Kowboj

Kowboj - X pochodzi z małego miasteczka, w którym wszyscy się znają. Swoją odmienną orientację ukrywał bardzo skrzętnie. Zgodził się na występ nago dla gejowskiego magazynu z sąsiedniego stanu przekonany, że dystans zapewni mu anonimowość. Niestety tak się nie stało. Magazyn trafił w ręce kolegów ze szkoły. X zauważył jak na lekcji przeglądał go Y, chłopak w którym się zawsze podkochiwał. Gdy zobaczył jego zdezorientowane spojrzenie uciekł. Uciekł z miasteczka, stanu. Uciekł żeby nie robić problemów rodzinie. Zamieszkał w dużym mieście i z pozującego do zdjęć stał się dziennikarzem. Duże miasto dało mu wolność w byciu sobą. Nikt nie oceniał go przez pryzmat upodobań seksualnych. Pewnego dnia poproszony zostaje o zrobienie reportażu w dziedzinie związanej z jego młodzieńczymi latami. Podczas niego spotyka Y, który wcale nie chce pozwolić by znów mu uciekł.

X - uciekinier - Amantis
Y - kowboj - Smok

Ali był bardzo atrakcyjnym nastolatkiem. Miał powodzenie u dziewczyn ze szkoły, ale nigdy z żadną nie chodził. 
Powodem takiego zachowania nie był fakt, że zadzierał nosa i kaprysił, a to że.. Lubił facetów i był nieco nieśmiały. 
W takim małym mieście nie było dobrze afiszować się z tym, że jest się gejem. Za takie głupoty można było dostać szybko w pierdol i zostać naprostowanym przez męska cześć rodziny. 
Dlatego Ali udawał.. Normalnego. 
Kiedy jeden z łowców talentów zobaczył jego zdjęcia na platformie modelingowej, na której wrzucał swoje zdjęcia i zaproponował mi sesje dla gejowskoego magazynu miał.. Duże opory by się zgodzić. 
Z jednej strony bardzo chciał to zrobić a z drogiej bal się, że ktoś ze znajomych może dowiedzieć się dla jakiej gazety pozował.
W końcu jednak zgodził się, ale tylko dlatego że, menadżerowie zapewnili go, że ten numer w ogóle nie będzie wydany w jego okolicach. 
No i.. To miała być nagość zakryta a nie akt, że względu na jego młody wiek.

Chris był bardzo popularny w szkole. Wysoki chłopak z łagodnym uśmiechem przyciągał płeć piękną. Niestety nigdy nie miał za dużo czasu na romanse. Jego ojciec chorował i razem z rodzeństwem więcej czasu spędzał w pracach na farmie wyręczając go w obowiązkach niż na randkach. W dodatku naprawdę chciał pójść na uniwerek. Uczył się więc po nocach żeby nadrobić. Nie raz można go było spotkać śpiącego na własnych notatkach. To był jeden z powrotów do szkoły po parudniowym wolnym. Kolega z klasy był u swojej ciotki na drugim końcu kraju i przywiózł ze sobą gazetę.
- Ej Chris! Zobacz! Mark ma pismo dla pedałów! Mówię ci, że ten gość to nasz Ali! No zobacz no!
Pół nocy pomagał w żniwach i naprawdę pragnął jedynie spać. Nie wiedzieć jednak dlaczego informacja "Ali", "magazyn dla pedałów" i "niezły tyłek" zaraz go ocuciła. Lubił chłopaka. Był cichy, normalny i zawsze pomagał mu zupełnie bezinteresownie.
-Niemożliwe. Pokaż.
Podniósł się i chwycił za gazetę. Patrzył na zdjęcia oniemiały. Serce mu waliło jak oszalałe. Gdy drzwi się otworzyły podniósł spojrzenie i spotkał wzrok Alistara. Spojrzał znów na magazyn i na chłopaka. Zanim jednak zdążył coś powiedzieć reszta chłopaków zaczęła coś krzyczeć. Chris czuł się jakby był właśnie w jakimś filmie o zwolnionym tempie. Skromny chłopak w drzwiach miał być tą namiętną istotą ze zdjęcia? On BYŁ tą samą osobą?

Widząc, że Chris trzyma pismo z jego zdjęciami poczuł jakby go oblano wiadrem zimnej wody. To niemożliwe. 
Skąd on miałby mieć tą gazetę?! Jak ja zdobył?!
Podniósł wzrok na resztę klasy, chłopacy wyglądali jak łowcy, którzy wyczuli zwierzynę. Byli niemal, że podnieceni krzycząc coś o jego tyłku i ogolonych nogach.
To była jak scena z jakiegoś koszmaru, nawet uszczypnął się dyskretnie by sprawdzić czy nie śni. 
Niestety to była rzeczywistość. 
Dlaczego to właśnie Chris musiał zobaczyć te fotki? Miał takie spojrzenie.. Brzydził się nim?
Nie myśląc zbyt długo obrócił się na pięcie i wybiegł z sali. 
Co za wstyd. Jak to się rozniesie po mieście będzie miał przesrane. Ludzie nie dadzą mu żyć. 
Niewiele myśląc zabrał wszystkie swoje oszczędności jakie miał i...
Uciekł z domu. 
Daleko od tego sennego, kowbojskiego miasteczka. Sądził, że już nigdy nie wróci w rodzinne strony... I pewnie by tak było, gdyby nie praca. 
Niespodziewanie dostał za zadanie nakrecenia reportażu o codziennym życiu współczesnego kowboja.

Nikt nie spodziewał się jego ucieczki. W małej społeczności odkrycie faktu, że chłopak za pozował w czasopiśmie było nawet bardziej bulwersujące niż fakt, że był gejem. Długo mówiono o nim, ucieczce i tym zberezeństwie jak to określała matka Chrisa. Temat Alistara ucichł gdy dziewczyna z ich klasy zaszła w ciążę. Był to już koniec roku szkolnego. Sam Chris uważał, że mokre sny o koledze z klasy to szaleństwo... co z tego, że sam postarał się o kopię tego czasopisma? Zdjęcia które zrobiono blondynowi poddawały w wątpliwość jego własną orientację a o tym nie chciał myśleć. Gdy zmarł ojciec kwestia orientacji poszła na drugi plan. Chris porzucił marzenie o studiach po szkole. Dobrze, że wszystko stało się po maturze więc tyle jego. Pracując na farmie i odkładając wysłał na studia siostrę i brata. Niestety tamci nie byli tak ofiarni żeby wrócić do domu i pomagać w gospodarce. Tak samo nie była ofiarna An Marie, która zostawiła go dla proboszcza z sąsiedniego miasteczka. Na szczęście nie mieli dzieci. Chris zapomniał o Alim, An Marie oraz marzeniu wyrwania się z małego miasteczka. Żeby dodać swojemu życiu adrenaliny zaczął ujeżdżać konie a potem byki. Dodatkowa kasa pomogła mu podreperować dom. Wykorzystał zapał do nauki i przerobił wszystko co się dało na ultranowoczesne gospodarstwo. Napisali nawet o nim w paru pismach. Nie zdziwiło go więc, że kolejne się odezwało informując, że chcieliby wysłać do niego swojego dziennikarza.

- Dlaczego to musi być akurat to miasto? - jęknął cicho do siebie, gdy razem z Joe, filmowcem wjeżdzali do Old Mountain. 
- Bo tu jest ten typek, co ma nowoczesne gospodarstwo. Skubany zastosował najnowocześniejsze technologie i podniósł wydajność gospodarstwa w bardzo krótkim czasie. Obłęd. 
- Dlaczego to musi być Colins. - jęknął po raz kolejny, kompletnie ignorując paplaninę swojego kolegi. 
Minęło już kilka lat a on dalej odczuwał zazenowanie po sytuacji z czasopism em. Nigdy wcześniej nie czuł takiego wstydu jak wtedy, ta sytuacja zmieniła całe jego życie. 
Pamiętał, że uciekł z domu jeszcze przed powrotem ojca z pracy. Był pewny, że gdy ten dowie się od innych o tym co zrobi zleje go na kwaśne jabłko. 
Pan Silver wychowywał syna twarda ręką, często karał go "po męsku", czyli pasem. 
Nie mylił się za bardzo w swoich przepuszczenIch, bo ojciec nawet go nie szukał. Napisał mu SMS, że nie ma już syna. Potem zapił się gdzieś z kumplami, zostawiając  blondynowi w spadku stary dom, w którym Ali nie pojawił się od czasu ucieczki.  


- Porsze, Joe. Zachowuj się profesjonalnie. - syknął na widok zachwytu filmowca stadem byków Colinsa.
- To tylko głupie krowy, ogarnij się.-dodał rzucając mu zirytowane spojrzdnie. Nim wyszedł z auta zerknął w lusterko by sprawdzić jak wygląda. 
Jak zwykle prezentował się stylowo, ale i skromnie. Nie lubił eksperymentowania z najnowszymi trendami.

Chris był w polu i sprawdzał z swoimi ludźmi ogrodzenia kiedy zauważył wjeżdżający samochód. Spodziewał się ludzi dopiero jutro. Kazał chłopakom zakończyć samodzielnie i ruszył w kierunku nadjeżdżającego samochodu. Oni mogli jedynie zobaczyć sylwetkę w kowbojskim kapeluszu powiększającą się na tle słońca. Gdy podjechał bliżej wyglądał jak klasyczny kowboj. Buty z ostrogami bezpiecznie oparły się w strzemionach przed obcasem. Miał na sobie przetarte i brudne jeansy które zgrabnie opinał umięśnione nogi. Koszula która miała chronić przed słońcem miała podwinięte rękawy aż do łokci i odsłaniała umięśnione przedramiona. Miała też rozpięte górne guziki odsłaniając kawałek rozbudowanej klatki piersiowej. Sylwetka Chrisa jeszcze gdy był młodzieńcem wyrywała westchnienia u kobiet. Teraz był najgorętszym kawalerem z odzysku w tej części hrabstwa. Kapelusz wciąż zasłaniał jego twarz więc panowie nie mogli zobaczyć jego miny. Nie poznał w pierwszej chwili swojego kolegi ze szkoły. Za to kolega blondyna o mało nie posikał się z wrażenia
- O jaaaaa prawdziwy kowboj!! - Zapiszczał wręcz wysiadając z auta.
Brunet skłonił głowę łapiąc za front kapelusza w klasycznym powitaniu. Koń zatrzymał się przed nimi.
- Chris Colins. W czym mogę pomóc?

- Przyjechaliśmy z telewizji. No wie Pan, kowboj w nowoczensym wydaniu. Czad. - powiedział Joe wychodząc do przodu wyraźnie podekscytowany.
Ali przewrócił oczami, westchnął i także podszedł nieco bliżej. 
- Kopę lat, Chris. - przywitał się blondyn podnosząc główę do góry by siedzący na koniu mężczyzna mógł przyjrzeć się jego twarzy.
- Mamy zacząć jutro kręcić, więc przyjechaliśmy dzisiaj żeby przywieźć ci wszystkie umowy do przeczytania i podpisania. Możesz też odpowiedzieć co chciałbyś pokazać i w jakiej kolejności, to ułatwi nam to prace.
Alistar w przeciwieństwie do kolegi nie cieszył się tak na myśl o spotkaniu kowboja. Dla niego to nie były mile wspomnienia.

- Mieliście być jutro... no właśnie... Alistar Silver? O matko, ile to już lat...
Zsiadł z konia i przywiązał go do fragmentu ogrodzenia. Jego matka mocno już niedomagała więc musiał sam zająć się niespodziewanymi gośćmi. Wymienił uściski dłoni z mężczyznami.
- Usiądźcie proszę na werandzie, w cieniu. Odprowadzę i rozsiodłam konia i zaraz do was dołączę.

Jak powiedział tak zrobił. Stajnia była praktycznie bezobsługowa. Kiedy konia nie było w boksie system sam wymieniał ściółkę. Konie dostawały też jeść i pić zgodnie z systemowym harmonogramem ale można też było dać im dodatkową porcję samodzielnie. Wszystko zasilały zaś baterie słoneczne i wiatraki ustawione na ziemi Colinsów. Samowystarczalność. Dom rodziców stał tutaj z sentymentu. Sam postawił sobie małą chatkę nad strumieniem. Również samowystarczalną. Jego samotnia. Gdyby nie matka pewnie by się do niej przeprowadził.
- Zapraszam do środka. Mamo, mamy gości!- Krzyknął ale z pokoju odpowiedziało mu tylko parę jęków. - Jest po 3 udarze. Sparaliżowana cała prawa strona, a po tym jak spadła ze schodów w zeszłym roku nie może chodzić. Nie dołączy do nas. Lemoniady? Piwa? Nie proponuję Tequili bo jest jednak zbyt wcześnie.
Wyjaśnił i zaprowadził ich do przyjemnie chłodnego pomieszczenia będącego północną jadalnią. Nie było tutaj słońca w dodatku klimatyzatory zapewniały w domu przyjemniejszą temperaturę. Czy był wstrząśnięty zobaczeniem po tylu latach powodu swoich młodzieńczych mokrych snów? Jak jasna cholera. Każdy facet miał swoją listę osób które chciał by w życiu zaliczyć i Ali wciąż był na jego liście. Mimo, że był starszy i zdecydowanie jak na jego gust zbyt "wielkomiejski" to wciąż miał przed oczami zgrabne pośladki ze zdjęcia. Na oko pozostały tak samo zgrabne.

Ali przyjął lemoniadę i usiadł z wdziękiem zakładając nogę na nogę i wyciągając sterte dokumentów.
Ubrał swoje okulary znanej, drogiej marki i zaczął układając je w zgrabne tubki. Robił sobie korektę wzroku, ale do czytania wciąż wspomagał się okularami korekcyjnymi.
- Przykro mi. - odpowiedział chłodno blondyn starając zachować między nimi czysto zawodowe stosunki.
- Ma Pan naprawdę czadowe gospodarstwo, cieszę się że właśnie tutaj nas wysłali. To będą fajne dwa tygodnie. - paplał Joe, kiedy Ali zajmował sie  papierami.
- Okey. Tutaj jest wstępny scenariusz, nakreśl swoje uwagi i daj znać co o tym sądzisz. Tu umowa odnośnie wykorzystywania wizerunku i.. Wynagrodzenia. Sprawdź proszę, czy jest w porządku.

Chris z etapu obwiniania się o stan matki przeszedł do obwiniania jej. Doglądała jej opiekunka i miała pełną opiekę medyczną gdy tylko była taka potrzeba. Chrisowi nigdy nie pozwalała sobie pomóc bo to była rola kobiety żeby robić w domu i w koło ludzi. Usiadł koło blondyna dużo szerzej. Oparł kostkę na kolanie i sięgnął po dokumenty. Może i studiów nie skończył, ale łeb miał na karku. Joe mu się podobał. Był bardzo entuzjastyczny.
- Może zostaniecie tutaj? Jest aż nad to sypialni, a jak coś się będzie działo w nocy będziecie mogli nagrać to od razu a nie odtwarzać przebieg.
- Jasne, bardzo chętnie! To wiele ułatwi! Prawda?!
Mężczyzna zdawał się być w niebo wzięty. Dom był spory. W najlepszych czasach mieszkało w nim 8 osób i każda miała miejsce dla siebie. Sypialnie były teraz wykorzystywane tylko w okresie świątecznym i wakacyjnym jak rodzeństwo Chrisa przyjeżdżało z rodzinami i dzieciakami. Miał więc wielki dom i chorą matkę i gospodarstwo. Nic więc dziwnego że, żeby mieć czas na wszystko stawiał na innowacje.
- Czy możemy to odwrócić? To może będzie nudne, zmontujecie jak chcecie ale pozwoli wam zrozumieć jak działają systemy. Zaczniemy od instalacji wodnych i prądowych, a na koniec przejdziemy do zwierząt, produktów i ludzi.

Zesztywniał słysząc propozycje Chrisa. Tego się nie spodziewał ani nawet nie brał pod uwagę w najgorszych scenariuszach.
Podniósł wzrok na entuzjastycznego Joe'a posyłając mu piorunujące spojrzenie z nad okularów. Co on wyprawiał?!
- Nie chcemy robić problemu. - powiedział dalej zachowując czysto profesjonalne stosunki. Kiedy Pan domu powiedział, że to nie jest dla niego żaden problem westchnął cicho.
Ściągnął okulary, potarł nasade nosa i wysłuchał uwag Colinsa. 
- Okey. Może być. Czy umowa odnośnie wykorzystywania wizerunku się zgadza? - spytał dla formalności, a kiedy ten powiedział, że jest okey podał mu długopis. - prosiłbym o podpis w tych dwóch miejscach. - powiedział pokazując mu dwa wypunktowane pola.
- Dziękuję za zaproszenie, ale na dzisiejsza noc mam już inne plany.
- Ja nie mam! - zawołał Joe sprawiając, że Ali był bliski uduszenia go własnymi, gołymi rękoma.
-... Skoro zaczynamy nagrywać od jutra, przyjadę skoro świt. - zakończył dalej piorunując spojrzeniem kolegę, który to zdawał nic sobie z tego nie robić.
- Przed kręceniem nałożymy ci trochę pudru, żebyś lepiej prezentował się w telewizji. Mam nadzieję, że to nie problem. - dodał czekając na jakiś wybuch w stylu "to pedalskie" albo "nie jestem jakimś jebanym gejem".

Trochę go wkurzał ten ton dziennikarza. Zachowywał się jakby ktoś mu kij w tyłek wsadził. Chris na początku podejrzewał, że mężczyzn może coś łączyć widząc jednak teraz ich stosunki był pewien, że Joe nie jest facetem Alego.
- Wolałbym nie. Do żadnych wcześniejszych zdjęć nie było to konieczne. Kurz i pył robią za naturalny ten... matujący to się nazywa jakoś. Nie ważne. No i głównie macie robić farmę nie mnie. Obędzie się bez pędzli. Zawsze od nich kicham jak wściekły.
Joe oczywiście mu przytaknął wręcz zakochany w wizerunku twardego faceta i kowboja. Już obsadzał Chrisa w jakimś modern westernie. Joe był zdecydowany zostać. Tym bardziej, że Chris obiecał mu że będzie mógł pomóc wieczorem.
- Jesteś pewny, że nie chcesz zostać? Bezpieczna przystań.- Zapytał odprowadzając samodzielnie Alistara do samochodu. Joe rozpakowywał się w jednej z sypialni. Wskazał na dom za swoimi plecami. Chłopak nie mógł być pewien co go czeka w miasteczku. Tutaj zaś mógł się zaszyć i zapomnieć gdzie jest.
- Zmieniłeś się. Nabrałeś pewności siebie, ale też zesztywniałeś. Jak te wszystkie wielkomiejskie ważniaki. Szkoda. Wolałem starego Alistara. Do jutra.
Zostawił go z tym dziwnym wyrazem twarzy nie czekając na odpowiedź i ruszył do domu zająć się gościem, który został.

- Muszę w końcu zobaczyć co zostało z domu Ojca. Najwyższa pora się tym zająć. - powiedział blondyn czując się słabo na myśl, że będzie musiał wrócić do miejsca, w którym nigdy nie czuł się dobrze. 
Ali stał chwilę przy samochodzie zastanawiając się czy to co słyszał mu się nie przywidziało.
Wolił Alistara z liceum? Kto by pomyślał.
Kiedyś był cichy, nie wychylał się i nie szukał problemów. Teraz był świadomy swojej wartości i wyglądał lepiej. Nie miał już worków pod oczami, siniaków i nie był tak strasznie chudy. 
Teraz wyglądał zdrowo, olśniewająco i modnie. Nie musiał martwić się o adoratorki, bo wszyscy wiedzieli że nie jest nimi zainteresowany.
To dużo ułatwiło w jego życiu, w końcu nie udawał kogoś kim nie jest.

Chris widział go inaczej. Pamiętał wrażliwego chłopaka z promiennym uśmiechem i ciepłymi oczami. Sam miał wiecznie pełno siniaków i worki pod oczami z racji pracy na farmie i późnych godzin w książkach. Nigdy nie uważał ich więc za coś złego. Połowa chłopaków w szkole była za to chuda jak wieszaki. Dla niego Alistar Silver był zwyczajnie dobrym kumplem. Miłym chłopakiem, który pomagał mu uzupełnić notatki jak przysnął na lekcji. Teraz nie widział w nim tego ciepła, a wyrachowanie. Trochę bolało. Obwiniał jednak za to miasto. Podobnie działało na jego rodzeństwo.

Rano kiedy dziennikarz wrócił mężczyźni byli już po porannym liczeniu bydła i pili herbatę na zachodniej części werandy bo tam obecnie był cień. Joe dostał nawet ubranie podobne do tego Chrisa i świetnie bawił się udając kowboja.

- Nie za dobrze się bawisz? - spytał blondyn podchodząc do mężczyzn. Dzisiaj wyglądał na nieco bardziej zmęczonego niż wczoraj.
Ta noc chyba nie była dla niego zbyt łatwa. 
- Ale gorąco. Już zapomniałem jak to słońce potrafi palić. - westchnął rozpinajac guzik pod szyja.
W cieniu ściągał okulary przeciwsłoneczne dzięki czemu obaj panowie mogli zobaczyć jego piwne oczy. 
- Wszystko załatwiłeś? - spytał Joe nie przejmując się karcącym spojrzeniem swojego partnera. 
- Ta. Powiedzmy. Zaczynamy? - zmienił temat tym razem zwracając się do Chrisa.

Joe kiwnął głową i pokazał na sprzęt podłączony i rozstawiony.
- Nagramy twój front page. Później pójdziemy pod instalacje. Muszę część ujęć porobić sam. Szef mówił, że to ma być codzienne życie więc tak rozmawiam z Chrisem i zwyczajnie mu potowarzyszymy. Co ty na to? Zrobiłem dzisiaj krótki materiał z liczenia. Czadersko to wygląda o świcie!
Na entuzjazm mężczyzny Chris tylko się uśmiechał. Tym razem nie miał kapelusza więc i jego twarz była widoczna.
- To jak Ali. Chcesz wrócić do korzeni i zobaczyć jak kowboje zmienili się przez te lata?
Zapytał niejako rzucając mu wyzwanie. Chciał sprawdzić jak bardzo chłopak zamierzał odciąć się od przeszłości.

- Zapowiada się niesamowicie. - powiedział kompletnie bez entuzjazmu. Dla niego to nie były dobre wspomnienia i gdyby nie praca, nigdy by tu nie wrócił.
- Dobrze , że wziąłem ze sobą czapkę. - mruknął zerkając na słońce. - Mogę najpierw zanieść swoje rzeczy do pokoju? - spytał Pana domu. - chciałbym się jeszcze przebrać nim zaczniemy.

Chris uniósł brew pytająco. Czyżby pan Silver jednak postanowił zostać na noc na farmie?
- Joe, wiesz już gdzie są konie. Przyprowadź dwa. Ja pójdę z Alistarem na górę.
- Się robi szefie. - Próbował zaciągnąć z ich akcentem co wydawało się dość śmieszne. Zaprowadził dziennikarza do jednej z sypialni.
- Łazienka jest w korytarzu. Joe śpi obok, a moja sypialnia jest tutaj. - Wskazał kolejne drzwi. Jeszcze 3 sypialnie były nieużywane. Drzwi do nich były otwarte tak jak sypialnia Chrisa. Jedynie Joe zamknął swoją w poczuciu mieszczańskiego zagrożenia mienia. A może był bałaganiarzem?
- Poczekam na ciebie na dole. Gdybyś czegoś potrzebował wołaj.
Z niewiadomego samemu sobie powodu poczochrał włosy blondyna i jak gdyby nic zszedł po schodach.

Wzdrygnął się czując duża, ciepła dłoń na swojej głowie. No też coś. Co on sobie wyobrażał?
Nie brzudził się go dotykać? Powiódł za nim brązowych oczu. Dlaczego Chris zachowywał się tak przyjacielsko? Przecież widział jego fotki. Nagię pośladki i wyeksponowane zgrabne, gładkie nogi.
Fotografem był wtedy Roberto. Mega seksowny koleś. Spotkał się z nim potem kilka razy, ale gdy zaproponował mu występ w filmie porno, zerwał kontakt.
Wracając do Roberto i jego czaru, to właśnie jego komplementy sprawili, że na ten sesji wyszedł tak dobrze. Uwodził wzrokiem, posłał zalotne uśmiechy. 
Ta okładka to był kosmos. Zgarnął za nią podwójna stawkę. 
Ubrał brązowe, zamszowe spodnie, kowbojki i biała koszule. Wiedział, że w jeansach i bluzce od Calvin Kleina nie będzie mu się tu dobrze pracować. 
Ubrał też okulary, bo to słońce go irytował. Wolał życie w mieście , cień między budynkami i wszechobecna klimatyzację. 
- OO Ali! Wyglądasz jak prawdziwy kowboj! Skąd masz te ciuchy? - spytał Joe na jego widok. Gwizdnął z uznaniem i klepnąg w tyłek na co Alistar nadepnął mu obcesem od butów na palce.
- Aaaaałaaa, Ali, nooo. To był żart! 
- Nie żartuj w ten sposób. Nie jesteśmy na imprezie, tylko w pracy. - uciął wymagając profesjonalizmu i szacunku do jego osoby. Odkąd zdobył swoją pozycję, nie dawał sobie wejść na głowę. Wiedział ile był wart. Już nie zgodziłby się na zniewagi i ubliżanie mu, tak jak to robił na początku.
- Na farmie nie nosi się addidasow. - dodał zerkając na jego buty. - ale, żeby nie było, że nie mówiłem.
- Ali jesteś okrutny. Widzisz z kim ja muszę pracować, Chris? - spytał mężczyzna robiąc smutna minę zbitego szczeniaczka.

Chris na komentarz o imprezie miał minę jakby chciał powiedzieć "więc na imprezach wolno cię obłapiać?" z lekkim powątpiewaniem. Jasne. Namiętna istota z okładki to był Alistar Silver. Kowboj miał jednak wielką przepaść między chłopakiem którego lubił. Modelem z czasopisma, do którego wizerunku sobie trzepał i sztywniakiem, który stał teraz przed nim. Nie miał pojęcia kim tak naprawdę jest Alistar Silver.
- Przykro mi to mówić Joe, ale Alistar ma rację. Twoje adidasy mogą nie przeżyć jednego dnia. Nie mówiąc już o całym nagraniu.
Specjalnie użył całego jego imienia w dość twardym brzmieniu. Odniósł wrażenie, że jego przyjacielskie podejście jest wręcz niechciane. Chciał poznać tego człowieka. Osobę którą się stał. Nie wiedział jednak jak się za to zabrać. Postanowił więc na początek zagrać w grę profesjonalistów jak zaczął ją blondyn.

Pierwsze zdjęcia to był klasyczny plener. Chris miał zawsze smykałkę do techniki więc mógł pochwalić się ładnymi ujęciami. Gdy okazało się, że i Joe ma licencję dał mu ster i stanął w cieniu z blondynem.
- Lubię go. Jest jak dziecko. Nawet bardziej jak ja. Ale to chyba dobrze. Ludzie dla których praca jest zabawą i pasją żyją łatwiej. Co u ciebie? Poza wspinaniem się po szczeblach kariery? Ktoś na ciebie czeka w mieście czy poświęcasz się pracy?
Zapytał nawet na niego nie patrząc. Nie chciał żeby cokolwiek wyczytał z jego oczu.

- Też lubię swoją pracę. - powiedział także nie podnosząc na niego wzroku. Obserwował jak Joe ma ubaw i wyczuwa się w swoją rolę.
- Głównie pracy się poświęcam, ona daje mi najwięcej satysfakcji i stabilizację. Szefostwo docenia wysiłek jaki wkładam w przygotowanie programów. Kto wie, może w końcu dostanę jakiś program na żywo? - westchnął odgarniajac włosy z twarzy.
To był jego cel. Do niego zamierzał odkąd dowiedział się, że jest za niski na wybieg. Zerknął na Chrisa spod rzęs. 
- Jak to się stało, że nie masz tutaj żadnej żonki? Z tego co pamiętam nigdy nie narzekałeś na brak zainteresowania. - mruknął porzucajac na moment oficjalny ton. Skoro Joe ani nikt inny nie słyszał..

Znów zdziwiona brew powędrowała do góry. Później przypomniał sobie, że przecież Ali był daleko stąd i nie żył tymi plotkami.
- Moja eks żona puściła się z pastorem i próbowała mnie wrobić w nie moje dziecko. Fakt że jestem jak to określiła "nie w pełni mężczyzną" odkryła już po tym jak zaszła więc pozostało jej szukać szczęścia inaczej. An Marie. Na pewno kojarzysz ją ze szkoły.
W czasie tej wypowiedzi podszedł do niech Joe.
- Nie w pełni mężczyzną?
Zapytał zdziwiony.
- Od młodego ujeżdżam byki i konie.
- A, no tak, wielu facetów ma później takie problemy.
Widząc minę Alistara Joe postanowił mu odpowiedzieć. Chris za to nie chciał tego słuchać znów i odebrał od niego drona by go bezpiecznie schować.
- Chris jest bezpłodny. Znaczy wiesz, niby fizycznie wszystko w normie, ale ci kowboje, którzy ujeżdżają byki i konie często doznają urazów... - Wzruszył ramionami. - Czytałem, że pechowcy już po pierwszej przygodzie mogą się pożegnać z posiadaniem swoich dzieci. Niezła sucz z tej jego eks co?
Skomentował na koniec. Poprawił swój pożyczony kapelusz. Chris do nich wracał. Joe przeniósł swoją uwagę na niego i zaczęli rozmawiać o możliwościach drona i jakości nagrania.
Alistar mógł się domyślać jak Chrisa widzą w miasteczku. Kobiety wziąć do niego ciągnęły. Nie mógł jednak żadnej dać dzieci więc na dłuższą metę nie chciały zostać. Co zaś tyczy mężatek to te zawsze bardzo chętnie wdały by się w romans bez konsekwencji, ale na to kowboj był zbyt staroświecki. Wciąż żyło w nim przekonanie, że jak się z kimś jest to na 100% albo wcale. Tym bardziej bolała go zdrada żony. Słowa o byciu "niepełnym mężczyzną" ciągle go bolały.