Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Powrót po latach.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyCzw Wrz 28, 2017 7:53 pm

First topic message reminder :

Mówi się, że wrzucając kamień do wody tworzy on na tafli falę. Te zaś rozrastają się o masywnych wielkości. Interpretując to prościej: z jednego czynu powstaje masa kolejnych. Z jednego dobrego ciągnie się nić czegoś przyjemnego. Z złego wychodzić nić nieprzyjemności. Taki pojedynczy czyn doprowadził do rozstania dwójki przyjaciół. Jeden z nich zaciągnął się do wojska a drugi wziął ślub. Czyn za czynem. Fale z latami coraz mocniej się rozchodziły.
Kilka lat później nadal mamy do czynienia z nieustającą wędrówką fal. Wojskowy wraca z bagażem przeżyć oraz traumą powojenną do rodzinnego miasteczka a na pokaz szczęśliwy mężuś dalej tkwi w przymusowym małżeństwie. Właśnie wtedy na nowo się spotkają.

Argent - wojskowy
&
Zerlov - iście szczęśliwy mężulek

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptySob Gru 16, 2017 10:11 pm

Wstąpili na cieniutki lód, który nagle pękł a ich ciała wchłonęła otchłań wody z oceanu. Najgorszy nie był chłód a świadomość, że lód na nowo łączył się z sobą ucinając im drogę na powierzchnię. Wpadli w pułapkę z której nie ma ucieczki. Joshua ledwo co wstrzymywał oddech a im więcej czasu mijało tym mocniej wierzył, że zaraz się utopi. A mieli spędzić dzień na spokojnie, śmiejąc się z czasów gdzie problemem było co zjedzą lub czy pomysł Neala nie jest za.. ciężki. Ale sam tego chciał. Oni tego chcieli. Nawet jeśli wmawiali sobie, że nie to skoro podjęli trudny temat, coś w środku nich mówiło na odwrót. Pewnie serca chcące odkryć prawdę. Za późno na odwrót. Albo stawią razem czoła albo przyjdzie im uciekać.
Jak co? Wyduś to z siebie, powiedz mi. Pomyślał ale nie powiedział. Zabawna ironia. Od niego wymagał a sam nie potrafił się odezwać. Wpatrzony w drogę ani myślał odrywać od niej wzroku. Bał się, że jeśli obróci głowę to trafi na pełen strachu lub bólu wzrok przyjaciela. Po tonie słyszał, że źle zrobili. Taka rozmowa sprawia nie lada trudności byłemu żołnierzowi a jednak Joshua chciał ją ciągnąć. Wciskając powoli hamulec przyglądał się jak nieznajomy, młody mężczyzna szykuje się do przejścia. Zanim zrobił pierwszy krok kiwnął w podzięce głową w ich stronę i dopiero ruszył. Przepuszczanie pieszych na pasach jest, powinno być normalne, a jednak wielu pojebów przejeżdża nie rozglądając się czy przypadkiem ktoś nie próbuje przejść. Zajął mu myśli na krótki ułamek sekundy. Wystarczyło by dojść do sedna dzisiejszego dnia.
Na początku zdawał się nie słyszeć ważnej informacji. Bo usłyszenie, że najlepszy przyjaciel, z którym zrobiło się więcej aniżeli zwykle się robi, jest gejem nie jest czymś codziennym. Wrzucił jedynke, upewnił się, że nikogo więcej nie ma w pobliżu i z hamulca przeszedł na gaz. Zamilkł a z nim na krótki moment radio. Widocznie mieli krótką przerwę albo coś nie łapało. Przejechali niemały dystans zanim łaskawie się odezwał. Należy mieć na uwadze jedno: wciąż jechali do przodu, zmierzając do wcześniej ustalonego celu. Nie wracali. Skoro doszło do takiego wyznania.. Czas głębiej o nim porozmawiać.
-Wiedziałem.. Znaczy, domyślałem się. -wyszeptał ochryple, nieco nieobecnie. Nie brzmiał specjalnie na wkurzonego, ani nie dało się wyczuć od niego zniesmaczenia całą sytuacją. Najprościej mówiąc, był nieobecny sobą. -Właściwie ani razu nie zauważyłem tego za czasów, gdy byliśmy razem. Podejrzeń nabrałem później. Ty odszedłeś a ja miałem sporo czasu na rozmyślenia.. To wtedy.. -zaciął się na krótki moment. Milczenie było spowodowane bodźcem zewnętrznym w postaci nieznanego typka zajeżdżającego mu drogę. Zacisnął usta mocno, w cieniutką linię ażeby niepotrzebnie sie nie unieść. Olać go. -Pomyślałem o tym.. Że możesz być gejem. Dodałem dwa do dwóch ale nigdy nie byłem pewien w stu procentach. Aż do dziś. -szepnął.
Nie zachowywał się ani trochę jak ktoś komu najlepszy, jedyny taki przyjaciel wyjawia ciężką tajemnicą. Przyjął wiadomość ze spokojem, wręcz w milczeniu, analizując właściwie swoje położenie w tym bałaganie.
On był w to zamieszany najbardziej. Przecież wiedział.
Bo wtedy.. Tamtego dnia..
Pamiętał. I do dziś obawiał się tego co go tak mocno przeraziło. A miało wiele wspólnego z Nealem. I światem, jaki był mu nieznany. Światem, którym nie żądzą kobiety a płeć przeciwna.
Joshua jednak nie był takim bystrzakiem. Nie wpadł na kolejny trop. Na to kim był dla niego. Nie wpadł na to, że Roberts go kochał.
-Nie przepraszaj mnie. -odparł w końcu. W końcu łaskawie spojrzał na niego, ukradkiem bo ukradkiem ale zawsze. Jesteś gejem a ja żyje w znienawidzonym, piekielnym małżeństwie. To nic takiego. W życiu nigdy i nikomu nie chciał wyjawić całej prawdy tak jak jemu w tym momencie. Powiedzieć prawdę. Że jej nie kocha, że małżeństwo jest wręcz udawane, że coraz częściej stara się sypiać poza domem, że tamtego dnia przeraził się uczucia. Uczucia, które poczuł. Nieznane mu dotąd wywołało panikę. Zacisnąwszy mocniej dłoń na kierownicy mówił dalej. -Jesteś gejem i co z tego? Nie zostawię Cię z tego powodu. Nie po to tyle na Ciebie czekałem aby teraz odpuścić i Cię stracić.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 17, 2017 1:16 am

Neal przez naprawdę długą chwilę był przekonany, że ta rozmowa, to wyjście, to był największy błąd w jego całym życiu. A przynajmniej jeden z trzech największych. Szczerze żałował, że pozwolił jej przejść na te tory, które w pewien sposób czyniły go bezbronnym - i jednocześnie, mając za zadanie wyjaśnić trawiące ich od lat wątpliwości, tylko wszystko utrudniały. Roberts nie chciał analizować swoich dawnych czynów, nie chciał tłumaczyć zachowań, których prawdziwy sens tylko by go oddalił od przyjaciela. 
Ponad wszystko pragnął po prostu zapomnieć i zacząć od początku - ale na to nie mógł liczyć. Nie miał takiego luksusu, a poprzednia próba ucieczki od problemów i rozpoczęcia nowego życia zakończyła się olbrzymim fiaskiem.
Wręcz zmusił się do zatrzymania trzęsących się dłoni i odetchnął ciężko. Zamknął oczy. Musiał, musiał, musiał się uspokoić, takie panikowanie do niczego mu się nie mogło przysłużyć. Przez nieznośnie długą (chociaż w rzeczywistości zapewne całkiem krótką) chwilę walczył z ochotą, by otworzyć drzwi do samochodu i po prostu wyskoczyć na drogę, z nadzieją, że coś go trafi i zabije na miejscu. Wtedy nie musiałby już rozmawiać o takich sprawach, nie musiałby walczyć z atakami paniki, ani miłością do heteroseksualnego (i żonatego, o czym cały czas próbował zapomnieć) mężczyzny.
Ale oczywiście to nie było żadne rozwiązanie.
Niemal podskoczył, gdy blondyn wreszcie przerwał panującą między nimi ciszę. Tak pogrążył się we własnej beznadziei, w domysłach i oczywistościach, że nawet nie zaczekał na prawdziwą reakcję. A ta była... Niepokojąca?
Sam nie wiedział, jak przyjąć spokój swojego towarzysza. Czy to była odpowiednia reakcja? Czy wyrażała tylko pewne zdumienie, ale też akceptację, czy wręcz przeciwnie, pewność i dystans? Brunet próbował wyłapać odpowiednie brzmienia w głosie swojego towarzysza, nie dostrzegając żadnych widocznych zmian na jego twarzy. Właśnie w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, jak wiele ich już dzieliło - te kilka lat nieobecności przyczyniły się do zaistnienia pewnych różnic pomiędzy tamtym, młodym i nieśmiałym, a tym, dorosłym i konkretnym, Joshuą Maverickiem. Gdyby Neal przy nim był, potrafiłby wyłapać nowe, inne niż kiedyś, oznaki zdenerwowania, obrzydzenia, bądź akceptacji. Tak jednak nie było - teoretycznie wciąż go znał, potrafił się dogadać, zauważyć w nim tamtego chłopaka, ale w praktyce... Jak to zwykle bywa, w szczegółach się już mylił.
Uniósł dłoń i przetarł twarz ze zmęczeniem, nie wiedząc, co powinien powiedzieć. Protestować? Podziękować? Milczeć i udawać, że ten temat nigdy nie zaistniał? Sam nie wiedział.
- Nigdy... Nigdy nikomu o tym nie powiedziałem - szepnął w końcu, zwlekając z odpowiedzią niemal równie długo, co niebieskooki. - Ani niewiele zrobiłem w tym kierunku. Po prostu... Tak się stało. - Wzruszył lekko ramionami, ze słyszalną rezygnacją. - Myślałem... Sądziłem, że będziesz czuł się niedobrze w moim towarzystwie. Po tym wszystkim. - Westchnął.
Czy mówił o powodzie, przez który zniknął z życia swojego przyjaciela? Czy może o tym, dlaczego od razu mu nie powiedział? A może o tym, że w tym momencie, po tylu latach, żonaty Maverick się od niego odwróci? Dostanie ostateczne potwierdzenie, że coś było z Robertsem nie tak i odejdzie, uspokojony, że jego ten problem nie dotyczy.
- Nigdy nie lubiłem żałować swoich czynów, ani tego, kim jestem, ale... Zawsze daleko mi było do nieskazitelnego ideału. - Uśmiechnął się słabo pod nosem, delikatnie kiwając głową w stronę blondyna. - Do ciebie. Nie każdy w końcu może być wymarzonym synem, prawda? To była zawsze twoja rola. Może po prostu... Może po prostu ten moment jest idealnym by stwierdzić, że jestem niewart fatygi? - Zaśmiał się cicho, słabo i zgorzkniale.
Gdyby on wiedział... Gdyby zdawał sobie sprawę z tego, w jaki sposób myśli o nim były żołnierz... Na pewno by tak nie mówił. Ten powód do zostawienia go, do odejścia, odrzucenia, byłby idealnym. Wystarczyło tylko otworzyć usta i powiedzieć dokładnie te słowa. "Kocham cię".
Musiałby podkreślić, że nie tak, jak brata, ale... Ale w końcu by to doszło do Mavericka. Może nie natychmiast, ale zrozumiałby sens tych słów.
Wystarczyło tylko rozchylić wargi. Przez krótką chwilę naprawdę takie rozwiązanie kusiło bruneta. Wreszcie pozbawiłoby go wszystkich problemów.
Tyle że... Nie potrafił. Nie chciał stracić Joshuy. Znowu go od siebie odepchnąć, znowu uciec.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 17, 2017 4:06 pm

Joshua zareagował jak zareagował ale czy nie jest lepiej porozmawiać w spokoju oraz ciszy, aniżeli krzykach i oburzeniu? Po co podnosić głos, obrzucać się błotem lub wyciągać różnorodne brudy? Takim torem nie dojdą za daleko. Poza tym Joshua nie czuł się na siłach aby się denerwować. Nie ważne co czuł. Zmarszczył lekko nos, kiedy skręcał w polną dróżkę. Powoli, ostatnim czego chciał było uszkodzenie ukochanego środka transportu.
-Neal.. -zaczął niepewnie ale z każdą kolejną sekundą modulował głos. -Wiele razy zastanawiałem się jaka byłaby moja reakcja gdybym się dowiedział o tym jeszcze w okresie, gdy normalnie.. byliśmy przy sobie. I nigdy nie mogłem zdecydować się na jeden scenariusz. Czy byłbym jedynie zdziwiony, czy zniesmaczony, czy zły, czy przyjąłbym ów wiadomość na luźno. -mamrotał ostrożnie, tak jakby dopiero co dobierał odpowiednie słowa. -Wiem jednak, że po czasie chciałbym abyś wrócił. Przepraszałbym Cię setki tysięcy razy za swoje, możliwe, złe odebranie tego. Po części przez to co sam przeszedłem w dzieciństwie. Nauczyłem się wtedy, że wszyscy jesteśmy równi. Jesteśmy ludźmi. Nawet jeśli coś nas od innych różni.. A po części przez to jak bardzo jestem z Tobą zżyty. Dlatego dzisiaj ani myślę odwracać się od ciebie.
Nie zdawał sobie sprawy czy mówi z ładem i składem, czy tylko to co ślina nasunie mu na język. Zapomniał się i nie wsłuchiwał co mówi. Za cel obrał sobie przekonanie go, że wyznanie do bycia gejem nie odtrąci go. Wszystko jest w porządku. Akceptuje go i nie ma z tym żadnego problemu. Zamilkł kolejny raz, bardziej z powodu dojazdu do celu aniżeli usłyszanych słów. Zaparkował nieco na boku ażeby nie zastawiać dróżki, kilka kroków od wielkiego drzewa na którym widniał średnich rozmiarów domek. Daleko mu było do pierwszej świeżości ale jako tako wyglądał na stabilny.
-I Tobie i mnie było i jest daleko do ideału, więc proszę mnie do niego nie przyrównuj. -odparł szeptem, siląc się na słaby uśmiech. Ideał? Dobre sobie. Otworzył drzwi i wymamrotał, zanim wyszedł. -Ten moment jest idealnym abyś wyszedł i przestał pieprzyć takie głupoty.
Koniec, po prostu chciał w spokoju wdrapać się na zapomniany domek, posiedzieć w nim jak za starych czasów a później zjeść kolację. Po wyjściu z auta obszedł je raz, czując silną potrzebę obejrzenia wozu, stając z tyłu, by z bagażnika wyciągnąć dwa koce. Na wszelki wypadek. Ciekawe co by zrobił gdyby tylko znał całą prawdę jaka kryje się za wyznaniem przyjaciela. Ciekawe czemu raz po raz wracał wspomnieniami do dnia ich zbliżenia. Jakim, kurwa, prawem? Napawał się na nowo tym samym lękiem co wcześniej.
Chciał o coś zapytać. Bo mógł, bo nadeszła takowa okazja, bo skoro poruszyli ów temat jest to najlepszy czas.. Nie zapytał. Jeszcze nie dziś.
-Czemu Twoim zdaniem jestem idealnym synem? -zapytał, zatrzaskując bagażnik. Ochłonął, oswoił się z sytuacją, więc czas aby dorośli mężczyźni weszli do domku na drzewie. -Wiesz, że czasem to co na zewnątrz, inne jest w środku?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 17, 2017 5:10 pm

Neal grzecznie milczał, wsłuchując się w słowa osoby najważniejszej w całym jego życiu, skupiając się na nich, analizując, obracając w głowie, próbując dojść do jakichś wniosków - najlepiej takich, które pomogłyby mu odnaleźć właściwą drogę do przyszłości. Brunet nie wiedział, co powinien zrobić. Akceptacja Joshuy wciąż do niego nie dotarła - owszem, usłyszał te słowa, w jakiś sposób przyjął je do wiadomości, ale kompletnie nie potrafił sobie z nimi poradzić. Nie miał pojęcia, co to dla niego oznaczało. Nigdy wcześniej nikomu nie wyznał prawdy o swojej orientacji - nie wiedział, czego powinien się spodziewać. Czy odrzucenie byłoby lepszym wyjściem? Może byłby wówczas spokojniejszy. W końcu, tak naprawdę, właśnie tego oczekiwał. Każda inna reakcja nie mieściła się w jego głowie, nie pasowała do jego światopoglądu, do tego, na co się przygotował.
Milcząc posłusznie wyszedł z auta, zamknął trzymany w dłoni pojemnik z ciastem i ruszył u boku towarzysza do drewnianego domku. Wyglądał na odrobinę zaniedbany, ale nie tak, jakby zaraz miał się zawalić. Roberts może nigdy nie poszedł w ślady swoich rodziców, ale miał oko do szczegółów i znał podstawy budowlanki. W jego opinii miejsce należące do Mavericka nie zagrażało zawaleniu - ale na wszelki wypadek okrążył drzewo, upewniając się w tym przekonaniu i postukał w kilka punktów, sprawdzając czy przypadkiem środek nie był zapleśniały lub wyżarty przez korniki.
Dopiero gdy skończył, obrócił się w stronę swojego towarzysza.
- Jesteś idealnym synem, bo robisz dokładnie to, czego się od ciebie oczekuje. Nigdy nikogo nie zawiodłeś. Wręcz żyjesz dla innych. - Uśmiechnął się do niego z pewnym przygnębieniem, którego przyczyna była jednak kompletnie niejasna. - Ja za to błądzę, zawodzę, nie da się zrozumieć moich motywacji... - Wymieniał na palcach, opierając się lekko o pień i kręcąc głową. - Nikt oprócz ciebie tak naprawdę mnie nie zrozumiał. Nawet nie próbował. Byłem tylko dziwnym, ciekawym typkiem, który wplątywał cię w kłopoty. - Roześmiał się cicho, wchodząc do domku dopiero wtedy, gdy wdrapał się do niego Maverick.
Gdy przyjaciel potwierdził, że wszystko tam było bezpieczne.
Nie chciał oczywiście, by cokolwiek mu się stało - ale jego instynkty przetrwania, odrobinę poddenerwowane zmysły potrzebowały tego zapewnienia. Zupełnie obce miejsce, może i wyglądające z zewnątrz niegroźnie, nie było jednak zbyt wiarygodne. Któż mógł wiedzieć, co czyhało na nich w środku
Mimo to, wreszcie wszedł.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 17, 2017 6:03 pm

Joshua mimo, że pierwszy kroczył do drzewa to odczekał odpowiednią chwilę, nim Neal nie obejrzał swym okiem konstrukcji. Jego milczenie znaczyło zgodę na wejście. O to chodziło. Na krótką chwilę wejść wyżej, ponad codzienną drogą jaką się kroczy. Przerzuciło koce na na ramiona, kładąc dłonie na jeden z wyżej wbitych w drzewo stopni, kiedy zamarł. A raczej zdrętwiał, bo jedne z wypowiedzianych słów w sekundę dały mu więcej do myślenia aniżeli czasem wielkie wywody. Robi to czego oczekują inni.. Nie zawodzi.. Przez te lata wiedział, że robi wszystko wbrew sobie. Nie korzysta z życia słuchając siebie a robił to poprzez wsłuchiwanie się w to czego chcą inni. Stracił masę pięknych dni słuchając się niczym posłuszny piesek Mad, własnej matki czy ojca. Grał melodię jaką mu narzucano, karcąc za samowolkę.
Nie zawodził? Czy był człowiekiem idealnym, nieomylnym, wspaniałym? Był marionetką, która zawodziła samego siebie oraz zawiodła własną matkę, która chciała aby jej syn zakochał się piękną, czystą miłością w równie pięknej kobiecie a później dał jej wnuki. Zawiódł, bo ani nie kochał, ani nie wybrał dobrej kobiety ani nie miał w planach poczynać dziecka. Zawiódł samego siebie, bo zapomniał jak żyje się wobec własnych przekonań. W miarę szybko wrócił do świata realnego, zdając sobie sprawę, że nawet nie zdołał wspiąć się na jeden schodek. Wyglądał dziwnie a nie chciał póki co wyjawiać czemu się zaciął. Kolejnej rzeczy od tak mu nie powie. Nie ważne, czy pragnął wyrzucić z siebie cały swój żal oraz obawy. Nie dziś.
-Wolałbym błądzić, uwierz mi. -odparł ledwie dosłyszalnie, uważając, że lepiej więcej w tym temacie nie mówić. Układając nogę na ostatni schodek jeszcze coś dorzucił. -A ja byłem zwykłym, szarym, nieufnym chłopakiem, który uwielbiał być przez Ciebie wplątany w niejedne kłopoty.
Nie zauważył u siebie lekkiego uśmiechu, który przemknął na jego twarzy po wypowiedzeniu ostatnich słów. Te kłopoty dawały mu poczuć, że podobnie do innych nie musi się bać co czeka go za rogiem lub też kto. Dało nieco pewności siebie a dla nękanego chłopca to wiele.
Pierwszy oraz od dłuższego czasu odwiedzał swój dawny domek. I co? Niewiele się zmieniło. Zakurzył się, zawalił liśćmi ale jeśli ostatnim razem zostawił cokolwiek w tym miejscu wszystko było. Ogólnie w środku znajdowało się niewiele. Stary, zakurzony dywanik w kolorze zieleni, jakaś niedbale zbita szafeczka, kilka plakatów, w rogu dojrzał stare gazety, z drugiej strony byle jaka pufa a obok niej mały śmietniczek. Czyli standard jak na taki domek.
-Dawno tu nie byłem. -szepnął z cichym westchnięciem. Odsunął się na bok dając mu wejść, a korzystając z okazji jeden koc rozłożył na podłodze, gdzieś na środku. Długo nie czekał, bo z automatu klapnął na jeden bok robiąc miejsce towarzyszowi. Drugi koc czekał w razie gdyby było im zimno. Nie, wcale wcześniej tego nie planował.
-Lubiłem, kiedy wpadałeś do mnie z istnym entuzjazmem i wypowiadałeś słynne słowa "Słuchaj, mam pomysł" albo "Słuchaj, jest taka sprawa". Każde nasze kłopoty zaczynały się od Twojego słynnego "Słuchaj". -odparł z śmiechem, unosząc wzrok gdzieś w górę.
Nic złego nie czyhało na nich w tym miejscu. Byli bezpieczny. Neal był bezpieczny. Joshua jeszcze nie przywykł do tego, że teraz więcej prostych rzeczy może być trudniejsze dla byłego żołnierza. Po prostu zapominał. Ale niczego nie robił specjalnie.
-Przyznam Ci się, że czasem wręcz wyczekiwałem twoich pomysłów.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 17, 2017 7:25 pm

Brunet powoli wsunął się do domku, instynktownie trzymając się bliżej ściany pozbawionej okien i drzwi. Usiadł, z plecami dociśniętymi do niej, ignorując fakt, iż znalazł się dosłownie na skraju koca. Chłód mógł przetrzymać bez problemu, podobnie wilgoć i niewygodę, natomiast poczucie zagrożenia błyskawicznie mogło go pogrążyć w ataku paniki. Wolał nie ryzykować.
Uśmiechnął się, odruchowo reagując zarówno na słowa, jak i ton głosu swojego towarzysza. On też pamiętał tamte czasy, swoje (czasami) szalone pomysły, w które wciągał cichego, przestraszonego chłopaczka, który był gotów pójść za nim nawet w ogień. Oczywiście, czasami musiał go odpowiednio przekonać i uargumentować swój pomysł - ale w tym zawsze był mistrzem. Nadawał się bardziej na prawnika, czy nawet polityka, niż architekta - czy żołnierza. Potrafił wmówić wszystko i jeszcze przekonać drugą stronę, że tak naprawdę to był jej pomysł. Aż tak daleko w swoich przekonywaniach Joshuy się nie posuwał, bo jednak traktował go jak przyjaciela i cenił sobie jego zdanie.
Nie chciał też narobić mu nigdy kłopotów.
Zbyt dużych.
Roześmiał się cicho.
- Cóż, raczej nigdy nie musiałeś zbyt długo czekać. Byłem przecież pełen tych szalonych koncepcji. - Pokręcił głową w rozbawieniu. - Nie było chyba dnia, żebym zostawił cię w spokoju - a jeśli już się taki pojawił, tylko dlatego, że potrzebowaliśmy czasu na zdobycie wszystkich potrzebnych do planu rzeczy. - Wzruszył ramionami, z miną sugerującą, że był zupełnie niewinny. To przecież nie była jego zła wola, w żadnym wypadku. Po prostu miewał dziwne pomysły, które zawsze chciał wprowadzić w życie. 
Rozejrzał się po domku, tym razem patrząc pod innym kątem, niż czysto praktycznym. Chciał wiedzieć, co może mu powiedzieć o jego właścicielu, o siedzącym nie tak daleko od niego blondynie. Jak często tu bywał? Jak ważny dla niego był?
- Gdyby nie mój słynny "urok". - W tym miejscu zrobił palcami cudzysłów. - To twoja mama by mnie zamordowała, jestem tego pewien. Byłem typowym koszmarem każdego rodzica, a jednak mnie uwielbiała i karmiła tymi delicjami. - Wskazał głową na trzymane w dłoni pudełko z resztą ciasta. Zaraz potem je otworzył, jakby sobie przypomniał, że przecież nadal było i tylko czekało na konsumpcję. 
- Pewnie przestała liczyć, ile razy zerwałeś się przeze mnie ze szkoły, wylądowałeś w szpitalu, albo nie pojawiłeś się w łóżku przed wschodem słońca. Pamiętasz, ze dwa razy nawet byliśmy na komisariacie. - Zachichotał z bezczelnym samozadowoleniem. - Prawie zszedłeś na przesłuchaniu, ona również, a przecież nic takiego się nie stało. - Wywrócił oczami.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 17, 2017 8:08 pm

Kolejny raz zapomniał jak Neal jest wyczulony na wszystko i wszystkich. Zapomniał o jego nowym strachu przed innymi pomieszczeniami od tych, których po zmianie jeszcze nie zdążył zobaczyć; zapomniał o czujności. Dlatego tak swobodnie rozłożył koc, według swojego widzimisię. Nie za blisko wejścia, nie za daleko okna, tak żeby na wszelki wypadek widzieć jeśli ktoś miałby się zbliżać z daleka. Samemu albo wciskał się w kąt na pufę albo siadał dokładnie na samym środku domku, gdzie zazwyczaj był zniszczony dywanik. Nie pamiętał dokładnej daty bycia w tym miejscu ostatni raz ale doskonale pamiętał jak tu sprzątał. Dziś z czystym sumieniem mógł stwierdzić, że albo nikogo tu więcej nie było albo ten ktoś starannie odkładał wszystko na swoje miejsce. Ciężko stwierdzić. Patrzył ciężko jak ten stara się usadzić jak najbliżej ściany. Powinien był pomyśleć zanim nakazał mu siadać w samym centrum.
-Ciekawiło mnie skąd miewasz tyle tych pomysłów. Nie mówiąc już o energii. Wydawałeś się być wulkanem życia. Ja byłem całkowitym przeciwieństwem Ciebie. Ale przeciwieństwa się przyciągają. - mruknął z drobnym uśmieszkiem.
Chwycił za swój koniec koca powoli przesuwając się bliżej Robertsa a wręcz napychając na niego ramieniem, czym bezsłownie dał mu znać aby na moment zsunął się z koca. Gdy wreszcie udało mu się wymusić na nim ten czyn zmienił pozycję materiału. Rozłożył go typowo pod ścianą, tam gdzie nie było ani okna ani żadnych innych dziur. Wtedy dopiero pozwolił mu na nowo usiąść. Właściwie najpierw sam usiadł, opierając się wygodnie o ściankę a później poklepał miejsce obok siebie, wypowiadając ciche "tak będzie Ci wygodniej".
-Ale powiem Ci, że nie od razu zadziałał na nią Twój urok. Na samym początku była przeciwna naszej znajomości. Starała mi się przetłumaczyć, że znajomość z Tobą nie przyniesie mi niczego dobrego. Z czasem zmieniła zdanie. Zauważyła jak dzięki Tobie się otwieram, aż w końcu poznała Cię w całości. Polubiła nie ze względu na mnie. Pamiętam jak powtarzała jakim dobrym jesteś chłopakiem, mimo wszystkich kłopotów. Mądrym, rozgadanym, czarującym chłopakiem. Wtedy zadziałał Twój urok, cwaniaczku.
Wzruszył ramionami z śmiechem. Gdzieś ten strach i dziwne uczucie z rozmowy w aucie zniknęły. Poczuł się swobodnie, spokojnie jak za dawnych lat. Odchylił głowę a powieki przymknął. Matka z czasem zauważyła ile dobra wniósł Neal w życie jej syna. Pomógł mu wyjść z cienia, w którym po cichu spędzał czas z strachem. Zauważyła ile znaczył Neal dla jej syna. Jak się z nim zżył. Zauważyła prawdziwą naturę Robertsa i nim się ogarnęła już darzyła go szacunkiem.
-Hej.. -burknął z niezadowoleniem, automatycznie otwierając oczy aby na niego spojrzeć. -Nie ma z czego się śmiać! Wtedy to było moje pierwsze przesłuchanie w życiu! Jak się naoglądało tyle filmów co ja to się kurna bało.. Cwaniak się znalazł.. -fuknął pod nosem, niczym obrażone dziecko. Jednak z wiekiem nie wszystko się zmienia. Długo się nie "fochał", bo po co skoro nie ma czasu na takie głupstwa?
-Jesteś pierwszą osobą, którą wziąłem do tego domku, wiesz? -zwrócił na niego uwagę zaledwie na krótki moment, uśmiechając się promiennie, zanim nie zaczął dalej wspominać. -Nigdy nie zapomnę jak dałem się namówić na wejście na dach po drabinie, która następnie magicznie padła na ziemie i nas uwięziła na dachu. Sporo czasu na nim siedzieliśmy a ja wtedy miałem ochotę sprawdzić jakie lądowanie będziesz miał, gdy Cię zrzucę. Oj nawet nie masz pojęcia jaka ta ochota była wielka.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 17, 2017 9:22 pm

- Kto by mógł się mi oprzeć, prawda? - Brunet puścił oko do swojego przyjaciela, śmiejąc się jeszcze głośniej. Oj tak, niejednokrotnie dzięki temu bliżej nieokreślonemu urokowi udawało mu się wyjść cało z różnych kłopotów. Nie potrafił wzbudzić w sobie poczucia winy za ten fart, który zawsze mu towarzyszył. Pochodził z dobrej rodziny, miał łatwość w kontaktach, świetnie obracał słowami, a i charyzma zawsze towarzyszyła mu w tarapatach. Nigdy się nie zawahał, nigdy się nie ograniczał, zawsze samodzielnie wyznaczał swoją ścieżkę - ale nigdy też nie zrobił prawdziwych głupot. Był inteligentny i kłopotliwy, ale nigdy szkodliwy. Jedynie utrudniał życie, ale... Czynił je też znacznie ciekawszym.
Z drugiej strony, pani Maverick miała rację. Z jego znajomości z jej synem wynikło wiele dobrego... Ale nie wszystko. Nie była świadoma uczuć, jakimi obdarzył go Neal. Pewnie nigdy by ich nie zaakceptowała - niezależnie od tego, jak sprawnie obracał by słowami, oferował uśmiechy i wpraszał się w łaski. Nawet, gdyby był tamtym, młodym, pewnym siebie i energicznym chłopakiem,  nie dałby rady jej przekonać do siebie - do takiego siebie - a co dopiero w aktualnym stanie. Były żołnierz z traumami, homoseksualista, który zniszczył małżeństwo jej idealnego syna.
Ha.
Tylko kolejny argument za tym, że Roberts powinien powstrzymać swoje potrzeby. Zakopać je gdzieś głęboko. Zapomnieć. Wymazać ze wspomnień i z marzeń.
Przymknął oczy, skupiając się na kolejnych słowach przyjaciela. Uśmiechnął się delikatnie.
- Dziękuję - szepnął cicho, ledwie słyszalnie, wdzięczny za takie wyróżnienie jego osoby.
Po następnym wspomnieniu przywołanym przez blondyna, parsknął śmiechem. Zerknął na niego spod półprzymkniętych powiek, uśmiechając się chytrze. 
- Wiesz, nie przypominam sobie, żeby to było "magiczne" zjawisko... Raczej... Odpowiednia kombinacja kopnięcia i zdolności aktorskich. - Zachichotał bezczelnie, lekko odsuwając się od mężczyzny, by ten "przypadkiem" go nie pchnął z oburzeniem po takim wyznaniu. Uniósł jeden palec do góry, dalej chichocząc.
- Pamiętam, że gwiazdy były piękne tamtej nocy, więc nie widzę powodu do oburzenia. Nie moja wina, że chciałeś szybko zabrać się za zadania na następny dzień. Tyle widoków by nas ominęło... - Nie mógł przestać się śmiać, widząc minę Mavericka. - No weź, musiałeś się domyśleć. Rzadko kiedy nie przewidziałem wszystkich możliwych wypadków. Inaczej byśmy skończyli połamani, a twoja mama nigdy więcej nie zrobiłaby mi ciasta. - Puścił do niego oko, gdy wreszcie trochę się opanował. - A okazja była niesamowita, deszcz meteorów! Zadania na matematykę mieliśmy w zasadzie codziennie, a takie widowiska są bardzo rzadkie. Warto było dostać później burę od nauczyciela. - Wyszczerzył się.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 17, 2017 9:54 pm

Prawda, pomyślał za co zaraz się skarcił. Odpowiedział jednym uśmiechem. Ile razy zazdrościł mu danego uroku, ile razy próbował upodobnić się do niego, tyle razy mu nie wychodziło aż dał sobie spokój, ciesząc się jego osobą. Upodabnianie jest głupie, każdy człowiek wyróżnia się czymś innym i to sprawa, że jest "piękny" wewnątrz ale dla chłopaka, którego gnojono w szkole podszycie się pod inną osobę czasem jest dobrą ucieczką. Ostatecznie zaprzestał swojej zmiany, uznając, że nie tyle chcę być jak on co trzymać z nim kontakt i być obok. Z kolejnymi dniami nie widział w nim jedynie kogoś kto spojrzał na niego innym wzrokiem ale widział w nim wsparcie, prawdziwego przyjaciela, kogoś z kim mógł być i mówić wszystko, nie bojąc się odtrącenia. Zawdzięczał mu wiele. Z niezrozumiałym wzrokiem powędrował na niego słysząc "dziękuję". Odpłynął i musiał na spokojnie dodać dwa do dwóch ażeby dojść za co mu dziękował.
-To ja Ci dziękuję. Za zmianę mojego życia, za bycie podporą, wiele dla mnie to znaczy. Tak samo jak i Ty. -nie ukrywał swoje zakłopotania aż tak wylewnym wyznaniem. Ściszał głos mówiąc co drugie słowo, bo choć wielokrotnie otwierał się przed nim z uczuciami to dzisiaj czuł się nieswojo z nimi. I nie chodziło o poznanie tajemnicy o byciu gejem. Nie. Bardziej o.. Joshue. O. Aktualnie czuł się jak nieśmiała nastolatka. No pięknie. To nic, że zaraz na nowo się ożywił. Nastolatka i dziecko nadal w nim siedziały.
-Przecież ja doskonale wiedziałem, że Ty za tym stoisz! Wchodziłeś ostatni i ledwo co prosto stanąłeś na nogi a drabina już leżała. -burknął wyciągając ku niemu oskarżycielsko palec. Urok działał, bo Joshua mimo oburzenia zmieniał swój wyraz twarzy na bardziej łagodny. -Okej, co do widoków, wygrałeś. Udało Ci się. Ale jak dobrze pamiętam Twoje "No nie wiem, kiedy ktoś po nas przyjdzie. Może godzina lub trzy" wcale mnie nie uspokajały! -zabrał palec ale ten ostatni raz posłał mu grymas. -A za zadania chciałem się brać szybko, żeby mieć szybciej czas wolny. -dodał jeszcze na koniec tematu.
Rozprostował z westchnięciem nogi, na nowo przymykając powieki. Czuć się beztrosko każdego dnia. Chociażby dziesięć minut dziennie. Piękna sprawa.
-Na drugim miejscu, zaraz po wizycie na komisariacie jest Twoja słynna zupa. Pamiętasz ten jeden raz, jak zachorowałem a Ty, mistrz gotowania, szef wszystkich szefów i kucharz wychwalany pod niebiosa zrobiłeś mi.. swój popisowy wywar? Ja nie wiem co cię nagle wzięło, bo tyle razy chorowałem i nic a tu ten jeden raz.. Ja Cię uwielbiam, nie żeby coś ale ta zupa była tak paskudna, że hej. Co Ty w ogóle do niej dodałeś? -zapytał z dosłyszalnym rozbawieniem w głosie.
Właśnie wtedy zabrzmiała cicha, lekka melodia jego telefonu.
Nie. Spierdalajcie.
Wszyscy.

Jeden dzień bez nikogo. Przecież i tak wróci do cholernego domu, przecież i tak porozmawia z matką, która zadzwoni wieczorem, bo blablablabla. Nie odbierze. Mógł zostawić ten cholerny telefon w domu. Albo go wyrzucić.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptySro Gru 20, 2017 1:07 am

- No przecież nie mogłem cię okłamać! Nie wiedziałem, kiedy ktoś przyjdzie. - Roześmiał się głośniej, kręcąc lekko głową, jakby nadal nie potrafiąc uwierzyć w to, co wtedy nawyrabiał. - Szczerze powiedziawszy, liczyłem na to, że znajdą nas tam jak najpóźniej, może nawet rano. - Puścił oko do towarzysza, przez chwilę przypominając dokładnie tamtego chłopaka - psotnego i wesołego, który zawsze miał plan, nigdy nie dało się go odwieść od raz obranej ścieżki i który wszystko musiał sprawdzić własnoręcznie. Jedyne, co różniło go od tamtej wersji, było widoczne w postawie zmęczenie - oraz delikatny cień zarostu na jego policzkach i brodzie.
Po kolejnych słowach przyjaciela uśmiech nie zszedł mu z ust, ale spomiędzy warg wydobyło się oburzone prychnięcie.
- Gdybyśmy robili wszystko, czego od nas wymagali, nie mielibyśmy wcale czasu wolnego. Kombinujesz jak dawniej, ot co.
Brunet przymknął oczy, przez chwilę pogrążając się w przyjemnym rozleniwieniu i spokoju. Było mu przyjemnie - może nie całkiem wygodnie, może nie całkiem ciepło, ale za to bezpiecznie, bez stresu i nerwów, bez wyczuwalnej sztywności, dystansu i dyskomfortu drugiej strony. Byli tylko oni dwaj, szum liści na zewnątrz i ich wspólne wspomnienia szaleństw. Neal nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł się tak dobrze.
Rozchylił powieki i uśmiechnął się chytrze.
- Tajemnica szefa kuchni. Gdybym zdradził, musiałbym cię zabić. - Zachichotał z bezczelnym samozadowoleniem, odruchowym gestem sięgając prawą dłonią do gospodarza domku i tarmosząc mu włosy. Zupełnie tak, jakby znowu byli dwoma szczeniakami, opiekującymi się sobą nawzajem, a jednocześnie potrzebującymi opieki. Idealne przeciwieństwa, które równie idealnie się uzupełniały.
I zupełnie nagle ta sielankowa atmosfera zniknęła.
Wibracja telefonu, przyłożonego do drewnianej powierzchni, przestraszyła byłego żołnierza na śmierć. Wyprostował się gwałtownie, jego dłonie wyuczonym ruchem sięgnęły do miejsca, gdzie powinna być kabura broni, a spojrzenie natychmiast odnalazło źródło hałasu. Nim nie dotarło do niego, że to była tylko komórka minęło kilka niesamowicie długich sekund.
Potem ręce Robertsa zsunęły się z powrotem na podłogę, a wzrok przemieścił się gdzieś w okolice przeciwnej strony domku. Speszył się intensywnością swojej reakcji - chociaż nie miał na nią żadnego wpływu. Chciał być przeciętny, pozbawiony tików, nerwowości, ataków paniki, wyczulenia na różne sytuacje, chciał znów być normalny, ale na to było za wcześnie. Mógł tylko próbować - i chociaż wiedział, że Joshua nie miał mu tego za złe, natychmiast pojawiło się w nim poczucie winy i pustka. Przez chwilę, krótką chwilę, było dokładnie tak, jak dawniej... A potem znów znaleźli się w tej szarej rzeczywistości, po kilku latach braku kontaktu, wielu przeżyciach, jeden ze złamanym sercem, które wciąż się łudziło, drugi z żoną i...
- W zasadzie, czym się teraz zajmujesz? - spytał cicho, przerywając napiętą (względną) ciszę.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptySro Gru 20, 2017 9:08 pm

Przyjemnie było powspominać stare, lepsze (jego zdaniem) czasy w dobrze dobranym towarzystwie. Najważniejsze. Najmniej ważnym problemem było wspominanie, ile to usiąść z z pierwszym, lepszym bliżej mieszkającym kumplem i przypomnieć sobie co działo się te kilak lat wstecz. Żadne wyzwanie. Wyzwaniem było odnaleźć odpowiednią osobą, z którą się chcę to robić. W której towarzystwie człowiek czuje się swobodnie. Joshua dawno nie czuł się tak dobrze. Dobra, telefon zepsuł cały urok oraz mu humor ale przez moment dał się ponieść chwili. Zapomnieć, nie patrzeć w przyszłość ani co czeka go poza terenem domku czy samego auta. Pożegnają się a on wróci do szarej rzeczywistości. Pytanie, kiedy coś zmieni w sowim życiu, skoro tak bardzo mu się nie podobało? Daleko mu do faceta z jajami. Serio. Przydałoby się postawić na swoim, raz w życiu nie patrzeć na innych.
Całkowicie zapomniał o możliwości nieufności jaką może spowodować dzwonek telefonu. Zapomniał. Znów. Nie uszło mu uwadze ta nagła zmiana w zachowaniu przyjaciela, dlatego szybko wyciągnął telefon, odrzucił połączenie a na sam koniec wyciszył dźwięk. Dla większej wygody i pewności telefon położył między nimi, tam gdzie była na tyle szpara i tak aby Neal mógł go widzieć. Nie żeby kontrolował kto wydzwania ale aby mniej wiecej wiedział jeśli ktoś zechce na nowo się dobijać. Tym kto dzwoniła była Mad. Wiedział, przecież zdążył ją rozłączyć.
-Niczym ciekawym. Pracuje przy reklamie w firmie niedaleko mnie. Praca nie posiada w sobie większej adrenaliny ale jest dobrze płatna. -wzruszył marnie ramionami. W tych czasach liczył się pieniądz. Aby jeść, mieć na czym spać lub w co się ubierać potrzebne są pieniądze. A pieniądze niestety nie rosną na drzewach. Z drugiej strony czas w pracy był dla niego ucieczką. W godzinach zawodowych zazwyczaj chował telefon do szafki a raz zdarzyło mu się go wyłączyć. Przekrzywił głową w jego stronę. Czar prysł przez jeden telefon.
-Powiem Ci, że najciekawszą rzeczą w mojej robocie jest patrzenie jak współpracownicy użerają się z pożerającą pieniądze maszyną z jedzeniem. Ja nie wiem czy ja jestem takim zrzędzą, że nie widzę w niej wielu pozytywów, czy to nie moje powołanie. -zacmokał, nieznacznie osuwając się plecami po ściance. Niby pracował przy reklamie ale gdzie w tym adrenalina? Gdzie jakieś ekscesy? Zabranie mu kilku młodzieńczych lat przez pseudo kolegów odczuwał dopiero teraz. Zabrakło mu nawet samego roku dziecinnych szaleństw. Tak czy siak uśmiechnął się głupkowato.
Wystarczyła jedna wibracja by uśmiech znikł. Stawianie telefonu na widoku właśnie okazało się być debilnym pomysłem. Jedna krótka wibracja zwiastowała sms. Zanim zdążył zareagować wszyscy tu obecni mogli odczytać początek pięknego sms od pięknej Pani Maveric.
"Jesteś pieprzonym gnojem, Josh. Dzisi...."
Tu urywała się wiadomość. Jej dalszą zawartość mógł odczytać sam posiadacz telefonu. Zareagował za późno. Owszem, pochwycił jak oparzony telefon, modląc się aby Neal niekoniecznie odczytał jak jego przyjaciela komplementuje żona.
-Wybacz... -mruknął, a raczej wydukał jako przeprosiny za kolejne przeszkodzenie im w rozmowie. Szybko odczytał całą zawartość sms.
-Właściwie co Ty teraz robisz? Bo jak mam być szczery to nic mi Twoja mama nie mówiła..-o tak, sprytna zmiana a raczej chwycenie się tematu. Nerwowym tikiem wcisnął telefon do bocznej kieszeni spodni. -Poza tym czy pasuje Ci zwykła pizza na kolacje?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 24, 2017 12:59 am

- Nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek szukał adrenaliny. - Brunet parsknął z cichym rozbawieniem, kręcąc lekko głową. - Raczej zawsze próbowałeś uspokoić moje szaleństwa. - Przypomniał z udawanym oburzeniem, zupełnie tak, jakby miał przyjacielowi za złe, że nigdy nie potrafił po prostu rzucić wszystkiego i podążyć bez słowa sprzeciwu i impulsu racjonalności za nim. To oczywiście było wyolbrzymieniem - obaj wiedzieli, jaka była prawda. Neal potrafił przekonać każdego o swoich racjach. Zawsze, a przynajmniej aż do czasu nabycia traumy.
Pomijając jeden, konkretny przypadek.
Były żołnierz próbował zachowywać się naturalnie. Nie mógł powiedzieć, by widok telefonu bardzo go uspokoił - ale z drugiej strony, nie mógł też powiedzieć, ze źle na niego wpłynął. Wiele rzeczy wzbudzało w nim niepokój - czasami chodziło o element zaskoczenia, czasami o skojarzenia, a czasami o konkretne elementy. Nie mógł wszystkiego zwalczyć na raz - potrzebował czasu. Dużo, dużo czasu.
Kolejna wibracja pojawiła się jednak szybko. Zbyt szybko - natomiast przyciągnęła uwagę Neala, jak również ponownie go przeraziła. Jego dłonie znów powędrowały w znajome (ale puste) rejony, szukając broni, która zapewniłaby mu bezpieczeństwo. Treść, którą zobaczył na ekranie, w pierwszej chwili nawet nie przedarła się przez mgłę zdenerwowania - a gdy wreszcie dotarła, telefon dawno był schowany i przestraszony i zdezorientowany brunet nie mógł się upewnić, że dobrze przeczytał. Bo, przecież musiało mu się wydawać, prawda? Niemożliwe, by zobaczył to, co sądził, że zobaczył. To nie miało żadnego sensu. Przecież wiedział, że Maverick był najlepszym człowiekiem pod słońcem. I że był w idealnym związku - to niestety również dotarło do jego uszu. Żadną siła nie mógł dopasować do tego obrazu wyzwisk w kierunku swojego przyjaciela.
Musiał to sobie jakoś dopowiedzieć.
Musiał.
Tyle, że jego PTSD raczej nie objawiało się takimi halucynacjami.
Drgnął nerwowo, słysząc głos towarzysza, wbił w niego zdumione spojrzenie, przez chwilę milcząc i przetwarzając jego słowa. Dziwna reakcja blondyna przemówiła najpierw do jego instynktów, komunikat werbalny potrzebował czasu, by dotrzeć do rozsądnej, niedziałającej pod wpływem instynktów i przeczuć, części umysłu.
Do tego momentu jedna ręka byłego żołnierza znalazła się na ramieniu Joshuy, zupełnie tak, jakby brunet zamierzał go jednym ruchem wciągnąć za siebie i ochronić własną piersią.
Neal zamrugał, gdy wreszcie pojął znaczenie słów bliskiej mu osoby, a telefon znalazł się w kieszeni spodni.
Dopiero wtedy dotarła do niego dziwność jego zachowania.
Cofnął pospiesznie rękę, a wraz z nią całego siebie.
- Przepraszam - wymamrotał pospiesznie, jak oparzony dociskając do siebie dłonie i jeszcze zwiększając dystans pomiędzy sobą a towarzyszem. Sytuacja z sekundy na sekundę stawała się coraz dziwniejsza, a żaden z nich nie potrafił nad nią zapanować tak, by obrócić wszystko w żart i wprowadzić naturalność. Każda reakcja Mavericka wywoływała odpowiedź odruchową u Robertsa - i vice versa. A gdy dochodziła do tego świadomość własnych - niewątpliwie dziwnych - czynów, wszystko jeszcze bardziej się komplikowało.
Były żołnierz chrząknął.
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa.
O co on go pytał...?
- Pomagam przy remontach. Myślałem, że mamy zjeść u mnie - wypalił odpowiedź na oba pytania, szybko, bez nawet próby uczynienia tej rozmowy naturalniejszą.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 24, 2017 12:41 pm

Bo to prawda - Joshua nigdy nie szukał w swoim życiu adrenaliny. Wręcz uciekał od niej, szukał cichego miejsca do pochowania, zamykając za sobą masę drzwi. Preferował spokój, najlepiej gdzieś daleko od innych ludzi. Zmiana nie nastąpiła wraz z wiekiem a poznaniem Robertsa. Znów nie była jakaś szaleńcza, bo na każdym kroku próbował postawić na swoim, pokazując przyjacielowi, że względny spokój nie jest wcale gorszy od szybkich szaleństw. Zmieniał sie stopniowo: otwierał z lekka na ludzi, wychodził raz na jakiś czas z cienia, czy dawał się wplątać w coraz to wymyślniejsze pomysły. Neal wyciągnął go z skorupy otoczonej murem. Udało mu się dokonać niemożliwego (tak twierdziła sama matka Joshuy). Pewnie dlatego dziś Joshua tęsknił za wyskokami z dawnych lat. Znaczyły dla niego dużo, bo dla kogoś takiego jak ten wiecznie prześladowany dzieciak najmniejszy wypad z Nealem znaczył więcej niż dużo. Bo jednak ktoś kto chciał się z nim szczerze zakumplować, jest kimś wyjątkowym. Odbierając mu cząstkę życia (czyt. zniknięcie Neala), został zmuszony szukać "przygód" na własna rękę. Szybko okazało się, że sam nie jest w stanie tego zrobić. Z ich dwójki to Neal przewodził.
Wyciągnięcie telefonu na widoku wydawąło mu się być idealnym rozwiązaniem. Nie przeliczał za i przeciw. Widział jedno, wielkie przeciw: Neal będzie widział urządzenie, które doprowadziło go do strachu. Będzie to kontrolował. Przecież nie był pieprzonym medium i nie mógł przewidzieć takiego wyskosku z stronu Mad. Nie żeby czytał podobnego sms pierwszy raz w swoim życiu. Cóż, dostał solidną nauczkę. Nigdy więcej nie zabierze ze soba telefonu na spotkanie z Roberstem, jeśli wcześniej zadrze z żoną.
Najlepiej zostawić telefon ale zabrać resztę swoich rzeczy i wyjechać.
Hah.
Ręka na ramieniu skutecznie wybiła go z tropu. Zapomniał o telefonie, o smsie, o Mad. Nie poczuł ani odrazy, ani strachu, ani nic oprócz dziwnego uczucia. Ciężko stwierdzić jakiego. Kątem oka spojrzał na ciepłą dłoń ogrzewającą mu ramię. Ta jednak szybko się odsunęła a razem z nią cały Roberst. Joshua nie bardzo wiedział co ma mu odpowiedzieć. Co powiedzieć. Zacisnął usta w cieniutką linię.
-Nie przepraszaj. -mruknął. Odsunięcie się od niego z lekka go zabolało. Nie powinien reagować myślami w taki sposób, bo wcielając się w życie Neala wiedziałby co i jak. Tymczasem był sobą. Wyłącznie sobą.
Nieświadomym miłości przyjaciela, jego prawdziwym przeżyciom, nieświadomym właściwie niczego co się działo przez wiele lat. Westchnąwszy cicho zamknął powieki. Był zmęczony. Zmęczony psychicznie.
-Bo zjemy u Ciebie. Możemy coś zamówić i odebrać. Nie ciągnę Cię do ludzi, sam tego nie chcę. -odparł niespiesznie. Po tym nastało kolejne, słabe westchnięcie. -Co się z nami stało, Neal? Kiedyś mogliśmy rozmawiać godzinami i tematy się nie kończyły. Kiedyś mogliśmy rozmawiać i nie czuliśmy się tak nieswojo.
I tu po omacku wynalazł dłoń przyjaciela aby przykryć ją własną. Po prostu, bez wytłumaczenia po co, na co i dlaczego.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 24, 2017 4:00 pm

Były żołnierz przypominał odrobinę przestraszone zwierzątko. Miotał się, wbijał spojrzenie rozszerzonych w zdumieniu (strachu?) oczu, kulił się w sporej odległości od przyjaciela i wyrażał nie do końca składnie. Jego usta poruszały się delikatnie, zupełnie tak, jakby chciał coś powiedzieć, ale żadna sylaba nie mogła wydostać się spomiędzy jego warg - a gdy wreszcie tak się stało, było to nie całkiem składne odpowiedzenie na zadane.
Nie chciał robić przykrości Joshowi. Zabolało go w piersi, gdy usłyszał - niewątpliwie retoryczną - wypowiedź. To zepsucie ich relacji, za którą tęsknił Maverick, było wyłącznie jego winą. Winą bruneta, który nie potrafił zachować się jak normalny, racjonalny człowiek i obdarzyć uczuciem właściwej osoby. Który do tego wszystkiego był zepsuty, od czasu powrotu z wojska źle radził sobie w jakichkolwiek relacjach, wciąż popełniał jakieś błędy, albo panikował w sytuacjach, które bynajmniej mu nie zagrażały. Wiedział, że przystojny blondyn zasługiwał na coś lepszego - i chociaż próbował, nie potrafił go zrozumieć. Bo i jak miałby to zrobić? Neal nigdy nie powiedział mu prawdy, nie opowiedział też przeżyć z wojska. Niezależnie od tego, jak bardzo Maverick próbował go zaakceptować, nie mógł tego zrobić.
A skoro on nie potrafił...
Spojrzenie byłego żołnierza uciekło, a on sam się podniósł, zatrzymując w pół ruchu, gdy - w ostatniej chwili - chwycił go Joshua.
- Przepraszam. To wszystko moja wina - szepnął, stojąc tak bezradnie, unikając wzroku towarzysza, niemal - niemal - uciekając. Nie chciał się wyrywać, nie chciał odwracać się plecami do mężczyzny, który znaczył dla niego wszystko, ale był na granicy wytrzymałości. Miał wrażenie, jakby tylko jeden krok dzielił go od załamania się. Bo przecież on chciał - Bóg mu świadkiem, że chciał całym sobą - by było między nimi dobrze. Był gotów zrobić wszystko, by znów wesprzeć swojego przyjaciela, by zaoferować mu wszystko, czego potrzebował. Adrenalinę, zrozumienie, cierpliwość, uśmiech i dziwne rozmowy.
Ale nie potrafił.
Palce na jego dłoni niemal parzyły, utrudniając oddychanie. Gdyby nie ten uścisk, już by go w domku nie było. Już by biegł w stronę swojego domu, zaszył się w swoim pokoju i poddał atakowi paniki - bo ten bardzo chciał nadejść. Czuł, że delikatnie drży, że jego pierś zacisnęła się, a serce zaczęło mocno walić.
Ale nie mógł przerwać tego kontaktu.
- Przepraszam - powtórzył bezradnie, powoli się opuszczając, najpierw przykucając, a potem klękając na ziemi, z opuszczoną żałośnie głową.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyNie Gru 24, 2017 9:50 pm

Pochwycenie go za dłoń nie było zaplanowanym czynem. Nie mógł dojrzeć nieudanej próby ucieczki przyjaciela, mając zamknięte oczy. Dopiero dziwny ruch zmusił go do otwarcia oczu. A widok, jaki ujrzał w żadnym wypadku mu się nie spodobał. Co znów zrobił źle? Czy Neal wytrenowany na dobrego żołnierza słyszał jakieś niepokojące odgłosy? Co sprawiło, że pod nieobecnością spojrzenia próbował swych sił w ucieczce? Joshua poczuł lekkie ukłucie w piersi. Za żadne skarby nie dał po sobie poznać co poczuł. Po co bardziej męczyć Robertsa? Nie byli dwa kroki od domu. Sama myśl, że serio mógłby mu uciec... nieprzyjemnie. Korzystając z tej chwilowej nieuwagi towarzysza pozwolił sobie na krótki, znaczący grymas.
Rolą wypowiedzianych wcześniej słów nie było dobicie go ani wywołanie u niego wyrzutów sumienia.. On.. Joshua sam nie wiedział po kiego grzyba się odezwał. Co go podkusiło? Powiedział o czym aktualnie myślał. Ostatni kretyn zapomniał się i podzielił myślami. Pożałował szybciej niż się dało.
Doprowadził do stanu niemal krytycznego w sekundę. Wystarczyło powiedzieć co ślina naniosła mu na język i tadam. Wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w gotowego do ucieczki Neala. Wystarczyło zabrać dłoń aby wszystko poszło się, za przeproszeniem, jebać. Ciężar zmęczenia przybił ciało młodego Maverica do podłogi domku. Naprawdę? Nie miał siły krzyczeć, gdy początkowo był gotów tak lekkomyślnie zareagować. Nie miał siły błagać, choć walczył z silną wolą wybłagania spokoju. Nie miał siły wyjaśniać mu, ze nic nie zrobił, choć pragnął go tym uspokoić. Czy w ogóle był w stanie go uspokoić? Najpierw doprowadza do takiego stanu..
-Neal.. -wyszeptał cicho. Były żołnierz był w opłakanym stanie. Przypominał mu swą postawą winowajcę czekającego na egzekucję. Uścisk na dłoni zelżał na rzecz objęcia go ramionami. Ciągnąc tyłkiem po podłodze przysunął się do niego. Może pozycja nie należała do najwygodniejszych, bo Joshua obawiając się ucieczki przyjaciela (kto wie jak szybko reaguje) nie zdołał tak do końca się do niego zbliżyć i objął zmarnowane ciało od boku, samemu siedzą w rozkroku z pochylonym ciałem aby być jak najbliżej. Ale, ale, ale. Ale go przytulał. Krył w ramionach. Próbował.
-Ile razy mam Ci mówić abyś nie przepraszał? -zapytał szeptem, oddechem owiewając okolicę ramienia. Chyba. Brzmiał jak ktoś po ciężkim maratonie, wyprany z życia, zmęczony, ktoś kto marzy o długim i spokojnym śnie. -Tak bardzo Ci źle w moim towarzystwie, że chciałeś uciekać? -zapytał raz jeszcze, lecz nie z wyrzutem. Nic z tych rzeczy. Raczej z troską, obawą. Ale kretyn nie potrafił powiedzieć nic normalnego i wyjechał z czymś takim. Wzmocnił z dziwną delikatnością uścisk. Na wszelki wypadek. -Nie jestem na Ciebie zły, nie mam Ci nic za złe, nie robię Ci wyrzutów. Ja powinienem przeprosić, bo zabrzmiałem jakbym Ciebie za to obwiniał a tak nie jest. Przestań się tego obawiać, przestań podchodzić do mnie z dystansem. Wiesz czego najbardziej się boje? Nie nadchodzącej starości, nie samotności, nie bólu ani strachu, nie śmierci a utraty Ciebie.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyPon Gru 25, 2017 1:38 am

Reakcja Joshuy szczerze zdziwiła bruneta. Nie oczekiwał... W zasadzie sam nie wiedział, czego oczekiwał. Ale na pewno nie tego. Nie przytulenia, nie zamknięcia go w swoich ramionach. Pierwszy raz to blondyn chciał go uspokoić przez dotyk, zapewnić o bezpieczeństwie, o tym, że wszystko dobrze, że już nic się nie stało. To on go chciał ochronić - jego, skrzywdzonego, pozbawionego zdrowia psychicznego, byłego żołnierza.
Po ciele Neala rozlało się przyjemne uczucie ciepła. Ułożył głowę na ramieniu swojego przyjaciela, zamknął oczy i wsłuchał się w jego słowa, czując jak jego pierś rozluźnia się, a płuca znów zaczynają funkcjonować zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Na ustach Robertsa pojawił się uśmiech - bo po prostu nie potrafił inaczej zareagować na ten kontakt. Przez krótką chwilę po prostu się nim cieszył, nie opierając się, nie próbując odsunąć, nie panikując, a po prostu chłonąc bliskość, ciepło, bezpieczeństwo i... jeszcze raz bliskość.
Niemal zamruczał. Niemal.
Chrząknął cicho, rozdarty pomiędzy przyjemnym ciepłem, a brutalną rzeczywistością - w której musiał zareagować na słowa Mavericka, zmęczonego nim i życiem, wyzutego i zniechęconego, który brzmiał jakby potrzebował długiego odpoczynku, a nie kolejnych ciężkich rozmów.
Wtulił delikatnie, niepewnie, nos w jego szyję, a potem zaczął mówić - owiewając swoim ciepłym oddechem wrażliwą skórę towarzysza.
- A ja się boję, że znowu się ode mnie odizolujesz. Że znowu cię zranię, zniechęcę do siebie - wyszeptał bardzo, bardzo cicho, za żadne skarby nie chcąc patrzeć w oczy miłości swojego życia, gdy wspominał tamte chwile. Nie tyle dlatego, że obawiał się jego reakcji - a swojej. Tego, że mógłby chcieć go pocałować. Przyciągnąć do siebie bardziej zaborczo. Poczuć smak wnętrza jego ust, gorący i wilgotny język, usłyszeć pomruk przyjemności...
Tak bardzo tego chciał... I tak bardzo się tego obawiał.
Uniósł jedną dłoń i ostrożnie, niepewnie, pogłaskał mężczyznę po włosach, delikatnie masując skórę jego głowy.
- Przepraszam. Nie jestem już taki sam. A pewnie chciałbyś, żebym był. Żebym był tym radosnym, zwariowanym chłopakiem, który wszędzie ciągnął cię za sobą, rozwiązywał największe konflikty kilkoma ładnie ułożonymi słowami i czarującym uśmiechem i za którym każdy był gotów podążyć. Nie spodziewałeś się, że wróci... Coś takiego. - Zaśmiał się cicho, gorzko, z dystansem. Ułożył dłoń na karku przyjaciela, rezygnując z pieszczoty, ale nie potrafiąc zmusić się do odsunięcia.
On musiał zachować dystans. Musiał. Po pierwsze dlatego, by znów nie... wykorzystać... słabości osoby, która była dla niego centrum świata. Po drugie zaś dlatego, by znów się nie załamać, gdy ta zdecyduje się go od siebie odsunąć. Po jakiejś głupocie, którą na pewno wywinie. Po którymś ataku, nieracjonalnym, instynktownym zachowaniu, powiedzeniu prawdy... Czy czymkolwiek innym.
Nie miał tym razem gdzie uciec. Musiał zachować dystans - niezależnie od tego, jak bardzo żaden z nich tego nie chciał. Niezależnie od tego, jak bardzo wszystko, włącznie z nim samym, mu to utrudniało - niemalże uniemożliwiało.
Musiał.
Ale tak cholernie nie chciał.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyPon Gru 25, 2017 11:53 am

Joshua wcale nie myślał czy dobrze robi zamykając w swych ramionach. Czy aby na pewno ten krok nie doprowadzi do niepożądanych czynów z strony Neala i wcale nie chodziło tu o chęć pocałunku. Zadziałał instynktownie, inaczej aniżeli od początku, obierając całkiem przeciwną taktykę. Bliskość. Przy okazji powinien przyznać się, że egoistycznie sam tego chciał. Brakowało mu bliskości co jest śmiesznie i nielogiczne skoro ma żonę. Jednak nie zawsze mieć kogoś jest równoznaczne z tym co dzieje się pomiędzy parą czy małżeństwem. Nie zawsze da się zaobserwować miłość, namiętność, troska o drugiego człowieka, szczera i czysta bliskość bez podtekstów. Maveric długo nie doświadczał prawdziwego znaczenia małżeństwa ale w połowie z własnej winy. A raczej niechęci. Niejednokrotnie Madeleine przejmowała inicjatywę, próbując naprawić ich pożycie małżeńskie. Zawsze Josh wtedy odmawiał. Zawsze obracał się na pięcie szukając wymówek. Nie chciał. Dlatego dzisiaj debilnie zaspokajał niedobór wykorzystując do tego Robertsa. Jedyną osobę, którą nie odtrącał. Egoista.
Względny spokój towarzysza był dla niego niczym nagroda. Nie uciekał, nie wyrywał się, nie panikował a wręcz uspokajał. Tak sądził Joshua. Na spokojnie mógł dosunąć się do niego bliżej, bez strachu o ucieczkę. W pewnym momencie oparł nawet głowę o jego a powieki same mu opadły. Ciepły oddech na skórze wzmocnił okalający go spokój. Czemu przy nim dopiero czuł się dobrze i czemu tak bardzo mu się podobało? Jeśli dobrze pamiętał nie zachowywali się tak te kilka lat wstecz. Troszczyli się o siebie, dbali, wzajemnie wspierali ale codziennie nie wpadali w swe ramiona.
Wspomnienie tamtego dnia nadeszło z nieoczekiwaną, podwojoną siłą. Pamiętał wszystko aż za dobrze. To nie tak, że dostał w głowę i doznał zaniku pamięci. Pamiętał bardzo dobrze. Pamiętał, że nie był wcale dłużny ani oporny temu co się działo. Zacisnął usta w cieniutką linię. I to nie tak, że odizolował się bo.. Neal go zniechęcił. To nie tak, że uciekł, bo Neal go obrzydził. Bo to co zaszło pomiędzy nimi go odrzuciło. A raczej pewna myśl a później strach. Nieznajomość, obawy.
Nie odizoluję, pomyślał. Bo po co wypowiedzieć te dwa słowa na głos? Zamiast nich w akcie jakiejkolwiek odpowiedzi nasilił uścisk. Nie na tyle mocno aby było mu niewygodnie ale aby poczuł delikatną zmianę. Ciche, niekontrolowane westchnięcie wyrwało mu się z ust. Jednej chwili dostał więcej niż by chciał. Dotyk we włosach przeważył wszystko. I tak zachowują się przyjaciele? Aż tak? Skoro Joshua widział w tym coś niepokojącego to czemu tego nie przerwał? Wręcz prosząc o więcej.
-Tęsknie za tamtym chłopakiem, to jest fakt. Ten chłopak pomógł mi nabrać więcej pewności siebie, pokazał, że świat nie jest tylko skonstruowany aby kopać w dupę ale daje też wiele pozytywów. Ale to nie znaczy, że jestem rozczarowany i zawiedziony. Ten chłopak jest w Tobie gdzieś głęboko pochowany gdzieś za tymi wszystkimi przeżyciami z wojny. Ten chłopak jest Tobą, moim bohaterem, bo tak Cię postrzegałem przez te lata. -mamrotał cicho, nie kontrolując czy słowa dobiera w miarę do ładu i składu czy mówi co pomyśli. A nagle chciał mu dużo powiedzieć. -Przestań tak mówić. Bałem się, że mogę Cię więcej nie zobaczyć. A Ty mi pieprzysz o czymś takim. Nie oczekiwałem niczego, chciałem jedynie abyś do mnie wrócił. Cały i zdrowy. I jesteś cały i.. widziałeś po protu za dużo. W końcu byłeś na wojnie.
Westchnął ostatecznie a całe życie z niego uleciało. Wrócił, to się liczyło. Nie odrzuci go z powodu tego jaki teraz jest. Nie powie odejdź, bo najmniejszy ruch czy odgłos stanowi zagrożenie. Te kilka lat do tyłu pomógł mu wyjść z ciała nękane chłopca. Dziś on mu pomoże stanąć na nogi.
Podczas gdy jeden walczył z samym sobą aby zakończyć bliskość, tak drugi nie wykazywał żadnej chęci aby przez jeszcze najbliższą chwilę miał go puścić. Na potwierdzenie zaplótł ostrożnie dłoń w jego włosach.
-Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Potrzebujemy tylko czasu.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyPon Gru 25, 2017 11:58 pm

No, to nie była do końca prawda. Nigdy nie stronili od siebie, ani przed odkryciem przez Neala swojej orientacji, ani po. Po prostu zachowywali się jak przyjaciele - czasami, w gorszych chwilach, przytulali do siebie, a całkiem często klepali się, popychali i zaczepiali. Szczególnie ze strony Robertsa, który nie należał do osób potrafiących długo tkwić bez ruchu, cierpliwie czekając na swoją kolei. Szkolenie wojskowe częściowo wypleniło z niego to podejście - ale nie do końca. Dopiero trauma zmieniła go z energicznego dzieciaka w pozbawionego pośpiechu mężczyznę.
Przynajmniej w tych chwilach, gdy nie panikował.
Ale dobrze mu było w ramionach blondyna. Czuł jego znajomy zapach, przyjemne ciepło, miękkość, ale i pewność uścisku - mieszaninę tych aspektów, które bardzo dobrze pamiętało jego ciało oraz nowych, które przyjemnie go zaskakiwały. Nie chciał się odsuwać. Nie chciał wracać do rzeczywistości. Nawet nie do końca chciał prowadzić konwersację. Wolał po prostu siedzieć, wsłuchiwać się w rytmiczny oddech, westchnięcia i ciepłe zapewnienia Joshuy.
Oczywiście, dobre wymaganie wymagało, by na nie odpowiedział. Nie był pewien tego, czy potrafił - ale musiał spróbować. Było w nim bardzo dużo obaw, bardzo dużo niepokoju o przyszłość, ale też i o przeszłość. Trudno było mu uwierzyć w słowa mężczyzny, którego traktował jako najważniejszą dla siebie osobę. On znał własne uczucia, wiedział, że musi ich pilnować - podczas gdy Maverick mówił wszystko z serca, ale jednocześnie bez żadnych podtekstów. Niezależnie od tego, jak bardzo były żołnierz tego pragnął, jego najlepszy przyjaciel nie mógł odwzajemnić jego miłości. Tak naprawdę, przez to ukrywanie prawdy Roberts ryzykował bardzo wiele. Niezależnie od wszystkich danych obietnic, gdyby przystojny blondyn dowiedział się o tym uczuciu, mógłby zerwać z nim kontakt. To byłoby w pełni zrozumiałe.
To już raz się zdarzyło.
Westchnął ciężko, delikatnie przesuwając palcami po karku towarzysza, zupełnie nieświadomie, machinalnie rysując na nim wzorki.
- Chciałbym być lepszy - powiedział cicho, nadal nie odsuwając głowy od mężczyzny swojego życia. - Dziwnie się taki czuję. Zawsze to ja byłem liderem i opiekunem, nie potrzebowałem tyle wsparcia i pomocy. - Westchnął cicho. - I może i wróciłem, ale... Ale w jakim stanie. - Wzruszył lekko ramionami, przekładając drugą dłoń pod ramieniem mężczyzny i obejmując go w pasie, przytulając do siebie. Zamknął na powrót oczy, pozwalając własnemu oddechowi się całkiem ustabilizować.
Miał ochotę całkiem się obrócić, wziąć blondyna na kolana i...
Ale nie mógł.
Aż go ta świadomość zabolała.
- Skąd wiesz, że będzie dobrze? - spytał cicho. - U ciebie w końcu tak się stało?
Stało się. Zadał to pytanie. Z wysiłkiem, niechętnie, ale wypowiedział je na głos. Tak istotne dla ich obu, tak trudne, wypowiedziane cicho, ale przy takiej odległości pomiędzy nimi nie sposób było go przeoczyć.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyWto Gru 26, 2017 9:59 am

Stronił od kontaktu fizycznego z kimkolwiek. Ostatnio nawet zdarzało mu się odsuwać od ramion matki, który przyzwyczajona do dawania synowi ciepła i otuchy do dnia dzisiejszego nie zmieniła zachowań. Jednokrotne bliskości z żoną stosował jedynie przy innych i gdy uważał, że musi. Żeby pokazać innym jaką są szczęśliwą, wręcz idealną parą. Tak się tego nauczył, tak leciało mu życie - na ciągłym kłamstwie, powtarzalnych czynnościach oraz ucieczkach. Tak bardzo stronił od kontaktu fizycznego, że dziś trzymał w ramionach najlepszego przyjaciela, raz po raz wzmacniając uścisk jakby bał się dalszej jego ucieczki. Przelewał na niego cały swój zapas kontaktu, który nie potrafił dać własnej żonie. Lgnął do niego, łaknął jego własnego dotyku, czego potwierdzeniem było rozluźnione ciało czy westchnięcie; jedno a następnie drugie.
Co jest ze mną?
Lekki, blady uśmiech wpełzł na usta Joshuy. Brakło mu sił na długie wywody ale nie mógł niektórych rzeczy zostawić bez słowa.
-Czasem nawet najlepsi potrzebują troski. Na chwilę role się zamieniły. Tym razem to ja będę się Tobą opiekował, tak jak Ty mną kiedyś. -wymamrotał półszeptem. Dalej nie chciało mu się odpowiadać.
Nie było dnia aby nie modlił się o jego powrót w zdrowiu fizycznym oraz psychicznym. I wrócił. Cały ale z urazem w głowie. Maveric widział siebie oczami wyobraźni jak dostając ów informację opada z bezdechem na kanapę. Tego dnia pierwszy raz od x czasu płakał. Ze szczęścia oraz z bólu. Tego dnia obiecał sobie pomóc w powrocie do formy osobie, która pomogła mu wrócić do życia. Czekał na niego zbyt długo aby poddać się na starcie. Jeszcze będzie lepiej.
Nie spodziewał się takiego pytania. Nie dziś, być może nie za szybko, najlepiej nigdy (mało prawdopodobne). Miał zbyt mało czasu aby ustalić jednolitą wersję. Znaczy.. Wypadało skłamać, mówiąc "Mam zajebiste życie" ale kiedy chodziło nie o pierwszą lepszą osobę, lecz Neala.. Sprawa się komplikowała. Nie mógł tak po prostu go okłamać. Odpadało powiedzenie całej prawdy. Czemu? Bo nie przepadał za zrzucaniem swych problemów na osoby mu bliskie. Wyjdzie na ostatniego chama jeśli go okłamie; wyjdzie na ostatniego debila jeśli powie prawdę. Kogoś kto jest za słaby aby ułożyć sobie życie.
Bo tak było.
Sekundy mijały, zamieniając się w kolejne minuty. Joshua w końcu zdał sobie sprawę, że zbyt długo milczał. Szukając sensownych słów zapomniał się. Zapomniał gdzie jest, z kim, zapomniał, że jest w czyichś ramionach. A później to wykorzystał, układając głowę na ramieniu przyjaciela, wręcz wciskając w zagłębienie szyi swoją jadaczkę. Na wszelki wypadek uciekł przed jego wzrokiem.
I.
Dalej milczał.
Wierzył, że dadzą radę z Robertsem. Pomóc mu normalnie funkcjonować, wrócić w większej części do tamtego chłopaka. W końcu obiecał po cichu doprowadzić go do lepszego stanu. Milczał, bo nie bardzo wiedział co ma odpowiedzieć na tamto drugie pytanie. Bo co takiego?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptySro Gru 27, 2017 1:00 am

Maverick milczał. On, jego najlepszy przyjaciel, druga połówka, miłość jego życia, milczała. A skoro tak... Skoro tak było, to coś było na rzeczy. Coś, czego wcześniej Neal nie brał pod uwagę. Nigdy w życiu by nie odważył się pomyśleć, że blondyn jest nieszczęśliwy. To by prowadziło automatycznie do wielu innych myśli, wcale nie tak poprawnych, wcale nie tak odpowiednich. Nie chciał zastanawiać się nad tym, co mogłoby się zdarzyć, gdyby... Nie, nie mógł sobie pozwolić na gdybanie.
Ale jeśli Joshua nie był szczęśliwy, wtedy wszystko się zmieniało. Roberts nie po to przyjaźnił się z nim przez tyle lat, nie po to wyciągał go na różne, nawet najbardziej szalone, eskapady. Wreszcie: nie po to wyciągnął go z tamtej skorupy, w którą wpakował się nieśmiały chłopiec, przerażony światem, w którym się znalazł. Były żołnierz miał w pewnym sensie kompleks bohatera, a w innym - dzieciaka przygarniającego zranione zwierzątka do domu i leczącego je. Młody blondyn akurat potrzebował obu tych aspektów jego osobowości, a do tego silnych, szerokich pleców, za którymi mógł się schować.
Neal był chętny zaofiarować mu to wszystko - i pomimo upływu lat i problemów po pobycie w wojsku, wciąż czuł tę potrzebę. Była zbyt silna, zbyt głęboko w nim, by tak po prostu ją zignorować. Pragnął szczęścia swojego przyjaciela - za wszelką cenę, nawet własnego cierpienia. Jeśli błękitnooki nie cieszył się każdym kolejnym dniem, coś było nie tak. Coś bardzo, bardzo, bardzo było nie tak.
Ale... W tym momencie ewidentnie nie chciał o tym rozmawiać.
Brunet westchnął cicho, wsunął na powrót palce we włosy towarzysza i wrócił do delikatnego masowania skóry jego głowy. Nie wiedział, co powinien zrobić. Chyba w tym konkretnym momencie żaden z nich nie znał odpowiedzi na żadne z pytań, które wypowiedział Neal - i musieli się z tym pogodzić.
- A znamy jakąś dobrą pizzerię? - spytał cicho, po naprawdę długiej chwili milczenia, podczas której po prostu chłonęli swoją bliskość, upewniając się, że wszystko jest z nimi w porządku, że żaden z nich nie ucieknie, nie znajduje się setki kilometrów dalej, nie trzęsie się w ataku paniki, ani nie jest samotny.
Potrzebowali tego - nigdy nie przyznaliby się do tego na głos, ale nie zmieniało to faktu. Ta bliskość, ten kontakt, były dla nich ważne. Nie tylko ze względu na ich świadome potrzeby, ale tez na te nieświadome - ukryte gdzieś głęboko, a objawiające się wyłącznie w zaciśniętych dłoniach i dociśniętych ciałach.
Brunet delikatnie się przechylił, powoli sprowadzając ich na koc, jednocześnie chwytając jedną dłonią drugi - tak, by ich przykryć. Całkiem, od góry do dołu, od stóp do głów, ukryć przed resztą świata, przed złymi doświadczeniami, zamknąć w mini namiocie, tak jak za dawnych czasów. Musieli odrobinę zmienić pozycję, ale nie odsunęli się całkiem od siebie. Jeszcze nie byli na to gotowi.
Uśmiechnął się do blondyna - przez chwilę znów przypominając tamtego, dawnego siebie. Był trochę większy, trochę bardziej zarośnięty, ale - wreszcie - tak samo radosny i spokojny.
Naprawdę tego potrzebowali.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptySro Gru 27, 2017 7:09 pm

Żeby przyjaciel zastępował mu żonę.. W ramionach Neala znalazł to co Madeleine nie potrafiła mu dać. W jego ramionach czuł się pewnie, bezpiecznie, dobrze, ogarniało go kojące ciepło, będące jednym z powodów do dalszego kontaktu fizycznego. Tak bardzo stronił od niego.. A wystarczyło podsunąć mu męskie, konkretne ramiona zamiast delikatnych, damskich. On potrzebował kogoś silniejszego od siebie, kogoś kto się nim zajmie i pozwoli zająć się sobą. Nie potrzebowała kogoś kim jedynie on się zajmie. Po prostu potrzebował faceta. Ja pierdole, FACETA. Ta myśl nie do końca do niego dotarła, więc póki co korzystał z ciszy, spokoju i wyrozumiałości. Tym mocniej czując okalający ich ciała koc. Zdał sobie sprawę, że mógłby spędzać tak swoje dni. Czuł się pewnie, czuł przyjemne uczucie będące prostolinijną radością. Nie miał w głowie kolejnej wymówki do ucieczki z mieszkania. Czy na tym polegało małżeństwo? Na tym polegała miłość? Jaka miłość? Przestał kochać Mad dawno temu ale było za późno żeby się wycofać. Bardziej podobały mu się ramiona przyjaciela od własnej żony. No ale tego głośno nie powie.
Niemym mruknięciem podziękował mu za wyrozumiałość. Uszanował i nie wypytywał, czego Joshua bał się najbardziej. Bo jeśli nie potrafił odpowiedzieć na początku co naciskanie go nie doprowadziłoby do niczego dobrego.
-Znamy. -szepnął po równie chwilowej ciszy. Odpowiedź znał od początku ale spodobała mu się ów cisza i za szybko wolał jej nie przerywać. -Nasza wspólna knajpka nadal żyje. Plus niedawno otworzyli nową ale jeszcze w niej nie byłem. Wybierzemy z ulotki na internecie, zamówimy i wystarczy po nią podjechać.
Mówić mówił ale nie był specjalnie chętny aby gdziekolwiek się ruszać. Dobrze mu było tutaj. Niby w planach jest zjedzenie u Neala ale samo to, że wyjdą na świat burzyło jego spokój. Jeśli się teraz ruszą to za szybko drugiej takiej okazji nie złapią. No chyba, że Roberts ją zainicjuje lub Joshua przestanie się besztać za swoją słabość. A zacznie to robić. W domu, kiedy zostanie sam i będzie miał sporo czasu do namysłu. Wychylił się nieco aby wyłapać stęskniony uśmiech. Znów się uśmiechał.
A Joshua stał się na powrót tym samym, zranionym chłopcem szukającym pomocy w ramionach kogoś kto wie jak o niego zadbać. I bynajmniej nie mowa tu o mamie czy tacie. Bo w największym stopniu wpływ swój miał Roberts.
-Neal, przepraszam za siebie dzisiaj. Za bardzo się kleje i dziwnie zachowuje ale potrzebuję tego wszystkiego.. -wymamrotał cicho, bo przyznawanie się do błędów czy swych słabości raczej nie jest czymś co można głośno wyśpiewać. A on pokazywał to drugie. Osłabł, rozpadał się, a przecież to on powinien zająć się tym drugim. -Potrzebowałem Ciebie. -dodał cicho, bardzo, bardzo cicho niemal prosząc aby raczej tego nie usłyszał.
-Twoja mama w końcu mnie zje za to, że ledwo wróciłeś a ja Cię ciągle jej zabieram.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptySob Gru 30, 2017 2:58 pm

Brunet jedynie lekko kiwnął głową, zgadzając się na propozycję mężczyzny. Nie widział powodu, by dyskutować. Oczywiście, pani Roberts na pewno coś im już przygotowała - i bez wątpienia było to coś więcej, niż tylko przekąska, nawet jeśli wziąć pod uwagę jej ograniczone zdolności na polu kucharskim - ale pizza też była dobrym wyjściem. Wróciliby do młodzieńczych lat, gdy żywili się głównie niezdrowo, bezsensownie i zawsze wtedy, gdy strzeliło im to do głowy. Nie musieli przejmować się tym, co ludzie o nich pomyślą, czy ktoś się obrazi i jak wiele kalorii pochłonęli w kilku kęsach.
To były dobre czasy.
- Szszsz - mruknął, kładąc dłoń z powrotem na karku mężczyzny, przyciągając jego głowę do swojej szyi, w całkiem jednoznacznym geście uciszania. Nie miał ochoty zagłębiać się w tę rozmowę. Nie chciał tłumaczeń - ani Joshuy, ani własnych. Przez chwilę było pomiędzy nimi niemal idealnie i nie chciał tego psuć chwilą skruchy, czy wręcz upokorzenia. Wreszcie, był daleki od narzekania na chwilę słabości towarzysza. Sam też dał się przecież ponieść, dlaczego miałby mieć do niego o to samo pretensje? Nie byli sobie przeznaczeni, ale mogli chociaż czasami... się znaleźć. I zapomnieć. Na chwilę. Na moment.
- Nie zapominaj, że pracuję więcej, niż się z tobą spotykam. Powinna przywyknąć - mruknął łagodnie, pozwalając sobie na cichy śmiech. - Zresztą... - zaczął i nagle się zawahał. Nie wiedział, czy powinien coś takiego mówić. W końcu... Maverick był blisko z jego rodzicami. Może nawet bliżej, niż kiedykolwiek był ich syn. To Joshua był idealnym, bezproblemowym podopiecznym, Neal czarował, ale rzadko kiedy był przez nich rozumiany. Rzadko kiedy starał się być w pełni zrozumianym.
- Zresztą, zastępowałeś jej bardzo długo syna. A wcześniej byłeś drugim. Raczej przywykła do tego, że jesteś częścią rodziny, nie obcym, który kogokolwiek kradnie - mruknął, ostatecznie zmieniając swoją wypowiedź - tak, by uniknąć wspomnienia o jego relacji dawniej i dziś, o tych spojrzeniach, które czasami dostrzegał. O tych niemych Dlaczego?, pełnych niezrozumienia. Gdyby został w domu, nie miałby traumy. Gdyby nie poszedł do wojska, nie miałby traumy. Gdyby został architektem, zgodnie z ich pragnieniami, nie miałby traumy. Dlaczego więc zupełnie nagle podjął tak drastyczną decyzję, która zmieniła wszystko?
To było bardzo trudne pytanie. Nie chciał na nie odpowiadać. Nie dziś, nie jutro, nie... Nigdy.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptySob Gru 30, 2017 9:55 pm

Joshua nie pomyślał o Pani Roberts wcielając w życie plan dotyczący kolacji. Pizza wydała mu się wręcz idealna dla kogoś takiego jak oni. Poza tym rzadko zdarzało mu się jadać fast foody, choć często jadał poza domem. Śmieszne, gdy w domu czekało na niego domowe, dobre jedzenie. W wspólnej kolacji nie uwzględnił pichcenia kochanej kobieciny. Wstyd się przyznać ale zapomniał o niej. Z drugiej strony odkąd ją znał rzadko, a wręcz nigdy nie spotykał ją jedzącą fast foody. W okresie bez Neala często u niej przesiadywał i zdołał się co nieco nauczyć o niej czy Panu Roberts. Między innymi jej mani gotowania. Zawsze domowo, smacznie, rzadziej żarcie na zamówienie. Wiele razy proponował jej jeden dzień bez pracy, zapraszając na obiad/kolację w knajpkach ale ta grzecznie mu odmawiała. Ten jeden raz musi zrobić wyjątek.
Uciszony, posłusznie zapadł się bardziej (o ile się da) w jego ramionach. Było mu na rękę przemilczenie niewygodnych tematów, bo jakby nie patrzeć dla niego wspominanie o głębszych uczuciach było ciężkie. Nauczył się przez lata nie mówić za dużo. A później nauczył się życia z Nealem, a później musiał nauczyć się życia bez swojej podpory. Wszystko się zmienia, więc czemu nie wziąć się w garść i zrobić krok w przód? Czemu by nie zadbać o własne życie, nie robiąc tego co oczekują inni?
-Zresztą? -dopytał, a raczej niekoniecznie przemyślanie wyrwało mu się z ust. Poruszył się niespokojnie, bo nie chciał go w niczym popędzać. Tak mu się wymsknęło.
-Nie zastępowałem jej syna. -odparł spokojnie, ciepło, uśmiechając się podobnie. Wyprostował się aby mniej więcej być z nim na równi twarzą. Blisko, za blisko. -Byliśmy dla siebie wzajemnym wsparciem. Chociaż czułem się jak jej drugi syn to nigdy nie dałbym radę zastąpić Ciebie. Traktujemy się jak.. przyjaciele.
I chociaż tutaj też nie było powodów do tłumaczenia się to poczuł silną wolę ukazania mu prawdy. Pani Roberts nikt nigdy nie zastąpi syna a jemu przyjaciela. Spotykali się bo borykali z tą samą stratą. Tego samego człowieka. Rozumieli się bez słów. Wzajemnie wsparli się na tyle aby nigdy nie tracić nadziei. Pamiętał ten jeden, konkretny dzień, kiedy stanął przed tak dobrze mu znanymi drzwiami z intencją spotkania nie przyjaciela a jego matkę. Dzień zapadł mu w pamięci, ponieważ tego dnia pierwszy raz pomyślał o swym małżeństwie jako o totalnej wpadce.
-Powinniśmy się już zbierać. -mruknął cicho. Ledwo przyjechali, dobrze się nie rozsiedli a on woła o powrót. Komiczne. Komiczne bardziej było to czego omal nie zrobił, na szczęście zanim w ogóle głową mu drgnęła to doszło do niego jak mógł wszystko spieprzyć. Nie, nieważne o co chodziło. Pogłaskał go wolno po ramieniu, wstając zaraz.
Bynajmniej nie uciekał w pośpiechu jak na początku zapragnął, czując się za dobrze w ramionach faceta a nie np. własnej żony. Ten jeden facet dał mu więcej w jedną chwilę aniżeli kobieta przez ostatnie lata. Porażka.
-Poinformuj w ogóle mamę, że będę. I każ jej odpoczywać, bo dzisiaj na kolację prostacka pizza. I od razu zapytaj czy mamy jej coś kupić przy okazji.
I tu do kompletu pojawił mu się na twarzy uśmiech a dłoń wypełzła do przodu, w akcie podania mu pomocnej dłoni do powstania.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Powrót po latach.  - Page 3 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptyWto Sty 02, 2018 4:21 pm

Brunet nigdy w życiu nie pomyślałby o swoim przyjacielu jako... Konkurencji. Wiedział, że jego rodzice nie mogli go do końca zrozumieć, a nie chciał się zmieniać tylko po to, by zostać całkiem zaakceptowanym. Fakt, że znaleźli kogoś (a w zasadzie, on znalazł) kto zaspokajał część ich potrzeb matczynych i ojcowskich, kto nie robił problemów i chętnie spędzał z nimi czas nawet (a może szczególnie?) wtedy, gdy ich własny syn zniknął w wojsku, setki mil dalej, był czymś dobrym. Dlaczego miałby się o to oburzać lub traktować jako wypchnięcie go z własnego domu?
Wreszcie, nigdy nie widział w Joshu zagrożenia. Jasnowłosy mężczyzna był dla niego najbliższą osobą, wrażliwą, czułą, potrzebującą opieki, ale gotową też wesprzeć w potrzebie. Miłością jego życia. Jeśli już, to sam Neal był dla niego niebezpieczny.
Brunet uśmiechnął się uspokajająco do towarzysza.
- Ależ bądź jej synem, chętnie się podzielę - zapewnił go z błyskiem rozbawienia w oczach.
I... Skłamałby, gdyby powiedział, że nie podobała mu się ich pozycja. Bliskość ukochanego, ciepło, jego przyjemny zapach, no i oczywiście pełne oddzielenie od rzeczywistości... Naprawdę było mu dobrze. Nie chciał rezygnować z tego kontaktu, dlatego powstrzymywał swoje, nie tak poprawne, potrzeby. Bijące rytmicznie serce Mavericka koiło go, upewniało, że wszystko między nimi było w porządku... Przynajmniej do czasu.
Brunet zamrugał z pewnym zdumieniem, gdy, całkiem nagle, podniósł się jego przyjaciel. Mężczyzna podążył jego śladem bez większego entuzjazmu, chociaż zmuszając się do uśmiechu. Chwila idealnego spokoju dobiegła końca i musiał się z tym pogodzić.
- Jasne - rzucił, składając koc, który na nich narzucił, delikatnie drżąc, gdy poczuł chłodny powiew na plecach. Nie tylko jego psychika przyzwyczaiła się szybko do takiego kontaktu, ale też i ciało.
Zamknął oczy na krótką chwilę, zmuszając się do uspokojenia oddechu, który nagle przyspieszył. Zupełnie bez powodu.
Czy coś... zepsuł?
- Jasne, oczywiście - mruknął, sięgając po swój telefon, opierając się bokiem o ścianę, z kocem w jednej dłoni, a komórką w drugiej. Wykręcił numer telefonu, w krótkich, iście żołnierskich słowach informując swoją rodzicielkę, że wracają, że nie ma potrzeby niczego gotować i pytając, czy mają coś kupić. Po odpowiedzi przeczącej się rozłączył.
Podczas całej rozmowy w jego głosie panował chłód - tak odmienny od tego tonu, którego używał mówiąc do swojego przyjaciela.
- Możemy iść - poinformował. - Jak się nazywa ta pizzeria, przypomnij mi? To sprawdzimy od razu ofertę i tam zadzwonię.
Mówił jedno, ale jego myśli były zupełnie gdzie indziej.
Dlaczego tak nagle zdecydował się wrócić?
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 EmptySob Sty 06, 2018 11:48 am

Jedyną osobą, która (prawdopodobnie) mogła cokolwiek zepsuć był sam Joshua. Na (nie)szczęście zreflektował się na tyle szybko aby nic a nic się nie zadziało. Żałował utraconego ciepła, kontaktu fizycznego, bliskości i tego spokoju ducha, który pozwolił mu odciąć się na moment od rzeczywistości. Wygrał zdrowy rozsądek zamiast poddaniu się chwili. Znów działał dokładnie tak jak tego oczekiwała cała jego rodzina. Rozsądnie, odpowiedzialnie, patrząc szeroko. Joshua zapomniał jak to jest zrobić coś dla siebie dla egoistycznego ja. Zatracił się w nudnym, kłamliwym świecie z uwagą patrząc pod swoje stopy. Tragedia.
Zdziwił się jak nigdy na zmianę tonu przyjaciela w trakcie rozmowy telefonicznej. Gdzie podział się ten Neal o czułym, ciepłym głosie co kilka sekund temu koił jego zmysły? Przecież rozmawiał z własną matką. Prawda? Nie z kimś obcym lub niechcianym. Maveric obrócił się plecami do niego, ukrywając swoje zdziwienie, mimo, że kusiło go podpytać co mu się stało. Powstrzymał się, bo po kiego robić sobie pod górkę? Marzył o odebraniu ciepłej pizzy, rozłożeniu się na wygodnym łóżku i w spokoju skonsumowaniu jej. Tak żeby nikt im nie przeszkadzał. Może nawet zasnąć i obudzić się pięć lat później z świadomością, że czeka na niego uśmiechnięty Neal i nikt ani nic więcej.
-Romantica. -wymamrotał z małym ociągnięciem, jakby sam musiał sobie przypomnieć jej nazwę. A nie musiał. Po prostu ten ułamek sekundy dał mu czas na zrozumienie sytuacji. Zagryzł maltretowany wcześniej kącik warg, bo pół dnia go podgryzał, dodając jeszcze cicho, nim jako pierwszy nie opuścił chatki. -Wrócimy tu jeszcze.
Za bardzo podobała mu się krótka acz przyjemna chwila dla nich. Sam ją spieprzył wspaniałomyślnie przypominając o pizzy, choć do końca taki głodny nie był. Kilkoma szybszymi krokami znalazł się na ziemi, odsuwając się kilka kroków w bok aby dać pole do zejścia towarzyszowi.
Droga do auta była cicha oraz szybka. Podobnie do całej drogi aż do wspomnianej pizzeri. Joshua odzywał się nieczęsto, skupiając połowę uwagi na drodzę a drugą na pewnej, pojedynczej sprawie. Toczył wojnę w głowie. Z pomocą Neala zamówili dwie pizze: przecież kazał odpocząć od gotowania Pani Roberst. Dwie duże pizze były wystarczające, nawet dla takich facetów jak oni. Zaś z jego pomocę odebrali zamówienie. Oszczędził przyjacielowi stresu pośrod tłumu, a był spory w środku lokalu, zostawiając go w aucie. Postarał się załatwić sprawę szybko oraz sprawnie aby niepotrzebnie nie kazać mu czekać. Od pizzeri rzut beretem było do domu rodziców byłego żołnierza. Blondyn z ulgą przyjął ciepłe, przytulne przysłowiowe "cztery ściany", czując się lepiej tu aniżeli w własnym domu.
-Dostawa pizzy! -odparł głośno w przestrzeń, nabierając na usta ciepły uśmiech. Automatycznie przestał się zadręczać wszystkimi sprawami, znów czując się lekko. Spojrzał kątem oka na przyjaciela, posyłając mu ów uśmiech. Pozbył się butów ale wciąż stał. Czekał aż Roberts pójdzie pierwszy a on dopiero a nim.
Kolejna zmiana zachowania.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Powrót po latach.  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Powrót po latach.    Powrót po latach.  - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Powrót po latach.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: