|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Sekciarskie Rozkosze Czw Lut 08, 2018 11:21 pm | |
| First topic message reminder :David Brown | Adam Ainsworth | 29 lat barman w klubie Alcatraz | Master | członek zespołu specjalnego ds. Bezpieczeństwa Osób Magicznych Wygląd: Wysoki mężczyzna, o jasnych, niemal białych włosach, szarych oczach (zmieniających kolor na fioletowy podczas korzystania z magii krwi), gładkiej, jasnej skórze, pozbawiony zarostu i zbędnego owłosienia. Porusza się płynnie, elegancko, zawsze ubrany w modne, drogie i dopasowane stroje. Ma w sobie naturalny urok, łatwo przychodzi mu zawieranie kontaktów, a flirt jest jego drugim imieniem. Często można go złapać na czarującym uśmiechu, odgarnianiu przydługich włosów z czoła i zabawie kolczykami w lewym uchu bądź języku. Mówi przyjemnym dla ucha, dźwięcznym i męskim głosem, wypełnionym ciepłem oraz – gdy jest barmanem – flirtem, zaś gdy Panem – stanowczością. Opis: Cholernie uzdolniony i potężny mag, jedyny spadkobierca fortuny Ainsworthych. Dziedzic o żelaznej moralności, jasno wyznaczonych granicach tego co jest „właściwe”, a co „karygodne”. Nie cierpi łamania zasad, tak jak nienawidzi osób wykorzystujących innych do własnych celów, a potem wyrzucających jak zużytą parę rękawiczek. To honorowy człowiek, dla którego najważniejsza jest ochrona słabszych. Można go nazwać policjantem z misją, oddanym sprawie, gotowym poświęcić w obronie innych własne życie. Typ opiekuna. Jest cierpliwy, spokojny i łagodny, a przy tym świetnie zorganizowany i bardzo rzeczowy. Aby zdobyć dojście do sekty Nowego Ładu przyjmuje dwie tożsamości: Dominanta, podobnego do niego charakterem, ale jednocześnie zawsze nierozpoznawalnego przez zaklęcie ukrycia oraz barmana pracującego w tym samym klubie, w którym rozgrywają się BDSM-owe „wieczorki tematyczne” - Alcatraz. Ta druga przykrywka jest znacznie bardziej frywolna, optymistyczna i czuła, odrobinę niezdarna, ale przez to jeszcze bardziej urocza. Stawia bardziej na wygląd, niż praktyczność, automatycznie wykorzystuje swoje atuty i czaruje każdego, kto pojawi się w pobliżu. Alexander Robinson | 26 lat mechanik samochodowy | nielegalny zawodnik MMA | członek i współzałożyciel sekty Nowego Ładu Wygląd: Alex jest wysokim, atletycznie zbudowanym facetem o wyglądzie wandala ze slumsów. Jego nierówno przycięta, czarna grzywa często bywa w nieładzie, a ziemista karnacja poznaczona jest siniakami i bliznami. Wszystko przez to, że Alex często bierze udział w nielegalnych walkach. Ostre rysy twarzy i spojrzenie niebieskich oczu łypiących na świat spod nisko osadzonych brwi, również przydają mu uroku kogoś, kogo lepiej nie spotykać w nocy w ciemnej uliczce. Dodatkowo całe jego ciało pokrywają różnorakie blizny. Na ramionach, przedramionach, udach, łydkach i plecach widnieją cienkie, blade ślady po rytualnych nacięciach. Poza tym, ma również wiele pamiątek po licznych walkach. Najbardziej wyraźną jest nierówna, czerwona blizna z lewej strony brzucha, ciągnąca się od wysokości pępka do biodra. Alex ubiera się wygodnie, nieszczególnie przywiązując uwagę do strojów. Charakter: Alex zdecydowanie nie robi dobrego pierwszego wrażenia, a jego drapieżny wygląd dodatkowo nie wzbudza zaufania. Jemu jednak zwykle nie zależy, by ludzie go lubili. Sprawia wrażenie człowieka, którego nie obchodzi to, co sądzą o nim inni. Jest drażniąco pewny siebie, jakby na świecie nie było rzeczy mogącej go przestraszyć lub zranić. Jest nieustraszony, a przy tym cholernie nonszalancki i na swój drapieżny sposób bardzo zmysłowy. Wydaje się doskonale zdawać sobie sprawę z własnych zalet i wad, wykorzystując tę wiedzę bezbłędnie, jeśli zachodzi potrzeba. Ma w sobie urok niegrzecznego chłopca i charyzmę agresywnej bestii. Zwykle więc, ludzie albo go lubią albo nienawidzą. Częściej jednak nienawidzą, bo Alex jest pamiętliwy i bardzo skory do bitki. Jak zwykł mawiać “To nie jest prawdziwa przyjaźń jeśli ani razu nie daliście sobie po mordach.” Na szczęście zyskuje przy bliższym poznaniu. Kiedy już człowiek przebije się przez warstwę bezczelności, przestanie zwracać uwagę na złośliwe docinki i zrozumie, że Alex daje kuksańce tylko tym, których lubi; może dostrzeże sympatycznego, lojalnego faceta o rubasznym poczuciu humoru. Alex jest prostolinijny i szczery, choć często myli szczerość z chamstwem. Ceni sobie ludzi, którzy z nim wytrzymują i jeśli już się z kimś przyjaźni, to po grób. Typ faceta, z którym można kraść przysłowiowe konie. Mimo hołdowaniu szczerości, mało mówi o sobie, i ma brzydką tendencję do nie mówienia wprost o swoich rozterkach. Nie potrafi polegać na innych, woli jak to oni polegają na nim. Historia: Miał sześć lat kiedy jego matka popełniła samobójstwo nie mogąc znieść życia u boku agresywnego, wiecznie pijanego męża. Alex był więc dzieckiem bez przyszłości i właściwie nie miał dzieciństwa. Bardzo szybko musiał się usamodzielnić i dostosować, by nie zginąć od ciosu zirytowanego ojca. Jego życie było ciągłą walką o przetrwanie, pasmem strachu, cierpienia i gniewu, którego nie potrafił rozładować. Bardzo szybko wpadł w złe towarzystwo, ale pośród szumowin nie było prawdziwych przyjaźni. Nauczony polegać jedynie na sobie, sam dbał o własne bezpieczeństwo i własny byt, nieczęsto wywalczając go sobie przemocą. Za dzieciaka zmuszony do kradzieży, miał na koncie kilka zatrzymań. Później, w wieku lat trzynastu, zdecydował się na podjęcie pracy przy roznoszeniu ulotek i zmywaniu naczyń w pobliskim barze. To odrobinę ugłaskało zapalczywy charakter i dało mu złudne poczucie bezpieczeństwa. Wystarczyło, by przeżył w ten sposób trzy lata. Szkołę porzucił w wieku lat szesnastu, gdy tylko przestało ciążyć nad nim prawo szkolnictwa. W wieku szesnastu lat również pierwszy raz poszedł do pełnoetatowej pracy. Przez kilka miesięcy pracował w warsztacie samochodowym ojca jednego ze swoich znajomych spełniając swoje marzenie. Tego samego roku niestety, jego ojciec trafił do więzienia, a sąd przyznał opiekę nad Alexem jedynemu żyjącemu krewnemu, Sethowi Costello, dalszemu kuzynowi jego dawno zmarłej matki. Nastolatek na trzy lata musiał więc przeprowadzić się ze swojego rodzinnego miasta w odległy zakątek kraju, ale nie potrafił się z tym pogodzić. Przez kilka miesięcy ukrywał się przed służbami opieki i policją, nie chcąc porzucić życia, które znał. Niestety nie mogąc pracować, nie miał też środków do życia, więc ostatecznie oddał się w ręce władz. Kuzyn okazał się być wszystkim tym, czego chłopak potrzebował. Dawał mu oparcie, cierpliwość i zrozumienie, którego nigdy nie otrzymał od ojca. Z początku wprawdzie, Alex buntował się przeciw niemu wszelkimi metodami. Uciekał z domu, często lądował na komisariacie lub w szpitalu, upijał się i ćpał. Seth potrzebował ponad roku, by zapanować nad rozgniewanym, pełnym żalu wobec świata nastolatkiem. Ale prawdziwego zaufania i szacunku wobec siebie nauczyli się z czasem, by ostatecznie zrozumieć, że na świecie nie mają już nikogo poza sobą. W tym jak Seth stał się dla Alexa Panem, nie ma żadnego mistycyzmu. Odkąd Alex skończył siedemnaście lat, doskonale wiedział jakie hobby ma jego kuzyn i z czasem po prostu zaczął się tym interesować. Początkowo Seth był przeciwny nawet rozmowom na ten temat, ale Alex był uparty i zafascynowany. Sam szukał informacji, co nie zawsze kończyło się dla niego dobrze. Swoją lekkomyślnością niejako zmusił Setha do tego, by go wprowadził, a gdy to nastąpiło, ich relacja pogłębiła się, zyskała kolejny poziom. Stali się dla siebie w końcu kimś więcej niż dalekim kuzynostwem, stali się kochankami. Ich życie przebiegało bezproblemowo. Żyli z pieniędzy ze sprzedaży firmy, którą w spadku zostawili rodzice Setha. Mimo to Alex pracował w warsztacie samochodowym, spełniając swoje nastoletnie marzenie. Pozornie sielankowe życie zaczęło się psuć z chwilą, kiedy Seth zrezygnował ze studiów. Przynajmniej tak z początku mu powiedział. Potem chłopak dowiedział się, że Seth nie tyle zrezygnował, a został z nich wyrzucony za przeprowadzanie niezgodnych z zasadami rytuałów. Alex miał niewielkie pojęcie o magii, nigdy nie chciał się jej uczyć, ale wiedział, że to właśnie przez nią Seth ma kłopoty. Nie pytał go o nic. Podążył za nim ślepo, dając mu wszystko czego potrzebował, tak jak kiedyś on oddawał wszystko jemu. Początkowo sceptycznie podchodził do wiary swojego kuzyna i pomysłu jej rozpowszechniania. Nigdy nie był wierzący, więc nagła zmiana w bliskiej mu osobie wprawiła go w konsternację. Ale nie miał żadnych podstaw sądzić, że Seth się myli. Zaufał mu więc, dał mu się prowadzić i pomógł mu zbudować Bractwo Nowego Ładu. Z czasem jednak zaczął dostrzegać, że z człowieka jakim Seth kiedyś był, zostało boleśnie niewiele. Jednak zbyt wiele krwi zostało przelanej, by mógł się teraz wycofać.
Ostatnio zmieniony przez Lost dnia Pią Lip 06, 2018 6:19 pm, w całości zmieniany 6 razy |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Nie Sie 12, 2018 9:51 pm | |
| Był dobrym aktorem. To musiał mu David przyznać. Spoglądając na tego Szakala ciężko było znaleźć w nim podobieństwa do tamtego domintanta, który wywołał w Adamie tak dużą niechęć i obrzydzenie. Owszem, to był ten sam mężczyzna, ale jego ruchy, spojrzenia i ton głosu zupełnie nie pasowały do tego, co zapamiętał barman. Czuł się przez to zdezorientowany, ale jednocześnie był w nim obecny pewnego rodzaju podziw. Z każdą kolejną chwilą przy Sethcie Brown coraz lepiej pojmował (bardziej nawet podskórnie, niż racjonalnie) czemu ludzie za nim podążali. Czemu jego kuzyn tak długo tkwił z nim w relacji. Ryży mężczyzna bez dwóch zdań musiał być nie tylko świetnym manipulatorem, ale i socjopatą – przybierając takie maski, by zyskać dokładnie to, co planował. Być może pozostawienie siniaka było celowym zabiegiem, mającym pokazać jego bardziej ludzką i delikatną twarz…? Po raz pierwszy przez głowę Adama przeszła myśl, iż jego misja jest znacznie trudniejsza, niż zakładał – zarówno na początku, jak i przez ostatni rok pod przykrywką. Odepchnął ją od siebie pospiesznie. Nie mógł sobie pozwolić na wątpliwości. Zrównał się z mężczyzną i odwzajemnił uśmiechem – chociaż ten należący do niego był znacznie cieplejszy i przyjaźniejszy, zachęcający przywódcę sekty do opowiedzenia o swoich troskach. To było to wykrzywienie warg, które zazwyczaj stosował znajdując się za barem, pozwalając wszystkim swoim klientom wydusić z siebie najmroczniejsze tajemnice i największe żale, oferując przede wszystkim brak krytyki i oceny ich życiowych porażek. Tak było i tym razem. David nie spodziewał się jednak słów Szakala. Z wszystkich raportów o tym mężczyźnie – i tych nieszczęsnych dwóch spotkań – wyrobił sobie na jego zdanie zgoła odmienna opinię, powiązaną raczej z zaborczością, chłodem i wyrachowaniem, a nie troską i… pewnego rodzaju pogodzeniem się z własnymi ograniczeniami. Ten Seth, który właśnie tłumaczył mu zawiłości charakteru Alexa oraz ich wspólnej relacji, nijak nie pasował do tamtego przywódcy sekty, opętanego żądzą zdobycia niesamowitej potęgi, zabójcy kilkudziesięciu nieświadomych niczego magicznych. Adam nadal uważał go za manipulatora, David zaś… David nagle nie wiedział, co powinien zrobić. Czuł, jak z każdym kolejnym słowem, ruchem, spojrzeniem, znajduje się coraz bardziej pod wpływem uroku starszego mężczyzny. Wpadał w jego sieć tak, jak niczego nieświadoma mucha, zastygła pod wrażeniem niesamowitości jakiegoś obrazu, nieświadoma otaczającego ją coraz szczelniej kokona stworzonego z lepkich nici. Jego oddech stał się wolniejszy, serce zaczęło szybciej bić, a głowę wypełniła pustka. Przyjmował słowa Szakala niemalże bezrefleksyjnie, kiwając kilkukrotnie głową, by potwierdzić, że go słucha. Był świetnym magiem, bardzo dobrym taktykiem, ale też początkującym policjantem – i pomimo świadomości, iż poddaje się komuś, kto powinien być jego wrogiem, iż słucha go i bierze do siebie każde jego stwierdzenie, nie potrafił się oswobodzić z tego czaru. Był… Całkowicie otumaniony. W którymś momencie, nie potrafił stwierdzić w którym, potwierdził słowa Setha cichym „wiem”. Wreszcie, przy niespodziewanym dotyku, przez jego ciało przeszedł delikatny dreszcz. Zatrzymał się, a jego myśli pobiegły we wszystkich kierunkach. Co się właśnie stało? Dlaczego tak łatwo mu się poddał? Co Szakal tak naprawdę miał na myśli? Co chciał osiągnąć? Przełknął z trudem ślinę, nagle zdając sobie sprawę, że przez pewien czas wstrzymywał oddech. Zirytował się na bezwarunkowe reakcje swojego ciała, które tak bezczelnie go zdradziło. Wcisnął dłonie do kieszeni kurtki i odwrócił głowę, uciekając na moment spojrzeniem przez niespodziewanym towarzyszem. - Nie jestem głupi. Nie podejmuję się rzeczy, które mnie przerastają - wycedził. Słowa te nigdy wcześniej nie wydawały się tak dużym kłamstwem. Prychnął pod nosem i wywrócił oczami, nie wierząc w to, jak łatwo dał sobie zamieszać w głowie. Spojrzał z powrotem na Szakala i wzruszył ramionami. - Nie ma potrzeby, żebyś przybierał tak dramatyczny i tajemniczy ton. Oczywiście to świetnie, że tak bardzo ci na nim zależy, że postarałeś się nawiązać ze mną kontakt… w takich warunkach, ale uważam, że to lekka przesada. Poradziłem sobie z Alexem wtedy i poradzę sobie też następnym razem… jeśli w ogóle zdecyduje się nawiązać kontakt, co jest wątpliwe, biorąc pod uwagę fakt, iż zamierzał wyjechać z miasta. - Wzruszył lekko ramionami. Próbował być pewny siebie i zdecydowany, wierny Ślicznotce, której obiecał więcej, niż była tego świadoma. Jakaś jego część była jednak głównie zagubiona. Zbita z tropu niespodziewanym zachowaniem Setha i przez to znacznie bardziej zamknięta i naburmuszona. I to ciepło na jego twarzy, pozostałe po dotyku, który przecież wcale tak długo nie trwał… David był na siebie zły. Dał się omotać. Nie, to nie było tylko to. Był zły, ale też… ciekaw. Coś w Szakalu obudziło w nim fascynację, którą próbował zignorować, ale którą zdradzało jego spojrzenie. Usta mogły być wygięte w pogardliwym uśmiechu, dłonie wciśnięte w kieszenie w obronnym geście, nogi szeroko rozstawione, jakby przygotowywały całe ciało do odebrania ciosu, szczęka wysoko uniesiona, ale oczy… szare tęczówki i czarne źrenice wypełniała ciekawość. Nieme pytania dlaczego? i kim jesteś?. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Sie 14, 2018 10:49 am | |
| Szakal był spokojny. Nie zdradzał go żaden sugestywny uśmiech, żadne spojrzenie czy gest, nic nie wskazywało na to, że jakkolwiek przejmował się wrażeniem jakie sprawia na Davidzie. Dopiero gdy dostrzegł jak ze skonfundowaniem odwraca wzrok, wbijając dłonie w kieszenie kurtki, leciutko zmarszczył brwi, ni to w wyrazie początkowej irytacji, ni w zdumieniu. - Nic takiego nie sugerowałem - odparł, pozornie neutralnie, ale uśmiech czający się w kącikach jego ust, mógł sugerować, że nieco bawi go nagła postawa obronna rozmówcy. Lecz kpiący uśmiech, podobnie jak zmarszczenie brwi ustąpiły już po chwili, kiedy David mówił dalej, tonem pełnym rezerwy i naburmuszenia. Wtedy Szakal uśmiechnął się tylko z ckliwą pobłażliwością i schował dłonie w kieszeniach płaszcza. - Zdecyduje się - zapewnił bez cienia wahania, przez moment patrząc wprost w oczy barmana, jakby siłą spojrzenia chciał dodatkowo wzmocnić pewność z jaką to powiedział. - Gdybym nie wiedział, czy sobie z nim poradzisz, nie oddałbym go w twoje ręce. - Uśmiechnął się oszczędnie, lustrując spojrzeniem twarz rozmówcy, zdając się oceniać go pod jakimś tylko sobie znanym kątem. - Znam się na ludziach, David - dodał, odwracając wzrok, a choć słowa sugerowały pewną nonszalancję, w cichym tonie głosu mężczyzny, nie było nic prócz rzeczowości. Oznajmiał fakt, jakby niepodważalność jego opinii była naturalna i niezmienna. Przemycona w wypowiedzi białowłosego informacja o rzekomym wyjeździe Alexa z miasta, wyraźnie nie zrobiła na Szakalu wrażenia. Wyglądało na to, że kompletnie ją zignorował, jakby była tak niedorzeczna, że nie było sensu się nad nią pochylać. Patrząc w bok na szpaler latarni, których pomarańczowe światło rysowało wielkie okręgi na pustej drodze, westchnął, przez chwilę okazując swoje zmęczenie. Spojrzenie zielonych oczu znów złagodniało, przybierając nie pasujący do dumnej postawy i pewności wypowiedzi, wyraz melancholii. - Nie jestem wrogiem, ani twoim, ani jego - odezwał się nagle, niejako odpowiadając na nieme pytania, które odbijały się w stalowych tęczówkach barmana. - Choć jemu racjonalny osąd sytuacji uniemożliwiają uczucia. - Nie powiedział tego głośno, ale wyraźnie zasugerował, że to David w tym przypadku powinien kierować się racjonalnością. Że to on powinien zrozumieć, że Seth ma jedynie dobre intencje i nie zamierza robić sobie z nich wrogów. - Po chwili namysłu... - Wahanie w jego głosie było czymś dziwnym i brzmiało obco. - Mam jeszcze jedną prośbę. - Powrócił spojrzeniem do białowłosego. - Wiem, że w obliczu ostatnich wydarzeń i prawdopodobnych obelg pod moim adresem, które wyszły z ust Alexa, masz o mnie raczej... niezbyt dobre zdanie, to oczywiste, ale byłbym niezmiernie wdzięczny, gdybyś chciał wyświadczyć mi pewną przysługę. Sięgnął do tylnej kieszeni spodni po skórzany portfel, otworzył go i z kieszonki wyjął małą karteczkę. Przypominała wizytówkę, ale nie było na niej typowych dla takiego formatu, informacji. Na kawałku papieru, zgrabną kursywą nakreślono jedynie numer telefonu. Wręczył prowizoryczną wizytówkę rozmówcy. - Kiedy Alex się z tobą skontaktuje, daj mi znać czy wszystko z nim w porządku. Będę zobowiązany. - Schował portfel i przywołał na twarz całkiem ciepły i szczery uśmiech. - Gdybyś czegoś potrzebował, również się nie krępuj. Mój dług wdzięczności u ciebie, rośnie. Chętnie go spłacę. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Czw Sie 23, 2018 4:31 pm | |
| Szakal był człowiekiem o wielu twarzach. Wniosek, który sam się nasuwał podczas tej rozmowy, nie przypadł do gustu Adamowi. Akta nie były jednak wystarczająco dokładne, nie mówiły o takiej złożoności przywódcy sekty – a może to właśnie policjant uprościł sobie jego osobę, wypaczając pogląd na rzeczywistość? A może sytuacja wyglądała zupełnie inaczej i tak naprawdę dawał sobą manipulować, tańcząc tak, jak tego chciał Seth? Cała sytuacja, w jaką wplątał się barman była znacznie bardziej skomplikowana, niż początkowo Ainsworth sobie założył. Nagle dotarło do niego, że miał za mało doświadczenia, by mieć szansę wyjść z tego bez szwanku. Niezależnie od tego, jakie podejmie decyzje, popełni jakieś błędy i doprowadzi do katastrofy. Mniejszej lub większej – ale jakiejś na pewno. Była to myśl niepodnosząca na duchu, ale racjonalna. To wszystko go przerastało. Czuł się jak mysz zatrzaśnięta w pułapce, pomimo że obiektywnie znajdował się na wolności, mógł zrobić wszystko, co chciał – ba! mógł nawet nagle zdecydować się wyjechać na drugą półkulę i nikt by o tym nie wiedział. Oczywiście, śledztwo by w znaczący sposób ucierpiało, podobnie jak (zapewne) Alexander, ale… Mógł tak zrobić. Teoretycznie. W myślach. Gdyby był innym człowiekiem, z innym kompasem moralnym i z innymi wartościami. W rzeczywistości jednak, był w pułapce, nie mając szansy na wyjście z tego bez szwanku. Każdy kolejny krok, każda kolejna decyzja, były coraz trudniejsze, a on coraz bardziej zagubiony. Prośba, wypowiedziana w taki a nie inny sposób całkowicie zbiła z tropu Davida. Adama. (Bez różnicy). Kompletnie zamieszała mu w głowie. Przyjął tak anonimową wizytówkę w milczeniu, wpatrując się w zapisany numer i odruchowo powtarzając go w myślach, by szybko nauczyć się go na pamięć. W sposób wyuczony na wielu szkoleniach, nie zastanawiając się nad swoim postępowaniem, ani tym bardziej tym, co powinien w praktyce z tą wiedza zrobić. Powinien wreszcie zabrać się za śledztwo, a nie rozmawiać o mężczyźnie, który owszem, zdobył jego sympatię, ale który mógł faktycznie nigdy więcej nie nawiązać z nim kontaktu. Wreszcie mógł się do niego zbliżyć – przybranie trzeciej tożsamości, Pana, faktycznie się opłaciło. Miał rację. Mógł… Sam nie wiedział, co mógł. - Oczywiście. Oczywiście. To… no cóż, żaden problem. Nie mogę niczego obiecywać, bo nie wiem, czy sam Alex się odezwie, ale… Oczywiście. - Uśmiechnął się do mężczyzny, kiwając głową energicznie i chowając wizytówkę – nie pogardliwie lub niefrasobliwie do kieszeni spodni lub zewnętrznej kieszeni płaszcza, ale wewnętrznej, znajdującej się na poziomie piersi. Zaraz potem się zapiął, znów wsunął dłonie w odzienie i lekko wzruszył ramionami. - Alex musi być dla ciebie bardzo ważną osobą. To smutne, że tak się od siebie oddaliliście - powiedział cicho, wbijając spojrzenie w chodnik, zrównując dokładnie tempo i długość swoich kroków z tymi należącymi do Szakala. - Jest dobrym uległym. Czyżbyś nagle zaczął potrzebować kogoś z innymi cechami? |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Czw Sie 23, 2018 7:04 pm | |
| - Dziękuję. - Seth odpowiedział uśmiechem, a gdy usłyszał cichy głos, oddający smutek z powodu niezrozumienia zaistniałego pomiędzy kuzynami, pokręcił lekko głową. - Nie sądzę, że oddaliliśmy się od siebie bardziej niż zwykle. - Uśmiechnął się oszczędnie. Ruszył przed siebie, rozpoczynając marsz. Szedł blisko, niemal stykając się ramieniem z kompanem. - To się zdarza, czasami - dodał, jakby od niechcenia, pozornie lekkim tonem. - Alex już taki jest. Szuka swoich dróg, ale większość z nich znów prowadzi go do mnie... Nie twierdzę, że będzie tak i tym razem... Nie wiem wprawdzie, co was łączy i nie chciałbym powiedzieć czegoś, co mogłoby cię urazić... - Seth brzmiał szczerze mówiąc to, zupełnie jakby naprawdę nie chciał wchodzić pomiędzy swojego podopiecznego i... kogokolwiek. - Ale bardzo możliwe jest, że Alexander, po wszystkim, wróci do domu. - Inaczej niż poprzednio, tym razem słowa Szakala zabrzmiały niepewnie, jakby miał nadzieję, ale bał się mówić o tym zbyt głośno, by los nie zrobił mu na przekór. - I to prawda. Jest dobrym uległym - przyznał, choć odrobinę kpiąco. - Ale nie tego od niego oczekiwałem. - Potarł palcami podbródek. - Jakby ci to wytłumaczyć... - Wbił wzrok w dachy pobliskich wieżowców, milknąc na chwilę. Wyraźnie się zastanawiał. - Nasza relacja - położył nacisk na ostatnie słowo, podkreślając je mocno - nie miała opierać się na takim typie zażyłości. Ja, owszem, byłem i będę dominantem, ale nigdy nie wymagałem od Alexa, by był moim uległym. To nie miało się zdarzyć. Oczywiście zawiniłem tutaj najbardziej, ale... Nie chcę stawiać Alexa w złym świetle... - Mężczyzna pokręcił głową. - Ale to on tego chciał... chciał więcej niż powinienem mu dawać... - Zamilkł na chwilę i wziął głęboki oddech, przywołując na twarz pełen zakłopotania uśmiech. Najwyraźniej speszył się ilością rzeczy, które wyjawił niemal nieznajomemu mężczyźnie. - Przepraszam, nie powinienem o tym mówić. To prywatne sprawy, ale... - Spojrzał w bok, na profil barmana, nagle uśmiechając się bardzo ciepło. Zdawało się, że na blade policzki Setha wystąpił rumieniec. Jego głos zyskał przedziwną, ujmującą miękkość. - Już rozumiem, dlaczego z taką łatwością Alex ci zaufał, emanujesz taką specyficzną aurą... Mam wrażenie jakbyśmy znali się od lat. - Roześmiał się, a echo jego śmiechu, szczerego i naturalnego, jakże przyjemnego w brzmieniu, rozeszło się echem po pustej ulicy. - To przyjemne uczucie - dodał po chwili, nagle wydając się młodszym o dobrych kilka lat, kiedy mówił z taką werwą i szczerością. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Nie Sie 26, 2018 6:28 pm | |
| Głos Szakala może nie był tak pełny pewności, jak wcześniej, ale słowa wciąż były tak samo zdecydowane i konkretne. Mężczyzna owszem, starał się wyraźnie podkreślić swoje subtelne podejście do tak delikatnego tematu, wyraźnie jednak miał jasne zdanie w tej kwestii i nie zamierzał się z nim kryć. Czy był szczery z Davidem, czy przeciwnie, mówił mu to, co chciał, było ciężko stwierdzić. Barman nie potrafił stwierdzić prawdziwości jego wypowiedzi – musiał też wziąć pod uwagę fakt, iż Alex, cóż, przedstawiał swoje spojrzenie na całą sytuację, zupełnie subiektywne i… Brown niemal zatrzymał się w połowie kroku. Nie potrafił stwierdzić, w którym momencie zaczął brać pod uwagę słowa Setha w swojej ocenie ich relacji, ale nagle dostrzegł, iż jego prywatna opinia uległa zmianie – i to takiej na korzyść przywódcy sekty. Sekty. Szakal naprawdę potrafił ludźmi manipulować. David roześmiał się cicho, słysząc (i zauważając) zmieszanie, które nagle opanowało jego kompana. Jego reakcja była tylko odrobinę wymuszona, spowodowana jednoczesnym szczerym rozbawieniem, jak i niezadowoleniem, iż dał się tak łatwo podejść osobie, przy której cały czas powinien być czujny. Wyciągnął dłoń i położył ją na krótką chwilę na ramieniu Szakala, jakby w uspokajającym geście. - Jestem barmanem, ludzie często opowiadają mi różne rzeczy. Nie martw się, nie będę tego rozpowiadał - powiedział ciepło, poklepując go delikatnie, nim wreszcie nie zabrał swojej ręki. - Cieszę się - skwitował krótko, ale nie mniej przyjaźnie, resztę słów rudowłosego mężczyzny. Czy to też była gra, czy chwilowa szczerość? Sam nie wiedział. - Już w zasadzie dotarliśmy do mojego mieszkania - powiedział nagle, odrobinę zwalniając kroku, jakby chcąc przedłużyć ich spacer. Wzruszył ramionami w przepraszającym geście, nagle w jego zachowaniu pojawiła się wyraźna niepewność – na moment odwrócił wzrok i wbił go w punkt po przeciwnej stronie, przygryzając wargę. Ostatecznie zatrzymał się i spojrzał ponownie na Szakala, uśmiechając ostrożnie. - Pora się rozstać… chyba, że chciałbyś wejść na górę, napić się kawy… albo dokończyć naszą rozmowę? - spytał z subtelnym skrępowaniem. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Pon Sie 27, 2018 3:17 pm | |
| Mogło się zdawać, że udało im się zawiązać pewną więź. Przywódca Nowego Ładu kroczył u boku Davida rozluźniony i tak ciepły, jak tylko ciepły mógł być przemierzając nad ranem pustą ulicę, rozmawiając o niekoniecznie przyjemnych kwestiach. Zachowywał się naturalnie, emanując już nie tylko charyzmą, która wydawała się być dlań kompletnie właściwa, ale przede wszystkim pokazując też zupełnie ludzkie oblicze. Uśmiechał się gdy jego kompan się śmiał, i opowiadał mu o rozterkach swego serca z rozbrajającą niewinnością. Może nie wprost, ale na tyle na ile pozwalał im stopień znajomości i jej okoliczności. Był taktowny, a może nawet szczery... Łatwo było zapomnieć, że miał na dłoniach krew wielu ludzi. Łatwo było zapomnieć, że był mordercą. - Dziękuję. - Kiwnął głową, a w jego głosie brzmiała autentyczna wdzięczność. Również zwolnił kroku, kierując spojrzenie na fasadę najbliższego budynku, w którym mogło być mieszkanie Davida, a po chwili zatrzymał się zupełnie. Uśmiechnął się ciepło, sięgając do guzików swojego płaszcza. Nie wyglądał na kogoś, kto zamierza na siłę przedłużać spotkanie. - To była przyjemna rozmowa... - zaczął, zapinając guziki, ale wtedy, kątem oka dostrzegł niepewność i konsternację na obliczu towarzysza. Nie przerwał czynności jaką zaczął, ale nie dokończył słów pożegnania, które miał na końcu języka. Zamiast tego czekał aż David zdecyduje się wyrazić myśl, która zaprzątała jego głowę. I ta myśl padła, a gdy Szakal się z nią skonfrontował, nie było po nim widać nawet cienia zaskoczenia czy choćby rozbawienia. Jedyne, co się zmieniło, to uśmiech. Zyskał odrobinę rezerwy stając się po prostu profesjonalnym, zupełnie, jakby nagle z przyjacielskiej pogawędki przeszli do interesów. - Schlebia mi twoja propozycja, ale nie uprawiam przygodnego seksu - odparł uprzejmie, choć uśmiech powoli przestał obejmować jego oczy. Ich spojrzenie zaś, jak kilka chwil wcześniej, znów stało się bystre i przenikliwe. Ale było w nim coś jeszcze, coś niepokojącego i mrocznego, jakby zanim poznał odpowiedź na propozycję, którą chciał przedstawić, pragnął wydrzeć z duszy rozmówcy wszelkie fantazje i pragnienia. Jakby chciał zakorzenić się w jego umyśle i wedrzeć się pod jego skórę. - Mogę przygotować dla ciebie sesję, jeśli uważasz, że naprawdę tego chcesz - powiedział powoli, nieśpiesznie wsuwając dłonie w kieszenie płaszcza. Lekko przechylił głowę. Teraz już się nie uśmiechał, obserwując białowłosego z uwagą i czymś na kształt wyczekiwania. W powietrzu dało się wyczuć napięcie, choć przecież Seth nie rzucił jawnego wyzwania, ani też nie podniósł głosu. Wystarczył jednak sam sposób w jaki patrzył i w jaki mówił, by pusta ulica stała się nagle zbyt mała dla nich dwóch, a odległość wyciągniętego ramienia, która ich dzieliła, wydała się śmiesznie niewielką i cholernie niebezpieczną. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Pon Sie 27, 2018 8:42 pm | |
| David był rozdarty i niepewny swojej propozycji. Owszem, zwerbalizował ją, ale wyraźnie się przy tym wahał. Z jednej strony, zawarcie bliższej znajomości mogło przysłużyć się jego zadaniu – a z drugiej, nie mógł zaprzeczyć pewnej ciekawości osobą przywódcy sekty. Gdzieś tam z tył głowy cały czas słyszał alarm, migał mu na czerwono i ostrzegał przed zaangażowaniem się w tak śliską i niepewną sytuację, w której dodatkowo wystawiłby się na wszelkie potencjalne zagrożenia. Seth, niezależnie od tego, jak ładnie się uśmiechał i jak ciepło mówił, był groźny. Był silny, był magiem, był dominantem. Aby mogli dojść do jakiegokolwiek łóżkowego porozumienia, David musiałby mu ulec – to było więcej, niż pewne. Nie wiedział, czy jest na to gotów. Nie sądził, że jest. A jednak, wypowiedział te słowa i pozwolił się znów zahipnotyzować, chociaż tym razem zupełnie innym niż wcześniej, spojrzeniem. Po jego plecach przebiegł dreszcz. W jednej chwili zagrożenie znów stało się namacalne, być może nawet bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. David nie znał pełni możliwości Szakala. Wiedział rzecz jasna o tych wszystkich mordach nieświadomych magicznych, miał więc jasną wizję tego, iż mężczyzna mógł być od niego potężniejszy. Znacznie. Ryzykował nawet w tym momencie, spacerując po nocy z tym człowiekiem u boku. W każdej chwili mógł zostać zaatakowany, pokonany i wykorzystany do zwiększenia jego mocy. Nie byłoby to dla Setha zapewne niczym więcej, jak wygodnym zbiegiem okoliczności. Teoretycznie starszemu mężczyźnie zależało na Alexie i pozbawienie go opieki domina mogło źle się dla niego skończyć, ale… to był wniosek bardzo naciągany, spowodowany wyłącznie słowami mężczyzny, który przecież mógł barmana wkręcać. Przy jego charyzmie, okłamanie niedoświadczonego Browna nie mogło być zbyt dużym wyzwaniem. A jednak, pomimo tych wszystkich myśli, wątpliwości, całkowicie fizycznej reakcji, wciąż coś w Szakalu wywoływało u Davida inne uczucia, znacznie bardziej pozytywne i zwiastujące zgoła inne potrzeby, niż kiedykolwiek wcześniej. Adam nie sądził, by było to rozsądne. I właściwe. Uniósł prawą dłoń do góry, roztrzepując lekko swoje jasne włosy w geście, który śmiało można było odczytać za nerwowy. Wahał się – coś, co zdarzało się u niego bardzo rzadko. Zwykle był pewnym siebie, kontrolującym wszystko, czarującym mężczyzną. Zabawa pod przykrywką i rozmowa z Szakalem zamieszały mu w głowie znacznie bardziej, niż dotychczas sądził. Uśmiechnął się równie uprzejmie, z taką samą sztucznością, chociaż w jego oczach nie gościła ta chłodna kalkulacja, a niepewność, wręcz obawa. - Rozumiem – powiedział, krótko przytakując ruchem głowy. - Rozumiem -powtórzył ciszej, wręcz zmuszając się do opuszczenia wzroku, demonstracji słabości, gdy znaczna jego część pragnęła dalej walczyć i nie tylko przyjąć wyzwanie, ale i pokazać swoją „lepszość” nad Sethem. To nie byłaby rozsądna taktyka, dlatego musiał się z niej jak najszybciej wycofać. W tej sytuacji opiekuńczy i władczy dziedzic Ainsworth musiał się podporządkować. Chrząknął, powoli powracając spojrzeniem do twarzy mężczyzny, przesuwając najpierw po całej jego sylwetce. Uśmiechnął się delikatnie, z minimalnym rozbawieniem, jakby nagle coś do niego dotarło. - Niezależnie od tego, co łączy cię z Alexem, muszę podkreślić, że nie mam jego charakteru. Inaczej nie zająłbym się nim tak dobrze - powiedział miękko, niespodziewanie spokojnie i łagodnie. Lekko oparł się o balustradę schodów, prowadzącą do pobliskiego budynku. Dzięki temu zaniżył swoją postawę jeszcze bardziej, nie słownie, ale fizycznie, subtelnie sugerując swoją uległość. - Myślę, że element posiadania chęci musi być obustronny. - Uśmiechnął się szerzej, przyjaźnie. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Pon Sie 27, 2018 9:36 pm | |
| Oblicze Szakala nie zmieniło się gdy David w niepewności roztrzepywał grzywkę. Wciąż było tak samo spokojne, a spojrzenie tak samo przebiegłe i wnikliwe. Dopiero kiedy barman zdecydował się odwrócić wzrok, Seth westchnął płytko i lekko wydął wargi, dając wyraz rozczarowaniu. I pozostałby taki, lekko zdegustowany, z czającym się w kącikach ust, kpiącym uśmiechem, gdyby David nie zmienił taktyki. Gdy podniósł spojrzenie i otaksował go wzrokiem, rudzielec w pierwszej chwili uniósł brwi w pytającym geście, ale już po chwili lekko zwilżył językiem wargi i uśmiechnął się, pierwszy raz autentycznie zmysłowo. Przeniósł ciężar ciała na jedną nogę i przechylił głowę, rozchylając wilgotne teraz, usta. Patrzył na niego spod rzęs, kokieteryjnie, świadomie uwodząc mową ciała. To, w jaki sposób potrafił zmieniać maski było wręcz niepokojące, a robił to z niesamowitą łatwością, jakby wszystko w równym stopniu było częścią jego jestestwa. I ten śmiejący się wesoło facet z podbitym okiem i ten, który spojrzeniem potrafi naginać ludzką wolę i ten, który z wyrachowaniem zadawał ból, i teraz ten także... Mogło się zdawać, że nawet jako uległy byłby idealny z tym spojrzeniem, które sugerowało "patrz na mnie". - Nie ma ludzi o takich samych charakterach, ale rozumiem, co chcesz powiedzieć - odparł, uśmiechając się wyraźnie kpiąco, naturalnie wyostrzając swoje spojrzenie, przechodząc z bezczelnie pokazowej pozycji, do swojej zwyczajnej, odrobinę w tej chwili niedbałej. - Sesja jest jednak jedynym zamiennikiem przygodnej nocy w moich ramionach, jaki mogę ci zaproponować. - Lekko wzruszył ramionami, potęgując niedbałość z jaką podchodził do tematu. Jedynie oczy, pociemniałe, uważne, błyszczące od odbitego światła latarni, sugerowały, że ważył każde słowo i każdy gest, czy to Davida czy swój. Wszystko było grą. - Dlatego zasugerowałem wyrażenie pewności, bo nie każdy dominant dobrze czuje się na miejscu uległego. Nie każdy człowiek w ogóle się do tego nadaje, ale przecież faktem jest, że każdy z dominujących, kiedyś był uległy, prawda? - Szakal uśmiechnął się subtelnie i tym razem to on przesunął spojrzeniem po ciele białowłosego, jakby właśnie oceniał jego możliwości pod kątem uległości. Gdy padły kolejne słowa, nie odpowiedział od razu. Odezwał się dopiero, kiedy powrócił spojrzeniem do twarzy rozmówcy. - Sugerujesz, że proponowałbym ci sesję, gdybym nie chciał jej przeprowadzić? - Kpina w ustach Setha była rażąca, wręcz karcąca. Zamilkł na chwilę, uśmiechając się odrobinę szyderczo, ale nie rozwinął tematu. Spojrzał ponad głową Davida, na uśpiony blok, w którym większość okien była ciemna, zdradzając, że mieszkańcy śpią. - Jeśli wszystko jasne, prowadź. - Wskazał dłonią drzwi do budynku. - Chętnie porozmawiam o tym przy wspomnianej kawie. - Uśmiechnął się oszczędnie. - Jeśli nie, lub uznajesz, że jednak nie chcesz skorzystać z mojej propozycji, będę się żegnał... - Uśmiech Szakala pozostał nieco kpiący, ale był również całkiem szelmowski, jakby przywódca sekty zdecydował się odrobinę poprzekomarzać z rozmówcą. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Pon Sie 27, 2018 10:35 pm | |
| Był seksowny. Co jak co, ale tego nie można było mu odmówić, podobnie jak łatwości w manipulowaniu ludźmi. Znał swoje mocne i słabe punkty, z łatwością rozpracowywał te należące do innych osób, grał na ludzkich emocjach tak, jak mu w danej chwili strzeliło do głowy. Zachowanie zdrowego rozsądku i dystansu wymagało od człowieka dużych pokładów silnej woli i przekonania, iż nie miało się z nim szans. David był świadom swoich słabości, ale również wagi misji i… i samego Szakala. Pokusa była zbyt silna, a skoro mógł jednocześnie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czemu miałby z tej okazji nie skorzystać? Oparł się wygodniej o balustradę, pozwalając spojrzeniu na dłuższą chwilę zatrzymać się na rozchylonych kusząco, wilgotnych wargach, a potem błądząc od nich, do ciemnych, świdrujących go oczu. Starannie zapięty strój Setha może nie krzyczał bogactwem, ale zdecydowanie też nie emanował niechlujstwem. Podkreślał jego wzrost, jasną cerę, ostre rysy twarzy i głębokie oczy, w których można było przypadkiem zatonąć. Mężczyzna nie miał wprawdzie tradycyjnej urody, wielu mogłoby ją uznać za wręcz odpychającą, ale nie sposób było odmówić mu tej specyficznej aury, raz przyciągającej, a raz niemal przerażającej i wywołującej nieprzyjemne dreszcze. Nie tylko mimika, spojrzenie czy postawa emanowały charyzmą – było w Szakalu coś więcej, coś ponad zwykłymi wizualnymi bodźcami. Coś, czego nie sposób było dokładnie określić, ale co było w nim obecne. W chwili, w której David przestał odczuwać do niego nienawiść, stał się podatny na ten specyficzny czar. - Cóż, nie zrobiłbym swojemu uległemu czegoś, czego sam wcześniej nie wypróbowałem. Zrozumienie emocji, jakie odczuwa w danej sytuacji, jest kluczem do dobrze przeprowadzonej sesji i właściwie wyznaczonych granic. - Odwzajemnił uśmiech, delikatnie kiwając głową. Założył ręce na piersi, odchylając się trochę bardziej, zarówno czyniąc swoją postawę równie niefrasobliwą, co towarzysza, ale także obniżając się o kolejne kilka centymetrów. Rozsunął przy tym bardziej nogi, nadając sobie jednocześnie bardziej stabilnego, ale też i obiecującego więcej, wizerunku. - Sugeruję, że możesz się irracjonalnie obawiać powtórki z sytuacji z Alexem - odparł gładko, nonszalancko wręcz, wzruszając ramionami. Odbił się dłońmi od murku i wyprostował, zaraz obracając plecami do mężczyzny i kierując się w stronę wejścia. Pierwszym gestem, sugerującym by Szakal za nim podążył, było szybkie skinięcie głową w jego stronę – drugim zaś, lekkie: - Zapraszam. Odpiął klucze od torby i otworzył drzwi wejściowe, ruchem dłoni pokazując towarzyszowi, by przeszedł pierwszy. Gdy ten go mijał, posłał mu figlarny uśmiech. Potem ruszył do schodów – w mgnieniu oka pokonali dwa piętra i znaleźli się przed pospolitymi, szarobiałymi drzwiami, w których David przekręcił dwukrotnie dwa z trzech zamków. Potem nacisnął klamkę, ponownie puszczając przed sobą rudowłosego. - Jaką kawę byś sobie życzył? Jestem barmanem, nie baristą, ale spróbuję stanąć na wysokości zadania - rzucił wesoło, rozpinając kurtkę i wieszając ją na prostym wieszaku o ewidentnie nowoczesnym i minimalistycznym designie. Ułożył pod nim buty, rzucił torbę na szafkę w pobliżu i wskazał swojemu towarzyszowi wejście do niewielkiego, równie prosto urządzonego salonu, w którym zaraz zapalił światło. I tam, podobnie jak na korytarzu, dominowały szare i białe barwy, pomijając czarne wykończenia. Na dywanie, półce i kanapie leżało kilka książek o różnej tematyce, a na półkach – kilkanaście droższych rodzajów alkoholi, wszystkie wciąż nietknięte. Gdyby Seth przeszedł się po reszcie mieszkania, zobaczyłby, że wszystkie pomieszczenia zostały zaprojektowane z tym samym pomysłem, równie monotonnie i starannie, wyłącznie dzięki bardziej kolorowym ubraniom, książkom, alkoholom i dwóm fototapetom, przypominało bardziej miejsce przeznaczone do życia, a nie więzienną celę. Brakowało w nim zdjęć – zarówno Davida, jak i jakichś jego bliskich – a także, co istotne, dokumentów dotyczących śledztwa, przez które barman znalazł się w takim a nie innym miejscu. Nienawidził tego mieszkania z całego serca. Niewielkie, proste, minimalistyczne i chłodne, wywoływało w nim jedynie niechęć. Przebywał w nim możliwie najkrócej, głównie śpiąc i przygotowując się do kolejnego dnia pracy. - Chciałbyś może coś zjeść?
Ostatnio zmieniony przez Argent dnia Wto Sie 28, 2018 10:42 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Sie 28, 2018 10:36 am | |
| Kiwnął głową, zgadzając się z wyznawaną przez Davida zasadą, by wypróbowywać rzeczy zanim użyje się ich na uległym. Gdy natomiast usłyszał kolejne, tym razem nieco uszczypliwe słowa, jego brwi powędrowały w górę, ukazując zdziwienie. Najwyraźniej w ogóle nie brał pod uwagę tego, że mógłby porównywać relację z Alexem do relacji z Davidem. - To nam nie grozi - zapewnił, a w jego głosie zagrały nuty subtelnego rozbawienia. - Jak słusznie zauważyłeś, nie jesteś nim, ale przede wszystkim, nie kochasz mnie. - Zrobił krótką pauzę, patrząc wprost w oczy rozmówcy. - No chyba, że się mylę. - Mrugnął zaczepnie, a jego usta rozciągnęły się w złośliwym uśmiechu. Potem poszedł w milczeniu za kompanem, wspinając się po schodach bez najmniejszej zadyszki. Gdy został wpuszczony do wnętrza mieszkania, odpowiedział uśmiechem na uśmiech Davida, ale mechanicznie, jakby myślał o czymś zupełnie innym. Następnie zdjął buty i zaczął rozpinać płaszcz. Pod nim miał jedynie białą, odrobinę wymiętą już koszulę z rozpiętym kołnierzykiem, wpuszczoną w czarne wizytowe spodnie. Wprawne oko mogło dostrzec na samym końcu lewego rękawa, kilka ciemnych plamek krwi. - Poproszę czarną z jedną łyżeczką cukru - odparł, odwieszając płaszcz na wieszak obok kurtki Davida. Potem ruszył za gospodarzem do salonu. Światło lamp uwypukliło biel jego cery, krzykliwy, brązowiejący siniak i ewidentne zmęczenie, które ciężko było dostrzec w półmroku nocnego miasta. Nim usiadł, rozejrzał się, zupełnie zwyczajnie, jak zrobiłby każdy człowiek w nowym miejscu. Dopiero kiedy zapamiętał położenie mebli, zajął miejsce na jednym z nich, a konkretnie na kanapie, blisko jednego z podłokietników. - Nie, dziękuję - odpowiedział, podnosząc jedną z książek, leżących obok. Przyjrzał się okładce, a potem przekartkował wnętrze. - Jeszcze zbyt wcześnie na śniadanie - dodał półgłosem, czytając wyrwane z kontekstu zdania. Chwilę później odłożył książkę na miejsce. Potem splótł dłonie na udach i po prostu czekał, rozglądając się po wnętrzu, ale nawet jeśli miał na jego temat jakieś przemyślenia, nie podzielił się nimi z gospodarzem. Gdy David przyszedł do salonu z obiecaną kawą, podziękował mu uprzejmie i poczekał aż zajmie miejsce. Dopiero wtedy, kierując na niego spojrzenie, odezwał się powtórnie. - Nie masz nic przeciwko jeśli zadam ci teraz kilka pytań? Słysząc twierdzącą odpowiedź, kiwnął lekko głową i uśmiechnął się, ale nieładnie, odrobinę sztucznie. - Gdzie według ciebie leżą twoje granice i jakie elementy chciałbyś przeprowadzić? Oczywiście możesz w pełni zdać się na mnie, ale jeśli masz jakieś preferencje, mógłbym się ku nim skłonić. - Rzeczowość jego tonu przywodziła na myśl spotkanie biznesowe, nie zaś rozmowę o zabarwieniu erotycznym, prowadzoną o świcie. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Sie 28, 2018 11:50 am | |
| Kochać Szakala... nie, tego David zrozumieć nie mógł. Ta świadomość go ucieszyła, jakby zapewniła, że jednak nie był całkowicie pod jego wpływem. Wciąż jakieś elementy racjonalnej i spokojnej analizy były obecne w jego ocenie sytuacji i samego towarzysza, pomimo tego, iż rozważał z nim sesję. Coś, do czego od bardzo dawna się nie posunął. Oczywiście bywał uległym i to takim, który nie miał większego problemu z uległością i raczej się nie pyszczył do swojego tymczasowego Pana. To nie było jednak coś, co przychodziło mu naturalnie na myśl, o czym czasami fantazjował lub czego potrzebował. Lubił dominację i był w niej dobry, nie musiał sprawdzać się na innych polach, ani one go nawet niespecjalnie pociągały. Znał swoje granice i pragnienia i dobrze sobie radził spełniając je przy subach. Seth miał jednak w sobie coś takiego, co kusiło Davida. Gdy już raz pomyślał o wspólnie spędzonej nocy, chciał do niej doprowadzić, może nie za wszelką cenę, ale… był skłonny zrezygnować z kilku wygód i pójść na ugodę. Gdyby się nad tym zastanowił głębiej, zapewne doszedłby do wniosku, że nie chodziło o samą dominację, a osobę przywódcy sekty. Chciał go poznać, dotknąć, posmakować, dowiedzieć się o nim więcej… a potem, oczywiście, zniszczyć. Adam miał nadzieję, że wciąż było to możliwe, jednak nie chciał się specjalnie zagłębiać w te rozważania. - Oczywiście - przytaknął, oddalając się do kuchni i przygotowując dwie kawy. Dla siebie zrobił średniej wielkości latte, nie mając ochoty na żadne mocne czarne. Był po wystarczającej ilości godzin w pracy, by liczyć na to, że jeszcze dane mu będzie się przespać, nie chciał sobie tego psuć. Posłodził zgodnie z instrukcjami kawę dla Szakala, chwycił oba kubki i przeniósł się do salonu. Podał napój mężczyźnie, posyłając mu ciepły uśmiech. - Mam nadzieję, że sobie poradziłem - powiedział, puszczając do niego oko. Usiadł wygodnie po przeciwnej stronie kanapy, w takiej odległości, która była całkowicie neutralna, a potem upił łyk swojej kawy i zamruczał cicho, z niewątpliwym zadowoleniem. Kawa. Cukier. Do tego bez zapachu alkoholu. Poezja. - Jasne, śmiało. Być może David powinien obawiać się pytań, podobnie jak tego, iż już nie przebywał w miejscu teoretycznie publicznym z przywódcą Nowego Ładu – nie potrafił jednak wykrzesać z siebie ani grama zaniepokojenia. Był w zasadzie pewien, że ta noc (poranek?) do niczego nie doprowadzi, podobnie zresztą jak kolejna – jeśli uda im się do niej doprowadzić. Seth był niebezpieczny, lubił grać i manipulować, a jednak w ich obecnej sytuacji najprawdopodobniej nie stanowił dlań zagrożenia. Po pierwsze, ze względu na Alexa, po drugie zaś, ponieważ nie znał prawdziwej tożsamości barmana. Gdyby tak było, na pewno nie rozmawialiby o sesji. Tak, to mogło być naiwne myślenie, ale jasnowłosy był przekonany o jego słuszności. - Wolałbym uniknąć pissingu. Albo scat. Nie życzyłbym sobie też, byś doprowadził mnie do krwawienia. Myślę, że to oczywiste - odparł gładko, bez zawahania, chociaż po krótkiej chwili ciszy. U niego nie zabrakło luźniejszej nuty, wręcz delikatnej wesołości, w głosie. Oparł kubek o kolano, przekrzywiając głowę i zamyślając się na kolejną chwilę. - Myślę, że zdałbym się na twoje preferencje. Nie bywam tak często uległym, bym mógł ukształtować własne. - Zawahał się dostrzegalnie. - Oczywiście, wolałbym uniknąć towarzystwa kobiet i bardziej kobiecych elementów. Przebieranki są raczej niewygodne, a nie podniecające. I wyjątkowo nie przepadam za maskami ograniczającymi dostęp powietrza. Są ciężkie i niewygodne. - Wzruszył lekko ramionami, znów unosząc kubek do ust. Był spokojny, wyluzowany i rozmawiał o swoich preferencjach jak człowiek, który znał się na tyle dobrze, iż nie musiał cenzurować swoich myśli, milknąc jedynie wtedy, gdy musiał rozważyć jakąś kwestię i jej prawdopodobieństwo – oraz własne stanowisko w tej sprawie. Wyznaczone przez niego granice też nie były wypowiedziane w nadmiernie zdecydowany sposób, zapewne gdyby Szakal się na coś uparł, białowłosy ostatecznie by się zgodził. Nie narzucał swoich poglądów, nie był też nienaturalnie chłodny i opanowany – mówił w ten sam sposób, w jaki wcześniej wypowiedział się o innych sprawach (ale tylko tych niezwiązanych z Alexem, gdy wypełzał z niego bardziej dominujący Adam). - Miałbyś jakieś konkretne wymagania? |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Sie 28, 2018 12:54 pm | |
| Zapytany o smak kawy, sięgnął po kubek i upił niewielki łyk. - Tak, dziękuję - odparł, lekko się uśmiechając. Nie odstawił naczynia, zachował je, opierając na podłokietniku i trzymając za uszko. Przesunął się też odrobinę tak, by skierować ciało bardziej w stronę rozmówcy, tym samym wcisnął się w kat pomiędzy oparciem kanapy, a podłokietnikiem. Był szczupły. Jego ciało na szarym meblu, obleczone w kontrastujące barwy, wydawało się pająkowate, przesadnie wydłużone, a to zaś potęgowało wrażenie śliskości i niepokoju, jakie szło za Szakalem gdzie tylko się pojawił. Słuchał z uprzejmym uśmiechem, ledwo zauważalnie kiwając głową. Jego twarz nie zdradzała żadnych większych emocji, choć tak jak poprzednio, tak i teraz podkrążone oczy bystro patrzyły na rozmówcę, sugerując uwagę i być może także ocenę. Nie odezwał się, dopóki David nie skończył mówić, a nawet milczał jeszcze chwilę, jakby dawał mu czas, by powiedział coś jeszcze. Dopiero, kiedy padło pytanie, wyraźnie się rozpogodził, a jego uśmiech przybrał znajome z początku rozmowy, ciepło. - Żadnych tak długo, jak w sytuacjach, które nie będą ci odpowiadać, będziesz używał słów, a nie siły. Wystarczy mi jedno podbite oko. No chyba, że mówimy o wykonywaniu poleceń. W tym wypadku wymagam bezzwłocznej reakcji. Nie jestem cierpliwy i pobłażliwy - wyznał bez chwili wahania. Potem zamilkł na kilka sekund, bo podniósł do ust kubek. Pijąc, przymknął oczy, a nim odjął naczynie od ust, wyraźnie wciągnął w płuca zapach kawy. Na jego twarzy pojawił się wyraz satysfakcji. Oblizał wargi i wziął głębszy wdech, posyłając rozmówcy kolejny, pełen rezerwy uśmiech. - To teraz dalsza część pytań. - Poprawił się na siedzeniu, nieco przechylając się w stronę Davida. - Dobrze znosisz ból? Oczekujesz go? Czy może odwrotnie, obawiasz się? - Lekko zmrużył oczy, taksując sylwetkę mężczyzny z niepokojącym profesjonalizmem. - Bardziej przemawiają do ciebie słowa czy czyny? - Zrobił krótką pauzę, powracając wzrokiem do oczu barmana. - Zdecydowałbyś się na sesję w miejscu publicznym, co za tym idzie, czy lubisz być obserwowany? I ostatnia rzecz... Mówiłeś, że nie chciałbyś aby kobiety uczestniczyły w sesji, a co z mężczyznami? |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Sie 28, 2018 1:53 pm | |
| Zwariował. To było więcej, niż pewne. Nie tylko rozważał sesję z Szakalem, z tym Szakalem, ale do tego ustalał jej zasady. Zamiast czuć zaniepokojenie, z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem opanowywał go większy spokój. Był dominem, potrafił rozmawiać o seksie, sesjach, wyznaczać granice i naginać ludzką wolę w kwestiach związanych z seksem. Na tym polu się znał, czuł się w nim bezpiecznie i nie musiał specjalnie zastanawiać się nad swoimi kolejnymi posunięciami. Rozmowa po prostu płynęła, a on z nieskrywaną wygodą się w niej zatopił. Większą częścią ciała był skierowany do Setha, w pozycji całkiem otwartej, nie zdradzając nawet minimalnego zdenerwowania. Popijał swoją kawę bez pośpiechu, rozkoszując się smakiem i pomiędzy kolejnymi łykami pozwalając ustom wygiąć się w zadowoleniu. Nie oceniał ani nie taksował wzrokiem towarzyszącego mu mężczyzny – poświęcał mu jednak niemal całą swoją uwagę. Każde wypowiedziane przez niego słowo zostawało dokładnie przeanalizowane, zarówno pod kątem znaczenia, jak i brzmienia. David, pomimo rozmowy o swojej uległości, a zatem czymś, co mogło w niejednym dominującym wywołać niepokój, był całkowicie wyluzowany. Przytaknął lekko na pierwsze słowa mężczyzny, zaraz jeszcze werbalnie potwierdzając swoje zrozumienie: - Nie przepadam za przemocą. Większość kwestii można rozwiązać w inny sposób. - Wzruszył lekko ramionami. Zaraz jednak przygryzł wargę, uśmiechając się z delikatnym zakłopotaniem. - Postaram się oczywiście nie używać na tobie też mocy. To czasami bardziej odruch, ale moje granice powinienem wyznaczać raczej bezpiecznym słowem, niż innymi rozwiązaniami. Wydawał się szczerze zakłopotany faktem, iż jest magiem, którego wyszkolono do całkowicie automatycznych reakcji. Jako Pan dobrze wiedział, jak kłopotliwe mogło to być – wyraźnie jednak zamierzał nie zrobić Szakalowi żadnego problemu i powstrzymać się przed jakimikolwiek mechanicznymi reakcjami, które mogłyby mu wyrządzić krzywdę. - Będę w takim razie posłuszny i szybki - zapewnił z uśmiechem. Przechylił się bardziej w stronę mężczyzny, reagując na ten sam ruch z jego strony. Odłożył kawę na stolik, czując zmianę w ich rozmowie, jakby dotarli do kwestii, które wymagały jego absolutnego skupienia. - Nie mam bardzo wysokiego progu wytrzymałości na ból. Nie obawiam się, jestem pewien, że w niektórych sytuacjach jest on więcej niż dobry. - Zaśmiał się cicho. - Jeśli każesz, nagnę swoje możliwości. O to w końcu w tym chodzi. - Puścił oko do mężczyzny. - Zależy, o co pytasz. Słowa są lepsze do podniesienia temperatury, znacznie lepiej mieszają w głowie. Czyny, gra, kary, to rzeczywistość, ale przecież nie chodzi tylko o nią… - Zawiesił głos, wzruszając ramionami. Nad kolejnymi pytaniami ewidentnie musiał się zastanowić. Przede wszystkim dlatego, że nagle przypomniał sobie, z kim rozmawia. Alarm w jego głowie głośno rozbrzmiał. Przywódca sekty wykorzystującej magicznych… Już znalezienie się z nim sam na sam było dużym ryzykiem, a w towarzystwie innych ludzi? W jednej chwili mógł odlatywać z rozkoszy, a w drugiej być martwym. Adam był o krok od odmówienia, stwierdzenia że jednak się wycofuje, że to nie był dobry pomysł i nie jest co do niego tak naprawdę przekonany. Wiedział, że gdyby w tym momencie zrezygnował, Szakal by nawet nie mrugnął. To w końcu ze strony białowłosego wyszła propozycja zbliżenia, więc gdyby jednak się rozmyślił, drugi mężczyzna nie odczułby zapewne żadnego smutku ani odrzucenia. Cała ta sytuacja była dla niego zresztą ewidentnie bardziej transakcją, niż czymś bardziej intymnym i pociągającym. Coś jednak go przed tym powstrzymywało. Ciekawość? Raczej tak, przecież nie pociągał go jakoś szczególnie sam Seth. To było coś innego niż pożądanie. Coś, czego kształtu David nie potrafił do końca uchwycić. Uśmiechnął się ostrożnie. Podjął decyzję. - Nie mam problemu z miejscem publicznym. Jako uległy, nie jestem specjalnie wstydliwy. Dominując, nie lubię się dzielić. Gdyby ktoś miał w sposób fizyczny uczestniczyć w sesji, wolałbym go znać. - To były najdokładniej wypowiedziane zasady, jakie sformułował podczas ich krótkiej rozmowy. I tu był skłonny pójść na ugodę, jednak wyraźnie wspomniane kwestie były dla niego ważniejsze, niż wszystkie poprzednie. Mógł chcieć wiele poświęcić dla misji, ale nie chciał zginąć. Nie tak łatwo. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Sie 28, 2018 4:04 pm | |
| Alex siedział w nogach hotelowego łóżka mnąc w palcach serwetkę z numerem telefonu. Blask nocnej lampki obrysowywał jego przygarbioną sylwetkę, ale nie dosięgał zmęczonej twarzy schowanej w cieniu roztrzepanych włosów. Ostatnie dwa tygodnie były koszmarne. Próbował znaleźć sobie jakieś zajęcie żeby oderwać się od okropnej rzeczywistości, ale długie godziny spędzone na bieganiu w okolicznym lesie, czy na piciu w zatęchłym barze, nie koiły bólu samotności i strachu przed nieznanym. Alex z każdym dniem bał się coraz bardziej i coraz bardziej skłaniał się ku powrotowi do domu. Jego myśli krążyły wokół przeszłości, wszystkich zobowiązań i rutyny, którą wprawdzie zawsze wyklinał, ale za którą tak szalenie teraz tęsknił. Może to nie było życie o jakim każdy marzył, ale było jego, a on pozostawił je dla... tego? Dla pokoju w tanim hotelu, ciągłego kaca i osamotnienia? Wiedział, że oszczędności, które zgromadził na koncie pozwolą mu przeżyć dobre kilka miesięcy i gdyby naprawdę chciał, wydane właściwe, pomogłyby mu w nowym starcie, jednak nie zdecydował się nawet skompletować nowego stroju. Raz tylko wszedł do najbliższego marketu i wziął pierwszą lepsza koszulkę, parę skarpetek i bokserki, żeby móc się przebrać, gdy reszta będzie w praniu. Resztę pieniędzy dosłownie przepierdzielał na alkohol i trawę, większość czasu po prostu leżąc na łóżku patrząc w sufit i umartwiając się nad swoim losem. Był żałosny. Nie potrafił niczego zmienić w swoim życiu. Trwał zawieszony w beznadziei bez perspektyw na przyszłość. Z dnia na dzień jednak, jego gniew słabł. Mężczyzna godził się ze swoim losem i jak zawsze zaczynał wybielać Szakala w swoich oczach. Jednak tym razem nie było to takie proste, bo w jego myślach był ktoś jeszcze, ktoś, kto oferował mu relację tak inną w swoich podobieństwach, że chciał po nią sięgnąć... Dzisiejsza noc, jak wiele poprzednich, była bezsenna. Alex po raz kolejny składał, to znów prostował zwitek papieru, nie mogąc zmusić się do podniesienia słuchawki i wykręcenia numeru. Mdliło go, gdy musiał przyznać się do porażki, ale czy miał inne wyjście? Zamknął oczy, westchnął ciężko i przechylił się, padając na łóżko. Nieco po omacku sięgnął po telefon stojący na nocnej szafce i pośpiesznie wystukał numer, zanim opuszczą go resztki odwagi. Potem przycisnął ucho do słuchawki. Usłyszał sygnał i mocniej zacisnął na niej dłoń. No odbierz, do cholery. Wiesz ile mnie kosztowało, żeby do ciebie zadzwonić, ty...
Szakal zmarszczył brwi, zdając się w pierwszej chwili nie rozumieć wypowiedzi Davida odnośnie mocy, ale zaraz wydał z siebie krótkie "ach, tak" i kiwnął głową. - Zapomniałem, że również posługujesz się magią - przyznał z delikatną skruchą. - Mam nadzieję, że nie oberwę... jak ostatnio. - Zaśmiał się cicho na wspomnienie zatrzaskiwanych przed nosem drzwi. - Ale wtedy to oczywiście była tylko i wyłącznie moja wina - dodał, chcąc zapewnić rozmówcę, że nie ma mu niczego za złe. Nie skomentował obietnicy szybkości i posłuszeństwa, ale uśmiechnął się delikatnie, słysząc to. Wysłuchał reszty odpowiedzi na swoje pytania, z tą samą niezmienną uwagą przyglądając się Davidowi i czasem tylko unosił kubek z kawą, by się napić. - Dobrze - odezwał się po tym jak białowłosy zamilkł. - Rozumiem. Jeszcze tylko podam przykład odnośnie czynów i słów. Bardziej zadziała na ciebie, jeśli wykonam konkretną czynność bez uprzedzenia, czy jeśli najpierw o niej opowiem? - zapytał i chciał dodać coś jeszcze, ale w tym momencie w cichym mieszkaniu rozdzwonił się telefon. Szakal odchrząknął i wyprostował się, jakby dźwięk wybił go z rytmu. Po chwili jednak uśmiechnął się z wyrozumiałością. - Śmiało, poczekam - rzucił i podniósł kubek do ust. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Sie 28, 2018 5:18 pm | |
| David niemal również wyraził swoją skruchę i nadzieję, że Szakalowi nic się nie stało przez jego wybuch. Ostatecznie jednak niczego nie powiedział, nie widząc sensu wracać do czegoś, co już było, przeminęło i nie było warte wspominania. Zresztą, niewątpliwie żadnej krzywdy mu nie zrobił – odepchnął go jedynie i zatrzasnął drzwi. Nie mogło to doprowadzić do żadnego wielkiego uszczerbku na zdrowiu, w przeciwieństwie do śliwy, jaką zaserwował mężczyźnie jego podopieczny. Dalsza część rozmowy przebiegła już dosyć naturalnie, chociaż nie obyło się bez zawahania ze strony Browna. Nagle stał się ostrożny i ważył słowa – bo sytuacja tego wymagała, a on musiał jednak zachować odrobinę rozsądku, nawet pomimo przekonania, że w tym momencie akurat to nie było zbyt potrzebne. Skoro miał być uległym, to Szakal powinien się nim zająć i to Szakal powinien nim odpowiednio pokierować… jednak, warto było upewnić się, że gdzieś w międzyczasie nikt nie zostanie zamordowany. Telefon zaskoczył Davida, do tego stopnia, że drgnął nerwowo i rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego urządzenie wciąż było w torbie wiszącej na wieszaku, na szczęście z włączoną głośnością – inaczej by go nawet nie usłyszeli. Podniósł się, dziękując skinięciem głowy i skierował w stronę korytarza. - Jeśli opowiesz - odparł na odchodnym, posyłając mężczyźnie jeszcze jeden, krótki uśmiech. Wyjął telefon w okolicach zapewne trzeciego bądź czwartego sygnału, każąc dzwoniącemu zaczekać dosyć długo, nieświadom tego, kto czekał po drugiej stronie. Rzucił okiem na numer, który nic mu nie mówił, przemieścił się do kuchni, która znajdowała się dokładnie po drugiej stronie mieszkania od salonu i odebrał połączenie. - Słucham? - rzucił pytająco w słuchawkę. Była tak nieludzka godzina, iż niemal na pewno dzwonił ktoś z policji. Sprawa mogła być ważna, więc musiał odebrać, do tego w możliwie najbardziej prywatnym miejscu. Nie mógł jednak zbyt długo wisieć, pamiętając o tym, od kogo oddzielają go dwie ściany. Seth raczej nie miał powodu, by go w jakiejkolwiek kwestii podejrzewać… ale miał moc i nie można było go lekceważyć. Nie sądził, że mógł dzwonić do niego Alex. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Sie 28, 2018 10:28 pm | |
| Alex Ściskał słuchawkę coraz mocniej, kiedy mijał kolejny sygnał, i kolejny... Plastik zatrzeszczał ostrzegając, że nie wytrzyma jeszcze większego nacisku, a wtedy sygnały zamieniły się w głos. Żołądek podszedł Alexowi do gardła. - Cześć. Nie śpisz jeszcze, to ten... to dobrze. Słuchaj, sorry, że tak późno dzwonię... - zająknął się, bo zdał sobie sprawę, ze nie ma żadnego dobrego wytłumaczenia dlaczego dzwoni o tak chorej godzinie. - Tutaj Alex, tak w ogóle...
David Poznał głos od razu – jak mógłby nie? W ciągu tych dwóch tygodni myślał o Alexie wielokrotnie, a gdy dodać do tego jeszcze niespodziewane spotkanie z Szakalem i sytuację, w której wspólnie planowali sesję… tak, przystojny uległy był w jego głowie pewnie częściej, niż on sam u Ślicznotki. Mimowolnie się uśmiechnął, słysząc zdenerwowanie w głosie swojego rozmówcy. David już nie był Davidem – był Adamem, opanowanym dominantem. - Przed chwilą wróciłem z pracy, dlatego nie śpię. Cieszę się, że zdecydowałeś się zadzwonić, jednak numer się przydał. - Zaśmiał się cicho, ciepło. - W porządku? - dodał zaraz, poważniejąc, ale nie pozbywając się ciepłych nut z głosu.
Alex Odchrząknął i przetarł twarz dłonią, ostatecznie zaciskając dwa palce na nasadzie nosa. Co on najlepszego wyrabiał?! - Tak myślałem... - odparł na jego pierwsze słowa, pozornie lekkim tonem, ale po nerwowym wstępie ciężko byłoby mu ukryć zażenowanie. - Wszystko w porządku, tak. Słuchaj, dzwonię, bo chciałbym się spotkać. Nie teraz! - zapewnił szybko, nieco panicznie. - Nie teraz, ale w najbliższym czasie, kiedy właściwie będziesz mógł. Chcę pogadać...
David - Jasne, jestem do twojej dyspozycji. Nawet teraz. - David zaśmiał się cicho, zaraz jednak reflektując, przypomniawszy sobie, iż w zasadzie był w trakcie omawiania potencjalnej sesji. - No, może nie do końca w tej chwili, ale powiedzmy, że jeszcze dzisiaj. Mam wolne, dziś, jutro, a później dopiero w sobotę. Kiedy by ci pasowało? Brzmiał luźno i naturalnie, zupełnie jakby nie tylko oczekiwał tego telefonu, ale wręcz jakby się na niego umówili. Oparł się tyłkiem o blat, przysiadając na nim częściowo, wbijając spojrzenie w wejście do kuchni, jakby tylko czekał, aż pojawi się w nim Szakal. Miał nadzieję, że jednak tak się nie stanie. To była jego chwila, chwila z Alexem.
Alex "Nawet teraz" Alex nie mógł nic poradzić na to, że jego serce zabiło mocniej. Boże, ale był głupi. - Może być jutro - odparł szybko, choć miał ochotę spotkać się z nim dzisiaj. Nie chciał jednak wychodzić na desperata. - Możesz wybrać miejsce, dojadę. To, ze David zgodził się z nim zobaczyć i to, że "był do dyspozycji", skutecznie go uspokoiło. Było jak dobry omen, jakiś znak od życia, ze nie wszystko jest kompletnie do dupy. Wprawdzie nie miał pojęcia po co tak naprawdę chce się z nim spotkać, ale... ale miał nadzieję, że samo spotkanie wystarczy, by doszedł do czegoś, by mógł zadziałać, zmienić coś w swoim życiu.
David - Hmmm – mruknął z namysłem David, przedłużając ten pomruk na kilka sekund. - Ostatnio cały czas jestem w pracy, co powiesz na bardziej neutralne miejsce? Przeszedłbym się do tej nowo otwartej naleśnikarni, na dwudziestej siódmej. Powiedzmy, w porze lunchu? Ty spokojnie dojedziesz, a ja zdążę odespać nocki za barem. To niedaleko mnie, więc jeśli byś dotarł wcześniej, wystarczy, że przedzwonisz. - Zaproponował konkretnie, przy okazji między wierszami informując mniej więcej o swoim miejscu zamieszkania. Gdyby Alex chciał się przenieść do bardziej ustronnego miejsca… to było więcej niż możliwe.
Alex Alexowi nie bardzo uśmiechało się siedzenie w widnym lokalu, pełnym rodzin z dziećmi i o zdecydowanie radosnej atmosferze. Bardziej pasował do dusznych, ciemnych wnętrz barów i w takich też lepiej się czuł. Jednak nie był w pozycji, by odmawiać. - Brzmi ok. Spotkamy się na miejscu. Dzięki i... do zobaczenia. Dobranoc. - W panice i przypływie nienaturalnego dla siebie onieśmielenia, zwyczajnie się rozłączył. Potem spojrzał z odrazą na telefon, pokręcił głową i zasłonił przedramieniem twarz. Niby pchnął sprawy o krok dalej, ale wcale nie czuł się z tym tak dobrze, jak sądził, że będzie się czuł. Przyznanie do porażki (a za tę właśnie uważał zadzwonienie, a co dopiero spotkanie, z Davidem), było dla niego trudne i zawsze okraszone masą negatywnych myśli. A jednak pomimo tego, kilka minut później, zasnął snem twardym i spokojnym, tak innym od lekkiego, który nawiedzał go niechętnie po alkoholu i trawie.
David - Jasne, nie ma… - odpowiedział odruchowo Adam, machając nawet niefrasobliwie ręką, by w połowie ruchu znieruchomieć. Spojrzał z zaskoczeniem na telefon, którego ekran wygasł pod wpływem zakończonej konwersacji. To go zaskoczyło, musiał przyznać. Oczywiście, już niejednokrotnie widział uciekającego od wszystkiego Alexa, nie spodziewał się jednak dostać słuchawką podczas tak neutralnej konwersacji. Pokręcił głową z niedowierzaniem, westchnął ciężko i schował urządzenie do kieszeni spodni. Sięgnął do szafki, chwycił jedno z opakowań z niewielkimi ciastkami owsianymi w czekoladzie, wysypał trochę do miski i ruszył z powrotem do Szakala, przygryzając słodkie wypieki. - Jestem, wybacz. Mam nadzieję, że zbyt długo nie czekałeś. - Uśmiechnął się do niego, niemal płynnie przechodząc z bardziej ogarniętej, opanowanej i poważnej strony – Adama, do tej wesołej i flirciarskiej, może odrobinę niepewnej i nierozgarniętej – Davida. Usiadł z powrotem na kanapie – znów w zupełnie neutralnym miejscu. Postawił trzymane naczynie na stoliku, sięgnął po swoją kawę i upił kolejny łyk, w myślach szybko rozważając dalsze kroki. - Tak jak mówiłeś, Alex zadzwonił – powiedział po krótkiej chwili ciszy, wzruszając lekko ramionami. - Wymyśliłeś dla mnie kolejne pytania? - spytał figlarnie.
Szakal Gdy David wszedł do salonu, zastał Szakala w niemal niezmienionej pozycji, ale opierającego głowę o własne ramię. Miał zamknięte oczy i wyglądał tak, jakby odpoczywał, jakby dzień naprawdę dał mu się we znaki, a teraz znalazł czas na wytchnienie. Otworzył oczy i poprawił się dopiero w chwili, gdy gospodarz odstawiał miskę z ciastkami na stół. Wtedy posłał mu roztargniony, całkiem uroczy uśmiech, który na chwilę pogrzebał nieprzyjemną aurę niepokoju, która zwykle go otaczała. - Nie, nic się nie stało - zapewnił i stłumił ziewnięcie, zasłaniając dłonią usta, a potem uśmiechnął się nikle, melancholijnie, jakby na wspomnienie Alexa nie mógł zareagować inaczej niż smutkiem i rozczuleniem. Nie powiedział ani słowa na ten temat, ale nim zdecydował się odpowiedzieć na pytanie, objął dłońmi kubek z kawą i spojrzał w ciemny napój. Przez chwilę wpatrywał się w płynną czerń, ale raczej nie rozmyślał teraz o planowanej sesji. - Nie, chyba nie mam więcej pytań - odezwał się w końcu, z ociąganiem podnosząc wzrok. - Wiem wszystko, co powinienem na początek. Oczywiście możesz się jeszcze czymś ze mną podzielić, jeśli chcesz. I zadawać pytania. - Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, głos Setha stracił rzeczową nutę, zyskując miękkość kontemplacji. Podobnie spojrzenie, wcześniej niemal przeszywające, teraz zamgliło się tracąc swoją ostrość. Być może była to kwestia zaspania, a może właśnie informacji o podopiecznym? - Zaufanie, tak potrzebne w relacji, którą spróbujemy zbudować, jest kluczowe... - zamruczał w zamyśleniu, przebiegając długimi palcami po boku kubka. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Pon Wrz 03, 2018 12:51 am | |
| Szakal wyglądał… tak ludzko i zwyczajnie, jak tylko się dało. Zmęczony, przysypiający nad ranem, ułożony na kanapie należącej do Davida, nie przypominał już ani trochę groźnego przywódcy sekty, bez mrugnięcia patrzącego na śmierć z wykrwawienia dziesiątek ludzi. Ba, nie przywodził na myśl nawet tego człowieka, który przyprowadził do jasnowłosego swojego uległego w ramach kary, bezdusznie patrząc na błagającego i słaniającego się przed nim mężczyznę, którym obiecał się zająć. Oczywiście, Ainsworth był świadom tego, jak złożeni i skomplikowani ludzie byli. Nie mógł wsadzić Setha do jednej szufladki, a przynajmniej nie w sytuacji, gdy był zmuszony się do niego zbliżyć i lepiej go poznać. Nie mógł też jednak dopuścić do tego, by zaczął go w myślach tłumaczyć i szukać wymówek dla jego zachowania. Pewne rzeczy nie mogły zostać tak po prostu wyjaśnione chwilowymi problemami czy bardziej skomplikowanymi sytuacjami. Szakal dawno przekroczył próg szaleństwa i wypaczenia. Niezależnie od tego, jak ludzki w tym momencie wydawał się Davidowi. Gospodarz nagle doszedł do wniosku, iż najwyższa pora zakończyć to spotkanie. Potrzebował czasu na to, by wszystko przemyśleć i odpowiednio się zdystansować. David stąpał po cienkiej linii pomiędzy zaufaniem koniecznym do powodzenia misji i sporym ryzykiem na zakończenie swojego życia w niezbyt przyjemnych chwilach z Szakalem. Musiał mu zaufać, a jednocześnie musiał pozostać czujnym. W relacji BDSM takie rozgraniczenie było bardzo trudne do osiągnięcia, szczególnie na dłuższą metę. - Myślę, że możemy już wybrać dogodny termin na spotkanie. Ja zwykle mam wolne całe czwartki i piątki, więc gdybyś zdecydował się na jeden z tych dni, mógłbym się całkowicie dostosować i być do twojej dyspozycji. - Zamilkł po tej informacji na moment, puszczając oko do mężczyzny. - Inny dzień będzie bardziej problematyczny, jeśli będziesz planował coś wymagającego więcej wysiłku i wytrzymałości, bo wieczorami idę do pracy i spędzam długie godziny stojąc i serwując ludziom drinki, a do tego potrzebuję energii. - Posłał Szakalowi uśmiech, wzruszając ramionami w przepraszającym geście. Gdyby rudowłosy narzucił mu mimo wszystko spotkanie w dzień pracy, zapewne i tak by się zgodził – jeśli jednak było to możliwe, wolał tego uniknąć. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Pon Wrz 03, 2018 2:51 am | |
| Szakal potarł podbródek w zamyśleniu, ale pokiwał głową. - Może być najbliższy piątek. - Wyciągnął z kieszeni portfel, a z niego kolejną karteczkę, tym razem z adresem. Podał ją Davidowi. - Przyjdź o piętnastej i miej na sobie zapinaną na guziki koszulę. Resztę stroju możesz dobrać dowolnie. Możesz też wziąć coś na przebranie. W razie gdyby część garderoby uległa uszkodzeniu lub zabrudzeniu. - Uśmiechnął się lekko, niemal łagodnie. Potem wstał, odstawił kubek i formalnie podał białowłosemu dłoń. - Dziękuję za kawę i cóż... Widzimy się w piątek. - Na chwilę odsłonił zęby w szerszym uśmiechu, a potem skierował się do przedpokoju, ubrał się i wyszedł. Został po nim tylko subtelny zapach jakichś lekkich perfum.
Był pogodny, wczesnojesienny dzień. Słońce przebijało się przez liście zielonozłotych klonów i odbijało w maskach przejeżdżających samochodów. W dzień powszedni, w porze lunchu dwudziesta siódma była ruchliwa. Ludzie z pobliskich biurowców wychodzili coś zjeść, a przechodnie spieszyli się, lub odwrotnie, spacerowali wśród powoli opadających liści. Wszystko tętniło życiem. Alex zdawał się nie pasować do tego obrazka. Zupełnie, jakby ktoś wyrwał go z ciemnej uliczki, szarego, ponurego, i wsadził w sam środek barwnej, żywej kolorowanki. Gdy stał przy wejściu do naleśnikarni, ludzie patrzyli na niego z niepokojem i omijali szerokim łukiem. Jego ciemna skóra poznaczona świeżymi bliznami, roztrzepane włosy i dzikie spojrzenie, skutecznie odstraszały przechodniów. Alex wiedział, że tutaj nie pasuje, ale dławił w sobie niechęć, stojąc w pełnym słońcu, z rękami w kieszeniach kurtki. Z jego lekko rozchylonych ust, unosiły się obłoczki pary. Zjawił się kilka minut przed czasem i zrobił to świadomie. Głównie dlatego, że tak naprawdę nie chciał wchodzić do naleśnikarni. Właściwie, to perspektywa spotkania się z Davidem gdziekolwiek wydawała mu się dużo... dziwniejsza i bardziej nieodpowiednia, kiedy stał już czekając, niż kiedy przygotowywał się do niego, ale naleśnikarnia w porze lunchu... to było najbardziej dziwne miejsce jakie mógł sobie wyobrazić na tę chwilę. Nie byli ludźmi, którzy spotykaliby się w takich miejscach. On nie był takim człowiekiem. Jego środowiskiem były duszne kluby i mroczne zaułki. Smar silników i krew przeciwników. W jego życiu nie było zbyt wiele miejsca na... naleśniki. Westchnął po raz któryś z kolei i schował brodę w kołnierzu kurtki. Stał i zastanawiał się, po co właściwie zadzwonił? Po co chciał się spotkać? Czego oczekiwał od tego, obcego przecież, człowieka? Naiwność opuszczała go z każdą kolejną godziną po wykonanym telefonie. Z początku może faktycznie, coś strzeliło mu do głowy i chciał "czegoś" spróbować, ale z biegiem czasu... zrozumiał, że to niemożliwe. To "coś", nie było mu pisane. Ani nie z Sethem, ani z nikim innym. Ostatecznie, wiedział więc czego chciał, albo czego mógł chcieć, bez żadnych większych konsekwencji. Chciał spędzić z nim noc. Chciał ukoić głód bliskości. Chciał zapomnienia. Za nic przecież nie przyznałby się, że potrzebował nie jednorazowej przygody, a rutyny, spokoju i zwykłego, ludzkiego szczęścia. Nie był kimś, kto goni za niemożliwym, za czymś, czego nie da się doścignąć. Musiał myśleć przyziemnie, jak zawsze. Działać na instynktach, bo planowanie zawsze brało w łeb. Łudził się, że zrobił postęp nie dzwoniąc do Setha. W praktyce i tak to nie miało znaczenie, nie szukał zmiany. Równie dobrze mógł wrócić pod bat Szakala, skoro tak naprawdę chodziło jedynie o to zapomnienie. O nic więcej. Alex nie mógł pragnąć więcej, bo wiedział, że nigdy tego nie dostanie. Dlaczego miałby dostać cokolwiek akurat teraz? Uniósł głowę, wiedziony jakimś dziwnym przeczuciem i dostrzegł pośród tłumu barwnego ptaka, wyraźnego na tle masy, która nagle przestała być tak kolorowa jak wydawała się wcześniej. Egzotyczny barman płynął między ludźmi, elegancki i pewny siebie jak gwiazda filmowa. Biel jego ułożonych włosów iskrzyła się w słońcu srebrzyście, a przewieszony przez ramię płaszcz, powiewał za nim majestatycznie. Kobiety spoglądały na niego pożądliwie, a mężczyźni rzucali ukradkowe spojrzenia. Alex wykrzywił usta w kwaśnym uśmiechu. Jeśli ludzie bledli na jego tle, jak bardzo nijaki musiał wydawać się on? Co właściwie robił przy takim człowieku? Co taki człowiek chciał robić z nim? - Cześć - burknął cicho, spoglądając na Davida spod brwi. Wyszczerzył się mocniej, ostentacyjnie lustrując go wzrokiem. Nie krył ironii. - Ciebie może tam wpuszczą w tym stroju i z tą aurą zajebistości, ale ja się nie będę tam pchał. - Wskazał kciukiem naleśnikarnię. Alex nie zapomniał zatroskanego oblicza barmana i wszystkich tych gestów, słów, które siały spustoszenie w jego sercu. Ale wiedział, że nie powinien temu wierzyć, jakkolwiek bardzo by nie chciał. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Wrz 04, 2018 3:38 pm | |
| David podał swojemu towarzyszowi wszystkie dostępne opcje, a potem nie pozostało mu nic innego, jak czekać na decyzję. Po pierwsze dlatego, że był świadom tego, jak bardzo zajęty może być przywódca sekty i narzucenie mu terminu niemal na pewno mogło wiązać się z odmową. Po drugie dlatego, że to Szakal miał być w tej relacji dominującym, wobec czego logicznym było pozostawienie większości postanowień w jego gestii. - Oczywiście - przytaknął z uśmiechem. Przyjął podany adres, rzucił na niego okiem i zaraz potem odłożył na stolik, by móc uścisnąć rękę Setha. -Do zobaczenia w piątek - potwierdził jeszcze, podążając zaraz za mężczyzną, by zamknąć za nim drzwi. Pozwolił sobie po raz ostatni przesunąć po nim spojrzeniem, jednocześnie próbując ocenić wygląd rudowłosego, zapamiętać go, zastanowić się, co może mu to ciało – i sam człowiek – zaoferować, ale także spróbować stwierdzić, który Szakal jest tym prawdziwym. Jak właściwie powinien go traktować, jak go podejść, za jakiego w ogóle go… wziąć. Ile jeszcze różnych twarzy miał ukrytych? Która z nich była tą najlepiej dopasowaną? Chłodna i zdystansowana, smutna i melancholijna, ciepła i przyjazna? Kim tak naprawdę był ten człowiek? David tak naprawdę mógł być pewien tylko jednego: przywódca Nowego Ładu był znacznie bardziej skomplikowany, niż wielu chciało go widzieć. To znacząco utrudniało całą operację.
Gdy barman przygotowywał się do spotkania z byłym podopiecznym Szakala, spędził przed szafą znacznie więcej czasu, niż był gotowy przyznać. Nie potrafił się zdecydować na to, w jaki sposób chciał tym razem się przed nim pokazać – szczególnie dlatego, że nie był pewien, czego tak naprawdę Alex od niego chciał. Potrzebował. Dodatkowo dochodziła do tego kwestia pracy pod przykrywką – musiał cały czas się pilnować i zachowywać zgodnie z postacią, którą odgrywał. David był znacznie przystojniejszym, weselszym i nieprzejmującym się niczym człowiekiem, niż policjant. Nie był też zbytnio dominującą osobą. Pasowały do niego kolorowe kolory, znani projektanci, rzucające się w oczy stroje. Miał za zadanie oszałamiać, kusić i zarazem sprawiać wrażenie bardziej przystępnego, do którego każdy może podejść i się wyżalić. Adam był od niego tak bardzo różny, ale jednak w chwili, gdy miał spotkać się z uległym, z człowiekiem, który niemal na pewno potrzebował jego pomocy i wsparcia, miał szczerą ochotę zaprezentować się bardziej naturalnie dla siebie. Rzecz jasna, nie mógł tego zrobić – dlatego ostatecznie postawił na ciemnofioletową kamizelkę, jasnoszarą koszulę, ciemnoszare eleganckie spodnie wykończone fioletową nicią, wypastowane dokładnie buty, kapelusz i – jako ostatni element – firmowy zegarek, który musiał go kosztować co najmniej jedną wypłatę. Wyszedł z domu odrobinę spóźniony, dlatego płaszcz narzucił na ramię, szybkim krokiem przemierzając odległość dzielącą go od umówionego miejsca – i ciesząc się, że wybrał właśnie takie, dzięki czemu Alex nie będzie zmuszony zbyt długo czekać. Dzięki szybkiemu krokowi i niewielkiej odległości, nie zdążył zmarznąć nim nie zobaczył szyldu otwartego lokalu i znajdującego się pod nim, znajomego mężczyzny. Posłał mu szeroki uśmiech, odrobinę zwalniając, by nie wyglądać tak, jakby biegł na spotkanie. Takie zachowanie nie przystoi żadnemu dominantowi, chyba że w sytuacji ryzyka. - Cześć! - rzucił entuzjastycznie, dochodząc wreszcie do towarzysza na tyle blisko, by ten z łatwością mógł go usłyszeć. Zatrzymał się tuż przed nim, prychając z rozbawieniem pod nosem na te naburmuszone słowa, a potem wychylił się i objął Alexa w całkowicie przyjaznym i otwartym geście. Wydłużył ten pozornie nic nieznaczący gest aż do momentu, gdy musiało stać się jasne, iż nie traktował czekającego na niego osobnika jako kogoś całkiem mu obojętnego, a potem odsunął się i poklepał go lekko po ramieniu. - Nie wygaduj głupot. Miejsce jak każde inne, a jedzenie to na pewno niebo w gębie. Ma same pozytywne opinie. - Roześmiał się, chwytając Szczeniaka mocniej, ciągnąc go w stronę wejścia do naleśnikarni, naciskając wolną dłonią drzwi i tak, w ciągu kilku sekund, znaleźli się w najsłodszym i najcieplejszym miejscu na całej ulicy. Nawet śliczny szyld nie zwiastował tego, co zastaną w środku – czyli pastelowych kolorów róży, kremów i niebieskiego, rysunków jedzenia i zwierzątek, przywodzących na myśl japońskie reklamy, całkiem sporych jak na kawiarnię, okrągłych stołów z misternie zaplecionymi nóżkami i skompletowanymi do tego krzesłami. Całe miejsce niewątpliwie nie narzekało na brak klientów, ponieważ pomimo dużego wnętrza (składającego się z trzech pomieszczeń), raptem kilka stolików było wolnych. Brown zaprowadził swojego kompana do ostatniej sali, w której powiesił na wieszaku swój płaszcz i kapelusz, a potem wyciągnął dłoń po odzienie wierzchnie należące do Alexa. Później posadził ich pomiędzy dwoma pięknie kwitnącymi roślinkami i – gdy przyszła do nich urocza blondynka z kucykami i strojem zdecydowanie kojarzącym się z pokojówką – zamówił sześć różnych naleśników, jako trzy porcje. Uśmiechnął się szeroko do Alexa, rozsiadając się wygodniej na krześle. - Jestem pewien, że ci się spodoba - oznajmił, puszczając do niego wesoło oko. Zaraz jednak na jego twarzy pojawiło się zatroskanie. Wyciągnął rękę do dłoni mężczyzny i objął ją palcami, delikatnie przesuwając nimi w pobliżu poranionej skóry. - Znowu coś ci się stało? - spytał miękko, ze szczerym zainteresowaniem. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Wrz 04, 2018 5:12 pm | |
| Davd zachowywał się tak, jakby było między nimi coś więcej niż w rzeczywistości, a przynajmniej w taki sposób Alex odebrał zaciskające się wokół niego ramiona. Nie odpowiedział na ten gest, nie zdobył się na to, by objąć białowłosego i wyrazić choć odrobinę ulgi, którą wtedy poczuł. Po prostu stał, powstrzymując się przed wetknięciem nosa w białe kosmyki i zaciągnięciem się znajomym zapachem. Gdy został puszczony, poczuł irracjonalną pustkę. Nic nie mógł poradzić na to, że miał ogromną ochotę po prostu chwycić Davida i przytulić go do siebie. Dłonie w kieszeniach kurtki, zacisnął w pieści, zwalczając w sobie nieodpowiednie pragnienia. A wtedy wyczuł jak jego policzki robią się ciepłe, ukazując zawstydzenie w najbardziej oczywisty sposób. Westchnął głęboko i znów uśmiechnął się kwaśno. - O tak. Ja i to miejsce pasujemy do siebie idealnie - stwierdził z przekąsem, ale ruszył do wejścia, a potem przez salę, ostentacyjnie obrzucając lubieżnym spojrzeniem jedną z kelnerek. Gdy puścił jej oczko, dziewczyna uśmiechnęła się nerwowo. - Nie dziwię się, że ma takie pozytywne opinie. Spódniczki to one mają kurewsko krótkie. - Uśmiechnął się mrocznie, specjalnie przeciągając chwilę, kiedy jego oczy i oczy kelnerki się spotkały. Dziewczyna w końcu odwróciła spojrzenie i czmychnęła na zaplecze. Alex natomiast, nie przestając uśmiechać się złośliwie, przeniósł wzrok na Davida i dał zaprowadzić się do oddalonego stolika. Zachowanie szatyna było naturalnym systemem obronnym. On się nie dostosowywał, nie zamierzał grać taktownego i ułożonego, bo taki nie był. No i najwyraźniej zamierzał uwypuklić różnice, pokazując, jak bardzo tu nie pasował. Poza tym, czuł się pewniej, kiedy wyznaczał granice. Ludzie bali się go i to mu odpowiadało. Nie potrzebował przyjaciół. Kłamstwo. Kłamstwo, jedno z wielu, które sobie powtarzał, tylko po to, by mieć złudne poczucie kontroli nad własnym życiem. Zignorował wyciągniętą po kurtkę dłoń Davida. Nie był dzieckiem, któremu trzeba było pomagać ani wiotką kobietką, której trzeba było usługiwać, by zaciągnąć ją do łóżka. Alexa nie trzeba było zaciągać. Odwiesił kurtkę, odsłaniając sprany, czarny t-shirt. W swoich ciemnych ubraniach, ze swoją ciemną grzywą i aurą wandala, jawił się jako plama na idealnym, białym obrusie. Pasował tu jak pięść do nosa. Zajął miejsce, ale zanim zdążył porządnie przyjrzeć się Davidowi i skrystalizować w myślach słowa, które chciałby powiedzieć, podeszła do nich jedna z kelnerek, by przyjąć zamówienie. Alex nie otworzył menu, więc nie odezwał się, ale gdy David złożył zamówienie za nich dwóch, uniósł jedną z brwi i uśmiechnął się ironicznie. - To dla tego przystojnego pana. Dla mnie zimne piwo - rzucił z nonszalancją, która niebezpiecznie zahaczała o chamstwo. - N-nie podajemy piwa. Przepraszam. Może zaproponuję coś w zamian. Może colę? - Dziewczyna wydawała się zbita z tropu. Alex spodziewał się właśnie takiej odpowiedzi, a konsternacja kelnerki sprawiła mu satysfakcję, więc jedynie machnął ręką. - Nie, dzięki. Kelnerka uśmiechnęła się niepewnie i zabierając menu, pozostawiła ich samych, siedzących pomiędzy fikuśnymi roślinkami. Alex ostatecznie skupił wzrok na rozmówcy, choć z pewnym wahaniem, którego zapewne nie dostrzegli siedzący w okolicy luzie, ale dla Davida musiało być to oczywiste. Wszak do tej pory Alex unikał jego spojrzenia. Gdy więc w końcu je skrzyżowali, niebieskie oczy szatyna, (jedyny żywy kolor, wybijający się ponad ogólną mroczność ubioru, włosów i karnacji) wydawały się przez to jeszcze jaśniejsze. Nie odpowiedział na zapewnienie, że spodoba mu się... cokolwiek, co David miał na myśli. Po prostu przyglądał się jego twarzy z powoli gasnącym uśmiechem, jakby przypomniał sobie o czymś istotnym, o czym powinien pamiętać, a co dopiero teraz sobie przypomniał. Istotnie , właśnie tak było. Patrząc w twarz białowłosego, Alex czuł niepokój, który nie wiązał się z obawą o swoje zdrowie czy życie. Dościgał go wtedy strach dużo okropniejszy, któremu nigdy nie potrafił stawić czoła - strach przed zaufaniem. Wyczuwając ciepło dłoni na swojej skórze, spojrzał na obejmujące dłoń palce, a choć pierwszą myślą była ucieczka od dotyku, to powstrzymał się. Zmrużył jednak oczy, ściągnął brwi, zdając się nie do końca rozumieć ten gest, i powoli znów przeniósł spojrzenie na twarz Davida. Oblicze barmana... boże. Alex wiedział, że człowiek, z którym chciał się spotkać jest przystojny. Nie raz obserwował go za barem, z przyjemnością podziwiając zwinność i lekkość jego ruchów czy grę świateł we włosach. Ale patrzenie na Davida z daleka było niczym w porównaniu do siedzenia na przeciw niego. Do dostrzeżenia w jego oczach troski. Wzrok stalowoszarych, niesamowitych oczu spoczął na Alexie i choćby pragnął dostrzec w nim fałsz i chłód, on pozostawał troskliwy i ciepły. Bez udziału świadomości, serce szatyna ścisnęło się boleśnie, a racjonalność zawyła w proteście, gwałtownie szykując się do obrony. Stężała twarz Alexa szybko się wygładziła. Uśmiech rozciągnął jego wargi, a spomiędzy nich wyrwało się prychnięcie. Wywrócił oczami, a po tym, sprawnym, szybkim ruchem, splótł razem ich palce. Złączone dłonie spoczęły na blacie przyozdobionym pastelowo różowym obrusem i wazonikiem z kolorowymi margerytkami. - Zupełnie jakbyśmy byli gejowską parą. Pomieszczenie pasuje idealnie. - Roześmiał się sztucznie. - Co powie śliczna blondyneczka na taki obrazek? - Ścisnął jego dłoń. - Jak myślisz, zgorszy się? - skomentował na tyle głośno, że siedzący nieopodal rodzice dwójki kilkuletnich dzieci, zerknęli w ich stronę. On jednak nie odwracał wzroku od oblicza barmana. Potarł opuszkami pomiędzy knykciami jego palców, a kciukiem wnętrze jego dłoni. Nie odpowiedział na pytanie z pełną świadomością, obracając w żart całą scenę. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Wrz 04, 2018 7:38 pm | |
| Adam był daleki od ślepoty i od razu zauważył, co próbował zrobić jego towarzysz – mimo to, ani myślał się ugiąć i zdecydować na przeniesienie do innego miejsca. Szczeniak mógł warczeć, pokazywać zęby i puszyć futro, ale jasnowłosy znał też jego drugą stronę i wiedział, że czego by mężczyzna nie próbował pokazać, przyszedł do niego właśnie po to, by dać upust właśnie jej. Pozerstwo mogło sprawiać, że czuł się spokojniej i bezpieczniej, ale nie było niczym prawdziwym i łatwo dało się przez nie dostrzec właściwego Alexa. Ainsworth rzecz jasna ani myślał niszczyć złudzeń swojego towarzysza, skoro sprawiały, że było mu lepiej. Wolał raczej zastąpić kozaczenie swoją osobą, do tego jednak potrzebował chwili. I jeśli w swoich oczach prezentował się jak ktoś, kto nie pasował do tego miejsca z powodu wewnętrznego mroku, zła, brutalności, czy jakichś innych kwestii, to dla białowłosego wyraźne było coś innego – zagubienie i złość. To właśnie tymi emocjami emanował Szczeniak, chociaż wcale nie był tego świadom. - Żartował. Nie przejmuj się, chętnie weźmiemy dwie cole - odparł z czarującym uśmiechem David, machając jednocześnie niefrasobliwie dłonią, zbywając całe to chamstwo swojego towarzysza, jakby było tylko nieudaną pozą. - Śliczne buty - skomplementował dodatkowo, puszczając do dziewczyny oko, świadomie wybierając ten jeden element garderoby, który nie należał do obowiązkowych i niemal jednakowych mundurków. Skutecznie zacierał złe wrażenie, które pozostawił po sobie Alex, skupiając na sobie uwagę młodej kelnerki i upewniając się, że odejdzie od stolika w dobrym nastroju, nie stresując się, że coś zepsuła i klienci wyjdą niezadowoleni. Dopiero wtedy Adam skierował spojrzenie na swojego towarzysza, posyłając mu ciepły uśmiech. W jego oczach dostrzegł potwierdzenie tego, co zobaczył już wcześniej w jego postawie. Chciał, by mężczyzna czuł się dobrze, możliwie jak najlepiej, dlatego niemal od razu zdecydował się nim zająć i skupić jego uwagę na sobie. Fakt, że Alex chodził z ranami na ciele, wywoływał w nim nieprzyjemne zirytowanie na… ciężko stwierdzić, na kogo konkretnie. Ta część jego osoby, która odpowiadała za dominację i pełną kontrolę, widziała problem w śladach, które nosił ciemnowłosy, a które nie zostały naniesione przez Ainsworthego. Z kolej ta bardziej opiekuńcza strona chciała otoczyć go magią, zaleczyć i zapewnić maksymalny komfort. Tego jednak, oczywiście, zrobić nie mógł, nie tylko dlatego, że znajdowali się w publicznym miejscu, ale przede wszystkim dlatego, że Szczeniak sobie tego nie życzył. Uniósł brew wysoko, widząc zmiany na twarzy Ślicznotki. Nim jednak zdążył coś powiedzieć, upewnić się, że wszystko w porządku, Alex przybrał znów maskę drwiącego buca, obracając zwykłą troskę w bardziej dwuznaczny gest. Jeśli jednak myślał, że spłoszy tym Adama, był w błędzie. Mężczyzna błysnął uśmiechem, odwzajemniając się ściśnięciem, by zaraz potem unieść dłoń swojego towarzysza, obrócić ich złączone ręce tak, by to wierzch dłoni Szczeniaka był u góry, a potem obdarował go delikatnym, ale zdecydowanie wyczuwalnym, pocałunkiem. - Jestem pewien, że trzymanie się za ręce to nie powód do zgorszenia, Ślicznotko - odparł spokojnie, układając na powrót ich złączone dłonie na stole, pilnując by przypadkiem Alex mu się nie wyrwał. I on nie odwrócił spojrzenia, odpowiadając na wyzwanie wyzwaniem, czekając aż brunet mu ulegnie i podkuli ogon. Obaj dobrze wiedzieli, że nie spotkali się po to, by ze sobą walczyć. Po co konkretnie… to już była bardziej dyskusyjna kwestia. - Udało ci się znaleźć dobre miejsce na tymczasową bazę, czy już masz coś bardziej swojego? - spytał, przekrzywiając lekko głowę, rezygnując tymczasowo z pytań dotyczących stanu fizycznego Alexandra. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Wrz 04, 2018 9:10 pm | |
| David mylił się, że Alex nie był świadom swojego zagubienia i rozżalenia. Był, był cholernie i boleśnie świadom. I właśnie dlatego zasłaniał się wszystkim, czym mógł, odstraszając od siebie ludzi, by nie zobaczyli jak był rozbity. Robił to tak długo, że czasami miał poczucie siły i niezależności. I to wystarczało. A gdy nie wystarczało, wkraczał Szakal i zdejmował z niego brzemię, czyniąc go bezbronnym, prawdziwym i... czystym. Zabierał mu wszystko, gniew, zwątpienie i żal, pozostawiając jedyne, co tak naprawdę liczyło się dla Alexa - akceptację. Ale to było dawno, tak dawno, że nawet wracając do wspomnień, nie potrafił odnaleźć choćby cienia uczuć, które wtedy go obejmowały. Szakal nie był tym samym człowiekiem. Z biegiem czasu zamiast oczyścić swego podopiecznego, wrzucał go w odmęty krwawych rytuałów, cierpienia i zależności, o którą nigdy nie prosił. Nie w takim stopniu. Mimo wszystko, Alex nie potrafił żyć pod czyjeś dyktando, nie mógł być niewolnikiem. Jego wolny duch wyrywał się na uwięzi, a gdy nie mógł się uwolnić, odgryzał zakleszczoną kończynę. Dlatego Alex był teraz w tej nieszczęsnej naleśnikarni, splatając palce z niemal obcym człowiekiem, z którym połączyła go tylko jedna noc. Ranny duch Alexa słaniał się i skomlał głośno. To właśnie cierpienie ducha odbijało się w jego oczach podczas tych niewielu przebłysków powagi. Gładkie słowa Davida działały na ludzi. Alex widział jak na twarzy dziewczyny maluje się ulga, jak pewniej stawia kroki po, nieznaczącym przecież, komplemencie. I wtedy dotarła d niego świadomość podobieństw. Już wcześniej zwrócił na to uwagę, ale tym razem znów stała się wyraźna. Seth i David byli podobni. Obaj mieli łatwość w manipulowaniu ludźmi, czynieniu z nich bezwolnych marionetek, poddanych i ślepych. Alex był jedną z nich. Po co właściwie się przed tym bronił? Przecież wspaniale było po prostu podążyć za ciosem, popłynąć na fali zapewnień... To podobieństwo wcale go nie zaskoczyło, podobnie jak spokój w jego obliczu. To takie żałosne, że szukał w Davidzie zamiennika. Nawet nie wysilił się, by znaleźć kogoś odmiennego... Białowłosy mógł mocno trzymać jego dłoń, by jej nie wyrwał, ale Alex nie miał zamiaru wyszarpywać jej z uścisku. Nie tylko dlatego, że sam rozpoczął tę grę i wycofanie się byłoby przyznaniem się do porażki, ale też dlatego, że ciepło jego palców... było przyjemne. Z pocałunkiem przyszły słowa, a z nimi ciepły dreszcz. Alex bezwolnie rozchylił wargi, intensywnie wpatrując się w oczy białowłosego. "Ślicznotko" Nienawidził go za to określenie, ale tworzyło między nimi pewną więź, było niczym oznakowanie i przypomnienie, że coś się między nimi wydarzyło. Coś, co werżnęło się w podświadomość Alexa i zapuściło w niej korzenie. - Powiedz to heterykom z dziećmi - odparł ciszej, łagodniej, ale jego dłoń została na miejscu, jak przypieczętowanie jakiejś umowy, a może nawet gest uległości? Kolejne pytanie. Powinien się ich spodziewać, a jednak gdy padały, czuł niechęć przed daniem odpowiedzi. To nie tak, że bał się, że David będzie go nachodził. Nie obawiał się też innych, równie głupich scenariuszy. Problem polegał na tym, że im więcej białowłosy o nim wiedział, im bardziej się interesował, tym bardziej serce Alexa ściskała tęsknota za czymś niedoścignionym. Nie chciał poddawać się temu uczuciu, nieważne jak kuszące by było. Pokręcił głową, przysuwając się do stolika razem z krzesłem. Potem rozsiadł się wygodniej, a jego palce, jakby w zamyśleniu, nieśpiesznie przesuwały się po skórze dłoni barmana w łagodnej i zdawać się mogło, całkiem naturalnej pieszczocie. Szatyn wyraźnie przestał stroszyć futro i szczerzyć kły. - Nie mam swojego miejsca - powiedział w końcu, odrobinę się krzywiąc. W końcu odwrócił wzrok, ale nie ze wstydem, raczej po to, by znaleźć odpowiednie słowa. - I pewnie długo nie będę go miał jeśli sobie czegoś nie ogarnę. Ale na razie, nie chcę. Nie wiem w ogóle, co cię to interesuje? - zapytał ze znajomą obronną postawą, która sugerowała, że nie będzie się dalej zwierzał. Ale tuż po tym jak te słowa opuściły jego usta, w jego głowie zadźwięczał głos Davida sprzed ponad dwóch tygodni. "Zadzwoń do mnie, jak będziesz chciał do niego wrócić. Przyjazne towarzystwo ci nie zaszkodzi, a może wpadniemy wspólnie na jakiś sposób, by rozwiązać chociaż część twoich problemów." Wspomnienie dotyku jego warg, słodyczy zapewnienia, że ma drogę wyjścia... Przecież właśnie jej szukał, przecież po nią sięgnął, ale gdy stanął na przeciw wyzwaniu przyznania się do swojej słabości - stchórzył. Obrócił wszystko tak, by nie potwierdzić głośno swoich pragnień. Zacisnął mocniej palce na dłoni Davida i lekko nachylił się w jego stronę. - Słuchaj. Darujmy sobie to czcze gadanie, ok? Przecież nie po to się spotkaliśmy. Idziemy do ciebie czy do hotelu? - To była oczywista ucieczka, David musiał to widzieć, bo nawet Alex czuł, że nieumiejętnie to rozegrał, że David wiedział zdecydowanie zbyt wiele, by uwierzyć, że siedzący na przeciw niego facet spotkał się z nim tylko dla seksu. Mimo to, nie odpuścił. Jego prawdziwe uczucia ukryła maska determinacji. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Wto Wrz 04, 2018 10:37 pm | |
| Gdyby białowłosy wiedział, że Alex uznał go za podobnego do Szakala… Oburzeniu i złości nie byłoby końca. W swoich oczach był tak bardzo odmienny od przywódcy sekty, jak było to tylko możliwe. Gdy komplementował ludzi, mówił szczerze, z serca, by poprawić ich dzień, a nie sprawić, by zrobili to, czego pragnął. Czarował uśmiechem i słowem, owszem, ale nie było w nim tej drugiej, chłodnej, bezlitosnej i egoistycznej strony. Dla niego faktycznie liczyło się czyjeś samopoczucie, radość i chwila zapomnienia, był tak prawdziwy, jak tylko mógł w tej sytuacji, w której tak naprawdę udawał kogoś innego. Przy Alexie cały czas znajdował się na rozdrożu, niebezpiecznie rozkraczony, nie mogąc podążyć w żadną stronę – a gdy podejmował jakąś decyzję, musiał liczyć się z tym, iż konsekwencji nie mógł tak naprawdę przewidzieć. Nie przypuszczał, że zawrze z Szakalem na tyle bliską znajomość, by umówić się na sesję. Nie sądził, że zobaczy w Szczeniaku tak dużo, by chciał go ponad wszystko ochronić przed złem, w jakie mężczyzna sam się wplątał. - Jestem z tobą, nie będę marnował czasu na innych ludzi - odparł gładko David, wzruszając lekko ramionami, uśmiechając się figlarnie. Jego uwadze nie uszła reakcja towarzysza, ani to delikatne… jak by to określić, zaskoczenie?… ani też pozostawienie dłoni na miejscu. Cieszył się z tego, że wywołał w mężczyźnie zmianę nastroju, przywołał jego uwagę do siebie, sprawiając że wreszcie Alex przestał kozaczyć przed całym światem i skupił tylko na swoim rozmówcy. Nie dlatego, że białowłosy lubił być w centrum uwagi, ale dlatego, że dzięki temu mógł znów do niego dotrzeć, otworzyć go przed sobą, zamknąć w bezpiecznym uścisku ramion i na chwilę zagwarantować spokój jego zaszczutej duszy. Tak dla odmiany to jego serce się ścisnęło, gdy usłyszał słowa mężczyzny. Instynktownie pragnął zapewnić mu właśnie to – własne miejsce, gdzie będzie czuł się dobrze i bezpiecznie, niezależnie od tego, co mu się przytrafiło. Nie mógł mu go zapewnić, a przynajmniej nie u swojego boku, ale… - W zasadzie… - zaczął odpowiadać na to, całkowicie retoryczne zazwyczaj, pytanie, ale przerwał mu w pół słowa Szczeniak, stawiając nagle sprawę znacznie jaśniej, niż jeszcze przed chwilą. Do tego momentu krążyli dookoła siebie, jak dwóch bokserów szykujących się do walki, szukając idealnego miejsca i słabości przeciwnika. Po takiej propozycji wszystko jednak stało się jasne. Co wcale nie oznaczało, że Adam zamierzał ślepo wykorzystać okazję, jaką mu przed nim, tak zresztą niesubtelnie, zaoferował Alex. Uśmiechnął się, wyciągając drugą dłoń i poklepał delikatnie tą należącą do towarzysza. - Ślicznotko, jak mnie pamięć nie myli, nie ustalaliśmy celu naszego spotkania. Możemy oczywiście udać się do mnie, ale najpierw jednak powinniśmy coś zjeść. Jestem pewien, że trzy naleśniki cię nie zabiją, nawet w tak słodkim i cukierkowym miejscu - powiedział i jak na zawołanie w ich polu widzenia pojawiła się dziewczyna z tacą i trzema porcjami wspomnianej przez jasnowłosego potrawy. Rozłożyła przed nimi talerze, ułożyła różowy koszyczek ze sztućcami, podała dwie szklanki i dwie butelki coca coli, a potem zażyczyła smacznego i oddaliła się, stukając różowymi obcasikami. David oblizał usta, a jego oczy aż błysnęły z nieskrępowanego zadowolenia. - Mamy tu banana z nutellą, jabłka z cynamonem, z serem i musem owocowym, ze śmietaną i świeżymi owocami, z syropem i prażonymi płatkami migdałów i z dżemem - wymienił kolejne nadzienia, wskazując pełnym wyrafinowania gestem każdy z wymienionych naleśników. - Zdecydowanie chciałbym spróbować każdego z nich, ale jak coś bardziej do ciebie przemawia, to dam ci pierwszeństwo, w końcu jesteś moim gościem. - Uśmiechnął się do Alexandra, podając mu jeden widelec i kiwając głową, nalegając też i niewerbalnie, by podjął decyzję i wziął się do roboty. Odmowa nie była najwidoczniej dopuszczalną odpowiedzią. Gdy już David sam spróbował wszystkich naleśników i wybrał sobie jednego do konsumpcji, postukał lekko palcem o dłoń towarzysza, którą wciąż trzymał. Gdy miał z powrotem jego uwagę na sobie, luźno wzruszył ramionami. - Interesuje mnie to dlatego, że jedna z naszych klientek od pewnego czasu szuka pewnego współlokatora, z którym mogłaby podzielić wydatki mieszkania na pół. Pomyślałem, że jeśli niczego nie znalazłeś, a by cię to zainteresowało, mógłbym ci dać do niej namiary - powiedział spokojnie, zupełnie nie przejęty tamtym pyszczeniem Alexa sprzed chwili. |
| | | LostInnocent Uke
Data przyłączenia : 09/01/2018 Liczba postów : 344
Cytat : I'm not a slut I just love love Wiek : 34
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Sro Wrz 05, 2018 12:08 am | |
| - Jak wspaniałomyślnie - rzucił z przekąsem w odpowiedz na słowa o nie marnowaniu czasu na innych ludzi, a potem zacisnął szczęki, kiedy David nonszalancko poklepał go po dłoni, tłumacząc, że rzekomo nie ustalili celu spotkania. Wtedy wyszarpnął dłoń. Może nie gwałtownie, ale po prostu zabrał ją, nawet nie starając się ukryć irytacji. Nie chodziło tu o subtelną odmowę, bo właściwie... to nawet nie była odmowa, ale o protekcjonalność słów jakie padły z ust białowłosego. Szczeniak poczuł się traktowany z góry, a bardzo tego nie lubił, kiedy nie był na kolanach, zgadzając się na każdą formę poniżenia. Teraz objawiało się to, co podczas kłótni wypomniał Alexowi Szakal. Szatyn nie miał cierpliwości, nie potrafił grać uległego przez cały czas, nienawidził odmowy, a teraz był wrażliwszy na nią bardziej niż zwykle. Odchylił się na krześle i spoglądał na Davida spod ściągniętych brwi, nie odpowiadając uśmiechem na jego uśmiech, nie ciesząc się, kiedy na stole pojawiły się pysznie pachnące dania. Drażniła go lekkość i naturalność z jaką białowłosy się zachowywał, jakby wszystko było dla niego proste i klarowne. Jakby nie musiał się spieszyć, jakby cały świat mógł położyć u swoich słów jednym uśmiechem i kilkoma słowami. Drażniło go to, ale jednocześnie fascynowało i właśnie za to był na siebie wściekły. To dlatego podążył za nim, to dlatego podążył za Szakalem... Miał słabość do silnych osobowości, do manipulantów i sadystów, do ludzi... którzy go skrzywdzą. Nie skomentował, kiedy białowłosy wymieniał nadzienia. Przyjął widelec, ale odłożył go na bok. Pokręcił głową, dając mu pierwszeństwo wyboru i spróbowania. Zresztą nie miał ochoty na naleśniki. Od kilku dni ogólnie mało jadał. Jego żołądek nie chciał przyjmować wiele więcej prócz piwa. Obserwując w milczeniu jak David odkrajał po kawałku z każdego naleśnika, nawiedziło go kolejne wspomnienie. Naleśniki i owoce... Miał w ustach smak czekolady i jagód, kiedy białowłosy bóg krępował mu dłonie... - Co ty masz z tymi naleśnikami... - mruknął w zamyśleniu, patrząc jak kolejny kęs znika w ustach mężczyzny. Podczas kiedy David jadł, Alex zdawał się dystansować. Splótł nawet ramiona na piersi, co już kompletnie świadczyło o zamkniętej i niechętnej postawie. Gdy więc padła propozycja wynajmu mieszkania na spółkę z jakąś dziewczyną, między brwiami Alexa pojawiła się tylko większa zmarszczka. To nie wchodziło w grę. Nie miał zamiaru mieszkać z kimś, kimkolwiek ten człowiek by nie był. Nie był dobrym współlokatorem, wiedział o tym. Wolał zaoszczędzić sobie walk o spokój i autonomię. - Nie, dzięki. Nie będę mieszkał z obcą dziewczyną - burknął i zamilkł na dłuższą chwilę. Poważnie zaczynał żałować, że zdecydował się zadzwonić. Nie wiedział czego oczekiwać, ale spodziewał się, że jeśli wyłoży karty na stół... nie, nie wiedział czego się spodziewać. Jedyne czego był pewien, to tego, że chciał zlizać czekoladę z kącika davidowych ust. Stała, prosta rzecz - pożądanie. Bezpieczna tak długo, jeśli nie pakowało się w nią uczuć. Ale na to było już za późno. Alex zdawał sobie z tego sprawę i może właśnie dlatego zamiast pokazać białowłosemu stronę, od której przecież tamten go już znał, tę, która potrafiła drżeć ze strachu, ronić łzy żalu i szukać ciepła w ramionach drugiego człowieka - stroszył kolce. Czy chciał go do siebie zrazić? Możliwe, zwykle właśnie tak działał z ludźmi. Jednak David nie chciał dać się zniechęcić. Wychodził mu na przeciw za każdym razem, gdy Alex tego potrzebował, okazując spokój, który szatyn tak lubił zamieniać w swoich myślach na protekcjonalność. Mężczyzna przyjrzał się jego twarzy raz jeszcze, mrużąc w zastanowieniu oczy. Czy chcesz go do siebie zrazić? Zupełnie nagle wyciągnął dłoń i chwycił widelec. Nabił na niego pierwszego lepszego naleśnika, tak samo jak zrobił to tej nocy w Alcatraz, i wgryzł się w niego. Przebywanie z Alexem, wszelkie rozmowy z nim przypominały oswajanie dzikiego zwierzęcia. Teraz zdecydowało się na rozejm, przyjmując podsunięta pod pysk pełen kłów, przekąskę. Mógł zdobyć się na zawieszenie broni. Mógł iść na ustępstwa. Mógł, bo potrzebował Davida bardziej, niż on potrzebował jego. Przeżuwając, odwrócił wzrok w kierunku przeszklonej ściany, za którą niebo ciemniało. Wiatr porywał liście klonów i szarpał płaszczami przechodniów. Zanosiło się na burzę.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze Sro Wrz 12, 2018 1:00 am | |
| Alexander z chwili na chwilę był coraz bardziej zamknięty i naburmuszony. Coraz ciężej było się z nim porozumieć, coraz trudniej było do niego dotrzeć. Im spokojniejszy był białowłosy, tym bardziej nerwowy stawał się jego gość. Byli jak ogień i woda, jak niebo i ziemia. Nie tylko objawiało się to w ich wyglądzie, ale też postawie i zachowaniach. Gdyby nie fakt, iż Adam pomiędzy kolejnymi kęsami kontynuował rozmowę (no, bardziej monolog) ze Szczeniakiem, mogłoby wydawać się, iż go ignorował. Nie reagował na jego złość, kolejne pogardliwe komentarze i zamkniętą postawę. Nie cofał się, nie próbował podejść mężczyzny inaczej – cały czas był taki sam, spokojny, ciepły i pełen inicjatywy. Wydawał polecenia, ale dawał brunetowi możliwość na odmowę. Najważniejszym w tym momencie pytaniem było jedno: czy faktycznie Alex chciał się mu opierać? To przecież on zadzwonił, rozpaczliwie potrzebując wsparcia, być może pomocy, ale gdy doszło do spotkania, próbował zachować pozory całkowicie niezależnego człowieka. Zupełnie tak, jakby obawiał się, iż zostanie stłamszony przez Davida, jakby jedynym celem, który przyświecał działaniom białowłosego barmana, było wykorzystanie go, zmanipulowanie i pozbawienie nawet ułudy wolności. Ainsworth uśmiechnął się do towarzysza ciepło, jednak jego spojrzenie uległo zmianie. Już nie patrzył na niego zwyczajnie, z prostotą, ale wpatrywał się z uwagą. Wydawać by się mogło, iż czegoś w swoim towarzyszu szukał, być może potwierdzenia swoich wątpliwości, być może oznak sugerujących zainteresowanie nim samym. Alex nie mógł tego jednoznacznie stwierdzić, miał jednak okazję poczuć się dokładnie analizowanym, jakby nagle znalazł się pod okiem uważnego badacza, który za wszelką cenę chciał poznać jego tajemnice. - Naleśniki są dobrą potrawą. Mają cukry, które szybciej się rozkładają, ale też te, które rozkładają się wolniej. Dodają energii i nie są bardzo obciążające, bo to nie jest pełen obiad. Może je jeść każdy, od dziecka, po dorosłego i nikt nie będzie wyglądał głupio. I są smaczne - wyjaśnił po chwili obszernie. Uśmiechnął się do młodszego mężczyzny i puścił do niego oko, świadom tego, jak sztucznie zabrzmiał ten wywód. Przechylił się lekko w jego kierunku i obniżył głos, kończąc wykład. - Poza tym, zarówno przed ostrym seksem jak i po nim, należy zadbać o siłę swojego uległego. - Puścił do niego oko, zaraz potem skupiając się z powrotem na posiłku. Dalej się uśmiechał, dalej żartował, dalej flirtował, nieprzejęty naburmuszeniem swojego towarzysza. Był zdecydowany utrzymać ich relację w możliwie najbardziej luźnym i naturalnym stanie, by pokazać, jak bardzo różni się od Szakala. Alex mógł próbować się do niego zdystansować, wrzucić wszystkich Domów do jednego wora, ale rzeczywistość była bardziej skomplikowana. Nie tylko Seth nie był typowym dominującym, ale część jego zachowań wielu uznałoby za niewłaściwe i destrukcyjne dla jego podopiecznego. Niezależnie od tego, co kierowało rudowłosym (a, jak David miał okazję się przekonać, były to bardziej skomplikowane motywacje, niż początkowo zakładał), młody policjant podchodził do tych spraw w zupełnie inny sposób. Chciał się Ślicznotką zaopiekować. - I jak ci smakuje? - spytał ciepło, nakładając sobie kolejnego na talerz i przysuwając drugiego ku Szczeniakowi, zachęcając go do pomocy przy tych wszystkich słodkościach. Reszta posiłku przebiegła im w miarę sprawnie, zarówno bez zgorszenia kelnerek, jak i ludzi ze stolików obok. Burza zbliżała się wielkimi krokami, ale David nie wydawał się przesadnie spieszyć. Jadł w zwykłym tempie, ani nie za szybko, ani nie za wolno, sumiennie pracując nad kolejnymi kawałkami słodkich naleśników, obserwując siedzącego naprzeciwko niego mężczyznę i sporadycznie posyłając mu figlarne uśmiechy. Dwukrotnie nawet wykorzystał okazję i musnął palcami jego dłoń, gdy ta zbliżyła się ku niemu na tyle, by nie musiał przesadnie się przechylać w jego stronę. Pozwolił sobie na tę pieszczotę pozbawioną erotycznych podtekstów, zwyczajnie… dobrze się bawiąc. Brakowało w nim tego wyrachowania i chłodu, który obecny był na jednej z twarzy Szakala. Wszystko wydawało się Davida cieszyć, a przynajmniej na pewno nic nie wywoływało w nim irytacji czy zimna. Tylko w tych dwóch, niemal niedostrzegalnych ruchach można było dostrzec coś więcej – delikatną zaborczość, jakby „zaklepywanie” swojego kochanka. Werbalnie jednak Adam niczego nie powiedział, fizycznie zresztą też nie narzucił własnej woli, pozwalając Alexowi na wszystko, czego tylko zapragnął – nawet dalszy bunt i niecierpliwość. Tematu mieszkania ponownie nie poruszył. Gdy wszystkie talerze wreszcie zostały wyczyszczone, ułożył je jeden na drugim, dopił colę i podniósł się, zakładając na siebie płaszcz. Nie zapiął go jednak od razu, a ułożył dłonie na oparciu krzesła i spojrzał na Szczeniaka pytająco. - Nadal chcesz iść do mnie? - spytał miękko, delikatnie postukując palcami po pomalowanym na jasny róż drewnie. Mógł oczywiście wydać polecenie, istniała nawet duża szansa, że Alex za nim podąży… ale widział wyraźnie, że brunet potrzebował pewnej niezależności. Dania mu szansy na podkreślenie własnej opinii, podjęcie decyzji samodzielnie, a nie tylko przytaknięcie na rozkaz. Potrzeba podporządkowania się nie była u byłego podopiecznego Szakala zbyt widoczna poza łóżkiem – a w tym momencie, ledwo emanował nawet tym pragnieniem zdobycia opieki. Był tak twardy, nabuzowany i zdecydowany, iż ktoś, kto nie widział jego innej twarzy, zapewne uznałby jego zachowanie za jawną groźbę. Nie tylko bronił się przed nieistniejącym zagrożeniem, ale wręcz był gotów zaatakować jako pierwszy, gdyby tylko cokolwiek go sprowokowało. Adam nie chciał go drażnić. Wręcz przeciwnie, chciał cały ten trud zdjąć z jego barków i znów uczynić go przyjemnie rozluźnionym – tym razem jednak bez ryzyka tego gwałtownego powrotu do rzeczywistości, spowodowanego niespodziewanym przybyciem Szakala. Gdy wyszli, już nie tylko wiatr powiewał okryciami przechodzących ludzi, ale do tego pierwsze krople deszczu je zwilżały. Młody dziedzic Ainsworth ucieszył się, że wybrał lokal znajdujący się tak niedaleko jego mieszkania. Nawet, gdyby nagle burza rozpętała się na dobre, nie zdążyliby zmoknąć. Prowadząc ich do siebie, zmniejszył odległość dzielącą go od Szczeniaka i uśmiechnął się ciepło, gdy ten skierował na niego swój wzrok. Uniósł prawą dłoń i położył ją na karku mężczyzny, zaskakująco ciepłymi palcami na moment uciskając bardziej wrażliwą skórę. Zaraz jednak zabrał rękę i zaczął szukać po kieszeniach płaszcza kluczy. Gdy weszli na górę, otworzył drzwi, tym razem przepuszczając w nich swojego gościa, zamknął je za nimi i powiesił swój płaszcz na wieszaku, a potem ułożył pod nim buty. Oparł się lekko o ścianę bokiem, czekając aż jego gość się rozbierze. - Chciałbyś napić się jeszcze czegoś ciepłego? Nie zmokłeś? - spytał, obserwując z Alexandra z czymś, co najprościej było nazwać zatroskaniem. Przyjął od niego kurtkę z zamiarem powieszenia… i wtedy jego wzrok ponownie spoczął na poranionych kostkach. - Chciałbym uleczyć te wszystkie ślady - powiedział ciszej, niemal neutralnie, odwracając się plecami i umieszczając odzienie wierzchnie swojego gościa na przeznaczonym do tego miejscu. - Wtedy za parę godzin będziesz nosił wyłącznie moje. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Sekciarskie Rozkosze | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |