Wpadka księcia

First topic message reminder :

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

Rosa zaśmiała się serdecznie.
- Tak, ale tylko w moim wydaniu. Kiedy Sun próbowała tego jej mąż i bracia nawet nie drgnęli.
Zignorowała totalnie wzrok Ayase machając ręką w stylu "daj spokój" i rozsiadła się wygodnie na sofie. Sun była starszą z bliźniaczych sióstr Jagera. Ski była druga zaś Hera najmłodsza. Wszystkie Ayase mógł spotkać na weselu jednak nie poznać za dobrze. Izabel i Rosa wymieniały ploteczki podczas gdy chłopak mógł spokojnie zjeść posiłek bez naciskającego na niego samca. Widać było, że zarówno Hera jak i Rosa są bardzo podobne do siebie. Jak się okazało również w podobnym wieku. Rosa była o dwa lata młodsza od Jagera więc 10 lat młodsza od swojego męża.
- Dlaczego ktoś narusza wolny czas przyszłej królowej nieproszony do stołu? - Odparła Rosa.

- Tak nieprzystoi. Jak król się o tym dowie... - zaczęła jakąś kobieta podchodząc nieco bliżej by można było się jej przyjrzeć.
- Jager kompletnie oszalał biorąc kochanka do swojego pokoju!
Albinos spojrzał na przyszłą królowa a potem na typiarkę, która ewidentnie coś do niego miała. Rosa wydawała się być poirytowana, więc na pewno nie była to żadna szycha.
- Kochanek to już przeszłość. - powiedział Ayase nakładając sobie jeszcze paczka. - A przynajmniej tak powiedział Royal.

Rosa była naprawdę wkurzona. Była też samicą alfa.
- Jak śmiesz zakłócać mój spokój i nachodzić księcia w jego prywatnych komnatach! Zacznij się pakować niewdzięczna dziewucho! Jutro wracasz do domu!

Kobieta zapowietrzyła się aż. W drzwiach stała też tygrysica należąca do stałej eskorty Ayase. Zbladła widząc złość Rosy. Dwórka często była z nią widywana. Nie pomyślała, że jej obecność może być przyszłej królowej niemiła. Strażniczka złapała ją za ramię i wycofała.

- Przepraszam wasza książęca mość. To się nie powtórzy. - Powiedziała strażniczka zginając się w pół zanim zamknęła drzwi.
- Mam nadzieję!
Fuknęła na nią. Spojrzała później na Ayase.
- Jedna niech wejdzie.
Tym razem jej siostra zajrzała do pomieszczenia.
- Przynieś tygrysie oko. Ayase będzie je nosił od dzisiaj. W poważaniu mam, że król jeszcze tego nie zatwierdził dekretem. Postawimy go przed faktem dokonanym.
Rosa była najwyżej postawioną kobietą w zamku. Matka Royala i Jagera już nie żyła. Rosa jako żona Royala miała wiec wszystkie przywileje królowej łącznie z dostępem do jej pełnej biżuterii. Teoretycznie to matka księcia powinna dekorować młodą po powrocie do zamku. Rosa zamierzała zrobić to bez obrzędów.
- Noś wisior na wierzchu i te jędze będą mogły tylko zaciskać zęby. Większość dwórek to normalne dziewczyny z marzeniami o księciu z bajki. Heart i Madnes się nie nadają. Pierwszy to puszczalska dziwka. Wszyscy się dziwią że jeszcze nie zaciążył żadnej z swoich muz i inspiracji. Madnes zaś to jego całkowite przeciwieństwo w drugą stronę. Dostanie się do niego graniczy z cudem. Gdy ja wzięłam Royala został im tylko Jager. Miecz koń zbroja te sprawy. Rozumiesz. Olewaj zazdrośnice. Jak jakaś będzie mocno upierdliwa to każ jej się pakować. Możesz to zrobić.

- Tygrysie oko? - powtórzył przypominając sobie co czytał na ten tamat. - Znak przynależności do rodziny królewskiej? - upewnił się, a kiedy tygrysice mu przytaknęły, zarumienił się lekko.
- Heart i Madnes? Gdyby to oni wybierali, jestem pewien, że nie byłoby mnie tutaj teraz. - powiedział znowu pakując do ust kawałek jakiegoś owocu. Jakoś tak nie mógł przestać jeść, był w ich towarzystwie zrelaskowany i wszystko przychodziło mu łatwiej.
- Tylko Jager ma taki słaby gust.
Chociaż jak się tak przyjrzeć Rosie... To ona też nie przypominała jego cycatych sióstr z mikro talią. Była śliczna, ale nie tak widowiskowo jak na przykład, lisice z jego rodziny.

Tym razem głos zabrała Izabel. Staruszka siedziała do tej pory dość cicho bo radzenie sobie z dwórkami było poza jej zasięgiem.
- Heart i Madnes nie są dominującymi samcami. Szukają kobiet zdolnych urodzić jak najwięcej dzieci, licząc, że któreś dożyje starości i przekaże gany dalej. Dominujące samce szukają kobiet silnych. Wyzwań. Osób które będą w stanie rodzić dzieci, ale i ich obronić. Zamiast na ilość stawiają na jakość. Król jest trochę jak Jager dlatego ta dwójka się nie dogaduje. Królowa była bardziej podobna do Royala za to babcia chłopaków to czysty Madnes. Heart musiał coś odziedziczyć po rodzinie swojej matki.

Zaczęła opowiadać historię zalotów obecnego króla i jego braci. Okazało się, że Izabel była już przy porodzie króla. Musiała być bardzo stara. Opowiadała o królowej, która potrafiła siedzieć w zamknięciu przez długie miesiące bo król był tak o nią zazdrosny.

- Teraz kobiety mają więcej swobody. - Skomentowała na koniec Rosa. - Ah, Ayase, przyzwyczaj się bo oficjalnie jesteś kobietą. - Uśmiechnęła się szeroko.

- To, że mogę zachodzić w ciążę nie czyni ze mnie kobiety. Gdybym chciał mógłbym też kogoś zapłodnić. Więc.. W sumie to jestem czymś pośrodku. Wygląda na to, że tak do końca to... Nie mam.. Płci?
Westchnął widocznie tym faktem przybity, bo do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego kim jest. Hybryda.
- Jager też mnie zamknął. - powiedział kładąc głowę na ramionach położonych na stole.
- Nawet okna pozamykał. Gdyby nie Hera to chyba siedziałbym tam do tej pory.
Skarżył się.. I to chyba pierwszy raz w życiu. Zazwyczaj inni mieli w dupie to co mówił.

Rosa uśmiechnęła się
- Przykro mi to mówić ale zgodnie z tutejszym prawem robi. Jager na pewno ci to wyjaśniał więc nie będę cię powtarzać. Jak ty kogoś zapłodnisz to wrócisz do statusu mężczyzny. Inaczej, jesteś kobietą.
Obie jednak spojrzały zaskoczone gdy chłopak powiedział, że go zamknął.
- Wszyscy czuliśmy jego wzburzenie, ale nie miałam pojęcia, że posunął się tak daleko... a to łajza...świnia normalnie... Co zrobiła Hera że cię wypuścił?
Zapytała Rosa ciekawa jak udało im się zakończyć taką patową sytuację.

- Chyba na niego nakrzyczała. - powiedział patrząc na kobiety spod swoich długich rzęs.
- I trochę pomogła mi z tą więźnia. Dalej mam z tym problem. Wcześniej.. Jedyna więź jakiej doświadczałem to ta posłuszeństwa wobec króla. Chociaż.. Royal ma ją znacznie silniejszą.
Az się wzdrygnął na wspomnienie wymuszenia na nim posłuszeństwa.
Lisia kita bujała się leniwie na boki a uszy leżały płasko przy głowie, na znak tego, że jest mu obecnie bardzo dobrze.
- Gdyby nie ta więź nie obudziłby się tak mój lis. Nie odkrył bym wtedy jaki potrafi być wkurzający i puszczalski.
Uniósł brew do góry czując, że jego lis się obraził.

- Royal wiąże więź z życiem każdej jednostki. Kiedy robi to osobiście to... nawet ja nie potrafię tego opisać. Chodzi o to, że on coś z siebie daje tobie i zabiera coś od ciebie. Przez to więź jest inna. Hera mimo, że teraz podlega innemu królowi, uwierzysz lub nie, wciąż jest związana więzią Royala. Wilk się wkurza ale nie był w stanie jej zerwać. A twój lis... cóż...
Tym razem znów odezwała się Isabel.
- Widziałyśmy jak zachowywały się twoje siostry. Uwierz, daleko mu do puszczalskiego. Ta... nie z największymi balonami tylko mniejszymi. Próbowała poderwać męża Ski. Później Hery, a na końcu Hearta. Nawet on powiedział, że w takie bagno nie wchodzi. Twój lis jak czuje, że samiec należy do innej to się tak nie puszy. No. Powinnam się udać s powrotem. Obowiązki czekają. Jedz dużo klejnocie północy. Śpij i odpoczywaj.
Przechodząc obok niego pocałowała go w czubek głowy. Skłoniła się Rosie i wyszła zostawiając ich samodzielnie.
- Więzi są odpowiedzią na uczucia. - Zaczęła Rosa. Miała dużo większą wiedzę od Hery. Nici jej męża bezpośrednio przytwierdzone były też do niej. Zaczęła tłumaczyć mu jakie są rodzaje więzi i jak działają. Zajęło to naprawdę sporo czasu.

Czując pocałunek w czubek głowy dotknął tego miejsca zaskoczony. To pierwszy raz, gdy ktoś okazał mu taka czułość. Nie liczył Jagera, bo jego uczucia były zupełnie inne.
Na moment oczy mu się zaszkliły i poczuł dziwne ściśnięcie w sercu.
Potem słuchał o więziach, zadawał pytania i jadł... Aż w końcu, nie wiedząc kiedy... Zamknęły mu się oczy i zasnął leżąc na stole.
Obudził się rano w łóżku, a obok niego leżał Jager. Spojrzał na niego nieco zdezorientowany, bo kiedy rozmawiał z Rosa był wczesny wieczór a teraz był ranek. Nawet nie wiedział jak znalazł się w łóżku.

Gdy tylko oczy chłopaka się zamknęły zaczęła mówić coraz ciszej. Nie musiała wołać Jagera. Wiedział kiedy przyjść.
- Jest słodki. - Powiedziała Rosa do Jagera gdy już wychodziła.
- Jest. Ale też kapryśny, uparty i bardzo skrzywdzony.
- Widziałam. Dbaj o niego czarny. To prawdziwy klejnot północy. Aż nie mogę uwierzyć, że oddali go tak po prostu.
-Oni nie myślą jak my Rosa. Oni nie widzą piękna w inności i nie są ciekawi. Ciekawość to cecha kotów. Pamiętaj. Idź już.
Nie mogła oderwać oczu od słodkiego liska który wręcz ginął w ramionach swojego męża. Gdy znikęła ułożył go w łóżku i sam położył się obok. Nie mógł się powstrzymać od dotykania jego brzucha. Trochę się bał co wzbudzało śmiech jego tygrysa. Gdy się obudził rano, też nie wstał tylko głaskał brzuch chłopaka.
- Zasnąłeś na stole.- Wyjaśnił jego nieme pytanie. - Dzień dobry. Spójrz.
Na stoliku obok łóżka leżał zapisany dokument oraz na nim wielki wisiorek na srebrnym łańcuszku.
-Rosa wybrała dla ciebie srebro. Podobno będzie ci pasowało bardziej niż złoto. Ojciec podpisał dekret z datą wsteczną. Tak jakby nigdy nie było tego całego bajzlu z kochankiem. Możemy za to podziękować Royalowi.

- Zasnąłem na stole? - powtórzył rumieniąc się wściekle. Ale wstyd.. I to tak przy przyszłej królowej.
Zerknął w kierunku świstka papieru i wisiorka, a po usłyszenia co jest tam napisane, zmarszczył brwi.
- Myślę, że powinienem podziękować Rossie. Royal sam z siebie raczej by tego nie zrobił.
Wiedział, że go nie lubi. Musiał urazić jego Lwie ego, że tak go oszukał. Koty były przecież bardzo dumne. Podniósł się odrobinę i sięgnął po wisiorek.
- Jest śliczny. - powiedział od razy zakładając go na szyję. Zerknął z ukosa na Jagera.
- Czujesz jej energię?
Powiedział jej, bo z jakiegoś powodu był przekonany, że to dziewczynka.

- Czasami. I czemu jej? Może to chłopiec? A może hybryda? - Zapytał drażniąc się z nim. Nosem przesunął białe włosy które go drażniły i pocałował go w kark. Wziął swój wisior i przyłożył do tego Ayase. Wszystkie linie były zgodne.
-Królewski kamień ma niepowtarzalny wzór. Dawno temu wydobyto wielką sztabę i wyprodukowano z niej biżuterię dla króla. Odbiera się ją dopiero po śmierci danej osoby. Nie przechodzi na dzieci ponieważ należy się wyłącznie tym którzy są w pierwszej kolejności do tronu i ich połówkom. Obecnie nosi ją rodzeństwo ojca, ojciec i moje rodzeństwo wraz ze swoimi połówkami. No i oczywiście dzieci Royala. Siostry jako że opuściły kraj musiały oddać swoje błyskotki. Nie cierpią. Jak tylko przyjeżdżają w odwiedziny Rosa im je pożycza. Obiecałem ci nie mówić ale wiem jak nie lubisz niespodzianek. Hera, Sun i Ski oraz Rosa wymyśliły, że zrobią ci imprezę z okazji malucha. Widziałem je. To przerażające. Ostatnią taką imprezę zrobiły Herze. Jeśli stwierdzisz, że to dla ciebie za dużo tylko daj znać.
Cały czas głaskał go po brzuchu i boku podczas gdy opowiadał o tym co robił poprzedni dzień w zamku gdy Ayase sobie siedział z szwagierką.

- Jeśli to hybryda to się nie dowiem. - odpowiedział uśmiechając się smutno. - Matki hybryd umierają przy porodzie. - wyjaśnił, bo był pewnen, że Jager o tym nie wie. - To bogini księżyca domaga się takiej ofiary.
Odchrząknął.
- Jestem pewien, że to dziewczynka. - dodał, próbując zmienić temat. Przyjrzał się uważnie kamienia, tyle stresu i jego łez.. Wszystko po to, żeby nie być kochankiem. Żeby dostać ten kamień.
- Naprawdę sądzisz, że boję się twoich sióstr, po tym jak wysłałeś mnie na spotkanie z Royalem? - spytał podnosząc na niego wzrok. - Dzięki za zepsucie niespodzianki. - fuknął na niego wychodząc z łóżka.
Nikt mu jeszcze nie urządzał przyjęcia, był podekscytowany.

- Trzech sióstr i szwagierki. No i w gronie będą 3 ciężarne. Nie wiem czy nie idzie armagedon.
Stwierdził rozbawiony.
- Zjemy śniadanie i wybierzesz sobie osobistą eskortę. Później
Zaczął mu opowiadać ze szczegółami plan dnia. Biblioteki, laboratoria, działy medyczne, przedstawienie wszystkim pracownikom wyższym szczeblem, szlachcie, straży i damom dworu. A to był tylko pierwszy dzień.

- Śniadanie? Jestem strasznie głodny. - powiedział zatrzymując się w pół kroku. Podszedł do drzwi i wychylił przez nie głowę.
- Czy mogę już prosić śniadanie? - spytał stojących przed nim strażników.
Kiedy dowiedział się, że będzie też śniadanie oficjalne odpowiedzial, że drugie śniadanie też chętnie zje. To wywołało śmiech tygrysów. Taki mały a włączył mu się wilczy apetyt.
Potem zaczął narzekać na temperaturę.
- Jak ubiorę kimono, to się ugotuję. - jęknął białowłosy stojąc przed swoją szafa.

Jager obserwował leniwie z łóżka jak się krzątał. I on i jego tygrys mieli te same zdanie. "Moje" Ayase należał do nich i ich przywilejem było obserwować go takiego. Dopiero gdy zaczął narzekać na kimono wstał. Podszedł do jednego z kufrów. Otworzył go.
- Tutaj masz przygotowane ubrania zrobione przez krawca. Są dostosowane do twojej delikatnej skóry i upałów. Krój jest męski.
Dodał żeby chłopak nie miał wątpliwości, że zostały one przerobione po jego ujawnieniu się. Gdy się przebierał odebrał śniadanie dla niego. Rozstawił je ale jedynie nalał sobie w czarkę wody i znów wrócił do łóżka. Był kotem. Naprawdę mógł spać 16 godzin na dobę.

Wybrał sobie ubrania krzywiąc się przy tym, bo nie był przyzwyczajony do tak odkrytych strojów. Ale w końcu wziął jeden komplet i zniknął w łazience.
Zupełnie jakby się wstydził rozebrać przy mężczyźnie, który widzial go nago w każdej możliwej pozycji i każdym oświetleniu. To było w pewny sposób urocze, pokazywało, że ten niewinny Lisek nie umarł jeszcze śmiercią naturalną. Wciąż gdzieś tam był, mimo że na pewno nie był już dziewica. A mało tego.. Nosił pod sercem zarodek, część ich dwójki. Lisa i Tygrysa.
- Czuję się głupio. - powiedział Ayase wychodząc w końcu z łazienki. Miał przy tym uroczo zarumienione policzki, długie włosy związał w kitek wysoko na czubku głowy, co podkreślało smukłą szyję albinosa.
Mimo, że nie był już w rui, dalej wyglądał zjawiskowo.

W Jagera po raz chyba pierwszy uderzyło to jak młody jest lis. Wcześniej ciągle z nim walczył i zaciekle się bronił. Nie zwracał więc uwagi na to jak młoda i krucha jest jego żona. To jego tygrys go naprostował. Ayase nie był dzieckiem. Był w pełni zdolny do zajścia w ciążę. Jego organizm był gotów nawet jeśli ta ludzka część chłopaka wciąż była tak niewinna.

Podszedł do niego i objął go.
- Wyglądasz pięknie. - Odwrócił wisior na jego szyi tak by łańcuszek się nie plątał. -Zjemy z królewskimi zrzędami, zabiorę cię później najpierw do kuchni. Jestem pewien, że Martha ma lody.
Pocałował go krótko i się ubrał. Przeprowadził go przez zamek wyjaśniając co jest gdzie. W jadalnie przy stole siedzieli już bracia Jagera, Król, Rosa i dzieciaki. Żadnych dwórek, kochanek, szlachciców w interesach. Tylko rodzina i obsługa.
- Usiądźcie. Dopiero zaczęliśmy. - Powiedział ojciec ale nie komentował ani spóźnienia ani obecności Ayase. Nosił jego wnuka. Był w stanie mu wybaczyć podstęp. Lis mógł się zdziwić bo naprawdę nikt nie odnosił się do niego wrogo. Może lekko niepewnie. Jager odsunął mu krzesło koło Rosy żeby czuł się lepiej. Sam usiadł obok niego. U szczytu siedział ojciec, a naprzeciw niego Royal. Koło dziadka siedziały dzieci Rosy i Royala. Mniej więcej w połowie bracia Jagera. Było wciąż dużo miejsca. Widać jednak było które są dla kogo. Te przeznaczone dla Sun, Ski i Hery były nakryte jednak nie ruszone.

Ayase był zakłopotany i napięty, mimo obecności Rosy, która łagodnie się do niego uśmiechała. Nie miał pojęcia jak się zachowywać, bo było mu głupio, że wszystkich ich oszukał.
Usiadł na wskazanym przez Jagera krześle i rozejrzał się nieśmiało. Jego puchaty ogon zafalował niespokojnie, bo podświadomie wyczuwał obecność silniejszych samców i z jakiegoś powodu przeszkadzało mu to, mimo że wcześniej nie miał z tym problemu.
- Skoro Ayase uznany jest za żonę, czemu ubiera się jak chłopak? Jestem trochę rozczarowany. - powiedział leniwie Heart widocznie uznając to zamieszanie za zabawne.

- Bo tak mu wygodnie. Tobie nikt nie zwracał uwagi jak ubierałeś się w sukienki Sun.
Odbił piłeczkę bratu Jager. Podsunął chłopakowi półmisek z rybami bo wiedział, że tego zabrakło w jego wcześniejszym śniadaniu a chłopak je lubił.
- Pamiętasz Madnes?- Kolejny brat trochę był wyrwany z transu ale zaraz uśmiechnął się.
- Sun ganiała za nim przez pół zamku.
- To była bardzo droga sukienka. Mama też była wtedy zła. - Skomentował król.
- Czy to nie było wtedy jak za ucho wytargała go do wujka? Jak ona to powiedziała? - Zaczął Royal.
- Zrób z niego mężczyznę bo jak nie to ja się postaram żeby został kobietą. - Zaśmiał się Heart udając ton królowej. - Wujek był przerażony i później przez miesiąc trzymał mnie pod musztrą. TO BYŁ KOSZMAR!
-Ja tam lubię wujka i jego metody...- Skomentował Jager. Odpowiedziała im salwa śmiechu bo wujek tak jak Jager zajmował się wojskami i jego musztra naprawdę była niczym przy tym co robi swoim specjalnym siłom najmłodszy z braci.
- Oni tak zawsze. Nie przejmuj się - Szepnęła do niego Rosa.

Lisek obserwował wszystkich uważnie swoimi bystrymi, czerwonymi ślepiami.
Wystarczyło mu się dobrze przyjrzeć, żeby dostrzeć, że nie jest tylko ładnym chłopcem. Miał inteligentne spojrzenie i szybko się uczył. Nie było mądrze go ignorować i lekceważyć, bo z każdym rokiem coraz lepiej potrafił o siebie zadbać.
Zerknął w kierunku Rosy, widać było, że ta wymiana zdań go zainteresowała. W śmiechu braci nie było złośliwości, raczej serdeczności. U niego wyglądało to zupełnie inaczej.

Nikt nie mówił o polityce, pracy, ani rzeczach z tym związanych. Skupili się na żartowaniu jeden z drugiego i wygłupianiu. Nawet sam król podokuczał trochę synom.
- Jager na pewno ci mówił. Śniadanie to dla nich najważniejszy posiłek. Tylko dla rodziny. Później ruszają do swoich obowiązków. Royalu Juniorze wyciągnij tą kość z nosa!
Rosa zaraz przeszła z delikatnego tonu skierowanego do Ayase do krzyczenia na jednego z synów. Wystarczyło jedno karcące spojrzenie Ojca i chłopak odłożył kość grzecznie na osobny talerzyk.
- od dłuższego czasu nic sobie nie nałożyłeś. Najedzony?
Zapytał go w końcu Ayase.

- Wygląda na to, że na jakiś czas tak. - odpowiedział zerkając z lekka dozą przerażenia na dzieci Rosy i Royala. On też miał mieć takie potworki?!
Zerknął znowu szybko na Jagera, co on najlepszego zrobił?! Przecież on nie da sobie rady!
Na pewno będzie okropna mama! Nie miał przecież dobrych wzorów.. A co jak to bedzie hybryda?
Znowu odrobinę pozieleniał na twarzy, ale w ostatnim momencie udało mu się uspokoić.
To by dopiero było, zrzygałby się na swoim pierwszym królewskim śniadaniu..

Tym razem Ayase mógł poczuć jak zalewa go fala ciepłych uczuć nie tylko od Jagera. Cała rodzina starała się pomóc mu się uspokoić i poczuć bezpiecznie. Gdyby nie ochrona męża Ayase mógłby pływać w uczuciach innych i ich zapewnieniu, że nic mu nie grozi i nie jest sam.
-Obiecałem ci lody w kuchni. Chodź.
Złapał go delikatnie za rękę i pożegnał się z wszystkimi. Przeszli do zamkowej kuchni i odnaleźli starą kocicę Marthę. Wyciągnęła ona z lodówki parę smaków. Wszystkie robione przez nią i pozwoliła młodej żonie wybrać na co ma ochotę.
- Jeśli będziesz miał na nie ochotę możesz śmiało o nie poprosić.