|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Gotowi do rozkazów Nie Lut 25, 2018 7:34 pm | |
| First topic message reminder :
Wybudzono go. Dobrze wiedział, co jest następne w kolejności... I choć nigdy nie byli w stanie usunąć wszystkich jego wspomnień, to zawsze próbowano, chcąc zachować jak największą kontrolę. Tak też było i tym razem. Elektrowstrząsy, których nikt nie byłby w stanie znieść z godnością, w milczeniu. On również. Ból, paraliżujący jego ciało, jednocześnie budzący krzyk, nad którym nie umiał zapanować. Jeszcze tylko te klika słów, które uruchamiały w nim system. I już był ich. Poddany, gotowy wypełnić każdą misję, zamknięty na racjonalne rozumowanie i swoje własne uczucia. Jeśli kazaliby mu zabić dzieci, robiłby to bez chwili zastanowienia, roztrzaskując te małe czaszki bezmyślnie. Misja jest misją. Należy ją zrealizować. Wszystko musiało dziać się w przeciągu raptem kilku godzin, aby nie obudził się w nim prawdziwy Bucky, chcący wyrwać się z roli Zimowego Żołnierza, pamiętający jakieś strzępy, starający się odnaleźć siebie. - Żołnierzu? - Gotowy do rozkazów - odezwał się po chwili, wciąż starając się uspokoić oddech. Podniósł zimne spojrzenie srebrnych oczu na mężczyznę, który go wybudził, czekając na szczegóły. W tej chwili nie był sobą. Nie miał emocji. Nie chciał zabić tego gościa, skręcając mu kark. Nie planował wysadzenia tej całej pieprzonej bazy z sobą w samym jej centrum... Wcale. Powiódł uważnym spojrzeniem po pozostałych znajdujących się w szarym, obskurnym pomieszczeniu. Nie było ich wielu - jeden lekarz, który chętnie badał to, co siedziało w Zimowym Żołnierzu, łudząc się, że kiedyś zdoła odświeżyć serum i stworzyć całą armię. Poza nim dwóch żołnierzy oraz mechanik zajmujący się stalową ręką. I Rumlow. - Rumlow przekaże ci szczegóły misji. Rozkujcie - polecił mężczyzna odpowiedzialny za obudzenie potwora, po czym odwrócił się i opuścił pomieszczenie. Dwóch pozostałych żołnierzy uwolniło ręce i nogi Jamesa, a ten niemal od razu podniósł się z krzesła tortur, zwracając uważny wzrok na Rumlowa, czekając na instrukcje.
|
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 1:33 am | |
| Nie wierzył w te obietnice. Nauczony doświadczeniem dobrze wiedział, że oprawcy są w stanie kłamać na naprawdę rozmaite sposoby... A niektórzy umiejętnościami dorównywali samemu Lokiemu. Nieco uniósł podbródek, mrużąc powieki. - Nie mieliśmy rozmawiać o moich osobistych sprawach - odpowiedział na pytanie o korzyści wynikające z tej współpracy. - Uznajmy jednak, że nie miałem innego wyjścia niż... Współpraca z nim - wyjaśnił, starając się zachować spokój i pełne opanowanie. Był jednak zdenerwowany, a nieufność wręcz kipiała z niego. - Dowiedziałeś się wszystkiego, czego powinieneś - stwierdził oschle. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 3:06 am | |
| Rumlow obudził się dopiero nad ranem. Widząc koło siebie Jamesa, uśmiechnął się krótko i czule przesunął palcami po jego rozczochranych włosach. W ogóle zapomnieli wczoraj o obiedzie! Obiadokolacji, właściwie. Żeby być precyzyjnym. - James... - sięgnął wargami jego skroni, upewniając się, że Zimowy był nadal dobrze okryty kołdrą – Hej...- obudził go nienachalnie, i uśmiechnął się pod nosem. Pobyt w Tarczy miał jednak jakieś plusy. Wszystko wydawało się tak dziwnie normalne... Takie, jak teraz powinno.
- Nie uważam tak. Dałeś odpowiedzi na zaledwie dwa pytania. - powiedział cieplejszym, nadal spokojnym głosem. Im bardziej Loki był poirytowany i niepewny, tym bardziej Strange był wyrozumiały i niemalże opiekuńczy - Loki, posłuchaj. Naprawdę, nie chcę być twoim wrogiem. - spróbował zacząć nieco łagodniej, ale nadal stanowczo - Nie interesują mnie inne światy i co w nich robisz, tylko ten, konkretny. - wyjaśniał - Nie chcę stosować na tobie przymusu, bo uważam, że jest to zbędne. Nie zmuszaj mnie więcej do tego, dobrze? Jesteśmy inteligentnymi osobami. Nie rozumiem, dlaczego stawiasz taki opór, zamiast po prostu dać mi kilka precyzyjnych informacji i ruszyć swoją drogą. Zwrócił spojrzenie na swoje dłonie, nieświadomie potarł palce i blizny po operacji. - Każdy ma jakieś swoje problemy. Ty nie ufasz nikomu. Ja niemal paranoicznie szukam wrogów Ziemi. Każdy. Ma. Problemy... Niezależnie, czy jest bogiem, czy też nie. - westchnął i spuścił głowę. Przesunął palcami po blacie, w zamyśleniu. - Mógłbym ci pomóc. - powiedział nagle. Uniósł na niego wzrok, pełen szczerych chęci - Pomoc za pomoc. To nie uchybia bogom Asgardu, prawda? Określenie ,,nie miałem innego wyjścia" to przymus. Może znaleźlibyśmy inne opcje... W ciągu choć jednej godziny szczerej rozmowy. Mam inne pytania. Nie te, do których już się przyzwyczaiłeś. - westchnął, dokładnie dobierając słowa. Przed Strange'm pojawił się kubek kawy. Drugi zmaterializował się po drugiej stronie stolika. Doktor sięgnął po filiżankę i upił łyk czarnego napoju. - Nie proszę cię o szczerość, ani o nic, co byłoby niezgodne z twoją naturą. - powiedział bez kpiny w głosie - Ale o bardziej szczegółowe wyjaśnienie sytuacji. W zamian, możesz spytać mnie o cokolwiek, a odpowiem. - dodał, jako przydatną kartę przetargową. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 10:56 am | |
| James normalnie miał bardzo lekki sen i obudzenie go nie stanowiło problemu. Będąc jednak na tych wszystkich lekach, budził się w nim prawdziwy leń. Z cichym pomrukiem odwrócił się w jego kierunku i objął go ramieniem, po czym przysunął się blisko, chowając twarz przy szyi Rumlowa. Westchnął cicho, wyraźnie rozluźniony. - Gdyby nie to, że jestem głodny jak diabli i chcę wziąć prysznic, nie ruszyłbym się stąd, wiesz? - wymamrotał, dalej leżąc.
Loki spokojnym krokiem podszedł do stolika, wyraźnie zainteresowany kawą. Usiadł bokiem do Strange, zabierając kubek z ciepłym napojem, upijając łyk. Zasadniczo nie potrzebował kofeiny, ale lubił po prostu ten smak. - Nie możesz nic zaoferować mi w zamian poza wolnością – powiedział z pewną surowością w głosie. - Co jeszcze chcesz wiedzieć, Strange? Nie mam dla ciebie więcej informacji – dodał zaraz, wyraźnie zniecierpliwiony. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 11:11 am | |
| - Mam cię zanieść pod prysznic, czy zrobić coś do jedzenia? - powiedział z przekorą w głosie Brock. - Nie musimy specjalnie ruszać się z łóżka. Można ogarnąć prysznic i jedzenie i nie ruszać się z łóżka aż do wieczora. - stwierdził swobodnie, rzucając propozycją.
- Jesteś długowiecznym bogiem, przeżyłeś już setki, jeśli nie tysiące lat, posiadasz wiedzę o jakiej nie śniło się ludziom i pytasz mnie, czy jest coś co chciałbym wiedzieć? - podsumował Strange. Potarł dłonią twarz. - To będzie cięższe, niż przypuszczałem. Popatrzył na sufit i odchylił się na krześle. - Wczoraj jeszcze mówiłeś coś o próbie przekupstwa. Wnioskuję więc że jest coś, na czym ci zależy. - oznajmił - Dodatkowo. Jak na asgardzkiego boga wykazujesz bardzo słabe zainteresowanie ucieczką... - powiedział ciszej. - Być może przebywanie tutaj jest ci teraz na rękę, a być może powinienem spodziewać się zaraz jakiegoś nieoczekiwanego ataku, ciężko mi to stwierdzić. Chciałbym kilka odpowiedzi. Jak widzisz, mam ich sporo. Część dotyczy magii mrocznych elfów . - dodał, przechodząc do rzeczy i pocierając z lekka ramię - w tym aspekcie powinieneś wiedzieć dużo, mam rację? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 11:26 am | |
| James podniósł na niego wzrok z dołu, choć generalnie niewiele widział przez niesforne włosy. - Przychodzi prawnik – przypomniał mu. - A o noszeniu mnie zapomnij, to poniżające – dodał zaraz. Wrócił na poprzednie miejsce, znów chowając głowę przy jego szyi. - Przez te leki zacznę rzygać tęczą i srać kwiatkami. Całą noc mi się śniło, że chodzę po lesie albo łące i to nie z planem ukrycia się z bronią w zaroślach. Odpoczywałem. Cholernie dziwne zajęcie – podzielił się z nim, po czym podniósł się do siadu i przesunął na skraj łóżka. Rozpiął bluzę, zdjął koszulkę i spodnie, pozostając w samych obcisłych bokserkach. Bezpieczniej było się rozebrać z miękkim materacem pod dupą niż na kafelkach. Wstał i ruszył w kierunku łazienki.
Odgarnął włosy w tył i pozwolił sobie na ciche westchnienie. Nie lubił pytań z rana – Strange przychodził o jakiś niesamowitych, nieludzkich porach, a potem wymagał od nieuczesanego, nieubranego i głodnego Lokiego, że będzie potulnie mówił… Irytujące. - Tak, tak, przekupstwo – machnął ręką, dając do zrozumienia, że wcale nie było to niczym ważnym. - Jak już zauważyłeś, jestem tutaj. A Thanos… U góry. I od dwóch miesięcy nie ma ode mnie żadnych informacji. Nie wiem jak tutaj na Ziemi, ale tam jestem dla niego już zdrajcą. A on się takimi generalnie nie przejmuje. Szybki mord i po sprawie. A ja mam jeszcze tysiąclecia do przeżycia… - powiedział, nie brzmiąc na szczególnie przejętego. Był raczej obojętny, nawet jeśli chodziło o jego los. - Magia mrocznych elfów jest strasznie upierdliwa – stwierdził. - Nie panują nad nią zupełnie, jest dla nich zbyt silna. O, przepraszam! - kubek z kawą Doktora przewrócił się i wylał na niego, choć Loki nawet go nie tknął. - No widzisz? O tym właśnie mówię. Za bardzo gestykulują i to już wyzwala energię – dodał. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 11:49 am | |
| - Odpoczywanie jest cakiem fajne- mruknął Rumlow. - Spacery po lesie również. Często robiłem takie wypady z Aresem. To bardzo wyciszajace. Wstał z łóżka i napił się wody. - Zrobię jakieś śniadanie. Lubisz jajecznicę? - spytł za nim, nim James odkrecił kran.
Strange musiał mu przyznać jedno. Loki potrafił być w złości całkiem zabawny. Opanował się z trudem, żeby w odwecie nie wylać na niego wiadra wody. Parsknął, poirytowany. - No, świetnie. Wyprzedziłeś nieco fakty. Przyznaj, nie marzyłeś ostatnio o niczym innym tylko o tym, żebym zaczął ściągać przy tobie ciuchy- mruknął, rozpinając z westchnieniem mokrą koszulę i odsłaniając prawy bark. Poniżej obojczyka, koło jego ramienia było coś, co przypominało niedogojoną ranę, na której ktoś lub coś wypaliło czarną pieczęć. - Dokładnie chciałem spytać o to. Dziś rano odwiedziłem twoje bezrozumne i zbyt chaotyczne elfy i nie okazały się bezrozumne w najmniejszym stopniu. Nowy prowodyr, typ, który ma się za Syna Ciemności, czy jakiego tam określenia użył, palnął mnie tym zaklęciem bardzo precyzyjnie i nie potrafię go z siebie usunąć. - powiedział do Lokiego - Zakładam, że to jakaś klątwa. Ale nie zagłębiałem tego typu magii.
Ostatnio zmieniony przez Arkash dnia Sro Mar 28, 2018 2:49 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 11:58 am | |
| Lubił? Chyba lubił. Nie pamiętał. - Lubię! - zawołał, po czym wszedł pod prysznic, dalej zastanawiając się nad tym. Jajka były w porządku, ale czy jajecznica też? Nie trwało to długo, a dołączył do Brocka w kuchni, ubrany w świeże spodnie dresowe i bluzę. - Kim jest Ares? - zapytał, sięgając po dwie szklanki, żeby nalać im soku. Ruchy Jamesa były ostrożne, rana wciąż bolała, ale miał dość użalania się nad sobą. Gdy robił coś względnie powoli, dało się przeżyć.
Nie ukrywał zainteresowania, kiedy Strange ściągał z siebie koszulę. Pomijając fakt, że był dla niego bardziej oprawcą niż partnerem, to jednak w mniemaniu Lokiego należał do całkiem atrakcyjnych osób. Widząc jednak ślad, zmarszczył lekko czoło, wyraźnie zaniepokojony. - Mm… Swoją ludzką magią tego nie usuniesz – powiedział, podnosząc się z miejsca, żeby stanąć bliżej niego i przyjrzeć się temu. - Rzucić może to nawet człowiek. Kaecilius lubił to zaklęcie… Ale pozbyć się jest trochę trudniej. Mogę spróbować, jeśli mi zaufasz – to zabrzmiało jak rzucenie wyzwania. Uniósł wymownie brew, ciekaw reakcji. - To nie będzie przyjemne, Doktorze… |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 5:14 pm | |
| - Chyba kiedyś wspominałem ci o moim psie. - Rumlow nałożył jajecznicę na talerze i postawił je na stole. - Teraz jest z opiekunką, siłą rzeczy nie mógłby być przy mnie... Ale jak stąd wyjdę, pójdę go odwiedzić. To już staruszek, jak na psie lata. Bardzo przeżywa długie rozstania i trochę się obawiam, że kiedy przyjdę tam pewnego dnia, to wiesz... - zmarszczył brwi. Machnął rękę, próbując zmienić temat. Usiadł przy Jamesie i zajął się jedzeniem, zamykając - Ciekawe o której będzie ten prawnik. Fury nie podał szczegółów. - powiedział w końcu.
Doktorowi nie przeszło nawet przez myśl, że mógłby w oczach asgardzkiego boga uchodzić za przystojnego, toteż jego wypracowane stonowanie nadal nie odbiegało od standardu. Na propozycję pomocy zdziwił się jednak w wyraźny sposób. - Miałbyś mi pomóc? - powtórzył raz jeszcze, jakby się przesłyszał. W końcu więził Lokiego już dłuższy czas, i dotąd ten nie przejawiał żadnej chęci współpracy, już o pomocy nawet nie wspominając. - Jeśli uważasz, że wiesz co robić, to oczywiście, rób co trzeba... Za pierwszym razem również nie było za przyjemnie, prawie oderwałoby mi rękę. Drugi raz nie wydaje się tak przerażający. - spróbował zażartować Strange. Doktor zrzucił całkowicie koszulę i przy okazji płaszcz, zostawiając je swobodnie na krześle i przystając przed Lokim w nieruchomej pozycji. - W porządku, spróbujmy więc. - powiedział spokojnie. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 5:27 pm | |
| James wciąż zapominał o rzeczach, o których rozmawiali jakiś czas temu. Dopiero, gdy Rumlow uświadomił mu, że ten temat był już poruszony, Barnes przytaknął, uświadamiając sobie, że faktycznie tak było. Usiadł przy stole i skosztował jajecznicy. Tak, lubił ją. Zaczął jeść ze smakiem. - Straszna szkoda, że nie możesz mieć go przy sobie… - mruknął z zastanowieniem, poniekąd czując się winnym za tę sytuację, choć nie pokazał tego po sobie. Niedługo po śniadaniu przyszedł lekarz. - Panie James, pora zmienić opatrunek – powiedział, zaglądając do kuchni niepewnie. - Sam zmieniłem – oznajmił ze średnim zainteresowaniem, sięgając po szklankę soku. - Jak to? - Mamy apteczkę. - Mogę rzucić okiem? - James podciągnął koszulkę, a lekarz podszedł i sprawdził stabilność przyklejonego opatrunku. Faktycznie, nic tu po nim. - Gdyby potrzebował pan leków, proszę mnie wezwać przez automat przy drzwiach… Wrócę jeszcze wieczorem - powiedział, wyraźnie zadowolony, że może się zmyć. - Mają tutaj do panów przysłać kogoś… Za pół godziny. Więc… Do widzenia? - upewnił się, że niczego nie potrzebują i opuścił ich mieszkanie. Barnes wstał od stołu i odstawił brudne naczynia do zmywarki. - Coś czuję, że to będzie ciekawe spotkanie – mruknął, pochylony nad sprzętem. - Brock… Umiesz to uruchomić? - zapytał. Zmywarka była trudniejsza niż mikrofalówka.
- To skaza – powiedział nieco zniecierpliwiony faktem, że wszystko tym ludziom trzeba tłumaczyć. W Asgardzie nikt nie pytałby! - Jeśli chcę stąd kiedykolwiek wyjść, zakładam że musi być pan żywy, Doktorze. To – wskazał na ślad. - To może wykończyć człowieka w bardzo nieprzyjemny sposób… - dodał, podciągając rękawy swojej szaty, odsłaniając smukłe ręce. Widząc półnagiego mężczyznę, podszedł bliżej i oparł obie dłonie na jego ramionach, jednocześnie uśmiechając się figlarnie. - Dla nas obu będzie lepiej jeśli się pan położy – poinformował go, lekko napierając na jego ciało, wskazując własne łóżko. Kiedy Strange zajął miejsce, Loki potarł dłonie, aby je nieco ocieplić, po czym bez krzty skrępowania usiadł na jego biodrach, patrząc mu uważnie w oczy. - Ręce tu – polecił, sięgając jego dłoni, układając je sobie na biodrach. - Zaboli. Ale mniejszą krzywdę wyrządzisz mi niż na przykład… Ramie łóżka – stwierdził, mimowolnie uśmiechając się. Był szczerze ciekaw jak tę całą procedurę zniesie ktoś tak dumny i oficjalny jak Strange. I… Na ile bywał swobodny w tak dwuznacznej sytuacji? Chcąc go nieco sprowokować, lekko zafalował biodrami pod pretekstem wygodniejszego ułożenia się. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 6:09 pm | |
| - Jasne, potrafię. Spójrz. - Brock podszedł do urządzenia, przystanął - Szybka lekcja obsługi. To będzie łatwe. - zaznaczył i wskazał mu kilka przycisków. Wyjaśnił pokrótce do czego służą. Nastawił zmywanie, żeby upewnić go naocznie, że działa jak powinno. - Nie przepadam za prawnikami, ale może powie coś mądrego. Lepiej, żeby powiedział. I miał precyzyjny plan. - mruknął Rumlow.
- C-o? - Strange, popchnięty w stronę łóżka, nie wykazał się tym razem za dużym myśleniem. Już w momencie dotknięcia przez Lokiego jego umysł wykonał przedziwną wariację i zawiesił się nagle, chyba nie dostosowany do tej nowej sytuacji. Loki się do niego uśmiechnął. Dlaczego Loki uśmiechnął się w taki sposób? Strange zrobił parę kroków w kierunku łóżka, po czym wykonał polecenie, choć nierozumiejący wyraz twarzy nadal pozostał bardzo wyraźny. Pojęcie flirtu czy przekomarzania się w relacjach międzyludzkich było mu nad wyraz obce. Zresztą, miał ciężki charakter i nigdy się w nich nie odnajdował. Pewnie dlatego właśnie był sam. Doktor był teraz daleki od swobody... Położył się i skontrolował, czy leży wystarczająco nieruchomo. Na pewno nie oczekiwał tego, że Loki usiądzie mu na biodrach. Wtedy wcisnął się w łóżko nieco bardziej. Nie no, naprawdę... Nie można było załatwić tego w mniej angażujący sposób?- pomyślał. Pewnie nie obeszłoby go to tak bardzo, gdyby Loki mu się nie podobał. Ale po tym, co pokazał mu wczoraj, mózg Strange'a był daleki od standardowego opanowania. - Może lepiej, żeby ucierpiała rama łóżka. - zaznaczył, marszcząc brwi. Skrzywił się lekko, spróbował wrócić do choć odrobiny swobody... To działało dokładnie tak, że im bardziej Loki był otwarty, tym Doktor wręcz na odwrót. Przesunął nieco niepewnie ręce na jego biodra. To było kuriozalne - pomyślał - Bliskość Lokiego nie powinna cię rozpraszać. - Nie wierć się. - parsknął niechętnie, pomiędzy prośbą a irytacją. Było banałem rozgryźć teraz myśli Strange'a, który był spięty i kontrolował każdy swój ruch. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 6:29 pm | |
| - Mm, proste – stwierdził. Jak podchodził do tych wszystkich nowinek trochę jak do broni to było mu łatwiej wszystko sobie przyswoić. Niedługo później drzwi się otworzyły i wszedł do kuchni wysoki mężczyzna w eleganckim, dopasowanym garniturze. - Dzień dobry, panowie – przywitał się, nie siadając dopóki nie zostało mu to zaproponowane. - Nazywam się Ryan Donwel – przedstawił się. James obrzucił go uważnym i odrobinę nieufnym spojrzeniem, kierując się do stolika przy oknie. - Jak ten też będzie mówił mi na pan, poczuję się staro – mruknął w kierunku Rumlowa, siadając. Gestem dłoni wskazał mężczyźnie miejsce naprzeciwko siebie. - Będzie nam wygodniej po imieniu, zdecydowanie – stwierdził prawnik, uśmiechając się krótko. W przeciwieństwie do lekarza nie wydawał się w żaden sposób przestraszony. Zajął wskazane miejsce i spojrzał w kierunku Brocka. - Chciałbym prosić, żeby pan się do nas przyłączył. Pańskie zeznania również mogą okazać się przydatne – poinformował. - Zarzuty wobec Alexandra są mocne, ale tylko częściowo poparte dowodami. Poza skazaniem go za zdradę kraju i działania na jego szkodę, chcemy postawić mu zarzut znęcania się nad jeńcem wojennym. We wszystkich tych aspektach możecie się wypowiedzieć – mówił spokojnie, ale brzmiał bardzo pewnie. - Ze mną przerobicie pytania, które ja będę wam zadawał, standardowa procedura. Problematyczne będzie tylko to, czego nie jesteśmy w stanie przewidzieć… Niestety społeczeństwo ma wam wiele do zarzucenia i będą się starali skupić uwagę przysięgłych na waszych grzechach, wybielając w ten sposób Alexandra. Mamy więc dwa cele: pokonać go i nie dać pokonać siebie – oświadczył, traktując to jako działania zespołowe, jasno dając do zrozumienia, że ich pozycje względem siebie są bardzo równe. - W porządku… - mruknął Barnes, mając chyba jeszcze większe obawy niż do tej pory. - Na ten moment najważniejsze jest, aby przestali ciebie utożsamiać z tworem Hydry, czyli Zimowym Żołnierzem – kontynuował prawnik, wyciągając z teczki jakieś widocznie stare już dokumenty. Podsunął je Jamesowi. - To informacje o tym, co zrobiłeś dla kraju nim wpadłeś w ich ręce. Bohater wojenny, a nie siejący spustoszenie Zimowy Żołnierz. James zmarszczył czoło, najpierw sięgając po teczkę, później przenosząc wzrok na prawnika. - Wiecie, co mogą wam zarzucić? - Ryan podjął temat.
Na uwagę zareagował krótkim uśmiechem, zaraz pochylając się nad ciałem Doktora bardziej. Długie włosy przeszkadzały – odgarnął je na bok, odsłaniając długą, jasną szyję. Myślał, obserwując ciemne znamię. - Mm… Mówiłeś, że kiedy powstało? - mruknął, samymi opuszkami palców przesuwając po skórze na około specyficznego śladu, badając jej fakturę z zainteresowaniem, nie podnosząc spojrzenia na twarz mężczyzny. Wydawał się skoncentrowany tylko na tym zadaniu, które miał do wykonania. Na niczym innym. - Szybko się rozrasta… Faktycznie, podszkolili się – powiedział ze szczerym uznaniem, układając całą dłoń płasko na jego mostku, aby w ten sposób przytrzymać ciało mężczyzny przy łóżku, podczas gdy drugą ręką zakrył znamię. Dopiero wtedy podniósł uważne spojrzenie na towarzysza. - Zaboli – oświadczył raz jeszcze, nie dając mu już szansy na reakcję. Wokół dłoni Lokiego pojawiła się niewyraźna, zielona poświata, która z każdą chwilą przybierała na intensywności. Już po chwili Strange mógł poczuć bardzo wyraźne ciepło, a następnie gorąc, który z czasem urastał do uczucia parzenia skóry rozgrzanym metalem. Był skupiony, ale jednocześnie mocno przytrzymywał go przy łóżku, nie chcąc dać się zrzucić. - Jeśli mi przerwiesz, następny raz zaboli bardziej… - ostrzegł, marszcząc czoło. Jego samego kosztowało to naprawdę sporo wysiłku nim ślad zaczął się wycofywać, stopniowo zanikając na brzegach. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 7:04 pm | |
| Rumlow, po tym jak usiadł i wysłuchał prawnika, założył ręce. Posłał wspierające spojrzenie Jamesowi. - Zakładam, że podobnie. Zdradę kraju, morderstwa, stwarzanie zagrożenia dla obywateli, być może niepoczytalność... - Brock zaczął wyliczać, ale nie znał się specjalnie na sądach i dowodach - Co jeszcze?
- Dziś... Rano. Bardziej rano, niż zwykle do ciebie przychodzę. - westchnął. - Koło piątej, szóstej, już byłem na miejscu. Pół godziny zajęło mi potem samo blokowanie bólu. - wyjaśnił szczerze. Kiedy Strange nie patrzył mu w te hipnotyzujące oczy, a przyglądał się alabastrowej szyi, myślenie sprawiało mu nieco mniejszy kłopot. Postarał się oddychać spokojnie, i nie robić żadnych zbędnych ruchów. - Podszkolili? Przecież mówiłem, że coś się tam dzieje, i wcale mi się to nie podoba... - zaczął, ale urwał w momencie, gdy Loki rozpoczął przeciwzaklęcie. Może i lepiej, że Loki przytrzymał go na łóżku. Strange targnął się w bardzo wyraźny sposób, po czym zagryzł zęby. Wytrzymał tak chwilę, po czym szarpnął się o wiele bardziej zdecydowanie, niezupełnie tłumiąc jęk bólu. - Coś jest... - próbował złożyć poprawne zdanie, z dużym i niekłamanym trudem - Coś jest... - zamknął oczy i skrzywił się w bólu - bardzo nie w porządku...- wysapał, zaciskając na nim mocniej palce. - Gaaaaah! - targnął się jeszcze silniej, w zupełnie niekontrolowany sposób, i nagle całe jego oczy zalały się czernią, przypominając strukturą obsydian. Z jego palców wysączył się czarny dym a wokół zaczęły migotać czerwonawe iskierki światła. Zanim Strange o czymkolwiek pomyślał, czarna energia wybuchła wokół niego, przewracając jego, Lokiego i całe łóżko. Przekoziołkował kilka razy, zatrzymał się przy ścianie i uniósł na łokciach, potrząsając głową. - Nie tak... - wyszeptał ściśniętym głosem, patrząc na swoje ręce. Usiadł sztywnym ruchem, nie do końca świadom otoczenia. Przechylił głowę, patrząc na smugi dymu przemykające między jego palcami. Zwrócił na Lokiego nieprzytomne spojrzenie. Zarówno tęczówki, jak i białka oczu pozostały kompletnie czarne. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 7:21 pm | |
| - Gdyby jeszcze skupili się po prostu na wymienieniu wam zarzutów, byłoby dużo prościej – przyznał Ryan, wyraźnie zainteresowany i zaangażowany w tę sprawę. - Będą starali się zagrać na waszych emocjach i wyprowadzić was z równowagi. I tutaj może być największy problem – przyznał szczerze. - Będziemy musieli to przepracować. I od tej strony zaczniemy, później zajmiemy się moimi pytaniami – wyjaśnił. James skinął głową na znak, że rozumie to wszystko. - Podstawowa rzecz: nie sądzę, że zapytają cię o imię i nazwisko, James. Zapytają czy jesteś Zimowym Żołnierzem – zwrócił się w stronę Barnesa. - Rozumiem, że mam zaprzeczyć – przyznał, choć jemu samemu to miano było zupełnie obojętne. - Dokładnie. Zapytają ile osób ginęło w trakcie misji wyznaczonej przez Alexandra. A później karzą ci to rozbić na to ilu zginęło z jego rozkazu, a ilu było wynikiem twojego niepanowania nad sobą – brzmiał miękko, ciepło wręcz, chcąc samym swoim tonem głosu dać Jamesowi do zrozumienia, że sam jest bezapelacyjnie po jego stronie. - Dużo… - I co wtedy powiesz? - widząc niepewność w oczach Barnesa, uśmiechnął się krótko, nienachalnym gestem kładąc swoją dłoń nieco ponad jego ludzkim nadgarstkiem. - Wtedy powiesz, że nie działałeś w pełni świadomie, bo prali ci mózg. Nie mogłeś racjonalnie decydować o swoich posunięciach. Rozumiesz, tak? - upewnił się, cofając dłoń. Raz jeszcze sięgnął po teczkę i wyciągnął z niej dwa pliki. - To różne scenariusze… Zapoznajcie się z nimi. Opcje, którymi może kierować się obrońca Pierce'a… A wierzcie mi. Wziął naprawdę porządnego prawnika, choć teoretycznie jego konta bankowe zostały zamrożone – westchnął, odgarniając włosy z twarzy. - Zapoznajcie się z dokumentami. Na dziś z mojej strony wszystko, wrócę jutro – powiedział, wstając od stołu, podając dłoń Jamesowi. Żołnierz uścisnął ją. Chwilę później w podobny sposób pożegnał się z Rumlowem. Kiedy zostali sami, Barnes sięgnął po teczkę dotyczącą jego w czasie wojny. - Chyba w porządku ten prawnik… Miły jest – mruknął pod nosem, przeglądając dokumenty.
Widząc tę zmianę, dobrze wiedział, że moc z którą rzucono zaklęcie przerastała jego możliwości. Mimo to nie przerwał… Dopiero, gdy padł na podłogę z impetem, warknął pod nosem. Oddychał niespokojnie, wyraźnie zmęczony próbą zneutralizowania zaklęcia. - Szlag! - warknął, podnosząc się, zwracając wzrok w stronę Strange'a. Nie wyglądało to dobrze… - Nie jestem w stanie ci pomóc… - przyznał się do własnej porażki, nieświadom tego, że w jego własnym głosie zabrzmiał strach. Szczere przerażenie. - Nie wiem, czy jest ktoś, kto mógłby to zrobić... |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 7:43 pm | |
| Rumlow nie dał po sobie poznać, że prawnik w krótkim czasie zdołał go poirytować tą swoją opiekuńczością wobec Jamesa. Starał się zachowywać uprzejmy spokój podczas całego posiedzenia. Widział, że facet nie był tępy i że jego wyjaśnienia miały zasadność. - Chyba. - mruknął oszczędnie. Nie uszło jego uwadze, w jaki sposób Ryan spoglądał na Jamesa. Brock sięgnął po scenariusze i zaczął je z wolna przeglądać.
Strange postarał się zachować spokój. - Żadnej gestykulacji, taak... - powiedział cicho, przypominając sobie wcześniejsze słowa Lokiego. Przełknął z trudem ślinę. Sięgnął do skroni, rozmasował. Opuścił dłonie i pozostawił je w miejscu. Czuł się tak, jakby dopadła go straszna migrena. Coś się zmieniło, tylko co dokładnie? - Może powinienem... Iść do tego Synacośtam... I uprzejmie go poprosić... O cofnięcie tego zaklęcia?...- westchnął, gubiąc wątek. Był sfrustrowany, ale nie wiedział dokładnie, dlaczego. - Może... - zaczął ponownie, nawet nie próbując podnieść się z miejsca. Uniósł spojrzenie na Lokiego - Może powinienem być unieruchomiony. - pomyślał trzeźwiej - Żebym nie zrobił żadnego nieprzemyślanego gestu. Nie znam tej magii... Nie wiem jak działa. Powoli przeciągnął dłonią po twarzy. Dym rozpraszał się. Strange znów potrząsnął głową, jakby próbował odganiać natrętne myśli. - Miałeś rację z tym, że jest nieprzewidywalna. - przyznał z niechęcią. Wstał w końcu, półświadomie zrobił kilka kroków w jego stronę, i zatrzymał się nagle, jakby nasłuchiwał. - Coś mi weszło do głowy. - oznajmił, nie dokonując tym specjalnego odkrycia. - Jeśli odpoczniesz, spróbujemy jeszcze raz? Poczekam tutaj. Tak będzie lepiej. - poprosił, siadając ciężko na krześle. - Wybacz, że nie przewidziałem takiej sytuacji. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 7:52 pm | |
| James podniósł na Brocka krótko wzrok, zaraz wracając do wertowania akt, nie skupiając się na nich jednak aż tak bardzo. - Wydaje się, że wie o czym mówi – odezwał się znów. - Chciałem, żeby to się tak skończyło. Żeby poszedł siedzieć. Mam nadzieję, że ten gość wpakuje go za kratki na okrągłe dożywocie – stwierdził, nie myśląc o tym, że jego zainteresowanie prawnikiem mogłoby w jakikolwiek sposób nie spodobać się Rumlowowi. W pewnym momencie uwagę Barnesa przykuło zdjęcie w mundurze, gdy był jeszcze członkiem armii. Podsunął je Brockowi. - Kiedyś byłem naprawdę niezły – pozwolił sobie zauważyć z drobnym rozbawieniem. Elegancki, ostrzyżony, ogolony, dobrze się prezentujący…
Loki skinął głową, będąc wyraźnie pod wrażeniem tego, co się stało. Dotychczas naprawdę kojarzył elfy raczej ze średnimi umiejętnościami – dysponowali mocą, ale nie panowali nad nią i przez to byli strasznie pokraczni, nieciekawi. Ich siła. Ona była ciekawa. A teraz miał ją Strange. Dobrze wiedział, że wyciągając coś takiego z kogoś, musiał mieć w czym to zamknąć… - W porządku, daj mi chwilę – powiedział, siadając na jednym z krzeseł, starając się zapanować nad oddechem. - Też się nie spodziewałem… Kiedyś Thor oberwał. Sam wtedy to z niego wyjmowałem… I poszło gładko. Może to przez twoją ludzką naturę… A może faktycznie zaczęli nad tym panować… - stwierdził, sięgając swojego szlafroka, żeby wyciągnąć z niego sznur, którym przewiązywał materiał. - Ale z tym skrępowaniem cię to dobry pomysł… Za moment… - mruknął, nie mając w tym momencie siły na walkę. Regenerował się szybko, jak na Boga przystało, ale nie aż tak. Wszyscy mieli granice. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 8:31 pm | |
| Brock zerknął z ciekawością, najpierw na zdjęcie, na niego, i znów na zdjęcie. Porównał. - Hmmh... - mruknął, ujmując go za podbródek - Co za grzeczna stylizacja... Chyba jednak wolę cię w dłuższych włosach. - powiedział spokojnie, i uśmiechnął kątem warg. - Nie jesteś tym grzecznym facetem ze zdjęcia. I strasznie mnie to kręci wiesz? Pocałował go nagle, zaatakował jego wargi. Bardzo dokładnie przekazał, jak bardzo go kręci.
Czarodziej oparł dłonie o blat. Bardzo, bardzo powolnym ruchem spróbował zrobić sobie kolejną filiżankę kawy, wypróbowując nową moc. Tym razem pojawiła się tylko smuga dymu, która zaraz zagęściła się i spłynęła na blat na podobieństwo smoły. - No, prawie. - mruknął Doktor, cofając ręce i chowając je do kieszeni dla bezpieczeństwa - Mogło być gorzej... Przynajmniej nic nie podpaliłem. - spróbował zażartować. - Hej, Loki... - zagaił, uśmiechając się do niego w inny sposób, bez chłodnego dystansu, który utrzymywał wokół siebie, ale też nie do końca swoją manierą - Jak to jest u was z tymi opętaniami? Zacznie mną rzucać nagle o ścianę? Będę chodzić po suficie? Co, jeżeli to zostanie na dłużej? Pewnie zabije mnie w jakiś paskudny sposób? - dopytał, niemal rozbawiony. Odchylił się na nogach krzesła, tym razem nie wydając się jednak przejętym swoim losem. - O. Może odwiedzę Thanosa. - rzucił od niechcenia - I tak miałem to zrobić. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 8:40 pm | |
| Już nie pierwszy raz widział to zdjęcie i sądził, że tamten James bardziej podoba się światu. Dlatego też reakcja Brocka niesamowicie go zaskoczyła i jednocześnie bardzo mu się spodobała. Pierwszy raz poczuł się po prostu akceptowany. Oddał pocałunek, wplatając dłoń w jego włosy, przyciągając go do siebie gestem pełnym zaangażowania i szczerego pragnienia. - Lubisz niegrzecznych chłopców? - zagaił między kolejnymi muśnięciami, jednocześnie unosząc się ze swojego krzesła, żeby przesiąść się na jego kolana, wsuwając się na nie okrakiem. Obiema dłońmi przeciągnął po jego włosach, ostatecznie po prostu obejmując go, uśmiechając się przy tym zupełnie pogodnie. Jedna rzecz, a jak poprawiła humor Jamesowi. - A sądziłem, że poleciałeś na mnie, bo podobały ci się fotki z akt… - rzucił zaczepnie.
Loki prychnął pod nosem. - Odwiedzić Thanosa? Z tego mało kto wychodzi żywo… - stwierdził, unosząc wymownie brew. Sprawnym gestem wyczarował filiżankę kawy i podsunął ją w kierunku Strange'a bez słowa. Ostatnią przecież sam mu wylał, powinien się jakoś zrekompensować. - Nie wiem… - przyznał po chwili, przenosząc wzrok na przewrócone łóżko. - Czytałem… Że można nad tym zapanować i stać się wówczas naprawdę silnym. Ale udaje się to tylko osobom z twardym kręgosłupem… Pięć, może osiem procent wszystkich, którzy tego doświadczyli, dają radę – stwierdził, podnosząc się z miejsca. Sięgnął po sznur od szlafroka i skinął na niego. - Ręce. Spróbujmy jeszcze raz – postanowił. Cholernie chciałby tę moc dla siebie… Nawet z tak nikłym prawdopodobieństwem przetrwania. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 9:12 pm | |
| - Żartowniś... - Rumlow przesunął dłonie na jego kark, i przesunął po nim palcami w drobnej pieszczocie - Choć bardzo fotogeniczny, trzeba przyznać... To co, James. Jakie plany na dalszą część dnia? - przybrał bardziej zdecydowany ton. On najchętniej nie wypuściłby Jamsesa z łóżka, ale bez przesady, nic chciał być znów aż tak przewidywalny. Poza tym, Barnes nie był jeszcze w formie do takich zabaw. - Będziemy ślęczeć nad tymi papierami?
- Ty wyszedłeś żywo - zauważył Strange. Dał mu się związać z niemal pogodną miną. - To co? Tym razem kładę się na ziemi? - zagadnął. - Na dobrą sprawę czułem się wcześniej wystarczająco silny... Nie potrzebuję jeszcze jakiś czarnomagicznych sztuczek. - przyznał. Bolała go nieco głowa, odczucie strachu czy obaw zmniejszyło się przynajmniej o połowę, i w ogóle był w takim dziwnym, nie do końca świadomym stanie... Ale nie. Nie bardzo irytującym, bardziej intrygującym, bo nie miał wcześniej doświadczeń z taką mocą. - Zwiąż trochę mocniej. Na wszelki wypadek - dodał, unosząc na niego spojrzenie czarnych jak węgle ślepi. Był przy Lokim tak swobodny, jak nigdy wcześniej, choć w zasadzie, mógł zaraz zginąć. - Na pewno nie chcesz jeszcze odpocząć? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 9:25 pm | |
| - Trochę pooglądamy plany Ryana… - przyznał, obserwując uważnie reakcję Rumlowa. - A później… Pójdziemy na siłownię. A przynajmniej: spróbujemy uzyskać na to zgodę – postanowił, patrząc mu w oczy twardo, nie zamierzając słuchać sprzeciwu. Pewniej objął go ramionami. - Nie. Marudź – ostrzegł. - Chcę się ruszyć, bo zwariuję… - westchnął. - Już wariuję – westchnął, opierając czoło na jego ramieniu.
- Na pewno – odpowiedział, mocniej zaciągając więzy wokół jego nadgarstków silnym szarpnięciem. Miał w tym ewidentnie wprawę – wyplątanie się z tego sznura nie byłoby łatwe. - No, kładź się – powiedział, po czym jak poprzednim razem zajął miejsce na nim, jednak nieco wyżej, jednocześnie kolanami napierając na jego przedramiona, mając nadzieję, że dzięki temu zachowa nad nim większą kontrolę. Obie dłonie przyłożył do znamienia, ale nim zaczął, uśmiechnął się pod nosem zadziornie. - Na pewno chcesz się tego pozbyć? - szepnął. - Ta moc jest naprawdę ciekawa… - dodał, a wokół jego dłoni znów zaczęła pojawiać się zielona łuna. Nie poczekał jednak na odpowiedź, a od razu aktywował zaklęcie, tym razem starając się zadziałać ze zdwojoną siłą. Naparł na jego ciało, nie spodziewając się tak intensywnej reakcji. Znów poczuł się odepchnięty – uderzył plecami o ścianę, słysząc w uszach specyficzny szum, tracąc chwilowo ostry obraz. - Szlag! - wrzasnął wściekle. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 25, 2018 11:51 pm | |
| - Siłownia w twoim stanie, świetny plan. - Rumlow wywrócił oczami - A potem basen i bieżnia, co? - parsknął z jakimś wisielczym humorem, ale nie walczył za bardzo z jego propozycją - Dobra, doobra. - poczochrał Jamesa po włosach - Tylko nie kozacz za bardzo, bo znowu cię wcisnę na łóżko i przytrzymam na nim cały dzień. - zaznaczył, puszczając mu zadziorny uśmiech. - Zawsze mamy od czegoś ten dzwonek, może doktorek przekaże informacje wyżej... A jak nie, zawsze mogę próbować wyłamać drzwi. - zażartował - Może to zwróci czyjąś uwagę.
Jedno było pewne. Dopóki Strange nie zapanuje nad mocą, żaden z nich nie opuści pokoju. Tym razem i Doktor oberwał falą uderzeniową. Najwyraźniej coś albo ktoś nie pozwalały za łatwo ściągnąć z niego klątwy. Czarodziej dawno już nie był tak zdezorientowany. Szumiało mu w głowie. Ręce drżały. Coś w środku, jakaś fala mocy, usilnie próbowała wydostać się na zewnątrz. Spróbował opanować umysł. - Może z tym trzeba ostrożnie... - wymamrotał, próbując się podnieść, ale zaraz pociemniało mu przed oczami i opadł spowrotem na ziemię. - Może powinienem nauczyć się to kontrolować, dopóki nie wymyślimy sposobu, jak się tego pozbyć... Podciągnął się do siadu. Wstał, zachwiał się... I podszedł do ściany, do Lokiego, by zaraz osunąć się na dół tuż przy nim. Zawsze był to jakiś sposób dotrzymania towarzystwa. - Wszystko w porządku? - zapytał, próbując skupić na nim uwagę - Teraz naprawdę będę potrzebował twojej wiedzy, Loki. - westchnął. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pon Mar 26, 2018 12:03 am | |
| James mimowolnie uśmiechnął się na jego propozycję. - Po takiej akcji na bank pozwolą nam swobodnie się poruszać po całej bazie! - rzucił szczerze rozbawiony, pozwalając sobie na krótki śmiech. To było bardzo nietypowe dla zimnego i oschłego Zimowego Żołnierza. Pocałował go krotko w policzek i podniósł się z miejsca, żeby sięgnąć po szklankę soku. Upił łyk. - To te akta o mnie czytałeś, Brock? - podjął temat, wskazując na teczkę. - Wydają mi się... Bardzo nierealne. Jakby... Podkoloryzowane, wiesz? Możesz rzucić okiem i sprawdzić, czy są spójne z tym, do czego ty miałeś dostęp? - odezwał się trochę bardziej nerwowo, odgarniając włosy z twarzy. Przeszedł się po pomieszczeniu. - Nie chcę, żeby znów mną manipulowano - wyjaśnił, zatrzymując się przy oknie. Na zewnątrz mieli właściwie zielone pole, co działało na niego uspokajająco. Takie miejsca oglądał po raz pierwszy od bardzo dawna. Kojące.
Loki oddychał niespokojnie. Tym razem włożył w te pracę nieco więcej wysiłku i zaczynał odczuwać tego skutki bardzo szybko. Na ostatnie zdanie prychnął pod nosem, zwracając wzrok w stronę towarzysza. - Specjalnie dałeś się tym trafić, żeby sprawdzić co potrafią, nie? - skomentował, oddychając już spokojniej. - Nad tym nie da się przejąć kontroli w jeden wieczór. Czego ty oczekujesz, ziemianie? Tobie zajmie to jeszcze więcej czasu niż mi... - powiedział, nie ukrywając irytacji w głosie. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pon Mar 26, 2018 12:32 am | |
| Brock sięgnął do wskazanych akt i zmarszczył brwi. - Czytałem i te wcześniejsze od Tarczy, i od Hydry, było sporo rozbieżności... - zauważył. - Sprawdźmy, czy zmieniło się coś jeszcze... Zaczął wertować papiery. Sczytał szybko najważniejsze rzeczy. - Z tego, co pamiętam, w Hydrze wyglądało to tak... - zaczął wyjaśniać różnice Jamsowi, przeglądając powoli kolejne papiery. Powiedział o wszystkim, o czym pamiętał. Potem sięgnął po sok. Podszedł do Zimowego i popatrzył za okno. - Jeśli Pierce pójdzie siedzieć, prokuratura może chcieć zająć się nami. - powiedział cicho. - Nie dam robić sobie żadnych testów, James. - zaznaczył niespokojnie. - Nie wyjdą pozytywnie.
- Co? Dałem się trafić? Czy ty na głowę upadłeś? - syknął Strange, próbując przezwyciężyć kolejną migrenę, a Doktor z migreną potrafił być jeszcze bardziej uszczypliwy niż zwykle. Materiał na nadgarstkach przepalił się. - No tak... Przecież. Upadłeś. - ukrył twarz w dłoniach nieco niespokojnym gestem - Skoro zajmie mi to więcej czasu... - przeciągnął palcami po włosach, i nadal półprzytomny, wstał i przeszedł na drugi koniec pomieszczenia, tam dopiero siadając ciężko na ziemi - To znaczy, że muszę zacząć już, bo inaczej spędzimy tu wieki. Był bardzo zawzięty. Jak zwykle. Nie pozwolił sobie nawet odpocząć. Przezwyciężając ból, spróbował wytworzyć czarami prosty sześcian. Moc wypłynęła spomiędzy palców i ścisnęła w coś, co przypominało kulę... A potem kontrola mężczyzny pękła, i czerwone iskry poparzyły mu palce. - Cholera. - warknął, zaciskając ręce w pięści. - Nie jestem mrocznym elfem, po co oni mi to dali?! Podniósł się, zatoczył i podszedł do łóżka żeby w czysto fizyczny sposób postawić je na miejsce, zmęczyć się trochę i nadać pokojowi nieco bardziej normalnego wyglądu. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pon Mar 26, 2018 8:09 am | |
| James dobrze wiedział, że i w jego, i w Crossbonesa przypadku jakiekolwiek testy i próby ich zdania były balansowaniem na granicy. Lepiej nie ryzykować, bo zostaną zamknięci w jakimś popieprzonym wariatkowie. - Wiem – powiedział cicho, dopiero po chwili odwracając się w jego stronę. Łagodnym gestem dotknął policzka mężczyzny, przysuwając się bliżej. - To, co próbowaliśmy zrobić… Może się wydarzyć niedługo po procesie – zabrzmiało jak obietnica. - Na pewno będą nas pilnować… Ale co to dla nas?
Bez słowa podniósł się i pomógł mu w ustawianiu mebla, po czym rzucił się na materac, aby tam przemyśleć sprawę. - Jak ja niby mam ci pomóc? - westchnął. - Albo raczej: po co mam ci pomóc właściwie… Dopiero, gdyby zaczęła cię zabijać, zrobiłoby to na mnie większe wrażenie, bo pewnie nie wyszedłbym już wtedy stąd nigdy. Ale teraz? Byłbyś tylko silniejszy, a to nie ma sensu – zastanowił się na głos, obserwując sufit. - Zatem, Doktorze Strange, odmawiam współpracy. Zobacz jak to jest być w zamknięciu! - stwierdził. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pon Mar 26, 2018 2:00 pm | |
| - Mhm... Trzeba będzie się jakoś zabezpieczyć. No wiesz... Poszukać umm... miejsc - mruknął, nie używając słowa ,,kryjówek" - Zrobić porządne rozeznanie... I czekać na moment - powiedział cicho. - Nie będzie łatwo, ale nic nie jest niemożliwe. - uśmiechnął się krótko, przyciągając go do siebie w uścisku.
Lex obudził się przy Clincie. Było niemal nad ranem, ale nieco wcześniej od jego standardowego wstawania. Obudził się dlatego, że... Cóż, ponieważ był przyzwyczajony do samotnego spania, a oddech Hawkeyea z pewnością nie był cichy, naukowiec postanowił nie budzić go i wziąć szybki prysznic dla otrzeźwienia. To wszystko robiło się za emocjonalne. Lex zaczynał reagować na niego w sposób, w który nawet przez myśl mu nie przeszło, że będzie potrafił. Nie mogło mu zacząć nagle zależeć, czy, co gorsza zacząć się przywiązywać... Jak miałby wtedy zrobić to co miał zrobić i zupełnie opuścić Tarczę? No jak? Wszedł pod prysznic bez hałasu. Wykąpał się szybko, wysuszył i ubrał. Miał iść po kawę, i dać Clintowi się wyspać, ale usłyszał z balkonu dziwny dźwięk. Coś jakby... drapanie? Syczenie? Ciężko to było stwierdzić. Ktoś próbował dostać się do środka. Pojawiło się nikłe światełko z lasera. Luthor znieruchomiał. Przesunął zimnym spojrzeniem po sylwetce za szybą. Wycofał się za ścianę i podwinął w ciszy rękawy. Nasłali zabójcę... Nie pierwszy, i nie ostatni raz. Był do tego przyzwyczajony. Szkło pękło, rozbiło się. Przez okno przedostała się uzbrojona postać, zwieszając z liny podpiętej hakiem. Ale nie miała wiele szczęścia. Pierwszy cios pięści posłał ją na parapet, z wyraźną siłą odrzutu. Lex nie zatrzymywał się. Jego źrenice rozszerzyły się tak, jak na wskutek narkotyku. Uśmiechnął się nieprzytomnie. Luthor zwęszył strach. Nie bił na oślep. Bił po to, żeby zabić. Nie potrzebował broni i wcale jej nie chciał. Oczy, gardło... Uderzał celnie, bez litości, bez zawahania. Kolejny cios pięści... Twarz złapanego pokryła się krwią. Kolejny... Zmiażdżony nos nie pozwalał na oddychanie. Luthor drugą ręką dusił ofiarę, zaciskał dłoń na jej szyi tak mocno, że skóra leżącego momentalnie posiniała. Palce oprawcy były białe jak kreda, jakby w ogóle nie odczuwały siły tego nacisku, a ucisk ciągle zwiększał się i zwiększał, gotów bestialsko zmiażdżyć krtań. Naukowiec dyszał płytko, upajając się każdym swoim ruchem, w czystej, nieprzerwanej ekstazie. Odchylił głowę w tył, kiedy kolejny cios pięści zaowocował trzaskiem kości. A potem... Luthor zaśmiał się w amoku. Śmiał się, okładając włamywacza pięściami, nawet wtedy, gdy ten przestał się ruszać. Spazmatycznie łapał powietrze, zwijając się ze śmiechu. Z rękami we krwi. Zupełnie ignorując Clinta. Pod szczęką najemnika widniał tatuaż Hydry.
- Jasne, już zdążyłem się przyzwyczaić, że zawsze to ja ratuję sytuację... Coś zaraz wymyślę. - zapewnił, siląc się na spokój. - Sam mówiłeś, że to mnie zabije, i sam mówiłeś, że nie nauczę się prędko opanowywać tej mocy... Dodatkowo, musimy mieć jeszcze co jeść. - Strange położył się na plecach na ziemi i potarł skroń - O ile siedzenie w zamknięciu nie przeszkadza mi jako tako, bo przy moim własnym szkoleniu magicznym spędziłem jakieś dwanaście iluzorycznych lat w pustym wymiarze w celu, zacytuję ,, pokory i nauki cierpliwości", o tyle tutaj czuje się upływ czasu dużo bardziej materialnie, i głód dokładnie w taki sam sposób. No i pozostaje kwestia Ultrona. Ponoć cię szuka. - dodał, niby od niechcenia. Zamknął oczy, próbując wymyślać plan. - Ty masz jakąś straszną manię na punkcie tej władzy. - powiedział na głos - Nie męczy cię to czasem? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pon Mar 26, 2018 2:17 pm | |
| James "na zewnątrz" nie miał raczej znajomości zbyt wielkich - wszystkie umarły już kilka lat temu. Dlatego też znalezienie odpowiedniej kryjówki mogło być naprawdę cholernie ciężkim zadaniem... - Byłeś kiedyś w Rosji? - rzucił luźno, uśmiechając się krótko. Tam nawet gdyby Avengersi ich szukali, mieliby niemały problem... - Tylko musielibyśmy się tam dostać... - dodał ciszej.
Dźwięk tłuczonego szkła postawił go na nogi w ciągu krótkiej chwili. Od razu ruszył do źródła hałasu, włączając się w tę walkę bez chwili zastanowienia. Gdzieś kątem oka widział go. Jego sprawne ruchy i chęć mordu, bo inaczej nie mógłby nazwać tej dzikości... Luthor, nie Lex. Gdy został już tylko ten, którego dopadł Doktorek, Clint energicznym krokiem podszedł bliżej, łapiąc go za nadgarstek, drugą ręką obejmując Luthora stanowczym gestem. - Musimy... Go... Przesłuchać! - wysyczał, czekając aż mężczyzna ustąpi. Widząc jednak, że nie mam szansy na współpracę, odsunął się, żeby następnie uderzyć Lexa z łokcia w splot słoneczny. To działało zawsze. - Wezwij medyków! - krzyknął na niego, szybkim ruchem zdejmując maskę z twarzy napastnika, zaraz układając jego ciało w bezpiecznej pozycji.
- Władza mnie relaksuje - odparł prawie zupełnie obojętnym tonem, odwracając się na bok, aby mieć doktorka na oku. - Umiem wyczarować posiłek. Na pewno smaczniejszy niż to, co mi tu podrzucasz - przewrócił oczami. - Nie panikuj, jeszcze cię nie zabija. Jak zacznie, zareaguje. Uczenie cię panowania nad tym nie jest mi na rękę... Już jesteś upierdliwy - poinformował, jednocześnie posyłając mu ten jeden ze swoich irytujących, pogodnych uśmiechów. - Tu mnie nikt nie znajdzie, skoro nawet Thora odprawiłeś z kwitkiem, Strange... - westchnął. - A nawet jeśli, to twoi ludzie będą bronić tego miejsca za wszelką cenę, przy okazji chroniąc mnie. Idealny układ! - oświadczył, siadając po turecku na łóżku. - Z towarzystwem będę się tutaj mniej nudził. Wszystko dobrze się kończy! |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |