Wpadka księcia

First topic message reminder :

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

- Dlatego powiedziałem o materacach.
Wyjaśnił na jego pytające spojrzenie. Dał mu zjeść po czym DOGŁĘBNIE wyjaśnił jego lisowi dlaczego jest jedynym samcem którym powinien się interesować. Służba krzątała się pakując ich gdy tym razem zazdrosna pół forma Jagera napełniała sobą biedne umęczone ciało lisa. Nie dał mu się ubrać. W tej samej półformie. Nagi i mokry jeszcze po ich stosunku zaniósł go do powozu. Znów dał mu się ugryźć do krwi gdy przekraczali barierę by mógł swobodnie wydostać się. To oczywiście wywołało kolejną falę feromonów lisa i kolejny drapieżny stosunek. Jager powstrzymał się dopiero w połowie podróży. Ułożył lisa w swoich ramionach i dał mu zasnąć. Musiał odpocząć zanim będzie musiał stawić czoła całemu dworowi. Jager mruczał mu uspokajająco. Jego tygrys domagał się by lis był jego. W całości. Gdy Jager mruczał jego bestia śpiewała lisowi domagając się od jego ciała by przyjęło to co otrzymał. Tygrys chciał żeby lis zaczął nosić jego potomstwo i chociaż sam Jager uważał, że mają czas to jego bestia była innego zdania.

Lis zdawał się mieć inne zdanie niż Tygrys. Według niego to nie był odpowiedni moment i ciągle się przed tym wzbraniał.
Zupełnie jakby w tym aspekcie zgadzał się z ludzką strona Ayase.
Albinos nie miał czasu na wstyd, bo Jager nie dawał mu nawet chwili wytchnienia. Wszystko kręciło się w okół seksu i dotyku czarnego księcia.
Gdy dojechali na miejsce, Ayase wciąż był wykończony po tym maratonie. Okazało się, że jego granicą chwilowo została przekroczona i mimo zniecierpliwienia lisa, Ayase postanowił w końcu trochę dłużej pospać.
Lisi książę wciąż pachniał jak cukierek i wyglądał jeszcze lepiej niż pachniał, więc Jager musiał się mocno powstrzymywać przed wzięciem go takiego śpiącego.

Jager pragnął go mieć ciągle. Na szczęście dla Lisa więź gdy potrafiło się z nią obchodzić dawała podobne poczucie zespolenia co seks. Zaspokoił się więc wręcz scalając się za jej pomocą z lisem. Gdy zbliżali się do miasta, a lis wciąż spał Jager dzięki więzi nakłonił go do zmiany formy na lisią. Małą puchatą kulkę mógł wziąć na ręce. Nawet wypuszczając swoje feromony w jego dłoniach był bezpieczny. Sam ubrał się w szatę świąteczną wiedząc, że przywitanie może być dość ciężkie.
- Śpij Ayase, a jeśli się zbudzisz, udawaj że śpisz.
Chciał uchronić ukochanego przed ewentualnymi konsekwencjami spotkania z jego ojcem.

Tak jak przewidział na schodach do głównej posiadłości stała gwardia sztandarowa. Rodzina zaś czekała na niego przed głównym wejściem do górnego zamku. Po oficjalnych formułkach weszli w końcu do środka. Gdy jeden z służących chciał odebrać od niego lisa warknął na niego.
- Nikt go nie dotknie.
I po tych słowach cała próba ukrycia tego jak bardzo zależy mu na chłopaku wzięła w łeb. Widział jak wszyscy co bardziej dominujący mężczyźni dystansują się od niego w tym jego bracia i ojciec.
- Idź do swoich komnat Jager. Pokój dla twojego kochanka jest gotowy.
-Nie. Ayase zostanie ze mną. Dzieliliśmy łoże przez ostatni miesiąc i nie widzę powodu by rezygnować z tej przyjemności teraz. Przenieście więc jego rzeczy do mojej sypialni. Radzę też nie przeszkadzać nam w najbliższym czasie.

Ayase spał nie zdając sobie sprawy z tego, że właśnie Jager walczy o niego zaciekle.
Ziewnął pokazując ząbki i wydając z siebie śmieszne lisie odgłosy mocniej wtulił się w ramiona partnera.
Było widać tylko jego biała kite, która bujała się leniwie na boki, ku rozbawieniu pań.
Może i był uznawany, że oszusta, ale nikt kto posiada instynkt macierzyński nie przeszedłby obojętnie obok tak słodkiego stworzenia.
Lisia forma była dla Ayase dużo bezpieczniejsza... Tyle, że dalej miał ruję. Zaatakował wszystkich dookoła swoim słodkim zapachem z nienacka, wywołując zaskoczenie na twarzach zebranych.
- To on nie jest samcem? - dało się usłyszeć głos niczego nie rozumiejącej damy dworu.

Tym razem Royal wyręczył ojca z rozbrajającym uśmiechem.
- Ayase jest hybrydą moja droga. Dlatego zgodziliśmy się uznać małżeństwo jeśli wyda na świat królewskiego potomka. Jak widać wzięli się ostro do roboty. - Odwrócił się od kobiety i szepcącego tłumu. - Obecny stan Ayase opóźnił nasz wyjazd ojcze. Myślę, że powinniśmy dać Jagerowi dużo przestrzeni aż stan hybrydy się nie unormuje.
Król z marsową miną odesłał gestem swojego syna. Jager zignorował kobiety i ruszył z chłopakiem do swojej sypialni. Komnata byłą obszerna i spokojnie mogli się w niej zmieścić obaj. Nawet ganiać w koło mebli.
Ułożył lisa na środku miękkiego łóżka. Chłopiec prawie się zapadł w miękkie pierzyny. Zabronił komukolwiek przeszkadzać. Siostry miały pełnić straż i donosić im jedzenie i napoje. Nie zamierzał opuszczać Ayase aż ten nie zakończy swojej ruji.

Ayase obudził się tylko i wyłącznie dlatego, że lis nie dawał mu dłużej spać. Ciągnęło go do jego wybranka i chciał się znowu połączyć.
Biała kulka otworzyła oczy i rozejrzała się nieprzytomnie dookoła. Zamrugał i usiadł na łóżku próbując ogarnąć co się dzieje.
Szybko zlokalizował Jagera wychodzącego z łazienki, więc spojrzał na niego pytajacym wzrokiem.
Czy on.. Przespał powitanie króla? I czemu jest w lisiej formie? Zerknął na swoją łapkę. Jak to się stało?
- Jager zechcesz mi wyjaśnić jak... - zaczął, ale wtedy doleciał do niego zapach męża i zapomniał co miał powiedzieć.
Kilka sekund później leżał na łóżku z szeroko otwartymi udami i przyjmował w siebie wielkiego członka księcia.

Jager nie czekał. Gdy tylko lis znów wypuścił swoje feromony dopadł do niego jednym susem. Gdy zapukała służba z posiłkiem pozwolił im wejść ale kazał zostawić wszystko i się wynosić. Mimo to drzwi przez chwilę były otwarte i odgłosy ich ekscesów wydostały się i niosły echem po kamiennych korytarzach. Przyprawiło to parę co pruderyjniejszych panien o rumieńce.
Służba zniknęła a gdy skończyli Jager wziął go na ręce. Usiadł na krześle i posadził sobie chłopaka na udach nabijając go na siebie.
- Nakarmię cię.
Powiedział i podawał mu do ust soczyste owoce i kawałki mięsa i ryb. Pozwalał mu samemu poruszać się na sobie. Dzięki temu mógł się skupić na karmieniu kochanka.

- Jager, co Ty... - zaczął nim znowu penis tygrysa znalazł się w jego wnętrzu. Jęknął mając banana w buzi, to był bardzo erotyczny widok, i zapewne poruszyłby nawet osobę aseksualna.
Zaciskał ręce na ramionach mężczyzny, co jakichś czas wbijając mu pazury. Ciężko było mu skupić się jednocześnie na jedzeniu i seksie, więc jego ruchy były powolne i nieskordyowane.
Zakończył drząc mu w ramionach i przytulając się do niego kurczowo, zupełnie jakby od tego zależało jego życie.
Wtedy też coś się zmieniło. Jego lis warknął na tygrysa i nim Ayase zdążył się zorientować co robi, już gryzł męża w ramię.
Odsunął się zdezorientowany i spojrzał na Czarnego dużymi oczami. Miał usta w jego krwi, co sprawiło że znowu czuł się błogo.

Jager doskonale wiedział co się dzieje. Wymiana krwi była bardzo potężną magią. Ponieważ panował nad sobą bardziej pochylił się i delikatnie nagryzł obojczyk chłopaka. Nie był tak nieskoordynowany i dziki jak lis Ayase. Białowłosy wciąż miał krew na ustach. Jager gdy tylko napił się tej należącej do niego zaraz pocałował go mieszając ją. Krew tygrysa i lisa zmieszała się w ich ustach, w pocałunku. Magia w koło nich buzowała bardzo intensywnie.
- Mój. Na zawsze.
Wyszeptał mu w wargi. Przysunął usta chłopaka do rany na ramieniu. Gdy poczuł jego język na ranie zaczął unosić jego ciało i opuszczać na swojego członka który znów był w wzwodzie. Delikatnie lizał ranę który sam mu zrobił.
- Mój.
Powtarzał jak mantrę.

Im częściej Jager powtarzał mu, że do niego należy tym bardziej zaczynał mu w to wierzyć. Szczególnie teraz, kiedy trzymał go w swoich objęciach tak ciasno, że ledwo mógł swobodnie oddychać.
Po kolejnym spełnieniu, gdy pożądanie nieco ustąpiło i Ayase mógł normalnie myśleć, zauważył, że jest zły na Jagera.
Nie wiedział tylko dlaczego jest na niego taki wściekły, że miał ochotę go podrapać i gryźć do krwi. Odsunął się od partnera i pokazał na niego zęby.
- Coś ty zrobił?- spytał, bo wyglądało na to, że tylko on nie rozumiał co się działo.

- Poza kochaniem się z tobą trzecią dobę pod rząd? Nic.
Odparł zgodnie z prawdą. Jeśli był na niego zły to mógł tylko z powodu właśnie tego.
- Chyba, że twoja złość wynika z tego, że nie masz własnej komnaty, a zostajesz w mojej. Przyznasz jednak, że jest dość duża. Możemy się po niej ganiać. Powinna wystarczyć dla naszej dwójki.
Dopiero gdy ustąpiło pożądanie poczuł jego gniew. Nie wiedział tylko skąd on wynika. Jego Tygrys był za to zadowolony aż za bardzo.

- Komanta? - spytał, bo dopiero teraz doszło do niego gdzie się znajdują. Uwolnił się od objęć partnera i wstał na nieco drżących nogach. Mimo, że odsunął się od Jagera dalej był rozdrażniony. A już w ogóle wpadł w złość czując, że Czarny jest bardzo z siebie zadowolony.
- O co chodzi? - spytał na głos, bo nie wiedział dlaczego mimo, że nikt mu nic nie zrobił lis jest taki wściekły.
Rozejrzał się po pomieszczeniu korzystając z tego, że chwilowo nie myśli jedynie o seksie.
- Idę się umyć. Wwrrrr nie idź za mną! - warknął stawiając na baczność wszystkie włosy na ogonie i pokazując zęby. Zasłonił usta ręką zaskoczony swoim zachowaniem i na tyle szybko na ile mógł poleciał do łazienki.

Oczywiście, że nie zamierzał go słuchać. Stał na straży pilnując by nikt nie zakradł się do łazienki gdy w nie będzie.
- Ayase... nie rozumiem. Dlaczego jesteś zły?
Zapytał gdy już wychodził z łazienki. Wcześniej stał, milczał i nie dawał się podpuścić kuszącym zapachom.

Umyty i z dala od partnera łatwiej było mu zastanowić się nad swoimi uczuciami. Tylko, że to co teraz czuł nie było do końca jego uczuciem. To lis strasznie się wkurzał i rzucał, ewidentnie będąc zły na Jagera.
- Czemu ty jesteś zadowolony. - odbił piłeczkę wychodząc z łazienki owiniety ręcznikiem.
Dalej był gotowy na bzykanko, ale już mu nie odbijało. W tej chwili potrafił się kontrolować, mimo że był mokry i gotowy na więcej.

- Zawsze jestem zadowolony kiedy mogę mieć cię tylko dla siebie. W dodatku tak skorego do odpowiedzi. Wryłem się w twoje ciało. Zacząłeś mi odpowiadać. Ufać. Zacząłeś naprawdę być mój Ayase. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
Tygrys tylko dzięki złości lisa wiedział, że udało mu się zapłodnić chłopaka. Jager zupełnie nie łączył tych dwóch rzeczy. Co więcej ciągle chodził za chłopakiem jak anioł stróż, ale też gotów w każdej chwili zaspokoić go ponownie. Ciało go bolało, ale pod tym względem był w lepszej kondycji jak lis.
- Ayase czemu jesteś zły? Może powinienem przynieść ci trochę miodu? Rozluźnisz się.
Wskazał na cały zestaw różnych trunków stojący na komodzie. Zadbano by mieli wszystko podczas tego intensywnego okresu.

Słysząc o alkoholu jego lisia strona jeszcze bardziej się najeżyła. Ayase przestał skupiać się na Jagerze, pierwszy raz od trzech dni nie był dla niego centrum wszechświata.
- Odbiło ci? To ty to wszystko robisz! - warknął, co wyglądało nieco zabawnie, gdy mówił sam do siebie. - Właśnie, że chętnie się napiję!
Potrząsnął głową na boki ciągnąć się niedelikatnie za uszy. Cholera, jeszcze ta głupia ruja utrudniała mu myślenie.

Ayase od kiedy został żoną Jagera miał problem z dogadaniem się z swoją lisią stroną. Ona domagała się pieszczot, seksu, czułości i Jagera w każdej postaci. Ayase zaś co prawda zaakceptował przez ostatnie trzy dni potrzebę seksualnego zaspokojenia i czułości ale nie rozumiał za grosz co próbowała mu przekazać. Tygrys stanął za nim i ściągnął z niego ręcznik. Zaczął błądzić po ciele chłopaka dłońmi. Nie podniecał go a masował.
-Może zamiast alkoholu coś równie relaksującego?
Zapytał całując go lekko w szyję.

-Nie! - odskoczył od niego jak oparzony, co znowu widocznie go zaskoczyło. Przecież normalnie jego lis już by skakał z podniecenia.
Zerknął w kierunku drzwi czując, że przechodzi obok nich inny samiec. Na niego lis zareagował pozytywnie i aż zamerdał ogonem.
- O bogini. - jęknął gubiac się już całkiem w tym co on sam czuje, co przekazuję mu lis a co Jager i Tygrys.
- Chce porozmawiać z Hera. - powiedział niespodziewanie w dalszym stopniu uciekając od swojego partnera.
Problem zaczął się, gdy próbował zmienić się w biała kulkę. Nie mógł tego zrobić!
Napiął się i znowu spróbował. Bez skutku! Takie rzeczy przychodziły mu tak naturalnie jak oddychanie a tu.. Pojawił się problem.

Jager aż zawarczał czując zainteresowanie lisa innym samcem.
-Hera jest ze swoim mężem w sąsiednim kraju. Nie teleportuje się.
Podszedł do niego i zmusił do pocałunku. Zdominował lisa mając w dupie jego złość. Był jego. TYLKO JEGO.
-Wezwę medyczkę. Powinna być w stanie ci pomóc nawet lepiej jak moja siostra.
Burknął. Narzucił na siebie luźne spodnie i zamknął sypialnię. Tygrysie siostry od razu wymieniły się ze strażnikami. One zostały pilnować Ayase, a strażnicy z pod drzwi ruszyli za Jagerem.
- Mój....- Zapomniał, że chłopak oficjalnie nie jest jego żoną, a słowo kochanek nie przeszło mu przez gardło. - Izabel. Udaj się do mojej komnaty. Natychmiast.
Zwrócił się do starszej kobiety. Medyczka byłą też nadwornym magiem i odbierała poród samego Jagera. Uśmiechnęła się, skłoniła i ruszyła co sił. Nie była czystej krwi kotem. Pachniała starymi książkami i lawendą.
- Co się stało skarbeńku? - Zapytała od wejścia czując strach i niepewność chłopaka. Jager stał pod drzwiami. A dokładniej chodził w kółko i warczał na każdego samca który zbliżył się do nich bliżej jak na metr.

- Nie mogę się zmienić. - powiedział nieco roztrzęziony a na dodatek znowu chciało mu się seksu, a lis wkurzał się na Jagera.
Za to Jager nie dopuści do niego nikogo innego i znowu najgorzej miał tu Ayase.
- I jestem taki zły. Ale nie wiem czemu, bo nic mnie nie wkurzyło. - jęknął szarpiąc się za uszka.
Znowu próbował się zmienić aż poczerwieniał na twarzy z wysiłku.
To było na nic.

Kobieta wskazała mu ręką łóżko.
- Połóż się dziecko. - Usiadła na łóżku obok niego. - Staraj się być jak najmniejszy.
Poprosiła żeby zwinął się w pozycję embrionalną i zaczęła go delikatnie dotykać. Naciskała niektóre miejsca. Normalnie powinny one wymusić przemianę w jedną albo drugą stronę. Gdy to nie podziałało poprosiła by położył się na plecach.
- Twoje ciało jest pełne magii naszego księcia chłopcze. Pozwolisz, że wymówię jeszcze jedno zaklęcie nad tobą zanim dam ci odpowiedź? Potrzebuję też zgody twojego lisa. Muszę oczyścić sobie pole z twojej magii i magii księcia żeby upewnić się, że nie ma tutaj nic innego.

- Nic innego? - powtórzył i uderzyła w niego pewna myśl. Zaraz chyba nie...
"Eureka, geniuszu! Długo przyszło Ci dojście do tego czemu jestem taki wkurwiony. Ten chuj, tygrys nas zapłodnił"
Niemal usłyszał te słowa w swojej głowie. Usiadł z taką miną jakby miał się zaraz po rzygać, zemdleć i umrzeć jednocześnie.
Ewentualnie kogoś zabić. Albo coś. A dokładnie tygrysa.
- Już wiem czemu jestem zły. - wycedził przez wyszczerzone zęby. Spojrzenie miał utkwione w drzwiach, dokładnie tam gdzie stał Jager. Wyglądał jak pies gotowy do ataku.

Kobieta nie przejęła się za bardzo ruchami chłopaka. Za to z uśmiechem oznajmiła.
- Gratuluję. To nie powód do złości. Raczej do świętowania. Powinieneś się skarbeńku cieszyć bo to tylko jedno maleństwo. Ostatnio u siostry księcia znalazłam 3 a nie jest pewne czy więcej się nie ukryło pod nimi.
Tym radosnym akcentem kobieta zakończyła badanie.
- Prawdopodobnie do rozwiązania pozostaniesz w formie pośredniej. Twoja bestia nawet jeśli czuje złość nie pozwoli ci zrobić nic co narazi maleństwo. Mimo to przypomnę. Rezygnacja z alkoholu, przebywania w zadymionych pomieszczeniach i dużo białka. Ponieważ doszło do zapłodnienia to ruja też powinna się zakończyć lada moment. W razie wątpliwości służę pomocą.
Poklepała go po dłoni i wyszła. Zaraz za nią wszedł Jager. Nie musiała nic mówić. Podsłuchiwał pod drzwiami. Patrzył na Ayase z przerażeniem ale też determinacją. Zakładanie symboli oficjalnego kochanka nie będzie konieczne. Teraz będą musieli go uznać za żonę.
- Szybko. Spodziewałem się że zajmie nam to trochę czasu. Ale to dobrze. Sytuacja będzie jasna od początku.

Jedno? O bogini. Dla niego to jedno to juz dużo!
- Coś ty narobił?! - warknął zaczynając w niego rzucać poduszkami i wszystkim co miał pod ręką. Z okien ich sypialni nie było słychać już jeków za to fruwało pierze i trzaskały talerze.
Ayase był przerażony, wściekły i spanikowany. Będzie matka mimo, że nie chciał by tak szybko odbierano mu młodość.
I tak miał zjebane dzieciństwo, muszą też mu zabierać lata młodości? Chciał się jeszcze bawić, zwiedzić świat...
Hałasy zbawiły pod drzwi ciekawskich dworzan i braci Jagera.
Jednak Czarny książę zdecydował zjeść swojego kochanka?

Pozwolił mu wyżyć się. Zastawa czy rozerwane poduszki były do zastąpienia. Zabrał go i unieruchomił dopiero kiedy prawie nie wlazł w pobitą porcelanę.
- Zrobisz sobie krzywdę. - Spojrzał na stojącą w drzwiach służącą. - Na co się gapisz. Sprzątać to już!
Później Heart otworzył szerzej drzwi i patrzył rozbawiony jak lis drapie i kopie powietrze.
- Koniec ruji? - Zapytał. Chłopak pachniał wciąż do schrupania ale już nie było to tak intensywne jak przy przyjeździe.
- Wygląda na to, że będę tatą. Będę wdzięczny jak poinformujesz Royala i ojca. Jak widzisz mam tutaj do ogarnięcia huragan.
- Nie ma sprawy.
Mimo to stał jeszcze chwilę patrząc jak uparcie trzyma w ramionach Ayase. Dopiero kiedy pobite skorupy z grubsza zniknęły i służąca wyszła drzwi się zamknęły na dobre. Wtedy nie zważając na furię wcisnął go w swoją klatkę piersiową i pocałował.
- Kocham cię. Kocham już to życie które się w tobie rodzi. To nie koniec świata. To tylko rok. Nawet nie będziesz musiał się nim zajmować jeśli nie będziesz chciał. Od tego mamy świetne nianie. Twoje zadanie polega na urodzeniu zdrowego malucha. Resztę możesz zostawić mi.