Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: -=Cybernetic Love with Sparks=- Sro Lis 15, 2017 8:53 pm
First topic message reminder :
Rok 2058, dzień czyiś dwudziestych siódmych urodzin, godziny wieczorne. Czarne niczym otchłań, zdająca się obserwować tych, którzy śmieli spojrzeć prosto w stado cudnie świecących gwiazd. Do tego rozświetlające odbitymi od słońca promieniami wielki, ogromny, srebrzysty księżyc. Zapowiadała się niezapomniana, zapierająca dech w piersiach, Amerykańska Noc. Bezchmurny Texas, z dodatkiem zimnych, czerwonych pustyń - idealne miejsce by podziwiać piękno natury, o ile ktoś pragnął takich doświadczeń. W istocie był to niecodzienny czas i nawet jeśli nie miało się przyjemności wyjrzenia w gwiazdy, dzisiejsza technologia zdołała je już dawno wyprzedzić i przewyższyć. Cudy techniki, począwszy od podróży międzygwiezdnych, po telekinezę, na sztucznej inteligencji zachowującej się jak człowiek włącznie. Z czego to właśnie ta ostatnia miała dzisiaj być obiektem cudów i przychylnych spojrzeń a nie to, co było nad ludzkimi głowami.
Impreza urodzinowa w apartamencie. Głośna, intensywna, pełna wrażeń, alkoholu i ludzi. Nawet wbrew samemu solenizantowi - wszystko przygotowane z myślą o dyskrecji. Zwłaszcza, że maczał w tym palce sam ojciec urodzinowego chłopaka, pracujący w pocie czoła nad bardzo, ale to bardzo zaawansowaną technologią, która miała rzekomo zrewolucjonizować świat. Niestety nie pojawił się on na urodzinach swego syna, ale wysłał pakunek, który przyjechał akurat pod wieczór - gdy akurat cała śmietanka robotyków i innych ludzi nauki postanowiła już udać się do swych lokum - pozostawiając tym samym chłopaka samemu sobie. Paczka była spora, bardzo wysoka. Wręcz można było stwierdzić, że w niej był człowiek. Oznaczona numerkiem E4 - 40R. Logo z boku oznaczające Wydział Wyższy Technik Sztucznej Inteligencji - WWTSI, mający spory wpływ w świecie robotyki. Oni specjalizowali się właśnie w ich wytwarzaniu - robotów. Tych mądrych, jak i głupich, ludzkich, jak i żołnierzy. Gdzie by się nie spojrzało, czy android, cyborg lub robot, tam WWTSI musiało mieszać swe palce. Egzemplarz ten miał byś szczególnie interesujący, wyposażony w coś lepszego niż reszta. O tym jednak nie był chłopaczyna poinformowany, nie otrzymując dosłownie żadnej informacji z obsługą tej jednostki. Musiał przekonać się na własnym sobie czym to coś było i jak to uruchomić, o ile ojciec nie dał mu wyzwania by go uruchomić.
Unit E4-40R - Error | 176 cm | 81 kg | atletyczna budowa | blada skóra | długie, czerwone włosy | różowe oczy | fioletowa krew | android
~/Desktop/test$ ls -lt total -rw-r--r-- 1 e4905sX 2058-04-23 23:03 E440R_1_r_x
ZACHOWAĆ SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ - NIEPRZEWIDYWALNE DZIAŁANIE
LOGIN: root HASŁO DO RESETU: ######
NOTATKI DOTYCZĄCE UMIEJĘTNOŚCI: Jednostka ERROR posiada w sobie specjalny generator. Nazywa się Recreator X-4R. Daje kilka możliwości. - Transformowanie materii ożywionej i nieożywionej na czystą energię - Używanie wbudowanego, specjalnego 3D nano-printera do przemiany czystej energii w materię Te dwa elementy pozwalają mu na naładowanie się tylko i wyłącznie za pomocą czegoś tak prostego jak jedzeniem, które jest w stanie przetworzyć całkowicie w energie. Pozwoli mu to przeżyć w trudnych warunkach bez potrzeby strachu o osiągnięcie poziomu zerowego baterii. Druga rzecz natomiast pozwala mu na kreacje dowolnego materiału. Ma blokady, które uniemożliwiają mu tworzenie kredytów, złota czy czegoś podobnego, lecz jest w stanie stworzyć materię nieożywioną wedle swej woli. Pozwoli mu to na błyskawiczną naprawę w razie uszkodzeń lub swoją własną modernizacje. Dodatkowo jednostka ta posiada spore banki danych ze wszystkich dziedzin, a tylko po to, by spełnić oczekiwania nawet tych najbardziej sceptycznych osób lub wymagających sporo od naszych produktów. Począwszy od opatrywania, po skomplikowane operacje, kończąc na kanapce z masłem orzechowym i masaży. Jednak to, co najbardziej odzwierciedla tę jednostkę od reszty jest moduł uczuć i emocji oraz dotyku. Jest co prawda w fazie testów, lecz sądzimy iż mógłby czuć dotyk tak, jak człowiek, czerpać z niego przyjemność, czuć pozytywne lub negatywne emocje. Tym razem nawet zimno i ciepło będzie miało wpływ na nasz nowy typ robotów.
|
Autor
Wiadomość
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 6:46 pm
Nie narzekał na zachowanie androida. Sam stał przy oknie wpatrując się w niebywałą głębię czerni i świecące na jej tle gwiazdy. Takiego widoku nie miał z ziemi. Nawet teleskop to było nic. Widział jak android bada go wzrokiem, ale nie było co badać. Nadal był w kombinezonie. Tylko hełm ściągnął. - Cóż... Póki co wolę pozostać przezorny. Nie miej mi tego za złe. - odparł z lekkim uśmiechem, ale nie bez powodu musieli to wyłączyć w nim. Póki co jednak nie przejmował się jego zablokowanymi uczuciami. Pomyśli o nich po podróży. - Spokojnie Error. Sam przygotowałem ten statek. Dokładnie wszystko wyliczyłem miliony razy. Jest idealny do tego lotu. - mruknął spokojnie, bo był pewny swoich wyliczeń. Nigdy bowiem się nie pomylił. Sprawdzał, oczywiście, symulacje też robił. Statek nie miał żadnego mankamentu by zawieść. Sam nadzorował i sprawdzał systemy statku. Co do jego kolejny słów zaśmiał się pod nosem. - Oczywiście, ale wypluj to. Nic się nie stanie złego. - powiedział spokojnie by zaraz usiąść na fotelu i zerkać na pojawiającą się za oknem planetę. Wyglądała jak w większości zielona plamka. - Usiądź i zrelaksuj się. To będzie jak wycieczka krajoznawcza. Poza tym będziesz pierwszym androidem tam. To chyba powód do radości, nie?
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 7:31 pm
Nie wyglądał jakby miał za złe za jego słowa, lecz mimo wszystko dało się dostrzec przez jego szybkę w hełmie że android ten ukazuje coś na wzór zamartwiania. Postanowił jednak usiąść na krześle, wzrok wbijając w rozmówce. - Niech będzie. Moje zmysły szaleją przez brak dostępnych mi informacji i przez niektóre blokady... - odpowiedział i przymknął oczy, starając się w jakiś sposób zrelaksować - zgodnie z wolą swego stwórcy. Z rękoma na karku, spokojnie wylegując się na krześle.
Zbliżali się, coraz mocniej i mocniej. Obiekt niegdyś mały, teraz stał się dość sporym elementem. Przez ustrojstwa stworzone do komunikacji przeszedł komentarz pilota, że za dziesięć minut wejdą w atmosferę tejże planety i należy zająć jakieś wygodne miejsca bo będzie trząść. Nikt jednak nie przewidział, że zaraz po tym komunikacie coś postanowi przekazać i swoją wiadomość. Niestety, nie była ona zbyt zrozumiała jeśli chodzi o słowa, lecz jej wymowność nie wymagała nawet znajomości jakiegokolwiek z języków. Był to potężny odgłos eksplozji, rozchodzący się po całym statku, przeszywając wszystkich ciężką falą dźwiękową. Alarm tuż po tym zaczął wyć, ogłaszając jeden z najgorszych scenariuszy. Zwłaszcza, że coś, co niegdyś pełniło rolę pola ochronnego, zdawało się być teraz kupą nieużytecznego złomu. To jednak nie był koniec apokalipsy, gdyż chwile później doszło do kolejnych, bardziej niepokojących dźwięków. Były to huki wystrzałów z broni balistycznej, zwącej się również bronią palną. Ktoś strzelał z czegoś automatycznego, dodając w symfonie śmierci też głośne krzyki ludzi. Oczywiście Error zerwał się, wyciągnął broń z kabury i podbiegł do głównych drzwi, które zostały potraktowane spawarką od drugiej strony. - Schowaj się za krzesłem... - powiedział dość cicho, lecz słyszalnie do Zessa, wymierzając broń w odpowiednie miejsce. Wtem kolejny huk opadającego metalu, zaraz eksplozja granatu błyskowego, kolejny pokaz wystrzelonych pocisków. Nic jednak nie przeleciało nawet nad głową chłopaka, a jeśli chciał zobaczyć cóż się stało, mógł dostrzec trupy. Kilka, z dziurami w głowie lub w miejscu splotu słonecznego oraz nietkniętego androida Errora, który dodał do kombinezonu ciekawe, długie ostrze laserowe, parujące od nasiąknięcia krwią. Jednakże to, na co powinni aktualnie mieć przeniesiony swój wzrok to nie leżące ciała a zbliżająca się nieuchronnie zielona planeta i powoli niewytrzymujące szkło. Error zerwał się widząc, cóż się święci i bez żadnego pytania czy wyjaśnienia - złapał Zessa za rękę, pociągnął go z bardzo brutalną siłą tak, że przerzucił go przez ewentualny fotel, po czym zasłonił swym ciałem tyłem skierowany do toru lotu - obejmując. Nie mówiąc że przy okazji złamał przypadkiem jego rękę, lecz gdyby sekunda dłużej, i jego kombinezon zostały poddany na ogromne ciepło, które zaczęło się wkradać przez utworzoną sekundę później dziurę. Do tego Error miał jeszcze buty magnetyczne, nie pozwalające mu na osunięcie się choćby o milimetr mimo rozrywającego ognia i wlatujących odłamków. Chłopaczyna mógł patrzeć jak prawe ramię robota zostaje dość szybko obdarte z pancerza przez przeróżne śmieci wpadające przez zniszczone okno. - Czynnik ludzki... - wysyczał przez usta kilka sekund przed zderzeniem się statku o ziemię. Dopiero wtedy utworzył pole odbijające, które przygotował właśnie na ten ostatni podpunkt w podróży. ...ryk stali, eksplozje, ogień, iskry, a potem głucha cisza... Zess był w sumie cały, nie licząc złamania nogi, licznych oparzeń na skórze, które aktualnie połączyły się z roztopionym materiałem syntetycznych ubrań oraz pewnego pręta, który zdołał przebić się przez jego udo na wylot, unieruchamiając go póki co. Jeżeli liczyły się formy organiczne na statku, to poza nim nikt nie przeżył. Natomiast jeśli chodzi o Errora, buty grawitacyjne ostatecznie nie wytrzymały i wyrzuciły go gdzieś przy zderzeniu. Dość daleko od doktorka lecz na tyle, by wystarczyło się nieznacznie podnieść i rozejrzeć wokół. Error nie miał już pancerza. Jego lewa strona była całkowicie spalona i uszkodzona. Z jego ręki wydobywały się iskry, a jeden z wizjerów był rozbity. Uratowała go pancerna konstrukcja z lekkiego metalu pod skórą, która teraz była na wpół widoczna. Druga połowa nie oberwała aż tak strasznie, aczkolwiek widniały na niej spore, czarne plamy z roztopionym syntetykiem. Statek natomiast podzielił się na aż cztery części. Jak czub walnął, tak reszta odleciała w dal na odległości kilometrów. To, że Zess przeżył należał do cudów.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 8:04 pm
Imhotep - 7 z układu Aura Kirin - 84 Planeta w 90% pokryta gęstą junglą, reszta 10% to oceany pitnej wody. Pod cienką skorupą planety znajduje się hiperocean z którego wodę czerpią rośliny. Nie dowiedziono istnienia zwierząt na tej planecie, a tym bardziej inteligentnych form życia. Temperatury i klimat podobny jak w ziemskich junglach.
Tego chyba nikt nie mógł przewidzieć. Nawet geniusz w czystej postaci. Jak maszyny można było zaprogramować i przewidzieć odpowiednie błędy, tak ludzi nie... Starannie starał się dobrać załogę, prześwietlił wszystkich. Oczywiście naciskał na zabranie samych robotów, ale ojciec się nie zgodził. To co stało się później wstrząsnęło niemal całym jego światem. Zess był jak w amoku. Nie miał doświadczenia w czymś takim. Jeśli coś nie było schematyczne, wariował. Wykonywał oczywiście polecenia Errora, zdając się na jego militarne umiejętności choć poza tym to nie wiedział co robić. Pierwszy raz w życiu panikował. Bał się. Nie chciał jeszcze umrzeć. Później poczuł tylko szarpnięcie za ramię, które swoją drogą zabolało jakby miał wyrwać i w sumie miał rację, bo android złamał mu rękę. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążył nawet krzyknąć. Może to i dobrze? Oszczędził droidowi niepotrzebnego hałasu pomijając fakt, że gdy przedzierali się przez atmosferę, spadając, Zess na skutek nagłej zmiany ciśnienia stracił przytomność.
Obudził się obolały. Potwornie. Nie potrafił się kompletnie ruszyć. Chwilę zbierał się do upy, ale przez pękniętą szybkę w kombinezonie widział tylko unoszący się dym i niebieskie niebo. Z bólem sięgnął sprawną ręką do hełmu, by go odpiąć. Dusił się. Potrzebował to zdjąć! Już i natychmiast! Trochę jednak mu to zajęło, a widok jakiego uświadczył bł przerażający. Patrzył na wrak swojego statku rozsypany po okolicy. Mógł poruszać tylko ręką. Przerażony ze swoich obrażeń krzyknął głośno jednak bardziej z rozpaczy niżeli wołania o pomoc. Kogo miał wołać? Nie widział nikogo żywego. Nie był zwolennikiem bólu więc leżał jak sparaliżowany mogąc tylko wpatrywać się w niebo i odstające gdzieniegdzie kawałki statku. Jedno było pewne, nie krwawił za bardzo. Popalone miejsca były może "żywe" ale nie broczyły krwią, a pręt skutecznie tamował krew. Nie wiedział też, ile tak leży. Był przerażony. - Pomocy! Proszę! Ktokolwiek... - krzyknął choć jego głos był dość słaby. Zess jednak nie wytrzymał i pękł zanosząc się płaczem, że zdechnie na tej planecie z głodu czy braku wody albo coś go rozszarpie.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 8:26 pm
To, co mógł usłyszeć, to jedynie echo swego głosu odbijane od wraku statku kosmicznego. Nic jednak ponadto, zero odzewu, zero jęków bólu innych czy dźwięków wskazujących na przeżycie. Zupełnie nic, a przynajmniej przez pierwsze pięć minut. Potem do jego uszysk, o ile zatkał dziób na kłódkę, mógł usłyszeć jakiś bardziej metaliczny, robotyczny głos. Coś w oddali zaczęło się poruszać i wstało, chwile później zmierzając w stronę płaczącego naukowca. Wystarczyło spojrzeć na tę istotę by od razu wiedzieć czym ona była - Error we własnej osobie. Co prawda jego połowa skóry została zniszczona i był w opłakanym stanie, aczkolwiek zdawał się „żyć”. Czerwonowłosy klęknął przy swym właścicielu, wypuszczając przez usta ciężkie westchnięcie. - Już spokojnie, Zess, jestem tu... - powiedział cicho, starając się skalibrować swój moduł głosowy, który zdawał się być nieco uszkodzony. Przysunął zaraz do niego dłoń, która nie została specjalnie zniszczona, kładąc ją na głowę chłopaka, któremu przeczesał nieco włosy odgarniając je ewentualnie z twarzy. Zaraz po tym powiódł spojrzeniem na wystający pręt, do którego postanowił się zbliżyć. - Kurwa... Znaczy się...? - zasłonił aż usta w przepływie zdziwienia. Tylko prawą ręką, gdyż lewa zwisała dość bezwładnie. Pokiwał głową na boki i zerknął z ukosa na Zessa. - Gdy byłeś nieprzytomny, odnowiłem energię i skanowałem teren. Zlokalizowałem apteczkę, dlatego nie musisz się martwić. Zajmę się prętem póki co, a Ty jeśli możesz postaraj się ściągnąć z siebie całe górne odzienie na tyle, na ile będziesz mógł - zakomunikował, wypuszczając dość małą ilość fioletowej substancji, która objęła pręt zaczynając go pochłaniać. A im więcej „zeżarły”, tym intensywniejsza ich ilość mazi się pojawiała. Widać też było, że android mimo wszystko zdaje się być... „podenerwowany”.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 8:53 pm
Przerażało go to. Ta cisza. Był sam i ta świadomość docierała do niego, jakby miała go zmiażdżyć. Słyszał ogień i trzaski. Gdzieś tam w oddali osunęły się kawałki wraku i padły na ziemię. Tylko tyle mógł dosłyszeć. Płakał cicho. Niemal bezdźwięcznie chcąc uniknąć zwabienia jakichś zwierząt. Wszak nie potwierdzono sondami, by coś tu było, ale lepiej dmuchać na zimne. Dopiero gdy dosłyszał jakiś dziwny dźwięk, robota poruszył się niespokojnie. Co, jeśli byli to ci napastnicy ze statku? W sumie dobrze, zginie szybciej niżeli leżeć tu z marną szansą na pomoc. Widząc jednak Errora, mimowolnie się ucieszył. Nie myślał, że widok androida naprawdę poprawi mu humor i da małą nadzieję, że może jednak przeżyje. - Nawet nie wiesz... Jak się cieszę... - odparł do niego cicho i z trudem, ale nadal ronił łzy strachu. Nie był sam, a to jednak jakoś go uspokajało. Na jego słowa się skrzywił. Dobrze wiedział, że ma to coś w nodze. Zauważył i czuł... Na jego słowa kiwnął głową. Nie mówił nic więcej. Starał się oszczędzać siły, a tych za wiele nie miał. Mimo wszystko cała ta sytuacja sprawiała, że dobrze, że znowu nie zemdlał. Zadrżał widząc jak maź pożera pręt. Było to fascynujące i zarazem przerażające... Miał nadzieje, że nie upierdoli mu nogi... Skrzywił się jednak mocno, po chwili, gdy sięgnął jedyną sprawną ręką, by jakoś zdjąć z siebie kombinezon. Jak odpięcie góry od dołu było łatwe, tak samo zdjęcie już nie. Przypalony i stopiony materiał sprawiał, że chłopak nie za wiele mógł zrobić. Zdjęcie górnej części kombinezony zajmie mu pare-parenaście minut, ale pod już wcale tak ładnie nie wyglądał. Ubranie termiczne mające zapewnić stałą temperaturę nie wytrzymało jednak próby żaru. Widząc to aż się Zess popłakał, bo w końcu wcześniej nie miał nawet blizny... A teraz? Grozi mu taka na większość tułowia.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 9:36 pm
Pręt był powoli usuwany. Aczkolwiek jeszcze nie tam, gdzie był utkwiony w jego ciele. Mądra, fioletowa maź ominęła ten element, nie powodując dzięki temu krwawienia, postanawiając zżerać ją od drugiego końca aż do jego nogi. Wraz z minięciem minuty - jego noga była już wolna, aczkolwiek poruszanie się i napinanie mięśnia z utkwionym na wylot prętem raczej nie napawała pozytywnymi myślami i w istocie byłoby to bolesne doświadczenie. Android widząc jak chłopak się rozpłakał, westchnął tylko. Postanowił usiąść na pośladkach, wpatrując się w biednego człowieka. - Hej, hej... Zess, nie płacz. Twój organizm nie potrzebuje utraty więcej sił niż jest mu to potrzebne. Wyjdziesz z tego... Hmm... - przybliżył głowę bliżej do niego, obserwując klatkę piersiową. - Nie boli, prawda? - powiedział z szczyptą cynizmu, postanawiając wreszcie wstać na równe nogi. - Jestem ciekaw... jakbyś wyglądał z ręką robota - i zaraz po tych słowach ruszył w stronę jednej ze ścian, a właściwie sterty metali. Zaczął coś wygrzebywać, aż w końcu znalazł dość specyficzną apteczkę z militarnym wizerunkiem. Error aż zagwizdał z wrażenia i zwrócił się przodem do chłopaka. - Te sukinsyny miały całkiem interesujący osprzęt. I chyyyba go nie potrzebują, nie sądzisz? - powiedział z szczyptą żartobliwości, ruszając do chłopaka przy którym znów klęknął. - Nigdy takiej zabawki zapewne nie widziałeś, prawda Zess? Ta apteczka jest strasznie nowoczesna. To dowód, że ci chłopcy byli... dość drodzy... - nagle posmutniał. Widać to było kompletnie na jego twarzy. - Totalny bajzel... - burknął pod nosem, otwierając apteczkę ze specyficznymi bandażami, strzykawkami i lekami. Wyciągnął te ostatnie i pigułeczkę, którą przysunął do Zessa. - Łyknij, zlikwiduje całkowicie ból. Poważnie, ale nie ruszaj się pod żadnym pozorem. Złamałem Tobie rękę w przypływie emocji i nie wiemy jak ma się Twoje ciało - dodał i czekał aż ten dokona konsumpcji tejże tableteczki, która działała dokładnie tak, jak mówił.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 9:59 pm
Nie wiedział co dokładnie kombinuje Error, a było to spowodowane paniką. Nie myślał trzeźwo. Nie poruszał jednak nogą, by nie czuć niepotrzebnego bólu. - Nie żartuj Error... Wyglądam jak wrak człowieka. Nie wiem czy będę mógł później poruszać nogą sprawnie, czy ręką będzie sprawna. Gorzej jak okaże się, że i w środku mam coś obite... - odparł do niego siląc się na spokój i naukowe myślenie, ale no panikował. Nie skomentował jego słów na temat ręki robota, bo było to teraz w sumie niemożliwe i nie na miejscu. Nie chciał nawet myśleć o utracie kończyn. - Mogą być od Florisa albo Greya... Skurwysyny już wcześniej nasyłali na mnie ludzi. - odparł do niego wściekły, że nie mógł się zabezpieczyć tym razem. Z chęcią by teraz tych ich sukinsynów potorturował przed śmiercią, a tak zginęli za łatwo. Westchnął ciężko jednak zerkając na niego uważnie, ale weźmie tabletkę i połknie ją chcąc mieć spokój od bólu na jakiś czas. Jak miał teraz to wszystko ogarnąć? - Kokpit... Jest cały? Nie jestem w stanie się rozejrzeć... - spytał go po chwili milczenia ciekaw czy byłby zdolny nadać sygnał ratunkowy. Musiał się jakoś ogarnąć. Dobrze by było gdyby laboratorium ocalało albo cokolwiek z niego. Zaczął kombinować gdy ból nieco ustał.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 10:18 pm
Patrzył, obserwował i skanował jego stan, przynajmniej dopóki nie wyszło z jego ust ostatnie pytanie. To go po części zamurowało. Otworzył szerzej działające oko i parsknął lekko dość cynicznym, beznamiętnym śmiechem. Po tym spiorunował go spojrzeniem i pokiwał głową na boki. - Zderzenie niemal czołowe z dość twardą powierzchnią. Widzę, że wraca Tobie poczucie humoru, skoro pytasz mnie o to czy kokpit jest cały po tym, co jesteś w stanie zobaczyć wokół - dał sarkastycznie w odpowiedzi, odwracając swą twarz do apteczki. Poczekał chwile, po czym wyciągnął z pudełka najprawdziwszy skalpel. U drugiej ręki pojawiła się kapka fioletu, która jak się okazało - zregenerowała lewą kończynę na tyle by przywrócić jej użyteczność. - Ale jedno jest pewne. Będziesz chodzić, poruszać nogą i żyć bez wspomagania. Teraz jednak... Sugeruję zamknięcie oczu, chyba że lubisz tak, jak zadawać pytania retoryczne, i oglądać miły spektakl przecinania swej skóry by oddzielić ją od tego... plastiku. Nie polecam - i wraz zakończeniem wypowiedzi oraz bez zbędnych pytań, diabelny chirurg rozpoczął swój pokaz, raz po razie usuwając tkankę zespoloną z syntetykiem. Precyzyjnie, perfekcyjnie, tak jak można było przysiąc po maszynie tego kalibru, wyrzucając gdzieś w bok ohydną mieszankę z domieszką krwi. Nie patyczkował się, chcąc dokonać tego jak najszybciej, a szło mu naprawdę wyśmienicie. Minęła dłuższa chwila, lek jeszcze nie odpuszczał, a ubranko zostało z niego usunięte. Przynajmniej część górna. Po tym szybko, o dziwo bez jakiejś widocznej dezynfekcji - użył dziwacznych, błękitnych bandaży, których nawet nie owijał wokół rany chłopaka, a wycinał tak, by przyłożyć ją najzwyczajniej w świecie do rany. Bandaże zdawały się „przyklejać” do ciała Zessa. Coś w nich ewidentnie żyło. - Nowoczesne bandaże z dodatkiem leczących nanitów. Usuwają oparzenia, rany postrzałowe i tego typu rzeczy. Wojskowa technologia w fazie testów. Nie pozostaje nawet blizna - dał w odpowiedzi jakby sądził, że będzie tego oczekiwać. Po tym wstał, przeniósł apteczke ze sobą i klęknął przy złamanej ręce, imitując wciągnięcie solidnej dawki powietrza.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 11:14 pm
Nie widział dokładnie statku, nie widział jak się zderzyli z ziemią. Sam pokręcił głową na jego słowa. - W porównaniu do ciebie zemdlałem w połowie lotu na ziemię przez te przeciążenia. - odparł spokojnie tylko ale nie zastanawiał się więcej nad tym. Musiał jakoś inaczej nadać sygnał. Najprostszym wyjściem był znalezienie tutejszej sondy i uruchomienie jej z powrotem. Mniej więcej znał obszar, w którym się wyłączyła, ale... Znowu nie wiedział gdzie wylądowali... Na jego kolejne słowa skrzywił się ale postanowił zamilknąć i zamknąć oczy. Czuł co ten robi, ale nie czuł bólu i to było naprawdę dziwne. Kusiło go, by podejrzeć, ale nie był masochistą. Dopiero gdy skończył zerknął na niego i na te dziwne bandaże. Tak, zależało mu na braku blizn na ciele. Mimo wszystko chciał jakoś wyglądać. - I jak? Mam nadzieję, że jej nie stracę... - odparł do niego spokojnie choć z lękiem w głosie. - Naprawdę nikt nie przeżył? - mruknął cicho po chwili nie dowierzając temu. On jeden? Sam? Errora nie liczył, bo to android. Przeżyje i jego, ale tak... Nikt inny? - Dziękuję. - powiedział do niego cicho. Był wdzięczny, że wtedy go tak obronił. Przed wszystkim w sumie. Będąc sam pewnie by zginął jeszcze przed dotarciem do powierzchni planety.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Czw Lis 16, 2017 11:29 pm
Error użył znów swej magicznej substancji, gdzie ciepły fiolet zaczął kapać leniwie na złamaną rękę chłopaka. Podczas tego robot złapał ją oburącz i odpowiednio nastawił, by chwile później zamienić maź w zwyczajny, metalowy, sztywny kawałek. Tym razem obwiązał ją bandażem i zerknął na twarz chłopaczyny. - Jeśli chcesz to mogę ją wyciąć... no i tak... - odparł smutniej, pozwalając sobie na ukazanie tego w pełni. - Nikt. Szanse zerowe. Analizowałem wielokrotnie. Jeżeli nie zostali zmiażdżeni na śmierć pod tym, to z pewnością zginęli w wybuchu, ostrzelani lub przy zderzeniu... Masz wielkiego warta i nie masz po co mi dziękować - dał w odpowiedzi, wbijając nagle w jego ranną rękę specyficzną, elektroniczną strzykawkę. Zaaplikował całą dawkę i wyrzucił za siebie, podchodząc tym razem do nogi. Wziął głęboki oddech, postanawiając zająć się jeszcze tkwiącym w środku jego nogi kawałku metalu. Oczywiście przy użyciu swych fioletowych przyjaciół - zżerał kawałek po kawałeczku. Równocześnie z tym postanowił szybko dać kilka warstw bandaży, które szczelnie zamknęły ranę z góry, a chwile później z dołu. Aby to zrobić musiał też usunąć kawałek pancerza, co zrobił przy użyciu mazi. Pozwoliło mu to odciągnąć procesor od smutków. - Nie uspokoi Ciebie informacja, że właśnie stworzyłem krwawienie wewnętrzne? - uśmiechnął się pod nosem i w końcu powstał. Zamknął apteczkę nogą i uniósł dłoń ku niemu w geście zapraszającym do przyjęcia pomocy w celu powstania. - Nanity się tym zajmą. Zregenerują Twoją dziurę w nodze w ciągu... minuty, a przynajmniej zatamują krwawienie. Potem przyjdzie czas na obrażenia wewnętrzne i skórę. Bandaże same będą odpadać. Na końcu zostanie kość. Powinieneś być sprawny za dwadzieścia cztery godziny. I jako osobisty lekarz doradzam mało ruchu. Pomóc założyć ten pancerz czy jednak wolisz koszule? - zapytał się, czekając grzecznie na odpowiedź.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 9:30 pm
Parsknął śmiechem tylko na jego słowa. - I tak dziękuje. Obroniłeś mnie i próbowałeś ratować. Co z kapsułami? Nikt się nie ewakuował? I nie. Nie ucinaj. To nie jest zabawne... Wolę ją mieć całą. - odparł szczerze do niego, bo nie chciał jeszcze być kaleka. Tutaj nie miał nawet sprzętu by się z operować. Dopiero teraz się zaczął zastanawiać nad tym, ze robot jest jakiś żywszy... Potem jednak planował jakoś to ogarnąć. Póki co był zajęty tym, by przeżyć. Obserwował jak go opatruje. Reje i nogę. Nic nie kwestionował. Nie czul bólu ani dyskomfortu. Gdy skończył kiwnął głowa tylko i dotknął zdrowa ręka nogi. - Nie... Nie uspokaja mnie to Errorze... - powiedział rozbawiony nieco hoc w środku to cały drżał z obaw o komplikacje po tych opatrunkach. Oby żadne nie wystąpiły. Poruszał lekko noga, by sprawdzić czy ma władze dostateczna by wstać. Zaraz jednak chwycił jego rękę by podnieść się z ziemi, ale od razu powitały go mroczki przed oczami. - Koszula. Proszę. Nic więcej. - mruknął do niego cicho, ale uznał, ze pancerz jest za ciężki, by teraz dodatkowo obciążał organizm. Poruszał ranna noga i westchnął ciężko rozglądając się. Złamaną ręka nie poruszał nie widząc sensu w tym. - Musimy znaleźć schronienie na noc... - odparł po chwili ciszy. Musiał znaleźć miejsce do leczenia, bo gdy tabletka przestanie działać, to go pewnie zetnie z nóg z bólu.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 9:31 pm
Error wysłuchał Zessa i przytaknął na znak zrozumienia, odwracając się w stronę pięknego, zniszczonego krajobrazu przez ten jakże wielki pojazd. - To było zbyt dobrze zaplanowane. Nie uwzględnili jednak że ochroni Ciebie robot bojowy, ponieważ... nie miałeś żadnej takiej opcji w transakcjach. A ja? Wyglądam bardziej jak bezbronny robot do towarzystwa. No... przynajmniej wtedy - powiedział z szczyptą żartobliwości i zgodnie z jego wolą, utworzył białą, nawet i elegancką, prostą koszule, którą mu lada moment podał. Tak po prostu, z użytkiem fioletowej substancji. Po tym ruszył powoli przed siebie, w takim kierunku by móc wydostać się spod całej tej metalicznej masakry. - Dasz radę w ogóle chodzić? Wolimy raczej oboje opuścić ognisty, świecący się punkt, widoczny na kilkaset kilometrów, który z pewnością zwabi coś czego byśmy nie chcieli - zatrzymał się i zwrócił na pięcie w stronę chłopaka. Uśmiechnął się dość sympatycznie. - Sonar wykrył jakiś kawał stąd wodospad tworzący małą rzekę. Czysta woda, idealne miejsce do zrobienia prowizorycznego szałasu - powiedział, znów się odwrócił i przyspieszył kroku w wymienionym kierunku.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 9:31 pm
Nie mógł uwierzyć, ze z pozoru prosta wyprawa, nic w sumie wielkiego nie znaczącą, zmieniła się w tragedie. Oglądał resztki pojazdu i westchnął ciężko. - To był ktoś bliski... Miałem szpiega podczas tworzenia statku. Wiedział gdzie podłożyć ładunek by uszkodzić statek wystarczająco, by nie mógł się podnieść. Wiesz zbudowałem go tak by miał układ awaryjny... Ktoś musiał go wyłączyć. Dobrze było, ze pozwoliłem użyć ci zdolności bojowych. Wahałem się, ale dla przezorności się zgodziłem. - odparł z początku chłodno jednak po chwili się uspokoił. Był zabezpieczony nawet na eksplozje. Dlatego się nie martwił. Był ciekaw który jego znajomek go zdradził. Tylko paru osobom pokazywał schemat statku. Założył z chęcią koszule i zerknął po sobie by ruszyć za nim. - Póki co tak... Póki działa ta tabletka. - odparł do niego spokojnie i zaraz kiwnął głową na jego słowa, by udać się za nim. Nie szedł jednak za szybko, a po okolu 5 minutach z jękiem padł na ziemie. Skulił się z bólu aż łzy mu pociekły po twarzy. Cale ciało go teraz bolało. Nie było szans, by doszedł sam do miejsca. Nawet wydusić z siebie słowa nie mógł.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 9:35 pm
Stąpał raz po razie, omijał szczątki powoli wychodząc wraz z doktorkiem poza tereny totalnego zniszczenia i rozpadu. Też nie za bardzo mówił, a jedynie tym razem przytakiwał ewidentnie nie chcąc przedłużać rozmów, a przyspieszyć chód. Wiedział co zaraz się stanie, o czym lada moment mógł się przekonać z jękiem i czyimiś łzami. Podszedł szybkim krokiem do niego, patrząc z wyrazem twarzy ukazującym co najmniej żal. - Poniosę Cię... - powiedział spokojnie, przykucając i biorąc go na swe obie ręce niczym księżniczkę aniżeli wór z ziemniakami. Pozwolił sobie przy tym na znaczące przyspieszenie poprzez bardzo prędki bieg, na który mógł sobie pozwolić dzięki swemu robotycznemu ciału. Podróż ta nie trwała więcej niż trzy minuty, w których dotarli na miejsce. Android odłożył go przy drzewie niedaleko wodospadu, postanawiając zacząć pracę wpierw od stworzenia ogniska. Z jego umiejętnościami przemiany materii - nie było to specjalnie trudne. Plazmowa piła, wycięcie sporego kawału drewna, nazbieranie patyków a potem użycie energii do jego rozpalenia - z nim przeżycie zdawało się być pestką. Lada moment i powstał zarys pierwszego szałasu oraz cieplutkie ognisko przy Zessie, a to był dopiero początek. Pięć dodatkowych minut wystarczyło, by android ten nazbierał w metalowym koszu sporą ilość owoców, które oczywiście jak można było po nim przewidzieć - przeskanował, stwierdzając że są jadalne. Po tym siadł naprzeciwko naukowca i podał mu jego „przydział”, który składał się z kilkunastu owoców. - Musisz bardzo wiele odpoczywać. Ból za jakiś czas ustąpi. Skóra zregeneruje się w ciągu trzech godzin. Noga... Dwanaście. Musi uzupełnić walec o średnicy czterech centymetrów. A kość... z tym kiepsko nanity sobie radzą jak i bandaże, dlatego musisz czekać dobę. I to wtedy, gdy nie będziesz się przemęczał. Spooore utrapienie... - Error wziął kawałek dziwacznego owocu wyglądającego jak bakłażan i położył się na ziemi, pod gołym niebem spoglądając w niebo. Jego ciało zaczęło pokrywać się fioletem i bardzo powoli odbudowywać fragment po fragmencie. Mogło być to zdumiewające zwłaszcza, że większość androidów nie miała prawda odbudowywać samego siebie. Było to zabezpieczenie przed budową innych, podobnych sobie jednostek. Podczas tego procesu leniwie pożerał owoc.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 9:35 pm
Zess nie spodziewał się takiego bólu. Ból paskudny i obezwładniający. Noga pulsowała, a reszta ciała wraz ze złamaną ręką kuły i piekły. Każdy rodzaj bólu, którego wcześniej nie znal, silą rzeczy doświadczył. Zerknął na androida niemal z przepraszająca mina, ze ten musi go nieść. Nie napotkali jednak na swej drodze żadnych zwierząt, ani nie słyszeli ptaków... Dziwnie cicho. Po dotarciu nad rzeczkę, Zess położony pod drzewem, przyglądał się pracy Errora. Oddychał ciężko nadal pozwalając sobie na nie wykonywanie żadnych zbędnych ruchów. Ruszył się dopiero gdy dostał od niego owoce. Wziął je zdrowa ręka i zaczął jeść. Był głodny i spragniony wiec nie zamierzał narzekać. - Jak tylko ojciec po mnie przyleci, jak Boga kocham, po powrocie urwę im coś... - odparł wściekle chcąc jakoś rozładować emocje, które się w nim zbierały. Powoli nastawała noc. Nic w sumie się nie zmieniało. Było cicho i spokojnie. Człowiek zasnął by przespać większość bólu i dać ciało odpocząć. Dopiero następnego dnia obudził się rozglądając uważnie dookoła. Ból w większej mierze ustal i pozostało tylko niekomfortowe pieczenie. Poruszał lekko złamaną ręką i ranna noga by westchnąć cicho. Niemal był sprawny. Wyszukał wzrokiem Errora. - Musi cie to bawić, jaki jestem bezbronny. Bez ciebie tutaj nadal bym tam leżał i zdychał. Nadal nie mogę w to uwierzyć. W katastrofę. Tylu ludzi... - mruknął cicho ale musiał z kimś porozmawiać. Milczenie go dobijało. - Co my teraz zrobimy? Nie potrafię nic obmyślić. - przyznał z zawodem, bo nadal nie mógł się skupić.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 9:47 pm
Zostawienie go samemu sobie podczas nocy wiązało się z tym, co chłopak mógł zobaczyć tuż po przebudzeniu. Kilka drzew zniknęło z zasięgu wzroku zostawiając za sobą spore kupki rąbanych kawałków przygotowanych na opał. Blisko utworzonego militarnego namiotu, którego kamuflaż przypominał tutejszą trawę, a „dach” został przykryty przez liczne gałązki i liście. Miał kilka filtrów i wiatraczków, które ułatwiały przepływ powietrza. Oraz wielką dyszę zapewniającą optymalne ciepło. Do tego na tyłach namiotu tkwił specjalny generator termalny, który wymieniał ciepło na energię. Niewielki i dość staroświecki, lecz funkcjonalny. W środku znajdowało się już biurko z laptopem bez jakiegokolwiek zasięgu - aczkolwiek włączoną mapą pobliskiego terenu i coś na wzór średniej wielkości lodówki. Niestety nic poza tym. Dodatkowo jeśli zdążył zauważyć, na nim leżał ciepły, szary koc z jakiegoś syntetyku. Natomiast sam android nie był wcale daleko, a przy wodospadzie, bombardując swe ciało lekko zimnawą wodą. Był już poskładany do kupy tak, jak go zobaczył Zess na samym początku. Nawet nosił te same, szarawe bokserki. Słysząc go zwrócił się w jego stronę, przeczesując swoje mokre, czerwone włosy. Uśmiechnął się faktycznie nieco rozbawiony. - Bawi mnie raczej Twoje do tego podejście. Ale hej, hej, popatrz na to z innej strony. Przeżyłeś. A katastrofa? Dość... mała. Nie, żeby ludzie mi zaimponowali ilością śmierci w niektórych wojnach. Zwłaszcza, że zminimalizowałeś mocno ilość załogi - zaczął leniwie kierować się w jego stronę, wychodząc po chwili z „baseniku” ociekając wodą. Utworzył sobie ręcznik, którym zaczął wycierać wpierw włosy. Leniwie idąc, stanął wreszcie naprzeciwko chłopaka i wyszczerzył ząbki. - Przybyłeś tu na misje ekspedycyjną, bądź zatem pionierem. Nie jesteś tego wszystkiego ciekawy?! Popatrz na te drzewa chociażby! Wcześniej tego nie zauważyłem no i ty zasnąłeś, ale one potem, gdy teoretycznie mają się wypalić to zaczynają emitować niebieskim światłem, który stanowczo podwyższa ich temperaturę. I mogą się tak jeszcze palić przez kolejne dwie godziny. Sporo energii, sporo wydajności, staram się je zbadać. Albo, albo! Popatrz na te owoce. Słodkie, dość pyszne. Przypominają takiego melona z gruszką? Ale wystarczy zjeść jeden owoc, a zapewnia on większość potrzebnych witamin ludzkiego ciała. A dla mnie jest niezłym przepływem mocy. Prawdopodobnie można wykorzystać to jako baterię przy dobrej obróbce - przeprowadził mały wykład który ewidentnie podkreślał, że coś jest z nim nie tak. Fantazja i ciekawość w jednym, coś co miało być zablokowane. Nie mówiąc już o poskładaniu kawałków drewna na opał w sposób perfekcyjny i ułożeniu namiotu z dbałością o szczegóły.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 10:31 pm
Gdy to zobaczył to oniemiał. Dosłownie go zamurowało. Nie wierzył, że mógł to android zbudować nie budząc go. Do tego tak szybko. Skrzywił się i nieco poprawił, zerkając na koc. Uważnie badał wzrokiem okolicę jednak swój wzrok zawiesił na Errorze, który powoli wychodził z wody udając się do niego. Widząc go już bardziej ludzkim uśmiechnął się lekko. Tak lepiej mu się rozmawiało. - Przeżyłem, ale jestem skazany na życie na planecie, której nie znam... Nie wiem czy nie ma tu bakterii czy innych ustrojstw, które mnie zabiją, a nie mam sprzętu by to zbadać. - mruknął spokojnie, ale po chwili próbował wstać. odłożył koc na bok i podparł się o drzewo by unieść swoje cztery litery. Syknie z bólu, ale siedzenie go dobijało i bolało... Wysłuchał jednak jego niezwykłego wybuchu zainteresowania mrużąc przy tym oczy. - Ominąłeś protokoły prawda? Ciekawość. Była zablokowana. - mruknął do niego spokojnie i przeczesał włosy. - Nie będą w to ingerował i w to jak się zachowujesz. Tylko uważaj, by cię to nie przerosło, dobrze? - spytał go wpatrując się w jego oczy uważnie. Nie chciał go znowu ograniczać, jednak miał nadzieję, że jego ciekawość negatywnie nie odbije się na nim. Skoro to ma odblokowane, nie wiedział jak z resztą. - Poza tym Error brzmi głupio. Wymyśl sobie jakieś inne imię. Zezwalam ci na to. Jak chcesz bym do ciebie mówił? - spytał go ciekawy opierając się plecami o pień drzewa, by jakoś spokojnie ustać.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 10:51 pm
Error miał już coś powiedzieć, rzucić pewno żartem gdyż to dało się wywnioskować po jego ciut rozbawionej mimice twarzy. Niestety lub stety doktorek rzucił na temat ominięcia protokołów, co zdało się go zrzucić z pantałyku. Podrapał się po karku, a przynajmniej dokonał tego imitacji i westchnął, przytakując, by zaraz uśmiechnąć się szeroko z wyszczerzem ząbków. - Nie to, że ominąłem celowo. Po prostu jak spadliśmy... nie było ich. Lecz spokojnie! To po prostu... ciekawość. Dzięki niej przymykam oko czasem na bezpieczeństwo, ale i dokonuje badań z większego zakresu - odwrócił się wtem bokiem do niego i uniósł dłonie ku niebu, jak i samą głowę. - Wszystko przez to wydaje się być... w zasięgu ręki. To... przyjemne uczucie. Oddala negatywne analizy - zerknął na niego z ukosa, zaprzestając swojego małego teatrzyku. Kładąc ręce po bokach i z uśmiechem, postanowił rzec. - A mym imieniem niech będzie Chris. Nie wiem czemu, nie umiem dokonać logicznych obliczeń - lada moment ruszył leniwie w stronę namiotu, zdejmując uprzednio ręcznik z głowy, którym teraz zaczął wycierać resztę ciała. - Zrobię za jakiś czas dwa łóżka w namiocie. Powiedź mi jaki chciałbyś prosty ekwipunek badawczy. W środku mamy prąd póki jest czym palić. Bo niestety, ale nie mogę stworzyć lepszej technologii niż tej wgranej w umyśle. Choć teraz... - stanął przy zamkniętej płachcie namiotu. - Ciekawość pozwala mi na tworzenie nowych technologii. Mam nadzieje że już wiesz czemu była zablokowana - dodał na sam koniec i odpiął płachtę, oddalając ją w boczek by wejść grzecznie do klimatyzowanego, militarnego namiotu z plastikowymi oknami.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 11:13 pm
Oh tak... Nagle zniknęły... Pomyślał sobie z ironią, ale nie wnikał. Nie znał się na programowaniu. Nie była to jego dziedzina. - Cieszę się, że poszerzyły ci się znacznie horyzonty Chris jednak byleby nie zboczyły one na mnie... - mruknął z lekkim uśmiechem prosząc go niemal, by swoją ciekawość trzymał z daleka od niego. Słyszał o przypadkach, gdy szalone androidy kroiły swoich właścicieli, czy mordowały... Wolał nie dołączyć do tej grupki. - Nie wiem Chris. Chciałbym coś pozwalające mi na badanie próbek. W sumie mógłbym tak samo zbadać wrak statku. Może coś ocalało? Może weźmiesz generator stamtąd? Znam statek na pamięć więc wiem gdzie co powinno się znajdować. - mruknął do niego spokojnie, ale ta martwa cisza na planecie go niepokoiła. Stanowczo coś było nie tak. - Noc chyba, ze nalegasz to twórz. Byleś nas nie wysadził. - odparł z uśmiechem ale postanowił ruszyć się za nim do namiotu choć rozglądał się niepewnie na przyrodę. Warunki były idealne do stworzenia życia. Musiało tu coś żyć... Albo... Póki co jednak nie zaprzątał sobie tym głowy. Wszedł do namiotu i usiadł gdzieś. Był głodny więc podwędzi mu owoce, które uzbierał, by się nasycić. - Chris... Czy byłaby możliwość na nieco prywatności? Bez obrazy, ale nieco tego potrzebuję... - mruknął do androida po dłuższej chwili milczenia. Nigdy nie spał z kimś w jednym pokoju. Nie czuł się z tym dobrze wcześniej. Do tego przestrzeń aż tak spora nie była to jednak czuł pewien dyskomfort.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 11:39 pm
Chris aka Error dał mu mówić, ruszając w stronę biurka z laptopem, przy którym stał właśnie też i metalowy koszyk ze słodkimi świeżynkami. Parę z nich była tez wewnątrz lodówki. Włączył system i wtem zwrócił się ku rozmówcy, zakładając ręce na swoje bioderka. - Może i znasz statek na pamięć, ale nie te gruzy. Nie chciałbym też się rozdzielać. Coś... mnie tu niepokoi. Jest za spokojnie. A o mnie się nie martw. Większość rzeczy wśród gatunku ludzkiego została odkryta. Nie ciekawisz mnie w taki sposób, który mógłby być dla Ciebie niekorzystny - dał w odpowiedzi, rozglądając się dookoła. Po tym postanowił podejść w jeszcze puste miejsce i rozpocząć wypuszczanie swej fioletowej mazi, kształtując wpierw jednoosobowe łóżko, a potem coś na wzór ściany. Zerknął wtem na niego z ukosa. - Nie wiem czemu tak martwisz się o... prywatność. Masz cały namiot dla siebie. Ja jedynie jestem rzeczą. Czy może... czyżbys już mnie nie traktował jak rzecz? - powiedział z szczyptą rozbawienia, tworząc wewnątrz namiotu materiałowe, przylegające do niego ścianki, które utworzyły mały, niemal klaustrofowiczny pokoik, mieszczący jedynie łóżko i ewentualną szafeczkę, o ile takowa by się pojawiła. Po tym odszedł kawałek i usiadł na biurku, wzdychając. Mimika twarzy wskazywała raczej na nieszczególne rozweselenie. Wyglądał jakby był... zmęczony. - Niski poziom energii... - burknął pod nosem i złapał za owoc, który zaczął powoli jeść. - Pasuje taka prywatność? - zapytał się, zerkając nań z ukosa.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Pią Lis 17, 2017 11:52 pm
- Rozpoznam nawet gruzy tego statku. Stworzyłem go. To dla mnie jak puzzle. - mruknął spokojnie ale kiwnął głową. - Co do tego przyznam ci rację. Warunki są idealne do rozwinięcia się organizmów żywych, a nic tu nie ma... Boje się poznać tego przyczynę. - odparł z krzywym uśmiechem ale póki co starał się myśleć optymistycznie. Przyglądał się więc jak ten tworzy łóżko i coś w rodzaju ścianki. Odetchnął cicho tylko i znowu przeczesał włosy słysząc jego słowa. Była to widać reakcja na krępujące pytania. - Cóż... Powiedzmy, że mam pewną fobie Chris... Nie potrafię spać z kimś w jednym pomieszczeniu i tak. Nie jesteś rzeczą... Co do mówienia, wtedy o rzeczy droczyłem się, chcąc zobaczyć twoją reakcję, nastawienie i akcje, co z tym zrobisz. - mruknął spokojnie do niego ale póki co zajadał się owocem. Widział jego zmęczenie ale podziękował mu zaraz za pokoik, bo naprawdę go potrzebował. - Pasuje mi. - kiwnął głową zerkając nieco po całym namiocie. Czuł się już nieco lepiej, a nie myślenie o ranach jakoś spychało ból na drugi plan. Dało się jednak na zewnątrz słyszeć grzmot... Zbliżała się chyba burza. Zess nie przepadał za nimi. Nie przynosiły nic dobrego. - Co więc robiłeś Chris, zanim trafiłeś do mnie? Pamiętasz coś z tego okresu?
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Sob Lis 18, 2017 12:07 am
Przytaknął na znak zrozumienia, obserwując przy tym z ukosa naukowca. I choć grzmot go nieco zdezorientował, tak kolejne pytanie co najmniej zdezorientowało. Wywinął oczyskami, które przeniósł gdzieś w beznamiętne przestrzenie namiotu, aż w końcu dokonał imitacji głośnego, zmęczonego westchnięcia. - Zero danych. Zostałem bardzo skutecznie wyczyszczony. Pamięć zaczyna się od momentu w którym mnie uruchomiłeś aż do teraz, nic ponadto - wtranżolił szybko praktycznie w całości, biorąc się lada moment za kolejny. - Statek... Jest podzielony aktualnie na cztery części, które są od siebie oddalone na kilometry. Szanse, że znajdziemy sprawny generator są równe zeru... Poza tym tak, jak powiedziałeś, warunki są idealne. Ale niczego wokół, nawet ryb. Coś tu nie gra. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na... opuszczenie gardy - po tym wziął kolejne i zszedł już z biurka, zwracając się przodem do chłopaka. - Umyj się, najedz i regeneruj jak najszybciej ciało, bo wolałbym byś był w stanie uciekać w razie ewentualności lub sam się obronić. Nie to, że mam coś do niańczenia, ale... bardziej ostatnio cenie swoje życie niż zwykłem sądzić. Dlatego nie chce by coś mnie zniszczyło przez czyjeś krótkie nóżki, dobrze? - powiedział, tworząc nagle w wolnej ręce kaburę z paroma kieszonkami oraz pistolet z trzema magazynkami. Podszedł do chłopaka i mu po prostu podał dość zwyczajną broń balistyczną aka palną. Glock kalibru 9mm z 17 nabojami w magazynku. Prosty i łatwy w obsłudze. - A to w razie „ewentualności”. Oczywiście martwie się o Ciebie bardziej niż o siebie, ale prosiłbym Zess bym nie musiał wybierać swojej śmierci... gdyby kiedykolwiek coś złego się spełniło - dodał, czekając na odbiór dodatkowego wyposażenia.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Sob Lis 18, 2017 12:28 am
Wysłuchał go spokojnie, jego wypowiedzi na temat wspomnień i statku. Bardzo mu się to nie podobało. Musiało w końcu coś przetrwać. Generatorów mało nie było. Później i tak będzie nalegał na oględziny. Póki co skupił się na droidzie. - Nie zapominaj, że jestem człowiekiem Chris. Do tego naukowcem. Nie żołnierzem. Niestety, ale w walce będę ci balastem. Od tego miałem mieć ludzi, a nie samemu się martwić bezpieczeństwem. - powiedział do niego spokojnie, ale nie zamierzał obiecywać czegoś co było dla niego ciężkie do zrealizowania. Może i miał kondycję, ćwiczył, ale nigdy nie walczył. - Najwyżej zginę Chris. Oszukałem przeznaczenie, a to się o mnie upomni prędzej czy później. Podejrzewam, że niedługo się przekonam co spotkało mieszkańców tej planety. - powiedział o dziwo spokojnie, ale był realistą i mimo, że taka wizja go dobijała potrafił ocenić swoje szanse na przeżycie. - Poza tym przeżyłeś katastrofę i jesteś po niej bez szwanku... Wątpię by coś na tej planecie mogło cię zabić. - dodał po chwili ale odbierze od niego broń. Miał nadzieje, że nie będzie musiał jej używać. - Jak zginiesz, to ja też. Prosta kalkulacja. Bez ciebie tutaj, nadal leżałbym tam z prętem w nodze i wolał o pomoc, która nie nadejdzie... Jestem więc zdany na ciebie. - mruknął zerkając gdzieś w bok ale wstanie by podejść do wyjścia. - Może coś mnie zeżre? - odparł z ironicznym uśmieszkiem ale wyjdzie by się odświeżyć jeszcze przed burza i zmierzchem. Póki co nie było widać chmur na horyzoncie, ale to dżungla. Tu pogoda zmieniała się w minutach. Zrzucił z siebie ciuchy i kombinezon, oglądając swoje rany. mając nadzieje, że się jakoś zagoiły. Mimo wszystko wejdzie do wody, by się obmyć. Nie śpieszył się z tym, ale broń trzymał blisko, na brzegu, choć nic nie nadchodziło. Stanął pod wodospadem by nieco się skupić i pomyśleć o wszystkim. Oczyścić umysł.
Data przyłączenia : 15/11/2017 Liczba postów : 173 Cytat : "If you fuck with me, you fuck with the best"
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Sob Lis 18, 2017 12:52 am
Robocik nie przyjął jego odpowiedzi z jakimś szczególnym entuzjazmem. Wręcz nic nie odpowiedział na samym początku, co było do niego co najmniej niepodobne. Jedynie powiódł wzrokiem w ziemię i przytaknął od niechcenia, znów imitując westchnięcie. Odszedł od i ruszył w strone biurka, na którym przysiadł. - Będę badać teren. Nie podobają mi się Twoje słowa w tej sytuacji - dał w odpowiedzi dość pewnie, lecz ewidentnie ostatnie słowa chłopaka zmieniły stan robota z lekkiego entuzjazmu na przygnębienie, przez które nie rzucił tysiąca lepkich dodatków jak to zwykł go darzyć przy rozwijaniu się. Mógł wyjść, obmyć się i tak dalej. Robot zajął się swoimi sprawami, biorąc w łapy laptop przy którym rozpoczął pracę tworzenia prostego oprogramowania dla tutejszego robotyka. Strugał, programował i skanował teren wokół. Uznając jednak, że minęło zbyt sporo czasu jak na zwyczajne odświeżenie się, jak i mając w pamięci piorun, w „duchu” zaczął się niczym człowiek niepokoić. Odłożył laptopa, stanął przy przejściu wahając się. Tworząc na siebie koszule wraz ze spodniami i butami, dodając do tego po prędkości kaburę na pistolet laserowy - postanowił wyruszyć pędem w stronę wodospadu, nie mogąc ewidentnie znieść braku informacji ze strony chłopaka. Biegł tak, jak umiał, z nadludzką prędkością, skracając dystans między sobą a wodospadem raz za razem. Wślizg, parę susów i był na brzegu, centralnie przy wodospadzie z bronią laserową w rękach, robiąc przy tym nieco hałasu. Jego oczyska pognały na myjącego się do tego czasu, a chwile później informacje zostały obliczone w łepetynie dając niepokojący wynik. Nieco to zajęło, ale otworzył szerzej oczy, lice zajęły się różem, a on odwrócił wzrok i schował oczyska za dłonią. Ten android... wstydził się, ewidentnie pokazywał właśnie coś z rodzaju zawstydzenia. Odwrócił ciało w bok. - Ja... Ja p-przepraszam! Nie... nie chciałem... - zacisnął zęby w przepływie złośic, przez który zgniótł swój pistolet laserowy. Aż zerknął na to ze zdziwieniem, by zaraz odwrócić się plecami do Zessa. - Kurwa mać... - syknął przez zęby, czerwony na twarzy. Nie wiedział co ze sobą zrobić. - Martwiłem się...? Chyba... fantazja... a nagość...? - wtem przesunął twarz by zerknąć z ukosa na Zessa. - Wybacz... ale ja nie wiem co się ze mną dzieje... - przełknął sztuczną ślinę, znów buchając mocniejszymi rumieńcami. - Nie powinienem tak reagować... - burknął pod nosem, powoli zaczynając iść w stronę namiotu. - Zapomnij... wracam... - dał w odpowiedzi jakby nie chciał pytań.
Evil ThoughtsI will bite you
Data przyłączenia : 21/08/2017 Liczba postów : 493
Cytat : Legends Never Die, They become a part of you Every time you bleed for reaching greatness.
Temat: Re: -=Cybernetic Love with Sparks=- Sob Lis 18, 2017 8:22 pm
Może powiedział to specjalnie, by android się martwił? Prawdopodobne. Kąpał się jednak z wielkim spokojem. Myl ostrożnie swoje ciało i przyglądał się braku blizn. To go naprawdę cieszyło. Chciał wyglądać na powrót idealnie. Nie wiedział jednak, ze czas uciekał tak szybko. Nie mógł tutaj go liczyć z braku zegarka i uwagi. Pogrążony był we własnych myślach. Dopiero gdy coś usłyszał, zląkł się i odwrócił stając przodem do Chrisa, który patrzył na kompletnie nagiego Zessa. Naukowca to nie ruszyło, ale widząc, ze android widocznie się zarumienił uciekając wzrokiem, parsknął śmiechem rozbawiony i rozczulony. Zaczął iść w jego kierunku aż wyszedł na brzeg. - Chris... Spokojnie. Co się dzieje? Czemu się czerwienisz? Obaj jesteśmy mężczyznami . - mruknął spokojnie obserwując jego wstydliwe reakcje. Nie był zły za coś takiego. Nie wstydź się swojego ciała. - Czemu uciekać? Chris! - mruknął poważnie i zaraz złapie go za ramie, by nie mógł nawiać. - Już. Spokojnie. Nic mi nie jest. Przepraszam, ze tak długo się mylę. Nie powinienem cie martwic. - dodał po chwili i pogłaskał androida po głowie z wyczuciem, po czym lekko przytuli. - Masz teraz uczucia, wiec musisz nauczyć się nad nimi panować. - powiedział cicho, ale nadal był nagi... I ociekający woda...