|
| Autor | Wiadomość |
---|
DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Sabotage Sro Paź 09, 2019 11:27 pm | |
| Sah'namte / w wierzeniach od 215 lat, lokalny od 90 Świat w większości zamieszkały jest przez ludzi. Tam, gdzie nie postawili jeszcze stopy, rozciągają się bory i dzikie sady, tam gdzie postanowili zamieszkać, pną się wielowarstwowe cywilizacyjne wrzody miast, trwają pastwiska i wsie. Boga nie ma, bo bóstw jest wiele. Nadludzkie tulpy rodzą się z wiary w przyczynowość wszelkich zjawisk i nabierają rozmaitych kształtów patronując przypisywanym im cechom, czy czynom. Niektórzy szerzą miłość, inni pilnują ogniska domowego, ktoś dba o płodność, ktoś dmucha w żagle, inny ktoś bije piorunami w tych, co zachowują się niegodnie. Nic nie dzieje się bez powodu i daj długie życie tym, co w to wierzą. Inaczej nie byłoby ich. Inaczej nie byłoby jego. Sah'namte. Nagła wilgoć. Nieporządek i Nieurodzaj. W swoim panteonie nie piastował zaszczytnego miejsca ulubieńca. Był ofiarnym kozłem, przywdziewając wór pokutny po każdej burzy i każdej wojnie. Rosła w nim frustracja i do pewnego stopnia znudzenie. On i jego bracia sądzeni byli o czasy Wielkiego Głodu, cywilizacyjnego wyżu demograficznego, kiedy ziemie zasiedlone przez ich kolorowe miasta nie wykarmiały mieszkańców. Wędrówki ludów na nowe, nietknięte ludzką stopą ziemie poczęły być wtedy rytuałem. Jednak kiedy reszta bytów łagodziła błogosławieństwami nieurodzaj miejscowy, plemiona ekspandujące pozostawały bez opieki, bez nadzoru, często poddając się kosmogonii napotkanych na swojej drodze dzikusów i asymilując z lokalnymi wierzeniami, pozostawiając Saha i innych zubożałych o wiernych. O siłę życiową. Jedną z takich sytuacji knujący bożek także wykorzystał, wysłuchując zdesperowanych błagań gdzieś na krańcu mapy i błogosławiąc nagłymi ulewami suche pola ułożone głęboko na leśnych polanach. Zyskał swój lud. Swoich wyznawców, którzy choć mu niechętni, wznosili podziękowania ku jego imieniu, z czasem zapominając o starych przywarach. Założyli kilka osad, rozmnożyli się nieniepokojeni niebezpieczeństwami szerzonymi przez ściśnięte obok siebie plemiona, rozpoczęli nowy rozdział. Przede wszystkim zyskał dom i pewność, że już nigdzie wracać nie musi. Był u siebie. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Sabotage Czw Paź 10, 2019 7:27 pm | |
| Alein - bóstwo urodzaju, płodności, dobrobytu i roślinnościStosunkowo młode bóstwo, ma zaledwie 66 lat i skacze trochę z kwiatka na kwiatek, pojawia się tam gdzie go przyzwano. Wiele bóstw traktowało go z przymrużeniem oka, trochę jak nieznośnego młodszego brata, którego wcale się nie chciało, ale rodzice i tak Ci go wcisnęli na wolne sobotnie popołudnie. Przebywanie w jego obecności traktowali jak jakąś okropną karę, której przecież nikt na nich faktycznie nie zesłał. Nie rozumiał dlaczego wszyscy na niego patrzą jak najgorsze zło, zwłaszcza gdy został obdarowany tak pożytecznymi możliwościami wsparcia ludzkości. Nigdy też nie pytał jak się pojawił i dlaczego. Nawet nie pamiętał kiedy to właściwie nastąpiło. Pewnego razu po prostu był i wtedy wszystko się zaczęło. Pojawiła się potrzeba, a z potrzeby narodził się On. Ludzie go potrzebowali, a on tylko starał się spełniać swoje obowiązki najlepiej jak potrafił. I choć radość nie znajdowała miejsca w jego boskim inwentarzu, to jednak sprawiał jej wiele. Gdy budził zmarzniętą po zimie florę do życia, gdy sprowadzał pszczoły i owady, a rośliny obfitowały w owoce, gdy małżonkowie kładki się do łoża z miłością w oczach i oddawali namiętnym pieszczotom. A także wtedy, gdy z końcem ciepłej jesieni owoc ich starań pokonywał pierwsze kroki o własnych siłach z wypiekami na twarzy. Alein był wszędzie tam, gdzie brakowało dobroci, a ludzie strudzeni ciężkim życiem pragnęli wytchnienia i odrobiny szczęścia. Podobnie miało się zdarzyć na terenach objętych zwierzchnictwem niczego niepodejrzewającego Saha. Gdzieżby miał mysleć o ludzkiej zdradzie, skoro tak mocno go ukochali, po sprowadzonych na nich ulewnych deszczach. Bo gdy orze się ziemię twardą jak skała i suchą jak pustynia, marzy się jedynie o kropli wody. Lecz gdy ziemia wreszcie po latach nieurodzajów stanie się pulchna i gotowa na orkę, można zacząć pragnąć kolejnych udogodnień. Zwłaszcza, gdy ludzka pamięć bywa zawodna i niechętnie przypomina sobie o dawnych trudach czy pomocy lokalnego bóstwa. Ludzie od zawsze byli pazerni, nawet jeśli otrzymywali wiele wspaniałych błogosławieństw, obfitych deszczy, dzięki którym napełniły się wyschnięte koryta rzek i jezior. Z czasem rozpoczęli budowę kolejnej, nieco bardziej zdobnej świątyni, która mogła nasuwać na myśl, że zagości w niej boginka. Nic bardziej mylnego. Alein być może był piękny jak obrazek, ale z pewnością należał do męskiego panteonu lokalnych bóstw, choć od zawsze pojawiały się wątpliwości, a ludzie błędnie kojarzyli go z kobietą. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: Sabotage Czw Paź 10, 2019 7:54 pm | |
| Z jakiejkolwiek przyczyny nie narodziłby się Alein, z pewnością obecna była przy tym głupota, lekkomyślność i wszelkie złe gwiazdy sączące w noc swoje zatrute pieśni. Płodność, w każdym tego słowa rozumieniu, prokurowała w nim myśli i czyny, których winien się jako istota boska najzwyczajniej w wiecie wstydzić. Pierwszą sprawą łaknącą ponownego przemyślenia było wkroczenie na tereny, gdzie nikt go nie chciał. Nikt. Nieporządek nie od razu wyczuł zagrożenie. Nie lubił gości, Ci bowiem mieli w zwyczaju nieść wieści, z którymi niekoniecznie miał chęć się zapoznawać. Jednak nie mógł zaprzeczyć ich istnieniu. Przenoszone z miejsca na miejsce kulty współistniały, pokazując że są bezsilni wobec zmienności losu. Ojcowie i matki Ziemi byli tak naprawdę jedynie wytworem najgorszego jej robactwa. Jego nastrój się zmieniał. Zimny wiatr szarpał gałęziami drzew, znosząc nad JEGO królestwo ciemnoszarą powłokę chmur i bezwzględny, nieznośny chłód. Ludzie, którym nie zwykł ukazywać się już od dziesięcioleci poczęli odczuwać, iż jest najzwyczajniej w świecie podirytowany. Ignorowali to. Ich wspólna bezmyślność budowała dookoła boga kokon niesposobny do przepuszczenia zdroworozsądkowości. Jednak nie wykonał pierwszego kroku aż do momentu, w którym ostatnia gliniana klepka zaległa na zwieńczeniu kaplicy. Metalowe, wyrwane z domostw i płotów gwoździe wżarły się w drewno ścian i progów. Coś tu rosło. Pęczniało kwiatem, którego ogłowienia żądał jeszcze przed rozkwitem. Wytrwał jednak w ciszy, kryjąc się między drzewami, sącząc swoje złe nastawienie w glebę i skały. Svanka z południowego krańca ostrzegała miasto, nikt jednak nie słuchał wieśniaczki bez butów. Przestraszona, odepchnięta w popiół nowej cywilizacji była jak prorok, na słowo którego zamykają się uszy. Do momentu, w którym już będzie za późno, a jego gniew potrafili łagodzić tylko inni bogowie. Bracia i siostry, panteon herosów z chmur i podziemi. Rozbrzmiał. Jego powitanie, chociaż nie zawierało słów, spłynęło na dom Aleina potokiem serdecznej groteski; wylało się poza krawędź pojemności, ponad możliwość przeoczenia złego nastroju. Gwałtowny deszcz trwał kilka dni, nieprzerwanie uderzając w wytwór rąk ludzkich i w końcu, uporem wody, czyniąc w nim uszczerbki. Sah'namte nie spuszczał z tonu. Przycupnięty pod rozłożystym dębem milcząco perorował, oczyszczając myśli sekwencjami lokalnego, kwaśnego napitku. Pierzyna chmur zgęstniała, pomimo sezonu jesiennego nie dopuszczając do ziemi ni słonecznego promyka. Bydło skryło się po stajniach, jedni dookoła ognisk i kociołków, inni dookoła koryta. A on – on siedział, pił i cierpiał. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Sabotage Sob Paź 12, 2019 3:03 pm | |
| Bogowie nie pojawiali się w momencie pstryknięcia palcami czy skończenia budowy kapliczki. To było ledwie zaproszenie i początek romansu, który mógł, ale nie musiał, się nawiązać między zaproszonym bożkiem a okoliczną ludnością. Przeważnie jednak nikt się szczególnie nie ociągał z wypełnieniem nowego miejsca swoją egzystencją, jeśli pragnął większej atencji wśród ludzi. Natomiast sprawa nie wyglądała tak łatwo w przypadku Aleina. Zasadniczo niekoniecznie od niego zależało w którym momencie mógł się pojawić, bo zatrzymały go obowiązki, od których nie mógł się tak zwyczajnie odwrócić. W momencie odprawiania zapraszających modłów, on błogosławił oddaloną o wiele setek kilometrów inną osadę, która niedawno została wchłonięta przez otaczającą ich wojnę. Był to tylko czysty przypadek, że wojska akurat postanowiły przetoczyć się tędy, ale zdążyły zrobić wiele złego, dlatego bożek miał o wiele więcej roboty niż podniesienie kwiatostanu po ciężkiej zimie. Minął prawie tydzień odkąd w świeżo wybudowanej kaplicy mógłby zamieszkać Alein, ale wciąż nie dawał o sobie znać i mieszkańcy z każdym dniem coraz bardziej markotnieli, zwłaszcza że nasilające się deszcze nie zwiastowały nic dobrego. Coraz silniej do nich docierało, że być może faktycznie popełnili wielki błąd chcąc zapewnić sobie przychylność nie jednego, ale dwóch bóstw jednocześnie. I kiedy mieli utracić wszelką nadzieję, szóstego dnia, zadziała się magia. Widząc jak wielki trud włożyli mieszkańcy w wybudowanie mu tak pięknej świątyni, Alein zmartwił się, gdy wreszcie w niej zawitał. Kapiąca z sufitu woda skazywała kierunek wszelkich uszczerbków. Nie mógł tego tak zostawić. Serce go bolało, gdy widział niszczejące miesiące ciężkiej pracy. Wyszeptał kilka magicznych słów, a ziemia pod jego stopami delikatnie zadrżała. W oka mgnieniu silne pnącza rozpoczęły swą wędrówkę w poszukiwaniu uszczerbków, które mogłyby załatać. Minęła ledwie chwila, a niszczejąca świątynia zaczęła przypominać... opuszczony w głębi lasu architektoniczny relikt. Nie pozwolił jednak na to, bo gdy tylko drgania ustąpiły i żadna kropla niesfornego deszczu nie mogła się już wedrzeć do środka jego nowego domu, cicho zanucił słodką pieśń, a pnącza rozkwitły piękny kwieciem, zdobiąc misternie wykonaną budowlę dodając jej jeszcze większego uroku. - Skończone. A teraz chodźmy przywitać naszego gospodarza. - pogładził dłonią jedną z gałązek i ruszył w stronę drzwi. Dokładnie wiedział gdzie powinien się kierować. Czuł go. Mocno i wyraźnie. Nie dało się przejść obojętnie wobec tak silnie emanującej mocy. Hulający wiatr z deszczem był niczym w porównaniu z kotłującymi się emocjami znajdującego się nieopodal nieznajomego. Pozwolił się zmoczyć. Zimny dreszcz przeszył jego ciało, gdy zwiewne szaty całkowicie oblepiły jego smukłe ciało, a włosy przysłoniły mu świat. Uwielbiał uczucie orzeźwienia jakie dawał tak silny deszcz, równie wspaniały niczym opadający kaskadami wodospad. Co mógł poradzić, kochał wodę. Tak jak ziemia i rośliny, którymi się opiekował. - Czy ten wspaniały deszcz jest twoją zasługą? - schronił się pod tym samym dębem, gdzie odnalazł nieznajomego. Obdarował go delikatnym uśmiechem, a zza poły swojej przemoczonej szaty wyciągnął gliniane naczynie. - Przyniosłem dla Ciebie nektar górskich kwiatów. - wyciągnął prezent w stronę bożka. - Jestem Alein. wybacz, że przychodzę niezapowiedziany. - był jeszcze młody i nie wiedział jak powinien zachowywać się w stosunku do innych bóstw. Większość za nim nie przepadała i miał nadzieję, że nowy kolega jeszcze o nim nie słyszał, a tym samym nie zdążył wyrobić sobie o nim zdania. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: Sabotage Sob Paź 12, 2019 7:50 pm | |
| Kapliczka... była paskudna. Skrojona topornymi rękami prostych mężczyzn, którzy kunszt murarzy miejskich widzieli jedynie z oddali, ciągając swoje wozy na miejscowe targi. Ukryta głęboko w lesie smutno rozpadała się na kawałki, nie mogąc bronić się przed natarciem uporczywego deszczu. Zdawała się skromnie spuszczać wzrok w obecności boga, jakby świadoma iż kilka prostych desek i gwoździ nie czyni jej godną przebywania w jego towarzystwie. Miała cholerną rację. Natchniony posępną, acz bezpodstawną zazdrością Sah'namte odbijał sobie na niej całą frustrację skumulowaną po pojawieniu się głupiego Aleina. Las należał do niego. Cała fauna i flora od przełęczy Gór Kvharp aż do rzek na wschodzie była pod jego protekcją. To jego drzewa zabito, by sklecić tę obrazę wobec kultu i miał wszelką rację w powolnym, systematycznym podmaczaniu jej gruntów. Był tu prawem i wszyscy powinni to respektować. Gdyby nie on, wyzdychaliby przez głód i plagi już lata temu. Profanację boskości powitał milczeniem. Jego lico pociemniało, podobnie jak bezduszne spojrzenie śniętej ryby. Jasne oczy wwiercały się w mokrą sylwetkę; gdy krył je w cieniu rzucanym przez drzewa, na chwilę zabłysły frustracją. Konwenanse nigdy nie były jego domeną. Powitanie, skromne acz przyjemne, nie było clue jego irytacji. Był nim sam Alein, stojąc naprzeciw niby siedem mokrych nieszczęść. Kiedy sięgał czarką do ust, zwarł na chwilę powieki, a deszcz wzmógł się, zimną nawałnicą atakując niemądrego bożka. Drzewa, pośród których się znajdowali nieco załagodziły efekt, wciąż jednak zdawały się cofać kostropate gałęzie sprzed zasięgu Saha. Jeżeli Alein myślał, że wcześniej był mokry, teraz nie pozostała już na nim sucha nitka. Nieporządek odłożył czarkę na wysunięty spod ziemi konar. - Alein – jego usta po raz pierwszy od długiego czasu wygięły się w uśmiechu, chociaż ten do najprzyjemniejszych nie należał. - Alein. – Posmakował imię raz jeszcze, rozpuszczając je na języku wspomnieniem kosztowanego alkoholu. Wstał, prostując sylwetkę i ściągając grymas twarzy do pustej, neutralnej maski. Jedynie spojrzenie należało nadal do umierającej ryby. - Co robisz na moich ziemiach? Kto Cię tu zaprosił? Czy nie doszły Cię słuchy, że po drugiej stronie gór ludzie modlą się o wegetację? – Nie kłamał. Kupcy spędzający swoje łosie na targi żalili się na sromotną klęskę przywrócenia rolnictwa do pionu po ostatniej wojnie. Ziemia tam była tak napęczniała krwią, iż pomimo starań przestała rodzić, zatopiona w melancholii poległych istnień. - Może sprawdzisz, czy Cię tam nie ma? - Miejsce to zdawało się być opuszczone przez bogów, jednak on... rogaty duch w bieli, nie kwapił się do przerzucenia swojego durnego zadu przez przełęcz. Nie. On stał niby ciele, z garnuszkiem w dłoni, kwitł tuż przed nim i zachwycał się deszczem. J e g o deszczem. Gdyby nie był zagrożeniem, być może połechtałby jakąś część skrycie narcystycznej natury Nieporządku. Tak trochę. Nikt jeszcze nigdy nie mówił miłych rzeczach o jego przywarach. Nikt, prócz ludzi, Ci jednak zobligowani byli do tego wobec przysługi jaką im uczynił. Deszcz zelżał. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Sabotage Nie Paź 20, 2019 8:52 pm | |
| Dzielnie zniósł kolejną nawałnicę. Nic nie powiedział. Wzdrygnął się jedynie, gdy chłód przeszył jego ciało. Następnie uniósł dłoń do twarzy, by odgarnąć jasne kosmyki przysłaniające mu widoczność. Woda była wszędzie. Choć na szczęście garnuszek z nektarem był szczelnie zamknięty i jedynie Alein poczuł nieprzyjemne skutki zbyt dużej ilości cieczy przemieszczającej się niezwykle szybko. Na szczęście trwało to krótko i już po chwili mógł na powrót wrócić do mężczyzny. - Nie chciałem Cię rozgniewać. - zmartwił się wyraźnie tymi zarzutami. - Przybywam tam, gdzie mnie wezwano. Miałem nadzieję, że tak duża kraina będzie w stanie pomieścić dwa bóstwa, zwłaszcza, gdy ich dary się uzupełniają. - spuścił zawstydzony wzrok. Pozwolił, by emocje wzięły górę, a tym samym pozwolił, by moce przesączyły się w zbyt dużej ilości. W ten sposób wilgotna czupryna Aleina rozkwitła pąkami delikatnych, białych kwiatków, które postanowiły również oblepić zaczerwienione ramiona. Zarumienił się jeszcze mocniej, gdy zorientował się, że znowu się zapomniał. Tak bardzo zależało mu na nowej znajomości i możliwościach z nią związanymi. Miał nadzieję, że własnie tutaj wreszcie przełamie pasmo nienawiści i być może odnajdzie ukojenie w nowym miejscu u boku jakiegoś nieznanego, sympatycznego bóstwa, które zechce przyjąć go w swoje progi. - Przepraszam, ale nie mogą opuścić tych ludzi, gdy potrzebują mojej pomocy. - zaczął powoli, bardzo miękko i delikatnie. - Ale proszę pozwól mi sobie wynagrodzić moje wtargnięcie! Wiem, że ludzie nie rozumieją i potrafią być samolubni. Sprowadzili mnie, choć nad nimi czuwałeś i się nimi opiekowałeś. Nie chcę Ci szkodzić, miałem nadzieję, że będziemy mogli żyć w zgodzie. - uniósł nieśmiało spojrzenie w górę, by ponownie spojrzeć na niezadowolonego boga. Zazdrościł mu pewności siebie. On nie potrafił się ani nikomu postawić, ani mieć więcej wiary w swoje możliwości. Prędzej przeprosił za coś czego nie zrobił niż zdecydował się zabrać głos.
Ostatnio zmieniony przez 7. dnia Nie Lis 10, 2019 8:32 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: Sabotage Wto Paź 29, 2019 9:02 pm | |
| Ta zielona kraina, z całą swoją obfitością, feerią pól, wsi i lasów, nie była w stanie pomieścić jednego bóstwa, nie mówiąc już o dwójce. Przepełniona obecnością wiecznie z czegoś niezadowolonego Sah'namte ulewała jego darami, łagodząc niewątpliwą hojność w sobie tylko znane, prymitywne sposoby. Musieli, nie mieli innego wyjścia. Obrażając swojego boga skazywali się na wielokrotne susze – wciąż pamiętali opłakane skutki ostatniej, gdy zdecydowali się pominąć celebrację dorocznego święta jego imienia. Preludium pory ciepłej obfitowało wtedy jedynie w płacz głodnych dzieci i przeklinanie kapłanów. Gdyby nie racje zakonserwowanego solą mięsa zalepionego w glinie i poukrywane w ziemiankach płody wcześniejszego roku, lud naburmuszonego Saha znalazłby się w poważnych tarapatach. Nie był on bowiem bogiem dojrzałym do pewnych rzeczy. - Nie bronię Ci żyć w zgodzie, ani z nikim, ani z niczym, ani ze sobą samym. – Z miernym zainteresowaniem obserwował rodzące się na Aleinie życie. Ach, no tak, bóstwo wegetacji. W swoim panteonie posiadał panią tego co wzrasta. Była ulubienicą ojca, bowiem jej dary w pewien sposób zapełniały lukę jego poczynań. Głupia, brzydka dziwka. Ona także kwitła podekscytowana wszystkim, co objęło jej sarnie spojrzenie. - Uspokój się. Odwrócił twarz, rękawem zakrywając przykry grymas, jaki wtoczył się na usta. Wspomnienie domu i rodziny osiadło ciężarem na jego ramionach. Nie pojawił się tu przecież z zamiarem rozpamiętywania przeszłości. Powinien się przywitać, zastraszyć głupca i bezboleśnie namówić do odwrotu. Nie przygotował się na podkulającego ogon szczeniaka. Zbliżył się do niego. Ładnie obszyty materiał ciemnej szaty prześlizgnął się po błocie przy obnażonych stopach. Zafurkotał na wietrze, jaki wzniósł się wraz z liśćmi, gdy duszki powiewów, widocznie już niezainteresowane ich małym przywitaniem zeskoczyły z gałęzi i umknęły w ciemniejący las – wprost na pola, do gór. Nudził się i Sah. Może i był niedojrzałym do wyszarpanej roli dzieciakiem, jednak przy wciąż naiwnym Aleinie nagle poczuł się, jak gdyby żył już nie dwieście, a dwa tysiące lat. - Powiem to w taki sposób, żebyś i Ty, dziwna kreaturo z kwiatów mogła to zrozumieć. – Nie ukrywał już nawet, że patrzy na niego z góry. Każdy, niezależnie od statusu, pokrewieństwa i roli we wszechświecie, na jego ziemiach był wylęgającym się z gleby robactwem. - Nikt Cię tu nie zapraszał, Aleinie, panie nowego życia. Opanuj swoje dary, bo nie chcę, żebyś zapuścił mi korzenie. Zrób co uważasz za stosowne i nie wracaj, a ja pożegnam Cię deszczem, który tak przypadł Ci do gustu. Rozgniewaj mnie, wejdź mi w drogę, a utopię i ukryję wszystko co ma dla Ciebie jakąkolwiek wartość. Ujął jasną dłoń i wsunął w nią glinianą czarkę, z której niedawno sam kosztował. Ignorując podarek chłopca to on uniósł i przechylił własne naczynie, z którego ulał nieco klarownego alkoholu, tym samym dając mu pierwszą szansę skosztowania wybornego, lokalnego wina z kwaśnych jagód. Zwyczajem jego cywilizacji bez tego małego konwenansu winno się opuścić progi gospodarza w tej samej chwili, gdy ten się oddalał. Sah jednak postanowił dać mu jedną jedyną szansę na załatwienie tych ważnych ludzko-boskich spraw jakie przywiały Aleina do jego siedziby nim ten odejdzie na dobre. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Sabotage Nie Lis 10, 2019 8:53 pm | |
| Już prawie ucieszył się, że nieznajomy być może zechce wyciągnąć rękę na zgodę, omówić sprawy, może nawet się zakolegować. Czy to nie byłoby wspaniale? Alein zawsze marzył o starszym bracie czy doświadczonym przyjacielu, z którym mógłby celebrować boskie życie w przerwach od opieki nad ludźmi. Do tej pory nie miał zbyt wiele szczęścia i spotykał na swojej drodze raczej rozżalone, zazdrosne i wrogo nastawione bóstwa, które nie do końca były zadowolone z jego darów, dzięki którym w mgnieniu oka zjednywał sobie ludzi. Nie wiedział jednak, że Sah tak naprawdę nie lubił go po prostu, z marszu stwierdzając, że Aleina należy traktować jako wroga bez względu na jego możliwości. Był jeszcze wyjątkowo młodym bóstwem a tym bardziej naiwnym i bardzo ufnym. - Ale ja... - westchnął smutno. Ciężko słuchało się tych wszystkich nieprzyjemnych słów rzucanych mu w twarz z odrazą. Niemniej jednak słodki chłopiec nie traktował tego jako złośliwości nowo napotkanego bóstwa. Broń boże! Nigdy nikomu nie zarzucił czegoś tak okropnego. Doskonale rozumiał rozgoryczenie Saha, który być może wcale nie chciał mieć obcych na swoim terenie, do czego miał pełne prawo. Chociaż... Alein zamierzał to zmienić. Chciał mu pokazać, być może nie dzisiaj i nie w tej sekundzie, ale miał szczerą nadzieję, że uda mu się przekonać Saha do swojej osoby. I sądził, że gdy tylko mężczyzna zobaczy, że nikt nie che mu odebrać tytułu pana tych ziem, że nie zależy mu na sławie czy wielkim posłuchu, a jedynie na niesieniu pomocy, to momentalnie zmieni zdanie. Tak. Alein był jeszcze młodą, łatwowierną owieczką, która nie wiedziała czym jest prawdziwe życie. - Postaram się dać z siebie wszystko w swojej pracy! - rzucił żwawo, bo chyba nie do końca zrozumiał przekaz słów bóstwa. - Naprawdę?! - podskoczył radośnie w miejscu z radosnym piskiem. - Przyjmę każdy twój deszcz. Od pierwszej chwili zakochałem się w twoim darze, jest majestatyczny. - wyzwolona i spontaniczna radość momentalnie rozkwitła na obliczu Aleina tworząc nowe pąki kwiatów w ciepłych barwach - żółcieniach i pomarańczach. Zachwycony wpatrywał się w Saha z rozciągniętym uśmiechem na bladej twarzy. - To dla mnie? - spojrzał zaskoczony na wręczone mu gliniane naczynie. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i od razu wypił cały napitek. Przełyk go zapiekł, zrobiło mu się ciepło, a kwiaty zarumieniły się. W jednej chwili poczuł się lekki jak obłoczek, jak bezwładna szmaciana lalka. Zakręciło mu się w głowie, nigdy wcześniej nie pił ludzkiego alkoholu. W zasadzie nigdy nie pił niczego z procentami. - Jakie dziwne, a zarazem miłe uczucie. Dziękuję Ci. - westchnął zachwycony tym niespotykanym doświadczeniem i szczodrością Saha. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: Sabotage Pon Lis 18, 2019 3:19 am | |
| Alein był niesposobny żadnej normie. Zadziwiał Sah'namte co i rusz, z każdym słowem po trochu bawiąc, po trochu poruszając i po trochu doprowadzając do białej gorączki. Zdawał się gołębicą, co to wpuszczona pomiędzy wrony jeszcze nie umiała wymalować się w sadzy. Kwitł i jaśniał w jego obliczu, wysupłując z wypluwanych do niego zdań jedynie tyle, ile sam chciał usłyszeć. Nikt nie mógł odpowiedzieć takim entuzjazmem na propozycję ubraną w podobne słowa. Nikt przy zdrowych zmysłach i poprawnej ocenie. Nie było to nawet godne przebywania w jego towarzystwie, lecz chociaż miał ogromną ochotę rzucić konwenanse w cholerę i skryć się w swojej samotni, zwyczaj się dopełnił i nie było już ucieczki, póki młodzik nie zobliguje się do działania. Musiał narzucić mu jakieś ograniczenia, inaczej rozszaleje się i wykręci sianem. Zacisnął długie palce na naczynku, aż pobielały mu kostki. Drugą dłoń uniósł, by uciszyć chłopaka i znowu dojść do głosu. - Oszczędź mi swojej perory, bo mnie to zupełnie nie bawi. Na dzisiaj to wszystko, co miałem Ci do powiedzenia, dlatego ukryj się w swojej dziupli i nie pokazuj mi na oczy. Jeżeli nie spodoba mi się coś co zobaczę, wiedz, że nie powstrzymam się i zaleję wodą całe Twoje dzieło. – Naiwny Alein nie musiał wcale c h c i e ć odebrać mu czegokolwiek. Nie musiał dążyć do zepchnięcia Saha ze stołka, bo to nie on o tym decydował. Jak miłe nie byłyby boże dary, decyzja nie należała do żadnego z nich i tego najbardziej Deszcz się obawiał. Nie musiał czynić specjalnych kroków by ludzie życzyli sobie jego odejścia. Chociaż przy przenosinach na lasy lokalne zmienił imię i przybrał nową rolę, w pamięci swoich ludzi wciąż pozostawał tym, którego winili za bałagan w obejściach i życiu. Gdyby sobie tego życzyli, jego widoczna obecność mogłaby być im milsza nawet, gdyby Alein zsyłał na nich szarańcze i pomór niemowląt. Wszystko należało do chwili, ta zaś nie sprzyjała Nieporządkowi. Zamartwiał się i zazdrośnie strzegł swojej świątyni, woląc ją i najbliższą wieś zalać aż po dach niż przekazać w obce ręce. Długie paznokcie zarysowały brzeg suchej skorupy. Wściekał się i chociaż winy bożka nie było tym żadnej, to on ogniskował wszystkie negatywne odczucia. Ostatni raz spojrzał na niego, po czym odwrócił się, zamaszyście ściągając luźne poły szaty i zagłębiając bose stopy w błocie zniknął pomiędzy drzewami, z gracją wpływając w gęstniejącą ciemność. Chłopiec cisnął mu na usta wiele nieprzyjemnych słów, lecz Sah nie był z tych, co wyżywali się do upadłego za pierwszym razem i potem drętwo nie mieli niczego do powiedzenia. Nie, on postanowił inaczej. Chciał zza drzew poprzyglądać się jego staraniom, by móc je ukrócić i wygnać go na dobre. Z ukrycia świadkować jego zabawie, by ją wyśmiewać w samotności, a potem układać sobie przykre monologi do zaserwowania na ostatnią chwilę. Chciał przygotować się na każdą ewentualność i zebrać w sobie coś więcej niż prymitywną ochotę przegonienia go na cztery wiatry. Dlatego właśnie dnia kolejnego unikał każdej sposobności kontaktu, nie wychodząc z cienia swoich kryjówek. Po następnej nocy poczynił podobnie i tak aż do biesiady, kiedy to znudzony siedział nieopodal swojej kapliczki, odpuszczając sobie szpiegostwo i dokuczanie. We wsiach pola odpoczywały od widoku ludzi, w miastach ludzie odpoczywali od widoku codziennych zmartwień. Odpoczywali wszyscy. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Sabotage Pią Gru 27, 2019 7:27 pm | |
| Młodziutkie bóstwo było zdecydowanie zbyt nawine, może odrobinę nawet głupiutkie, gdy nie potrafiło zrozumieć zaowalowanych gróźb czy niechęci. Chociaż Sah bardzo wyraźnie pokazywał niezadowolenie w stosunku do Aleina, ten jednak wolał brać to za całkiem niewinną i jeszcze możliwą do naprawy, niechęć wywołaną kimś nowym. Nie rozumiał, że drugie bóstwo mogła być zgniłe do szpiku kości, zawistne, okrutne, złośliwe czy po prostu niechętne komukolwiek innego z tylko sobie znanych powodów. Obdarowano go wielką dobrocią i miłością do wszystkich żyjących istot. Nie mógł inaczej reagować, bo przeczyłby swojej naturze. - Bądź pozdrowiony. - westchnął lekko na pożegnanie, choć i tak nie zdążył, mężczyzna czmychnął nim ten cokolwiek powiedział. Rozejrzał się jeszcze po okolicy nim udał się z powrotem do swojej kapliczki. Roślinność pod jego nieobecność załatała wszelkie dziury wyrządzone przez nawałnicę. Teraz o wiele bardziej przypominała miejsce spoczynku bożka płodności niż wcześniej. Obfitowała nie tylko w misternie wykonane, jak na chłopów, zdobienia na drewnianych ścianach, ale przyozdobiona została wielobarwnym kwieciem, które dodało jej uroku. Alein postanowił nie przeszkadzać swojemu sąsiadowi i nie naprzykrzać mu się przez następne kilka dni. Sah był wystarczająco wzburzony podczas ich pierwszego spotkania, a młody bożek miał wystarczająco dużo pracy. Nie chciał nachodzić swojego nowego towarzysza ponad miarę, chociaż aż skręcało go z ciekawości czym w wolnych chwilach mógł się zajmować. Trzeba było wiedzieć, że Alein nie miał zbyt wiele cierpliwości i choć nie złożył mężczyźnie wizyty osobiście, to nie raz na schodach jego kapliczki składał roślinne podarki. Dzień odpoczynku zawsze był dla niego najowocniejszy. Bo trzeba wiedzieć, że Alein nie mógł sobie pozwolić na zbyt wiele dobrodziejstwa. Gdy ludzie świętowali i odpoczywali od cięzkiej pracy, on miał jej jeszcze więcej do wykonania, a już zwłaszcza po zmroku, gdy atmosfera się rozluźniała, a on mógł zajrzeć w głąb serc mieszkańców i zbliżyć ich do siebie, zacieśnić więzi i popchnąć w ramiona kogo trzeba, by nocą legli razem w łóżku. Nim jednak to nastapi, a pracowity wieczór nastanie, zdecydował wybrać się nad pobliski wodospad, by zażyć orzeźwiającej kąpieli. Nie raz, nie dwa inne bóstwa dokuczały mu za każdym razem, gdy udawał się nad wodę. Zdecydowanie zbyt wiele razy słyszał jak to mu nie przystoi pluskać się w wodzie jak dziewczę, gdy jest mężczyzną, zasadniczo ten zarzut słyszał zaszwe, czegokolwiek by nie robił. Teraz... teraz wolał uniknąć takich przytyków ze strony Saha, stąd czmychnął niezauważenie w stronę wody. Miał szczerą nadzieję na odrobinę spokoju i prywatności. Zrzucił delikatne jak mgiełka szaty i zanurzył się w krystalicznej wodzie. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: Sabotage Nie Lut 16, 2020 9:03 pm | |
| Kwiaty były mu obojętne. Ich owoce względnie neutralne. Podarki niosły oddźwięk dobrych myśli, jednak nie napotkały odpowiedzi. Zimna, mokra natura Saha nie zyskała na przychylności jedynie dlatego, że wciąż obcy mu Alein był uważny i wstrzemięźliwy. Wciąż nieoswojone bóstwo przemykało chyłkiem, pozostawiając po sobie zapach mokrej ziemi wszędzie tam, gdzie zagłębiał bose stopy. Widział wszystko, zza drzew, z wysokich gałęzi i nisko ukrytych nor obserwując poczynania chłopca, jednak nigdy nie wychodząc im naprzeciw. Nie nachodził go nocami w kapliczce, by obserwować spokojny sen i osiadać ciężarem dawno wypowiedzianej groźby na myślach, jednak był obecny każdego dnia, o każdej porze, chociaż niewidoczny, zdecydowanie wyczuwalny. I okoliczni mieszkańcy, zdawało się, odczuli ponury nastrój swojego boga. Chociaż weseli i ochoczy podszeptom Aleina, gdy budzili się rankiem i otrząsali z romantycznych splotów, podobnie Sahowi umykali pod własne strzechy. Wracali do życia codziennego, pełnego pracy, milczenia i zasnutego złowróżebnymi chmurami nieba. Kwiaty kwitły, grzyby rosły, strumienie spływały ku podnóżu góry, lasy parowały na zimno nocną wilgocią. Było spokojnie. Spokojnie na tyle, by znużony trudem Alein rozchełstał cienkie materiały, porzucił niczym wąż skórę i zanurzył się w spokojnych wodach. Jak wcześniej, Sah'Namte i tym razem mu towarzyszył, cicho sadowiąc się na skrytym pod drzewem kamieniu. Zanurzył lewą stopę w wodzie, prawą podciągając ku sobie, by wesprzeć górę korpusu na napiętym kolanie. Nie patrzył na bożka. Skupiał się na wodnych kręgach, które wzburzał palcami i cienką gałązką wyrwaną z najbliższego mu krzaka. - Zadomowiłeś się – rozpoczął miękko, burząc przyjemną ciszę zaległą pomiędzy nimi. Nie oceniał kąpielowych zwyczajów bożka, bo i obchodziły go one nawet mniej niż wspinające się po szatach robactwo. Zimne spojrzenie skupiło się na wskakującej do wody żabie, a jasne usta wydęły w średnio przyjemnym grymasie. - Nie wyglądasz, jakbyś miał się na dniach wybierać w swoją stronę. |
| | | 7.Don't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/05/2017 Liczba postów : 258 Cytat : Oh! Despicable me. Wiek : 33
| Temat: Re: Sabotage Sob Mar 28, 2020 8:04 pm | |
| W pierwszej chwili poruszył się niespokojnie. Spłoszony Alein wzburzył wodę o wiele mocniej niż bawiący się nią Sah, wywołując tym samym małą falę na wcześniej doskonale spokojnym jeziorze. Nie spodziewał się, że ktoś mógłby zburzyć spokój jego kąpieli. Nie przywykł do spoglądania za siebie, a tym bardziej uważania na szpiegujących go bożków. Do tej pory nikogo szczególnie nie obchodziło co robił i w jaki sposób, nawet jeśli później był obiektem drwin, to poprzednie bóstwa były zdecydowanie zbyt leniwe, by uganiać się za kimś kto nie był specjalnie ważny. - Sah'Namte... – westchnął spokojnie, niekoniecznie zachwycony z tej niecodziennej wizyty. - Nie spodziewałem się Ciebie tutaj. – prawdę mówiąc nie miał zamiaru spotkać kogokolwiek podczas swojego małego rytuału. Miał być tylko on i woda. I święty spokój. Boże zwiastował coś zupełnie innego. Zwłaszcza, że przez ostatnie dni nie widywał go wcale i mogłoby się zdawać, że to tylko cisza przed burzą. Ale jak to mówią ludzie, po burzy zawsze przychodzi słońce, a po nocy nowy dzień… Czy jakoś tak. Jezioro nie było zbyt dużym wodnym akwenem, ale jednak dzieliła ich o wiele większa odległość niż powinna podczas odbywania rozmowy. I choć Sah po swoim zachowaniu wcale nie zasługiwał na to by Alein w jakikolwiek sposób miał obchodzić się z nim zgodnie z zasadami dobrego wychowania, to mimo wszystko postanowił podpłynąć nieco bliżej. Ale nie za blisko. - Nie wybieram się. Im prędzej to pojmiesz, tym lepiej. – spojrzał trochę za chłodno na mężczyznę. Nie chciał być nieuprzejmy, ale Sah naruszył jego prywatność, przerwał jego rytuał i zaburzył wszelki spokój. Wszystko to sprawiało, że Alein coraz mniej miał ochotę być uroczą, miłą bułą, która na wszystko się zgadza. - Chciałbym się wykąpać. Czy twoja sprawa nie może poczekać aż skończę? – bawił się wodą, przelewając ją z dłoni na dłoń, bo cóż innego mógł robić. Nie zamierzał wracać do swojej kąpieli, póki siedziała tutaj ta gadzina i zamierzała mu przeszkadzać w relaksacji. |
| | | DelusionSkype & Chill
Data przyłączenia : 04/07/2017 Liczba postów : 287 Cytat : I'm a runaway, catch me Wiek : 31
| Temat: Re: Sabotage Sob Cze 13, 2020 8:19 pm | |
| Upadek Aleina był bliski. Zwiastowały to kręgi na wodzie, zwiastował świergot ptaków ponad ich głowami, zwiastowała drgająca niecierpliwie brew na jasnym od zduszanego gniewu licu Sah'namte, teraz skierowanemu ku rozmówcy. - Jedyne co jest pewne na mojej ziemi to moja obecność. Ukierunkowany w Twoją stronę, ten śmieszny wywód niósłby cień słuszności, ale jakie Ty masz prawo gdzie ma mnie nie być, a gdzie być mogę? – Uniósł się, co było dziecinne z jego strony i zupełnie do niego podobne. Zagniewany i skwaszony na twarzy odmówił dalszego spoglądania na bożka. Choćby i uczuł cień serdeczności wobec tej białej istoty, każde słowo z ust Aleina burzyło jego krew i skręcało trzewia. Nie dał się polubić pomimo pierwszych przyjaznych podrygów. Był niczym przejrzały owoc, który chociaż kusił zewnętrzną powłoką, smakował zepsuciem i początkową zgnilizną. Wyłaziła z niego prawdziwa bestia chciwa domu Nieporządku i głodna jego wyznawców. Zazdrosny jak szczenię o miejsce przy matce Sah zapiszczał w sobie tylko właściwy sposób – szczerą, nieskrywaną obrazą. - Ty i Twoje zwyczaje nie są warte nawet sekundy oczekiwania! Do powiedzenia mam Ci tylko jedno – wynoś się i nie wracaj nigdy więcej. Pożoga i zaraza są tu milej widziane. Zabieraj ze sobą swoje kwiatki, pnącza i napięcie jakie rozsiewasz. – Zacisnął usta, milknąc w tej samej chwili, kiedy wypluł już cały jad na tę okoliczność. Stopa znieruchomiała, takoż i kijek, na którym zaciskał palce. [u]Im szybciej to pojmiesz, tym lepiej[/i] – spuentował już w myślach, zachowując prostą ripostę na potem. Lubił bywać sam, bo przywykł do tego przez większą część swojego życia. Bytność Aleina była jak cierń pomiędzy palcami. Teoretycznie jeszcze nie ranił, ale przyjemnością też nie nęcił. Sah musiał w końcu przykucnąć i go wyciągnąć, bo gdy wejdzie w skórę, zwykła niedogodność zmieni się w uciążliwą dolegliwość. Jak mógł go do tego przekonać? Mógł uciec się do swoich talentów i przegnać go wraz z wylewem rzek, lecz ostatnim razem ucierpiał na tym więcej niż zyskał. Mógł namieszać mu w dobytku, lecz wędrowni bożkowie nie posiadali wiele. Mógł zmącić w głowie, jednak na dłuższą metę byłoby to jedynie kłopotliwe. Strącił żabę, która spomiędzy liści wskoczyła nu na kolano. Z pluskiem i oślizgłą gracją zanurzyła się w chłodnej toni, nurkując tam, gdzie nie sięgał wzrokiem. -Zróbmy to dzisiaj. Obiecałem Ci deszcz, a bogu nie wypada kłamać. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Sabotage | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |