|
| Autor | Wiadomość |
---|
DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: after 19 days Pon Paź 07, 2019 7:53 pm | |
| Genetycznie najwyraźniej nie był przystosowany do jakichkolwiek zmian w swoim życiu. Po staremu, krok po kroku, wychodząc na prostą każdy dzień przeżywał bardzo podobnie. Od ukończenia (cudownym sposobem dzięki irytującej namiętności pewnych dupków) szkoły, po pełni służby, powrócił na stare śmieci by i tym razem wzorem synowskiej przyzwoitości przygotowywać grunt pod powrót ojca. Jeszcze 2 lata. 24 krótkie miesiące, po których nie będzie musiał patrzeć na niego przez szybkę, nie będą wyznaczać mu godzin rozmów i przestaną dyszeć nad karkiem pochowani za sztywnymi mundurami. Długi nie malały, przed nim było jeszcze dużo pracy, ale tej się nie bał. Dorywczych zajęć łapał się przecież już od lat nastoletnich, pielęgnując w sobie dobrą cechę człowieka zdolnego do wszystkiego. Niezależnie od świąt, dni wolnych, weekendów, żadnego szajsu mogącego odciągnąć go od zarabiania pieniędzy. Na te był łasy. „Tani”, jak to kiedyś ktoś trafnie ujął i się tego, do cholery, nie wstydził. Był kim był i nikomu nie było nic do tego. - Wynieś śmieci, xiao Mo i moźesz się zbierać. To był ciężki wieczór. – Przygarbiony od wieloletniej pracy starszy manager odchylił luźne skrzydło drzwiczek, zaglądając na zaplecze. Czerwonowłosy skinął mu głową, nie wdając się nawet w dyskusję na temat dzisiejszej zmiany. Wszyscy urobili się po łokcie. Dwie młode dziewczyny kończyły przecierać ostatnie sztuki misek, pozostawiając panu Che pogaszenie świateł i zakluczenie drzwi. Oprócz niego, Mo Guan Shan był tu jedynym, nie licząc szczeniaka od dostaw, facetem w całym tym lokalu. Uwijał się jak w ukropie, wnosząc dostawy, odnosząc skrzynki, pomagając przy palnikach, dźwigając, przenosząc i robiąc wszystko, by nie musieć wchodzić w interakcje z innymi, a już z pewnością z klientelą. Złym nawykiem nie miał w sobie wiele opanowania i tylko uczciwa praca jeszcze nie pozbawiła go etatu. Jednego z trzech, jakimi męczył ducha i ciało, powoli zbierając pieniądze pozwalające jego równie ciężko pracującej matce wychodzić z długów. Zaciskał pięści, szczękę, temperował nastawienie i nie pozwalał sobie na głupie myśli, wyrzucając ze wspomnień wszystko, co nękało go jeszcze kilka lat temu. „Tego już nie ma”, powtarzał sobie każdorazowo, kiedy wydawało mu się, że w tłumie na ulicy widzi znajome, irytujące spojrzenie. Umiał ukierunkować myśli na nieco przyjemniejsze sprawy niż widma przeszłości, przede wszystkim nie zapominając, że nie ma czasu na to, by go trwonić. Narzucił grubą kurtkę na grzbiet i pochwycił ciężkie, wypełnione skrawkami i plastikiem wory. Poza lokalem zawiewało zimnem. Był grudzień; niedługo przed świętami, coraz chłodniej, coraz ciemniej, coraz trudniej. Zawsze o tej porze roku nachodziły go myśli, których się wstydził sam przed sobą. Myśli o tym, że łatwiej byłoby się poddać i odnaleźć She Li, a potem nie myśleć o konsekwencjach. Wynieść się z domu, pozabierać wszystkie rzeczy i urwać kontakty, które wciąż udało mu się pielęgnować. |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: after 19 days Pią Paź 11, 2019 10:53 pm | |
| Przeczuwał, że na pewnym etapie jego życia będzie musiał dokonać wyboru, którego pożałuje mniej lub bardziej. Na jego nieszczęście musiało mieć to miejsce w czasach licealnych, gdzie w spokoju przeżywał swój cudowny okres dojrzewania. A także znęcania się nad pewnym młodzieńcem. Los nigdy jednak nie był sprawiedliwy. Gdy zaś musiał wylatywać do ojca, wiedział, że nastanie dzień w którym zniknie całkowicie, nie zostawiając żadnej informacji. Nie mógł nikomu o niczym powiedzieć. Nie miał możliwości nawet pożegnania się z tymi, na których mu zależało. Musiał zostawić krótką przeszłość, która wprawiała go w przyjemny dreszcze, kiedy tylko o niej wspominał. Liczyła się bowiem przyszłość i to, co miało nadejść później. Dobre kilka lat myślał o pewnym rudzielcu. Pomimo tego, że ich stosunki nie zakończyły się dobrze, głównie ze względu na to, że on odszedł bez żadnego słowa, nie był wstanie o nim tak po prostu zapomnieć. Nie spodziewał się, że ten dzieciak będzie wstanie aż tak bardzo zawrócić mu w głowie. Do tego stopnia, że kilka lat później był skory sprawdzić, w którym konkretnie miejscu pracuje, tylko po to, aby zrobić mu chamską, niezapowiedzianą wizytę. Czy liczył na coś szczególnego? Niezupełnie. Chciał chociaż na chwilę wrócić do tego, co miał kiedyś, a co już stracił. Osobiście bardzo lubił tamten okres w swoim życiu i niechętnie zostawił go za plecami. Minęło pół roku odkąd wrócił do kraju. Z własnymi interesami i sposobem na życie. Pół roku zajęło mu, aby zebrać się w sobie i odnaleźć temperamentną i wyszczekaną osóbkę, by chociaż na chwilę powrócić do starych czasów. Nie przepadał za okresem zimowym i wiedział, że to właśnie przez ten czas uległ własnej presji. Presji chęci zobaczenia go. — Widzę, że wciąż całkiem nieźle radzisz sobie ze śmieciami, choć osobiście zawsze widziałem Cię w modelingu — przyznał, kiedy zauważył wychodzącą, znaną sylwetkę, która właśnie walczyła z wypełnionymi worami, które wręcz wypadały mu z rąk. W tym samym momencie śnieg zaczął delikatnie posypywać, a na ustach He Tian rozległ się delikatny, złośliwy uśmiech. Ten, który zawsze pojawiał się, kiedy dokuczał Mo Shan.
|
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: after 19 days Sob Paź 12, 2019 4:15 pm | |
| Swoje życie spędzał relatywnie dobrze. Nikomu nie było nic do tego co, gdzie i kiedy robił. Nie posiadał relacji sugerujących, iż potrzebuje czyjegoś wsparcia i zainteresowania. Dawno temu ktoś zdawał się tego nie rozumieć, bądź ignorować, dziś jednak pozostawał sam wobec jałowej pustki własnego charakteru. Okryta dobrze skrojonym, drogim płaszczem sylwetka zamigotała w polu jego widzenia. Nie musiał zadzierać głowy, żeby spojrzeć mu w oczy, jednak i tak urosło w nim przekonanie, że mężczyzna patrzy na niego z góry. Nie spodobało mu się to. Podniosło ciśnienie. Kłąb pary wraz z oddechem uciekł spomiędzy ust, gdy zacisnął zęby stając naprzeciw tego, który wyraźnie szukał guza. Zdawał się jeszcze nie rozpoznać w nim widma swojej przeszłości. - Ukróć ten bullshit. Znamy się, żebyś wycierał o mnie język? – Dłonie zaciśnięte na workach nie puściły. Guan Shan był świadomy obowiązku wobec starego Che, dlatego nawet pomimo impulsu nie pozwolił śmieciom całej zmiany rozsypać się po zmrożonej alejce. Facet nie wyglądał jakby przyplątał się tu kilka, kilkanaście minut temu. Może i nie był dobry w odczytywaniu znaków i sygnałów, jednak zarumieniona od chłodu twarz i dłonie wciśnięte głęboko w kieszenie jasno powiedziały mu, że stał tu od dłuższej chwili. Być może był jednym z tych frajerów, co kręcili się po zapomnianych uliczkach, żeby odlać się w spokoju i wrócić do światła głównych traktów. - Życie Ci niemiłe? Idź je marnuj gdzieś indziej – warkął, wymijając Ha Tiena i kierując się prosto do ukrytych pod murem kontenerów wspólnych. W przebłysku światła dało się rozpoznać czerń prostych kolczyków, których po dziś dzień nie wyciągnął z uszu. Wtedy pomiędzy nim i głupim draniem narodziła się obietnica, a on nie łamał danego słowa. Nie był przykrym kutasem, wyrzucającym na śmietnik zabawki, którymi już się znudził. Postanowił go ignorować. Z szacunku wobec managera lokalu i przez świadomość, że dwie ostatnie prace stracił w bardzo podobny sposób, nie chciał poddawać się emocjom. Nawet jeżeli nagle rozgorzała w nim frustracja i chęć przeorania twarzą mężczyzny gruntu pod swoimi stopami. Był tylko kolejnym głupkiem szukającym zaczepki, ale trafił na zły dzień. Dobrą osobę i złe okoliczności. Guan Shan myślał tylko o tym, że za kilka godzin zaczyna kolejną pracę i powinien odpocząć. |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: after 19 days Nie Paź 13, 2019 2:21 pm | |
| On nie mógł powiedzieć, że jego życie przez ten czas było miłe i kolorowe. Nie każda jego decyzja była słuszna, a przez te kilka lat jego życiorys był bardzo burzliwy i męczący. W minimalnym stopniu cieszył się na powrót do swojego kraju, jednak z drugiej strony wiedział, że musiał przenieść tutaj wszystko, co osiągnął w Stanach. Było to upierdliwe, ale to część jego życia, której osobiście nie lubił. Jakim zaskoczeniem było, kiedy jego dawna służka nie była wstanie poznać szkolnego dręczyciela. W jednej chwili poczuł nieprzyjemny uścisk w okolicach klatki piersiowej, kiedy dotarło do niego, że nie zakorzenił się w jego wspomnieniach na tyle mocno, aby rozpoznał go już przy pierwszym wspomnieniu. Z drugiej strony nie powinien mu mieć to winien, Równie dobrze ze zwykłej tęsknoty mógł wyprzeć go na tyle mocno, że teraz nie był wstanie rozpoznać jego charakterystycznych, dupkowatych rysów twarzy. No cóż. Jakoś pogodzi się z tym faktem. Poprawił szalik, który beztrosko opadał mu na ramiona, uśmiechając się niewinnie w stronę rudzielca. Pomimo nierozpoznania go, nie zamierzał być dla niego łagodny. Nie byłby sobą, gdyby zachował zdrowy rozsądek gdzieś głęboko, przepraszając go za najście. Musiał jednak przyznać, że całkiem miło patrzyło się na ciśnienie, które z każdą sekundą narastało w dobrze zbudowanej sylwetce. Nie odezwał się. Również nie dał mu przejść dalej. Jego kroki ukrócił po przez krótki gest ręką, który miał za zadanie cofnąć mocno stąpające po ziemi stopy. Zauważył, że przez te lata rudzielec zmężniał jeszcze bardziej. Ale czarnowłosemu również nie brakowało odpowiedniej krzepy jak na atletyczną budowę ciała. Kątem oka dostrzegł kolczyk w jego uchu, na co nieznacznie się zaśmiał. Stanął naprzeciw Shana, jeszcze bardziej zagradzając mu drogę do wspólnych kontenerów, a chłodnymi dłońmi ujął jego twarz, aby z uczuciem wpić się w jego równie chłodne usta, językiem delikatnie trącając dolną wargę mężczyzny. Tak, zdecydowanie życie było mu niemiłe. Ale nie bardziej od rudowłosego, który na przestrzeni wszystkich lat kompletnie zapomniał o ciemnowłosym. Miał nadzieję, że to mało subtelne zbliżenie delikatnie przypomni mu o dawnych czasach, jak i skomplikowanym uczuciu, które między nimi trwało. — Urocze, że po tych wszystkich latach absolutnie nic się nie zmieniłeś, Mo Guan Shan — powiedział melodyjnie, nie puszczając z chłodnego uścisku jego twarzy. Był ciekaw tego, w jaki sposób zareaguje mężczyzna. Rzuci się na niego z pięściami, a może odsunie się, aby kulturalnie przeprosić go o niepamięć? Obserwował więc go bardzo uważnie, przeszywając jego twarz ciemnym spojrzeniem zmęczonych oczu. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: after 19 days Nie Paź 13, 2019 4:09 pm | |
| Zrobił to. Ład i opanowanie, które utrzymywał przy sobie czerwonowłosy rozsypały się jak za uderzeniem obucha. Prosto w twarz, prosto w barierę, której tak sukcesywnie udało mu się nie przekraczać. Krótki, acz ciepły i intensywny pocałunek zwalił go z nóg, a chociaż nie dosłownie, przez kilka krótkich chwil ciężko było mu się pozbierać do kupy. Coś w środku podpowiadało mu wcześniej, że powinien mieć się przy nim na baczności, jednak zignorował myśl, wrzucając ją do kotła innych, powiązanych z pijanymi frajerami orbitującymi dookoła głównych ulic wieczorami. Szlag by to trafił, że akurat teraz nie powinien. - Dupku – wydusił, kiedy nagle niczym oświecenie, spłynęło na niego wspomnienie ostatniego takiego sabotażu. Już wtedy był aroganckim draniem – widać niewiele zmienił się na przestrzeni tych kilku lat. Guan Shan, co tu ukrywać, także... - Chcesz umrzeć?! - Zanim przemyślał to, co zamierzał zrobić, worki już leciały na ziemię, a jego czoło w kierunku twarzy bezczelnie uśmiechającego się Tiana. Wykorzystując bliskość w jedyny sposób, jaki był mu teraz na rękę, liczył na to, że uderzenie ogłuszy mężczyznę na tyle, by wydostać się poza zasięg jego ramion. Był nieco oszołomiony. Gwałt na jego strefie komfortu nigdy nie był niczym przyjemnym, a jeszcze po do daniu do tego czynnika nazywanego Tianem, było to najzwyczajniej w świecie podłe. Policzki zapiekły go na równi ze złości, jak i zażenowania. Dał się podejść jak małe dziecko. - Po co wróciłeś? – rzucił w przestrzeń, zakrywając usta dłonią. Nie było niejasności – doskonale już zdawał sobie sprawę z tego, z kim ma do czynienia. Wcześniejsze zaćmienie odpuściło, odsłaniając sylwetkę mężczyzny w pełnej okazałości. Zachowywał się zupełnie jakby wcale nie zrobił sobie przerwy od udawania, że jest panem sytuacji. Ciśnienie momentalnie podskoczyło mu o kilka stopni w skali opanowania. Zwabiony hałasem i krzykiem manager wyjrzał z zaplecza, by sprawdzić co tak zaalarmowało pracownika. Uniósł krzaczaste brwi wysoko na czoło, wyglądając na skonsternowanego zastałą sytuacją. - Wszystko w porządku, Mo Guan Shan? - Jako iż był człowiekiem starszej już daty, myślenie przychodziło mu nieco wolniej. Był poczciwy, ale łatwy do omamienia. - Tak! – Zanim którykolwiek z nich zdążył zrobić cokolwiek, z powrotem pochwycił śmieci i starając się nimi przesłonić widok na czarnowłosego, blady i widocznie zestresowany ukłonił się w przeprosinach przed szefem. Nie. Rób. Scen.- Dziękuję za Twoją ciężką pracę, szefie. Będę już szedł. - ...Dobrze. – Nie do końca przekonany głos pana Che przytłumiły zamykające się drzwi. Fakt, czy dojrzał czającego się w gęstniejącej ciemności wilka pozostawił już jedynie dla siebie. |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: after 19 days Nie Paź 13, 2019 5:44 pm | |
| — Oh? Czyli jednak pamiętasz? — delikatny i całkiem miły dla oka uśmiech utkwił się na mimice Tiana, gdy obserwował pełen zdegustowania i szoku minę Shana. Na znak swoich słów, pogładził kciukami z lekka już zimne, aczkolwiek przyrumienione złością (a może wstydem?) policzki, zabierając dłonie, niechcący zahaczając palcem o podarowany niegdyś kolczyk, który przez cały czas siedział w uchu mężczyzny. Wiedział, że tak bezczelny ruch sprawi, że momentalnie jego umysł zacznie prawidłowo pracować. Miło było patrzeć na narastający gniew, pomieszany wraz z zażenowaniem, kiedy drugi raz w życiu pocałował jego miękkie usta. A czując ich smak, po jego ciele przeszedł całkiem miły dreszcz, którego nieszczególnie spodziewał się Tian. Na nim jednak nie zamierzał się skupiać, ponieważ bardziej musiał się skupić na uniknięciu ciosu prosto z czoła, gdzie przy tym towarzyszył kolejny krótki śmiech. Shanowi niestety nie udało się uderzyć Tiana, w zamian mógł potknąć się o swój gwałtowny ruch, dając się ponosić niepotrzebnemu impulsowi. Kątem oka zerknął mu przez ramię, kiedy charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi rozległ się po uliczce, a w nich stanął mężczyzna w średnim wieku, który zaczął mówić coś do Shana. Czarnowłosy w tym momencie nie zamierzał wychylać się zbyt szczególnie, z przyjemnością obserwując posłuszeństwo względem właściciela lokalu. Rzeczywiście niewiele zmienił się na przestrzeni tych wszystkich lat. Spodziewał się, że będzie stać go na coś więcej niż łapanie się pierwszej, lepszej pracy, która go trzymała. W końcu był nie najgorszym kucharzem, figurę także miał całkiem niezłą, także posiadał parę opcji, które mogłyby zapewnić mu lepszy byt finansowy niż prace, których brał się Shan. Niemniej tego na razie nie zamierzał w żaden sposób komentować. Kiedy nieznajoma sylwetka zniknęła z zasięgu jego wzroku, wrócił spojrzeniem na twarz rudzielca, zauważając to jak jednocześnie opadają mu wszelakie emocje. Albo przynajmniej nauczył się trzymać je bardziej na wodzy niż w liceum. Uśmiechnął się po raz kolejny, gdy tylko do jego uszu dotarły słowa rzucone w przestrzeń. W pierwszej chwili miał problem z ich ze zrozumieniem, o czym jasno sugerowały z lekka zmarszczone, czarne brwi, jednak później rozchmurzył się, unosząc luźno zwisającą rękę wzdłuż swojego ciała i mierzwiąc włosy, które kiedyś tak bardzo lubił dotykać. Ich struktura nieszczególnie zmieniła się na przestrzeni lat, co było bardzo przyjemnym doświadczeniem. — Nie cieszysz się na mój powrót? — spytał ze słyszalną powagą w głosie, jednakże wciąż będąc trochę rozbawiony na jego żałosną reakcję sprzed kilkunastu sekund — Wróciłem, bo nie miałem innego wyboru — dodał, a po chwili wyciągnął z kieszeni płaszczu paczkę papierosów, by jednego z nich wsunąć sobie do ust i odpalić. Pierwsze próby były upierdliwe, ale już za którymś razem udało mu się odpalić ogień zwykłą zapalniczką. Benzynową najprawdopodobniej zostawił w samochodzie, który nie tak daleko zaparkował. A może w innej kurtce? — Widzę, że właśnie udało Ci się skończyć zmianę. Może wyskoczysz ze mną na kilka piw, co Shan? Zrelaksujesz się przed kolejną robotą — którą tak naprawdę nie wiedział, kiedy dokładniej miał. Jednak nie to było ważne. Miał niesłychaną ochotę spędzić z nim trochę więcej czasu. A w zasadzie to nadrobić czas, który stracił. Pomimo złośliwości, którą żywił wobec niego na co dzień, lubił przebywać w jego towarzystwie. Zawsze wiedział, że to "lubienie" było czymś o wiele większym i głębszym. Zawsze uważał, że był czas na poważniejszy kontakt, do momentu, w którym stracił takową możliwość. Teraz nie chciał próżnować. Zbyt długo czekał, aby móc ponownie go zobaczyć i mu troszeczkę podokuczać jak za starych, dobrych czasów. Całe szczęście, że już dziećmi nie byli, więc było im wolno znacznie więcej niż kiedyś. — To jak będzie? — spytał po krótkim namyśle, nie spuszczając z niego upierdliwego spojrzenia ciemnych oczu. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: after 19 days Sro Paź 16, 2019 6:12 pm | |
| -Nie – ukrócił, gdy padło pierwsze pytanie. Nie cieszył się. Nie miał z czego, bowiem cokolwiek narodziło się w liceum, pozostało w tamtych czasach. Być może udało mu się zmężnieć jedynie pod kątem fizyczności, ale wiedział, że nie odgrzebuje się trupów, niezależnie od tego jak cieszył za życia. Kilka filmów i gier nauczyło go tego i owego o przewidywalności. Czuł się w jego towarzystwie niekomfortowo, wiedząc że Ha Tien nie uznaje żadnych granic – ani tych nadanych społecznie, ani wyznaczanych indywidualnie. Robił co chciał, kiedy chciał i komu chciał sprawiając, że Guan Shan czuł się nie jak człowiek, lecz zabawka. To sprawiało, że żyłka na jego skroni pulsowała jeszcze agresywniej. Strącił rękę z włosów, jeszcze chwile machając przy nich jakby odganiał niesforną muchę. - Nie – powtórzył, szybko łapiąc się metody krótkich, zwięzłych informacji. Z natury nie był bardzo inteligentny, jednak uparty, dlatego chociaż mężczyzna dalej prowadził ze sobą wesoły monolog, nie tracił nadziei, że może jakimś cudem kolejne zaprzeczenie go zniechęci. Był prosty jak budowa cepa, tak samo jak tok jego myślenia i podejmowane decyzje. - Nie! Zmieniam zdanie, wcale mnie to nie obchodzi. Na wypadek, gdyby czarnowłosy miał się przed nim uzewnętrzniać, dźwignął co jego i wymijając irytującą sylwetkę po prostu ruszył w kierunku śmietników, by chociaż jednego ciężaru się pozbyć. Faktem pozostawało, że jego myśli krążyły teraz dookoła Tiena, jednak koncentrowały się nie na jego przyjemnym jak epidemia dżumy usposobieniu, tylko fantazji wrzucenia i zamknięcia go w tym samym kontenerze, do jakiego właśnie ładował wypchane worki. Jego powrót mógł oznaczać jedynie kłopoty. Na informację o kolejnej pracy przystanął. Wiedział i to, czy może po prostu się domyślał? - Nic Ci do tego. – W jego głosie wyczuł jakąś... kpinę. Ha Tien zawsze był przykrym frajerem i powinien się do tego już pewnie przyzwyczaić, jednak przerwa w kontaktach zaprzepaściła wszelki progres poczyniony w olewaniu jego intencji. Przez to poczuł się jak gorszego sortu szmata, a przecież pracował uczciwie. Odwrócił się w jego kierunku i uniósł dłoń, której naprężony, środkowy palec jasno pokazał, co właściciel myśli o czarnowłosym. - Idź się utop w rzece, dupku. Ja wracam do domu. – Nie miał ochoty nigdzie z nim wychodzić. Wcześniej dawał się sobą bawić, bo Tien był silniejszy. Musiał mu to przyznać. Czasami po prostu się go bał. Te czasy jednak bezpowrotnie minęły. Mo Guan Shan czuł się bezpiecznie ignorując fakt, że nie tylko on dorósł i się zmienił. Być może miałby lepsze oceny i wykształcenie, gdyby instynkt samozachowawczy mu nie spał. |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: after 19 days Nie Paź 20, 2019 11:37 pm | |
| Trzy razy na nie zdecydowanie w żaden sposób nie przekonywało Tiana do tego, aby wycofać się i po prostu odpuścić. Wręcz przeciwnie — to właśnie te słowa powodowały, że lubił robić innym na przekór. Szczególnie rudzielcowi, który najwyraźniej nie był wstanie pogodzić się z przeszłością, którą podobnie zostawił za sobą. Chyba jednak nie do końca umiał sobie z nią poradzić, skoro nie był wstanie wyjść ze starym znajomym na piwo. Pomimo swojej dupkowatości, ciemnowłosy miał momenty, w których ratował skórę drugiego mężczyzny. Nie potrafił wyrażać uczuć tak jak inni, ale to starczyło, aby zrozumiał, że jest dla niego kimś więcej niż tylko kolegą. Szkoda, że przez ten czas nie był wstanie tego dojrzeć. A może był wstanie, tylko nie chciał zastanowić się nad tym głębiej? Podejrzewał, że jego umysł nieszczególnie był zbyt bystry, mimo to liczył na to, że czasami jego szare komórki mózgowe potrafiły zadziałać właściwie. Chyba i tym razem zbytnio przeliczył się. Pomimo okropnej niechęci ze strony Shana, ciemnowłosy zaśmiał się siarczyście, widząc jak bardzo nie chciał mieć z nim jakiejkolwiek styczności. Prawdą było, że nie do końca tego spodziewał się po tych wszystkich latach, więc było to na swój sposób krzywdzące. Jednak nie zamierzał tego w żaden sposób okazać. W zamian pójdzie za starą i nieraz sprawdzoną metodą — skoro robił co chciał, kiedy chciał i jak chciał, tym razem nie zamierzał z tego rezygnować. Dlatego jak tylko mężczyzna wyminął jego sylwetkę, a później poczęstował go bardzo (nie)sympatycznym palcem, uśmiechnął się szeroko, zarzucając zza jego ramię te swoje, obejmując go ciasno. — To nie była prośba, Guan — zaakceptował, szepcząc mu te urocze słowa wprost do ucha, tym samym prosząc się, aby zarobił kolejnego, prawdopodobnie nieudanego guza. W drugą dłoń pochwycił tlącego się cały czas papierosa, uważnie obserwując jego rozgniewaną twarz. Pomimo tego, że czasy licealne minęły, to wciąż po He Tian dało się wyczuć coś niepokojącego. Tak jak teraz. Aura, którą otaczał się w szkole wcale go nie opuściła. Ba! Na przestrzeni lat prawdopodobnie nieznacznie wzrosła. W końcu nigdy nie obracał się w nazbyt dobrym towarzystwie. Ciężko byłoby, skoro jego rodzina to mafia w czystej postaci. Długo wzbraniał się przed tym całym gównem, ale ostatecznie i on skończył pośród nich. Zwykły człowiek takie rzeczy czuje i wie, że bezpieczniej będzie go unikać. — Niedaleko jest spoko knajpka. Zdążę Cię odholować do domu — dodał i nie czekając na kolejne słowa sprzeciwu, zaczął go ciągnąć w stronę samochodu, którym tu przyjechał. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: after 19 days Sro Paź 30, 2019 6:57 pm | |
| Struchlał. Szarpał napięte struny wystarczająco długo, by jedna z nich pękła obnażając wszystko, z czego sprokurowany był czarnowłosy. Pomimo tego iż przyozdobił twarz uśmiechem, otaczająca go aura zgęstniała, owocując spływającą po kręgosłupie Mo kaskadą zimnych dreszczy. Jego chwyt był pewny, grymas w pewien sposób przerażający, papieros zaś niebezpieczny. No i twarz. Twarz He Tiana była zdecydowanie zbyt blisko, co nigdy nie kończyło się dobrze. - M-myślę, że jeden drink mi nie zaszkodzi. Tylko żebyś sobie dupku nie myślał – sam o tym zdecydowałem! – warknął, starając się ukryć że aż zadrżał. Nie bał się go w żaden konkretny sposób. He Tian zawsze był wyższy, silniejszy i irytująco popularny. Jeszcze w czasach szkolnych był na językach wszystkich dziewczyn, przez co im, innym, ciężej było znaleźć sobie jakąś. Nie żeby miało to być na całe życie. Byli młodzi, nabuzowani hormonami i napaleni. Mimo to wkurzał go fakt, że górował nad nim bogaty dzieciak ze zbyt dużą ilością wolnego czasu. Nigdy nie rozumiał, czemu akurat do niego się przyczepił. To przecież nie tak, że ten zatarg z Zhanem był jego pomysłem. Nie bez oporów dał się zaciągnąć do samochodu. Oczy mu zaświeciły na jego widok, chociaż starał się to za wszelką cenę ukryć. Chociaż pamiętał o tym, że czarnowłosy ma forsy jak lodu (co go irytowało z każdą chwilą od nowa) łapał się na zdziwieniu przy każdej niespodziance, jaka stawała na jego drodze. Przepaść pomiędzy nimi jedynie się powiększała. Wepchnięty na siedzenie pasażera zaklął tak, że nie wypada tego cytować. Rozejrzał się dookoła, przesuwając palcami po drogiej tapicerce. Auto musiało być drogie. Prawdopodobnie kosztowało więcej niż on kiedykolwiek zarobi. W każdej innej okoliczności przejażdżka takim cackiem byłaby jak los na loterii, dziś jednak był ostrożny i napięty bardziej niż zwykle. Oparł się o siedzenie, chowając połowę twarzy w szaliku i udając, że nic go nie obchodzi, powoli pozwalając własnym myślom ukształtować się w relatywnie spójną treść, gdy He Tian siadał tuż obok i odpalał silnik. - Hej... Nie mówiłeś, że to niedaleko? Dlaczego musimy jechać? |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: after 19 days Pon Lis 18, 2019 5:20 pm | |
| Mimo wszystko cieszył go fakt, że nie stracił dawnego blasku. Rudzielec wciąż miał w pamięci to, co z nim wyprawiał. Z jednej strony bolał moment, w którym rzucał w nim najgorszym gównem, ale z drugiej cieszył, uświadamiając sobie, że wbił mu się do pamięci na tyle, że wciąć mężczyzna otaczał go specyficzną sympatią. Bo wiedział, że do nienawidzenia jego persony było jeszcze daleko, choć nie do końca zdawał sobie z tego sprawę ruda głowa. — Nie będzie — westchnął bezradnie, dodając do tego nutki teatralnego zachowania, wzruszając przy tym również ramionami. W końcu cóż miał do powiedzenia, kiedy to była kompletnie nie wymuszona na nim decyzja? Jedynie co mógł teraz zrobić, to zawinąć usta w podkówkę i cierpieć, że Mo dobrowolnie doszedł do wniosku, że właściwą decyzją będzie napić się ze starym znajomym z liceum. Tian absolutnie go do tego nie zmusił. Uśmiechnął się do siebie znacząco, kiedy dostrzegł brak oporu ze strony mężczyzny, ale jednak i lekkie zawahanie, gdy zorientował się, że prowadzi go do cholernie drogiego auta, którym zapewne niejedną panienkę już woził. Szybko jednak ulokował go na odpowiednim dla niego miejscu, a sam w mgnieniu oka wskoczył za kierownicę, odpalając silnik, by sprawnie wykręcić kołami i wjechał na ulicę, jadąc w kierunku knajpki (a może baru?), do której za wszelką cenę chciał go zabrać. — Bo to niedaleko. Ale nie na piechotę — zauważył, posyłając mu całkiem miły uśmiech nim całkowicie zamilkli na czas wspólnej podróży. Nie trwała ona długo, ponieważ po niecałych dziesięciu minutach rzeczywiście mężczyźni znaleźli się w miejscu, o którym mówił czarnowłosy. Nie wyglądała na drogą, w zasadzie była na swój sposób klimatyczna. Mężczyzna mógł zauważyć, że Tian dobrał ją pod finanse i wygodę Guana, coby nie czuł się za bardzo wyobcowany. — Jesteśmy na miejscu — rzucił w momencie, kiedy wyłączył silnik i odpiął pasy, otwierając drzwi od samochodu — Idziesz czy będziesz tak siedział jak ostatni kołek? — rzucił, najłagodniej jak tylko potrafił, po raz kolejny ugaszczając go krótkim uśmiechem, zamykając za sobą drzwi od samochodu. Gdy rudzielec także opuścił pojazd, jednym guzikiem zamknął auto, włączając przy tym system alarmowy. Udał się w kierunku knajpy, zapraszając do środka mężczyznę, otwierając mu kulturalnie przed nosem drzwi. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: after 19 days Sro Lis 27, 2019 9:20 pm | |
| Skonsternowany wsłuchał się w przyjemny, niski pomruk silnika. Ciągnęło go przynajmniej dwieście koni i mógł to stwierdzić już teraz, chociaż nie ujechali nawet stu metrów. Łapany na takie haczyki był najgłupszą rybą wszech czasów, co to się pcha pod spławik nawet bez zanęty. Ciepły dreszcz spłynął mu po plecach, kiedy trawił odpowiedź Tiana. Dla nich 'niedaleko' nie stanowiło tej samej odległości. Faktycznie na piechotę by się zmachał, zwłaszcza, że przez większość tych dziesięciu minut czarnowłosy przeciągnął go po drodze szybkiego ruchu. To już nawet nie było kilka kilometrów. Od miejsca pracy dzieliło go ze dwadzieścia, może dwadzieścia kilka przystanków autobusowych i kilometr marszu. Albo to, albo powrót limuzyną. Kiedy wreszcie zacumowali przed knajpką, rzucił mu jedno z t y c h spojrzeń, zarezerwowanych chyba specjalnie na dowolność interpretacji Tiana, ale prawda była taka, że zwlekał z wyjściem. Nawet po tym czasie doskonale wiedział, czego się może po nim spodziewać, zaś wiedza ta go w pewien sposób irytowała i przerażała. Naprawdę nie lubił, kiedy głupi Ha patrzył na niego z góry. Spojrzał się na niego, chcąc coś powiedzieć. Czarnowłosy mrużył oczy jak zwykle i uśmiechał się w ten swój głupi sposób. Jego widok odebrał mu wszelakie argumenty, dlatego podążając za tym strzałem w kolano po prostu szczęknął zębami, odwrócił wzrok i wyminął go bez słowa, starając się wyglądać przy tym jak najbardziej naturalnie. Przekroczył próg, od razu rzucając okiem na wnętrze i tu musiał przyznać mu plus. Knajpa rzeczywiście nie wyglądała na wybitnie strojne siedliszcze wybitnie napuszonych idiotów, ba, dawała całkiem przyjazne pierwsze wrażenie. Kilka stolików okupowanych było już przez innych klientów, ale nie było tu tłoku, być może przez fakt, że lokal ulokowany został z dala od głównej arterii miasta, praktycznie na granicy z inną dzielnicą i raczej nie wydawało mu się, by był szerzej reklamowany. W innym wypadku pewnie by o nim usłyszał. Za barem stał wysoki barman o jasnych, spiętych w wysoki kucyk włosach i nieprzyjemnym spojrzeniu. Kelnerów tu najwyraźniej nie było, albo trafili na jeden z tych leniwych wieczorów, kiedy mieli wychodne. W tle leciała jakaś przyjemna, znana muzyka, wystrój w sumie nie przypominał niczego, ogólnie wybór nie był zły. Guan Shan zignorował fakt, że ma za sobą czarnowłosego i po prostu podszedł do baru, zamówić sobie to jedno, umówione piwo i mieć spokój. Nie dał też nikomu za siebie zapłacić. Miał swoją godność i nie chciał jej jeszcze tracić, a już zupełnie nie chciał się kiedyś obudzić do szczęśliwego Tiana wymagającego rekompensaty swojej uczynności. Im mniej będzie mu winien, tym lepiej. Przecież już to kiedyś obgadali. Nie był przy tym tak miły, żeby wykonać zamówienie i za Tiana. Wziął, zapłacił i spijając piankę odwrócił się do towarzysza, czekając aż ten zrobi swoje i wreszcie usiądą. Naszła go myśl, że wolałby czas spędzony tutaj przesiedzieć w jego aucie, ale szybko ją odgonił, szufladkując jako potencjalnie niebezpieczną. - No? |
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: after 19 days Wto Gru 10, 2019 10:57 pm | |
| Musiał przyznać, że nie takie trudne było wyciągnięcie go na małe piwo — nie spodziewał się czegoś więcej od Mo. Tian mimo wszystko nie był głupi i wiedział, że przez swoje zniknięcie mógł zaprzepaścić to, co między nimi było. Jednak łudził się, że jego zniknięcie nie będzie miało jakiegokolwiek wpływu na to, co było kiedyś. A myślał, że to tylko rudzielec potrafi być naiwny, a czasem sam łapał się na tym. Dźwięk silnika był czysty i bez skazy. Nie był także głośny, przez co cała ich droga była po prostu przyjemna. Mo mógł przekonać się, że Tian był dobrym kierowcą. Nieważne jaką prędkość nałożył na trasie, pasażer czuł się dobrze i bezpiecznie przy prowadzeniu pojazdu z jego ręki. Dało się wyczuć, że miał do tego dar. Do czego jednak go nie miał? Wbrew wszystkiemu, to zdecydowanie relacje międzyludzkie i okazywanie słabości nie najlepiej mu wychodziły. Dostrzegł to szczególne spojrzenie, które było zarezerwowane specjalnie dla jego indywidualnej interpretacji. Gdyby cofnął się w czasie, z pewnością Mo w jakiś sposób oberwałby za to. Tak, że później Tian śmiałby się z tego, a sam rudzielec czułby lekkie zażenowanie, a gdzieś w głębi serca delikatną radość. Teraz jednak był dorosły. Nie będzie postępować z nim jak za czasów licealnych — nawet jeśli tego chciał. Dlatego zamknął drzwi od samochodu nie komentując tego w żaden inny sposób i ruszył w stronę knajpki. W samym wnętrzu było wystarczająco ciepło. Dlatego czarnowłosy pozwolił sobie na zdjęcie płaszczu, który powiesił na pobliskim wieszaku. Wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy miał w kieszeniach od spodni, dlatego też nie martwił się, że ktoś go podkradnie. Udał się w stronę baru, a zauważywszy jak Guan kupił dla siebie piwo, uśmiechnął się do siebie pod nosem, kręcąc na to głową. Spojrzał się na barmana, a ten bez mrugnięcia okiem podał Tianowi to, czego chciał. Najwyraźniej nie był tu pierwszy raz, a sam barman doskonale znał jego preferencje piwowe. Mężczyzna w zamian rzucił mu niedbale papierkiem, tym samym nie chcąc od niego reszty. Zaśmiał się cicho, upijając pierwszy łyk i spojrzał się na mężczyznę, opierając się wygodnie o blat baru. Najwyraźniej nie miał ochoty siadać na krześle barowym, które swoją drogą były bardzo wygodne jak na średniej klasy lokal. — Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Żadnego "Tian, Ty chory pojebie, po co mnie tu zaciągnąłeś?" — przyznał trochę uszczypliwie, biorąc do rąk kufel z piwem, a kiwnięciem głowy wskazał stolik gdzieś w rogu sali, które właśnie co zostało zwolnione. Oczywiście udał się tam, płaszcząc wybredny tyłek na lubianym przez niego miejscu — Albo dlaczego mnie nie było — dodał, już nieco poważniejąc, uważnie spoglądając na twarz, jak i na samą reakcję małego Mo. Prawdą było, że ciekawił go ten temat. Co czuł, czy tęsknił i jak bardzo mu go brakowało. A może wręcz przeciwnie? Może tak naprawdę odczuł ogromną ulgę tuż po tym jak nie wrócił. Tak po prostu. W końcu Guan nigdy nie czuł do niego nic więcej. W przeciwieństwie do czarnowłosego, mężczyźnie nie zależało na nim aż tak bardzo. To Tian był do niego przywiązany i to on odczuł ogromny ból kiedy musiał zniknąć. Kiedy nie mógł już wrócić. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: after 19 days Nie Gru 29, 2019 10:07 pm | |
| Podążył za mężczyzną, towarzysząc mu już w milczeniu. Usiadł tuż obok, by odchylić się na oparciu i w próbie ucieczki od tej konwersacji wlepić pochmurny wzrok w ciemny blat stolika. Nie miał mu niczego do powiedzenia, ba, bardzo nie chciał, by ten ciągnął temat. Co się stało, to się nie odstanie. Wierzył, że każdy ma swoje powody do działania i nieszczególnie miłe mu było bycie powiązanym. Miał dość swoich spraw na głowie. Niespodziewana choroba matki, niedługi powrót ojca, narastające długi. Dla Guan Shana życie nie było tak łaskawe jak dla Tiana. Czas, który wspólnie spędzili w szkole należał do przeszłości i ciężko byłoby oczekiwać, że teraz znaczył cokolwiek. Może i był naiwny, ale nie taki do końca głupi. - Pij – sarknął, mocząc usta w swoim piwie i przerywając w końcu ciężkie myślenie. Dał sobie czas na odpowiedź. Czarnowłosy musiał być już zniecierpliwiony. - Skończ dziamgolić, bo sobie pójdę. – Miał zamiar wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do ucieczki. He Tian był nieprzewidywalny, toteż pozwolenie mu na pełną kontrolę nie oznaczało niczego dobrego. Nie z perspektywy czerwonowłosego, który jak cofające się jedzenie przełykał właśnie narosłe w nim, do tej pory niewypowiedziane pytania. Oczywiście, że miał chwilę na zastanowienie się, co takiego się z nim stało. Pierwsze dni braku odzewu nie zaniepokoiły go, jednak zaalarmowały. Wysłał mu nawet ze trzy krótkie wiadomości nawiązujące do jego absencji, ale gdy zamiast odpowiedzi dostał jedno 'Tęsknisz, mały Mo?', po prostu cisnął telefonem na materac i dał sobie spokój. Niereformowalne zachowanie i podły charakter czarnowłosego wyłaziły z niego nawet, kiedy tego nie było w pobliżu. Na karku czuł teraz nieprzyjemne dreszcze, chociaż wewnątrz lokalu było relatywnie ciepło. Nie był na tyle rozwinięty emocjonalnie, by powiązać je z niepokojem odnośnie siedzącego naprzeciw towarzysza. Sfrustrowany tym podniósł wzrok, natychmiastowo pompując w siebie połowę kufla, by odgonić nieprzyjemne myśli. - Odwal się, nie obchodzi mnie na której ze swoich wysp spędziłeś wakacje życia. To nie moja sprawa. – Przetarł twarz wierzchem dłoni, sięgając pozostałości po chmielowej piance. Od tamtego momentu żaden z nich nie odezwał się do drugiego. Guan Shan porzucił wszelkie wątpliwości, decydując się na powrót do spokojnego życia sprzed ingerencji czarnowłosego dupka. Udawał przed całym światem, że było mu to na rękę i nie dawał po sobie poznać tej narastającej goryczy, aż do momentu, w którym po prostu sobie odpuścił. Odpuścił, by równo miesiąc później znowu mieć przed oczami uśmiechniętą twarz. Tęskniłeś, mały Mo? Nie da się wciągnąć w jego gierki, bo jest już na to za duży. Czas szkolny był... całkiem zabawny, ale już dawno za jego plecami. Raz dał sobie wejść na głowę i więcej tego błędu nie popełni, choćby miał się z nim wdać w walkę na zbite szkło i pięści.
|
| | | VenceslausSadistic Seme
Data przyłączenia : 30/07/2017 Liczba postów : 383
Cytat : The difference between sex and death is that with death you can do it alone and no one is going to make fun of you. Wiek : 26
| Temat: Re: after 19 days Pią Sty 10, 2020 6:42 pm | |
| Jak rozumiał frustrację i złość przez to, że znikł bez słowa i na tak wiele lat, to nigdy nie zrozumie niechęci i obrzydzenia Mo, którym go własnie towarzyszył. Skoro mu nie zależało, a jak twierdził miał wręcz wywalone w to, dlaczego tak bardzo przejmował się tym spotkaniem? Skoro był już dorosły i dużo starszy, co dało się zauważyć po bardziej wyraźnych rysach twarzy, mógł raz w życiu postawić się Tianowi. W końcu nie byli już w liceum. Tian nie miał nad nim takiej władzy jak kiedyś. Musiał więc zachowywać się jak podłe Tsundere? Pokazać jak bardzo nie chciał tu być, a jednak pod lekkim przymusem zgodził się na mały wypad. Choć wcale nie musiał. Czyżby jego podświadomość chciała mu coś powiedzieć? A on silnie starał się przed nią bronić. Krótki śmiech. Tyle dało się usłyszeć z ust czarnowłosego, gdy rudzielec skutecznie ucinał wszelakie początki jego rozmowy. Nie chciał się wkręcić w żaden rodzaj rozmowy, nawet tej luźniej i niegroźnej. Tian oczywiście jak zwykle mu dokuczał, nie byłby sobą, gdyby tego nie robił, niemniej widział jasne sygnały, które sugerowały mu wycofanie się. Całe szczęście, że w życiu lubił robić przekornie i być bardzo krnąbrnym mężczyzną. Dzięki temu Mo nie będzie musiał się martwić doskwierającą ciszą. — Przecież piję — stwierdził, a na wznak tego upił kilka dużych łyków zimnego i smacznego piwska. To była jedna z rzeczy, którą w tej chwili potrzebował, bowiem wbrew oczekiwaniom małego Mo, Tianowi nie było łatwo w żaden sposób przeprowadzić tą rozmową. Wciąż miał wahania. Wciąż zastanawiał się, czy słusznie robi i czy w ogóle był sens. Nic więc dziwnego, że starał się to przeciągnąć jak najdłużej tylko się dało, tylko po to, by ostatecznie nie powiedzieć nic konkretnego. Tym był Tian. Był potężny, ale czasem powiedzenie czegoś wprost bolało. — Czyżby? To czemu nie odpisałeś mi na wiadomość, Mały Mo? Skoro Cię to nie obchodzi, zdrowym odruchem byłoby odpowiedzieć niż to przemilczeć — prędko zdążył się odgryźć, nie chcąc dać mu przy tym drogi, którą mógłby uciec. Całkiem możliwe, że w jego głosie prócz zwykłej złośliwości, jak i ciekawości, kryła się lekka frustracja, która była dość charakterystyczna. Z lekka obniżony ton głosu, krótkie i ostre spojrzenie. Nie dało się ukryć, że jego brakiem odzewu lekko się zawiódł. Guan dobrze go znał. Wiedział, że nigdy nie odpisywał bezpośrednio. Czemu więc tym razem wolał to po prostu zignorować, pomimo tego, że odpowiedział mu? Tian, wbrew oczekiwaniom rudzielca, nie miał barwnego i cudownego życia. Jeśli zabawna w Gansterkę oznaczało coś dobrego w takim razie czarnowłosy śmiało mógłby skoczyć z mostu, aby uwolnić się od gówna, w które wplątał go jego ojciec. I w żaden sposób nie mógł się od tego uwolnić, ani tym bardziej uciec. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: after 19 days | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |