Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nah, do you need a helpful hand?

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
ZhoraChameleon
Zhora

Data przyłączenia : 28/03/2020
Liczba postów : 22
Cytat : I hate to play these games but you’re driving me insane

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptyWto Kwi 07, 2020 12:54 am

Watch your head, Mr Bad Luck
Polska. Czasy współczesne. W pewnym mieście i w pewnej fatalnej dzielnicy znajduje się stara, z lekka rozpadająca się kamienica, która zapewne skrywa jakieś sekrety, ale tutaj wystarczająco dużym wysiłkiem jest wejście na czwarte piętro bez windy, a co dopiero przeszukiwanie ciemnych zakamarków. Ludzie, którzy mają przyjemność ją zamieszkiwać, są naprawdę różni. Znajdą się tacy, co poszukują własnej drogi, typki spod ciemnej gwiazdy, czy chociażby biedni studenci. Do wyboru, do koloru, a jedno jest pewne, z tak wyborowym towarzystwem nie można się nudzić. Tragikomedia gwarantowana, z naciskiem na to drugie. W końcu to nie tak, że w każdej szafie starej kamienicy są jakieś trupy. Co najwyżej tylko w niektórych. A czasem wystarczy sam pech, fatalna koordynacja ruchowa i stanowczo zbyt twardy łeb sąsiada, by załatwić sobie odpowiednią dawkę wrażeń.(c)

_________________
You know I'm not a saint but I can make you pray
So get down on your knees, give me a reason I should stay(c)

Nah, do you need a helpful hand?  EU0QnpN

Wanna wrestle with me baby, here's a sneak little peak
You can dominate the game 'cause i'm tough(c)
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
Nah, do you need a helpful hand?  23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptyWto Kwi 07, 2020 1:09 pm



Adam Spadziński

Rumcajs || 30 lat || Pracuje na budowie || Wykształcenie podstawowe || 182cm i 78kg

Życie nie było sprawiedliwie. Ani dla niego, ani dla młodszego, o całe 3 lata, brata. Dla Kaukaza. Odkąd pamiętają tłukli się w domu dziecka, a gdy przyszedł czas dorosłości, dali im mieszkanie i musieli sobie jakoś radzić. Adam nawet na moment nie stał się przez to zgorzkniały. Pogodził się ze swoim losem, dzięki czemu nie wpłynęło to również na jego młodszego brata, z którym wspólnie mieszka w starej, prawdopodobnie przedwojennej kamienicy. Stara się być uczynny i miły dla tych, którzy na to zasługują. I co prawda jego wizualny wygląd może odstraszać - koniec końców nosi się dość nietypowo - to właśnie on jest przykładem człowieka, którego nie powinno się oglądać po okładce.





Ostatnio zmieniony przez Venceslaus dnia Wto Kwi 07, 2020 9:55 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
ZhoraChameleon
Zhora

Data przyłączenia : 28/03/2020
Liczba postów : 22
Cytat : I hate to play these games but you’re driving me insane

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptyWto Kwi 07, 2020 9:51 pm



Nikodem Mrokowski

24 lata || Studiuje zaocznie finanse i rachunkowość || W tygodniu pracuje na hotelowej recepcji || 168cm/55kg

X Towarzyska gaduła do kwadratu, która posiada ujemną koordynacją ruchową i przejawia całkowity brak talentu w kwestii ukrywania własnych emocji.  
X Wychowywany tylko przez matkę (ojciec zwiał zanim miał szansę go poznać), z którą ma świetny kontakt, stara się do niej regularnie zjeżdżać co jakieś trzy miesiące. Wyprowadził się zaraz po zdaniu matury z powodu chęci podjęcia studiów na dobrze renomowanej uczelni.
X Stara się utrzymywać całkowicie sam, coby nie obciążać zbyt mocno swojej rodzicielki.
X Przez delikatny typ urody często jest brany za młodszego, niż w rzeczywistości.




Było wcześnie. Co prawda mrok nocy już dawno ustąpił miejsca słonecznej światłości, ale według Nikodema było cholernie wcześnie. A może raczej strasznie późno, jeśli wziąć pod uwagę, że dopiero co wracał z nocnej zmiany do swojej drobnej kawalerki (starej, zniszczonej, do gruntownego remontu i generalnie chyba musiał wezwać hydraulika), którą wynajmował dosłownie od kilku dni w jakiejś starej kamienicy. A on się dziwił, dlaczego czynsz i opłaty są takie tanie w porównaniu do standardów. Owszem, zapaliło to w nim czerwoną lampkę, ale ponieważ w tym okresie swojego życia nie miał możliwości wybrzydzania, zdecydował się machnąć ręką na wszystkie niekorzystne czynniki. Czego trochę teraz żałował, ale postanowił zacisnąć zęby i pracować, dopóki nie odłoży sobie odpowiedniej liczby oszczędności. To tylko kilka miesięcy, może rok. Grunt, że do pracy miał stosunkowo blisko, a w drodze na uczelnię przeważnie powtarzał materiały, więc nieco ponad trzydzieści minut dojazdu nie robiło na nim większego wrażenia. To i tak nie było jakoś specjalnie źle.
Z ciężkim westchnieniem blondyn wsunął się w chłodny mrok korytarza kamienicy, rozpoczynając mozolną wędrówkę na czwarte piętro. Dopiero niedawno się wprowadził, a ponieważ transportował rzeczy z poprzedniego wynajmowanego mieszkania o dziwnych porach - nie zdążył jeszcze specjalnie zapoznać się z sąsiadami. Chyba że mowa o olbrzymie spod dziewiątki, który niemalże doprowadził go do zawału serca, gdy ruszał na nocną zmianę. Z drugiej strony, wystraszenie Nikodema nie było specjalnie trudnym zadaniem.
Wspinaczka po krzywych, nieco ściętych w swej budowie, pochyłych schodach nie była szczytem jego marzeń o tej godzinie, co jakiś czas czuł, jak stopy zdradliwie haczą o jakieś nierówności, dlatego starał się pohamować chęć jak najszybszego dostania się do swojego mieszkania na rzecz powolnego wdrapywania się. Czwarte piętro bez windy, psia jego mać.
Niemniej ostatnimi czasy w jego życiu było stosunkowo spokojnie, a towarzyszący mu od urodzenia Pech przycichł. Powinien był wiedzieć, że to tylko cisza przed burzą.
Nagle student usłyszał za sobą jakieś szurnięcie, będąc dotychczas całkowicie skupiony na schodach drgnął i obrócił się gwałtownie, chcąc namierzyć źródło dźwięku. Poczuł, jak traci równowagę i rozpaczliwym gestem rozłożył ręce, niby skrzydła, chcąc się jakoś uratować, ale w tym samym momencie potknął się znienacka o zdradliwy stopień i w widowiskowy sposób runął w dół, po drodze próbując jeszcze jakoś wyhamować.
Łup!
Jego głowa z trzaskiem zderzyła się z czyimś czołem, ciało z rozpędu uderzyło w inne, a nogi zaplątały się o czyjeś, doprowadzając do głośnego i niewygodnego upadku. Nikodem otworzył szeroko oczy, gapiąc się z wyrazem całkowitego oszołomienia na mężczyznę pod sobą. Z wrażenia całkowicie zignorował ból towarzyszący obitym kościom, za to na jego twarzy powoli rozkwitało przerażenie pomieszane z zakłopotaniem i oszołomieniem.
O mój... bardzo przepraszam, o rany, ja tak bardzo przepraszam – Spanikowany zaczął gramolić się na bok. – Nic panu nie jest? Proszę, niech pan powie, że wszystko w porządku, ja tak strasznie przepraszam, to niechcący, niech szlag trafi moją równowagę i te schody...
Nie ma co, takiego obrotu wydarzeń nie przewidział. Strzelał oczami po całym ciele obcego, patrząc, czy przypadkiem niczego sobie nie połamał... Chryste, może powinien sprawdzić, czy oddycha? A jeśli go zabił? Do końca życia się z wyrzutów sumienia nie wyleczy...


_________________
You know I'm not a saint but I can make you pray
So get down on your knees, give me a reason I should stay(c)

Nah, do you need a helpful hand?  EU0QnpN

Wanna wrestle with me baby, here's a sneak little peak
You can dominate the game 'cause i'm tough(c)
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
Nah, do you need a helpful hand?  23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptySro Kwi 08, 2020 1:10 pm

Poranek. Dla Adama tak wczesna pora wstawiania była czymś normalnym. Nawet w dni, w których nie bywał na budowie. W końcu każdemu należał się dzień odpoczynku od tak intensywnego wysiłku fizycznego. Chociażby po to, aby uzupełnić tygodniowe zapasy w lodówce. Właśnie z taką myślą Spadziński opuścił dwupokojowe mieszkanie w zapchlonej kamienicy. Przegniłej, zapleśniałej i śmierdzącej. Nie tylko dymem papierosów, ale także szczynami, cholera wie kogo. Najprawdopodobniej bezdomnych, którzy wybrali sobie klatkę schodową jako idealne miejsce do nocnego wypoczynku.
To i tak był pikuś w porównaniu do innych, mało szczególnie przyjaznych awarii tego budynku. Często nie było ciepłej wody w rurach, a sąsiedzi, pomimo pokojowego nastawienia (wobec sąsiadów), nie bywali szczególnie cisi. Dużo było tu typowo patologicznych rodzin, którzy mieli na głowie więcej niż dwójkę dzieci, z którymi nie potrafili sobie radzić. Ciągłe krzyki przez ścianę, różne awantury. Alkoholicy, ćpunie. Nieraz dało się czuć zapach używek na korytarzu - między innymi z mieszkania Adama także. Byli też i starsi ludzie, którzy przez swoją niską rentę i oziębłych dzieci nie mieli gdzie się podziać. Wyjątkowo mili i uprzejmi. Chyba tylko dlatego Rumcajs był wstanie mieszkać w tym koszmarnym miejscu. Wcale też nie dlatego, że jego zarobki bywały różne. Budowa była jednym, ale też miewał różne przekręty, od których robił chwilowy, większy zysk albo popadał w koszmarne długi, które spłacał przez bliższe kilka miesięcy jak nie rok. Dlatego tkwił tu od złomka kilku lat, raz lepiej, a raz gorzej przeżywając swoje dni. Generalnie i tak nie narzekał.
Rumcajs mieszkał na trzecim piętrze. Ostatnimi trochę zabiegany, nie zdążył przywitać się z nowym lokatorem, o którym zdążył usłyszeć od swojego brata, z którym mieszkał. Tylko usłyszeć, bo o zobaczeniu lokatora nie było nawet na co liczyć. Nie przejmował się tym szczególnie - uznawał, że na wszystko przyjdzie czas. Także i na poznanie kogoś, kto w swoim życiu miał większe bądź mniejsze problemy. W końcu nikt o zdrowych zmysłach i całkiem zwyczajnym życiu nie wynajmował mieszkania w tak obskurnej dzielnicy. Każdy miał jakiś instynkt samozachowawczy.
Schodził akurat ze schodów, gdy niefortunnie odbił się od czyjegoś ciała. Kompletnie zamyślony na pisaniu wiadomości. Zbyt bardzo przyzwyczajony do nierównego i krzywego podłoża. Inni z pewnością sprawnie wyminęliby sylwetkę mężczyzny. Jednak nie on. Nie nowy. To właśnie jego głowa spotkała się z czołem Spadzińskiego, a on, z głośnym i nieukrywanym sykiem opadł na ziemię, spadając z trzech ostatnich schodów. Wraz z nieznajomym wylądował między schodami drugiego, a trzeciego piętra.
Na jego twarzy dało się dostrzec dezorientacje, która coraz mocniej mieszała się z lekką, nieukrywaną złością. Czuł jak przywalił z całych sił łokciem o podłoże, a nieprzyjemny prąd wstrząsnął jego ciało. Syknął. Złość jednak szybko ustąpiła, gdy przed jego oczyma pojawił się ktoś nieznajomy. Uniósł brwi w jawnym zaskoczeniu, a także szoku. Słowa, które produkowała jego krtań brzmiały przesłodko. Inaczej. Kompletnie nie pasujące do otoczki tego miejsca. W końcu kto chciałby przepraszać w takim miejscu jak to?
Nie, wszystko w porządku. Naprawdę — powiedział spokojnie, masując swój obity łokieć, a już po chwili ze schodów zbierał swój rozwalony telefon. Gdzie jego ekran pękł gdzieś przy lewym roku. Widocznie bardzo mocno musiał upaść. Mimo to nie przejął się tym. Generalnie i tak jego telefon wyglądał tak jakby już kilkukrotnie spotkał się z betonową ścianą — Myślałem, że to któryś z dzieciaków — dodał bez krzty kłamstwa, szybko podnosząc się na równe nogi, tym samym udowadniając, że upadek nie przysporzył mu poważny ran. Choć z pewnością będzie miał kila ładnych sińców. Mimo to uśmiechnął się do mężczyzny, a gdy telefon komórkowy wylądował w kieszeni, wyciągnął w kierunku nieznajomego dłoń, aby pomóc mu wstać. Najwyraźniej on był w dużo większym szoku niż sam Adam.
Musisz uważać na te schody. Bywają przeokropnie zdradliwie — przyznał śmiało, tylko odrobinę wykrzywiając przy tym usta. Sam pamiętał jak na początku kilka razy wyrżnął na nich orła. Jednak częściej kiedy był pijany albo cholernie mocno ujarany.

Powrót do góry Go down
ZhoraChameleon
Zhora

Data przyłączenia : 28/03/2020
Liczba postów : 22
Cytat : I hate to play these games but you’re driving me insane

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptyCzw Kwi 09, 2020 7:35 pm

Przerażenie w oczach Nikodema powoli malało, zamiast tego pojawiło się w nich zakłopotanie, a usta wygięły się w jakimś rozpaczliwym grymasie. Świetnie. W cudowny sposób zapoznaje się ze swoimi sąsiadami - kontaktowy do bólu. Przestrzeń osobista? A po co to komu. Trzeba przecież wychodzić ze strefy własnego komfortu, a przy okazji nakłaniać do tego innych… jednak wątpliwym jest, by tego typu metody były przyjmowane przez kogokolwiek z entuzjazmem.
W dodatku stosowanie takich ekstrawaganckich sposobów zapoznawania się z sąsiadem, który zapewne jest w stanie podnieść go jedną ręką za kołnierz, brzmi jak jeszcze gorszy pomysł, ale oczywiście jego kończyny postanowiły zdecydować za niego. Dlatego też blondyn odetchnął z ulgą, widząc, że mężczyzna faktycznie nie jest jakoś specjalnie zły, a do tego w miarę cały i zdrowy. Kamień z serca. Dosłownie.
Wciąż lekko roztrzęsiony odruchowo przyjął pomocną dłoń (aczkolwiek miał wrażenie, że sytuacja powinna wyglądać odwrotnie), dźwigając się pewnie na swoje całe sto sześćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu. Zaraz to delikatnie zadarł głowę w górę, dopiero teraz w pełni przypatrując się swojemu… wybawcy? Nawet nie wiedział, jakie określenie pasowałoby tutaj najlepiej. Gdyby spotkał go w innych okolicznościach pewnie byłby nieco spłoszony, ale teraz był za bardzo zakłopotany, by przejmować się czyimś wyglądem. Poza tym nie powinno oceniać się książki po okładce, ale jak wiadomo, to czasem bywa trudne.
Dzieciaków, tak? – powtórzył jakoś machinalnie i odruchowo. – Mam wrażenie, że nawet one nie zaliczają tak spektakularnych upadków. Jeszcze raz bardzo pana przepraszam. Jestem… niezdarą do kwadratu. Nikodem Mrokowski, wprowadziłem się tutaj kilka dni temu.
Nerwowo przeczesał blond włosy, siłą woli powstrzymując chęć rozmasowania czoła. Niby był przyzwyczajony do upadków, ale tak spektakularne spotkania z czyimś ciałem i podłożem zdarzały mu się niezwykle rzadko. Właściwie chyba po raz pierwszy poturbował nie tylko siebie, ale i kogoś innego. Będzie pewnie to sobie wypominał przez cały miesiąc, tudzież do momentu, kiedy znowu nie zrobi czegoś głupiego. A badania neurologiczne jak na złość twierdzą, że wszystko z nim w porządku.
Obawiam się, że ja i te schody niespecjalnie będziemy się przyjaźnić – rzucił, wyginając usta w krzywym uśmiechu. – Nierówności to mój naturalny wróg.
Przestąpił niepewnie z nogi na nogę, w myślach ponuro zauważając, że jeszcze chwila i pewnie znowu zacznie paplać za dużo. Jak zawsze, kiedy się stresował, a stresował się... no cóż, często.
Jest pan pewien, że wszystko okej? Żadnych zawrotów głowy, czy czegoś w tym stylu? – Może i się powtarzał, ale wolał się upewnić. Niekoniecznie miał ochotę usłyszeć, że w wyniku wstrząśnienia mózgu mężczyzna wylądował w szpitalu. – Dla mnie zderzanie się z różnymi obiektami... chociaż akurat z ludźmi niekoniecznie, to codzienność, ale pan raczej nie na co dzień zostaje staranowany przez sąsiada.
Dopiero teraz przypomniał sobie, że też miał torbę, która grzecznie spoczęła tuż przy ścianie, również przyzwyczajona do obijania. Chwycił ją, ciesząc się, że większość jego rzeczy była odporna na niecelowo brutalne zachowanie i zarzucił z powrotem na ramię, nawet nie chcąc sprawdzać, która godzina wybiła na jego telefonie.


_________________
You know I'm not a saint but I can make you pray
So get down on your knees, give me a reason I should stay(c)

Nah, do you need a helpful hand?  EU0QnpN

Wanna wrestle with me baby, here's a sneak little peak
You can dominate the game 'cause i'm tough(c)
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
Nah, do you need a helpful hand?  23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptyWto Kwi 14, 2020 8:48 pm

Mężczyzna nie czuł się w żaden sposób urażony. To była rzecz ludzka, że ktoś mógł się zagapić. Prawdą było, że nie znał chłopaka i nie wiedział jakie miał (nie)szczęście do takich sytuacji. Jednak nie to teraz liczyło się.
Tym bardziej nie chciał zrobić mu żadnej krzywdy, choć znał kilkoro śmiałków, którzy z rozkoszą spuściliby takiej chudzinie soczysty wpierdol. To też go nie dziwiło, ponieważ znajdowali się w dość nieciekawej dzielnicy. Szarej, bez kolorów, z dresami i ćpunami na czele. W końcu obok ich kamienicy były także i inne, w których mieszkały już mniej przyzwoite osoby.
Ucieszył się, gdy mężczyzna nie bał się przyjąć jego pomocy. Nie uważał również, że w tej sytuacji to koniecznie on musiał być tym, który powinien tej pomocy udzielać. Był bardziej wstrząśnięty tą sytuacją niż Adam. Dlatego uznał, że to właśnie on powinien sięgnąć po niego dłonią, jakkolwiek absurdalnie to nie brzmiało. A brzmiało całkiem zabawnie.
Sądzę, że nie raz, nie dwa. W końcu to dzieciaki — przyznał całkiem swobodnie jak na osobę, która dopiero co nabiła sobie kilka siniaków. Najwyraźniej mężczyzna uodpornił się na tego typu upadki, mając za sobą o wiele gorsze spotkania z ziemią. Co było akurat najszczerszą prawdą — Nie masz za co przepraszać. Każdemu się może to zdarzyć, nie? — odpowiedział bardzo łagodnie, unosząc kąciki ust w lekkim uśmiechu. Nie sądził, że kiedykolwiek spotka tu kogoś takiego jak on. W ogóle nie pasował do całego otoczenia — Adam Spadziński, możesz mówić mi na "Ty". W końcu aż taki stary to nie jestem — zaśmiał się, lekko zbolałą (ale nie dał tego po sobie poznać!) ręką przeczesując swoje białe, prawdopodobnie farbowane kłaki. Chociaż krótka biała bródka, brwi i niebieskie oczy wskazywały na rzadki albinizm. Albo przedwczesne osiwienie.
Parsknął zdrowym śmiechem, słysząc kolejną wypowiedzieć nieszczęśnika. Z tego co słuchał rzeczywiście miał mały pech, jeśli chodziło o tego typu wypadki. Wzmianka o schodach, a także niedawno upadek mogła śmiało potwierdzić lekko marudny charakter nowo poznanego lokatora. W końcu nie minęło nawet pięć minut, a on już przy każdym, możliwym zdaniu stwierdził, że jest życiową ofermą.
Może nie będzie tak źle, co? W razie czego zawsze możesz do mnie pukać i jak tylko będę zniosę Cię niczym księżniczkę, abyś nie skręcił sobie przypadkiem kostki — zażartował, choć nie wiedział, czy tego typu humor będzie całkowicie trzymał się go. Nawet jeśli nie, to wybaczy mu jednorazowy, (albo kilku razowy) nieodpowiedni tekst zadośćuczynienie, prawda?
W końcu westchnął, spoglądając chłodno niebieskimi oczami na twarz wystraszonej surykatki, wciąż mając całkiem łagodny wyraz twarzy na mordce. Pomimo nietypowego wyglądu, którym mógł odstraszać potencjalne ofiary.
Tak, jak najbardziej. Gorsze rzeczy w życiu mnie spotykały — przyznał, puszczając mu krótkie oczko, na wznak, że rzeczywiście nie powinien niczym się przejmować. Bo pomimo kilku siniaków i lekko bolącej ręki, nie doznał niczego więcej. Sądził, że jego telefon gorzej na tym wyszedł niż on sam. Na kolejne słowa machnął tylko ręką, tym samym zakańczając temat o niefortunnym upadku. Jak już wcześniej było wspomniane, mogło to się zdarzyć dosłownie każdemu.
Nikodem, tak? Teraz mi się trochę śpieszy, ale jeśli będziesz miał ochotę porozmawiać, to mogę rzucić Ci numerem. Zresztą, wiesz gdzie mieszkam, więc i śmiało wpadaj, gdy nuda będzie Cię za bardzo zżerać w tym obrzydliwym miejscu — zasugerował, a na samo wspomnienie o tym miejscu, skrzywił się odrobinę — Albo jak zepsuje Ci się coś, a dozorca będzie miał to w dupie — dodał jeszcze po krótkim zastanowieniu.
Co prawda robił tylko na budowie, ale miał smykałkę do różnych, domowych robótek. Często pracował na czarno i nauczył się robić coś w prądzie, trochę w hydraulice i takie inne. Całkiem przydatne zajęcie w takim obskurnym miejscu. Odprowadził go spojrzeniem do biednie leżącej torby, oczekując od niego dość sprawnej i konkretnej odpowiedzi.

Powrót do góry Go down
ZhoraChameleon
Zhora

Data przyłączenia : 28/03/2020
Liczba postów : 22
Cytat : I hate to play these games but you’re driving me insane

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptySro Kwi 22, 2020 1:38 am

Niewątpliwie Nikodem zdawał sobie sprawę z tego, że w gruncie rzeczy miał teraz spore szczęście. Większość osób zapewne nie byłaby nawet w połowie tak wyrozumiała jak ten sąsiad… niejedni pewnie groziliby mu sprawą sądową za naruszenie nietykalności cielesnej, co spowodowałoby, że musiałby się często i gęsto tłumaczyć. Odpukać, choć raz miał szczęście i trafił na sympatycznie zapowiadającą się osobę. Może mieszkanie tutaj nie będzie jednak aż takie złe, chociaż jego wewnętrzny sceptycyzm jak zwykle sprawnie hamował chęć nadmiernie optymistycznego myślenia.  
Cóż, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że panu ponownie się nie zdarzy zostać czyimś… czyjąś podporą – mruknął, śmiejąc się z lekka nerwowo. – Oh. Miło mi poznać i nie chodziło mi o to, że jest pan stary, a skąd, ale… ah-ah, mniejsza z tym.
Zamknął gwałtownie usta, zdając sobie sprawę z tego, że zaraz zacznie się plątać. Na żarty nie powinno się odpowiadać poważnie, ale o tej godzinie jego zdolności do podejmowania ambitnej konwersacji były stosunkowo niskie. W dodatku mimo wszystko w dalszym ciągu czuł się nieco nieswojo – z jednej strony męczyło go zakłopotanie, z drugiej zaciekawienie stosunkowo osobliwym wyglądem sąsiada, a w dodatku był cholernie zmęczony. Kiepska mieszanka dla tchórzliwej gaduły.
Gdy usłyszał następne słowa, aż mu się oczy ze zdumienia rozszerzyły, a szczęka z lekka opadła. Powiedzieć, że się zaczerwienił, to jak nic nie powiedzieć (niech szlag trafi jego nadmierną nerwowość), a z ust jak na złość nie chciało się wydobyć ani jedno słowo. W gruncie rzeczy zamarł, wpatrując się przez chwilę w Adama jak cielę w malowane wrota, dopóki gwałtownie nie opuścił głowy na dół, ewidentnie panikując wewnętrznie.
Ogarnij się, Nikodemie.
My-myślę, że nie będę ciebie aż tak kłopotał – wydukał w końcu, czując, że tego typu zachowanie nie umknie uwadze starszego mężczyzny, ale na swoją własną płochość niewiele mógł poradzić. Z reguły potrafił być choć trochę bardziej kąśliwy, ale to ewidentnie nie był jego dzień. – Niemniej dziękuję z troskę.
Chryste, jak bardzo to spalił i zawalił. Miał ochotę zamknąć oczy i zapaść się pod ziemię, ale pomimo wielokrotnych prób to nigdy się nie udawało, więc raczej i tym razem nie uda mu się magicznie zniknąć. O-ga-rnij się. Przecież ten facet cię nie zje. Jest miły, sympatyczny, wyższy o jakieś piętnaście centymetrów i uśmiecha się jak rasowy nie-psychopata. Przestań się ośmieszać.
Mówi pan, że istnieją gorsze rzeczy, niż zostanie z nagła zaatakowanym przez jakiegoś chudzielca o aparycji nastolatka? Chyba nie uwierzę – O! W końcu jego mózg choć trochę się obudził i udało mu się w ton głosu wpleść lekkie rozbawienie i przekorę. Yhym. Poważny student, co?
Jak tak dalej pójdzie, to Adam wlepi mu łatkę wariata. No pięknie.
Och, o matko, jasne, przepraszam za przetrzymywanie – powiedział niemalże odruchowo, kajanie się dość często występowało w jego życiu. – Numer? W sumie... w sumie czemu by nie. Za ten wypadek wiszę ci przynajmniej kawę i jakieś ciastko. Chociaż dopiero się rozpakowuję, więc wynajmowane przez mnie mieszkanie wygląda na razie mało reprezentatywnie, to da się tam usiąść. Chyba że lepiej, gdybym przyniósł tę gałązkę oliwną do ciebie, to też nie ma problemu.
Woah. Zwolnij. Zaraz go kompletnie przerazisz, Nikodemie. Cóż, prawdopodobnie słowotok był jego jedynym talentem, ale paradoksalnie już raz uratowało go to od dostania tęgich batów. Jego przeciwnicy wpadli w szok po usłyszeniu tak wielu słów w tak krótkim czasie. Niemniej wątpił, by tego typu kombinacja często działała.
Numer to dobry pomysł – Postarał się teraz skrócić wypowiedź. – A w razie czego, moje drzwi również stoją otworem. Piętro wyżej, pierwsze po prawej. Może nie należę do czołowych złotych rączek, za to dobrze gotuję i jeśli kiedykolwiek i gdziekolwiek będzie potrzebna zaawansowana matematyka albo umiejętności księgowego, to kłaniam się w pas.
Na pewno. Chyba co najwyżej do obliczania kąta zakrzywienia schodów.


_________________
You know I'm not a saint but I can make you pray
So get down on your knees, give me a reason I should stay(c)

Nah, do you need a helpful hand?  EU0QnpN

Wanna wrestle with me baby, here's a sneak little peak
You can dominate the game 'cause i'm tough(c)
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
Nah, do you need a helpful hand?  23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptyPon Kwi 27, 2020 7:54 pm

Uśmiechnął się ładnie, jak to zwykle miał zwyczaju, gdy nie wiedział, co odpowiedzieć na zadane słowa. Uważał, że mężczyzna niepotrzebnie zbyt często przepraszał i zbyt mocno pogrążał się przy tym niechybnym incydencie. Adam zapewne przestanie o tym myśleć w przeciągu pierwszych chwil, natomiast Nikodem będzie zadręczał się tym do następnego ich spotkania. O ile takowe rzeczywiście będzie.
Zaraz jednak zaśmiał się głośno, widząc jak nieznajomy nie pojął jego żarciku. Oczywiście nie rwałbym się do tego, aby znosić go ze schodów i też nie myślał, aby ktoś na poważnie wziął do siebie te słowa. Niemniej, istnieli tacy ludzie, których z łatwością mógł nabierać na głupie, szczeniackie żarciki. Wyglądał stosunkowo młodo, ale nie wydawał się być studentem pierwszego roku. Chociaż... ?
Nie odpowiedział jednak nic, uznając to za zbędne i niepotrzebne. Przytaknął tylko głową, krótko i zrozumiale, coby chłopak nie myślał, że całkowicie zlewa to, co do niego mówił. Po prawdzie mu też zależało na czasie, a teraz zastanawiał się, czy uda mu się zdążyć na autobus, który za chwilę mu ucieknie.
Może jednak? — uśmiechnął się, dalej jednak nie kontynuując tego żartu. Czas naglił, nie tylko jego, a nie musiał go uświadczyć o tym, że jednak były gorsze rzeczy od mikrosa-studenta. Wpadnięcie w kosz czy w słupek też było równie żenujące.
Sądzę, że każde mieszkanie tutaj wygląda w taki właśnie sposób, więc nie musisz się tym szczególnie przejmować. Ale! Czas pokaże. Wyciągać telefon, to Ci w takim razie podam. Mój się rozwalił i zanim zdąży się włączyć, to minie trochę czasu — odparł szczerze, będąc gotów na to, aby podać mu ciąg zapamiętanych przez niego cyfr.

Powrót do góry Go down
ZhoraChameleon
Zhora

Data przyłączenia : 28/03/2020
Liczba postów : 22
Cytat : I hate to play these games but you’re driving me insane

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptyCzw Lip 23, 2020 7:40 pm

Cały problem Nikodema polegał na tym, że strasznie łatwo było go… speszyć. To nie tak, że nie rozumiał pewnych żartów, po prostu najpierw go one ogłuszały, a dopiero po dłuższej chwili jego mózg skutecznie rozkładał je na czynniki pierwsze, a niestety w międzyczasie z jego ust przeważnie już padały jakieś głęboko zawstydzające słowa. Powinien nauczyć się trzymania buzi na kłódkę, ale jak na złość akurat z tym zawsze miał problem.
Ah, już zapisuję, już – Miał ochotę jeszcze raz przeprosić, również za stan telefonu sąsiada, ale nawet już on sam uznał, że to mogłaby być przesada, dlatego skupił się na szybkim i prawidłowym wpisaniu podanych cyfr. – Dziękuję za numer. Chyba już dostatecznie dużo czasu ci zająłem, więc pozostaje mi tylko życzyć ci miłego dnia... liczę, że będę miał szansę na zrekompensowanie tego wypadku.
Uśmiechnął się z pewną dozą zakłopotania i podjął ponowną próbę zdobycia górskiego szczytu zwanego czwartym piętrem. Tym razem patrzył czujnie pod nogi, niemniej gdy tylko stanął przed drzwiami swojego... przyłożył sobie z otwartej ręki prosto w czoło.
Świetnie, Nikodem. Nie ma to jak staranować jednego ze swoich sąsiadów w ramach przełamania lodów.
Gdyby nie fakt, że był padnięty po pracy, to pewnie przeżywałby to następne kilka godzin, a tak ledwo dowlekł się pod prysznic, a potem padł na łóżko, ostatkiem sił rozmyślając, jak tu do cholery jasnej wynagrodzić ten niefortunny wypadek.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Ruszył się z łóżka późnym popołudniem. Nie spał jakoś wybitnie długo, ale dzisiaj miał drugą nockę, a wcześniej powinien jeszcze skończyć projekt, a następnie ogarnąć chociaż odrobinę mieszkanie. Niektóre rzeczy wciąż stały w pudłach, a wilgoć w niektórych miejscach ewidentnie niszczyła jego wewnętrzne poczucie estetyki. Wiedział, co bierze, ale chyba naiwnie liczył, że w ostateczności całość po wyprowadzce poprzednich lokatorów będzie wyglądała nieco lepiej... wcale nie.To właśnie tym sposobem wygląd ogólny umeblowania kłócił się z perfekcyjnie wyczyszczonymi podłogami (ze dwa dni szorował je szczoteczką do zębów, bo inaczej się nie dało) i zerową ilością kurzu (do dzisiaj przechodziły go dreszcze, gdy przypominał sobie widok kuchni, w której stary tłuszcz zmieszał się z brudem). Wciąż panował tu lekki chaos, ale miesiąc po miesiącu powinien dawać radę w ogarnianiu tego miejsca.
Projekt, porządki, praca.
Ah... po drodze przydałoby się załatwić jeszcze jedną sprawę, bo inaczej będzie sobie wyklinał dzisiejszy poranek po wsze czasy. Odblokował telefon i po chwili namysłu zdecydował się na krótką wiadomość... no dobra, krótką jak na niego.
"Dzień Dobry, tutaj sąsiad-taran z poranka. W ramach rekompensaty za dzisiejsze zdarzenie chciałem zaproponować kolację u mnie, przykładowo jutro o 19, chyba że ten termin z jakiegoś powodu nie pasuje, to zawsze można znaleźć inny. Pozdrawiam, N.M."
Z jakiegoś powodu ten sms wzbudzał w nim dziwne uczucie zażenowania, ale na litość boską, w zapoznawaniu się z sąsiedztwem przecież nie było nic złego. Chyba. Nawet w takiej okolicy, ale pomimo stosunkowo przerażającej aparycji Adam wydawał się być zaskakująco miły, w szczególności jak na okoliczności spotkania. Być może jednak mieszkanie tutaj nie będzie aż taką tragedią.


_________________
You know I'm not a saint but I can make you pray
So get down on your knees, give me a reason I should stay(c)

Nah, do you need a helpful hand?  EU0QnpN

Wanna wrestle with me baby, here's a sneak little peak
You can dominate the game 'cause i'm tough(c)
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
Nah, do you need a helpful hand?  23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptySob Wrz 12, 2020 4:22 pm

Tuż po tym jak udało się chłopakowi zapisać jego numer, skinął krótko głową, gdy usłyszał takie słowo jak "dziękuję". O wiele lepiej to brzmiało niż kolejne przepraszam. Gdyby chłopak użyłby go raz jeszcze, z pewnością on sam speszyłby się na tyle, że zupełnie nie wiedziałby już, co miałby mu odpowiedzieć na te krótkie słowo.
Tak jednak się nie stało, a on bez żadnych wyrzutów sumienia mógł opuścić nowego sąsiada. Rzucił mu krótkie "trzymaj się" i "do zobaczenia", tym samym dając mu otwartą furtkę, jak i jasną informację o tym, aby się nie krępował, jeśli faktycznie będzie chciał poszerzyć grono swoich znajomych. Jemu za to udało się zdążyć na autobus, na który niestety musiał wyskoczyć w lekkim biegu. W międzyczasie włączył mu się telefon i jedynie co było w nim uszkodzone, to szkło, które i tak było już wcześniej popękane.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Dzień, poza niefortunnym wypadkiem z samego rana, mijał mu całkiem w porządku. Kiedy wrócił z zakupów, trochę niechętnie wziął się za ogarnięcie swojego burdelu i tak — jego pokój czasem przypominał kompletną melinę, a nie miejsce, w którym ktoś wypoczywał, już nie wspominając o całej reszcie domostwa, która ewidentnie prosiła się o kilogram detergentów raz wspomnianą szczoteczką, aby z dokładnością wyszorować wszelakie fugi. To niestety zajęło mu większość dnia i nawet jeśli nie zdałby testu białej rękawiczki, ponieważ jego mieszkanie wciąż prosiło się o coś więcej niż tylko zwyczajne posprzątanie, to i tak był dumny ze swojej ciężkiej pracy. Koniec końców sprzątanie nie było dla niego, ale skoro żył sam (no może prawie, bo zawsze miał brata, który też niewiele robił), to musiał sobie z trudem radzić, co dało się zauważyć gołym okiem.
W taki sposób minęło mu południe, a wraz z nim nadszedł czas na gotowanie obiadu, którego szczerze też nie przepadał robić. Niemniej nie było go stać na to, aby zamówić sobie cokolwiek do żarcia, a świadomość tego, że niebawem do domu wpadnie głodny Kaukaz powodowała, że mimo wszystko... no powinien cokolwiek zrobić. Nawet przypalone ziemniaki z niedopieczonym kotletem.
Nim jednak zabrał się za gotowanie, telefon wydał z siebie cichy odgłos, jasno mówiąc, że dostał wiadomość. Kiedy wziął telefon do dłoni, zmarszczył brwi, gdy dostrzegł nieznany numer — trochę się zlękną, wiedząc, że ktoś może dopraszać się o długi, które Adam musiał spłacić. Całe szczęście pech postanowił tym razem zaspać, a w zamian za delikatny strach przeczytał całkiem miłą wiadomość, dzięki której zrobiło mu się o stokroć cieplej na sercu.
"Czesc! czemu nie? :) Z chęciął skorzystam z zaproszenia a termin totalnie odpowiada mi w 100% Pozdrawiam też"
I wysłał. Z nadzieją, że wybacz mu za ewentualne, skandaliczne błędy — może był inteligentny na swój sposób, ale nie musiał mieć orderu z poprawnej polszczyzny. Co zresztą chłopaka również nie powinno dziwić, zważywszy na fakt miejsca, w którym to razem mieszkali — pełno tu pato, którzy nawet nie pomyśleli o tym, aby nauczyć się poprawnie i płynnie czytać, a co dopiero pisać.

Powrót do góry Go down
ZhoraChameleon
Zhora

Data przyłączenia : 28/03/2020
Liczba postów : 22
Cytat : I hate to play these games but you’re driving me insane

Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  EmptySob Lut 20, 2021 12:53 am

W tym samym momencie, w którym przyszła odpowiedź, Nikodem nagle sobie uświadomił, że normalnie zaprasza się ludzi raczej na zapoznawczy obiad, ewentualnie na obiadokolację o siedemnastej, ale raczej nie na kolację o dziewiętnastej. Trochę późna pora. Zapewne może to wyglądać dość specyficznie. Czyli poniekąd po raz kolejny popełnił faux pas w kontaktach międzyludzkich, bo nocki odzwyczaiły go od normalnego postrzegania dnia i nocy.
Brawo, Nikodem. Świetnie ci idzie odnajdywanie się w społeczeństwie.
Głęboko westchnął, zanim zdecydował się odczytać wiadomość, ale ostatecznie rzucił jednym okiem na tekst. Och. A jednak musiał zostać uznany za nie-aż-tak-dziwnego. Pozwolił sobie na drobny uśmiech, a także oparł się swobodnie biodrem o szafkę, zabierając się jednocześnie za odpisywanie na wiadomość. Na błędy nie zwrócił specjalnej uwagi, odruchowo założył, że to pośpiech albo jakaś dzika autokorekta.
– „To świetnie! Masz jakieś szczególne upodobania albo odwrotnie - alergie pokarmowe? Nie chcę przypadkiem faktycznie wysłać cię do szpitala.”
W oczekiwaniu na odpowiedź zerknął na wygląd pokoju z ewidentnie dużą krytyką w oczach. Jak pośpieszy się z projektem, to powinien jeszcze zdążyć zrobić tutaj drugi odcinek perfekcyjnej pani domu przed pracą. Do jutra do dziewiętnastej miał trochę czasu, ale i tak zaczął już wszystko dogłębnie planować w myślach.
Chryste.
Jak się ubrać, gdy ma się wizytę sąsiada u siebie? Obowiązuje w ogóle jakikolwiek dress code w takiej sytuacji?
Zaraz to uderzył się w czoło.  Przecież to ma być zwykła rozmowa i zwykłe spotkanie. Zwykły ubiór. Nie na odwal, ale przecież nie będzie się stroił jak szczur na otwarcie kanału, bo wyjdzie na jeszcze dziwniejszego niż na pierwszy rzut oka. Mógłby czasem najpierw pomyśleć, a dopiero potem panikować.
No. Skończyć rozmowę, a potem zabrać się za ogarnianie wszystkiego.

----- Dzień następny: Godzina za dziesięć dziewiętnasta -----

Okej.
Porządek: jest.
Przygotowany stół z nakryciem: jest.
Jedzenie: jest prawie gotowe.
Ogarnięty wygląd: w miarę.
Cieknący kran: oczywiście, że do kur... kurki nędzy jest.
Powiedzieć, że Nikodem miał pioruny w oczach, to jak nic nie mówić. Wyglądał, jakby siłą woli chciał przekonać kran, że nie warto tak się wygłupiać.
Zostało mu kilka minut do kolacji, więc oprócz cichej modlitwy raczej nic więcej nie mógł zrobić, ale przecież teoretycznie podczas rozmowy tego kranu słychać nie będzie. Raczej. Acz jak to w kawalerce bywa, aneks kuchenny połączony był z salonem, więc pewnie wyjdzie to na jaw. No trudno. Zdarza się.
Przynajmniej za to oprócz łazienki był dodatkowy pokój robiący za sypialnię, co już można było nazwać pewnym luksusem. Gdyby nie fakt, że wszystko było do gruntowego remontu.
Westchnął głęboko. No nic, postarał się, jak mógł i z ogólnego efektu był całkiem zadowolony, więc to musiało wystarczyć. Zresztą, w tej kamienicy zapewne standard mieszkań był dość podobny... ale to akurat była jedna wielka niewiadoma.
Byleby tylko jedzenia nie przypalił. Wszystko miał wyliczone, w kuchni sobie radził, ale wiedział, że czasami pech potrafił się u niego aktywować w najmniej oczekiwanym momencie.


_________________
You know I'm not a saint but I can make you pray
So get down on your knees, give me a reason I should stay(c)

Nah, do you need a helpful hand?  EU0QnpN

Wanna wrestle with me baby, here's a sneak little peak
You can dominate the game 'cause i'm tough(c)
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Nah, do you need a helpful hand?  Empty
PisanieTemat: Re: Nah, do you need a helpful hand?    Nah, do you need a helpful hand?  Empty

Powrót do góry Go down
 
Nah, do you need a helpful hand?
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Zona scriptum :: Okruchy Życia-
Skocz do: