Wpadka księcia

First topic message reminder :

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

Wystarczyło jedno uderzenie łapą żeby lis pisnął i stracił przytomność. Wtedy Jager przestraszył się sam, że go jednak zabił. Zmienił się w człowieka i sprawdził jego oddech. Żył. W lisiej formie przeniósł go komnaty małżeńskiej. Tam kazał zamknąć wszystkie otwory. Drzwi. Okna. Zostawił mu upolowanego ptaka i sporą misę z owocami po czym zamknął też drzwi do siebie. Zabronił służbie otwierać i kontaktować się z chłopakiem. Mieli jedynie go wezwać. Nie zabierał mu książek. Nie zależało mu na tym żeby chłopak oszalał. Pokazywał mu jednak alternatywę. Chciał się stawiać = skończy w klatce. Będzie posłuszny mężowi = będzie miał więcej wolności. Nie było miejsca po środku. Nie w mniemaniu Jagera przyzwyczajonego do tego, że jest po jego myśli albo wcale.

Ocknął się po godzinie, obolały i nieco oszołomiony. 
Nie miał pojęcia jak znalazł się w komnacie, ale kiedy odkrył, że wszystko jest pozamykane zrozumiał, że to Jager.
Spojrzał w kierunku jednych drzwi, których nie sprawdzał. Nie da mu tej satysfakcji i nie będzie próbował dostać się do jego sypialni. 
Widok upolowanego ptaka przypominał mu, że to wyprawa po posiłek zakończyła się dla niego uwiezieniem w pokoju.
Z tego powodu zrezygnował z jedzenia go, wywalił go pod drzwi i korzystając z tego, że jest sam położył się na łóżku z książką. Nie zrozumiał jednak z czytanego tekstu zbyt wiele, bo niemal od razu zasnął. 
Wciąż był osłabiony, a dodatkowo oprócz tyłka i bioder bolało go.. Wszystko inne. 
Wypuścił lisia kite i otulony nią przespał cała noc.

Jager pojawił się bezszelestnie w środku nocy. Zabrał padlinę i doniósł mu świeże owoce i wodę. Ten stan utrzymywał się następnych parę dni. Chłopak dostawał świeże jedzenie co wieczór jednak nie widział ani swojego męża ani nikogo innego. Mógł jedynie poczuć zapach ludzi stojących pod jego drzwiami. Ci jednak nawet nie odważyli się odezwać do niego. Bardziej obawiali się Jagera jak małego słodkiego liska. W końcu złość opadła z księcia i pojawił się w komnacie lisa. Nie można do końca określić czy bardziej z potrzeby ciała czy sumienia.
- Przyniosłem ryby. Zjesz ze mną posiłek?

To było okrutne, trzymać dzikie zwierzę tak długo w zamknięciu. Jego wewnątrzy lis domagał się wybiegania i wolności. W tym pokoju nie miał miejsca żeby się rozpędzić i poczuć wiatr w futrze.
Drgął słysząc otwarcie drzwi od strony Jagera, a widząc go odwrócił głowę w bok. 
- Nie, dziękuję. - odpowiedział czując palącą złość na stojącego przed nim mężczyznę.
Nie zamierzał jednak tym razem rzucać się na niego z zębami i pazurami, bo wiedział, że i tak nie jest w stanie zrobić mu krzywdy. Może gdyby był Lwem, sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale lis? Westchnął cicho i opuścił głowę nieco  zrezygniwany.

- Sam sobie wybierasz taki los.
Warknął znów wkurzony na niego. Wyszedł trzaskając drzwiami. Był miły. Był czuły. Dawał mu wszystko czego potrzebował jako człowiek i jako lis. Ten jednak gryzł go po rękach uciekał i odmawiał uznania jego wyższości nad sobą. Jager nie potrafił tego zrozumieć. Nigdy nie miał z tym problemu. Kobiety wręcz kładły mu się u stóp. Mężczyźni podziwiali jego siłę i zmysł dowodzenia wojskiem.
- Dlaczego ten cholerny lis nie słucha!?
Warknął w końcu do siebie. Nie spodziewał się odpowiedzi. Uzyskał ją jednak z najmniej spodziewanego źródła.
- A może weź pod uwagę, że to facet?
-HERA? Co ty tutaj robisz?
- Gdy tylko dowiedziałam się w co wpakował cię ten podstępny skunks kazałam się tutaj przywieść. Mój mąż co prawda nie jest z tego powodu szczęśliwy...
Jager objął czule siostrę i spojrzał na nią nie rozumiejąc do końca o czym mówi.
- Ożenili cię z hybrydą. Nasz brat też wie. Chodzi i się miota razem z ojcem. Nie zdziwię się jeśli któryś z nich się tutaj pojawi lada dzień. Może ja z nim porozmawiam?
- Nie. Złamię go. Będzie posłuszny.
- On nie ma być posłuszny. On... on sam nie wie co się dzieje. Ja nie wiedziałam a byłam kobietą.
Po paru wymienionych fuknięciach w końcu pozwolił siostrze wejść do więzienia Ayase. Hera była typową tygrysicą. Jej oczy mieniły się. Złote włosy opadały na ramiona. Ciało było gibkie, zwinne, silne. Forma pośrednia dziewczyny nie odbiegała mocno od tej Jagera przez co nawet jej maż nie wkurzał jej za bardzo.
- Cześć kolego. Narobili ci problemów co? - Zapytała. Wzięła pierwszy stołek i usiadła zaraz przy drzwiach. Czekała. Wżeniła się w rodzinę wilków więc musiała chociaż trochę nabrać ich przyzwyczajeń.

Lisek najpierw ja wyczuł. Pachniała trochę jak Jager, jednak zupełnie inaczej. Nie mógł zrozumieć o co chodzi dopóki nie zobaczył pięknej tygrysicy.
Odłożył książki na bok i usiadł wyraźnie zaciekawiony. 
- Jesteś siostra Jagera. Hera, prawda? - spytał przyglądając się jej uważnie. To była miła odmiana, moc z kimś porozmawiać.
- Znam wszystkich z rodziny królewskiej. Przestudiowałem wasze drzewo genealogiczne. - wytłumaczył pokazując na gruba książkę leżąca na parapecie.
- Ty też wiesz kim jestem. - zdziwił się przekrecając zaciekawiony głowę w bok. - I nie chcesz mnie zjeść?

Kiwnęła twierdząco głową. Hera wiedziała, że przekrzywienie głowy dla psowatych oznaczało pełne skupienie uwagi na tym co się do nich mówi. Uśmiechnęła się więc.
- Nie gustuję w lisach. Za dużo futra.- Powiedziała puszczając mu oczko. - Skoro przestudiowałeś drzewo to wiesz, że jestem najmłodsza z dzieci króla tak jak ty. I tak jak ty miałam przerąbane bo mnie wydano za wilczego księcia. Nie polecam. Straszne sztywniaki. Nigdy jednak nie wpadła bym na to, że mogą chcieć mnie zjeść. Dlaczego myślisz, że ktoś miałby cię zjeść?
Zapytała. Musiała wydobyć co myślał chłopak żeby obu panów móc przygotować na przyjazd króla bądź jego następcy. Czasu za dużo nie było. Wciąż siedziała przy drzwiach. Zależało jej żeby nie naruszać przestrzeni prywatnej lisa.

- Bo Jager dał się nabrać na żart lisiego króla. - odpowiedział lisi książę. - i w sumie to wszyscy dali się nabrać. Nie tylko on. - dodał widocznie nie uznając już, że to zabawne. - Nie jesteś zła? - spytał wciąż wbijając w nią czerwone ślepia.
- Tygrysy chyba nie lubią jak ktoś robi im figle. I nie robi tego czego chcą. - powiedział kładąc się na poduszkach.
Był taki znudzony i sfrustrowany, jak długo ma zamiar go tu trzymać?
- Mi ojciec też spłatał figla. - mruknął ponuro. Był już pewien, że jest hybryda. Śmierć matki przy porodzie była tego potwierdzeniem. Podobna księżyc w ten sposób pobiera ofiarę za darowanie takiej cudowności, jaką niby był.

- Owszem, daliśmy się nabrać. Ale... nikt nie jest zły na ciebie. Z tego co wiem ojciec obwinia twojego ojca nie ciebie za tą farsę. W końcu to on postawił cię na równi z siostrami. Powinien chociaż uprzedzić, że jesteś... inny. Jestem... raczej zaciekawiona. Mój brat nie zachowywał by się w ten sposób gdyby nie chciał... zatrzymać cię. Tak to chyba dobre słowo. Osaczanie partnerki. Odganianie innych samców. To zachowania typowe dla Tygrysa chcącego... ekhem. Ciężko mi to mówić ponieważ jesteś mimo wszystko facetem, ale on cię traktuje jak kocicę. W dodatku kocicę w rui. Pod drzwiami stoją dwie strażniczki zamiast męskich strażników. Na całym piętrze wśród służby jedynym mężczyzną jest on. Wiem, że lisy i inne psowate walczą zarówno samice jak i samce o możliwość prokreacji w stadzie. U kotów jest inaczej. Jeśli kocica jest w rui kocury walczą o możliwość zapłodnienia jej.

Uśmiechnęła się pocieszająco.

- Jeśli chodzi o Jagera to nie figle go wkurzają i zdecydowanie nie niezależność a ... powiedzmy, że myśli penisem w tej chwili. To naprawdę kochany kociak. Podrap go kiedyś za uchem, a zobaczysz jak fajnie przekrzywia głowę i przytula się do ręki.

Naprawdę ciężko było jej mówić o seksualnym życiu brata podczas gdy nie widziała go w ten sposób.

- Co zaś tyczy się reszty... Mój ojciec... albo najstarszy z braci pojawi się tutaj. Nie wiem kiedy. Czasu mamy niedużo. Wiedzą o figlu twojego ojca i mówiąc krótko chcą tą sprawę rozwiązać jak najszybciej. Nikt nie planuje cię zabić. Mówiąc szczerze nie wiem co zrobią. Na pewno nie puszczą do domu. Jesteś teraz jednym z nas. Tutaj chroni cię prawo miesiąca. W zamku... może najpierw przetrawmy to. Jesteś tutaj.. drugi tydzień prawda? Spaliście ze sobą. Czuję jego zapach na tobie. Wszędzie. Nie musisz odpowiadać. Czujesz z nim połączenie?

Widząc minę chłopaka miała ochotę go przytulić. Był jej zdaniem koszmarnie zagubiony.

Słuchał jej robiąc coraz to większe oczy, gdyby teraz pojawiły się u niego uszy lisa, oklapłyby nisko. 
Nic z tego wszystkiego nie rozumiał, czyli co? Jager normalnie jest grzeczny tylko teraz mu odbija, bo chcę zaznaczyć terytorium?
- Nie mam rui. - powiedział cicho. - Gdybym chciał mógłbym też uwodzić kobiety. To taka specjalność hybryd.. Podobno.
Zagryzł lekko wargę widocznie zmartwiony słowami tygrysicy.
- Połączenie? Co dokładnie masz na myśli? - spytał znowu spoglądając na nią zaciekawiony zamiast bliski łez.
Pamiętał, że Jager rozumiał co powiedział, mimo że był w lisiej formie. Czy to było to?

Zaczęła się zastanawiać jak to wyjaśnić. Z jej obecnym mężem było łatwo. Porozumiewali się jak połączeni jeszcze zanim w ogóle się zaręczyli. Dlatego tak naciskała na ojca by był to właśnie TEN książę. Jej historia w porównaniu do tej Ayase była wręcz romantyczna.
- To... no połączenie... jeju jak to cholernie trudne. Może... ja i mój mąż jesteśmy zupełnie innymi rasami jako zwierzęta, a mimo to się rozumiemy. Chociaż nie jestem w stanie go zobaczyć ani wyczuć wiem, że jest obok. Jak było mi źle to czułam jak mnie obejmuje mimo, że był wiele kilometrów ode mnie. TO... to jest coś co sprawia, że czujecie te same lęki, obawy, smutki. Im bardziej się połączycie tym silniej to działa. Tata był w delegacji parę tygodni drogi od domu, a wiedział, że z mamą jest źle i wrócił. Nikt mu nie miał jak powiedzieć. Gdy tylko osłabła zaraz zebrał się do powrotu dzięki temu zdążył na jej ostatnie dni. Ona też powtarzała, że on wraca chociaż miał tam być prawie pół roku. Czy to ci cokolwiek przybliża?
Widać było po dziewczynie, że bardzo się stara przybliżyć to chłopakowi. Tym bardziej, że dla niej coś takiego było oczywiste i w jej rodzinie istniało nawet między rodzeństwem. Byli zwyczajnie bardzo blisko ze sobą. Jak wytłumaczyć to komuś kto tego nie zna?
- To... to się rodzi w stadzie. Dziadek nazywał to głosem gromady. Tylko on był Lwem...Podobno jego przodkowie w ten sposób potrafili się połączyć z każdym, kto należał do stada dzięki czemu watahy kotów były tak silne w walce z dużo liczniejszymi grupami. Wilki też to mają silnie rozwinięte. Na pewno chociaż o tym czytałeś. Nie znam lisów na tyle ale połączenie dotyczy wszystkich stworzeń więc może zwyczajnie u was jest inne?

- U lisów nie ma czegoś takiego. Alfa jest ojciec z matką i wszystko kręci się wokół nich. Wieczna rywalizacja między rodzeństwem o względy rodziców.. Nie mamy więzi i której opowiadasz. - powiedział powoli cedząc słowa. Zastanawiał się ile może jej powiedzieć. 
- Jager rozumiał co powiedziałem, mimo że byłem w lisiej postaci. A chyba nie zna lisiego. - dodał po chwili namysłu.
- Z jednej strony.. Czy to nie jest trochę straszne? Czuć to co twój partner?
Albinos nie był romantyczny, nie zaznal w życiu wiele czułości a co dopiero miłości. Był wychowany w zupełnie inny sposób co koty.
U niego każdy dzień to była walka, różnego rodzaju złośliwości i figle. A on z racji tego, że był najmłodszy był najłatwiejszym celem.
- I.. Ja wolałbym nie być połączony z nikim. Ani nie chce potomstwa. Nie podoba mi się to wszystko.
W czerwonych ślepiach dało się przez krótką chwilę dostrzec strach i panikę.

Hera kiwnęła głową. To wiele wyjaśniało. Dała chłopakowi skończyć. Widziała jego lęk... wręcz coś na kształt paniki. On... jakby trafił do innego świata.
- Tak, myślę, że jesteście połączeni. Da się to zerwać, ale jest ciężkie i wiąże się z traumatycznymi przeżyciami. Zdrada, zranienie czyichś uczuć. Jager zawsze dbał o uczucia swoich... przygód. Więc z jego strony nie masz co liczyć na pomoc. Co zaś się tyczy reszty... Ayase... ja naprawdę chciała bym ci pomóc ale nie wiem jak. Opowiedz mi jak to się stało, że tutaj trafiłeś... bez szczegółów proszę.

Poczekała aż chłopak skończy swoją wersję wydarzeń i tym razem ona przechyliła głowę słuchając go. Niektóre zachowania nie pasowały jej do Jagera ale zostawiła to dla siebie. Cholera wie co jej brat jest gotów zrobić w romantycznym szale.
- Jeśli dobrze rozumiem głównie chodzi o to, że posłuchał twojej lisiej strony zamiast ludzkiej. Później ty wyraziłeś swój sprzeciw grożąc zdradą przed urodzeniem mu potomka... i to parokrotnie. A on cię zamknął i tak trzyma? Uhm... to... to wiele wyjaśnia. Widać twój lis już to czuje ale ty jeszcze nie. Mogę coś sprawdzić? Sekundka.
Otworzyła drzwi i poprosiła o coś brata. Potem znów je zamknęła. Lis mógł poczuć mimo zamkniętych drzwi jak dominująca aura jego męża i męskie feromony napełniają powietrze w pomieszczeniu.
- Opisz mi co czujesz. Szczerze.

- Po co to robisz? - spytał podrywając się na równe nogi i podchodząc do okna.
- Mogłaś uprzedzić przed wpuszczanem tu zapachu tego dupka! - warknął zmieniając swoje zachowanie o sto osiemdziesiąt stopni.
- Co czuje? Dupek chce mnie całkiem zdominować. - syknął kręcąc się z miejsca na miejsce.
Już nie był spokojny i zaciekawiony, a bardziej zachowywał się jak w gorączce. 
Odrobinę przyspieszony oddech, rumieńce i niespokojne ciało.

Hera wciąż siedziała przy drzwiach. Zamiast przestraszonego liska miała teraz kotkę, która chodziła wkurzona w tę i s powrotem. Uśmiechnęła się.
- Ciekawe. Naprawdę reagujesz jak kobieta. Tylko... z interpretacją chyba kuleje u ciebie. W dodatku się podniecasz... to... fascynujące. Gdybym cię uprzedziła nie zareagował byś tak otwarcie. Podpowiem ci parę sztuczek, których nauczyłam się od starszych sióstr. Spokojnie. Usiądź na łóżku. Wygodnie w zwartej pozycji. Jak do medytacji. Zamknij oczy. Nie wpuszczę go tutaj. Nie wejdzie puki tutaj jestem. Obiecuję.
Poczekała aż fukający lis zrobił o co prosi. Trochę to zajęło, ale w końcu Ayase chyba stwierdził, że chodzenie w kółko nic nie zmieni i jej posłuchał. Hera obniżyła ton głosu żeby nie przeszkadzać mu w osiągnięciu spokoju. Sama przechodziła coś podobnego parę ładnych lat temu i nie było jej wesoło. Szalała i drapała wszystko i wszystkich.
- Tylko się nie wkurzaj. Jak jesz coś wyjątkowo pysznego to smakujesz każdy najdrobniejszy szczegół potrawy i rozbijasz go na części pierwsze. Sól. Pieprz. Zioła. Chcę żebyś to samo zrobił z powietrzem. Ja też tak zrobię. Pierwsze co czuję to oczywiście zapach Jagera. Nie da się go pomylić z innym. Moi pozostali bracia pachną inaczej. On raczej lasem. Trochę potem. Zwierzyną. Ale to nie wszystko. Masz wrażenie jakbyś właśnie zjadł coś ostrego. Rozgrzewa od środka. To są właśnie feromony, które kazałam mu wypuścić. Jestem jego siostrą i na mnie działają mniej. Kiedy jednak mój mąż...

Zaczęła opowiadać jak działają na nią feromony jej męża i jak on pachnie. Ayase mógł znaleźć to wszystko w zapachu samej Hery. Gdy rozebrali na części pierwsze wszystko czym pachnie Jager i doszli w końcu do tego, że to wcale nie dominacja, a jego naturalna esencja z walki, z życia. Później zaczęli rozbierać na części pierwsze zapach Hery, delikatną woń jej męża, która towarzyszyła dziewczynie i na końcu samego Ayase.
- Dla mnie twoja woń jest trochę słodka. Jak miód.

Próbował nie szaleć, ale dla niego to nie było łatwe. Dopiero po dłuższej chwili zaufal Herze na tyle, żeby spokojnie usiąść. 
Miała taki ton głosu, że Ayase mimo woli się przy nim relaksował. Westchnął i znowu skupił się na tym co mówiła tygrysica. Nie miał pojęcia co to wszystko ma znaczyć ani jak mu pomóc, ale.. Przecież i tak nie miał tu nic innego do roboty.
- Słodko? A teraz? - spytał wypuszczając odrobinę swoich feromonów. Był ciekawy jak podziała na samice, bo nigdy tego na żadnej nie próbował.

Hera wolałaby aby chłopak nie wypuszczał swoich feromonów bo nie wiedziała czy jej brat nie zacznie się pieklić. Ten jednak tylko zapukał w drzwi, a ona mu odpukała. Była to ich zabawa jeszcze z dzieciństwa i oznaczała, że tyle, że "jestem".
- Wciąż słodko... jakbym słodkie owoce pokropiła sokiem z chili. Wciąż słodko, ale gdzieś delikatnie może zapiec. Nie czuć w nich twojej fizyczności. Jest... bardzo delikatny. Chyba to wynika z tego, że nigdy nie byłeś za bardzo fizycznie ćwiczony prawda? Zapach faceta nabiera na ostrości kiedy rozwija się fizycznie. Dlatego z moich braci to Jager i Royal mają najintensywniejsze zapachy. No i wciąż czuję brata bardziej niż ciebie... Nie pomyślała bym, że jesteś kobietą ale zdecydowanie nie przypisała bym do mężczyzny tak delikatnej woni. Nawet siedzący wiecznie w książkach Madnes pachnie ostrzej. Ale czekaj nie tym mieliśmy się zająć. Jak wiesz kobieta w dni płodne jest... napalona. Każdy męski ostrzejszy zapach sprawia, że wręcz wszystko mi na dole pulsuje. Dlatego trzeba sobie z tym radzić. Jak już rozebraliśmy te zapachy na części skup się na jednym. Na przykład na zapachu lasu, który ma w swojej woni Jager. Jest to dość silny zapach. Jednocześnie przyjemny i neutralny. Wciąż będziesz czuł podniecenie, ale już nie tak obezwładniające. To trochę jak medytacja. Jak ci się uda to powiedz. Wtedy przejdziemy dalej.

Lisek spojrzał w kierunku drzwi, gdyby był w lisiej formie, futro na jego grzbiecie nastroszyłoby się. 
Ku jego zdziwieniu samiec nie wszedł mimo, że był poruszony jego zapachem. 
Spoglądał jeszcze podejrzliwie na drzwi, jakby Jager miał tu wpaść w szale. Ale nic takiego się nie stało. Odetchnął i znowu skupił się na wskazówkach tygrysicy. 
Faktycznie. Tak było dużo łatwiej, myślał o lesie a nie o seksie i.. Nie odbijało mu. Już teraz tak łatwo go nie omami, był tego pewien. 
- Jak długo ma zamiar mnie tu trzymać? Chcę żebym oszalałał? - spytał niespodziewanie, bo siedzenie tyle czasu w zamknięciu coraz bardziej dawało mu się we znaki. Niektóre meble naznaczone były przez lisie pazury i zęby.

- Chcesz odpowiedź prostą czy prawdziwą?
Zapytała rozbawiona. Chłopak mimo godowej gorączki zdawał się spokojniejszy więc mogła sobie pozwolić na więcej luzu.
- Teraz skupiasz się... pośrednio na Jagerze. Twój organizm nie jest jednak w stanie całkowicie zignorować tego co do ciebie dociera. Skupiasz się na jednej z woni i jest łatwiej się opanować. Jeśli jednak zastanowisz się nad swoim ciałem to... jest pobudzone. Mam rację? - Pokiwała głową w kierunku drzwi. - On ma tak samo. Gorzej, że to zaborczy osioł jak nasz ojciec. Prosta odpowiedź. Nawet dzisiaj jeśli cię zapłodni. Prawdziwa jeśli jesteście sobie przeznaczeni to będzie cię kontrolował do końca życia jednego z was. Nie chce żebyś oszalał. To... Jager to wojownik on nie kuma takich prostych rzeczy jak rozmowa. Potrafi zachowywać się jak domowy kot jeśli dostaje odpowiednio dużo miłości i czułości. Jeśli jednak ktoś go atakuje od razu staje się... zabójcą. Jest trochę uśu - Pokręciła kółka przy skroni żeby pokazać na kogoś świrniętego. Za chwilę uśmiechnęła się szeroko.
- Jager. Irytuje się. Czuję to dzięki więzi. Pokażę ci jeszcze jak z niej korzystać. To będzie trudniejsze od zapachów. Później każę mu przynieść coś do jedzenia to trochę uwolnisz się od jego męskich feromonów a my będziemy mogli pogadać o tym ile mogę ci jeszcze pomóc.

Powiedziała dając chłopakowi tak naprawdę plan działania na resztę dnia.

W co oni go wpakował? Jęknął i zmaterializował ogon i uszy. Zakrył biała kita oczy i położył się ciężko na łóżku.
Trafił mu się świrnięty, napalony kocur, który jest dokładnym przeciwieństwem białego liska. 
Ayase stronił od wysiłku fizycznego, nie lubił walk, nie ciągnęło go do seksu.
A bynajmniej było tak dopóki Jager nie pokazał mu jak to wygląda. I jaki atrakcyjny może być zapach partnera. 
- Dobra. Ale niech już sobie idzie. - mruknął próbując ułożyć sobie w głowie wszystko to co usłyszał. - Ale przed tym niech otworzy ten przeklęty balkon, tu nie ma czym oddychać. - dodał nieco niewyraźnie.

I tutaj był problem. Hera za jąkała się.
- Myślę... że to niemożliwe. W skrócie to twoja klatka. Nie otworzy klatki bo ptaszek odleci. Nawet jeśli jesteś tutaj ze mną. To dla niego twoje słowa o oddawaniu się innym wciąż są żywe.
Zamiast jednak skupiać się na oknie balkonie i całej reszcie zaczęła ćwiczyć z chłopakiem sięganie przez więź do osoby z którą jest się połączonym. Było to trudne bo Lis musiał wręcz przed samym sobą obnażyć się z tego co czuje. Musiał chcieć poczuć to co... jedyna osoba z którą był obecnie połączony czyli Jager. Gdy jednak przyzna się przed samym sobą, że pragnie tego brutala i despoty poczuje jego irytację i ból. Książę cierpiał bo nie mógł mieć tego czego pragnął. Chciał swojej normalności. Wspólnych posiłków. Czułości. Obecności. Seksu co noc i wtulania się w kogoś za dnia. Aby jednak sięgnąć do tak głębokich pragnień księcia chłopak musiałby nie tylko pozbyć się swojego lęku ale też chcieć zauważyć do czego zmierzał początek starań mężczyzny.
Mniej więcej w połowie tej wewnętrznej walki Hera poprosiła o przyniesienie posiłku i zapytała czy może otworzyć okno. Jego " w żadnym wypadku" słyszał chyba cały zamek. Jager zniknął z pod drzwi. Gdyby jednak chłopak znów do niego sięgnął mógł go poczuć jakby stał obok.
- Więź czasami robi nam psikusa. Czujesz ukochanego mimo, że jego zapach nie miał prawa się pojawić i takie różne.

- To pocałuj się w dupe! - krzyknął do niego lis i potem znowu dłuższą chwilę się uspokajał.
Trzeba było zacząć od początku. 
Czując jego obecność, nagle wstał gwałtownie. 
- Nie chce tej więzi. - powiedział, bo uczucia które napierały na niego z każdej strony frustrowały go i przerażały. 
- Chce żeby mnie Wypuścił. Mówiłem o uwodzenia innych, żeby go zaszantażować. Wcale nie chce tego robić. Nie podoba mi się cielesność i uczucia. Wolę być sam. Tak jest znacznie łatwiej. Gdzie on miał oczy wybierając mnie zamiast moje siostry? Jestem znacznie mniej atrakcyjny i do tego uszkodzony. 

A bynajmniej  zdawało mu się, że chce samotności . To było coś co znał. A sytuacja w której się teraz znajdował była całkiem inna. 
Nazwał siebie uszkodzonym, bo nie uważał bycie hybryda za dar. Raczej za przekleństwo.

Hera za to doskonale rozumiała już problem chłopaka. Panika. Lęk. Wyparcie. U nich osoby, które tak się zachowywało nazywano nie oswojonymi. Chociaż zachowywał się normalnie w istocie był nie oswojony.
- Ja chciała bym mieć taki jak to określiłeś defekt. Chciała bym móc mieć dzieci zarówno z mężczyzną jak i kobietą. Mój ojciec mnie kocha więc będąc hybrydą miała bym wybór czy chcę być żoną czy mężem.

Zrobiło się jej go szkoda. Musiało się to odbić w jej twarzy. Jej brat nie nadawał się do tak delikatnej sprawy. Bała się, że w końcu złamie biednego liska.
- Jeśli chcesz to pytaj. Zjemy spokojnie i ile mogę tyle ci wytłumaczę.
Zaoferowała.

- Co mogą mi zrobić jeśli Jager powie, że jednak mnie nie chce? - spytał grzebiąc smętnie w swoim talerzu. Nie było nic na osłodę życia. Żadnego deseru ani egzotycznych owoców.
Westchnął, i ponieważ nie zamierzał głodować, zaczął jeść. Dzisiaj zaserwowano mu kurczaka i warzywa, cieszył się, że nie była to jakaś krowa, bo tej wybitnie nie tolerował.
- Słyszałem, że lisy maja ruje tylko raz w roku. Myślisz, że dotyczy to też hybryd? - spytał po dłużej chwili ciszy, bo nie zapowiadało się na to żeby Hera wyszła.
- Gdybym mógł wybierać to wybrałbym ciebie. - zażartował słabo by docenić jej starania.

- Nie mam pojęcia. Układ był polityczny wiec na pewno nie pozwolą ci wyjechać. Może dadzą jakieś zdanie w zamku i będą udawać, że nic się nie stało?
Odpowiedziała na pierwsze pytanie i zaczęła jeść swoją porcję. Nad drugim pytaniem musiała się zastanowić.
- Wiem, że jak kobieta rodzi się hybrydą to obie formy muszą mieć ruję żeby mogła zostać zapłodniona bądź zapłodnić. Myślę... myślę, że faceta dotyczy to samo. Znaczy może twoja ludzka forma jest płodna cały czas ale lisia raz do roku więc żeby móc dać komuś dziecko albo zajść w ciążę będziesz musiał być płodny w obu formach.
Ayase zadawał jej dość trudne pytania. Była co prawda bardziej obeznana w literaturze jak Jager. Nie była jednak aż tak oczytana co Ayase. Na ostatnie stwierdzenie uśmiechnęła się tylko. Powinna mu podziękować... ale było by to wbrew jej otwartej naturze.
- Pożałował byś następnego dnia. Jestem strasznie towarzyską istotą a przy tym zazdrosną. Mój mąż twierdzi, że mam podwójne standardy dla siebie inne i dla niego inne.
Zaczęła opowiadać o jej życiu w wilczym zamku. Jakby nie patrzeć była tam też początkowo obca. Mogli się więc pośmiać z jej wpadek towarzyskich i obyczajowych. Zrobiło się już całkiem ciemno kiedy w końcu się zabrała.
- Porozmawiam z nim. - Obiecała mając na myśli Jagera. - To nie jest zły człowiek Ayase. Trudny. Uparty. Ale nie zły. Zmuszę go do myślenia ale nie mogę ci obiecać co z tego wyjdzie. W dodatku muszę opuścić to miejsce zanim przybędzie ktoś z rodziny bo mnie opierdzielą. Obiecaj, że dasz mu szansę.
Poprosiła przed tym zanim wyszła.