|
| A o to historia bez tytułu. | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: A o to historia bez tytułu. Nie Lip 02, 2017 10:35 pm | |
| Fabuła całkowicie związana a teraźniejszością. Dwóch studentów, wspólne mieszkanie i poniekąd wspólne życie. A trzeba pamiętać, że choć mają swoje osobne życia, los potrafi zaskakiwać. No to fabuła: czas start!
W tym nic nie zmienionym wydaniu witają Jera oraz Zerlov.
Rozgośćcie się. ___________________________________________________ Imię wraz z nazwiskiem: Eric Listvols Wiek: 22 lata Wygląd: Mierzący 177 cm, szczupły chłopak o blond niesfornych kosmykach. Ma problem z swoim wzrostem, ponieważ pech chciał, że starzy znajomi mierzyli od 182 cm i wyżej i lubili się z niego naśmiewać. Czego nie rozumiał, bo nie miał siebie NIGDY za kurdupla. Nienaruszona, lekko opalona skóra niczym u niemowlaka. Serio, żadnych skaz, delikatna, jakby za dzieciaka nie robił sobie żadnych krzywd bawiąc się w piaskownicy. A robił. Roześmiane, szare oczy; drobny nos po matce i równie drobne usta. Jego lico zazwyczaj wyrażało spokój. Kurcze, patrząc na niego z boku: był on zwykłym chłopakiem, który wyróżniał się tylko barwą oczu i sylwetką, drobną, podczas gdy reszta świata zabawiała się w kulturystów. Inne: - studiuje medycynę; duma babci. - jest biseksualny z większymi ciągutkami do mężczyzn. Co zrobisz jak nic nie zrobisz. - ma wielki talent do malowania; szkicowania a nawet rzeźbienia. Znajomi uważali, że źle wybrał studia i powinien iść tam, gdzie jego talent będzie pochwalony. - dusza towarzystwa. - bywa niecierpliwy i marudny. - je wiele, niestety nie przepada za słodyczami. - od zawsze na zawsze szybko i pilnie się uczył. - doskonale gotuje; wyniósł wiele od babci, m.in właśnie gotowanie i pieczenie. - potrafi grać na gitarze, skrzypcach i pianinie. Wbrew pozorom ten chłopak jest bardzo uzdolniony. I dzięki babci od młodszych lat szlifował swoje talenty, NIGDY nie zapominając o dobrej zabawie na dworze. _________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Pon Lip 03, 2017 4:37 pm | |
| Miano: Alexander ,,Lex'' Bishop Wiek: 23 lata Wzrost i waga: 193 cm, 79 kg Wygląd: Nie trzeba być szczególnie spostrzegawczym, by zauważyć, że Lex po prostu… wyróżnia się z tłumu, mimo że mężczyzna wolałby tego stanowczo uniknąć. Nie mam tu na myśli zwykłego sposobu bycia, który też odgrywa w tym przypadku istotną rolę. Jest wysoki, nawet bardzo, bo mierzy blisko 193 cm, lecz z drugiej strony daleko mu do atletycznej sylwetki. Przeciwnie, jego ciało jest szczupłe, acz nie rachityczne. Porusza się z niewymuszoną gracją, którą śmiało można podpiąć pod miano ,,kociej''. Niesforne, sięgające za kark platynowe włosy nie kontrastują jakoś przesadnie z srebrnoszarymi oczyma. Bishop ma przekłuty lewy łuk brwiowy i parę przekłuć w obydwu uszach. Lekko kpiący, wiecznie zamyślony wyraz twarzy stanowi jego cechę charakterystyczną. W gruncie rzeczy nie jest taki zły, niestety mordy się nie zmieni. Uśmiech rzadko rozświetla jego oblicze, jednak gdy już do tego dojdzie w jego policzkach pojawiają się delikatne dołeczki. Zwykle chodzi przyodziany nieco formalnie, nawet jeśli sytuacja niekoniecznie tego wymaga. W jego strojach zawsze dominuje czerń, nieraz przemieszana z bielą, ale w bardziej żywych kolorach raczej się go nie zobaczy. Lubi ekscentryczne dodatki. Co ciekawe, jego szyję zdobi charakterystyczne znamię, jakby ślad po nacięciu, którego pochodzenie jest znane tylko mężczyźnie. Inne: - biseksualny - nigdy nie odmówi sobie czekolady - potworny z niego egoista, do tego narcystyczny - ma specyficzną, dość delikatną urodę - ma rozmaite zainteresowania, od dobrej literatury do anarchizmu, choć to właśnie ta pierwsza wiedzie zdecydowany prym - posługuje się biegle norweskim. W szkole uczył się również francuskiego i choć bez problemu się w nim dogada, to jednak niespecjalnie przepada za tym językiem - przez dłuższy okres uczęszczał na zajęcia szermierki, razem z bratem zresztą. Zdobył nawet kilka nagród w zawodach młodzieżowych. Po pójściu na studia zrezygnował z zajęć - znajomi mają go za zwykłego, nieokrzesanego gbura. Lex niestety nie bardzo przejmuje się opinią innych ludzi i nie wkłada zbyt wiele wysiłku w budowanie własnego wizerunku. - perfekcjonista i pedant - studiuje psychologię i kryminologię w Bristolu |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Pon Lip 03, 2017 5:06 pm | |
| Bishop oparł się o barierkę i wbił spojrzenie w panoramę miasta. Widoczek był niczego sobie, choć Lex akurat nie należał do osób, które zachwycałyby się starymi zabudowaniami i wzdychały do ich historycznej wartości. Nie, chłopak po prostu stał i palił, tym razem nawet nie był to papieros, a myśli zaprzątała mu tylko jedna osoba. Taka mała złotowłosa szelma o ślicznej buźce, która rezydowała w pokoju obok. Kiedy Eric nagle wychylił głowę zza rozsuwanych drzwi balkonowych, Lex odwrócił się w jego kierunku i posłał mu uśmiech. Cóż za zgranie w czasie – przecież przed chwilą nastawił czajniczek z wodą i również planował parzenie kawy. Po raz ostatni zaciągnął się dymem i wypuścił przez usta wonny, toksyczny obłoczek. Gdy znalazł się w środku i zamknął okno, źrenice srebrnych oczu miał łagodnie rozszerzone. Była to zmiana – jak na razie – tak słaba, że żeby ją zauważyć, Listvols musiałby popatrzeć mu prosto w ślepia i to jeszcze ze stosunkowo niewielkiej odległości. Nic nie mówił. Celowo czekał aż Eric sam zacznie temat. I zaczął, a Bishop ledwie powstrzymywał parsknięcie. Szykowała się poważna rozmowa, a jego wzięło na śmieszki, no, no. – Och, gdzież bym śmiał. Choć muszę przyznać, że twoje zmienne nastroje wprowadziły mnie w konsternację, a to rzadkie zjawisko – odpowiedział, sypiąc dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej do kubka. Dziwna cnotka? Niby nie mogło być za łatwo, tyle że, cholera, innym się udało od razu i na pewno nie omieszkają się tym chwalić. Z drugiej strony nie o to tu chodziło, nie o sam seks, a o coś więcej. Może stąd się brały opory Erica. A może zwyczajnie stracił zainteresowanie. – A na co miałbyś ochotę? Możemy coś zamówić. Pizza, chińszczyzna? Wiesz, w ostateczności mogę zrobić nam budyń. Mamy jeszcze dwie paczki czekoladowego. – Wyszczerzył kły w pięknym uśmiechu. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Pon Lip 03, 2017 11:17 pm | |
| Tak. Bo kawa jest najlepszą opcją na ów porę. Żarcie na wynos, kawa i współlokatorzy, co omal się ze sobą nie przespali. Omal, bo jeden z nich zaciągnął kiece po same czubki palców i w podskokach uciekł za góry oraz lasy. Eric czuł się dosyć.. nieswojo. Dużą rolę odrywało niedoszłe, komiczne zajście a nagły śmiech kompana w niczym mu nie pomógł. Chwilę w osłupieniu myślał co ma powiedzieć lub zrobić.Wykonać najmniejszy ruch, jakim było zwykłe przemieszczenie się z jednego miejsca w kuchni do drugiego. Przecież nie tego chciał. Nie tak miało być. Na tacy podano mu w całości, pięknie ustrojonego Lexa.. Tylko konsumować. A on co? Pogardził takim daniem, jeszcze plując na niego. -Nie planowałem tego od początku. -wymamrotał szybko na swoją obronę. Spoglądał na wszystko ale nie na główny cel. O dziwo sam sufit stał się bardzo interesujący. Widać było, że tego typu poważniejsze rozmowy szły mu opornie. Bo jeśli nawet zaczynał rozmowę to dalej należało ciągnąć go za język. Pociągnął nosem i umilkł na parę chwil. -Sam się kiedyś zamienisz w czekoladę. Nadmiar jej nie jest za dobry. -mruknął. Postukawszy palcami w kuchenny blat znów mruknął. -Ble. Nie chcę budyniu.. Chce chińskie. Najlepiej dużo, jestem głodny. Nastała chwila ciszy z strony Erica, który z dziwną koncentracją przyglądał się plamie na podłodze. No tak, on czuł kołek w dupie a Lex wydawał mu się być rozluźniony. Prawdziwa, poważna rozmowa ich nie ominie, w końcu mieszkają razem i takich spraw zazwyczaj nie odstawia się na bok. W mniemaniu Erica przynajmniej. -To co wydarzyło się dzisiaj.. a właściwie nie wydarzyło.. Czy możemy.. Dzisiaj do tego nie wracać? Jutro.. jutro okej, nie dzisiaj, zjedzmy, odetchnijmy ale nie rozmawiajmy.. _________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Sro Lip 05, 2017 5:14 pm | |
| Ani przez chwilę nie żałował, że zaledwie parę minut temu oddał się bez reszty jedynej słusznej – oczywiście zaraz za czekoladą – kochance, bo dzięki niej humor miał wyśmienity. A to, że wokół niego unosił się teraz słabiutki, ziołowy zapach, zupełnie mu nie przeszkadzało. Nie miał jedynie pojęcia, jak na tę specyficzną woń reaguje jego współlokator. Nigdy wcześniej nie powiedział mu przecież wprost, że ma się ogarnąć, a jakby nie patrzeć to Eric był tutaj tym porządniejszym. Milczał. W tym czasie czajniczek zdążył wspaniałomyślnie oświadczyć, że znajdująca się w nim woda osiągnęła odpowiednio wysoką temperaturę, a wszystkie ewentualne zarazki zdążyły się elegancko ugotować i rozpłynąć w nicości. Napełnił obydwa kubki. Do swojego wsypał dwie łyżeczki cukru, potem wymieszał i jeszcze dolał sobie mleka. Lubił białą kawę, czarną pił tylko w ostateczności. – Przecież nie jem jej aż tak dużo – odmruknął, broniąc się. Nie przesadzał ze słodyczami, choć bardzo je lubił. Gdyby przesadzał na pewno nie byłby taki chudy. – A nawet jakbym się zamienił, wyobrażasz to sobie? Najlepszy i najpiękniejszy czekoladowy kąsek, jaki kiedykolwiek stąpał po tym marnym świecie. – Powiedział to takim tonem, jakby naprawdę rozważał podobną ewentualność. Znając Bishopa pewnie tak było. Sięgnął po telefon, wybrał odpowiedni numer i zamówił im kolację. Potem usiadł przy kuchennym , szklanym stoliku i upił łyk kawy. – Nie, Eric. Potrafię być cierpliwy, ale tym razem nie spławisz mnie tak łatwo – odpowiedział, patrząc mu prosto w szare oczy. Dziwne, że dopiero teraz zauważył, że obaj posiadają tęczówki o zbliżonej barwie. – No więc? O co chodzi? – zapytał nieco ciszej, poważniej. Nadal się uśmiechał, lecz teraz już wyglądał bardziej... no, powiedzmy, że dostojnie. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Sro Lip 05, 2017 6:44 pm | |
| Eric do kretynów i osób ślepych nie należał. I choć za pierwszym razem nie połapał się w zapachu czy zmianie wyglądu białek, tak za drugim razem dobitnie zrozumiał co kolega palił na balkonie. Owszem, poczuł słodkawy, przyjemny dla nozdrza zapach ale raz na jakiś czas sąsiedzi oddaleni o dwa balkony w prawo lubili się w ten sposób rozluźnić. Nigdy nie robił z tego problemów, poza tym przepadał za zapaszkiem trawy. Czekolada. Panie zmiłuj się. Westchnąwszy cicho tylko pokręcił głową. -Najpiękniejszy i najlepszy? Za bardzo sobie schlebiasz, cwaniaczku. Wydaje mi się, że gdzieś tam po ziemi stąpałby ktoś z lepszym nadzieniem a nawet orzechami. - sapnął z złośliwym, drobnym uśmiechem. Dołączył się do jego chwilowej zabawy, odrywając się na sekundę od rzeczywistości, z której dostał zaraz po pysku. Osobiście uciekał wzrokiem i grymasił na widok słodkiego. I to nie tak, że zjadł coś, struł się i pozostał mu uraz.. Jak właściwie działo się z połową przypadków. Ktoś struł się danym jedzeniem i do końca, lub, na jakiś okres czuje wstręt do tego. Z słodkim jest u niego zupełnie inaczej. Najzwyczajniej w świecie mówił nie słodkiemu. -Czysty czy dodałeś tytoń? - zapytał bez jakiegoś oskarżycielskiego tonu. Tak o. Prosto. Liczył na inną odpowiedź. Zgodę i cicho, mile spędzony wieczór przy telewizorze z chińskim żarciem. O ile z zjaranym Lexem wieczór byłby bez ekscesów. Zmarkotniały uciekł spojrzeniem na swe stopy. Uśmiechnięta gęba niedoszłego kochanka w niczym mu nie pomagała. I co on sobie wyobrażał? Nagły potok słów? Dwukrotnie uchylił usta ale kończyło się to tym samym cichym, przeciągłym, marnym jęknięciem. -Matko jedyna no, ty sobie siedzisz rozluźniony z uśmiechem na gębie, a ja czuje jak coś zżera mnie od środka. Gdzie tu gra fair? - spojrzał na niego oskarżycielsko i jak szybko złapał z nim kontakt wzrokowy, tak szybko przeszedł się po kuchni oraz salonie dobre trzy razy. -O co mi chodzi.. Lex.. Cholera.. Nie umiem ci tego wytłumaczyć.. - potrafił i wiedział jak głupio zabrzmiały ów słowa. -No dobra, potrafię ale nie chcę.. Bo to nie jest coś takiego o sobie, zwykłego czy prostego..
_________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Sro Lip 05, 2017 8:26 pm | |
| Niemal parsknął śmiechem. – Niektórzy mają uczulenie na orzechy, a co do tego nadzienia... – Przygryzł dolną wargę, wziął głęboki oddech i w końcu dodał tylko tyle: – Dobrze, już milknę, nie chcę cię gorszyć. – Lepiej nie wiedzieć, co też zrodziło się właśnie w głowie tego blondwłosego szaleńca, ale z pewnością nie było to nic mądrego, a tym bardziej nic, czym wypadałoby dzielić się z innymi. Fakt faktem, że Bishop prawie ryknął śmiechem, a to było już coś. Tak naprawdę Lex nie był takim narcystycznym dupkiem, na jakiego lubił wychodzić. Dostrzegał w sobie całą masę wad, bo przecież nikt nie był idealny, ale akceptował je. Poza tym był pewien, że Listvols również akceptuje to jego teoretyczne zakochanie w samym sobie. W innym razie raczej by z nim nie mieszkał, prawda? – Dodałem. Też chcesz? – odmruknął szczerze, propozycja też była szczera. Eric był spięty, to było widać już na pierwszy rzut oka, więc może nie rzuci mu zaraz pełnego pogardy spojrzenia i nawet się zgodzi. Kto go tam wie. W czasie, w którym Eric chodził po mieszkaniu, chłopak siedział przy stoliku i popijał kawę. Był uśmiechnięty, wyluzowany i miał wyśmienity nastrój, choć nadal trochę kłuło go to, że Eric go wcześniej odrzucił. Takie rzeczy zwykle mu się nie przytrafiały. - Eric, może najpierw usiądź, co? – Nawet wstał i wysunął mu drugie krzesło. Chyba mu jednak zależało. – Hej, jestem przyszłym psychologiem, wydaje mi się, że będę w stanie zmierzyć się z powagą tego wyznanie. Po prostu powiedz, co ci leży na sercu, i tyle. Potem zjemy razem chińszczyznę i będzie jak do tej pory. - Uśmiechnął się do niego. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Sro Lip 05, 2017 11:15 pm | |
| Zadarł brwi ale nic nie skomentował. Zaciekawiło go co krył w tej swojej łepetynie ale wiedział, że jeśli się dowie ta informacja w niczym mu nie pomorze a, kto wie, speszy i na dziś zakończą rozmowę, bo Eric z niezrozumiałym bełkotem wycofa się z pola widzenia. Przecież znał siebie i swoje możliwości. Propozycja.. Kusząca, dla spiętego ciała oraz umysłu taka drobna ucieczka jest idealna. Niestety w niczym mu nie pomoże. I tu rozmowa się skończy, bo zwyczajnie skręt mu nie pomoże w rozwiązaniu języka. Co innego alkohol. Tutaj rozmowa w jego przypadku znajduje miejsce na początku listy. Ale nie wyjdzie teraz, na początku rozmowy na kilka piwek, żeby wrócić za kilka godzin i z bełkotem kontynuować. Pozostało mu wybrnąć z beznadziejnej dla niego sytuacji będąc sztywnym niczym z kijem w dupie. -Nie, na pewno nie teraz. - odparł w końcu. Pokręcił i głową na potwierdzenie postanowienia. Jeśli mają rozmawiać to Eric ma być pod każdym względem czysty. Wahał się ale w końcu usiadł. Automatycznie poczuł, że chodząc czuł się lepiej. Między innymi dlatego poderwał się mrucząc pod nosem. -Po prostu powiedzieć co mi leży na sercu. Taa. Żeby to było takie łatwe jak mówisz. Gdyby chodziło tylko i wyłącznie o bycie współlokatorami.. O mamo. Obydwoje byliby w pokoju Lexa i nie mieli najmniejszej możliwości na rozmowy czy lenistwo. W głowie kotłowało mu się multum obrazów.. STOP. Nie czas na nie. Debilu, takie rzeczy dopiero później. Minęło dobre kilka minut zanim znów się odezwał. -Masz tak, że na niektóre tematy ciężko Ci się mówi? -zapytał ale praktycznie nie czekał na odpowiedź, robiąc sekundową pauzę tylko dla pozoru. -Ja tak mam. Dla mnie nie ma wielu tematów tabu.. Jest tylko jeden. Chodzi tu o moje uczucia. Te głębsze, nie tyle proste i zwyczajne. -zamilkł, tym razem pauza przeciągnęła się niemal do minuty, podczas której nerwowo spoglądał na towarzysza. -Nawet nie próbuj się śmiać, bo się do ciebie więcej nie odezwę, masz to jak w banku, jasne? Nie umie, nie lubię mówić o uczuciach. -sapnął ciężko, wreszcie opadając tyłkiem na krzesło. -Chryste Lex.. Do czego ty mnie zmuszasz... Lubię cie. Zaraz mi odpowiesz, że ty mnie też, ale zanim to zrobisz słuchaj dalej. Lubię cie w większym stopniu.. Nie tylko jak znajomego czy przysłowiowego brata. Podobasz mi się, cholera pociągasz i pewnie sam o tym wiesz.. Na tyle, że myśl gdzie jesteś ty i ktoś inny.. Przyprawia mnie o mdłości i narastającą zazdrość.. Ostatnie słówko niemal jęknął z wstydem. Na nowo poderwał się z miejsca. O co w tym wszystkim chodziło? A najbardziej o to, że Eric znał zdanie współlokatora na temat wiązania się z kimś bardziej niż na jeden czy dwa razy wspólnych rozkosz. _________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Czw Lip 06, 2017 11:27 pm | |
| Mógł się spodziewać, że Eric nie zechce zapalić, że nie wybierze drogi na skróty. Chłopak co prawda i tak nie chciał rozmawiać z nim na ten temat, ale jego wola, Lex i tak zamierzał wyciągnąć z niego calutką prawdę. Może gdyby posiadał teraz trzeźwy umysł to by mu odpuścił, przynajmniej na dzisiejszy wieczór, lecz w obecnym stanie? A w życiu. Skrzyżował nogi w kostkach, objął dłońmi kubeczek z jeszcze parującą zawartością i wbił uważne spojrzenie we współlokatora. Sam siedział sobie spokojnie i cierpliwie czekał aż Listvols rozpocznie swój monolog – atmosfera w mieszkaniu momentalnie stała się ciężka, przesiąknęła przysłowiową powagą i Bishop ze wszystkich stał starał się nie odpieprzyć jakiejś dzikiej akcji, która mogłaby wytrącić Erica z równowagi. Nie śmiał się. Po prostu słuchał. I słuchał. Uśmiechnął się dopiero, kiedy blondyn skończył mówić, a był to uśmiech łagodny i ciepły. Całkiem przyjemny dla oka. Ale poległ, gdy Eric znowu wstał z krzesła. – Siadaj, Eric, latasz jak pchła – westchnął. Mało brakowało, a podniósłby się z własnego krzesła, stanął nad jasnowłosym i zmusił go, żeby ten wreszcie usiadł i więcej nie biegał. – Tak ciężko było? Śmieję się? Wiesz, pewnie cię zaskoczę, ale ja też miewam ludzkie odruchy. Ba! Mam nawet trochę uczuć. – Uśmiechnął się. Zaraz spoważniał. To był zaledwie wstęp, mający posłużyć jako swoista forma rozluźnienia. – Czyli nie zwiałeś z mojej sypialni, bo jestem taki brzydki i paskudny, a dlatego, że lubisz mnie o wiele za bardzo. – Te słowa powiedział bardziej do siebie, ale na tyle głośno, że Eric bez problemu mógł je usłyszeć. Łyknął kawy, odgarnął włosy z czoła. Kontynuował: – Czyli doszliśmy do tego etapu – seks tylko z miłości? Chcesz ze mną chodzić, Listvols? – Nie śmiał się. Przeciwnie, był śmiertelnie poważny. - Nim odpowiesz. Rzadko bawię się w związki, to prawda. Mam problemy z angażowaniem się, ponieważ nigdy nie znalazłem kogoś, na kim naprawdę by mi zależało. Nie obiecuję, że z nami będzie inaczej, ALE mogę cię zapewnić, że twoje uczucia nie są jednostronne. Też jestem o ciebie zazdrosny. Gdy wtedy na imprezie zobaczyłem, jak Jo się do ciebie przystawia, miałem ochotę tak mu przyjebać. A przecież miał prawo, już raz go do siebie dopuściłeś i... - Dopiero teraz przerwał, znowu westchnął. Chyba się nieco speszył, gdyż wypił kilka łyczków gorącego napoju i nie dodał nic więcej. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Pią Lip 07, 2017 6:43 pm | |
| O wiele lepiej czuł się na stojąco, szczególnie chodząc tu i tam. W ten sposób rozładowywał minimalnie napięcie, jednocześnie ułatwiając sobie patrzenie na wszystko ale nie na Lexa. Przełamał się posłusznie siadając na wspomnianym krześle. Ostatnim razem denerwował się tak przy rozmowie z profesorem.. Nie, stop, wtedy wcale nie było źle. Więc kiedy? Kiedy czuł się tak spięty, czuł suchość w ustach w połączeniu z pocącymi się dłońmi i szalejącym sercem? Powinien ogarnąć się na tyle ile sytuacja pozwala, bo jakby nie patrzeć daleko mu do kobiet a zachowywał się podobnie do nastolatek przeżywających swą pierwszą miłość. -Tobie łatwo mówić, cwaniaku. -wymamrotał cicho, typowo sam do siebie jako komentarz w sprawie tego czy było tak ciężko. A i owszem. Piekielnie. Dlatego aktualnie wodził spojrzeniem po blacie stoliku zamiast patrzeć rozmówcy prosto w oczy. Jemu takie wyznania, nawet nie wprost, sprawiły wiele trudu. Wychował się w kochającym otoczeniu ale niekoniecznie ten wpływ odbijał się na wszystkim co dotyczyło Erica w jego przyszłości. Spiął się cały, bo omal włosy nie stanęły mu dęba, słysząc jedno, konkretne pytanie od którego czubki uszu zabarwiły się na czerwono. Może i by odpowiedział gdyby nie wyprzedził go w tym niedoszły kochanek. Znów. Matko jak dobrze, że nie wyjebał z nieprzemyślaną odpowiedzią tylko poczekał te pare decydujących sekund! -Alex ale ja nie chcę żeby wyglądało do tak.. jak wymuszenie, przyduszenie cię do tego z siłą. Jeśli.. -zawiesił się ażeby nabrać powietrza do płuc. -..coś pomiędzy nami ma być, chcę abyś i Ty tego chciał. Tak szczerze. Nie bo jestem dosyć staroświecki czy podobny w zachowaniu do ślepo zakochanej nastolatki. W tym wszystkim liczy się tak samo Twoje zdanie. Czy Ty chcesz tego w rzeczywistości, czy tylko coś niepewnego mówi ci "A co mam do stracenia, spróbuję". Podniósł głowę. Przełamał się i zmusił do złapania z nim kontaktu wzrokowego. Jego wzrok był tylko dobitnym potwierdzeniem, że nie chcę czegoś wbrew jemu. Jednocześnie i potwierdzeniem co do niektórych z jego uczuć. -Joseph jest pomyłką.. Moją prywatną, złą, nieprzemyślaną. Nie chcę o tym mówić. Wolę zapomnieć i nie wracać. Wiem, że zrobiłem źle, nawet jeśli jestem sam i mogę robić co mi się podoba. Gdyby wtedy wiedział.. Znajomi.. Do niczego by nie doszło. W życiu. Westchnąwszy cicho przyłożył ciepły policzek do zimnego blatu. Rozmawiali chwilę a zaczynał odczuwać skutki roztrzęsionego tematu. Oddał się Jo chociaż wtedy uczucia do współlokatora nie były mu obce. Niestety, Eric nie zakochiwał się w dwa marne dni. _________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Sob Lip 08, 2017 1:56 pm | |
| Listvols miał sporo racji – Bishopowi rzeczywiście łatwo było mówić, bo to nie on był autorem wcześniejszego podbarwionego subtelną nutą dramatyzmu wyznania, no a poza tym zielsko też robiło tu swoje. Efekt był taki, że szanowny Lex był jeszcze bardziej otwarty i skory do rozmowy niż zwykle, a to już było coś, ponieważ w jego przypadku ciężko było o jakiekolwiek opory. Jednak trzeba mu przyznać, że zachowywał się całkiem dobrze i jak dotąd udawało mu się utrzymać powagę. – Znasz mnie już trochę, prawda? Zatem wiesz, że nigdy nie robię niczego wbrew sobie, a ewentualne przymuszanie odnosi przeciwny efekt. – Odpowiedział, odsuwając od siebie kubek z napojem. Eric nie mógł usiedzieć w miejscu, rumienił mu się tu, a ten w najlepsze popijał kawę i nie widział w tym nic złego. Typowy Bishop. Powiedział mu całą prawdę. Nie proponowałby mu niczego na siłę, nie był aż takim desperatem, żeby pakować się w związek z powodu zwykłej potrzeby dobrania się komuś do spodni. Poza tym lubił Erica i choć ochota, żeby mieć go dla siebie, nie znikła, to przełożenie tego na później nagle wydało mu się rozsądnym rozwiązaniem. – Nie zrobiłeś źle. Zrobiłeś, na co miałeś wtedy ochotę. Ja tak robię całe życie. Ale masz rację, nie rozmawiajmy już o nim – odmruknął. Joseph był dla niego jak brat z innej matki, szanował go, lecz w dalszym ciągu był o niego zazdrosny. Może dlatego uparcie ignorował jego esy, tłumacząc się pokaźną liczbą nauki i projektem do skończenia. Tak, to zawsze była dobra wymówka, w dodatku prawdziwa. - To jak? Umówisz się ze mną? - zapytał, częstując go przy okazji promiennym uśmiechem. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Nie Lip 09, 2017 11:06 am | |
| Świecie jedyny do czego właśnie dochodziło. W najśmielszych, najcięższych snach nie sądził, że dożyje takiego dnia, w którym niczym ostatnia dziewica wyznaje (nie wprost) swoje uczucia, skutkiem słysząc propozycje spróbowania bycia razem. Ja pierdole. W sumie nie liczył dożycia dnia, w którym jako pierwszy wyznaje komuś cokolwiek głębszego od nienawiści. Omiótł spojrzeniem nietkniętą kawę. Im bliżej końca tym mocniej myślał czy kilka buszków mu zaszkodzi. Przecież nie ujara się jak świnia.. Sapnął. Później, jeszcze nie teraz. W ogóle nie powinien myśleć o jaraniu.. Ale więcej nie mówi. Nie odpowiedział na nic, jedynie w głowie budując lawiny zdań. Czuł się nieswojo nawet po tłumaczeniach. Wciąż wydawało mu się, że ta sprawa jest nieco dziwna i oni razem.. Że Alex robi coś wbrew swojej woli.. I jeszcze ten Joseph. Eric zrobił źle. Nikt normalny kto czuje coś do drugiej osoby nie wpycha się do łóżka osobie trzeciej, z zewnątrz. Raczej utrzymuje się w jebanym celibacie, poświęcając uwagę jedynemu, nawet jeśli jest przez niego niezauważany w odpowiedni sposób. Kolejny raz sapnął. Sapnął i niekontrolowanie głupio uśmiechnął. -Jesteś niemożliwy. -sapnął z uśmiechem. -Dlatego umówię. Okej, okeeeej, dopiero TERAZ poczuł się jak taka nastolatka, bo kolejny raz czerwień zawitała po czubki uszu. Żeby nie być na widoku wstał z cichym, niezrozumiałym mamrotaniem, kierując kroki do kuchni. Chyba uciekał. -Co do Twojej wcześniejszej wypowiedzi.. A no nie, nie zwiałem bo jesteś paskudny i brzydki. Nawet jeśli byś był.. nie zwiałbym przez to. -mruknął choć nie tego chciał. Aczkolwiek tym krokiem zakończył peszący go temat. Koniec. Wyjaśnił co leży mu na sercu. O dziwo zaraz po tym zrobił się nieco śmielszy. Przystanął obok siedzącego współlokatora i wsunął mu dłoń w włosy. Zmienna w zachowaniu Erica bywa prawdziwą zagadką, niekiedy ciężką do zniesienia. -Będziesz miał coś przeciwko jeśli zechcę dzisiejszej nocy spać z Tobą? _________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Pon Lip 10, 2017 12:39 pm | |
| – Ważne, że skuteczny. Może i był niemożliwy. Najważniejsze, że Eric akceptował tę jego cechę i zgodził się, żeby pójśc z nim na randkę. Teraz już tak na poważnie. Na twarz Bishopa momentalnie wpłynął ten charakterystyczny, zadowolony wyraz, a srebrne oczy rozjarzył błysk satysfakcji. W przeciwieństwie do współlokatora Lex się nie zarumienił, choć mógłby, ponieważ obaj byli równie bladzi. Bishop może nawet bardziej. Starał tego po sobie nie pokazywać, naprawdę, ale wyjaśnienie pewnych spraw pozytywnie wpłynęło na jego dzisiejszy nastrój. Ba, żeby tylko pozytywnie. Miał ochotę szczerzyć się jak wariat do całego świata, bo, po pierwsze, zdaniem współlokatora wcale nie był brzydki i odpychający (choć doskonale o tym wiedział, drań), a po drugie – Listvols traktował go poważnie. Przymknął oczy, kiedy Eric znalazł się za nim i wsunął smukłe palce w jego włosy. Nigdy nikomu o tym nie mówił, ale uwielbiał, gdy ktoś bawił się jego włosami. Niewiele brakowało, a Lex zacząłby mruczeć jak kot. Dlatego jedynie się uśmiechnął. – Nie. Oczywiście, że nie – odparł. Zaraz dodał, żeby się upewnić i na starcie rozwiać wszystkie wątpliwości: – Chcesz tylko spać? – Szczerość była czymś, co nie odstępowało go na krok, więc Eric raczej nie powinien być zdziwiony tym pytaniem. W końcu spali już w jednym łóżku i to nie tylko po imprezach. Teraz nic się nie zmieni. No, może poza chęcią położenia łapsk na osobie współlokatora, ale to też nie było coś, z czym nie mógłby sobie poradzić. Jeśli chciał potrafił zachowywać się iście po królewsku. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Wto Lip 11, 2017 5:20 pm | |
| Wychodzi na to, że rozmowa na poważniejsze tematy nie zawsze musi się kończyć źle. Co nie zmienia faktu o tym jak ciężko mówiło mu sie o swych uczuciach. Bał się jednak o skutkach dzisiejszej rozmowy i właśnie dlatego pragnął ją odsunąć na drugi lub najdalszy z możliwych plan. Nie żałował przyspieszenie przebiegu spraw. Owszem, z początku rozważał ucieczkę przez balkon, zmianę nazwiska i wyjazd za granicę.. Dobrze się stało. Wyjaśnili sobie sprawę i.. chyba będzie dobrze. Delikatnie czesał palcami włosy współlokatora, nawijając kosmyki na palce lub przyciskając mocniej opuszki palców do czubka głowy, by go podrapać. -Spać.. Spać na pewno. A co dalej.. -sapnął z nonszalanckim uśmiechem. O matko. Po co na nowo kusił? Gdzie ten rumieniący się Eric? Dzwonek do drzwi wyrwał go z dziwnego transu z pakietem obrazów rojących się w głowie. Zamawiali przecież jedzenie, no tak. Dobiegł jeszcze do portfela i gotów otworzył drzwi.. a za nimi nie spotkał dostawcy dobrego chińskiego jedzonka tylko Josepha. Chłopak wyszczerzył się na widok Erica. Ogólnie wydawało mu się, że nieproszony gość i cicho mruknął. Albo ma schizy.. -No cześć, słoneczko. Miło mi Cię widzieć ale na sekundę na celu mam Lexa. Jest w domu? -Jo czuł się niczym ryba w wodzie, pochylając się niżej i niżej nad Ericiem, póty nie byli zbyt blisko i mniejszy odskoczył w głąb mieszkania, tym sposobem zapraszając gościa do środka. -Tak, jest. Alex Joseph do Ciebie. -krzyknął. Zrobił dwa kroki w głąb a za nim Joseph, niemalże tak wielkie aby Eric mu nigdzie daleko nie uciekł. Zajebiście. Żeby nie było najmniejszy człowieczek z trójki zwinął się do kuchni, bo przecież nikt nie przyszedł do niego.. Czyli był usprawiedliwiony i mógł sobie iść. -No cześć chłopie, gdzie Ty masz telefon? Pisałem do Ciebie.
_________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Czw Lip 13, 2017 9:55 pm | |
| Poległ. Właściwie to nawet pogodził się z tą małą porażką, poddał chwili i cicho zamruczał z zadowoleniem, kiedy smukłe palce współlokatora bawiły się jego jasnymi, wpadającymi w biel włosami. – No dobrze, jakoś przeżyję – odpowiedział. Początkowo trochę markotnie, ale widać było, że nastrój ma wyśmienity i nie mówi poważnie. W końcu do tego służyło łóżko – do spania. Ewentualnie przyciągnie Listvolsa do siebie przez sen albo zabierze mu kołdrę. Nic więcej mu nie zrobi, nie bez jego zgody, a gdy już pogrąży się w słodkich objęciach Morfeusza, raczej nic go nie obudzi. A rano trzeba zasuwać na uczelnię i dalej się dokształcać. Gdy ogarnął, że to nie chińskie żarełko znalazło się w ich skromnych progach, tylko jego parszywy kumpel, prawie uśmiechnął się z rozpaczy. Niby był spokojny, niby nie miał się o co martwić, w dodatku zależało mu na tym kolesiu, jego sympatii i przyjaźni, ale jakoś tak wcześniejsza zazdrość nie do końca mu przeszła. Oczywiście nie zamierzał się do tego przyznawać. Taki był plan. – Skoro cię ignorowałem, to pewnie celowo – odburknął z bolesną wręcz szczerością, podnosząc szanowne cztery litery z krzesła i posyłając przyjacielowi uśmiech. – Ja, w przeciwieństwie do ciebie, potrafię przeżyć dzień bez twojego towarzystwa. Zgaduję, że umierałeś z utęsknienia, skoro postanowiłeś pojawić się tak bez zapowiedzi i przerwać moją randkę z prawem? Tak? – Och, on wcale sobie z niego nie kpił. Może minimalnie, lecz w ich relacji to było akurat normalne. - Co jest, Jo? |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Czw Lip 13, 2017 10:27 pm | |
| Doprawdy brakowało tu tylko Josepha. Ledwo sytuacja się poprawiła i Eric mógł się cieszyć powoli uspokajającą się atmosferą, ten wlazł im z buciorami i jeszcze nie przyniósł chińskiego. Dla lepszego dalszego efektu zwiał. Uznał, że skoro sprawa nie tyczy się jego a pomiędzy teraz nimi wszystkimi.. wyszło jak wyszło, lepiej aby niepotrzebnie nie kręcił się przy nich. Bez celu wpadł do kuchni chowając się w najdalszy kąt. Zjebał po całości bo lepszą kryjówką sa sypialnie ale za późno. -Taaaak. Dokładnie jest tak jak mówisz. Usychałem z tęsknoty za Twoją mordą, wręcz wiłem się w konwulsjach i błagałem o spotkanie z Tobą. -mruknął teatralnie. Widocznie wcale mu nie przeszkadzało jak do niego mówił. Przyjaciel z przyjacielem dogada się nawet rzucając w siebie najgorszym mięsem. -Pisałem czy skoczymy na jakieś piwko dzisiaj. Ewentualnie dwa. Nie odpisywałeś mi, więc jestem. Dla efektu rękoma pokazał na siebie uśmiechając się zawadiacko. Normalnie dziesiąty cud świata zawitał w ich progi. Eric korzystając z okazji wybrał w jego mniemaniu odpowiedni moment i wynurzył się z kuchni. Włączając niewidomy motorek w dupie za cel obrał swoją sypialnię ale w połowie zatrzymał go głos Josepha. -Mały nie idź nigdzie, chciałbym z Tobą chwilę porozmawiać sam na sam. Ale to zaraz. Zajekurwabiście. Spojrzał na niego z niedowierzaniem. Kutas posłał mu uśmieszek i tyle. Zwrócił całą swą uwagę znów na Lexie, od którego oczekiwał odpowiedzi czy pisze się na wieczorek z piwkiem i przyjacielem. _________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Czw Lip 13, 2017 10:55 pm | |
| Żeby było jasne: Bishop nie zapomniał o chowającym się po kątach kumplu, który pewnie z największą ochotą zapadłby się teraz pod ziemię, choć tak naprawdę nie miał ku temu powodu. W każdym bądź razie taktyka Listvolsa była Lexowi dobrze znana i ledwie udało mu się zdusić uśmiech. – Co mogę powiedzieć? Nie jesteś jedyny – odpowiedział radosnym tonem, szczerząc zębiska w uśmiechu. Zignorował zupełnie kpiący ton kumpla. Och, często ignorował tego typu rzeczy i to nie tylko przy Josephie. Po prostu był szalonym, wkurzającym otoczenie ignorantem, który od czasu do czasu bywał uroczy. Prawie się roześmiał. To była ta ważna sprawa? No w sumie ludzie mieli różne priorytety w życiu, a taki bogaty dupek jak Jo, który studiowanie traktował jako wieczną zabawę, to już w ogóle. – Poważnie? Jeszcze leczę kaca, to raz. Dwa – mam trochę pracy. Nie tym razem – odrzekł i to rzeczywiście była czysta prawda. Może pominął drobny szczególik, że oprócz namiętnej nauki zdążył się elegancko zdrzemnąć i obejrzeć odcinek serialu, ale o tym akurat ten buc wiedzieć nie musiał. Porozmawiać sam na sam? Spojrzał na Erica, tak jakby mógł wyczytać coś z jego twarzy. – Ale skoro już tu jesteś, możesz z nami zjeść. Będzie chińszczyzna. Za niedługo powinna dotrzeć – dodał, mimo że w głowie miał zupełnie co innego. Ciekawe o czym Jo chciał z Ericem rozmawiać? Mogł się jedynie domyślać. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Pią Lip 14, 2017 10:50 am | |
| Nie przesunął się ani o krok. Tam gdzie stanął wryty w ziemie tam został. Bo przecież ciężko mu było kulturalnie posadzić dupę na kanapie; on na stojąco wolał przyglądać się im. Przy okazji wsłuchiwał się w rozmowę.. No kurde, takie mieszkanie, wszystko się roznosi! Josephowi najwidoczniej nie spodobała się odmowa. Zmarkotniał. Chyba zaplanował sobie od góry do dołu wypad i odmowa w tym przypadku nie wchodziła w grę. Ale zaraz! Panie i Panowie, to nie koniec spotkania! -Dwa razy mnie nie musisz przekonywać. -rzucił nad wyraz wesoło. Wcale nie upierał się przy swoim wypadzie do baru, czyli nie chodziło tak mocno o chlanie co czyjeś towarzystwo. Chyba. Eric poczuł na sobie krótkie, ciężkie spojrzenie Josepha; natomiast Alex mógł wyczuć dwie dziury na plecy, które wypalał spojrzeniem współlokator. Gość poklepał po przyjacielsku kumpla w ramię i uznając zaproszenie za wystarczający motyw - zsunął z nóg buty a z ramion kurtkę. Odbębnił jedną rozmowę a szykowała się druga. -Możemy? -zapytał patrząc na blondyna. Ten westchnąwszy skinął głową i palcem wskazał na balkon. Rozmowa twarzą w twarz nie przewiduje trzeciej pary oczu ale i Eric nie chciał całkowicie uciekać od spojrzenia współlokatora. Pewniej się czuł wiedząc, że ten jako tako go widzi. I ogólnie nie podobało mu się wpraszanie do swojej sypialni, dlatego wybrał balkon. Idąc za gościem obrócił się na szybko do przyszłego trupa i ruchem ręki imitował podcinanie gardła, co oznaczało czysto i prosto "Zabije Cię przy najbliższej okazji". -Podobnie do niego zlewasz mnie, wiesz? Ogólnie chciałem Ci przypomnieć, że obiecałeś mi kolejne spotkanie, kochanie, pamiętasz? A ja nie lubię jak ktoś nie dotrzymuje obietnic. Poza tym nie lubię jak nie dostaję tego, na co mam ochotę. Od zawsze na zawsze mam wszystko co zapragnę. Jestem rozpieszczonym egoistą, kochanie. Musisz wiedzieć, że jesteś na mojej liście tego co chcę. Nagły napad zbił z tropu niższego. Ogólnie cała krótka wypowiedź, cała rozmowa, która nie skończyła się zaraz po ty a trwała dobre dziesięć minut bardzo nie spodobała się Ericowi. On niemalże wcale się nie odzywał a słuchał i zaciskał co rusz mocniej usta lub dłonie. Na szczęście Joseph nie próbował fizycznie na nim niczego wywrzeć, chyba światom tego, że kochanek nie jest głupi i specjalnie wybrał balkon aby Lex z środka mieszkania miał ich na oku. Po tym jak wrócili do środka gość zacierając ręce zapytał gdzie ta chińszczyzna bo jest głodny a Listvols w milczeniu usiadł na kanapie. _________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Nie Lip 16, 2017 4:24 pm | |
| Chyba miał zbyt miękkie serce. Zdecydowanie. Mógł go zwyczajnie wyprosić za drzwi i wcisnąć wymówkę, że w sumie to za niedługo kładzie się spać, bo jutro ma zajęcia, a potem musi iść do roboty. – Ale potem idziesz w długą. Nie zamierzam zarywać kolejnej nocy, tym bardziej przez ciebie – dodał zaraz, mierząc w przyjaciela palcem i mrużąc przy tym srebrne ślepia. Choć mogłoby się wydawać, że nie mówi do końca poważnie, to tym razem mówił. Kiedy panowie zniknęli na balkonie, a sekundę wcześniej Eric posłał mu mordercze spojrzenie, Lex w odpowiedzi jedynie się uśmiechnął. Ciepło, mimo że w rzeczywistości wcale nie było mu do śmiechu, a nastrój miał gorszy niż po sobie pokazywał. Jo, ta wstrętna kreatura, właśnie porwał mu Erica na małe sam na sam i przeszkodził w dobrze zapowiadającym się wieczorze. Zadzownił dzwonek do drzwi. Lex odebrał jedzonko, zapłacił, posłał dostawcy szeroki uśmieszek i wręczył napiwek. Zamknął drzwi na klucz i od razu zerknął w stronę balkonu – tak, wolał mieć oko na wszystko. Wyciągnął talerze i sztućce, rozdzielił posiłek. Och, celowo robił wszystko od razu i niczego nie przeciągał. – Na stole w kuchni – odmruknął niewinnie Bishop. – Niestety mamy tylko dwa krzesła, więc weź sobie sztućce i jesz w salonie. Tylko nie nasyf. – Sam podszedł do blondyna i skinął zachęcająco w stronę kuchni. Znalazł się we wspomnianym pomieszczeniu i zajął miejsce. Jego kubek z niedopitą kawą nadal stał na stole. Zmarszczył nos i odstawił go na blat. Zabrał się za posiłek. – Mmm... Jednak byłem głodny. – Prawie jęknął z przyjemności, oczy mu błyszczały. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Nie Lip 16, 2017 9:36 pm | |
| Dobroć współlokatora objawiła się w najgorszym z możliwych momentów. Po co pomóc kurna jakiejś psince odnaleźć nowy dom czy kupić głodnemu kumplowi obiad, bo biedak zapomniał portfela z domu? No po co?! Lepiej zaprosić Josepha na wspólną kolację i wkopać ich trzech razem na wieczorek. Eric szczerze żałował, że nie zamknął mu drzwi przed nosem lub w ogóle otwierał drzwi. Był pewny przybycia chińszczyzny.. Agh. Lex odpowie za swój nieprzemyślany ruch. Gorzko i solidnie. Następnym razem pięć razy pomyśli nim się odezwie. Rozmowa na balkonie nie miała nic wspólnego z luźną, przyjemną pogadanką. Blondyn czym prędzej chciał znaleźć się w środku, bezpieczniej oazie ale dwukrotnie Joseph zagrodził mu umiejętnie drogę, tak aby Bishop nie zauważył niczego niepokojącego. Ericowi przestała się ta sprawa podobać. Z krótkiej perspektywy czasu pluł sobie w brodę za wspólne uniesienie z tym dupkiem. I pewnie gdyby nie cała akcja z Lexem, spotykałby się z Jo, okej, ostatecznie zostając z takim samym przekonaniem jak teraz, kiedy pan wielki buc po kilku razach oznajmił mu, że było fajnie ale nara. W porę sprawy potoczyły się inaczej i zakończyli na jednym razie. Pierwszym i kurwa ostatnim. Posadzenie tyłka w salonie wydało mu się super pomysłem, bo odsunie się od Josepa i nieopodal będzie Bishop. Dobre. -No chyba nie myślisz, że będę jadł sam w salonie, co? -odsapnął dopiero po krótkiej chwili, kiedy Eric jednak wahając się chwile wstał z kanapy i czym prędzej ruszył do kuchni. Joseph widocznie niezrażony brakiem trzeciego krzesła krok w krok pocisnął za blondynem, niemal depcząc mu po piętach. -Chujowy z Ciebie gospodarz, Lex, żeby zaprosić gościa na kolacje i kazać mu jeść w osamotnieniu! Mam rację, mały? -posłał Ericowi mniejszy, znaczący uśmiech, całkiem niepodobny do spojrzenia świdrującego siadającego na krześle blondyna. -Ja nie narzekam. -odparł a mina Josepha zrzedła. Nie spodobała mu się taka odpowiedź. Złapał za swoją porcję i oparł tyłek o blat kuchenny, pałaszując co mu Bóg zesłał za darmolca. -Pewnie, że tak. Dopiero zaczniesz. Tylko nie wyjedz całej lodówki, chciałbym mieć coś na śniadanie. -wskazał na niego oskarżycielskim palcem ale uśmiechał się. Długo się nie uśmiechał bo ktoś nie mógł chyba wytrzymać bez gadania. -Ulala, żryj ile wlezie Lex. Będę miał wtedy odpowiednią wymówkę ażeby porwać Twojego uroczego współlokatora na śniadanie. -z śmiechem ale i nutą powagi wtrącił swoje trzy grosze, które kierował tylko i wyłącznie do Bishopa. _________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Pią Lip 21, 2017 7:09 pm | |
| – Właśnie tak myślę. Wolisz może na podłodze? Albo na stojąco? – Wcale nie przemawiał właśnie szyderczym tonem, choć wcześniejsza odpowiedź przyjaciela właśnie na taki ton zasługiwała. Nie zamierzał się do niego rzucać, ich relacja była w końcu o wiele głębsza i co z tego, że czasem byli gotowi dać sobie po mordach. Prędzej i później i tak się godzili, bo to przecież we własnym towarzystwie bawili się najlepiej. No i przyjaźnili się już od piaskownicy, to też robiło swoje. Zupełnie nie przejął się wyzwiskami, jakimi został obdarzony. Były prawdziwe, ale Lex nie zamierzał kłócić się ze zdaniem Josepha – może i był chujowym gospodarzem, no i co z tego? Jak chciał, potrafił być zajebistym gospodarzem, dziś po prostu nie chciał, a Jo zdawał się tego nie zauważać. W takich momentach jak ten cieszył się, że w przeciwieństwie do pana obok, potrafi być opanowany, nawet jeśli jego wewnętrzne wkurwienie osiągnie apogeum. Tak jak teraz. – Zapomnij. Jeśli ktokolwiek będzie tutaj Erica porywał, to będę to ja – odparł z błyskiem w srebrnych oczach. Odstawił sztućce i odgarnął jasną grzywę z oczu. – Bo tak się składa, że Eric nie jest już wolny. – No, może przesadził, na status związku było jeszcze za wcześniej, ale mało go to wtedy obchodziło. Chciał zobaczyć minę przyjaciela i czerpać z tego niezdrową satysfakcję. Cóż, oprócz bycia kiepskim gospodarzem był też wrednym chujkiem. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Pią Lip 21, 2017 9:59 pm | |
| Odniósł wrażenie, że w tej chwili nie był wcale potrzebny nikomu. Dogadywali się doskonale.. o ile syczenie w swoje strony da się nazwać rozmową.. Eric właściwie siedział z nimi w razie tzw. W.. Jeśli z rozmowy przejdzie do rękoczynów. Wolał uniknąć takiej akcji i wątpił aby na poczekaniu dali sobie po mordach, ale wolał być na miejscu i w potrzebie zareagować.. Kurczowo ściskał kurczowo widelec modląc się o cud.. Jednym okiem spoglądał na Josepha a drugim na Lexa. Im głębiej w las tym ciemniej; właśnie zrozumiał sens powiedzonka, omal nie krztusząc się kawałkiem kurczaka. Po cichu wytrzyma ich dogryzki, dziwne podchody Josepha, ciężkie spojrzenia obydwu mężczyzn.. Takiego obrotu akcji się nie spodziewał.. Widocznie Joseph również nie. Z nietęgą miną spoglądał na Lexa. Nastała chwila ciszy a po niej chłodne, gromkie pytanie z ust Jo: -Co znaczy "nie jest już wolny"? -zapytał niemalże sycząc. Jak Eric czuł się tragicznie, kiedy Jo patrzył na Lex, tak pragnął zapaść się pod ziemie czując wzrok na sobie. Poczuł się źle.. Wróć, chujowo. Ledwo się z nim przespał a dwa dni później ma kogoś? Właśnie w myślach nazwał się chujkiem.. Takim co albo lubi się zabawiać na bokach mając kogoś lub takim co jest szybki w znajdywaniu drugiej połówki. Zacisnął usta w cieniutką linię. -Powiesz mi do kurwy nędzny co Lex ma na myśli? -syknął. Eric spiął całe mięśnie ale wciąż w milczeniu uciekał spojrzeniem na jedzenie. I co takiego ma mu powiedzieć? Przespałem się z Tobą chociaż od początku czułem coś do Bishopa? No a teraz, kiedy ze sobą porozmawialiśmy.. sorry ale chcemy spróbować czy nam wyjdzie.. Tak? Czy właśnie tak ma powiedzieć? -Głuchy jesteś? Zadałem Ci pytanie. -kolejne syknięcie a za nim dalsza część; Joseph odłożył w pośpiechu posiłek i równie szybko znalazł się zaraz obok Erica, chwytając go za nadgarstek. Chyba w planie miał jeszcze szarpnięciem nim ale w pore się rozmyślił. Niestety uścisk nie był lekki, wszak blondas próbował tego po sobie nie pokazać. -Co oznacza? Wiesz co? Powiedzieć Ci? To, że nigdy więcej Twoje łapska nie dotkną mojego ciała, teraz rozumiesz o czym mowa? -warknął. _________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Pią Lip 21, 2017 10:47 pm | |
| Ostatkiem woli powstrzymał impuls, żeby nie parsknąć tutaj śmiechem. Atmosfera i tak była już wystarczająco napięta, a Lex aż takim masochistą nie był. Poza tym mogłoby oberwać się nie tylko jemu, a Ericowi również, a tego za wszelką cenę wolał uniknąć. Dlatego też zachował kamienną twarz i odpowiedział, mierząc niechcianego gościa uważnym spojrzeniem: – Dokładnie to, co usłyszałeś. – Ton miał spokojny. Po co dolewać oliwy do ognia? I tak było źle, ba, bardzo źle. A wyglądało na to, że będzie jeszcze gorzej. Faktem, że Eric mógł wyjść na puszczalskiego dupka, zupełnie się nie przejął. Żaden z ich trójki nie był tutaj niewinny i nie grzeszył pruderyjnością. Najważniejsze dla niego było teraz uświadomienie Josepha, że ma dać Ericowi spokój. – Co ty robisz? – Wstał od razu, gdy tylko zobaczył, że Jo odkłada talerz i zamierza ruszyć się z miejsca. W następnej sekundzie był przy nim i sam chwycił go za rękę. – Zabierz pieprzoną łapę – warknął. No bez przesady, był w stanie zrozumieć wszystko, ale żeby posuwać się do czegoś takiego? Oczami wyobraźni widział, jak Joseph przekracza pewną granicę. Nie. Stanowcze nie. – Zabieraj, kurwa, rękę – powtórzył, marszcząc gniewnie brwi i wbijając mu palce w skórę. |
| | | ZerlovBadass Uke
Data przyłączenia : 02/07/2017 Liczba postów : 235 Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Sob Lip 22, 2017 2:29 pm | |
| Sytuacja wymykała sie spod kontroli i w żaden sposób nie przypominała przyjemnego wieczorka z kumplami. Eric nie nadążał za wciąż szybko rozwijającą się sytuacją ale doskonale radził sobie z emocjami i jeszcze nie wydrapał Josephowi oczu, po czym grzecznie zły nie ruszył do spania. Wmawiał sobie po cichu, że piekielnie zaciśnięta dłoń na jego nadgarstku wcale źle nie wygląda, bo ani nie dostał po ryju ani nie szarpano nim.. innego zdania był Lex. W gruncie rzeczy chwycenie kogoś w napadzie złości nigdy nie wygląda dobrze.. Spanikowany Eric nabrał przez nos powietrza do płuc. -Czy ja mu coś kurwa robię? Poczekaj, zapytam o coś innego. Po jaką, kurwa, cholerę wciskasz się do spraw, które Cię nie dotyczą? -wraz z syknięciem blondyn poczuł luz na nadgarstku. Wysunął dłoń i szybko pochował ją za plecy a następnie doskoczył do dwóch przyjaciół. O właśnie. Przyjaciół. Do nalepki "puszczalski" powinien dołączyć jaką sentencję, która pokazuje go w świetle tego co potrafi rozjebać mocne więzi przyjacielskie. Joseph nieświadomie puścił swą zdobycz a to tylko dlatego, że całą swoją uwagę i kupę spiętych mięśni przeniósł na Lexa. Listvols znalazł się pomiędzy nimi; zmusił Bishopa do zabrania ręki i wtedy - kładąc dłonie na ich klatkach piersiowych - odsunął na długość ramion od siebie. Zadziwiająco łatwo mu poszło. -Dosyć! Sytuacja jest chujowa, mnie się ona nie podoba tym bardziej ale ja nie chcę rozlewu krwi w tym mieszkaniu! Ty... -wskazał palcem na Josepha i obrócił się cały w jego stronę. -Nie zwróciłem na Ciebie uwagę z góry wiedząc, że czeka nas jedno spotkanie i cześć.. -w tym momencie poniekąd zdradził do czego doszło pomiędzy nim i Jo.. a choć Lex już od niego wiedział, tak Joseph mu nic nie wspominał i Eric myślał, że go to coś ruszy ale on dalej wpatrywał się w niego z czymś w rodzaju furii w oczach. Albo wyższością? -Zgodziłem się właśnie dlatego spotkać z Tobą jeszcze raz ale wtedy nie wiedziałem, że wydarzy się coś takiego.. Ja pierdole, Jo, nie jesteś chyba takim kutasem żeby nie rozumieć ludzkich uczuć? -stęknął. Zabrał się za tłumaczenie żeby ostudzić atmosferę ale osiągnął klapę. Znów spinał się jak rozmawiał poważnie z Lexem. Joseph uśmiechnął się krzywo. -Jestem, w stu procentach jestem kutasem, kochanie.. Nie pamiętasz co Ci mówiłem na balkonie? -zachrypiał z cichym śmiechem. Eric zacisnął jedynie usta w cieniutką linię i zrobił krok do tyłu, spotykając się z przeszkodą w postaci współlokatora. Na chwilę zapadła ciężka cisza.. Gość widocznie wyluzował, bo uśmiechał się wręcz kpiąco; Eric natomiast wbity w ziemie lamentował nad swoim losem.
_________________ Just look, I'm yours. |
| | | JeraChibi Seme
Data przyłączenia : 27/06/2017 Liczba postów : 384
Cytat : It must hurt to know I am your most beautiful regret. Wiek : 26
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. Wto Lip 25, 2017 5:38 pm | |
| Rozlewu krwi? Och, dlaczego tak go to rozśmieszyło? Może dlatego, że była to wysoce prawdopodobna wizja i gdyby Eric nie stanął pomiędzy nim a Josephem, pewnie szybko by się spełniła. Bishop doskonale wiedział, że jego przyjaciel – czy aby na pewno zasługiwał na to miano? Powoli zaczynał w to wątpić... – potrafi być naprawdę okrutny. Sam również nie był niewiniątkiem, wielokrotnie zdarzało mu się prowokować jakieś burdy, więc zwyczajnie to wszystko akceptował. Ale to, co miało właśnie miejsce, i tak było mocną przesadą. Odrzucenie zawsze miało gorzki smak, tyle że to, co odpieprzał Joseph, podchodziło pod dręczenie. Gdy Eric na niego wpadł, położył mu dłonie na ramionach i łagodnie odsunął. Wyminął blondyna i spojrzał na Josepha. Usta wykrzywił mu najpierw słaby, krzywy uśmiech, po którym wyrzekł śmiertelnie poważnym tonem: – Wypierdalaj stąd. – Kontynuowanie tej farsy byłoby bezcelowe. Przynajmniej dwójka z tu zgromadzonych zdawała się to rozumieć. – Tam są drzwi. – Wskazał w ich kierunku palcem. Joseph wreszcie opuścił ich skromne progi i choć było wiadome, że to nie koniec, a młody, rezolutny chłopiec tak łatwo nie pogodzi się z porażką, na dzisiejszy wieczór mieli spokój. Lex zamknął drzwi na klucz. Co prawda stracił cały apetyt, ale i tak postanowił dokończyć posiłek. - Nie chcę widzieć tego idioty przez najbliższy tydzień - westchnął ciężko, zajmując swoje poprzednie miejsce. Popatrzył na Erica, niejako zmuszając go, by usiadł obok. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: A o to historia bez tytułu. | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |