Wpadka księcia

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

Książę Jager zwany Czarnym
4 w kolejce do tronu w kraju Jumanji

• Wśród poddanych krążą plotki, że od swojej pierwszej wygranej walki nie ściął włosów i nie zamierza tego zrobić aż nie przegra.
  
• Posiada 3 braci i 3 siostry. Royal jest od niego o 8 lat starszy, jest następcą tronu. Madnes jest starszy od Jagera o 7 lat i zajmuje się rozwojem technicznym królestwa. Hart jest typowym lekko duchem pochłoniętym młodymi dziewczętami i malarstwem. Jest 5 lat starszy od Jagera. Posiada on jeszcze bliźniacze siostry Sun i Ski starsze o 2 lata i młodszą o 2 Herę. Wszystkie wyszły już za mąż za możnych panów sąsiednich królestw tworząc polityczne sojusze.
  

Wolny stan starszych synów króla był jego zmartwieniem już dobrych parę lat. Był więc bardziej niż rad, że jeden z nich zawrze sojusznicze małżeństwo. Nie zdziwił go też wybór najmłodszego z synów chociaż obstawiał jeszcze Madnesa. W końcu w razie śmierci Royala byłby on królem.
- Jager to wybitny młodzieniec. - Położył ręce na ramionach swojego syna. - Wiem, że twoje dzieci nie są jeszcze związane. Dajmy mu może wybór.
Jager stał sztywno i był wściekły na taki rozwój wypadków. Nie śmiał jednak ani sprzeciwić się publicznie ojcu ani jego decyzjom.

Ayase Dorei, najmłodszy z dzieci wielkiego władcy Astrum. Przy jego porodzie, królowa zmarła, dlatego jego drugie imię oznacza cierpienie.

- To miał być sojusz, a nie skandal. - jęknął nastolatek kręcąc głową na boki w niedowierzaniu. Nie mógł uwierzyć w to, że ojciec chciał go wystawić razem z siostrami.
- Dlaczego Yerego też nie wystawi? To nie fair. - buntował się chłopak chodząc nerwowo po sali.
- Yery to następca tronu. To on będzie kiedyś wybierał sobie żonę.
- Ale to też facet. Jak możecie mi to robiiiiiić?!
I tak było przez następny tydzień. W końcu król zabronił mu się odzywać do czasu wyboru księcia Czarnego. A skoro król wydał rozkaz...
Trzeba było słuchać. Mimo, że czerwone oczy ciskały błyskawice.

Stanął w sali tronowej w rządku, razem ze swoimi czterema siostrami. Celowo stanął na samy końcu, miał nadzieję, że Jager zachwyci się Cecylia i nie dojdzie do jego skromnej osoby.
A należało wspomnieć, że każdy zachwycał się Cecylia. Miała wielkie niebieskie oczy, blond włosy i.. Wielkie cyce. Ayase dokuczał jej, gdy był mały, że ma tak na imię że względu na wielki biust.
Spoglądał więc w ziemię, czekając aż ta maskarada się skończy. I będzie mógł wrócić do domu.

Gdy wszedł do sali tronowej miał na sobie mundur galowy. Szczęki zaciskały się i rozluźniały. Wiedział, że to nie jest wina dziewcząt stojących przed nim. To wszystko było zaaranżowane. Przechodził od jednej do drugiej. Był niezwykle przystojnym księciem. W dodatku jego naturalny piżmowy zapach i kocia gracja w chodzie sprawiały, że kobiety wręcz mdlały u jego stóp. Nic więc dziwnego, że zamglone oczy i różowe policzki kolejnych córek nie zrobiły na nim wrażenia. Mimo wielkiej urody i niebywałych atutów fizycznych nie miały nic czego nie mógłby dostać od innej kobiety. Musiał wybrać kogoś kto będzie mu towarzyszył przez resztę życia. Wielkie cyce czy długie nogi mógł sobie załatwić u kochanek. Szukał charakteru.

Ostatnia z dziewcząt była najdrobniejsza. Płaska jak deska. Jej spuszczona głowa raczej wskazywała na nieśmiałość. Mimo to palcem wskazującym uniósł jej podbródek i spojrzał w oczy. Uśmiechnął się. Miał typowe spojrzenie drapieżnika. Usta dziewczyny zapraszały do pocałunków a wzrok i utrzymanie jego spojrzenia wskazywały na silny charakter. Tak. To była jego "kocica". W dodatku te czerwone oczy albinosa...
- Jak ci na imię? - Zapytał. Sam fakt, że się odezwał wskazywał, że przykuł jego zainteresowanie.
- Będziemy jak Yin i Yang, Ayase. - Jedna z córek króla chciała zaprotestować jednak król sam ją uciszył. Książę wziął dłoń drobnego księcia nieświadom jego płci i ucałował jego palce. - Już nie mogę się doczekać by rozpocząć nasze wspólne życie. Pozwól za mną.
Przełożył sobie drobną dłoń pod ramię i zaprowadził swoją wybrankę przed oblicze dwóch królów. Nie podobał mu się uśmiech jednego z nich.
- Czy jesteś pewien swojego wyboru? - Zapytał się go ojciec.
- Jestem pewien. - Odparł bez zawahania w głosie.

Wytrzymał jego spojrzenie, nie był wstydliwa dziewoja. Był młodym no.. Powiedzmy, że mężczyzna. Tyle że drobnym, okey?
Tak przynajmniej zawsze mówił o sobie Ayase.
Yin i Yang? Uniósł brew do góry. Chyba jak Yang i Yang.
Białowłosy spojrzał na swojego ojca z niedowierzaniem, co za gnój. Chciał upokorzyć tego księcia? A może cała jego rodzinę?
- Lepiej się jeszcze zastanów, książę. - zamruczał pod nosem. - Nie jestem jak moje siostry. - dodał, ale widząc spojrzenie ojca zamilkł i Zagryzł wargę, by nic więcej nie powiedzieć.

Nie chciał obrażać sióstr dziewczyny więc tylko znów ucałował jego palce i oddał ojcu.
- Zobaczymy się w przeddzień uroczystości.

Za pozwoleniem ojca oddalił się. Oczywiście dopadli go obaj bracia i pytali " czemu nie cycata" "czemu nie długonoga" " czemu nie ta pierwsza". Usiadł z nimi i do wieczora pili i omawiali spokojnie możliwości poszczególnych księżniczek.
- Moja to prawdziwa kocica. Zobaczysz. Na pewno ma takie pazurki, że cały zamek będzie słyszał jak się zabawimy.

Kolejne dni mijały na wielkich przygotowaniach więc czasu za dużo nie miał. Trzeba było zaprosić wszystkich. Urządzić pomieszczenia. Wzmocnić straże i zorganizować bal. Jager zamieniał się w kota przypominającego czarną panterę, ale znacznie większego. Nie był tak ciężki w ruchach jak jego brat zamieniający się w klasycznego tygrysa bengalskiego. Jego tygrys był bardziej smukły i gibki. Przypominał bliżej Jaguara niż Tygrysa jeśli spojrzeć na sylwetkę. Jedynie niewielkie jaśniejsze smugi będące pozostałością po paskach i kształt pyska zdradzały jego prawdziwą rasę: Homo Tigris. Melanistyczne ubarwienie zaś zdefiniowało jego przydomek: Czarny

Postanowił ukryć się w gąszczu drzew i od wjazdu w granice królestwa towarzyszyć swojej wybrance z ukrycia. Nie wiedział, że został odkryty.
- Spójrz Ayase. Widzisz. Tam, w koronie mknie czarny cień. To twój przyszły mąż. - Nabijał się jego brat. - Podobno zmienia się w czarnego tygrysa. Słyszałem, że w obu wersjach niezły z niego pies na baby. Będzie jazda jak odkryje, że jesteś facetem.

- Nie mam pojęcia co ojciec sobie myśli. - warknął zakładając ręce na piersi i zerkając krótko w kierunku drzew.- Co z tym księciem nie tak? Jak mógł wybrać mnie zamiast którejś z sióstr? Głupi jest jakiś czy co?
Yery zaśmiał się w głos widocznie nie wspolczując młodszemu bratu ani odrobinę. To tylko dodatkowo wkurzyło młodego.
- Może wyobrażał sobie, że będzie miał śliczne albinoskie dzieciątko...
- O ty! - warknął po lisiemu i dziabnął go w rękę, która zamierzała podrapć go pod broda.
- Ał! Mała bestia. - syknął następca tronu patrząc na niego z uraza.
Ayase zmienił się w białego liska i śmignął w krzaki. Był ciekawy czy jego przyszły mąż będzie miał takie jaja żeby za nim pójść.

Jager był kotem. Dużym kotem. Oczywiście, że pognał za myszą. Spadł na niego z drzewa zanim zdążył wślizgnąć się pod kolejnym konarem. Zamiast jednak go atakować przygniótł go swoim dużo cięższym cielskiem i zaczął lizać po karku. Żałował, że nie są tego samego gatunku. W zwierzęcej formie bez trudu przymusiłby go do szybkiej konsumpcji związku. Jako człowiek musiał przestrzegać konwenansów a nie zdawać się na prawo jungli. Teraz przeszkadzał mu puchaty ogon. Gdy Lis się wywinął znów wszedł na drzewo. Jego gatunek nie ganiał jak idioci. Oni tworzyli pułapki i czekali na zwierzynę. Gdy znów na niego spadł z drzewa złapał go za futro na karku i niczym młode zaniósł do królewskiego orszaku.
- Dziękuję książę. - Odparł rozbawiony strażnik przyjmując białego lisa.
Jager postanowił już się nie ukrywać tylko towarzyszył królewskiemu orszakowi aż do drzwi. Obecność tak potężnego drapieżnika peszyła konie więc szedł przodem prowadząc ich aż do górnego zamku.

Lis pisnął cicho, nie spodziewał się, że posunie się do takich umizgów. Wywinął się spod jego ciężkiej łapy i spojrzał na niego z nagana. Nawet pokazał na niego zęby.. Po czym czmychnął do nory, Czarny zobaczył tylko jego końcówkę ogona.
Nieco zirytowany zaczął niuchać drogę powrotną, skupiony na poszukiwaniu powrotu znowu dał się podejść.
Wyginał się próbując ugryźć go w pysk, za takie bezczelnie taktowanie, ale sposób w jaki był trzymany mu to uniemożliwiał. Pozostało mu więc uderzanie go w oko puchatym ogonem.
Kiedy został przekazany jednemu ze strażników fuknął, nastraszył futro i po królewsku usiadł w powozie. Wciąż w lisiej formie. Nie chciał by inni widzieli jego rumieńce. Siedział oczywiście na poduszkach i odpowiednio wyprostowany, tylko korony mu brakowało.

Po przejściu przez ostatnie wrota skłonił się królowi i czmychnął do swoich komnat. Po drodze jedna z dziewcząt pacnęła w niego koszulą krzycząc, że jak zawsze jest spóźniony do kąpieli. Wykąpany, przebrany w ślubny mundur krążył po balkonie komnaty koronacyjnej. To tam brali ślub wszyscy jego bracia i wydawane były za mąż siostry. Na kolejnych miejscach siadały kolejno ważne osoby w państwie i koronowane głowy sąsiadów. Niektóre księżniczki popłakiwały lekko bo jeden z lepszych kawalerów własnie został zaklepany.
- Książę. Już czas. - Przyszedł po niego jeden z członków gwardii. Stanął więc naprzeciwko swojego ojca i czekał aż drugi król wprowadzi jego pannę młodą.

Jego panna młoda ubrana była w tradycyjne kimono, białe z czerwonymi kwiatami. Długie włosy zaplecione były w finezyjny warkocz, który dodatkowo ozdobiony był czerwoną królowa kwiatów.
Mało tego nie wyglądał jak zachwycona panna młoda a.. Bardziej wkurzona?
Tego jeszcze nie było. Przyszłe panny młode były albo rozanielone, albo załamane. Nie zdarzały się jednak zirytowane.
Czerwone oczy patrzyły na zebrane towarzystwo z ukosa.

Książę po trosze rozumiał tą złość. W końcu to było zaaranżowane małżeństwo. Czyż jednak nie był lepszy niż każdy inny? Odgarnął płaszcz odsłaniając tym samym pancerz i wyciągnął dłoń do swojej wybranki pomagając jej wejść na stopnie.
- Pięknie wyglądasz. Ayase.
Znów ucałował jej dłoń zanim odwrócił twarz do króla by rozpocząć ceremonię.
-Również w włochatej formie.- Dodał szeptem stając jak najbliżej.

Ceremonia tak jak się zaczęła i ciągnęła niczym flaki z olejem tak i skończyła. Kobiety płakały nad utratą pożądanego kawalera. Mężczyźni zachwycali się pięknem zakazanej piękności z innego kraju jaką pojął za żonę ich książę. Gdy nadszedł czas by pocałunkiem przypieczętować przysięgę dłoń księcia wjechała przez talię na plecy lisicy.
- Tym razem nie będę gryzł. Obiecuję. - Starał się ją uspokoić bo jego zdaniem była zbyt emocjonalnie rozstrojona. Nie rozumiał jej obaw. Każda kobieta wolnego stanu znajdująca się na sali oddała by wszystko by móc zasmakować chociaż jego pocałunków. Ta zaś wyglądała na... książę nie potrafił nadać temu właściwych emocji. Wziął więc swój pocałunek z zaskoczenia przechylając delikatnie do tyłu swoją żonę. Wzmógł się ruch wachlarzy na sali a parę pań omdlało. Król odsunął syna by powitać nową osobę w swojej rodzinie. Później przeszli do sali balowej a za nimi reszta świty. Razem z Ayase stał, uśmiechał się, przyjmował życzenia i prezenty. Delikatnie obejmował swoją wybrankę ramieniem by wiedziała, że od teraz ma w nim wsparcie i opiekuna. Nie rozumiał do końca życzeń ze strony rodziny Ayase. Wszyscy uśmiechali się dziwnie i rzucali aluzjami które dla niego były niepojęte. W końcu była przepiękną kobietą z charakterem. Był pewien, że jej lisia zwinność i jego kocia gracja dadzą im w łóżku prawdziwe pole do popisu.

Ciekawe czy dalej będzie taki zachwycony, jak zobaczy kto jest jego żona. Albo raczej mężem. Miał nadzieję, że w tej złości nie zrobi mu przez to krzywdy. Wolał nie zostać zjedzonym już pierwszej nocy.

- Jeśli nie wytrzymasz i zjesz.. Swoją żonę. To nic. Ayase jest szalenie trudna osoba. Następnym razem możesz wybrać mnie. - powiedziała cycata siostra, gdy przyszło składać życzenia.
Białowlosy parsknął i przewrócił oczami, nie ma to jak miłość siostry. Nie łatwo było być najmłodszym.
- Jak zwykle słodka. - mruknął. A potem było tylko gorzej. Już nawet specjalnie nie ukrywali się że swoimi zlośliwosciami. Gdy nadszedł koniec życzeń zwinne wywinal się z uścisku i ruszył w kierunku sali.
- Tylko nie depcz mi po palcach. - powiedział mając na myśli pierwszy taniec.

Jager był kotem. Jasne, mógł nie mieć słuchu do muzyki ale nigdy nie odmówił by mu nikt gracji w tańcu. Delikatnie przemieszczał się po parkiecie wraz ze swoją małżonką.
- Rozumiem, że aranżowane małżeństwo nie jest niczym zachwycającym, ale... Ayase... mogłabyś całkiem nie deptać mojego męskiego Ego? Spójrz na moich braci. Naprawdę wolisz za męża szalonego Madnesa albo rozwiązłego Harta? - Obrócił swoją panną w tańcu i wrócił do rozmowy. - Ja zdecydowanie wolę twój błysk w oku od biustu Cycylii. - Specjalnie zdeformował imię uszczypliwej siostry swojej małżonki.
Przełożył go przez ramię i opuścił aż białe włosy dotknęły podłogi po czym znów wziął w ramiona.
- Od razu lepiej. Wolę ten złośliwy uśmiech niż żaden. - Odparł całkiem szczerze na jego wygięcie warg.

- Mężu. - zamruczał wciąż z tym złośliwym usmeiszkiem. - Nie ciesz się za bardzo, bo jeszcze za tęsknisz za biustem mojej siostry.
Sapnął kiedy ten chwycił go w tali i uniósł do góry. O cholera, silny był.
- Problem polega na tym, że w życiu bym nie pomyślał..a, że będę mieć męża. To absurd. - dodał w ostatniej chwili przechodząc na formę żeńska.
- Myślę, że twoi bracia nie wybrali by mnie mając do wyboru moje siostry. - zauważył roztropnie zauważając na jakich częściach ciała skupiają się tamci panowie.

- Rozumiem. Też nie planowałem ożenku, a jednak zobacz. Mając do wyboru moich braci i mnie... Można powiedzieć, że twój ojciec wybrał ci dobrego męża. - Skomentował znów obracając chłopakiem. - Popatrz na to inaczej. Z naszymi charakterami raczej nie będziemy się nudzić.
Rytm zaczął się zmieniać wiec skłonił się lekko towarzystwu i zajął miejsce przy stole obok swojego ojca zostawiając te obok drugiego króla dla Ayase.
- Widzę, że świetnie się bawicie.
- Mamy z Ayase podobnie... kąsające poczucie humoru.
Odpowiedział ojcu i uśmiechnął się do chłopaka.
- Pozwolisz porwać swoją pannę młodą do tańca? - Zapytał król syna a Jager gestem dłoni pokazał mu, że droga wolna, a że królowi się nie odmawia Ayase chwilę później krążył z królem po parkiecie.

- Masz świetne wyczucie rytmu. - Komplementował. - Moim synom poza Hartem słoń na ucho nadepnął... muzycznie oczywiście. Po zakończeniu oficjalnym służba zabierze cię byś się mogła przebrać. Tradycją dla nas jest, że młoda para spędza miesiąc miodowy w odosobnieniu. Słyszałaś na pewno o pierwszym zamku. Wciąż z niego korzystamy. Wspaniałe miejsce. Jeśli tak jak Jager uwielbiasz lasy odpoczniecie tam od tego wszystkiego.

Król nawijał jeszcze dobre dwa utwory gdy w końcu Ayase trafił w ręce pozostałych braci Jagera. Na koniec on sam ukradł go z rąk Harta którego te zaczynały przesuwać się niebezpiecznie w kierunku obłapiania mu żony. Wolał żeby jego własny brat nie miał oka podpitego przez świeżo upieczoną małżonkę pierwszego dnia. Podczas kolejnego tańca złośliwie komentowali stroje, miny i zachowania zarówno panien na wydaniu jak i panów. Zatrzymali się dopiero kiedy biedny Ayase ledwo powłóczył już nogami.
- Ukryjmy się na zewnątrz. - Zaproponował Jager.

Jak nic zetną mu głowę jak się dowiedzą kim tak naprawdę jest. Ciężko było mu nie używać formy męskiej więc zwyczajnie.. Bardzo mało się odzywał.
Zerknął co chwilę w stronę swojego ojca, który wydawał się być rozbawiony ta sytuacja. Król tygrysow nie określił jakiej płci ma przyprowadzadzić dzieci. Kazał by przyszły wszystkie jego niewinne dziadki.
Czyli albinos też. Był najmłodszy, nie miał jeszcze okazji spróbować mężczyzny ani kobiety. Do tej pory miał w głowie figle i naukę. Nie interesowało go życie miłosne.
- Na zewnątrz? - powtórzył oddychając nieco szybciej niż normalnie. Ciężko było skupiać się na tańcu, prowadzeniu rozmowy i używanie formy bezosobowej.
- Okey, niech będzie. - dodał luzujac ciasno związany w tali pas.

Tym bardziej musiały być dla niego zaskoczeniem pocałunki i umizgi doświadczonego mężczyzny jakim był Jager. W jego rodzinie aby być mężczyzną trzeba było wygrać w boju, posiąść kobietę i być w przeżyć w dżungli. Jager wszystkie trzy zaliczył już dawno temu chcąc jak najszybciej stać się dorosłym. Subtelnie zmniejszał więc dystans między sobą, a Ayase. Muskał jego ciało by ostatecznie położyć dłoń w najbardziej przyzwoitym miejscu. Pochylał się odurzając wręcz swoim męskim zapachem i głębokim głosem gdy się śmiał.

Wyprowadził swoją panią do ogrodu.
- Chcemy chwili spokoju prawda?- Powiedział i jak gdyby nigdy nic wziął chłopaka na ręce i wskoczył na drzewo.
- Wiem, że lisy preferują norki od drzew ale tutaj nikt nas nie będzie szukał. Oprzyj się o mnie i odpocznij.
Usiadł na konarze sadzając chłopca na swoich kolanach i opierając go o męską pierś. Dosłownie chwilę później pojawili się ludzie rozglądający się za nimi. Położył delikatnie palec na jego ustach powstrzymując go od jakichkolwiek dźwięków. Później przesunął nim po niezwykle czerwonych wargach. Chciał go pocałować, a później sprawić, że te słodkie usta będą jęczeć jego imię i to nie raz. Musiało się to odbić w jego spojrzeniu drapieżnika.
- Przepraszam ale zaraz będziemy musieli wracać. Jednak po przemówieniu ulotnimy się i zostaniemy tylko my i drobna służba. Będziemy mieli czas żeby poznać się... Lepiej

Pisnął i chwycił się go mocno, gdy znalazł się na drzewie. Co tu kuźwa miało być? Spojrzał w dół i tylko mocniej zacisnął palce na jego szacie.
Otworzył usta żeby zaprotestować, ale ten szybko go uciszył. Widząc jego spojrzenie, skorzystał z tego, że ten wciąż trzymał palec na jego ustach i.. Dziabnął go.
- Nie rozpędzaj się tak w swoich marzeniach, bo może cię spotkać zimny prysznic. - powiedział ostro, nie odsuwajac się jednak ani na centymetr, bo jak zauważył Czarny, lisy nie chodziły po drzewach. One wolałby ciemne, przytulne norki.

Objął chłopaka nie świadom o jaki zimny prysznic mu chodzi. Bo jego zdaniem dziewczyna najwyżej mogła mieć 3 lub więcej sutków co zdarzało się u zmiennych. Posiedzieli chwilę w spokoju. Gdy charmider w koło ich nieobecności zrobił się zbyt duży złapał znów chłopaka i zeskoczył na dół.
- To będzie nasz mały sekret.
Powiedział i ukradł mu znów pocałunek. Tym razem intensywniejszy. Nie chciał niedomówień. Pragnął tej drobnej istoty. Trzymając go za rękę zaprowadził znów w znamienite grono.

Odwrócił głowę w bok przerywając pocałunek. Ostatencyjnie otarł usta wierzchem dłoni i fuknął na niego, jak na rasowego lisa przystało.
Potem musiał jeszcze trzy godziny znosić wszystkie uśmiech, przemowy, szydercze spojrzenia i poklepywania po ramieniu.
Pod koniec ciężko było mu ukrywać kły. Miał ochotę gryźć każdego, kto się do niego zbliżał. Całe szczęście był królewskim lisem i wiedział, że takie rzeczy mu nie przystoją...
Wiec zmienił się w puchatą kulkę i uznał przyjęcie za skończone.

Zmianę w kulkę futra przyjął z uśmiechem i tyle, że przełożył go na swoje kolana. Głaskał delikatnie i drapał za puchatymi uszami. Grzecznie zbywał pytania tłumaczeniem o nadmiar stresu związany z uroczystością. Na koniec w tej samej formie zabrał go i postawił w tylnym przejściu.
- Te dwie miłe panie zabiorą cię do twoich komnat i pomogą spakować rzeczy na podróż. Będę czekał w powozie. Proponuję zmienić formę na ludzką bo o ile koci znają to lisiego nie miały okazji praktykować.
Jager wciąż był rozbawiony i totalnie nieprzejęty sytuacją. Jego bagaże były już spakowane bo w końcu on od początku wiedział o wyprawie do pierwotnego zamku. Przenieśli je tylko na powóz. Zdążył się przebrać w luźne spodnie i czarną bluzkę by nie podróżować w niepraktycznej starej zbroi. Czekał już w środku na swoją małżonkę.

W odpowiedzi uniósł puchatą kite i zamiatając nią ruszył za służba. Nie miał zamiaru wykonywać sugestii Czarnego. Bynajmniej nie od razu.
Powiedział kobieta, że sam się spakuje, bo byłoby podejrzane, gdyby zobaczył jego rzeczy. Pierwszy niespodziankę będzie miał jego mężulek. Który swoim zachowaniem pokazywał mu jaki jest na niego nakręcony. Parsknął sam do siebie wyobrażając sobie jego rozczarowanie. To będzie.. Ciekawe. Ojciec pewnie żałuję, że nie może tego zobaczyć.

- Wiesz, że lisy lubią płatać figle? Wykorzystują wszelkie niedopowiedzenia i mają przy tym niezły ubaw. - powiedział niespodziewanie, gdy wychodząc z cienia zobaczył swojego męża.
- Twój ojciec musiał o tym wiedzieć, prawda?

Wzruszył ramionami.
- Dlatego między naszymi nacjami nigdy nie było większej zgody. Koty nie lubią zmian, a Lisy zbyt często grały im na nosie swoimi psotami. Stąd nasze małżeństwo. By znaleźć nić porozumienia.
Przytaknął i przechylił lekko głowę w bok.
- Byłem już w powozie. Wszystko jest w porządku. Za to do zamku nie mógł się udać bo nie ma tam wstępu. - Zaczął uspokajać i wskazał wejście do powozu.

Oby ojciec nie posłał go na pewną śmierć. Wolał nie umierać tak młodo. Był ba to za mądry i piękny, taka strata dla ludzkości.
Niby był rozpieszczaby, by wynagrodzić mu to, że wychowywał się bez matki, ale z drugiej strony wiedział jak wszyscy na niego patrzyli. Rodzeństwo nie mówiło o nim zbyt ciepło. Uważali że to przez niego umarła mama.
Gdyby nie było go na świecie mama żyłaby.
- Dlaczego nie możesz wejść do zamku? - spytał unosząc brew do góry. Obserwoał jak jego rzeczy wnoszone są do powozu. Nie miał ich zbyt wiele, nie był przecież księżniczka a księciem.