Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 No, it's the perfect time for a bottle of wine.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptyPon Sie 17, 2020 12:24 pm

First topic message reminder :

X jest rozpoznawalnym przestępcą, który zajmuje się różnymi przekrętami, zbiera dane na temat ważnych osobistości i rujnuje im życia. Ciągle balansuje na granicy prawa, dodatkowo jest chroniony przez coś w rodzaju korupcji. Jest dobry w tym co robi i ma mocne plecy. Dlatego ktoś, kto wie o jego sławie i szkodzi jego interesom chce się go pozbyć. W tym celu wynajmuje Y, płatnego mordercę, który również jest niczego sobie w swoim fachu, powierzając mu za zadanie pozbycie się go raz na zawsze.


No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Bd1fb6e97af87ff85823bda8f0c5310c

Hunter LautnerLark / 190cm / 38 lat / byk / biseksualny

— Lautner nie miał łatwego, ani tym bardziej przyjemnego dzieciństwa. Został wychowany w burdelu i przez większość swojego dzieciństwa uczyli go mało dobrych wartości. Z piekielnych objęć domu uciech wyrwał go mężczyzna, który chciał nauczyć go, według niego, poprawnego życia. W taki sposób został wściekle dobrym, płatnym zabójcą.
— Rzadko kiedy jest znany z prawdziwego imienia czy nazwiska. Posiada wiele fałszywych dowodów, jak i paszportów, którymi posługuje się na co dzień. Wśród swoich znany jest jako "Lark", co kompletnie nie pasuje do jego osobowości bądź zawodu.
— Jest także rozwodnikiem, a ze swojego małżeństwa ma bliźniaków, które na chwilę obecną mają jakieś 12 - 13 lat. Niestety nie widzi ich na co dzień, przez co stracił już rachubę tego, ile tak naprawdę mogą mieć.
— Znany jest z tego, że nie ma sumienia. Nie wyznaje zasad, kogo może lub nie może zabić — polityk, groźny przestępca, kobieta w ciąży. Ściągnie każdego, o ile ktoś zasugeruje mu kwotę pieniędzy, która nieraz bywa zbyt absurdalna na jego usługi.
— Ma dobre plecy w mafii, dzięki której jeszcze nie wylądował w pace, a jak wylądował, szybko był z niej wyciągany. Jednak przed nikim nie lubi się płaszczyć i nigdy robić tego nie będzie.
— Wstyd mu przyznać, ale nawet i on czasem daje się unieść emocjom, a jakiś czas temu stracił kogoś, na kim mu zależało bardziej niż na osobie, którą wieki temu poślubił.
— Z charakteru jest ciężki i trudny w obyciu — zostały mu wpojone zupełnie inne wartości w życiu i to właśnie nimi się kieruje na co dzień.
— Wiele rzeczy go nie interesuje, nie posiada także nazbyt ciekawych zainteresowań. Lubi czytać, a gdy czas mu na to pozwoli, to nawet i grać. Mimo to, że głównie siedzi z nosem w książkach, ma problem z płynnym czytaniem na głos, a także ortografia nie należy do jego mocnej strony.
— W posiadaniu potrafi mieć po kilka mieszkań. Ma jakieś kilka, małych klitek, w których grzyb i inne świństwa są czymś normalnym, mieszkanie w blokowisku, kawalerkę oraz apartamentowiec, w którym pomieszkuje najmniej.
— Na swoim koncie ma dość sporo mamony, niemniej nie jest człowiekiem rozrzutnym. Żyje skromnie, je śmieciowe żarcie, a większość pieniędzy i tak ładuje na bronie, na których ma absolutnego bzika.
— Jest chodzącym grzejnikiem i to ten typ człowieka, który wyjdzie w krótkim rękawku zimą i będzie mu ciepło. Łatwo domyśleć się, że na ciepło stęka jak nikt inny,
— Do najczystszych osób nie należy — porządki dnia codziennego nie są czymś, czym zajmuje się na co dzień. Uważa to za coś zbędnego, dlatego bardzo często żyje w brudzie lub zamawia do siebie pomoc domową, która pod jego czujnym okiem posprząta mieszkanie, w którym obecnie żyje. O ile nie jest to kompletna rudera.
— Nieraz zdarzy mu się nie umyć, gdy potrafi mieć intensywny dzień w pracy.
— Na broni palnej i białej zna się jak nikt inny. Samoobronę i walkę wręcz także ma opracowaną do perfekcji.


Ostatnio zmieniony przez Venceslaus dnia Wto Sie 18, 2020 11:44 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
ShaelSkype & Chill
Shael

Data przyłączenia : 28/11/2017
Liczba postów : 266
Cytat : It's been lovely but I have to scream now

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptyWto Paź 20, 2020 11:35 pm

Właściwie, naprawdę zdziwiłby się, gdyby Hunter odpowiedział mu na pytanie inaczej niż warczeniem lub kolejnym docinkiem, dlatego to zwykłe wzruszenie ramion zdawało się światełkiem w tunelu. Na tyle, na ile rezygnacja zastępująca agresję, była w stanie być jakkolwiek łatwiejsza do ogarnięcia, kiedy musiał w tym momencie poradzić sobie z mężczyzną, który nawet dla niego i nawet po całym czasie, jaki ze sobą spędzili, był nieobliczalny. Mogło mieć to związek z tym, jak pokracznie poruszał się w relacjach międzyludzkich, jednak było to faktem, że tak, jak był pewien wielu rzeczy, mniej lub bardziej związanych ze swoim zajęciem, tak zupełnie nie był tego, jak Hunter mógł zareagować na każde kolejne jego słowo. Zwłaszcza w takim stanie.
Chyba dopiero teraz tak dobitnie zdał sobie sprawę z tego, że nigdy nie widział tego mężczyzny w pracy. Widział go, kiedy się do niej przygotowywał, a potem opuszczał mieszkanie, cicho i sprawnie, myślami już nie będąc przy nim, tylko przy człowieku, za którego życie mu zapłacono, oraz kiedy wracał. I chociaż raczej nie dawał nigdy po sobie znać, że mógłby się jakkolwiek martwić o to, czy Hunter wróci i że coś mu się stanie, tak zawsze, kiedy słyszał, że mężczyzna dobija się do drzwi, wstawał, na własne oczy chcąc go zobaczyć i następnie dokładnie obejrzeć każdy centymetr kwadratowy jego ciała w poszukiwaniu uszczerbków na zdrowiu, czy czegokolwiek, czego nie było ostatnim razem, kiedy go widział. Siniaki, zadrapania, krwiaki, rany, zacięcia czy stłuczenia kwitnące na skórze Huntera znał niemal na pamięć i chociaż nie mówił nigdy dużo, miał nadzieję, że samo to, jak się nim opiekował, było dla mężczyzny wystarczającym zapewnieniem o jego oddaniu.
Bo był oddany. Starał się dbać o niego tak, jak tylko potrafił i wypomnienie mu tej wady, z której zdawał sobie sprawę, a nie potrafił jej przeskoczyć, zabolało. Kiwnął głową i westchnął ciężko, podobnie jak wcześniej Lark, nie komentując, ponieważ dobrze wiedział, jak ciężko się z nim rozmawiało i jak instynktownie unikał jakichkolwiek istotnych informacji, zwyczajnie nie czując się swobodnie z ujawnianiem ich. Jak mógł rozprawiać o głupotach godzinami, ale jak ognia unikał odpowiedzi na pytania o niego samego, czy rodzinę. Hunter zaś zdecydowanie nie był typem, który zarażałby swoją własną otwartością.
Słysząc w końcu jego słowa, otworzył oczy nieco szerzej, nic jednak nie mówiąc. Miesiąc może półtora temu.
To nie było dobrze. Chociaż mogło im kupić trochę czasu.
- Zrobią. - przyznał w końcu i kiwnął lekko głową, z lekkim niesmakiem wypisanym na twarzy, odgarniając nieco brudne od krwi włosy za ucho. - Ale jeśli dobrze myślę, nie zrobią tego znienacka. - dodał z przekonaniem, marszcząc delikatnie nos w zdecydowanie mniej wybuchowej oznace gniewu niż te, które wcześniej prezentował Hunter. - Jeśli dam im to, czego chcą, też poleje się nie tylko moja krew. Sam to powiedziałeś. Że pozbędą się mnie i wszystkich powiązanych ze mną osób. To nie jest kwestia mojego uporu Hunt. Tylko tego, że jeśli zginę, wszystko pójdzie ze mną do piachu. A na ten moment to, co mam jest cenniejsze niż ja, więc może z tego skorzystajmy. - mruknął, wyraźnie nieco wytrącony z równowagi, nie tylko przez stresującą sytuację, ale zwyczajnie coraz mocniej zirytowany przebywaniem w tak odrażającym w tym momencie miejscu. - Nie chcę rewoluzjonizować nic. Chcę, żebyś był bezpieczny. Najbardziej jak to możliwe w twoim zawodzie. I wtedy… - urwał powoli rozkręcającą się tyradę w momencie, kiedy jego towarzysz wspomniał o podsłuchu i kiedy poszedł on do leżącego w pokoju trupa, sam wykonał podobne czynności na sobie, oklepując się i szukając czegokolwiek obcego na sobie.
Nie podejrzewał, żeby podsłuch był na nim, zwłaszcza że zawsze zachowywał pokaźny odstęp od kogokolwiek, kto mógłby takowy założyć, nikomu nawet nie podając ręki, jednak nigdy nie było wiadomo.
- W mieszkaniu nie było nikogo. - odparł. - Jeśli był podsłuch, to tylko na nim. - mimowolnie dodał ciszej, jakby to miało cokolwiek zmienić, gdyby faktycznie ich podsłuchiwano.
Rozejrzał się jeszcze powoli po mieszkaniu, łapiąc wzrokiem kamerę w korytarzu i widząc, jak Hunter cofnął się krok, kiedy sam zbliżył się do niego, zatrzymał się w miejscu. Nie miał siły ani się z nim kłócić, ani tym bardziej widzieć, jak ten się odsuwał, nie chcąc nawet być o ten jeden krok bliżej.
Tym bardziej zdziwił się, słysząc jego słowa i jeżeli te były dla niego zaskoczeniem, nie widział jak mógłby nazwać to, co wydarzyło się potem. Spodziewał się wszystkiego. Nawet tego, że zaraz naprawdę może znaleźć się z pistoletem przystawionym do skroni i przez ułamek sekundy, widząc, jak zabójca pokonuje dzielącą ich odległość kilkoma dużymi krokami, spiął się mocno, by po chwili niemal zupełnie rozpłynąć się w jego dłoniach.
Pozwolił na pocałunek, niemal przelewając mu się przez palce, kiedy poczuł usta mężczyzny, by dosłownie chwilę później mruknąć coś cicho i ponownie się spiąć, kiedy dotarło do niego, że Hunter musiał również czuć nieznośnie metaliczny smak krwi, od którego jemu samemu robiło się słabo i bez świadomości, że właśnie tak smakował dla kogoś, na czyjej bliskości tak bardzo mu zależało.
- Krew… - wymamrotał w jego wargi, nie szarpiąc się jednak ani nie odsuwając, jednocześnie nie potrafiąc zrezygnować z tego, żeby być chociaż trochę bliżej po tylu miesiącach, kiedy nie mógł go nawet zobaczyć, czy usłyszeć, nie mówiąc już o tym, że miałby go dotknąć.
W końcu też uniósł dłoń, lekko zaciskając palce na jego koszulce.
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptySro Paź 21, 2020 8:58 pm

Hunter nie zawsze bywał agresywny w rozmowach, ale często zdarzało się, że ignorował rzeczy ważne, ponieważ uważał je za niewygodnym utrapieniem, którego nie chciał się podejmować. Czepiał się Camille, że nigdy nie rozmawiali, ale prawdą było, że Hunt był zbyt zamkniętym człowiekiem, aby było móc porozmawiać o kwestiach ważniejszych. Unikał wszelakich pytań, zakładając, że zawsze będzie czas, aby o nich mówić. Albo z nadzieją, że nigdy już nie będzie chciał wrócić do niewygodnych pytań, które dotyczyły jego przeszłości. Mrocznej jak wszystkich, którzy obracali się w świecie pełen krwi, przemocy i agresji. Nic więc dziwnego, że chociaż przy nim chciał uciec od codziennej rutyny, którą najchętniej zostawiał w tyle.
A mimo to nie potrafił zrezygnować z tego mężczyzny. Nawet gdy podświadomie nie potrafił go otoczyć stuprocentową ufnością, szczególnie po tym, co zrobił. Nie wiedząc o nim taki rzeczy, czy miał rodzeństwo, jakie zwierzę woli i czy ma jakiś ulubiony kolor. W chwilach, gdy Camille paplał mu o różnych pierdołach, również nie był wstanie spamiętać tego, jaką herbatę przyniósł do domu i która była jego ulubioną. Praktycznie go nie znał, ale fizycznie i psychicznie potrzebował jego bliskości. Poczucia, że gdy wychodził z domu z bronią w ręku, po skończonej robocie będzie miał do kogo wrócić. A w trakcie misji nie będzie mu zupełnie obojętne to kiedy przypadkiem on oberwie. Bo ma — a raczej miał — dla kogo żyć. Teraz jednak wszystko się skomplikowało i to poczucie znacząco opadło. Do tego stopnia, że teraz zawsze będzie zastanawiać się, czy gdyby wrócił cały we krwi, postrzelony i porządnie obity, nie zastanie pustego, zimnego mieszkania oraz dźwięku głuchego połączenia z telefonu.
I ciężko było mu ukryć fakt, że brakowało mu tej obecności. Mimo wszystko lubił słuchać jego paplaniny, mniej lub bardziej zdenerwowanej i czuć na sobie piekący ból, gdy Camille z niezwykłą starannością opatrywał jego rany. Czasami obmywał go w wannie, gdy były zbyt upierdliwe na podniesienie ręki, a czasami szył. I tylko czasami kończyło się to nagłym seksem, który pozwolił im nieraz rozładować budujące napięcia.
Wiem to. Tylko Cię uświadamiam jakie teraz będą tego konsekwencje. Przed tym już nie uciekniesz i potrzebujesz przynajmniej mojej pomocy. Najlepiej byłoby w to angażować zaufanych ludzi, ale na chwilę obecną musimy zaufać samym sobie zanim zaczniemy nad czymkolwiek siedzieć — trafnie zauważył, w pamięci mają scenę z przed kilku minut. To, jak mierzył do niego z pistoletu, patrząc mu prosto w łzawiące oczy.
Prychnął cicho, ciężko powiedzieć, czy z bezradnego rozbawienia kiedy usłyszał jego kolejne słowa. Spojrzał się na niego z unosząca, jedną brwią, machając niechlujnie ręką na to, co usłyszał, poniekąd to rozumiejąc. Tylko poniekąd.
Słyszysz jak niedorzecznie to brzmi? Bezpiecznie? W tym zawodzie? — skomentował, ale już nieco mniej złośliwie czy agresywnie, nie chcąc zrzucać na niego negatywnych emocji za to, że chciał dobrze. Z drugiej strony nie do końca mógł pochwalić jego toku myślenia, bo przez to co robił nie było żadnej bezpiecznej drogi. Na co dzień obcował z bronią palną. Zawsze istniało nawet to ryzyko, w którym mógł postrzelić samego siebie przez drobną pomyłkę. Mogła mu się broń zaciąć, co już nieraz się zdarzało i oberwać.
Ta rozmowa już do niczego nie prowadziła, dlatego najwygodniej byłoby już ją uciąć. Wiedział, że w ten sposób będą mogli godzinami przepychać się, która racja jest bardziej "mojsza". Teraz mieli niepowtarzalną chwilę na to, aby porządnie skupić się i zebrać poszczególne fakty. I zająć się zwłokami zanim rzeczywiście zacznie wydobywać się z nich odór rozkładającego się ciała.
Na nim też nie ma żadnego podsłuchu, a na wszelki wypadek zniszczyłem telefon, gdyby miał go wbudowany. Umiałbyś jednak wydobyć z tego złomu jakieś istotne informacje? To, z kim się kontaktował i takie inne? — rzucił, starając się również uciec od niewygodnych tematów, w których póki co tylko na siebie w głównej mierze krzyczeli, co było jak najbardziej zrozumiałe. W tym momencie buzowało w nich tyle emocji, że nic dziwnego, iż od krzyku w bardzo błyskawicznym tempie mogli przejść do nagłej bliskości.
Co też uczynił Hunter, gdy tylko Camille zbliżył się o te kilka kroków bliżej. Nie bez powodu wykonał ruch do tyłu i nie bez powodu uciekł do martwego mężczyzny, tylko po to, aby nie wyładować na nim kulę emocji, która ciągle się w nim kłębiła. Zbliżenie było nagłe i niespodziewane, a sama pieszczota trwała znacznie dłużej niż w zasadzie powinna. Hunt ani chwili nie myślał o tym, aby odsunąć się od miękki ust i od ciepła jego ciała, gdy tylko udało mu się złączyć ich w głębokim pocałunku. Nawet z poczuciem lęku, że w każdej chwili mógł zostać odepchnięty — nie stało się tak, co jeszcze bardziej zachęciło go do pogłębienia pieszczoty, zatracając się całkowicie w tym wszystkim. To, że mógł go teraz obejmować oraz bez opamiętania całować go do utraty tchu.
Wiesz, że mi to nie przeszkadza — szepnął, gdy w drobnej pieszczocie muskał ledwo wyczuwalnie jego usta, tylko po to, aby po chwili ponownie złączyć je w pocałunku. To jednak nie trwało wieczności, szczególnie po tym jak do jego świadomości dotarło ciche mamrotanie.
Pieszczotę zakończył mocniejszym przygryzieniem wargi mężczyzny, którą pociągnął delikatnie w swoją stronę. Po tym ucałował wymęczoną wargę, a także nagradzając go w ten sposób za wytrwałość, gdy pozwolił mu się tak zbliżyć w takim stanie. Mimo to nie chciał puścić go z ramion, a chyba przez całe zmęczenie i wykończenie psychicznie, mimowolnie pochylił się, zatapiając nos w zagłębienie jego szyi na małą, króciutką chwilę. Może było to pojebane, ale nie mógł ukryć tego, że mu go po prostu brakowało.
Pójdź się ogarnąć, a ja zajmę się... Sam wiesz kim. Dobrze byłoby, abyś opuścił to mieszkanie. Możesz zatrzymać się w jednym z moich, jeśli nie masz gdzie się podziać — powiedział tuż po tym jak podniósł głowę, nie chcąc całkowicie zatracić się w swoich słabościach. I tak pozwolił sobie nazbyt wiele, nawet nie w stosunku do Camille, a do samego siebie.
Powrót do góry Go down
ShaelSkype & Chill
Shael

Data przyłączenia : 28/11/2017
Liczba postów : 266
Cytat : It's been lovely but I have to scream now

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptyPon Lis 02, 2020 11:30 pm

Camille nie miał dużo przyjaciół. Właściwie, nie miał nawet wielu znajomych, nie mówiąc o przyjaciołach, bo tych nie miał prawdopodobnie wcale, jako że jedyna osoba, którą mógłby określić tym mianem, nie wydawała się chętna do ponownego zacieśniania więzów. Wiedział, że Hunter był trudny. Spędzał z nim naprawdę sporo czasu, więcej niż z kimkolwiek innym i nauczył się funkcjonować przy nim, jednocześnie chyba przez cały ten czas nie zdając sobie tak do końca sprawy, co między nimi było. A raczej, że jego przywiązanie i oddanie mężczyźnie było odwzajemnione w podobnym, może nawet takim samym stopniu. Wciąż miał gdzieś z tyłu głowy, że Lark się dystansuje właśnie dlatego, że nie chce być bliżej, czy jakkolwiek bardziej zaawansowanie niż to, co mieli. A prawda okazywała się taka, że obaj nie potrafili rozmawiać o tym, co czuli względem siebie i prawdopodobnie nigdy nie będą potrafili robić tego z łatwością i klarownie.
Dla niego samego, fakt, że nie obawiał się zasypiać przy drugiej osobie, często zupełnie nagi i wtulony w nią, był równoznaczny z głębokim zaufaniem, co jednak nie oznaczało, że tak również ta sytuacja wyglądała dla Huntera. Zwłaszcza że Camille mimo całego zapatrzenia w swoje umiejętności, oraz lekkiego egoizmu, nie był na tyle oderwany od rzeczywistości, by wierzyć, że Hunter mógł się obawiać jego na poziomie fizycznym.
- Ucieczka byłaby kłopotliwa. - przyznał patrząc na niego przez chwilę w zastanowieniu, może odrobinę poruszony tym, że zabójca faktycznie zdawał się chcieć pomóc w tej sytuacji.
Z drugiej strony, miał jakieś przeświadczenie o tym, że prawdopodobnie, gdyby nie to, że miał tak ogromną słabość do Huntera i zwyczajnie mu na nim zależało, nigdy nie znalazłby się w takim bagnie, w jakim był obecnie.
- Hunter, nie wiem, czy jest sens dalej o tym rozmawiać. Ja uważam, że minimalizacja ryzyka, zwłaszcza w twoim zawodzie, jest istotna. Rozumiem, że nie podoba ci się moje podejście. Też teraz zrobiłbym to inaczej. - poszedł za coś, co szumnie można było nazwać kompromisem, a tak naprawdę było zwyczajnym niedopowiedzeniem, które w strefie domysłów pozostawiało lwią część kwestii spornych między nimi.
Widząc, że mężczyzna zajął się przeszukiwaniem ciała, skrzywił się delikatnie i podszedł bliżej, zerkając zaraz z odległości na to, co robił, a widząc zniszczony telefon, wyciągnął po niego odzianą w rękawiczkę rękę i obrzucił spojrzeniem to, co pozostało ze sprzętu.
- Pewnie by było łatwiej, gdybyś dał mi wyjąć kartę, zanim wszystko poszło w drzazgi. - zamarudził dla zasady. - Najpierw może się stąd wynieśmy, chciałbym dokładnie zobaczyć, czy coś ciekawego na tym telefonie można znaleźć… - westchnął nosem, czując jego usta i ciężki, metaliczny posmak krwi na języku.
Nigdy by na coś podobnego nie pozwolił, gdyby między nimi było dobrze. Gdyby nie byli pokłóceni, ani niepewni siebie, pewnie by go odepchnął i poszedł umyć zęby, albo zwyczajnie nie odpowiedział na pocałunek, piorunując go spojrzeniem, skoro Hunter doskonale wiedział, że nie był zachwycony. Teraz jednak zbyt dobrze zdawał sobie sprawę z tego, jak wyglądała sytuacja między nimi oraz ich relacja. A była ona zbyt krucha, żeby odepchnąć drugiego, kiedy jeden zaryzykował, inicjując tego rodzaju bliskość i narażając się na upokorzenie, gdy Cam faktycznie zareagował ostrzej, niż delikatne zwrócenie uwagi na niekomfortową kwestię.
Nie przeszkadza mu to.
Westchnął nosem, oddając pocałunek, lekko ściągając brwi i starając się nie myśleć o niczym innym, niż tylko wąskich, przyjemnie stanowczych wargach, które tak dobrze wiedziały co robić, żeby odwrócić jego uwagę…
Podążył parę centymetrów za ustami Huntera, kiedy ten się odsuwał, lekko ciągnąc jego wargę i oddał ostatni, prawie czuły pocałunek, dopiero na to krótkie przytulenie, kiedy mężczyzna ukrył twarz w jego szyi, pozwalając sobie unieść dłoń do jego karku, lekko go tak przytulając.
Naprawdę tęsknił.
W końcu jednak zmuszony był go puścić i odwrócić się w poszukiwaniu woreczka strunowego na telefon.
- Ale jakimś… Czystym? - spojrzał na niego nieco podejrzliwie, nieprzekonany, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak potrafiły wyglądać mieszkania, w jakich pomieszkiwał Hunter.
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptyCzw Lis 12, 2020 9:30 pm

Hunter był w bardzo podobnej sytuacji — bez przyjaciół, osób, którym mógł rzeczywiście zaufać. Zawsze istniał ten procent szansy, w którym ktoś mógł go wydać. Nawet przy rodzinie, którą starał się bronić za wszelką cenę. Niemniej miewał kilka jednostek, u których mógł powołać się o pomoc. Czy byli to bliżsi znajomi? Nie był najlepszą osobą do oceniania takich relacji. Chociażby dlatego, że nawet relacja, pozornie bliższa wydawała się przy nim złudną miłostką, o którą rzekomo nie chciał się starać. A to nie była prawda. Sam do końca nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wiele dla siebie znaczą. Że tak po prawdzie brak obecności Camille w codziennym funkcjonowaniu wypełni pustka w niekończącej się otchłani żalu i smutku.
I nie wiedział, ile problemów związane z tym wszystkim wynikało z oddania, które mężczyzna chciał okazać w bardzo niemoralny sposób. Myśl, która czyniła, że gdyby powiedział mu znacznie wcześniej, bez obaw o jego życie, sytuacja na aktualny moment wyglądałaby zupełnie inaczej. A na pewno nie tak porąbanie jak teraz.
Dobra, mniejsza z tym. To teraz nie jest najistotniejsze — przyznał, pomimo tego, że kompromis, którym rzucił nie do końca go przekonywał, niemniej rzeczywiście nie było to ani miejsce, ani odpowiedni czas na to, aby robić podobne debaty. Kiedy indziej posprzeczają się oto, kto miał z nich rację, a póki co wolał wrócić do tejże bezsensownej sytuacji. Bo pocałunek w takiej chwili zdecydowanie był bardziej kompromisowy niż słowa, które były wypowiadane bez żadnego, konkretnego przesłania.
Może. Ale w takiej chwili nie można ryzykować. Lepiej, aby znali tylko fragment tej rozmowy niż całość — zauważył, może tylko troszeczkę kręcąc nosem na jego marudzenie. Dla niego też byłoby łatwiej podjąć decyzję, gdyby Camille zachował się jak człowiek przez ten cały czas.
Tego jednak już nie zamierzał mu wypominać, przynajmniej nie na razie. Póki co bezwstydnie, bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia wykorzystywał obecną sytuację między nimi, zachowując jednak przy tym zdrowy rozsądek. Wiedział, że w innej, lepszej dla nich sytuacji nie mógłby pozwolić sobie na takie wykroczenie — raczej on sam nawet by nie zainicjował czegoś podobnego. Uczucia, jakkolwiek by nie były, lubił mimo wszystko okazywać tylko i wyłączenie w zaciszu domowym. Co prawda może i byli na mieszkaniu Cama, ale przyjemnym scenariuszem nie mógł tego nazwać.
Urok tej chwili szybko prysł. Zdecydowanie był zbyt krótki, ale jednak i on nie był aż tak powalony, aby wykorzystywać taką sytuację w nieskończoność przy martwym ciele. Zapewne gdyby nie ta sytuacja, posunąłby się znacznie dalej, pragnąc coś więcej niż tylko czułe, smaczne pocałunki, na nowo przypominając sobie, jak bardzo uwielbiał zatapiać swoje szorstkie, często pokaleczone usta w te miękkie i zadbane.
Dla Ciebie tylko i wyłącznie brudne — westchnął, może trochę już bezsilnie i lekko urażony. Niestety, ale nawet gdyby chciał, to nie mógł zapomnieć o podłych przypadłościach Camille, które robiły więcej kłopotów niż niejedna kobieta, z którą był — Tak, będzie w miarę czyste, jeśli to królewicza tak bardzo w tym momencie obchodził — dodał, wywracając nieznacznie oczami, gdy tylko raz jeszcze przypomniał sobie jego wybrzydzanie, nie tylko w obecnej sytuacji, ale i generalnie.
Dasz mi to załatwić i pójdziesz się ogarnąć czy wolisz patrzeć na to wszystko? — ponowił pytanie, uciekając tym samym od bezsensownego pytania odnośnie czystości mieszkań. Tak, jeśli naprawdę będzie trzeba, da mu jedno z tych, w których specjalnie zamawia ekipę sprzątającą, aby spełnić szlacheckie wymogi pana Camille. Póki co jednak wolał zająć się ciężkimi, nieprzyjemnym ciałem, od którego z pewnością biło jeszcze ludzkie ciepło. Najwyższa pora pobrudzić się trochę bardziej niż tylko przez pocałunek.
Powrót do góry Go down
ShaelSkype & Chill
Shael

Data przyłączenia : 28/11/2017
Liczba postów : 266
Cytat : It's been lovely but I have to scream now

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptyWto Gru 01, 2020 9:45 pm

Jedynie na ułamek sekundy delikatnie wydął wargę, słysząc tak zlewcze potraktowanie tematu, kiedy Hunter jednym zdaniem zamknął mu usta. Z natury nie był zbyt wylewny i kiedy już się otwierał, bycie potraktowanym w taki sposób z pewnością nie zachęcało do kolejnych prób przedstawienia swoich odczuć na dany temat. Zwłaszcza dla osoby, która w większości przypadków nie czuła potrzeby przekazywania innym tego, co sama sądziła na dany temat. W większości, bo akurat Hunter miał nieprawdopodobną łatwość w prowokowaniu Camille do mówienia, zarówno głupot, jakie zdarzyło się przeczytać mimochodem w gazecie, kiedy czekał w kolejce do dentysty, jak i czegoś więcej tak jak teraz.
Ostatecznie jednak stwierdził, że to nie jest moment ani na zwierzenia, ani na kłótnię dotyczącą lekceważenia takowych, więc jedynie zebrał resztki, jakie pozostały z tego, co jeszcze parę chwil temu szumnie można było nazwać telefonem i schował wszystko do woreczka.
Cudem powstrzymał się przed komentarzem, jedynie unosząc na niego spojrzenie na chwilę, kiedy zbierał z podłogi wszystko, co tylko mogło jeszcze zostać po urządzeniu.
Bo to wcale nie tak, że Hunter uznał ten czas za doskonały na pocałunek, teraz zarzucając jemu samemu nielogiczność.
Nie odezwał się również dlatego, że zwyczajnie nie miał nic przeciwko temu pocałunkowi. Chociaż to było niedopowiedzenie, bo prawdą było, że odetchnął w duchu i poczuł niemal przytłaczającą ulgę na myśl, że może nie wszystko stracone, a blondynie wciąż drzemie coś, co skłoniło go do pocałunku, nawet w takich warunkach. I nawet jeśli miała być to jakaś wyrafinowana pułapka, czy zemsta, bo w końcu zdecydowany był pozbawić go życia… Chyba teraz nawet nie zależałoby mu na tym, aby uciekać. Jeśli miałby okazję jeszcze poczuć jego bliskość i szorstkie, wąskie wargi na swoich.
Wrócił wzrokiem na podłogę po raz ostatni, z całych sił starając się nie zwracać uwagi na ciało leżące tuż obok, którego obecność drażniła wciąż wszystkie zmysły, ściągając na siebie uwagę, przynajmniej jego samego, bo Hunter zdecydowanie nie był przejęty niemrawym towarzystwem, jakiego się dorobili w ostatnim czasie.
- Mogłeś sobie darować tę uwagę. - odparł jedynie, obdarzając go nieco urażonym spojrzeniem na słowa dotyczące mieszkania, w końcu podnosząc się z kucek i kiwnął głową w ramach podziękowania dotyczącego jego kolejnych słów dotyczących nowego lokum.
Nie można było tak od razu?
- Pójdę spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Jeśli oni tutaj przyjdą, raczej nie będę miał szansy odzyskać ich. - przyznał, faktycznie teraz nieco bardziej zdenerwowany, kiedy przeszedł do swojego pokoju, wystukując hasło, zanim otworzyły się drzwi i wszedł do środka.
Jedynym pocieszeniem w całej tej sytuacji było to, że wiedział co zrobić, kiedy konieczne było wyniesienie z dotychczasowego miejsca zamieszkania, nawet jeśli jasne było, że nie będzie miał szansy już do niego wrócić. Na pewno nie po resztę swoich rzeczy. Co nie oznaczało, że był to plan dla niego w jakikolwiek sposób wygodny, zwłaszcza że zakładał utratę sporej części sprzętu, którego nie był w stanie zabrać ze sobą. Sprzętu drogiego i w wielu wypadkach konstruowanego do pewnego stopnia samodzielnie.
Tsyknął cicho z niezadowoleniem, wyciągając spory pokrowiec, sprawnie odłączając wszystko i pakując kolejne rzeczy do środka, w końcu z ciężkim sercem wyciągając również dyski, na których były najważniejszego dla niego rzeczy, zanim będzie musiał wyczyścić wszystko to, czego zabrać ze sobą nie było szansy.
W tym czasie postanowił też zabrać kilka swoich rzeczy, przed wyjściem z pokoju wyglądając na Huntera, jakby chciał najpierw sprawdzić, czego może spodziewać się na zewnątrz, zanim umknął w stronę sypialni, spod łóżka wyciągając torbę, w której miał już spakowane rzeczy, gotowe na wszelki wypadek.
- Hunter? - zapytał w przestrzeń, wychodząc na korytarz, szukając mężczyzny spojrzeniem.
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptySro Gru 09, 2020 6:41 pm

Hunter pomimo osób bardzo inteligentnych, nigdy za dobrze nie odnajdował się w sferze uczuć. Bardzo często ranił, nawet nieświadomie i celowo, powodując, że druga osoba niechętnie otwierała się przed nim w jakikolwiek, inny sposób. Nie miał tego za złe, nie przepadał też za szczególną wylewnością. I choć w tej chwili nie miał niczego złego na myśli, to nie wiedział, że w jakiś sposób mógł urazić to, o czym myślał... Jego kochanek? Teraz nawet nie wiedział, jaki miał mieć wobec niego stosunek. Niestety jednym pocałunkiem wszystkiego nie załatwią, a szkoda. Życie byłoby wtedy o wiele prostsze i mniej skomplikowane.
Zależało mu, ale z drugiej strony nigdy nie potrafił podejść dobrze do takich rzeczy. Zawsze było "za bardzo", nieważne czy w jedną czy w drugą stronę. Za bardzo chciał lub nie chciał — przez to bardzo często pierdoliło się wszystko na raz. Przesyt emocji też negatywnie wpływał na jego tok myślenia, gubił się i zaczynał być mało profesjonalny, kiedy nie mógł się skupić przez coś tak nielogicznego. Chyba każdy tak miał, prawda? Miał szczerą nadzieję, że nie był pieprzonym wyjątkiem.
Mogłem, tak samo jak Ty mogłeś darować sobie wzmiankę o sterylnej czystości miejsca, do którego chcę Cię zabrać — zauważył, odpowiadając mu w podobnym tonie co jego żywy towarzysz. Bo oczywiście tego martwego nawet nie zamierzał brać pod uwagę.
Może Hunter nie był przykładny, jeśli chodził o porządek. Zwyczajnie było mu szkoda poświęcać czasu na sprzątanie i przesadne dbanie o siebie. Jednak nie do wszystkich miejsc, które wynajmuje może pozwolić sobie na ekipę sprzątającą przez wzgląd na dyskrecję rzeczy, które tam trzymał. Jak i samego adresu. Niektóre jego miejsca musiały robić za brudne klitki, w których widok szczura był widokiem zwyczajnym. Na tym polegała jego praca i w zasadzie nie czułby się źle, gdyby musiał mieszkać w takim miejscu dłużej niż kilka dni, a nawet tygodni — na tym polegał survival.
Przytaknął na jego dalsze słowa, a gdy tylko chłopak zniknął zza rogu, mężczyzna wziął się za tę bardziej brudną i niewdzięczną robotę, jeśli chodził o zabijanie. Zawsze ten pierwszy raz jest najcięższy — później idzie z górki. Gorzej z zacieraniem śladów, pozbywania się zwłok i wszelakie, inne niedogodności z tym związane. Bo koniec końców zawsze jest łatwiej pociągnąć za spust przy tej całej spuściźnie.
Czas mijał prędko przy natłoku tego, co się działo. Hunter nieszczególnie zajął się myśleniem — działał już czysto intuicyjnie, przez co nawet nie zauważył kiedy obrobił się z robotą. Ciało, dla efektywnego wydźwięku, przywiązał do krzesła, zostawiając przy nim krótką wiadomość, jasną dla autora, niejasną dla ewentualnych śledczych. Chociaż dobrze wiedział, kto pierwszy będzie miał okazję tu bytować. Zatarł jednak wszelakie dowody na to, że wynajęty zabójca był w tym miejscu. Zadbał o wyciągnięcie naboju, wytarcia śladów i był przy tym bardziej profesjonalny niż przy czymkolwiek innym — tutaj przynajmniej mógł udowodnić Camille, że owszem. O sprzątaniu pewnych rzeczy wiedział niemało, znał nawet środki czyszczące, które nieraz pozwoliły mu zmyć świeżą krew z poplamionej bielą kanapy.
Już kończę — rzucił, gdy tak naprawdę obmywał ubrudzone ręce, aż po same łokcie, zmywając z siebie ślad ewentualnej zbrodni. Pojawił się w korytarzu, zwarty i gotowy do opuszczenia tego miejsca, spoglądając po krótce na twarz Camille.
Nie wiem, czy dobrym pomysłem będzie jak opuszczę z Tobą ten budynek — przyznał, zaznaczając fakt, że nim tu dotarł został praktycznie niezauważony przez jakiegokolwiek ochroniarza tego osiedla czy budynku. Kamery też nie wychwyciły jego twarzy, doskonale omijając wszelakie zabezpieczenia tego miejsca. Jasne więc było, że on, Hunter, będzie musiał opuścić to miejsce w taki sposób w jaki tutaj wszedł.
Spotkamy się na dole, z dala od tego budynku, mm? Mam nadzieję, że przez pięć minut nic Ci się nie stanie bez mojego wsparcia — odparł, może trochę dokuczliwe, jednak z lekkim uśmiechem, jakby czuł się w obowiązku tego, że miał go od tej chwili bronić. I wcale mu ta wizja nie przeszkadzała.
Powrót do góry Go down
ShaelSkype & Chill
Shael

Data przyłączenia : 28/11/2017
Liczba postów : 266
Cytat : It's been lovely but I have to scream now

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptySob Gru 19, 2020 8:33 pm

- Uznałem, że lepiej porozmawiać o tym teraz, niż na progu mieszkania. - przyznał jedynie, ostatni raz zapatrując się na niego odrobinę może zbyt długo, zanim odwrócił się, znikając w swoim pokoju, żeby przygotować się do opuszczenia mieszkania.
Być może był wygodny, zwłaszcza jeśli chodziło warunki mieszkaniowe oraz jedzenie, ale też przez całe życie, nigdy nie miał okazji żyć w innych warunkach. Jeszcze w rodzinnym domu, pod srogim spojrzeniem ojca, nie śmiał nigdy odmówić pedantycznej matce, która zresztą z czasem zaszczepiła w nim podobne obawy i mimowolne odruchy. Wchodząc do domu, zdejmował buty i od razu wycierał je szmatką, dopiero czyste odkładając na przygotowany chodniczek. Szczoteczkę do zębów dezynfekował specjalnym płynem, a myjąc naczynia, płukał je dwa razy, odkąd pamiętał. W jego domu marchewkę na obiad myło się przed obraniem, a potem drugi raz po, z tego też powodu, pierwsze lata na nowym kontynencie były dla niego prawdziwym zderzeniem z rzeczywistością, które nie skończyło się niestety złagodzeniem starych nawyków, a jedynie izolacją od niepotrzebnych czynników stresowych.
Jak chociażby publiczna toaleta.
Skrzywił się delikatnie do siebie, wychodząc na korytarz i widząc Huntera, odetchnął bezgłośnie, dopiero wtedy zdając sobie sprawę, że chyba… Obawiał się, że mężczyzny już nie będzie, kiedy on sam skończy szykować się do wyjścia. Że stwierdzi, że to mu niepotrzebne i ulotni się, póki jeszcze miał na to szansę. Albo po prostu strzeli. Tym razem do tej osoby, do której od początku planował.
- Pewnie masz rację. - przyznał, kiwając lekko głową, ukrywając swoją niechęć do takiego pomysłu, z jakiego powodu nie do końca chcąc się teraz z nim rozstawać.
Nie, kiedy wydawało się, że nawiązali, chociaż szczątkową nić porozumienia po całych tygodniach rozłąki, przez które był przekonany, że raczej już nie będzie miał okazji nigdy na Huntera spojrzeć. I nawet świadomość, że być może uratował mu w ten sposób życie, nie osładzała wieczorów, podczas których nikt nie rozkładał się w jego łóżku.
Chyba nigdy na głos mu nie powiedział, że absolutnie uwielbiał widok Huntera w swojej pościeli. Zwłaszcza kiedy ten był już wykąpany i świeży, zmęczony po całym dniu i gotowy do spania.
Na pewno nawet mu tego nie powiedział. Tak, jak całej masy innych drobnych rzeczy, jak chociażby, że zawsze się martwił, czy wieczorem znów będą razem, a jeśli tak, to, jak wiele nowych ubytków będzie musiał opatrywać i czyścić na jego ciele. Nie uważał jednak teraz, żeby umiał naprawdę znaleźć słowa, opisujące te wszystkie odczucie, które potrafiłyby przejść mu przez gardło. Nie dlatego, że przestał to wszystko czuć, ale bardziej dlatego… Że chyba nie był przekonany, czy Lark chciałby je usłyszeć.
- Wyjdę od podwórza i przejdę przez drugą klatkę schodową, spotkamy się za skrzyżowaniem? Zakładam, że będziesz schodził od strony tego okna? - spytał, delikatnie unosząc brew i w końcu uśmiechając się, nawet nieco lżej, czując ulgę na jego dokuczliwy ton.
To znał. I za tym też tęsknił.
- Uważaj na siebie. - powiedział jeszcze i odszedł na chwilę, zaraz wracając z pokoju już w płaszczu, świeżych rękawiczkach i z walizką, gotów do wyjścia.
Chwilę tak stał, przesuwając spojrzeniem po Hunterze, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał, zanim podszedł do niego, unosząc dłoń ostrożnie, niemal jakby chciał pogłaskać dzikie zwierzę, kiedy ułożył ją na jego policzku, głaszcząc go z czułością, na jaką nie zdobywał się z łatwością. W końcu zabrał dłoń i kiwnął głową raz jeszcze.
- Po prostu uważaj. - powtórzył, nieco nie mogąc się skupić i spojrzał na niego po raz ostatni, zanim faktycznie ruszył w stronę drzwi, zamykając je za nim, nie sądząc, żeby było to przeszkodą dla Huntera, gdyby zdecydował się użyć właśnie tej drogi wyjścia.
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptySob Gru 26, 2020 5:36 pm

Sądziłem, że zaufasz mi na tyle, że nie będzie potrzeby dopytywania mnie o szczegóły, przy których wiem, że nie znosisz i trudniej sobie radzisz — dodał jedynie, nim zza rogu całkowicie zniknął z jego oczu, najwyraźniej zbyt negatywnie rozochocony słowami jakie tu padły.
To jednak szybko rzucił w niepamięć, wiedząc, że nie miało głębszego sensu debatowania na ten temat. Zapewne gdy przekroczą próg wybranego przez mężczyznę mieszkania, Camille uzna, że i tak jest tu za mało czysto, aby rzeczywiście mógł tam mieszkać. Wszelakie starania, które wkładał w to Hunter nie miały w tym momencie najmniejszego sensu, bo przecież ważniejszy jest stopień sterylności pomieszczenia niżeli opieka, którą chciał mu w tej chwili dać.
To jednak nie przyczyniło się od tego, aby zostawić chłopaka tak jak stał. Raczej nie wykrzesałby z siebie tyle podłości, nawet jeśli dnia dzisiejszego włamał się do mieszkania swojego eks, tylko po to, aby sprzedać mu kulkę w łeb. A przynajmniej taki miał zamiar — jak widać, nie wszystkie plany szły zgodnie z zamysłem, ten wyjątkowo poszedł w stronę, w którą zasadzie nie powinien.
Ucieszył się, że tak gładko przyjął wizję opuszczenia mieszkania oddzielnie, choć to był tylko ułamek sekundy, ponieważ mężczyzna bardzo szybko przybrał na doskonale znanej powadze, którą cechował się przy pracy.
Spotkamy się za niedługo, mm? — dodał mu otuchy, gdzieś tam wiedząc, że ewentualnie mężczyzna mógł obawiać się przed ewentualną utratą, ponieważ Hunter w tej chwili myślał bardzo podobnie. Dopiero co doznali namiastki tego, za czym tęsknili, a on musiał go zostawić na te kilka drobnych chwil, nie mając żadnego wpływu na to, co mogło się stać. A co jeśli już są w drodze i będą chcieli zgarnąć osobę, której jemu nie udało się sprzątnąć? Co jeśli już o wszystkim wiedzieli? To tylko kilka, cholernych minut, ale był niespokojny z myślą, że przez ten czas nie będzie u jego boku, aby w tym momencie móc go uchronić przed ewentualnym niebezpieczeństwie. Chociaż teraz, kiedy już wszystko wiedział. Ponieważ z całego serca tej jednej nocy pragnął dojrzeć go prężącego się w miękkiej, ciepłej pościeli, otulić smukłe ciało silnymi ramionami i nachylić się nad nim, szepcząc mu cicho, że od teraz zawsze na zawsze będzie przy nim. Tak właśnie chciał i tego pragnął, ale wiedział, że fantazją znacząco odbiegał od rzeczywistości i pierwsze co może ich spotkać to sprzeczka, wyrażając w ten sposób tonę nieporozumień, które wyszły na przestrzeni tego całego okresu nie bycia ze sobą.
Okej, niech będzie skrzyżowanie. I tak, taki właśnie mam zamiar — przyznał, masując się po karku, jednocześnie czując uczucie dyskomfortu tego, jak szybko został zdemaskowany. Ale prawdą było, że to była jedyna, słuszna droga, aby dostać się tu niezauważonym, o czym mężczyzna oczywiście wiedział. Szybko jednak zaakcentował to lekkim uśmiechem, który odwzajemnił, kiedy tylko zauważył unoszące się kąciki, gdzie były więcej niż tylko miodem na jego szargane serce i nerwy.
Ty też — dopowiedział, bo jednak znał swoje możliwości i wiedział, że siebie będzie wstanie obronić przed ewentualnym niebezpieczeństwem. A jak było z nim? Cóż, miał sporo słabości, które z łatwością dało się wykorzystać.
Szybko jednak zebrał się, chcąc udać się drogą, którą tu przyszedł. On nie wahał się, nie czekał i nie myślał — w głowie miał plan, który trzeba było wykonać i w tym momencie to było priorytetem. Musiał go spotkać na dole na skrzyżowaniu, najlepiej całego. Dlatego znacząco się zdezorientował, kiedy tylko poczuł na swoim polik dłoń, taką ciepłą — pomimo rękawiczek — że aż z trudem było mu się oderwać od przyjemnego dotyku, który jeszcze mocniej utwierdził go w pewnym przekonaniu. Spojrzał się jedynie na niego, nie mówiąc już nic więcej, najwyraźniej ciężko układając to, o czym myślał w konkretne, jedno słowo, aby dłużej go nie trzymać. Camille jednak w tym czasie zdążył się od niego odsunąć, a także wyjść z domu, zamykając za sobą drzwi. Odetchnął głęboko, dotykając palcami miejsca, gdzie cały czas czuł dotyk chłopaka. Prychnął cicho do siebie, a zaciskając usta w wąską linię, udał się w stronę swojego, nieco nietypowego wyjścia, starając się jak najszybciej dotrzeć do wspomnianego skrzyżowania.
Powrót do góry Go down
ShaelSkype & Chill
Shael

Data przyłączenia : 28/11/2017
Liczba postów : 266
Cytat : It's been lovely but I have to scream now

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptyPon Sty 04, 2021 12:18 am

Przekręcił klucz w zamku bez pośpiechu, jakby wcale nie opuszczał mieszkania, w którym leżały zwłoki mężczyzny, który zginął parę minut temu. Aż ciężko było uwierzyć, że dosłownie tyle czasu minęło odkąd wszedł do mieszkania razem ze swoim tymczasowym… Ochroniarzem? Było to dosyć naciągane określenie, jednak w tym momencie wydawało się odpowiednie. Nawet jeśli mężczyzna miał chronić go przed ucieczką raczej niż jakimkolwiek napastnikiem. A tego dnia okazało się, że przydałby mu się prawdziwy ochroniarz.
Wypuścił powietrze nosem, naciskając na klamkę, żeby sprawdzić, czy drzwi na pewno zamknięte i poprawił jeszcze rękawiczkę, zanim ruszył w dół schodów, gdzieś w głębi gardła czując ucisk, jakby w każdej chwili mógł zza załomu klatki schodowej wyłonić się drugi mężczyzna. Gotów przejść do jego mieszkania i dorwać wymykającego się Huntera. Albo jego.
Co prawda, wątpił, żeby tak było. Gdyby rzeczywiście ktoś czekał w pogotowiu, chyba nie pozwoliłby na to, co się stało, prawda? Wkroczyłby, kiedy jeszcze była szansa, żeby uratować życie wspólnika. Tylko co z nim samym?
Odetchnął powoli, nieco się rozglądając, kiedy wychodził z budynku, sprawnie, choć bez zbytniego pośpiechu przechodząc wzdłuż ulicy i na drugą stronę, kiedy tylko zapaliło się zielone światło.
Jak idiotyczne by to nie było w tej chwili, naprawdę obawiał się tego, że po drodze coś może się stać. Nie tyle, że grozi mu niebezpieczeństwo, ale chyba bardziej dlatego, że nie mógłby dopuścić do tego, żeby Hunter po raz kolejny na niego czekał. Stał na tym nieszczęsnym skrzyżowaniu, czekając na niego tak długo, aż w końcu by odpuścił, raz jeszcze odchodząc z przekonaniem, że Camille się znudził, albo wykorzystał go, żeby ratować się w sytuacji, kiedy jego były mierzył do niego z pistoletu. A potem zmył się tak szybko, jak tylko było to możliwe, wykorzystując tę chwilę, kiedy musieli osobno opuścić budynek.
Podobnie, jak on sam obawiał się, że kiedy już dotrze na umówione miejsce spotkania, mężczyzna nigdy się na nim nie pojawi, zostawiając go samego, żeby ostatecznie pokazać mu, jak to jest, kiedy ktoś cię porzuci.
Pokręcił delikatnie głową i poprawił torbę na ramieniu, naciągając z powrotem na głowę kaptur, który zwiał mu mocniejszy podmuch wiatru, kiedy przechodził bliżej pełnej samochodów ulicy, w końcu docierając na skrzyżowanie, o jakim mówili. Przeszedł przez jezdnię i widząc stojącą nieco na uboczu ławkę, ruszył w jej stronę, omijając niewielkie kałuże, które nie zdążyły jeszcze zupełnie wyschnąć od ostatniego deszczu.
To miasto było przeklęte ale przynajmniej nie było upałów, bo z nimi chyba miałby większy problem niż z wiecznym deszczem i brudną wodą na ulicach. Na ławce zresztą też nie miał zamiaru siadać, jedynie stając obok i udając, że sprawdza coś w telefonie, kiedy w napięciu czekał na znajomą sylwetkę, idącą w jego stronę.
Zacisnął i wyprostował palce dłoni, którą wtedy uniósł, przytulając tak jego policzek, starając się w jakiś sposób przekazać mu to, czego nie umiał powiedzieć i czego właściwie żaden z nich do tej pory wciąż nie był w stanie powiedzieć na głos. Nieczęsto był zły na swoje fobie i to, jak zmuszały go do poświęcania pewnych rzeczy ponad innymi, obiektywnie mniej istotnymi. Przyzwyczaił się przez te wszystkie lata, jednak teraz, ten jeden raz naprawdę żałował, że nie mógł wtedy poczuł jego, nieco szorstkiego, ciepłego policzka na skórze dłoni i tego, jak zarost delikatnie trapie opuszki jego palców. Bardzo dawno już nie miał okazji, żeby to poczuć.
I cicho liczył na to, że może jednak… Będzie miał szansę?
Powrót do góry Go down
VenceslausSadistic Seme
Venceslaus

Data przyłączenia : 30/07/2017
Liczba postów : 383
No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 23424983

Cytat : The dif­fe­ren­ce bet­ween sex and death is that with death you can do it alo­ne and no one is going to ma­ke fun of you.
Wiek : 26

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptyPon Sty 18, 2021 4:08 pm

Odetchnął ciężko. To było pięć, góra dziesięć minut. Tyle czasu potrzebował na wydostanie się stąd, a palące uczucie w okolicy klatki piersiowej wcale mu nie ułatwiało zadanie. Czy się wahał? Jasne, że tak. Nie był do końca pewny, czy to co robił jest odpowiednie. Nie miał na myśli zbrodni, którą niechybnie popełnił przez bieg wydarzeń. Koniec końców i tak miał zabić, kogoś dużo bardziej wartościowego. Wahał się natomiast przed właściwym wyborem. W zasadzie nie tak dawno powrót do przeszłości wydawał mu się absurdalny i nieważne jak bardzo tęsknił, czuł, że ponowne rzucenie siebie w to uczucie będzie koszmarnym błędem. Ale również też miał dość cierpienia, które musiał uświadczyć przez cały swój żywot. Nie mógł nawet zbliżyć się do swojego własnego dziecka, więc przynajmniej nie popełni tego błędu i nie pociągnie za spust, niszcząc w drobny mak to, co ludzie nazywają błędnie miłością. A może było to właśnie to?
Dlatego te pięć minut dla niego było nieustającą wiecznością. Doskonale wiedział, jak stąd wyjść niezauważonym, lecz krążące po głowie myśli wcale mu nie pomagały. Miał wrażenie, że czas się dłużył, a mu robiło się duszno. Może rzeczywiście złapał lekką zadyszkę, gdy to właśnie oknem musiał schodzić z wysokiego piętra? Koniec końców wylądował na ziemi, całe szczęście niezauważonym, niemniej wojskowe buty został umoczone w kałuży, przez co chcąc nie chcąc zostawił po sobie krótkie ślady na chodniku, które po kilkunastu minutach odparują.
Starał się wtopić w zwykłego przechodniego, idąc w umówione miejsce spotkania. Cały czas miał możliwość, aby uciec. Nie ładować się w to gówno, dostając kolejną kosę w plecy — ale pomimo tych myśli, nie potrafił zatrzymać swoich nóg, które kierowały go w stronę Camille. Tego, który tym razem przy ławce na niego czekał. Widząc go przy skrzyżowaniu, odczuł pewną ulgę, nie mogąc także powstrzymać się od mimowolnego uśmiechu. Ten jednak schował, gdy był coraz bliżej znajomej sylwetki, która spojrzała się na niego, gdy stanął z nim twarzą w twarz. Chłodna rękawiczka — to właśnie poczuł w pierwszej chwili, gdy tu przyszedł. I było to na tyle wymowne, że ani on, ani jego towarzysz nie musiał nic więcej mówić.
Tęsknił za nim. Na tyle mocno, że teraz nie był wstanie oderwać od niego spojrzenia.
Ciężko będzie powstrzymać się tylko do samego, zwykłego dotyku.
Musimy iść — odpowiedział po znacznie dłużej chwili, pewnie łapiąc go za nadgarstek i nie puszczając go, wziął go i zaprowadził do swojego pojazdu jakim był jego motor, zaparkowany dużo dalej, podając mu swój zapasowy kas. Miał nadzieję, że tym razem nie będzie narzekać na czystość tego sprzętu. Założył na siebie ten, z którego on głównie korzystał, sprawnie siadając na miejscu kierowcy. Teraz tylko czekał na pasażera, by chwilę później znaleźć się w ciepłym, miłym i przede wszystkim sterylnym mieszkaniu, który trzymał na tego typu okazję i z którego praktycznie w ogóle nie korzystał.
Powrót do góry Go down
ShaelSkype & Chill
Shael

Data przyłączenia : 28/11/2017
Liczba postów : 266
Cytat : It's been lovely but I have to scream now

No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 EmptyWto Lut 23, 2021 10:52 pm

Minuty dłużyły się, kiedy stał przy ławce, jednocześnie starając się obserwować ulicę jak najdokładniej, żeby nie przeoczyć mężczyzny, który będzie szedł w jego stronę, oraz nie wyglądać jak ktoś, kto właśnie desperacko kogoś wypatruje. I sam nawet nie do końca umiałby powiedzieć, czy nie chciał okazać tego przechodniom, którzy mogliby, nie daj Boże, zechcieć mu pomóc, czy może samemu Hunterowi. Właściwie, do jakiegoś stopnia liczył się z tym, że może się go nie doczekać. Że będzie stał tutaj jak idiota, wypatrując kogoś, kto wsiadł już dawno na swój motocykl i odjechał gdzieś, gdzie Camille miałby prawdziwy problem, aby go znaleźć. Zresztą, nie był nawet pewien, czy by próbował.
Ściągnął delikatnie brwi, zaraz znów rozluźniając twarz. Może właśnie powinien próbować go znaleźć w takiej sytuacji? Tak, jak okazało się, że powinien powiedzieć o wszystkim mężczyźnie, zamiast samemu decydować, że najbezpieczniej będzie, jeśli zerwą ze sobą kontakt. Z drugiej jednak strony, pozostawienie go na tym przeklętym chodniku, byłoby dość jasnym przekazem, żeby radził sobie sam i nie wciągał Huntera w coś, co być może, wcale by go nie dotyczyło, gdyby on sam nie pojawił się w jego życiu.
O tym jednak nie miał okazji się przekonać, bo kiedy zobaczył znajomą sylwetkę, aż wstrzymał powietrze. Zdawało mu się, że widział jego uśmiech, jednak już, gdy byli bliżej, to wrażenie zniknęło, a Camille wypuścił powietrze nosem, przyglądając mu się z przejęciem, które zastąpiło zwykłe znudzenie w jego oczach.
- Jesteś. - przyznał, mało błyskotliwie, sapiąc tylko cicho, kiedy bezpardonowo został pociągnięty za rękę w stronę motoru, który obrzucił nieco beznamiętnym spojrzeniem, nie chcąc sprawiać problemów, kiedy obaj walczyli z czasem, aby uciec, zanim ciało z jego mieszkania zostanie odnalezione, jednak…
Obrócił w dłoniach kask, przez chwilę wyglądając, jakby chciał protestować i dopiero na widok miny mężczyzny odetchnął cicho, naciągając na głowę tylko kaptur, zanim wcisnął na nią kask, by w końcu przerzucić nogę nad siedzeniem, zajmując miejsce za mężczyzną i korzystając z tego, że przynajmniej bezkarnie mógł objąć go, przytulając się do jego pleców przez całą podróż i mając zupełnie logiczny i niepodlegający dyskusji powód ku temu.
Odsunął się zresztą, dopiero kiedy byli na miejscu, pozbywając się kasku niemal w locie, z jedną nogą w powietrzu, kiedy dopiero zsiadał z pojazdu, robiąc miejsce, aby Hunter zrobił to samo, zanim zaprowadził ich do mieszkania.
I jakie było jego zdziwienie, kiedy wszedł do środka i rozejrzał się, odstawiając jeszcze torbę na bok.
- Ładnie tu. - przyznał jak najbardziej neutralnie, nie chcąc dać po sobie poznać zaskoczenia, spodziewając się szyderczych uwag, albo urażonej dumy, skoro najwyraźniej zakładał, że pojadą do jakiejś zagrzybionej nory.
Co jednak nie zmieniało faktu, że dobrze wiedział, w jakich miejscach potrafił pomieszkiwać Hunter.
- Nawet bardzo. Przychodzi tu ktoś do sprzątania? - spytał, obracając się do niego i przez chwilę się zapatrzył na mężczyznę. - Gdzie łazienka? - spytał z delikatną chrypą, nie odrywając od niego spojrzenia, nagle zdając sobie sprawę, że chyba pierwszy raz, od kiedy ponownie się zobaczyli, są zupełnie sami.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: No, it's the perfect time for a bottle of wine.   No, it's the perfect time for a bottle of wine. - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
No, it's the perfect time for a bottle of wine.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Practice makes perfect

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Zona scriptum :: Okruchy Życia-
Skocz do: