Miłość smoka

First topic message reminder :

Miłość smoka - Historia X z tatuażem smoka na plecach oraz Y. X jest synem rodziny mafijnej, w dodatku gejem. Y to jego ochroniarz i przyjaciel, bardzo mu zależy aby X przejął rolę głowy rodziny. X to następca smoka, jego przeznaczeniem jest stać się głową rodziny. Nie chce tego. Pragnie by Y w końcu zaakceptował, że jego uczucia nie są platoniczne i uciekł z nim od tego wszystkiego. -Tytuł nadany dwuznacznie. Miłość smoka jako miłość X przyszłego następcy do Y, oraz Miłość smoka jako Y, facet który nade wszystko ceni porządek i zasady.

X - Amantis
Y - Last Dragon

Lukcy chętnie skorzystał z tego ramienia, wiedział że przed ukochanym nie ukryje swoich emocji.
Znał go przecież jak nikt inny.
Nie wiedział nawet kiedy, zasnął otulony zapachem swojego męża.
Po wyjściu z samolotu znowu stał się szorstki i nieprzystepny, ale wystarczył uchwyt dłoni Richarda i jego mur zaczął pękać.
- Po co tam kontrahenci? - spytał chłodno, nieco za mocno ściskając męża za rękę. Wciąż był przepełniony negatywnymi emocjami.

Richard doskonale wiedział po co jednak milczał z premedytacją zmuszając ojca Blue do wyjaśnienia całości swojego postępowania. Był to naprawdę długi monolog który zaczął się od "tak przystoi" a skończył na "pokazie siły" jakoby fakt, że Lucky jest smokiem - gejem w dodatku wyszedł za Psa miał w jakiś sposób zmniejszyć powagę ich rodziny. Zarówno Richard jak i jego brat wpatrywali się w okno czekając aż oba smoki skończą swoje przepychanki. Na szczęście zabrakło im czasu bo zbliżało się do podjęcia tematu łapanki na dziwki Richarda. Podjechali pod hotel. Blackowie wysiedli pierwsi i stanęli przy drzwiach. Andre wypuścił smoka wraz z żoną zaś Ricahrd z drugiej strony limuzyny czekał na Lucky ego. Decyzję o tym jak młody chce wkroczyć między :wilki: zostawił jemu. Oczywistym było, że starszy Smith chciał pokazać wyższość syna nad psem mimo tego małżeństwa. Richard zaś znał Luckiego zbyt dobrze i wiedział, że może spodziewać się buntu.

Warknął widząc do czego zmierza jego ojciec. Wymiana zdań smoków w samochodzie była bardzo ostra i mało brakowało a doszłoby do rękoczynów.
Lucky miał gdzieś zdanie innych, dla niego liczył się tylko Richard. I zamierzał to dziś pokazać, jego tatuś pozaluje działania za jego plecami.
Uśmiechnął się czarująco i uwiesił ręki męża.
Rzucił mu przeciagłe spojrzenie spod rzęs, Richie na pewno zobaczył ten diebalskie iskierki w jego błękitnych ślepiach.
- Prowadź, skarbie.

Westchnął i zsunął jego ręce do swojej dłoni.
- Będzie mi łatwiej sięgnąć po broń. - Wyjaśnił i lekko ścisnął jego ręce. Drugą odsłonił połę marynarki pod którą znajdowały się klasyczne szelki. Richard zawsze był uzbrojony. Grymas na twarzy starszego smoka nie wróżył nic dobrego. Lucky się stawiał, ale to Black pożałuje tego przedstawienia...
Gdy weszli na salę bankietową rozmowy ucichły i zaczęto bić brawo. Ludzie wręcz rzucili się żeby złożyć im życzenia. Część wydawała się zakłopotana nie wiedząc czy najpierw podejść do Luckyego czy Richarda. Przy kolejnej takiej sytaucji cofnął się więc o krok tym samym wystawiając chłopaka na pierwszy plan. Przyjmował gratulacje jako 2 i bardzo dobrze się z tym czuł. Blue był stworzony do życia na świeczniku. On wręcz odwrotnie. Unikał jak ognia bycia w centrum zainteresowania. Gdy fala życzeń minęła mogli w końcu odejść w głąb pomieszczenia i odetchnąć chociaż przez chwilę.

- Mieliśmy być równi, skarbie. - powiedział wyraźnie niezadowolony Lucky.
- Wiesz, że nie lubię tego całego pokazu sił. A wystawiłeś mnie na pierwszy ogień. - burknął zakładając ręce na piersi. - Zupełnie tak jak chciał mój ojciec. - dodał poslylajac mu pochmurne spojrzenie.
- Richie.. Dlaczego nie uciekniemy? - jęknął cicho robiąc minkę. - Mogę zrezygnować z luksusów..

Richard rozbawiony uniósł brew na jego zarzuty. Podobno doskonale wiedział co brał. Tym bardziej powinien zdawać sobie sprawę z tego, że Black nie był duszą towarzystwa. Gdy z marudzenia przeszedł znów do tematu "ucieczki" przewrócił oczami. Blue zmieniał temat ekspresowo i czasami potrzebował chwili żeby nadążyć.
- Zabójcy znaleźli nas na końcu świata. Naprawdę myślisz, że udało by ci się uciec gdziekolwiek tak naprawdę? Tu jesteś bezpieczny.
Skomentował tylko ucinając temat.

Znów musieli wejść w towarzystwo i znów trzeba było ubrać maskę. Na szczęście w miarę szybko pozwolono im wrócić do domu. Nikt nie śmiał nic zmieniać bez wyraźnego polecenia Blue więc rzeczy Richarda wciąż były w jego pokoju. Był nawet zadowolony z tego toku spraw. Zanim chłopak zaczął robić awanturę zamknął mu usta naprawdę namiętnym pocałunkiem. Po tym jak blondyn szybko podjął zabawę stwardniał natychmiastowo.
- Twoje ciało potrzebuje odpoczynku. Moje też. Jeśli zostanę nie dam ci go, a na pewno sam nie zaznam. Pójdę do siebie. Jutro wybierzemy sobie miejsce w posiadłości na nasze gniazdko.
Odsunął się i delikatnie pocałował go w rękę by uspokoić własne pragnienia. Dbał o niego cały wyjazd, całe swoje życie i zamierzał tak robić wciąż.

Blondyn nachmurzył się słysząc taka odpowiedź. Richard był w tej kwestii nie do ruszenia. Przewracajac oczami i nadymajac usta wrócił do towarzystwa.

- Odpoczniemy w grobie. - wychrypiał wpatrując się w niego drapieżne. Całe jego cialo było napięte i gotowe do skoku na męża.
Przyciągnął go do siebie za rękę, za którą go trzymał.
- kochanie, twoje miejsce jest przy mnie. - wymruczał w jego usta nim go w nie ugryzł. Boleśnie, aż został ślad.

- Mamy resztę życia na to żeby się pieprzyć. To może ... Lucky ... Kurwa ... Lucky!
Oczywiście smok nie dał mu dokończyć. Skończyło się więc na soczystym przekleństwie gdy go ugryzł i naganie w głosie gdy znów wypowiedział jego imię. Ciągle musiał sobie przypominać, że ma prawo do tego seksownego ciała. Jego świadomość i wieloletni trening zawsze kazały mu się wycofać. Tym razem Blue wytłumaczył mu ciałem do czego ma prawo. Poddał się namowom chłopaka. Prawie zerwał z niego ubrania i zaczął ugniatać jego zgrabny tyłek gdy przesuwali się do łóżka.

- Mało asertywny jesteś, mężu. - zaśmiał sie, gdy gorączkowo rozpinał guziki jego koszuli.
Zassał się na jego twardym jak kamień sutku. Zamruczał zadowolony słysząc kolejne przekleństwa.
- Całe życie to za mało, żeby się tobą nasycić. - dodał wpijajac się lapczywie w jego usta.
- Kocham cie, Richie.

- Ja ciebie też.
Odparł i już po chwili przygniatał go ciałem do materaca łóżka.
-Obejmij mnie nogami.
Nie wszedł jednak w niego. Zaczął całować jego ciało i zaciągać się zapachem. Był delikatny i czuły i dopiero gdy Lucky zaczął go znów przyciągać nie mogąc znieść więcej przeszkód dał mu prowadzić. Posadził go na swoich biodrach tak by sztywny członek stał ocierając się o pośladki.
- Miało być po równo, teraz ty popracuj.
Rzucił mu z błyskiem w oku zachęcając.

- Teraz to po równo? - fuknął na niego wprowadzony zrownowagi po tym przecieciaganiu gry wstępnej.
- A na bankiecie kto odwalal całą robotę? - prychnal sięgając za siebie po penisa męża. Zacisnął na nim paluszki w zadziornym geście.
- Poza tym.. Czy to nie ty kazałeś mi odpoczywać? - dodał wypinając pupę w stronę jego buzi i biorąc pulsujacego fiuta do gorących, wilgotnych ust.
Zassał się z wprawa na pulsujacym olbrzymie. Dzisiaj jeszcze nie raz zawoła jego imię. Był tego pewien.

Wołanie Richarda bardziej brzmiało jak warczenie przez sen. On w odróżnieniu od Blue nie zapominał gdzie są, i że za ścianą czeka dwóch mężczyzn uzbrojonych po zęby, którzy wszystko słyszą. Black uwielbiał za to gdy Lucky mu rozkazywał i oznajmiał wprost czego chce więc czerpał z tego pełnymi garściami.

Noc okazała się długa. Nad ranem zebrał się zostawiając swojego małżonka jeszcze nie do końca przytomnego po całonocnej zabawie.
- Spotkamy się na obiedzie.
Wyszeptał mu całując w czoło gdy lekko się przebudził.

Na smoka czekała jeszcze jedna niespodzianka. Ojciec wezwał go do oficjalnego salonu. Na kanapie naprzeciwko niego siedziała kobieta odpowiedzialna za burdele. Był ubrana cała na czarno. W żałobną czerń.
- Nie wiem czy jest sens rozmawiać z twoim synem. W końcu to on zrobił łapankę. Powtórzę więc tylko to co powiedziałam tobie. Obiecaliście mi ochronę, opiekę. Pierdole takie interesy ze smokami jeśli nie dotrzymujecie słowa. Tutaj macie jeden z materiałów. W przypadku gdy zginie jeszcze jedna z moich dziewczyn, Smoki nawalą znów, ten i wiele innych materiałów wyciekną do sieci i internetu.
Po tych słowach pchnęła po stole w kierunku Luckyego płytę dvd.
- Popatrz sobie na prawdziwą naturę swojego mężulka. - Odwróciła się znów do smoka seniora i po uzyskaniu pozwolenia na opuszczenie posiadłości zniknęła. Smok był wściekły lecz tym razem nie na obcą osobę, a na własnego syna.
- Lucky, poniesiesz konsekwencje. - Ostrzegł jego ojciec zostawiając go wraz z bratem Richarda i płytą. To starszy z Blacków odezwał się po trzaśnięciu drzwiami.
- Richard nie chciałby żebyś to widział. Nie chciałby też żebyś go tak postrzegał. Wolałbym więc żebyś nie oglądał tego materiału przez wzgląd na mojego brata. Zrobisz jednak jak uważasz. A teraz przepraszam. Muszę dogonić twojego ojca.
Nagranie było z jednej z jedno-nocnych zabaw Richarda z martwą już dziwką. Dużo ostrzejszych, bolesnych i nawet miejscami niebezpiecznych. Zupełnie innych niż to co mógł poznać nawet podczas podroży poślubnej. Richard ujawniał tam swoją "bestialską" stronę.

Westchnął. Teraz żałował tego co zrobił w szale, złości i zazdrości. Nie był wtedy sobą. To pierwszy raz gdy zachowywał się w ten sposób.
Richard.. A raczej jego zazdrość o niego wzbudzała w nim najgorsze zachowania. Typowo smocze, które wmawiał sobie, że ich nie posiada
Zerknął na płytę a potem na swojego szwagra.
Tak, nie obejrzy tego. Nie chciał żeby to zmieniło jego postrzeganie męża.
Tyle, że jego ojciec miał inne plany.

- Więc.. Mam być miły i czarujący dla.. Kobiet? - powtórzył mając minę jakby miał się zaraz po rzygać.
- Tak. Mają ci jeść z ręki, być gotowe oddać za Ciebie życie.
Lucky aż zbladł. To będzie jakiś koszmar, a co jak się w nim zakochaja? Fuj.
Nie mógł nawet porozmawiać z Richie i mu się pożalić. Od razu musiał zaczac działać, bo dziwki narzekały że mają zbyt dużo pracy.

Co gorsza Burdel-mama wybierała dziewczyny o wyglądzie podobnym do tych, które straciła. Blondynki o delikatnej budowie. Dziewczyny ewidentnie w typie Richarda. Dziewczyny których mąż chłopaka jeszcze nie miał i bardzo prawdopodobne, że chciał by mieć. Oczywiście jako stara kurwa doskonale wiedziała co szepnąć trochę głośniej żeby jeszcze młodego Smoka wyprowadzić z równowagi.

Richard gdy dowiedział się o wszystkim tylko przeklną pod nosem. Nie mógł jednak wyjść ze spotkania. Z jednego szedł na kolejne. Gdy pojawił się w domu na obiad chłopaka nie było. Wrócił więc do pracy.

Starszy smok za to przygotował dla swojego syna prawdziwą ucztę dla oczu. W sali kinowej ustawił nagranie igraszek Richarda i zamknął sprzęt na klucz zabierając go. Gdy tylko chłopak wrócił z ulicy posadził go na fotelu i zabronił komukolwiek wypuścić go z sali przed upływem trzech godzin. Po tym czasie miała skończyć się pierwsza płyta.

Nie dość, że był wkurwiony przez to udawanie wspaniałego, pięknego chłopca to jeszcze wizyta w domowym kinie ostro zjechała mu psychikę.
Wiedział, że Richard potrafił być okrutny , nie raz widział do czego jest zdolny, ale.. To było jak dla niego za dużo.
Sam nie chciał być tak potraktowany jak te dziwki. Czy będzie w stanie zaspokoić ukochanego?
Bo co, jak w końcu zateskni za brutalnym seksem?
Ten który oni mieli wydawał się mu dziecięca zabawa w porównaniu z tym co zobaczył.
Najgorsze były chyba dźwięki. Nawet po wyjściu z sali dzwięczały mu one w uszach.
Starał się nie pokazywać jak wielkie wrażenie zrobiły na nim te filmy i wychodząc posłał tylko strażnika i ojcu nienawistne spojrzenie.
Nie zostawi tego bez zemsty.
Na razie potrzebował zamknąć się w swoim pokoju i.. Otrząsnąć z szoku.
"Dziś nie przychodź." napisał do Richarda. „potrzebuje pobyć sam. “

Gdy dostał wiadomość wchodził właśnie na ostatnie spotkanie tego dnia. Oficjalnie został wiceprezesem jak jego brat, należało więc dokończyć formalności. Nie mógł się jednak skupić. Był niemal pewien, że chłopak obejrzał materiał. Był też przekonany, że zrobił to dobrowolnie. O tym, że się myli dowiedział się już w domu. Był wściekły. Nie miał jednak tyle tupetu by powiedzieć cokolwiek starszemu Smithowi. Zamiast tego przebrał się i zaczął nawalać w worek w sali. Gdy złość z niego ulatywała doszedł do jednego wniosku. Jest mężem Luckyego i cokolwiek siedzi w głowie chłopaka powinni przetrawić to razem. Zrzucił rękawice i jak stał (spocony, zgrzany, ewidentnie po treningu) wszedł do sypialni chłopaka.
- W dupie mam, że chcesz być sam. Chciałeś się chajtać to masz mnie do końca życia. Mów. Wyrzuć to z siebie. Chcę wiedzieć co siedzi w twojej głowie w tym momencie.

Lucky siedział na fotelu patrząc w okno i próbując poukładać sobie w głowie, kiedy drzwi huknely aż podskoczył do góry.
- Japierdole, chcesz żebym dostał zawału? - spytał masujac serce i patrząc na niego z wyrzutem.
- Powiedziałem, że mialem ciężki dzień i nie chce rozmawiać. - mruknął zirytowany faktem, że go nie posłuchał i, i tak przyszedł.
Nie wiedział jeszcze jak chce przeprowadzić z nim ta rozmowę.

- Skoro nie chcesz rozmawiać to idziesz ze mną pod prysznic.
Oznajmił i najprościej w świecie wziął go z fotela tak jak siedział i zabrał do łazienki. Odstawił na dywaniku i zaczął rozbierać.
- Brzydzisz się mnie teraz? Boisz?
Pytał ściągając z niego ciuchy.

- Rii.. Chard! Co ty robisz? Postaw mnie! - jęknął zaskoczony kiedy znalazł się w powietrzu.
Próbował zatrzymać jego ręce po tym jak usłyszał te wszystkie pytania, ale w końcu i tak znalazł się przed mężem kompletnie nagi.
Założył ręce na piersi i spojrzał na niego groźnie.
- Nie brzydze. - odpowiedział unosząc brew do góry. - Kto ci do cholery powiedział co dziś robiłem? I po co ten pokaz dominacji, co? Brakuje ci czegoś? - powiedział pod wpływem emocji.
Właśnie dlatego nie chciał z nim teraz rozmawiać. Przymknął oczy, nienawidził tracić nad sobą kontroli.

- To dobrze. Umyjesz mi plecy.
Powiedział kompletnie ignorując jego groźne minki. Sam się rozebrał i puścił wodę pod prysznicem. Wciągnął oczywiście pod strumień chłopaka.
- To nie pokaz dominacji. Jestem drapieżnikiem. Tak jak ty. Jak coś mnie drażni pokazuję zęby. Szoruj no!
Wcisnął mu w rękę gąbkę i odwrócił się do niego plecami.
- O dziwkach powiedział mi brat, i o materiale też. A, że go widziałeś domyśliłem się po wiadomości. Myślałem, że sam go obejrzałeś. Marko wyprowadził mnie z błędu jak wszedłem. Gdybyś obejrzał go sam, z własnej woli, pewnie dałbym ci spokój. Ale tak... Nie. Nie będziesz się przede mną zamykał jak jest problem.
Odwrócił się do niego przodem. Od wody i emocji miał lekki wzwód. On też nie lubił tracić kontroli. Kochał za to kiedy Lucky tracił ją w łóżku. Pocałował go więc intensywnie i docisnął do swojego mokrego ciała.
- Nigdy nie zranię cię. Nie zrobię w łóżku nic czego byś nie chciał. Obiecałem ci uczciwość małżeńską więc nie pójdę na dziwki. Kurwa Lucky. Jesteś dla takiego typa jak ja niczym fantazja. Masz zajebiste ciało a w łóżku odpowiadasz na każdy ruch. Jesteś równie napalony jak ja. Równie pojebany. Całuję ziemię po której stąpasz.
Mówił przerywając każde zdanie pocałunkiem aż chłopak sam nie zaczął się nakręcać. Gdy zaczęli się pieprzyć pod prysznicem powtarzał mu, że nie potrzebuje nic więcej bo właśnie ma swoją najbardziej zboczoną fantazję. W łóżku, po seksie, na spokojnie i bez dodatkowych emocji zaczął znów temat gładząc blondyna po plecach.
- Nie będziesz chciał tego słuchać ale myślę, że powinieneś. Najbrutalniejszy byłem po tym treningu dla komandosów. Gdzieś musiałem wyżyć się. W dodatku posiadałem umiejętności, których bardzo chciałem użyć. Wszystkie te tortury które byłem w stanie wykorzystać podczas seksu... nie wahałem się. Część z nich to lubiła. Po takiej sesji były obolałe i często nie mogły się ruszyć ale czuły że żyją. Odmiana dla starych grubasów i impotencją. To... myślę, że tego potrzebuję, ale nie koniecznie w tej formie. Lubię torturować ludzi Lucky. Patrzeć jak się łamią. Nie czuję jednak tego w stosunku do ciebie. Za bardzo mi na tobie zależy. Nie chcę sprawiać ci bólu. Swoje zapędy mogę realizować na wrogach Smoków.

Richard wiedział wszystko. Znał go tak dobrze, że Lucky nie musiał nawet mówić swoich obaw na głos. Sprawił, że zmiękły mu nogi, stracił oddech a serce prawie wyskoczyło z piersi.
To jak ogromny wpływ miał na niego ten mężczyzna było momentalnie przerażające. Potrafił swoimi słowami i gestami sprawić, że tańczył jak mu zagrał.
Byli groźnym duetem, ale też pełnym namiętności i miłości. Nikt nie był w stanie zawrócić im w głowach, bo byli dla siebie całym wszchświatem.
Romas czy zdrada nie wchodziła w grę.

Kiedy leżał w łóżku przyjemnie zrelaksowany po naprawdę świetnych orgazmach Richie znowu zaczął mówić i... Po raz kolejny stopił mu serce. Podniósł lekko głowę i cmoknął go w usta.
- Jak to możliwe, że tak dobrze mnie znasz? Nie muszę nic mówić a ty i tak wiesz co mnie trapi.. .-zamruczał cicho spoglądając na niego intensywnie. Richard miał rację, byli drapieznikami. Było widać ten niebezpieczny błysk w ich oczach. Samo spojrzenie tych niebieskich oczu często wystarczało by odgonić niechcianych adoratorów.
- Nie chciałem tego oglądać. To nie było łatwe. - wyznał opierając czoło o jego ramię.

Objął go i przytulił do piersi.
-W życiu trzeba oglądać wiele niefajnych rzeczy. Ten materiał nie może trafić do mediów. Spróbują mi wtedy przypiąć wszystkie pasujące morderstwa, i inne rodziny wykorzystają to.
Richard wolał uprzedzić Lucasa o tym co myślał na temat tego wszystkiego. Sam był pomysłodawcą monitoringu w burdelach by chronić dziewczyny i mieć w razie czego dowody. Nie spodziewał się za to, że kiedykolwiek zostanie to użyte przeciwko niemu.
- Jutro na 17 mamy spotkanie z Samem i Robem. Twój ojciec oddał nam do dyspozycji drugą stronę domu z poddaszem. Oni są odpowiedzialni za przeróbki i przebudowę.
Smoki zawsze żyły pod jednym dachem. Kolejne rodziny dostosowywały pomieszczenia pod swoje potrzeby i rozbudowywały posiadłość. Ojciec Luckyego zdecydował się nie rozbudowywać jej a oddać określoną przestrzeń synowi. Richardowi to pasowało. Będą daleko od Smoków i pokojów "służby".
- Masz już jakiś pomysł? Coś co koniecznie chcesz mieć w sypialni?
Zapytał poduszczając go trochę. Chciał przejść na przyjemniejsze tematy i odciągnąć go od myśli o tym co widział w filmach.

- Obronie cię. - powiedział cicho. Dla Richiego zrobi wszystko. Nawet pójdzie za nim do piekła, byle go uratować.
Teraz kiedy jego mąż tak namiętnie zaprezentował mu jak bardzo go kocha i wszystko wytłumaczył, łatwiej będzie mu grać rolę złotego chłopca.
- Duże łóżko i duża wannę, żebysmy mieli dużo miejsca do zabawy. - odpowiedział uśmiechając się kątem ust. - i mały stół. Maks dla 4 osób, nie ma potrzeby posiadać większego. I tak nie lubię nikogo oprócz ciebie. - zamarudził w typowy dla siebie sposób. A to znaczyło, że już było okey. - i marmury. Żadnych pół środków. Skoro jestem zmuszony do brania udziału w tej farsie, zamierzam żyć w luksusie.

Richard słuchał o tym co chłopak wymyślał i czasami się śmiał, a czasami przytakiwał. Raczej wśród tych pomysłów nie było nic co by mu się nie podobało.
Następnego dnia razem z chłopakami od przeróbek chodzili po przeznaczonej im przestrzeni i Blue mógł już całkiem puścić wodze fantazji. Niestety kara chłopaka się nie zakończyła i popołudnie znów spędził szukając nowych dziwek. Richard zaś ruszył do jednej z firm, którymi miał się zająć. Kiedy po 20 dostał zaproszenie od jednej z mafijnych rodzin nie mógł odmówić. Klan Szakala, bo tak się nazywała ich organizacja raczej nie wchodził w drogę smokom i starali się aby nie wchodzić w swoje strefy wpływu.
"Jestem w klubie 44 z Szakalami"
Wysłał do Blue wiadomość wysiadając z limuzyny. Był prawie pewien, że lada moment pojawi się tutaj jego mąż.

Blue przyszedł poirytowany i wystylizowany na księcia z bajki. Widząc swojego męża nieco się uspokoił, ale jego oczy dalej ciskały gromy.
Miał dosyć usmiechania się, bycia delikatnym i czarujacym.
W drodze do męża przeczesał idealnie ułożone włosy ręką burząc ten piękny ład na głowie.
- Ani słowa. - burknął widząc jego rozbawienie. - Czemu tu jesteśmy? Mam nadzieję, że nie będzie tu żadnych kobiet. - zamruczał po swojemu. Lucky był mistrzem w narzekania.