Wpadka księcia

First topic message reminder :

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

Ayase zmeczył się w końcu, bo po trzech dniach ciągłego seksu i prawie żadnego odpoczynku, był już osłabiony.
- Nie zrobię czegoś takiego. - powiedział próbując go od siebie odepchnąć. - Nie mam zamiaru być takim rodzicem jak inne lisy. - dodał przymykając na chwilę oczy. Lisie uszy opadły na moment a ogon kołysał się lekko między nogami.
Będzie miał dziecko.
- Puść mnie, szybko. - jęknął zakrywając usta, będąc pewnym że zwymiotuje to czym został nakarmiony przez Jagera.

Puścił go ale pognał za nim. Pomógł mu zapanować nad torsjami. Trzymał na boku jego włosy i delikatnie głaskał plecy. Gdy żołądek się uspokoił dał mu mokry ręcznik by mógł się otrzeć. Usiadł. Oparł się o ścianę i wciągnął na swoje uda chłopaka. Obejmował go i mruczał uspokajająco.
- Jeszcze czy zanieść cię do łóżka? Powinieneś odpocząć.

- Módl się żeby to było z emocji, bo jak tak będzie wyglądał każdy mój poranek, to gorzko tego pożałujesz. - powiedział opierając się o niego całym ciężarem ciała.
Jager miał rację, powinien odpocząć. Nie tylko jego partner chciał chronić dziecko, wiedział że jego lis także będzie robił co w jego mocy by ostrzec go przed niebezpieczeństwami.
Był pewien, że już cały zamek huczy od plotek, że Czarny książę postawił na swoim i zapłodnił hybrydę.
- To nie jest grudzień. Dlatego był... Jest taki zły. - mruknął cicho niespodziewanie Ayase zamykając oczy.
- Jak moja rodzina się dowie... - urwał w połowie i tylko wtulił się w Jagera, zakrywając się puchata kitką.

- Mam w dupie twoją rodzinę i cały świat. Jeśli nie będziesz chciał ich widzieć nie wpuszczę ich do zamku.
Oczywiście nie mógł tego zrobić bo protokół wymagał przyjąć delegatów innego kraju należycie. Mógł za to ochronić chłopaka zabraniając wstępu na poszczególne piętra.
- Dlaczego grudzień jest taki ważny?- Zapytał nie mając pojęcia co oznacza ten szczególny miesiąc dla lisa. Złapał chłopaka na ręce i zaniósł do łóżka. Okrył go i objął dając poczucie bezpieczeństwa w swoich ramionach.

- Miesiąc lisów. - odpowiedział sennie, wierząc mu na słowo, że go ochroni. Był zmęczony, później będzie się dalej na niego wkurzać.
- Dalej będę musiał nosić obróżę? - spytał, bo zmartwił się, że rytuał zakładania jej może zaszkodzić maleństwu. A skoro już było.. To nie chciał by coś mu się stało.
- Chce spać. - dodał z trudem utrzymując otwarte oczy.
- Nie myśl sobie, że ci odpuszczam. - Ziewnął w końcu zamykając ślepia.

- Nie. Dostaniesz insygnia królewskie. Jako mojej żonie przypada ci wisior z kamieniem zwanym tygrysim okiem oraz diadem. Diadem ubiera się raczej na uroczystości natomiast wisior to zwykła błyskotka. Będę nosił taką samą.
Pozwolił mu zasnąć i kazał strażnikowi sprowadzić swojego najstarszego brata. Nie zamierzał opuszczać Ayase ale musieli omówić sporo rzeczy.

Niefortunnie się składało, że zawsze gdy były umaiwane jego losy, lis spał jak zabity i nic go nie ruszało.
Z jednej strony było to całkiem zabawne, a z drugiej irytujące. Bo omijały go najważniejsze kwestie.
Ponieważ ruja, dopiero była na wykończeniu, to wciąż zdarzało mu się zaatakować słodkim, kuszącym zapachem.
Nie było to tak silne jak na początku, ale wciąż nieco problematyczne. Szczególnie dla Jagera, który musiał skupić się na rozmowie z bratem.

Ruja głównie miała na celu informować wszystkich samców w koło "hej jestem tutaj, gorący, chętny i gotów do zapłodnienia!" Na szczęście tygrys Jagera już wiedział, że lis został zapłodniony. Mimo to zanim zapach chłopaka się zmieni z ruji na naturalny a potem ten specyficzny dla jego stanu minie trochę czasu.
"Może zrobimy bliźniaki?"
Zaproponował tygrys szarpiąc się wręcz w nim i chcąc ruszyć do lisa. Royal obserwował go z rozbawieniem.
- Nie wiem czy to pocieszenie czy przekleństwo ale już żadna inna istota nie będzie działała na ciebie tak intensywnie. Moja żona potrafi mnie omotać mimo wielu kilometrów. Wróćmy jednak do kwestii rodziny Ayase.
Royal i Jager musieli ustawić odpowiednią strategię. Brat był tutaj potrzebny czarnemu głównie po to żeby wiedzieć co może zrobić i jak żeby nie naruszyć tych wszystkich protokołów.

W pewnym momencie, mimo że Ayase dalej spał, lisie uszy postawiły się na sztorc a lisia kita zaczęła kołysać się, zupełnie jakby lis się obudził i podsłuchiwał.
- Dlaczego mnie budzisz? Jestem taaaaak.. Zmęczony. - Ziewnął w końcu podnosząc głowę. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że nie są sami.
Lis uznał, że Ayase powien być obecny przy tej rozmowie. A że teraz wchodził w tryb rodzica wszędzie widział spisek.
Na widok Royala podskoczył do góry, przez co prawie wszedł na partnera.

Jager jak gdyby nigdy nic złapał chłopaka i ułożył tak by mógł dalej spać w jego ramionach mimo, że sam siedział.
- Omawiamy ewentualne wizyty twojej rodziny. Powiedziałem bratu, że nie chcę ich widzieć w zamku ale Royal mówi, że to niemożliwe bo królewski protokół i inne bzdury.
Royal uśmiechnął się szeroko. Lew był zadowolony że budzi lęk w tej istocie.
- Musimy przyjąć delegację królewską z kraju lisów jak każdą inną. Jeśli Ayase nie będzie chciał ich widzieć wystarczy że powie że czuje się źle i zostanie u siebie, znaczy tutaj, u was.
- Nie. Rodzina Ayase to degeneraci. Nie pozwolę im więcej go krzywdzić. Nie mogą mieć prawa zbliżać się do niego. - Warczał Jager.

- Dlaczego rozmawiasz o sprawach które mnie dotyczą bez mojego udziału? - spytał zerkając krótko i nerwowo w kierunku przyszłego władcy.
Potem próbował go ignorować, ale to nie było łatwe bo czuł ciężar jego obecności.
- Mogłeś poczekać, aż się obudzę. Od trzech dni prawie nie spałem, nie jadłem i.. Dużo się ruszałem.
Zarumienił się na ostatnie słowo, bo teraz, gdy nie zaślepiało go pożądanie widział wszystko w innych barwach. I rozmowy o seksie przy przyszłym królu, który to ostatnio nieźle go nastraszył i wymusił uznanie go za swojego władcę, nie należało do przyjemności.
- A przez ciebie lis nie pozwala mi odpocząć.
Skarcił go jak małe dziecko, mimo że to on wyglądał w jego ramionach jak szczeniak.

Jager wywrócił oczami. Royal za to uśmiechnął się. Ayase do końca będzie wiedział, że jest niebezpiecznym typem. Należało jednak pokazać mu, że potrafi też być dobry dla swoich ludzi.
- Próbuję wytłumaczyć twojemu mężowi, że po pierwsze nie może zabijać każdego kto cię kiedykolwiek skrzywdził, po drugie nie może zabronić twojej rodzinie przyjazdu bo pochodzą wszyscy z królewskiego rodu i co najważniejsze po trzecie powinien zapytać najpierw ciebie w jakim stopniu chcesz kontynuować kontakty z rodziną. Niestety ten uparty jełop jak tylko pojawia się w zdaniu coś co sugerowałoby, że ktoś z twojego rodzeństwa się do ciebie zbliży zaczyna warczeć i mówić nie. Z chęcią wysłucham twojej wersji bo jego zdaniem są to ludzie, którzy oczekują twojej śmierci.
Royal skończył swój wywód i wpatrywał się wyczekująco w Ayase. Rozumiał czemu kulił się w ramionach męża ale chciał znać jego prawdziwe myśli.

Białowłosy poruszył się niespokojnie na dźwięk głosu lwa. Nie czuł się komfortowo rozmawiając z Royalem, podczas gdy Jager ściskał go zaborczo w łóżku.
- Jeśli nie chcesz żebym się z nimi widywał możemy wrócić do pierwszego zamku. Tam nie wejdą. - powiedział bardzo cwanie. W tamtym zamku miałby też spokój od rodziny Jagera, więc upiekłby dwie pieczenie na jednym ogniu.
Stłumił ziewnięcie zasłaniając usta dłonią.
- Nie tylko moja rodzina chciałby mnie skrzywdzić. - mruknął wzruszająca lekko ramionami. Miał na myśli oczywiście koty. Po tym małym oszustwie na pewno nie będzie lubiany. - Jak się dowiedzą, że.. Jestem w ciąży, mimo że do grudnia daleko, uznają to za kolejny dziwaczny wybryk. Poza tym.. Jestem pewien, że moje siostry dalej nie mogą pogodzić się z faktem, że Jager wybrał mnie a nie któraś z nich.
Wydobył z siebie ostatnia, niektorolowana falę feromonów i przestał wyglądać jak po wizycie w spa.
W końcu dało się zauważyć, że jest nieco za blady i ma podkrążone oczy

- Royal nie pozwoli mi zostać w zamku zbyt długo. Już planuje do której jednostki mnie wysłać. Początkowo miałem w planie zabrać cię z sobą ale ponieważ jesteś w ciąży musimy do rozwiązania zostać w zamku. Tutaj otrzymasz najlepszą pomoc magiczną i medyczną. - Wyjaśnił tym razem Jager.
- Słyszałem informacje o tym jakoby planowały cię zabić jeśli Jager tego nie zrobi. Już moja głowa żeby ojciec uznał cię za jego żonę już teraz. Co zaś oznacza, że atak na ciebie to atak na kocią koronę. Tych którzy zabijają członków królewskiego rodu kara się śmiercią.
Oczy lwa niebezpiecznie błysnęły.
- Z tego co wiem w twoim kraju kara jest taka sama.
- Jeśli ktoś go dotknie rozszarpię na kawałki.- Warczał Jager
- Widzisz, o tym mówiłem. - Zwrócił się do Ayase.- Bracie, nie możesz grozić śmiercią każdemu!

- Chyba, że król wyda przyzwolenie. - powiedział zagryzając lekko wargę. Nie wiedział co zdecydował jego ojciec. Może naprawdę to wystawienie go miało na celu jego śmierć?
Na Jagera w jednej chwili spłynęło przygnębienie albinosa.
- Jeśli ktoś mnie dotknie, nawet nie będziesz o tym wiedział. - jego usta poruszyły się wbrew jego woli. Co się działo ostatnio z tym lisem?! - bo wyjedziesz.
Ayase zasłonił usta i zarumienił się lekko.

Jager zaraz zaczął warczeć. Sięgnął między nogi chłopaka i ścisnął jego klejnoty rodowe.
- Jesteś mój. TYLKO MÓJ. Spróbuj tylko nadstawić się do następnego samca.
- On nie mówił o zdradzaniu ciebie Jager tylko o fakcie, że jak wyjedziesz to nie będziesz wiedział czy coś mu się stało. - Royal spojrzał na chłopaka. - Oczywiście jest to bzdura. Ayase, twój lis się myli. Z Jagerem wasza więź jest bardzo silna. Zarówno on jak i ja poczujemy jeśli coś ci się stanie albo jeśli zaczniesz się podniecać. Poczujemy twój starach, miłość, radość, podniecenie i wszystko inne z racji więzi. Jager może być i parę dni drogi stąd ale jego wieź i jego krew jest w tobie. Może on nie rozszarpie agresora, pamiętaj jednak, że w tym zamku ma jeszcze 3 starszych braci, którzy będą chronić jego i tego co mu drogie tak jak on chroni nasz kraj.

Royal nadawał swojemu głosowi specyficzny ton. Ton władcy ale też starszego brata który miał za zadanie chronić nie tylko kraj, ale też rodzeństwo. Dla niego bezpieczeństwo Ayase to była sprawa osobista. Pod wpływem słów brata Jager się uspokoił i znów zwyczajnie tulił chłopaka w ramionach. Do drzwi rozległo się lekkie pukanie a później weszła kobieta. Była piękna. Nie szczupła. Nie gruba. Długie złote włosy opadały jej na ramiona. Brązowe oczy patrzyły ciepło. Gdy spojrzało się na nią miało się wrażenie, że stoi się w lekkim świetle słońca.
-Wejdź Rosa. Ayase, poznałeś moją bratową. Lili Rosa, róża pustyni. Żona Royala.
Kobieta obdarzyła ich uśmiechem który spływał jak miód na duszę.
- Heart zabrał dzieciaki i powiedział żebym tu przyszła. Sama byłam ciekawa rodzinnego nabytku. - usiadła obok męża, a ten objął ją czule ramieniem. Uśmiech lwa gdy patrzył na nią był pełen czułości.
- Miło mi cię znów widzieć Ayase synu księżyca. Muszę jednak cię ostrzec, że jeśli twój lis postanowi znów wypuścić feromony w stronę mojego męża to będzie miał ze mną do czynienia. - Pogroziła mu palcem i spojrzała na męża. - Ktoś go oglądał?
-Była Isabel. Musi się wyspać i uzupełnić jedzenie. Dużo jedzenia. Bo dzisiaj wszystko oddał. Nic innego mu nie dolega.
Kobieta kiwnęła głową na znak zrozumienia.

Ayase jęknął i pochylił się do przodu czując rękę męża między swoimi nogami. Bogini, co on wyprawia?! Na jego policzki weszły jeszcze większe rumieńce.
- Obawiam się, że mój lis podczas rui jest paskudny. - odpowiedział próbując wydostać się z tak zaborczego uścisku. - I teraz też jest wzburzony. Zdaje się, że się obraził na Jagera. - dodał wyraźnie zakłopotany swoimi uczuciami i zachowaniem lisiego ja.
Był też zakłopotany ilością osób w sypialni i przytłaczony informacja, że jest w ciąży. W jednej chwili za dużo na niego spadło, a wszystko zaczęło się od tej szaleńczej rui.
Niepewnie przesunął rękę w kierunku brzucha. Tam rozwijało się teraz życie? W nim?
To było niemożliwe. Znowu na samą myśl zrobiło mu się tak niedobrze, że w ostatniej chwili udało mu się wyskoczyć z łóżka i zniknąć w łazience.
Bogini, na księżyc, będzie miał dziecko.
Za każdym razem jak o tym myślał jego ciałem targały mdłości. To chyba była reakcja obronna jego organizmu.

Tym razem zanim Jager zdążył pogonić za nim Rosa go usadziła. To ona poszła za chłopakiem. Delikatnie drapała go po grzbiecie i podpowiadała jak sobie poradzić.
- Nie chciałeś zachodzić w ciążę prawda? To dlatego tak tobą miota. Stres. Pierwsza ruja. Prawdopodobnie Jager nie wpadł na to żeby cię oczyścić w środku prawda? Tylko... no mniejsza o to. Ehh... Najpierw poskładaj się psychicznie. Nie chciałeś go ale jest. Wymiotując osłabiasz siebie i dziecko. Czy chcesz zabić dziecko?
Pytała, ale moc jej słów była równie silna jak Royala. Ta kobieta miała zostać przyszłą królową.

Kilka małych, słonych łez zniknęło w kiblu, po słowach przyszłej królowej.
- Nic z tego co się ostatnio dzieje nie jest po mojej myśli. - wyznał opierając głowę o wannę. Przymknął oczy próbując się uspokoić.. Tyle, że gdy tylko znowu doszło do niego, że będzie mama i po raz kolejny pozieleniał na twarzy.
- Na księżyc. - jęknął znowu wisząc nad kiblem. - głupi tygrys. - Nie było pewne czy na męża przeklina teraz Ayase czy lisek.
- Nie chcę zrobić mu krzywdy. Ale.. To, że już jest..
Nie miał czym już wymiotować, więc tylko jego ciałem wstrząsły odruchy wymiotne.
Próbował wsłuchać się w jej głos i uspokoić. Odkąd dowiedział się, że jest hybryda lepiej tolerował obecność kobiet. Nie czuł się przy nich zagrożony.

- Nie wiem czy Jager ci powiedział ale gdy trafiłam z Royalem do zamku dostałam ruji w noc poślubną. Wiesz jaki to pech? Nie było mowy o rozmowie, czułościach, NIC. W dodatku byłam niewiele starsza od ciebie. Royal był już dorosły, wysoko urodzone księżniczki kręciły się i mógł wybierać. Ja dopiero weszłam na dwór. Tydzień. Tydzień, tyle miałam zanim oznajmił że jestem jego. Nie zdążyłam zaprzyjaźnić się z nikim. Bach stałam się przyszłą królową i koniec. Ile trwała twoja ruja? 3 dni? Wyobraź sobie, że gdy dostałam ją w noc poślubną przeszła dopiero po 2 tygodniach. 2 tygodnie. Czułam, że lew Royala...
Rosa ciągnęła opowieść uspokajając chłopaka. Wiele jej doświadczeń pokrywało się z tymi Ayase. Tylko ona była kobietą. Dawała mu wody a gdy ją oddawał podawała mu ją znów. Wiedziała, że jej paplanie odciąga uwagę chłopaka od nieprzyjemności.
- Po tygodniu modliłam się żeby mnie zapłodnił tak miałam dość. Moja bestia odmawiała ciągle i walczyła jak twój lis. Gdy zaszłam o mało nie zabiłam Royala taka byłam wściekła. On się śmiał a ja płakałam. Z jednej strony ulga, że to już koniec, z drugiej złość. Za szybko. Za mało się znamy. Ale oni tak mają. Samce alfa. Że jak sobie upatrzą to po trupach do celu. Trzy dni po zapłodnieniu zaczęłam czuć swojego syna. Wcześniej na niego nie patrzyłam i nie szukałam. Przy drugiej ciąży, bliźniaczej swoją drogą, już od zapłodnienia potrafiłam je znaleźć. Bliźniaki. Jeśli chcesz to ci pokażę jak. To wspaniałe uczucie. Gwarantuję ci, że przynajmniej złość na Jagera będziesz miał z głowy.

- Głupie samce alfa. - mruknął po słowach przyszłej królowej, gdy na chwilę przestał wymiotować. Przyglądał się jej i słuchał uważnie, nie przerywał, nie komentował. Byłby dobrym przyjacielem, gdyby ktoś w końcu zobaczył w nim coś więcej niż hybrydę albinosa. Potencjalne zagrożenie /wybryk natury/zabójcę matki/oszusta.
- Mam nadzieję, że to będzie córka. I Jager będzie miał kolejna osobę do pilnowania, dzięki czemu da mi trochę spokoju. - powiedział ściskając mocno szklankę z wodą.
- Jak wyczuć obecność malucha?

- Hmmm, płci chyba nie da się wyczuć. Mogę?- Zapytała zanim dotknęła jego brzucha. Gdy dostała pozwolenie delikatnie przesunęła po nim wręcz łaskocząc.
- Tutaj. - Położyła całą dłoń. - To trudne bo wciąż jest w tobie moc Jagera i twoja własna, ale poczujesz. Zamknij oczy i skup na cieple. Tak jak szukasz swojego lisa.
Zaczęła mu powoli tłumaczyć. Widziała doskonale kiedy znalazł. Na ustach chłopaka pojawił się uśmiech.
- To maleństwo to cząstka ciebie i Jagera. Nie możesz odrzucić czarnego bo odrzucasz ją. Prawda że piękne?

- Cząstka mnie i Jagera? - powtórzył cicho skupiając się na tym ciepłe, które czuł. Podniósł wzrok na kocice a potem zerknął w kierunku drzwi.
- A te szalejące uczucia? Czy one się w końcu ustabilizują? - spytał, bo mimo że od razu pokochał malucha to wziąż był pełen sprzecznych emocji.
Rosa przynajmniej potrafiła go uspokoić, a obecność Jagera stresowała go dodatkowo. Puszący się jak paw tygrys wkurzał jego lisa, a przez to i jego.
Ostatnie tygodnie całkiem go zmieniły, już sam nie wiedział jaka jest osobą. Co zostało z tego lisiego pyskacza kurczowo trzymającego sie życia?

- Nie wiem. Ale raczej nie. Widzisz. Jak się kogoś kocha to ona nas wkurza najbardziej. - Uśmiechnęła się. - Czasami mam ochotę urwać Royalowi łeb. Niemniej nie potrafię odmówić sobie przytulenia się do niego nawet jak jestem najbardziej wściekła na świecie. To chyba to takie ludzkie nasze coś. Przez ciążę będzie jeszcze gorzej. Bo nie tylko lis i ty, ale jeszcze dziecko i jego bestia mogą się odzywać. Oczywiście to dopiero później. Prawie przed rozwiązaniem. No i mój mąż to typowy dyplomata. Twój to apodyktyczny dupek nawet jak na moje standardy. Jak będziesz chciał od niego uciec przyjdź do mnie albo mnie zaproś. Potrafię go pacyfikować... trochę.
Puściła mu oczko uśmiechając się jakby cieplej. Dostosowanie się do dworskich zwyczajów i rodziny królewskiej było ciężkie dla niej, kocicy z szlachetnej rodziny, wychowywała się by służyć na dworze. Biedny chłopak nie dość, że jest w obcym kraju i miejscu wśród obcych ludzi to jeszcze musiał radzić sobie z czymś tak ciężkim jak ciąża.
- Ile jeszcze będziecie tu siedzieć? Ayase już nie rzyga. - Zapytał Jager stając w drzwiach. Rosa podniosła się stanęła przed Jagerem i stukając mu palcem w pierś nawtykała jaki to jest niedelikatny, apodyktyczny i samolubny. Później pogoniła obu z sypialni i kazała się zająć męskimi rzeczami bo ona robi babski wieczór. Na to hasło obaj panowie zawinęli się ekspresowo.
- Chodź. Zamówimy z kuchni dobre żarcie. Pooglądamy obrazki w zboczonych książkach i zawołamy Isabel. Ona najlepiej zna się na wszystkich ciążowych dolegliwościach.

Koniec rui oznaczał dla Jagera koniec napalonego i chętnego Ayase.
A jeśli zyska jeszcze osoby na których zacznie mu zależeć, to Czarny będzie musiał się trochę napocić żeby zyskać jego względy.
- Obrazki w zboczonych książkach? - powtórzył zaskoczony wpatrując się w drzwi, które się zamknęły za braćmi. Spojrzał na Rose jak na bohaterkę, jak udało jej się wygonić tych dwóch byczków. To było niesamowite osiągnięcie.
- Czy słowo : babski wieczór, jest magicznym zaklęciem odstraszającym? - spytał zerkając na kobietę z wdzięcznościa.

Później Ayase odkrył jak bardzo jest głodny. Na początku ich spotkania w ogóle się nie odzywał tylko jadł. Zanim się odezwał minęło ponad pół godziny, a i wtedy jego słowa rozbawiły kobiety.
- Zjadłbym jeszcze ciastko.
Ciężarej się nie odmawia więc już po chwili, Lisek miał swoje ciastko. I to takie z kremem.
Położył głowę na złożonych, na stole rękach i machając leniwie ogonem na boki przysluchiwał się temu co działo się ostatnio na dworze.
- Dlaczego kochanek księcia siedzi przy stole z przyszła królowa?
Żeby nie było za miło, znał się ktoś kto im ten spokój przerwał. Ayase na słowo kochanek od razu pokazał zęby, nie wiedział z kim ma doczynienia, więc stwierdził, że zanim odpyskuję dowie się kto mu ubliza.