Wpadka księcia

First topic message reminder :

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

Ayase słuchał uważnie swoje męża, starając się wyłapać czy przypadkiem nie ukrywa czegoś przed nim między wierszami. Mimo zapewnień Jagera, że nie mówi mu wszystkiego tylko z powodu troski o niego nie był usatysfakcjonowany jego słowami.
- Jager... - fuknął po lisiemu. - nie jestem taki delikatny! - oburzył się zapierając się rękoma o jego ramiona,gdy ten przyciągnął go bliżej siebie.
Lisia kita pojawiła się od razu, kiedy tylko z piersi mężczyzny wydobyło się mruczenie.
- Powinienem zakleić ci usta. - warknął słysząc obietnice męża. Takie słowa okrutnie go zawstydzały, mimo że nie był prawiczkiem i robili już, głównie za sprawą tygrysa, naprawdę zboczone rzeczy. Zarumienił się mimo woli.
- Nie myśl sobie, że odpuszczę ci ten temahhhht. - urwał czując fiuta męża tak blisko własnego krocza. Szlag by go. Nawet podejrzliwy i zirytowany lis zaczął pękać na myśl o wspólnej nocy.
Pieprzona napalona bestia. Szlag by ją.
Pokazał kiełki i na znak swojego niezadowolenia dziabnął Jagera w obojczyk. Do krwi. A, że czerwona posoka podziałał jak dodatkowy afrodyzjak, aż mu się od tego zakręciło w głowie.
Nie do wiary, że wciąż tak intensywnie reaguje na swojego księcia. Myślał, że z biegiem czasu trochę się ich więź wyciszy a w zamian za to była jeszcze intensywniejsza.

Więź by się wyciszyła gdyby łączyło ich zwykle pożądanie albo klasyczne relacje ustawionego małżeństwa. Oni jednak byli wręcz sobie przeznaczeni. Choć różni to jednak w większości zgodni. Co więcej zgodne też były ich zwierzęce strony.

Tej nocy każdemu kto odważył się przejść choćby po korytarzu pąsowiały policzki. Jager nie dał biednemu chłopakowi odpocząć aż do świtu. Dzika namiętność przerodziła się w czułość gdy poraz kolejny napełnił go sobą.
- świta, - zauważył przytomnie - Ayase. Gdy będziesz gotów. Chcę dać ci dziecko.
Powiedział i zamilkł dając ich ciałom chwilę wytchnienia. Po niej zaatakował jego ciało po raz ostatni. Mieszanką czułości i namiętności która zawsze doprowadzała lisa na skraj szaleństwa by zakończyć się długo wyczekiwaną ekstazą. Spleceni tak, że tylko kolor skóry wskazywał gdzie zaczyna się jeden, a kończy drugi, zasnęli.

Jager nie byłby jednak sobą gdyby nie wykorzystał sytuacji rano. Założył nogę lisa na swoje biodro. Gdy ten zaspany objął go rozciągnął zwieracz i wszedł w niego od razu głęboko po sam trzon. Czuł jak lis budzi się od razu do zabawy i wbija pazurki w jego plecy. Niestety sam Ayase był jeszcze zbyt zaspany, przynajmniej do tego momentu. Gdy po ostrym ruchu z kolejną głęboką penetracją wyrwał schrypniety po nocy krzyk z jego ust. W końcu w oczach Ayase zobaczył pełna przytomność.
- Pobudka kochanie. - powiedział i wykonał kolejne mocne pchnięcie.

Słysząc o dziecku, napiął się, co skutkowało wyrwaniem z jego ust cichego jęku, bo wciąż w jego ciasnym tyłku tkwił rosły penis.
Wrócą do tego tematu później. Teraz nie był czas na takie poważne rozmowy.

- Kurwa, Jager! Ty draniu! - wychrypiał zapierając się o jego ramiona i wyginając by uciec z zaborczego uścisku.
- Na boginii, znowu nie będę mógł chodzić! - wściekał się, bo przez męża nie miał czasu na regenerację i odpoczynek po ciężkiej podróży, a chciał się godnie prezentować na dworze szwagierki.
Nie chciał kuleć i pojękiwać przy każdej próbie spotkania jego tyłka z krzesłem.
- Jesteś... Ah... Zły! Zły kotek! Nie odzywaj.. Mmm.. Się. Do. Mnie. Ty. Draniu. - wystkęał pomiędzy jednym a drugim sapnięcien.
Kiedy w końcu oboje doszli, Lisek posłał mężowi wzburzone spojrzenie i rzucił w niego gwałtownie poduszka. Był wkurzony za ten atak na jego tylek!
Potem chciał z gracją wstać się wykąpać, ale niestety jego plan spalił na panewce, bo gdy tylko nogi dotknęły ziemi... Padł jak długi.
Zaskomlał żałośnie. To zabolało, nie tylko jego ciało ucierpiało, ale też i duma.
Pieprzone maratony z Jagerem. Czemu nie mógł wyjść za kogoś o delikatnym usposobieniu, tylko za takiego napalonego świra z wytrzymałością godna bogów.
Szczeknął i przemienił się w białą kulkę, by chwiejnym krokiem ruszyć w końcu do łazienki.

Jager doskonale wiedział co robi. Odwracanie myśli Ayase od problemu wojny i odcinanie go od więzi z ludem było jedynym sposobem by dać chłopakowi odpocząć, naprawdę odpocząć. Chociaż sam Ayase nie do końca to rozumiał to jego lis prawdopodobnie był mu bardzo wdzięczny... pomimo bólu tyłka i bioder.

Bawili na dworze Hery jeszcze tydzień podczas którego Jager baaardzo się starał żeby chłopak był zajęty. Nie było to zresztą trudne przy tulu dzieciach, obowiązkach dworskich i całej reszcie.

Podczas porannej wizyty w ogrodach kiedy Jager spał w cieniu w swojej kociej formie, a po nim hasały małe wilczki i kociaki odwiedził ich posłaniec przyprowadzony przez samego następcę tronu. Jego nastrój i spięcie Czarny wyczuł dużo wcześniej. Prychnął na maluchy które od razu pobiegły do mamy. Mówiło się, że dzieci nie słuchają nikogo do kogo nie mają respektu. Jager budził respekt nawet w rozpuszczonych dzieciach swojej siostry. Jager zmienił postać na ludzką i zanim mężczyźni otworzyli usta kiwnął im, że powinni zmienić miejsce. Hera złapała Ayase za nadgarstek zanim ten zdążył wystartować za Czarnym.
- Chyba mnie z nimi samej nie zostawisz? - Wskazała na grupę maluchów ganiających się w trawie. Oczywiście miała opiekunki do pomocy ale to jednak nie to samo co przyjaciel, członek rodziny.
- Kiedyś wymusiłam na mężu by zdawał mi raport z każdej rozmowy przy której mnie nie było. Wytrzymałam trzy dni. Od tego czasu nawet jak zaczyna, bo chce znać moje zdanie zadaję mu trzy pytania. Czy dotyczy to przyszłości mojej, mojej rodziny albo rodzimego kraju. Jeśli odpowiada że tak, to zadaję drugie. Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie jaka będzie moja odpowiedź. Jeśli odpowiedź brzmi nie zadaję trzecie. Czy jeśli to usłyszę będę mogła spokojnie i bez żadnej pomocy zasnąć?. Zazwyczaj już przy pierwszym pytaniu słyszę, że nie. Mówię więc, że nie chcę słuchać dalej. Jeśli dotyczy to tego co mi bliskie, to znamy się na tyle dobrze, że doskonale wie jaka będzie moja odpowiedź. Jeśli więc wie, to nie musi mnie pytać ani mi mówić. Ostatnie pytanie... jakby to powiedzieć. Wiadomość o tym, że prawdopodobnie nie będę miała przespanej nocy i będę się martwić albo o tym myśleć daje mi wybór. Zazwyczaj z jego zachowania, tonu głosu i więzi wiem czy naprawdę jest mu potrzebne moje zdanie czy nie. Hmmm... Jager jest trochę inny... ale i tak bym tego na nim spróbowała. Tylko musisz określić swoje priorytety. No i nauczyć się zadawać pytania na które odpowiedź jest tak lub nie. Wtedy zaczynają mówić więcej.
Hera podniosła się ciężko, aż sapnęła.
- Choć. Trzeba zabrać maluchy na karmienie. Dzięki bogu zaczęły pić z wymion bo moje cycki mają dość.



Jager krążył po ogrodzie dobrą godzinę słuchając posłańca i ustalając różne rzeczy z przyszłym królem.

Lisi książę był zmęczony fizycznie, ale psychicznie było mu lżej na sercu. Nie czuł takiego obciążenia więzią i jego myśli mniej uciekły do przygnębiających sfer życia.
Mimo słów Hery nie mógł znieść tego, że Jager tak długo nie wraca i w momencie, kiedy ostatni z maluchów zamknął oczy, zmienił się w lisa i bezszelestnie poleciał za mężem.
- O co chodzi? - spytał siadając niespodziewanie przed nogami Czarnego, przez co posłaniec prawie go rozdeptał.
Ayase pokazał na obcego mężczyznę zęby i szczękał po lisiemu. Czuł przez więź, że jego partner jest poruszony i chciał wiedzieć dlaczego.
Nie chciał być tylko ładnym dodatkiem, chciał być wsparciem i partnerem w pełnym znaczeniu tego słowa.
Poradzi sobie, był tego pewien. Może nie jest samcem alfa... Ale odkąd związał się z Jagerem czuł się silny. To on wyciągnął swojego męża z rozpaczy po stracie dziecka. To o czymś świadczyło, prawda?

Jager czuł nadbiegającego lisa. Był dużo bardziej doświadczony w więziach stadnych i potrafił naprawdę z dużą dokładnością oszacować gdzie przybywa Ayase. Zmienił więc temat rozmowy na bardziej przyziemny zanim zobaczył białą kitę w trawie. Wziął lisa na ręce i ułożył sobie na ramionach niczym szalik. Czasami chodzili w ten sposób, mimo, że bawiło to niektórych dworzan.
Czarny posmutniał kiedy musiał przekazać chłopakowi złe informacje.
- Mamy zgodę króla by wyruszyć stąd. Za posłańcem ruszyły dwa oddziały szkolonych przeze mnie wojowników. - Zaczął od ważniejszej informacji by przejść do tej która poruszyła go bardziej. Zacisnął pięści i spojrzał w twarz następcy wilczego tronu. Wiedział, że mężczyzna zniesie i zrozumie jego furię. Nie miał też możliwości patrzeć na Ayase owiniętego na jego barkach.
-Twój ojciec rozkazał swoim wojskom wyłapać i wymordować wszystkie razy Homo Animal poza lisami znajdujące się w obrębie zamku i najbliższych okolic. Dorwali również naszych. Wzdłuż dróg ułożone są ciała. Jeden ze zwiadowców któremu udało się zbiec twierdzi, że żołnierze twojego ojca nazwali to czerwonym dywanem dla marnotrawnego syna. Zabiję go. Zrobię to w najbardziej bolesny sposób w jaki potrafię.
W ostatnich słowach Jagera był taki chłód, że temperatura w koło spadła o parę stopni aż towarzyszącym mężczyznom włosy stanęły dęba. Nikt tak naprawdę nie wiedział jak duże doświadczenie w torturach ma Czarny Książę. Ci którzy je widzieli nie żyli bądź byli przez niego trenowani co gwarantowało milczenie.
- Mam nadzieję Książę, że nie będzie dla ciebie problemem zapewnienie nam odpowiedniego okrycia. Co prawda w lisiej krainie zaczyna się wiosna, niemniej żołnierze którzy byli naszą eskortą do mojej siostry nie będą mieli odpowiedniego ekwipunku na tą podróż.
Zwrócił się już innym tonem do następcy wilczego tronu.
- Czarny, mój brat już przy pierwszym spotkaniu obiecał ci pełne wsparcie. Nie złamię słowa które dał ci mój brat. - Książę przeniósł spojrzenie na Ayase który był ewidentnie bardzo poruszony tym co usłyszał. - W naszym rodzie rodzą się wilki melanistyczne i albinosy. Niektórzy z nich są hybrydami, jak ty książę lisów. Wiem, że lubisz czytać, i że zadajesz wiele pytań mojej szwagierce. Zanim opuścicie mój dom postaram się byś uzyskał jak najwięcej odpowiedzi. Będą ci one potrzebne gdy przyjdzie czas. Panowie pozwolą. Armia przemieszcza się wolniej niż pojedynczy jeździec. Niemniej muszę przygotować swoich na ich przybycie.
Kwestie militarne i szczegóły panowie ustalili jeszcze przed przybyciem Ayase. Resztę mogli omówić w między czasie.

Syn marnotrawny.
Włosy na ogonie lisiego księcia stanęły dęba i zawarczał gardłowo. Jak można tak bardzo nienawidzić swojego dziecka? Przecież to nie była jego wina, że urodził się tym kim był. Matka twierdziła, że był darem a ojciec i rodzeństwo nie mogli na niego patrzeć.
Żałował, że nigdy nie poznał swojej mamy. Chciałby móc spotkać się z nią chociaż na kilka godzin. Zobaczyć czemu wszyscy tak bardzo ją... Kochali.
Podniósł wzrok na wilczego księcia kiedy ten wspomniał o innych hybrydach. Kiwnął główka na znak że rozumie spoglądając przy tym przyszłemu władcy prosto w ślepia.
“ Powinieneś zabrać mnie ze sobą. "mruknął na więzi do tygrysa. " Ciężko mi zaakceptować fakt, że mój mąż zabije mi ojca. Nie burz się. Wiem jaka z niego podła gnida. Wiem jak czerwone ma ręce od krwi. To był jednak mój król. Jedyny rodzic jakiego znałem. Rozumiesz, prawda? " urwał, gdy jego głos z wzburzonego stał się cichy i łagodny." Jager. " zamruczał zsuwając się z niego i w tym samym czasie płynnie zmieniając formę na pół ludzka. W przeciągu kilku sekund przed rosłym, silnym mężczyzna pojawił się drobny, piękny młodzieniec przyklejony do jego klatki piersiowej. Objął go za szyję, stając na palcach.
- Jak się czujesz? - spytał, prawdopodobnie zaskakując tym pytaniem swojego męża. Lisi książę pytał o jego samopoczucie, odwracając tym samym uwagę od siebie samego. Jager zawsze martwił się o albinosa, a nigdy nie myślał o sobie. Trzeba to było zmienić. Czas żeby Czarnym też, ktoś się opiekował.

W odróżnieniu od Ayase, Jager miał rodzinę która zaakceptowała jego odmienność i mroczną siłę. Dzięki ich miłości, a teraz dzięki miłości Ayase nigdy nie dał się pochłonąć bestii w sobie.
- Nie pozwolę ci patrzeć na to co zrobię z twoim ojcem. - odparł ostro, po chwili jednak złagodniał. - Będziesz jednak mógł się z nim pożegnać. Czuję że wciąż żywisz do niego dobre uczucia. Nie nalegań jednak na nic innego. Są rzeczy których dobrze urodzony książę nie powinien wiedzieć ani widzieć.
Szli jeszcze chwilę zanim Ayase zmienił postać. Nie zaskoczył go.
- Nic mi nie jest. Nie robię i nie myślę o niczym, do czego nie byłbym przygotowany. Ty byłeś urodzony by cię kochać. Ja by prowadzić wojny i zwyciężać. Więc pozwól mi się kochać i zająć się tym w czym jestem najlepszy.
Nie musiał dodawać, że był mistrzem w zabijaniu. Chociaż wielu mogło się z nim mierzyć w walce i nawet wygrać to wciąż on był żywy, a oni nie.
- sezon łowiecki wciąż się nie zaczął. Wiem jednak że mają tutaj sale zabaw bardziej dostosowana do twoich łapek. Co ty na to?

Ayase jeszcze chwilę przyglądał się mężowi badawczo. Znowu próbował odgonić od niego złe myśli i wymyślał mu atrakcje. Westchnął cicho i opuścił na moment wzrok, by zebrać myśli i uczucia. Gdy ponownie na niego spojrzał, miał zupełnie inne spojrzenie niż jeszcze chwilę wcześniej. Pełne determinacji, zawziętości i... Pewności siebie.
- A może tak... - zaczął odsuwając się od męża i kierując swoje kroki w kierunku pobliskiego lasu. Przeszedł wokół drzew machając zalotnie lisia kita.
-... Zapolujesz na mnie? - dokończył znikając w cieniu rozłożystych drzew. Mimo, że nie lubił być ofiarą to jednak zabawy z Jagerem traktował całkowicie inaczej. Wiedział, że mąż nie chce mu zrobić krzywdy a jedynie wybiegać się i podniecić od adrenaliny... By później zakończyć to niesamowitym seksem.
Dzisiejszego wieczora miał jednak nieco inny zamiar. Chciał nie tylko pobawić się, ale też pokazać Czarnemu czego się nauczył na dworze od wilków.
Łatwiej mu było mierzyć się z wilkami niż tygrysami, przez co nabrał nowych umiejętności, którymi teraz pragnął zaskoczyć męża.
Miał nadzieję, że tym razem jego wewnętrzny tygrys nie potraktuje go jako wroga i nie zapragnie zjadać go na kolacje.
Ruszył pędem w las klucząc między gałęziami i drzewami. Wykorzystywał fakt, że był mniejszy i zwinniejszy niż Jager wybierając drogę, która uciekał na niekorzyść partnera. A gdy udało mu się uzyskać mała przewagę poprzez spowolnienie Czarnego, wspiął się na drzewo.
Spłycił oddech, uspokoił bicie serca i... Skoczył wbijając pazury i zęby w kark męża. Tyle, że delikatnie. Nie chciał obudzić bestii Jagera.
- lis upolował tygrysa. - szczęknął rozbawiony wprost do jego ucha.

Jager nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Zanim zdążył się zgodzić albo odrzucić propozycję lis już mu zwiewał. Instynkt łowcy nie pozostał obojętny. Ruszył za nim. Jager też polował z wilkami. Walczył z wilkami. Znał jednak awersję Ayase do wysokości i drzew. Usłyszał szelest u góry i poczuł go przez więź. Dzięki temu jego tygrys nie rzucił się z zębami na niewinną kulkę. Powstrzymał tygrysa wewnątrz chociaż ten nastroszył futro i wyciągał pazury. Jako kot miał bardzo gibkie ciało. Przewrócił się więc tak żeby swoim ciężarem nie zmiażdżyć chłopaka ale też pozbyć się go z grzbietu. Zmienił też postać. Leżał nagi i miał na swoim umięśnionym brzuchu puchatą kulkę białego futra będącą jego żoną.
- I co zamierzasz zrobić ze swoją zdobyczą? - zapytał go rozbawiony.

Lisek usiadł na ukochanym z zadowolona mina i zaczął leniwie bujać ogonem na boki, przez co łaskotał męża w klejnoty rodowe.
W pewnym momencie wstał polizał Jagera po brzuchu i zsunął się w dół,zatrzymujac się dopiero przy jego penisie.
- Zjeść. - odpowiedział krótko i zabawnie dziabnął zębami blisko męskości Czarnego księcia.
Zaśmiał się po psiemu na widok jego miny.
Każdy samiec jest taki sam, najbardziej na świecie martwi się o swojego fiuta. Nawet niezwyciężony tygrys nie czuje się pewnie, gdy blisko tak wrażliwego narządu znajdują się ostre zęby drapieżnika.
Lis zawsze ma w głowie figle, nie tylko te seksualne.

Jager niewiele myśląc chwycił chłopaka za futro na karku w bezpieczny sposób. Niczym młode. Odsunął go od swojego brzucha.
- Zły Lis. - Pogroził mu palcem i odstawił na ziemię. Jego też to bawiło ale należało skończyć zabawę. W następnej chwili znów był tygrysem. Łbem pokazał mu, że czas wracać. Jako ludzie wyglądali ciekawie i pięknie. Jako zwierzęta wręcz zjawiskowo. Czarny tygrys był wielokrotnie większy od białego lisa. Od obu biła specyficzna aura piękna i dostojności chociaż w zupełnie inny sposób.

Lisek przewrócił oczyma po tym jak jego mąż go skarcił. Wyglądało to nad wyraz zabawnie. Takie figle i przekomarzanie wprawiły obu w dobry nastrój.
Jeszcze w trakcie powrotu do zamku, Ayase kilka razy zakręcił mu się pomiędzy łapami i zaczepił zębami, sprawiając że jego ukochany musiał zabawnie przeskoczyć z nogi na nogę.
Za każdym razem śmiał się przy tym po lisiemu, a jego śmiech był dużo śmieszniejszy niż te lisie figle.
- No popatrz, nie tylko seks oddala czarne myśli. - powiedział prowokująco po zmianie formy na pół ludzka. Cmoknął tygrysa w czubek nosa.
- Jeszcze będzie dobrze.