Ry był nie tylko niemożliwie seksownym, ale do tego jeszcze strasznie słodkim, uległym. Urok, jaki go otaczał, był niesamowity. Młody socjolog szczerze nie rozumiał, jakim cudem ktokolwiek - szczególnie taki Igor - mógł być na niego odporny. W Ezrze kochanek wywoływał nie tylko duże pożądanie, ale też i całkiem sporą potrzebę opieki. Chciał się swoim uległym zająć, zapewnić mu nie tylko bezpieczeństwo, ale też uczucie i przyjemność. Czując wtulone w siebie, ciepłe, spragnione bliskości ciało, wiedział że nie potrafiłby mu odmówić niczego.
A gdy chodziło o niego samego...
- Też bym tego chciał, Ry - szepnął mu do ucha, przygryzając je delikatnie, śmiejąc się zaraz cicho. Chwycił mocniej przyjaciela za biodra i pociągnął go ku sobie, by każde otarcie było zdecydowanie bardziej odczuwalne, związane z rozkosznym naciskiem.
- Użyjesz tych słodkich łapek, hm? - mruknął, sięgając do jego warg i zasysając na nich, odwzajemniając lekkie ruchy biodrami. Uciskał dłońmi gołą skórę kochanka, znacząc ją subtelnymi pociągnięciami paznokci, napawając się bliskością jędrnego, męskiego ciała, tak chętnego i oddanego... jemu. Tylko i wyłącznie jemu.
Żaden bucowaty sadysta, były czy aktualny, się nie liczył. Najważniejsi byli tylko oni dwaj, na łóżku należącym do socjologa, w którym nie był już tak długo, a które nagle zaczęło się wiązać z niesamowicie seksualnymi skojarzeniami i wspomnieniami. Wszystkie kobiety, które przewinęły się przez ten materac, nijak nie miały się do tego pięknego, wijącego na nim Ryana, który gotów był zrobić bardzo wiele, by zapewnić dominującego o swoim oddaniu i pragnieniu właściwego obsłużenia go.
Pan naparł językiem na wargi uległego i wpił się w jego usta, nie tylko je smakując, ale mocno biorąc w posiadanie, czyniąc swoimi, pozbawiając oddechu i kontroli, którą przez tę chwilę przerwy po spełnieniu, mógł zdobyć nad sobą Ry.
- Słyszysz? Nadal w tobie stukają... - szepnął nisko, przerywając pocałunek tylko na krótką chwilę, by pozwolić im na zaczerpnięcie powietrza. Potem zaatakował ze zdwojoną siłą, mrucząc - czy może raczej warcząc? - namiętnie.