|
| Together but not with you | |
| Autor | Wiadomość |
---|
RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Together but not with you Sro Gru 27, 2017 10:03 pm | |
| Para, będąca tą idealną, stawianą jako wzór. Jeden kochał drugiego i na odwrót. Już od kilku lat życie im się dobrze układało, więc zamieszkali razem. Coś jednak pękło. Z jakiegoś powodu jeden z nich zaczął się drastycznie zmieniać. Podniósł rękę i.. uderzył. Potem obiecał, że to się więcej nie powtórzy a kochający partner w to uwierzył. A potem znowu i znów… Aż pewnego dnia pojawił się przyjaciel z szkolnych lat. Bliski przyjaciel.
Poszkodowany – Ratatosk Przyjaciel – Stardust |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Czw Gru 28, 2017 7:52 pm | |
| Alexander (Lex, Alex) Luthor, 23 l. O nim: Ma około 175 cm wzrostu. Zdrowy, szczupły mężczyzna. Raz w tygodniu chodzi na basen aby poczuć się zdrowiej i obiecuje sobie, że będzie częściej takie wypady robił, ale nigdy mu się nie udaje powtórzyć ten sam wyczyn w tym samym tygodniu. Pracowity i sumienny. Uwielbia swoje studia, chociaż bardzo długo nie potrafił zdecydować się na jakie dokładnie pójść. W podjęciu decyzji pomógł mu ukochany, ten sam, z którym jest już pięć lat a od sześciu miesięcy mieszkają razem. Spotkanie Ethana, przyjaźń z nim, pierwsze randki i to ile razem przeżyli jest dla niego czymś najważniejszym na świecie. Ten człowiek dał mu wiarę, marzenie i wizję na przyszłość. Biorąc na siebie większą część ich utrzymania – Ethan poszedł do pracy aby Alex mógł dalej kontynuować studia – jeszcze raz pokazał, że razem tworzą idealną parą. Ciekawostki: – Studiuje na kierunku architektura wnętrz. - Mało kto zwraca się do niego pełnym imieniem, zazwyczaj używa skrótu Lex lub po prostu Alex. - Od zawsze lubił coś tam sobie bazgrolić na marginesach zeszytów i pozostało mu to do dziś. - Nie pije kawy chyba, że jest z Costa Coffee albo Starbacks i ma w sobie więcej cukru, pod różnymi postaciami, niż samej kawy. - Nie przepada za słodyczami, ale lubi słone przekąski – chipsy, krakersy, paluszki itd. - Wraz z ukochanym wynajmują mieszkanie – nie duże, ale własne. - Nienawidzi awokado, zje tylko w formie guacamole. - Normalnie ma włosy ciemnego koloru, ale już od jakiegoś czasu farbuje je na biało. - Do komputera zawsze nosi okulary – bardzo dba o swój wzrok. - Z racji pracy, która w sporej mierze sprowadza się do siedzenia w domu, to on jest tym od gotowania i w sumie nawet to lubi. |
| | | StardustBadass Uke
Data przyłączenia : 27/07/2017 Liczba postów : 297
Cytat : Zero fucks given
| Temat: Re: Together but not with you Wto Sty 02, 2018 7:21 pm | |
| Miano: Rembrandt Pascal Van Der Veen Wiek: 23 lata Orientacja: biseksualna Pochodzenie: Amsterdam, Holandia
Wzrost: 186 cm Kolor oczu: czarne Kolor włosów: czarne
Trivia:
- Urodził się w Amsterdamie, jednak gdy miał 11 lat jego matka, amerykańska flecistka, rozstała się z ojcem i zamieszkała z nim w Nowym Jorku
- Po ukończeniu szkoły średniej zdecydował się kontynuować edukację w swoim rodzinnym mieście
- Właśnie ukończył magisterkę z reżyserii i scenariopisarstwa w Holenderskej Akademii Filmowej
- Aktualnie zaczął pracę jako asystent reżysera przy produkcji drugiego sezonu serialu “Nowy Jork, Nowe Życie”
- W wolnym czasie pisze własne scenariusze
- Od tego roku kontynuuje dokształcanie się w NYFA
- Wierzy, że w zdrowym ciele zdrowy duch, więc stara się nie jeść śmieciowego żarcia i ćwiczy - lubi spuścić sobie parę okładając worek treningowy
- Od 6. roku życia gra na fortepianie
- Po dziadku ma apartament w Hell’s Kitchen
- Nie przepada za zwierzętami, jednak ostatnio przygarnął szarego kociaka, który został porzucony w kartonie przy metrze - nazwał go wdzięcznym imieniem Pan Kot; niezbyt kreatywnie jak na przyszłego scenarzystę, jednak Remy nigdy nie miał głowy do imion
- W żyłach płyną mu kawa i syrop klonowy, nie krew
- Jego charakter pisma jest niebrzydki, ale właściwie nie do rozczytania
- Ludzie zawsze przekręcają jego imię albo wymyślają jakieś jego dziwaczne wariacje; już się przyzwyczaił do tego, że na kubku w Starbucksie nigdy nie jest ono poprawnie zapisane
- Bliscy wołają na niego Rem, Remy, R.P., zwracają się do niego drugim imieniem albo po nazwisku - jak im wygodnie. Rembrantowi jest to właściwie obojętne
- Bardzo dba o swój wygląd - zawsze jest dobrze ubrany i ładnie pachnie
- Jest strasznie dotykalski - bliższych znajomych nic, tylko by przytulał; nie ma oporów przed bardziej intymnym kontaktem (na przykład zdjęciem paprocha z czyichś włosów), co często wprawia innych w konsternację
- Mówi biegle po holendersku, niemiecku, angielsku i francusku
- Jest krótkowidzem, ale zwykle nosi kontakty; w okularach paraduje tylko po swoim mieszkaniu
Ostatnio zmieniony przez Stardust dnia Sob Sty 20, 2018 12:00 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Sro Sty 03, 2018 4:47 pm | |
| Ethan Danver, 23 l. - Ma 189 centymetrów wzrostu.
- Brunet o brązowych oczach.
- Zna się z Lexem od początku liceum, są z sobą 5 lat a od 6 miesięcy mieszkają razem.
- W liceum był całkiem popularny, ale naprawdę zakochał się w swoim chłopaku co złamało kilka serc.
- Nowy Jork to jego miasto, Upper East Side to jego dzielnica.
- Pracuje jako sprzedawca, na razie w detalu, ale marzy o sprzedaży hurtowej. Tak czy siak, zarabia naprawdę dobrze i ma służbowe auto.
- Skończył studia po licencjacie stwierdzając, że więcej nie potrzebuje.
- Codziennie bywa na siłowni, poza sobotą, która jest jego ‘cheat day’.
- Uwielbia domowe jedzenie, więc cieszy go, że Lex lubi gotować.
- Na studiach raz zdradził Luthora.
- Jest okropnym zazdrośnikiem, czasami urasta to do rangi aż mocno niepoprawnej. To co jego jest tylko jego.
Zakręcił kółko próbując złapać tubę z swoimi projektami kiedy ta powoli zaczęła zjeżdżać mu w dół po ramieniu. Dopiero co wyszedł z wysokiego oszklonego budynku. Jego zdaniem wnętrze mogło lepiej się prezentować, ale z zewnątrz budowla wyglądała bardzo smukle i pięknie. Lex z zadowoleniem wychodził z spotkania, które właśnie odbył. Możliwe, że… dostatnie prace. Coś co było o wiele lepiej opłacane niż to czym zajmował się dotychczas. Jedna z firm budowlanych zaprosiła go na rozmowę kwalifikacyjną. Budowali nowe apartamentowce, które trzeba było dobrze sprzedać a co lepiej je sprzeda jak pokazanie im jak wnętrza mogą być piękne? Nie ważne, że kiedy odbiorą klucze będą tylko gołe ściany i podłogi. Dlatego Luthor dostał możliwość wykonania projektów. To znaczy, na razie robi wstępny projekt, tak samo jak jeszcze innych pięciu studentów. Dla tak dobrej firmy jaką było Mitchel&Mitchel Corporation zatrudnienie studenta do kilku projektów było wręcz niczym, ale dla studenta to mogło być otworzeniem drzwi do naprawdę niezłej kariery. Zadowolony z siebie, bo Alex był przekonany, że jego projekty urzekły rekrutera, ruszył w stronę metra. Będzie musiał najpierw zrobić papierową wersję a jak się im to spodoba to elektroniczną. A potem zgarnie całkiem niezła sumkę. Ethan powinien być z niego zadowolony, przecież w końcu i on przyniesie pieniądze a nie tylko kieszonkowe, jak to czasami ukochany potrafił opisać jego pensję. No właśnie! Ethan! Luthor szybko sięgnął do kieszeni i sprawdził telefon. Miał mało czasu jeżeli chciał się wyrobić przed powrotem partnera do domu. No i musiał coś ugotować. Szybkie, dobre, sycące i do czego będzie miał wszystkie składniki w domu… Makaron. Jeżeli jednak wejdzie po pietruszkę do sklepu to będzie mógł zrobić i własny sos pesto. Na to mógł sobie pozwolić. |
| | | StardustBadass Uke
Data przyłączenia : 27/07/2017 Liczba postów : 297
Cytat : Zero fucks given
| Temat: Re: Together but not with you Sro Sty 03, 2018 8:15 pm | |
| Rembrandt radośnie przemierzał ulice Nowego Jorku. Jak dobrze było wrócić! Kochał Amsterdam całym swoim sercem, ale uważał, że to dobre miejsce, by jeździć na wakacje. Karierę lepiej było robić w Stanach - przynajmniej jeśli chodziło o jego branżę - a młodość spędzić w samym ich sercu, co noc bywając w innym, brooklyńskim pubie, rano spacerując po Central Parku i wieczorami po Times Square. Odetchnął pełną piersią miejskim, pełnym smogu powietrzem i zgiełkiem. Poprawił swoją skórzaną kurtkę i kontynuował rozglądanie się po mieście, jakby był w nim pierwszy raz. Cóż, nie mijało się to aż tak z prawdą - był w nim pierwszy raz od czterech lat. Fakt faktem przyleciał kilka dni temu, ale był zabiegany i nie miał okazji nacieszyć się tym, że był z powrotem. Wreszcie zaczynało się jego życie. Mieszkał sam, w dużym mieście, miał (prawie) wymarzoną pracę i robił doktorat na jednej z największych i najbardziej prestiżowych uczelni artystycznych w Ameryce. Wręcz żył swoim snem. Nagle w coś uderzył. Albo raczej kogoś, kogo nie zauważył, idąc przed siebie z zadartą głową. Natychmiast chwycił za ramiona potrąconego człowieka i zaczął się gęste tłumaczyć: - O mój boże, przepraszam najmocniej, nie zauważyłem... Jasnowłosy chłopak, na którego wpadł i z ledwością uchronił go przed uderzeniem o chodnik, łapiąc go, był całkiem słodki. I... Kogoś mu przypominał. Czarne oczy Van Der Veena rozszerzyły się nagle, gdy go olśniło. Na twarz wypłynął mu promienny uśmiech, w tęczówkach zamigotały radosne iskierki. - Lex?! O rany, w ogóle cię nie poznałem! - wykrzyknął, chwytając starego przyjaciela w objęcia i ściskając mocno. - Wieki się nie widzieliśmy, tęskniłem! Co u ciebie? W końcu odkleił się od niego, ale nie przestawał szeroko szczerzyć. Owszem, pisywali do siebie, śledzili się wzajemnie na mediach społecznościowych i mieli ze sobą jako taki kontakt, ale po czterech latach rozłąki trudno utrzymać taką bliskość, jaką się dzieliło na początku. Z miesiąca na miesiąc rozmawiali coraz rzadziej, aż w końcu ich znajomość przeszła właściwie do gatunku tych, w których natychmiast polubisz czyjegoś posta na instagramie, wyślesz zabawnego snapa i skomentujesz coś na facebooku, ale... Niewiele poza tym. Tym bardziej cieszył się, że wpadł na Luthora. Brakowało mu tylko przyjaciela w nowym miejscu - w końcu Nowy Jork dla dorosłego był zupełnie czymś innym niż dla dzieciaka. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Sro Sty 03, 2018 9:51 pm | |
| Z zadowoleniem szedł przed siebie szukając w torbie swojej przepustki do metra. Był szczęśliwy a żeby ten dzień był jeszcze lepszy musiał postarać się z jedzeniem. Tak, wtedy i Ethan będzie miał dobry humor. Na razie jednak nic mu nie powie o nowej pracy, najwyżej powie, że szkice są na zaliczenie jakiegoś przedmiotu. Nie chciałby słuchać, jeżeli by mu nie wyszło, jaki jest w tym wszystkim beznadziejny. Na razie żył szczęściem. Aż do momentu kiedy ktoś na niego bezczelnie wpadł. Myślał, że takie akcje to naprawdę tylko w filmach i książkach się przydarzają. Osiem i pół miliona ludzi żyje w tym mieście. On nawet w tej dzielnicy nie mieszka a Remi przecież się wyprowadził! A tutaj proszę bardzo! Cud! Ich drogi przecięły się niczym za sprawą jakieś magicznej wróżki chrzestnej, która zamachała różdżką i postawiła ich na swojej drodze… czy jakoś tak. - Remi? To naprawdę ty? Co ty tutaj robisz?! – nie było ciężko kolegi nie poznać, w końcu w dzisiejszej dobie internetu można było dowiedzieć się prawie wszystkiego o osobie, której się kompletnie nie znało. A oni przecież się znali. Przyjaźnili w szkole, przeżywali rozstanie kiedy wyższy wyjechał a przez Facebook’a dalej kontynuowali przyjaźń. Do cholery! To właśnie Remi jako pierwszy widział i skomentował jego białe włosy – odwieczne Lexa marzenie – i powiedział, że dobrze w nich wygląda! Nie to co Ethan, który spojrzał na niego jakby dopiero co z śmietnika wyszedł obwieszony resztkami z wczorajszego obiadu. - O matko, to niesamowite, że wróciłeś! Słuchaj musimy się spotkać! Jakieś piwo czy wino, co tylko wolisz. – odnalazł w końcu kartę do metra. - Teraz muszę lecieć, bo niedługo Ethan wraca do domu. – uśmiechnął się z prawdziwą radością w oczach, z Remim przeżył naprawdę kilka fajnych przygód.
|
| | | StardustBadass Uke
Data przyłączenia : 27/07/2017 Liczba postów : 297
Cytat : Zero fucks given
| Temat: Re: Together but not with you Sro Sty 03, 2018 11:44 pm | |
| Scena iście filmowa. Młody, kreatywny wpada po środku ruchliwej ulicy, w wielomilionowym mieście na swojego najlepszego przyjaciela z czasów szkolnych. Znali się właściwie odkąd Rembrandt przeniósł się z Amsterdamu do Nowego Jorku. Wtedy mieszkali jeszcze w tej samej dzielnicy i chodzili do tej samej szkoły. Właściwie Lex był jedynym, który chciał gadać ze zbyt wygadanym i głośnym dzieciakiem z dziwacznym akcentem i wtrącającym słowa z całkiem innego języka. Początki nie były dla Rembrandta łatwe, ale Luthor uczynił je więcej, niż znośnymi - teraz wspominał je z nostalgią i uśmiechem. - Nie, na niby - zaśmiał się głośno. - Wiesz, skończyłem studia w Holandii i przyjechałem tu do pracy. Dostałem się też do NYFA. Van Der Veen podrapał się po karku w pełnym skromności i onieśmielenia geście. - Także, ten... Jeszcze się tu pokręcę - wyjaśnił z uśmiechem, odchrząknąwszy. Powiódł swoim spojrzeniem do twarzy przyjaciela. Niby widział go na zdjęciach, ale... To było coś zupełnie innego. Nie rozmawiali ze sobą twarzą w twarz tyle lat. Już prawie zapomniał, jak brzmiał jego głos. Nie mógł wyobrazić sobie lepszego początku swojego dorosłego życia w ogromnym mieście, jak odnowienie znajomości z najlepszym przyjacielem. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo za nim tęsknił. - Och, ale przecież ledwie się przywitaliśmy! - westchnął z wyrzutem, jednak zaraz jego twarz znów rozjaśnił uśmiech. - Odprowadzę cię. Ruszył wraz z nim w stronę najbliższej stacji metra, zupełnie nie przejmując się tym, że być może było mu zupełnie nie po drodze. Nawet gdyby Alexander mieszkał w najdalszym zakątku Queens albo Staten Island, nie wahałby się nawet chwili i odstawiłby go pod same drzwi. - A więc... Uh... Ty i Ethan...? - zagadnął nieśmiało, wbijając dłonie w kieszenie i uśmiechając się lekko do białowłosego. Pascal niby wiedział, że byli razem - już od liceum. Ale zawsze miał nadzieję, że to tylko przelotna znajomość. Tymczasem po jego wyjeździe dowiadywał się z mediów społecznościowych, że nie była tak przelotna, na ile liczył. Niemniej musiał to usłyszeć od samego Luthora. Myśl o tym, że mieszkał z jakimś kolesiem pod jednym dachem przyprawiała Holendra o nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej, ale mimo wszystko cieszył się jego szczęściem. Był zadowolony, że jego przyjaciel też jakoś układał sobie życie. Nie z nim, co prawda. Ale nie widzieli się tyle lat. Nie mógł oczekiwać, że wróci, a wszystko będzie po staremu. Żaden z nich nie stał w miejscu. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Czw Sty 04, 2018 8:23 am | |
| Zaśmiał się kiedy ten sobie zażartował z jego słów. Nawet na specjalnie poklepał przyjaciela po ramieniu aby sprawdzić czy to na pewno jest on. I był. Przyjechał do Stanów, wrócił i nic mu o tym nie napisał! Świnia! No ale, czy było na co się gniewać czy strzelać focha? Zawsze miło było zobaczyć kogoś znajomego. - Ha! No proszę bardzo! Jeszcze trochę a wszystkie twoje podpisy w moich licealnych zeszytach będą warte fortunę! Wiedziałem, że opłaca się je zostawić. – zaśmiał się. Z Remim miał zawsze dobry kontakt. W szkolę Lex był raczej z grupy tych nieśmiałych. Kiedy holender przyjechał, z tym swoim śmiesznym akcentem, nikt nie wiedział jak do końca go traktować. Był zabawny, towarzyski i miły, ale jednak obcy, w ogóle nie znał się na niczym co było wtedy ważne. Zobaczył jednak jak Alex bazgroli sobie po marginesie, spodobało mu się to, zagadał a po pewnym czasie, widząc jak ta dwójka dobrze się bawi, zaczęli i inni do nich zagadywać. Liceum dzięki Remiemu było o wiele milszym miejscem, przynajmniej dla Luthora. No, także dzięki Ethanowi! - Taaak, a więc ja i Ethan. – tym razem to Lex trochę się speszył. - Dalej jesteśmy z sobą a od paru miesięcy razem mieszkamy. Co prawda wyprowadziliśmy się poza wyspę, bo aż na Greenpoint, ale nie jest źle. Ważne, że we dwoje, no nie? – pomijał to, że czasami dostawało mu się, że zarabia tak mało, że nie mogą sobie niby pozwolić na coś lepszego. Wiedział, że Ethan nie chciał być złośliwy, nurtowało go, że to on ich głównie utrzymywał a to było normalne w takiej sytuacji. Ruszyli przed siebie w stronę metra. Zaczęły się krótkie sprawozdania z ich życia. Lex opowiadał jak to było z nim i jego chłopakiem (oczywiście w różowych barwach) a potem o swoich studiach. - Zostałem aby dorobić magistra, bo w tym fachu się przyda. Poza tym, nie mów nikomu, ale właśnie starałem się o robotę w Mitchel&Mitchel Corporation. To jeszcze nic potwierdzonego, ale zdaje mi się, że spodobały im się moje projekty. Przeszedłem na pewno do następnego etapu. Teraz to może praca na zlecenie, ale jak się wykażę… fajnie byłoby dostać coś lepiej płatnego. Lex gadał trochę jak najęty, bo dawno nie miał z kim tak sobie pogadać. Na uczelni miał trochę znajomych, ale jednym nie mógł powiedzieć, że jest z facetem, bo to ich by oburzyło albo wręcz odwrotnie, mocno podnieciło. O projekcie też nie za bardzo mógł, bo więcej ludzi by się przecież zleciało… - Dobra, nie będę cię przecież ciągnął aż na Greenpoint. Podaj mi swój numer telefonu to umówimy się jakoś w najbliższym czasie. |
| | | StardustBadass Uke
Data przyłączenia : 27/07/2017 Liczba postów : 297
Cytat : Zero fucks given
| Temat: Re: Together but not with you Czw Sty 04, 2018 8:37 pm | |
| Zawsze uwielbiał w Lexie to, że go wspierał. To samo więc starał się robić dla niego, choć Rembrandt nie wiedział, czy kiedykolwiek odwdzięczy się przyjacielowi za te wszystkie role, do których grania zmuszony był w jego amatorskich filmikach. Zawsze się starał, żeby przyjaciel czuł się komfortowo, w końcu był z gatunku tych raczej nieśmiałych - co nie zmieniało faktu, że mendził mu nad głową, dopóki się nie zgodził; Remy gdy chciał, potrafił być naprawdę wyjątkowo upierdliwy. Zaczęło się od jakiejś krótkiej parodii, którą Holender nakręcił swoją komórką z klapką dla zabawy, a potem poszło już z górki. Właściwie dzięki niemu odkrył swoją pasję. Van Der Veen starał się nie skrzywić i utrzymywać ten promienny uśmiech, gdy białowłosy mówił o Ethanie. Nie trawił gościa. Nie wiedział dokładnie, co mu w nim nie pasowała, zwłaszcza że wyglądali razem na naprawdę szczęśliwych, ale... Po prostu mu nie odpowiadał. Nie mógł jednak pozwolić, by jego irracjonalne uprzedzenia w jakiś sposób wpłynęły na kwitnący związek najlepszego przyjaciela, trzymał więc język za zębami i uśmiechał się, uprzejmie kiwając głową. - Cieszę się - odparł i ścisnął ramię Luthora. Niemal odetchnął z ulgą, gdy rozmowa płynnie przeszła w temat pracy i zatrudnienia. Normalnie nie byłoby to coś, co by go interesowało, ale po pierwsze uważał, że bycie architektem wnętrz jest fascynujące i zawsze lubił słuchać historii przyjaciela, a po drugie wszystko było lepsze od rozmów o jego facecie. - O, to fantastycznie! - powiedział entuzjastycznie. - Nie martw się, jesteś świetny. Na pewno cię wezmą. Ja właśnie dostałem robotę jako asystent reżysera serialu "Nowy Jork, Nowe życie". Nie zbijam jakichś kokosów, ale przynajmniej wymienią moje nazwisko gdzieś bliżej początków napisów końcowych. Rembrandt zaśmiał się cicho. Miał cholernie dobry nastrój i przeczucie, że wszystko się ułoży. Już niedługo może sam coś wyreżyseruje? "Nowy Jork, Nowe Życie" było w końcu bardzo dużą produkcją i uwielbianym przez wszystkich sitcomem. Owszem, wolałby pracować przy czymś bardziej ambitnym, ale to przynajmniej sprawi, że jego nazwisko stanie się bardziej znane w branży. - Tak w ogóle, to mieszkam w Hell's Kitchen, więc jakbyś kiedyś był w centrum i miał chwilę, to zapraszam - rzekł po podaniu przyjacielowi swojego numeru. - Zawsze jestem pod telefonem, więc możesz dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Rembrandt mrugnął do białowłosego i uściskał go jeszcze raz na pożegnanie, by chwilę potem odwrócić się na pięcie i ruszyć, pogwizdując, do swojego mieszkania. Powinien gdzieś wyskoczyć, poznać jakichś ludzi... Ale tak naprawdę tylko czekał, aż Lex zadzwoni. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Pią Sty 05, 2018 2:04 pm | |
| - Daj spokój, nawet nie widziałeś teraz moich prac. – wesoło szturchnął kolegę w ramię. Czuł się taki szczęśliwy, bo ktoś go docenił i nie ważnym było, że ten ktoś nie wiedział jak on pracował. Ważnym było, że w końcu to usłyszał a chyba od dawna na to czekał. Od razu przypomniały mu się czasy liceum. Poczuł się genialnie z tak prostego powodu. Doskonale rozmawiało mu się z Remim, chociaż nie było to na długo. Tyle tylko, że wspólnie doszli do metra. Nie chciał go zatrzymywać a i sam powinien się pośpieszyć, bo przecież nie zdąży. Stał w kuchni i nucił sobie coś wesołego pod nosem. Dawno tak się nie zachowywał. Nie to aby jego życie mu się nie podobało. Było dobrze. Tyle tylko, że.. to było tylko dobrze. A czasami człowiek potrzebował przecież poczuć się fantastycznie. Dzisiaj w końcu taki dzień nastał dla Luthora. Dobrze przeszedł rozmowę kwalifikacyjną, miał czym się zająć, wyrobił się z zakupami i obiadem a dodatkowo spotkał najlepszego przyjaciela z szkolnych lat. Jak tutaj nie zaliczyć tego dnia do jednego z najlepszych? Nagle usłyszał otwierane drzwi wejściowe. To na pewno był jego partner, więc od razu krzyknął z kuchni: - Jestem w kuchni! – na to oświadczenie zmęczony Danvers tylko głośno i ciężko wydobył z siebie ‘mhm’, ale Lex tym się nie przejmował. - Makaron już dochodzi, więc obiad będzie lada moment. Będę musiał ci coś ciekawego opowiedzieć! Szykował talerze i zastanawiał się.. nie mógł Ethanowi powiedzieć, że spotkał Remiego w samym centrum, bo co miałby tam robić? Nie chciał przecież przed ukochanym wydać się, że tam było, bo od razu by go przyciśnięto i musiałby w końcu pęknąć w sprawie rozmowy kwalifikacyjnej.
|
| | | StardustBadass Uke
Data przyłączenia : 27/07/2017 Liczba postów : 297
Cytat : Zero fucks given
| Temat: Re: Together but not with you Wto Sty 09, 2018 12:43 pm | |
| - Ależ widziałem! - wykrzyknął z uśmiechem Rembrandt. - Parę lat temu, fakt, ale teraz na pewno jesteś jeszcze lepszy, więc muszą być fantastyczne. To nie było tak, że mu schlebiał. Młody reżyser naprawdę szczerze wierzył w każde wypowiedziane przez siebie słowo i talent Luthora. Jednak największą jego cechą, która utwierdzała w pewności Van Der Veena, że jego rysunki zachwycały, była pracowitość. Wyraźnie kochał to, co robił, już od czasów szkolnych i nigdy nie należał do leniów, dla których wystarczające było niezbędne minimum. Bardzo go za to podziwiał.
Ethan, jak zwykle, nie miał lekkiego dnia w pracy. Nie była ona specjalnie trudna, ale z pewnością wymagająca fizycznie i psychicznie. Chciał przenieść się do hurtu głównie ze względu na to, by nie użerać się więcej z klientami, którzy upierali się o swojej racji, mimo że najczęściej w ogóle nie mieli pojęcia, o czym mówili. Nic tak go nie denerwowało, jak cudza ignorancja. Dlatego nie zareagował z przesadnym entuzjazmem, gdy Alex zawołał go z kuchni. Kochał go, ale teraz jedynym, czego potrzebował, były ciepły obiad i odpoczynek. Mimo to podreptał do niego, przeciągając się i objął od tyłu, całując na powitanie w szyję. - Co na obiad? - zapytał Danvers, nie puszczając ukochanego. - Hm? Co takiego dziś robiłeś? Ścisnął go mocniej i oparł się brodą o jego ramię, zaglądając przez nie i obserwując, jak jego sprawne dłonie przygotowywały jedzenie. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Sro Sty 10, 2018 4:23 pm | |
| Dość ponure Co na obiad? wcale nie zniechęciło Lexa. Jego humor nadal był genialny. Odcedzał akurat makaron kiedy Ethan zaszedł go od tyłu. - Och! – nie psiknął, ale zaskoczony podniósł głos i prawie podskoczył. Na całe szczęście udało mu się zapanować nad rękoma i dzięki temu nie rozsypał ich obiadu po całej kuchni. Chociaż na pewno byłoby to bardzo filmowe. Tak samo filmowe jak jego spotkanie z starym kolegą, z którym spotkał się na środku ulicy po długich latach! - Cześć – odwrócił się na moment aby ucałować partnera w policzek. - Dzisiaj mamy makaron z domowym, zielonym pesto. Jak ci minął dzień? Zapytał się dość grzecznościowo, bo właściwie często odpowiedź była dość podoba. Ethan opisywał jaka jego praca jest ciężka, jak niektórzy ludzie to debile i nie może doczekać się możliwość na awans, bo wtedy będzie miał pracę zza biurka, która przecież będzie o niebo wygodniejsza. A potem i tak wszystko podsumuje tym, że w sumie to Alex ma szczęście, że on zarabia to może robić coś co go tak naprawdę interesuje i nadal studiować. W mniej lub bardziej zmienionych wersjach codziennie musiał tego samego wysłuchać. Nauczył się, że musi przez to przejść, dlatego teraz grzecznie siedział i czekał aż przyjdzie jego moment na chwalenie się dniem. A kiedy nastał to z radością postawił dwa pełne talerze z obiadem, zakręcił się za widelcami i usiadł na przeciwko Danversa. - Sam nie uwierzysz. Ogólnie to jak zawsze zajmowałem się swoimi projektami. Tworzyłem, opowiadałem o nich, omawiałem z grupą ludzi. A kiedy byłem w drodze do sklepu to natknąłem się na… Remiego! Pamiętasz go prawda? – zadziwiające było to, że teoretycznie nie skłamał. Przecież omawiał swoje projekty z ludźmi, tymi od rozmowy rekrutacyjnej. Spotkał Remiego w drodze do sklepu, bo wtedy już do niego zmierzał. - Mój przyjaciel z lat szkolnych. Musisz pamiętać, bo wszędzie się włóczyliśmy razem. Tuż po szkole wyjechał do Holandii, bo jego tata… albo może mama? – zastanowił się na moment. - Nie ważne. Jedne z jego rodziców jest stamtąd. A teraz wrócił tutaj aby dokończyć studia. Pracuje jako pomoc reżysera czy coś w tym stylu. No przy filmach! Niesamowite, no nie? |
| | | StardustBadass Uke
Data przyłączenia : 27/07/2017 Liczba postów : 297
Cytat : Zero fucks given
| Temat: Re: Together but not with you Sob Sty 13, 2018 10:31 pm | |
| Uśmiechnął się pod nosem, gdy jego ukochany krzyknął zaskoczony. Szczęśliwie obiad pozostał nietknięty i nie spotkał się z podłogą z powodu zaskoczenia Alexandra. - Cudnie - mruknął w odpowiedzi. Tak naprawdę nie miał specjalnych preferencji, jeśli chodziło o kuchnię, ale uwielbiał domowe jedzenie. A jego chłopak gotował bardzo dobrze. Każdego dnia niczego tak nie mógł się doczekać, jak późnego, ciepłego obiadu z białowłosym. - Jak zwykle - westchnął głęboko Ethan, a jego głos z w miarę radosnego zmienił się w wymęczony i zrezygnowany. Zaczął opowiadać o tym nowym pracowniku, którego przyjęli kilka dni wcześniej i jak to znów musiał posprzątać cały burdel, jaki zrobił - ogarnąć źle poukładane pudła z towarami, poprawić błędy w zamówieniach. Narzekał, jakim był idiotą i jak niczego nie potrafił zrobić. - Szkoda, że jestem tylko jego bezpośrednim przełożonym i nie mogę go zwolnić - skwitował kwaśno Danvers, gdy zakończył wywód dotyczący jego niezwykle wymagającej pracy. - Mam nadzieję, że mój wysiłek się opłaca i dobrze ci idzie na tych studiach. Nieraz pogardliwie wyrażał się o kierunku Luthora. Jakoś ciężko mu było uwierzyć w dobre zarobki architektów wnętrz, a zamiast uczyć się niepotrzebnych rzeczy, powinien skupić się na budowaniu swojej marki i kariery - jak on. Tymczasem tylko Ethan przynosił pieniądze do domu, przez co Lex był właściwie na jego utrzymaniu, o czym nie omieszkał mu przypomnieć. W międzyczasie monologu ciemnowłosego usiedli i zaczęli jeść. Ethan słuchał opowieści partnera z niejakim zainteresowaniem, choć to, co miał na talerzu było znacznie bardziej porywające. Gdzieniegdzie wtrącał obojętne "mhm" i z powrotem skupiał się na wijącym się przed nim makaronie w zielonym sosie. Jednak gdy tylko usłyszał imię przyjaciela Lexa ze szkolnych lat, natychmiast przestał przeżuwać i uniósł wzrok. Humor mu się automatycznie pogorszył. Remi. Nie trawił tego kolesia. Ciągle kręcił się przy Luthorze, niczym wierny pies, którego Ethan za każdym razem miał ochotę potraktować kopniakiem. Jego wyjazd był zbawieniem i pozwolił się rozwinąć ich związkowi. Nigdy nie sądził, że kiedyś wróci. - Pamiętam - odrzekł gorzko. - Nie mów już o nim. Jego głos zabrzmiał nieugiętą stalą w pomieszczeniu, a oczy były zimne. Mocniej zaciskał dłonie na sztućcach, a mięśnie szczęki wyraźnie napięły się i zarysowały pod skórą. Usiłował powstrzymać narastający w nim gniew, który odbijał się w jego spojrzeniu. Nie mógł słuchać sekundy dłużej o tym pieprzonym Holendrze. Zupełnie tak, jakby nagle stał się centrum świata Lexa. Po skończonym obiedzie wytarł usta serwetką, odłożył sztućce na talerz i w milczeniu usiadł na kanapie, by włączyć pierwszy lepszy kanał w telewizji. Nie odezwał się do partnera słowem. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Nie Sty 14, 2018 4:22 pm | |
| Czasami, ale tylko czasami, zastanawiał się dlaczego Ethan nie zmieni pracy. Skoro tak go męczyła i nie satysfakcjonowała. Mógłby się przecież przenieść do innej firmy na dział hurtowej sprzedaży. No tak, nie zarabiałby wtedy kokosów z racji tego, że zaczynałby w nowym miejscu od zera, ale kto wie? Może nie byłoby to takie najgorsze. Te rozmyślania Alex pozostawiał mimo wszystko dla samego siebie. Kiedy raz zasugerował partnerowi taką opcję to powoli rozpętało się piekło. Zaczęło się od przedstawienia faktów jak bardzo to było nieopłacalne a skończyło się na wrzeszczeniu, że nie kto inny a on sam Lex Luthor jest darmozjadem, który jeszcze bardzo długo, o ile w ogóle, nie będzie mógł utrzymać nikogo, zupełnie NIKOGO a co dopiero ich dwójkę. Od tamtego czasu białowłosy dobrze wiedział, że musiał w tym temacie siedzieć cicho – jak i w kilku innych – pomijając fakt, że mogli przecież przenieść się do mniejszego mieszkania, wynająć pokój i zacisnąć pasa a wszystko po to aby we dwójkę mogli być szczęśliwi i spełniać swoje marzenia. - Daj spokój, powinieneś dać mu trochę czasu aby mógł się wdrożyć w system pracy. Jest nowy, ty też kiedyś byłeś w tym nowy i robiłeś podstawowe błędy, każdy tak ma. Poza tym, jakbyś teraz go zwolnił to kto wie kogo ci następnego przyślą, może będzie jeszcze gorszy od tego pracownika co go masz teraz? – chciał trochę pocieszyć Danversa, ale i zwrócić mu uwagę, że ludzie nie są od samego początku alfą i omegą, nieomylni w każdym calu. Ich rozmowa jednak skończyła się jak zawsze podsumowaniem tego, że Ethan poświęca tak wiele dla Alexa. Grafik o tym dobrze wiedział, nie raz musiał o tym wysłuchać, dlatego postanowił się już przymknąć w tym temacie. W końcu to nie on miał być wielką bombą tego wieczoru! Na początku Lex nie zauważył zmiany w humorze i nastroju partnera z racji tego, że jak zaczął tylko swoją opowieść to wstał aby zagotować im wodę na herbatę. Podstawił kubki przed nimi i wsunął się bokiem na krzesło, podkulając i siadając na prawej nodze. - No to świetnie! – odpowiedział z zadowoleniem kiedy ukochany potwierdził, że nadal pamiętał Remiego. Z entuzjazmem trajkotał o spotkaniu kiedy nagle Ethan kazał mu już zamilknąć. Spojrzał zdziwiony na mężczyznę, który oddalił się pozostawiając jemu talerze do sprzątnięcia. Na razie jednak Luthor olał brudne nakrycia i wślizgnął się na kanapę. - Słuchaj, on dopiero co wrócił, nie ma za dużo znajomych. Myślałem, że moglibyśmy go zaprosić do nas na obiad, powspominać stare czasy. Jak jednak nie chcesz z nami siedzieć to zrozumiem. Wyjdę gdzieś z nim na piwo czy coś. Warto odświeżyć starą znajomość.
|
| | | StardustBadass Uke
Data przyłączenia : 27/07/2017 Liczba postów : 297
Cytat : Zero fucks given
| Temat: Re: Together but not with you Pon Sty 15, 2018 12:10 am | |
| Skwitował wywód swojego ukochanego, w którym bronił podwładnego, na którego przed chwilą Ethan narzekał, tylko tym, że nie wie, co mówi, bo jednego dnia w swoim życiu nie przepracował, a z pewnością nigdy nie był odpowiedzialny za podobnego idiotę. Z cierpliwością i niejaką protekcjonalnością zaczął wyjaśniać Lexowi, że z tego nieszczęsnego początkującego nie wyrośnie żaden dobry pracownik. Bez entuzjazmu popijał swoją herbatę, a fakt, że jego partner wciąż nawijał o jakimś innym facecie, budził w nim zazdrość i gniew. Danvers nie mógł się powstrzymać i warknął na ukochanego. Chodziło mu o to, żeby zmienić temat, ale szorstki ton nadał jego słowom nieco bardziej agresywnego znaczenia. Gdy tylko Alexander dołączył do niego na kanapie, brunet objął go jednym ramieniem i przyciągnął do siebie. Niestety po chwili milczenia znów zaczął mówić o Holendrze. Ethan zacisnął wargi w wąską linię. Z jednej strony rozumiał - to był jego najlepszy przyjaciel od dzieciaka, nierozłączni przez tyle lat, jednorożce, kwiatki i tęcza, a z drugiej niezwykle go to wpieniało. Przeczucie mówiło mu, że Rembrandt nie miał czysto przyjacielskich uczuć względem jego Lexa. Nie chciał, żeby się przy nim kręcił. Z każdym słowem zaciskał palce na ramieniu białowłosego chłopaka coraz mocniej i mocniej. Został wyrwany z zamyślenia i puścił go dopiero, gdy ten pisnął z bólu. - Przepraszam - wymamrotał odruchowo, rozluźniwszy uścisk. Z pewnością zostanie Luthorowi ślad. Coś gotowało się w Danversie na myśl, że ten pajac miałby przekroczyć próg ich wspólnego mieszkania. Miejsca, w którym czuli się dobrze. Gdzie mogli cieszyć się swoją miłością. Z drugiej strony perspektywa pozwolenia ukochanemu widzieć się z nim sam na sam była znacznie gorsza. - W porządku - westchnął w końcu niechętnie. - Zaproś go na piątek wieczór. Mógłby wykorzystać tę okazję do przepędzenia Holendra raz na zawsze. Delikatnie ujął twarz ukochanego w dłonie i pocałował go głęboko. Lepiej by nie zapomniał, z kim był związany. Ethan nie omieszkałby jednak mu przypomnieć, gdyby tak się stało. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Pon Sty 15, 2018 11:37 am | |
| Nie znał się na robocie, nie znał się na pracownikach, nie pracował, był praktycznie utrzymankiem – nie miał prawa głosu. Wszystko było jasne i klarowne. W ogóle po co się odzywał? Czasami Ethan potrafił go naprawdę nieźle zgasić. Wiedział, że chłopak robił to dla jego dobra, a raczej po prostu stwierdzał nieprzyjemne fakty, ale czasami mógł sobie odpuścić. Tak czy siak, tym razem to Lex nie chciał i nie dawał za wygraną. Tu chodziło o znajomego z dawnych czasów, kogoś z kim mógł odnowić kontakt. Pragnął tego, bo z Remim zawsze dobrze się dogadywał a teraz nie miał za dużej puli znajomych i jak Danvers wychodził z znajomymi z pracy na piwo tak on takich spotkań za dużo nie miał. A teraz mógł mieć ku nim okazję! - Ethan, Ethan. Aua! – próbował wyrwać partnera z jego myśli, ale dopiero podniesiony ton to zrobił. Białowłosy powoli rozmasował ramie patrząc się dziwnie na bruneta. Czasami zdarzały mu się takie akcje co Alexa denerwowało, bo miał siniaki. Wiedział jednak, że mężczyzna tego nie chciał. Postanowił nic w tym temacie nie mówić a już w ogóle się rozpogodził kiedy dostał niejako zgodę na zaproszenie kolegi do nich. - Jesteś najlepszy! – miał się już podnieść i popędzić do telefonu kiedy został pocałowany. Odruchowo przełożył nogę przez Danversa nogi, siadając tym samym na nim okrakiem, i z uśmiechem odwzajemnił pocałunek. Czasami bawiło go zachowanie ukochanego. Tak jak teraz, zachowywał się jakby był zazdrosny o Remiego, który przecież był tylko przyjacielem. Nim się spostrzegł nie miał już bluzki a rozpięte spodnie aż się prosiły aby je ściągnąć. Rozpiął brunetowi pasek, rozporek i wsadził dłoń pod bieliznę aby zacząć go masować. Wieczór zapowiadał się bardzo przyjemnie. Wykończony tym wszystkim co wyprawiał z Ethanem Lex odsunął myśli o koledze z licealnych lat na bok. Zostawił wszystko gdzieś za sobą leżąc w ramionach partnera i oglądając jakiś film a potem zasypiając snem całkiem przyjemnym.
- Chryste, Lex! Czy tak dużo masz do roboty, że nie możesz pamiętać aby zapakować durne naczynia do zmywarki?! Jesteś aż tak leniwy? Już nawet zmywać nie musisz a tobie nadal mało?! – Luthor czuł się jakby ktoś przeniósł go z życia księżniczki do codziennego życia Kopciuszka. Czy Danvers zapomniał jak wczoraj zakończyli kolację? W milczeniu zabrał talerze po wczorajszym obiedzie i sprzątnął je tak jak sobie życzył tego ukochany. Naszykował mu śniadanie i kawę a potem w milczeniu poczekał aż ten wyjdzie do pracy, nie chciał go jeszcze bardziej denerwować. Dopiero po tym sięgnął po telefon. Hej Remi, tu Lex! Słuchaj, może wpadłbyś do mnie i Ethana na obiad w piątkowe popołudnie? On powinien być tak koło 18, daj znać co byś chciał zjeść i przynieś jakieś dobre wino. Dodał kilka emotikonek, którym Danvers zawsze był bardzo przeciwny, i wysłał wiadomość do kolegi.
|
| | | StardustBadass Uke
Data przyłączenia : 27/07/2017 Liczba postów : 297
Cytat : Zero fucks given
| Temat: Re: Together but not with you Pon Sty 15, 2018 1:21 pm | |
| Zdarzało się, że ponosiły go emocje, tracił panowanie nad sobą i własną siłą. Zawsze było mu potem głupio. Ethan nigdy nie chciał skrzywdzić swojego ukochanego. Nie zrobiłby tego umyślnie. Co innego słowne reprymendy... Bądź co bądź chciał dla niego jak najlepiej, a Lex od zawsze był trochę naiwny. Pamiętał, że to on zachęcił go do podążania za swoją pasją i marzeniami i chciał zrobić wszystko, aby mu pomóc, ale jemu też się coś od życia należało. Zgorzkniałość ta niestety wyrywała się z niego czasem - Danvers należał do osób, które po prostu mówiły, co im leżało na sercu i jego ukochany to wiedział, znosząc jego humory. - Wiem - mruknął ukochanemu prosto w usta, wplatając palce w jego białe włosy i odchylając mu głowę do tyłu. Zsunął się wargami na jego wyeksponowaną szyję, a z chwili na chwilę atmosfera robiła się coraz gorętsza. Nawet nie do końca wiedział, jak przeszedł z delikatnych pieszczot do niemalże agresywnego, niecierpliwego pozbawiania Alexandra spodni, ale to nie było ważne. Liczyło się tylko to, że mógł trzymać w ramionach jego błagające o dotyk ciało.
Rembrandta obudziła miaucząca, szara kulka, która wskoczyła mu na brzuch koło siódmej trzydzieści, domagając się śniadania. Z cichym śmiechem podrapał Pana Kota za uszami i po karku, a potem przeciągnął się, stanąwszy na równe nogi i udał się do kuchni, drapiąc się zaspanym ruchem po umięśnionym brzuchu, by zając się przygotowaniem im obu jedzenia. Gdy popijał ciepłą, aromatyczną kawę, rozległ się dźwięk jego telefonu. Sięgnął po niego, a gdy zobaczył, że autorem wiadomości był Lex, jego dzień natychmiastowo stał się lepszy. Nie tracąc czasu, Holender odpisał natychmiast, nie szczędząc, w jego mniemaniu zabawnych, emotikon: Hej! Oczywiście, że chętnie przyjdę. Nie mam specjalnych preferencji, jeśli chodzi o jedzenie - zdam się na ciebie. Już nie mogę się doczekać, do zobaczenia! Do końca dnia nic nie było w stanie zepsuć mu humoru - nawet reprymenda od reżysera, któremu nieopatrznie wylał na spodnie jego kawę.
W piątek Van Der Veen był w skowronkach od samego rana. Cieszył się na spotkanie z Lexem, jakby nie widział go przynajmniej dekadę, choć naprawdę było to tylko kilka dni, które spędzili na smsowaniu w wolnych chwilach. W pracy nie mógł usiedzieć, ciągle zerkając na zegarek. W końcu nadszedł ten moment, w którym mógł się wyrwać z planu i popędzić do sklepu po półwytrawne, czerwone wino, a następnie prosto do mieszkania Luthora. Przed wejściem Holender zawahał się chwilę, upewniając się, że dobrze i schludnie wyglądał, wygładził swoją jeansową koszulę i dopiero wtedy zdecydował się zapukać. Gdy tylko dostrzegł w drzwiach białowłosego chłopaka, cały profesjonalizm wzięło w łeb i natychmiast się do niego przykleił, obejmując przyjaźnie na powitanie. - Lex, jak miło cię widzieć - rzekł z uśmiechem, odsuwając się od niego i wręczył mu butelkę nie tak taniego wina. Ze swoją pensją mógł raz na jakiś czas pozwolić sobie na podobne ekscesy. Zobaczywszy w głębi mieszkania wysokiego bruneta, który nie wydawał się skakać z radości na widok Pascala, młody reżyser odchrząknął i postąpiwszy krok naprzód podał mu otwartą dłoń. - Rembrandt - przedstawił się na wszelki wypadek. - Nie wiem, czy pamiętasz, ale ja i Lex przyjaźniliśmy się w szkole. Choć widok kogoś, z kim jego najlepszy przyjaciel był w poważny sposób związany, zabolał Van Der Veena, nie dał po sobie tego poznać i usiłował wyglądać tak, jakby szczerze cieszył się szczęściem Lexa. Z jednej strony tak było, ale... Wciąż miał wątpliwości i nie opuszczało go drażniące uczucie zazdrości, które starał się zamaskować. Postanowił skupić się na pozytywach - tym, że mógł odnowić kontakt ze swoim najlepszym kumplem i spędzić z nim wieczór. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Pią Sty 19, 2018 10:05 am | |
| - Odłóż ten pierdolony telefon na bok. – Ethan nie był zbytnio w humorze. Właściwie Lex ten niemiły objaw zauważał każdego dnia przez chyba ostatni tydzień. Co wieczór było gorzej i nie miał pojęcia co go tak bardzo wkurzało. Sam wierzył, że nie przyczyniał się do tego a wręcz był ofiarą tego zachowania. Ciągle mu się obrywało, że kotlety za długo trzymał na ogniu, że za dużo siedzi z telefonem w dłoni i w ogóle zbyt dużo dobrego humoru ma. Jakaś prawda w tym była, bo odnawiając kontakt z Remim nagle poczuł się jakby znowu byli w liceum, wróciły czasy młodzieńcze i trochę szalone. No, szalone w formie nadludzkiej ilości wysłanych wiadomości na dzień. - Mógłbyś być milszy? – Alex zerknął na ekran telefonu i w końcu wygasił go odkładając tuż obok siebie. Nim jednak sięgnął po sztućce zaczęła palić się mała, zielona dioda wskazując na to, że dostał kolejnego smsa. Nie będzie dawał jednak Danversowi satysfakcji, chociaż był ciekaw co kolega mu odpisał to nawet nie sięgnął po telefon. - Jak smakuje ci ryba? – to jedno pytanie wystarczyło aby brunet mógł sobie spuścić parę, ponarzekać na suche, niedoprawione jedzenie i jakimś cudem płynnie od tego przejść na temat pracy i tego z jakimi debilami pracuje. Luthor słuchał a przynajmniej się starał. Noga mu pod stołem chodziła i zerkał ciągle w bok na telefon zastanawiając się co Holender mógł mu odpisać. Byli w trakcie opowieści, kolega opisywał mu jak to zaliczył wielką wpadkę na planie zdjęciowym a blondyn był po prostu bardzo ciekawy jak to się skończyło. W piątek szybko wyskoczył do sklepu i to z samego rana. Nakupił oczywiście zbyt dużo jedzenia, ale to nic, na pewno Ethan wszystko zje. Postanowił zrobić całkiem niezłą ucztę. Pieczony kurczak i ziemniaczki, sałatka z rukolą, pomidorem i mozzarellą a na deser całkiem niezły sernik z sosem malinowym. - Wiesz, myślę, że gdyby nie architektura to poszedłbym na kucharza. - No mniej męskiego zawodu już byś nie mógł znaleźć? – Ethan po całym dniu roboty nie był jakoś w najlepszym humorze, ale Lex olał to, bo właśnie zadzwonił dzwonek a jako dobry gospodarz nie pozwolił Remiemu zbyt długo czekać przed drzwiami. - Hej! – zaśmiał się przytulając kumpla a potem odbierając od niego wino. Białowłosy nie wysilał się na strojenie, miał na sobie luźne jeansy a do tego białą, zakładaną przez głowę bluzę z podwiniętymi rękawami, która normalnie należała do Danversa więc była na niego trochę za duża, ale nadal dobrze na nim leżała. - Ethan, ten który od czasów szkolnych jest z nim i się nim zajmuje. - Jak już mamy oficjalne sprawy za nami to chodźmy do stołu, bo zaraz kurczak będzie za suchy.- jak widać Lexa w ogóle nie ruszyło to całe ‘zajmuje się nim’ był jż chyba do takich tekstów przyzwyczajony, jakby miał z pięć lat.
|
| | | StardustBadass Uke
Data przyłączenia : 27/07/2017 Liczba postów : 297
Cytat : Zero fucks given
| Temat: Re: Together but not with you Nie Sty 21, 2018 7:06 pm | |
| Rembrandt powstrzymał swoje brwi przed podjechaniem do góry, zamiast tego uśmiechnął się najuprzejmiej, jak tylko potrafił. Już od pierwszego zdania Ethan próbował ustalić swoją dominację. Gołym okiem widać było, że nie przepadał za przyjacielem swojego ukochanego. Cóż, z wzajemnością. Różniło ich tyle, że Holender nie zamierzał tego otwarcie okazywać, a przynajmniej nie przy Lexie. Chciał dla niego jak najlepiej i jeśli Danvers czynił go szczęśliwym... Nie było mu nic do tego. Musiał schować swoją antypatię do kieszeni i skupić się na swoim przyjacielu. Posłusznie zajął miejsce przy stole. Z uśmiechem wziął się do jedzenia. Już pierwszy kęs zrobił na nim wrażenie. - Jest pyszne, Lex - pochwalił go szczerze. - Już w liceum całkiem nieźle gotowałeś, ale teraz...! Nawet nie potrafił znaleźć słów. Zamiast tego wyszczerzył się po prostu do przyjaciela promiennie i zaproponował, że otworzy wino. Nie minęła chwila, a cała trójka miała napełnione do połowy kieliszki. Van Der Veen był tak szczęśliwy, że nie potrafił nawet specjalnie przejmować się milczącym i w wyraźnie złym humorze Ethanem. Podekscytowany opowiadał o swoich studiach i pracy, w szczególności skupiając się na tych wszystkich zabawnych anegdotkach z planu. - I wtedy reżyser westchnął: "Zaraz przyjdą aktorzy i wszystko nam zepsują..." - zakończył ze śmiechem jedną ze swoich historii Rembrandt, dopiero po chwili reflektując się, że właściwie się nie zamykał. - Och, przepraszam najmocniej! Cały czas tylko mówię o sobie - zażenowany podrapał grzbiet swojego nosa. - Co u was? O, właśnie, Lex, odzywali się już z tej korporacji? - zagadnął, w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego, że Ethan mógł nic nie wiedzieć. Chciał po prostu poprowadzić przyjemną i obustronną konwersację, do której również Danvers mógłby się włączyć, bo ani praca Holendra, ani jego wspominki z dziecięcych lat z Luthorem nie budziły w wysokim brunecie zainteresowania. |
| | | RatatoskBadass Uke
Data przyłączenia : 01/11/2017 Liczba postów : 135 Cytat : Where are my demons?
| Temat: Re: Together but not with you Wto Sty 23, 2018 11:25 am | |
| Chociaż Remi na pewno zdziwił się tym oschłym stwierdzeniem Danversa to białowłosy olał to z znaczną gracją. To była już chyba kwestia wprawienia się, wprawienia się w ciągłe słuchanie jaki to jest gorszy i że ciągle trzeba się nim zajmować. Tak, można było to ująć w bardziej przyjemne słowa, ale czy ktoś brunetowi kazał? Był tutaj panem i władcą, więc mógł sobie pozwolić na to wszystko. A przynajmniej sam o sobie tak myślał. Kiedy weszli głębiej Holender mógł zauważyć już zastawiony stół. Lex wymusił na Ethanie pomoc w postaci nakrycia i przygotowania stołu do obiadu. Musiał się sporo nasłuchać, ale miał kontrę w postaci tego, że kiedy handlowiec kogoś zapraszał to białowłosy odwalał za niego całą robotę. - Dzięki. – na Alexa twarz wypłynął naprawdę ciepły uśmiech z nutką speszenia. Jasne, jego chłopak mówił mu, że jedzenie było dobre, ale już dawno te pochwały straciły tą przyjemną nutkę a wpadły w wór zwanym przyzwyczajeniem. Danvers przez większą część Remiego dziwnych opowieści siedział cicho i jadł. Protekcjonalnie też przewieszał rękę przez oparcie ukochanego – który siedział obok niego a gość naprzeciwko kolegi z dawnych lat – i patrzył się z jawnym poczuciem wyższości na ciągle gadającego Pascala. Luthor za to ciągle mu w czymś przytakiwał, śmiał się albo wtrącał jakieś pytania. Cała ta sytuacja była dla Ethana chora, zakrawająca o dziwaczną. I jak się okazało, miało być jeszcze gorzej. - Jaka korporacja? – głos bruneta zrobił się chłodniejszy, odsunął się od krzesła, na którym siedział jego ukochany, aby móc skierować się do niego frontem i spojrzeć na niego uważnie. Lex zamarł w połowie drogi kiedy widelec z kurczakiem wędrował w stronę jego ust. Co miał teraz zrobić? Co powiedzieć? Z Remim spotkał się niechcący po kilku latach, więc nie zadręczał go słowami i tylko nikomu nic nie mów. Z drugiej strony, chciał zrobić ukochanemu niespodziankę albo… uniknąć przykrej kompromitacji, bo w końcu mógł nie dostać tej roboty. - Żadna tam korporacja. – spojrzał się na Ethana i w jednej chwili podjął decyzję o kłamstwie. - Remi spotkał mnie kiedy wychodziłem z firmy, dla której robiliśmy projekty na studiach. Zostałem wytypowany aby wszystkie zanieść na miejsce. – miał nadzieję, że kolega zrozumie, że powinien grać w jednym zespole z nim a nie Danversem.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Together but not with you | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |