Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Światło w mroku

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
AutorWiadomość
StardustBadass Uke
Stardust

Data przyłączenia : 27/07/2017
Liczba postów : 297
Światło w mroku - Page 8 2gWp8ne

Cytat : Zero fucks given

Światło w mroku - Page 8 Empty
PisanieTemat: Światło w mroku   Światło w mroku - Page 8 EmptyPią Lip 28, 2017 8:23 pm

First topic message reminder :

Światło w mroku - Page 8 BtPRPrz

W Zamku Nieśmiertelności, na Czarnym Tronie, zasiada najpotężniejsza istota jaką widział świat, rządząca niepodzielnie swym ogromnym, wciąż powiększającym się imperium. Władca Ciemności przez swoją ekspansywną politykę spycha inne cywilizacje do niegościnnych części świata, a te królestwa, które się poddadzą, wciela do swojego państwa. Natomiast każdy, kto się opiera, jest bezwzględnie niszczony - miasta palone są do gołej ziemi, z pałaców zostają tylko zgliszcza, a w salach tronowych, ku przestrodze, urzędują nabite na pal koronowane głowy. Całe rasy, które nie chcą uznać jego zwierzchności, wybijane są co do nogi. Mówi się, że Pan Mroku nie ma serca. Że jest ono z kamienia, albo w jego miejscu ma ziejącą w piersi dziurę. Że zamraża wzrokiem i zabija dotykiem. Co jeśli znajdzie się ktoś, kto w to nie wierzy? Kto widzi w nim coś, czego nikt inny nie dostrzega?

Władca Ciemności: @Stardust
Elf: @Argent



Światło w mroku - Page 8 FpQYFCF

Imię: Viribus
Wiek: 117 lat

Wzrost: 177 cm
Kolor oczu: Szare
Kolor włosów: Czarne

Charakter: Władca Ciemności. Pan Mroku i najsilniejszy człowiek, który kroczy po tej ziemi. I to właśnie oznacza jego imię - siłę. Ma, zdaje się, poczucie misji i niezłomny charakter. Brak sumienia. Boską powinność do wykonania. Sam w to wierzy - że narodził się po to, by zaprowadzić na świecie porządek. Jednocześnie jego pobudki nie są tak czyste - jest chciwy i zachłanny, chce mieć wszystko, jak okiem sięgnąć. Władać każdym, najdrobniejszym nawet życiem. Mimo to nie czerpie przyjemności z przemocy, przynajmniej z reguły. Dla niego to smutna konieczność pokazania innym lepszej drogi - bo w końcu w jego mniemaniu jego sposób jest najlepszy i tylko on jest w stanie zapewnić szczęście każdemu stworzeniu. Choć gardzi innymi jako stworzeniami niższymi, niegodnymi nawet lizać podeszwy jego butów, czuje, że jako ktoś ponad nich, powinien wskazać im kierunek rozwoju, zaopiekować się nimi - niczym ojciec rządzący w domu ciężką ręką. Odmawia sobie wszelkich ludzkich cech - bo przecież jest bytem nadrzędnym, istotą boską. Nie może popełniać błędów tych pośledniejszych stworzeń, poddawać się tym samym żądzom i instynktom. Jednak nawet po wieku istnienia, czy ktoś jest w stanie wyciszyć całkowicie swoje uczucia i pragnienia? Czyż serce, nawet zasuszone i bez życia niczym pustynia, wciąż, po latach nieurodzaju, nie pragnie miłości niczym wody? Zrozumienia? Czy nie jest samotne w swym myśleniu, że każdy inny jest pod nim? Viribus nie zadaje sobie takich pytań. Może kiedyś to robił, ale dawno o tym zapomniał. Dawno nauczył się, że samotność jest synonimem władzy. Nie przeszkadza mu to, że jego jedynym towarzyszem jest własny głos. I tak wszyscy go nienawidzą. Władza wymaga strachu, strach rodzi nienawiść, obrzydzenie. Zna tylko to i z tego czerpie swoją niszczycielską siłę.

Ciekawostki:
  • To syn poprzedniego Władcy Ciemności - wychował się więc w samotności i bojących się go ludzi
  • Jest genialnym taktykiem
  • W wolnych chwilach grywa w szachy, na organach albo pianinie, czy też czyta książki - zajmują go czynności, do których wystarczy jedna osoba
  • Wysługuje się wszystkim i każdym, nikt i nic nie ma dlań wystarczającej wartości, by być postawionym na jego poziomie
  • Włada ogromną, niszczycielską mocą, która jednak gdyby chciał, mogłaby posłużyć celom tworzenia; zawsze widział ją jako narzędzie opresji, strachem wzbudzające podziw i autorytet
  • Jest całkiem młody, jak na Władcę, aczkolwiek nie sprawia to, że jest mniej kompetentny
  • Ma chłodny, niski głos, który wywołuje ciarki, a także lodowate, przeszywające spojrzenie zdające się niszczyć dusze
  • Porusza się sprężyście, jego ruchy są zdecydowane, nie wykonuje nieprzemyślanych gestów - jest w nim władcza gracja i elegancja, na swój sposób piękna

_________________
Światło w mroku - Page 8 VLtL49H


Ostatnio zmieniony przez Stardust dnia Pon Gru 18, 2017 1:26 am, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Światło w mroku - Page 8 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Światło w mroku - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Światło w mroku   Światło w mroku - Page 8 EmptyPon Gru 18, 2017 12:10 am

Ukochany Nathira upadł. Elf miał problem z dostrzeżeniem emocji w jego oczach, ponieważ jego własne spojrzenie było już częściowo przysłonięte magią, ale ten ruch dostrzegł. Jego strach natychmiast, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przemienił się w zaniepokojenie. Zamrugał, odganiając niepotrzebną już moc, która chroniła go przed chłodem panującym w komnacie. Przemieścił się odruchowo, zmniejszając dzielący go od Viribusa dystans. Nie zdążył go dotknąć, nim jego wspaniałym Władcą Ciemności nie wstrząsnął szloch.
Serce elfa zabolało tak bardzo, jakby dosłownie pękło.
Padł na kolana, przygarniając do siebie mężczyznę, nie bacząc na jego magię, na szkło, resztki książek, deszcz, lód, popiół i kawałki pościeli. Przycisnął go mocno do siebie, do swojej piersi, otulając sobą, jakby znów próbował go schować przed całym światem. 
Miłość jego życia, jego sens, jego jedyny istotny element, najpiękniejszy człowiek na ziemi, dla którego oddychał, uśmiechał się, jadł i mówił, płakała. Jak mógł doprowadzić go do takiego stanu? Jak mógł na to pozwolić? Po tym wszystkim, co przeszli?
Otulił go dokładniej dłońmi, pozwolił włosom spłynąć na jego plecy, wciąż osłonięte jego własnym płaszczem, docisnął wargi do jego skroni, zbierając wszystkie łzy, wszystkie wstrząsy ciała kochanka.
- Już... Już, już dobrze. Już dobrze. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję. Naprawimy to. Ja to naprawię. Nic się nie stało. Jego już tu nie ma. Nigdy go nie spotkasz. Wszystko będzie dobrze... - szeptał z czułością, głaszcząc ukochanego i składając delikatne pocałunki na jego głowie. - Obiecuję. Nic się nie stało. Jesteśmy razem, zawsze będziemy. Nigdy cię nie zostawię. Nie zostaniesz sam. Naprawimy to wszystko, będzie jeszcze lepiej, niż wcześniej. To będzie nasze dziedzictwo. Wszystko będzie dobrze. Wszystko. Przysięgam. - Powtarzał, zapewniał, koił miękkim, ale znajomo szeleszczącym, głosem. Całym sobą skupiał się tylko na jednym - na uspokojeniu roztrzęsionego Viribusa. Nie chciał widzieć go nieszczęśliwym. Nie chciał, by szukał zemsty. Chciał go mieć przy sobie, w bezpiecznym miejscu, uśmiechniętego, pewnego siebie, opanowanego - oprócz tych chwil, kiedy krzyczał przy nim z rozkoszy i wił się po pościeli. Nikt nie liczył się dla niego tak bardzo, niczyje szczęście nie było istotne.
Gdyby śmierć Liviusa mogła mu pomóc, zabiłby go bez żadnego zawahania.
Wiedział o tym.
Ta świadomość powinna nim wstrząsnąć, ale tak się nie stało. Nic nie liczyło się tak bardzo, jak miłość jego życia, druga połówka, jedyna istota, która mogła go w pełni zrozumieć, która odwzajemniała jego uczucie i która równie mocno go potrzebowała. 
Byli sobie przeznaczeni i nie mogli od tego uciec.
Magia kamieni nie mogła ich rozdzielić, tak samo jak magia Nathira nie mogła go całkowicie uchronić od ukochanego. Fizycznie, owszem. Psychicznie - wcale nie. Byli zbyt mocno połączeni, zbyt podobni w swej odmienności.
Viribus mógł uważać, że opuszczenie go było jedynym racjonalnym wyjściem. Ale elf nigdy nie kierował się rozsądkiem . 
Jego siłą napędową były emocje.
A te mówiły, że za wszelką cenę musi pozostać przy swoim ukochanym i sprawić, by ten znów się uśmiechał. 
Jego moc znów potoczyła się po posadzce, zbierając zniszczone resztki, układając je na swoich miejscach, składając, sklejając, łącząc i poprawiając. Najpierw poszły w ruch popioły, ale zaraz za nimi pobiegło szkło, drewno, aż wreszcie kamienie. 
Wszystko, by uszczęśliwić Viribusa. Wszystko.
Powrót do góry Go down
StardustBadass Uke
Stardust

Data przyłączenia : 27/07/2017
Liczba postów : 297
Światło w mroku - Page 8 2gWp8ne

Cytat : Zero fucks given

Światło w mroku - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Światło w mroku   Światło w mroku - Page 8 EmptyPon Gru 18, 2017 12:48 am

Gdy tylko Viribus poczuł znajome ciepło jego ukochanego, otulające go, podtrzymujące silnym ramieniem, natychmiast chwycił go desperacko w swoje objęcia. Jakby tonął. Jakby to był ostatni raz. Nie mógł pogodzić się z tym, że wciąż krzywdził Nathira, a jednak cały czas łaknął jego bliskości, jego dotyku. Wiedział, że być może byłoby dla niego lepiej i bezpieczniej, gdyby Władca Ciemności pozwolił mu odejść. Ale... Nie potrafił. Miał w sobie to coś, co było od niego silniejsze. Co rwało do elfa, ciągnąc za sobą Viribusa. Co sprawiało, że choćby chciał, nie potrafiłby odpuścić.
Kochał go. Kochał go samolubnie i zachłannie, chłepcząc miłość niczym spragniony i wycieńczony wodę. I za to również było mu wstyd. Choć wystarczyłoby jedno słowo Nathira, by Pan Mroku nie próbował go zatrzymać, gdyby chciał odejść, wszystko w nim krzyczało, by na to nie pozwolić. Nie chciał, aby go opuścił. Potrzebował go niczym powietrza. Bez niego by zmarniał i usechł, a ostatecznie odszedł ze świata. Żal rozdarłby mu serce i byłby jeszcze bardziej przejmujący, niż ogarniające go smutek i poczucie winy.
Dopóki Nathir był blisko, była nadzieja.
Nie wierzył, że spotkało go takie szczęście. Jego ukochany, mimo wszystkich trudów, jakim musieli stawić czoła, mimo tych wszystkich haniebnych i niewybaczalnych czynów, jakich się względem niego dopuścił, chciał trwać przy nim. Zbierał miękkimi wargami jego łzy, szeptał uspokajające słowa, które spływały delikatnie na zszarganą duszę Viribusa.
- Przepraszam - wyjąkał przez łzy. - Zawiodłem cię. Znowu. Nie chciałem. Nie chciałem cię zranić, nie chciałem cię wystraszyć.
Wszystko, czego zawsze pragnął, to być przy swoim ukochanym, chronić go. I choć nie wychodziło im to na dobre, nie mógł się poddać. Ta miłość była najlepszą rzeczą, która go spotkała. I dopóki była odwzajemniona, nie mógł z niej zrezygnować, niezależnie od tego, jak by ich ta bliskość raniła. Musieli próbować. Poza sobą nie mieli niczego innego.
Viribus dopiero teraz zaczynał rozumieć, że elf czuł dokładnie to samo, co on. Wiedział, że go kochał, ale do tej pory miał niejasne poczucie, że nie było to takie samo uczucie. Że nie kochał go tak samo. Wcześniej nie potrafił sobie wyobrazić, że ktoś taki jak Nathir potrzebowałby jego, kogoś tak niedoskonałego, skrzywdzonego i spaczonego, jak wody i powietrza. Ale teraz było inaczej. Wyraźnie czuł, że żaden z nich nie mógł istnieć bez drugiego. Że miłość go zaślepiała, że im bardziej jego uczucie rosło, tym bardziej wynosił ukochanego ponad siebie, nie doceniając jego uczucia.
To był jego kolejny grzech.
Był tak niepewny siebie... Nigdy nie podejrzewałby się o tę cechę. I z niepewności tej zrodziło się przekonanie, że wszystko, co złe było jego winą, spoczywało na jego barkach. Brał na siebie więcej, niż mógł, pragnąc ulżyć Nathirowi, a tylko go tym krzywdził. Nie chciał już popełniać tych samych błędów.
Otarł resztki łez z policzków i uniósł zaczerwienione oczy, by spojrzeć miłości swojego życia w jej wypełnioną troską i czułością twarz. Należeli do siebie, jak niebo należało do ziemi, jak noc należała do dnia, a księżyc do słońca. Jedno nie mogło istnieć bez drugiego.
- Chcę spędzić z tobą wieczność - wyznał, drżącym głosem, choć już wielokrotnie głosił niegasnącą miłość do elfa. - Chcę być przy tobie. Zawsze. W szczęściu i w smutku. Chcę dzielić z tobą każdą chwilę.
Viribus nie był pewien, czy Nathir wiedział, ile znaczyły dlań jego słowa. Nie zostawię cię. Naprawimy to - jego ciepły ton dotykał serce kruczowłosego mężczyzny. Jego wargi drżały ze wzruszenia, oczy szkliły się. Kochał go tak, że było to aż bolesne.
Pociągnął nosem i uśmiechnął się, gdy to, co zostało zniszczone, zaczęło wracać na swoje miejsce. Splótł swą chłodną magię z jasną i ciepłą mocą elfa, by wspólnie wszystko naprawić. By każdy kamień trawił na swoje miejsce. Resztki wieży wyłoniły się z oceanu i ociekając słoną wodą, popłynęły ku swemu pierwotnemu położeniu, jak drobiny rozbitego żalem i poczuciem winy serca Viribusa, które na powrót znalazły swoje miejsce.
On znów znalazł swoje miejsce. W ramionach ukochanego.

_________________
Światło w mroku - Page 8 VLtL49H
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Światło w mroku - Page 8 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Światło w mroku - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Światło w mroku   Światło w mroku - Page 8 EmptyPon Gru 18, 2017 1:20 am

- Nigdy mnie nie zawiodłeś. Nigdy - odparł z czułym uśmiechem płomiennowłosy, lekko potrząsając głową, jakby delikatnie strofował miłość swojego życia. Jego usta wygięły się natychmiast w uśmiechu, bo jego ukochany wreszcie się odezwał, zareagował, powoli powracając do świata żywych, świata ciepła, bliskości i radości. Nathir wzmocnił tylko uchwyt, pocałunki przybrały na sile, by w jakiś niesamowity sposób pociągnąć Viribusa do góry, z tej otchłani cierpienia, prosto do świata elfa. Może i trochę zniszczonego, trochę nadwyrężonego, ale znajomego, wypełnionego bezwarunkowym uczuciem do nikogo innego, jak Pana Mroku.
- Zawsze będziesz, kochany. Zawsze i wszędzie, tutaj jest twoje miejsce. - Zapewnił go ciepłym głosem Nate, odwzajemniając uśmiech i całując go delikatnie w usta. Jego wargi były słone, podobnie jak te należące do Władcy Ciemności, ale jednocześnie były najsłodszą rzeczą pod całym słońcem. Pieczętowały ich obietnice, przysięgi, potwierdzały że nic się nie zmieniło, że wciąż byli razem - pomimo wszystkich kryzysów, gotowi rzucić się do drugiego, byle tylko mu pomóc. Każdy z nich oddałby bez wahania życie i szczęście, byleby drugi odnalazł radość - ale nie mogli tego zrobić, bo bez siebie nawzajem nie istnieli. Póki jeden oddychał i śmiał się, póty drugi mógł czynić to samo.
Ich odmienne moce naprawiały Pałac Nieśmiertelności - powoli, starannie, tym razem pod przywództwem tej żywej, pachnącej trawą, która miała doświadczenie w kreowaniu i nadawaniu sensu, pozostawianiu za sobą piętna, które czyniłoby innych szczęśliwymi. Ani przeklęte dusze, ani ciężki, magiczny ra'mirth nie miały szans w połączeniu z tą pozytywną siłą. Nathir nie mógł od razu wszystkiego uzdrowić - ale podobnie jak w wypadku Viribusa, mógł poświecić swój czas i cierpliwość, pokazać swoje serce i powoli, kawałeczek po kawałeczku, naprawić kolejne, pozornie obumarłe fragmenty.
Elf miał czas. Wiedział, że mógł to zrobić. 
Wiedział i zamierzał.
A na każdym czarnym kamieniu, który zetknął się z jego magią kreacji, pozostawiał jedną, złotą linię - ślad, że tam był. Znak oznaczający, że nie było już w nim tylko pustki i nienawiści - ale zaczęło tętnić życie i szczęście.
Dokładnie tak samo, jak u jego ukochanego.
- Nic nas nie rozdzieli. - Przysiągł cicho, a siła jego słów, nasączonych zarówno magią, jak i przekonaniem, ugruntowała ich delikatną, ale niezbędną do przeżycia relację. Byli jednością - nikt i nic nie mogło tego zmienić.

~.~

Koniec
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Światło w mroku - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Światło w mroku   Światło w mroku - Page 8 Empty

Powrót do góry Go down
 
Światło w mroku
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
 Similar topics
-
» Brudne Światło i Czysty Mrok

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Zona scriptum :: Fantastyka :: Zakończone-
Skocz do: