Kowboj

First topic message reminder :



Kowboj - X pochodzi z małego miasteczka, w którym wszyscy się znają. Swoją odmienną orientację ukrywał bardzo skrzętnie. Zgodził się na występ nago dla gejowskiego magazynu z sąsiedniego stanu przekonany, że dystans zapewni mu anonimowość. Niestety tak się nie stało. Magazyn trafił w ręce kolegów ze szkoły. X zauważył jak na lekcji przeglądał go Y, chłopak w którym się zawsze podkochiwał. Gdy zobaczył jego zdezorientowane spojrzenie uciekł. Uciekł z miasteczka, stanu. Uciekł żeby nie robić problemów rodzinie. Zamieszkał w dużym mieście i z pozującego do zdjęć stał się dziennikarzem. Duże miasto dało mu wolność w byciu sobą. Nikt nie oceniał go przez pryzmat upodobań seksualnych. Pewnego dnia poproszony zostaje o zrobienie reportażu w dziedzinie związanej z jego młodzieńczymi latami. Podczas niego spotyka Y, który wcale nie chce pozwolić by znów mu uciekł.

X - uciekinier - Amantis
Y - kowboj - Smok

- Wciąż się martwię. Jesteś jednak facetem. W dodatku gejem. On nie jest jakimś wielkim byczkiem. Tylko agresywnym dupkiem. Nie zgwałci cię, najwyżej pobije. A z Joem we dwóch spokojnie go rozwalicie. Mi wystarczył jeden cios jak poszedł spać. Nie było też jeszcze akcji żeby z siekierą latał... bardziej.... z kijem do bejsbola.
Ostatnie słowa powiedział bardzo ostrożnie bo pamiętał specyficzne ślady na żebrach Silvera w szatni. Później gdy jedno z jego rodzeństwa oberwało kijem od bejsbola po żebrach skojarzył fakty. Stary Silver lubił mieć kij blisko fotela. Był pewien, że Alistair oberwał nim nie raz.

Alistar zbladł i szybko odwrócił głowę w stronę okna by ukryć emocje malujące się na jego ładnej buzi.
Oh tak, stary Silver lubił pokazywać mu jak nie wartym jest ścierwem poprzez używanie kija bejsbolowego.
Przelknął ciężko ślinę i zacisnął dłoń w pięści, to były bolesne wspomnienia.
- Niech tylko spróbuję mnie zaatakować. - powiedział cicho. - to pożaluje, że w ogóle zechciał być w telewizji.
Może i nie był jeszcze gruba ryba, ale miał już takie znajomości, że mógł mu bardzo zaszkodzić.

Chris zjechał w boczną uliczkę. Znaleźli się w lesie i zaparkował.
- Choć. Przejdziemy się.
Otworzył drzwi po stronie Alistaira i podał mu rękę. Oboje potrzebowali oddechu, a w domu będzie Joe i parę kowbojów i prywatność się skurczy. Za rękę prowadził go leśną ścieżką. A gdy już upewnił się, że nie zrezygnuje położył jego dłoń na przedramieniu.
- Nie lubię trzymać nic w ręku jak idę. Nawet innej dłoni. Tak może być?
Zapytał podając mu ramię. Alistair mógł zrozumieć dlaczego nie trzymał go za rękę wcześniej.

Uniósł brew do góry, gdy samochód nagle się zatrzymał. Przechylił lekko głowę w bok i z dołu dłuższą chwilę wpatrywał się w niego z dołu, w końcu jednak podał mu rękę.
- Co cię tak wzięło na spacerowanie? - spytał przyglądając się ich załączonym dłonią.
-Dlaczego tego nie lubisz? To miłe. - dodał by na koniec swojej wypowiedzi wysunąć rękę pod jego ramię.
- teraz czuję się jak stary dziadek. - zażartował pierwszy raz od dłuższego czasu.

- Jak pójdziesz tą drogą dalej to dojdziemy do rzeki, która płynie przez samotnik. Później parę kilometrów wzdłuż koryta i jesteś nad małym wodospadem. Tym, który jest wyżej. Chcą gdzieś tutaj puszczać autostradę za parę lat. Nie podoba mi się to ale ziemia nie jest moja tylko stanowa i nie mam nic do gadania. Jest jednak szansa, że samotnik będzie 2 km od autostrady...
Przechadzali się po lesie dłuższą chwilę i gadali o głupotach. W końcu Chris wypalił.
- Parę dni temu jak byliśmy na zakupach miałem dziką fantazję, że uprawiamy seks przy drzewie.
Wyznał rozbawiony i poklepał spory konar drzewa.

Uniósł brew do góry słysząc to szczere wyzwanie.
- Powiedz mi, Chris... Czy jest jeszcze miejsce, w którym nie uprawialiśmy seksu w twoich fantazjach? - spytał zakładając ręce na piersi i opierając się prowokacyjnie biodrem o konar drzewa.
- Muszę cię rozczarować. Twój sen się nie spełni, nie chce żeby w mój zgrabny zadek wybiły się zęby jakiegoś robala.
Uśmiechnął się niewinnie, mimo że w jego spojrzeniu tańczyły chochliki.
Zaczęli kolejna grę, której koniec wcale nie zdawał się być taki oczywisty.

Chris w zamyśleniu zaczął pocierać brodę. Wyglądał przy tym niezwykle seksownie w tej swojej niedbałej kowbojskiej pozie. Skrzyżował ramiona na piersi i stanął przed Alim. Lekko wypchnął biodra do przodu całkiem nieświadomie jednak przez to jego postawa wydawała się rzucać wyzwanie.
- Jeśli mam być szczery to nie mam pojęcia. W moich fantazjach jesteś od szkoły, a wyobraźnię mam bujną.
Uśmiechnął się szeroko. Tak. Kowboj rzucał wyzwanie dziennikarzowi.

- Masz bujna wyobraźnię? A ja myślałem, że twardo stąpasz po ziemi. - zaśmiał się rozbawiony jego słowami.
- No.. A która była twoja ulubiona? - spytał pozornie zainteresowany. Wyciągnął rękę i zaczął bawić się jednym z jego guziczków.
Podniósł na mężczyzne roziskrzone spojrzenie.
- Więc.. Chris... Masz ochotę na numerek a nie wiedziałeś jak tu mi to zaproponować, więc wyjechałeś z ta swoją dzika fantazja? - rzucił mrożąc lekko oczy w nieco drapieżny sposób. - aluzja seksualna... I to po tym jak mnie wyprowadziłeś do lasu. Brzmi jak odcinek jednego z tych seriali kryminalnych. Powinienem zacząć uciekać?

Kowboj uniósł jedną brew. Zachowanie Chrisa podniosło mu ciśnienie i co nie co innego. Delikatnie zrobił krok w przód. Udem otarł się o krocze kochanka i szybkim obrotem przygwoździł go do najbliższego drzewa. Wsunął nos pod jego ucho i potarł szorstkimi ustami szyję.
- Budzisz we mnie naprawdę... niebezpieczne pragnienia. Lepiej opowiedz mi o swoich fantazjach. Ali.
Zniżał głos do poziomu koszmarnie seksownego basu, a imię wręcz mu wymruczał. Nigdy nie czuł takiego pragnienia brutalnego wręcz posiadania i dominacji przy nikim. Alistar Silver budził w nim pragnienia całkowitego zagarnięcia.
- Powiedz kociaku, jak chcesz zostać zerżnięty? - zapytał zaczynając niebezpieczną zabawę.

Jęknął cicho, nie spodziewając tak gwałtownej relacji ze strony, zazwyczaj, bardzo spokojnego kowboja.
Włoski stanęły mu dęba na karku po tym jak przejechał ustami po jego, bardzo zresztą wrażliwej na takie pieszczoty, szyji.
- Wolisz zrezalizować moje fantazje, bo boisz się swoich? - spytał kpiąco, dla zasady próbując się wyrwać z uścisku mężczyzny.
Chciał poczuć tego twardego kutasa w swoim tyłku, równie mocno co Chris chciał go mu włożyć. Ale nie miał zamiaru tak szybko kończyć ich gry.
- Niebezpieczne pragnienia? Jakoś nie wydaje mi się, żebyś mógł zrobić mi krzywdę. - zaśmiał się nie dając się tak łatwo zdominować, pomimo pozycji w jakiej się znajdował.
- Nie nazwałbym siebie kociakiem. - mruknął wydając się być urażony tym jak został nazwany przez kochanka. - jak już to.. Tygrysem.
Każdym swoim słowem podjudzał mężczyzne, sugerując że ten nie jest w stanie sobie poradzić z kimś tak krnąbrnym i pyskatym jak on.
Jak to mówią?
Kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada?
Blondyn wpadł w naprawdę głęboką dziurę. Taka, z której nie było już ucieczki.

Chris wiedział, że fizycznie byłby wstanie go całkowicie zdominować. Nie o to jednak chodziło. Ali potrzebował innego rodzaju dominacji. Westchnął wypuszczając powietrze w jego szyję i zaśmiał się. Później całkowicie niespodziewanie ugryzł go w szyję. Dość mocno by zostawić ślad i jednocześnie na tyle słabo by nie zrobić mu krzywdy większej niż wizerunkowa.
Kowboj siłą swojego spokoju złapał za dłonie blondyna i położył na swoim karku. Całkiem spokojnie, chociaż wrzało w nim. Usta wciąż miał przy szyi Alistaira.
- Więc, Tygrysku. Jest jedna rzecz która łączy moje fantazje. Wszystkie. Ty jęczący na skraju bólu i przyjemności. Dlatego pytałem o twoją fantazję. Chcę sprawić żeby twój krzyk przyjemności wypłoszył wszelką zwierzynę w promieniu kilometra.
Powiedział mu wprost do ucha. Naparł na niego mocniej i posadził na swoim udzie. Ciężarem ciała naparł na niego jednak nie sięgnął pod jego ubranie. Wiedział, że mógłby go wziąć tu i teraz. Pragnienie było bardzo silne. Bardziej jednak potrzebował akceptacji swoich działań.

Alistair jęknął głośno nie spodziewając się ugryzienia. Posłał mu ostre spojrzenie, gdy ten skupił na moment swoją uwagę na jego ładnej buzi.
- Zostanie mi ślad, dupku. - syknął jakby to była jakaś wielka zbrodnia. Ali nawet swoim "opiekuna" nie pozwalał na malinki w widocznych miejscach.
Słysząc dalsze słowa mężczyzny chętnie usiadł na udzie kowboja, bo pod ich wpływem takich obietnic zmiękły mu nogi. Chris w jego fantazjach był co prawda dominujący i pewny siebie, ale nie podejrzewał by, że może być też ostry i gwałtowny.
- Tylko ja budzę w tobie takie pragnienia? - spytał zachrypniętym z podniecenia głosem. Nagle poczuł się taaaki mały przy kimś tak rosłym i silnym jak Chris.
Z drugiej strony nie czuł się do końca okey, bo zazwyczaj był w stanie  kontrolować sytuację ze swoimi partnerami a ten kowboj... Był zupełnie inny. Wchodził z buciorami do jego stref komfortu i zupełnie się tym nie przejmował.
Trochę tak jakby wiedziałal, że pod tą skorupką "silnego i niezależnego" wciąż tkwi samotny, przestraszony i pragnący prawdziwej miłości nastolatek.
- Z jednej strony chcesz się mną zaopiekować a z drugiej... Całkowicie dla siebie zagarnąć? To chyba niezbyt zdrowe, ah.. Podejście. - próbował jeszcze ostatkiem silnej woli zażartować z sytuacji w jakiej się znajdował.
Oddychał niespokojnie napawając się tym pełnym napięcia seksualnego momentem. Wdychając zapach kowboja i zapamiętując linie jego silnego, umięśnionego ciała
Chciał powiedzieć jeszcze coś cwanego, pokazującego, że on, Alistair Silvermoon nie ma zamiaru się podporządkować i dodatkowo wyprowadzić Chrisa z równowagi, ale... Zabrakło mu języka w gębie, a jego głowa zapełniła się różnymi sprzecznymi myślami. Takimi, o które wcześniej by siebie nie podejrzewał.

Chris poczuł, że Ali też jest twardy gdy tylko ten usiadł na jego udzie. Zaczął się zastanawiać po co jeszcze się wstrzymuje.
- Nie uważam się za normalnego jeśli chodzi o ciebie. - Odparł.
Nie był rozbawiony. Był krańcowo podniecony. Cofnął nogę i szarpnął obie ręce Alistaira do góry. Zgrabnym ruchem odwrócił go do siebie tyłem opierając klatką piersiową o drzewo. W ten sposób pętał cielaki na łące, ale Alistair dowie się o tym dopiero jak zobaczy ten sam ruch na farmie.
Jedną ręką przytrzymał mu nadgarstki, drugą zaś rozpiął spodnie i ściągnął je z tyłka. Erekcja blondyna oparła się o chropowatą korę drzewa. Gdy sięgnął między jego pośladki poczuł pulsowanie zwieracza.
- Nie martw się. Potraktuję go z miłością. - Powiedział.
Z pełną złośliwością docisnął go do drzewa i zaczął pieścić palcami. Pozwolił by jego erekcja, wciąż zamknięta w spodniach wbijała się w kształtny pośladek.

Alistair jęknął wzburzony, tym jak kowboj go potraktował. Spojrzał na niego przez ramię i gdyby tylko był w stanie dosięgnąć, na pewno ugryzł by go mocno w rękę.
- Oszalałeś. A co jak ktoś nas nakryje? Ah... Jestem osobą publiczna, wiesz? - syknął próbując uciec, ale nie miał drogi ucieczki ani z przodu ani z tyłu. Z przód twardy konar drzewa a z tyłu równie twardy kowboj.
- Chris. - warknął przez zacisniete zęby. Naprzemiennie spinał się i napalał, nie mogąc się zdecydować czy jest bardziej rozgrzany czy wściekły.
- Szlag by Cię. - mruknął zamykając oczy i odchylając lekko głowę do tyłu, przez co pięknie wyeksponował swoją szyję. Miał zaczerwienione policzki i przyspieszony oddech, w świetle zachodzącego słońca prezentował się bardziej niż apetycznie.