jest tam zamknięty jako podejrzany - ponieważ sąsiedzi nie tak dawno temu widzieli, jak się z tamtą zaginioną osobą wdał w straszną kłótnię, a w mieszkaniu są ślady krwi i bójki.
Zaklęcie, chroniące przed wzrokiem niemagicznych, nie działa na N, dla którego myszkujący po posterunku osobnik nie jest pierwszą z dziwnych rzeczy, jakie widział na własne oczy ostatnimi czasy.
N - Ratatosk M - Argent
Ostatnio zmieniony przez Argent dnia Pon Lis 06, 2017 11:34 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Pon Lis 06, 2017 8:32 pm | |
| - Pan Nataniel McPhil? – policjant miał opanowany acz chłodny głos co momentalnie wzbudziło u Nata dreszcze, które były wywołane fatalnymi myślami. Od trzech dni poszukują jego siostry i pojawienie się teraz funkcjonariuszy, na progu ich wspólnego mieszkania, nie mogło wróżyć nic dobrego. Oby tylko nic jej nie było, oby tylko nic jej nie było.- Czy chodzi o moją siostrę? Proszę, powiedzcie, że nic jej nie jest, że ją znaleźliście.Choć Nat miał już dwadzieścia pięć lat a od przynajmniej ośmiu utrzymywał się sam, to teraz, w tym dokładnie momencie, poczuł się niczym bezbronne dziecko. Pragnął móc schować się za matki spódnicą, zrobić niewinną minę i by wszystko zostało mu odpuszczone. Nie było jednak takiej opcji, bo matki nigdy nie miał a i o nic przecież nie był oskarżony. A przynajmniej tak mu się do tej chwili wydawało. - Panie McPhil, zostaje pan aresztowany pod zarzutem morderstwa Eve McPhil. Każde pańskie słowo może zostać użyte...- To jakaś kpina?! Jak możecie mnie podejrzewać o morderstwo mojej własnej siostry! – Nat zaczął się wyrywać tym funkcjonariuszom, którzy próbowali skuć go w kajdanki. - … przeciwko panu. Proszę nie walczyć, jest to bezcelowe. Mamy nakaz doprowadzić pana na komisariat na przesłuchanie. Możemy to zrobić na spokojnie albo odstawić szopkę, której na pewno by pan nie chciał.Nat spojrzał w bok. Pani Evans, ta mieszkająca tuż obok pod siódemką, wyszła na korytarz i ze skrzywieniem patrzyła się na to co się tutaj wyprawiało. Nigdy nie przepadała za McPhil’ami a to całe zamieszanie wcale nie skłaniało jej do zmiany o nich zdania – byli dziwakami. To chociaż trochę sprawiło, że dwudziestopięciolatek ochłoną. TROCHĘ. Wydarzenia sprzed dwóch dni sprawiały, że leżąc zamkniętym w posterunkowej celi nie mógł spać. Zastanawiał się czy mógł coś lepiej rozegrać. Nie robić awantury w drzwiach? Nie krzyczeć, że nie mają prawa go oskarżać o morderstwo siostry, która przecież zaginęła a on sam jej zaginienie zgłosił? A może nie potrzebnie zrobił później taką burdę na komisariacie, że aż kaucja za niego wzrosła do niebotycznej sumy? Właściwie, gdyby nawet miał takie pieniądze to kto by je za niego wpłacił? W końcu miał tylko Eve, która gdzieś zaginęła. Wkurwiony przywalił w ścianę na co oficer siedzący niedaleko jego cieli aż podskoczył. Późnym wieczorem komisariat był zamykany. Nie na całą noc. Miasto było podzielone na sektory, każdy z nich miał swój komisariat. Na nocnej straży pozostawali dwaj funkcjonariusze, którzy musieli na swojej zmianie zrobić dwa razy obchód po swoim terytorium, co sprawiało, że więcej ich nie było niż byli z Natanielem. Wychodząc, rzecz jasna, sprawdzali po trzy razy czy więzień jest zamknięty i czy nikt nie mógłby się z zewnątrz do niego dostać kiedy ich by tutaj nie było. Po dwudziestej drugiej, z zegarmistrzowską precyzją, jarzeniówki zgasły a Nat przymknął oczy. Wrobili go w morderstwo jedynej osoby, na której mu na tym świecie zależało i przez to skończy… nawet nie chciał o tym myśleć. Przewrócił się na bok chcąc usnąć, ale usłyszał jakieś dziwne szmery. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Wto Lis 07, 2017 12:00 am | |
| Piąte porwanie! PIĄTE! Samuel klął na czym świat stoi, gdy doszła do niego informacja o pierwszym zaginięciu - a co tu dopiero mówić o PIĘCIU osobach, które wcale nie były tak niemagiczne, jak było zamieszczone w papierach. Oczywiście, każde z nich było w innym wieku, z innego miasta, z różnym pochodzeniem - może po prostu ktoś coś przeoczył w swoim rewirze? To się zdarzało. Ciężko magicznym było monitorować wszystkich niemagicznych, zawsze ktoś mógł się przenieść, zmienić tożsamość, przyjechać z zupełnie innej części świata, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej... Ale to był zbyt duży zbieg okoliczności. W ciągu miesiąca, w mieszkaniach wszystkich pięciu zaginionych osób odkryto magiczne ślady. I - co gorsza - krew. Po użytym zaklęciu magowie zwykle sprzątali swoje miejsca pracy, świadomi tego, jak wygląda proces śledczy w XXI wieku i jak łatwo mogli zostać powiązani z jakimś kultem bądź zbrodniami. A od tego była krótka droga do jednego - eliminacji. Rada była bezlitosna. A we wszystkich mieszkaniach odnaleziono krew zaginionych - krew, która oczywiście, mogła świadczyć tylko o bójce, ale była magiczna. To nie mógł być zbieg okoliczności. Ktoś wyłapywał nieświadomych ludzi z odpowiednimi predyspozycjami, a potem... Bóg jeden wiedział, co z nimi robił. Crowley był pewien, że szli prosto do jakiegoś maga, który potrzebował dużo mocy. Bardzo dużo. A dużo mocy oznaczało dużo problemów. Zresztą, mieli obowiązek chronić nieświadomych ludzi i wyłapywać osoby z darem. Jak tak dalej pójdzie, polecą głowy. A ta należąca do jego osoby też się wśród nich znajdzie. Zwykle zajmował się monitoringiem - pilnował, by wszystko działało jak w zegarku. Od czterech lat nie miał w zasadzie styczności z niemagicznymi - spędzał życie pośród papierów, kolejnych zgłoszeń, informacji, poleceń, rozkazów, raportów i innych, jakże pasjonujących papierzysk. Nie po to szkolił się przez całe lata, by skończyć za biurkiem - ale najwyraźniej taki był jego los. A gdy już się z nim pogodził - bam. Olbrzymie kłopoty, które wymagały, by nagle wszyscy zajęli się zupełnie innymi sprawami, niż te należące do ich obowiązków. Jeśli Rada się dowie... Wzdrygnął się, przez co niemal odciął sobie palec, zamiast tylko delikatnie go przebić. Zaklął - tym razem na głos - zaraz potem rysując krwią średnio skomplikowany symbol na drzwiach komisariatu. Gdy tylko zamek kliknął, ulegając zaklęciu, wyrysował kolejny znak, tym razem na krwawiącej dłoni, zaleczając ranę. Potem przyszła kolej na szmatkę i dużo mocnego płynu do czyszczenia powierzchni. Może nie było to zbyt magiczne i pradawne rozwiązanie, ale za to niesamowicie efektywne. Gdy skończył czyścić powierzchnie i swój rękaw, schował ekwipunek do torby, zamknął na powrót drzwi i przemieścił się wgłąb komisariatu, pilnując by przypadkiem nie dotknąć czegoś zakrwawioną dłonią - skoro i tak już upuścił tyle swojej krwi, mógł ją jeszcze wykorzystać. Wyrysował na czystej ręce kolejny symbol, wytarł resztę krwi we wnętrze płaszcza (znowu będzie musiał go wyprać!) a potem wyjął niewielką próbówkę ze swojej torby i zwieńczył zaklęcie kroplą krwi ostatniej ofiary. Prawdę powiedziawszy, nie był pewien tego, jak zaklęcie zadziała - ale skoro już była okazja, musiał tak też spróbować. A nuż magia pomoże mu znaleźć informacje, które znajdowały się w miejscach, w których nie przyszłoby mu do głowy szukać. Ruszył spokojnym krokiem, wymijając jednego ze strażników, który właśnie rozpoczynał obchód w tej części budynku. Żaden z nich nie mógł go zobaczyć ani usłyszeć. Nie miał się czym przejmować. Po przeszukaniu archiwum z dowodami i bazy danych w komputerze oraz następnej ranie na palcu wskazującym przymknął oczy i ruszył w stronę, którą wskazywała mu już tylko magia - a nie tylko intuicja i doświadczenie. Wszystkie informacje, jakie mógł zdobyć, były ważne. Na wagę złota. Lub nawet życia. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Wto Lis 07, 2017 2:30 pm | |
| Nie zwrócił uwagi na szmery. Znaczy się, nie chciał na nie zwracać uwagi. Tłumaczył sobie, że to może jakaś mucha lata, że kartki pod presją przyciągania ziemskiego postanowiły w końcu spaść z jakiegoś stosu dokumentów, na którym zostały niezbyt dokładnie odłożone. Na sam koniec długo siebie przekonywał, że to zapewne James skończył pracę, znowu po nadgodzinach, i właśnie wychodził z archiwum zamykając je dokładnie na dwa zamki. Siedział w tej małej celi dwa dni i zdążył już poznać większość powtarzalnych dźwięków, przyzwyczajeń policjantów, którzy byli z nim w kontakcie, ale nic, zupełnie nic nie pasowało do tego, co właśnie słyszał. Otworzył oczy i zaczął przyglądać się ciemności, jaka była po drugiej stronie krat. Wpatrywał się w coś i zastanawiał się czy naprawdę mógłby cokolwiek tam zobaczyć? Pewnie mu się tylko zdawało. Na pewno tak było. A mimo wszystko, dla świętego spokoju, powoli i bezszelestnie wstał i podszedł do krat. Zdawało mu się, ze coś widział a kiedy był już na tyle blisko stali, że poczuł od niej chłód, zmrużył oczy. Wpatrywał się w pokój i widział jak dokumenty się podnosiły a potem opadały, jakby coś nimi poruszało. Śniło mu się? Przetarł oczy, z myślą, że pewnie po prostu jest nazbyt zmęczony, że za mało spał. Zamiast spokojnego, niczym niezmąconego pokoju zauważył człowieka, który trochę nerwowo wszystko przeglądał i chyba.. klął na to, jaki syf pozostawiali po sobie policjanci. Przyglądał się temu mężczyźnie dobre parę minut zastanawiając się, co też ten sobie myślał włamując się na komisariat. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że tutaj mają kamery? Włamanie się do policyjnego gniazda jest najgłupszą rzeczą, jaką w życiu człowiek mógł zrobić. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Pią Lis 10, 2017 8:31 pm | |
| Wszystkie informacje, jakie Crowley znalazł na posterunku, okazały się kompletnie nieprzydatne. Wręcz trudno było mu uwierzyć w to, że niemagiczna część społeczeństwa w jakiś sposób wciąż działa i radzi sobie z eliminowaniem patologicznych zachowań i osób je przejawiających. Policja poszukująca zaginionej kobiety miała mniejszą wiedzę na jej temat, niż sam Samuel - a to, co wiedziała, było bezużyteczne. Żadnej wskazówki dotyczącej tego, kto, gdzie, w jaki sposób, mógł ją porwać. Nikt niczego nie widział. Nawet krwi ofiary nie znaleźli (chociaż faktycznie, była pod komodą, w niespecjalnie widocznym i łatwym do dotarcia miejscu). - To wspierające zaklęcie też do niczego... - wymamrotał pod nosem mężczyzna, odkładając transkrypcję z rozmów ze "świadkami" na stół i przesuwając spojrzeniem po pomieszczeniu po raz ostatni. Magia skierowała go w tę stronę, ale nic przydatnego nie znalazł. A może nie była to magia? Albo sugerowała mu coś zupełnie innego? Nie miał pojęcia, od dawna nie miał możliwości wyjść zza przysłowiowego biurka i wykazać się umiejętnościami przydatnymi w terenie. Rzucanie zaklęć nie było jak jazda na rowerze, wymagało więcej wyczucia i subtelności. I praktyki. Wtem... Usłyszał głos. Za swoimi plecami. Obrócił się na pięcie i wbił spojrzenie w człowieka, którego wcześniej nie dostrzegł. Facet był młody, trochę młodszy od Samuela, prezentujący się nawet nieźle. I był za kratami. Jak to możliwe, że Crowley wcześniej go nie dostrzegł? I... do kogo mówił? Blondyn spojrzał w prawo. W lewo. Powiódł wzrokiem po pomieszczeniu, zerkając przez ramię. Nie dostrzegł nikogo, do kogo mężczyzna mógł się zwrócić. Czyżby go... widział? To by znaczyło, że był magiem. Nie, magiem nie. Nie czuć było od niego żadnej mocy ukrytej w amulecie - a mieli obowiązek takie nosić. Jeśli go nie miał, albo był wygnany, albo się ukrywał, albo... Nikt wcześniej nie odkrył jego zdolności, co było najbardziej prawdopodobne, skoro nie wspomniał nic o zaklęciu maskującym. Crowley schował dłonie do kieszeni płaszcza i powoli zbliżył się do mężczyzny, upewniając, że ten zdecydowanie do niego mówił - i zdecydowanie patrzył w jego stronę. Uniósł brew wysoko, zatrzymując się, gdy jego osobę i kraty oddzielał może metr pustej przestrzeni. Oparł się bardziej na prawej nodze, przechylając. - A ty co tu robisz? |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Pią Lis 10, 2017 9:55 pm | |
| Trzeba było przyznać, że to co nieznajomy wyprawiał było zacnym widowiskiem dla Nata, który już po pierwszych ośmiu godzinach miał dosyć tej celi i całego komisariatu. Zbyt mała przestrzeń, zbyt mało drobiazgów. Nie było na czym się skupić, gdzie zawiesić oko, co z sobą zrobić. Dlatego w mig poznał zachowania i zwyczaje policjantów, którzy byli dla niego niczym telewizja, tyle że taka zza krat. Wiedział, że w drugiej szufladzie, w tubie na dokumenty Seth chował kiepskiej jakości whisky, zauważył, że wszystkie dokumenty, które przechodziły przez biurko Ellie były upaćkane czekoladą oraz domyślał się, że samego komisarza żona albo gdzieś wyjechała albo go zostawiła – zbyt mocno wykrochmalone kołnierzyki wskazywały na to, że zajmuje się nimi osoba, która o praniu nie ma pojęcia. To wszystko jednak nie mogło się równać w żadnej mierze z tym przedstawieniem jakie zafundował mu nieznajomy. - Chryste! – sapnął jakby był zmęczony i na chwilę z dezaprobatą opuścił głowę. Zaraz jednak wrócił wzrokiem do nieznajomego, który stanął w dość bezpiecznej odległości natomiast sam Nat był zaledwie jakieś dwa do maksymalnie pięciu centymetrów od krat. - Naćpałeś się, prawda? Włamujesz się na komisariat, grzebiesz im w papierach a potem jeszcze jak gdyby nigdy nic pytasz faceta za kratami co tutaj robi. Wakacje odbębniam, taka odpowiedź cię satysfakcjonuje? Musiałeś coś brać, bo normalnie nikt by chyba nie był zdolny do takich głupot. McPhil przeszedł się wzdłuż krat nie spuszczając wzroku z nieznajomego, jakby się obawiał, że jeżeli na dłużej odwróci spojrzenie to ten magicznie się rozpłynie. Podszedł do ściany po prawej stronie i wystawił dłoń za kraty wskazując palcem czarną kulkę przyklejoną do sufitu, w której świeciła się mała czerwona lampka. - Kamery. Mają ich tutaj tyle, że z każdej strony będą mogli ciebie obejrzeć, bo gdybyś nie wiedział to włamałeś się na komisariat. Grozi ci za to solidna grzywna, o ile będą na tyle mili, że nie będą chcieli powiązać cię z żadną sprawą, nad którą pracują i wezmą pod uwagę to, że ktoś mógł się naćpać i włamać się do ich uroczego gniazdka.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Sob Lis 11, 2017 1:12 am | |
| Cóż, należałoby zacząć od tego, że Samuel teoretycznie cały czas był rozpłynięty w powietrzu. Tylko osoby odpowiednio uzdolnione mogły go dostrzec - i na pewno nie niemagiczne urządzenia, a tylko takie były dostępne na rynku ze względu na specyfikę technologii ludzkiej. Kamera nie stanowiła dla niego żadnego zagrożenia - podobnie jak osobnik za kratami, tym jednak Crowley powinien się zająć. Taki był jego obowiązek - i chociaż dobrze o tym wiedział i zajmował się pośrednio uświadamianiem osób, których krew była wyjątkowa, nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji. Nigdy nie stanął naprzeciwko kogoś, kto nie miał pojęcia o świecie, w którym Samuel był obecny niemal cały czas. Obserwował mężczyznę z lekko zafrapowaną miną, słuchając jego słów i jednocześnie próbując przypomnieć sobie, jak wyglądał proces informowania o jego własnym świecie. Potrzebował maksymalnie krótkiej wersji, dzięki której nie straciłby zbyt dużo czasu, bo priorytetem było odkrycie tego dlaczego ginęli ludzie, którzy powinni być niemagami. Wszystko inne było kwestią drugorzędną. Nie mógł jednak łamać prawa. Odetchnął ciężko, obracając głowę we wskazanym kierunku. Uniósł brew wysoko i lekko zamachał dłonią przed kamerą. - Doprawdy. Dlaczego więc nikt jeszcze tu nie przybiegł? - spytał konwersacyjnym tonem, wbijając spojrzenie na powrót w zamkniętego za kratami mężczyznę. Uśmiechnął się wręcz pobłażliwie, zbliżając do niego i opierając lekko ramieniem o pręty. - No powiedz, co takiego przeskrobałeś, że zamknęli cię w komisariacie, po ciemku, przy dwójce stróży, którym twój los jest najwidoczniej całkowicie obojętny? - Kontynuował po chwili ciszy, utrzymując lekkie brzmienie głosu, jednocześnie unosząc prawą dłoń do twarzy, powoli otwierając pięść - w której, jak się okazało, trzymał coś jasnego, co oświetliło ich twarze. Uśmiechnął się, poruszając palcami i delikatnie obracając niewielki, ale zdecydowanie płomień. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Sob Lis 11, 2017 10:05 am | |
| McPhil sam nie wiedział po co w ogóle wchodzi w jakiekolwiek konwersacje z naćpanym człowiekiem. Zaraz ten obcy zacznie mu pewnie wmawiać, że jest grzybem, skuli się pod ścianą i nie będzie się przez kolejne osiem godzin ruszał. Z takimi typami nigdy nie było wiadomo czego można się spodziewać. Mimo wszystko, to była najlepsza rozrywka jaka mógł mieć teraz i na najbliższe długie lata kiedy przeniosą go do więzienia gdzie będzie siedział zapewne z dwadzieścia lat albo i więcej. - Dlaczego? Bo może dopiero biegną tylko nadwaga ich spowalnia? Albo jakimś cudem udało ci się włamać nie ruszając zabezpieczeń. W każdym razie, na zapisie z kamer będziesz. Był pewny siebie, chociaż w głowie faktycznie zabłysła niepokojąca myśl. Dlaczego nikt tutaj nie przyszedł? W końcu nawet komisariaty mają antywłamaniowe alarmy, więc ten człowiek nie mógł ot tak sobie po prostu tutaj wejść! Musiało się coś zadziać… nie mógł mieć przecież aż tak wielkiego farta, no nie? Przyglądał się mu uważnie, starał się w ciemności dostrzec jego źrenice aby potwierdzić swoją teorię z narkotykami. Kiedy więc nieznajomy zaczął się do niego zbliżać było mu to całkowicie na rękę. Na pytania jednak się skrzywił. Był niewinny, ale miał to powiedzieć? Podobno całe więzienia są zapełnione niewinnymi osobami. A ten tutaj… starał się pokazać mu, że jest zagrożony? Na całe szczęście oddzielały ich kraty, więc nie przejmował się tym zbytnio. Aż do momentu kiedy zobaczył ogień. - Kurwa! – odsunął się na przynajmniej trzy spore kroki. Nie dużo więcej a będzie już na końcu własnej celi. Kraty mogły go chronić przed wariatem, ale przy ogniu byłby przez nie totalnie bezbronny. – Pojebało cię?! Zgaś to natychmiast! Straże! STRAŻE! Zaczął się drzeć aby ktokolwiek mógł go usłyszeć. Ten człowiek był porąbany jeżeli chciał zaprószyć ogień na komisariacie, chociaż nie, on jest taki już dzięki temu, że tutaj się włamał. W dodatku Nat to widział. Widział, że w dłoni nieznajomego nie było zapalniczki czy zapałek. Wyglądał jakby jego płomień unosił się tylko troszeczkę nad czubkami palców, ale w ogóle go nie parzył. Widział już podobne dziwy kiedy Eve… Nie, to nie było możliwe. Nie mogło być, że ktoś jeszcze coś takiego potrafi!
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Wto Lis 14, 2017 11:01 pm | |
| Samuel nie miał ani czasu ani zbytniej cierpliwości. Nie w sytuacji, gdy każda sekunda się liczyła. Każde kolejne opóźnienie uniemożliwiało mu skupienie się na prawdziwym problemie - i gdyby nie prawo obowiązujące magów, całkowicie zignorowałby tego faceta i polecił komuś innemu zająć się jego osobą. Później. Pewnego dnia. Jak akurat ktoś będzie miał wolne kilka tygodni, by spokojnie przemówić mu do rozsądku i pokazać świat magiczny kawałek po kawałku. Crowley nie miał takiego luksusu - a skoro już groziła mu utrata głowy, nie mógł sobie dodatkowo grabić. No, nie tak bardzo. Przygasił odrobinę płomień, który rozjaśniał ich widzenie, ale nie zgasił go - zaczekał cierpliwie, aż strażnik się pojawi (bo w końcu okrzyki mężczyzny musiał usłyszeć), opierdoli go od góry do dołu za zawracanie głowy, zignoruje fakt, że facet kompletnie oszalał, zamknięty na komisariacie, a potem sobie spokojnie odejdzie... Nie, na to blondwłosy mag nie mógł pozwolić. Już bolały go palce od nacinania ich, ale potrzebował zrobić coś jeszcze - zgasił płomień chuchnięciem, a potem pospiesznie nakreślił kolejny symbol (ten już na szczęście miał opanowany do perfekcji) na wierzchu dłoni, po czym położył ją na ramieniu strażnika. - Powiedz mi, kim jest ten człowiek i czemu tutaj siedzi - polecił spokojnie, zupełnie ignorując fakt, iż mężczyzna ukryty za kratami musiał - słysząc niemal mechaniczną odpowiedź - przeżyć niemały zawał. Pewnie kwestionował już własną poczytalność - ale to dla Crowleya nie było zbyt istotne. Nie w tym momencie. Może i nie wprowadzał uzdolnionego magicznie zbyt łagodnie w świat ponadnaturalny, ale... Nie miał czasu, tak? Zrobił wszystko, co w tej sytuacji mógł. Zmarszczył brwi, słysząc odpowiedź, która rozjaśniła mu kilka kwestii. Jego poprzednie zaklęcie na poszukiwania "przydatnych" rzeczy związanych z zaginioną i nieświadomą uzdolnioną faktycznie zadziałało. Zaprowadziło go wprawdzie do żywej osoby, a nie jakiś dokumentów - ale był to jakiś początek. I to całkiem niezły. - Dziękuję za twoją pomoc. Teraz odejdź i zapomnij o całej sprawie - rzucił, nie zaszczycając odchodzącego posłusznie stróża ani jednym spojrzeniem. - Dobra, to teraz do rzeczy. Nic nie wiesz o magii? - Zmarszczył brwi, zapalając na powrót płomień nad swoją dłonią, ukazując więźniowi autentycznie skonsternowaną minę. Dwoje uzdolnionych pod jednym dachem, o których nikt nie wiedział? To już było podejrzane samo w sobie, a gdyby jeszcze dodać tamte zaginięcia... - I powiedz, co tak naprawdę się stało z twoją siostrą. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Nie Lis 26, 2017 3:39 pm | |
| Nat czul się jakby przeżywał koszmar. Ciągnął się on już od ponad tygodnia, ale teraz chyba trafił się mu kulminacyjny moment. Z końca własnej celi przyglądał się jak policjant staje obok nieznajomego – jakby ten był powietrzem! – i zaczyna swój trajkot, że co też McPhil mógł chcieć w środku nocy i po co robi to zamieszanie. A potem blondyn zrobił jakiś ruch, którego przez odległość i ciemność Nat nie mógł dokładnie zobaczyć i nagle mundurowy zaczął głuchym, monotonnym głosem wszystko recytować. - Osadzony to Nathaniel McPhil, 25 lat, brat zaginiętej Eve McPhil. Półtorej tygodnia temu wezwał policję do ich wspólnego mieszkania zgłaszając zaginięcie siostry. Zgłoszenie zostało przyjęte, po standardowych 24 godzinach zaczęto poszukiwania. W trakcie dochodzenia dostaliśmy informację od jednego z naocznych świadków, że tuż przed zaginięciem oskarżony pokłócił się głośno z zaginioną, szarpali się. Później doszło do zaginięcia. Prokurator wierzy, że osadzony w przypływie adrenaliny i złości zabił siostrę a potem upozorował jej ucieczkę, chcą go zamknąć na co najmniej 25 lat, jutro ma dojść do pierwszego przesłuchania prowadzonego przez prokuraturę. Policjant w końcu się zamknął, odwrócił na pięcie i odszedł. Natomiast Nat poczuł jak nogi mu mięknął. Mieli już swoją bajeczkę na niego, oskarżą go i skarzą. Nikt się za nim nie wstawi, nikt mu nie uwierzy, nie ma pieniędzy na kaucję. Spędzi resztę swojego marnego życia w więzieniu i nigdy się nie dowie co się dzieje z Eve. A co jeżeli ona naprawdę nie żyje? Kto mógłby w ogóle jej coś takiego zrobić? Kto.. Spojrzał na nieznajomego. Używa jakiś sztuczek, pierdoli coś o magii i zdecydowanie interesuję się Eve sprawą. - To twoja wina. – zamruczał odbijając się od ściany. - A nawet jeżeli nie twoja to kogoś kto ciebie tutaj przysłał. Sprawdzają ile wiem, tak? Do czego mogę się posunąć. – nagle dostał energii, adrenalina mu skoczyła a on w sekundę był przy kratach. Wyciągnął dłoń i sięgnął za poły płaszcza blondyna przyciskając go do krat i to boleśnie. - Nie wiem kto ciebie przysłał i czego chcecie, ale wypuście Eve. Dam wam wszystko, tylko ją zostawcie w spokoju, bo jak nie… to was znajdę. Próżne groźby, w końcu siedział już od trzech dni zamknięty za kratami, więc jasnym było, że nie może niczego zrobić porywaczom, ale przemawiała przez niego agresja, złość i adrenalina.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Nie Lis 26, 2017 11:00 pm | |
| Ten Nathaniel zdecydowanie wyglądał jak człowiek, który właśnie przeżywał zawał - wraz z jednoczesnym załamaniem nerwowym. Dla maga, który od dobrych kilku lat nie miał styczności z ludźmi nieświadomymi istnienia tego "drugiego" świata, zachowanie mężczyzny było co najmniej fascynujące. Słuchał, oczywiście, policjanta, a potem też i zamkniętego za kratami osobnika, ale najbardziej interesowały go zmiany na twarzy dwudziestokilkulatka. Wyglądał, jakby cała sytuacja go przerosła - tak bardzo, iż całkowicie zatracił zdolność do racjonalnego zachowania i analizowania wydarzeń. Cóż, jakby na to nie patrzeć, jego dotychczasowe postrzeganie rzeczywistości nie bardzo miało się do jej faktycznego obrazu. Musiał zmienić swoje podejście - co było trudne niemal zawsze, nawet dla osób, które instynktownie wyczuwały, że coś było z nimi nie tak, że coś ich odróżniało od sąsiadów i znajomych. Mocny uchwyt zaskoczył Samuela - tak bardzo, iż w pierwszej chwili nie zaprotestował i pozwolił się docisnąć do krat. Zmarszczył brwi, spoglądając mężczyźnie twardo prosto w oczy i jednocześnie sięgając ku niemu przez kraty, chwytając równie mocno za koszulę, by na pewno żaden z nich nie mógł się odsunąć. Crowley był zdziwiony, ale też odrobinę zirytowany. Nie przepadał za osobami, które posuwały się do rękoczynów - szczególnie w jego kierunku. Jego się nie dotykało, nie zaczepiało i nie drażniło. Do jego obowiązków należało podejmowanie decyzji na różnych polach, kontrolowanie przepływu informacji, a nie wchodzenie w interakcje. Przez cztery lata za biurkiem stał się jeszcze wrażliwszy na takie zachowania, niż wcześniej. A skoro McPhil nie chciał współpracować po dobroci... - A co takiego wiesz, hm? - spytał cicho, znacznie twardszym tonem niż dotychczas. Wzmocnił uścisk na koszuli, dociskając twarz jasnowłosego do krat. - I jak niby "nas" znajdziesz? Nikt ci tutaj nie przyszedł pomóc... - Na jego twarzy pojawił się wąski, ale zdecydowanie złośliwy, uśmieszek. - Wręcz przeciwnie. Oczywiście, Samuel wiedział, że nie powinien straszyć osoby z darem. Jego obowiązkiem, jako świadomego magicznego, było możliwie najłagodniejsze wprowadzenie cywili w rzeczywistość znacznie bardziej skomplikowaną, niż kiedykolwiek przypuszczali. Zachowując się w ten sposób, łamał te zasady - ale cholera jasna, nie miał czasu na uprzejmości! - Zacznij wreszcie odpowiadać na pytania, a nie szczekać na mnie jak chory pies. - Warknął jeszcze ostrzej, wreszcie puszczając mężczyznę, tak mocno, że ten oderwał się o krat - i jednocześnie wypuścił wreszcie jego płaszcz. Samuel przygładził materiał powoli, starając się utrzymać look mrocznego maga. Póki co, skoro dobrocią niczego nie wskórał. Była pora na zmianę nastawienia. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Pon Lis 27, 2017 3:46 pm | |
| Słowa o tym, że pozostał sam sobie, że nikt nie przyszedł mu pomóc, zabolały go i to na tyle mocno, że było to aż widoczne na jego twarzy. Zmielił jakieś słowa, które brzmiały niczym cios poniżej pasa. Za taki właśnie Nat wziął tą zagrywkę. Kto miałby mu przyjść i pomóc? Pani Evans, sąsiadka, która na pewno doniosła o jego kłótni z siostrą? Czy zaginięta siostra? Nie miał nikogo więcej, byli z domu dziecka. Kiedy tylko wyszedł postarał się zrobić wszystko, aby siostrę zabrać stamtąd. Mieli tylko siebie a teraz ktoś mu ukradł ten najcenniejszy skarb. Ta ostatnia myśl zasmuciła go na tyle, że aż popuścił uścisk. Nie dużo, ale wystarczająco, aby mógł się odbić od krat niczym szmaciana lalka. Mimo wszystko ustał na nogach. Przyjął pozycje zgarbioną, podświadomie starał się siebie chronić, nie dać się zranić, nie bardziej niż jak był teraz. - Wszystko już powiedziałem policji i zobacz w co mnie chcą wpakować. Czemu miałbym, więc dzielić się swoimi informacjami z nieznajomym świrem? Kto wie, może mnie też chcecie porwać? W coś jeszcze wrobić albo mnie zabić. – ostatnie słowa przeszły mu ciężko przez gardło. Nie chciał przyjmować do wiadomości faktu, że jego siostra może jednak nie żyć. Pragnął wierzyć, że tak nie było, że może uciekła gdzieś, bo kogoś poznała? Tak, to byłaby najlepsza opcja. Nawet jakby Nathaniela już nie było to ktoś by się nią mógł zająć. Całe życie jej bronił a świat tak okrutnie zagrał mu na nosie zabierając jedyną, najważniejszą dla niego osobę. - Eve. Moja siostra nazywa się Eve. Jest trzy lata ode mnie młodsza. Piękna, grzeczna, dobrze wychowana. Jesteśmy tylko we dwójkę na tym świecie i jeżeli masz jakiekolwiek możliwości, aby ją odnaleźć i sprawić by była bezpieczna to proszę cię zrób to. Dam wszystko co mam, zrobię, co będziesz tylko chciał tylko ją odnajdź i spraw, aby była bezpieczna. To nie było tak, że się poddał a raczej… tonący brzytwy się chwyta, no nie? Jeżeli to, co policjant mówił było prawdą to oznaczało, że go wkopią. Nie uda mu się wybronić, nie ma pieniędzy na dobrego adwokata… Jest na straconej pozycji. Ale może… może Eve się uda. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Pon Lis 27, 2017 11:30 pm | |
| Przybrana taktyka doprowadziła tylko do połowicznego sukcesu. Z jednej strony owszem, mężczyzna wreszcie spotkał się z sensownym odzewem i mógł cokolwiek zrozumieć, ale z drugiej strony... Nadal Nathaniel nie powiedział mu niczego istotnego o samym zaginięciu kobiety. Do tego, jasno pokazał swoje zaangażowanie w jej sytuację, zatroskanie, a zarazem ból, że był zupełnie zdany na łaskę i niełaskę świata. Nie miał na nic wpływu, był zagubiony, a Crowley wykorzystał to bez żadnych skrupułów. Poczuł się nagle trochę gorzej - jego sytuacja bez dwóch zdań była lepsza, miał przewagę na każdym polu i jeszcze nią machał przed oczami człowieka, który stracił wszystkie nadzieje i reagował nieracjonalnie tylko dlatego, że nic innego mu nie pozostało. Westchnął ciężko. - Okej, chyba najwyższa pora żebyś przestał nazywać mnie "świrem". Nic, co zrobiłem, nie świadczy o mojej niepoczytalności - a co najwyżej twojej - powiedział, wkładając jedną dłoń do kieszeni i w żaden sposób nie przybliżając się na powrót do mężczyzny. Płonący mu na dłoni ognik pozostawił, by na pewni obaj dobrze się widzieli - przy okazji nie pozwalając młodszemu blondynowi uznać, iż coś, cokolwiek, mu się przewidziało. Miał do czynienia z magią i musiał w końcu to zaakceptować - albo uznać, że całkowicie zwariował. Obie opcje niestety były równie prawdopodobne. - Więc tylko tyle wiesz? Nic, co mogłoby pomóc w odnalezieniu twojej siostry? Nic... specjalnego? - Wymówił ostatnie słowo z wyraźnie słyszalnym naciskiem, nadal używając twardego tonu, ale jednocześnie obserwując go z mniejszą złością w oczach. Była tam raczej pewna rezygnacja. Westchnął ponownie. - Jesteś pewien? - spytał, opierając się lekko bokiem o ścianę i obracając w dłoni płomień, zamyślając się na krótką chwilę. Potrzebował nowego planu. Takiego, który doprowadzi go do zaginionych, zanim ci zostaną pozbawieni całej krwi - lub bóg wie, czego innego. - Gdzie byłeś, gdy ją porwali? Nie widziałeś niczego nietypowego ostatnio? Może ktoś ciebie śledził? Nie mówiła o żadnych nowych znajomościach, spotkaniach, może była na jakichś badaniach albo w kościołach? Miała znajomych, których nie znałeś? - pozwolił pytaniom płynąć, jednocześnie wygaszając płomień, sięgając po raz kolejny po nóż i rozcinając palec. Wyrysował krwią na zamku ten sam symbol, którym otworzył drzwi na komisariat - a gdy tylko rozległ się charakterystyczny stukot, wyjął szmatkę ze środkiem czyszczącym i zmył plamy. - Wyłaź, nie będę więcej marnować tutaj czasu, będziesz dalej odpowiadał po drodze. - Skinął na niego głową, obrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia. - Tylko zamknij za sobą drzwi - rzucił jeszcze na odchodnym. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Wto Lis 28, 2017 7:55 pm | |
| Nie, nie reagował racjonalnie. Przeskakiwał z złości w smutek, z apatii w gniew. Było to spowodowane tym, że był przecież tylko człowiekiem a emocje w takich chwilach sprawiały, że zaczynało się zachowywać niczym wariat. Był najpierw wściekły, bo myślał, że ten kto porwał jego siostrę przyszedł tutaj aby dokończyć niewygodny temat, załatwić osobę, która ciągle drążyła historię jaka powinna już być zamknięta. Z drugiej strony dotarło do niego, że jeżeli tutaj pozostanie to nie będzie nikogo kto będzie drążył ten temat a więc ostatnią nadzieją dla Eve może być ten tutaj stojący przed nim świr. I jak tutaj normalnie reagować? I co właściwie byłoby normalną reakcją w takiej sytuacji w jakiej on był? Znacząco spojrzał się na płomień kiedy usłyszał, że miał przestać nazywać nieznajomego świrem. Co powinno jednak zastanowić - oprócz drastycznej pierwszej reakcji - teraz zachowywał się względem tego zjawiska dość spokojnie. No właśnie, jakby już wcześniej miał do czynienie z przypadkami, które świat niemagiczny nie potrafił uzasadnić czy wyjaśnić. Mimo wszystko, spojrzenie jawnie mówiło, że z powodu dziwnych zdolności Crowley na razie pozostanie dla Nata per świrem i powinien z tym się pogodzić. Potrząsnął głową przecząco, dając tym samym niby znać, że nic dziwnego u swojej siostry nie zauważył. Nie było jednak żadnej werbalnej odpowiedzi. Powróciła chłodna logika. Ten facet mógł być albo jego zbawieniem albo pracować dla tych, którzy porwali jego siostrę. Obie opcje będą dobre, Nathaniel jakoś sobie poradzi z ratunkiem dla siostry o ile… w jakiś sposób zdoła się stąd uwolnić. A jedyną opcją ku temu jest ten tutaj nieznajomy świr. - W pracy. – z każdą kolejną odpowiedzią zaczął powoli zbliżać się do krat. - Ostatnio? Nie. Nie. Nie, nie i nie. Chyba nie. – kiedy drzwi magicznie się otworzyły McPhil był pewien dwóch rzeczy: a) miał do czynienia z świrem, b) pakował się w coś gorszego niż siedzenie za kratami. Najważniejsze jednak było to, że dzięki blondynowi mógł się zbliżyć ku odnalezieniu Eve, więc postanowił na razie trzymać się blisko tego świra.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Wto Lis 28, 2017 11:09 pm | |
| Fascynująco dzieli ludzi na normalnych i nienormalnych - pomyślał mimochodem Samuel, nie bez złośliwości wobec sytuacji, w jakiej się znalazł. Oczywiście, historia pokazywała że niejeden magiczny był uznany za wariata, pomimo tego, iż jego zdolności pokazywały się innym, którzy bardzo chętnie informowali o tych wyjątkowych predyspozycjach "odpowiednie" instytucje. Dlaczego więc nie miałoby tak samo dziać się w czasach, w których żyli obaj mężczyźni? Takie podejście jednak kłóciło się ze zdrowym rozsądkiem Crowleya - na miejscu byłego więźnia uznałby z góry raczej iż to z nim jest coś nie tak, to jego widzenie szwankuje i wyobraźnia podpowiada zupełnie niestworzone rzeczy, nie zaś z bogu ducha winnym człowiekiem, który zachowuje się dosyć przeciętnie. No ale cóż - najwidoczniej coś w tym podejściu było niewłaściwe. Najważniejszym było póki co, iż Nathaniel ruszył za magiem i odpowiadał na jego pytania. Co jednak należy nadmienić - w sposób kompletnie niepomocny. - W takim razie, co takiego groźnego dla porywaczy wiesz, hm? - spytał, z wyraźnym zwątpieniem w głosie, gdzieś w tle dodając tony, jakby nie był zadowolony z faktu, iż wciąż nie otrzymał żadnej przydatnej informacji. W przeciwieństwie do McPhila, obdarzony darem człowiek cały czas brzmiał spokojnie, odzywał się całkiem rzeczowo i w zasadzie nie poddawał się żadnym silniejszym emocjom - oprócz tego jednego momentu, w którym został pochwycony za poły płaszcza i wówczas posunął się do odwzajemnienia rękoczynów. Przemieszczał się bezszelestnie, całkiem sprawnie, nie rozglądając ani nie chwiejąc się, a przemierzając komisariat najkrótszą drogą prowadzącą od celi do drzwi wyjściowych. Ponieważ przebywał z niemagicznym (przynajmniej dotychczas...) musiał jednak dwukrotnie przystanąć i zatrzymać towarzysza, by przypadkiem nie wpaść na patrolujących miejsce policjantów. W myślach jednocześnie odnotował, że będzie musiał wysłać kogoś, kto wyczyści im pamięć oraz wszystkie kamery - bo gdy tylko przed ekranem pojawi się policjant, którego nie dotknęło zaklęcie modyfikujące pamięć, dostrzeże zniknięcie jedynego podejrzanego. I bardzo łatwo doda sobie dwa do dwóch. Oczywiście, teoretycznie Crowley mógł zająć się tym samodzielnie - niestety, czuł już zmęczenie wynikające z użycia magii krwi, ponacinania sobie wszystkich palców oraz użycia daru. Odzwyczaił się od akcji w terenie bardziej niż był skłonny przyznać. Gdy tylko wydostali się na zewnątrz, wyjął z kieszeni telefon i wystukał krótką wiadomość do jednej pary jego "agentów", którzy mogli zająć się sprawą wyciszenia zniknięcia McPhila. Nie wdawał się w szczegóły wyjaśniające jego postępowanie - po pierwsze, było to zbyt niebezpieczne, po drugie zaś, i tak musiał w ciągu doby złożyć raport ze swoich poczynań. Wszystko musiało zostać starannie zmierzone. - Wyjaśnijmy sobie coś od razu: nie mam czasu cię niańczyć, ale nie mogę pozwolić na to, żebyś spacerował sobie po mieście, gdy nie wiemy, co stało się z twoją siostrą. To byłoby zbyt niebezpieczne, szczególnie biorąc pod uwagę twój dar - dlatego, skoro ewidentnie... - w tym miejscu uniósł palec do góry i odwrócił się, spoglądając ostro na swojego towarzysza - ...w żaden sposób nie możesz mi się przydać, będę zmuszony znaleźć kogoś, kto wprowadzi cię w nasz świat, a ja wrócę do poszukiwań. Jasne? - Spojrzał na towarzysza pytająco, ale nie wyglądał, jakby planował przyjąć do wiadomości wiadomość odmowną. Raczej podkreślał swoim tonem i sposobem bycia to, iż jego decyzja była ostateczna. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Wto Gru 05, 2017 10:01 pm | |
| McPhil zdecydowanie racjonalnie się nie zachowywał, co zostało już wcześniej podkreślone. Napady emocjonalne, potem nagły brak jakichkolwiek emocji. Nagły strach na widzenie nadnaturalnych zdolność, zaraz niereagowanie na nie praktycznie w ogóle, jak gdyby były czymś zupełnie normalnym. Z jednej strony ciskanie się po celi a potem nagła zgoda i pójście za totalnie obcym facetem, którego uważało się za świra. Te dziwne reakcje mogły prowadzić do dwóch odpowiedzi, albo Nat naprawdę coś wiedział i to coś co musiało wiązać się z światem, którego nie powinien znać czyli magicznym albo pomyślał, że do końca mu odwaliło i zawsze lepiej spróbować ucieczki z chorym psychicznie człowiekiem niż zgnić w celi. W tak dziwnej sytuacji w jakiej był obie opcje wydawały się nawet dość realne, możliwe więc, że to właśnie dzięki nim spokojnie odpowiadał na pytania. Kamienicę dalej przystanął tuż za blondynem, który nagle do niego się odwrócił. Och, zdecydowanie McPhil zdawał sobie sprawę, że jego odpowiedzi sprawią, że wkurzy pana kreującego się na idealnego. Jak widać podziałało. Stał jednak grzecznie i przyglądał się jemu i każdemu gestowi jaki wykonywał. Kiedy ten w końcu zakończył swój mały wywód Nat mógł się odezwać. - Czy jestem porwany? – spojrzenie maga mówiło samo przez siebie, że nie miał pojęcia skąd takie przypuszczenie się wzięło, bo przecież dopiero co wyciągnął go zza krat, prawda? - Bo z tego co wiem to tylko porywacze nie przedstawiają się a ty mnie gdzieś ciągniesz i ciągle o wszystko wypytujesz. I skąd mam w ogóle wiedzieć, że mogę ci zaufać? Bo mnie uratowałaś z rąk policji? Kiepski argument biorąc pod uwagę, że zrobiłeś to wbrew prawu co wskazałoby tylko na to, że jesteś złą osobą. A co najważniejsze, czemu interesuje cię moja siostra? Po co jej szukasz? Jak dobry jesteś w rozwiązywaniu takich spraw? Nie chcę marnować czasu na twoje wywody aby potem się dowiedzieć, że po raz drugi - bo pierwszy raz był wtedy kiedy opowiadał o wszystkim policji - będę mówił o tym samym komuś kto tą sprawą się nie zajmie i nie pomoże mi odzyskać siostry albo będzie chciał mnie jeszcze wkopać w jej zaginięcie.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Nie Gru 10, 2017 11:29 pm | |
| Blondyn wysłuchał długiej wypowiedzi swojego towarzysza w milczeniu. Nie dlatego, że chciał być fair i mu nie przerywać, a potem na wszystkie wątpliwości odpowiedzieć - nie, był możliwie najdalej od takiego rozwiązania. Zamiast uprzejmości i zainteresowania było w nim obecne zmęczenie i niechęć. Nie miał ochoty wdawać się w dyskusje prowadzące donikąd. Nie miał ochoty też tracić czasu na osobę, która nie mogła mu pomóc. Jeśli nie jego siostra, to inny trop. Mało ich niby było? To czas mu się kurczył, nie lista porwanych. - Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie, co sobie wyobrażasz. Jeszcze przed chwilą błagałeś mnie o uratowanie jej, ale niby jak mam to zrobić bez konkretnej wiedzy? - Pokręcił głową i prychnął pod nosem. - Marnujesz mój czas. I tyle. Cały potok pytań Nathaniela został zbyty właśnie tym. To nie on rozkładał karty, to nie on był tu najważniejszy - pomimo iż to właśnie on mógł powiedzieć Crowleyowi najważniejsze rzeczy, szczegóły, które mogły doprowadzić ich do rozwiązania sprawy. Być może, gdyby ktoś inny natrafił na McPhila, ta rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Usiedliby, porozmawiali, magiczny opowiedziałby o wszystkim, co wiedział, rozwiał każdą wątpliwość młodszego mężczyzny i pokierował nim na tyle umiejętnie, że do wschodu słońca znaleźliby Eve. Być może. Niestety, Samuel był inny. Miał zupełnie inne priorytety i nie interesował go nadmiernie los niemagicznych - on miał za zadanie śledzić ich dokumentację, pilnować w niej porządku i imiona nigdy nie miały dla niego twarzy. Heroizm i potrzeba zmiany świata na lepszy umarła podczas niezliczonych godzin za biurkiem i czytaniem okropieństw, których dopuścili się niemagiczni, którzy nagle odkryli swój dar. - Ile w zasadzie ty masz lat, że wierzysz w tak czarno-białą wizję świata, co? - Mag zmrużył oczy, spoglądając podejrzliwie na Nata, który rozprawiał o złu i dobru oraz szaleńcach i normalnych w tak specyficzny sposób, że ciężko było się nim nie zainteresować. Pokręcił zaraz głową, jakby z niedowierzaniem i wbił spojrzenie w komórkę, wpisując kolejną wiadomość - tym razem wysyłając ją do wielu, licząc na to, że ktoś znajdzie chwilę i przejmie od niego tego problematycznego i wypełnionego pytaniami dzieciaka. Oczywiście, Crowley miał obowiązek uświadomić go o magicznym świecie i jego prawach - ale w wyjątkowej sytuacji mógł przekazać go komuś innemu - a jeśli to nie były wyjątkowe warunki, to jakie? - Nie przypominam sobie, żebym cię wyciągał siłą z celi - mruknął pod nosem, spoglądając zaraz na telefon, który zawibrował. Richard Keen potwierdził odbiór niemagicznego na 28 Ulicy. Chwalmy Pana. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Czw Gru 14, 2017 12:24 pm | |
| - Nie wiem czy tą konkretną wiedzę mogę ci przekazać. Nie znam cię, jesteś mi zupełnie obcy. Nie powiedziałeś o sobie zupełni nic. Dziwnie się zachowujesz. A to, że za tobą poszedłem… policja i tak chce mnie wkopać, uważają, że to ja wszystko zrobiłem, że ją porwałem, że ukryłem, że chce zrobić jakieś chore zamieszanie wokół własnej osoby. Jasnym więc jest, że nie chciałem tam pozostać. Wzruszył ramionami. Chyba był równie bardzo nienormalny co ten stojący przed nim facet. Poszedł za jakimś obcym facetem, dał siebie nielegalnie wyciągnąć z więzienia. Zachowywał się jakby blondynowi ufał, chociaż w małym stopniu a przecież.. powinno być zupełnie na odwrót. Nat, co się z tobą dzieje! Nie chciał wchodzić w dalszą niepotrzebną gadkę. Zamilkł i czekał. Crowley próbował się skontaktować z kimś kto miał go wprowadzić. Może ten człowiek będzie bardziej normalny i ludzki? Trzeba było poczekać i to sprawdzić. Może tamtemu będzie mógł zaufać a ten uwierzy w każde, jakkolwiek nie byłoby dziwne, słowo. Poszli w umówione miejsce. Przeszli zaledwie parę ulic kiedy magiczny zaczął podejrzliwie się rozglądać. Coś widoczni mu nie pasowało w tym otoczeniu a to zaczynało wprowadzać podświadomie Nata w taki sam stan podejrzliwości. Czyżby coś się działo? Miał ich ktoś zaatakować? A może mieli spodziewać się niespodziewanego? Im bliżej byli umówionego miejsca tym głośniejsze było wycie syren. Coś się wydarzyło? W tym samym czasie na 28 ulicy pod numerem 13 stała karetka i policja. Oba wozy były na sygnale a ich światła musiały pobudzić całą ulicę, bo w każdym oknie ruszała się zasłonka. Na miejscu zbrodni było pełno krwi i jeden denat z podciętymi żyłami. Wyglądałoby to na normalne samobójstwo gdyby nie fakt, że byłoby popełnione na środku ulicy. Nieboszczykiem okazał się być Richard Keen. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Sob Gru 16, 2017 12:53 am | |
| Samuel już nie odpowiedział. Doszedł do wniosku, że nie było szans - nie dogada się z młodszym mężczyzną, choćby nie wiadomo jak długo próbował. Wyciągnięty z więzienia osobnik był uparty, nierozsądny i ewidentnie nie sposób było przemówić do niego w taki sposób, by pojął wagę swoich czynów. Mag nie potrafił zaakceptować zachowania człowieka, który dopiero co (przynajmniej teoretycznie) spotkał się ze światem o kompletnie innych zasadach. Problemem było jego podejście, nie zaś brak informacji - być może, gdyby podszedł do problemu w inny sposób, Crowley by się wysilił i spróbował znaleźć z nim wspólny grunt. Ale nie chciał. Z każdą kolejną chwilą w jego towarzystwie, pałał do niego rosnącą antypatią. Ucieszył się, gdy otrzymał potwierdzenie od Richarda, że ten zajmie się nowym uzdolnionym. To pozbawiało maga problemu, z którym nie potrafił - i nie chciał - sobie poradzić. Gdy przemierzał z tymże kłopotem kolejne ulice, już myślami znajdował się zupełnie gdzie indziej, szukając innych dróg, które mogłyby doprowadzić go do porwanych magicznych. To był dla niego priorytet, nie jakiś problematyczny osobnik, który nie potrafił zachować się jak dorosły. Jednak, zamiast rozwiązania jednego kłopotu, los podsunął starszemu mężczyźnie kolejny - znacznie poważniejszy, niż pozostałe dwa. Morderstwo magicznego. Sam zaczął mieć złe przeczucia natychmiast, gdy dostrzegł tłum ludzi w pobliżu miejsca, do którego zmierzał. Odnalezienie tam policji i karetki tylko utwierdziły go w tym przekonaniu. Wiedział oczywiście, że nie znajdą prawdziwej przyczyny śmierci Keena - bo to czyjaś moc pozbawiła go życia. Gdyby chodziło mordercy o jego krew, potyczka przebiegłaby znacznie czyściej i na miejscu zdarzenia nie byłoby jej tak dużo. Nie, mężczyzna musiał z kimś walczyć - a ten drugi był potężniejszy i zmiótł go z ziemi, zgniótł go, czyniąc wysiłek w pokonaniu go, podcięcie sobie żył - śmiesznie małym. Crowley poczuł, jak robi mu się zimno. Pracujący pod nim magiczni rzadko ginęli na ulicach - ich głównym zadaniem było pilnowanie porządku i stabilności pomiędzy jednym światem, a drugim, raczej unikali bezpośrednich konfliktów. Oczywiście, byli do nich przygotowani, ale rzadko który miał okazję trafić na kogoś prawdziwie potężnego i obeznanego w magii - a jeśli tak, wówczas nie był w pojedynkę. Blondyn chwycił uzdolnionego za ramię, skręcając z nim płynnie w boczną ulicę, tak naturalnie, jakby chciał po prostu ominąć tłum i blokadę - a nie jak najszybciej oddalić się z tamtego miejsca. Potwierdzenie odebrania "przesyłki" w postaci problematycznego McPhila przyszło do niego wcale nie tak dawno - to znaczyło, że albo morderca ją potwierdził i ich tam zwabił, albo do zabójstwa doszło przed kilkoma chwilami. Każda z tych możliwości implikowała jedno - najprawdopodobniej był gdzieś w pobliżu. Jedna myśl uderzyła Crowleya - czy może im chodzić o tego idiotę? Obrócił głowę, spoglądając prosto w swojego towarzysza i lustrując go uważnym spojrzeniem, jednocześnie przeprowadzając przez pasy. Facet wyglądał w jego opinii zupełnie zwyczajnie. Mocy olbrzymiej raczej też nie miał... A przynajmniej tak mógł podejrzewać Samuel. Młody mężczyzna nie był wyszkolony, jego potencjał nie był zmierzony, ciężko było to stwierdzić... Czy mogło im chodzić o niego? Skoro siostra była uzdolniona i porwana... Może on też powinien? Co łączyło ofiary, oprócz bycia nieuświadomionymi magami? Westchnął. Czuł zbliżający się ból głowy, dzień zdecydowanie był zbyt paskudny jak na jego opinię. Sięgnął po telefon i wypisał kolejną wiadomość, informującą o śmierci jednego z magicznych. Ktoś się tym zajmie. - Idziemy na kawę. Muszę się zastanowić co dalej - powiedział po chwili, wyjaśniając swoje zachowanie mężczyźnie, którego wciąż trzymał mocno za ramię, nie pozwalając mu się oddalić - i instynktownie oczekując dalszych problemów. Czy to pod postacią protestów, czy... wybuchu magii z którejś strony. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania Sob Gru 16, 2017 10:02 pm | |
| Nie podobało mu się to wszystko, zdecydowanie nie podobało. Nagłe mocne ściśnięcie na ramieniu dało mu tylko solidniejszy fundament do większej dezaprobaty sytuacji w jakiej się znalazł. Nie skręcili w 28 ulicę a zaraz w kolejną udając, że dokładnie w tą stronę szli od samego początku. W dodatku szli krokiem wskazującym na to, że gdzieś bardzo się spieszyli. Czy zachowywali się tak z tego powodu, że Nat był – albo w przeciągu paru najbliższych godzin będzie – poszukiwanym? Czy może tamten człowiek… Nie zadawał żadnych pytań, na to jeszcze przyjdzie czas. Na razie pędził tuż obok blondyna starając się ze strachem w jego surową twarz nie spoglądać.
W tym samym czasie jakieś cztery tysiące metrów dalej na najwyższym budynku stał pewien mężczyzna. Palił papierosa i patrzył się gdzieś w dal, jakby odpoczywał właśnie od pracy. Tak naprawdę było zupełnie inaczej. Dzięki odpowiedniemu zaklęciu miał wyostrzony wzrok i mógł widzieć dalej i lepiej niż niejeden snajper przez lunetę w karabinie. Przyglądał się jak główny cel zmienił trasę. W żadnym wypadku to go nie zdziwiło. Plany trochę im się spierdoliły… - Szefie, - odezwał się tym razem do najzwyczajniejszej komórki jaką kupił w całodobowym sklepie niedaleko miejsca gdzie teraz się znajdował - Clarence wszedł trochę za wcześnie i nie udało nam się chłopaka przejąć. Nadal jest z tym facetem, który wyciągnął go z aresztu. Tak, ruszyli w południowym kierunku… kuźwa, weszli do metra. Mamy tam kogoś?
Crowley przerywał swoje milczenie po to aby mu powiedzieć, że teraz skręcą – chociaż tutaj też lubił milczeć i tylko odpowiednio go szturchnąć – albo z tekstem, że idą na metro, wysiadają lub wsiadają. Miał już wybuchnąć kiedy po raz drugi zmienili nitkę metra kiedy nagle oświadczono mu, że już są na miejscu. - Musieliśmy się tyle włóczyć abyś mógł w środku nocy usiąść przy ulubionej kawie? Zdajesz sobie sprawę, że dziwnie będzie to wyglądało jak o tej porze będziemy sączyć sobie taki pobudzający napój? – właśnie wyszli z metra i dopiero teraz Nat zauważył, że starszy tak go skołował, że nawet nie wiedział, w której są części miasta.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bardzo magiczne poszukiwania | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |